POZ.Temat.2.Mysli o Ekonomii. Podaz.i.Popyt

advertisement
Myśli o Ekonomii
Wykład autorski (by Wojciech St. Mościbrodzki)
Szanowni Państwo,
prosiłbym, abyście pamiętali motto mojego wykładu:
„Nie jest moim marzeniem, abyście myśleli tak, jak ja. Moim marzeniem jest, abyście myśleli”.
Żeby jednak nie pozostawić wrażenia, że uważam Was za (na razie) niemyślących, pozwolę sobie
na drugi cytat:
„Wiele nauczyłem się od moich mistrzów. Lecz jeszcze więcej nauczyli mnie moi Uczniowie”.
UWAGA: Poniższe treści nie są „notatkami do wykucia”. Są moimi propozycjami rozłożenia
akcentów w niezwykle obszernej dziedzinie, jaką jest ekonomia. Potraktujcie je jako
drogowskazy, które mogą wskazać Wam kierunek własnych poszukiwań. Bo właśnie do
własnych poszukiwań sprowadza się sens pojęcia „studiowanie”.
Temat II: Podaż i popyt
Jak wyjaśnił poprzedni temat – w ekonomii trudno mówić o ustalonych, niezmiennych prawach.
Wiele z nich podlega przekształceniom, co w pewnym sensie można odnieść do filozoficznego
stwierdzenia, że już samo badanie zmienia podmiot badany.
Jednak jedną z niewielu obserwacji, która wydaje się być prawie niezmienna, jest prawo podaży
i popytu.
Spróbujmy zdefiniować te pojęcia:
Popyt to ilość dóbr (towarów i usług), które chcą i mogą kupić konsumenci w danych
warunkach. Sformułowanie „chcą i mogą” jest ważne – bo ja mogę oczywiście chcieć kupić
wycieczkę na Księżyc, ale ze różnych względów (np. cenowych) mogę nie móc jej nabyć. To
oznacza zaś, że moja zachcianka to zbyt mało, aby podnieść popyt na dobro, jakim jest wycieczka
w kosmos.
Trzeba też pamiętać o dodaniu frazy „w danych warunkach”, bowiem istnieje dość oczywista
zależność pomiędzy zgłaszanym popytem a ceną, po jakiej oferowane jest dobro. Generalnie, im
większa cena, tym popyt na nie – spada (nie zawsze się tak dzieje – ale o tym napiszemy potem).
Zauważmy, że intuicyjnie czujemy, że popyt „zależy” od ceny, a co za tym idzie (z nieco
inżynierskiego punktu widzenia) możemy powiedzieć, że popyt jest funkcją ceny. Innymi słowy,
spodziewalibyśmy się, że gdyby przyszło narysować wykres, to wówczas cena znajdzie się na osi
poziomej, a wielkość popytu – na pionowej. Tak jednak nie jest. Z pewnych względów
ekonomiści przyzwyczaili się, że na osi „x” zaznaczamy wielkość popytu:
Taki obraz krzywej popytu1 (dziękujemy Wikipedio!) jest jednak mocno uproszczony – chociażby
przez to, że liniowa zależność ceny i popytu zwykle ma miejsce tylko w krótkich przedziałach.
Dzieje się tak dlatego, że z każdym nabytą jednostką dobra, maleje satysfakcja z jej pozyskania
(uczenie mówi się, że spada marginalna użyteczność). Łatwo to zauważyć: jeśli kupimy jeden
samochód, cieszymy się bardzo. Kupno drugiego jest oczywiście także przyjemnością – ale
mniejszą niż w pierwszym przypadku.
W tym miejscu warto także zaznaczyć, że krzywa popytu może obrazować zarówno popyt
indywidualny, jak i zagregowany (czyli dla wszystkich konsumentów) – będzie wówczas
przedstawiać sumę indywidualnych popytów.
W każdym razie, warto zauważyć, że zgodnie z naszymi rozważaniami, krzywa popytu ma zwykle
charakter krzywoliniowy:
1
Przyjęło się oznaczenia: D – popyt (od: demand), S – podaż (od: supply), p – cena (od: price), Q – ilość (od:
quantity)
Tak opisana krzywa popytu pokazuje nam, jak zachowuje się rynek (ściślej: konsumenci), w
sytuacji, gdy zmienia się cena dostępnego na rynku dobra. W rzeczywistości jednak, wpływ na
zgłaszany przez nas popyt ma nie tylko cena. Ekonomiści mówią wówczas o pozacenowych
determinantach popytu, ale za tą skomplikowaną nazwą kryją się często proste zjawiska.
Przykładowo – moda. Jeśli znany z telewizji celebryta wystąpi na jakiejś fecie w ubraniu od
pewnego projektanta, to wkrótce wiele osób będzie w stanie, to więcej osób będzie chciało je
kupić. Innymi słowy, przy stałej cenie, wzrośnie zagregowany popyt na rynku. Właściwie można
nawet powiedzieć, że popyt wzrośnie przy każdej cenie – czyli po prostu krzywa popytu przesunie
się w prawo:
Istnieje bardzo wiele pozacenowych czynników wpływających na popyt. Mogą być nimi także
czynniki zupełnie nie związane z naszym dobrem. Przykładowo: obniżenie cen samochodów z
silnikiem diesla może wpłynąć na popyt zgłaszany na benzynę (bo więcej kierowców przesiądzie
się na silniki dieslowskie – czyli mniej osób będzie kupować benzynę). Wzrost ceny wołowiny
może przyczynić się do wzrostu popytu na wieprzowinę (bo ludzie uznają, że stek wołowy jest za
drogi – a jeść trzeba2).
Zmiana popytu (rozumiemy przez to przesunięcie całej krzywej) może być też efektem wzrostu
dochodu rozporządzalnego. W Polsce lat 90-tych anteny satelitarne stały się poszukiwanym
towarem, ponieważ wzrosły dochody i ludzi było na nie stać (zaczęli zgłaszać na nie popyt).
2
Przepraszam wegetarian i wegetarianki :D
Podaż jest zjawiskiem podobnym – jest to po prostu ilość dóbr, które producenci chcą sprzedać
po określonej cenie. Podobnie jak w przypadku popytu, wykres podaży przedstawia się
oznaczając ilość na osi „x”.
Oba wykresy można w zgrabny sposób połączyć:
Punkt E podany na wykresie nazywany jest punktem równowagi rynkowej. Gdyby rynek był
idealny (wszystkie podmioty miałyby pełny obraz rynku), to wszystkie transakcje byłyby
zawierane po cenie p0, a ilość dóbr, która zmieniłaby właściciela wyrażałaby się liczbą q0.
W rzeczywistości taka sytuacja praktycznie nie występuje. Przecież zwykle, kiedy kupujemy bułki
na śniadanie w jednym ze sklepików na osiedlu nie próbujemy wcześniej ustalić, który z nich
oferuje najniższą cenę. Jeden czy dwa grosze różnicy uznajemy za niewarte tego, aby odwiedzić
wszystkie miejsca sprzedaży (innymi słowy: koszt dostępu do pełnej wiedzy o rynku oceniamy
jako zbyt wysoki).
Punkt równowagi jest więc „rozmyty” – a transakcje zawierane są po cenie mniej lub bardziej
bliskiej równowagi.
Analizując wykres podaży i popytu trzeba też pamiętać o podchwytliwym pytaniu: „czy można
powiedzieć, że punkt równowagi to punkt, w którym ilość sprzedanych dóbr zrównuje się z liczbą
dóbr kupionych”? Tym, którzy nie zauważają pułapki, podpowiedzmy: a czy może się zdarzyć, że
liczba sprzedanych dóbr jest większa (lub mniejsza) od liczby dóbr kupionych?
Mówiąc o podaży i popycie warto też powrócić do uwagi zaznaczonej na początku: może się
zdarzyć, sytuacje na pierwszy rzut oka nielogiczne: na przykład wzrostowi ceny będzie
towarzyszył wzrost popytu. Takie sytuacje to tzw. paradoksy podaży i popytu. Mają one różne
mechanizmy:
Paradoks Giffena – dotyczy dóbr, które trudno zastąpić (nie mają łatwo osiągalnych substytutów)
i ma zastosowanie przede wszystkim dla konsumentów o niskich dochodach. Brytyjski
ekonomista Robert Giffen zauważył, że mimo wzrostu ceny chleba, popyt na niego wzrósł (było to
w połowie XIX wieku). Działo się tak dlatego, że przed podwyżką ludzie kupowali chleb i wędlinę,
zaś po wzroście cen chleba nie było ich stać na mięso. Musieli więc zastępować wędlinę tańszym
odpowiednikiem – np. serem. Ponieważ ser był relatywnie dużo tańszy, więc można było kupić
więcej chleba – co nakręcało popyt.
Paradoks Veblena – dotyczy dóbr luksusowych. W takim przypadku pojawia się dodatkowy
czynnik w subiektywnej ocenie wartości – efekt prestiżowy. Dobra są kupowane nie dla samej
wartości użytkowej, ale dla faktu, że posiadanie ich daje nam poczucie wyjątkowości. Im wyższa
jest cena dobra, tym mniej osób na nie stać – co oznacza, że ma ono większą wartość jako dobro
superluksusowe – popyt rośnie. Paradoks ten został opisany przez ekonomistę i socjologa
Thorstena Veblena w znakomitej książce „Teoria klasy próżniaczej” w roku 1899. Dobrym
przykładem dobra Veblena są unikatowe obrazy i dzieła sztuki.
Paradoks owczego pędu – dotyczyć może każdego dobra, na które popyt silnie zależy od emocji.
Paradoks ten polega na fakcie, że wzrost popytu w nielicznej grupie jest szybko kopiowany przez
innych graczy rynkowej. W efekcie – decyzje zakupowe (czyli zgłaszany popyt) zależy bardziej od
emocji niż od ceny. Paradoks owczego pędu może pojawić się w stosunku do dobra
inwestycyjnego (wszyscy kupują nieruchomości), albo konsumpcyjnego (wykupywanie masek
przeciwsmogowych pod wpływem mediów).
Pytania, jakie warto sobie postawić:
1. Jakimi czynnikami kierujesz się zwykle podczas decyzji o zakupie dóbr? Na ile Twoje
wybory są racjonalne, a na ile podlegasz emocjom?
2. Jakie jest Twoje zdanie o decyzjach (racjonalne czy emocjonalne) innych ludzi – partnera,
partnerki, dzieci, przyjaciół itp.
3. Czy uważasz, że państwo powinno wpływać na rynek? W jakim zakresie?
Download