Globalizacja jako miraż Iwo Cyprian Pogonowski www.pogonowski.com Globalizacja w naszych czasach jest trzecim stadium rozwoju kolonializmu, który zaczął się w szesnastym wieku podbojami kolonii amerykańskich, afrykańskich i innych, poczem przeszedł w stadium, tak zwanego, brytyjskiego imperialnego „wolnego handlu.” Dzisiejszym stadium kolonializmu jest globalizacja, która opiera się w dużej mierze na „wirtalnej rzeczywistości” wynikającej z zasięgu informatyki. Globalizacja nie oznacza integracji krajów biednych z krajami bogatymi, do których to krajów są wpuszczani ludzie z biednych krajów, w miarę zapotrzebowania rąk do pracy. Obecnie emigranci stanowią trzy procent ludności świata, podczas gdy w 1913 roku stanowili około 10%. Państwa Unii Europejskiej mają 40% udziału w handlu światowym, ale jednoczesnie dwie trzecie ich importu i eksportu odbywa się na terenie Europy. W książce „Globalizacja i jej wrogowie,” autor Daniel Cohen pisze, że „w krajach bogatych globalizaja polega więcej na wyobrażni niż na rzeczywistości.” Według Cohen’a jest fałszywą propagandą, że finansowa globalizacja korporacji międzynarodowych popiera rozwój gospodarczy biednych krajów i czyni je produktywnymi na skalę globalną. Technologia jest słabo rozprzestrzeniana i biedne kraje pozostają biednymi w dużej mierze dlatego, że biedne kraje nie mają wiele z tych rzeczy, ktore kraje bogate chcą mieć lub potrzebują. Bieda i analfabetyzm w krajach trzeciego świata, nie wiele obchodzi rządy krajów bogatych, ale jednocześnie, w biednych krajach prasa i telewizja pokazuje poziom życia w krajach bogatych, nieosiągalny przez kraje biedne. Tak więc globalizacja stwarza „popyt” na wyższą stopę życiową i lepsze warunki życia, ale nie daje możności żeby ten „popyt” zaspokoić, zwłaszcza przy dużym przyroście naturalnym ludności biednych krajów. Dla przykładu Egipt posiada 4% ziemi uprawnej i w 1913 roku miał 13 milionów mieszkańców. Dziś ludność Egiptu wynosi 70 milionów a w roku 2025 będzie wynosić 100 milionów. W Chinach, które przeżywają najszybsze uprzemysłowienie w historii świata, odwrotną stroną globalizacji jest ciężkie zanieczyszczenie środowiska. Typowo spaliny przyczyniają się do ocieplania atmosfery ziemskiej, ubytku ochronnej warstwy ozonu w atmosferze, przy jednocześnie notowanym ubytku całych gatunków fauny i flory. Coraz więcej jest dowodów że zbliżają się radykalne zmiany pogody, topnienie się lodowców, zatapianie przybrzeżnych miast i terenów uprawnych. W rezultacie grozi zmniejszenie produkcji żywności, wody pitnej, i płynnego paliwa, razem z przemieszczaniem się wielkich ilości ludzi, uciekających z terenów zalanych wodą, czego zwiastunem n.p. jest tragedia Nowego Orleanu. Globalizaja przyczynia się do opcieplania atmosfery ziemskiej i zaostrzenia się walki o kontrolę zasobów mineralnych ziemi. Do lat 1930tych państwa uprzemysłowione miały dosyć własnych zasobów enerjii. Dopiero po Drugiej Wojnie Światowej, podstawowym źródłem płynnego paliwa i gazu ziemnego stał się Bliski Wschód, co zostało potwierdzone rozegraniem wojny przeciwko Irakowi w 1990-91. Uprzemysłowianie świata zaostrza konflikt o zasoby naturalne. Cohen wykazyje, że świat przeżywa ewolucję gospodarki od przemysłowej do postprzemysłowej, chociaż 80% wymiany handlowej, stanowią produkty rolnicze i przemysłowe. Natomiast w krajach bogatych siła robocza jest zatrudniona w 20% w przemyśle i rolnictwie a w 80% w usługach. Globalizacja powoduje rozszerzanie się wysokiej konsumpcji energii i wody pitnej, stwarza braki i destabilizuje gospodarczo i politycznie cały świat. Gospodarka oparta na inowacjach technicznych, może trochę łagodzić skutki industrializaji. Ironią losu globalizacji jest fakt, że jak dotąd jest ona, nietylko bardziej skutkiem imaginacji niż faktycznych osiągnięć, ale w rzeczywistości nie jest możliwa do pełnego zrealizowania. Trudności w realizowaniu globalizacji analizuje Suzanne Beger i ośrodek badań wydajności przemyslu przy Massachussets Institute of Technology (MIT) w pracy pod tytułem: „Jak przedsiebiorstwa osiągają sukces w dzisiejszej gospodarce globalnej.” Autorka wymienia: swobodny przepływ handlu i kapitału, deregulację, spadek kosztów transportu i komunikacji, rewolucję w informatyce, która umożliwia powiązanie w formie cyfrowej planowania, produkcji, sprzedaży oraz utrzymywanie tych funkcji w odległych miejscach, zwłaszcza tam, gdzie jest duża podaż wielkiej liczby robotników i inżynierów w państwach taniej siły roboczej. Autorka zwraca uwagę, że sukces w epoce globalizaji osiągają przedsiębiorstwa na bardzo różne sposoby. Gospodarka rynkowa w USA i W.Brytanii różni się od koordynowanej gospodarki rynkowej Niemiec i Japonii, gdzie pertraktacje jak i długotrwałe powiązania i pozarynkowe układy stabilizują gospodarkę. W każdej sytuacji wobec globalnej konkurencji, trzeba znajdować właściwe rozwiązania, ponieważ niema jednego najlepszego sposobu a zawsze jest dużo niepewności i ryzyka. „Globalne złudzenia” analizuje Barry C. Lynn w książce „Koniec drogi: rozwój i upadek globalnych korporacji.” Autor krytykuje pogląd, że glabalizacja przyczynia się do stabilizacji gospodarczej i politycznej świata. Uważa on, że globalizacja łatwo prowadzi do gospodarki rabunkowej, w której „nikt nie sprawdza ryzyka i nikt za ryzyko nie przyjmuje odpowiedzialności” w ramach opinii że „wolny rynek buduje pokój.” Opinia ta opiera sie na niepewnym przekonaniu, że wzrost współuzależnienia gospodarczego krajów czyni wojny między nimi nietylko nie zyskowne, ale też mniej prawdopodobne. Na przykład „walki o demokrację” w Chinach były by destabilizujące dla USA, jeżeli transport towarów chińskich do USA, byłby przez te walki wstrzymany. W takiej sytuacji Waszyngton mógłby łatwo zdecydować się popierać komunistów w Pekinie, raczej niż walczących demokratów jakoby wyrażajacych wolę całej ludności chińskiej. Wolny rynek bardziej zależy od stabilizacji, niż od demokracji, zwłaszcza kiedy produkcja jest rozproszona po całym świecie. Lynn pisze że „USA stworzyło gospodarkę globalna, ale nie potrafiło nią kierować w sposób zgodny z interesem ludzkości, która w dużej mierze od tej gospodarki zależy,” ponieważ, jak on twierdzi, niema naturalnego „dobrodziejstwa glabalizacji” o którym się mówi w USA od końca Zimnej Wojny. Natomiast eksport demokracji fasadowej, która jest kontrolowana, mniej lub bardziej zakulisowo, nie jest żadną gwarancją, że tak ustanowiony rząd, stanie się faktycznie rządem reprezentatywnym. Wobec stale pogarszającej się sprawy pacyfikacji i „demokratyzacji” Iraku jak i skutki eksportu produkcji i strata ilości miejsc pracy w USA, podminowują wiarę Amerykanów, że globalizacja działa na ich korzyść, zwłaszcza przy zaciąganiu kolosalnych długów państwowych, na operacje wojskowe na Bliskim Wschodzie, z których głównie korzysta Izrael. Amerykanie mogą niedługo chcieć odwrotu na drodze do krzewienia globalizacji. Inadustrializacja na skalę globalną powoduje braki i wyczerpanie zasobów naturalnych, oraz rozpętuje skutki niszczące dla środowiska. Z tego powodu John Gray zatytułował swoją dyskusję o globalizacji w kwietniowym numerze „New York Review of Books” „Globalne Złudzenie” („Global Delusion”).