ERAZM Z ROTTERDAMU (1467—1536) najwybitniejszy przedstawiciel północnoeuropejskiego renesansu; wywarł tak daleko idący wpływ na myśl humanistyczną, że mówi się nawet o jej odrębnym nurcie erazmianizmie. Dorobek pisarski Erazma (pisał wyłącznie po łacinie) jest ogromny, obejmuje prace filologiczne (m.in. krytyczne wyd. greckiego tekstu NT z nowym przekładem łac., wyd. zbioru 800 przysłowiowych zwrotów łacińskich — tzw. Adagia), moralistyczne rozprawy (Podręcznik Żołnierza Chrystusowego) i zjadliwe pisma satyryczne (Pochwa/a Głupoty. Mila Wojna dla tych, co jej nie znają, Jak udawać szlachcica). Erazm nie był filozofem w ścisłym tego słowa znaczeniu, tzn. nie stworzył własnego, wyraźnie odrębnego systemu filozoficznego, jakkolwiek podkreślał, że uprawia tzw. „filozofię Chrystusową”, która miała być równoznaczna z „teologią rzeczywistości ziemskich” normowaną pierwotnym, nieskażonym chrystianizmem, uczącym sztuki etycznego życia. Szermierz chrześcijańskiego pokoju, zwolennik tzw. irenizmu, usiłujący godzić zwaśnione strony i wyznania, naraził się zarówno Kościołowi (ganiąc głupotę i obyczaje kleru), jak i reformacji, do której zresztą nigdy nie przystał. Jego pokojowe poglądy zyskały mu szacunek wielu ówczesnych władców, polityków i artystów (w Polsce m.in. Frycza Modrzewskiego i Kochanowskiego). Pochwała Głupoty 1. wyd. 1520; pierwszy anonimowy przekład polski w 1875 r. Fragment MÓWI GŁUPOTA (...) żaden świetny czyn nie powstaje inaczej jak tylko za moją sprawą, żadnej znakomitej sztuki nie wynaleziono, jeślim ja tego nie spowodowała! Czy to nie wojna jest posiewem i źródłem wszystkich wychwalanych czynów? A czy jest co głupszego niż dla nie wiadomo jakich przyczyn rozpoczynać taką walkę, z której obie strony zawsze więcej mają straty niż zysku? (…) A kiedy już stanęły po obu stronach jeżące się żelazem zastępy i chrapliwym dźwiękiem zagrały rogi, to, pytam, jakiż wtedy pożytek z owych mędrców, którzy wyczerpani nauką, przy swojej chłodnej rozcieńczonej krwi” ledwie dech mogą złapać? Wtedy trzeba tęgich i mocnych chłopów, którzy by mieli jak najwięcej odwagi, a jak najmniej rozumu! (...) Ależ rozum powiadają jest rzeczą bardzo ważną! Przyznaję, że jeśli idzie o wodza, to tak, ale to jakiś rozum specjalnie wojskowy, a nie filozoficzny, bo przecie tak wspaniałych czynów dokonuje się z darmozjadami (...), złodziejami, zbójami, wiejskimi parobami, tępakami, zadłużonymi frantami i tym podobnymi mętami ludzkimi, a nie z kiwającymi się przy świeczce nad książką filozofami. (...) Jestże, na Boga żywego, coś szczęśliwszego od tego nasienia ludzkiego, które powszechnie nazywają głuptakami, błaznami, półgłówkami, kapuścianymi głąbami, przy... rozcieńczonej krwi — Arystoteles twierdził, iż rozcieńczona krew wzmaga rozum, ale sprowadza zarazem słabość ciała i tchórzliwość; gęsta natomiast — daje głupotę połączoną z fizyczną tężyzną. tymi — moim zdaniem, najpiękniejszymi imioniskami? Powiem ja tu coś, co się może na pierwszy rzut oka wierutnym wyda głupstwem, a co jednak prawdą jest najszczerszą. Naprzód nie boją się tacy śmierci, a taki strach to, na Jowisza, nie byle jakie nieszczęście. Wolni są od tortur własnego sumienia. Nie niepokoją ich bajędy o tym, co się dzieje z duszami zmarłych. Nie strachają się widm i upiorów, nie dręczą lękiem przed grożącymi nieszczęściami, nie nadymają się nadzieją przyszłych szczęśliwości. Ogólnie mówiąc: nie szarpią nimi tysiące trosk, na które to życie jest narażone. Nie wiedzą, co to wstyd, co szacunek, co ambicja, co zawiść, co umiłowanie czegoś. A jeżeli jeszcze bardziej zbliżą się do bezrozumu tępych bydląt, to nawet wedle tego, co piszą teologowie — nie grzeszą (...) Przełożył Edwin Jędrkiewicz