Podstępne uzależnienie od leków nasennych i uspokajających Poeta pisał: „Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, nim się zepsujesz.” Każdy z nas bez wątpienia poznał ten smak, w mniejszym lub w większym stopniu. Każdy z nas, poznał też wspierającą zdrowie moc leków. Trudno sobie wyobrazić rozwój ludzkości, bez rozwoju farmacji, czyli nauki, zajmującej się produkcją leków i ich badaniem. Mnogość chorób, z którymi się spotykamy, uzależnia nasze życie i jego dobrostan, w dużej mierze właśnie od leków. Leków, czyli substancji, które w swoim założeniu mają działać terapeutycznie, leczniczo. Nie ma przy tym znaczenia, czy substancja ta jest pochodzenia naturalnego, czy też syntetycznego. Jej celem jest, aby po wprowadzeniu do organizmu, zmieniła procesy fizjologiczne w taki sposób, by zahamować przyczyny, czy też objawy choroby, lub też zapobiec jej rozwojowi. Tak więc, z założenia decydujemy się na zażywanie leków po to, żeby polepszyć swoje zdrowie. W takim samym celu, możemy zdecydować się na zażywanie leków uspokajających czy nasennych, kiedy borykamy się z lękami, depresją lub bezsennością. Niemniej jednak, poza swym działaniem terapeutycznym, leki powodują również przeróżne skutki uboczne. Uboczne, czyli niezamierzone, których wolelibyśmy uniknąć, a które są często wpisane w ich działanie. Dość poważnym skutkiem ubocznym leków uspokajających i nasennych, jest silny potencjał uzależniający. Piszę o tym, ponieważ mam poczucie, że cały czas, zbyt mało się o tym mówi, bagatelizując tym samym problemy związane z uzależnieniem od tej właśnie grupy substancji. Mówiąc o lekach uspokajających i nasennych, mam na myśli z jednej strony pochodne benzodiazepin. Są to leki powszechnie stosowane do objawowego leczenia zaburzeń lękowych, bezsenności, objawów abstynencyjnych, wzmożonego napięcia mięśniowego oraz w zapobieganiu drgawkom i w anestezji. Ich zaletą jest skuteczność i szybkie działanie, znoszące uczucie lęku i pomagające zasnąć. Sprawia to, że zarówno lekarze chętnie zapisują te leki, jak również pacjenci chętnie je przyjmują, ponieważ pomagają im uporać się z objawami, które są dla nich męczące. Poza tym, są to też leki, stosunkowo dobrze tolerowane. Z drugiej strony, mamy niebenzodiazepinowe leki nasenne, o których początkowo sądzono, że nie będą uzależniały. Niestety, okazało się jednak, że działają euforyzująco, co skłania niektórych pacjentów do zażywania ich również w dzień. Przyczynia się to do rozwoju tolerancji, co może skutkować używaniem nawet kilkudziesięciu sztuk tabletek na dobę. Niezmiernie ważny w naszych rozważaniach jest fakt, że leki, o których mowa, mają w przypadku leczenia zaburzeń lękowych i problemów z bezsennością, znaczenie objawowe, a nie przyczynowe. Działają one bowiem, nie na przyczyny powstawania lęków, czy też problemów ze snem, a tylko likwidują te objawy. Co więcej, zdarza się dość często, że po zaprzestaniu ich zażywania, objawy te wracają, nieraz ze znacznie zwiększoną siłą. To właśnie dlatego, tak wiele osób, nie chce ich odstawiać, a nawet sięga po większe dawki, lub inne środki z tej samej grupy. W każdym z nas drzemie pragnienie, aby jak najszybciej pozbyć się tego, co utrudnia nam normalne funkcjonowanie. Za wszelką cenę pragniemy uwolnić się od męczących nas lęków, napadów paniki, czy zwyczajnie zasnąć, po wielu bezsennych nocach. Dlatego leki, wydają się być złotym środkiem na te trudności. Tymczasem, próba zrozumienia przyczyn tych trudności, wymaga od nas czasu, wiele cierpliwości, a także zaangażowania w proces zmiany. Jeśli nasze problemy mają charakter przejściowy, leki mogą być krótkotrwałym wsparciem w ich pokonywaniu. Niemniej jednak, jeżeli mają charakter długotrwały, niezmiernie istotna okazuje się być pomoc psychoterapeutyczna. Sam lek nie spowoduje bowiem, że problemy te znikną, może je jedynie na chwilę wyciszyć. Natomiast sposobem do lepszego zrozumienia siebie samego, przyczyn swoich lęków, bezsenności, czy też innych trudności mających swe źródło w emocjach, może stać się psychoterapia. Najczęściej osobami najbardziej podatnymi na uzależnienie są właśnie wszyscy Ci, którzy mają trudności z radzeniem sobie z emocjami, są jednostkami wrażliwymi i podatnymi na stres, czy załamanie. Są w tej grupie wszyscy Ci, którzy borykają się z różnymi problemami natury psychologicznej, lękami, fobiami, stanami depresyjnymi, czy szeroko pojętymi nerwicami. Są również ludzie bardzo młodzi, nastolatki. Wszelkie emocjonalne burze, jakie przechodzą w procesie dorastania i kształtowania własnej tożsamości, czynią ich podatnymi na eksperymenty w tym zakresie. Badania wykazują, że Polska przoduje w Europie pod względem używania benzodiazepin przez nastolatków. Wśród zagrożonych uzależnienie od leków są również osoby, które borykają się z innymi uzależnieniami, np. od alkoholu czy opioidów. W ich przypadku może dojść do uzależnienia krzyżowego, które jest bardzo ryzykowne i trudne w leczeniu. Warto wspomnieć, że leczenie farmakologiczne zaburzeń lękowych powinno trwać około 3 – 4 tygodnie, natomiast bezsenności mniej więcej 1 – 2 tygodnie. W związku z tym, wykraczanie poza te granice czasowe, wiąże się z rozwojem uzależnienia. Może ono przebiegać w dwojaki sposób. Część chorych, chcąc podtrzymać, lub też zwiększyć początkowy pozytywny efekt leczenia, stopniowo zwiększa dawki. Tacy pacjenci szybko zostają zauważeni przez lekarzy. Dość często jednak, wolą oni raczej zmienić lekarza, niż zaprzestać zażywania leków, ponieważ trudno jest im zrezygnować z uczucia ulgi, jakie przynosi farmaceutyk. W ten sposób krążą od lekarza do lekarza, wzmacniając swoje uzależnienie. U tych osób, nagłe odstawianie benzodiazepin, wiąże się z ryzykiem wystąpienia bardzo niebezpiecznych dla zdrowia i życia objawów abstynencyjnych. Należą do nich między innymi lęk, niepokój, drażliwość, zaburzenia łaknienia, bezsenność, wymioty, zaburzenia widzenia, skurcze mięśniowe, napady drgawkowe, oraz zespół majaczeniowy. Druga grupa chorych, to osoby, przyjmujące małe dawki leków przez wiele lat. Można by myśleć, że nie są uzależnieni, bo nie zwiększają dawek i mogą tolerować krótkotrwałe okresy abstynencji. Wynika to jednak z kumulacji substancji w organizmie. Równocześnie, u osób tych rozwija się zjawisko uzależnienia, przejawiające się w silnej potrzebie zażywania leków, poczuciu, że bez nich, nie da się normalnie funkcjonować, oraz przyjmowaniu ich pomimo szkodliwości, jakie wywołują. Szkodliwości, ponieważ długotrwałe zażywanie leków uspakajających i nasennych, niesie ze sobą wiele przykrych konsekwencji. U chorych obserwuje się często znaczne spowolnienie, nadmierną senność, zamazanie mowy, upośledzenie funkcji poznawczych, związanych między innymi z problemami z pamięcią i koncentracją uwagi, które mogą przypominać procesy otępienne, zaburzenia koordynacji ruchowej i zmniejszone napięcie mięśniowe, co bywa przyczyną upadków i urazów. Następują też zmiany nastroju, przejawiające się jego obniżeniem, drażliwością i płaczliwością. Zmieniają się też cechy osobowości. Chory staje się obojętny naprawy, które były dla niego dotąd ważne, bywa zmienny w ocenie sytuacji, niechętny do wywiązywania się ze zobowiązań, pojawiają się zaburzenia uczuciowości wyższej. Są to jednakże zmiany, które nie muszą być trwałe. Odpowiednie odstawienie leków często przynosi znaczną poprawę w tym zakresie. Bez wątpienia, nie sposób przecenić wagi farmakoterapii w walce z różnymi chorobami, z którymi przyszło się nam mierzyć. Są nieodłącznym elementem rozwoju i dbania o nas samych. Mają one również, ważne miejsce w leczeniu zaburzeń natury psychicznej. Właśnie dlatego mam wrażenie, że uzależnienie od nich jest takie podstępne. Podstępne, ponieważ zasadza się, jeśli można tak powiedzieć, na ludzkiej potrzebie uzyskania pomocy w cierpieniu. Zamienia tym samym terapeutyczne działanie leku, w działanie szkodliwe. Anna Wojtaszak pedagog, psycholog (materiał przygotowany w ramach realizacji Gminnego Programu Przeciwdziałania Narkomanii w Gminie Czerwonak na lata 2014-2017)