ESTERA, PERSKA KRÓLOWA Każdy historyk powie Czytelnikowi, że żadna perska królowa nie miała na imię Estera i - co więcej - żadna nie była Żydówką. Stryjeczny brat i opiekun biblijnej Estery, Mardocheusz, miał być wywieziony do Babilonu już w 597 r. przed Chr., tymczasem cała akcja tej Księgi rozgrywa się za panowania króla Kserksesa, który wstąpił na tron perski dopiero w 486 r., a nam znany jest głównie z wojny z Grekami i wielkiej klęski, jaką poniósł w 480 r. w bitwie morskiej pod Salaminą. Z dat tych wynika, że Mardocheusz, opiekun młodziutkiej Estery, musiałby mieć już dobrze ponad sto lat, a imię jego, choć niewątpliwie nadane w Judei lub w niezburzonej jeszcze Jerozolimie, to imię babilońskie, sławiące boga Marduka (hebr. Mordokai znaczy: „Należy do Marduka"). Te niedokładności historyczne nie powinny nas jednak dziwić ani tym bardziej niepokoić. Z podobną swobodą spotkaliśmy się już przecież w poprzednio omawianych biblijnych opowieściach, których autorzy nie zamierzali na pewno pisać dokładnych dziennikarskich sprawozdań ani monografii historycznych, po prostu dlatego, że dziennikarzy ani ich sprawozdań w tych czasach jeszcze nie było, a prawdziwy twórca historii pragmatycznej, genialny Ateńczyk, Tukidydes, żyt wprawdzie w drugiej połowie V w., ale i dla niego historia należała do literatury pięknej. A warto jeszcze zwrócić uwagę, że wszystkie opowieści, którymi się w tej książce zajmujemy, kształtowały się dość późno, zapewne nawet dopiero w III-II, a niekiedy może nawet w I w. przed Chr. W tym zaś czasie w świecie hellenistycznym rodził się romans grecki, nowy gatunek literacki, mający przed sobą prawdziwie świetną przyszłość. O Esterze czy Mardocheuszu nie znajdujemy też żadnej wzmianki w księgach Ezdrasza, Nehemiasza lub Syracydesa, chociaż powstawały one już w okresie powygnaniowym. Jedynie w Drugiej Księdze Machabejskiej jest wspomniany „dzień Mardocheusza", poprzedzający Święto Purim (2 Mch 15,36; co do Święta Purim zob. s. 113114). Jeszcze bardziej znaczący wydaje się fakt, że żadnego fragmentu Estery nie znaleziono w Qumran, gdzie najwyraźniej czytywano wszystkie inne pisma Starego Testamentu, nie tylko te, które, odrzucone około 90 r. przez faryzeuszów, a w czternaście wieków później także przez Marcina Lutra, zostały przyjęte przez Kościół katolicki jako księgi wtóro-, czyli deuterokanoniczne (do nich właśnie należą omawiane tutaj Księgi Tobiasza i Judyty). Oczywiście, nieznalezienie żadnego fragmentu Estery w Qumran może być zwykłym przypadkiem... Księga Estery zachowała się nam w trzech różnych wersjach, dwóch greckich i jednej hebrajskiej. Interesujące są różnice, jakie stwierdzamy między nimi, zwłaszcza między 1 hebrajską a najpóźniejszą z trzech grecką, która należy do Septuaginty, wielkiego przekładu Biblii hebrajskiej. Wystarczy powiedzieć, że ta ostatnia ma 93 wersety więcej od tekstu hebrajskiego (167 wersetów). Te dodatki greckie nie zawsze są dostatecznie wyjaśnione w tłumaczeniu BT. Może więc dobrze będzie zwrócić tutaj na nie uwagę, posługując się systemem przyjętym przez francuski ekumeniczny przekład Biblii (TOB). Tam owe dodatki oznaczone są kolejnymi literami alfabetu, od A do F. Tak więc A to sen Mardocheusza, o którym nic nie wie tekst hebrajski (w BT ten fragment jest oznaczony jako Est l, la-lr). Jest to niejako zapowiedź najbliższej przyszłości, jego wyjaśnienie znajdziemy w zakończeniu Księgi (F = Est 10, 3a-3k), po nim zaś jeszcze jest „notatka o przekładzie", a przede wszystkim o czasie jego sporządzenia. Miał to być czwarty rok panowania Ptolemeusza i Kleopatry. Tego rodzaju datowanie może wskazywać na panowanie Ptolemeusza VIII (114113 r. przed Chr.) albo Ptolemeusza XII (48-47 r. przed Chr.). Obie daty są prawdopodobne, gdyż obaj wymienieni tu Ptolemeusze rządzili we wskazanych latach Egiptem wraz ze swymi siostrami, pierwszy z Kleopatrą II, drugi zaś ze sławną Kleopatrą VII. Fragmenty B i E odnajdujemy w tekście greckim w rozdz. 3 (Est 3, 13a-13g) i 8 (Est 8,12a-12x), są to w obu przypadkach dokumenty urzędowe. Aby podkreślić charakter religijny opowieści dodano w przekładzie greckim jeszcze fragment C, a w nim dwie modlitwy: Mardocheusza (Est 4,17a-17i) i Estery (Est 4,17k-17z). To właśnie one, według myśli autora biblijnego, prowadzą do całkowitej zmiany sytuacji, a tym samym do pomyślnego końca opowieści. Wreszcie rozdz. 5 przez dodanie fragmentu D został tak znacznie poszerzony w greckim tłumaczeniu, że nawet przekład BT oddziela zdecydowanie „tekst hebrajski" (zaledwie dwa wersety) od „tekstu greckiego" (cała reszta Est 5). Wszystko tu zmierza do ukazania charakteru cudownego, a nawet boskiego władzy królewskiej. Można by tu zadać sobie pytanie, czy potrzebne są te językowe rozważania, zwłaszcza dla Czytelnika nieznającego najczęściej ani hebrajskiego, ani greki. Rzecz w tym, że tekst hebrajski jest w tym przypadku starszy, choćby niewiele, od Septuaginty, której tłumaczom ową wersję grecką zawdzięczamy. A przybliżona data jest ważna, jeśli chcemy lepiej zrozumieć tę niewątpliwie bardzo ciekawą, choć nieraz nie tak łatwo dostępną dla nas Księgę. Otóż wiele wskazuje, że powstała ona rzeczywiście późno, jeśli nawet nie w I w. przed Chr., to przynajmniej u schyłku II w. Ważny jest również sam kształt opowieści, a ponieważ tekst grecki nie jest tylko przekładem hebrajskiego, trzeba się było zdecydować, jaką wersję przedstawimy polskim Czytelnikom. Grecka robi wrażenie bogatszej, ale wybierając ją, należało - jak sądzę - pokazać i to, czym się różni ona od oryginału hebrajskiego. W tym zaś 2 celu najlepszym sposobem wydał mi się ten, przyjęty przez TOB, francuską Biblię ekumeniczną, która już we wstępie do greckiej Księgi Estery wskazuje na sześć poważnych uzupełnień wprowadzonych do tekstu hebrajskiego przez tłumaczy Septuaginty. Zaczyna się tu wszystko nie od Estery, lecz od Mardocheusza. Pierwsze słowa tej wersji greckiej podają datę: „W drugim roku panowania wielkiego króla Artakserksesa, w pierwszym dniu miesiąca Nisan..." W tekście hebrajskim mowa jest o królu Kserksesie, panującym w latach 486-465 r. przed Chr., toteż wydawcy i komentatorzy uważają na ogół wprowadzenie tu imienia Artakserksesa za błąd kopisty. Nisan to w żydowskim kalendarzu pierwszy miesiąc w roku, u nas marzec-kwiecień. Wtedy to właśnie Mardocheusz, szlachetny Żyd mieszkający w Suzie, jednej z trzech stolic imperium perskiego, miał sen proroczy, którego sens poznamy dopiero pod sam koniec Księgi. Po owym śnie Mardocheuszowi udaje się jeszcze przeszkodzić w zamachu na króla dwom eunuchom, których rozmowę przypadkiem podsłuchał. Spiskowcy zostali skazani na śmierć, „król zaś opisał te wydarzenia na pamiątkę, ale i Mardocheusz też napisał o tych sprawach". Król w uznaniu jego zasług powierzył mu służbę na dziedzińcu królewskim i obsypał go wieloma darami (Est l,lm-lq; por. 2,21-23, gdzie powtarza się dokładnie ta sama historia, nieco się różnią tylko imiona winnych). Ta łaskawość królewska wzbudziła jednak zawiść Hamana, syna Hammedaty. Całą tę historię odnajdziemy jeszcze w rozdz. 2 Księgi Estery, lecz na razie powracamy na dwór Kserksesa. Czytamy tam, że w trzecim roku swego panowania na zamku w Suzie król wydał wielką ucztę „dla wszystkich swoich książąt i swoich sług oraz najdzielniejszych Persów i Medów, wielmoży i władców państw, którzy razem z nim byli", przy tym ta wspaniała uczta ciągnęła się aż przez 180 dni, a była zapewne połączona z nader ważną naradą wojenną, Kserkses przygotowywał się przecież do wojny z Grekami. Potem przyszedł czas na siedmiodniową tym razem ucztę wyprawioną „dla całego ludu, który znajdował się na zamku w Suzie, od największych do najmniejszych". Wszystko odbywało się z niezwykłym przepychem, wino lało się strumieniami, ale nikogo do picia nie zmuszano, „bo tak nakazał król wszystkim urzędnikom swego domu: niech każdy czyni, co mu się podoba" (Est 1,1—8). Ta łaskawość Kserksesa miała wszakże pewne granice. Nie przeszkadzało mu wprawdzie, jak się zdaje, że również królowa Waszti wydała w tym samym czasie w pałacu królewskim ucztę dla kobiet. Wszystko zapowiadało się jak najlepiej, ale „w siódmym dniu, kiedy już rozweseliło się winem serce króla", posłał on siedmiu swoich eunuchów, by przywiedli przed jego oblicze królową Waszti w diademie królewskim, chciał bowiem pokazać jej piękność książętom i ludowi. Ona się wtedy obraziła, że przekazał jej swoje 3 polecenie przez eunuchów, dlatego też przyjść nie chciała. Na to Kserkses wpadł w wielki gniew i zwrócił się do swych doradców, siedmiu książąt perskich i medyjskich z pytaniem, jak ma postąpić. Wszyscy doradcy byli oczywiście mężczyznami, stwierdzili zatem zgodnie, że jeśli inne kobiety dowiedzą się o takim buncie, wszystkie przestaną swoich małżonków słuchać. Król musi zatem wydać dekret, w którym pozbawi Waszti godności królewskiej, sam zaś znajdzie sobie inną małżonkę wśród jej towarzyszek. W ten sposób „każdy mąż będzie panem w swoim domu" (Est 1, 9-22). Jednym słowem, zagrożone prawa wszystkich mężów zostały uratowane. Po pewnym czasie, zgodnie z przyjętym postanowieniem, zaczęto szukać pięknych młodych dziewic w całym ogromnym imperium perskim. Gromadzono je wszystkie „na zamku w Suzie, w domu kobiet, pod opieką Hegaja, eunucha królewskiego, stróża żon". Miał on troszczyć się o nie, dostarczać wszystkiego, czego by potrzebowały, zwłaszcza „środków upiększających". „Ta dziewczyna, która spodoba się królowi, będzie królową w miejsce Waszti" (Est 2,1-4). I tu właśnie zostaje po raz drugi przedstawiony nam Mardocheusz, i to przedstawiony nawet nieco dokładniej niż w otwierającym Księgę rozdziale o jego śnie, rozdziale, który - jak już wiemy - nie miał odpowiednika w oryginale hebrajskim. Czytamy tam również, iż był on opiekunem Estery, córki swego stryja. Kiedy umarli jej rodzice, „Mardocheusz przyjął ją za córkę" (Est 2,7), a według wersji Septuaginty - ale tylko według tej jednej wersji - „wychowywał ją, aby wziąć sobie za żonę" (por. BT notka do Est 2,7). Trudno się też dziwić, że kiedy zaczęto gromadzić kandydatki do godności królowej, znalazła się wśród nich także Estera. I razem z innymi trafiła do „domu kobiet" w Suzie, a może właściwiej byłoby powiedzieć „do haremu królewskiego". Tu pozyskała sobie szczególną życzliwość eunucha Hegaja. Dał jej więc wszelkie kosmetyki i wszystko inne, czego potrzebowała, oraz siedem dziewcząt z domu króla do towarzystwa i posługi. Estera nie mówiła jednak nikomu o swoim pochodzeniu żydowskim, bo tak jej nakazał Mardocheusz. On zaś sam „przechadzał się codziennie na wprost przedsionka domu kobiet, aby dowiadywać się o zdrowie Estery i o to, co się z nią dzieje" (Est 2,11). Każda z kobiet musiała najpierw spędzić dwanaście miesięcy pod okiem czujnego eunucha, dopiero wtedy bowiem „kończyły się ich dni namaszczania, sześć miesięcy olejkiem mirrowym, a sześć miesięcy balsamami i kobiecymi środkami upiększającymi - wtedy dopiero dziewczyna szła do króla. Wszystko, czego zażądała, dawano jej, aby to mogła wziąć ze sobą do domu króla. Wieczorem szła, a rano wracała". Wracała jednak do innego już haremu, „do drugiego domu kobiet, pod opiekę Szaaszgaza, eunucha królewskiego, stróża nałożnic. Nie powracała już do króla, chyba, że on jej zapragnął i wezwał imiennie" (Est 4 2,12-14). Kiedy przyszedł czas na Esterę, wzięła ze sobą jedynie to, co jej polecił wziąć Hegaj, eunuch królewski. Zabrano ją do króla Kser-ksesa w siódmym roku jego panowania, w miesiącu dziesiątym, zwanym Tebet (nasz grudzień-styczeń). I od razu pozyskała jego serce, pokochał ją więcej niż jakąkolwiek inną kobietę. Nie miał już żadnych wątpliwości. „Włożył na jej głowę diadem królewski i uczynił ją królową w miejsce Waszti". Wyprawił też król wielką ucztę na cześć swej nowej małżonki, a pragnąc, by jego własna radość objęła całe imperium, wszystkie jego prowincje zwolnił, przynajmniej częściowo, od podatków (Est 2,15-18). Teraz wracamy jeszcze do spisku dwóch eunuchów przeciw Kserksesowi. Była już o nim mowa na samym początku Księgi (Est l, 1m-1q). Tylko imiona spiskowców są tu nieco zmienione, a - co ważniejsze - o całej sprawie mówi królowi nie sam Mardocheusz, lecz w jego imieniu Estera. Nie ulega jednak wątpliwości, że jest to ta sama historia, tu powtórzona po raz drugi (Est 2, 21-23). Po czym pojawia się także Haman i ponownie podkreślone jest jego dążenie do zajęcia jak najwyższego stanowiska na dworze królewskim, choćby kosztem życia Mardocheusza i Estery, a nawet wszystkich ocalałych dotychczas Izraelitów. Haman w jakiś nieznany nam sposób pozyskał sobie łaskę Kserksesa. Został przez niego wywyższony, a jego tron znalazł się „ponad wszystkimi książętami, którzy przy nim byli" (Est 3,1). Także wszyscy słudzy króla, zgodnie zresztą z rozkazem swego pana, klękali przed Hamanem i oddawali mu pokłon. Tego jednak Mardocheusz nigdy nie czynił. Dlaczego tak postępował, powie nam sam w swojej wielkiej modlitwie z rozdz. 4. Tłumaczy tam niejako Bogu swoje postępowanie: „Ty wiesz, iż - jeśli nie oddawałem pokłonu pysznemu Hamanowi - nie czyniłem tego ani z pychy, ani z zuchwałości, ani z żądzy sławy. Byłem nawet gotów ślady stóp jego całować dla ocalenia Izraela. Lecz postępowałem tak, aby nie stawiać wyżej czci człowieka nad cześć Boga i aby nikomu nie oddawać pokłonu oprócz Ciebie, Panie mój" (Est 4,17e-f). Haman był na niego z tego powodu wielce oburzony. Uznał jednak, ze za-bicie jednego Żyda, Mardocheusza, byłoby czymś poniżej jego godności, szukał zatem okazji, żeby w całym imperium perskim wymordować wszystkich Izraelitów, Mardocheuszowy naród wybrany (Est 3,1-6). Królowi przedstawił Haman lud Izraela jako podejrzany, żyjący w całkowitym odosobnieniu, o prawach szczególnych, odmiennych od tych zachowywanych przez inne ludy żyjące w imperium perskim. To już wystarczało, by obudzić w sercu Kserksesa pewną nieufność. Haman jednak na tym nie poprzestał. Prosząc o wydanie dekretu nakazującego wymordowanie wszystkich Żydów tylko dlatego, że są Żydami, obiecuje jednocześnie, że 5 skarb królewski wzbogaci o 10 000 talentów srebra, które prawdopodobnie miały być uzyskane z konfiskaty majątków żydowskich. Wszystko to musi nas zaskoczyć: królowie perscy byli zazwyczaj tolerancyjni w sprawach religii podbitych ludów, a tu jedyną wspólną cechą wyróżniającą ludzi skazywanych na śmierć jest właśnie ich religia. Nigdzie też poza Biblią przed II w. przed Chr. nie czytamy o takich, zwłaszcza masowych, prześladowaniach religijnych, wszystkie teksty, które zdają się coś takiego wspominać, jak na przykład Daniel lub Judyta, pochodzą najwcześniej z II w., z czasów bliskich powstania Machabeuszów (por. Rozmów o Biblii ciąg dalszy, s. 146-184). Atmosferę tego właśnie okresu odnajdujemy również w Księdze Estery, co raz jeszcze potwierdza jej datę. W każdym razie Haman zdaje się wygrywać. Kserkses daje mu swój sygnet i poleca, żeby czynił to, co uważa za słuszne (Est 3,11-12). Tekst ten zdaje się jednak być cokolwiek niejasny, ale niewątpliwie potwierdza królewskie zaufanie. Wielkie znaczenie ma w tym przypadku sygnet, bo nim właśnie będą pieczętowane pisma wysyłane w tej sprawie do wszystkich satrapów prowincji i książąt poszczególnych ludów. A pisma te przynosiły dekret królewski nakazujący wymordowanie wszystkich Żydów, mężczyzn, kobiet i dzieci, w dzień trzynasty dwunastego miesiąca zwanego Adar (Est 3,11-13). Kiedy Mardocheusz dowiedział się o wszystkim, rozdarł swoje szaty, włożył wór - bo wór był wówczas normalnym odzieniem pokutnym - głowę posypał popiołem i głośno rozpaczał. Może w pewnej przynajmniej mierze czuł się winnym tego nieszczęścia, które spadało na wszystkich jego rodaków w imperium perskim. Rozumiał bowiem dobrze, że w taki okrutny sposób Haman jego właśnie pragnie ukarać. I podszedł pod samą Bramę królewską, ale przekroczyć jej nie mógł, bo nie wolno było ją przekraczać nikomu odzianemu w strój pokutny. Esterze opowiedzieli o tym jej eunuchowie i służebne dziewczęta. Młoda królowa bardzo się przeraziła. Posłała czym prędzej szaty Mardocheuszowi, lecz on ich nie chciał przyjąć. Wtedy Estera zawołała Hataka, jedynego spośród eunuchów królewskich, który służył jej osobiście, i poleciła mu, żeby zapytał się samego Mardocheusza, co się właściwie stało. Ten mu wtedy wszystko opowiedział, a nawet dał mu kopię owego straszliwego dekretu. Miał on tę kopie pokazać Esterze i w jego imieniu ją prosić, aby poszła do Kserksesa i błagała go o litość i laskę. Na co ona przez tego samego eunucha odpowiedziała, że nie może tego uczynić. Jak wszystkim we dworze wiadomo, jeśli ktoś idąc do króla bez jego wezwania wejdzie na dziedziniec wewnętrzny, zostanie natychmiast ukarany śmiercią, ocaleje zaś tylko wtedy, jeśli król jako znak swej łaski wyciągnie ku niemu złote berło. „Mnie zaś - mówi Estera - już od trzydziestu dni nie zawołano, żebym poszła do króla". Słowa te powtórzono Mardocheuszowi. On jednak odpowiedział na to twardo. 6 Tłumaczył swojej wychowance, że nie powinna sobie wyobrażać, iż ona jedna ocaleje w królewskim pałacu: „Bo jeśli ty zachowasz milczenie w tym czasie, uwolnienie i ratunek dla Żydów przyjdzie z innego miejsca, a ty i dom ojca twojego zginiecie. A kto wie, czy nie ze względu na tę właśnie chwilę dostąpiłaś godności królowej?" (Est 4,14). Gdy przekazano jej te słowa, Estera w odpowiedzi prosiła Mardocheusza, żeby zgromadził wszystkich Żydów, jakich znajdzie w Su-zie. „Pośćcie za mnie nie jedząc i nie pijąc przez trzy dni, ani w nocy, ani w dzień. Ja też i dziewczęta moje będziemy pościły podobnie. Pójdę do króla, choć to będzie wbrew prawu, a jeśli zginę, to zginę". Mardocheusz uczynił wszystko, o co prosiła go Estera (Est 4,15-17). Modli! się bardzo dużo i prosił: „Panie, Panie, Królu Wszechpotężny, ponieważ w Twojej mocy jest wszystko i nie ma takiego, który by Ci się mógł przeciwstawić, gdy zechcesz ocalić Izraela. Ty przecież uczyniłeś niebo i ziemię i wszystko, co na niej pod niebem godne jest podziwu. Ty jesteś Panem wszystkiego i nie ma nikogo, kto by się sprzeciwi! Tobie, Panie. [...] Teraz, Panie Boże, Królu, Boże Abrahama, ocal Twój lud, bo pragną naszej zguby i mają zamiar zniszczyć nas, Twoje od początku dziedzictwo. Nie gardź Twoim dziedzictwem, które wykupiłeś dla siebie z Egiptu. Wysłuchaj prośby mojej i okaż nam miłosierdzie [...], przemień nasz smutek w radość, abyśmy żyli i imię Twoje, Panie, wielbili" (Est 4,17b-17c,17f-17h) Estera również żyła modlitwą i pokutą. Wołała: „Panie mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wesprzyj mnie samotną, nie mającą poza Tobą żadnego wspomożyciela..." Tu wspomina wielkie dzieła, jakich Bóg dokonał dla Izraela, po czym powracają słowa błagania: „Teraz zgrzeszyliśmy wobec Ciebie i wydałeś nas w ręce naszych wrogów za to, że czciliśmy ich bóstwa. Sprawiedliwy jesteś, Panie! [...] Wspomnij, Panie, daj się poznać w czasie naszego udręczenia i dodaj mi odwagi, Królu bogów i Władcy nad wszystkimi władcami. Włóż stosowną mowę w moje usta przed obliczem lwa [warto zwrócić uwagę, że tym słowem określa Estera swojego królewskiego małżonka -A.Ś.] i przemień jego serca tak, by znienawidził wroga naszego, aby ród ten zginął i ci, którzy są z nim jednej myśli. Wybaw nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną, bo nie mam nikogo poza Tobą, Panie [...]. O Boże władający wszystkim, wysłuchaj głosu pozbawionych nadziei i wyratuj nas z ręki niegodziwych, mnie zaś uwolnij od mojego lęku" (Est 4,17k-17n,17r-17t,17x). Już sam układ graficzny rozdz. 5 Księgi Estery ukazuje wyraźnie jej złożony charakter. Nawet w BT, gdzie tłumaczenie jest oparte przede wszystkim na Septuagincie, rozdział ten dzieli się na dwie części: pierwsza (Est 5,1-2) jest zatytułowana - „tekst hebrajski", natomiast tytuł „tekst grecki" odnosi się do drugiej, znacznie dłuższej, a 7 przynajmniej do wersetów la-2b; znajduje to także wyraz w numeracji wierszy. Jesteśmy w decydującym momencie opowieści. Estera wie dobrze, że kiedy idzie nie wezwana do swego królewskiego małżonka, naraża się na prawie pewną śmierć. Po trzech dniach i nocach modlitwy i postu włożyła swoje najwspanialsze szaty i prosząc Boga o pomoc poszła na wewnętrzny dziedziniec pałacu. Wzięła ze sobą dwie służebnice, na jednej opierała się, jakby jej brakło siły, a druga szła za nią podtrzymując jej tren. Wyglądała bardzo pięknie, twarz miała pogodną i radosną, lecz serce biło jej mocno przejęte strachem. Przeszła przez wszystkie drzwi i stanęła wreszcie przed królem. On zaś siedział na tronie wspaniale odziany, a szaty jego lśniły złotem i drogimi kamieniami. Spostrzegłszy, że ktoś nie wezwany wchodzi, spojrzał z wielkim gniewem. Wówczas Estera zachwiała się i zbladła. Zdawało się, że za chwilę upadnie. Dobry Bóg jednak przemienił serce Kserksesa. Zwyciężyła miłość do Estery. Zaniepokojony jej bladością, zeskoczył ze swego tronu i pochwycił ją w ramiona. Pocieszał też czule, mówiąc: „Co ci się stało, Estero? Jam brat twój, bądź dobrej myśli!"* Potem król wyciągnął złote berło i przyłożył je do jej szyi. Pocałował ją i prosił: „Mów do mnie", a ona powiedziała: „Zdałeś mi się, panie, aniołem bożym i moje serce przejął strach przed twoją chwałą". A była tak przejęta, że stojąc przy nim zemdlała. Król bardzo się zaniepokoił, a cała jego służba starała się ją ocucić. * Jak widzieliśmy już w Księdze Tobiasza, na Bliskim Wschodzie, zarówno w Egipcie, jak i w świecie biblijnym, małżonkowie dość często nazywali się wzajemnie bratem i siostrą. Kiedy wreszcie odzyskała przytomność, Kserkses poprosił ją, żeby powiedziała mu, czego pragnie, bo gotów jest oddać jej nawet połowę swojego królestwa. Tutaj spodziewamy się, że Estera zacznie prosić o darowanie życia wszystkim zagrożonym Izraelitom, że będzie dowodzić ich niewinności i krzywdy, jaka ma być im wyrządzona. Tymczasem ona okazuje się o wiele mniej wymagająca, mówi tylko: „Jeśli król uzna to za słuszne, to niech przyjdzie razem z Hamanem na ucztę, którą przygotowałam dla niego". Kserkses wtedy rozkazał, żeby zaraz zawołać Hamana, tak by mogli bez żadnej zwłoki spełnić wolę Estery. Przyszli więc obaj, król i Haman, na ową ucztę do Estery. Kiedy dobre wino rozweseliło już nieco biesiadników, król zapytał znowu: „Jaka jest twoja prośba, jakie jest twoje życzenie? Spełnię na pewno wszystko, nawet gdybyś zażądała połowy mojego królestwa". Ona zaś poprosiła, żeby jeszcze następnego dnia przyszedł do niej na ucztę razem z Hamanem, a ona wtedy zdradzi swoje prawdziwe życzenie. 8 Haman wyszedł z uczty wielce wesoły i dobrej myśli. Wtedy zobaczył Mardocheusza, a ten najwyraźniej nie miał nadal żadnej ochoty kłaniać się jemu. Nie tylko nie wstał na jego widok, ale nawet nie wykonał w jego stronę żadnego gestu. Haman mimo wszystko się opanował i poszedł po prostu do domu. Tam zaprosił swoich przyjaciół i żonę, chwalił się przy tym swoimi bogactwami i liczbą swoich dzieci, a przede wszystkim wielką łaskawością, jaką okazywał mu król. Za szczególny dowód względów uznał także fakt, że Estera jego jedynego zaprosiła razem z Kserksesem na wyprawianą przez siebie ucztę i że ma już podobne zaproszenie także na dzień następny. O wszystkim tym jednak zapomina, kiedy widzi Mardocheusza zasiadającego w Bramie. Wtedy jego żona i wszyscy przyjaciele zaproponowali mu, żeby wystawił drewnianą szubienicę wysoką na pięćdziesiąt łokci, a rano zażądał, by na tej szubienicy powieszono Mardocheusza. I tak będzie mógł w spokoju iść później na ucztę do królowej. Hamanowi bardzo się to spodobało i polecił postawić szubienicę (Est 5,1-2,1-14). Tej nocy Kserkses długo nie mógł zasnąć, rozkazał więc przynieść pamiątkową księgę kronik, którą też jemu czytano. Znaleziono w niej znaną nam już historię dwóch eunuchów królewskich, którzy przygotowywali zamach na króla (Est l,lm-lq oraz 2,21-23). Wówczas Kserkses zapytał, w jaki sposób Mardocheusz został wynagrodzony za uratowanie mu życia. Na to jego dworzanie odrzekli, że nie było żadnego wyróżnienia ani innej poważnej nagrody. A wtedy właśnie pojawił się Haman, który przyszedł zdobyć zgodę królewską na powieszenie Mardocheusza. Król zarządził, by go wpuszczono przed jego oblicze. Kiedy zaś Haman przyszedł, Kserkses go zapytał: „Co należy uczynić mężowi, którego chcę uczcić?" Haman był pewny, że chodzi tu o niego samego, wobec tego oświadczył, że takiemu człowiekowi należy przede wszystkim przynieść szatę, którą król sam nosi, i przyprowadzić konia, na którym sam jeździ. Ubrać takiego męża powinni najznamienitsi książęta i niech go następnie obwożą na koniu po wielkim placu miejskim, wołając przed nim: „Taka nagroda spotyka męża, którego król pragnie uczcić". Wówczas Kserkses polecił Hamanowi: „Szybko weź szatę i konia i, jak sam powiedziałeś, tak uczcij Żyda Mardocheusza, a niczego nie pomiń z tego, co mi powiedziałeś". Hamanowi nie pozostało nic innego, jak dokładne spełnić rozkaz Kserksesa. Spełniwszy polecenie króla, poszedł do swego domu bardzo smutny, z zasłoniętą twarzą. Opowiedział tam wszystko, co go spotkało, a przyjaciele nie mieli dla niego słów pociechy. Rzekli mu nawet: „Jeżeli Mardocheusz pochodzi z ludu Izraela, a ty już raz przed nim upadłeś, to już się nie podniesiesz. Nie obronisz się przed nim, ponieważ z nim jest Bóg Żywy". A właśnie wtedy przyszli eunuchowie, którzy mieli zaprowadzić Hamana na ucztę 9 wyprawianą przez Esterę (Est 6,1-14). W czasie tej uczty już po raz drugi król poprosił Esterę, żeby powiedziała mu, jakie jest jej życzenie, a on je na pewno spełni. Wówczas Estera wyznała, że jej jedynym życzeniem jest ocalenie Żydów od grożącej im rzezi. A Kserkses zapytał, kto jest tym człowiekiem, który postanowił ich wygubić. Wtedy ona rzekła: Haman. Haman się oczywiście przeraził, a król wielce rozgniewany wstał z łoża, na którym spoczywał przy stole, podobnie zresztą, jak wszyscy inni ucztujący. I poszedł do pałacowego ogrodu. Haman próbował jeszcze przebłagać Esterę. Kiedy król powrócił, Haman przypadł do łoża Estery, żeby ją błagać o pomoc, a wtedy król krzyknął: „Czy jeszcze chcesz zgwałcić królową w mojej obecności, w moim domu?!" Kiedy padły te słowa z ust królewskich, twarz Hamana zaraz zakryto, bo tak postępowano ze skazańcami, którzy nie mieli już prawa oglądać oblicza króla. A jeden z eunuchów imieniem Charbona podsunął pomysł, co zrobić z tym zbrodniarzem. Powiedział bowiem: „Oto szubienica, którą postawił Haman dla Mardocheusza, stoi ona przed domem Hamana, bardzo wysoka". A król zadecydował, żeby go na tej szubienicy powiesić. Rozkaz ten został pośpiesznie wykonany (Est 7,1-10). Kserkses, chcąc wynagrodzić Esterę za wszystko, co wycierpiała, podarował jej dom Hamana. Ona zaś opowiedziała swojemu małżonkowi, kim był dla niej Mardocheusz i jak wiele mu zawdzięczała. Wtedy król mianował na prośbę swojej żony Mardocheusza zarządcą obecnego jej domu i dał mu swój sygnet, który zdjął z ręki Hamana. Ale Esterze to wszystko jeszcze nie wystarczało. Płacząc upadła do nóg króla i błagała go o łaskę dla wszystkich skazanych na śmierć Żydów. Król wyciągnął do niej złote berło, wówczas Estera podniosła się i stanęła przed swym małżonkiem i powołując się na jego miłość do niej poprosiła, aby odwołał straszny dekret skazujący na śmierć Żydów ze wszystkich prowincji imperium. „Jakże mogłabym patrzeć na zło, które spadnie na lud mój, na zgubę mojego narodu". Kserkses był w kłopocie. Autorytet króla nie pozwalał na cofnięcie wydanego raz dekretu. Trzeba było zatem wydać drugi. Dekret ten miał napisać w imieniu króla i opieczętować jego sygnetem Mardo-cheusz. I tak w trzecim miesiącu zwanym Siwan, w dniu dwudziestym trzecim, napisano do Żydów i do satrapów oraz wielkich książąt, od Indii aż po Etiopię, do każdego ludu w jego języku. W pismach tych król pozwolił Żydom stanąć w obronie własnego życia (Est 8,1-12). Później następuje dekret odwołujący poprzedni, wydany przez króla zgodnie z życzeniem Hamana. Oczywiście tekst ten jest pisany już w świecie hellenistycznym, na co wskazuje choćby jedno z oskarżeń wytaczanych przeciw Hamanowi, który miał „przenieść panowanie z Persów na Macedończyków" (Est 8,12o). Zdanie to zostało napisane z pewnością nie wcześniej niż w końcu IV w., a być może nawet znacznie 10 później. Odpis tego dokumentu miał być wystawiony wszędzie na widok publiczny, „pozwalając Żydom jawnie posługiwać się ich prawami". Zagłada Żydów miała nastąpić trzynastego dnia dwunastego miesiąca zwanego Adar. Ów nowy dekret stwierdza, że „ten właśnie dzień wszechwładny Bóg zamiast na zagładę ludu wybranego przeznaczył na jego wesele. Przeto i wy w liczbie świąt waszych [...] obchodźcie ów pamiętny dzień uroczyście, aby on i teraz, i potem był dla nas i dla życzliwych Persów pamiątką wybawienia, a dla spiskujących przeciw nam przypomnieniem zguby" (Est 8,12t-12u). „Ów dekret króla został ogłoszony także na zamku w Suzie. Mardocheusz zaś wyszedł od króla w szacie bardzo wspaniałej z fioletowej purpury i białego lnu, w wielkiej złotej koronie, w płaszczu z bisioru i szkarłatu, a miasto Suza cieszyło się i weseliło. Dla Żydów nastało światło i wesele, i radość, i sława" (Est 8,14-15). Gdzie według planów Hamona mieli ginąć bezbronni wyznawcy Boga jedynego, tam ginęli ci, którzy chcieli ich wymordować... Tak przynajmniej wyobraził to sobie autor Księgi Estery, lecz w rzeczywistości takiego „anty-pogromu" w świecie starożytnym nigdy nie było. Jest w tym obrazie jakieś bardzo ludzkie zniekształcenie pojęcia sprawiedliwości. Znajdzie na nie właściwą odpowiedź dopiero św. Paweł, „Hebrajczyk z Hebrajczyków", który, łącząc stare z nowym, powie w Liście do Rzymian: „Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go, jeżeli pragnie - napój go. Tak bowiem czyniąc węgle żarzące zgromadzisz nad jego głową. Nie daj się zwyciężać złu, ale zwyciężaj zło dobrem" (Prz 25,21-22, Rz 12,19-21). Do tej jednak zasady nawet chrześcijanie żyjący na progu III tysiąclecia często nie dorastają. Autor Księgi Estery próbuje połączyć opowiadaną przez siebie historię z ustanowieniem Święta Purim, co znaczyło „losy" (Est 9,20-32). Otóż nie ulega wątpliwości, że takie święto było obchodzone przez Żydów. Miało ono jednak charakter raczej ludowy, świadczący, jak się zdaje, o pochodzeniu pogańskim. Przypominało nieco święta obchodzone niemal wszędzie z nadejściem wiosny, a miesiąc Adar to koniec lutego-początek marca. Święto to powiązano z wyzwoleniem Żydów spod panowania perskiego, nadając mu również nazwę „dnia Mardocheusza" (2 Mch 15,36). W święto Purim czyta-no w synagogach Księgę Estery, stąd być może tradycja uczyniła z niej bohaterkę ratującą Żydów od zagłady. W ostatnim rozdz. 10 wielki i sławiony już przez wszystkich Mardocheusz tłumaczy swój sen z początku Księgi, który on sam dopiero teraz zrozumiał. I wtedy mówi: „Przez Boga to się stało. Wspomniałem sobie bowiem sen o tych sprawach. Nic w nim nie zostało pominięte: małe źródło, które stało się rzeką, potem było światło i słońce, i wielka woda. Rzeką tą jest Estera, którą poślubił król i uczynił królową. A dwa smoki to jestem ja i Haman, narody zaś zgromadziły się, żeby zgładzić Żydów. Naród mój to Izrael, ci, którzy wołali do 11 Boga i zostali ocaleni. Pan ocalił swój naród i uwolnił nas Pan ze wszystkich nieszczęść i uczynił Bóg znaki i cuda, jakie wśród pogan się nie działy. W tym celu przygotował dwa losy: jeden dla ludu Bożego, a drugi dla narodów pogańskich. Oba te losy przyszły na godzinę i czas, i na dzień sądu wszystkich narodów przed oblicze Boga. Bóg zaś wspomniał na lud swój i oddał sprawiedliwość dziedzictwu swojemu. I będą dla nich owe dni w miesiącu Adar, czternastego i piętnastego tegoż miesiąca, dniami zgromadzenia i radości, i wesołości przed obliczem Boga z pokolenia na pokolenie, na wieki w Jego ludzie Izraela" (Est 10,3a-3k). * Warto tutaj przytoczyć interesującą obserwację obecnego papieża, Benedykta XVI, pochodzącą z jego wcześniej napisanej książki Wzniosła Córa Syjonu*: „W kręgu starotestamentowego kanonu rozwinął się nowy, zasadniczy typ teologii kobiety. Występują tu na czoło dwie wielkie postacie niewieście, dwie wybawczynie: Estera i Judyta. Obie reprezentują niezwyciężoną siłę ducha Izraela, inną od tej, jaką dysponują potęgi tego świata, i właśnie tą swoją duchową siłą zawstydzają i zwyciężają możnych. Kobieta jako wybawicielka, jako wcielenie nadziei Izraela, staje obok błogosławionych- niebłogosławionych matek. Znamienne jest, że kobieta zawsze już występowała nie jako kapłanka, lecz jako prorokini i sędzia - wybawicielka w myśli i wierze Izraela, co wskazuje na jej specyficzny charakter i rolę"**. * Kard. J. Ratzinger, Wzniosła Córa Syjonu. Rozważania mariologiczne, Poznań ** Cytat wg idem, Służyć prawdzie, Wrocław 2001. 12