Król Jeleń Skromnie, acz elegancko uczcił Teatr Lalek swój jubileusz. Lampka szampana, tort, kwiaty, okolicznościowe medale i nagrody dla długoletnich pracowników - to było między innymi, przede wszystkim zaś była najnowsza premiera. Reżyser Wojciech Kobrzyński przygotował na tę okazję istny bajeczny cukiereczek sztukę "Król Jeleń" Carlo Gozziego, włoskiego pisarza z przełomu XVIII i XIX. Autor, należący do klasyków literatury światowej, jest mało znany w Polsce. Za życia był niedoceniany, należał do przeciwników nowej kultury Oświecenia. W swoich utworach wskrzeszał komedię dell’arte i teatr masek. Jego bajki - wśród nich "Miłość do trzech pomarańczy", "Szczęśliwi żebracy", "Turandot" - podobały się zwłaszcza romantykom. Z upodobaniem rozczytywali się w nich Goethe, Schiller czy Ryszard Wagner, który wykorzystał jedną z nich jako libretto do swej opery. - Białostocka realizacja spektaklu "Król Jeleń" jest trzecia w mojej zawodowej karierze. Poprzednie wersje opracowałem w teatrze wałbrzyskim i w teatrze "Miniatura" w Gdańsku - powiedział "Gazecie" reżyser. - Reżyserzy często powracają do tego samego tematu. Jest wtedy możliwość jego głębszej penetracji, innego, bardziej dojrzałego, spojrzenia. W przedstawieniu maksymalnie wykorzystana została konwencja baśni. Gozzi słynął z oryginalności i dziwaczności pomysłów, z pełnego fantazji humoru. To wszystko z wielką pieczołowitością zachowuje reżyser, dokonując jednocześnie własnej interpretacji. Sztukę z komedią dell’arte łączy jedna żywoplanowa postać Arlekina. To on organizuje cały ten niesamowity świat i zaprasza do niego widza. Fabuła sztuki jest dość zawiła - jak to zwykle w bajkach bywa - w sytuacji zdawałoby się bez wyjścia - pojawia się ktoś, kto wybawia bohaterów z opresji. W tym spektaklu jest nim wielki Mag Durandarte, którego przybyciu na scenę towarzyszyły dymy i iskry sztucznych ogni. Przedstawienie "Król Jeleń" przemawia do widzów przede wszystkim w warstwie plastyczno-muzycznej. Znakomita scenografia, lśniące przepychem Wschodu kostiumy lalkowych komediantów i doskonała muzyka - to atuty przemawiające do wyobraźni małego widza. Jeżeli dołączymy do tego też staranną interpretację dosyć trudnego tekstu i znakomitą grę aktorów, będziemy mieli pełny obraz jubileuszowej premiery w białostockim Teatrze Lalek. Zofia MICHAŁOWSKA, „Gazeta Wyborcza”, 30.09.1993