Rozmowa z Bartłomiejem Morzyckim, prezesem Stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego Walka z pijanymi kierowcami to zadanie tylko dla policji? Absolutnie nie. Pijani kierowcy to na tyle ważny problem, że nie można zostawić go wyłącznie policji. Oczywiście trzeba uczciwie powiedzieć, że policja w ostatnich latach zwielokrotniła swoje wysiłki na tym polu: liczba kontroli trzeźwości wzrosła bodaj czterokrotnie. Natomiast nic nie zastąpi zdrowego rozsądku i bezpośredniej reakcji osób, które są świadkami sytuacji, gdy pijany chce wsiadać za kierownicę. Odpowiedzialność jest w nas wszystkich i powinniśmy to ludziom uświadamiać. Dlatego cenne jest, że w kampanie profilaktyczne angażują się samorządy, szkoły, ośrodki szkolenia kierowców. Przekonanie, że w kilkudziesięciomilionowym społeczeństwie, wśród kilkunastu milionów kierowców, policjanci będą w stanie wszystkich upilnować, jest złudne. To po prostu fizycznie niewykonalne. Jakie znaczenie ma edukacja? Możemy w ogóle mówić o tym, że ludzie wsiadają za kierownicę po piwie z niewiedzy? Naprawdę nie rozumieją zagrożenia? Edukacja jest szalenie ważna, zwłaszcza wśród młodych ludzi, którzy dopiero starają się o uprawnienia do kierowania samochodem. Uświadamianie ich jak działa alkohol, jak wpływa na postrzeganie rzeczywistości, jak wydłuża czas reakcji - ma ogromne znaczenie. I sądzę, że przekłada się na kształtowanie odpowiednich zachowań. Natomiast z drugiej strony mamy do czynienia z osobami dorosłymi, które zazwyczaj mają złudne, subiektywne poczucie, że „mnie się uda”. Oczywiście te osoby znają konsekwencje, prawdopodobnie w większości przyznałyby, że nie powinno się prowadzić po alkoholu. Natomiast przyznałyby to na trzeźwo. Kiedy wypiją alkohol, ich percepcja zmienia się. Wtedy łatwiej zaryzykować: „Mam blisko do domu, jestem dobrym kierowcą, może się uda”. I wiele razy pewnie się udaje. Ale w wielu przypadkach kończy się tragicznie. Do takich osób dotrzeć najtrudniej. Jak zatem to robić? O tym, jak wrócimy do domu po imprezie powinniśmy pomyśleć jeszcze przed jej rozpoczęciem. Po pierwsze, dlatego że od razu można ustalić, kto nie pije albo gdzie bezpiecznie zostawić samochód, by móc wrócić taksówką. Po drugie, bo rozmowa z osobą trzeźwą jest łatwiejsza. Co robić, kiedy argumenty nie działają? Zależy, jak bardzo pod wpływem alkoholu jest dana osoba. Jeżeli jest mocno pijana, można nawet zastosować środki przymusu bezpośredniego, bo taka osoba będzie mniej agresywna. Można zatrzasnąć samochód, zabrać kluczyki. W przypadku gdy osoba jest kontaktowa, agresywna i ma przewagę fizyczną, trzeba ocenić swoje realne szanse. Najlepiej wezwać policję i zagrać na zwłokę do czasu pojawienia się funkcjonariuszy. Oczywiście zawsze można próbować przemówić do rozsądku, o ile osoba jest na tyle kontaktowa. Pijanego kierowcę warto jest powstrzymywać za wszelką cenę. To jest tak duże zagrożenie na drodze, że możemy to przyrównać do pierwszej pomocy i ratowania życia. Tutaj nie można popełnić błędu, każde działanie jest dobre. Nawet jeżeli zdołamy choć trochę opóźnić wyjazd, jest szansa, że ktoś jeszcze się pojawi i zdąży nam pomóc. Albo że dotrze policja.