Socjologia jako nauka - Instytut Socjologii UW

advertisement
88
Socjologia jako nauka
Z Antonim Sułkiem rozmawia Tomasz Kukołowicz
Czy wiedza socjologiczna jest naukowa? Czy w Polsce warto naukowo zajmować się socjologią?
O wiedzy naukowej, środowisku naukowym i radości płynącej z pracy na uniwersytecie opowiada
profesor Antoni Sułek.
Antoni Sułek, prof. dr hab. (ur. 1945, w Barłogach, w Lubelskiem), absolwent socjologii UW (1968); doktor socjologii (1974, UW, promotor, Stefan Nowak); od tego
czasu pracuje w IS UW; kierownik Zakładu Metodologii Badań Socjologicznych
(od 1989). Odbył dłuższy staż naukowy na Uniwersytecie Chicagowskim. Zajmuje się metodologią badań socjologicznych, ze szczególnym uwzględnieniem badań
ankietowych, dokumentarnych i retrospektywnych, historią empirycznych badań
społecznych oraz teorią i badaniami opinii publicznej. Napisał książki: Eksperyment w badaniach społecznych (Nagroda Ossowskiego), W terenie, w archiwum
i w laboratorium, Sondaż polski: przygarść rozpraw o badaniach ankietowych,
Ogród metodologii socjologicznej. Wydał antologie i prace zbiorowe, m.in.: Logikę
analizy socjologicznej, Poza granicami socjologii ankietowej, Socjologię na Uniwersytecie Warszawskim: fragmenty historii. Współpracuje z instytucjami prowadzącymi badania opinii publicznej. Współredaktor kwartalnika „Kultura i Społeczeństwo”
(1988–1995), wieloletni członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Socjologicznego i jego przewodniczący (1994–1998). Jest członkiem Rady Monitoringu
Społecznego, realizującej badanie „Diagnoza społeczna” oraz Rady Nauki przy Ministrze Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Był członkiem Zespołu Doradców Socjologicznych Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego (1989–1990) oraz głównym doradcą do spraw społecznych Premiera RP Jerzego Buzka (1999–2001).
Tomasz Kukołowicz: Co to znaczy, że socjologia jest nauką?
Antoni Sułek: Przynajmniej tyle, że opisuje świat społeczny w sposób
systematyczny, zdyscyplinowany. Nie literacki, nie potoczny, nie impresyjny. Dalej, że opisuje społeczeństwo za pomocą własnych, stworzonych przez
siebie pojęć. Te pojęcia często są wzięte z języka potocznego, bo w końcu socjologia opisuje świat ludzi. Często też są to pojęcia specjalistyczne, które ta
nauka sama wypracowała. Zwracają one uwagę na takie własności zjawisk,
Z Antonim Sułkiem rozmawia Tomasz Kukołowicz
89
które same się ludziom nie rzucają w oczy. To cechy ukryte, które są odkryte
lub wymyślone przez socjologów w celu intelektualnego oswojenia świata.
Dzięki temu socjologia może opisywać procesy podstawowe, potrafi zobaczyć
porządek i regularności tam, gdzie inni widzą tylko zdarzenia bez związku,
chaos.
Socjologia jest nauką, a nie na przykład literaturą albo publicystyką,
w której można się spierać bez końca, często nie wiadomo dobrze o co. Twierdzenia, ustalenia, jakieś koncepcje czy teorie można ocenić przez odwołanie się
do faktów albo do jakiejś innej wiedzy, już przyjętej. Dzięki temu spory, które
socjologowie między sobą toczą, można rozstrzygnąć. Przecież nie wszędzie
tak jest. Spory filozoficzne czy teologiczne trwają przez stulecia i będą trwać
wiecznie, natomiast zagadnienia socjologiczne na ogół dadzą się rozstrzygnąć
poprzez badanie i argumentację.
Czym różni się wiedza naukowa od wiedzy potocznej?
Tym właśnie, że wiedza potoczna tych cech nie ma. Najlepiej to pokazać
na przykładzie stereotypów. Często uważamy stereotyp za coś niezwykłego,
ale jest to po prostu forma wiedzy potocznej, która istnieje właśnie w postaci podręcznych i poręcznych stereotypów. Proszę zauważyć, jak te stereotypy,
choć wygodne, są nieprecyzyjne. Świat się zmienia, a stereotypów można bronić i bronić, bo nie wiadomo, o kim mówią.
Nie należy dyskredytować wiedzy potocznej, ponieważ wystarcza ona ludziom na co dzień, w sytuacji stabilnej, gdy nie ma zmiany społecznej. Kierują
się wiedzą, której nabywają w toku wrastania w społeczeństwo i przyswajania
sobie kultury. Wiedza naukowa nie jest po prostu lepsza od potocznej. Do czego innego każda z nich służy. Proszę też zauważyć, że do wiedzy potocznej,
do wiedzy publicznej, przenikają pojęcia z nauk społecznych. Wykształcony
człowiek wie, że jest coś takiego jak dysonans poznawczy, wyuczona bezradność, a nawet anomia, karierę zrobiła „próżnia socjologiczna” i „brudna wspólnota”. Te pojęcia powoli, kaskadowo spadają z książek naukowych do czasopism, do gazet, do telewizji, a w końcu do ludzi.
Czym jeszcze nauka się odróżnia? Nauka sięga poza to, czego możemy dotknąć, co możemy zobaczyć i o czym myślimy na co dzień. Sięga dalej i w głąb
rzeczy. Socjologia wykracza poza nasze potoczne doświadczenie. Na tym polega jej siła jako nauki.
Socjologia należy do nauk społecznych. W jaki sposób nauki społeczne
różnią się od nauk ścisłych?
To jest bardzo trudny problem. Są tacy, którzy uważają, że różnica między tymi grupami nauk to tylko różnica stopnia. To zakłada, że wszystkie nauki
mierzą się tą samą miarą. Tak nie jest.
Niewątpliwie jeśli chodzi o precyzję pojęć, rozwój teorii czy możliwość
ustalania związków przyczynowych, to nauki przyrodnicze są bardziej rozwi-
90
Socjologia jako nauka
nięte. Jednak gdy tak mówimy, to mierzymy obie grupy nauk tymi miarami,
które wymyśliły nauki przyrodnicze. W tej sytuacji nauki społeczne są gorsze
z definicji. Ale różnice między socjologią i naukami przyrodniczymi mają charakter bardziej podstawowy. Dotyczą rodzaju myślenia, sposobu opisu zjawisk,
badania. Fizyka jest nauką abstrakcyjną, teoretyczną, opisuje struktury ukryte
i procesy podstawowe. Socjologia, gdyby była taką nauką, za bardzo oddaliłaby
się od myślenia ludzkiego. Ludzie by siebie w niej nie odnaleźli. Od socjologii
wymaga się, żeby człowiek mógł powiedzieć, że tak, to jest o nim. Ale gdyby
nawet socjologia bardzo chciała być tak ścisła jak fizyka, to i tak nie mogłaby.
Zjawiska społeczne mają charakter płynny i subiektywny. Jak mierzyć oceny,
wartościowania? Tylko w niektórych częściach socjologii, na przykład w badaniach nad strukturą społeczną, mamy tzw. porządną wiedzę z dobrym i dokładnym pomiarem.
Czy socjologia pozwala zrozumieć rzeczywistość społeczną?
Socjologia po to jest. Socjologia zrodziła się z potrzeby zrozumienia społeczeństwa. Choć jest krytykowana, że tego i owego nie pozwala zrozumieć,
to jednak z zadaniem tym całkiem dobrze sobie radzi. Kto nie wierzy, niech
przeczyta jakiś dobry tekst socjologiczny o tym, co go interesuje, a potem
odpowie sobie na pytanie: czy ja wiem więcej, czy ja rozumiem, o co w tym
wszystkim chodzi? Jak nie rozumie, to niech czyta dalej.
Bardzo wiele procesów, które się dzieją wokół nas, rozumiemy dzięki socjologii. Na przykład potrafimy znacznie lepiej pojąć rozmaite ruchy społeczne, także przemiany struktury społecznej czy mentalności. Ale są takie miejsca, na których się wiedza socjologiczna zatrzymuje. Socjologia lepiej rozumie
zjawiska szczegółowe, elementarne i średniego szczebla. Ze zrozumieniem
wielkich procesów, które się dzieją na poziomie całego społeczeństwa, albo
procesów historycznych, ma problem. Na przykład jak wyjaśnić zmianę
ustrojową, która w Polsce i innych krajach komunistycznych dokonała się
w 1989 roku? Przecież wiele przyczyn tej zmiany nie ma charakteru socjologicznego.
Czy można stworzyć teorię społeczeństwa? Czy taka teoria pozwoliłaby przewidywać przyszłość?
Z pewnością potrafimy przewidywać konsekwencje rozmaitych wydarzeń.
Od stu lat wiemy na przykład, że gdy w społeczeństwie następuje rozprzężenie,
to zdarza się więcej samobójstw i, co więcej, potrafimy to wyjaśnić. Podobnie
z konsekwencjami migracji, dla rodzin, dla społeczności lokalnych. Ale Panu
pewnie nie o takie, szczegółowe przewidywania chodzi, lecz o możliwość przewidywania jakościowej zmiany społecznej, takiej „prawdziwej” zmiany. Otóż
przewidzieć pojawienia się zasadniczo nowych form i prądów społecznych
nie potrafimy, bo rzeczywistość zawsze wyprzedza teorię, na szczęście. Teoria jest pewnym podsumowaniem doświadczenia, a zmiana społeczna polega
Z Antonim Sułkiem rozmawia Tomasz Kukołowicz
91
na tym, że pojawiają się takie rzeczy, których w głowach teoretyków nie było.
Nikt nie przewidział „Solidarności”, bo pojęcia tego rodzaju rewolucji, aksamitnej rewolucji, w ogóle nie było w głowach socjologów. Przewidzieć można
tylko to, o czym wcześniej można pomyśleć. Tego, czego nie ma w pojęciach,
nie można przewidzieć, bo najpierw coś trzeba wymyślić, a potem to przewidywać. Podobnie nikt nie przewidział upadku komunizmu w 1989 roku. Potem
niektórzy mówili, że przewidzieli, ale naprawdę wyjątkowe i nowe zdarzenia
historyczne, takie, które zmieniają bieg rzeczy na świecie, nie dają się przewidzieć naukowo.
W latach 60. XX wieku wybitny polski socjolog Adam Podgórecki
pisał, że socjologowie powinni zajmować się apologetyką, czyli obroną,
prawdy. Jaki sens mają słowa Podgóreckiego z dzisiejszej perspektywy?
Czy dzisiejsi socjologowie podpisaliby się pod jego opinią?
Adam Podgórecki myślał zapewne o obronie prawdy przed presją polityków, ideologów i politruków, ponieważ to były takie czasy. Dzisiaj przed politykami prawdy bronić już nie ma potrzeby, ponieważ nauka jest rzeczywiście
autonomiczna, wolna od administracyjnych nacisków politycznych. Ale prawdy
dalej trzeba bronić. Socjologowie muszą bronić prawdy w istocie przed samymi sobą.
Są rozmaite pokusy, przed którymi socjologowie powinni bronić prawdy.
Bronić prawdy można na przykład przed coraz to nowymi modami intelektualnymi, które uwodzą umysły. Bronić prawdy to znaczy być sobą, nie podlegać
zmiennym fascynacjom, nie starać się za bardzo „iść za modą”. Prawdy należy
też bronić przed stereotypami i konwencjami rozmaitego rodzaju, przed political correctness, ale i przed poprawnością obowiązującą we własnym środowisku. Odwaga własnego zdania jest cenna również w nauce, i również dziś.
Ale to nie jest już odwaga polityczna, to jest odwaga intelektualna.
Prawdy trzeba bronić również przed pokusami rynku. Rynek polityczny
i rynek medialny tworzą popyt na wiedzę, która się ugina pod jego presją, która
jest tendencyjna w języku, w interpretacjach.
Prawdy więc w dalszym ciągu trzeba bronić. Zacytowałbym tutaj Stanisława Ossowskiego, który mówił, że obowiązkiem uczonego jest brak posłuszeństwa w myśleniu. Uważał, że uczony ma bronić prawdy – swojej prawdy –
i przed komitetem, i przed synodem, i przed cesarzem, i przed Panem Bogiem.
I ten nakaz braku posłuszeństwa w myśleniu wciąż obowiązuje.
Naukowcy mają swoje rytuały: spierają się o to, kto pisze prace naprawdę naukowe, poświęcają dużo czasu badaniom, choć nie wpływa
to na ich wynagrodzenie, bronią teorii, które uważają za słuszne, niczym
własnego dobrego imienia. Czy zgodzi się Pan Profesor z tymi obserwacjami? Jakie znaczenie dla naukowców ma nauka?
92
Socjologia jako nauka
Są rozmaici naukowcy. Na pewno najważniejsi dla nauki są ci, o których
Pan mówi. Ale ja nie mówiłbym tutaj akurat o rytuałach. Nauka to takie zajęcie,
które jest częścią naszej tożsamości, własnego ja. Nie można uprawiać nauki
nie lubiąc tego. Tak to można szyć buty dla wojska. Nauki nie można uprawiać
bez zainteresowania własnego. Chyba że jest się takim szewcem. Naukę można uprawiać tylko z włączonym umysłem, a także z pewną pasją. I w związku
z tym trzeba utwierdzać się w wartości tego, co się robi, afirmować to, bronić
tego, tak jak swojej tożsamości.
Zgadzam się, że w nauce – jako w takim bardzo subtelnym systemie szacunku społecznego, prestiżu, autorytetu – badacze są bardzo wrażliwi na swą
pozycję, na uznanie. Być może są nawet nadwrażliwi. Proszę zauważyć, że formalna hierarchia naukowa jest mało istotna. Bardzo ważna natomiast jest hierarchia społeczna. Ludzie mają w głowach rankingi swoich kolegów. Nauka
także na tym się opiera – na dążeniu do tego, żeby zajmować wyższe miejsce
w takich społecznych hierarchiach uznania.
Czy uważa Pan, że wzajemne nieformalne oceny są trafne? Czy one
są sprawiedliwe?
Są bardziej sprawiedliwe niż w wielu innych dziedzinach, gdyż to, co
jest przedmiotem oceny, jest publicznie dostępne. I na ogół oceny te są trafne. Oczywiście, że one są też zabarwione subiektywizmem, ale ogólnie sądzę,
że kto jak kto, ale badacze potrafią ocenić, przynajmniej w duchu, to co robią
inni i takie hierarchie społeczne potrafią sobie zbudować.
Profesor Jan Szczepański w latach 60. XX wieku pisał, że można mówić o szkołach narodowych w nauce. Zauważał, że „tworzy się styl uprawiania socjologii w danym kraju określony przez dziedzictwo kulturalne,
problemy społeczne, ekonomiczne i polityczne danego narodu”. Czy zdanie
to jest wciąż aktualne? Jeżeli tak, to na czym polega specyfika polskiej socjologii?
Jakie są te wielkie problemy, wokół których tworzą się szkoły narodowe?
Można powiedzieć, że szkoły narodowe tworzą się z zetknięcia umysłowej tradycji kraju z jego wielkimi problemami. Proszę zauważyć, że w Polsce socjologia powstała wokół kwestii narodowej. Potem takim problemem była kwestią
socjalna. Za naszych czasów taką kwestia była kwestia ustrojowa.
W Polsce w ciągu kilkudziesięciu lat – można rzec, na oczach tych samych socjologów – pewien ustrój został wprowadzony, dojrzał i upadł. Zmiana polityczna, industrializacja, urbanizacja – te wielkie procesy szybko zmieniły społeczeństwo i socjologia tym się zajmowała. Potem, gdy ten ustrój się
ustabilizował, przez jakiś czas zajmowano się jego funkcjonowaniem, a potem
napięciami w systemie i jego rozpadem, upadkiem systemu oraz transformacją
systemową, przejściem do demokracji i rynku. Wokół tego wielkiego doświadczenia historycznego obecna polska socjologia się zorganizowała.
Z Antonim Sułkiem rozmawia Tomasz Kukołowicz
93
Jest to wyjątkowa sytuacja, ponieważ w krajach demokratycznych takie zmiany przecież nie występują, a socjologię uprawiano w demokracjach,
a nie w krajach niedemokratycznych. Polska była wyjątkiem – w kraju socjologii dobrze rozwiniętej, a więc na oczach socjologii, powstał i upadł ustrój.
To jest takie wielkie doświadczenie, którego badanie dało szansę socjologii
polskiej i ukształtowało jej swoistą fizjonomię.
Jakie są mocne strony socjologii uprawianej w Polsce?
Pierwszą jest jej szczególna perspektywa. Socjologowie w swoich pracach
łączą spojrzenie na społeczeństwo jako całość z analizą mikrostruktur społecznych. Potrafią opisywać społeczeństwo z punktu widzenia ekonomii oraz polityki, a zarazem psychologii społecznej. Potrafią jednocześnie opisywać procesy strukturalne i życie codzienne, czyli pokazują społeczeństwo jako system
wielopoziomowy, pulsujący, system wzajemnie powiązanych ze sobą układów.
Dla socjologii w Polsce jest charakterystyczny także nacisk na zmianę, na ruch,
na dynamikę.
W socjologii polskiej silny jest nurt krytyczny. Kiedyś była to socjologia
krytyczna realnego socjalizmu. Także dziś wielu socjologów swym celem czyni nie tylko opisanie procesów i mechanizmów społecznych, ale również demaskację rozmaitych interesów, demaskację rozmaitych złudzeń ideologicznych,
ujawnianie sprzeczności, które są ukryte za fasadą życia publicznego.
Jest to też socjologia, nazwijmy ją, integralna, dość mocno związana z życiem społeczeństwa. Nie da się jej oskarżyć o to, że jest oderwana od rzeczywistości. Wielkie problemy społeczne w Polsce są całkiem dobrze opisane.
Dla socjologii polskiej charakterystyczne jest jeszcze to, że jest
bardzo bogata w inspiracje teoretyczne. Tu nie ma teoretycznej monokultury.
Jest za to wiele różnych prądów umysłowych czy intelektualnych, czy filozofii
społecznej, czy teorii socjologicznych.
Warsztatowo socjologia jest też dosyć bogata. Ludzie z zewnątrz kojarzą
socjologię z ankietami. Ale to wcale nie jest tak. My wiemy, że prace ankietowe w socjologii już nie dominują. Najciekawsze prace socjologiczne, moim
zdaniem, to nie są prace ankietowe. Badanie zmiany społecznej wymaga metod
jakościowych, takich, które pozwalają czynić subtelne rozróżnienia. Badanie
nowych form życia społecznego wymaga mikroskopów.
Powiedział Pan Profesor sporo o dobrych stronach polskiej socjologii.
Jakie są jej słabe strony?
Nasze społeczeństwo jest dosyć dobrze opisane, ale ta wiedza jest w małym stopniu zsyntetyzowana. Jest za mało poważnych syntez zmiany w Polsce. Za granicą ukazało się wiele więcej książek o „Solidarności” niż w Polsce.
Oczywiście tam jest więcej socjologów, ale to marne wytłumaczenie. Pisanie
syntez wymaga pewnego oddalenia i pewnego dystansu, a socjologia polska
94
Socjologia jako nauka
jest trochę zabiegana. Żyje sprawami bieżącymi, a nie tworzy globalnych ujęć
Wielkiej Zmiany. Być może dlatego, że jesteśmy wciąż w toku i wewnątrz tego
procesu. Nam jest trudno spojrzeć na to z zewnątrz i z dystansu.
Drugim problemem jest to, że do niedawna socjologia była zdominowana
przez sondaże, które badały głównie świadomość. A to, czego nam potrzeba,
to badanie życia, w większym stopniu także badanie instytucji. Proszę zwrócić
uwagę, że sondaż bada ludzi jako samotne indywidua. Chodzi natomiast o badanie instytucji społecznych, grup społecznych, życia. To wymaga warsztatowej reorientacji socjologii, warsztatu bardziej kompleksowego.
Trzecim problemem jest publiczne zaangażowanie socjologów. Zaangażowanie obywatelskie socjologów jest bardzo ważne. To, że socjologowie zabierają głos w mediach, bardzo mnie cieszy, ale nie cieszy mnie, że zaangażowanie
to bywa tak gorące. Socjologowie w mediach w niewielkim stopniu wykorzystują wiedzę socjologiczną, jaką mają, ich wystąpienia są mało socjologiczne. To niekorzystnie wpływa na obraz socjologii jako dyscypliny rozdzieranej
politycznymi namiętnościami. Pewien dystans do polityki w socjologii jest potrzebny.
W lutym 2008 roku Komitet Ratowania Nauki Polskiej opublikował bardzo krytyczną „Autodiagnozę polskiego środowiska naukowego”.
Czy pracując na polskim uniwersytecie można napisać książkę socjologiczną, która znajdzie uznanie na całym świecie?
Z pewnością, pracując na polskim uniwersytecie można napisać świetną
– mądrą, głęboką i poważną – książkę. Ale żeby napisać dobrą książkę, najpierw trzeba uznać naukę i pisanie książek za priorytet, za rzeczy bardzo w życiu ważne.
Czy w Polsce można napisać książkę, która zdobędzie rozgłos w świecie?
Do tego trzeba najpierw umieć spojrzeć na Polskę z perspektywy tego świata, umieć opisać polskie doświadczenie w sposób interesujący dla innych,
a nie tylko dla Polaków. Trzeba umieć spojrzeć na Polskę z zewnątrz, na przykład z perspektywy teorii socjologicznych. Są polscy socjologowie, którzy
uznanie w świecie zdobyli. Oni potrafili powiedzieć coś o Polsce w języku dla
świata zrozumiałym.
Proszę jednak zauważyć, że osiągnięcia w socjologii nie muszą się wiązać
z uznaniem w świecie. Wiele problemów socjologii jest zdefiniowanych lokalnie i uznanie w Polsce jest równie ważne, a być może nawet ważniejsze. Ważny
jest wkład do socjologii społeczeństwa polskiego i do jego samowiedzy.
Jaka jest sytuacja ludzi młodych, którzy chcą się zajmować socjologią
profesjonalnie?
Profesjonalne zajmowanie się socjologią to niekoniecznie uprawianie nauki. Są rozmaite profesje socjologiczne. Studia socjologiczne to są takie stu-
Z Antonim Sułkiem rozmawia Tomasz Kukołowicz
95
dia, które przygotowują do rozmaitych profesji, a nauka to jest jedna z wielu
możliwości. Nie tak wielu socjologów pracuje w nauce. Natomiast wielu ludzi
pracuje w sektorze badań społecznych. To są badania prowadzone metodami
naukowymi.
Rynek na socjologów wciąż istnieje, ponieważ socjologowie posiadają
bardzo ważne i rzadkie umiejętności. Pierwszą jest umiejętność analizy rzeczywistości – zbierania, przetwarzania i interpretowania różnorodnych informacji
społecznych. Drugą ważną umiejętnością socjologów jest wrażliwość na społeczny wymiar rozmaitych zjawisk. W dzisiejszym społeczeństwie jest bardzo
wiele miejsc czy stanowisk pracy, w których te umiejętności są bardzo cenne.
Na to jest rynek, dobrzy socjologowie są specjalistami poszukiwanymi. O zdolnych absolwentach socjologii na Uniwersytecie Warszawskim, którzy byliby
bezrobotni, raczej się nie słyszy.
Czy uważa Pan Profesor, że praca naukowca jest ciekawym zawodem?
Co Panu daje największą satysfakcję w pracy naukowej?
Jest to bardzo ciekawe zajęcie. Jeśli ciekawość jest motywem, który ludzi
do nauki kieruje i tam trzyma, to zarówno czytanie tego, co już inni ogłosili, jak i prowadzenie badań własnych jest zawsze przyjemnym dowiadywaniem się czegoś nowego. Ważne jest też pierwszeństwo. To przyjemność bycia
pierwszym, który przeczytał jakąś nową lub rzadką książkę zagraniczną, i wie
to, czego inni jeszcze nie wiedzą. To także przyjemność uzyskania jakiegoś nowego wyniku, ustalenia zależności, zaobserwowania zmiany, opowiedzenia innym o czymś, opublikowania tego, zwłaszcza w dobrym wydawnictwie. Samo
zbieranie materiałów w bibliotece czy żmudne analizowanie danych może
nie jest zajęciem najciekawszym, ale w końcu nadchodzi taki moment, w którym z naszej pracy coś się wyłania, zaczynamy widzieć jakąś całość, pewien
obraz. Czujemy się jak malarz, który gdy już coś namaluje, odchodzi na krok
czy dwa, popatrzy i tu poprawi, tam poprawi, a potem podpisuje to swoim nazwiskiem.
Może Pan nie wierzy, ale wielką satysfakcję daje też uczenie na uniwersytecie. Uczenie, panie studencie, to jest coś bardzo pożytecznego także dla
profesora. Wśród studentów socjologii jest wielu bystrzaków – i wiele bystrzaczek! – ciekawych świata i chłonnych na wiedzę i oni nie pozwoliliby profesorowi przestać uczyć się samemu, nawet gdyby chciał.
Opowiem panu anegdotę. Kiedyś ktoś mnie spytał, dlaczego nie zacznę
pracować gdzie indziej, na przykład w polityce. Odpowiedziałem mu, że tutaj
mam większą władzę. A jakąż to pan ma władzę? A władzę nad umysłami, ponieważ ode mnie zależy, co studenci będą wiedzieli, a czego nie będą wiedzieli.
Jak człowiek tyle lat uczy, to zdążył wprowadzić do użytku różne teksty i rozmaite spotkane tam pojęcia. Te pojęcia potem, powoli, stają się obiegowymi
Socjologia jako nauka
96
w pewnym kręgu, a to ode mnie one wyszły. Jako profesor mam także władzę
negatywną. Jakbym chciał, to bym studentom czegoś nie powiedział, co właśnie gdzieś przeczytałem. I gdyby się zdarzyło, że nikt inny by tego nie przeczytał, to skazałbym ich na wieczną ignorancję w tej sprawie, na ciemnotę. Widzi
więc Pan, że uczenie studentów to także wielka władza.
Dziękuję Panu Profesorowi za rozmowę.
Zenek, patrz!
Tutaj napisali,
że ludzie potrafią
latać i są supersilni
Co?!
To bzdury!
Ale to prawda!
Przecież to
napisali.
Kazio, KRETYNIE!
To komiks
o Supermanie jest!
Ech...
pokaż to
Po co nam socjologia?
Książka dla kandydatów na studia socjologiczne i studentów
Rozmowy opracowali
Tomasz Kukołowicz oraz Stanisław Maksymowicz, Dominika Michalak,
Paula Płukarska, Piotr Kowalski, Paweł Kłobukowski
przy współpracy Róży Sułek
Ilustracje
Piotr Kosiński
Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego
Fundacja na rzecz Warsztatów Analiz Socjologicznych
Warszawa 2009
Download