Niemiecka energetyka jądrowa, czyli wejście i wyjście

advertisement
Niemiecka energetyka jądrowa, czyli wejście i wyjście
Autorzy: Jan Ślifierz, Marian Ślifierz – MS Consulting
Jeszcze do niedawna, Niemcy były krajem o rozwiniętej energetyce jądrowej i ważnym
eksporterem technologii nuklearnych. Niemieckie rządy postanowiły jednak całkowicie
pozbyć się tego rodzaju energii, a w roku 2022 wszystkie niemieckie reaktory jądrowe
działające dla energetyki mają zostać zamknięte. W niniejszym tekście postaramy się pokrótce
przybliżyć historię i teraźniejszość niemieckiej energetyki jądrowej.
Pierwsze niemieckie reaktory jądrowe powstały w późnych latach 50-tych, ale były to
urządzenia o charakterze badawczym. Natomiast już w trakcie ich powstawania, a nawet
przed ich uruchomieniem pojawiły się liczne głosy sprzeciwiające się użytkowaniu tej
technologii. Obawy oponentów dotyczyły głównie kwestii postępowania z odpadami
nuklearnymi. Mimo tych obaw pierwsza eksperymentalna elektrownia jądrowa rozpoczęła
działalność w roku 1960. Została zbudowana przez General Electric we współpracy z
Siemensem. Do końca lat 60-tych w RFN powstało siedem kolejnych elektrowni jądrowych –
były to stosunkowo niewielkie instalacje, moc żadnej z nich nie przekraczała 400 MW. W
tym samym okresie powstała pierwsza elektrownia jądrowa we Wschodnich Niemczech (w
Rheinsberg) – była oczywiście konstrukcji radzieckiej.
Początek dynamicznego rozwoju energetyki opartej na rozszczepianiu jąder
atomowych datuje się na lata 70-te. W drugiej połowie poprzedniej dekady ruszyła budowa
stosunkowo dużych elektrowni. Pierwszy większy zakład tego typu został uruchomiona w
roku 1972 w Stade. Zbudowany przez Siemensa, miał moc przekraczającą 600 MW. Kolejne
elektrownie powstawały dosyć szybko: w roku 1975 uruchomiono pierwszy blok elektrowni
w Biblis (jego moc to niemal 1200 MW), w tym samym roku prace rozpoczęły reaktory w
Wurgassen (640 MW), w roku 1977 oddano do użytku zakład w Neckarwestheim (785 MW),
a w roku 1977 działać zaczęła elektrownia w Brunsbüttel (771 MW) i drugi blok elektrowni w
Biblis (1240 MW). W tym samym okresie w Niemieckiej Republice Demokratycznej
rozbudowywano zakład w Greifswald – w latach 1974-79 zainstalowano tam kolejno cztery
bloki, oparte na radzieckiej technologii, z których każdy miał moc nieco przekraczającą 400
MW.
Na lata 70-te datuje się również pierwsze ważne wydarzenie w historii niemieckiego
ruchu przeciwników energii jądrowej. W roku 1971 rozpoczęto rozpatrywać niewielką wieś
Wyhl, jako miejsce budowy elektrowni jądrowej. Władze zignorowały protesty okolicznych
mieszkańców, projektowanie zakładu trwało i na początku roku 1975 rozpoczęły się pierwsze
prace. Zaledwie dzień po rozpoczęciu działań, miejscowi mieszkańcy spontanicznie zajeli
plac budowy. Dwa dni później wysłano policję, by oczyściła teren z protestujących.
Pacyfikacja protestujących była dosyć brutalna, a cały kraj obiegły ujęcia policjantów
wlokących miejscowych farmerów i ich żony po błotnistym placu budowy. Ta akcja
spowodowała niespodziewanie silną reakcję – kilka dni później, na placu budowy pojawiło
się niemal 30.000 protestujących, a takiej liczby ludzi nie dało się łatwo usunąć. Kilka
1
tygodni później cofnięto pozwolenie na budowę zakładu, a na jego miejscu utworzono
rezerwat przyrody. Ten sukces ośmielił przeciwników energetyki jądrowej, zachęcił wiele
osób do podejmowania tego typu działalności (zarówno w Niemczech, jak i w całej Europie
Zachodniej oraz w Stanach Zjednoczonych). Od tej pory działacze anty-atomowi przestali być
postrzegani jako ekstremiści i włączyli się do debaty publicznej dotyczącej energetyki
jądrowej.
Tym niemniej rozbudowa niemieckich możliwości w zakresie energetyki jądrowej
ciągle trwała – poparcie społeczne dotyczące tej kwestii było mimo wszystko dosyć silne, tym
bardziej po kryzysie naftowym z roku 1974. Do użytku oddawano nowe reaktory, zarówno w
istniejących już elektrowniach, jak i w nowych placówkach tego typu. Od roku 1979, do roku
1989 oddano do użytku bloki o łącznej mocy ponad 17 600 MW, a ogromną większość prac
przy tych urządzeniach wykonał koncern Siemens.
W Niemieckiej Republice Demokratycznej w tym samym okresie rozpoczęto budowę
wielkiej (4 bloki po 1000 MW każdy) i stosunkowo nowoczesnej elektrowni jądrowej w
Stendal. Była ona oparta o tą samą technologię, co funkcjonująca do dziś czeska elektrownia
w Temelinie. Jej budowa nie została nigdy ukończona, natomiast tuż przed zjednoczeniem
Niemiec uruchomiono jeszcze jeden blok elektrowni jądrowej w Greifswald – jej moc
przekraczała zatem 2000 MW.
Kolejną ważną datą dla niemieckiego ruchu przeciw energetyce jądrowej był rok 1986
i katastrofa w Czarnobylu. Zarówno niemieccy obywatele, jak i ich władze bardzo
gwałtownie zareagowali na te tragiczne wydarzenie. Jako, że duże chmury opadu
radioaktywnego znalazły się nad granicami Niemiec, powzięto stanowcze środki by
przeciwdziałać skutkom katastrofy. Niszczono plony, które podejrzewano, że były skażone,
wymieniano piasek w piaskownicach, na granicach wszystkie wjeżdżające samochody były
myte specjalnymi chemikaliami. Dziś toczy się dyskusja na ile te wszystkie środki były
niezbędne, natomiast w tamtym okresie, nie tylko w Niemczech, uważano je za konieczne.
Katatrofa czarnobylska była również iskrą zapalną, tym bardziej, że zaledwie kilka dni po niej
w Hamm-Uentrop doszło do awarii reaktora THTR-300 – doszło tam do niewielkiego
wycieku, który niestety usiłowano ukryć. Podczas starć nieopodal budowanego zakładu
utylizacji odpadów nuklearnych w Wackersdorf zostało rannych niemal 400 osób. Te
wydarzenia były też pierwszym momentem, w którym poważnie zaczęto rozważać rezygnację
z energetyki jądrowej. Partia Zielonych wyszła z hasłem natychmiastowego zamknięcia
wszystkich elektrowni jądrowych, a bardziej „poważne” SPD proponowało ich zamknięcie w
przeciągu 10 lat.
Kolejne lata miały przynieść Niemcom doświadczenia w zamykaniu elektrowni
jądrowych. Po zjednoczeniu kraju, uznano, że wszystkie reaktory działające w dawnej
Niemieckiej Republice Demokratycznej, a opierające się na radzieckiej technologii, są
niebezpieczne i należy je wyłączyć. W 1990 roku przestały więc pracować zakłady w
Rheinsberg i Greifswald – w tym ostatnim zakładzie wyłączono reaktor, który rozpoczął
pracować zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Oczywiście wszelakie prace na miejscu
planowanej elektrowni w Stendal również stanęły – to co udało się do tej pory zbudować
2
wyburzono już w roku 1990. Od roku 1990 w Niemczech nie uruchomiono żadnego nowego
bloku opartego na technologii jądrowej. Generalnie istotny był sprzeciw polityków. O ile w
latach 90-tych rządząca CDU/CSU była neutralna w stosunku do energetyki jądrowej, to
opozycyjna SPD od lat 80-tych chciała zamknięcia niemieckich elektrowni jądrowych. W
1998 roku SPD wygrała wybory i weszła w koalicję z Partią Zielonych (która oczywiście była
zdeklarowanym przeciwnikiem energetyki jądrowej). Wraz z właścicielami elektrowni
jądrowych rozpoczęto rozmowy dotyczące ich wyłączenia – kompromis osiągnięto w roku
2000, wówczas ustalono, że żywot reaktorów zostanie nieco skrócony, natomiast nie
przewidywano wówczas nagłego i wymuszonego zamykania bloków jądrowych. Można się
zastanawiać, jakie były wzajemne wpływy tych posunięcia i projektu rurociągu gazowego po
dnie Bałtyku, można jednak przypomnieć, że ówczesny kanclerz Niemiec, po przegranych
wyborach otrzymał intratną posadę w Gazpromie – spółce, która stała za projektem Rurociągu
Północnego.
Kolejny niemiecki rząd, pod przewodnictwem obecnej kanclerz Angeli Merkel (która
z wykształcenia jest fizykiem jądrowym), wydawał sie początkowo sprzyjać niemieckiej
energetyce jądrowej. Myślano o projektach wydłużenia cyklu życia działających reaktorów
nawet do 60 lat. Tym niemniej ciągle aktywny był miejscowy ruch anty-atomowy. Na
przykład we wrześniu 2009 roku przez Berlin przemaszerowała demostracja składająca się z
50.000 ludzi i 350 traktorów – jej uczestnicy domagali się zamknięcia wszystkich
działających elektrowni jądrowych do roku 2020.
Wszystko zmieniło się w roku 2011. Jedenastego marca tego roku tsunami uderzyło w
Japonię – co wywołało między innymi katastrofę w elektrowni jądrowej w Fukushimie.
Niemiecka opinia publiczna zawrzała. Już następnego dnia po katastrofie 60 tysięcy osób
utworzyło długi na 45 kilometrów łańcuch ludzi ze Stutgartu do elektrowni jądrowej w
Neckarwestheim. Dwa dni później w niemal 500 niemieckich miastach, na ulicę wyszło
ponad 100 tysięcy demonstrantów. Według sondaży przeprowadzonych już po katastrofie w
Japonii, 80 procent Niemców było przeciwko utrzymywaniu energetyki jądrowej w kraju.
Wkróctce, 26 marca ćwierć miliona osób wyszło na ulice protestując przeciwko energetyce
jądrowej. Takiej skali protestu nie wytrzymał by chyba żaden demokratyczny polityk – 30
maja 2011, Angela Merkel obwieściła, że wszystkie niemieckie elektrownie jądrowe zostaną
zamknięte do roku 2022, z czego osiem z nich zostanie zamknięte natychmiast. Co ciekawe,
Siemens czyli twórca lub współtwórca większości z niemieckich elektrowni jądrowych
również obwieścił, że zamierza definitywnie wycofać się z tej branży. Firma wycofała się
również ze współpracy z rosyjskim Rosatomem – a współpraca ta miała zaowocować
intratnymi kontraktami przy modernizacji rosyjskich elektrowni jądrowych.
Przed marcem 2011, jedna czwarta niemieckiej energii elektrycznej pochodziła z
reaktorów jądrowych. Obecnie wskaźnik ten wynosi około 18 procent, a do roku 2022 ma
spaść do zera. Co ciekawe, mimo, że Niemcy stawiają przede wszystkim na odnawialne
źródła energii zamknięcie elektrowni jądrowych wywołało swojego rodzaju renesans
energetyki opartej na węglu – jest to bowiem najłatwiejszy i najtańszy sposób na zastąpienie
utraconej mocy pochodzącej z atomu. Polska ma dopiero zamiar rozbudowywać energetykę
jądrową. Trudno się u nas spodziewać protestów w podobnej skali co w Niemczech. Tym
3
niemniej trzeba pamiętać, że jeszcze dwadzieścia lat temu poziom akceptacji dla energii
atomowej w Niemczech rósł, a proces inwestycyjny w Polsce może potrwać kilkanaście lat.
Nie wiemy jak nasze społeczeństwo będzie odnosić się do tego zagadnienia w roku 2030...
4
Download