Zły klimat dla przemysłu Autor: Henryk Kaliś – przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu („Polska Energia” – nr 10/2010) Dwa lata temu po negocjacjach pakietu klimatyczno-energetycznego panował umiarkowany optymizm. Energetyka i przemysł uzyskały obietnice ulg, takich jak derogacja odsuwająca w czasie konieczność kupowania wszystkich pozwoleń na emisję CO2. Ale im bliżej 2013 r., tym więcej widać zagrożeń płynących z pakietu. Zwiększone koszty energetyki i energochłonnego przemysłu wynikające z Europejskiego Systemu Handlu Emisjami miały być rekompensowane, jednak rozwiązań nie sprecyzowano. Mówiono o darmowych uprawnieniach do emisji, jednak nie poruszano kwestii podziału emisji na bezpośrednie (związane z działalnością przemysłu) i pośrednie (generujące koszty wynikające z uprawnień do emisji kupowanych przez energetykę i powodujących wzrost cen energii). Dziś widać, że sprawa ulg dla branż energochłonnych pozostaje niejasna, począwszy od warunków, jakie dana branża musi spełnić, żeby uznać ją za zagrożoną zjawiskiem carbon leakage, czyli możliwością przeniesienia działalności do krajów nieobjętych obowiązkiem zakupu uprawnień do emisji. Przyjęto, że miarą dla ewentualnych ulg i formą promocji najlepszych dostępnych technologii mają być benchmarki, ale dyskusje - choć nie bez zastrzeżeń - przynoszą efekty tylko w przypadku emisji bezpośrednich. W benchmarkach punktem odniesienia ma być 10 najbardziej efektywnych instalacji, jednak ich wybór nie zawsze jest reprezentatywny dla danego produktu. Z punktu widzenia polskiej gospodarki krzywdzący jest fakt, że w benchmarkach wskaźnikowym paliwem jest gaz ziemny, choć w naszym kraju nie ma energetyki gazowej. Jednak w przypadku emisji bezpośrednich dla krajowego przemysłu będą mniejsze – w podobnym stopniu dotkną wszystkich państw Unii Europejskiej. Poważne problemy Większym problemem pozostają koszty emisji pośrednich, uderzających w cały rodzimy przemysł. Jeśli skorzysta on z derogacji, koszt emisji bezpośrednich do 2027 r. to ok. 80 mld zł. W przypadku emisji pośrednich koszt jest rzędu 60 mld zł. To oznacza, że branże energochłonne wezmą na siebie dodatkowe koszty, porównywalne z kosztami emisji bezpośrednich. W tej dziedzinie nic się nie robi, a Komisja Europejska załatwiła problem jednym zapisem dając państwom członkowskim możliwość przeznaczania środków na rekompensaty branżom narażonym na carbon leakage według własnego uznania. To niepokojące, ponieważ w Polsce z odpowiednimi regulacjami może być problem. A przemysł już traci konkurencyjność: od trzech lat dyskutujemy o akcyzie od energii elektrycznej i możliwości jej obniżenia dla energochłonnych firm, jednak Ministerstwo Finansów nie wykazuje zainteresowania. A taką formę redukcji kosztów stosuje 25 z 27 państw członkowskich. Konkurencyjność ciągną w dół także mechanizmy wsparcia energetyki odnawialnej i skojarzonej. W Europie Zachodniej przedsiębiorstwa narażone na carbon leakage nie ponoszą kosztów tego wsparcia. Polskie firmy muszą płacić jak wszyscy. Tego wzrostu kosztów nie da się niczym skompensować. Rok 2013 może okazać się tragiczny dla przemysłu. W przypadku energetyki opartej na węglu poziom emisji jest znacząco wyższy niż w przypadku innych paliw. A ceny energii wzrosną o koszty uprawnienia do emisji prawie jednej tony CO2. Jeśli skorzystamy z derogacji, co nie jest pewne, formalnie koszty będą niższe – nie będzie trzeba kupować 100 proc. uprawnień. Jednak Komisja Europejska wymaga w zamian inwestycji w restrukturyzację sektora energetycznego o wartości równej cenie darmowych uprawnień. Skąd się wezmą środki na te inwestycje? Obawiam się, że z podwyższonych cen energii. W ten sposób przemysł poniesie koszty całości uprawnień do emisji. Zresztą warunki KE – zgłoszenie wniosku o derogację i dołączenie planu inwestycyjnego – mogą spowodować, że rząd nie zdecyduje się na derogację. Dodatkowo środki przyznawane branżom energochłonnym muszą być zgodne z zasadami pomocy publicznej określanymi przez Komisję Europejską. A ta, dzięki zapisom w dyrektywie, może te zasady zmieniać i zablokować pomoc udzieloną zgodnie z wcześniejszymi kryteriami. To kolejny bodziec zniechęcający do derogacji. Polski przemysł jest zrestrukturyzowany, nowocześniejszy od zachodniego, osiąga lepsze wyniki. Unijna polityka klimatyczna i energetyczna postawi go w sytuacji dużo gorszej niż przemysł w innych krajach UE (nie wspominając o utracie konkurencyjności na świecie). Jeśli nic się nie zmieni i nie zostanie wypracowany sensowny system rekompensat, to szans na funkcjonowanie przemysłu energochłonnego w Polsce nie będzie.