11 Jakub Dziewit Adam Pisarek Uniwersytet Śląski w Katowicach Ciemnia antropologiczna Szukając wątków wizualnych w antropologii kulturowej jako nauce badającej człowieka i jego kulturę, zakorzenionej w tradycji badań terenowych, sięgnąć powinniśmy co najmniej do połowy XIX w., czyli do jej samych początków, przynajmniej w aspekcie instytucjonalnym. Więcej nawet, można by postawić tezę, że ważnym aspektem konstytuującym porządek dyskursu antropologicznego była refleksja towarzysząca właśnie wizualności, czy też konkretnie – patrzeniu na innych ludzi. W rozpoczęciu Antropologji. Wstępu do badań człowieka i cywilizacji, pierwszego podręcznika do tej nowej nauki Edward Burnett Tylor pisał: Przypuśćmy, że stanęliśmy w dokach Liverpoolu lub Londynu dla przypatrzenia się grupom ludzkim ras najbardziej różniących się od naszej własnej. Tu widzimy postać znaną Murzyna afrykańskiego, ze skórą tak ciemnobrunatną, że aż pospolicie zwaną czarną, z czarnymi włosami, tak naturalnie sfryzowanymi, że aż wełnistymi. […] Kapelusznik od razu dostrzeże, że głowa Negra jest w rozmiarach swych mniejsza niż zwykła objętość kapeluszy robionych dla Anglików. […] W tychże samych dokach śród służby okrętowej parowców wschodnich spostrzegamy inne wybitnie odznaczone typy ludzkie. […] Bardziej znanym jest Chińczyk, którego obserwator odróżni po mniejszej, niż europejska postawie […]. Porównując taki zbiór ras z naszymi rodakami, możemy wydobyć 12 Jakub Dziewit, Adam Pisarek różnice krańcowe w budowie i rysach śród ludzkości. Zarazem widoczne jest, że biali – jak zwykliśmy nazywać się – przedstawiają przynajmniej dwie główne rasy typowe1. To właśnie wizualne (w sensie: widoczne) różnice w budowie fizycznej człowieka były jednym z podstawowych przedmiotów badań ewolucjonistów kulturowych. Na poszukiwaniu różnic i podobieństw opierała się zresztą w dużej mierze taksonomia fenetyczna w naukach biologicznych, z której dorobku XIX-wieczni antropolodzy korzystali, utrwalając model dowodzenia, w którym powierzchowne analogie stały się fikcyjną genealogią2. W celu ukazania różnic kulturowych i, wtedy, rasowych oraz – ogólniej – wszelkich „ciekawostek wizualnych” bardzo szybko tekstom antropologów zaczęły towarzyszyć rysunki i litografie. Już w wydanej w 1851 r. „pierwszej naukowej relacji o plemieniu indiańskim”3, Lidze Ho-de’-no-sau-nee, czyli Irokezów Lewisa Henry’ego Morgana znaleźć możemy przepiękne kolorowe grafiki przedstawiające nie tylko rękodzieło i ornamentykę, ale także samych Indian4. Dokładność i jakość tych grafik była możliwa dzięki temu, że powstawały one na bazie dagerotypów – w XIX w. bardzo często ręcznie przerabiano fotografie na litografie z racji ówczesnych uwarunkowań technicznych. Problemy reprodukcji nie przeszkadzały jednak w wykorzystywaniu zdjęć do badań antropologicznych – zapewniały one „naukową obiektywność” opisu, a więc były świetnym narzędziem do badań porównawczych. Czasami relacja ilościowa tekstu i zdjęć bywała wręcz odwracana – w opublikowanych w latach 90. XIX w. 15 tomach studiów nad kulturą Andamańczyków autorstwa Maurice’a Vidala Portmana i Williama Moleswortha aż 12 tomów zawierało E.B. Tylor, Antropologja, Wstęp do badań człowieka i cywilizacji, tłum. A. Bąkowska, Cieszyn 1997, s. 1–2. 1 Systemami fenetycznymi rządzi zasada ogólnego podobieństwa: morfologicznego, behawioralnego, rozwojowego, cytogenetycznego, molekularnego itp. Organizmy porządkowane są w nich ze względu na podobieństwa analizowanych cech, często ujmowanych ilościowo. Por. J. Mitka, Taksonomia linneuszowska w dobie biologii molekularnej, „Fragmenta Floristica et Geobotanica Polonica” 2004, nr 6, s. 11–12. 2 Por. E. Tooker, Foreword, w: L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, Tuscon 2003, s. xv. 3 4 Por. L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Rochester 1851. Ciemnia antropologiczna 13 studia fotograficzne5. Oczywiście podstawą większości monografii naukowych pozostawał dalej tekst, ale aż do początku XX w. wręcz oczywistością było wykonywanie przez badaczy kultury fotografii antropometrycznych, a aparat fotograficzny przynależał do ich podstawowego instrumentarium6. Ten model został poddany kompleksowej krytyce – Allan Sekula zauważa, że fotografia w XIX w. stała się wtedy narzędziem władzy i pisze w tym kontekście o „archiwach poddaństwa”, które zawierały zdjęcia skolonizowanych, szaleńców i przestępców7. Tak więc, chociaż z perspektywy tzw. „zwrotu ikonicznego” wydaje nam się, że pod koniec XX w. „odkryliśmy” wizualność, to akurat w naukach antropologicznych jest to raczej „odkrycie na nowo” – Anna Grimshaw i Amanda Ravetz we wstępie do tomu Visualizing Anthropology słusznie konstatują, że „wizualne technologie i metody były centralne dla wiktoriańskiego projektu [antropologii], jako że antropolodzy starali się rejestrować, mapować i klasyfikować rdzennych mieszkańców. […] Aparat stał się istotnym narzędziem etnograficznym”8. Pisząc o wizualności i – konkretniej – fotografii w kontekście antropologii, nie należy się jednak ograniczać jedynie do wykorzystywania zdjęć przez antropologów. Warto także przytoczyć koncepcję paralelnego rozwoju fotografii i antropologii, zaproponowaną przez Christophera Pinneya w Photography and Anthropology. W jego ujęciu fotografia nie tylko służyła antropologii (czy to jako narzędzie, czy jako metafora pozytywistycznej możliwości poznania), ale wręcz to antropologia „definiowała i definiuje się poprzez i w opozycji do fotografii”9. To spostrzeżenie i – ogólniej – całe ujęcie skłania nas nie tyle do próby odnalezienia bezpośrednich zależności między procesami wykonywania zdjęcia i antropologicznych badań terenowych, co raczej do pokazania Por. A. Bentkowski, Przedmowa do wydania polskiego, w: A.R. Radcliffe-Brown, Wyspiarze z Andamanów, tłum. A. Kościańska, M. Petryk, Kęty 2006, s. 14. 5 Widać to chociażby we wszystkich wydaniach Notes and Queries on the Anthropology. 6 Por. A. Sekula, Ciało i archiwum, w: tegoż, Społeczne użycia fotografii, tłum. K. Pijarski, Warszawa 2010; por. także S. Edwards, Fotografia. Bardzo krótkie wprowadzenie, tłum. M.K. Zwierżdżyński, Kraków 2014, s. 38–39. 7 A. Grimshaw, A. Ravetz, Introduction, w: Visualizing Anthropology, ed. A. Grimshaw, A. Ravetz, Bristol–Portland 2005, s. 3. Tłum. nasze – J.D., A.P. 8 9 Ch. Pinney, Photography and Anthropology, London 2011, s. 154. 14 Jakub Dziewit, Adam Pisarek jak uświadomienie sobie stopnia złożoności jednego z tych procesów może ułatwić zrozumienie drugiego. Antropologia kulturowa jest bowiem dyscypliną, w której badacz zawłaszcza swoją podmiotowość i tworzy z niej narzędzie poznawcze funkcjonujące obok, ale też z wykorzystaniem innych instrumentów, w tym aparatu fotograficznego. Szereg praktyk dyscyplinujących ciało etnografa w terenie oraz przy biurku pozwala podporządkować i wyćwiczyć zmysły tak, by działały zgodnie z utrwalonym wzorcem, konstytuującym się wraz legitymizacją i uprawomocnieniem modelu obserwacji uczestniczącej zaproponowanego przez Bronisława Malinowskiego. Najdobitniej opowiada o tym aspekcie procesu poznania antropologicznego Claude Lévi-Strauss, pisząc w tekście Jan Jakub Rousseau – twórca nauk humanistycznych o udręczonym, zmęczonym, głodnym, pełnym przesądów „ja”, które w doświadczeniu etnograficznym staje się przyrządem obserwacyjnym – badacz „musi niewątpliwie nauczyć się poznawać siebie samego, uzyskiwać od jaźni, obawiającej się jako coś innego niż »ja«, które się nią posługuje, ocenę stanowiącą nieodłączną część obserwacji innych jaźni”10. Zmysły używane przez antropologa, wygłuszane, eksponowane lub wspomagane w trakcie realizowania konkretnych projektów badawczych lub stosowania proponowanych w przyjętych metodach pracy terenowej procedur, stale podlegają regulacji, a zebrane za ich pomocą dane zostają przekodowane na formy wizualne (w tym tekstowe) i dźwiękowe. Dyscyplinowanie ciała, dyskursywizowanie doświadczania zmysłowego oraz jego techniczne przetworzenie zgodnie z porządkami wytyczonymi przez empiryczne poznanie naukowe, łączy się wielopoziomową translacją, w której wrażenia zmysłowe zostają ujęte w trwałe formy. Te zaś następnie, jako dane, stają się materiałem kolejnych serii przekodowań, ostatecznie tworząc zrozumiałą, zamkniętą zwykle w języku pisanym, chociaż często wspartą fotografią lub szkicem, narrację. Zbieranie materiału terenowego następuje także w szeregu mniej lub bardziej uporządkowanych interakcji, w trakcie których badacz, wywołując reakcję swoim działaniem (może to być ruch, rozmowa albo sama obecność), również wywołuje dane, następnie redukowane i przekodowywane na inne C. Lévi-Strauss, Jan Jakub Rousseau – twórca nauk humanistycznych, w: Antropologia kultury, red. A. Mencwel, Warszawa 2001, s. 479. 10 Ciemnia antropologiczna 15 formy – jedną z podstawowych byłaby robocza transkrypcja wywiadu, gdzie to, co oralne zostaje zamknięte w piśmie. Pracę w terenie (choć nie terenie antropologicznym) jako początek łańcucha przekodowań, translacji i przemieszczeń opisywał dokładnie Bruno Latour w swoich tekstach z zakresu STS11. Zwracał w nich uwagę na różnorodne aspekty tworzenia znakowych form interpretacji zjawisk fizycznych, wprowadzając przy tym definicję referencji, która zwraca uwagę zarówno na ciągłość, jak i na luki istniejące pomiędzy językiem a światem. Taka „krążąca referencja” jest sposobem w jaki utrzymujemy coś w pewnej ciągłości w serii przekształceń […]. Wiedza nie odbija rzeczywistego, zewnętrznego świata, który odzwierciedla przez mimesis; raczej [odbija] rzeczywisty wewnętrzny świat, pomagając mu zapewnić spójność i ciągłość. Ten wspaniały ruch najwyraźniej poświęca podobieństwo na każdym etapie po to tylko, by utrzymać to samo znaczenie, które pozostaje nienaruszone w toku nagłych transformacji12. Według Latoura, konstruując reprezentacje, oddalamy się od świata, a jednocześnie zbliżamy do niego na poziomie poznawczym. „Tracąc las, wygrywamy wiedzę o nim”13 – napisze autor w Nadziei Pandory. Ostatnią tezą francuskiego badacza, na którą chcemy zwrócić uwagę w tym miejscu, jest jego przekonanie, że nie ma różnicy między obserwacją i doświadczeniem. Zarówno jedno, jak i drugie jest bowiem konstrukcją. Latour, by udowodnić tę tezę, przekonująco opisuje zabiegi przyrodnika, który z roślinami postępuje w sposób co najmniej ekscentryczny – rozdziela, izoluje, zabezpiecza, oznacza okazy, jednocześnie zdobywając o nich nową wiedzę. Obserwacja jest częścią doświadczenia, doświadczenie jest podporządkowane obserwacji, w trakcie której następuje transformacja pozwalająca na zyskiwanie danych (lub jak woli pisać Latour – „zdobyczy”). 11 Skrót od nazwy science and technology studies. Por. np. B. Latour, S. Woolgar, Laboratory Life: The Construction of Scientific Facts, Princeton–New York 1986. 12 13 B. Latour, Nadzieja Pandory, tłum. K. Abriszewski, Toruń 2013, s. 90. Tamże, s. 69. 16 Jakub Dziewit, Adam Pisarek Transformacja ta jest wpisana w cały złożony system przekodowań, niezależnie od tego, jak bardzo dookreślone i uproszczone na poziomie spisanych reguł działania, są jej zasady. Antropologia kulturowa doczekała się całego zestawu wskazówek dotyczących konstruowania materiału bazowego – używanego jako wywołane źródła, które stoją u podstaw większości opartych na empirii modeli zjawisk kulturowych. Jako że Latourowi zdarzało się prowokacyjnie stwierdzać, że wszyscy naukowcy są strukturalistami14, warto spojrzeć na to, w jaki sposób „papież strukturalizmu”, Claude Lévi-Strauss, opisywał ten proces. Okazuje się, że jego refleksja dotyczyła przede wszystkim poziomu danych. Wyraźnie zaznaczał, że modele, którymi operuje, są wyłącznie modelami danych właśnie15. Natomiast gest obserwacji i selekcji faktów według ustalonych kryteriów, które uruchamiają proces transformacji, został przez Lévi-Straussa połączony z czystym opisem („nie wolno pozwolić na to, by przesądy teoretyczne zniekształciły ich naturę i ich doniosłość”). Gdy wraz z rozkwitem antropologii postmodernistycznej zakwestionowano neutralność procedur związanych z gromadzeniem i przetwarzaniem informacji oraz wyeksponowano przepaść istniejącą pomiędzy słowem a rzeczą, właśnie ten poziom okazał się najsłabszym ogniwem. Kiedy uznano, że między doświadczeniem a danymi istnieje luka niemożliwa do zasypania, dowartościowaniu uległ poziom doświadczenia. Często zapominano jednak, że już ono samo jest szeregiem transformacji odbywających się według zdyskursywizowanych lub nie, ale zawsze kulturowo zakorzenionych form selekcji, łączenia i rozdzielania informacji, które niezależnie od tego, czy są częścią porządku dyskursu czy też porządku kulturowego, prowadzą do uzyskania wiedzy uznanej za wartościową w ramach dyscypliny naukowej. Związana z pierwszymi przekodowaniami redukcja powoduje, że dalsze przekodowania są bardziej podatne na transformacje tworzące dla nich wspólny mianownik pozwalający na konstruowanie złożonych modeli zjawisk kulturowych. Ich najbardziej abstrakcyjne i jednocześnie tłumaczące 14 Tamże. C. Lévi-Strauss, Pojęcie struktury w etnologii, w: tegoż, Antropologia strukturalna, Warszawa 2009, s. 278 i n. 15 17 Ciemnia antropologiczna świat kultury wersje powstawały przede wszystkim w porządku pisma, wspartego wizualnymi formami takimi jak diagram czy tabela. Języki fotografii oraz filmu, rozwijane konsekwentnie przez ponad sto lat i korzystające ze środków rozwiniętych w ramach tradycji malarskiej (ale też wielu innych tradycji), również mogą stać u podstaw złożonych interpretacji zjawisk kultury, jednak w XX w. w opisywanej dziedzinie nie osiągały zwykle odpowiedniego poziomu autonomii jako sposób na tłumaczenie owych zjawisk, a nie tylko na ich rejestrowanie, selekcjonowanie i odtwarzanie. Ostatecznie też raczej wspomagały dalsze procedury komparatystyczne i analityczne prowadzone w porządku pisma, niż stanowiły samodzielne wypowiedzi, w których to pismo było im podporządkowane16. Jeśli jednak przyjrzeć się poziomowi konstruowania „znalezisk” za pomocą urządzeń służących rejestrowaniu wizualnej warstwy kultury, okaże się, że już na tym poziomie trafimy w obszar bardzo złożonych procesów konstruowania danych, którym warto się przyjrzeć. Odkryjemy wówczas, że wymykają się one zarówno sprowadzeniu do porządku mimesis, jak i do poziomu wolnej gry znaków. Tak samo jak transformacja postrzeżeń w pismo lub szkic, robienie fotografii jest początkiem wprawiania „referencji” w ruch. Chcielibyśmy się przyjrzeć temu zjawisku, skupiając się na poziomie wybranych warunków konstruowania danych w procesie fotograficznym i szerzej, w procesie projektowania antropologicznego przedsięwzięcia terenowego według zasad wpisanych w ciągle obowiązujący wzór idealny. *** Wydaje się, że dwoma ważnymi „przełomami” w historii antropologii kulturowej było rozpropagowanie badań terenowych metodą obserwacji uczestniczącej przez Bronisława Malinowskiego w latach 20. XX w. oraz datowana od mniej więcej lat 80. seria „zwrotów” – interpretatywny, refleksyjny i literacki. Niezależnie od intrygującego przewartościowania w sposobie wykorzystania fotografii w badaniach (Malinowski nie lubił zdjęć antropometrycznych, Chociaż można oczywiście wskazać wyjątki, jak np. filmy etnograficzne Jeana Roucha. 16 Jakub Dziewit, Adam Pisarek 18 postulował wykonywanie zdjęć codzienności, chociaż sam czuł, że nie realizował tego postulatu), polski twórca brytyjskiego funkcjonalizmu de facto zapoczątkował nowoczesną antropologię. Jego propozycja kontekstualnego ujęcia i – przede wszystkim – bezpośredniego poznania w trakcie badań terenowych obowiązuje właściwie do dzisiaj. Dopiero w latach 80. przewartościowaniu uległ sposób rozumienia treści będących efektem takich badań, chociaż już nie sama potrzeba udawania się w „teren” (jakkolwiek by go nie rozumieć). Szeroko wówczas omawiany kryzys reprezentacji rozszerzony został także na monografie terenowe, którym zarzucano, że nie przekazują „prawdy” o danej kulturze, a jedynie pewne o niej wyobrażenie, którego – wedle krytyków – jedynym autorem miał być antropolog17. Jak, w rzeczy samej, możliwe jest, aby to przegadane, nadmiernie określone spotkanie międzykulturowe, przeniknięte stosunkami władzy i konfliktami osobistych interesów, zostało opisane jako właściwa wersja mniej czy bardziej wyodrębnionego „innego świata” stworzona przez pojedynczego autora? Analizując tę złożoną transformację, trzeba mieć na uwadze fakt, że etnografia jest, od początku do końca, uwikłana w pisanie. Pisanie to zakłada, co najmniej, przełożenie doświadczenia na formę tekstową18. W ten sposób pojawiły się koncepcje antropologa jako autora, czy też nawet jako twórcy. Badacze skupieni wokół środowiska twórców tomu Writing Culture podkreślali nie tylko rolę procesu „pisania kultury”, ale także twierdzili, że antropolodzy tworzą „po prostu” fikcję. James Clifford w symptomatycznie nazwanym wprowadzeniu do tego tomu (Partial Truths) pisał: Pisma etnograficzne mogą być właściwie nazywane fikcjami, w znaczeniu „czegoś zrobionego lub ukształtowanego”, podstawowej treści łacińskiego źródłosłowu fingere. Ale ważne jest, by pamiętać o znaczeniu tego słowa nie tylko jako robieniu, ale także zmyślaniu, wymyślaniu rzeczy nie istniejących 17 Warto zauważyć, że większość monografii nie pretendowało wprost do takiej roli. J. Clifford, O autorytecie etnograficznym, w: tegoż, Kłopoty z kulturą. Dwudziestowieczna etnografia, literatura i sztuka, Warszawa 2010, s. 33. 18 Ciemnia antropologiczna 19 realnie (fingere w niektórych użyciach implikowało pewien poziom fałszywości). Interpretatywni badacze społeczni niedawno zaczęli postrzegać dobrą etnografię jako „prawdziwą fikcję”, ale zazwyczaj kosztem osłabienia oksymoronu, zredukowania go do banału – stwierdzenia, że wszystkie prawdy są konstruowane. Eseje zebrane w tym tomie utrzymują ostrość znaczenia tego oksymoronu19. Potraktowanie prac etnograficznych jako fikcji poskutkowało szybkim namnożeniem się koncepcji zacierających granice między – ujmowanymi bardzo ogólnie – nauką i sztuką. Z jednej strony jeszcze Clifford pisze o „poecie jako etnografie”20, Oscar Hemmer o „pisarzu jako antropologu”21, a Hal Foster omawia „zwrot etnograficzny” w sztuce współczesnej w swoim tekście The Artist as Ethnographer22. Z drugiej – w tomie ugruntowującym koncepcję antropologa jako pisarza23, antropolodzy przyrównywani są do baśniarzy24 czy też twórców powieści detektywistycznych25; zaś autorka słów „Kolektyw, działając jako niejednolita zbiorowość, omija zagrożenia, które niesie ze sobą wcielanie się w rolę naiwnego etnografa [sic!] czy antropologa próbującego zbudować solidną teorię” tytułuje swój tekst Antropolog jako artysta26. Jak widać, koncepcje zawarte we Writing Culture wywarły mocny wpływ na J. Clifford, Introduction: Partial Truths, w: Writing Culture. The Poetics and Politics of Ethnography, ed. J. Clifford, G.E. Marcus, Berkeley–Los Angeles–London 1986. Tłum. nasze – J.D., A.P. 19 20 Por. J. Clifford, Kłopoty z kulturą… Por. O. Hemmer, The Writer as Anthropologist, w: The Anthropologist as Writer. Genres and Contexts in the Twenty-First Century, ed. H. Wulff, New York–Oxford 2016. 21 Por. H. Foster, The Artist as Ethnographer, w: Traffic in Culture. Refiguring Art and Anthropology, ed. G.E. Marcus, F.R. Myers, Berkeley–Los Angeles–London 1995. 22 23 24 Por. The Anthropologist as Writer… Por. A. Gottlieb, The Anthropologist as Storyteller, w: The Anthropologist as Writer… U. Hannerz, A Detective Story Writer: Exploring Stockholm as It Once Was, „City and Society” 2013, nr 26, s. 260–270. Cyt. za: H. Wulff. Introduction, w: The Anthropologist as Writer… 25 26 G. Sułkowska, Antropolog jako artysta, czyli tłumaczenia Slavs and Tatars, „Polisemia. Czasopismo Naukowe Antropologów Literatury Uniwersytetu Jagiellońskiego” 2016, nr 1 (15), http://www.polisemia.com.pl/numery-czasopisma/ numer-1-2016-15-wschod/antropolog-jako-artysta-czyli-tumaczenia-slavs-and-tatars, 10.07.2016. Jakub Dziewit, Adam Pisarek 20 badania antropologiczne i – szerzej – całą humanistykę27. Ciekawe jest jednak to, że „[w] jakiś sposób efekt tej książki był oparty bardziej na ogólnym oddziaływaniu tomu jako całości, niż na szczegółowej argumentacji i przykładach z poszczególnych rozdziałów”28. Propozycję Writing Culture, chociaż bardzo rozwijającą z racji – zawsze wartościowego – przyłożenia krytycznego aparatu do już ukorzenionej nauki, cechuje chyba jednak zbyt duży krytycyzm w stosunku do możliwości poznawczych badań antropologicznych29. Problematyczna wydaje się tutaj może nawet nie tyle sama interpretacja Clifforda i zwrócenie uwagi na rolę tekstu w działaniach antropologów, co używana przez niego metafora antropologa jako twórcy, czy może raczej próba zredukowania różnicy pomiędzy różnymi porządkami i poziomami przekodowań i przesunięć. Zarówno „twórca”, jak i „artysta” to pojęcia niezwykle obszerne, które ukrywają w sobie całe spektrum idiosynkratycznych i tradycyjnych praktyk transformacyjnych, często zresztą współcześnie łączonych z polem wolnej gry znaków, w której funkcja referencyjna owych znaków zostaje znacząco Warto zauważyć, że w nauce anglojęzycznej nurt ten był poddawany także mocnej krytyce – wymieniano tutaj trzy główne zarzuty: 1 – całkowitego pominięcia antropologii feministycznej, która do wielu takich samych wniosków doszła już wcześniej, 2 – zbyt dużego skupienia się na etnografie, a zbyt małego na tych, wśród których prowadził on swoje badania, 3 – że nadmierne przywiązywanie wagi do etnograficznego pisania odwróciło za bardzo uwagę od etnograficznych praktyk i szerszej polityki etnograficznych produkcji. Por. S. Macdonald, British Social Anthropology, w: Handbook of Ethnography, ed. P. Atkinson, A. Coffey, S. Delamont i in., London–Thousand Oaks– New Delhi 2001, s. 70. 27 M. Hammersley, P. Atkinson, Ethnography. Principles in Practice, London–New York, 2007, s. 203. Tłum. nasze – J.D., A.P. 28 Ewa Kosowska i Eugeniusz Jaworski krytykując podejście Clifforda, ironizują: „Potraktowanie wypowiedzi etnograficznej jako literackiej narracji stawia swoisty znak równości między Jonathanem Swiftem i Danielem Defoe a Malinowskim i Levi-Straussem. Można by nawet, wykorzystując analogiczny typ argumentacji, zaryzykować twierdzenie, że Karol May bardziej przyczynił się do poszerzenia wiedzy o kulturach indiańskich niż Franz Boas czy Alfred Louis Kroeber”. E. Kosowska, E. Jaworski, Antropologia literatury antropologicznej. Przypadek Clifforda Geertza, w: Antropologia kultury – antropologia literatury. Na tropach koligacji, red. E. Kosowska, A. Gomóła, E. Jaworski, Katowice 2007, s. 117. 29 Ciemnia antropologiczna 21 zredukowana30. Za tą tendencją podążała antropologia postmodernistyczna, przykładając swój krytyczny aparat analityczny do badania form transformacji, które odbywają się w obszarze językowych i wizualnych konwencji, nie zwracając przy tym tak dużej uwagi na zasady rządzące poziomem konstruowania danych jako miejscem napięcia, ale też utrzymywania związków między badanym zjawiskiem a formami jego opisu. Pod tym względem fotografia – jedno z narzędzi antropologicznego poznania, ale też zestaw praktyk zbudowanych wokół technologii pozwalającej na mimetyczne przekodowanie wycinka widzianego świata, wydaje się interesującym kontrapunktem. Śledząc sposób, w jaki fotograf wykonuje zdjęcie, zobaczyć można bowiem cały szereg zabiegów tworzących artefakty mogące (choć nie muszące) pozostawać w bliskiej relacji z tym, co przedstawiają, a jednocześnie stanowiące pierwszy bezpośredni (choć znów – niekonieczny) efekt przekładu postrzeżeń na formy znaczące. Skupiając się na tym procesie jako szczególnym przypadku, postaramy się jednocześnie zaznaczyć, w jakich miejscach następują najważniejsze przekodowania w ramach szeroko rozumianych antropologicznych procedur badawczych. W tym drugim przypadku szczegółowych warunków, ograniczeń i formuł wpływających na wiedzę powstałą jako efekt szeregu przekodowań, można szukać w podręcznikach dotyczących badań terenowych, tekstach zawierających krytykę tych metod oraz w sprawozdaniach z konkretnych badań. My zatrzymamy się na poziomie modelu, który sam w sobie odkrywczy nie jest, ale chcemy ukazać go w świetle praktyk wprawiających referencję w ruch przy zachowaniu związku między przedmiotem a systemem jego opisu, analizy i interpretacji. Stąd też proponowane zestawienie – fotografii i antropologii. Przyjrzyjmy się więc temu, co dzieje się ze światem, kiedy robimy zdjęcie. Przede wszystkim – w klasycznej fotografii, by ono powstało, „świat” jest niezbędny. Możemy nawet zrezygnować z użycia aparatu fotograficznego, a dalej będziemy mieli możliwość naświetlania „czegoś”. Zdjęcia, chociaż oczywiście mogą być ekspresją koncepcji fotografa, prawie zawsze31 składają Por. G. Charbonnier, Rozmowy z Claude Lévi-Straussem, tłum. i notą opatrzył J. Trznadel, Warszawa 1968, s. 55 i n. 30 31 Wyjątkiem są bardzo specyficzne i rzadkie sytuacje rezygnacji z aparatu fotogra- 22 Jakub Dziewit, Adam Pisarek się z obrazów (odbić, zapisów, fragmentów, …) rzeczywistości. Nawet w sytuacjach skrajnej swobody artystycznej (zdjęcia pozowane etc.) rzec by można, że rzeczywistość jest dla fotografa tym, czym dla malarza są farby – ale to wciąż jest jednak rzeczywistość. Jeśli z naszego przykładu usuniemy – jedynie po to, by nie komplikować wywodu – fotograficzne działania artystyczne i pozostaniemy przy fotografii jako próbie poznania (zapisu i przedstawienia) rzeczywistości nas otaczającej, to świat jest jej podstawowym składnikiem obrazującym. Wciąż jednak ktoś może powiedzieć, że to przecież fotograf jest twórcą zdjęcia, podobnie jak malarz był twórcą obrazu. Jednakże proces malarski był stosunkowo prosty w porównaniu do procesu fotograficznego. Nie można bowiem zapominać, że ten drugi ma przynajmniej dwustopniowy charakter: 1 – wykonanie zdjęcia aparatem, 2 – wywołanie filmu i naświetlenie odbitki32. Najpierw fotograf musi wybrać, co będzie znajdowało się na jego zdjęciu – chociaż oczywiście nie zawsze da się przewidzieć efekt finalny. Jednak to właśnie fotograf podejmuje decyzję o użyciu aparatu w konkretnym miejscu, wyborze kadru etc. Analogicznie antropolog udaje się w teren, gdzie poznaje kulturę, prowadzi swoje badania, zbiera materiały, prowadzi dziennik badawczy etc. Następnie dochodzi do naświetlenia obrazu świata na materiał światłoczuły. Warto tu zauważyć, że w trakcie naświetlania na kliszy powstaje tzw. obraz utajony – gdybyśmy od razu po zrobieniu zdjęcia otworzyli aparat i popatrzyli na kliszę, to nie dostrzeglibyśmy na niej żadnego obrazu, chociaż obraz ten już się na niej znajduje. Podobnie jest z antropologiem – można by rzec, że pewien obraz kultury przez niego badanej ma już w sobie, buduje go w zetknięciu z konkretnymi ludźmi, chociaż często nie potrafi go przekazać jeszcze na zewnątrz. Wyobrażenie to oczywiście zmienia się także wraz ficznego i użycia technik fotograficznych do stworzenia obrazu właściwie malarskiego – np. poprzez malowanie emulsją światłoczułą bezpośrednio na płótnie. We wszystkich sytuacjach, kiedy używamy aparatu fotograficznego, ze „świata” właściwie nie da się zrezygnować. W przypadku fotografii cyfrowej proces ten ma dokładnie taki sam schemat – funkcje poszczególnych jego etapów się pokrywają. By jednak uprościć wywód skupiamy się tutaj jedynie na klasycznej fotografii analogowej aparatem małoobrazkowym o sztywnej konstrukcji. 32 Ciemnia antropologiczna 23 z – często wielomiesięcznym – pobytem; to jest moment, kiedy każda kolejna informacja może zmienić tworzący się obraz – tak, jak w trakcie naświetlania ruch wewnątrz kadru fotografowanego może wywołać rozmycie lub zmianę świetlną. Jednak proces fotograficzny nie kończy się w momencie wykonania samego gestu fotografowania. Obraz znajduje się na kliszy, którą jeszcze musimy przy pomocy odpowiednich środków chemicznych i w odpowiednich warunkach wywołać. Te odpowiednie, „ciemniowe” warunki w przypadku antropologa mogą następować już w terenie, chociaż dla niektórych wiążą się także z sytuacją powrotu do domu, gdzie w zaciszu pracowni można powoli wyciągać wnioski z ogromu materiału zgromadzonego w trakcie badań – co często trwa wiele lat, a czasami wymaga nawet kolejnych powrotów do danej kultury, by poprawić ujęcia, które nie wyszły lub których po prostu wcześniej nie zauważyliśmy, a z analizy materiału wynika, że ich brakuje. To jednak również nie jest jeszcze koniec procesu fotograficznego. Wykonane przez nas zdjęcie, znajdujące się w tym momencie na kliszy (często negatywowej, czyli nienadającej się do pokazywania z racji odwrócenia kolorystyki zdjęcia) musimy jeszcze ponownie naświetlić – tym razem już na papierze fotograficznym, często dokonując od razu jej powielenia na dużą liczbę kopii. W antropologii również dochodzi do ponownego przekodowania – jest nim właśnie pisanie monografii terenowej. W fotografii proces ten jest zaskakująco podobny do pierwszego naświetlania – jest bowiem właściwie ponownym wykonaniem zdjęcia, tym razem już nie światu, tylko innemu zdjęciu. Można odnieść wrażenie, że na tym etapie nie odnajdziemy już aspektu twórczego, ale to tylko pozór. Wykonanie odbitki przez fotografa wiąże się bowiem – ponownie – z wyborem kadru i sposobu ekspozycji ujęcia oraz kontrastowością obrazu i rodzajem papieru, ale także z bardziej zaawansowanymi zabiegami, takimi jak maskowanie konkretnych fragmentów, by były słabiej lub lepiej naświetlone, korekta perspektywy czy nawet naświetlanie wielokrotne, by lepiej wydobyć fragmenty zdjęcia o różnej kontrastowości. Podobnie w antropologii – badacz tworząc monografię nie przedstawia bynajmniej całego materiału, który zdobył w terenie, ani wszystkich koncepcji i sposobów interpretacji tego materiału. Wybiera raczej pewne 24 Jakub Dziewit, Adam Pisarek fragmenty „obrazu”, w konkretny sposób go naświetla, by wydobyć określone aspekty i w zaplanowany przez niego sposób je przedstawić. Oczywiście, do działań podejmowanych przez antropologa w tym momencie jak najbardziej możemy zaliczyć również działania literackie (czy też artystyczne w nomenklaturze malarskiej) – pisząc monografię terenową badacz jest również literatem, autorem książki, która może być napisana pięknie, literacko33, czasami w sposób wręcz udramatyzowany34 lub może być nawet meta-powieścią35. Trzeba jednak pamiętać, że fotograf przy wykonywaniu odbitki nie rejestruje już świata, może jedynie przetwarzać obraz z kliszy fotograficznej. Podobnie badacz w procesie pisania nie dodaje niczego „wymyślonego”, czy też nawet realnie pochodzącego ze „świata”, gdyż reprodukowany i rekonfigurowany jest tutaj jedynie obraz kultury, budowany na podstawie pamięci doświadczenia badań terenowych oraz przede wszystkim skatalogowanych w określony sposób danych. Oczywiście, przy takim ujęciu procesu badania antropologicznego monografia terenowa będąca jego efektem finalnym jest „odbitką” z danych, zgodną z przyjętymi założeniami metodologicznymi, koncepcjami teoretycznymi i preferencjami autora, a nie ze świata „bezpośrednio” (co zresztą nie wydaje się możliwe) – na pozór może więc sprawiać wrażenie dzieła artystycznego, może być porównywana do obrazu malarskiego. Użycie takiej analogii pomija jednak całkowicie pierwszy etap procesu i skupia się jedynie na tym drugim. Tymczasem tak, jak w procesie fotograficznym ostatecznie powstający obraz, chociaż nie jest rzeczywistością samą w sobie – jest w oczywisty sposób ograniczony chociażby z racji sprowadzenia czterowymiarowego świata do quasi-dwuwymiarowego obrazu – ale odnosi się do tej rzeczywistości, jest jej obrazem, tak samo w antropologii monografia nie jest Np. B. Malinowski, Argonauci Zachodniego Pacyfiku. Relacje o poczynaniach i przygodach krajowców z Nowej Gwinei, red. i posł. A. Waligórski, tłum. B. Olszewska-Dyoniziak, S. Szynkiewicz, Warszawa 1967. 33 I nie zawsze chodzi o dramaty przeżywane przez Napoleona Chagnona (por. A.R. Ramos, Rozmyślając o Yanomami, w: Amerykańska antropologia postmodernistyczna, red. M. Buchowski, Warszawa 1999), ale także o książki chociażby Collina M. Turnbula, np. Ikowie ludzie gór, tłum. B. Kuczborska, Warszawa 1980. 34 Np. N. Barley. Niewinny antropolog. Notatki z glinianej chatki, tłum. E.T. Szyler, Warszawa 1997. 35 Ciemnia antropologiczna 25 jedynie wytworem wyobraźni badacza, tylko próbą przekodowania – tak, by w sposób poznawczo wartościowy mówić o kulturowej rzeczywistości. Nie jest to więc „jedynie twórczość”, tylko bardziej „również twórczość”. W procesie fotograficznym bardzo często zapomina się o roli, jaką wywiera na niego sam fakt użycia aparatu fotograficznego, czyli narzędzia, które z jednej strony ogranicza – chociaż pozornie sfotografować możemy wszystko, to jednak jedynie to, na co pozwala nam aparat i jego program36, ale także zwiększa możliwości fotografa – bez niego proces mógłby przebiegać, ale w sposób całkowicie nieprzewidywalny. W badaniach kultur również dochodzi często do podobnej sytuacji – jakby zapomina się, że antropolog jadący w teren nie jest jedynie chłonącym wrażenia turystą, tylko wykwalifikowanym badaczem – postępującym zgodnie z konkretnym aparatem narzędziowym, w ramach konkretnej metody, korzystającym z konkretnej metodologii. *** Analiza zabiegów podejmowanych w laboratorium pozwoliła Latourowi na oświetlenie sposobów, w jakich dzięki redukcji, oddaleniu i translacji budowana jest wiedza w ramach porządku dyskursu nauk przyrodniczych i ścisłych. Ciemnia fotograficzna spełnia większość warunków, które wchodzą w zakres definicyjny owej przestrzeni: 1) jest jasno zaznaczona i eksponowana, z ostrą granicą między wnętrzem, gdzie przebiega proces naświetlania (a w laboratorium doświadczenie lub gdzie używane są narzędzia badawcze), a tym, co na zewnątrz; 2) pozwala na utrzymanie kontroli nad prowadzonym działaniem (w laboratorium – procesem, dzięki któremu możliwa jest zmiana skali, poziomów i kontekstów zjawiska, pozwalającym na jego wywoływanie, dokonanie pomiaru lub zrozumienie); 3) została wyposażona w „urządzenia inskryptywne” (laboratorium pozwala na posługiwanie się różnorodnymi zapisami – obrazami, diagramami, tabelami, tekstami – by przedstawić, zanalizować, zinterpretować, upowszechnić lub wyjaśnić wyniki podejmowanych Por. V. Flusser, Ku filozofii fotografii, red. P. Zawojski, tłum. J. Maniecki, Katowice 2004; J. Dziewit, Aparaty i obrazy. W stronę kulturowej historii fotografii, Katowice 2014. 36 26 Jakub Dziewit, Adam Pisarek działań i refleksji)37. Do czasów fotografii cyfrowej była też ciemnia miejscem, gdzie w sposób namacalny, fizyczny odbywała się mediacja pomiędzy światem i obrazem38 oraz gdzie łączyły się idiosynkratyczne umiejętności i preferencje z wytycznymi sztuki (zarówno pod względem techniki, jak i wybranych konwencji obrazu) i ograniczeniami medium. Ciemni antropologicznej nie da się ograniczyć do tak symptomatycznej przestrzeni – rozpościera się na cały teren i długotrwały proces badawczy, a jednocześnie wiąże się z mnogością używanych mediów, pojawiających się lub tworzonych celowo ograniczeń i wytycznych, by ostatecznie umożliwić powstanie umocowanej zarówno w świecie, jak i w tłumaczącym go języku, formy. Bibliografia Barley N. Niewinny antropolog. Notatki z glinianej chatki, tłum. E.T. Szyler, Warszawa 1997. Bentkowski A., Przedmowa do wydania polskiego, w: A.R. Radcliffe-Brown, Wyspiarze z Andamanów, tłum. A. Kościańska, M. Petryk, Kęty 2006. Charbonnier G., Rozmowy z Claude Lévi-Straussem, tłum. i notą opatrzył J. Trznadel, Warszawa 1968. Clifford J., Introduction: Partial Truths, w: Writing Culture. The Poetics and Politics of Ethnography, ed. J. Clifford, G.E. Marcus, Berkeley–Los Angeles–London 1986. Clifford J., O autorytecie etnograficznym, w: tegoż, Kłopoty z kulturą. Dwudziestowieczna etnografia, literatura i sztuka, Warszawa 2010. Dziewit J., Aparaty i obrazy. W stronę kulturowej historii fotografii, Katowice 2014. Edwards S., Fotografia. Bardzo krótkie wprowadzenie, tłum. M.K. Zwierżdżyński, Kraków 2014. B. Latour, Dajcie mi laboratorium a poruszę świat, tłum. K. Abriszewski, Ł. Afeltowicz, „Teksty Drugie” 2009, nr 1–2, s. 184–186. 37 W fotografii cyfrowej to oprogramowanie i komputer pełnią tę rolę – nie bez przyczyny mówi się o „cyfrowej ciemni” i „cyfrowym wywołaniu plików”. 38 Ciemnia antropologiczna 27 Flusser V., Ku filozofii fotografii, red. P. Zawojski, tłum. J. Maniecki, Katowice 2004. Foster H., The Artist as Ethnographer, w: Traffic in Culture. Refiguring Art and Anthropology, ed. G.E. Marcus, F.R. Myers, Berkeley–Los Angeles– London 1995. Gottlieb A., The Anthropologist as Storyteller, w: The Anthropologist as Writer. Genres and Contexts in the Twenty-First Century, ed. H. Wulff, New York–Oxford 2016. Grimshaw A., Ravetz A., Introduction, w: Visualizing Anthropology, ed. A. Grinshaw, A. Ravetz, Bristol–Portland 2005. Hammersley M., Atkinson P., Ethnography. Principles in Practice, Routledge, London–New York, 2007. Hemmer O., The Writer as Anthropologist¸ w: The Anthropologist as Writer. Genres and Contexts in the Twenty-First Century, ed. H. Wulff, New York– Oxford 2016. Kosowska E., Jaworski E., Antropologia literatury antropologicznej. Przypadek Clifforda Geertza, w: Antropologia kultury – antropologia literatury. Na tropach koligacji, red. E. Kosowska, A. Gomóła, E. Jaworski, Katowice 2007. Latour B., Dajcie mi laboratorium a poruszę świat, tłum. K. Abriszewski, Ł. Afeltowicz, „Teksty Drugie” 2009, nr 1–2. Latour B., Nadzieja Pandory, tłum. K. Abriszewski, Toruń 2013. Latour B., Woolgar S., Laboratory Life: The Construction of Scientific Facts, Princeton–New York 1986. Lévi-Strauss C., Jan Jakub Rousseau – twórca nauk humanistycznych, w: Antropologia kultury, red. A. Mencwel, Warszawa 2001. Lévi-Strauss C., Pojęcie struktury w etnologii, w: tegoż, Antropologia strukturalna, Warszawa 2009. Macdonald S., British Social Anthropology, w: Handbook of Ethnography, ed. P. Atkinson, A. Coffey, S. Delamont i in., London–Thousand Oaks– New Delhi 2001. Malinowski B., Argonauci Zachodniego Pacyfiku. Relacje o poczynaniach i przygodach krajowców z Nowej Gwinei, red. i posł. A. Waligórski, tłum. B. Olszewska-Dyoniziak, S. Szynkiewicz, Warszawa 1967. 28 Jakub Dziewit, Adam Pisarek Mitka J., Taksonomia linneuszowska w dobie biologii molekularnej, „Fragmenta Floristica et Geobotanica Polonica” 2004, nr 6. Morgan L.H., League of the Ho-de’-no-sau-nee or Iroquois, Rochester 1851. Pinney Ch., Photography and Anthropology, London 2011. Ramos A.R., Rozmyślając o Yanomami, w: Amerykańska antropologia postmodernistyczna, red. M. Buchowski, Warszawa 1999. Sekula A., Ciało i archiwum, w: tegoż, Społeczne użycia fotografii, tłum. K. Pijarski, Warszawa 2010. Sułkowska G., Antropolog jako artysta, czyli tłumaczenia Slavs and Tatars, „Polisemia. Czasopismo Naukowe Antropologów Literatury Uniwersytetu Jagiellońskiego” 2016, nr 1 (15), http://www.polisemia. com.pl/numery-czasopisma/numer-1-2016-15-wschod/antropolog-jako-artysta-czyli-tumaczenia-slavs-and-tatars, 10.07.2016. Tooker E., Foreword, w: L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, Tuscon 2003. Turnbull C.M., Ikowie ludzie gór, tłum. B. Kuczborska, Warszawa 1980. Tylor E.B., Antropologja, Wstęp do badań człowieka i cywilizacji, tłum. A. Bąkowska, Cieszyn 1997. UFLTUQPDIPE[J[LTJʵ̤LJ SFE+%[JFXJU.,PPE[JFK"1JTBSFL 1MJLUFONP̤FT[MFHBMOJFESVLPXBˀJVEPTUˌQOJBˀEBMFK CF[QBUOJFOBMJDFODKJ 1P[PTUBFSP[E[JBZUFKLTJʵ̤LJPSB[JOOFQVCMJLBDKF NP̤FT[˿DJʵHOʵˀ[BEBSNP[FTUSPOZXZEBXDZ grupakulturalna.pl