Szafałowicz Górna Dolata ISSN 1899-4334 1/2008 mantecka manteckie maćków kabaciński szykowna andrzejewska mikulska wójcicka mencel Europejska kultura XVI w. Pod redakcją Karoliny Golinowskiej, sylwii szykownej I Pawła Gałkowskiego Perspektywy kulturoznawcze ISSN 1899-4334 Zespół redakcyjny: Sylwia Szykowna i Paweł Gałkowski Rada naukowa: prof. dr hab. Teresa Kostyrko prof. dr hab. Anna Jamroziokowa prof. dr hab. Grzegorz Dziamski dr hab. Krzysztof Moraczewski skład: Michał Piepiórka © Copyright by Zakład Badań nad Kulturą Artystyczną Instytutu Kulturoznawstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Wydawca: Zakład Badań nad Kulturą Artystyczną Instytutu Kulturoznawstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Adres redakcji: „Perspektywy Kulturoznawcze” Zakład Badań nad Kulturą Artystyczną Instytut Kulturoznawstwa ul. Szamarzewskiego 89 60-568 Poznań www: pkult.amu.edu.pl email: [email protected] Poznań 2008 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Europejska kultura XVI w. Spis treści: 6 ida szafałowicz Ogrody manierystyczne – przykład realizacji estetycznych założeń epoki 19 Magdalena Górna Nauka w XVI wieku 31 Magdalena górna Europa w wieku XVI – zarys historii politycznej 54 Dorota dolata Giorgio Vasari jako artysta: manierystyczny wirtuoz czy mierny naśladowca? 71 Dorota mantecka Losy diaspory żydowskiej w Europie w XV-XVI wieku, ze szczególnym uwzględnieniem Hiszpanii i Wenecji. 86 Dorota mantecka „Drugi obieg” wojenny XVI wieku 100 dorota I marta manteckie Żydzi w XVI-wiecznej Polsce 110 Weronika maćkowiak Estetyka i teoria rozwoju sztuki Giorgio Vasariego w „Żywotach najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy I architektów”. 120 Piotr kabaciński „Bacz, aby nie wziąć zmarszczek za linie” czyli rozważania nad sztukami tajnymi 139 Piotr kabaciński Uśmiech Merkurego czyli wstęp do rozważań nad hermetyzmem 152 Sylwia Szykowna I Dorota Andrzejewska Manieryzm kampu w perspektywie literaturoznawczej 163 Agnieszka mikulska Islam hiszpański i obraz islamu wśród chrześcijan w XVI wieku 178 Magdalena wójcicka Wewnątrz nieracjonalnej przestrzeni o zabarwieniu onirycznym, czyli o elementach manierystycznych w „Don Kichocie” Miguela de Cervantesa 184 Dorota dolata Sztuka iluzji: od renesansowej perspektywy do iluzjonistycznych dzieł baroku rzymskiego 218 igor mencel Wybrane zagadnienia dotyczące sytuacji i roli kobiet w historycznych oraz współczesnych religiach Perspektywy Kulturoznawcze 1/2008 Europejska kultura XVI w. Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Ida Szafałowicz Ogrody manierystyczne – przykład realizacji estetycznych założeń epoki Manieryzm - styl następujący po dojrzałym renesansie - rozwinął się we Włoszech w latach ok. 1520-1600. Interpretacja i ocena dzieł twórców tego okresu zmieniała się parokrotnie w dziejach historii sztuki. Badacze tradycyjnie ujmowali manieryzm jako czas kryzysu po wielkim rozkwicie kultury, jakim był renesans. Pisano o załamaniu nie tylko na polu samej praktyki artystycznej, związanym jakoby z buntem przeciwko klasycznym formom i ich odrzuceniem, ale też o egzystencjalnym napięciu, którego doświadczać miał człowiek XVI wieku, zatraciwszy poznawczy optymizm i poczucie harmonii wszechświata. Przeciwko takiemu rozumieniu wystąpił John Shearman w swym Manieryzmie. Proponuje on rozważyć dokonania tej epoki w kontekście ściśle artystycznym, a więc analizując ówcześnie panujące poglądy estetyczne oraz szczególne warunki społeczne, w jakich funkcjonował twórca. Ujmując rzecz najzwięźlej, mianem manieryzmu określa on pewien nurt sztuki włoskiej XVI wieku, wymagający od artysty udowadniania możliwie największej biegłości, doskonałości formy i wyrafinowania1. W niniejszej pracy przyjmuję tę właśnie perspektywę i z jej pomocą staram się zgłębić zagadnienie manierystycznych założeń ogrodowych: czy można – a jeśli tak, to dlaczego – uznać je za przykład pełnej realizacji estetycznych założeń epoki? Omawiam ten problem, analizując różne aspekty kształtowania przestrzeni ogrodu oraz rozmaitość form ornamentyki ogrodowej. NATURA W CIENIU SZTUKI 1 J. Shearman, Manieryzm, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1970 7 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 XVI-wieczne ogrody miały przede wszystkim zadziwiać, zaciekawiać, zachwycać. Sam przecież manieryzm, mówiąc słowami francuskiej badaczki Diane Bodart, opierał swoją zasadę twórczą na inwencji, polegającej na (...) ciągłym odnawianiu form i rozwiązań kompozycyjnych. Świadoma sztuczność form, niekonwencjonalność pomysłu (...), pewna ekstrawagancja, (...) były więc wówczas pojmowane jako (...) wyraz twórczej wyobraźni i fantazji, która prowadzi do nieoczekiwanych konfiguracji, mających wywołać pełne podziwu zdumienie publiczności. 2 Najważniejszym celem twórcy, o którego osiągnięciu marzył, był więc zachwyt, który jego dzieło miało wzbudzać w oglądających wskutek zadziwienia i oszołomienia3. Skutek ten, jak się wydaje, pozostaje żywy do dziś: materialne dziedzictwo manieryzmu wciąż intryguje i fascynuje, skłaniając do porównań nawet z dziełami sztuki współczesnej. Efekt, o którym mowa powyżej, zapewnić miały działania człowieka, nie zaś samo piękno natury lub jej naśladownictwo. Cytując Przemysława Trzeciaka: Źródłem dzieła manierystycznego jest postawa artysty, dla którego przeżycie kultury stoi ponad przeżyciem natury. Dlatego razi nas ono często sztucznością, wyraźnie widoczną wirtuozerią 4 twórcy pokazującego nam, jak łatwo daje sobie radę z trudnościami, które sam sobie narzuca . To więc wyraźna zmiana w stosunku do ideałów renesansu. W założeniach twórców manierystycznych ogrodów zmiana ta jest bardzo dobrze widoczna. Mamy oto do czynienia ze współzawodnictwem: z jednej strony żywotność i nieskończona wielość form natury, z drugiej - artysta dążący do doskonałości stylu, idealnej „sztuczności”. Można powiedzieć, że roślinność jest tu jedynie tworzywem, którego umiejętność kształtowania dowodzi artystycznej sprawności. Biegłość twórcy ma przyćmić wytwory natury, budząc w widzu podziw dla niedościgłego mistrzostwa jego dzieła. Ta rywalizacja ma swoje odzwierciedlenie w planach ogrodów. Nie składają się one jedynie z partii 2 D. Bodart, Renesans i manieryzm, Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 2007, s. 103 R. Toman (red.), Renesans w sztuce włoskiej, wyd. H.F.Ullmann, 2007, s. 344 4 P. Trzeciak (red. polska), Sztuka świata, t. 6, wyd. Arkady, Warszawa 1991, s. 8 3 8 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 uporządkowanych wedle geometrycznych reguł – ich nieodłącznym elementem jest również część „naturalistyczna”5. Czemu ma ona służyć? Przyjrzyjmy się jednemu z najsłynniejszych założeń ogrodowych XVI wieku, otaczającemu willę Lante w Bagnaia. Z miedziorytu Tommasa Ligustriego z 1596 roku możemy czerpać wiedzę o pierwotnym wyglądzie ogrodu, zaprojektowanego najprawdopodobniej przez Jacopa Barozzi da Vignolę około 1568 roku dla kardynała Gianfrancesco Gambary. Słynny architekt obmyślił dla niego niezwykłą narrację – przechadzający się po ogrodzie widz mógł odczytać opowieść o mitycznych dziejach ludzkości. Uporządkowany przez człowieka teren skontrastowany był z dziko rosnącym zagajnikiem, zwanym bosco. Regularny ogród założony był symetrycznie wzdłuż osi centralnej, na kolejnych tarasach, które umożliwiły skonstruowanie skomplikowanego systemu przepływu wody przez rozliczne zbiorniki i fontanny6. Teren zagajnika natomiast nie był wyrównany, a ścieżki go przecinające nie były podporządkowane żadnym geometrycznym założeniom. Odwiedzający zagłębiał się na początku w ten właśnie gaj, by w jego gąszczu napotkać symbole Złotego Wieku ludzkości pod panowaniem Saturna – Fontannę żołędzi, Jednorożca i Bachusa7. Znajdujące się na obrzeżach bosco popiersie Jowisza symbolizowało moment, w którym odebrał on swemu ojcu władzę nad światem. W kolejnych wiekach jego panowania ludzie stawali się coraz bardziej występni i nikczemni, dlatego postanowił zgubić ich ród wodami potopu. W Bagnaia ucieleśnia go Fontanna Potopu, rozpylająca w powietrze miliony kropel wody, co przypominać ma nieprzerwanie padający deszcz. To moment graniczny – od tego miejsca spacerujący przemierza kolejne partie ogrodu geometrycznego, coraz bardziej 5 Por. M. Szafrańska (red.), Ogród: forma, symbol, marzenie, Ośrodek Wydawniczy Zamku Królewskiego w Warszawie, Warszawa 1998, s. 88-89 6 Ibidem, s. 100 7 Żołędzie, prócz miodu, były jedynym pokarmem ludzi Złotego Wieku, którzy żywili się tylko tym, czego dostarczała im natura. Jednorożec to symbol czystości – tak jak krystalicznie czysta jest woda, w której zanurzyła róg ta magiczna istota, tak też niesplamione żadnym występkiem były czasy panowania Saturna. Bachus symbolizuje niewyczerpaną obfitość darów natury – w Złotym Wieku, choć ludzkość nie znała uprawy roli i nie hodowała winorośli, wino wypełniało koryta rzek. 9 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 uporządkowane i w wyszukany sposób utrzymane, co symbolizuje rozwój „nowej” ludzkości, pochodzącej od Deukaliona i Pyrry, i osiąganie kolejnych poziomów postępu8. Ten więc, kto odwiedzając ogród, przekraczał granicę dwóch światów, mógł dostrzec, że wraz z zakończeniem Złotego Wieku człowiek przestał być elementem natury, a stał się jej panem. Pierwotna materia - krzewy, drzewa, skały, ukształtowanie terenu – zostały tu przez artystę wprzęgnięte we własną wizję, stanowiąc dowód ostatecznego triumfu cywilizacji nad stanem dzikości. Andrzej Rottermund pisał: Koncept ogrodu powstał, aby wyrazić relację między człowiekiem a naturą, ich wzajemne związki i spory, wzajemną zależność. Idea ogrodu – inna w każdej kulturze, w każdej epoce – w modelowy sposób określa miejsce człowieka na ziemi i sposób, w jaki przeżywa on swe naturalne 9 środowisko . Jak wynika z powyższej analizy, ogród w Bagnaia doskonale ilustruje manierystyczne przekonanie o wyższości twórczej wyobraźni artysty nad naśladowaniem natury i podporządkowaniem jej. TEATRALNE KSZTAŁTOWANIE PRZESTRZENI Ta właśnie szczególna gra między naturą a sztuką, rozgrywająca się w obrębie XVI-wiecznego włoskiego ogrodu, rodzi jego szczególne związki z teatrem. Jak zauważa Małgorzata Szafrańska: dwuznaczność ogrodowej rzeczywistości, będącej i światem, i jego symbolem, czyniła ją nad wyraz podatną na teatralne nastroje. (...) Ogród dawał taką samą ramę umowności, jak scena. Wszystko było prawdą i refleksem zarazem, rzeczywistością i ideałem, tym, co się zdarza, i tym, co 10 zdarzyć by się mogło . 8 C. Lazzaro-Bruno, The Villa Lante at Bagnaia: An Allegory of Art and Nature, „The Art Bulletin” 1977, t.59, nr 4, s. 553-560 9 M. Szafrańska (red.), op. cit., s. 10 10 Ibidem, s. 322 10 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Człowiek przechadzający się po manierystycznym ogrodzie miał się czuć niczym widz w teatrze11. Często zresztą był nim całkiem dosłownie, jako że przestrzeń ta w XVI wieku była chętnie wykorzystywana jako miejsce rozgrywania spektakli, pokazów fajerwerków i inspirowanych starożytnymi mitami widowisk. Nierzadko za frons scenae służyły ogrodowe elewacje podmiejskich willi. Poczucie teatralnej iluzji, niezwiązanej z żadnym konkretnym przedstawieniem, architektonicznych, osiągano jednak wykorzystując także za przestrzenne pomocą środków rozplanowanie ściśle ogrodu. Spróbujmy prześledzić, jak to się działo. Projektujący ogrody manierystyczne artyści – a często także inżynierowie – byli mistrzami w wykorzystywaniu różnych poziomów gruntu. Poszczególne tarasy połączone były starannie zaprojektowanymi schodami. Poruszając się po nich, patrzący zyskiwał coraz to nową perspektywę; przed jego oczami zjawiały się kolejne „sceny”, budzące podziw dla biegłego w swej sztuce architekta. Tak rozplanowany został ogród Villi Medicea w Castello, zaprojektowany przez Niccolo Tribola około 1538 roku. Był on usytuowany z tyłu domu, na trzech kolejnych tarasach. Pierwszy, na poziomie budynku, składał się z szesnastu kwadratowych rabat kwiatowych oraz sadzawki z rzeźbą Herkulesa. Drugi to poziom roślinnego labiryntu, w którego centrum znajdowała się fontanna z rzeźbą Wenus. Przejście na trzeci poziom dokonywało się przez centralnie umieszczoną bramę, ozdobioną po bokach dwoma wyrzucającymi wodę puttami. Ten zaś, kto przekroczył granice uporządkowanego ogrodu i wspiął się na lejące powyżej niego zalesione wzgórze12, mógł z wysokości docenić precyzję dzieła Tribola, a także podziwiać rozciągający się stamtąd widok na dolinę rzeki Arno. Co ciekawe, żaden z poziomów nie był połączony z drugim za pomocą prostych, szerokich schodów; przeciwnie, były one wielokrotnie wąskie i kręte, przedzielone bramami lub częściowo zasłonięte ścianą13. Podobnie złożone były 11 J. Shearman, op. cit., s. 149 Jest to więc kolejny przykład ogrodu, w którym wykorzystano pierwotne otoczenie dla specyficznego zestawienia tego, co naturalne, z tym, co zostało przekształcone ręką ludzką. 13 L. Chatelet-Lange, R. Franciscond, The Grotto of the Unicorn and the garden of the Villa di Castello, “The Art Bulletin” 1968, t. 50, nr 1, s. 51-58 12 11 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 schody prowadzące do casino ogrodu willi Farnese w Caprarola. Ten, kto do niego zdążał, przechodził najpierw przez płaskie stopnie, obramowane po obu stronach murami, potem wstępował na schody otaczające niewielką, zdobioną rzeźbami fontannę. Jego oczom ukazywały się kolejne fragmenty grot, umieszczonych w murach oporowych14. Każdy nowy widok, roztaczający się ze szczytu lub podstawy tak pomyślanych schodów, mógł być dla spacerującego zaskoczeniem. Myślenie o ogrodzie jako o miejscu teatralnym ujawniało się także w sposobach kształtowania żywopłotów, szpalerów, starannie przystrzyżonych krzewów. Najbardziej fantastyczne rzeźby albo poruszane siłą wody maszynerie znajdowały w tym otoczeniu godną oprawę. Ograniczone wypielęgnowanymi roślinami alejki wiodły spacerowicza we wciąż nowe zakątki, w których czekały na niego nowe „cuda”, nowe „dekoracje” godne zachwytu. Ideałem było takie ich nagromadzenie niezwykłości, i zestawienie, aby w nieprawdopodobieństwa, oglądającym fizycznej wywołać wręcz poczucie niemożliwości. Doskonałym przykładem służy tu Sacro Bosco („święty gaj”) z Bomarzo, park pełen groteskowych kamiennych rzeźb, będący jedynym w swoim rodzaju splotem motywów mitologicznych, literackich i heraldycznych, funkcjonujących w tamtej epoce. Jego wznoszenie rozpoczęło się w 1552 roku, a zakończyło wraz ze śmiercią właściciela, Vicino Orsiniego, w roku 1580. Dziwaczne bestie z Bomarzo są chyba najbardziej niezwykłymi manierystycznymi figurami ogrodowymi. Majestatyczny słoń, żółw, smok, Pegaz - ich pierwowzorów szukać można w literaturze15, mitologii, legendach. Skrzyżowanie tych rozmaitych wątków powoduje, że próby odczytania znaczeń rzeźb z Bomarzo wiodą zawsze w rozmaitych kierunkach, a ustalenie spójnej interpretacji zdaje się niemożliwe16. Sacro Bosco jest zagadkowe i osobliwe, zawiłe i niejasne, jest też przykładem wprawiającej w zachwyt, niewyczerpanej inwencji autora. W trakcie spaceru wrażenia zmieniają się jedno po drugim, coraz to nowe zaskoczenia nie 14 D. Bodart, op. cit., s. 153 Literaturze zarówno klasycznej (Wergiliusz, Owidiusz), jak i XVI-wiecznej (Tasso, Ariosto). 16 L. M. F. Bosch, Bomarzo: a study in personal imagery, “Garden History” 1982, t. 10, nr 2, s. 97-107 15 12 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 pozwalają na nudę czy choćby chwilowe uspokojenie. Podobny efekt miała wywierać krótka forma teatralna, intermezzo, składająca się z szeregu niepowiązanych, rozrywkowych scenek śpiewu, recytacji, tańców17. Tak jak intermezzo, wędrówka po ogrodzie miała przede wszystkim dostarczać przyjemności. Podstawowa tendencja epoki manieryzmu – upodobanie do nieoczekiwanych, osobliwych efektów, urozmaicenia i zmienności – daje się więc dostrzec w różnych dziedzinach dworskiej kultury XVI-wiecznych Włoch. WODOSPADY, FONTANNY, GROTY Opisane powyżej tworzenie spiętrzeń ziemi nie służyło tylko teatralnemu kształtowaniu przestrzeni ogrodu. Umożliwiało także wznoszenie sztucznych wodospadów i grot – jednych z ulubionych środków wyrazu XVI-wiecznych architektów. Wiążą się one z rozległą symboliką żywiołów odpowiednio wody i ziemi. To dwie podstawowe siły kreacyjne samej materii ogrodu, dające mu fizyczne oparcie i życiodajną energię. Sztuczna grota imituje rozdarcie skorupy ziemskiej, pozwalające na wgląd w jej głębokie i tajemne struktury. W manierystycznym ogrodzie było to więc doskonałe miejsce na wyeksponowanie dziwów natury i fantastycznych osiągnięć inżynieryjnych. Jak zauważył Luigi Zangheri, „w dobie manieryzmu (...) groty stały się zbiorowiskiem ciekawostek, szczególnym muzeum cudowności, rodzajem laboratoriów, gdzie poruszały się teatrzyki automatów, które przedstawiały sceny z życia codziennego i epizody mitologiczne”18. Do historii przeszły groty ogrodów w Pratolino, wyobrażające kopalnie, w których wydobywano szereg cennych kruszców19. Wspaniały efekt przy użyciu instalacji wodnej uzyskano również w Grotta degli Animali wspomnianego już ogrodu w Castello. Trzy marmurowe sadzawki wypełniono w niej rzeźbami egzotycznych zwierząt, wykonanymi z materiałów tak dobranych, by przypominały ich 17 J. Shearman, op.cit., s. 128-137 M. Szafrańska (red.), op. cit., s. 239 19 Ibidem. 18 13 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 naturalne umaszczenie. Wypływająca z dziobów, pysków i skrzydeł oraz spadająca kaskadami z tufowych ścian woda tworzyła na powierzchni rzeźb dodatkowe efekty wizualne, sprawiając, że zwierzęta wyglądały zadziwiająco prawdziwie20. Współzawodnictwo sił twórczych artysty i ziemi widać dobrze także na ścianach groty, pokrytych sztucznymi stalaktytami. Nieodróżnialne od wytworu natury, skłaniają do refleksji nad istotą sztuki, pozwalającej zwyciężyć czas. To, na co wspólne działanie wody i materii potrzebuje tysięcy lat, twórca dzieła sztuki osiąga w okresie nieporównanie krótszym, posługując się tylko sprawnością umysłu i ręki. Podobnie gigantyczna, 19-metrowa Personifikacja Apeninów z Pratolino dłuta Giovanniego da Bologna budziła zdumienie współczesnych21. Wydaje się, że wyłoniła się z ziemi, że stworzona jest z osadzających się warstwa po warstwie drobin minerałów. Artystyczna forma ostatecznie dowodzi tu swej wyższości nad materią: nie naśladuje samej natury, ale ujarzmia ją, tworząc dzieła doskonalsze, bo bardziej zadziwiające. Drugą „zasadą” ogrodu, którą opanowali twórcy manierystycznych ogrodów, była woda. Michel Conan nazywa ją duszą, życiem i krwią Ziemi22. Jej personifikacją w XVI wieku często były muzy. Oczekują one na zwiedzających na przykład w ogrodzie willi Lante w Bagnaia, kąpiąc się w Fontannie Pegaza, znajdującej się tuż przy wejściu do parku. Źródło, które tryska spod kopyta Pegaza, symbolizuje mityczną Hippokrene, rzekę płynącą u stóp Parnasu23. Przepływająca przez kolejne zbiorniki woda, uświęcana obecnością muz, symbolizuje natchnioną przez te boginie ludzką myśl, sięgającą głębi tajemnic wszechświata. Z wody płynie natchnienie, wzmagające siły kreacyjne człowieka pozwalające mu sięgać wyżyn sztuki i techniki. W XVI wieku takie wyżyny stanowiły niewątpliwie osiągnięcia inżynierów, pracujących dla kardynała Ippolita d'Este przy budowie ogrodu jego willi w Tivoli. Automaty hydrauliczne 20 E.G. Dotson, Shapes of Earth and Time in European Gardens, “Art Journal” 1982, t. 42, nr 3, s. 210216 21 M. Szafrańska (red.), op. cit., s. 101 22 Ibidem, s. 213 23 Ibidem, s. 220 14 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 przez nich skonstruowane słynęły w całej Europie. Fontanną Wodnych Organów, w której przepływ wody wywoływał rozleganie się melodyjnych dźwięków, zachwycał się sam Michel de Montaigne24. Także ten rodzaj urządzeń ogrodowych dowodzi wielkiej inwencji i erudycji manierystycznych artystów. Ich ostentacyjnie pokazywana techniczna biegłość, tak dobrze widoczna w wodnych maszyneriach, musiała wprawiać współczesnych w oszołomienie. Służyła ona jednak przede wszystkim zabawie, rozrywce, ta zaś – jak na jednej z rzeźb w swym ogrodzie wyjaśnił Vicino Orsini – wywoływać miała ulgę w sercu. Czyż nie był to szlachetny cel? WIECZNOTRWAŁA SŁAWA Zrozumienie intelektualnych zasad, przyświecających manieryzmowi, pozwala na odnalezienie jego cech charakterystycznych w architekturze ogrodowej. Ekstrawaganckie pomysły, z których słynie epoka, znajdują tam pełną i skończoną realizację. Wykształcony XVI-wieczny spacerowicz przyjemność z pobytu w ogrodzie czerpał, jak się zdaje, nie tylko z doznań zmysłowych, ale przede wszystkim z rozkoszy umysłowego trudu, jakiego wymagało odczytywanie nierzadko zagadkowych i zagmatwanych znaczeń dzieł sztuki, które tam spotykał. Im bardziej efektowne były te dzieła, tym większą przynosiły chlubę swemu twórcy. Wydaje się, że niesamowitość manierystycznych ogrodów przyniosła ich twórcom także wieczną sławę – ich założenia do dziś fascynują i wywołują spory. To zapewne także zasługa bogactwa fenomenu ogrodu, o którym pisze Andrzej Rottermund, powstającego na skrzyżowaniu sztuki, literatury, wątków filozoficznych i religijnych, a także mód i codziennych obyczajów25. To miejsce archetypiczne, którego forma może nam wiele powiedzieć o umysłowości i wrażliwości ludzi danej epoki. Zgłębienie tematu ogrodów XVI wieku budzi przekonanie, że musiał to być czas ciekawych ludzi. 24 25 Ibidem, s. 100 Ibidem, s. 10 15 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Bibliografia 1. Bodart D., Renesans i manieryzm, Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 2007 2. Bosch L. M. F, Bomarzo: a study in personal imagery, “Garden History” 1982, t. 10, nr 2 3. Chatelet-Lange L., Franciscond R., The Grotto of the Unicorn and the garden of the Villa di Castello, “The Art Bulletin” 1968, t. 50, nr 1 4. Dotson E. G., Shapes of Earth and Time in European Gardens, “Art Journal” 1982, t. 42, nr 3 5. Lazzaro-Bruno C., The Villa Lante at Bagnaia: An Allegory of Art and Nature, „The Art Bulletin” 1977, t. 59, nr 4 6. Shearman J., Manieryzm, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1970 7. Szafrańska M. (red.), Ogród: forma, symbol, marzenie, Ośrodek Wydawniczy Zamku Królewskiego w Warszawie, Warszawa 1998 8. Toman R. (red.), Renesans w sztuce włoskiej, wyd. H.F.Ullmann, 2007 9. Trzeciak P. (red. polska), Sztuka świata, t. 6, wyd. Arkady, Warszawa 1991 Ilustracje - Villa Medicea, Castello: http://www.cultura.toscana.it/architetture/giardini/images/pop_09medicea_castello.jpg http://www.cultura.toscana.it/architetture/giardini/images/pop_09medicea_castello2.jpg - Villa Lante, Bagnaia: http://www.architecture.uwaterloo.ca/faculty_projects/terri/gallery/00_roma/l ante/bagnaia_plan.jpg http://www.lavelina.it/nuovosito/foto/bagnaiaaerea/DSC_0005.jpg http://www.romaculta.it/Images/villa_lante_viewsw.jpg http://www.moveaboutitaly.com/lazio/foto_grandi/Bagnaia_Lante_giardino.jpg 16 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 http://picasaweb.google.com/federicochi/20071103Viterbo/photo#5132766158580 861778 http://picasaweb.google.com/federicochi/20071103Viterbo/photo#5132766192940 600162 - Sacro Bosco, Bomarzo: http://www.valsesiascuole.it/crosior/cavallo/labiri1.jpg http://www.andreadippolito.it/wp-content/uploads/2006/10/IMG_3361.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/24/Bomarzo_Park_ Sirene.JPG/ 800px-Bomarzo_Park_Sirene.JPG http://www.bta.it/img/a0/05/bta00580.jpg http://photos.igougo.com/images/p95059-Civita_di_Bagnoregio-Dragon.jpg - Villa Farnese, Caprarola: http://www.salviani.it/vitelli/arch/images/caprarola.JPG http://cache.eb.com/eb/image?id=8816&rendTypeId=4 http://picasaweb.google.com/justfoster/ItalySummer07/photo#51084456130149 08130 http://www.officeodyssey.com/images/casino.gif http://bp0.blogger.com/_sPxI1RRKAZE/Rq4TfjnVLI/AAAAAAAAA78/mlvTNjYA0 e8/s1600-h/caprarola5.jpg - Villa Medicea, Pratolino http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/archive/c/c5/2006090809401 0!Pratolino _utens.jpg http://www.arttrav.com/wallpaper/giambologna_pratolino_demidoff.jpg http://www.cultura.toscana.it/architetture/giardini/images/pop_17villa_demidoff.jpg - Villa d'Este, Tivoli http://image10.webshots.com/11/1/64/92/145816492MYdnnR_fs.jpg http://www.travel-tidbits.com/tidbits/Tivoli2.jpg http://www.nimbustier.net/photos/2005/10/b/2005-10-12-008.jpg 17 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 http://www.newlands.it/Incoming/Foto/tivoli.JPG 18 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Magdalena Górna Nauka w XVI wieku Według różnych interpretacji nauka w jej współczesnym rozumieniu narodziła się na przestrzeni pomiędzy XVII a XIX wiekiem1. Niemniej jednak podstawowe zręby metody naukowej – zarówno w sensie wyklarowania jej założeń na gruncie filozoficznym, jak i ich poparcia faktycznymi odkryciami o wielkiej wadze dla postępu wiedzy – zostały ukształtowane w wieku XVII. Emblematyczne dla tych dwóch pól myśli postaci Galileusza i Kartezjusza tworzą swoje najważniejsze dzieła w tym czasie. Ten właśnie fakt pozwala zrozumieć, jak istotne zmiany w sferze światopoglądowej i badawczej musiały się dokonać w uprzednim stuleciu, aby w ogóle możliwe było gruntowne przeformułowanie zastanego gmachu wiedzy przez słynnych uczonych wieku XVII. Istotnie, wiek XVI jako czas dojrzałego humanizmu, reformacji i kontrreformacji oraz rozwoju możliwości technicznych, walnie przyczynił się do stworzenia dla nich podatnego gruntu. Jest to jednak także okres wprowadzenia Indeksu Ksiąg Zakazanych, co miało miejsce za pontyfikatu Pawła IV w 1559 roku, oraz szeroko zakrojonej działalności stojącej na straży prawomyślności inkwizycji. Wszelka działalność badawcza jest wciąż znacząco ograniczana przez autorytet Biblii i pism starożytnych, których rozstrzygnięcia są częstokroć traktowane w sposób dogmatyczny. Jak pisze Bachelard, ówcześni autorzy znacznie częściej odwoływali się do autorów starożytnych, niż my dzisiaj odwołujemy się do nich, mimo że dzielący nas dystans czasowy jest nieporównanie mniejszy2. Fundamentalnym czynnikiem, który umożliwił szybkie rozprzestrzenianie ustaleń badaczy oraz kontakt z osiągnięciami innych był niewątpliwie niezwykle 1 Sam tytuł artykułu powinien więc być wzięty w cudzysłów, gdyż, jeżeli za naukę uważać pewną formę świadomości społecznej – a za takim jej rozumieniem się opowiadam – w wieku XVI nauka nie istniała. Zdecydowałam się jednak na to uproszczenie, gdyż mimo wszystko najlepiej wyrażają się w nim intuicje odnośnie zasadniczego tematu niniejszej pracy. 2 Zob.: G. Bachelard, Kształtowanie się umysłu naukowego. Przyczynek do psychoanalizy wiedzy obiektywnej, Gdańsk 2002, s. 37. 19 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 dynamiczny rozwój wynalazku Gutenberga. Książka drukowana zrobiła zawrotną karierę w nieprawdopodobnie krótkim, jak na tamte czasy, okresie. Według Pierre'a Chaunu w całym XVI wieku wydrukowanych zostało od 150 do 200 milionów książek stanowiących egzemplarze od 150 do 200 tysięcy różnych wydań. Jeżeli wziąć przy tym pod uwagę fakt, że pomiędzy początkiem a końcem wieku notuje się niemal pięciokrotny wzrost ilości nowo wydanych pozycji, tempo upowszechniania się druku jest doprawdy zdumiewające. Według Chaunu analogiczny przyrost nowych wydań można zauważyć dopiero pod koniec wieku XIX3. Trzeba jednak pamiętać, że zawartość tych książek była bardzo różnorodna, a większość z nich stanowiły wydania prac związanych w jakiś sposób ze sprawami religijnymi oraz edycje samej Biblii. Prace poruszające tematykę, którą można by określić jako naukową, stanowiły zdecydowaną mniejszość. Jeśli charakterystyka książek naukowych powstających w okresie przednaukowym (a więc w jego ujęciu do XVIII wieku włącznie) jest trafna, poziom ich autorów bardzo często nie odbiegał od poziomu czytelników4. Większość tego typu publikacji stanowiły edycje popularyzatorskie nie zawsze, a wręcz rzadko, stojące na wysokim poziomie merytorycznym. W treści napotykało się na anegdoty przeznaczone dla czytelników wywodzących się z magnaterii, a dedykacje niejednokrotnie roiły się od pochlebstw kierowanych pod ich adresem. Ma to zresztą swoje uzasadnienie w strukturze ówczesnego społeczeństwa. Ponieważ trudno mówić wówczas o czymś takim, jak jednolita grupa społeczna obejmująca uczonych (tak zwana społeczność naukowa), badaniami o takim charakterze zajmowali się głównie potomkowie bogatych magnatów oraz często także duchowni. Jedynie dla nich bowiem dostępna była możliwość uzyskania uniwersytetach a gruntownego następnie wykształcenia poświęcenia życia na działalności europejskich innej niż pozyskiwanie środków na utrzymanie. W grę wchodziło również pozyskanie bogatego mecenasa, często w osobie księcia lub króla a czasem nawet papieża, który sprzyjał rozwojowi nauki. Wykształcenie, jakie tą drogą zdobywano, było 3 4 Zob.: P. Chaunu,: Czas reform. Historia religii i cywilizacji (1250-1550), Warszawa 1989, s. 290 i nast. Zob. G. Bachelard: op. cit., s. 33 i nast. 20 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 bardzo wszechstronne, co również potrafiło stanowić przeszkodę dla ukierunkowanych badań danego zagadnienia, gdyż „ciężar erudycji”5, jaki powstające dzieła musiały udźwignąć, by zasłużyć na miano wartościowych był ogromny. Praktyczną trudność, z którą trzeba było się zmierzyć, stanowiła natomiast duża niedokładność pomiarów, którymi dysponowano – wynikająca przede wszystkim z braku precyzyjnych przyrządów obserwacyjnych i mierniczych. Wszak przykładowo teleskop wynaleziono dopiero około roku 1608. Podstawową ambicją wielu badaczy było więc przede wszystkim zgromadzenie jak najdokładniejszych danych obserwacyjnych, a dopiero w dalszej kolejności rozwiązywanie problemów, które z zaobserwowanych zjawisk wynikały. Przykładem może być tutaj Tycho Brahe, duński astronom, nagromadzona przez którego dokumentacja stała się podstawą późniejszych odkryć jego ucznia, Johannesa Keplera. Poza tym brak wykształconej metody naukowej sprawiał, że nie istniały w zasadzie jednolite, ogólnie akceptowane standardy prowadzenia badań i formułowania teorii. W ogóle wówczas nadal panuje dość naiwny empiryzm nakazujący badaczom przede wszystkim gromadzić konkretne obserwacje, bo to w nich znajduje się cała prawda o naturze. Rolą człowieka jest więc raczej zbieranie i porządkowanie danych przyrodniczych niż konstruowanie własnych rozumowych hipotez co do tego, jak się rzeczy w świecie mają6. Problem z nowymi koncepcjami naukowymi polegał bardzo często na tym, że chcąc lepiej wyjaśniać obserwowane zjawiska fizyczne, musiały one kwestionować przyjmowaną przez kościół i struktury uniwersyteckie naukę Arystotelesa, jako największego autorytetu spośród starożytnych. Jako że najbardziej spektakularne odkrycia w wieku XVI mają miejsce na terenie astronomii, wszyscy adepci tej dziedziny musieli się zmierzyć także z Ptomeleuszem. Najbardziej problematyczną i pozostawiającą najwięcej wątpliwości, a przez to także najbardziej płodną poznawczo, okazała się kwestia 5 6 Określenie Bachelarda: ibidem, s. 37. Szczegółowe informacje: ibid., rozdział „Pierwsza przeszkoda: pierwotne doświadczenie”. 21 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 ruchu7. Arystoteles dzielił świat na dwie części – znajdującą się pod i nad Księżycem. Świat podksiężycowy, czyli po prostu ziemski, był miejscem gdzie niejednokrotnie o przebiegu wydarzeń decydowały przypadek i chaos. Był to więc świat niedoskonały. Fizyka arystotelesowska oparta była na przekonaniu, że naturalnym stanem wszystkich obiektów jest stan spoczynku. W związku z tym ruch był traktowany jako zakłócenie naturalnego porządku rzeczy, a ciało w ruchu postrzegane jako dążące do możliwie najszybszego powrotu do swego podstawowego stanu, to jest bezruchu. Ruch może być przy tym dwojakiego rodzaju: naturalny, lub wymuszony. Ruch naturalny to na przykład spadanie ciał, które ze swej natury „dążą” to znieruchomienia, lub też toczenie się ich po nierównych powierzchniach. Z ruchem wymuszonym mamy natomiast do czynienia, gdy ciało zostaje poruszone z użyciem zewnętrznej siły. Ruch jest obserwowalny także w świecie ponad Księżycem. Znajdujące się tam ciała są zbudowane z substancji zwanej Kwintesencją, której naturalną właściwością jest poruszanie się po kole, od momentu, gdy u początków wprawił je w ruch Pierwszy Poruszyciel. Słońce, planety i gwiazdy okrążają ziemię w przeciągu jednej doby. Przyjęcie założenia istnienia naturalnego ruchu po kole było konieczne, gdyż w przeciwnym razie trzeba by uznać, że poruszają się one ruchem wymuszonym, co kłóciłoby się z ich domniemaną doskonałością. To rozumowanie zostało właściwie bez korekt przyjęte przez oficjalną naukę kościoła w momencie nasilonej recepcji Arystotelesa w średniowieczu. Najwięcej wątpliwości budził jednak ruch wymuszony, zwłaszcza niektóre jego przypadki, jak na przykład ruch pocisku wystrzelonego z katapulty. Zgodnie z założeniami fizyki Arystotelesa natychmiast po wystrzeleniu, kiedy przestaje działać na niego siła, powinien on zacząć spadać w dół, aby powrócić do stanu spoczynku. Tymczasem, jak wiadomo, zachowuje się on inaczej. Zwolennicy teorii Arystotelesa próbowali wyjaśniać to zjawisko między innymi w ten sposób, że w istocie jest to ruch wymuszony, gdyż ciało jest w dalszym ciągu popychane przez 7 Dalsze rozważania oparte są na: Ch. Van Doren: Historia wiedzy od zarania do dziś, Warszawa 1996, s. 244 i nast. 22 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 powietrze gromadzące się za pociskiem w celu wypełnienia powstałej tam próżni. Było to dodatkowo uzasadnione przez jedno z konstruujących fizykę Arystotelesa założeń, zgodnie z którym natura nie znosi próżni8. Jako że takie rozumowanie wielu badaczy nie satysfakcjonowało, próby rewizji koncepcji arystotelesowskich pojawiły się na długo przed Galileuszem. Na uwagę zasługują tu przede wszystkim paryscy teolodzy działający w wieku XIV: Jean Buridan i Mikołaj z Oresme. Przyjęli oni po prostu, że katapulta w momencie wystrzelenia pocisku nadaje mu pęd, dzięki któremu ciało samo się porusza wytracając go stopniowo. W ten sposób rozwiązali oni to zagadnienie poprawnie. Nie potrafili jednak do końca rozstrzygnąć problematycznego naturalnego ruchu ciał niebieskich po kole, zwłaszcza, że jako uznawany także przez Ptomeleusza, stanowił element niemożliwy do naruszenia bez popadnięcia w konflikt z władzami kościelnymi. Wysuwane przez nich hipotezy odnośnie ewentualnych ruchów Ziemi skutkowały licznymi upomnieniami, jako że wszyscy pracujący w ramach uniwersytetu paryskiego ślubowali rozstrzyganie wszelkich wątpliwości zgodnie z doktryną religijną9. Problem pozostawał jednak palący, ponieważ arystotelesowskie wyjaśnienia akceptowalne dla niektórych starożytnych, były o wiele trudniejsze do przyjęcia w późnym średniowieczu i renesansie, gdy o wiele dokładniejsze obserwacje coraz częściej kłóciły się z przyjmowaną teorią. Uzasadniano je wprowadzając pojęcie epicyklu10. Epicykl miał być orbitą, po której ciało niebieskie okrążało idealny punkt wyznaczony przez jego idealne położenie, przy czym zarazem samo jest przez ten punkt okrążane. Miało to wyjaśniać fakt, że Wenus według obserwacji poruszała się z różną prędkością, co burzyło koncepcję ruchu jednostajnego po kole. Z czasem jednak okazało się, że wyniki obserwacji wymuszały wprowadzanie epicykli dla kolejnych ciał niebieskich a dla niektórych z nich trzeba było przyjąć nawet istnienie więcej niż jednego epicyklu. Teoria traciła na przejrzystości oraz mocy 8 Zob.: T. S. Kuhn: Przewrót kopernikański, Warszawa 2006, s. 103. Zob.: G. Minois: Kościół i nauka. Dzieje pewnego nieporozumienia. Od Augustyna do Galileusza, Warszawa 1995, s. 246. 10 Zob.: Ch. Van Doren: op. cit., s. 249 i nast. 9 23 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 wyjaśniającej. Coraz mniej zwolenników miała też koncepcja św. Tomasza z Akwinu, jakoby to anioły sterowały ruchem ponad Księżycem. Problematyczna pozostawała także natura Kwintesencji, z której ciała niebieskie miały być zbudowane oraz sfer kryształowych tworzących niebiańską muzykę, w których miały się one znajdować, jako że istnienie próżni było nie do pomyślenia. Taki mniej więcej stan wiedzy zastał Kopernik11. Urodzony w 1473 roku w Toruniu, dzięki opiece bogatego wuja, biskupa warmińskiego, otrzymał pełne wykształcenia uczęszczając na wykłady uniwersyteckie i praktykując w Krakowie, Bolonii, Rzymie, Padwie i Ferrarze. Prócz astronomii i matematyki ukończył także studia prawnicze i medyczne. Dogłębne przestudiowanie astronomii i fizyki Arystotelesa, przeprowadzone samodzielnie obserwacje oraz lektura dzieł heliocentryzm niektórych sprawiły, starożytnych że zaczął Greków, stopniowo którzy dokonywać przyjmowali korekt w przyjmowanej dotąd doktrynie. Zręby swojej wizji heliocentrycznego układu ciał niebieskich kreśli około roku 1505-1506. Obejmuje je niewielka, przeznaczona jedynie dla przyjaciół praca pod tytułem Commentariolus, która ukaże się drukiem dopiero pod koniec wieku XIX. Jeden z egzemplarzy dotarł jednak do Rzymu, gdzie zainteresował się nim kardynał-humanista Mikołaj Schönberg, który około roku 1509 pisze do Kopernika z prośbą o wydanie jego pracy. Nie jest on zresztą odosobnionym przypadkiem. Wielu hierarchów kościelnych zachęca Kopernika do opublikowania wyników jego obliczeń. Ten jednak zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy decydenci kościelni są tak światli i obawia się ostrej reakcji oficjalnych organów władzy kościelnej. Kiedy ostatecznie decyduje się na publikację, a ma to miejsce w roku jego śmierci (1543), we wstępie do De revolutionibus orbium caelestium czyni szereg zastrzeżeń, według których treść książki stanowi jedynie hipotezę wyjaśniającą wiele obserwacji, nie mówi zaś nic o tym, w jaki sposób wszechświat rzeczywiście działa12. Książka spotyka się z 11 Informacje odnośnie Kopernika i recepcji jego prac zaczerpnięte są głównie z: G. Minois: op. cit., s. 293 i nast. 12 Zob.: Ch. Van Doren: op. cit., s. 252 oraz G. Minois: op. cit., s. 294. Według Minois zamieszczenie tej przedmowy jest pomysłem i dziełem teologa protestanckiego, Andreasa Osiandera, przyjaciela norymberskiego wydawcy De revolutionibus..... Jako że znalazła się tam bez podpisu długo 24 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 otwartym i przychylnym przyjęciem. Wśród nielicznych krytyków znajduje się Luter. Drugie wydanie ukazuje się już w roku 1566, co świadczy o jej dużej popularności. W 1616 roku, w wyniku sprawy Galileusza, dzieło Kopernika zostaje umieszczone na Indeksie Ksiąg Zakazanych oraz uznane za teorię „niedorzeczną i absurdalną filozoficznie, stanowczo heretycką”13. Odium to zostanie z niego zdjęte dopiero w połowie wieku XIX. Mimo początkowych sukcesów, zdaniem Minois, faktyczna rewolucja miała dopiero nadejść, gdyż większość badaczy paradoksalnie zachowała się według życzenia zawartego we wstępie do dzieła Kopernika i traktowała jego teorię jako formalne narzędzie niezmiernie ułatwiające dokonywanie pomiarów i obliczeń, nie zaś jako trafny opis realnych zależności. Według Kuhna sto lat po odkryciach Kopernika jego teorię nadal przyjęło niewielu14. Faktyczne naukowe ugruntowanie kopernikanizm uzyskał dopiero dzięki odkryciom wieku XIX. Powołując się na Alexandre'a Koyrégo Minois pokazuje ponadto, że prócz zmiany ośrodka, wokół którego układ planet się kręci, nie zmienia się we wszechświecie właściwie nic. Układ planet nadal pozostaje domknięty sferą gwiazd stałych, a więc pozostaje statyczny i skończony. Pod tym względem bardziej postępowy wydaje się być XV-wieczny uczony i kardynał Mikołaj z Kuzy, który w swoich pracach antycypował, zdaniem Minois, odkrycia Einsteina15. Przy tym wszystkim trzeba pamiętać, że wystąpienie Kopernika ma miejsce raptem pół wieku po wielkich odkryciach geograficznych, kilkadziesiąt lat po tym, jak wyprawa Magellana ostatecznie udowodniła, że Ziemia jest okrągła oraz kilka lat po tym, jak dzięki bulli papieskiej Indianie zostali wreszcie oficjalnie uznani za ludzi. Tempo zmian światopoglądowych, jakie ówczesny świat wymuszał, było nieprawdopodobne, więc choćby z tego względu trudno się dziwić, że ich absorpcja musiała się dokonywać stopniowo. sądzono, że jej autorem jest sam Kopernik. Tymczasem on sam miał być jej przeciwny z uwagi na przekonanie, że jego hipoteza rzeczywiście opisuje faktyczne zachowania ciał niebieskich. 13 Zob.: G. Minois: op. cit., s. 293. 14 Zob.: T. S. Kuhn: Struktura rewolucji naukowych, Warszawa 2001, s. 262. 15 Szczegółowe omówienie poglądów Mikołaja z Kuzy znajduje się w: G. Minois: op. cit., s. 289-292. 25 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Do największych następców Kopernika, których działalność przypada na wiek XVI, należeli bez wątpienia Tycho Brahe (1546-1601) oraz William Gilbert (1540-1603)16. Pierwszy z nich, dzięki wsparciu finansowemu korony duńskiej, wybudował niedaleko Kopenhagi obserwatorium astronomiczne. Gdy w 1572 roku odkrył on nowo powstałą gwiazdę w gwiazdozbiorze Kasjopei, natychmiast opublikował traktującą na ten temat rozprawę. Spotkała się ona z ostrym sprzeciwem ze strony teologów katolickich, jako że zgodnie z doktryn. Arystotelesa w świecie ponad Księżycem ze względu na jego doskonałość nie zachodzą żadne zmiany. Gwiazda ta nie mogła zatem powstać, a jedynie została dopiero odkryta. Tycho Brahe, jako mieszkaniec kraju luterańskiego, poddany króla o postępowych poglądach i człowiek niezależny finansowo mogł tego typu ataki zignorować. Jednak w 1588, gdy na tronie duńskim zasiadł mniej przychylny mu monarcha, badacz musiał opuścić swoje obserwatorium i przenieść się do Pragi, gdzie kontynuował obserwacje kształcąc między innymi młodego Keplera. Z kolei Gilbert, Anglik, lekarz z wykształcenia, dzięki analizie zachowania się wskazówki kompasu odkrył zjawisko magnetyzmu ziemskiego. Jako mieszkaniec protestanckiej Anglii pod jurysdykcją królowej Elżbiety I mógł sobie pozwolić na głoszenie swoich poglądów, do których także należało twierdzenie, że gwiazdy stałe znajdują się w różnej odległości od ziemi oraz konsekwentna obrona teorii Kopernika. Z drugiej strony niekatolickie wyznanie badaczy zwiększało trudności związane z uznaniem ich odkryć przez oficjalną doktrynę kościoła. Banałem jest więc zapewne twierdzenie, że dla nauki wieku XVI regulującą funkcję pełni stanowisko kościoła wobec wszelkich nowinek, a to zmieniało się wraz z kolejnymi zasiadającymi na tronie piotrowym. Kopernik zadedykował swoje dzieło papieżowi Pawłowi III, który miał otwarty umysł i aktywnie wspierał poczynania artystów i naukowców swoich czasów. W dużej mierze zasługą myśli humanistów włoskich, która stopniowo przenikała na dwór papieski był fakt, że od połowy XV wieku, to jest od pontyfikatu papieża 16 Van Doren podaje lata 1544-1603 (Ch. Van Doren: op. cit., s. 254). Datę urodzin 1540 podaję za: Hasło „Gilbert, William” w: Encyklopedia PWN, red. D. Kalisiewicz, Tom III, Warszawa 2000, s. 328. 26 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Mikołaja V, możemy mówić o atmosferze przychylności wobec nauki i sztuki panującej wśród najwyższych hierarchów kościoła. Wiek XVI otwiera pontyfikat Juliusza II, który obejmuje tron papieski jako następca osławionego Aleksandra VI. Chociaż Juliusz II otwarcie deklarował się jako wróg Borgii, trudno uznać i jego życie za wzór cnót moralnych. Niemniej jednak nie tracili na tym w żaden sposób artyści i naukowcy, dla których czasy tego papieża były bardzo korzystne. Tendencja ta utrzymała się za jego następcy, Leona X. Sam doskonale wykształcony, założył uniwersytet w Rzymie. Miał umysł otwarty na świat do tego stopnia, że co złośliwsi adwersarze szeptali, że Leon jest ateistą17. Kolejny znaczący pontyfikat miał miejsce za Klemensa VII, który interesował się teoriami Kopernika, aktywnie dbał o rozwój bibliotek watykańskich oraz wyraził zgodę na uczenie anatomii. Z kolei Paweł III to następny papież, co do którego można mieć sporo zastrzeżeń moralnych. Trudno mu jednak zarzucić cokolwiek, jeśli chodzi o wspieranie rozwoju nauki i sztuki. Wykształcony wśród renesansowych humanistów, gromadził wokół siebie najpotężniejsze umysły epoki, w tym także Żydów. Odnosił się przychylnie do kopernikanizmu. Wydane za jego pontyfikatu dzieło Marcellusa Palingeniusa głoszące, że ziemia jest jednym z wielu znajdujących się w kosmosie światów zamieszkanych, nie spotyka się z restrykcjami. Dopiero w czasach Pawła IV, gdy w kościele zaczyna panować duch kontrreformacji, nieżyjący już wówczas myśliciel zostanie ekshumowany i spalony. Równie otwarty był następca Pawła III, Juliusz III, wraz ze śmiercią którego, w roku 1555, kończy się epoka świetności nauki na dworze papieskim. O dużej swobodzie, jaką do tego momentu mieli badacze, świadczy także ogromny postęp, jaki dokonuje się w krytyce tekstów biblijnych. Za sukces należy już uznać samo pozwolenie na stosowanie wobec Biblii tych samych metod filologicznych, co wobec tekstów innych tekstów starożytnych. Krytyką jej interpretacji i tłumaczeń w oparciu o teksty źródłowe zajmują się w wieku XV i XVI między innymi Erazm z Rotterdamu i Lorenzo Valla18. Przy tym ostatnim nie 17 Zob.: G. Minois: op. cit., s. 282. Szczegółowe informacje odnośnie prac Lorenza Valli znajdują się w: P. Chaunu: op. cit., s. 277281. 18 27 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 sposób nie wspomnieć o pionierskiej pracy, w której udowodnił, że tak zwana donacja Konstantyna, na mocy której powstało Państwo Kościelne, była fałszerstwem. Mimo interwencji inkwizycji dzięki wstawiennictwu samego papieża, badacz pozostał na wolności, a nawet został powołany na stanowisko sekretarza Mikołaja V. Wiek XVI kończy nadzwyczaj nośnym symbolicznie wydarzenie, które staje się znakiem nowej, rygorystycznej postawy kościoła wobec nauki – spalenie na stosie Giordana Bruna. Stos płonący 17 lutego 1600 roku staje się sygnałem dla przyszłych wydarzeń, spośród których najczęściej przytacza się umieszczenie De revolutionibus... na Indeksie oraz sprawę Galileusza. Giordano Bruno nie był w zasadzie naukowcem przyrodnikiem, ale raczej myślicielem o zacięciu filozoficznym. Wiele wizji zawartych jego dziełach potwierdziła współczesna nauka. Bruno mówił o ruchu obrotowym Ziemi oraz jej krążeniu wokół Słońca, o tym, że Słońce jest jedną z wielu podobnych gwiazd, że przestrzeń pomiędzy ciałami niebieskimi wypełnia próżnia, wszechświat jest nieskończony, a podstawowym jego budulcem są maleńkie atomy. Niewątpliwie inspirowała go myśl Mikołaja z Kuzy19. Surowe potępienie poglądów kosmologicznych Bruna i implikowanego przez nie panteizmu jest jedną z konsekwencji procesu zanikania wpływów humanistów i powrotu do rygorów doktryny, który datuje się od początku pontyfikatu Pawła IV, to jest od roku 1555. Jeszcze jako kardynał utworzył on rzymską inkwizycję, z pomocą której walczył z herezją wszelkiej maści. 4 lata po wyborze na tron piotrowy, papież wydaje Indeks Ksiąg Zakazanych, na którym znalazły się nie tylko książki zawierające wątpliwe z punktu widzenia oficjalnej nauki kościoła poglądy, ale także na przykład wszystkie publikacje drukarzy, spod ręki których wyszła choć jedna zakazana pozycja. Rygor ten został zmniejszony za Piusa IV, następcy Pawła. Formuła Indeksu zmieniła się także poprzez korekty wprowadzone na Soborze w Trydencie. Stopniowo Indeks zaczynają wypełniać wszystkie tytuły propagujące nowoczesny światopogląd naukowy i oprócz dzieł Bruna znajdą się tam również 19 Zob.: G. Minois: op. cit., s. 303-304. 28 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 pisma Kopernika i Galileusza a w przyszłości także Spinozy, Locke'a, Marksa, Kanta, Pascala, Bacona, Berkeleya, Hobbesa, Hume'a, Rousseau czy Monteskiusza, o literatach nie wspominając20. Ostatnie wydanie ukazało się w roku 1948 i na nim nadal znajdowały się dzieła Giordana Bruna. W istocie był to skuteczny organ kościelnej cenzury, który napiętnował nie tylko twórców, ale także odbiorców. Nowa sytuacja sprawiła, że drastycznie zmalała ilość uczonych rekrutujących się spośród duchowieństwa, a także zdecydowanie utrudnione zostało przenikanie nowych idei do myśli katolickiej. Ostatnie dziesięciolecia XVI wieku to triumfalny powrót arystotelizmu. Teoria Filozofa zostaje zaprzęgnięta nawet do „naukowego” wyjaśniania cudu transsubstancjacji21. Prym w dziedzinie nauki kościelnej, zarówno w aspekcie poznawczym, jak i dydaktycznym, zaczynają wieść jezuici. Pomimo wielu znakomitych uczonych, którzy byli członkami tego zakonu (Scheiner, Clavius, Zucchi), bezwzględne podporządkowanie papieżowi i, by tak rzec, duch czasów sprawiają, że dają się oni poznać przede wszystkim jako obrońcy status quo, którym jest wówczas arystotelizm. Taki stan utrzymuje się przynajmniej do połowy XVII wieku. Nie zmienia to jednak faktu, że odkrycia, których dokonano w wieku XVI, miały ogromny wpływ na proces dalszego rozwoju wiedzy, czemu instytucje kościelne nie były już w stanie zapobiec. Bibliografia 1. Bachelard Gaston, Kształtowanie się umysłu naukowego. Przyczynek do psychoanalizy wiedzy obiektywnej, Gdańsk 2002. 2. Chaunu Pierre: Czas reform. Historia religii i cywilizacji (1250-1550), Warszawa 1989. 3. Doren Charles Van: Historia wiedzy od zarania do dziś, Warszawa 1996. 20 Nazwiska podaję za: Hasło „Indeks Ksiąg Zakazanych”, Wikipedia, <http://pl.wikipedia.org /wiki/Indeks_ksi%C4%85g_zakazanych>, 14 marca 2008. 21 Zob.: G. Minois: op. cit., s. 313-314. 29 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 4. Hasło „Gilbert, William” w: Encyklopedia PWN, red. D. Kalisiewicz, Tom III, Warszawa 2000, s. 328. 5. Hasło „Indeks Ksiąg Zakazanych”, Wikipedia, <http://pl.wikipedia.org /wiki/Indeks_ksi%C4%85g_zakazanych>, 14 marca 2008. 6. Kuhn T. S.: Przewrót kopernikański, Warszawa 2006. 7. Kuhn T. S.: Struktura rewolucji naukowych, Warszawa 2001. 8. Minois Georges: Kościół i nauka. Dzieje pewnego nieporozumienia. Od Augustyna do Galileusza, Warszawa 1995. 30 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Magdalena Górna Europa w wieku XVI – zarys historii politycznej Celem niniejszego artykułu jest zwięzłe przedstawienie historii politycznej Europy wieku XVI. Jest to okres dla tego kręgu kulturowego pod wieloma względami przełomowy. Przypada bowiem na niego konieczność przyjęcia wszystkich konsekwencji politycznych, społecznych i gospodarczych, jakie niosą ze sobą dopiero co dokonane odkrycia geograficzne. To także czas reformacji i kontrreformacji, wojen religijnych, nieustannych zmian przymierzy, powstania teorii heliocentrycznej oraz rosnącej potęgi Imperium Osmańskiego. Wyznaczające ramy historii okresu średniowiecza antagonizmy pomiędzy cesarstwem i papiestwem tracą na znaczeniu, a jedności chrześcijańskiej Europy zaczynają zagrażać interesy państwowe i gospodarcze1. W dalszej części omówione zostaną cztery zasadnicze bloki, na jakie podzielić można historię polityczną tych czasów. Będzie to po pierwsze wojna – a raczej wojny – o hegemonię w Europie, w których efekcie ukształtuje się polityka równowagi sił; spór o Inflanty, wokół którego ogniskuje się polityka państw Europy północnowschodniej; rewolucja w Niderlandach, która przyniesie ważkie konsekwencje natury społecznej i gospodarczej oraz okres rozwoju potęgi Turcji i jego implikacje dla polityki europejskiej2. WOJNA O HEGEMONIĘ W EUROPIE 1 Zob.: Z. Wójcik: Historia powszechna. Wiek XVI-XVII, PWN, Warszawa 2005, s.152. Wybór zagadnień jest warunkowany możliwością spójnego przedstawienia ich w jednym, stosunkowo krótkim, artykule. Wiele istotnych kwestii zostanie tu, przede wszystkim z uwagi na planowaną objętość tekstu, pominiętych. Do najważniejszych z nich należą przede wszystkim polityczne konsekwencje reformacji, które stanowią rozległy wątek zasługujące na odrębne potraktowanie. 2 31 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Wojna o hegemonię w Europie zachodniej ma swoje początki jeszcze w XV wieku i stanie się faktycznym podłożem wielu konfliktów toczących się oficjalnie z innych przyczyn. Do połowy wieku XVI głównymi bohaterami walczącymi o prymat na tych terenach będą królestwo francuskie i dynastia habsburska. Tak charakterystyczne dla tych czasów częste zmiany przymierzy będą po różnych stronach angażowały w walki także Anglię, Szwajcarię, Turcję i Węgry. Zasadniczą areną wydarzeń pozostaną jednak stosunki pomiędzy Francją, Hiszpanią i Rzeszą niemiecką. Poniżej przedstawiona zostanie krótka charakterystyka poszczególnych uczestników konfliktu u progu wojen włoskich. Na początku XVI wieku sytuacja polityczna Francji była stabilna. Wpłynęło na to przede wszystkim terytorialne zjednoczenie sporych obszarów, a także stworzenie swoistych więzi społecznych w wyniku wojny stuletniej. Za panowania Walezjuszy do Francji przyłączone zostały Pikardia i księstwo Burgundii, jako spadek po Karolu Zuchwałym, który zginął w roku 1477 w bitwie pod Nancy. Z kolei Hrabstwo Burgundii przypadło Habsburgom w wyniku małżeństwa Anny Burgundki z Maksymilianem I. Jest to kolejny widoczny znak rywalizacji pomiędzy dynastiami. W 1481 roku, po śmierci Karola Andegaweńskiego, do Francji przyłączona zostaje także Prowansja. Bretanii natomiast nie udało się włączyć bez konfliktu zbrojnego. Przypada ona Francji dopiero w 1491 roku, na mocy traktatu w Longais kończącego wojnę z Bretanią, Anglią, Austrią i Hiszpanią. Formalnie należeć będzie ona do Francji dopiero od 1532 roku. Pod względem ustrojowym Francja jest wówczas monarchią. Król sprawuje władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą oraz kieruje stałą armią. Charakterystyczne jest stopniowe zmniejszanie znaczenia stanów generalnych, których nie zwołuje się przez nawet dziesięciolecia. Ich rolę częściowo przejmuje tak zwane Zgromadzenie Notablów, w którym zasiadają jednak wyłącznie królewscy nominaci. Równocześnie maleje rola magnaterii feudalnej. Symboliczną dla tego procesu datę stanowi rok 1523, kiedy to umiera Karol Burbon, jeden z ostatnich naprawdę liczących się wielkich feudałów. 32 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Koniec wieku XV i początek XVI to niewątpliwie dla Francji czas rozwoju gospodarczego, związanego między innym z procesami urbanizacji oraz rozwojem handlu – także z miastami italskimi. Francja liczy podówczas 15 milionów mieszkańców. Przygotowywana przez króla Karola VIII ekspansja na Włochy była nakierowana przede wszystkim na zdobycie królestwa Neapolu, znajdującego się pod panowaniem Andegawenów. Nowoczesna i dobrze wyposażona armia francuska miała w ten sposób miedzy innymi zapewnić królowi rodzaj bazy do planowanej przez niego krucjaty przeciw Turcji. Zdecydowanie inaczej przedstawia się sytuacja ówczesnej Hiszpanii. W wieku XVI, mimo oficjalnego zjednoczenia terenów Kastylii i Aragonii, które nastąpiło w 1496 roku w wyniku małżeństwa Izabelli Kastylijskiej z Ferdynandem Aragońskim, nadal trudno mówić o Hiszpanii jako o spójnym organizmie państwowym. Przez pierwsze dziesięciolecia są to w zasadzie dwa państwa połączone unią personalną, na granicy których nadal kupcy muszą uiszczać opłaty celne i w których panuje różna gospodarka. Trudno też mówić o wspólnocie interesów. Jest to czas przełomowy dla tego regionu takŜe z innych względów. Hiszpania wkracza w wiek XVI zaledwie kilka lat po ostatecznym zakończeniu rekonkwisty – Grenadę zdobyto dopiero w 1492 roku. Jest to też dopiero początek oddziaływania wielu czynników gospodarczych, politycznych i społecznych, spowodowanych niedawnymi odkryciami geograficznymi. Na terenach hiszpańskich mieszka wówczas 4,5 mln ludności. Państwo drążą nieustannie palące problemy społeczne, wynikające przede wszystkim z braku jednolitości etnicznej. Pokaźny odsetek mieszkańców stanowią Mauretanie i Żydzi, przeciw którym kierowane są działania Świętego Oficjum. Żydzi są społecznie napiętnowani, a liczne prześladowania nierzadko mają krwawy finał. W 1478 roku Ferdynand uzyskuje od papieża Sykstusa IV uprawnienia pozwalające mu mianować inkwizytorów. Pierwszym wielkim inkwizytorem uczyni on osławionego Tomasa Torquemadę. Ostatecznie w 1492 Ferdynand wydaje edykt, na mocy którego Żydzi mają opuścić Hiszpanię. 33 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Dziesięć lat później stawia ultimatum muzułmanom, którzy mogą wybierać pomiędzy przyjęciem chrześcijaństwa a wygnaniem. Następcą tronu hiszpańskiego został Karol I, który energicznie zabrał się za umacnianie władzy królewskiej. W Aragonii przedstawicielstwa stanowe nadal zachowały jednak swoje kompetencje i – wyrażające się między innymi w ten sposób – zróżnicowanie regionalne nie ułatwiało prowadzenia skutecznej polityki państwowej. U początku wojen włoskich sytuacja armii hiszpańskiej jest znacząco gorsza niż francuskiej. Jedynie flota hiszpańska góruje nad przeciwnikami. Tymczasem dynastia habsburska konsekwentnie zwiększa obszar, na którym panują jej członkowie. Mawia się wówczas, że reszta Europy wojuje o nowe ziemie, Habsburgowie zaś się żenią. Tym sposobem do krajów, których koronę dziedziczą, należą wówczas księstwo Burgundii, Triest, Tyrol, Styria, Karyntia oraz Austria. Poza tym dziedziczą elekcję tronu krajów niemieckich. Władza na tych terenach jest jednak dość niestabilna, gdyż przedstawiciele poszczególnych stanów mają stosunkowo duże uprawnienia. Rozruchy o podłożu społecznym także stanowią nierozwiązany problem i chłopskie rebelie nie należą do rzadkości. Jedną z najważniejszych, przede wszystkim ze względów gospodarczych, zdobyczy Habsburgów stanowi Burgundia, która pod ich panowaniem znajduje się od 1477 roku. Terytorialnie obejmuje ona Niderlandy, Alzację i Lotaryngię oraz Franche-Comté. Korzyści ekonomiczne, jakie dynastia czerpie z tych ziem, są jednak gwarantowane dzięki stosunkowo dużej autonomii tego regionu. Tereny dzisiejszych Włoch w wieku XVI to teren, na którym znajduje się wiele odrębnych państw o niewielkiej powierzchni i często także niewielkim znaczeniu politycznym. Rozbieżne interesy sprawiają, że konflikty pomiędzy nimi są nagminne. Najważniejszą rolę odgrywają w tym czasie Watykan, Florencja, Wenecja oraz królestwo Neapolu. To ostatnie jest jedynym państwem na półwyspie apenińskim o ustroju monarchicznym. Władza królewska jest jednak słaba, a o polityce wewnętrznej i zagranicznej Neapolu decydują w rzeczywistości aktualni władcy Francji i Hiszpanii. Do 1442 roku na tronie 34 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 zasiadali przedstawiciele dynastii Andegawenów. Po śmierci Rene Andegaweńskiego roszczenia do tytułu króla Neapolu zgłosiła z jednej strony francuska linia Andegawenów, z drugiej zaś dynastia Aragońska. W wyniku walk tron objął ostatecznie Alfons Aragoński, który panował do roku 1458, kiedy to władzę przejął jego nieślubny syn – Ferdynand Aragoński. Utrzymał ją aż do śmierci, która nastąpiła w 1492 roku. Ze względu na swoją potęgę ekonomiczną, zbudowaną przede wszystkim na handlu zamorskim, czołową rolę polityczną odgrywała republika wenecka. Ustrój polityczny oparty był na rządach oligarchów skupionych wokół osoby doży weneckiego. Poza terenami miasta republika obejmowała także stosunkowo niewielkie grunty na jego obrzeżach. Fakt ten powodował niesamodzielność ekonomiczną w zakresie produkcji żywności, a przez to konieczność importowania podstawowych produktów rolnych. Środki na ten cel zapewniał Wenecji doskonale prosperujący handel prowadzony przede wszystkim z Turcją. Sytuacja gospodarcza będzie więc kształtowała sposób prowadzenia polityki międzynarodowej przez Wenecję, której podstawową zasadą będzie utrzymywanie możliwie dobrych stosunków z Turkami oraz unikanie sytuacji konfrontacyjnych. Dla Florencji wiek XVI jest w zasadzie czasem schyłkowym, następującym po okresie świetności dojrzałego renesansu. W 1492 roku umiera Wawrzyniec Wspaniały. Schyłek wieku XV rysuje się przede wszystkim pod znakiem niepokojów społecznych, wśród których najbardziej znaczące okazały się wystąpienia Savonaroli, dominikanina piętnującego wypaczenia widoczne w funkcjonowaniu wyższych sfer duchowieństwa i magnaterii. W swoich mowach dał się poznać z jednej strony jako demokrata i obrońca uciśnionych, z drugiej zaś jako katolicki fundamentalista. Ostatecznie, jako heretyk, został spalony na stosie w 1498 roku, do czego zgodnie przyczyniły się władze świeckie i kościelne. Państwem kościelnym na przełomie wieków XV i XVI rządzą papieże, których należy nazywać renesansowymi nie tylko ze względu na czas, w którym działali. Pontyfikaty Innocentego VIII (1484-1492), Aleksandra VI (1492-1503), i 35 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Juliusza II (1505-1513) cechuje otwartość na naukę i sztukę oraz świadoma polityka zewnętrzna prowadzona w interesie całego półwyspu. Tak w zarysie przedstawia się u progu XVI wieku sytuacja polityczna najważniejszych państw, które staną się stronami wojen włoskich. Wbrew opiniom niektórych historyków, wyprawa Karola VIII na Włochy podyktowana była nie tylko autonomiczną decyzją monarchy warunkowaną jego wizją polityki europejskiej, ale także szeroko rozumianymi względami społecznymi3. Przede wszystkim mieszczaństwo i arystokracja francuska naciskała na wojnę ze względów ściśle ekonomicznych. Przygotowując się do niej, Karol VIII zawiera w istocie niekorzystne dla siebie traktaty z Hiszpanią, Habsburgami, Anglią oraz Mediolanem. Jego władca, Ludwik Moro, już po roku zmienia jednak stronników i negocjuje układ z cesarzem Maksymilianem i posłami weneckimi. Początkowe próby pozyskania dla swojej sprawy papieża, podjęte przez Francję, spełzły jednak na niczym po śmierci Innocentego VIII, gdyż jego hiszpański następca był wysoce niechętny paktowaniu z Francuzami. Wyprawa wojenna rozpoczyna się sukcesem i w 1494 roku Karol VIII zdobywa Rzym, a w roku następnym także Neapol. Aby podkreślić więź łączącą go z dynastią andegaweńską, przyjmuje ich tytuł – Króla Sycylii i Jerozolimy4. Koronuje się przy tym na króla Neapolu oraz, w wyniku opłacenia spadkobiercy ostatniego cesarza bizantyjskiego, zyskuje koronę Paleologów. Państwa włoskie, niechętne francuskim wpływom na półwyspie, formują w tym samym roku Ligę Wenecką, w skład której wejdą Państwo Kościelne, Habsburgowie, Hiszpania oraz Mediolan. Karol VIII jest zmuszony do odwrotu, a korona neapolitańska wraca do Ferdynanda II z dynastii Aragońskiej (syna Ferdynanda I). W 1498 roku, po śmierci Karola VIII, na tron francuski wstępuje Ludwik XII, którego celem staje się zajęcie Mediolanu. Układając się z Wenecją, papiestwem, Hiszpanami i Anglią, gwarantuje sobie ich neutralność i w 1499 roku wyrusza do Włoch. Zdobyte księstwo zostaje podzielone, a beneficjentami zostają, oprócz Francuzów, także Wenecjanie i Szwajcarzy – ci ostatni w ramach „zapłaty” za pomoc wojskową. Zachęcony 3 4 Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s. 162. Zob.: Ibidem. 36 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 sukcesem, Ludwik XII wraca do planów podbicia Neapolu. W rezultacie, na mocy tajnego traktatu zawartego z Hiszpanami, królestwo zostaje zdobyte, na czym zyskują także Wenecjanie. Cała operacja odbywa się przy aprobacie papiestwa i potwierdzona zostaje specjalną bullą. Ze względu na liczne wewnętrzne konflikty sojusz jest jednak niestabilny. Sytuację uspokaja dopiero rozejm zawarty w 1504 roku w Lyonie, którego postanowienia zawierają klauzule przyznające Neapol Hiszpanii, a Mediolan Francji. W 4 lata później, w Cambrai, zawiązuje się nowa liga, teoretycznie wymierzona przeciwko Turcji, w praktyce zaś mająca godzić w interesy weneckie. Republika zostaje przy tym obciążona papieską ekskomuniką. Juliusz II nie poprzestaje na tym i chce wyprzeć Francuzów z Włoch. W tym celu w 1511 roku tworzy tak zwaną „Świętą Ligę”. W rok później wojska Ludwika zostają zmuszone do wycofania się z Włoch oraz oddania władzy w Mediolanie. Po śmierci Ludwika XII na tronie francuskim zasiada Franciszek I (1515-1547). W efekcie krwawych walk udaje mu się ponownie opanować Mediolan. Podejmuje on następnie próbę ułożenia się z papieżem i, w 1516 roku, podpisany zostaje Konkordat, który będzie pełnić rolę aktu normującego relacje pomiędzy Francją a Państwem Kościelnym aż do Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Na stosunki pomiędzy sojusznikami wpływ ma także rosnąca potęga Habsburgów. W 1515 roku wnuk cesarza Maksymiliana, a przy tym najstarszy syn księcia Burgundii Filipa Pięknego oraz Joanny Obłąkanej5, córki Ferdynanda Aragońskiego i Izabeli Kastylijskiej, po zakończeniu regencji jego ciotki, objął dziedziczną władzę w Niderlandach i Franche Comté. Rok później został koronowany na króla hiszpańskiego i, jako Karol I, władał Hiszpanią do 1556 roku. Pod jego rządami dokonało się faktyczne i ostateczne zjednoczenie Kastylii i Aragonii. Oznaczało to jednak, że panował na ziemiach otaczających Francję z obu stron. Dodatkowo, po śmierci Maksymiliana, która nastąpiła w roku 1519, Karol postanowił ubiegać się o godność cesarską. Szeroko zakrojone wysiłki dyplomatyczne, jakie podjął Franciszek, król Francji, aby do tego nie dopuścić, 5 Przydomek podaję za Zbigniewem Wójcikiem, Andrzej Wyczański pisze o Joannie Szalonej (zob. A. Wyczański: Historia powszechna. Wiek XVI, Warszawa 1999, s. 243). 37 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 nie przyniosły rezultatu. Jeszcze w tym samym roku niemieccy elektorzy obrali Karola I cesarzem Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Przyjął on władzę jako Karol V, jednak faktyczna koronacja przez papieża będzie miała miejsce dopiero w 1530 roku. Pierwszym celem nowego cesarza było umocnienie władzy we wszystkich jej ośrodkach. Na początku lat 20. XVI wieku stłumił antykrólewskie powstania, których wybuch w Hiszpanii był w istocie spowodowany rosnącym uciskiem fiskalnym. W 1521 roku rozpoczyna się kolejna z wojen włoskich, w której głównym przeciwnikiem wojsk Karola są Francuzi. Jest to jednak w zasadzie batalia nie tyle o ziemie Półwyspu Apenińskiego, co o hegemonię w Europie6. Sytuacja Francji jest bardzo niekorzystna, gdyż równolegle prowadzi walki z Anglią, a najbardziej zaufany stronnik Franciszka, Karol III Bourbon, zdradza7 i przechodzi na stronę Cesarza. Po stronie francuskiej zostają właściwie jedynie Szwajcarzy. Jednak i oni będą walczyć dla Franciszka jedynie tak długo, jak długo jest on w stanie ich opłacać. Tymczasem skarbiec systematycznie pustoszeje. Przełom następuje dopiero w roku 1525, kiedy to Franciszek zawiera sojusze z Wenecją i Państwem Kościelnym rządzonym wówczas przez Klemensa VII. Decydująca bitwa została stoczoną pod Pawią i zakończyła się druzgocącą klęską Francji. Król Franciszek I został hiszpańskim jeńcem i znalazł się w niewoli w Madrycie. W tej sytuacji zaczęły się ujawniać mechanizmy charakterystyczne dla polityki równowagi sił. Anglia, zaniepokojona wzrostem siły Habsburgów, zawarła w 1525 roku w Moore sojusz z Francją. Rok później, pomiędzy Karolem V a nadal więzionym przez niego Franciszkiem I, podpisany został traktat pokojowy, na mocy którego ten ostatni musiał zrezygnować z władzy w Burgundii i we Włoszech oraz zgodzić się na kapitulację. Aby zapewnić sobie dotrzymanie warunków traktatu, Karol wziął na zakładników synów Franciszka. Królowi Francji nie przeszkodziło to jednak natychmiast po wyjściu z niewoli zabrać się do szukania koalicjantów do ligi przeciw Habsburgowi. Zyskał poparcie państw włoskich, które – obawiając się zbyt silnego wzrostu potęgi 6 7 Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s.151-152. Szczegółowe informacje znajdują się w: A. Wyczański: op.cit., s. 248-249. 38 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Karola – wsparły Franciszka politycznie i militarnie. W 1526 roku oficjalnie zawarta została liga w Cognac, którą sygnowały papiestwo, Florencja, Wenecja oraz Mediolan. 6 maja 1527 roku Karol V dotarł do Rzymu. Jego wojska uwięziły papieża oraz doszczętnie spaliły, złupiły i zniszczyły miasto w 8 dni, które przeszły do historii jako Sacco di Roma. Generał Karola, Carlo di Borbone, opisuje te wydarzenia następująco: Nasi, wkroczywszy, złupili Borgo i wymordowali prawie wszystkich, którzy się tam znajdowali, biorąc niewielu jeńców. (…) A ponieważ cały Rzym pokładał zaufanie w obronę i nikt nie uciekł, ani też nic nie wyniósł z swych rzeczy poza Rzym, przeto żadna osoba jakiejkolwiek narodowości lub stanowiska… nie uniknęła niewoli. A podobnież zrabowano wszystkie klasztory braci i mniszek i wzięto do niewoli kobiety, które się w nich schroniły. I każdy nie według swej godności, lecz według woli żołnierzy, po utracie wszystkich rzeczy, był zmuszony przez tortury i inne środki do zapłacenia okupu. A tych, którzy nie mogli zapłacić swojego okupu, dręczono nadal w więzieniu. (…) Zrabowano ozdoby wszystkich kościołów i wyrzucono rzeczy święte i relikwie, ponieważ żołnierze, zabierając srebro, w które były oprawione rzeczone relikwie, nie zwracali na resztę więcej uwagi, niż na kawałek drzewa… 8 Kościół św. Piotra i pałac papieża od dołu do góry zamieniono na stajnię dla koni . Na arenie europejskiej wydarzenia te miały być potem tłumaczone jako kara zesłana przez Boga na rozpustny i niepraworządny Rzym9. Ostatecznie w 1529 roku zostaje zawarty pokój w Combrai, którego postanowienia nie mogą być dla Francji zadowalające. Francuzi ponownie zmuszeni zostali do wycofania się z Włoch. Władzę na tych terenach wzmocnił natomiast Karol V, co zostało oficjalnie uznane przez Klemensa VII w roku 1530, kiedy to przyjmuje on nareszcie tytuł cesarski od papieża. Nie oznacza to jednak, że Karol zagwarantował sobie tym samym spokojne panowanie w Europie. Nieustannie musi się rozprawiać z rebeliami na tle społecznym, które wybuchają na terenach niemieckich. Rosnąca potęga Turcji oraz kolejne wojny podejmowane przez Franciszka trzymają wojska Habsburga w ciągłej gotowości. W 1556 roku Karol V Habsburg abdykuje. Swoje ziemie dzieli 8 Lettera scrita da un offiziale dell’eserzito di Borbone a Carlo V. Il sacco di Roma del 1527, narazioni di contemporanei per cura di C. Milanesi, 1867, s. 439 i nast., cyt. za: Historia powszechna XVI wieku. Teksty źródłowe, Wyb. i oprac. Z. Boras, M. Serwiński, Poznań 1978, s.105. 9 Zob.: K. Chłędowski: Rzym. Ludzie odrodzenia, Książka i wiedza, Warszawa 1957, s. 526. 39 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 pomiędzy syna Filipa II, który zostaje królem Hiszpanii oraz władcą Niderlandów i Włoch, oraz swojego brata Ferdynanda I, na rzecz którego Karol zrzeka się korony cesarskiej. Ferdynand będzie panował także w Austrii, w Czechach i częściowo na Węgrzech. Dynastia habsburska rozwidla się na dwie linie: niemiecką i hiszpańską. Przyczyny abdykacji Karola były prawdopodobnie związane z wyczerpaniem psychicznym i fizycznym, a także ze wzrostem jego religijności. Usunął się do klasztoru w Estremadurze, gdzie 2 lata później zmarł10. W międzyczasie, w 1547 roku, zmarł też Franciszek I. Władzę po nim objął Henryk II, który będzie rządził Francją do roku 1559. Tron papieski w 1555 roku objął Paweł IV - zdecydowany przeciwnik Hiszpanów. Francuzi przegrywają z Hiszpanami kolejną wojnę o Włochy. Długoletnie wojny wyczerpały finansowo oba kraje. Ostatecznie w 1559 roku, w Cateau-Cambrésis, Francuzi podpisali traktaty pokojowe z Hiszpanią i Francją, na mocy których zrzekli się wszelkich roszczeń do ziem włoskich. Moment ten wyznacza faktyczny początek europejskiej polityki równowagi sił. Jest też już wówczas jasne, że dominującą rolę polityczną odgrywać będą odtąd interesy gospodarcze i państwowe. Idea uniwersalistyczna, mająca jednoczyć chrześcijańską Europę, abdykowała razem z Karolem V. KONFLIKT WOKÓŁ MORZA BAŁTYCKIEGO Wiek XVI to początek konfliktu o panowanie nad Morzem Bałtyckim, którego rezultatem będą wojny inflanckie. Strony konfliktu będą stanowiły 10 Jako ciekawostkę warto przytoczyć pewien biograficzny szczegół z życia Karola V w okresie po abdykacji: „Po abdykacji Karol V usunął się do klasztoru w Yuste w Estremadurze. Bardzo żałował, że nie będzie mógł uczestniczyć we własnym pogrzebie. Przeprowadził więc coś w rodzaju próby generalnej, podczas której leżał na katafalku zawinięty w całun, otoczony mnichami trzymającymi czarne świecie. Przeleżał tak całą mszę żałobną i modlił się razem z innymi za spokój swojej duszy. Po tej ceremonii Karol zjadł obiad na świeżym powietrzu. Słońce świeciło mocno i cesarz dostał udaru słonecznego. Spowodowało to jego śmierć, która nastąpiła 21 września 1558 r.” Cyt. za: Hasło „Karol V Habsburg”, Wikipedia, <http://pl.wikipedia .org/wiki/Karol_V_Habsburg>, 24 lutego 2008. 40 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 państwa, w których panują różne tradycje i kultury oraz wyznania: Polska, Litwa, Rosja, Dania oraz Szwecja. W wieku XVI zaobserwować można dynamiczny wzrost znaczenia Wielkiego Księstwa Moskiewskiego na arenie międzynarodowej. Od drugiej połowy XV wieku widoczne jest drapieżne powiększanie terytorium poprzez aneksję ziem granicznych. Wójcik podaje, że za panowania trzech tylko władców – Iwana III Wasilewicza, Wasyla III Iwanowicza oraz Iwana IV Groźnego – terytorium Wielkiego Księstwa Moskiewskiego wzrosło dwunastokrotnie11. Mimo wyraźnej ekspansji terytorialnej, gospodarczo tereny te są jednak zdecydowanie zacofane, zwłaszcza w porównaniu z większością państw Europy zachodniej. 98% ludności folwarcznopańszczyźniania zamieszkuje jest obszary sankcjonowana wiejskie, przez a gospodarka ustawodawstwo przywiązujące chłopów do ziemi i zdające ich na łaskę bądź niełaskę feudałów. System dystrybuowania ziemi jest przez państwo wykorzystywany w celu umacniania władzy centralnej. Nierzadką praktyką wśród władców było rozdawnictwo ziem należących do klasztorów i bojarów w sytuacji, gdy brakowało obszarów państwowych dających się przeznaczyć na ten cel. Dla ówczesnej sytuacji gospodarczej rola kościoła, jako właściciela największych terenów, była bardzo znacząca. To właśnie ośrodki religijne najszybciej przejmowały nowinki ekonomiczne i najwcześniej zaczęły funkcjonować w ramach gospodarki towarowo-pieniężnej12. Najbardziej dynamiczna faza procesu jednoczenia ziem oraz centralizacji władzy przypada na czasy Iwana IV Groźnego. Jego ojciec, Wasyl III, zmarł w roku 1533, kiedy przyszły car miał zaledwie 3 lata. Władzę w jego imieniu sprawowała Helena Glińska, z pochodzenia Litwinka, na rządy której ogromny wpływ miały poglądy jej faworyta, kniazia Oboleńskiego. W czasie jej regencji dokonuje się stopniowe umacnianie władzy dworu. Próby przejęcia tronu przez braci nieżyjącego już cara, Jerzego Iwanowicza Dymitrowskiego oraz Andrzeja Iwanowicza Staryckiego, zostały szybko i krwawo udaremnione. Podobne 11 12 Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s. 214. Zob.: Ibidem, s. 216. 41 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 metody działania politycznego staną się też przyczyną śmierci Glińskiej, po otruciu której w roku 1538 rozpętała się walka o władzę. W jej trakcie śmierć poniósł także Oboleński. Historycy próbują nieraz tłumaczyć późniejsze okrucieństwo Iwana IV tym właśnie faktem, że dorastał w bardzo trudnych warunkach krwawych i bezpardonowych walk o władzę. Ostatecznie Iwan obejmuje ją w wieku lat 16 i, pewien przychylności metropolity Makarego, poszukuje małżonki. Wybór pada na Anastazję Romanowną Zacharin-Koszkinę. Jako władca, Iwan daje się poznać w roku 1547, kiedy to całą Moskwę ogarnia pożar. Bojarzy wykorzystują ten fakt i wzbudzają powstanie, które zostanie bezwzględnie stłumione. Car wyjechał w tym czasie na wieś, by odsunąć od siebie podejrzenia, niewygodni bojarzy zostali natomiast usunięci. Wydarzenia te wyznaczają początki tak zwanego samodzierżawia – okresu rządów absolutnych z poparciem warstwy dworian. Szerzy się przy tym doktrynę Moskwy, jako trzeciego Rzymu – obecnie jedynego prawowitego głosiciela prawdziwego chrześcijaństwa po tym, jak car Iwan III Srogi ożenił się z Zofią Paleolog, której wuj, Konstantyn Dragazes, był ostatnim cesarzem Bizancjum. Idee te głosił mnich Fiłofiej. Iwan IV Groźny przeprowadził szereg reform administracyjno- ustrojowych, celem umocnienia własnej władzy i rozprawienia się ze sprawiającymi kłopoty warstwami społecznymi, przede wszystkim zaś z bojarstwem. Najbardziej zaufani dworianie stworzą tak zwaną Wybraną Radę, której rola dla polityki państwa jest w tym czasie bardzo ważna. W 1549 roku car zwołuje Sobór Pojednania, na którym stawiają się oprócz dworian także hierarchowie kościelni i bojarzy. Iwan, z jednej strony ogłasza amnestię, z drugiej jednak nie szczędzi bojarstwu krytyki. Dwa lata później, na soborze cerkiewnym, oficjalnie uznany zostaje nowy ustrój Rosji, w ramach którego wprowadza się także nowy podział terytorialny opierający się na nowych jednostkach terytorialnych zwanych gubami. Na władzę centralną składają się odtąd duma bojarska, prikazy (departamenty zawiadujące różnymi elementami struktury państwowej), oraz sobory ziemskie reprezentujące poszczególne stany – nieposiadające jednak faktycznej władzy. Chłopi nie mieli swojego 42 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 przedstawicielstwa. Poza tym utworzona została gwardia cesarska, a strukturę wojska poddano reformie. Obowiązek prowadzenia edukacji scedowano w dużej mierze na cerkiew, którą częściowo pozbawiono także praw do niektórych jej posiadłości ziemskich. Nowy system nie okazał się jednak zadowalający i w 1560 roku Rada Wybrana została rozwiązana. W 1564 rok Iwan decyduje się na bardziej stanowcze kroki w stosunku do bojarstwa. Oskarżając ich o zdradę opuszcza Moskwę oraz umiejętnie podjudza biedotę. Skutkuje to rebeliami antybojarskimi. System rządzenia, w ramach którego prowadzono taką politykę, nazywa się opriczniną. Krwawe rządy opriczniny w Rosji panowały w latach 1562-1572 i miały na celu zmarginalizowanie bojarów i wprowadzenie całkowitego poddaństwa chłopów. Dworianie otrzymywali nadania ziemskie obligując się jednocześnie do służby wojskowej na rzecz cara. Ziemie te często należały dawniej do bojarów bądź cerkwi. Oblicze rządów tego okresu jest niezwykle krwawe. Carska wyprawa na Nowogród w 1572 roku przeszła do legendy jako jedna z najbardziej okrutnych i katastrofalnych w skutkach dla miasta rzezi w historii. Mieszkańcy zostali oskarżeni o knowania z Litwą przeciw carowi. Wojska Iwana, wkroczywszy do miasta, wymordowały około 30 000 osób, w tym kobiety, dzieci i starców13. Terror szerzył się na terenie całego państwa. Coraz większe obciążenia podatkowe przyczyniały się do zwiększenia liczby chłopów-zbiegów. Iwan rozprawił się także z kadrą wojskową, pozbawiając życia blisko połowę wysokich rangą dowódców. W 1572 roku car uznał, że jego cele zostały osiągnięte. Ekonomiczne znaczenie bojarstwa rzeczywiście bardzo zmalało. Zyskane ziemie zostały nadane dworiaństwu. Mnożące się bunty i spiski sprawiły jednak, że również gwardia cesarska przestała się cieszyć wyjątkowymi przywilejami. Polityka zagraniczna Rosji jest w tym okresie bardzo ekspansywna. Na początku XVI wieku znaczące zagrożenie stanowi Litwa, państwo, którego granica po licznych podbojach terytorialnych, znalazła się raptem 150 km od 13 Według różnych szacunków liczba ofiar wynosiła od 18 do 60 tys. ludzi. Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s.229. 43 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Moskwy14. Po nierozstrzygniętej wojnie z roku 1507, podczas której zdradził kniaź Gliński, w roku 1514 car Wasyl III zdobył Smoleńsk. Zyskując przychylność cesarza Maksymiliana zaczął montować front skierowany przeciwko Jagiellonom. W tym samym jednak roku wojska Korony i Litwy zwyciężają Rosjan pod Orszą, Zygmuntowi Staremu udaje się niedługo potem uczynić z Maksymiliana własnego sprzymierzeńca. W roku 1517 Moskwa sprzymierza się przeciw Zygmuntowi z Państwem Krzyżackim oraz chanatem krymskim. Ostatecznie w 1522 roku zostaje zawarty pokój sankcjonujący terytorialne status quo. Chanaty krymskie – kazański i astrachański – będą należały do najistotniejszych zdobyczy Moskwy wieku XVI. Oba chanaty, będące pokłosiem rozpadu Złotej Ordy w wieku XV, ze względu na swoje położenie odgrywały istotną rolę w handlu. Chanat kazański zostaje przyłączony przez Moskwę w roku 1557, po obaleniu marionetkowych rządów i zbrojnym „przekonaniu” miejscowej ludności do nowego władztwa. W 1556 roku włączony zostaje chanat astrachański, po tym jak rządzący nim moskiewski figurant próbował paktować z Tatarami. W tym samym czasie rozpoczynają się wyprawy zbrojne na tereny zakaukaskie. W roku 1555 autonomię traci chanat syberyjski, ale zachodnią część Syberii udaje się włączyć dopiero w roku 1598. W ten sposób powstaje ogromne państwo, które zamieszkują ludy bardzo zróżnicowane pod względem etnicznym i kulturowym. W konflikcie wokół Morza Bałtyckiego kluczową rolę odgrywać będą także kraje skandynawskie. W 1397 roku Dania, Norwegia i Szwecja zostały połączone unią personalną zwaną Unią Kalmarską. Z ekonomicznego punktu widzenia najbardziej istotnym państwem unii, jako kraj najbardziej zurbanizowany o stosunkowo liberalnym ustroju, była bez wątpienia Dania. Od XV wieku można tam jednak obserwować proces uzależniania chłopstwa i wzmacniania władzy centralnej. Początek wieku XVI zaznacza się próbami odstąpienia od unii podejmowanymi przez Szwedów. Toczą się więc wojny. Ostatnim wspólnym 14 Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s. 230. 44 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 królem jest Chrystian II Okrutny, który panuje w latach 1513-1523. Przydomek ten otrzymał zasłużenie. Prowadził politykę, której celem było zduszenie szwedzkich tendencji separatystycznych. Zwyciężywszy w wojnie roku 1520, ułaskawił wielkodusznie ściganych, po czym urządził tak zwaną masakrę sztokholmską, podczas której pozbawiono życia osiemdziesięcioro osób. Nie był to ostatni krwawy incydent. Unia Kalmarska oficjalnie przestaje istnieć w chwili, gdy po wybuchu powstania w Szwecji, tamtejszy sejm obwołał królem Gustawa Erikssona. Od 1523 roku Szwecją rządzi Gustaw I Waza, którego panowanie bardzo sprzyja rozwojowi gospodarczemu kraju. W międzyczasie następuje zmiana także na tronie duńskim. Oba kraje wprowadzają luteranizm (Dania w 1527 roku, Szwecja w 1536 roku), jednak powodem tego są nie tyle niepokoje religijne, co potęga ekonomiczna kościoła skandynawskiego. Oficjalne uznanie protestantyzmu staje się doskonałym pretekstem do konfiskaty kościelnych posiadłości ziemskich. Sporne ziemie stanowią Inflanty – terytorium należące do zakonu Kawalerów Mieczowych. Są one o tyle istotne, że ten, kto je kontroluje, ma jednocześnie wpływ na cały handel odbywający się pomiędzy Rosją a Europą Zachodnią. W 1557 roku, w rezultacie sporu zakonników z arcybiskupem Rygi, Zygmunt August zawiera traktat z Zakonem, w którym sprzymierzają się oni przeciwko Rosji. Kawalerowie Mieczowi zostają zsekularyzowani, a w powstałym w ten sposób państwie przyjęte zostaje wyznanie augsburskie. Kiedy zarówno mistrz Zakonu, jak i biskup ryski zostają wasalami Korony, Rosja interweniuje zbrojnie. W roku 1561 następuje rozbiór terenów dawnego zakonu, na którym zyskują Korona i Litwa oraz Szwecja i Dania. W kolejnej fazie konfliktu Dania, Rzeczpospolita oraz Hanza sprzymierzają się przeciwko Szwecji. Rosja, za cenę przyznania jej w 1563 roku Połocka, pozostaje neutralna. Pomiędzy Danią a Szwecją wybucha wojna. Na tronie szwedzkim zasiadał wówczas chory umysłowo Eryk XIV, po detronizacji którego władzę objął król Jan III. Danią rządzi natomiast Fryderyk II. Zdobywając cieśninę Sund, właściwie blokuje on Szwecję. W 1570 roku Zygmunt August organizuje w Szczecinie kongres pokojowy. Podejmowane przez Zygmunta próby rozgrywania negocjacji na 45 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 niekorzyść Rosji nie spotykają się ze zrozumieniem uczestników. Ostateczne ustalania najbardziej satysfakcjonują Danię. Polska zawiera tymczasem trzyletni rozejm z Moskwą. W 1577 roku Rosjanie ponownie atakują Inflanty. Do 1581 roku, (bitwa pod Pskowem) Stefan Batory toczy z sukcesem walki przeciw najeźdźcom. W tym samym roku Rosjanie są zmuszeni oddać Szwecji Narwę. Rok później, w Jamie Zapolskim, na 10 lat zawarty zostaje rozejm. Inflanty pozostają we władaniu Rzeczpospolitej. Jedynie Estonia pozostaje przy Szwecji. WZROST POTĘGI IMPERIUM OSMAŃSKIEGO Od początku wieku XVI trwa turecka ekspansja terytorialna, w wyniku której imperium rozrasta się zyskując tereny w południowo-wschodniej Europie, Azji Mniejszej oraz północnej Afryce. Władcą, który skonsolidował państwo i walnie przyczynił się do wzrostu jego potęgi był zdobywca Konstantynopola – Mehmed II. Walkę o schedę po nim toczyli jego dwaj synowie: Bajezyd15, który ostatecznie zwyciężył i panował w latach 1481-1512, oraz Dżemm, który salwował się ucieczką do Europy, gdzie przez długie lata państwa zachodnie wykorzystywały jego osobę w różnego rodzaju rozgrywkach politycznych. Panowanie Bajezyda kończy janczarski przewrót, w wyniku którego władze otrzymuje Selim I. Utrzymał ją do swojej śmierci w roku 1520, głównie dzięki skutecznemu, choć krwawemu usunięciu konkurentów w postaci własnych braci i kuzynów. Uciec zdołał tylko jeden z nich – Murad – który schronił się u perskiego Szacha Ismailia z dynastii Safawidów. Ismail był jednym z największych perskich władców tych czasów, który, w wyniku podbojów, przyłączył do Persji liczne ziemie i stworzył ogromne, wieloetniczne państwo. Na mocy jego decyzji szyityzm kierowany przez imamów został uznany za oficjalną religię Persji. Selim potraktował przyjęcie Murada przez Ismaila jako prowokację i wystąpił zbrojnie przeciw Persom, skrzętnie przy tym 15 Imię podaję za Zbigniewem Wójcikiem, Andrzej Wyczański podaje transkrypcję Bajazyt (zob. A. Wyczański: op. cit., Warszawa 1999, s. 266). 46 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 zabezpieczając się przed potencjalnymi niepokojami społecznymi we własnym kraju, mordując około 40 tys. tureckich szyitów. W 1514 roku na równinie Czałdyran Turcy wygrali rozstrzygającą bitwę i powiększyli w ten sposób nieznacznie terytorium swojego państwa. Następnie ich ekspansja zmieniła nieco kierunek. Celem stało się położone na terenach Syrii i Egiptu państwo Mameluków. Dynastia ta pochodziła od arabskich niewolników, którzy dawniej zbuntowali się i przejęli władzę. Odkrycia geograficzne spowodowały jednak, że obszar ten stracił na znaczeniu ekonomicznym, co spowodowało spory kryzys finansowy państwa. Idąc za radą szacha Ismailia w 1516 roku Mamelucy zaatakowali Turcję. Ponieśli oni druzgocącą klęskę i w krótkim czasie całe ich terytorium, na którym znajdowały się także Mekka i Medyna, znalazło się pod władaniem tureckim. W 1520 roku władzę nad imperium przejmuje Sulejman II Wspaniały. Rządził państwem przez niemal półwiecze (do 1566 roku), które było dla Turcji okresem szczytowej potęgi. Sulejman powiększył obszar imperium dołączając do niego między innymi ziemie należące wcześniej do Persji. Od 1539 toczy wojnę z Etiopią, której położenie na ważnych szlakach handlowych czyni ją miejscem strategicznym. Turcja zdobywa też Algierię i Tunezję, czemu bezskutecznie próbował zapobiec Karol V. W wyniku wypraw do południowo-wschodniej Europy, w 1521 roku Sulejman zajmuje Belgrad, a w rok później należący dotąd do Joannitów Rodos. W 1526 roku Turcy wyprawiają się na Węgry. W bitwie pod Mohaczem śmierć poniósł młody król węgierski z dynastii Jagiellonów, Ludwik II. Nad dalszym losem ziem węgierskich w 1515 roku radzi zwołany do Wiednia kongres. Zapada na nim decyzja o przyznaniu korony węgierskiej Ferdynandowi II Habsburgowi, bratu Karola V. Podczas, gdy Czesi na to przystają, Węgrzy nie podporządkowują się tej decyzji i obierają królem magnata Jana Zapolyę. Ten początkowo musi uciekać. Chroni się wówczas w Polsce. Ostatecznie jednak, w 1528 roku, Turcja oficjalnie zwasalizowała Węgry. W roku 1529 wybucha wojna turecko-habsburska, a Zapolya wraca na tron. Ofensywa turecka dotarła wówczas pod sam Wiedeń, ale odsiecz z krajów niemieckich pozwoliła zażegnać niebezpieczeństwo i w 1532 roku Sulejman zarządził odwrót na Węgry. Na mocy 47 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 traktatu z 1536 roku Turcja sprzymierza się z Francją, podczas gdy Habsburgowie paktują z Persami. Ostatecznie w 1538 roku Węgry zostają podzielone pomiędzy Ferdynanda II i Jana Zapolyę, po śmierci którego całe terytorium ma pozostać pod władzą Habsburgów. Zapolya umiera dwa lata później. Węgrzy obwołują wówczas królem jego dopiero co narodzonego syna Jana Zygmunta. Turcja godzi się go uznać za cenę płaconej jej daniny. Wywołuje to kolejne starcia zbrojne, które kończy podział Węgier na część habsburską, węgierską i turecką. Nie uspokaja to jednak sytuacji, a w jednej z kolejnych potyczek ginie Sulejman Wspaniały. Jego następcą zostaje Selim II, który w roku 1570 zdobywa wenecki, jak dotąd, Cypr. Zaniepokojony siłą turecką papież Pius V montuje wówczas świętą ligę przeciw Turcji. Uczestniczą w niej także Wenecja i Hiszpania. Wenecja, z uwagi na silne więzi gospodarcze łączące ją z Turcją, długo przeciągała prowadzone negocjacje16. Ostatecznie jednak traktat podpisano. Wojskami koalicji dowodzić ma nieślubny syn Karola V, Don Juan d’Austria. W 1571 roku, pod Lepanto, stoczona została wielka bitwa morska, w której Turcy ponieśli dotkliwą klęskę. Chrześcijańską Europę ogarnęła euforia posunięta do tego stopnia, że zaczęto roić o nowych wyprawach krzyżowych17. Historycy często wskazują, że ten niekwestionowany sukces nie miał jednak żadnych naprawdę znaczących konsekwencji politycznych18. Fernand Braudel jest innego zdania: Ale jeśli pomyślimy nie o tym, co nastąpiło po bitwie pod Lepanto, lecz o tym, co ją poprzedziło, zwycięstwo to jawi się nam jako zakończenie utrapień, kres prawdziwego kompleksu niższości świata chrześcijańskiego i nie mniej prawdziwego prymatu Turków. Zwycięstwo chrześcijańskie zapobiegło ponurej przyszłości: gdyby zniszczono flotę Don Juana, kto wie, co byłoby dalej. Turcy zaatakowaliby prawdopodobnie Neapol i Sycylię (…). Zanim zaczniemy, jak Voltaire, ironizować na temat bitwy pod Lepanto, byłoby być może rozsądniej oszacować bezpośredni ciężar tego wydarzenia. A był on 19 ogromny . 16 Zob.: F. Braudel: Morze śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, Tom II, Ksiązka i wiedza, Warszawa 2004, s. 447 i nast. 17 Zob.: Ibidem, s. 462. 18 Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s. 253. 19 F. Braudel: op. cit., s. 461. 48 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 W 1573 roku pokój z Turcją zawarła Wenecja, a w 1573 Hiszpania. Z końcem wieku XVI istotnie rozpoczyna się kryzys państwa tureckiego i jego stopniowy upadek. REWOLUCJA W NIDERLANDACH Niderlandy wieku XVI to bardzo silny ekonomicznie i jednocześnie najbardziej zurbanizowany rejon Europy. W strukturze tamtejszej gospodarki dają się wyróżnić elementy wczesnego kapitalizmu20. W wyniku małżeństwa Anny Burgundki z Maksymilianem I od 1477 roku tereny te znajdowały się pod panowaniem habsburskim. Po abdykacji Karola V władztwo w Niderlandach przypadło Filipowi II. Pod względem religijnym jest to kraj reformowany, w którym dominują zwolennicy Zwingliego i Kalwina oraz anabaptyści. Karol V nie zamierzał tolerować heretyckich wierzeń na podległych sobie terenach. Już od 1520 roku rozpoczynają się krwawe zajścia i w Niderlandach zaczyna działać sąd inkwizycyjny tworzony w oparciu o ten funkcjonujący już w Hiszpanii. W istocie jednak przez cały okres wojen zasadniczym ich powodem pozostawały próby utrzymania przez Hiszpanów kontroli nad Burgundią. Niepokoje o charakterze religijnym są przy tym ściśle związane z niejednolitością etniczną kraju. Odziedziczywszy te ziemie, Filip II przekazał jurysdykcję nad nimi nieślubnej córce Karola, Małgorzacie. Na jej rządy ogromny wpływ miał cały szereg doradców, spośród których jeden – kardynał Granvella – mianowany został zwierzchnikiem kościoła państwowego. Ten, w 1566, roku sprowadził jezuitów. Wszyscy niezadowoleni z władzy hiszpańskiej gromadzili się natomiast wokół Wilhelma, księcia Orańskiego i hrabiego Egmonta. Tworzyli oni radę państwa, zupełnie lekceważoną przez Małgorzatę i jej popleczników. Ku ogólnemu zdziwieniu sama Małgorzata zmieniła jednak stronnictwo w odpowiedzi na apel o zaprzestanie prześladowań. W 1564 roku Granvella został odwołany, sytuacja nie uległa jednak poprawie. W 1566 rozpoczyna się rebelia na 20 Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s. 264. 49 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 ogromną skalę, mająca podłoże głównie narodowościowe. Filip wysyła do Niderlandów wojska pod przywództwem krwawego księcia Alby, który uspokaja sytuację nie przebierając w środkach. Tymczasem Małgorzata rezygnuje ze stanowiska i salwuje się ucieczką do Włoch. Książę Alba wprowadza bezwzględny terror zawiadując Radą Zaburzeń, zwaną też krwawą, która szczodrze feruje wyroki śmierci nie dbając szczególnie o niuanse procesowe. Źródła podają liczbę ofiar wahającą się pomiędzy 1,7 a 8 tys. osób21. W ten sposób w 1568 roku zabici zostają hrabia Egmont i admirał Horn, mimo iż przeszli na katolicyzm. Mienie Wilhelma Orańskiego zostaje tymczasem skonfiskowane, a jego syn porwany do Hiszpanii, gdzie ma być kształcony w duchu prawdziwej wiary. Sam Wilhelm ucieka tymczasem do Niemiec i razem z bratem, Ludwikiem Nassau, zamierza pozyskać najemników. Przeprowadzone przy ich pomocy ataki nie przynoszą jednak rezultatów. Tymczasem papież Pius V składa księciu Albie oficjalne podziękowania za walkę z heretyckimi wierzeniami. Nie jest przy tym wielką tajemnicą, że prężne ekonomicznie Niderlandy są dla prowadzącej ciągłe wojny Hiszpanii ważnym źródłem dochodów łatających budżet. Kolejna fala walk powstańczych przypada na rok 1572. Wilhelm przyjmuje wówczas tytuł namiestnika Niderlandów, co zostaje zatwierdzone przez przedstawicielstwa stanowe. Do kraju wkraczają wojska Ludwika Nassau, oczekiwane jest także wsparcie hugenotów z Francji. Stawia im jednak opór książę Toledo, syn Alby. We Francji ma tymczasem miejsce krwawa noc Św. Bartłomieja. Karol IX, władający wówczas Francją, domaga się rozprawy z hugenotami przetrzymywanymi w niderlandzkich więzieniach. Książę Alba nie ma zasadniczo nic przeciwko temu i wszyscy hugenoccy jeńcy zostają zabici. W rok później Filip II usuwa jednak Albę, niezadowolony z rezultatów jego rządów. Drastyczne metody nie stłumiły powstania, za to gospodarka niderlandzka zaczęła podupadać w wyniku wyczerpania wojną domową. Na to Habsburg nie mógł sobie pozwolić. Władzę przejmuje hrabia de Requesens, który znacznie łagodzi politykę. Walki jednak nadal trwają. W 1574 śmierć ponieśli dwaj bracia 21 Zob.: Ibidem, s. 268. 50 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Wilhelma Orańskiego – Ludwik i Henryk. De Requesens umiera dwa lata później. Południowe Niderlandy domagają się natychmiastowego zwołania reprezentacji stanowych, które miałyby podjąć rozmowy z Wilhelmem. Odpowiedź odmowna prowokuje wybuch kolejnego powstania. Następnym namiestnikiem mianowany został triumfator spod Lepanto – Don Juan d’Austria. W tym samym roku ma miejsc osławiona „hiszpańska furia”, pod którą to nazwą kryje się splądrowanie miasta i rzeź mieszkańców Antwerpii, dokonana przez niezdyscyplinowane wojska hiszpańskie. Wydarzenia te kładą kres antwerpskiej świetności i miasto będzie się podnosić z upadku przez dziesięciolecia. Tymczasem w ramach tak zwanej pacyfikacji gandawskiej dochodzi do zjednoczenia prowincji północnych i południowych. Don Juan wydaje wówczas „wieczny edykt”. Jego zapisy gwarantują prawa Niderlandów, obiecują wycofanie wojsk hiszpańskich i amnestię oraz uznają Wilhelma Orańskiego za namiestnika. Wiecznym jednak edykt się nie okazał, gdyż jeszcze w tym samym roku jego pomysłodawca sam go łamie. Toczą się dalsze walki. Don Juan wkrótce potem umiera, a jego miejsce zajmuje syn Małgorzaty, Aleksander Farnese. Problemy religijne i społeczne sprawiają, że w 1578 roku wybucha regularna wojna domowa. W kolejnym roku zawarta zostaje z jednej strony unia w Arras, w ramach które prowincje południowe deklarują wyznanie katolickie oraz gotowość przystania na rządy hiszpańskie. Rzeczywiście, w Arras podpisany zostaje traktat, zgodnie z którym południe składa broń w zamian za gwarancję praw religijnych i uwolnienie jeńców. Z drugiej zaś strony w tym samym roku Unia zawarta w Utrechcie przez prowincje północne głosi bezwzględną walkę z wojskami najeźdźców oraz domaga się wolności religijnej. Tylko Holandia i Zelandia deklarują się jednoznacznie jako kalwińskie. Unie te stanowią historyczne źródło współczesnego podziału na Belgię i Holandię. W 1581 roku prowincje północne proklamują niepodległość i powstaje Rzeczpospolita Zjednoczonych Prowincji. Fragment tekstu jednej z pierwszych w dziejach deklaracji niepodległości brzmiał następująco: 51 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Podajemy [więc] do wiadomości, iż my rozważywszy dobrze wymienione sprawy i powodowani ostateczną koniecznością, jak powiedziano, za wspólną zgodą, uchwałą i zezwoleniem ogłosiliśmy i ogłaszamy niniejszym króla Hiszpanii za pozbawionego zwierzchnictwa, władzy, jurysdykcji i dziedzictwa tych krajów. W myśl tego ogłaszamy wszystkich wasalów i innych mieszkańców tych krajów jakiejkolwiek godności lub stanowiska 22 za zwolnionych odtąd od przysięgi . Po jej ogłoszeniu walki jednak nie ustają. W 1584 roku zamordowany zostaje Wilhelm Orański. Przywództwo po nim objął jego syn, Maurycy z Nassau. Sytuację Niderlandów finalnie ureguluje dopiero pokój westfalski z 1648 roku. Tymczasem wsparcia udzieliła im królowa Anglii, Elżbieta I. Okoliczności są o tyle skomplikowane, że Filip II wysuwa roszczenia do tronu angielskiego. Filip czuje się po pierwsze obrońcą katolicyzmu wbrew protestantyzmowi elżbietańskiej Anglii, po drugie zaś angielska polityka zamorska narusza ekonomiczne strefy wpływu Hiszpanii. Dodatkowy element stanowi sprawa Marii Stuart, katolickiej królowej protestanckiej Szkocji. Jej egzekucja wykonana z rozkazu królowej Elżbiety stała się pretekstem do wojny hiszpańskoangielskiej, która wisiała na włosku od kilku lat. To Anglicy wyszli z niej zwycięsko. Koniec wieku XVI to czas, kiedy rozpoczyna się schyłek potęgi hiszpańskiej oraz wzrost znaczenia Anglii, która w wieku XVII będzie już należała do państw decydujących o polityce europejskiej. Hiszpania natomiast nie udźwignie gospodarczych następstw odkryć geograficznych. Nieograniczone zwożenie towarów zza morza zamiast rozwijania własnych sił wytwórczych, wraz ze skarbcem zrujnowanym przez permanentne wojny, musiały doprowadzić do ekonomicznej zapaści. W drugiej połowie okresu panowania Filipa II proces ten jest już odczuwalny. Wiek XVI to czas, w którym tworzą się i umacniają zręby nowożytnej Europy. W nieustannym zgiełku wojennym wybucha pierwsza wielka społeczna rewolucja w Europie, tworzą się zasady, na których potem przez stulecia opierać się będzie polityka międzynarodowa, a także powstają zaczątki gospodarki 22 Edit de Etats Généraux déclarant Sa Majesté le Roi d!Espagne dechue de Sa Souveraineté de Pays Bas, 1787 s. 1 i nast., cyt. za: Historia powszechna XVI wieku. Teksty źródłowe, op. cit., s.157. 52 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 kapitalistycznej. Mimo ogromnej ilości nierozwiązanych problemów na kontynencie, Europa musi także stawić czoła nowym lądom i zmierzyć się z ekonomicznymi i społecznymi skutkami ich odkrycia. Chrześcijaństwo, jako idea jednocząca, traci rację bytu nie tylko z powodu reformacji i wojen religijnych, ale także dlatego, że partykularne interesy okazują się być o wiele ważniejsze. Bibliografia 1. Braudel Fernand, Morze śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, Warszawa 2004. 2. Chłędowski Kazimierz, Rzym. Ludzie odrodzenia, Warszawa 1957. 3. Encyklopedia historyczna świata 4. Hasło „Karol V Habsburg”, Wikipedia, <http://pl.wikipedia.org/wiki /Karol_V_Habsburg>, 24 lutego 2008. 5. Wójcik Zbigniew, Historia powszechna. Wiek XVI-XVII, Warszawa 2005. 6. Wyczański Andrzej, Historia powszechna. Wiek XVI, Warszawa 1999. 53 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Dorota Dolata Giorgio Vasari jako artysta: manierystyczny wirtuoz czy mierny naśladowca? Giorgio Vasari pittore e architetto Aretino – takim skromnym tytułem określał siebie żyjący w latach 1511 – 1574 wszechstronny i niezwykle aktywny twórca, o którym Michał Anioł powiedział, że pracuje za całe pokolenie1. Niniejszy tekst stanowi swoiste uzupełnienie artykułu przybliżającego dorobek historyczny oraz poglądy teoretyczne i estetyczne artysty. Twórczość artystyczną Vasariego można badać na wiele sposobów. Pierwszy oddzielałby prace malarskie od architektonicznych czy scenograficznych. Drugi brałby pod uwagę różnorodność stylistyczną, w której da się zauważyć zarówno styl manierystyczny, nowatorski, jak i ten archaizujący, sięgający do XIII - i XIV – wiecznych wzorców2. W niniejszym artykule czytelnik zetknie się z twórczością artysty, śledząc wpływ założeń teoretycznych okresu manieryzmu na realizacje artystyczne Vasariego oraz poszczególne, arbitralnie wybrane wątki kulturalno-politycznej działalności toskańczyka, które wpłynęły na jego prace. Przypatrzmy się na początku roli, jaką grał dla historyka - humanisty mecenat władców świeckich i duchownych w Rzymie i Florencji. Niewątpliwie najistotniejszy wpływ miała znajomość Vasariego z rodem Medyceuszów we Florencji, którzy powierzyli dyplomatycznemu i pracowitemu artyście wiele realizacji o społeczno-kulturalnym charakterze. Aretyńczyk pozostawał w kręgu 1 Frey, II, s. 9 – por list don Miniata Pitti do Vasariego z 10 X 1563 cytowany w: Z. Waźbiński, Vasari i nowożytna historiografia sztuki, wyd. PAN 1975, s 19 2 Z. Waźbiński, op. cit., s. 28 54 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 wpływów możnowładców od 1524 roku, kiedy to kardynał Passerini zabrał zdolnego młodzieńca do domu Niccola Vespucciego, gdzie przebywali Aleksander i Hipolit Medici. Dzieje tego niezwykłego związku przedsiębiorczego artysty i literata z najważniejszymi przedstawicielami rodu – Kosmą Starym i jego następcą, Kosmą Pierwszym – obrazują społeczny byt twórcy owego czasu. Był on poważny, miał wpływy na dworze oraz tworzył sztukę podporządkowaną wizji swych dobroczyńców. Unaocznia to pośmiertny portret Lorenza (Wawrzyńca) Wspaniałego (1449 - 1492)3. Brak bezpośredniego kontaktu z Wawrzyńcem nie przeszkodził Vasariemu stworzyć wizerunku tyleż realistycznego, co noszącego znamiona idealizmu. Ważnym zagadnieniem dla twórców manierystycznych było rozumienie piękna nie jako zgodnego z naturą, ale właśnie idealnego. Za protagonistę tego dążenia uważa się Michała Anioła, który nadał heroiczny i pełen majestatu wyraz wizerunkom Lorenza i Giuliana Medici z kaplicy Medyceuszy w San Lorenzo we Florencji. Tak więc dążenie do podobieństwa oznaczało dla artysty dokonanie dwóch wyborów – wyboru postaci, będącej exemplum dla następnych pokoleń oraz wybór cech zewnętrznych modela podkreślających jego rangę. Wizerunek Lorenzo Medici tchnie powagą i szlachetnością na swym pośmiertnym portrecie, gdyż taki obraz cnót był odpowiedni dla jego rangi społecznej. Ciekawym szczegółem, któremu warto przypatrzeć się w obrazie, jest poza Lorenza – wygięta, ukośna, pozornie niedbała, lecz zarazem wystudiowana i nienaturalna. Podobieństwo do figur alegorycznych ze wspomnianej kaplicy Medyceuszy Michała Anioła nie będzie ostatnim przykładem czerpania inspiracji przez doskonale zorientowanego w świecie sztuki Vasariego. Poruszając zagadnienie wpływu protektoratu możnych na działalność artystyczną aretyńczyka, nie można pominąć jego niezwykle ważnych prac architektonicznych we Florencji (centrum Toskanii, jak i oddziaływania Medyceuszy). Na zlecenie rodu Vasari przebudował Palazzo Vecchio (od lat 50. do 3 Por. Na witrynie: http://www.wga.hu/art/v/vasari/lorenzo.jpg. Ten wychowany niezmiernie starannie władca Florencji, będący zarazem wybitnym poetą i mówcą, uczynił z miasta stolicę uczonych i artystów, takich jak Poliziano, Pico della Mirandola, Marcilio Ficino i Michał Anioł, a także wzbogacił znacznie założoną przez Kosmę Starego bibliotekę medycejską. 55 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 70. XVI wieku), zaprojektował i rozpoczął budowę pałacu Uffizi (od 1560 roku) oraz połączył ten ostatni z Palazzo Pitti – mowa tu o słynnym Corridoio Vasariano (1564 rok). Stary Pałac, od 1540 roku siedziba książęca, był modernizowany i dekorowany w kilku etapach. Gruntownie przebudowując budynek, artysta stworzył tak niezwykłe założenia architektoniczne, jak monumentalne Salone dei Cinquecento (Sala 500) oraz niewielkie, ale oryginalne w pomyśle Studiolo Franciszka I. Było to dzieło potężne, ilustrujące proces odnowy i ekspansji toskańskiego imperium, a także trudna organizacyjnie praca zespołowa. Vasari pisał w swych Rozważaniach, że mógł zrealizować tę olbrzymią dekorację dzięki ludziom takim jak Borghini, Adriani, Naldini, Stradanus i Zucchi, inaczej potrzebowałby całego stulecia4. Aretyńczyk narzucił jednak swój styl, dostarczając swym współpracownikom projektów kompozycji, przerabiając ich pomysły oraz retuszując już ukończone malowidła5. Najbardziej interesujące wydaje się udekorowanie pięter wedle schematu: na dole seria obrazów historycznych, będących odtworzeniem dziejów Toskanii od zamierzchłej przeszłości do epoki Cosima I oraz seria mitologiczno-alegoryczna na drugim piętrze. Wchodzący na pierwsze piętro jest przytłoczony ogromem i wspaniałością monumentalnych malowideł przedstawiających sceny bitewne czy zdobycia miast. Tak perswazyjne opracowanie storii rzuca światło na brak autonomii artystycznej w naszym rozumieniu sztuki oraz całkowitą akceptację tego faktu przez artystę. Vasari, prężny działacz kulturalny (o czym będzie jeszcze mowa przy omówieniu jego Akademii Sztuki Rysunku) przoduje w apoteozie Medyceuszy, a jego starania pełnego odwzorowania historii doprowadzają do ciekawych wyników. Podczas realizacji dzieła sięgano nie tylko do źródeł historyków włoskich, ale konsultowano się także z żyjącymi jeszcze uczestnikami bitew, przeprowadzano dokładne studia topograficzne, studia ubiorów i uzbrojenia żołnierzy cudzoziemskich. Ta niemal obsesyjna dokładność skłoniła Vasariego do jeszcze poważniejszego kroku: „(...) nawet portrety osób w XIII w. kopiował z trzynasto- i 4 5 Z. Waźbiński, op. cit., s. 26 Ibidem, s. 27 56 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 czternastowiecznych malowideł, ale też w pewnym sensie naśladował dawny styl swych malarskich pierwowzorów”6. Ta – jakbyśmy dziś powiedzieli – archaizująca maniera – z pewnością nie stawia Vasariego na czele nowatorskich mistrzów w stylu Michała Anioła, Rossa czy Salviatiego, ale pozwala na jasny i czytelny przekaz treści historyczno-politycznych. Jednocześnie aretyńczyk pozwalał sobie na dużą elastyczność stylistyczną. Wpływ współpracowników na kształt monumentalnego dzieła był różny, jednak w przypadku tzw. Studiola – gabinetu Franciszka I – najbardziej widoczny jest styl Jana van der Straata i jego flamandzkie upodobanie do szczegółu i wyszukanej faktury7. Odcisnęło ono piętno na dekoracjach niewielkiej przyrodniczej, alchemicznej pracowni – owej Wunderkammer – gabinetu osobliwości, gdzie znajdowała ujście powszechna w tamtych czasach pasja kolekcjonerska oraz gdzie przechowywano cuda natury takie jak róg „jednorożca” czy ząb wieloryba, skryte przed ciekawskimi za szafami i obrazami. Jest więc „Perseusz i Andromeda”, obraz – jeden z niewielu - stylowo charakterystyczny dla Vasariego – będący częścią programu ikonograficznego autorstwa Borghiniego. Nie bez znaczenia był wyrafinowany, niemal perwersyjny erotyzm widoczny w ilustracjach mitologiczno-alegorycznych, potwierdzany przez takich badaczy, jak choćby Tibor Klaniczay. Pisze on, że ówczesne malarstwo reprezentatywnie celowało w najbardziej różnorodnym przedstawianiu nagiego ciała kobiecego i scen miłosnych8. Jeśli wyobrazimy sobie ową wysmakowaną kompozycję mitologiczną9 w odizolowanym Studiolo, gdzie nie sposób odnaleźć naturalne źródła światła, z tajemnymi drzwiami do skarbca i prywatnych pokoi10, z łatwością zaakceptujemy, a nawet ulegniemy manierystycznemu efektowi dziwaczności, capriccio i braku umiaru. Jak już wspominałam, dekoracje pierwszego poziomu pałacu nie dostarczają tak mocnych wrażeń. Zdecydowanie bardziej nowatorski niż przy 6 Z. Waźbiński, op. cit., s. 28 Ibidem , s. 29 8 T. Klaniczay, Renesans, manieryzm, barok, Warszawa 1986, s. 125 9 Por. na: http://www.wga.hu/art/v/vasari/studiol2.jpg 10 J. Shearman, Manieryzm, Warszawa 1970, s. 237 7 57 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 historycznych freskach reprezentacyjnego piętra, staje się Vasari przy tworzeniu – tym razem architektonicznego – założenia w Palazzo Vecchio. Wspaniałe wejście z dołu do uroczystego, wielkiego Salonu, budowanego początkowo wbrew koncepcji księcia Kosmy, realizuje plan nie tylko estetyczny, ale i społeczno-polityczny. rozwiązanie, gdzie W trudnych funkcjonalność warunkach przegrała stworzono z pomysłowe wartościami typowo manierystycznymi, takimi jak elegancja formalna, świadoma sztuczność i poszukiwanie podziwu zdumionej publiczności. Wejście - prototyp imponujących dwubiegowych schodów, stopniowo odsłania fragmenty zespołu architektonicznego, czyniąc całość nie do objęcia wzrokiem11. Również otoczenie Starego Pałacu zostało przebudowane. Założonym na szeroką skalę projektem było scalenie przestrzeni między rzeką Arno, Palazzo Vecchio i Piazza della Signoria oraz utworzenie centrum administracji księstwa. Ufficje – bo o nich mowa – pomyślane jako zespół 13 magistratów Florencji, za elegancką fasadą klasycznej kolumnady skrywały wejścia do urzędów, symbolu potęgi biurokratycznej. Budynek otacza z trzech stron długi plac12, który bodaj pierwszy raz tak świadomie artykułuje przestrzeń. Vasari dążył do wyraźnych efektów wizualnych, podkreślając perspektywiczną długość przez dopasowanie ciągłych gzymsów dachów i niezłamanych gzymsów między piętrami budynku. Także przeciągnięcie trzech ciągłych stopni, na których opiera się front pałacu sprawia, że sfera placu wydłuża się, nie zatracając klasycznego wyglądu dzięki spokojnemu rytmowi elementów fasady budynku. Zanim artysta skończył Ufficje, została mu powierzona następna realizacja, będąca jednocześnie kolejnym etapem procesu komunikowania potęgi Medyceuszy w przestrzeni miejskiej. Corridoio Vasariano13 – przewiewna loggia nad samą rzeką Arno, ciągnąca się aż na Ponte Vecchio – Stary Most – doskonale łączy w sobie funkcjonalność z wartościami estetycznymi. Korytarz rozpoczęty w 1564 roku, ukończony w ciągu pięciu miesięcy, uświetnił uroczystość zaślubin 11 Ibidem, s. 142, por. opis i ilustrację Por. na: http://www.ivanweb.net/images/Mondo/Firenze/Uffizi.JPG 13 Por. na: http://www.museumsinflorence.com/foto/corridoio%20vasariano/vasari.jpg, a także na: http://www.aboutflorence.com/Museums-in-Florence/uffizi-gallery/vasari-corridor.jpg 12 58 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Franciszka I Medyceusza z Joanną Austryjacką. Oprócz zaprojektowania jako reprezentacyjne połączenie wyżej wspomnianych Ufficjów z rezydencją księcia – Palazzo Pitti14 – pozwalał na kontrolę urzędników, bezkolizyjne i dyskretne przemieszczanie się w bezpiecznym oddzieleniu od florenckiego tłumu. Jest to oczywiście połączenie pośrednie: biegnie nad samą rzeką, przekracza ją na Ponte Vecchio (anegdota głosi, iż zapach z targu mięsa na moście drażnił arystokratyczny nos...), przechodzi przez wnętrze kościoła Santa Felicita, by osiągnąć Ogrody Boboli (mieszczące między innymi wspaniałą, manierystyczną Grotę Buontalentiego) i pałac książęcy. Najlepiej widoczna od strony rzeki realizacja prezentuje klasyczny układ arkad, harmonijnie przejrzystą oprawę oraz brak niefunkcjonalnych ozdobników czy architektonicznych niespodzianek w stylu przedsionka Biblioteki Laurenziana Michała Anioła. To wszystko pozwala na uprawnione skojarzenie dzieła z okresem dojrzałego renesansu. Vasari osiągnął efekt spokojnej, pewnej siebie potęgi w eleganckim stylu i doskonałości form i proporcji, bez eksperymentowania i świadomego zadziwiania nieładem, przeładowaniem, złożonością15. Więcej różnorodności i swobody manierystycznej znajdziemy we wnętrzach Corridoio, gdzie króluje ornament groteskowy – figury antropomorficzne i zoomorficzne, wyrastające z form roślinnych, których „(...) podstawową metodą była metamorfoza, niemożliwa w przyrodzie przemiana gatunków, w sztuce tworząca rodzaj modułu kompozycyjnego”16. Palazzo Vecchio, Ufficje i Korytarz Vasariego wyraźnie zaznaczają się w topografii historycznego centrum Florencji. Dzieła te, pomyślane jako trwałe i znaczące punkty na mapie miasta, przekazywały więcej treści swoją obecnością niż skomplikowane obyczaje dworskie czy ekspansja terytorialna i zdobycie miast i być może są jednym z pierwszych przykładów tak perswazyjnego kreowania przestrzeni. 14 Por. plan: http://www.aboutflorence.com/Museums-in-Florence/uffizi-gallery/corridiovasariano.jpg 15 Por. na: http://www.aboutflorence.com/Museums-in-Florence/uffizigallery/vasaricorri dor.jpg 16 D. Bodart, Renesans i manieryzm, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007, s. 149 59 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Zagadnienie znaczenia mecenatu w twórczości Vasariego nie kończy się na przytoczonych powyżej przykładach. Warto jednak skupić się także na założeniach czasu manieryzmu obecnych w malarskich realizacjach tego artysty. Zacznijmy więc od pracy bodaj najwierniejszej ideałom manierystycznym. Salone dei Cento Giorni został nazwany tak od rekordowo krótkiego czasu17, w jakim Vasari pokrył freskami pomieszczenie w pałacu Cancellaria w Rzymie na zamówienie kardynała Aleksandra Farnese w 1547 roku. Obszerna, wydłużona sala została udekorowana malowidłami przedstawiającymi sceny z pontyfikatu Pawła III. Jest to przykład storii, gdzie narracja łączy się z alegorycznymi treściami sławiącym panowanie papieża. Program literacki został przygotowany przez Paolo Giovio, wybitnego przedstawiciela rzymskiego środowiska pisarzy. Jak pisze Waźbiński, “(...) był to popis manierystycznego wirtuoza, gdzie bogate i wyrafinowane invenzione literata szło w parze z techniczną sprawnością malarza. Vasari stworzył tutaj podstawy oficjalnej sztuki dworskiej (...) zespół ten pomimo uchybień wynikłych z pośpiechu – pokaz jego programowego fa presto – należy niewątpliwie do najciekawszych z zachowanych realizacji malarskich Vasariego”18 Malowidła pochodzące z roku 1547, a więc jeszcze sprzed monumentalnych realizacji we Florencji, będą wzorem dla późniejszych dekoracji w Palazzo Vecchio, jednak Salon Stu Dni pozostanie najlepszym tego typu dziełem aretyńczyka. Wykazał on dobrą znajomość twórczości Pierino del Vaga czy swego dawnego towarzysza z pracowni Andrei del Sarto – Francesco Salviatiego. Konieczne jest omówienie jednego z fresków, wytrzymującego porównanie z najlepszymi dziełami okresu manieryzmu. Praca nosi tytuł: “Paweł III kierujący budową bazyliki świętego Piotra”19. Pierwsze zaskoczenie (a więc już osiągnięty efekt manierystyczny) budzi fakt przedstawienia na pierwszym planie nagiej postaci (o czysto alegorycznym znaczeniu), podczas gdy właściwa akcja (papież w otoczeniu dostojników, z planami budowy, wskazujący na rosnącą 17 Co stało się przedmiotem krytyki wyrażonej m.in. przez Michała Anioła, por. Wstęp K. Estreichera do żywotów najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów Vasariego, s. XII 18 Z. Waźbiński, op. cit., s. 24 19 Por.: http://www.wga.hu/art/v/vasari/cancella.jpg 60 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 bazylikę) znajduje się niejako w głębi obrazu. Oprócz zabiegu wprowadzenia właściwie zbędnych, drugorzędnych motywów na pierwszy plan, warto zwrócić uwagę na figurę kobiecą w środku kompozycji. Jej poza – niedbale wygięta – pozwoliła na efektowną manifestację możliwości technicznych twórcy dzieła. Jeszcze lepiej prezentuje postaci układające się w kształt litery „S” inny fresk zatytułowany „Paweł III nagradza cnotliwych”20. Figura serpentinata, nieodzowna poza w manierystycznym obrazie, swoje narodziny21 zawdzięcza – Michałowi Aniołowi i jego rzeźbie Geniusz zwycięstwa22. Został tu zrealizowany postulat, aby postać mogła być widoczna jednocześnie z tyłu, jak i z przodu, dzięki układowi falujących linii i śmiałych skrótów perspektywicznych. Inne wyrażenia dobrze ilustrujące sens figury serpentinaty to: forma ognistego płomienia (który scala, a nie rozczłonkowuje postać, jak w kontrapoście) czy krzywizna żywego węża. Trzeba tu przywołać głosy samej epoki, która w następujący sposób uzasadniała użycie nieprawdopodobnej, sztucznej pozy: „a w każdym waszym dziele wprowadźcie przynajmniej jedną postać w wielkim wysiłku, tajemnicza i ujętą w trudny sposób, by ten, kto rozumie doskonałość sztuki, docenił waszą dzielność”23. Artysta udowadnia więc swoją virtú, zakładając obycie i erudycję odbiorcy. Nacisk położony jest na innowacyjność, nietypowość, grę z konwencjami narracyjnymi i kompozycyjnymi obrazu. Przyjemna tajemniczość i rozwiązanie zagadki, kodu, było równoległe z uwolnieniem od rygorów prawdopodobieństwa i logiki narracji24. We freskach Salonu Stu Dni Vasari wpisał się w typową dla owych czasów tendencję do przedkładania malarskiego manifestu nad ilustrację historycznego zdarzenia. Ta tendencja została potwierdzona explicite przez artystę podczas prezentowania Franciszkowi Medyceuszowi dekoracji w Palazzo Vecchio: „Zrobiłem tę 20 D. Bodart podaje następujący opis dzieła: „Nieprawdopodobna poza nagiej postaci leżącej na schodach na pierwszym planie, na marginesie rozgrywającej się sceny, została wyjaśniona przez samego autora Giorgio Vasariego: jest to Alegoria Zawiści, która połyka żmije i pada zatruta” – D. Bodart, op. cit., s. 137 21 Narodziny lub swoistą reminiscencję, odrodzenie „płomienistych” form gotyckich. 22 Por.: http://www.wga.hu/art/m/michelan/1sculptu/2/7victory.jpg 23 Opinia Paola Pino cytowana w: D. Bodart, op. cit., s. 136 24 Ibidem, s. 137 61 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 kompozycję (...) ze skrótów postaci widzianych od dołu, częściowo po to, aby pokazać możliwości sztuki (...)” (w oryginale: parte per mostrar l'arte)25. Dla historyków niebagatelne znaczenie posiada fakt, że podczas dekorowania pałacu Cancelleria i rozmów z kardynałem Farnese, za namową Paola Giovio, zrodził się pomysł napisania wiekopomnych Żywotów najwybitniejszych architektów, malarzy i rzeźbiarzy. Zresztą z tym okresem Vasari „(...) złączył swe najlepsze aspiracje i nadzieje: <<Wolę umrzeć marnie w tym mieście (...) niż żyć wygodnie tam, gdzie bezczynność, lenistwo i ociężałość niszczą piękno ludzkich talentów>>”26. Jednak ów czas dojrzałości artystycznej i umysłowej aretyńczyka, owocujący wieloma wspaniałymi dziełami27 nie spełniły całkowicie nadziei artysty na otrzymanie poważniejszych zamówień. Mimo to brak tych ostatnich nie przeszkodzi nam w analizowaniu twórczości wszechstronnego twórcy. Sięgnijmy zatem do niewielkich, przeznaczonych dla znawców i kolekcjonerów kompozycji, które przeczyłyby tezie o powierzchownym i oficjalnie oschłym charakterze dzieł Vasariego. Wenus i Kupidyn28 to przykład właśnie takiej, wysmakowanej spalliere, dekoracyjnej płyciny przeznaczonej do oglądania od dołu, znajdującej się w pokoju sławiącym poezję miłosną Dantego, Petrarki i Boccaccia. Ów obraz zażyczył sobie do swojej siedziby rzymski bankier Bindo Altoviti, notabene główny przeciwnik polityczny Medyceuszy. Jak widać, dyplomacja i nadrzędna rola sztuki pozwalały na przezwyciężenie „konfliktu mecenatu” i realizowanie zamówień dla najróżniejszych odbiorców. Ilustracja mitu o Wenus i jej boskim potomku pozwala na wielorakie odczytanie treści zawartej w dziele. Otóż widzimy atletyczną postać kobiecą całującą Kupidyna. Wskazuje ona lewą ręką na swe serce oraz prawą, prawdopodobnie, na ołtarz poświęcony Wenus udekorowany maskami. Może jednak nie jest to wskazanie na ołtarz, ale próba kradzieży jednej ze strzał 25 J. Shearman, op. cit., s. 62 Z. Waźbiński, op. cit., s. 23, wypowiedź Vasariego cytowana w: Frey, I, s. 96 27 Por. m.in. „Alegorię Niepokalanego Poczęcia” do kaplicy Altovitich w SS. Apostoli we Florencji na: http://www.tanogabo.it/arte/vasari/vasariallegoryoftheimmaculateconception.jpg 28 http://www.royalcollection.org.uk/egallery/images/collection_large/405486.jpg 26 62 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Amora, co tłumaczyłoby zerkanie bożka miłości do tyłu. Jednocześnie inna strzała, skierowana ku dołowi, zdaje się wbijać w udo Wenus. Byłaby to więc ilustracja bezwiednego zranienia bogini podczas pocałunku, co poskutkuje nieszczęśliwą, tragiczną miłością do Adonisa. Z punktu widzenia techniki malarskiej dzieło to nawiązuje bezpośrednio do stylu Michała Anioła, który wykonał zresztą wcześniej szkic o takiej właśnie treści. Sama Wenus prezentuje ociężały, androgyniczny typ wzorowany na Ignudi z Kaplicy Sykstyńskiej. Kompozycja (znów nawiązująca do figur na rzeźbionych sarkofagach Lorenza i Giuliana Medyceuszy) zawiera także maskę starego człowieka przypominającą tą umieszczoną pod wizerunkiem Nocy na nagrobku Giuliana29. Atletyczność postaci kobiecej, którą trudno określić jako piękną czy pełną uroku, wyraża tutaj pełen siły przekaz wyższości rysunku i rzeźby nad kolorem, tak jak to oglądamy na malarskich realizacjach Michała Anioła. Równocześnie to właśnie kolory pozwalają na jednoznaczne przypisanie obrazu Vasariemu. Wyróżniający jego obrazy zakres barw, od bladych, jakby utworzonych z ciepłego marmuru ciał, przez złote loki obu postaci, aż po ogniste czerwienie taśmy czy rumieńców Kupidyna, to wszystko uzasadnia wysoką ocenę poziomu artystycznego owej niewielkiej, intymnej kompozycji. Jeśli zgodzimy się z twierdzeniem, że każdy artysta jest dłużnikiem swojej epoki, truizmem będzie stwierdzić, że także twórcy manierystyczni byli głęboko zależni od specyfiki swojego środowiska artystycznego, z którego czerpali inspirację, która pobudzała ich do rywalizacji i wyznaczała ideały. Niezmiernie ważnym zagadnieniem dla badaczy XVI wieku jest prestiż i uznanie, bodaj największe w dziejach, jakimi cieszyli się działający we Włoszech malarze, rzeźbiarze i architekci. Ta postępująca „emancypacja” i uniezależnienie od czysto rzemieślniczego sensu sztuki decydowała także o powstawaniu Akademii, które według Tibora Klaniczay’a “(...) powstawały jak grzyby po deszczu w drugiej połowie XVI wieku”30. I dalej pisze Klaniczay: „(...) świat akademii był wyizolowany. Chociaż i wcześniej pojawiały się sporadycznie towarzystwa 29 30 http://www.wga.hu/art/m/michelan/1sculptu/medici/1giulia1.jpg T. Klaniczay, op. cit., s. 140 63 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 naukowe i literackie, to jednak akademie, działające jako uprzywilejowane zgromadzenia , jako ekskluzywne ogniska życia umysłowego narodziły się dopiero w okresie manieryzmu.”31 Pierwsza Akademia Sztuki Rysunku powstała z inicjatywy Vasariego w 1563 roku i choć niedługo przeżyła swego twórcę, odcisnęła wyraźne piętno swoją obecnością i dała asumpt do tworzenia kolejnych akademii i stowarzyszeń artystów. Dla czytelnika, zainteresowanego praktyką artystyczną Vasariego, cenne będzie wyszczególnienie kompozycji powstałej w okresie tworzenia się Akademii. Mowa tu o Kuźni Wulkana32. Dzieło to posiada wiele znaczeń, w zależności od sposobu interpretowania. Można widzieć w nim po prostu przedstawienie mitycznej Tetydy proszącej Wulkana o wykucie zbroi dla Achillesa. Jednak atrybuty wskazują, że mamy do czynienia raczej z Minerwą dającą instrukcje boskiemu Kowalowi. Za Wulkanem widzimy trzech Cyklopów w pocie czoła kujących w żelazie, zaś symbolika postaci znajdujących się za córką Zeusa wymaga szczególnej uwagi. Otóż dostrzec można rząd uczniów studiujących w podłużnej sali grupę Trzech Gracji. Jest więc to wykład teorii przyświecającej powstaniu Akademii. Trzy postacie kobiece oznaczają według innej interpretacji alegorie malarstwa, rzeźby i architektury, których podstawą jest zawsze disegno – rysunek – naczelna kategoria dla toskańskiego środowiska artystycznego. Disegno, również jako „dobry projekt”, „szkic”33 kończył spory wokół rzekomej wyższości tej czy innej dziedziny sztuki i stanowił wyzwanie dla weneckich zwolenników dominacji koloru nad linią. Jak pisze Diane Bodart: „Znaczenie, jakie nadawano rysunkowi, traktowanemu nie tylko jako umiejętność techniczna, ale przede wszystkim jako instrument tworzenia idei, pozwalało domagać się uznania intelektualnego statusu działalności artystycznej 31 Ibidem, s 140 http://www.arca.net/uffizi/img/1558.jpg 33 Czytelnik moce uzmysłowić sobie doniosłość i ważki charakter wykonywanych szkiców na podstawie starannej, a jednocześnie swobodnej kreski w projekcie do fresku „Pierwsze owoce Ziemi ofiarowane Saturnowi” z Palazzo Vecchio, por. na http://www.metmuseum.org /TOAH/images/hb/hb_1971.273.jpg 32 64 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 i uwolnienia jej od tradycyjnych związków z [według średniowiecznych kategorii – przyp. aut.] artes mechanicae.”34 Wracając do „Kuźni Wulkana”, dostrzeżemy, iż kontekst powstania Akademii pozwala na utożsamienie postaci Minerwy z wiedzą teoretyczną – scientia – inspirującej Wulkana - ucieleśniającego wykonawczą ars. To także ucieleśnienie dwóch aspektów sztuki: teorii (z cyrklem i kątownicą w ręku) oraz praktyki (oczekującej na inspirację). Warto przypatrzeć się dokładniej, aby dostrzec figury Barana i Koziorożca wykuwane na tarczy przez Wulkana, a będące znakami zodiaku Franciszka Medyceusza i Kosmy I, który ufundował w 1563 roku Akademię Sztuki Rysunku. Wszystkie postacie ukazane w dziele – pochłonięte szkicowaniem lub rzeźbieniem, we wnętrzu starannie odtworzonej przestrzeni architektonicznej, pokazują całkowitą symbiozę i zgodne współistnienie teorii i praktyki, a także głoszą pochwałę dla obecnej w procesie tworzenia scientii, którą docenił już w swych traktatach Leonardo da Vinci. Dociekliwy interpretator omawianego obrazu doszukałby się jeszcze jednego znaczenia: niewykluczone, że postacie na pierwszym planie to tak naprawdę Borghini (główny współpracownik Vasariego) odpowiedzialny za treści intelektualne – ingenium – i przekazujący program ikonograficzny wykonawcy – samemu autorowi Kuźni Wulkana. Oczywiście rola Vasariego nie ograniczała się do prostego odtwarzania pomysłu literackiego. O tym, jak rozległa i erudycyjna musiała być wiedza artysty, aby mógł być poważnym twórcą na dworze książęcym czy salonach papieskich, świadczy zakrojona na szeroką skalę działalność aretyńczyka jako scenografa oficjalnych uroczystości czy dekoratora rozmaitych intermezzi. Wypada wymienić najważniejsze zlecenia, które podjął zawsze gotowy do usług twórca: m.in.: dekoracja Bolonii z okazji koronacji Karola V w 1530 roku (oraz Florencji z okazji przyjazdu tegoż w sześć lat później), dekoracje dla uczczenia zaślubin Franciszka I z Joanną Austryjacką w latach 1565 – 1566, pośmiertne dla upamiętnienia Michała Anioła w 1564 roku, a także scenografie do wielu 34 D. Bodart, op. cit, s. 120 65 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 przedstawień, by wymienić jedynie La Talanta Pietra Aretina. Vasari zasłynął również jako autor kostiumów do widowiska, którego opis znajdziemy u Shearmana: „(…) ukazało się wklęśnięcie w szczycie Olimpu, a z niego wyłoniła się, i sunąc ku przodowi rosła, chmura, na której plunęła Wenus z trzema Gracjami i czterema Porami Roku (…) gdy Wenus znalazła się na proscenium, salę wypełniła słodka i wytworna woń (…) w innych intermezzi (…) z podłogi wyrastało siedem pagórków, z każdego wychodził dwie poczwary; pagórki ustępowały miejsca dymiącym kraterom”35… Oprócz budzącej podziw sprawności technicznej manierystycznych mascherata oraz pomysłowych alegorii (autorstwa Vincenta Borghiniego), zauważyć trzeba projektowane z rozmachem przez Vasariego kostiumy, do których szkice i projekty36 zasługują na specjalną uwagę. W kreowaniu oficjalnych widowisk i uroczystości Vasari dał się poznać jako doskonały organizator (także własnego czasu, gdyż wykonywał często wiele realizacji o różnym charakterze jednocześnie), zadziwiający elitarną publiczność bogactwem ornamentyki, skalą przedsięwzięć – co stanowiło prawdziwą przyjemność dla odbiorców doby manieryzmu – zawiłością rebusowego widowiska. Niekiedy trzeba było przecież dołączać specjalne programy wyjaśniające użyte alegorie w żywych obrazach czy intermezzi, co wcale nie zniechęcało widzów, a wręcz odwrotnie. Jednym z pięciu postulowanych przez Vasariego w jego rozprawach teoretycznych komponentów w dobrym (czytaj: manierystycznym) dziele jest, obok disegno, natura, decoro i maniera, także grazia, kategoria bodaj najbardziej wymykająca się jasnym definicjom. Według Vasariego wdzięk to kategoria irracjonalna, w przeciwieństwie do piękna nieokreślona, a jej istnienie jest wyłącznie funkcją artystycznej zdolności oceniania i patrzenia37. Nie mniej ważna była także zasada rozmaitości, której przykład odnajdziemy w ogrodach 35 J. Shearman, op. cit., s. 130 i 131 Por. ilustrację u J. Shearmana, op. cit., s. 129 37 T. Klaniczay, op. cit., s. 223 36 66 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Villi Gulia w Rzymie38.Znajduje się tam Nympheum autorstwa Vasariego i Ammanatiego39, wykonane w kamieniu, marmurze i stiuku40. Otoczone zielenią założenie architektoniczne obfitowało w fontanny i sadzawki ukryte w grotach w samym Nympheum, antyczne posągi w niszach i ukryte spiralne schody. Wewnętrzne ściany zostały pokryte freskami. Vasari, który miał pieczę na całością, stworzył dzieło różnorodne, wymyślnie rzeźbione, obfitujące detalami. W tym tkwi bowiem jedna z ważniejszych różnic założeń manierystycznych i barokowych: tu nie przekazuje się totalnej wizji, brak całościowego przekazu. Odbiorca gubi się w szczegółach, nie odnajduje wspólnego punktu, odkrywa wielopoziomowe znaczenia, czerpiąc wiedzę z mitologii, historii i sfery obyczajów. Niniejsza praca nie opiera się na chronologicznym porządku w badaniu twórczości Vasariego. Niemniej jednak ostatnimi omawianymi dziełami będą: realizacja wykonana pod koniec życia artysty – grobowiec Michała Anioła – a nawet taka, której wykonanie przerwała śmierć Vasariego twórcy – mowa tu o dekoracjach wnętrza kopuły katedry florenckiej. Zbyt słabym stwierdzeniem jest powiedzieć, że zgon genialnego innowatora, twórcy „Sądu Ostatecznego”, „Piety” czy „Dawida”, miał wpływ na Vasariego. „Był przekonany, że Rzym bez wielkiego Michała Anioła jest wielką pustynią. Dostrzegał nieudolność następców Buonarrotiego. Krytykował prace przy kopule św. Piotra, prowadzone przez Pirra Ligurio, z powodu odstępstwa od planu poprzednika. Bronił idei artystycznych Buonarrotiego, gdyż czuł się – w pewnej mierze – jego spadkobiercą”41. Swoistym zwieńczeniem ich długoletniej znajomości (gdyż słowo przyjaźń może być za mocne) był nadzór Vasariego nad budową grobowca42 artysty w kościele Santa Croce we Florencji. Alegoryczne 38 Willa ta, projektu Vignoli, jest także znamienitym przykładem dzieła manierystycznego Innym wspólnym projektem była Kaplica del Monte wykonana w latach 1550 – 1555 w San Pietro in Montorio w Rzymie, por. opis u Shearmana: J. Shearman, op. cit., s. 256 40 Por. fragm. na: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/d4/Ninfeo_-_Roma__Museo_di_Villa_Giulia_-_Foto_di_Giovanni_Dall%27Orto.jpg oraz całość założenia u Shearmana: J. Shearman, op. cit., s. 175 41 Z. Waźbiński, op. cit., s. 33 42 http://www.scultura-italiana.com/Galleria/Vasari%20Giorgio/imagepages/image7.html, http: 39 67 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 statuy, przedstawiają, poczynając od lewej strony, Malarstwo, Rzeźbę i Architekturę. A wszystkie trzy, pogrążone w żałobie, mówią o wielkiej stracie dla Sztuki, spowodowanej śmiercią Michała Anioła43. Oczywiście niepotrzebnie byłoby zastanawiać się, jakie wrażenie artystyczne wywarłby grobowiec na samym Buonarrotim. W 1572 roku Vasariemu powierzono zadanie wykonania fresków we wnętrzu florenckiej Santa Maria dell Fiore. Samo przedsięwzięcie – jak pisze wielokrotnie już przywoływany Waźbiński – „(…) wywołało istną burzę. Manierystyczne, pełne niepokój i retorycznych efektów malowidło przedstawiające Sąd Ostateczny miało przesłonić na zawsze kamienną białość kopuły Brunelleschiego. Florencja nie mogła wybaczyć Vasariemu tego, że targnął się on na dzieło, którego legendę sam był stworzył”44. Trzeba jednak zaznaczyć, że dzieło to – krytykowane równie ostro w czasach swego powstania, jak i we współczesnych ocenach, w większości było owocem pracy Federico Zuccariego, mało utalentowanego ucznia Vasariego45. Przy uwzględnieniu niemożności ingerowania przez Vasariego w wynik końcowy monumentalnej realizacji, warto przysłuchać się krytycznej uwadze Waźbińskiego: „Pomimo dużej <<elastyczności stylistycznej>> nie potrafił [Vasari, przyp. aut.] wyjść naprzeciw nowym tendencjom sztuki włoskiej. Malowidła (…) pełne reminiscencji z Buonarrotiego, tkwią w tradycji wielskiego dworskiego stylu Salonu dei Cinquecento. Artysta czuł się zapewne zmęczony wieloletnią walką z losem.”46. W 1572 roku Vasari zmarł w wieku sześćdziesięciu trzech lat, do czego //www.scultura-italiana.com/Galleria/Vasari%20Giorgio/imagepages/image1.html 43 W pracach przy budowie grobowca uczestniczyli: Giovanni Battista Lorenzi, Valerio Cioli oraz Giovanni Battista Naldini 44 Z. Waźbiński, op. cit., s. 19 45 Jeśli już mowa o bliższych nam czasach, warto przytoczyć kolejną kontrowersję dotyczącą kopuły Brunelleschiego. W 1996 roku, kiedy skończono oczyszczanie fresków Vasariego i Zuccariego, przez Florencję przetoczyła się fala protestów przeciwko restaurowaniu dzieła o tak niskim poziomie artystycznym, podczas gdy inne, daleko cenniejsze zabytki nie mogą doczekać się renowacji. Oczyszczenie to jednakże wydobyło na światło dzienne jedyna, być może, mocną stronę fresków – innowacyjną paletę barw. 46 Z. Waźbiński, op. cit., s. 34 68 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 przyczynić się mogło wspomniane wyczerpanie fizyczne i duchowe oraz gorycz z powodu stopniowej utraty wpływów na dworze Medyceuszy47. Kończąc to – z konieczności arbitralne – przedstawienie znaczących i reprezentatywnych dzieł Vasariego jako artysty – rozważyć można zagadnienie świadomości własnej twórczości tego pierwszego „historyka sztuki”. Jak pisze Shearman: „co do własnego malarstwa, Vasari, jak można wnioskować, starał się wykonywać dobrą robotę”48, jakkolwiek da się zauważyć rozbieżność między zaleceniami teoretyka, dotyczącymi wymogów dobrego stylu, a praktyką artystyczną. Mimo to celem mojego wywodu nie jest ocena, a zapoznanie z pracami plastycznymi, architektonicznymi i scenograficznymi tego wielostronnego działacza. Tym bardziej niniejszy artykuł nie rości sobie prawa do rozstrzygnięcia kwestii zawartej w tytule. Zależy to od samego Czytelnika, który jest w stanie dotrzeć do bardziej kompetentnych opracowań twórczości Vasariego49. Kim jest ten, który ze sklepikarską dokładnością stworzył dokładny spis swoich malarskich dokonań, wyliczając 368 pozycji opatrzonych informacjami o temacie, podobraziu, wymiarach, technice a nawet cenie każdego dzieła?50 Czy był to genialny historyk, z konieczności oddawał się produkowaniu przeciętnych obrazów? A może niedoceniony, przenikliwy obserwator i geniusz architektury? Jak ocenić człowieka chwalącego się swoją biegłością malarską (watykańska Sala Regia, nieskomentowana w tej pracy, posiada „ (…) pełen chełpliwości napis, stwierdzający, że w ciągu ośmiu miesięcy [Vasari, przyp. aut.] wykonał dzieło, którego nie mogło zrealizować aż dwunastu malarzy w ciągu trzydziestu dziewięciu lat51), a jednocześnie skrytykowanego przez Benvenuta Celliniego, który „(…) wyraził obawę, iż <<jeśli Bóg pozwoli żyć dłużej temu aretyńczykowi, 47 Jak podaje Waźbiński, ibidem: „aretyńczyk nie został nawet zaproszony do ekipy wykonującej dekoracje pogrzebowe zmarłego w 1574 roku Cosima I”. 48 J. Shearman, op. cit., s 215 49 Do wymienionych wcześniej źródeł należy dodać na pewno redakcję Żywotów... oprac. Przez R. Bettariniego i P. Barocchi, Firenze 1967 oraz inne opracowania Paoli Barocchi, włoskiej badaczki twórczości Vasariego 50 Por. Z. Waźbiński, op. cit., s. 37 51 Frey, II, s. 751 i n., cytowany w: Z. WaŜbiński, op. cit, s. 35 69 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 zasmaruje on swym pędzlem cały świat>>.”52 Odpowiedź na powyższe pytania nie jest, i nie może być jednoznaczna, zarówno z powodu wielorakiej działalności Vasariego, jak i skrótowego charakteru powyższego opracowania twórczości XVI-wiecznego płodnego malarza, śmiałego architekta, scenografa, historyka, poety, namiętnego kolekcjonera dzieł innych artystów... Bibliografia 1. Diane Bodart, Renesans i Manieryzm, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007 2. Tibor Klaniczay, Renesans, manieryzm i barok, Warszawa 1986 3. John Shearman, Manieryzm, Warszawa 1970 4. Zygmunt Waźbiński, Vasari i nowoŜytna historiografia sztuki, Wrocław – Warszawa – Kraków – 5. Gdańsk, Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, 1975 52 Za: Calamandrei, Sulle relazioni fra Georgio Vasari e Benvenuto Cellini, [w:] Studi Vasariani…, s. 214, cytowane u Waźbińskiego, ibidem 70 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Dorota Mentecka Losy diaspory żydowskiej w Europie w XV-XVI wieku, ze szczególnym uwzględnieniem Hiszpanii i Wenecji. Nie jest rzeczą łatwą wyodrębnienie z ciągłości historii narodu pewnego jej fragmentu. Tytuł niniejszej pracy, która początkowo miała obejmować wiek XVI, domagał się rozszerzenia, ponieważ nie sposób opowiedzieć dzieje żyjących w diasporze Żydów, nie cofając się do wieku nasilenia represji i narodzin Inkwizycji hiszpańskiej. Zanim przejdę jednak do wypadków jakie miały miejsce w XV stuleciu i charakterystyki ich konsekwencji w wieku następnym, spróbuję krótko zarysować ogólne podstawy konfliktu interesów żydowskich i chrześcijańskich, które wpłynęły na taki los ludności oraz cywilizacji żydowskiej. RODZĄCA SIĘ NIECHĘĆ Nastroje antysemickie sięgają czasów przedchrześcijańskich. Aby nie cofać się tak daleko, ograniczę się jednak do stosunków chrześcijańsko-żydowskich, najważniejszych dla zrozumienia pozycji Żydów w Europie, aż do holokaustu. Pierwszy istotny głos w tej sprawie to zdanie św. Pawła, który Żydów uznawał zgodnie z Pismem za Naród Wybrany, odrzucając jednak starotestamentowe nakazy obyczajowe, jak obrzezanie czy tabu żywieniowe. W II wieku Kościół radykalizuje swoją postawę i eliminuje ze swego życia możliwe wpływy judaistyczne, uznając oficjalnie Żydów za zabójców Boga. Pojawia się nowy 71 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 gatunek literacki Adversos Judaeos, czyli traktaty skierowane przeciwko Żydom. Będą pisali je między innymi Orygenes i Jan Złotousty, ale także inni ojcowie kościoła, teologowie i władcy. Św. Augustyn dostrzega problem w stosunkach chrześcijańsko-żydowskich, polegający na tym, że Żydzi uznają Pismo, jednak nie przyjęli Chrystusa. Paradoks Narodu Wybranego, który odrzucił swego Boga, tłumaczy ślepotą. Poniżenie i nietolerancja, z jakimi borykają się Żydzi, to boska kara, która ma być ostrzeżeniem dla chrześcijan. Augustyn zakazuje jednak mordowania i nawracania ich siłą. Sytuacja Żydów pogorszyła się znacznie między XI a XIII wiekiem. Gdy w 1096 roku została zorganizowana pierwsza krucjata, wrogość do „niewiernych” była nie tylko nastrojem ludzi średniowiecza, ale oficjalnym programem Kościoła, który tę nienawiść podsycał. Jedną z grup, w które uderzyli krzyżowcy byli Żydzi - „mordercy Chrystusa”, uznani za najgorszych, gdyż znając Pismo, kierowani złą wolą, nie przyjmowali jego prawdy. Obok religii, równie ważną przyczyną szykan i prześladowań będzie dominująca rola Żydów w gospodarce i zmiany koniunktury. Stosunkowo szybko upowszechniły się „znaki hańby”. Dla przykładu, od XII wieku w Hiszpanii była to niebieska tunika z bardzo szerokimi rękawami lub żółty strój, a w Bagdadzie dwie żółte opaski (po jednej na szyi i głowie), jeden but czarny, drugi czerwony i dzwoneczki przymocowane u pasa, ostrzegające gojów przed nadchodzącym Żydem. Najczęściej stosowanym znakiem wyróżniającym było nakrycie głowy lub żółty znak na ubraniu. Popularne były zabawy studentów, którzy szykanowali swych Żydowskich kolegów. Ci mogli wykupić się z tego dużymi kwotami pieniędzy. Generalne charakteryzowanie środowisk uniwersyteckich jako antysemickich byłoby jednak dużym nadużyciem. Mimo ograniczeń studiowała stosunkowo duża liczba Żydów, a ze względu na religijny przykaz udzielania jałmużny i dobroczynności wobec współwyznawców, często mieli lepszą sytuację materialną od swych kolegów. Na każdym uniwersytecie wykładało też kilku profesorów wyznających judaizm. Żydów izolowano w odrębnych dzielnicach, wprowadzano zależnie od miejsca ograniczenia dotyczące posiadania i wykonywania możliwych zawodów oraz funkcji 72 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 społecznych, a XV wiek przyniesie jedną z licznych fal wygnań z miast oraz regionów włoskich i niemieckich, a także z Półwyspu Iberyjskiego. Stopień nietolerancji i szykan był różny, zależnie od miejsca i czasu, jednak niemal wszędzie Żyd był „obcym” i jeśli prawo nie ograniczało jego swobód, to czyniła to najczęściej niechęć określonej grupy społecznej. Od XI wieku zaczęły się poważne oskarżenia pod adresem Żydów. Jedno z pierwszych to oskarżenie o uprowadzenie później kanonizowanego Williama z Norwich, młodego, chrześcijańskiego chłopca i powtórzenie na nim męki Chrystusa. W 1243 roku niedaleko Berlina doszło do osądzenia grupy Żydów podejrzanych o kradzież i zbezczeszczenie hostii. Posądzeń takich było wiele, a dochodziły do nich kolejne, powtarzane nawet po holokauście (pogrom kielecki) podejrzenia o mordowaniu przez Żydów dzieci chrześcijańskich, których krew miała być niezbędna do wykonania macy. Oskarżenia o zbrodnie i świętokradztwa w praktyce życia społecznego pojawiały się równolegle do dyskusji filozoficzno-teologicznych. W średniowieczu w sztuce niemieckiej obserwujemy rozwój symboliki antysemickiej. Obok doskonale znanych wizerunków triumfu Kościoła nad Synagogą, symbolami antysemickimi były złoty cielec, sowa czy skorpion, ale przede wszystkim maciora, zwierzę nieczyste, symbol heretyków i Żydów. Przedstawiano ich ssących jej sutki, czczących ją, obejmujących, ujeżdżających, kopulujących z nią, zjadających jej ekskrementy. Z czasem te przedstawienia przeniosły się do twórczości ludowej, która pogłębiła ich obsceniczność. Paul Johnson upatruje w nich historycznych podstaw odczłowieczenia Żyda w Niemczech. W kronice bolońskiej z 1223, a potem w Kwiatach historii Rogera z Wendover znajdujemy opis legendy o Żydzie Wiecznym Tułaczu, który uderzył Chrystusa na drodze jego męki i za to został skazany na tułaczkę, która trwać będzie aż do Powtórnego Przyjścia. Legenda ta ożywa w XVI wieku, kiedy Wiecznym Tułaczem staje się Ahaszweroszem, stary, brodaty handlarz wędrowny, zwiastujący nieszczęście. PROBLEM KONWERTYTÓW. NARODZINY I FUNKCJONOWANIE 73 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 INKWIZYCJI HISZPAŃSKIEJ Antysemityzm, istniejący od początków obecności Żydów w Europie, w XV wieku był nie tylko zjawiskiem społecznym, ale stał się także prądem filozoficznym. Jednym z najważniejszych ideologów antysemityzmu był Fra Alfonso, a jego myśl w dużej mierze kierowana była pod adresem konwertytów. Żydzi mieli możliwość przyjęcia chrztu, jednak tylko w teorii poprawiało to ich pozycję społeczną. Problem conversos będzie głównym problemem m.in. w Hiszpanii XV wieku. Konwertytów posądzano o niejawne praktykowanie judaizmu mimo chrztu. Niekiedy Żydzi zmuszeni sytuacją do przyjęcia nowej wiary, faktycznie przestrzegali dawnych obrządków. Dotyczyło to także tych, którzy nie zostali dostatecznie poinstruowani w kwestii praktyk chrześcijańskich, np. niewyedukowanych młodych dziewcząt. Nie brakowało jednak nieprawdziwych oskarżeń wynikających z pomyłki lub świadomie fałszywych zeznań. Alfonso postulował fizyczne oddzielenie konwertytów od chrześcijan, a przyłapanych na kryptojudaizmie należało według niego karać jak heretyków. Problem żydowski w Hiszpanii widać już w czasach rządów wizygockich, kolejni królowie od przyjęcia przez Reccareda w 587 roku chrześcijaństwa, aż po rok 711 wydają kolejne ustawy ograniczające wolność ludności żydowskiej. Na początku VII wieku Sisebud wydaje niewykonalny rozkaz ochrzczenia wszystkich Żydów w Boże Narodzenie, a w 694 roku zostają oni uznani za niewolników. Sytuacja pogorszy się za sprawą podejrzeń, jakoby to oni wydali Hiszpanię w ręce muzułmanów. Niektórzy historycy traktują to jako legendę, inni wskazują na faktyczne powiązania Żydów z muzułmanami, które mogły doprowadzić do zajęcia Hiszpanii. Pod rządami muzułmańskimi wyznawcy judaizmu, podobnie jak chrześcijanie, otrzymują prawa, gwarantowane Paktem Omara, swobody kultu religijnego, autonomii w decydowaniu o kwestiach religijnych, dbania o miejsca kultu. Przymus płacenia pogłównego skłania jednak wielu niemuzułmanów do przechodzenia na islam. Zarówno pod rządami arabskimi, jak i w odzyskiwanych przez rekonkwistę rejonach obowiązywały zaostrzenia 74 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 dotyczące kontaktów seksualnych z innowiercami. Chrześcijance za współżycie z muzułmaninem lub Żydem groził stos, a w razie ciąży ekskomunika i chłosta, mężczyzn karano lżej. Muzułmanie karali tylko swoje kobiety. Także w prawie żydowskim przewidziane były kary za kontakty seksualne z gojami. Jednak Żydzi nie traktowali tych przepisów ostatecznie, szczególnie w Turcji, gdzie (m.in. w celach seksualnych) posiadali chrześcijańskie niewolnice. Według Fernanda Braudela wyróżniające Żydów stroje i oznaczenia miały za zadanie utrudnić im uwodzenie kobiet chrześcijańskich, „co leżało w ich zwyczajach”1. „Długi wiek XIV” to kryzys gospodarczy, czarna śmierć, ochłodzenie klimatu, wojny, a także rozruchy żydowskie w Hiszpanii. Oczywiście w obliczu dżumy nie brakowało głosów o rozsiewaniu jej przez Żydów. Do tego czasu konwertyci hiszpańscy dość łatwo asymilowali się ze społeczeństwem, pełnili ważne funkcje. W 1449 roku ludność Toledo wznieca powstanie przeciw wysokim podatkom, a fala niezadowolenia skierowuje agresje na dzielnicę conversos i prowadzi do powstania ustawy ludowej o czystości krwi. Ustawa upada wraz z powstaniem, ale problem żydowskości konwertytów pozostaje. W 1469 roku Izabela poślubia Ferdynanda Aragońskiego i stara się o zdobycie korony kastylijskiej. Jest przekonana o związkach swoich politycznych przeciwników z konwertytami. Czy więc z religijnego zapału królowej, czy za sprawą politycznych utarczek marrani (nowi chrześcijanie) zostają usunięci z urzędów, a władcy rozpoczynają starania o ustanowienie państwowej Inkwizycji. Kolejny incydent ma miejsce w Kordobie w 1473 roku, gdzie istniało Bractwo Dobroczynne, składające się ze starych chrześcijan. W czasie ich zwyczajowej procesji, została oblana z okna figura Matki Boskiej. Odwet wzięto na konwertytach, wielu z nich zabito, raniono, innych wygnano, wprowadzono też zakaz pełnienia przez nich funkcji publicznych. Od 1465 roku działania kastylijskiej Inkwizycji regularnie kierowane są przeciw marranom. Wcześniej oczywiście funkcjonuje w Hiszpanii Inkwizycja papieska, ale w 1480 roku władcy hiszpańscy realizują postanowienia bulli Sykstusa IV i 1 F. Braudel: Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, Warszawa 2004, s. 159 75 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 powołują do życia Inkwizycję państwową, początkowo tylko dla Sewilli. Pierwszy skład stanowili zakonnicy dominikańscy Juan de San Martín i Miguel de Morillo oraz świecki asesor dr Juan Ruiz de Medína. Wydają oni list do szlachty aragońskiej wzywając ją do współpracy w wykrywaniu judaizantów, natomiast konwertyci masowo opuszczają Sewillę. Mianowani zostają kolejni inkwizytorzy, a Kastylia i Aragonia pokrywają się siecią trybunałów. Wąskie i selektywne działanie hiszpańskiej Inkwizycji skierowane przeciw niejawnym wyznawcom judaizmu, a nieskłonne do tropienia prawdziwej herezji w łonie Kościoła, budzi sprzeciw papieża, który chce mieć możliwość rozpatrywania apelacji i rozgrzeszania skazańców. Rodzi to konflikty Inkwizycji papieskiej z państwową, jednak papież, przyciskany przez Izabelę, nie przestaje wydawać nowych mianowań. Najsłynniejszym Inkwizytorem tego czasu jest Tomás de Torquemada, spowiednik królowej. Zaś Pedro Arbués de Epila, Inkwizytor Saragossy zabity w czasie modlitwy staje się pierwszym męczennikiem nowej Inkwizycji. Inkwizytorzy tego czasu to raczej biurokraci i urzędnicy niż namiętni tyrani, jakich znamy z literatury i kina. Ich zadaniem nie jest pojednanie dusz z Kościołem, ale przeprowadzenie długiego i żmudnego procesu, rzetelnego śledztwa, przy założeniu o istnieniu szerokiej siatki uwikłanych w grzech konwertytów (grzesznik miał nie tylko wyjawić swoje winy, ale także zdradzić grzechy innych). Izabela i Ferdynand byli oskarżani o czerpanie korzyści z konfiskat majątków skazanych i właśnie godzenie w bogatych konwertytów było najczęstszym zarzutem pod adresem państwowych trybunałów. Majątek był przejmowany już w momencie postawienia oskarżenia, co często prowadziło do nadużyć. Od roku 1483, gdy zapłonął pierwszy stos, do 1500 na stosach Sewilli spłonęło od 700 do 2000 osób, a w ciągu niecałych dwóch wieków ok. 13 000 konwertytów za sekretne praktykowanie judaizmu. Do końca istnienia Inkwizycji (koniec XVIII w.) spłonęło 32 000 różnych ofiar, 17 659 spalono symbolicznie, a 291 000 poniosło inne kary2. 2 Dane liczbowe pochodzą z: P. Johnson: Historia Żydów, Kraków 2004 76 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Średniowieczne Sądy Boże (ognia, wody i miecza) zastąpiła procedura sądowa i analiza dowodów. Prokurator przedstawiał zarzuty i świadków oskarżenia. Na żadnym etapie nie dochodziło do konfrontacji oskarżonego ze świadkami. Losy oskarżonego były nieznane, w czasie aresztu nie miał żadnych kontaktów ze światem zewnętrznym, a rodziny nie informowano, co się z nim dzieje. Nazwiska świadków były ukrywane, aby zapobiec rodowym krwawym zemstom. Inkwizycję często wykorzystywano przeciw swoi wrogom, nawet w najbliższej rodzinie (Johnson wspomina postaci zapalonych zakonników, próbujących płomieniami zbawić swe matki, nieudolne konwertytki). Proces polegał na przesłuchaniach świadków, z których każdy odpowiadał na 40-50 pytań według identycznego formularza, bez względu na swój udział i znaczenie w sprawie. Oskarżonemu przysługiwał obrońca z urzędu, ale ten rzadko podejmował się szczerej obrony, by nie stracić swej zawodowej pozycji. Oskarżyciel teoretycznie miał obowiązek wykreślić z zeznań oświadczenia tych osób, które oskarżony wskazał jako swych śmiertelnych wrogów. Werdykt przekazywano grupie duchownych asesorów. Po czym następowało auto da fé (akt wiary), publiczny ceremoniał, poniżająca i okrutna pokuta. Skazanego odziewano w ośmieszającą żółtą mitrę i jaskrawą szatę, którą potem wieszano w jego parafii na znak hańby. Szaty w płomienie znaczyły tych, którzy trafiali na stos i byli paleni żywcem, chyba, że przed śmiercią wyznali skruchę, wtedy przed spaleniem duszono ich. Bardzo często oskarżenia były oparte na pozorach rytuałów żydowskich – czasem wystarczyło kupić mięso u koszernego rzezaka, odmówić spożycia wieprzowiny lub nieostrożnie zapalić świece w piątkowy wieczór, lecz najczęściej znalazł się jakiś życzliwy i pobożny sąsiad, który doniósł o fakcie do trybunału. Zdarzały się także skazania pośmiertne, karane podobnie – przez spalenie ekshumowanych szczątek, symbolizujące piekielne męki oraz symboliczne spalenia nieobecnych. Innymi karami były: więzienie, grzywna, haniebny strój z żółtymi krzyżami, zakaz wykonywania zawodu, noszenia broni, otrzymywania pieniędzy, podróżowania konno i powozem, itd. Kary te przenosiły się na dzieci – córki na jedno pokolenie, synowie na dwa. Nakładano też obowiązki wobec trybunału, w postaci konieczności informowanie o 77 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 podejrzanych odszczepieńcach. Kara więzienia, coraz powszechniej stosowana, okazał się początkowo nieco kłopotliwa, gdyż do tego czasu nie było więzień. Lochy były przeznaczone dla bogatych jeńców, a nie dla przestępców. Rozpoczęto więc adaptować w tym celu zamki i twierdze, gdyż ofiar Inkwizycji skazanych na dożywotnie więzienie przybywało. W 1560 roku powstaje pierwsze hiszpańskie więzienie w Toledo, wybudowane z tym przeznaczeniem. W 1490 roku ma miejsce głośny proces konwertytów i Żydów oskarżonych o zamordowanie chłopca, nazwanego Świętym Dziecięciem z La Guardia, sprawa niezwykle podobna do średniowiecznego przypadku Williama z Norwich, dotyczyła brutalnego powtórzenia i ośmieszenia męki Chrystusa. Rozgłos procesu wzmagał społeczne niepokoje, w efekcie czego zrodził się pomysł ostatecznego odseparowania Żydów od środowisk konwertyckich, na które mają zły wpływ, co rzekomo potwierdzał fakt ich współudziału w zbrodni i liczni judaizanci wśród nawróconych. Sposobem na uleczenie społeczeństwa okazało się być wygnanie mozaitów z Hiszpanii. Decyzję podjęto tuż po zdobyciu Grenady. 31 marca 1492 Izabela i Ferdynand wydają edykty o wygnaniu każdego Żyda, który nie podda się natychmiastowej konwersji. Z około 200 000 Żydów duża część wybrała chrzest, a inni udali się do Portugalii, skąd zostali wygnani cztery lata później, do suwerennego (do 1511 roku) królestwa Nawarry oraz do Afryki północnej i na Wschód. Pod rządami otomańskimi rodzi się diaspora sefardyjska (od Sefard hebr. nazwy postrzeganej jako Hiszpania), posługująca się judeo-romańskim dialektem ladino. Żydzi do Turcji przynieśli z Hiszpanii sztukę drukarską, zapoznali Turków z metodami handlu i pośrednictwa oraz nauczyli wielu rzemiosł, szczególnie związanych ze sztuką wojenną. Razem z przepływem Żydów wędrują idee i wynalazki odrodzeniowej Europy, rozmaite „sztuki” i umiejętności. Wędrówki żydowskie wieków XV i XVI sprawiły, że Żydzi stali się biegłymi tłumaczami znającymi po wiele języków. Nagły odpływ Żydów powoduje poważne zaburzenia społeczne i gospodarcze na Półwyspie Iberyjskim. Prędko więc Ferdynand pozwala na powrót tym, którzy ochrzcili się poza granicami Hiszpanii. Nowy edykt daje im nawet możliwość odkupienia majątków, które odsprzedali wyjeżdżając i to 78 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 zaledwie po kosztach inwestycji. W niedługim czasie Inkwizycja zapomina jednak o obietnicach władcy i zaczyna znów prześladować marranów, choć korona staje jej na drodze, robiąc doskonały interes na sprzedaży certyfikatów tym, którzy chcą wykreślić ze swej biografii konflikty ze Świętym Oficjum. Ferdynand obdarza bardziej zamożnych marranów przywilejami, dzięki którym stają się nietykalni dla Inkwizycji, a przecież z przepadku ich majątków utrzymują się trybunały. W XVI wieku Inkwizycja w Hiszpanii rozproszy swą uwagę na morysków i na herezję reformatorską. Stanie się także rodzajem policji obyczajowej, ścigającej za poglądy i postawy, prześladującej rozmaitych odmieńców – czarownice, judaizantów, kryptomuzułmanów, Cyganów, homoseksualistów, księży molestujących seksualnie swoich petentów i petentki oraz wielu innych. Koniec XVI wieku ma przynieść niejakie wytchnienie konwertytom i Żydom, którzy okażą się niezwykle przydatni jako swego rodzaju monopoliści finansowi. Z ich usług bankierskich będą korzystały dwory europejskie. GETTO WENECKIE Salomona ibn Verga, wygnaniec z Hiszpanii i Portugalii, który dotarł do Włoch, napisał na początku XVI wieku Szewret Jehuda (Bicz Judy), w którym zastanawia się, dlaczego ludzie nienawidzą jego współbraci. Opis prześladowań i wnioski, jakie wysuwa Salomon to pierwszy spisany przejaw rodzącej się samoświadomości Żydów. Uważał on, że ucisk Żydów jest w dużej mierze ich własną winą, gdyż przez bycie biernymi z powodu zbytniej ufności pokładanej w Bogu, lekceważą oni nauki polityczne i wojenne. Utrzymywał, że uprzedzenia pochodzą od „ciemnej biedoty”, a wiedza, rozsądek i dialog nie prowadzą do nienawiści. Żydzi według niego są aroganccy i chcą rządzić. Ich widoczny brak pokory budzi nienawiść pospólstwa, masy zazdroszczą im postawy panów. Żydzi powinni zatem zachowywać się skromniej, sami głosić tolerancję religijną i wyrozumiałość. Simha Luzzatto, rabin wenecki z w XVII wieku postrzegał bierność Narodu Wybranego, jako przejaw wiary w istnienie wyższej przyczyny 79 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 ucisku. Uzasadnienia poszukiwano często także w Księdze Estery, której bohaterka ukrywała swe pochodzenie, by pomóc swym współbraciom niezdolnym do stawienia oporu w rozproszeniu, gdy jej mąż, Haman postanowił ich wybić. W XIII wieku Wenecja umieszcza Żydów na wyspie Sinalunga, potem w Maestro. I tu istniał obowiązek odznaczania się, początkowo żółte koło na stroju, potem żółty kapelusz, ostatecznie czerwone nakrycie głowy. Żydzi w Wenecji posiadali Condotte – kartę praw, nie posiadali jednak praw obywateli weneckich. W 1511 ma miejsce agitacja na rzecz wypędzenia Żydów z Wenecji. W latach 15151516 zapada decyzja o zamknięciu gminy żydowskiej w wydzielonej i otoczonej murem części miasta, ghetto nuovo. Okna wychodzące na otaczające getto kanały zostają zamurowane, bram pilnują chrześcijańscy strażnicy, a po sąsiednich kanałach pływają łodzie patrolowe. Strażników opłaca gmina żydowska, jest też zobowiązana do płacenia dzierżawy za teren getta. Taka izolacja nie jest nowym pomysłem, wydzielone dzielnice dla Żydów istniały w miastach islamskich, jak również w średniowiecznej Europie. Żydzi weneccy w ciągu dnia mogli prowadzić interesy, lecz na noc byli zamykani. Chodziło o to, by uniemożliwić im nadmierne kontakty z nie-Żydami, a zarazem nie rezygnować z korzyści, czerpanych z ich obecności, jak podatki, rozwój handlu itd. Ludność ghetto nuovo stanowili Żydzi włoscy pochodzenia niemieckiego (Natione Tedesca). W 1541 utworzono podobną dzielnicę w ghetto vecchio dla przybyszów z Lewantu, a w 1633 ghetto novissimo dla tych z Zachodu. Z trzech wspomnianych grup, tylko Żydzi niemieccy mogli uprawić lichwę i tylko oni mówili po włosku. Początkowo byli oni niezamożni, zajmowali się handlem starzyzną i pożyczkami pod zastaw. Getto weneckie stało się ośrodkiem kultury żydowskiej, w pewnym sensie chroniącym wspólnotę przed asymilacją i zeświecczeniem3. To tam powstał jeden z najważniejszych tekstów halachicznych stworzony na bazie samoobserwacji i kontroli, umożliwionej w warunkach izolacji i skupienia ludności w getcie, Szulchan aruch (Nakryty stół), którego autorem był Sefardyjczyk Józef Caro 3 P. Johnson: op. cit., s. 238 80 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 (suplementem dla Aszkenazyjczyków opatrzył go polski rabin, Mojżesz Isserles). Jeszcze przed rokiem 1520 powstaje drukarnia hebrajska w Wenecji, założona przez chrześcijanina Daniela Bomberga. W XVII w. powstanie w getcie akademia muzyczna. Żydzi weneccy preferowali język włoski, dlatego dzieła naukowe, jak i dramaty wydawali po włosku. Modne też było kształcenie się w Padwie i światowa postawa, które to zachowania były krytykowane przez rabinów. Żydowscy kupcy byli najczęstszymi ofiarami korsarzy i piratów śródziemnomorskich, zarówno muzułmańskich, jak i chrześcijańskich. Ich towary były luksusowe, ładunki potężne, a i za samego kupca korsarz mógł liczyć na sowity okup. Podobnie podróżni żydowskiego pochodzenia byli nieraz sprzedawani przez załogę statku, którym płynęli. Żydzi płacili więc specjalne składki na organizację zajmującą się wykupem jeńców, był to rodzaj ubezpieczalni. Posiadali też swojego obserwatora na Malcie, jako że często stawali się łupem Kawalerów Maltańskich. Obserwator był agentem pośredniczącym w transakcji wykupu. Za niewolnika żydowskiego żądano niebotycznych sum wykupu. żydowskie prawa dotyczące pomocy braciom w wierze scalały naród żydowski i w tym wypadku. Gminy działały niezwykle sprawnie w sprawie wykupów swoich obywateli. REFORMACJA I KONTRREFORMACJA WOBEC ŻYDÓW. ŻYDOWSKI WKŁAD W PODŁOŻE KAPITALIZMU Wydawać by się mogło, że reformacja, burząc monolityczne oblicze Europy, pomogła nieco Żydom. Na pewno odwróciła od nich uwagę zagorzałych władców katolickich i trybunałów inkwizycyjnych. Spowodowała też wzrost zainteresowania Starym Testamentem. Chrześcijańscy hebraiści w rzeczywistości byli jednak wrogami judaizmu, poczynając od Pico della Mirandoli w XV wieku, przez takie postacie, jak Sebastian Munster czy Filip Melanchton w wieku XVI. Także Erazm z Rotterdamu był antysemitą, a uczonych Żydów uznawał za ludzi niezmiernie niebezpiecznych, za plagę szkodliwą i skrajnie przeciwną naukom Chrystusa. Tak oto pisał do Inkwizytora Kolonii: „ Któż 81 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 spośród nas nie nienawidzi tej rasy? Jeśli chrześcijaństwo polega na nienawiści do Żydów, to my wszyscy jesteśmy chrześcijanami w nadmiarze.”4 Luter, interpretując Biblię, korzystał z pomocy żydowskich uczonych. Zauważał jednak, że nie ma powodu, by Żydzi odrzucali Chrystusa. Z czasem zwrócił się przeciw Żydom, pisząc w 1543 roku O Żydach i ich kłamstwach. Traktat ten Paul Johnson uważa za krok ku holokaustowi5. Luter postulował spalenie synagog i zakopanie wszelkich resztek, które to przetrwają. Chciał zakazania nauczania rabinicznego, zburzenia domów i umieszczenia ich mieszkańców w stajniach. Uważał za konieczne pozbawienie ich majątków i usunięcie z rynków oraz odesłanie do pracy przymusowej. Postulaty te wydają się rzeczywiście dziwnie znajome z perspektywy XX wieku. Lichwiarzy uważał natomiast za złodziei i morderców. W latach trzydziestych i czterdziestych Żydzi zostają przepędzeni z wielu miast niemieckich. W 1572 dochodzi do splądrowania synagogi w Berlinie, a rok później pada nakaz wydalenia Żydów z całego kraju. Cesarz Karol V, będąc królem Hiszpanii był nieprzyjazny Żydom, ale jako cesarz uznał, że na sejmach w miastach niemieckich mogą być pożytecznymi sprzymierzeńcami. Po raz kolejny wygrało więc pragmatyczne podejście polityczne. Josel z Rosheim, rabin alzacki nazwał Lutra zbójem, a Karola „stróżem Pana”6. Żydzi chętnie wspomagali wojska cesarskie pokaźnymi sumkami i modlitwą. Próbowali też nawrócić Karola. Żydzi niemieccy ruszyli m.in. do Włoch, zachęcani papieskimi gwarancjami. Paweł III, a potem Juliusz III chronili marranów przed Inkwizycją i zachęcali Żydów do osiedlania się pod swoją jurysdykcją. W 1555 roku Wielki Inkwizytor Caraffa – „bicz na Żydów” – został papieżem, przyjmując imię Pawła IV i zgodnie z przewidywaniami, zmienił politykę Państwa Kościelnego wobec Żydów. Bullą Cum nimis absurdam osiedlił Żydów na lewym brzegu Tybru i otoczył murem. Podobne getta powstały tym samym we wszystkich miastach papieskich. Od 1562 roku słowo ghetto staje się terminem powszechnie 4 Ibidem, s. 243. Ibidem, s. 244. 6 Ibidem, s. 245 5 82 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 używanym w ustawach antyżydowskich. Płoną coraz liczniejsze stosy książek i ludzi, zarówno związanych z reformą, jak i z judaizmem. Kolejno, Pius V bullą Hebraeorum Genas likwiduje gminy żydowskie. Ostatecznie jedynym miastem włoskim bez getta pozostało Livorno. Kontrreformacja zmieniła też nastawienie monarchów europejskich. Represje skupiały się nadal na marranach. Nowym zjawiskiem, w obliczu wygnań i przepływu ludności żydowskiej przez Europę stała się podejrzliwość i niechęć wobec imigrantów. Dawno osiedleni Żydzi mniej przerażali, dlatego to nowoprzybyli powodowali zwiększanie represji. Przepływ ludzi łączy się nieuchronnie z przepływem idei, a to postrzegano jako szczególnie niebezpieczne w czasach rodzenia się rozmaitych herezji. Z drugiej jednak strony, Żydzi byli pożądani, władze kochały żydowskie bogactwo i możliwości czerpania z nich korzyści. Obecność Żydów, zajmujących się – z powodu ciągłej ruchliwości – mobilnymi profesjami, jak kupiectwo, bankowość, prawo, wpływała pozytywnie na rozwój handlu i innowacyjność w ekonomii. To Żydzi bez wątpienia byli pionierami kapitalizmu, a nie, jak chciał Weber, protestanci. Mobilność, izolacja, niekiedy zakaz posiadania ziemi, prawne ograniczenia dostępu do pewnych zajęć skłaniały Żydów do zajmowania się finansami. Ułatwiał im to brak emocjonalnych więzi z resztą społeczeństwa oraz przepisy religijne regulujące sposoby przeprowadzania transakcji z Żydami, ale nieograniczające spraw, gdy chodzi o gojów. Pozwalało to na wprowadzanie swobodnych rozwiązań z zakresu finansów i handlu. To Żydzi uporządkowali też kwestię pieniądza i ustalenia jego wartości symbolicznej. W Europie istniała niechęć do uznawania wartości pieniądza za względną i traktowania go jako jednego z towarów czy dóbr. Nie zważano na zmianę jego wartości w czasie i przestrzeni. Obrót pieniędzmi jako takimi był uważany za pasożytniczy – pieniądz wszak nie pracuje, jak więc może zarabiać? Chrześcijańska postawa wobec pieniądza zabraniała lichwy, nie mogła jednak wyeliminować ludzkich potrzeb materialnych, toteż Żydzi, nieograniczeni boskim prawem, czerpali korzyści z obrotu pieniądzem wśród nie-Żydów. Pożyczki między Żydami były zgodne z prawem religijny, jednak 83 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Jahwe nie zakazał pożyczać na wyższy procent gojom (do dziś wiele banków w Izraelu przestrzega tego rozróżnienia). Już ok. 1500 roku Żydzi uznali, że pieniądz jest towarem, a wymiana sięga czasów biblijnych, pozbawili tym samym pieniądz jego magicznych i etycznych obciążeń. Dyskusje nad wartością pieniądza podjęli oczywiście uczeni, i tak Rabbi Abraham Forissol z Awinionu stwierdził, że osiąganie dochodu z tytułu posiadania kapitału pieniężnego nie jest bardziej hańbiące niż zarabianie z tytułu posiadania innych dóbr. Natomiast Izaak Abrabanel w komentarzach do Księgi Mojżesza popiera zysk i procent od pożyczki. Z samej Tory wynika związek między moralnością i pobożnością a bogactwem, Bóg bowiem wynagradza życie w religii pomyślnością i dobrobytem. Izrael ma być bogaty, aby innym pożyczać, ale sam się nie zapoŜyczać7. Koniec XVI wieku przynosi osłabienie idei antysemickich i kontrreformacyjnych, wzrasta autorytet państw, a słabną wpływy Kościoła. W nauce, filozofii, prawie i literaturze pojawia się coraz więcej zwolenników świeckiej orientacji politycznej. Docenia się zalety dobrze wykształconych Żydów oraz ich udział w handlu i możliwości „wspomagania” finansami możnych katolickich. Zdarzały się wszakże prawdziwe kariery żydowskie w XVI wieku i to nie tylko te finansowe. Żydem był Abraham Colorni, konstruktor na dworze Ferrary, twórca licznych machin wojennych, oblężniczych, składanej łodzi, architekt fortów, prawdziwy „artysta wojny”, autor pierwszego karabinu 10-strzałowego, wybitny matematyk, chiromanta, który wymyślił sposób pomiaru odległości przy pomocy luster, potrafił łamać najbardziej skomplikowane szyfry i do perfekcji opanował sztukę uwalniania się z więzów. Został zaproszony na dwór cesarza-czarodzieja Rudolfa II, gdzie inny Żyd, rabin, kabalista i alchemik Liw ben Becalel, według legendy, stworzył Golema. Rudolf II nadał Żydom prawa, ale powoli i inni władcy zatrudniali Żydów, zaczęli fundować osady i pozwalać na działanie szkołom i drukarniom żydowskim. Prześladowania Żydów spowodują w wiekach następnych narodziny ruchów mesjanistycznych, ujawnianie się fałszywych proroków zwiastujących 7 Ibidem, s. 250 84 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 przyjście Zbawiciela, ale także bardziej praktyczne postawy, jak ta księcia Naxos, czyli Juana Mingueza, marrana, który w Stambule powrócił do judaizmu i stał się wszechmocnym władcą. Marzył, aby zostać królem Żydów i planował stworzyć państwo w Ziemi Świętej, odbudował nawet ruiny Tyberiady. XVI i XVII wiek to powolna droga do rozłamu w twardym rdzeniu judaizmu, który przez wieki pozwalał trwać narodowi żydowskiemu w rozproszeniu. Bibliografia 1. Bałaban, Majer, Historia i literatura żydowska za szczególnym uwzględnieniem historii Żydów w Polsce., Lwów 1925 (reprint: Warszawa 1982). 2. Braudel, Fernand, Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, 3. Warszawa 2004. 4. Cohn–Sherbock, Lawinia, Historia cywilizacji żydowskiej, Warszawa 1999. 5. Edwards, John, Inkwizycja hiszpańska, Warszawa 2002. 6. Johnson, Paul, Historia Żydów, Kraków 2004. 85 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Dorota Mentecka „Drugi obieg” wojenny XVI wieku Istotnym rysem kultury XVI wieku jest problem rozbójnictwa. Oczywiście bandytyzm i przestępczość, awanturnictwo i włóczęgostwo są zjawiskami o długiej tradycji i nigdy nie przestały tworzyć ważnego aspektu życia społeczeństw. Dlaczego więc tak szczególne znaczenie przypisuje tym zjawiskom Fernand Braudel1 właśnie w XVI wieku i właśnie dla kultury śródziemnomorskiej? XVI wiek to wiek wojen, regresji gospodarczej, przeludnienia i ubożenia ludności obszaru śródziemnomorskiego. Duża część szlachty w tych warunkach traci swoje majątki a z nimi osobiste przywileje, zaś ta, która pozostaje bogata nie jest szczególnie czuła na losy ludności popadającej w nędzę. Nędza zaczyna ogarniać coraz większe masy i sytuacja taka będzie pogarszać się jeszcze w wieku następnym. Nie istnieją w tym czasie żadne sensowne i przynoszące długotrwałe efekty rozwiązania z zakresu polityki socjalnej. Bieda musi więc wpisać się w krajobraz kultury XVI wieku. Wzrost nędzy, problem głodu i bezdomności wywołują spore napięcia społeczne, nie prowadzą jednak do rewolucji. Braudel zastanawia się, ile z licznych rewolt, buntów i rzezi XVI-wiecznych mogło mieć swoje podstawy w niezadowoleniu wynikającym z tragicznych warunków życiowych. Czy te okrutne zrywy, przestępstwa, akty przemocy to wypadki, pojedyncze zdarzenia czy rzeczywisty rys historii społecznej XVI wieku? Czy w tej anarchii, nieporządku można szukać jakiejś spójności? Czy wiek, który w opisach jawi się często jako wiek krwi i okrucieństwa jest pasmem zbrodni czy też okresem szczególnej wojny społecznej? 1 F. Braudel: Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, Warszawa 2004, Tom II, s. 84-104 86 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Włóczęgostwo, czyli skąd biorą się rozbójnicy Nędza zmusza rzesze ludzi do włóczęgostwa, które staje się wyróżniającym, lecz uciążliwym dla świata sposobem życia. Całe tabuny wygnańców i potępieńców, uciekinierów i upośledzonych przez warunki ekonomiczne wędrują szesnastowiecznymi drogami. Podwórca Cudów znajdują się w każdym większym mieście. To tam można znaleźć usłużne dziewczęta, które oskubią nieuważnego klienta, niemniej usłużne wdowy pozostawione swej biedzie, graczy o skłonnościach szulerskich, prawdziwe i udające kaleki, ofiary losu, błaznów i „głupków”, łotrzyków różnej maści, kolorowych Cyganów… Miasta, co pewien czas, najczęściej po jakiejś głośnej zbrodni lub szczególnym nasileniu ekscesów, przypominały sobie o tych wylęgarniach zła w swoim łonie i w trosce o porządek, moralność i higienę usuwały żebraków, nierobów i resztę podejrzanego „elementu” społecznego, przerzucając swój problem do innych miast oraz na trakty. Łatwo domyśleć się, że jeśli było to praktyką powszechną, to do oczyszczonego miasta zaraz przybywali wygnańcy z innego i cała „zabawa” zaczynała się od początku. Nie zapominajmy, że ważną rolę wśród włóczęgów i awanturników odgrywali studenci. Już XV wiek częstuje nas postacią najsłynniejszego z żakówkryminalistów, barwnym François Villonem. Również Braudel, choć rozważa w tym wypadku szczególnie sytuację Hiszpanii i Italii, wspomina o studentach, którzy zapomnieli drogi na swe uniwersytety i przyłączyli się do band awanturników. Włóczędzy tworzyli bractwa czy nawet państwa ze swoimi strukturami. Kogo oprócz studentów spotkalibyśmy na XVI-wiecznej drodze (choć takie spotkanie to iście nierozsądny pomysł)? Otóż tacy wędrowcy rekrutowali się między innymi spośród żołdactwa – byli to najczęściej bezrobotni w danej chwili weterani poszukujący przygód, ciągnący za sobą uległą dziewkę. Nie brakowało też młodych chłopców, gotowych chwycić się każdego zajęcia, osieroconych dzieciaków, wyrzuconych z domów czy uchodzących przed głodem. Kolejną kategorię stanowili złodzieje i przestępcy z piętnem tak widocznym, że na zawsze byli skazani na to „życie na marginesie”, 87 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 bandyci, dłużnicy uciekający przed wierzycielami, uwodziciele uciekający przed mścicielami czci dziewiczej lub mężowie uciekający przed gderliwymi żonami. Dużo też było zubożałych szlachciców hiszpańskich dążących do Sewilli, by zaciągnąć się na statek do Nowego Świata i tam próbować odbudować majątek i chwałę nazwiska. Na końcu zaś należy wymienić księży i mnichów, którym życie w regule znudziło się lub sprawiało za dużo trudności oraz samozwańczych duchownych. Obok Ameryki, mającej dawać nowe szanse tym, którzy w Starym Świecie już żadnych szans nie mieli, marzeniem wędrowców i łazików, którzy obrali za cel miasta portowe Hiszpanii były Indie, nazywane „kościołem zbuntowanych, listem żelaznym zabójców”2, ale także posiadłości hiszpańskie w Afryce. Hiszpania podejmowała pojedyncze akcje ścigania włóczęgów. Najczęściej kończyły się one na wydaniu odpowiednich rozporządzeń. Trudno było realnie szukać podejrzanych typów, na przykład wśród grup pielgrzymów, czego dotyczyły państwowe pisma. Podejmowano też działania wobec niepracujących, wypędzając ich, jeśli w określonym czasie nie znaleźli zatrudnienia. Najczęściej państwo występowało przeciw brivons i vagamundos, których jedynym życiowym zajęciem była gra. Grę karano na równi z żebractwem i uważano, że kto gra, nie robi nic. Braudel przywołuje obrazek Palermo z 1590 roku, gdzie „grano nie tylko w karty, zakładano się w Palermo o cenę zboża, o płeć mającego się urodzić dziecka i, podobnie jak wszędzie, o liczbę kardynałów, których ustanowi Ojciec Święty”3. Nie mogąc okiełznać hazardu i nieróbstwa, władze Palermo najęły dwóch nieprzekupnych kontrolerów, mających oczyścić miasto z zepsucia. Natomiast ukazem z 1586 roku wygnano złodziei, graczy i oprychów z Walencji, i w ten sposób podróżowanie między miastami stało się niemożliwe, a na pewno niezwykle niebezpieczne. W 1581 roku w Sewilli, tym porcie marzeń, wyłapano włóczęgów i wsadzono ich na statki płynące do Ameryki, gdzie mieli stać się pożyteczną siłą roboczą. Niestety, jak mówi przysłowie: „z niewolnika nie zrobisz pracownika”… Statki poszły na dno. 2 3 M. Cervantes, El celoso Extrameño, w: F. Braudel, op. cit., s. 90 F. Braudel: op. cit., s. 92. 88 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Pozbycie się biedaków oznaczało obciążenie nimi kogoś innego. Każde miasto wydawało rozporządzenie, robiło obławę, wydalało niechcianych, dzięki czemu nastawał chwilowy spokój, po czym pojawiali się ci sami lub nowi, narastały zbrodnie i powracał chaos. Takim błędnym kołem toczyła się walka miast ze społecznym marginesem, który nie był znowu taki wąski w XVIwiecznej Europie. W XVII wieku bieda przestanie być problemem polityki miast, ale zaleje całą Europę, prawdziwe masy dosięgnie nędza, która doprowadziła do wzrostu opisanych zjawisk. Kolonializm miał w pewnym stopniu uleczyć tę sytuację. Kultura XVI-wiecznej Europy to kultura sprzeczności i rozłamów, a najbardziej widocznym z nich jest ogromna przepaść między biednymi a bogatymi. Domy szlachty pękają w szwach od służby, a miasta mają swoje tłoczne przystanie biednych awanturników, rozpustnic i czarnych interesów. Rozboje w miastach a „piraci drogowi” Taka sytuacja społeczna pociąga za sobą pewien obraz epoki. Z jednej strony kolorowy, pełen oryginałów, z drugiej natomiast mroczny i niebezpieczny. Braudel manipuluje wyobrażeniami czytelnika, przytaczając kolejne przykłady krwawych buntów i napaści, wynajdując cytaty z kronik poprzedzających dziennikarstwo sensacji. Przytoczę tu kilka epizodów, aby wejść w zaproponowany przez niego klimat XVI w. Otóż w 1585 roku widziano w Rzymie więcej ściętych głów przestępców na moście Świętego Anioła niż melonów na targu4. W Neapolu w tym czasie każdej nocy dochodziło do kradzieży, napaści i walk zbrojnych5. W 1588 roku książę de Guise wszedł do Paryża z 10 ludźmi pod bronią, dokonując terroru. Był bez grosza, zadłużony i nie mogąc wypowiedzieć wojny, gdyż zwyczajnie nie było go na to stać, uznał, że łatwiej będzie wejść do miasta, w którym i tak panował bałagan. Wybrał wojnę tanią, choć szczególnie okrutną. 4 5 Ibidem, s. 82. Ibidem. 89 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Afery miejskie, nawet tak skrajne, jak powyższa, były niczym w porównaniu do bandytyzmu pozamiejskiego. Zjawisko to, podobnie jak piractwo i korsarstwo, stanowi ważny aspekt tradycji śródziemnomorskiej i samo ma długą tradycję. Istnieją po dziś dzień miejsca, które słynęły z rozbójnictwa – Katalonia, Kalabria czy Albania mają w tej dziedzinie niezwykłe „osiągnięcia”. Nie ma niczego z szyderstwa w tym stwierdzeniu, gdyż dla ludu (a lud stanowi większość społeczeństwa), zbójnik nie jest nikim złym, a na pewno zło, którego się dopuszcza, nie jest tak jednoznaczne. Lud był z reguły po stronie bandytów, gdyż bandyci występowali przeciw możnowładcom, bogaczom, a nade wszystko przeciw państwu, które było znienawidzone przez lud za represje, podatki i wspieranie możnych. Bandytyzm był więc odwetem na organizacji państwowej, zaś rozbójnicy nie tylko w bajkach (i serialu Janosik) byli wielbieni przez lud i mieli szczególne względy u niewiast. Państewka rozbójnickie drwiły z władzy i ściągały do siebie tych, którzy tej władzy podpadli lub z innych względów nie przepadali za nią. Włochy mają szczególnie bogatą tradycję bandytyzmu skierowanego często przeciw tyranii możnowładców (jeszcze w Hrabim Monte Christo spotykamy weneckich rozbójników, a zapewne nie ostatnich). W Hiszpanii, a szczególnie w Andaluzji, gdzie trwała tradycja arabska, bandyci uchodzą za bohaterów i są opiewani. Podobnie traktuje ich folklor bałkański i rumuński. Tak więc pół-legendy o Robin Hoodach, Zorrach i Janosikach to nie tylko wybielone i wyidealizowane historie o tych, co złych karzą i bogatym odbierają. Lud żył w rzeczywistej komitywie ze zbójami, a ci dbali o wioskę, z której się wywodzili. Istniała też wzajemna umowa o ochronie. Bandyta był obrońcą uciśnionych. W Hiszpanii wykorzystywano tę więź, by schwytać bandytów. Wiedząc, że rozbójnicy mają stały kontakt ze swoimi bliskimi i traktują wieś jako miejsce zaopatrzenia, sugerowano jej mieszkańcom, by wydali „swojego” zbójnika. Gdy sugestie nic nie dawały, wysyłano kompanię wojska do wsi, a ta urządzała się wygodnie w domu krewnych zbójnika i w domach bogatszych mieszkańców, korzystając z całego dobrodziejstwa gospodarzy. W końcu wieś była tak zirytowana i spustoszona, że wydawała delikwenta lub płaciła odszkodowanie, by „ich” zbój mógł udać się na banicję, zamiast na szafot. 90 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Tak jak w powieściach, bajkach i hollywoodzkich filmach rozbójnicy musieli mieć swe kryjówki, a najlepsze były w tym celu góry, nie tylko ze względu na mnogość romantycznych jaskiń. Góry utrudniają działania wojenne, a prawo państwowe tam nie dochodzi. To obszar niedostępny i raczej omijany. Jeszcze lepiej, gdy góry stanowiły obszar przygraniczny. Pogranicza były bowiem innym ulubionym miejscem band zbójeckich. Tam można było drwić z prawa, przechodząc spod jurysdykcji, przeciw której się wystąpiło pod jurysdykcję sąsiada, umykając sprawiedliwości. Poza tym, że wojsko nie ścigało bandytów za granicami swego państwa (wyjątkowe sytuacje pozwalały na przekroczenie granic przez wojsko sąsiada, ale tylko na kilka kilometrów), to jeszcze granica umożliwiała przemyt. Państwo sąsiedzkie cieszyło się rzecz jasna z tego, że bandyta splądrował sąsiada i wzajemnie, dlatego rzadko dochodziło do porozumień o walce ze zbójami pomiędzy sąsiadami, których dzieliła taka zainfekowana granica. Często możni chronili bandytę, by ten rabował innych możnych. Zapowiadałam, że historia ta będzie krwawa i przesycona okrucieństwem, a jak do tej pory, opis przedstawia bohaterów raczej lubianych i niegroźnych. Co takiego robili więc ci ludzie, żeby zasłużyć na swoje miano? Otóż najważniejszą przewiną były mordy i rabunki dokonywane na podróżnych. Podróż w XVI wieku była wyczynem ryzykownym. Nawet oficjalni kurierzy, chronieni prawem byli rabowani. Utrudniało to i wydłużało transport towarów, a przede wszystkim poczty, powodując niezwykłe zacofanie informacyjne. By jechać bezpiecznie trzeba było korzystać z pewniejszych traktów, podróżować tylko w dzień i pod ochroną, co zwiększało nie tylko czas, ale i koszta, nie dając gwarancji bezpieczeństwa. Istniała jednak alternatywa: albo korzystać z lądu i wpaść w ręce bandytów, albo z wody i natknąć się na korsarzy. Drogi odcięte przez bandy zbójnickie były utrapieniem wielu rejonów Europy w owym czasie. Bandyci pustoszyli też posiadłości możnych, plądrowali ziemie, niszczyli uprawy, wybijali stada, wycinali sady, dokonywali podpaleń, profanowali kościoły, porywali dla okupu, a czasem napadli zbrojnie na jakiś zamek. Większość z tych zbrodni nie 91 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 przynosiła więc korzyści, a tylko godziła w interesy posiadaczy, co stanowiłoby argument za tym, że rozbójnictwo było formą walki społecznej. Zdarzały się wojny przeciw zbójom, jednak możni woleli układać się z bandami, by wykorzystać je dla swoich celów, niż walczyć z nimi. Wojny były kosztowne, a bandytów i tak napływało. Zdarzało się, że wcielano rozbójników do wojska – tak było z bandą Angela Ferro terroryzującą Casertę. Została ona wysłana do Flandrii, by bić się pod hiszpańskimi sztandarami. Niekiedy napuszczano bandy na siebie lub darowano winy bandycie za wydanie gorszego. Nie brak też przykładów panów, którzy sami dowodzili bandami. Najsłynniejszym z nich był bez wątpienia Alfonso Piccolomini, książę Montemarciano utrzymujący kontakty z nieprzyjaciółmi Medyceuszy. Przed nim i jego politycznymi kontaktami drżała cała Toskania. Niestety wcześniej nie spodobało mu się wojowanie w legalnej wojnie, przedłożył nad nią tę „partyzantkę” i może dlatego nie nauczył się jak sprawnie walczyć i zdobywać twierdzę. Przegrał z Wielkim Księciem i w 1591 roku został stracony we Florencji. Jak widzimy, przekrój społeczny braci bandyckiej był bardzo zróżnicowany, wielu rozbójników rekrutowało się spośród chłopstwa, wielu to ubodzy szlachcice, ale nie brakowało też postaci, które wybrały ten zawód z czystych chęci. XVI wiek nie cenił zbyt wysoko ludzkiego życia, oczywiście jego wartość rosła wraz z powagą nazwiska, zasługami i zasobami skarbczyka. Zabijanie nie było niczym niezwykłym. W biografii niemal każdej ciekawszej postaci tego czasu znajdziemy kilka trupów. Czy więc zawodowi mordercy mogli rzeczywiście budzić takie emocje jak wynika to z namiętnych opisów w kronikach tamtych czasów? Różnica zapewne w jakości celów: „zawodowcy” mordowali dla zarobku i rozróby, która jawi się jako dość perwersyjna zabawa, zaś pospolici obywatele dla innych korzyści lub po to, by samemu przeżyć. Dość, że za zabójstwo niezwykle rzadko płaciło się głową, a za rozbójnictwo tak. Wracając do pytania postawionego na początku: czy w tym nasileniu rozboju i zbrodni w XVI wieku jest coś z wojen społecznych? Rozbójnictwo kierowane przeciw możnym kazałoby nam przypuszczać, że tak. Nie możemy tu jednak mówić o jakiejś regularnej „walce klas”, to raczej walka wynikająca z 92 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 poczucia osobistej biedy i wykluczenia, niż chęć dokonania przewrotu społecznego. Zabijając pana na drodze i zabierając mu sakiewkę, bandyta przede wszystkim „napełniał brzuch” swój i kamratów, a tylko przy okazji wypowiadał się w tym akcie o kondycji świata, w którym przyszło mu żyć. Rozbójnictwo mogło stanowić swoisty „wentyl bezpieczeństwa”, oddalający groźbę prawdziwej rewolucji. Bandycka drwina z prawa i z Boga była sposobem na życie w tym trudnym dla Europy okresie. Niewolnictwo w nowożytnej Europie W śródziemnomorskim świecie kwitło niewolnictwo, a wiek XVI ze swoimi dysproporcjami nie przybliża jego zniesienia. W państwach włoskich i w Hiszpanii niewolnicy byli szczególnie popularni w służbie domowej. Wzrost zapotrzebowania na tanią, a najlepiej darmową siłę roboczą w Nowym Świecie, wpłynął na ożywienie mody na czarnych niewolników także na starym kontynencie. W Portugalii i Hiszpanii afrykańscy niewolnicy domowi są najpopularniejsi. Obok nich nie brakuje też białych służących np. złapanych złodziei, zdrowych włóczęgów zdolnych do pracy oraz Turków pochwyconych przez korsarzy. Niewolnicy zastępują także niemal całkowicie najemnych galerników. Braudel wspomina o Murzyniątkach kupowanych przez Gonzagów dla rozrywki dworu, a jak wiemy wśród dworskich menażerii nie brakowało ludzi niewolnych. W handlu ludźmi pośredniczyli piraci, a właściwie łatwo wywnioskować, że wzrost niewolnictwa w XVI wieku jest ich sprawką. Cena wynosiła około 35 dukatów za sztukę (Neapol, I połowa wieku), ale przy dużym napływie kwoty spadały nawet do 3 dukatów. Człowiek był towarem, dzięki któremu miasta mogły się rozwijać, możni zaspokajać swe zachcianki, a różnego formatu pracodawcy oszczędzać. Niewolnictwo w krajach śródziemnomorskich nosi pewne ślady starożytnej tradycji, a najszlachetniejszym z nich jest zwyczaj ofiarowania wolności słudze w testamencie. Dla korsarzy człowiek, a już szczególnie innowierca, był jedynie dobrym towarem do zbycia na najbliższym targu niewolników. Jeńcy, jeśli byli dość 93 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 bogaci, mogli próbować się wykupić. Dla wykupu jeńców uboższych tworzono odpowiednie instytucje związane z kościołem. W 1581 r. papież Grzegorz XIII powołał Opera Pia delle Redenzione de’Schiavi. Instytucja ta rozpoczęła wykupy jeńców od 1583 roku, a w 1585 wysłała misję do Algieru. Misje były tworzone w celu uratowania dusz, które zmuszone siłą lub sytuacją zmieniały wiarę. Powoływano też sądy i urzędy mające chronić interesy nieobecnych, a po ich pomyślnym wykupieniu próbować przywrócić ich do życia z należytymi prawami i majątkiem. Tak jak porwanie i sprzedaż niewolnika, tak i jego wykup oraz transport stały się wkrótce elementem rzemiosła korsarskiego. Korsarstwo – „szlachetne piractwo”6 Piractwo na Morzu Śródziemnym ma starą tradycję. Donoszą nam o nim Homer, historycy rzymscy, Boccaccio, Cervantes. Tradycja, według Braudela, ma być tym, co nadaje temu zjawisku bardziej ludzką twarz. Jeśli rozbójnik był ulubieńcem ludu, to, co powiedzieć o piracie, który stał się najbarwniejszym bohaterem bajek, powieści awanturniczych, a nade wszystko kina? Najważniejsze jednak na wstępie jest sprostowanie terminologicznego błędu popełnionego tu celowo, by zaznaczyć pewną potoczność myślenia o omawianym zjawisku. W wieku XVI nie używa się słowa „pirat”, po raz pierwszy termin „piractwo” i pokrewne pojawią się w wieku następnym7. W interesującym nas okresie mamy do czynienia z korsarstwem, a to ogromna różnica, jeśli nie w jakości zbrodni, bo tę często trudno dostrzec, to na pewno w statusie prawnym. Korsarstwo to wojna legalna, prowadzona na podstawie patentów, listów kaperskich, instrukcji, zleceń odpowiednich władz. Korsarstwo posiadało swoje prawa, reguły i obyczaje. Było też poniekąd sztuką porozumiewania się. Korsarz i okradany układali się, co do warunków wykupu. Korsarstwo było poważną i rozległą siecią zmów i wspólnictwa. Co więcej, najczęściej stanowiło część floty, tak więc państwa żyły z łupów korsarskich. Wyprawy korsarskie były oficjalne, tylko ich 6 7 F. Braudel: op. cit., s. 219-247. Ibidem, s. 221. 94 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 cele nie zawsze jasno określone: zamiast mówić o napaści na statek turecki – mówiono o walce z niewiernymi, zamiast o kradzieży towarów – o konfiskacie podejrzanego ładunku itd. Turcja jest przykładem państwa, które podstawy swej potęgi zbudowało na korsarstwie. Korsarstwo było dziełem miast lub państw, jak najbardziej legalnym, choć równocześnie przestępczym i nikt nic nie mógł poradzić na to, że na morzach wolno było wszystko. Tym bardziej, że możni i wpływowi czerpali z tego korzyści. Ludwik XIV wykorzystał swych korsarzy w wojnie przeciw Anglii. Często pojmuje się korsarstwo jako zjawisko charakterystyczne dla Afryki Północnej, ale jak pisze Braudel „przygoda nie ma ojczyzny ani religii”8, korsarstwo było zawodem, sposobem na życie, a niemniejszą sławą od muzułmańskich korsarzy cieszyli się ci chrześcijańscy. W wielu wypadkach była to rzeczywiście wojna między Lewantem a Ponantem, między chrześcijanami a muzułmanami, ale nie było to regułą. Niejednokrotnie statki korsarzy chrześcijańskich nie zważały na banderę i łupiły statki chrześcijańskie. Obie strony zaś najchętniej napadały na kupców żydowskich. Korsarze nie byli przestępcami, rzezimieszkami z marginesu. Najczęściej byli to po prostu marynarze i kapitanowie danej jednostki, bo i statki korsarskie nie były mrocznymi widmami, tylko tymi samymi łajbami, które na co dzień przewoziły towary. Często nawet posiadanie w danym momencie ładunku nie przeszkadzało w małym napadzie i przejęciu cudzego. W końcu handlowy statek korsarski zmierzał do jakiegoś handlowego portu i nadmiar towaru nie był w takim wypadku uciążliwy – szczególnie, gdy udało się porwać statek czy nawet kilka i nie trzeba było przeciążać własnej ładowni. Ze szczególnego okrucieństwa i braku skrupułów słynęły załogi angielskich statków handlowych. Szesnastowieczni marynarze byliby zapewne bardzo zdziwieni, gdyby ktoś dopatrzył się w tym procederze piractwa czy przestępstwa, nawet w tak skrajnych (lecz nie należących do rzadkości) przypadkach, jak ten, gdy w 1575 roku kapitan statku przewożącego pasażerów z Trypolis do Aleksandrii, sprzedał 8 Ibidem, s. 241. 95 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 ich co do jednego w Neapolu. Skonfiskowanie towaru, porwanie ludzi i zatopienie statku było zwyczajną praktyką. Oficjalnie mówiono o rontach policyjnych, kontrolach i wyprawach, a pod tym kryła się wojna na morzach i wybrzeżach, której celem było Ŝycie cudzym kosztem. Piratami określać możemy morskich rozbójników o niewielkich ambicjach, dokonujących małych kradzieży i porwań. Nie byli powiązani siecią zależności, działali najczęściej w kilka osób i jedną łodzią. Pływali wzdłuż wybrzeży szukając prowiantu. Najczęściej byli takimi samymi biedakami i wykolejeńcami jak ich bracia z leśnych traktów. Nie brakowało wśród nich więźniów, którzy zbiegli z przeludnionych więzień, ukradli łódź i w niej szukali azylu. Zdarzały się jednak prawdziwe kariery, a wśród nich Auldż Alego, który był biednym rybakiem kalabryjskim trudniącym się piractwem. Pnąc się po stopniach pirackiej kariery został „królem” Algieru, przywrócił potęgę flocie sułtana, zdobył Tunis, a jego zła sława była tak silna, Ŝe Hiszpanie, chcąc go pozyskać dla swoich działań, ofiarowali mu godność markiza. Piractwo to niższy poziom w morskiej hierarchii, choć poza „drobnością” czynów, różnice nie są dobrze czytelne z naszej perspektywy. Braudel zaznacza konwencjonalne znaczenie korsarstwa, ma jednak problem z przekonaniem czytelnika o różnicy między korsarzem a piratem. Współczesny czytelnik przyjmuje znaną mu perspektywę moralną, przez co kwestie szesnastowiecznej konwencji i prawa nie są do końca jasne w tym świetle. Musimy jednak przyjąć, Ŝe w XVI wieku dla korsarza jasnym było to, Ŝe nie jest piratem i to, kto nim jest. Patent i list możnowładcy był dobrym wyznacznikiem tego, co wolno. Korsarstwo jest związane z miastem. Algier, Livorno, La Valletta i wiele innych to porty macierzyste korsarzy. Tam mieściły się targi niewolników, tam można było znaleźć najlepszych rzemieślników okrętowych, niewolników do wioseł, poszukiwaczy przygód chętnych do zamustrowania się i wszelkie portowe przyjemności ściągające wygłodniałych wilków morskich. Tam kwitł czarny rynek, gdzie zbywano łupy i wszystko, co nielegalne stawało się legalnym. Miasta korsarzy stanowiły świat własnych praw i własnego ładu, w którym kpiono z władzy. Jednak właśnie te miasta rozwijały się jako 96 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 najprężniejsze ośrodki handlu i wymiany. Zasilane towarami luksusowymi, bogate w dostawy Ŝywności, budowane pracą niewolników kwitły i zyskiwały sławę. Korsarstwo jest bowiem zawsze związane z handlem – gdyby nie rozwój handlu i transportu morskiego, nie kwitłoby korsarstwo, a gdyby nie korsarstwo, wiele z miast handlowych nie osiągnęłoby takiej świetności (fakt, Ŝe inne miasta Ŝyjące z kupiectwa cierpiały z tego samego powodu niedosyt). Algier niezwykle skorzystał z bycia kolebką korsarstwa. W krótkim czasie, dzięki handlowi i napływowi niewolników, stał się miastem światowym, prężnym i bogatym. Liczba przebywających tam niewolników pochodzących z całego świata wynosiła w latach dwudziestych XVII wieku około 20 tysięcy. Algierskie statki w XVI wieku grabiły przede wszystkim zachodnią część Morza Śródziemnego. Były to prawdziwe eskadry, dochodzące nawet do czterdziestu kilku jednostek, które za jednym zamachem potrafiły porwać kilka statków. Jawi się ono jako korsarstwo rekordów: w ciągu jednego lata u wybrzeży hiszpańskich Algierczycy zagarnęli 50 statków; wypad w okolice Grenady przyniósł im 4000 jeńców; jednego razu w okolicach Malagi porwali 28 statków baskijskich; pustosząc Kastylię doprowadzili do wyludnienia dużej części półwyspu; w 1560 roku w Genui brakowało wina, zboża, a ceny szły w górę, gdyż barki zaopatrzeniowe z Prowansji i Korsyki nie wypływały, bojąc się czyhających na nie 26 statków korsarskich; niektóre wyspy południowe całymi miesiącami były otoczone, odcięte od dostaw i pustoszone. Są to tylko niektóre przykłady zuchwałości algierskich korsarzy, jakie przytacza Braudel. Po 1600 roku Algierczycy zaczną wyprawiać się poza Morze Śródziemne, opanują Ocean Atlantycki, dotrą do Islandii i na Bałtyk oraz do Nowej Ziemi. Będzie to dobrze wyszkolona „armia” Ŝeglarzy, którzy z nadmiaru konkurencji ruszą na poszukiwanie łupów gdzie indziej. Wielokulturowy Algier zacznie pod koniec wieku ściągać ludzi z Północy, szczególnie z Anglii i Niderlandów. Jednym z nich będzie Simon Danser (Dansa, der Tanzer, czyli tancerz, Simon Simones czy Simon Reis) z Dordrechtu, kapitan wielkiego statku i załogi składającej się z Turków, Anglików i Holendrów. Ten legendarny postrach mórz mógłby stać się bohaterem sensacyjnej i tkliwej zarazem produkcji hollywoodzkiej. Po walkach i 97 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 morskich łowach powracał do Marsylii, do żony i dzieci, przy nich też powrócił do chrześcijaństwa. Wreszcie został schwytany i stracony w Tunisie. To on, według legendy, nauczył Algierczyków jak szybko przepływać trudną Cieśninę Gibraltarską, a ta umiejętność otworzy przed korsarzami algierskimi Atlantyk. Korsarstwo chrześcijańskie było o wiele skromniejsze – oparte przede wszystkim na małych jednostkach i skupione na niewielkich celach. Najbogatsze tereny grabieży posiadało na Wschodzie, to tam biegł szlak z Rodos do Aleksandrii, a na nim statki z orientalnymi towarami i pielgrzymami. Walencja przodowała w połowie wieku w wyprawach w te rejony. Jednak walka o pierwsze miejsce wśród chrześcijańskich korsarzy rozgrywała się między kawalerami maltańskimi i Toskańczykami. Korsarskie statki toskańskie były nieustannie zatrzymywane przez kontrole weneckie w drodze do Lewantu, a Książę Florencji poważnie rozważał problem, czy Wenecjanie mają prawo przeszkadzać chrześcijanom w wyprawie przeciw niewiernym, nawet, jeśli wszyscy wiedzieli, Ŝe w rzeczywistości chodzi o orientalne towary. Dokumentacja dotycząca opisywanego procederu nie jest wielka, stąd tyle legend, plotek i barwnych opisów w literaturze dotyczącej korsarstwa. Jednak archiwa florenckie zawierają raporty z wypraw korsarskich, w których podawano rodzaj rabowanej jednostki, ilość wymienionych strzałów, straty obu stron oraz skład zdobytego ładunku. Pod koniec XVI wieku wszyscy korsarze Ŝyli na rachunek Republiki Świętego Marka. Na weneckie statki napadały jednostki toskańskie, hiszpańskie, sycylijskie. Dyplomatyczne monity okazywały się bezskuteczne, państwa Ŝyjące z tego nie zamierzały współczuć Wenecji. Madryt szczególnie cieszył się z jej kłopotów, uważając, Ŝe swą świetność zawdzięcza zbyt starannie podtrzymywanemu pokojowi! Zmianą innego rodzaju spowodowaną przez korsarstwo było wprowadzenie artylerii na pokłady statków. Łupieni chcą się bronić, toteż w XVI wieku każda jednostka – bez względu na swoje przeznaczenie – jest zaopatrzona w działa, których ilość zaleŜy oczywiście od tonażu. Grabione są także wybrzeża, które coraz częściej przybierają formę fortec lub zostają gęsto obstawione 98 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 wieżami strażniczymi mającymi odstraszać łupieżców. Sami korsarze ponad armaty cenią abordaż, broń białą, ewentualnie rusznice. Z czego wynikał taki rozwój korsarstwa? Na pewno z rozwoju handlu, ale też z osłabienia pozycji wielkich państw. Turcja nie ma już absolutnej kontroli nad Lewantem, a Hiszpanii traci swoja pozycję w Ponancie. W 1574 roku zastają zawieszone wojny w świecie śródziemnomorskim, rozbójnictwo można więc uznać za zastępczą formę walki. Bankructwo wielkiej wojny popycha do awanturniczego życia ludzi, których nie kuszą zarobki z pływania w armadach. Marynarze i żołnierze zaczynają tworzyć ten „drugi obieg” – partyzantkę basenu Morza Śródziemnego. Wojna nowoczesna, taktyczna, kosztowna ulokowała się na Północy, a Południe wytworzyło dla niej zupełnie inne oblicze. „Wojna rozbójników z gór jakby wchłaniała wojnę społeczną, która nie wybuchała. Wojna piratów zastępowała także wyprawę krzyżową czy dżihad.”9 Wiek XVI nie tylko jest wiekiem sprzeczności – jak zauważa Braudel – ale budzi też sprzeczne emocje. Strach przed niebezpieczeństwem jest w końcu stanem niedalekim od ekscytacji ryzykiem, a baśnie o piratach i rozbójnikach na równi przerażają i rozbudzają wolę przygody. Kultura popularna, a wcześniej tradycja ustna, wytworzyły romantyczny obraz zawadiackich awanturników dawnych czasów, od którego trudno się wyzwolić. Braudel, a ja za nim, ulegliśmy tym kuszącym opowiastkom, krwawym danym z kronik, strzępkom biografii bandytów i wilków morskich, rozbudzającym wyobraźnię. Ta historia, tocząca się za kulisami sceny ważnych wydarzeń politycznych i społecznych, kusi niewiadomym i obietnicą wielkiej przygody, stąd też pewnie niełatwo mówić o niej z kulturoznawczym dystansem. Bibliografia 1. Braudel, Fernand, Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, Warszawa 2004. 9 Ibidem, s. 246. 99 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Dorota i Marta Menteckie Żydzi w XVI-wiecznej Polsce OBECNOŚĆ ŻYDÓW W POLSCE Gdy w czasie pierwszej krucjaty wygnani z Niemiec Żydzi błąkali się szukając schronienia, ukazał im się Jahwe i rozkazał ruszać do kraju Po-Lin (hebr.: tu odpoczniesz). Od tego czasu tak właśnie naród wybrany nazywa Polskę, „państwo bez stosów”. W najlepszych czasach ich liczba stanowiła 10% całej ludności Polski, a 30% ludności miejskiej. W związku z tolerancją ze strony władców i szlachty, a często również kleru zachowali odrębność kulturową, religijną. Różnili się strojem i charakterystycznym, twardym akcentem w wymowie. Żydzi byli nieodłączną częścią składową polskości. Józef Ignacy Kraszewski pisał: „A wiecie, co każde miasto polskim czyni? Żydzi. Jak już zabraknie Żydów, wjeżdżamy w kraj obcy zupełnie i czujemy, nawykli do ich przytomności jakby nam czegoś nie stawało”1. Byli opisywani w pismach podróżników, etnografów odwiedzających Polskę. Nie sposób było nie trafić na Żydowską karczmę, krawca czy bankiera Żyda. Na ulicach grały Żydowskie, a potem klezmerskie kapele. W każdym mieście stała synagoga – centrum religijne i kulturowe tej, jakże ważnej części Polaków. Gdy w 135 roku n. e., dziewiątego dnia miesiąca aw, upadła ostatnia Żydowska twierdza i powstanie Bar Kohby zakończyło się klęską, Żydzi po raz kolejny opuścili swój kraj i udali się na wygnanie. Tym razem miało to być wyjście ostatnie, rozpoczynające długie wieki Wielkiej Diaspory. Osiedlali się w już istniejących koloniach Żydowskich lub zakładali nowe. Sytuacja ich zależała 1 J.I. Kraszewski, Latarnia czarnoksięska. 100 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 od miejsca, w którym się znaleźli, od władców, ich świadomości, i religii. Około 90% ludności Żydowskiej na świecie (zawsze!) stanowili Rabanici, tzn. Żydzi uznający za podstawę wiary Torę i Talmud, w przeciwieństwie do Karaitów (Karaimów), którzy odrzucali Talmud i tradycję ustną. Ci ostatni wywodzili się z nad Morza Czarnego i posługiwali się dialektem turecko-tatarskim. Wśród Żydów rabinackich wyodrębniły się dwie grupy różniące się językiem, obyczajowością, sposobem odmawiania modlitw i wypełniania rytuałów. Jedna z nich to Aszkenazyjczycy wywodzący się ze środkowej i częściowo z zachodniej Europy, posługujący się kształtowanym między XI a XIII wiekiem językiem jidysz powstałym na bazie dialektów średnio i dolnoniemieckich oraz alfabecie i hebrajskim2. słownictwie zamieszkujący Hiszpanię Druga i grupa Portugalię, to a Sefardyjczycy posługujący się początkowo dialektami judeoromański, językiem ladino. Polska i Litwa, w których migracje Żydowskie trwały od XI wieku, stawały się centrum kultury i osadnictwa aszkenazyjskiego. Żydzi osiedlali się w Polsce już wcześniej. Pierwsze ślady pochodzą już z X wieku, a stanowi je opis państwa Mieszka I autorstwa hiszpańskiego kupca Ibrahima Ibn Jakuba, wyznawcy judaizmu i wzmianka z lat trzydziestych XI wieku na temat Przemyśla zawarta w pismach uczonego rabina z Moguncji, Jehudy ha-Kohena. Żydzi w Polsce bardzo wcześnie otrzymywali stanowiska mincerzy, na co dowodem są bite przez nich dla Mieszka III Starego, brakteaty, czyli jednostronne denary opatrzone hebrajskimi napisami. Kolejnym znaczącym zabytkiem jest inskrypcja pochodząca z 1203 roku z najstarszego Żydowskiego nagrobka, upamiętniająca kantora gminy wrocławskiej. Informacje o osadnictwie praskich Żydów w Krakowie pochodzą już z XI wieku. Są to jednak pierwsze ślady pisemne; łatwo więc wywnioskować, iż w czasach, gdy pismo było rzadkością, a umowa ustna równie ważna i częściej stosowana niż pisemna, nie są one równoznaczne z rzeczywistym początkiem osadnictwa Żydowskiego w Polsce. Z pewnością nie 2 Aszkenazyjczycy pochodzili głównie z krajów niemieckich, nazywanych w języku hebrajskim Aszkenazy. 101 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 będzie więc błędnym stwierdzenie, iż Żydzi byli obecni w Polsce od samego powstania państwa Mieszka I, a ziemie te mogli znać nawet wcześniej. Istnieją dwie teorie przypuszczalnego pochodzenia Żydowskich osadników w Polsce. Pierwsza – wschodnia, mówi o migracjach mozaistów pochodzących z państwa Chazarów. Mieli być to Żydowscy rolnicy i rzemieślnicy zmuszeni do ucieczki przed tureckimi koczownikami, począwszy od X wieku. Koncepcję wschodniego rodowodu polskich Żydów potwierdza etymologia nazw geograficznych (np. Żydowo). Druga teoria – zachodnia, mówi o związku migracji z zachodniej Europy (głównie z krajów niemieckich) z rynkiem niewolników. W rzeczywistości od krajów niemieckich, przez Polskę, aż do wybrzeży Morza Kaspijskiego przebiegał szlak handlowy, z którym mogły wiązać się wędrówki Żydowskich kupców. Tłumaczenia migracji Żydów często są zadziwiająco różne, pewny jest natomiast związek ciągłego napływu nowych osadników z falami prześladowań religijnych na zachodzie Europy. Żydzi osiedlili się najpierw na Śląsku, z czasem linia osiedleń przesunęła się do Wielkopolski, na Kujawy, aż w końcu w całej Polsce, we wszystkich miastach mieszkały rodziny Żydowskie: zaczęto stawiać domy modlitw, Żydzi organizowali się w gminy, osiedlali w konkretnych dzielnicach. Nie były to jednak dzielnice zamknięte i ciągle pozostawali w kontaktach z gojami. Do Polski przybywali głównie Żydzi aszkenazyjscy; w XV wieku, po wygnaniu z Półwyspu Iberyjskiego do Polski dotarła grupa Sefardyjczyków, a wcześniej, jak mówi tradycja, Karaitów sprowadził Wielki Książę Litewski Witold jako jeńców ze zwycięskiej wyprawy na Tatarów krymskich. Jednak przewaga liczebna i swoiste zadomowienie Żydów aszkenazyjskich w Polsce zagwarantowały ich obrzędom i obyczajom odegranie głównej roli w kształtowaniu kultury polskich Żydów, aż do powstania i rozwoju chasydyzmu. W początkowej fazie osadnictwa Żydzi nie stanowili dużej, znaczącej grupy, toteż nie istniały w Polsce odrębne prawa ich dotyczące. To również było przyczyną coraz intensywniejszych migracji. Z czasem, wraz z liczbą Żydów, wzrastało zainteresowanie tą grupą stającą się odrębnym stanem. Pierwszą 102 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 ustawę dotyczącą Żydów stanowi przywilej księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego dla Żydów wielkopolskich, nadany 16 sierpnia 1264 roku w Kaliszu. Żydzi są odtąd traktowani jako „słudzy skarbu” księcia i tylko jemu podlegają. Są wolni, mają swobodę wyznania, organizowania gmin i działalności gospodarczej. Przywilej ten zapewniał również bezpieczeństwo ich Życiu i majątkowi. W 1334 roku Kazimierz Wielki rozszerzył te prawa na Żydów całej Polski, a w 1367 roku na Żydów małopolskich i ruskich, nadając Żydom wielkopolskim inaczej brzmiący przywilej. Prawa te gwarantowały ochronę pozycji i statusu Żydów do schyłku XVII wieku. Wiadomości o korzystnym ustawodawstwie w Polsce rozprzestrzeniły się po całej Europie, poruszając nowe rodziny Żydowskie do wędrówki na wschód. To tu chronione były prawem cmentarze, bóżnice, gwarantowane niezależne sądownictwo. Obok ustaw państwowych pojawiały się antyżydowskie uchwały synodalne, będące reakcją na przywileje. Polski kler, choć aprobował obecność Żydów w Polsce radził chrześcijanom trzymać się od nich z daleka. Zakazywał im mieszkania i Życia z wyznawcami judaizmu, kupowania od nich jedzenia, wspólnego biesiadowania, najmowania ich na służbę oraz służenia u nich. Potępiał uprawianie lichwy przez Żydów, ich rządzę pieniądza, oskarżał o zamiar trucia i mordowania chrześcijan. Mimo wysiłków Kościoła i gróźb ekskomuniki, uchwały te nie były przestrzegane. Po pierwsze, ludność była w bliskich kontaktach i zależnościach ze społecznością Żydowską, a sąsiedztwo, poza incydentami, układało się zgodnie3. Po drugie, stosunek władców, szlachty i duchowieństwa, choć czasem oficjalnie był antyżydowski lub przynajmniej do sprawy Żydowskiej zdystansowany, to w rzeczywistości szanowali oni Żydowskich uczonych, z którymi organizowali dysputy humanistyczne. Z poważaniem odnoszono się również do Żydowskich kupców i finansistów, którzy, choć oficjalnie byli potępiani przez Kościół, mieli ogromny wkład w tworzenie i rozwój miast, gospodarki oraz przedsiębiorczości. 3 Mówiąc o incydentach mamy na myśli szczególnie pogromy na Pomorzu w 1349 roku i w Krakowie w roku 1407. 103 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 W Polsce Żydzi mieli zagwarantowaną swobodę organizowania wspólnot religijnych i to właśnie tu tworzone były najlepiej działające kahały (od hebr.: kehila - gmina), których status prawny określały przywileje: Bolesława Pobożnego z roku 1264, Kazimierza Wielkiego z 1334 oraz Kazimierza Jagiellończyka z 1453 roku. Dzięki nim gminy miały zagwarantowaną autonomię Życia religijnego, mogły tworzyć i sprawować sądy oraz realizować funkcje socjalno-ekonomiczne. Żydzi stawali się przez to odrębnym stanem, z oddzielnymi, skierowanymi wyłącznie do nich prawami. Dzięki organizacji gminy mogli zachowywać silne więzi i odrębność religijną, jedyne wartości, pozwalające na utrzymanie tożsamości w diasporze. SYTUACJA SPOŁECZNA I POLITYCZNA A ŻYDZI POLSCY W XVI W. W końcu XV wieku w Polsce mieszka około 30 000 Żydów, a w połowie XVII wieku od 350 do 500 tysięcy. Oznacza to, Że w ciągu XVI wieku liczba Żydów wzrosła ponad dziesięciokrotnie. Ciekawe wydają się więc zarówno powody takiej migracji, jak i konsekwencje wzrostu liczby ludności Żydowskiej. W XVI wieku Żydzi wygnani z miast niemieckich i austriackich udają się do Czech i na Morawy, a stamtąd do Polski. Wojny prowadzone przez Zygmunta I i związane z tym zapotrzebowanie finansowe skłaniają króla do przychylnego nastawienia wobec bogatych imigrantów, przywożących pokaźne majątki i wysoka kulturę. Dostawcy i bankierzy Żydowscy zyskują wysoką rangę na dworze, Żydami są też lekarze pary królewskiej Izaak z Hiszpanii i Samuel bar Meszulam z Włoch. Głównym miejscem osiedlania się Żydów czeskich jest Kraków i Kazimierz pod Krakowem. Początkowo prowadzi to do utarczek między Żydami polskimi a czeskimi o dominacje w gminie. Król dokonuje więc podziału na dwie części – rządy synagogi pozostają w rękach seniorów polskich, zaś rządy nad kahałem obie grupy sprawują wspólnie. Z czasem gmina jednoczy się i zaczyna wybierać wspólnego rabina. Do Poznania przybywają przede wszystkim Żydzi z Brandenburgii. Początkowo Żyją tu wespół z chrześcijanami na ulicy Sukienników, z czasem 104 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 konkurencja i pożary spychają ich na ulicę żydowską i okolice. W 1536 ma miejsce pożar dzielnicy Żydowskiej, mieszczanie Żądają, by przesiedlić Żydów na Rybaki (wtedy peryferia). Nie dochodzi do nakazu, ale król ogranicza liczbę Żydowskich domów w centrum do 49. Wiele miast kupuje w XVI wieku od królów przywilej de non tolerandis Judaeis, zakazujący Żydom osiedlania się w jego granicach, podobnie jednak gminy Żydowskie coraz częściej otrzymują analogiczny de non tolerandis Christianis. Problem zbierania podatków od coraz liczniejszych gmin Żydowskich skłania Zygmunta I do ustanowienia instytucji egzekutora generalnego. Zostają nimi Franczek i Abraham Czech, wcześniej bankier cesarza Maksymiliana I. Są to świeccy urzędnicy o niewielkim autorytecie wśród współbraci, stąd też gminy, do tej pory autonomiczne na mocy tradycyjnych praw, buntują się i nie chcę płacić podatków. Egzekutorzy bankrutują, a król musi przywrócić autonomię gmin i zdecentralizować pobór podatków. Ustanowiona zostaje federacja gmin. Jako Że klątwa okazuje się jedynym skutecznym narzędziem represji wobec niepłacących, władca postanawia nominować rabinów generalnych, mających pomóc mu w uregulowaniu spraw fiskalnych. Zostają nimi członkowie bogatych rodzin bliskich królowi (dla Małopolski, słynny Jakub Polak). Otrzymują oni prawo do sądzenia i „poprawiania” Żydów. Wyroki Jakuba Polaka wywołują sprzeciw w jego gminie i niezadowolenie rabinów zachodnich, a gdy zadrze on z lekarzem Bony, zostanie zmuszony do opuszczenia Polski. Seniorat mianowany nie utrzymał się długo, gdyż gminy przywykły do niezależności. W 1551roku Zygmunt August nadaj im prawo wyboru rabina i seniorów. Ostatnim rabinem mianowanym przez koronę był Mojżesz Isserles, wielki talmudysta polski. W 1495 roku Jan Olbracht wygnał Żydów z Litwy, ale już w 1503 Aleksander pozwala im na powrót w zamian za dofinansowanie wojny i podatek - powrotne. Egzekutor generalny Litwy, Michał Ezofowicz to jedyny nieochrzczony Żyd w dziejach Polski, który dostaje szlachectwo (w czasie hołdu pruskiego). W 1521 we Lwowie zbierają się narody i stany, by ukrócić Żydowskie powodzenie, wzywają miasta polskie na sejm walny do Piotrkowa. Król ucina przywileje Żydów, 105 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 pozwala miastom na ograniczenia w handlu Żydowskim. W późnych latach Życia Zygmunta zaczyna rządzić Bona uważana za przychylną Żydom. Żydzi udają się do Piotra Kmity, wojewody krakowskiego, by pozyskać wstawiennictwo u królowej. Zygmunt wydaje sprzeczne dekrety wolnego handlu dla Żydów i przywileje dla miast mające tę wolność ukrócić. W Poznaniu, a za jego przykładem w innych miastach Polski dochodzi do ataków mieszczan na mienie Żydowskie. Statuty piotrkowskie z 1538 roku mają rozwiązać problem stosunków mieszczańsko żydowskich. Kler staje po stronie mieszczan, a wraz z nim część szlachty niezadowolonej z pozycji i dochodów Żydowskich urzędników fiskalnych. Powstaje konstytucja De Judeais wprowadzająca zakaz oddawania Żydom w arendę ceł, myt i innych funkcji skarbowych, zakaz organizowania jarmarków po wsiach, a także normy definiujące zasady handlu w mieście, obowiązek specjalnych opłat i noszenia Żółtej czapki. Rok później szlachta wysuwa Żądanie, aby król zwolnił Żydów spod swej jurysdykcji na rzecz właścicieli ziem, które Żydzi zamieszkują. W ten sposób rodzi się podział na Żydów królewskich i prywatnych. Rosnące zróżnicowanie religijne, także w Polsce, odbija się represjami na judaizantach i Żydach. Wielu Żydów przyjmuje chrzest licząc na utrzymanie osobistych korzyści i pozycji na dworach. Oskarżenia o kontakty Żydów z Turkami doprowadzają do uwięzienia seniorów gminnych i uruchomienia działań inkwizycyjnych. Za radą Piotra Kmity gminy wpłacają Bonie kaucję za uwolnienie seniorów. Na dworze Zygmunta Augusta, władcy tolerancyjnego, urzędują liczni bankierzy, lekarze i dostawcy Żydowscy. Salomon Kalahora, lekarz królewski, posiadał ogromne przedsiębiorstwo handlowe i spółkę eksploatującą Żupy. Zygmunt August zezwolił Żydom na sprowadzanie towarów z Turcji, wbrew silnej opozycji mieszczan. Chętnie też oddawał im wielkie dzierżawy. Podobnie wielcy panowie, szczególnie ci, budujący właśnie nowe miasta brali w opiekę Żydów. Jan Zamojski zaprosił do Zamościa Żydów tureckich, którzy nie byli lubiani nawet przez polskich Aszkenazyjczyków. Jest to bowiem czas 106 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 wzmożonego napływu Sefardyjczyków, bogatych i posiadających kontakty handlowe na wschodzie, dlatego często dochodzi do starć między Żydami rodzimymi a przybyszami. Rządy Augusta przynoszą kolejne migracje z Zachodu, co zmusza władcę do rozszerzania dzielnic Żydowskich (np. w Poznaniu do 80 domów). Powoduje to niezadowolenie mieszczan i tumulty, w których po stronie ofiar staje szlachta, magnaci i wysoki kler. Pałace magnaterii są azylem dla Żydów – za mieszkanie w nich i lokale użytkowe sowicie płacą swoim opiekunom. Uciekając przed niechęcią mieszczan, ludność Żydowska chętnie zamieszkują we wsiach i miastach szlachty, ale tym samym rezygnuje z praw królewskich i przechodzi pod jurysdykcję panów, a jak wiadomo „łaska pańska na pstrym koniu jeździ”. Zdarza się więc, Że Żydzi popadają w niewolę, są wykorzystywani do przetargów z gminą, a nawet zabijani. Szybko też, podobnie jak w mieście handlarz i rzemieślnik, tak na wsi Żyd-arendarz zraża względem siebie ludność. Śmierć Zygmunta Augusta opłakują kahały w całej Polsce, a kronikarze Żydowscy odnotowują to jako zapowiadaną znakami tragedię. Henryk Walezy nie lubił Żydów, gdyż ich nie znał (z Francji wygnano ich w 1390) i nie podzielał doświadczeń polskich władców zadowolonych z ich usług, toteż nie potwierdził przywilejów generalnych. Stefan Batory okazał się Życzliwszy, czego dowodem było korzystanie z dzierżawców i bankierów Żydowskich. Najsłynniejszym z jego Żydowskich poddanych okazał się Mendel z Krakowa, zdolny budowniczy, towarzyszący na wojnach wielu władcom europejskim, utrzymywany przez liczne dwory i z czasem wykorzystywany do delikatnych misji dyplomatycznych. Innym słynnym poddanym był Saul Wahl, wielki dzierżawca, reprezentant Żydów litewskich, o którym legenda głosi, Że przez jedną noc był królem Polski i potwierdził przywileje całej rodziny. Odbywający się w 1565 sejm potwierdza konstytucje antyżydowskie i doprowadza do zawierania przez miasta paktów dotyczących handlu z gminami. Rok później do ustaw dołącza się szlachta litewska. Ograniczenia przypominają o znakach hańby, zakazie posiadania chrześcijańskiego niewolnika ograniczeniach w pełnieniu służby u Żydów. 107 i Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Za Batorego umocniona zostaje autonomia gmin, co skłoni je do organizowania zjazdów dla łatwiejszej repartycji podatków. Obok problemów finansowych pojawiają się inne, które można rozstrzygnąć na zjazdach. W ten sposób powstaje w 1581 roku ujednolicona reprezentacja Żydów całej Rzeczpospolitej, czyli Sejm Żydów koronnych i litewskich, który będzie zbierał się regularnie do 1764 roku. Urząd marszałka sejmu był najwyższym zaszczytem, jakiego mógł dostąpić Żyd polski. Wyniesienie Pawła VI na tron piotrowy rozbudza reakcje katolickie w całej Europie, ale inkwizycja i cenzura papieska mają niewiele do powiedzenia w Polsce. Zygmunt August ustanawia prawo, wedle którego oskarżenia o zbrodnie rytualne i świętokradztwo należy sądzić w obecności dygnitarzy państwowych, a króla ma przywilej przejęcia każdego procesu dotyczącego Żydów. W obliczu takich ustaleń władza legata papieskiego zostaje mocno ograniczona. Zdarzają się jednak pojedyncze reakcje kościelne. Synod prowincji gnieźnieńskiej w Piotrkowie zrównuje wyznawców judaizmu z heretykami, potwierdza przepisy antyżydowskie i ogłasza bojkot handlu oraz klątwę na tych, którzy prowadzą interesy z Żydami. Jednak biskupi będący magnatami nie zamierzają respektować uchwał synodalnych i ściągają Żydowskich osadników do swoich miast, biorą pod opiekę i hojnie obdarowują przywilejami. Jedyną grupą kościelną biorącą ustawy naprawdę serio stanowią jezuici. Wespół ze studentami Akademii Krakowskiej uczniowie szkół jezuickich obrzucają Żydów kamieniami, okradają, szantażują finansowo i biorą udział w tumultach. Istniała możliwość wykupienia się od takich napaści u rektorów, kleru, profesorów, studentów przez bardziej oficjalny kozubalec lub nieoficjalne opłaty „za przejście obok”. Zygmunt III Waza odsuwa Żydów od dworu. Według legendy zmienia swój stosunek, gdy w 1595 roku wybucha pożar na Wawelu, a Żydzi w zapale rzucają się ratować siedzibę króla. Zygmunt był ponoć tak oszołomiony tą reakcją, Że zakazał chrześcijanom akcji ratunkowej i obserwował pracę swych Żydowskich poddanych. Po tym zdarzeniu potwierdził przywileje, ale nie zmienił chłodnego podejścia do Żydów. 108 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 W XVI wiecznej Polsce nie brakuje głosów antysemickich i takiejże literatury. Przykładowe dzieła to: Index errorum Jakuba Górskiego, Żydowskie okrucieństwo, mordy i zabobony Przecława Mojeckiego, ukazujące Żydów jako narzędzie szatana, czy rymowane broszury Jana Achacego Kmity. Najistotniejsze było jednak Zwierciadło korony polskiej, w którym obok wyliczenia szkód ekonomicznych, jakie poczynili Żydzi pojawiają się pomówienia o mordy rytualne i bezczeszczenie hostii. Obok tego istnieje oczywiście cała masa twórczości ludowej o zabarwieniu antysemickim, satyry, pieśni, karykatury, w szczególności przyjęte ze sztuki niemieckiej, jak typ Żyda ujeżdżającego świnię. Antysemityzm nie był jednak dominującym rysem polskiej kultury XVI wieku. Tolerancja to pojęcie, które zmieniało się w czasie. Nie każdy z dzisiejszej perspektywy zgodziłby się, Że Polska była „rajem” dla innowierców, ale kiedy przyjrzeć się represjom i aktom przemocy w zachodniej Europie, łatwiej zrozumieć, dlaczego Rzeczpospolita urasta do wielkości dumnego mitu w historii tułaczki Narodu Wybranego. Żydzie i goje Żyli na polskiej ziemi wspólnie ponad dziewięć wieków i było to współistnienie bardzo znaczące dla polskiej i Żydowskiej kultury, historii obu narodów, kultury nowego państwa Izrael oraz innych miejsc gdzie do dziś mieszkają osoby z rodzin Żydowskich, pochodzących właśnie z Polski. BIBLIOGRAFIA 1. Bałaban, Majer, Historia i literatura Żydowska za szczególnym uwzględnieniem historii Żydów w Polsce, Lwów 1925 (reprint: Warszawa 1982). 2. Burchard, Przemysław, Pamiątki i zabytki kultury Żydowskiej w Polsce, Warszawa 1990. 3. Cohn–Sherbock, Lawinia, Historia cywilizacji Żydowskiej, Warszawa 1999. 4. Fijałkowski, Paweł, Dzieje Żydów w Polsce. Wybór tekstów źródłowych XIXVIII wiek., Żydowski Instytut Historyczny, Warszawa 1993. 5. Johnson, Paul, Historia Żydów., Platan, Kraków 2004. 109 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 6. Rejduch–Samkowa, Izabela, Samek, Jan, Dawna sztuka Żydowska w Polsce, PWN, Warszawa 2005. 7. Żbikowski, Andrzej, Żydzi., Wydawnictwo Dolnośląskie, Warszawa 2005. Weronika Maćkowiak ESTETYKA I TEORIA ROZWOJU SZTUKI GIORGIO VASARIEGO W „ŻYWOTACH NAJSŁAWNIEJSZYCH MALARZY, RZEŹBIARZY I ARCHITEKTÓW”. Historia zapamiętała Giorgia Vasariego, płodnego, późnorenesansowego malarza i architekta nie tylko dzięki jego licznym osiągnięciom artystycznym, lecz również – a być może przede wszystkim – dzięki dziełu jego Życia: Żywotom najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów, monumentalnej pracy poświęconej artystom włoskiego renesansu, od Cimabua i Giotta po Tycjana i Sansovina. Vasari z mnisią skrupulatnością zbierał materiały do swojej pracy i mimo iż miał wielu poprzedników, Żaden z nich nie dorównał mu jakością i ilością przekazanego materiału1. Jednak Żywoty to coś więcej niż zbiór biografii jak sugerowałby sam tytuł; dzieło Vasariego stanowi dzisiaj skarbnicę wiedzy o scenie artystycznej XVI- i XVII-wiecznych Włoszech, gdyż Żywoty powstawały w klimacie Żywej krytyki artystycznej; jest zarazem wykładnią poglądów estetycznych i koncepcji rozwoju sztuki samego autora. Żywoty nawiązywały do rozpowszechnionej w ówczesnej Italii tradycji historiograficznej. Dla Vasariego głównymi źródłami do naśladowania była antyczna sztuka pisania biografii. Inspiracje czerpał od Pliniusza Starszego oraz biografii cesarzy, co pozwoliło mu wtłoczyć fakty „w określony schemat narracji. Te schematy to tzw. topoi – toposy, wzorce retoryczne służące uporządkowaniu materiału biograficznego, czy szerzej faktograficznego”2. Również opisy dzieł sztuki czerpały z antycznych wzorców, w których najważniejsze było 1 K. Estreicher: Dzieło Vasariego, w: G.Vasari: Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów, tłum. K. Estreicher, Warszawa 1980, s. 16. 2 R. Kasperowicz: Pochwała renesansowego artysty, <http://www.mowiawieki.pl/artykul .html?id_artykul=357>, 2 kwietnia 2008. 110 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 dramatyczne przedstawienie akcji obrazu, aby stanął on przez oczami czytelników „jak Żywy”3. Vasariemu udało się w jednym dziele połączyć zarówno wysiłek jak i liczne poglądy jemu współczesnych, czego wymagała historiografia humanistyczna będąca jedynie sumą opinii przytaczanych przez autora bardziej lub mniej krytycznie. Jego postulat prawdy historycznej – według Vasariego jedno z najbardziej podstawowych zadań historyka - wymagał oceniania zjawisk nie tylko z punktu widzenia własnego czasu, lecz także według znaczenia, jakie odegrały one w swojej epoce. W jego rozumieniu historia jest relacją o ludziach i ich działaniu, „tę zaś opierał na opiniach, tj. na tym, co bohaterowie mówili o sobie bądź co o nich mówili inni”4. Wiadomości, anegdoty, wspomnienia, komentarze które Vasari licznie przytacza w biografiach są dla niego istotne, gdyż widział w nich wyraz talentu, ambicji i indywidualności; to właśnie indywidualna twórczość miała wpływać na rozwój kultury całych pokoleń5. Wszystkie te bogate informacje i szczegóły (obecne zwłaszcza w biografiach drugiego wydania) składają się na tło działań i elementów determinujących sposób myślenia artystów. Vasariego interesują przede wszystkim te dane, które wyjaśniają związki osobowości twórców z ich sztuką. Dzięki tym portretom charakterologicznym Vasari mógł się pokusić o pełniejsze przedstawienie zjawisk i ich powiązań6. Vasari pisze swoje Żywoty mając bezustannie na względzie własną koncepcję rozwoju, czy też postępu historii sztuki, która swą doskonałość miała osiągnąć w późnorenesansowej Florencji. Swoją koncepcję rozwoju dzieli z Cyceronem, który wyraża pogląd, iż rozwój sztuki starożytnej przypomina rozwój biologiczny; nic nie jest równocześnie nowe i idealne7. We wstępie do I 3 Ibidem, <http://www.mowiawieki.pl/artykul.html?id_artykul=357>, 2 kwietnia 2008. Z. Waźbiński: Vasari i nowożytna historiografia sztuki, Wrocław 1975, s. 41. 5 K. Estreicher: op. cit., s. 17. 6 Z. Waźbiński: op. cit., s. 48. 7 E. H. Gombrich: Vasari’s Lives and Cicero’s Brutus, < http://www.gombrich.co.uk /showdoc.php?id=16>, 2 kwietnia 2008 4 111 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 części Żywotów, Vasari, tłumacząc się ze swoich rozważań o początkach rzeźby i malarstwa, najwyraźniej uwidacznia swą biologiczną koncepcję historii sztuki: [Artyści] będą (...) mogli prześledzić dzieje sztuki, która wywodząc się od skromnych początków osiągnęła stopniowo swój pełny rozkwit, a następnie zupełnie upadła. Wynika stąd, Że natura sztuki jest podobna do innych i tak jak człowiek rodzi się, wzrasta, starzeje i umiera. Artyści będą mogli lepiej uświadomić sobie proces odradzania się sztuki [il progresso della sua rinascità] jak i doskonałość, 8 jaką osiągnęła ona w naszych czasach . Vasari wyrażał pogląd, iż sztuka upadła w okresie wieków średnich, po których nastąpiło rinascimento – odrodzenie, renesans sztuki – rozpoczęte w XIV wieku we Florencji przez Giotta9. Owo „progresso della rinascità” jest założeniem, które Żywoty w zamierzeniu Vasariego mają zilustrować dzięki swojej zwartej strukturze. Wstępy do poszczególnych działów podzielone są na Tre-, Quattro- i Cinquecenta, gdzie ogólnie omówiona jest ewolucja sztuki, natomiast poszczególne biografie mają je ilustrować konkretnymi przykładami, z czego wynika, iż „istniał ścisły związek między generalną tezą historyczną a historią szczegółową (biografiką)”10. Tu również wyraża się przekonanie Vasariego, Że wiedza o dawnych twórcach i ich dziełach pomaga artyście w osiągnięciu mistrzostwa. Warto zauważyć, Że Vasari w zasadniczy sposób różni się tu chociażby od Leonarda da Vinci, według którego artysta ma posiadać, wzorem uczonego, wiedzę przede wszystkim matematyczną, ponieważ pomaga mu dojrzeć najgłębsze struktury i wiązania rzeczywistości, a nie historyczną. Znajomość sztuki antycznej nie ma dla niego większego znaczenia, co potwierdza Traktat o malarstwie, w którym da Vinci nie wspomina o naśladowaniu starożytnych. Jednakże ten model artysty-naukowca miał zostać wkrótce wyparty przez artystę natchnionego, ogarniętego twórczym szałem, dającego 8 G. Vasari: Wstęp do cz. I Żywotów, tłum. Z. Waźbiński w: Z. Waźbiński: op. cit., s. 217. K. Estreicher: Dzieło Vasariego, w: G. Vasari: op. cit., s. 25. 10 Z. Waźbiński: op. cit., s. 42. 9 112 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 wyraz swym namiętnością. Zaczęło się liczyć nie to, co widzi się rozumem, ale to, co postrzega się okiem; to, co Vasari nazwał „sądem oka” – giudizio dell’occhio11. Vasari oceniał artystów według pewnego wzorca. Dla niego sztuka, aby być doskonała musiała posiadać pięć elementów: natura, disegno, maniera, grazia, decoro12 . Vasari zgadzał się, Że artysta mistrzostwa nie mógł osiągnąć bez znajomości rysunku i zasad naturalistycznej perspektywy. Dla niego mimesis, estetyczna kategoria odziedziczona po starożytnych Grekach, była podstawą sztuki. Stąd też wywodzi się jego pogarda dla średniowiecza, którego sztuka miała utracić zdolność do naśladowania natury, co w opinii Vasariego równało się z jej całkowitym upadkiem. Żywoty są pełne przykładów mimetyzmu, który zachwycał Vasariego. W rozdziale poświęconym Leonardowi da Vinci, opisuje on portret Giocondy: Ktokolwiek chce wiedzieć, jak sztuka zdolna jest naśladować naturę, tutaj dojrzy to bez trudności. Albowiem najmniejsze szczegóły oddane są z możliwą delikatnością. Oczy mają blask i wilgotność Żywych (...) Nos, ze wszystkimi pięknymi swymi cieniami, różowymi i miękkimi, wydaje się być Żywy. Usta w kątach i w zaokrągleniu (...) zdają się być prawdziwe, jak ciało i krew. Kto dobrze 13 przypatrzy się wgłębieniu szyi, zobaczy uderzenie pulsu . Mimesis nie miałoby się wiązać ze ścisłym odtwarzaniem wyglądu natury, lecz raczej z naśladowaniem jej praw. Sztuki dzieliły się na te, które powielają strukturę natury – jak architektura – oraz na te, które powielają jej wygląd – jak malarstwo i rzeźba14. Z tym również łączy się pogląd Vasariego na postęp w sztuce – pisze on: „Istota sztuki polega głównie na naśladowani natury, ale nie osiągnęłaby takiej doskonałości, gdyby nie naśladowała arcydzieł”15. Postęp Vasari rozumie racjonalistycznie, „jako studium perspektywy i proporcji w architekturze, natury w rzeźbie i malarstwie, dodając do tego treść rozumianą 11 W. Tatarkiewicz: Historia estetyki, Warszawa 1985, tom III, s. 143. J. Shearman: Manieryzm, tłum. M. Skibniewska, Warszawa 1970, s. 215. 13 Vasari, Żywoty..., op. cit., s. 311. 14 W. Tatarkiewicz: op. cit., tom II, s. 89. 15 G. Vasari: Wstęp do cz. I Żywotów, tłum. Z. Waźbiński w: Z. Waźbiński: op. cit., s. 206. 12 113 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 jako pomysł literacki”16. Vasari klasyfikował artystów ze względu na obecność w ich dziełach dobrego rysunku, harmonii, wdzięku; jest to proste i wyraźnie głoszenie zasad naturalizmu. „Że prowadzi ono sztukę na manowce, tego oczywiście Vasari nie wiedział”, dodaje Estraicher17. Nie kolor, forma czy ekspresja jest podstawą działalności artystycznej, lecz rysunek – disegno. Rysunek zajmował szczególne miejsce w hierarchii pojęć manieryzmu; traktowano go „nie tylko jako umiejętność techniczną, ale przede wszystkim jako instrument tworzenia idei”18. Vasari we wstępie do dzieła zdaje relację z dyskusji estetycznej, jaka miała miejsce w XVI wieku. Spór toczył się pomiędzy zwolennikami rzeźby i malarstwa o to, która ze sztuk „ma pierwszeństwo”. Argumenty jednej i drugiej strony, które Vasari przytacza, są wielorakie: sztuka rzeźbiarska ma być bardziej szlachetna, jako Że pochodzi bezpośrednio od Boga, pracuje na trwalszym i godniejszym materiale niż malarstwo, jako jedyna naśladuje prawdziwy kształt przedmiotu. Malarze odpowiadali, iż to oni muszą posiadać nieskończenie wiele umiejętności technicznych, są bardziej pożyteczni, bo sztukę malarską można uprawiać na pustyni i w domowym zaciszu, ponad to potrafią przekazać cały wachlarz najsubtelniejszych uczuć, nawet puls i oddech Żywej istoty. Vasari jednak odcina się od całej dyskusji i konkluduje: Wydaje mi się jednak, Że zarówno rzeźbiarze, jak i malarze wypowiadali swe sądy z nadmiernym zapałem (...) Sądzę więc, Że rzeźba i malarstwo są w istocie bliźniaczymi siostrami, zrodzonymi równocześnie z jednego ojca – Rysunku. Żadna z nich nie jest lepsza od drugiej; a przyczyną tego, Że jedno dzieło jest lepsze od drugiego nie leży w szlachetności sztuk, ale w geniuszu i talencie poszczególnych artystów. Sztuki te mają wiele wspólnego (...) Można nawet powiedzieć, Że te dwie istoty 19 posiadają jedną duszę, która nimi kieruje; źle więc postępują ci, co starają się je rozłączyć . Disegno oznacza tutaj nie tylko rysunek techniczny; Vasari rozumie go raczej w sensie teoretycznym – czyli jako sztukę. 16 K. Estreicher: Dzieło Vasarego, w: G. Vasari: op. cit., s. 26. Ibidem, s. 27. 18 D. Bodart: Renesans i manieryzm, tłum. T. Łozińska, Warszawa 2007, s. 120. 19 G. Vasari: Wstęp do całego dzieła, tłum. Z. Waźbiński w: Z. Waźbiński: op. cit., s. 200-201. 17 114 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Vasari nie był pisarzem starannym; używał potocznego języka stosując pojęcia, które wówczas były w użyciu. Daje to wyborne pojęcie, jak mówiono o sztuce we Włoszech XVI i XVII wieku, jednak terminy artystyczne nie były wtedy ustalone, co wpływało na znaczny brak konsekwencji w ich użyciu. Disegno jest jednym z niewielu terminów, które da się dość łatwo zdefiniować, inne z kolei mogą nastręczać trudności w interpretacji. Ingegno oznaczał zamysł, dar, pomysł, talent, geniusz; divino – nie tyle boski, co boży, obdarzony przez Boga, niebiański, jedyny20. Konsekwentne użycie pojęcia maniera pojawia się w Żywocie Jakuba Sansovina i jest rozumiane jako rodzaj, kierunek; John Freeman wynotował około 500 pozycji gdzie Vasari używa tego terminu: maniera buona, maniera cruda greca, maniera Della profondità da Michelangelo. Takie zestawienie przyczynia się do zrozumienia wielu pojęć i zjawisk sztuki florenckiej, zwłaszcza stylu manieryzmu. Według Freemana, Vasari pod tym terminem rozumiał głównie styl21. Maniera – czyli sposób indywidualnej wypowiedzi – jest dla Vasariego szczególnie ważny ponieważ stanowił odbicie różnorodności charakterów. Stosuje on pewne elementy teorii humoralnej, która dzieli osobowości na choleryków, sangwiników, melancholików i flegmatyków, przy czym, podążając za myślą Arystotelesa, uważa, Że artyści, tak jak poeci, mają usposobienie w zasadzie melancholijne, czego dowodem miał być przede wszystkim Michał Anioł22. Vasari wierzył, Że człowiek rodzi się malarzem, rzeźbiarzem lub architektem, a na jego talent wpływają zarówno naturalne uwarunkowania jak i virtù. Jego zdaniem, człowiek rozwija swoje naturalne uzdolnienia poprzez pracę nad sobą23. Cnotę, w szerokim rozumieniu tego słowa, trzeba stale doskonalić i utwardzać, bo inaczej zanika. Ważną rolę pełni tu środowisko artystyczne, szczególnie florenckie, poprzez krytykę. W Żywocie Perugina pisze tak: 20 K. Estreicher: Dzieło Vasarego, w: G. Vasari: op. cit., s. 24. Ibidem, s. 23 22 Z. Waźbiński: op. cit., s. 58 - 59. 23 Ibidem, s. 60. 21 115 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 (...) we Florencji doskonalą się ludzie sztuki, zwłaszcza malarstwa. W tym mieście (...) podnietę dają trzy bodźce: najpierw ciągłe nagany słyszane dokoła, bo taka jest natura umysłów wolnych, Że nie zadowalają się miernotą, ale oceniają dzieła pod kątem dobroci i piękna (...) Po drugie (...) kto chce Żyć we Florencji, musi być przemyślny (...) A wreszcie trzecie (...) to chęć zdobycia zaszczytów i sławy 24 wywołana szczególnym nastrojem wśród ludzi sztuki . Geniuszem, według Vasariego, mógł być jedynie virtuoso, czyli artysta obdarzony talentem przez naturę a jednocześnie heros, który wciąż zmaga się ze sobą i swoimi ograniczeniami, wciąż się doskonaląc. Virtù nie była więc zaprzeczeniem natury ale jej udoskonaleniem i kontynuacją. Każdy z artystów miał swój indywidualny styl, zgodny ze swoją naturą, dlatego na przykład, „dynamiczny styl Michała Anioła nie był stylem właściwym dla łagodnej natury Rafaela”25. Vasari ujmował osobowość artysty dynamicznie; był szczególnie zainteresowany rozwojem oraz okresem, kiedy artysta osiągał dojrzałość, czyli własny styl. Jednak nadmierne uwypuklenie jednego aspektu bądź charakteru artysty nieuchronnie prowadziło w paru wypadkach do uproszczeń i zniekształceń, jak to miało miejsce w biografii Leonarda, gdzie historyk uznał na podstawie jego dwóch nieukończonych florenckich dzieł, Że w zasadzie da Vinci nie ukończył Żadnego dzieła26. Piękno, według Vasariego, to stosowanie harmonii, proporcji, perspektywy, zgodnie z modelem i w zgodzie z ideologią chrześcijaństwa27. Jednak, podczas gdy piękno podlega regułom, wdzięk, la grazia, leży poza opisem, jest kategorią irracjonalną i nieokreśloną. W Żywotach termin ten nie jest w pełni zdefiniowany. La grazia była w sztuce nową wartością; przed Vasarim używano jej na zmianę z pięknem. Autor Żywotów nadaje mu nową funkcję. Pisząc o gracji, Kasperowicz zauważa: W manierystycznej wizji sztuki [grazia] zajmuje nawet ważniejszą pozycję donioślejszą niż piękno. Piękno jest oparte na matematycznej harmonii, jak choćby piękno proporcji, wdzięk zaś 24 G. Vasari: Żywoty..., op. cit., s 282. Z. Waźbiński: op. cit., s. 63. 26 G. Vasari: Żywoty..., op. cit., s. 303. 27 K. Estreicher: Dzieło Vasarego, w: G. Vasari: op. cit., s. 25. 25 116 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 wykracza poza liczbowe reguły i stosunki, jest oznaką tchnienia geniuszu, czymś, czego nie można się wyuczyć. Stanowi tajemnicę talentu wlaną niejako w duszę twórcy, obecną w nim dzięki Bożej łasce. Grazia ma bowiem również sens teologiczny (łaska) i te podteksty wcale nie były obce teoretykom 28 czasów manieryzmu . Wdzięk, zazwyczaj kontrastowany z powagą i majestatem, wypływa ze sprezzatura, czyli niezamierzonej nieuwagi artysty, który sprawia, Że dzieło trudne do wykonania technicznie wydaje się proste. Z tego założenia wypływa krytyka szczególnie wczesnorenesansowych artystów. Rozpoczynając biografię Uccella, Vasari pisze: Paweł Uccello (...) byłby talentem najświetniejszym od czasów Giotta (...), gdyby nie tracił czasu na studiowanie perspektywy. Ta wiedza, jakkolwiek uczona i piękna, ma to do siebie, Że kto jej zbytnio ulegnie, ten zgubi się i zmęczy umysł trudnościami. Z podatnego i łatwego uczyni go nieudolnym i 29 cięŻkim . Bitwa pod San Romano Uccella była nieakceptowana przez Vasariego, ponieważ jej uważne zakomponowanie i czyste studium perspektywy według historyka nie posiadały la grazia. Znaczenie historiograficznej i teoretycznej pracy Vasaria jest nie do przecenienia. Mimo licznych błędów, uproszczeń i uogólnień, Żywoty są kopalnią wiedzy na temat sceny artystycznej późnorenesansowej i manierystycznej Florencji. Estreicher zwraca uwagę na fakt, Że to Giorgio Vasari pierwszy docenił rolę talentu w sztuce. Bez talentu, indywidualnego stylu, wielka twórczość nie mogła istnieć30. Jego niezwykle barwne, przemawiające opisy oceniające rysunek, kompozycję, technikę są na tyle dokładne, by dziś służyć pomocą w identyfikowaniu dzieł. Ponad to chronologia sztuki włoskiej zaproponowana przez Vasariego jest wciąż aktualna; Vasari doskonale potrafił przedstawić następstwo i zależność faktów, co wsparło jego tezę o rozwoju, upadku i 28 R. Kasperowicz: op. cit., <http://www.mowiawieki.pl/artykul.html?id_artykul=357>, 2 kwietnia 2008. 29 G. Vasari: Żywoty..., op. cit., s. 95. 30 K. Estreicher: Dzieło Vasarego, w: G. Vasari: op. cit., s. 27. 117 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 ponownym odrodzeniu się sztuki a jego rozpoznanie szkół i indywidualność okazało się bezbłędne31. Estreicher kontynuuje: Czytanie Vasariego ułatwia zrozumienie, dlaczego doszło w Europie, a zwłaszcza we Włoszech, do wielkich przemian stylowych. Vasari podkreśla ciągle owe przemiany, mówi o odkryciach, pomysłach, nowościach w sztuce, wprowadzonych do złej, nieumiejętnej, nie opartej na naturze sztuki mistrzów bizantyjskich lub gotyckich (...) Oczywiście nie byłyby one tak istotne dla nas, gdyby to były wyłącznie poglądy autora. Ale stał za nimi szereg warsztatów i mistrzów włoskich, którzy osiągnęli to, czego nikt przed nimi nie osiągnął: naznaczyli swe dzieła osobistym stosunkiem do świata, osobistym 32 sposobem widzenia i oddaniem form artystycznych . Vasari ukazywał jak nowy „osobisty stosunek do świata” ewoluował w sztuce i jak wpłynął na twórczość artystów otwierając drogę ku manieryzmowi. Sam Vasari jednak był dzieckiem odrodzenia; jego poglądy wciąż odzwierciedlały renesansowe pojęcie sztuki, które dalekie było od odrealnionych wizji manieryzmu, kierowanemu tendencją do przesady, upodobaniem do kapryśnych, dziwacznych, nienaturalnych form gdzie wielkie znaczenie miała fantazja, indywidualny styl twórcy. W świecie Vasariego króluje disegno, obce nietypowym połączeniom kolorów, występującym na przykład w malarstwie El Greca. Samo pojęcie maniera u Vasariego to jedynie specyficzne cechy, styl twórczości danego artysty. Historyk nie potrafił się uwolnić od późnorenesansowego schematu myślenia o sztuce, które mimo wszystko dominuje w Żywotach. Jego idea postępu zaprowadziła ją do miejsca, o którym Vasari nawet nie śnił. Jednak mimo swoich ograniczeń, słabych punktów, które nie są w stanie obronić się przed krytyką Giorgio Vasari jest pierwszym w pełni świadomym historykiem sztuki otwierającym drogę ku dalszym badaniom, którego dzieło, jak kończy swój Wstęp do Żywotów Estreicher, pozostaje nam tylko podziwiać. Bibliografia 31 32 Ibidem, s. 27. Ibidem, s. 27-28. 118 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 1. Bodart, Diane: Renesans i manieryzm, tłum. T. Łozińska, Warszawa 2007. 2. Gombrich, Ernst H.: Vasari’s Lives and Cicero’s Brutus, < http://www.gombrich.co.uk/showdoc.php?id=16>, 2 kwietnia 2008. 3. Kasperowicz, Ryszard: Pochwała renesansowego artysty, <http:// www.mowiawieki.p/artykul.html?id_artykul=357>, 2 kwietnia 2008. 4. Shearman, John: Manieryzm, tłum. M. Skibniewska, Warszawa 1970. 5. Tatarkiewicz, Władysław: Historia estetyki, Warszawa 1985. 6. Vasari, Giorgio: Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów, tłum. K. Estreicher, Warszawa 1980. 7. Wstęp do całego dzieła, w: Zygmunt Waźbiński: Vasari i nowożytna historiografia sztuki. Antologia, Wrocław 1975. 8. Wstęp do cz. I śywotów, w: Zygmunt Ważbiński: Vasari i nowożytna historiografia sztuki. Antologia, Wrocław 1975. 9. Waźbiński, Zygmunt: Vasari i nowożytna historiografia sztuki. Antologia, Wrocław 1975. 119 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Piotr Kabaciński „Bacz, aby nie wziąć zmarszczek za linie1czyli rozważania nad sztukami tajnymi Praca niniejsza traktuje o zagadnieniu sztuk tajnych, które były (są?) wyuzdanym underside życia oficjalnego (politycznego, religijnego, obyczajowego etc.). Napomykając o istocie wybranych „systemów” (nurtów) kultury alternatywnej (tajnej), proponuję Czytelnikowi kilka historycznych obrazów ich całkiem konkretnego (politycznego, empirycznego) „przełożenia”. Alchemia2 Etymologia terminu alchemia wywodzi go od alich oznaczającego: facere, ambuliare, seu fluere – tzn. że materia płynie, że rozpływa się. Jest też i tak, Że odsyłani jesteśmy do arabskiego źródłosłowu al – kimya oznaczającego kamień filozoficzny, bądź... chemię. Alchemia tłumaczy mistycznym rozumowaniem obserwowane w przyrodzie przemiany, które wszystkie miały prowadzić do uszlachetnienia materii nieożywionej i ożywionej. Przy czym zmianę koloru traktowali alchemicyści jako zmianę rzeczywistą. Istotą rozumowania alchemików było podejście holistyczne, zgodnie z którym wszystkie zjawiska wzajemnie na siebie oddziaływują. Zmieniając status z nigredo (czarny) właściwy 1 Jean-Jacques Courtine, Claudine Haroche, Historia twarzy, wyd. Słowo/Obraz/Terytoria, Gdańsk 2007, str. 39. 2 Roman Bugaj, Nauki tajemne, wyd. Ossolineum, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1986. 120 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 prima materia w albedo (bielenie) i – ostatecznie, w rubebo (czerwienienie) aurum potabile (pitnego złota), alchemik samodoskonalił się intelektualnie: Źródłem tej koncepcji mogły być znacznie starsze egipskie mity stworzenia, wywodzące się bezpośrednio z obserwacji bujnie rozkwitającego Życia na podłożu czarnego mułu, nanoszonego przez 3 coroczne wylewy Nilu . Ogólne idee alchemii były zgodne z ideami głoszonymi przez islam i dlatego rozpowszechnia się ona w wiekach VII-XI, gdy Arabowie przejęli zdobycze kulturowe świat starożytnego. Alchemia: (...) jest sztuką, a więc czymś, czego można się nauczyć, ale nie można nauczyć innych. O ile początkujący alchemik może skorzystać z pomocy nauczycieli, o tyle podstawowe tajemnice musi odkryć 4 i zgłębić sam . Słynniejszymi alchemikami byli: Dżabar ibn Hajan, Awicenna, Vincent z Beauvis, Arnaldus de Villanova, czy Rajmundus Lullus, i Geber [Paulus z Tarentu] od którego wywodzi się ang. Słowo gibberisch - odsyłające do polskich terminów: żargon, pretensjonalny i niepotrzebnie niezrozumiały język, ale też: bzdura i nonsens. Wybitniejszymi przedstawicielami alchemii w Polsce byli z kolei: Adam z Bochynia, Kaspar ze Skarbiszewa, Tomasz Ratzki z Ratkowic, Paracelsus oraz Michał Sędziwój. Wśród magów i alchemików przeważają duchowni – np. zakonnik Marcin Ber (Berowicz) podaje, że w XV-cznej Regule ojców bernardynów, zakonnicy poświęcający się „destylacji i sztuce ogniowej” niech robią to lecz... w refektarzach – z dala od kościoła (Żeby czegoś nie opryskali). Jest coś na rzeczy, gdyż Długosz podaje, Że w roku 1462, płonie: Bracka, Grodzka, Gołębia, Poselska, słowem pół Krakowa, gdyż bracia dominikanie „zabawiali się” alchemią. Byli też przeciwnicy alchemików: ks. Fabian Birkowski, Andrzej Grutyński i Stanisław Zawadzki 3 W: Leksykon, Świat tajemny magii, okultyzmu i parapsychologii - pod red. Richarda Cavendisha, Łódź 1992. 4 Item. 121 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 utrzymujący, Że: perły, zażegnywanie i amulety na nic nie pomagają! Jan XXII5 – w wydanej w 1317 r. bulli, potępia alchemicystów z powodu „psucia monety”– o alchemikach utwierdza się zła sława, a sama bulla – jak powiada Hubicki, przyczynia się do opóźnienia rozwoju chemii. Bo choć krytyka szarlatanerii była słuszna, nie podobna mieć pretensji pod adresem przyrodoznawców – odkrywców: tlenu czy ilościowego amalgamatu złota. C. A. Burland utrzymuje, Że alchemia stała się „nieuniknionym sposobem myślenia, w chwili, gdy człowiek opanował prawdziwy proces spalania niektórych rodzajów skał, zamieniając je w ten sposób w żużel i błyszczący metal”. Stos ułożony specjalnie dla alchemika zapłonął w Polsce tylko raz – nomen omen w Poznaniu, gdzie w roku 1491, po piętnastoletnim procesie dochodzeniowym, spopielono bakałarza altarystę Kościoła Marii Magdaleny. Efektem show był oficjalny zakaz produkcji – oddzielającego złoto od srebra, kwasu azotowego. Hermetycy, alchemicy, nekromanci etc. mają jednak swoich możnych protektorów w osobach chociażby: Zygmunta Augusta – który za namową etatowego/nadwornego astrologa Piotra Proboszczowica, przekłada datę koronacji Katarzyny Austriackiej z 2-go na 17-go lipca roku 1553, a potem termin ten przesuwa jeszcze o dwa tygodnie choć tym razem przyczyny nie tkwią w gwiazdach lecz... ataku febry Zygmunta. Poza tym akurat Zygmunt August, nie miał szczęścia do hermetyków – Żadna bowiem z przepowiedni mówiących o Życiu w glorii i szczęściu nie spełnia się, chociaż... ostatniemu z Jagiellonów przepowiedziano śmierć w roku 1552 i (faktycznie), spotykając z Albrechtem Hohenzollernem w Królewcu, król witany jest strzałami z dział i oto jedna z kul armatnich przypadkiem/celowo trafia i zabija na miejscu – jadącego u boku króla, ks. Zygmunta Wiśniowieckiego. Innym protektorem hermetyków był Zygmunt I Stary i (najgorszy z królów polskich, katolicki fanatyk) Zygmunt III Waza – który wraz z Mikołajem Wolskim poszukując sekretu transmutacji metali, 5 Sprawowany w Awinionie urząd papieski Jana XXII, kwestionował cesarz Ludwik IV. Papież Jan XXII wsławił się m.in. tym, że poszerzył tzw. Cullagium – tzn. podatek od zgody na uprawianie seksu. 122 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 cudem nie spalił Wawelu. Za królami idzie w ślad magnateria: w dobie Zygmunta Starego: Piotr Tomicki i Samuel Maciejowski. Działają rozmaite Koła (rotae), np. koło literacko-naukowe („obracające się” wokół osoby Jerzego Joachima Rotyka) zajmujące się przyrodoznawstwem równolegle sympatyzując z jatrochemikami i medykami spagirycznymi. Astrologia (...) astrologia, na której potrzeby wydatkowano, być może, więcej pracy, pieniędzy, inteligencji, cierpliwości niż na jakąkolwiek rzeczywistą naukę – właśnie astrologii i jej „nadziemskim” aspiracjom 6 zawdzięczamy w Azji i Egipcie wielki styl architektoniczny . Sztuka gwiaździarska, często – choć niesłusznie, utożsamiana jest przez ludzi kościelnych, z magią – wszak obie to jeden i ten sam szatański system... Słynniejszymi astrologami byli: kapłan babiloński z przełomu IV i V w. p.n.e. Berossus, poeta rzymski Maniliusz (przełom I w. p.n.e. i I w. n.e.), Klaudiusz Ptolemeusz, Nostradamus, Tycho Brahe, Kepler, Newton, a także Marcin Król. Astrologia w roku 1666 – czyli 21 lat (1687) przed odkryciem prawa powszechnego ciążenia, zostaje usunięta z francuskiej Akademii Nauk. Astrologia wspiera się na założeniu o nieprzypadkowości wszechświata – na tym, Że liczby tłumaczą świat. Właściwości konstelacji i planet wywodzi się z rozważań matematycznych. Choć Astrologia była nauką/sztuką wykładaną oficjalnie – m.in. w Polsce, a judaica (przepowiednie) i kalendarze astrologiczne (zawierające prognozy pogody, kosmogramy [horoskopy] wróżbiarskie i porady – np. kiedy i jak nastawić kociołek z ziołami, rozpalić w piecu), wydawane były przez profesurę krakowską rozsławiając ją w świecie, miała astrologia wielu przeciwników. Już Marek Wipsanniusz Agryppa w roku 33 p.n.e., wypędza magów – podobnie jak cesarz Tyberiusz w roku 16 usuwa astrologów i czarodziejów. Magii i astrologii chrześcijanin winien się wystrzegać – nakazują Sobory (m.in. Codex Thodosianus, IX 16, 4)... Chociaż w Toledo oprócz nauki o demonach, studiuje się właśnie 6 F. Nietzsche, Poza dobrem i złem, wyd. Apeiron, Kraków 2001, str. 23/24. 123 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 astrologii, średniowieczny Picatrix uczy jak zaklinać duchy, a katedry astrologiczne prowadzą: Bolonia, Pawia, Sapienzia. Niejaki Gebert znany jako Sylwester II (945-1003) objął stolec Piotrowy gdyż, poza niewątpliwą erudycją, był biegły w naukach tajnych. Z tytułem magistro di nigromanzia modlił się do Chrystusa kardynał Bianco (XIII w.), nekromantą był również Jan z Toledo, a Roger Bacon, Albert Wielki prowadzą systematyczne rachunki astrologiczne. W Polsce wykładano astrologię od roku 1423, a pierwsza katedra – z fundacji Marcina z Przemyśla, powstaje w roku 1459: Myśl medyczna XIV i XV stulecia jest zdominowana przez astrologię: teksty fizjonomiczne stanowią część wielkiej masy pism astrologicznych, gdzie sąsiadują z przepowiedniami, podręcznikami 7 chiromancji i oniromancji, a także z ezoteryczną sztuką pamięci . Terminatorem Uniwersytetu w Krakowie był m.in. (pełniący urząd astrologa na dworze Macieja Korwina węgierskiego) Marcin Bylica z Olkusza, oraz (niemieckiego pochodzenia) Jan z Głogowa – nauczyciel Kopernika (który również kreślił horoskopy i studiował Czworoksiąg astrologiczny Ptolemeusza). Jan uważał, że najtęższym filozofem świata jest mityczny Atlas, a – cytując teologów, utrzymywał, Że ziemia stoi w miejscu – czemu winna jest Żelazna trumna 7 Jean-Jacques Courtine, Claudine Haroche, Historia twarzy, op. cit., str. 35. Znana jest argumentacja Augustyna, jakoby astrologiczne analizy horoskopów – kreślone dla dwóch ludzi poczętych niemalże w tym samym momencie, były nic nie warte, bowiem – jak dowodzi Augustyn, nadając obydwu ludziom jeden i ten sam znak, mylnie wnioskują gwiaździarze, że los obu tych ludzi będzie identyczny, podczas gdy nie jest to prawdą. Życie Ludzi zrodzonych pod jednym i tym samym znakiem wcale nie jest takie samo – tj. na równi determinowane tymi samymi gwiazdami! Niestety dużo w tym rozumowaniu pochopności: „Ponieważ Ziemia wykonuje jeden obrót wokół Słońca w ciągu roku, odnosimy wrażenie, że to Słońce przesuwa się po niebie znacząc okrąg zwany zodiakiem. Konstelacja lub znak, naprzeciwko którego słońce „wschodzi” w dniu urodzin, jest owym dobrze znanym „znakiem słońca”. (...) Ponieważ ziemia wykonuje w ciągu doby jeden obrót wokół własnej osi, mamy drugi – dzienny cykl zodiaku. Znak, znajdujący się naprzeciwko wschodniego horyzontu w chwili narodzin, nazywamy znakiem wschodzącym, a sam punkt wschodu Słońca to ascendent. Ascendent determinuje kolejny podział horoskopu na „domy”, odpowiadające dwunastu konstelacjom. Mówiąc bardzo ogólnie, Słońce, Księżyc i planety w swych znakach określają podstawowe cechy charakteru człowieka, podczas gdy ascendent i planety „w domach” determinują to, co uczyni on ze swym charakterem. Znany to, że człowiek urodzony pod znakiem Barana i z ascendentem również w Baranie będzie się zachowywał (...) inaczej niż człowiek urodzony w tym samym mniej więcej czasie, ale z ascendentem w Rybach. Uwzględniane są również koniunkcje między planetami. Gdy planety znajdują się względem siebie pod pewnymi ściśle określonymi katami, mówi się, że są w określonych aspekcie” - w: Leksykon, Świat tajemny magii... 124 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Mahometa zawieszona magnetycznie u sklepienia niebios. A poza tym, gdyby ziemia była w ruchu wody przelewałyby się bezładnie na wszystkie strony. Lekarz astrolog obecny był na dworze Kazimierza Wielkiego i – w osobie Piotra Gaszonica – u Kazimierza Jagiellończyka. U schyłku wieku XV, Polscy astrologowie nie migrują bowiem ostatnie dwa dziesięciolecia tegoż stulecia, wystarczająco wysoko usytuowały uczelnię krakowską. Stąd też podział na dwie generacje: pierwszą Wędrującą i drugą Stałą. Sytuacja zmienia się wraz z końcem wieku XV-go gdyż konkurentem Krakowa będzie m.in. Uniwersytet w Wiedniu. Kabała []ככל8 Kiedy nadejdzie Mesjasz, Bóg wymaże obecną kombinację liter i słów i ułoży litery inaczej, 9 tworząc inne słowa, mówiące o innych sprawach . Słowa: Kabbalah/qabalah, oznaczają przekazywaną ustnie tradycję pojętą jako wiedza tajna. Kabała – jak ją pojmował Pico della Mirandola – była antyfeministyczną10 tradycją religijną, która pozostawała w opozycji do nauki talmudycznej i Żydowskiej filozofii11. Początkowo kabaliści wiedli życie ortodoksyjne, póki trzynastowieczny mistyk/kabalista Abraham ben Samuel Abulafia nie ogłasza możliwości użycia Kabały w celach magicznych – ostrzegając, iż mogą się z tym wiązać zagrożenia; zaś XVI wieczny (nawrócony na 8 Niniejszym podrozdział, jest cytatem w mojej pracy magisterskiej pt. Znaczenie symbolu w wolnomularstwie. 9 G. Scholem w: U. Eco, Tryb symboliczny – w: Czytanie świata, wyd. Znak, str. 178. 10 Na kabalistyczne Drzewo Życia składa się 10 – odczytywanych od prawej do lewej - sefirot. Sefiroty po prawej stronie Drzewa, są dodatnie i kojarzone z męskością, te po lewej ujemne, żeńskie i budzące skojarzenia złowrogie. U Scholema czytam: „(...) kobiety, (...) nie mogły zdobywać uczoności w Talmudzie, nie ma też wśród nich scholastyczek (...) Jedną z (...) cech symboliki kabalistycznej jest to, że (...) kobiecość nie oznacza w niej subtelności, lecz srogość i surowy osąd. (...) Według kabalistów pierwiastek demoniczny powstał z elementu żeńskiego” - w tegoż: Mistycyzm żydowski i jego główne kierunki, Wydawnictwo Aletheya, str. 50-51. 11 T. Cegielski przypomina, iŜ po roku 1492 (wypędzeniu Żydów z Hiszpanii), dwóch ludzi Moses ben Jakub Cordovero i Isaac Luria, wprowadzają do Kabały elementy: mesjanicznoapokaliptyczne oraz neoplatońskie. Z czasem uczniowie Lurii: Sarug i Herrera wiążą Kabałę znacznie ściślej z neoplatonizmem). Z kolei idee Pica przejęli Niemcy: Johan Trithem, Johannes Reuchlin (szukał nie tylko starożytnej wiedzy wspólnej dla wszystkich ale też takiej, która godzi wiarę z wiedzą) oraz Agrippa z Netthesheimu. 125 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 chrześcijaństwo) Żyd Paul Rici, głosi na uniwersytecie w Pawii, iż Kabała: „wylicza wiele świętych imion, które możemy wezwać, oraz różne ruchy ciała, przy pomocy których możemy łatwiej i w sposób naturalny dostąpić łask Ojca Wiecznego (...)”. Kabaliści12 zakładali koncepcję kosmosu jako konstrukcję liter i liczb, przez co matematyczna kompetencja badacza w zakresie jego budowy, pozwalała nań oddziaływać. Zafascynowani hebrajskimi tekstami – wciąż rekonstruujący ich leksykę i gramatykę – kabaliści nie mieli jednak Żadnego wyobrażenia „formy wyrażanych treści”. Z drugiej strony, nie była im ona do niczego potrzebna zważywszy, iż ich praktyki wynikały z – wspomnianego już – założenia o wyjątkowości języka hebrajskiego; tego że język ten mając zdolność wyrażania spraw dla wielu języków niewyrażalnych (intymnych), posiadałby również zdolności stricte manualne – potrafiłby mianowicie „wprawiać w ruch siły nadprzyrodzone”, mając nadto być szczególnie predestynowany do bycia zrozumiałym dla niebiańskiej biurokracji (aniołów itp.)13. Kabalistów cechuje czytelnicza podejrzliwość – wynik niezgody na „bałwochwalstwo Litery”14 (schriftprizip). Status Boga kabalistów jest osobliwy: jest on bardziej „Ono” niż „On” - jest nieskończonością: En-So/Ain Sopf15. Jest to Bóg z gruntu niepoznawalny, o którym nie można zasadnie powiedzieć niczego z wyjątkiem tego, Że jest „Niczym” (Avin/Ain) choć... może też być Wszystkim. Stąd chcący dostąpić Boga człowiek, winien sobą ogarnąć Wszystko... Bóg Kabały zostawia setki śladów i bocznych furtek zachęcających do zgłębiania jego istoty. Służą temu – ujawniające boską tożsamość – światła (emanacje) nazywane sefirotami, które z kolei składają się na imię Boga, a jako takie są aspektami boskiej osobowości, są impulsami poruszającymi tak światem jak i człowiekiem. Aby móc artykułować związki i relacje między sefirotami, kabalista tworzy – przedstawiane w formie 12 Eco, W poszukiwaniu języka uniwersalnego, str. 132. Item., str. 134-135 oraz 137. 14 Aleksandre Koyre, Mistycy, spirytualiści, alchemicy niemieccy XVI wieku, wyd. Słowo/Obraz, Gdańsk 1995, str. 10. 15 „En-Sof jednak nie znaczy (jak często błędnie się pisze) „Nieskończony”, lecz „Nieskończone”. Właśnie takim mianem owego deus absconditus nazywa Izaak Ślepiec, pierwszy znany nam konkretnie kabalista; unikając zabarwienia osobowego, mówi on „To, co niepochwytne [rozumem]”, nie zaś „Niepochwytny”. Kabaliści (...) porzucają personalistyczny fundament pojmowania Boga” - w: G. Scholem, op. cit., str. 24. 13 126 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 ciała ludzkiego Adama Kadmona (człowieka uniwersalnego/niebiańskiego) – Drzewo Życia, którego rozpostarte nad światem i kosmosem gałęzie Wszechtożsamości znoszą Różnice. Kabalista przekonuje, Że aby poznać Boga należy intelektualnie (rzecz jasna), wdrapywać się na owo drzewo. Im wyżej się znajdujemy, tym jesteśmy czystsi – tj. pozbawieni owych planetarnych szat/powłok, które przyoblekliśmy zstępując na ziemię (szatę agresji dał nam Mars, zmysłowości Wenus, a inteligencji Merkury). Uważajmy przy tym – jak pouczają – gdyż naszej wspinaczce przeszkadzać będą – odwracające uwagę od dobrego, demony. Lecz fundamentem wszystkiego jest... interpretacja16. Pico napisał: Zgodnie z tym, co napisali słynni Żydowscy doktrynerzy, lecz także spośród naszych Ezdrasz, Hilary i Orygenes, Mojżesz nie otrzymał na Górze jedynie Prawa, które miał przekazać potomności, spisanego w piciu księgach, lecz także prawdziwy w wielce tajemny do tegoż Pisma komentarz; otóż o ile Bóg nakazał mu Prawo rozpowszechnić wśród ludu, o tyle zabronił mu zamieszczania jego interpretacji w księgach i jej obwieszczania (...) Zatem nie decyzją człowieka, lecz na rozkaz Boga, 17 wszystko to zostało skryte przed pospólstwem, a głoszone jedynie między doskonałymi (...) . Praktyki magiczne Magię dzielimy18 na Magia naturalis (Czarnoksięstwo przyrodnicze – tzn. magię przyrodniczą [wykładaną we Wszechnicy Krakowskiej]), oraz magię demoniczną. Mimo, iż Kościół magię potępiał, a dokumenty – jak ten pt. Synod klechów podgórskich informowały, Że nikt nie może się poważyć wydawać z kościołów wosku, strzępków, wody chrzcielnej, mchu z dachu, kości trupich czy 16 „Otóż życie i działania żydowskiego mistyka stanowią sprzeciw wobec świata, który pozornie zdaje się akceptować” - w: G. Scholem, op. cit., str. 47 [podkr. P. K.] 17 Pico Mirandola, O godności człowieka – w: Wielkie Mowy historii. Od Mojżesza do Napoleona, tom. 1, wyd. Polityka, Warszawa 2006, str. 148. 18 „Termin 'białe czrownice' użył po raz pierwszy William Seabrook w książce pt. Witchcraft, its Power in the World Today” - w: Anton Szandor LaVey, Współczesna czarownica czyli szatańska sztuka uwodzenia, wyd. Okultura, Warszawa 2002. Tenże LaVey napisał: „Określenie 'biała czarownica' pochodzi z czasów, kiedy w Anglii ruch czarownic wychodził z podziemia, lecz był jeszcze nielegalny. (...) Gdy w 1951 roku zniesiono w Anglii prawo skierowane przeciwko uprawianiu czarów, wszystkie znajdujące się w podziemiu czarownice zaczęły wychodzić na powierzchnię” - tamże str. 17. 127 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 nawet rdzy z dzwonów (bo to u nich [magów] na zepsucie idzie) – magią zajmowało się dużo spośród duchowieństwa, m.in. (od 1545) biskup przemyski Jan Dziadulski. Już piąta księga Mojżeszowa 18, 10-12 powiada: Niech nie znajdzie się u ciebie taki, który przeprowadza swego syna czy swoją córkę przez ogień, ani wróżbita, ni wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej, ani zaklinacz, ani wywoływacz duchów, ani znachor, ani wzywający umarłych. Warto zauważyć, że kobiety, o których mówi Biblia – jak chociażby ta, która na prośbę Saula wzywa – przepowiadającego klęskę Saula, ducha Samuela, niewiele miały wspólnego z późniejszymi „czarownicami” - w tym wypadku bardziej adekwatny byłby termin Medium (czytamy wszak o tej która: I ks. Samuela 28, 7-25: „wywołuje duchy”), a to z tego powodu, iż nie korzystały z pomocy Satanaela. (Motyw ten możemy oglądać na obrazie siedemnastowiecznego mistrza światłocienia i nastroju malarza Salvatora Rosy pt. Wróżka z Endor19). Nazwane prze dr Margaret Murray „kultem Diany”, czarowstwo wywodzi się z: przedklasycznych wierzeń o Płodnej, Wielkiej Matce i Boskim Królu (za jednego z nich uważał się król angielski William Rufus), wcielonym Bogu, rytualnie uśmiercanych, aby zapewnić swemu 20 ludowi dobrobyt i obfitości plonów . Czarowstwo nie jest objawem zburzeń umysłowych, ale: „wynikiem konfliktu miedzy chrześcijaństwem, a zorganizowaną kontrreligią”21. „Zorganizowaną”, gdyż od wieku XVII dorobiło się własnej hierarchii religijnej, 19 Dostojny, spowity w długą białą szatę, sytuowany w centrum obrazu Duch Samuel, skontrastowany jest z odrażającym wizerunkiem czarownicy o obwisłych piersiach i rozwichrzonych włosach, za której plecami – na lewo, w głębi, oglądamy szkielet konia i multum demonów, rodem z Schongauera. Całości dramatycznego wydźwięku nadaje patetyczny gest żałości, rozpaczającego Saula. Podobny temat widzimy podjęty przez szesnastowiecznego malarza Corneliusza Jacoba von Oostanena (zwanego Jakubem z Amsterdamu), przy czym więcej obchodził go mroczny entourage – tj. plan Drugi, piekielnej krzątaniny czarownic, oglądamy więc i ekscytujemy się wieloma szczegółami – jak chociażby sceną poświęcania ofiary z kozła, sam Saul ginie w natłoku motywów. 20 W: Leksykon, Świat tajemny magii... 21 Item. 128 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 ma swoje uroczystości i komórki organizacyjne zwane covens (sabatami) – grupującymi po 13 osób. Kwitnie rynek księgarski – bogaty w literaturę czarowską: od jawnie potępiających Sprengera i Institorisa autorów: Młota na czarownice czy Jana Bodin'a – z jego De la demonomanie de sorciers (1580), przez autorów potępiających czary ale broniących ludzi-czarowników: jak niemieckiego pochodzenia Johannes Weger – z jego De praestigiis daemonum et incantationibus ac veneficiis, po umysły jawnych zwolenników – jak Johannes Faust z jego Hollenzwang, i Marcina Delrio. Zachował się – przechowywany w gabinecie archeologicznym Uniwersytetu Warszawskiego, pas magiczny (dł. 2,28 m) – własność polskiego Żołnierza, którego miał chronił od złego. Pas pokryty jest z jednej strony modlitwami łacińskimi, a z drugiej magicznymi inskrypcjami. Prześladowania czarownic – element szerszego zjawiska w literaturze fachowej określanego mianem witch-craze, w Polsce datujemy na wiek XVII i pierwszą połowę XVIII tak, Że dopiero w roku 1776 – na wniosek króla – wolnomularza, Stanisława Augusta: „Mękami wyciągać zawsze wątpliwe wyznania zbrodni, pociągać do sądu obwinionych o rzekome związki z mocą szatańską” sejm polski zakazuje: Ani jeden z toczonych w Rzeczpospolitej procesów czarownic nie miał podkładu politycznego; na ogół dotyczyły one kontekstu codziennego Życia miasteczka lub wioski; szlachtę skutecznie zabezpieczały przed oskarżeniami przywileje stanowe. (...) procesy czarownic nasiliły się w 2 poł. XVII wieku, zwłaszcza w XVIII w. W czasach saskich, gdy stracono prawie połowę sądzonych w Polsce 22 „czarownic” . W Wielka Brytania mianem „wicca” określano tzw. „wiedzące”, mówiono również „wiches” tzn. „wieśniaczki”. Dlaczego akurat kobiety skupiły na sobie fiksację inkwizytorów? A no: są rozsądku niedoskonałego, do tego małej eksperiencji albo wiadomości w rzeczach; łatwie uwierzą i sposobniejsze doszukiwania aniżeli mężowie. (...) pełne afektów i pasyj niepohamowanych (...). 22 Roman Bugaj, Op. cit. 129 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Na przykład obje się krup, wapna, gliny miasto cukru, jest gniwliwa, do umoru niezgodliwa (...). O wszystkim chcą wiedzieć, aby miały o czym świergotać, boby im gęba spuchła milcząc (...). A zleciwszy, 23 by sroki do ścierwa (...) muszą i nędznice pleść troje niewidy . Pierwszym polskim procesom brak jednakże motywacji satanistycznych – inaczej niż na Zachodzie, gdzie witchcraft określano terminami: Incantatio, Incantationes facere czy Incantare tzn. Czari, Czarowacz. W Niemczech Czari przybrało formę: Hexerei, we Francji: Sorcellerie, we Włoszech: Stregoneria, a w Hiszpanii: Brujaria. Od roku 1543 procesy o czary leżą w gestii kościoła, który suwerennie ustala jakiemu prawu: świeckiemu czy kościelnemu podpada dany czyn, podczas gdy sądy świeckie opierały się na niemieckim prawie magdeburskim, ustawie miasta Bamberg z roku 1507 i tzw. Karolina tzn. Constitutio criminalis carolina - autorstwa von Spee, z roku 1532. Rozpoznawanie czarownicy odbywało w porządku prób: szpilkowej, wody, łez, ognia i wagowej. W 1540 papież Paweł II powołuje do Życia Towarzystwo Jezusowe, powierzając kierownictwo człowiekowi: „wykształconemu i zdolnemu, ale fanatykowi” - podejrzanym o herezję staje się (zbędny łacińskiemu kościołowi) język grecki. Bulla Licent ab initio (z 1542) powołuje do Życia Sacrum Officium wzorowane na inkwizycji hiszpańskiej. Kościół potępiał praktykę sądowej i wróżebnej astrologii, jak również czytanie i posiadanie książek z tej tematyki: jedynie Bóg zna przyszłość i ani ludzie ani złe moce nie mogą jej przepowiedzieć. Spod cenzury wyjęte było natomiast przepowiadanie wydarzeń, o których da się często wnioskować na podstawie zjawisk przyrody. Astrologiczne przepowiednie były zatem możliwe, jeśli wiązały się z rolnictwem, Żeglugą, a także medycyną. Właśnie ku medycynie zwraca się wówczas wyraźniej fizjonomika i chiromancja: „Mimo iż papież Sykstus [...] ogłosił bullę wymierzoną w chiromantów [chodzi o bullę z roku 1586 – przyp. P. K.], nie należy sądzić, Że intencją (...) było ekskomunikowanie prawdziwych i naturalnych chiromantów; w przeciwnym wypadku trzeba by uznać, iż ta sama bul ekskomunikuje lekarzy, którzy na co dzień znajdują wiele oznak chorób cielesnych dzięki obserwacji 24 dłoni . 23 24 Roman Bugaj, Op. cit Jean-Jacques Courtine, Claudine Haroche, op. cit., str. 44. 130 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 W 1571 powstaje – za kadencji papieża, który wsławił się tym, iż ekskomunikował własnego kucharza – Piusa V (1566-1572), ograniczona wpływami tylko do Państwa Kościelnego: Index librorum prohibitorum i wprowadza się ścisłą cenzurę kościelną25. Sobór Trydencki (1545-1563) ustala Professio fidei Tridentinae wzmacniając Kościół pod względem doktrynalnym i organizacyjnym. Przekształcana w stałe, kościelne i kościelne państwowe trybunały, przetrwała tylko Inkwizycja Rzymska, która sukcesywnie funkcjonuje po dziś dzień – pod nazwą nadaną jej w roku 1965 przez Pawła VI, jako: Święta Kongregacja Doktryny i Wiary. Katoptromancja/krystalomancja, chiromancja (...) z sennika Jana Tibault, wybitnego oneirokryty z początku XVI wieku: „Muchy na miód łapać – oznacza wesołość i profit” „Osła widzieć – oznacza złośliwości doznać” „Zęby sobie wyrywać – oznacza śmierć czyjąś” „Mnicha widzieć – oznacza nieszczęście” „Wino czerwone pić – nic nie oznacza”26 Wywodząca się z dawnych sposobów oglądania obrazów na powierzchni wody, katoptromancja (podobnie jak krystalomancja [ang. Scrying27]) przywędrowała do Polski z Niemiec. Pamiątki krystalomanckich pasji odnaleźć można chociażby w modlitewniku Władysława Warneńczyka. Krystalomanta przepowiada przyszłość za pomocą kryształów lub zwierciadeł – za których wytwórcę (w mitologii greckiej) uchodził Hefajstos. Perseusz obronił się przed spojrzeniem Gorgony-Meduzy właśnie przy pomocy – otrzymanego od Ateny zwierciadła. Orficy uważali, że boska dusza upadła – łącząc się z materią, gdyż 25 „[Pius V – przyp. P. K.] Nakazał, by wszystkie prostytutki w Rzymie wyszły za mąż, albo zostały wychłostane. Te, które zmarły podczas chłosty, chowano w gnojowisku (...)” - w: Nigel Cawthorne, Życie seksualne papieży, wyd. Forum Sztuk, str. 348. 26 Z tekstu Leszka Kołakowskiego pt.: Co będzie za 10 lat? 27 „Angielskie słowo „scrying” pochodzi od dawnego desery, co oznaczało wiedzieć” - w: Leksykon, Świat tajemny magii..., op. cit., str. 132. 131 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Dionizos-Zagreus przejrzał się w zwierciadle. Hermetyczny Poimandres mówi o tym, Że człowiek przejrzał się w zwierciadle, zakochał się w sobie i pozostał na ziemi. Plotyn porównuje ciało z „pięknym widmem „płynącym na wodzie” i przeciwstawia je boskiemu prawzorowi. Katoptromancję miał uprawiać: Septymius Severus, Julian Apostata, a Wenecjanie znani byli z tego, Że wyjeżdżając z Italii zabierali ze sobą zwierciadełka, aby zobaczyć co się dzieje w ojczyźnie. Z kieszonkowym zwierciadłem nie rozstawał się Leonardo da Vici i... bohater kreskówek Peyo, smerf Laluś. Zwierciadła wspomagały koncentrację pobudzając wyższy organ ducha”. Pojawiające się dzięki umiejętnemu pobudzeniu ciała astralnego, podobne oddziałującemu na szkło i dającemu efekt światłu słońca, Wizje – twierdził Paracelsus, mają walor jak najbardziej rzeczywisty a do ich wywołania wystarczy człowiek o odpowiednich umiejętnościach – umiejętni nakierowujący energię gwiazd na zwierciadło. Czternastowieczny pisarz arabski Abd alRachman ibn Muhammad ibn Chaldun podaje: „<<Ludzie, którzy uważają, iż postrzegany (...) obraz pojawia się na powierzchni lustra, są w błędzie. Wróżbita wpatruje się w powierzchnię dopóty, dopóki ta nie zniknie i nie pojawi się mglista przesłona pomiędzy jego oczyma a lustrem. Właśnie na tej przesłonie pojawiają się kształty, które 28 wróżbita pragnie ujrzeć (...) >>” . Każda rzecz posiada swój cień. Zadaniem nekromanty jest pochwycić cień i wydobyć zeń esencję rzeczy już właściwej/realnej. W starożytnej Grecji wróżono z określonych źródeł Pausanius w swym Opisaniu Grecji zauważa, że nad pewnym źródłem w Patrae „przywiązują lustro do grubego powrozu i spuszczają je na dół tak, aby zawisło tuż nad powierzchnią wody, muskając ją. Następnie, po zakończeniu modłów do bogini i rozpaleniu kadzidła, patrzą w lustro, a ono pokazuje im chorą osobę, Żywą bądź już martwą. Tak prawdomówna jest ta woda. Inne źródło w Taenarum straciło swe moce wróżebne, gdy jakaś kobieta 29 zrobiła w nim pranie . 28 29 Leksykon, Świat tajemny magii..., op. cit., str. 133. Leksykon, Świat tajemny magii..., op. cit., str. 132. 132 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Chiromancja – ściśle związana z astrologią, polegała na poznawaniu przyszłości dzięki analizie linii dłoni człowieka – warto pamiętać, Że na Uniwersytecie Krakowskim, uchodziła (chiromancja) za ars prohibita. W istocie etymologia słowa, kieruje nas ku greckiemu Chier oznaczającemu... dłoń – stąd: Chirozofia czy chirologia. Z dłoni mogę również dowiedzieć się (chirognomia) czegoś o cechach charakteru, właściwościach umysłowych i postawach uczuciowych człowieka – już przecież w Ks. Hioba czytamy, Że Bóg: „opieczętował rękę każdego człowieka tak, aby wszyscy ludzie mogli poznać jego pracę”. Chiromanta analizuje wszystko: koniuszki palców, nadgarstek, a nawet... paznokcie – podobno: 30 (...) Arabowie przyglądali się paznokciom i wpatrywali się w ostrze miecza . I tak: wydłużone koniuszki palców zdradzają osoby o bujnej wyobraźni, opuszki kwadratowe... racjonalistów. Palce gładkie mówią o intuicji, grube i pulchne właściwe są naturom zmysłowym a palce duże obnażają ludzi ociężałych. Z kolei palce skrzywione właściwe są konstytucjom złośliwym. Juvenalis kpił, choć Pliniusz pochwalał, „naukę” która każdemu palcu nadawała jego patrona. Czary na dworze Batorego (...) rodzina zmarłego pisarza brazylijskiego wytoczyła sprawę sądową człowiekowi, który twierdził, Że jego (...) powieść przesłał mu „automatycznie” ów zmarły pisarz. Jeżeli rzeczywistym autorem był zmarły pisarz, a tak twierdził autor, to honorarium autorskie należało się rodzinie 31 zmarłego. (W brytyjskiej praktyce prawnej prawa autorskie należą do medium) . Wojewoda sieradzki, magnat-wichrzyciel z dworu króla Batorego – którego szczerze nienawidził, Olbracht Łaski, nigdy nie parał się alchemią, nie miał bowiem w tej materii Żadnych kompetencji. Jednakże jako człowiek chcący się finansowo szybko i tanim kosztem odkuć – co pozwoliło by mu uniezależnić 30 31 Leksykon, Świat tajemny magii..., op. cit., str. 133. W: Leksykon, Świat tajemny magii..., op. cit., str. 39-40. 133 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 się od łaski polskiego króla, zatrudniał specjalistów w dziedzinie alchemii – jak chociażby Adama Schrotera, częściej jednak prostych goldmacherów. Na dworze cesarza – chorego na obłęd Rudolfa II, Łaski dowiaduje się o – niewątpliwie, mędrcu angliku Johnie Dee (1527-1608) – wynalazcy mającego właściwość ukazywania wizji zwierciadła (sprzedanego pod koniec roku 1588 czeskiemu cesarzowi). Wysłuchawszy o Dee mnóstwa niesamowitości, przebrnąwszy przez kilka tegoż publikacji, Łaski z miejsca zapragnął by Dee – za pośrednictwem duchów, leczył jego podagrę (niestety – jak się później okazało, duchy udzielały zbyt pokrętnych odpowiedzi i Żaden się leczenia nie podjął). Nie zniechęcony tym, Łaski wybiera się do Dee. Niestety, wybitny, erudycyjny umysł Dee stępiony wiekiem starczym i coraz częściej myślący kategoriami filozoficznymi, skłania się do odrzucenia kategorii przyrodoznawczych na rzecz mistycyzmu. Łaski trafia na czas wizji i zjaw, które Dee – za pośrednictwem opłacanego roczną pensją 50 funtów szterlingów medium (w osobie [aptekarza/alchemika, spryciarza i szarlatana] Edwarda Kelly'ego32, ogląda w „silnie błyszczącym (szkockim kamieniu) węgielnym” - którego wyobrażenie możemy oglądać na obrazie Rembrandta pt. Johann Faust. Zapisy wizji Dee oraz – głównie, Kelly'ego, zawarto w – wydanych staraniem Merica Casaubona, 23 tomach (od 1581-1588), które w małej części spłonęły w pożarze Londynu z 1666 (jeden z egzemplarzy jest w posiadaniu Biblioteki Narodowej). Nieuleczalnie chory Batory, leczony był systematycznie przez berlińskiego alchemika Thurneyssera – od razu po tym, jak (z namowy katolickiego biskupa), niejaki Gradowski usiłował króla otruć. Zainteresowany pobytem w Polsce Dee i Kelly'ego, król liczy na uchylenie przed nim rąbka tajemnicy jego przyszłości. 12. V. 1585 w Niepołomicach sporządza Batory testament i 23. V wzywa Dee, Łaskiego, Kelley'ego na audiencję – improwizują „akcję” tj. show/spektakl dramatyczny. Król wypłaca 800 florenów. Ostatecznie Dee nie powiodły się rokowania z Batorym, celem utworzenia ligi antyturecko-antyfrancuskiej. 32 Choć można spotkać się również z nazwiskiem Edward Gelley – patrz: Leksykon, Świat tajemny magii..., op. cit., str. 133. 134 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Mistrz Twardowski Działalność Tvardoviusa (Wittenberskiego studenta medycyny) prawdopodobnie przypada na ostatnie lata Życia Zygmunta Starego i pierwszą połowę Życia Zygmunta Augusta. Uważa się, iż pierwowzorem miał być Eulenspiegl – który jako Sowizdrzał wszedł do literatury polskiej. Czyżby więc był Tvardovius literackim figlem - polską odpowiedzią na niemieckiego myśliciela/alchemistę i homoseksualistę Fausta który: pochodził z ludu, wśród ludu się obracał, a zakończył Życie w gospodzie umierając z – efektem przepracowania, ciężką schizofrenią... i nic ponad to? Dramat Jana Nepomucena Kamińskiego pt. Kraszewskiego pt. Twardowski Mistrz na Krzemionkach, Twardowski, czy powieść publikacje Jana Ignacego Lelewela, bądź Majeranowskiego w (znanej z mistyfikacyjnych ciągot) Pszczółce krakowskiej – opowiadają o Tvardoviusie jako zbiegłym z Polski inteligencie, który schronienie znalazł w Niemczech pod nazwiskiem Fust/Fest (mocny)/Faust. Tamże również miał Mocny wraz z Schofferem i Gutenbergiem wynaleźć sztukę drukarską. Ale – grzmiała opozycja (Przybylski i Bandtke), jak nam można Twardowskiego zeszwabić i zluterzyć? Zan, a szczególnie Mickiewicz – w swojej Pani Twardowskiej nakręcają spiralę nieporozumienia gdzie Tvardovius faktycznie staje się odpowiednikiem Johannesa Fausta. Twardowski jednakże jest człowiekiem z krwi i kości - to tak naprawdę Lorentus Duranovius/Lorenz Dhur (łac. Durus – Twardy), rodzony norymberczyk. Przygoda Twardowskiego z polakami rozpoczyna się od propozycji intrygantów: Krasińskiego i – entuzjastów magii, braci Mniszhów, aby – przy współudziale pomocnika Twardowskiego Gradowskiego, „pomóc” Zygmuntowi Augustowi. Jak podaje Joachim Possel (1624 r.) Z 7/8. I. 1569 roku Twardowski miał – w obecności króla, wywołać ducha Barbary Radziwiłłówny. Podjął się oferty, a wywołana niewiasta była tak fortunnie zaklęta, Że podochocony król rzucił się na jej łono i omal nie umarł z podniecenia. Jak się później okazało, Twardowski był tylko figurantem poważnej, antykrólewskiej intrygi. Oto bowiem podkanclerzy Krasiński i Mniszhowie (tj. bracia Jerzy i Mikołaj) do roli ducha 135 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 zatrudnili – więzioną w klasztorze bernardynek (w obawie o sprostytuowanie się) mieszczkę (szlachetną kurwę [murwę, przeskoczkę, kawkę] – jak tuż po zdemaskowaniu spiskowców powie o niej Piotr Grajewski) Barbarę Giżankę, łudząco podobną do zmarłej Radziwiłłówny. Cały knyf polegał na tym, aby jakiś czas po „akcji” u króla – której powagę nadawała sława mędrca Twardowskiego, aktorka Giżanka była „przypadkowo” spotkana przez któregoś z intrygantów i zapoznana z królem, po czym – wkupiwszy sie w jego łaski, miała ona odpowiednio nań wpływać, a zawsze zgodnie z zamysłem intrygantów. Ostatecznie Giżanka urodziła królowi córkę. Zygmunt August już w młodości zetknął się ze sztukami tajnymi – chociażby w osobie lekarza/alchemika Stanisława Dwojni w Wilnie czy – mieszkającym tuż przy Zamku Królewskim Baltazarem Smoiarskim. Dysponował osobną komnatą malowaną znakami tajnymi i strojoną utensyliami magów. Płacił również osobistemu astrologowi Proboszczowicowi, któremu zlecił selekcję biegłych in arte incantamentorum kobiet ku leczeniu Venena (problemów z macicą Barbary Radziwiłłówny). Wciąż nie mogący doczekać się męskiego potomka, cierpiący nawroty śmiertelnej choroby, król dopuszcza do siebie mnóstwo guślarek m.in. czarownicę Budzikową a w szczególności leczącą króla – podczas wizyty w Prusach, wiedźmę Korycką. Korycka – dorobiwszy klucz do wrót zamku lubelskiego, sprowadza tam multum ludzi osobliwych m.in. swoją siostrzenicę Zuzannę Orłowską, późniejszą kochankę króla. Po śmierci króla, sejm elekcyjny ukazał kulisy intrygi. Otóż spiskowcy posunęli sie do tego, iż ręką umierającego króla podpisali kilkanaście listów uwierzytelniających wypłatę na 50.000 zł rocznego dochodu. Dzięki Giżance, Krasiński awansuje do rangi biskupa krakowskiego, a Mikołaj Mniszech zagarnia starostwo osieckie. Twardowski zostawił po sobie pamiątkę – wystawioną w Kościele farnym w Węgrzowie: zwierciadło na którego ramie napisano: 136 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Bawił tym zwierciadłem Twardowski, wykonując magiczne sztuki, teraz narzędzie zabawy 33 zostało przeznaczone na służbę Bogu . Niech reformuje się ten, kto kocha niepokój34 U schyłku Renesansu – gdy ze średniowiecznej wizji istoty ludzkiej nie pozostało nic, zaś chrześcijański uniwersalizm rozpadł się – rodzi się potrzeba religijnego umotywowania nowej – podmiotowej już (heroicznej35) pozycji człowieka; potrzeba symboli, które podobnie jak kiedyś sprawy religijne, wyjaśniałyby teraz sprawy świeckie36. Dokonuje się rewitalizacji gnostycyzmu, powstają – na podobieństwo brunowskich Giordanisti – różnej proweniencji ruchy renovatio. Wiele spośród protestanckich sekt, myśląc o nawrocie ku moralnej wykładni Ewangelii – a interpretując ją każdorazowo inaczej – snuło wizje globalnego pokoju. Zwróćmy uwagę, iż ideowe założenia hermetyków, współgrają z duchową podróżą i indywidualną kontemplacją kręgów protestanckich. Podobnie z resztą, jak atencja, którą wespół ruch hermetyków i Reformacji, Żywiły względem tekstów antycznych. Jeśli więc w dobie wojen religijnych, którykolwiek światopogląd miał stanowić intelektualno-moralną rękojmię, był nim zdecydowanie – uchodzący za sędziwszy, czystszy i prawdziwszy – hermetyzm, aniżeli kłótliwe chrześcijaństwo37: 33 Roman Bugaj, Op. cit. Niniejszy podrozdział jest fragmentem mojej pracy magisterskiej pt. Znaczenie symbolu w wolnomularstwie. Cytat niniejszego podrozdziału pochodzi z różokrzyżowego manifestu Famma Fraternitatis – w: Ars Regia, Rok IX, nr 15-16, Warszawa, wrzesień 2006, str. 52. 35 „Indywidualizm siedemnastowieczny jest właściwe pewną odmianą heroizmu, polega na przekraczaniu samego siebie, kontroli swoich działań, na zwycięstwie woli nad namiętnościami. Takie jednostki trudno było spotkać na ulicy, ale obecne były w zbiorowej wyobraźni 1 poł. XVII w. Pełno ich na kartach romansów (...)” - w: J. Kowalski, A. i M. Loba, J. Prokop, Dzieje kultury francuskiej, wyd. PWN, Warszawa 2007, str. 299. 36 „Ludzkie oblicze uwolniło się od świata sygnatur. (...) człowiek odnosi się już tylko do samego siebie, do mechanizmu ciała i namiętności duszy. (...) Wygnana z kształtującej się powoli naturalnej nauki o człowieku zoomorfologia odnajdzie w XVII wieku przestrzeń, która od początku do niej należała i którą będzie odtąd niepodzielnie władać: świat bajki i satyry społecznej” - w: Jean-Jacques Courtine, Claudine Haroche, Historia twarzy, wyd. Słowo/Obraz/Terytoria, Gdańsk 2007, str. 55-56. 37 J. Curl, The Art and Architecture of Freemasonry, str. 43. 34 137 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Jan Kalwin (...), wierzący w predestynację i wyznający naukę o wybranych, głosił poglądy (...) podobne do tych, które propagowali filozofowie hermetyczni. W mniej ezoteryczny sposób posiłkując się magicznymi akcesoriami renesansowych magów kalwinizm głosił koncepcję, zgodnie z którą każdy 38 człowiek jest swym własnym kapłanem, i zbudował Miasto (gminę) Sprawiedliwych w Genewie . U. Eco napisze, Że wiek XVII – praktykując skądinąd teologiczną cnotę: nadzieję, oczekuje zmiany, całościowej reformy – zarówno wiedzy jak i religii: Ów klimat oczekiwania przyjmuje różne formy zarówno w środowiskach katolickich jak i protestanckich; kształtują się projekty idealnych republik, od Campanelli po Andreae, ambicje ustanowienia monarchii powszechnych (...) gdy Europa w okresie wojny trzydziestoletniej pogrążyła się w konfliktach, w których doszły do głosu dążności nacjonalistyczne, nienawiści religijne i nowożytna racja stanu – pojawiła się plejada mistycznych duchów marzących o powszechnej zgodzie39. Bibliografia 1. R. Bugaj, Hermetyzm, wyd. Zakład im. Ossolińskich, Wrocław 1991. 2. R. Bugaj, Nauki tajemne, wyd. Ossolineum, Wrocław-Warszawa-KrakówGdańsk-Łódź 1986. T. Cegielski, Ordo ex Chao. Wolnomularstwo i światopoglądowe kryzysy XVII i 3. XVIII wieku, wyd. Bellona, Warszawa 1994. 4. Historia brzydoty – red. U. Eco, wyd. Rebis, Poznań 2007. 5. M. Eliade, Alchemia azjatycka, wyd. KR, Warszawa 2000. 6. M. Eliade, Okultyzm, czary, mody kulturalne, wyd. KR, Warszawa 2004. 7. A. Koyre, Mistycy, spirytualiści, alchemicy niemieccy XVI wieku, wyd. Słowo/Obraz, Gdańsk 1995. 8. Leksykon, Świat tajemny magii, okultyzmu i parapsychologii - pod red. Richarda Cavendisha, Łódź 1992. 38 39 Hasło: „Gnostycyczm” - w: Leksykon..., op. cit., str. 81. Eco, W poszukiwaniu..., op. cit., str. 191. 138 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 G. Scholem, Mistycyzm Żydowski i jego główne kierunki, Wydawnictwo 9. Aletheya, Warszawa 2007. Piotr Kabaciński Uśmiech Merkurego czyli wstęp do rozważań nad hermetyzmem Tekst niniejszy jest próbą krytycznego spojrzenia na fenomen hermetyzmu jako na (heterogeniczny) „system”, którego rekompozycji podejmą się m.in. szesnasto-, siedemnasto- i osiemnastowieczni myśliciele. Ukazując początki i czas akme owego specyficznego movement, intencją autora jest skonfrontowanie Czytelnika z polimorficzną Tradycją hermetyzmu, by w drugiej partii tekstu – przywołując historyczne egzemplifikacje wcielania tajemnych ideałów w życie, dowieść dowodnie nieodpartej atrakcyjności właśnie tego „systemu”. Hellas albo Out of the ground, into the sky, out of the sky, into the dirt1 „Hermetyczny”: ten wyraz zawsze mi się podobał. To prawdziwie magiczne słowo z nieokreślonymi, rozległymi skojarzeniami. Niech pan wybaczy, ale zawsze mi ono przypomina słoiki Wecka, które nasza hamburska gospodyni (...) ma poustawiane szeregami w swej spiżarni na półkach, hermetycznie zamknięte słoiki z owocami, mięsem i różnymi różnościami. Stoją tam latami, a kiedy się któryś z nich w razie potrzeby otwiera, to zawartość jego jest zupełnie świeża i nie tknięta zębem czasu, można ją spożywać tak jak jest (Tomasz Mann, Czarodziejska Góra). 1 Nirvana, Very Ape – z albumu: In Utero. 139 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Przywołując rozumowanie U. Eco, zwróćmy uwagę, iż przez długi czas, czymś swoistym w tradycji myślenia zachodnioeuropejskiego był racjonalizm – adoptowany w jego wersji greckiej. Przykładowo: czas jest w tej tradycji kategorią nieodwracalną, linearną (co jako bardzo „łacińska” zasada, stanowi podstawę syntaksy2), a kierunek i porządek czasowy jest systemem logicznych podporządkowań w consecutio temporum3. Za powszechnie obowiązujące zasady logiczne brane są zasada identyczności, niesprzeczności oraz wyłączonego środka. Zgodnie z tradycją zachodnią rozważam fakty, gdy odkryję łączący je porządek4, „poznanie musi dotyczyć tego, co niezmienne (...)”5, a wyjaśnianie utożsamia się z: „wyprostowywaniem” narracji - „odrzucaniem tego, co zbędne według obowiązującego kanonu analizy filozoficznej (metodologicznej)”6. Przedmioty nie ożywają, a ludzie i zwierzęta mają różne cechy. Lecz obok tych nie znających wyjątku reguł – a wespół militarnym, gospodarczym i kulturowym przemianom wieku II n.e., kultury mieszają się ze sobą i... pospolicieją. Na tle zacierania się różnic między dotychczasowymi (regionalnymi) zachodnimi bogami – czy wręcz na tle ich dezawuowania, w dobie enkylios paideia – czasie tyglu języków, ras oraz globalnej edukacji (ambicją której jest stworzenie l'uomo universale7), „człowiek zostaje upaństwowiony duchowo i fizycznie”8. Na tle zwrotu ku Conditio humanae, uprawiane są wszelkiej maści misteria i kulty wschodnie, postulujące nieustanną przemianę, której symbolem staje się syn Zeusa i Mai: Hermes. 2 Eco, Sztuka i piękno w Średniowieczu, wyd. Znak, Kraków 2006, str. 181/182. „(...) istotnie, dźwięki mogą być artykułowane tylko pojedynczo, język nie jest w stanie przedstawić myśli od razu i w całości, musi wykładać ją stopniowo, w porządku linearnym. (...) gdyby umysł mógł wypowiadać idee „tak jaj je postrzega”, bez wątpienia „wypowiadałby je wszystkie naraz”. Jednak akurat to jest nie możliwe, bo mimo że „myśl jest operacją prostą”, „jej wypowiedzenie jest operacją sukcesywną”. Język to to co: następcze nie zaś: równoczesne” - w: Michael Foucault, Archeologia nauk humanistycznych, wyd. Słowo/Obraz/Terytoria, str. 85. 4 „Ta sama zasada rządzi wewnętrzną logiką łacińskiej składni. Nieodwracalna linearność czasu, która jest linearnością kosmologiczną, staje się w consecutio temporum systemem podporządkowania logicznego” - w: Eco, Sztuka i piękno..., op. cit., str. 182. 5 A. Doda, Pośpiech i cynizm, wyd. Fundacja Humaniora; Poznań 2002, str. 78 [podkr. P. K] 6 Item, str. 20. 7 Istotę pełną, Człowieka kompletnego. W różokrzyżowym manifeście pt. Confessio Fraternitatis czytam: „Nie mamy jednak żadnej innej filozofii niż ta, która (...) objawia i głosi [jednego] Człowieka” - w: Ars Regia, Rok IX, nr 15-16, Warszawa, wrzesień 2006, str. 65. 8 José Ortega y Gasset, Wokół Galileusza, wyd. Spacja, Warszawa 1993, str. 70. 3 140 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Pamiętajmy przy tym, iż droga obcych kultów do ich społecznej legitymizacji mogła być o tyle ułatwiona, że: Wrodzona wnikliwość i zdolność współczucia innym nie pozwalały Hellenowi ogłaszać za kłamliwe wierzeń i symboli religijnych obcych; chodziło raczej o określenie, jakiemu bóstwu greckiemu 9 odpowiada ten lub ów bóg cudzoziemski . Hermes – wynalazca ćwiczeń gimnastycznych, jest przyjaznym ludziom bogiem życia, który zajmuje miejsce chrześcijańskiego bóstwa10 przebiegłości (i najstarszego miłośnika poznania) Satanaela z którym mierzy się Chrystus. Będąc ojcem Logos111- mogącego być albo prawdą albo kłamstwem – bóg hermetyków przybiera postać ich obu, jest coincidentia oppositorum (stąd może być m.in.: na równi Mężczyzną jak i Kobietą12). Radosny13 Merkury – jednocześnie iuvenis et senx – elokwentny „wynalazca pisma, opiekun bibliotek”14 i mędrzec, jest również – przedstawianym pod postacią pawiana z sierpem księżyca na głowie – historio15 (bogiem małp, księżyca i dusz16). Przywołujący Hegla Derrida napisze o 9 Roman Bugaj, Hermetyzm, wyd. Zakład im. Ossolińskich, Wrocław 1991, str. 21. U G. Bataille'a czytam: „Diabeł – anioł lub bóstwo transgresji (nieposłuszeństwa i buntu) – został wygnany z boskiego świata. Miał boski rodowód, ale w chrześcijańskim porządku (będącym przedłużeniem mitologii judaistycznej) transgresja była podstawą już nie boskości, lecz upadku. Diabeł został pozbawiony boskiego przywileju, który otrzymał tylko po to, by go stracić. Nie stał się, ściśle biorąc, świecki: ze świętego świata, skąd się wywodził, zachował charakter nadprzyrodzony. Ale zrobiono wszystko, żeby go pozbawić konsekwencji jego religijnego charakteru. (...) Nic nie mogło odebrać szatanowi boskości, ale zaprzeczano tej upartej prawdzie pod rygorem tortur. W kulcie, który niewątpliwie miał charakter religijny, widziano jedynie zbrodnicze szyderstwo z religii. W tym właśnie co w nim było święte, widziano profanację” - w G. Bataille, Erotyzm, wyd. Słowo/Obraz/Terytoria, Gdańsk 2007, str. 119. Patrz też str. 134. 11 Roman Bugaj, Hermetyzm, op. cit., str. 20. 12 Warto wspomnieć o dwupłciowym człowieku z platońskiego mitu zamieszczonego w „Uczcie”. 13 „Tradycja wywodząca się z ewangelii apokryficznych, z Listu Publiosza Lentulusa, uczyła, że Chrystus nigdy się nie śmiał (...)” - w: Historia brzydoty – red. U. Eco, wyd. Rebis, Poznań 2007, str. 135. Ortega y Gasset napisał z kolei: „(...) życie Hebrajczyka, zawsze miało strukturę bardzo odmienną od struktury grecko-rzymskiej (...) człowiek żydowski zawsze żyje w rozpaczy. To jego zasadnicza i normalna postawa (...) człowiek azjatycki nie ufa sobie i na owej nieufności niczym na radykalnym założeniu opiera swoje życie” - w: Ortega y Gasset, Wokół Galileusza, op. cit., str. 89. 14 Tomasz Mann, Czarodziejska Góra, wyd. Dolnośląskie, Wrocław 2004, str. 175/176. 15 Łac. - kuglarz. 16 Item. Bataille napisał: „Najstarsi bogowie to w większości zwierzęta, którym obce były zakazy ograniczające suwerenność człowieka” - w G. Bataille, op. cit., str. 84. 10 141 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Hermesie: bóstwo podrzędne, niższy niż bóg myśli, zwierzęcy sługa wielkiego boga17. Mercury was also represented with winged sandals and winged staff entwined with snakes. It 18 is the name of the found free in nature and known to the ancient Chibese and Hindus . Świat ratio – m.in. Żydzi i chrześcijanie, nie afirmują Chaosu19 – uważając go za źródło zła, bóg w ich mniemaniu stwarza świat bez pomocy kogokolwiek – raz puszczony w ruch świat zmierza ku końcowi: „Czyn raz dokonany, tonie w niewypowiadalnej głębi, uzyskując w ten sposób swój trwały charakter. (...) Czyn raz dokonany, jest dokonany na zawsze”20. Dla judeochrześcijan, człowiek bez boga jest małowartościowy21, a jego niska kondycja jest efektem – formy samopohańbienia człowieka, grzechu pierworodnego22 – wynikłego z jego słabości. Dalej: „Według Prawa wszelkie pogwałcenie zakazu jest grzechem”23. W opozycji do judeochrześcijan tradycja hermetyczna grupuje ludzi buntowniczych, uważając za obowiązującą zasadę Wiecznego Powrotu (w której brak rozpadu i śmierci). Tradycja hermetyczna afirmuje Chaos, nie uznaje kreacji ex nihilo – uważając wszechświat za Żywą materię. Hermes tworzy „w imię miłości, nie zaś walki”24, z kolei człowiek za pracę nad sobą nie jest skazany na męki. 17 Jacques Derrida, Marginesy filozofii, wyd. KR, Warszawa 2002, str. 138. Lesley-Ann Jones, Freddie Mercury. The definitive Biography, Coronet Books Hodder and Stoughton, printed and bound in Great Britain 1997, str. 115. 19 T. Cegielski, Ordo ex Chao. 20 F. W. J. Von Schelling, Ages of the Word - w: S. Żiżek, Lacrimae rerum, wyd. Korporacja ha!art, Kraków 2007, str. 93/94. 21 U Gasset'a (str. 97) czytam: „(...) podstawą chrześcijaństwa jest uznanie nicości człowieka i natury”. Na stronie 90 Ortega napisał: „To, co naturalne, a więc to, co ludzkie, jest rzeczywistością konstytutywnie okaleczoną, niewystarczalną do tego stopnia, że nie mogłoby istnieć jako coś odrębnego i samo przez się, nie miałoby bowiem realności. Człowiek czuje się przeto jakby nieważnym fragmentem tej innej rzeczywistości, całkowitej i wystarczalnej, jaką jest boskość” w: Ortega y Gasset, op. cit. 22 „(...) grzech został wynaleziony, by uniemożliwić wiedzę (...)” - w: F. Nietzsche, Antychryst, wyd. Zielona Sowa, Kraków 2005, str. 48. 23 G. Bataille, Doświadczenie wewnętrzne, wyd. KR, Warszawa 1998, str. 25. 24 Roman Bugaj, op. cit., str. 19. 18 142 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Według Jamblicha kapłani egipscy wszystkim swym wynalazkom od najdawniejszych czasów nadawali miano Hermesa; dlatego też Eratostenes dziełu swojemu, traktującemu o całokształcie wiedzy 25 egipskiej, dał tytuł Hermes . Człowiek bowiem poznaje bez piętna Kary, a bóg jest z nim związany po wieczność. Według Eco, hermetyzm dostarczył m.in. magiczno-astrologicznej wizji kosmosu, która wsparta o założenie komplementarności między minutum mundum26 – człowiekiem, a makrokosmosem (wszechświatem), przyznała obiektom astralnym moc oddziaływania na rzeczy ziemskie, pozwoliła również przewidywać i nadawać kierunek owemu oddziaływaniu (za pośrednictwem magii astralnej)27. Ale cóż oznacza włączenie się w porządek kosmiczny? Co funduje bycie na równi z kosmosem? Czyż nie jest to konsekwencją apatii – tej samej, którą rewitalizować będą osiemnastowieczne środowiska libertyńskie28? Posłużyłem się terminem korespondencja. Podkreślmy, iż idea ta, nie ma nic wspólnego ani z założeniami platońskimi, ani – tym bardziej – światopoglądem chrześcijańskim. Proponuje się raczej zasadę wspólną bogu i człowiekowi, która wyraża się wyjątkowością człowieka, jego niepowtarzalnością i heroizmem29. Mądrość hermetyczna głosi hasła typu: „Homo transit In naturam Dei quasi ipse sit Deus”30 lub: „Co w Górze, to i na Dole” – człowiek wspina się do boga, a ten schodzi ku niemu. To, co późniejsze, poprzedza wcześniejsze, wszechświat to „teatr zwierciadeł”, zaś racjonalne: post hoc, ergo propter hoc, zastępuje: post hoc, ergo ante hoc. Hermes Logios jest bogiem, któremu poświęcane są języki ubitych zwierząt31, lecz konsekwencją asymilacji hermetyzmu, jest gigantyczne spustoszenie języka – pojętego tu, jako działanie 25 Jacques Derrida, op. cit., str. 139. Łac. - Mikrokosmos. 27 U. Eco, W poszukiwania języka uniwersalnego, wyd. MARABUT – w koedycji z Oficyną Wydawniczą Volumen, Gdańsk-Warszawa 2002, str. 130. 28 B. Banasiak, de Sade. Integralna potworność. Filozofia libertynizmu, czyli konsekwencje śmierci Boga, Wydawnictwo Thesaurus, Łódź- Wrocław 2006, str. 310. 29 T. Cegielski wspomina o brunowskiej postawie heroicznej ale też patrystycznej koncepcji: Hominem Triumphantem, która nie musi mieć chrześcijańskiej genezy 30 „Człowiek przenika istotę Boga tak, jakby sam był bogiem” - w: Roman Bugaj, op. cit., str. 214. 31 „W okresie apostołów lud w Listrze „nazywał Barabasza Jowiszem, a Pawła Merkuriuszem: ponieważ on przodował w mowie” - w: Roman Bugaj, op. cit., str. 16. 26 143 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 komunikacyjne. Hermetyzm komunikacyjną. Przykładowo: niszczy język dawniej bełkot odbierając Barbaros mu zdolność dyskwalifikował (alienował) teraz zaś objawia32 prawdę – ale też specyficznie pojętą, uchodzi za nią bowiem to, czego nie można wyjaśnić – im język bardziej zawilszy i dwuznaczny tym lepiej, gdyż lepiej wyraża boga – przez co za Prawdę brane jest to, co mówione/pisane niejasno33. Objawienia (apokalypsis) – czy w ogóle sacrum, hermetyzm nakazuje szukać poza ludzkim dyskursem – wszak: „Wolność jest dostępna jedynie poza językiem”34. Stąd też postulowane objawienie mówi o bogu wciąż jeszcze nie-znanym. Jakiż sens tkwi w edukacji języków profańskich/konwencjonalnych? Czyż nie powinniśmy raczej mówić językami będącymi znakami samych siebie, językami które odwzorowują rzeczy, językami, które poza funkcją komunikacyjną, pełnią w dodatku funkcję sprawczą – kusząc otaczającą je „atmosferą mana”?35 Lecz: „czy nazywanie czegoś może być równoznaczne ze stworzeniem tego czegoś? Takie rzeczy zdarzają się na płaszczyźnie mitu, nie filozofii”36. Ulegając złudzeniu, iż można myśleć inaczej niż w – komplementarnym wobec rzeczywistości, języku, hermetyzm zapomina, Że: „na nieszczęście ludzi – język nie ma zewnętrza, (...) język musi przylegać do rzeczywistości, Żeby mówienie było czynnością sensowną”37. Mający „dostęp do Państwa Podziemnego (souterrain38), w którym kończyła się władza bóstw olimpijskich”39, zajmujący – w greckim panteonie, „stanowisko pośrednie miedzy światem żywych i światem umarłych”40, Hermes nie tylko nie zna granic – mogąc być w tym samym czasie w dowolnym punkcie 32 M. Eliade zauważa: „Cała „literatura o objawieniach” rozwijała się w epoce hellenistycznej, poczynając od ucznia Platona Heraklidesa z Pontu (...), kończąc zaś na Corpus hermeticum” - w tegoż: Alchemia azjatycka, wyd. KR, Warszawa 2000, str. 86. 33 „(...) dla adeptów stuki hermetycznej niegodne jest jasne, wyraźne i otwarte przedstawienie mądrości alchemicznych” [podkr. P. K] - w: Roman Bugaj, op. cit., str. 146. 34 Item, str. 17. 35 Eco, op. cit., str. 135. Patrz też: M. Foucault, Archeologia nauk, op. cit., str. 45. 36 A. Doda, op. cit., str. 47. 37 Item, str. 85. 38 Franc.- podziemny. 39 „Nawet Zeus nie przestępował progu krainy przekazanego jego bratu, Hadesu” [podkr. P. K.] - w: Roman Bugaj, op. cit., str. 16. 40 To Hermes prowadził Eurydykę na powrót do krainy cieni - w: Roman Bugaj, Item, str. 16. 144 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 przestrzeni, Hermes uosabia transgresję. Króluje transformująca, przerabiająca wszystko na identyczność41 uniwersalna sympatia i powszechna analogia – stojące w opozycji do racjonalnej zasady sprzeczności. Ciągły ruch ku ostatecznej tajemnicy hermetycznej – która musi pozostać tajemnicą pustą, nie opiera się na łańcuchu przyczyn, co powoduje, iż tout Se tient42 – tzn. skutek oddziałuje na przyczynę. Wszystko to zaś pokrewne jest „logice snu, w którym można jednocześnie „mieć ciastko i zjeść ciastko” (...) Wpierw śnimy o tym, Że zjadamy ciastko, a następnie, Że je mamy, ponieważ sny nie znają sprzeczności”43. W sennym marzeniu, nie inaczej niż w narkotycznym oszołomieniu [tkwi – przyp. P. K.] „świat osobliwych, tajnych pokrewieństw”, w którym rzeczy mogą „koegzystować w najjaskrawszej sprzeczności i ukazywać „nieokreślone podobieństwo”. (...) zarówno sen, jak i oszołomienie mogą odsłaniać sferę doświadczeń, w której Ja podtrzymuje z rzeczami kontakt jedynie mimetyczno44 cielesny . Upada idea tertium non datur i w ogóle nurt racjonalizmu arystotelesowskiego45. Książki mówią Prawdę, lecz żadna z nich nie przeczy sobie. Rodzi się mądrość „na osobności”46 - konfidencjonalna47, tajna, „prastara” (ponieważ będąca „alternatywą” współczesnej). A jako że Hermes ukrył swą mądrość „pod zasłoną tajemniczych symboli”48, wiedzę „uniwersalną” uzyskuje się dzięki poznaniu magicznych związków istniejących między prawdami dotyczącymi: boga, Świata i samego siebie49. 41 Sympatia działa ad hoc: „(...) jak owe „żałosne róże, które służyły do ceremonii pogrzebowych”, każdego kto je powącha, przez samą bliskość śmierci czynią „smutnym i umierającym” - w: M. Foucault, op. cit. str. 34/35. 42 Franc. - wszystko się zazębia. 43 S. Żiżek, Lacrimae, op. cit., str. 240. 44 Rolf Tiedeman, Wprowadzenie – w: W. Benjamin, Pasaże, wyd. Literackie, Kraków 2005, str. 11. 45 M. Eliade napisze: „Model arystotelesowski został zastąpiony przez neoplatoński, podkreślający rolę pośredników duchowych między człowiekiem, kosmosem i najwyższym bóstwem” - w tegoż: Alchemia, op. cit., str. 101. 46 „(...) badacz szukający wiedzy o przyrodzie (Naturze) znajduje ją, lecz nie przez studiowanie książek, tylko przez badanie Natury” - w: Roman Bugaj, op. cit., str. 145/146. 47 „Słusznie podkreśla C. Gustaw Jung, że alchemicy byli samotnikami” - w: Roman Bugaj, Item, str. 292. 48 Item str. 215. 49 Maciej Stępień, Poszukiwacze Prawdy. Wolnomularstwo i jego Tradycja, wyd. Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 2000, str. 61. 145 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Renatio - cause you are Hero!50 Know then thyself, presume not God to scan, 51 The proper study of mankind is Man Jednakże zdarzyło się, iż – jak podaje Eco: W czasie, kiedy Europa przyswajała sobie nowe, zmieniające obraz wszechświata dziedziny wiedzy, pałace królewskie i eleganckie wille na wzgórzach florenckich – często za sprawą tych samych postaci – rozbrzmiewały szmerem prasemickim, w którym wyrażała się (...) wola panowania nad 52 światem przyrodzonym i nadprzyrodzonym . Dzięki mnichowi Leonardo da Pistoia, w roku 1460, do intelektualnej stolicy Italii53 – Florencji, na dwór Kosmy Medyceusza – a z jego polecenia w ręce Marsilia Ficina (1433-1499), trafia (z Macedonii), zbiór 17 filozoficznych traktatów (zaliczanych do tzw. Prisca theologia), „pomniejsza ilość fragmentów oraz wypisy z autorów starożytnych, które w sumie składają się na Corpus Hermeticum. Odkrycie pism hermetycznych kończy epokę panowania scholastyki dając początek „narodzinom nowego neoplatonizmu”54. Przetłumaczenie na łacinę pism Corpusu wywoła fascynację hermetyzmem hellenistycznym trwającą dwa stulecia z okładem55. Faktycznie, Corpus wpisuje się, w szerszy kontekst zainteresowania się na nowo odkrywanymi myślami Greków (szczególni stoicyzmem), Egipcjan (z ich hieroglifami), czy w ogóle pismami uważanymi za starsze niż faktycznie nimi były np. Hymny orfickie, Przepowiednie chaldejskie itp. Podczas gdy średniowiecze znało ledwie Timajosa, Renesans sięga po kolejne 50 Queen, The Hero – z albumu Flash Gordon, liryc by B. May, produced by Mac, EMI Music Publishing Ltd. 51 „Poznaj siebie, niech Boga myśl twa nie docieka, sam człowiek jest właściwą nauką człowieka” Aleksander Pope, Wiersz o człowieku, str. 17 – w tegoż: Wybór poezji, Warszawa 1822. 52 Eco, W poszukiwaniu..., op. cit., str. 136. 53 W. Kirk MacNaulty, Sekrety i symbole masonów, ich istota i znaczenie, wyd. ARKADY, Warszawa 2007, str. 45. 54 Eco, Sztuka i piękno..., op. cit., str. 182. 55 M. Eliade, Alchemia azjatycka, op. cit., str. 100. 146 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 dzieła „chrześcijanina mimowiednego”56 – Platona – rozczytując je na ogół w duchu neoplatońskim57. Warto przy tym pamiętać, Że swoistością platonizmu renesansowego jest intensywny związek między obrazami a ideami58– bardziej bezpośredni i intuicyjny. Humaniści są przeświadczeni o tym, Że język ma wymiar twórczy i wartość ontologiczną – człowiek mówiąc naśladuje Boga59. Pracy Ficina towarzyszą równolegle prace: Edigo de Viterbo, Pica della Mirandoli czy Giordana Bruno. Wszyscy oni postulują rewolucję w wiedzy, obyczaju i politycznym porządku Europy, zmierzając do reformy świata (szczególnie zaś Bruno uchodził za jej aktywnego mecenasa dzięki jego „wędrówkom z dworu na dwór”60). Wszyscy oni dążą do odnalezienia wspólnych płaszczyzn hermetyzmu, wiedzy i, rzecz jasna, chrześcijaństwa – co stanowi wyraz zrozumiałego naonczas asekuranctwa, ale jest też dowodem niezłomności myśli, która nie spoczęła nim nie udowodniła pozorności różnic wszystkich tych tradycji61. Zastanówmy się jednak, jakie znaczenie – w kontekście ekscesywnej tradycji hermetycznej – zyskuje rewolucja i postulowana w jej imieniu Republika (Nowe Ordo) – idea tak ważna dla nowoczesnego wolnomularstwa: (...) Rewolucja musi być stanem permanentnym, opartym na gwarantujących jej anarchizację instytucjach wiecznego ruchu – stale musi siebie przekraczać. A droga ta prowadzi nieuchronnie do 62 samozniszczenia (...) Dlatego „Republika nigdy nie może istnieć . Czasochłonne i wymagające cierpliwości starania humanistów polegały m.in. na badaniu historii/świadectw objawień „wszystkich czasów i miejsc”, w 56 Leszek Kołakowski, Erazm i jego bóg - w: Pochwała niekonsekwencji. Pisma rozproszone sprzed roku 1968, tom: I/III, wyd. Puls, Londyn, str. 46. 57 Eco, Sztuka i piękno..., op. cit., str. 187. 58 „nie tylko uchylona zostaje każda dystynkcja między aktem symbolizowania a aktem przedstawiania, lecz także podaje się wątpliwość rozróżnienie między symbolem a tym, co on symbolizuje (Gombrich [...])” - w: Eco, W poszukiwaniu..., op. cit., str. 131. 59 J. Kowalski, A. i M. Loba, J. Prokop, Dzieje kultury francuskiej, wyd. PWN, str. 244. 60 Eco, W poszukiwaniu..., op. cit., str. 147. 61 Ewentualność zajścia/wystąpienia sprzeczności, błogosławiono jako: „rozwijanie się „boskiej mądrości” i boskiego działania w kosmosie”, gdyż: „nie całkiem znikła (...) z życia intelektualnego scholastyczna szkoła myślenia” - w: Eco, Sztuka i piękno w Średniowieczu, str. 193 oraz w: J. Kowalski, A. i M. Loba, J. Prokop, Dzieje..., op. cit., str. 296. 62 B. Banasiak, op. cit., str. 337. 147 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 celu odnalezienia rdzenia – będącej idealizacją pospolitych religii monoteistycznych – religii naturalnej – „której źródło jest odległe”63. Włoskich humanistów nie interesują bowiem antypapieskie wolty, pragną raczej pozbawić kościół „instrumentów ideowych, za pomocą których przedłuża on własny system władzy”64. Humaniści postulują renovatio blasku chrześcijaństwa – czemu służyć mają dyskusje m.in. z katolicyzmem65: Jednocześnie liczyli na to, Że zjednoczony wysiłek „prawdziwych” chrześcijan, którzy znają utajone racje wartości chrześcijańskich, nieznane papieżom i dostojnikom kurialnym, zdoła 66 doprowadzić do odnowy kościoła na przekór jego zwierzchnikom . W ich mniemaniu, przyjęcie hermetyzmu (zwłaszcza zaś jego duchowego zaplecza) nie ma być zobowiązaniem na rzecz którejkolwiek ze skłóconych chrześcijańskich sekt67, lecz akcesem ku estilo culto68, ponad konfesyjnej, bardziej szlachetnej, humanistycznej tradycji. Wraz z rewitalizacją spuścizny antyku – a równolegle do badań nad Pismem – koryfeusze humanizmu dopuszczają się analizy dzieł twórców religijnych Grecji i Orientu69: Kultura świecka nie jest w ich oczach podejrzana z tej racji, Że świecka właśnie, albowiem nie jest prawdą, że natura i zdolności naturalne są zmonopolizowane przez szatana. Chociaż zepsuty (...), 70 człowiek jest jednak tworem boskim i dzieła natury przez Boga stworzonej nie mogą być złe po prostu . Głosi się idee współzależności czy wręcz tożsamości bytów71 – nie tylko człowieczego i boskiego: 63 Eco, Sztuka i piękno..., op. cit., str. 194. Leszek Kołakowski, Erazm..., op. cit., str. 48. 65 T. Cegielski daje przykład papieża Aleksandra VI (1492 – 1503) który zajęty politycznym umacnianiem władzy, obojętnie patrzy na hermetyzm – choć swą watykańską willę każe przyozdobić „tajemnymi” freskami. 66 Leszek Kołakowski, Erazm..., op. cit., str. 48. 67 Jednocześnie – zauważa Cegielski, akcje terroru wymierzone w hermetyków nie ustają (przykładem jest oskarżenie o herezję katolika Lefevre'a d'Etaples - upowszechniającego hermetyzm we Francji). Mimo nieporozumień i incydentów, relacje między oboma światopoglądami zdają się być tolerancyjne, w końcu... nawet w gnostycyzmie – zaznacza Cegielski, dopatrzyć sie można jakiejś formy chrześcijaństwa. W tegoż: Ordo ex Chao. 68 Wł. - styl wytworny. 69 Eco, Sztuka i piękno..., op. cit. str. 192. 70 Leszek Kołakowski, Erazm..., op. cit., str. 44 [podkr. P. K.] 64 148 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Giovani Battista Della Porta w De humana physiognomonia (1586) porównuje pyski zwierząt z ludzkimi twarzami (...) wychodzi on z założenia, że boska moc manifestuje swą mądrość uporządkowania również w cechach fizycznych, ustalając analogie między światem ludzkim i 72 zwierzęcym . Humaniści utrzymują, iż bóg, co prawda, stworzył człowieka, lecz uczynił go przy tym boskim – starczy tylko – twierdzą, ów wyjściowy zaczyn (tj. stan stworzenia), dopełnić autorsko (tj. własnymi siłami) o stan powołania. Determinantą ludzkiej nędzy nie jest – w opiniach humanistów, grzech, lecz miłość, przez którą człowiek został zniewolony względem Natury do tego stopnia, że jej uległ73. Z pojęciem miłości wiąże się zaś koncepcja świadomości nieszczęśliwej, którą cechuje nieustanne poszukiwanie – poszukuje się zaś „wartości duchowego objawienia odnoszącej się do tajemnej prawdy mającej wymiar sakralny”74. Jako Że to Renesansowi zawdzięczamy wykształcenie figury człowieka wyrastającego ponad przeciętność75 – skutkiem operacji nałożenia na siebie figury średniowiecznego herosa76 (héros) i inicjacyjnych wątków greckich77, stąd wymóg, aby filozof przyjął funkcję kapłana/maga (hieurga): poznawał Tajemnice wszechświata i umiał korzystać z ukrytych praw przyrody. Stąd symptomatyczne epoce Renesansu równoprawne traktowanie magii i erudycji78. Warto pamiętać, iż etymologia słowa renesans (łac. renatio), odsyła nas do greckiego terminu palingenesis, oznaczającego: odrodzenie duchowe, 71 W manifeście Różokrzyżowców Famma, czytam: „A stąd wynika ta piękna zgoda, że podobnie jak w każdym nasionku zawiera się całe dobre drzewo lub owoc, tak też w małym człowieku zawiera się cały wielki wszech świat (...)” - w: Ars Regia, op. cit., str. 52. 72 Historia brzydoty, op. cit., str. 257. „Charakter człowieka jest niejasny, zwierzęcia – dobrze znany: wyprowadźmy więc pierwszy z drugiego. Woły są powolne i leniwe, mają szeroki nos i wielkie oczy: powolni i leniwi są ci, którzy mają szeroki nos i wielkie oczy” - w: Jean-Jacques Courtine, Claudine Haroche, Historia twarzy, wyd. Słowo/Obraz/Terytoria, str. 26. 73 Eco, Sztuka i piękno..., op. cit., str. 192. 74 Item, str. 194. 75 Maciej Stępień, Poszukiwacze..., op. cit., str. 61. 76 „(...) jeśli co jest nieewangelicznego, to pojęcie bohatera” - w: F. Nietzsche, Antychryst, op. cit., str. 28. 77 M. Foucault, Powiedziane, napisane. Szaleństwo i literatura, wyd. Fundacja Aletheia 1999, str. 19. 78 M. Foucault, Archeologia..., op. cit., str. 42. 149 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 zmartwychwstanie, bądź – jak termin rinascita – „ponowne narodziny kultury starożytnej”79 (zgodnie z hasłem: Philosphia duce, regredimur80). Dla inteligencji doby Renesansu, świat spowijają „herby, znamiona, szyfry, tajemne słowa - „hieroglify”(...)”81. Renesansowy świat podobizn – boskich sygnatur, jest „światem markowym”82. wszechrzeczy, należy podjąć się By dotrzeć heroicznego trudu do ukrytej Esencji interpretacji tych widzialnych figur – wszak poznawać to „tyle, co interpretować”83. Jednakże status samego poznania, jest specyficzny: Czyż poznawać nie znaczy upodobnić się, stać się w jakiś sposób tożsamym z przedmiotem lub osobą, którą chce się poznać? (...) Jest to starożytna koncepcja poznania przez upodobnienie się do przedmiotu poznania; poznający podmiot, jak gąbka wodą nasyca się przedmiotem. Jeśli wiedza i 84 poznanie mają dla Platona charakter religijny, to właśnie dlatego, Że ich przedmiotem są byty boskie . Zakładając, iż bóg wystawił ludzką mądrość na próbę – rozpraszając w świecie znaki (signacula) do rozszyfrowania, poznanie ma charakter divinatione wróżenia)85. Stąd swoistością języka wieku XVI, jest jego nieprzejrzystość, tajemniczość itp.; słowem – ogół tych przymiotów, które wikłają ów język z „figurami świata”. Język doby Renesansu jest częścią Natury – „umieszczony jest po stronie świata, wśród roślin, ziół, kamieni (...)”86. Humanista – hermetyk – musi zdawać sobie sprawę z „biurokracji niewidzialnego”87 (musi wiedzieć o 79 J. Kowalski, A. i M. Loba, J. Prokop, Dzieje..., op. cit., str. 233. Łac.- „pod przewodem filozofii, zawracamy”. 81 M. Foucault, Archeologia..., op. cit., str. 37. 82 Item, str. 37. 83 Item str. 42. 84 Aleksandre Koyre, Mistycy, spirytualiści, alchemicy niemieccy XVI wieku, wyd. Słowo/Obraz, Gdańsk 1995, str. 79. 85 M. Foucault, Archeologia..., op. cit., str. 43. 86 „Badania gramatyki w XVI wieku wspiera się na tej samej dyspozycji epistemologicznej, co nauka o naturze i dyscypliny ezoteryczne” - w: M. Foucault, Archeologia..., op. cit., str. 44. Patrz też: Aleksandre Koyre, Mistycy..., op. cit., str. 76. 87 „(...) wyraźnie widzę tę drabinę, która prowadzi od rośliny do człowieka (...) dlaczego miałbym przypuszczać, że owa drabina urywa się na mnie, a nie prowadzi coraz dalej? Czuję, że nie tylko nie mogę zniknąć, gdyż nic w świecie nie ginie, ale że zawsze będę i zawsze byłem. Czuję, że oprócz mnie żyją nade mną duchy (...)” - Pierre – z: Lew Tołstoj, Wojna i pokój, wyd. PIW, Warszawa 1984, str. 111, tom. II. 80 150 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 istnieniu awatarów, demonów, aniołów itp.), umieć sporządzać kosmiczną topografię i nań oddziaływać. Musi go cechować nonkonformizm i heroizm. Rozumiecież wreszcie, chcecież zrozumieć, czym było odrodzenie? Przemianą wartości chrześcijańskich (...) próbą dopomożenia do zwycięstwa przeciwnym wartościom, wartościom 88 dostojnym . Bibliografia 1. R. Bugaj, Hermetyzm, wyd. Zakład im. Ossolińskich, Wrocław 1991. 2. R. Bugaj, Nauki tajemne, wyd. Ossolineum, Wrocław-Warszawa-KrakówGdańsk-Łódź 1986. T. Cegielski, Ordo ex Chao. Wolnomularstwo i światopoglądowe kryzysy XVII i 3. XVIII wieku, wyd. Bellona, Warszawa 1994. J. Derrida, Szyb i piramida – w: Marginesy filozofii, wyd. KR, Warszawa 4. 2002. 5. Historia brzydoty – red. U. Eco, wyd. Rebis, Poznań 2007. 6. U. Eco, Sztuka i piękno w Średniowieczu, wyd. Znak, Kraków 2006. 7. U. Eco, Czytanie świata, wyd. Znak, Kraków 1999. 8. U. Eco, Interpretacja i nadinterpretacja, 9. U. Eco, O Literaturze, wyd. Muza S.A., Warszawa 2003. 10. U. Eco, W poszukiwaniu języka uniwersalnego, wyd. MARABUT – w koedycji z Oficyną Wydawniczą Volumen, 11. Gdańsk-Warszawa 2002. 12. M. Eliade, Alchemia azjatycka, wyd. KR, Warszawa 2000. 13. M. Eliade, Okultyzm, czary, mody kulturalne, wyd. KR, Warszawa 2004. 14. M. Foucault, Archeologia nauk humanistycznych, wyd. Słowo/Obraz/ Terytoria, Gdańsk 2006. 15. 88 J. O. y Gasset, Wokół Galileusza, wyd. Spacja, Warszawa 1993. F. Nietzsche, Antychryst, op. cit. str. 64. 151 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 16. A. Koyre, Mistycy, spirytualiści, alchemicy niemieccy XVI wieku, wyd. Słowo/Obraz, Gdańsk 1995. 17. Leksykon, Świat tajemny magii, okultyzmu i parapsychologii - pod red. Richarda Cavendisha, Łódź 1992. Sylwia Szykowna Dorota Andrzejewska Manieryzm kampu w perspektywie literaturoznawczej Kieszonkowa historia kampu mogłaby oczywiście zaczynać się jeszcze wcześniej od malarzy-manierystów jak Pontorno, Rosso i Caravaggio (…). To camp - to uwodzić kogoś stosując przejaskrawione manieryzmy (…). 1 (Susan Sontag, Notatki o kampie ) Słowo kamp, jak podaje Ewa Grzeszczyk za Encyclopedia Americana, pojawiło się na przełomie wieków w Anglii, znacząc „przyjemnie ostentacyjny”. Literatura przedmiotu łączy pierwsze zastosowanie opisywanego pojęcia przez angielską high society w kontekście findesieclowskiego światka music - hallu, wodewilu i pantomimy. Najwcześniejsze użycie przymiotnika kamp datuje się na 1909 rok w Dictionary of Slang and Unconventional English. Wówczas określał on zachowania i gesty nacechowane emfazą. Publikacja ta, jak trafnie zauważa Maria Gołębiewska, odwołuje się w poszukiwaniu korzeni pojęcia kampu do angielskich dialektów, ponieważ dialektalnie kamp czy kemp miało oznaczać „nieokrzesany”, „szorstki”. W latach 30. XX wieku, słowo to znaczyło także „niestosowny”, „fałszywy”, „zniewieściały”, zyskując piętno pejoratywnego nacechowania. Publikacja Passing English z początku wieku wskazuje jednak na francuski źródłosłów wyrazu kamp, który miał być w Anglii rozumiany jako oznaczające „afektowane i ostentacyjnie mile zachowanie”. Z kolei jak podaje Encyclopedia of Homosexuality, pod redakcją Wayne’a R. Dynesa, brytyjskie słowo kamp wywodzi się od francuskiego czasownika „se camper”, które znaczy 1 S. Sontag: Notatki o kampie, tłum. W. Wartenstein, „Literatura na świecie” 1979, nr 9, s. 312, 313. 152 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 „zachowywać się w sposób śmiały, pysznić się, wystawiać własną osobę na pokaz”. Z czasem zaczęto za pomocą tego pojęcia charakteryzować pewną postawę estetyczną, która pozwalała angażować się w różne zdarzenia Życiowe, tak by móc czerpać z nich pełnię estetycznej satysfakcji, przy całkowitym zawieszeniu sądów moralnych i poznawczych. Postawa ta wymagała pewnego określonego sposobu bycia, przeżywania sytuacji, w której się uczestniczy z pozycji obserwatora, jednoczesnego przyglądania się faktom i delektowania się nimi. Należało przy tym zachować względem nich pewien dystans moralny czy ideologiczny, tak by ocenie podlegały względy stricte estetyczne, tj. ładne, miłe, przyjemne, zabawne. Wspomniana już Encyclopedia Americana z 1989 roku utożsamia kamp z wyrażaniem swego homoseksualizmu poprzez zniewieściałe zachowanie lub zachowanie przesadne i groteskowe. Utożsamianie kampu z homoseksualizmem zdominowało współczesne rozumienie omawianego terminu przez większość użytkowników języka angielskiego. Kamp jest jednak czymś więcej. „Uniwersalne definicje kampu - jak pisze Andrew Ross - są rzadko użyteczne”2. Istnieje bowiem wiele rożnych definicji, z których Żadna nie jest całościowa. Christopher Isherwood, w powieści Świat popołudniu, wydanej w latach pięćdziesiątych, wyróżnił dwie odmiany kampu. Wysoką łączył z kulturą homoseksualistów i transwestytów, niską zaś z emocjonalną postawą baletu i sztuką barokową: Widzisz, prawdziwy Camp Wysoki zawsze ma w sobie ukrytą powagę. Nie możesz być camp w stosunku do czegoś, czego nie traktujesz poważnie. Nie bawisz się tym: robisz z tego zabawę. Wyrażasz to, co jest dla ciebie zasadniczo poważne, przez śmiech, artystyczne sztuczki i wykwint. Sztuka barokowa jest bardzo camp w stosunku do religii. Balet jest camp w stosunku do miłości. 3 W latach 70. Susan Sontag próbowała zamknąć kamp w ryzach naukowego dyskursu. Odcięła się od utożsamiania go z konkretną subkulturą, narażając się tym samym na falę krytyki. Zarzucano jej relatywizacje samego pojęcia, które doprowadziło do rozszerzenia granic jego przydatności. W 58. punktach Sontag 2 3 Cyt. za, E. Grzeszczyk, Camp, „Kultura i Społeczeństwo” 1997, nr 3, s. 156. Cyt. za, M. Gołębiewska: Demontaż atrakcji. O estetyce audiowizualności, Gdańsk 2003, s. 153 – 154. 153 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 podaje swoje rozumienie zjawiska, wywodząc je od XVII - wiecznego manieryzmu, poprzez rokokową dezynwolturę, XIX - wieczną secesję, aż po XX wieczne, hollywoodzkie ekstrawagancje np. filmy Josepha Von Strenberga. Wpisanie kampu w manierystyczną tradycję okazuje się tyleż ciekawe, co wymagające głębszego zbadania i wykazania zależności tych dwóch wydawałoby się odległych zjawisk. Czym zatem jest kamp widziany z perspektywy manieryzmu? Pojęcie manieryzm wywodzi się od włoskich słów manierismo, manierato i manierysta, wprowadzonych do historii sztuki w 1792 roku przez Luigiego Lanziego, który zastosował je w negatywnym znaczeniu wobec grupy artystów krytykowanych za hołdowanie „manierze”4. Słownik języka polskiego wskazuje na trojakie znaczenie tego słowa: po pierwsze stosowanie przez artystę stale jednej maniery, zmanierowanie, naśladownictwo w sztuce; po drugie styl w sztuce europejskiej stanowiący przejściową fazę od renesansu do baroku, powstały w XVI w. we Włoszech, odznaczający się w architekturze funkcjonalnością, w dekoracji, w malarstwie i rzeźbie niezwykłością pomysłów, wyrafinowaniem, stylizacji; w końcu po trzecie zaburzenia nerwowe objawiające się w nie kontrolowanym, bezcelowym wykonywaniu ruchów mimicznych, ruchów głowy, kończyn lub czynności ruchowych5. Do literatury prąd ten przeniknął około XVII stulecia i utrzymał się dłużej niż w sztukach plastycznych, jednak w przeciwieństwie do nich nie miał konkretnego oparcia w szkołach i kierunkach. Wyróżnia się wprawdzie takie nazwy jak eufizm, konceptyzm, kultyzm, gongoryzm, marinizm, lipsjanizm, poeci metafizyczni i „poeci płonącej wyspy”, ale są one najczęściej rozpatrywane w ramach pojęcia baroku6. W tym kontekście kryteria są znacznie trudniej uchwytne i jak dotąd słabo opracowane, dlatego niejednokrotnie badacze posługują się repertuarem pojęć z zakresu historii sztuki, który wykazuje wiele zbieżności w polu równoległych wobec sztuki 4 Maniera to indywidualna skłonność, natura (ingegno) artysty wyrażająca się w sztuce. Zob. T. Klaniczay: Renesans, Manieryzm, Barok, Warszawa 1986, s. 218 5 Słownik języka polskiego PWN, pod red. M. Szymczaka, t. II, Warszawa 1979. 6 Por. Słownik literatury staropolskiej: średniowiecze, renesans, barok, pod red. Teresy Michałowskiej, Wrocław 1998, s. 115. 154 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 manierystycznej zjawisk literackich. Władysław Tatarkiewicz zwraca uwagę na trzy aspekty tego zjawiska istotne w kontekście niniejszych rozważań. Z punktu widzenia formy manieryzm charakteryzuje, min. wyszukanie i sztuczność afektacja, ornamentalność i stylizacja, gęstość i skomplikowanie kompozycji, wielość. Ze względu ornamentalnym, na stylizacją przedmiot i sztuki idealizacją manieryzm natury w jej jest realizmem abstrakcyjnym przedstawieniu, a także upodobaniem tematów nietypowych, dziwacznych, tajemniczych, nieuchwytnych. Z uwagi na wyrażającą się w dziełach manierystycznych postawę artystów i ich świadomość twórczą dają się uwydatnić następujące rysy, przykładowo: introwertyczność i potrzeba ekspresji osobistej a w związku z tym pewien typ uduchowionego psychologizmu; ponadto znamiona wewnętrznego rozdwojenia, osamotnienia, a nawet neurastenii i dziwactw; dążenie do niezależności, oryginalności i nowości, protest przeciwko regułom i ekscentryczność7. Ważne z perspektywy zależności manieryzmu i kampu są także, typowe w ujęciu niektórych badaczy, warianty mitów o Narcyzie, Hermafrodycie i Ledzie, a w tym kontekście alienacja, konflikt rzeczywistości i pozoru, przekroczenie praw natury. Pojawia się także metafora świata jako teatru, znajdująca swoje potwierdzenie w dziedzinie literackiej autokreacji pisarzy najmłodszego pokolenia. Przedstawiciele roczników 80. wchodzą w rolę poety, wprowadzając w Życie kampową zasadę bycia, jako grania roli - „beeing as a playing role”, są buntownikami, ale wziętymi w ramy cudzysłowu. Wiersze Jasia Kapeli czy Marcina Cecko bawią się konwencją, parodiują, pastiszują, sięgają po tematy mocno zakorzenione w popkulturze, wykorzystując jej rekwizyty jako ciekawe źródło twórczych inspiracji. Podobna sytuacja dotyczy brulionowego pisarza Marcina Świetlickiego. Wydaje się, Że obecnie ten kultowy poeta bawi się konwencją bycia Marcinem Świetlickim, Że dostosował się do nowych czasów i funkcjonuje bardziej jako ,,Marcin Świetlicki’’, niż jako on sam. Świadczy o tym choćby dominująca w repertuarze Świetlików, w ostatnich jego tomikach, czy wydanych książkach, określanych 7 Zob. W. Tatarkiewicz: Droga przez estetykę, t. II, Warszawa 1972. 155 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 mianem „thrillera z Krakowa”, autotematyzm, traktujący o byciu produktem medialnym pod nazwą „Marcin Świetlicki”. Ornamentalność, dziwaczność a przede wszystkim eklektyzm i otwartość formy manierystycznego dzieła znajdują swoją kontynuację w kampowych realizacjach. Sontag w swoim eseju charakteryzowała kamp jako „dobry smak złego smaku”, „to jest dobre, bo jest okropne”, przez co rozumiała przewrotny zachwyt nad kiczem i złym gustem, skłonność do traktowania ich w apologetyczny i jednocześnie ironiczny sposób: Kampowy smak odrzuca skalę „zły - dobry” właściwą normalnym sądom estetycznym. Kamp jej nie odwraca. Nie twierdzi, Że dobre jest złe lub złe jest dobre. Proponuje dla sztuki (i Życia) inny dodatkowy - zestaw kryteriów wartości. 8 Twórca, posługujący się formami estetycznymi, tworzy wydarzenia i obiekty heterogeniczne, eklektyczne, otwarte, które nie pozwalają się jednoznacznie zdefiniować, a tym samym wymykają się arbitralnej władzy, oficjalnej kultury, będąc zakłóceniem w jej ustalonym porządku. Świadome igranie z formą, celowe przerysowanie, wyolbrzymienie, mieszanie komizmu z tragizmem, tak typowe dla poetyki kampu sięga korzeniami do kręgu uznanych za manierystyczne utworów. Przykładem są choćby wielopłaszczyznowe i eklektyczne tragedie szekspirowskie, łączące wbrew uznanym przez renesans normom komizm z wzniosłością, jak również poetyckie romanse mieszające, jak u Tassa, wątki liryczne z epickimi i operujące rozmaitymi układami fabuł, czasu i przestrzeni, a nawet, jak w Don Kichocie, różną dla obu głównych bohaterów sferą realności. Sztuczność, dziwność, manieryczność kwalifikuje wiele utworów staropolskich jako podatnych na kampową lekturę, min. manierystyczna twórczość Mikołaja Sępa Szarzyńskiego czy Daniela Naborowskiego, z jej wirtuozerią, hermetyzmem, mistycyzmem, rozdarciem wewnętrznym i dramatem samotności9. Do tej grupy tekstów można zaliczyć także pisarzy metafizycznych oraz mistrzów konceptu, 8 S. Sontag: op. cit., s. 318. Por. M. Wilk, Camp w literaturze staropolskiej, [w:] CAMPania. Zjawisko campu we współczesnej kulturze, pod red. P. Oczki, Warszawa 2008 9 156 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 jakimi niewątpliwie są Sebastian Grabowiecki, Kasper Twardowski i poetów światowych rozkoszy z Hieronimem Morsztynem, Szymonem Zimorowicem na czele. Smak kampu gloryfikuje wizualność, zmysłowość, przyjemność, instynktownie podąża za określonymi wartościami estetycznymi, określanymi przez Marię Gołaszewską jako: mocne - naiwność, wyrafinowanie, oryginalność; wartości słabe - ładność, wdzięk, groza, zabawność, tajemniczość oraz wartości inwersyjne - takie jak, obrzydliwość i horror. Konstrukcyjnie nie różni się niczym od sądów smaku analizowanych przez Davida Hume'a. Każdy z nich opiera się bowiem na doświadczeniu, należy do dziedziny przeżyć wewnętrznych, które jednak roszczą sobie prawo do bycia czymś więcej niż tylko indywidualnymi preferencjami. Sądy smaku mają zdolność porządkowania ludzkich odczuć, odwołują się do podstawowych doznań, do przyjemności i przykrości. Ponieważ każde wrażenie zmysłowe jest inne, a każdy człowiek odbiera przyjemności oraz przykrości w subiektywny sposób, jakości te nie istnieją w przedmiocie, ale w umyśle, który je doznaje. To podmiot dysponuje określonym obcowanie stopniem ze sztuką, wrażliwości z estetycznej, artystycznymi którą wartościami. doskonali poprzez Zdaniem Hume'a poszczególne wartości estetyczne określają jedynie subiektywne odczucia doznającego. Te stają się sądem dopiero decyzją ekspertów, czyli osób, które specjalizują się w danej dziedzinie. Aby zostać ekspertem trzeba dysponować subtelnym smakiem, smakiem wyczulonym na pewien typ doświadczeń. A ten określony rodzaj wrażliwości, np. wrażliwość kampową, formuje się dopiero w kontakcie z konkretnymi jakościami. Kampowy smak, jak pisze Sontag, odczuwa większy pociąg do pewnego rodzaju dzieł sztuki. Kamp nie jest jednak odrębną jakością estetyczną. Hołduje wartościom, które mają już swoje miejsce w estetycznej strukturze. Unika, podobnie jak manieryzm, tych klasycznych, mocnych, chociażby piękna i wzniosłości, realizując się za pośrednictwem wartości słabych oraz inwersyjnych. Kamp wyraża zwycięstwo stylu nad treścią. Bogdan Baran, analizując pojęcie Kampu w kontekście przemian modernizm - postmodernizm, pisze, Że 157 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 kamp to „pewien sposób widzenia świata jako zjawiska estetycznego”, który „zwraca uwagę przede wszystkim na styl nie na piękno, lecz na stopień sztuczności, stylizację - jest sztuką dekoracyjną.” Kategorię piękna w przypadku manieryzmu zastępuje, m.in. pojęcie terribilita, tzn. grozy, które wiąże się z estetyką strachu. Manierystyczny ideał piękna nie był zatem zrozumiały sam przez się, natychmiast uchwytny zmysłami, lecz okazywał się tajemnicą, ukrytą nierzadko za deformacją i zniekształceniem: Są rzeczy dlatego piękne, Że zniekształcone i te podobają nam się, jednocześnie budząc odrazę. 10 Ta nowa jakość ukształtowana wskutek przesunięcia od ideału ku budującej grozę potworności, koresponduje z kampowym umiłowaniem horroru. Dostarczanie ekstremalnych odczuć, grozy i zniesmaczenia zaspokaja rosnące potrzeby baumanowskiego kolekcjonera przeżyć, współczesnego uczestnika kultury, dla którego lęk, strach i okrucieństwo lokują się w sferze jakości pożądanych. Podświadoma perwersja odbiorcy horrorów domaga się skrajnych obrazów wynaturzenia, zaspokajając tym samym głód wstrętu i odrazy. Manieryzm dość intensywnie zaczął poszukiwać w naturze osobliwości, wyrafinowania niejednokrotnie i perwersji. towarzyszyło Interesował uczucie się wybujałą obrzydzenia. erotyką, Zwierzęcy której charakter pożądania, „erosa brzydoty” przedstawił choćby Szekspir w Śnie nocy letniej. W podobnej konwencji artystycznej tworzyli także wczesnobarokowi angielscy poeci metafizyczni z Johnem Donnem na czele, których twórczość oscylowała pomiędzy pornografią i odrazą do miłości. W manierystyczną konwencję dobrze wpisuje się współczesny, dość kontrowersyjny, pisarz Michał Witkowski. Jego Lubiewo, przygodowo - obyczajowa” powieść z Życia ciot, w pełni realizuje kampowo - manierystyczne postulaty gry z kulturową płcią, przerysowania, sztuczności i przesycenia erotyzmem. 10 Cyt. za, J. Shearman: Manieryzm, przeł. M. Skibniewska, Warszawa 1970, s. 190. 158 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Manieryzm kampu przejawia się także poprzez wspomniane wcześniej realizacje mitu o Hermafrodycie, szerzej poprzez problematykę alienacji, rozbitej tożsamości, przekraczania praw natury. Istotnym elementem tego przekroczenia jest transformacja na płaszczyźnie męski/Żeński, typowa zarówno dla manieryzmu, jak i kampu. Doskonałym przykładem, opisującym to zjawisko jest twórczość współczesnej pisarki Manueli Gretkowskiej, spod znaku My zdies’ emigranty, Tarota paryskiego, Kabaretu metafizycznego i Podręcznika do Ludzi, której centralnym zagadnieniem jest kategoria kobiecości: Kim jestem? Erotyczny znak zapytania (Kabaret metafizyczny) Przykład bohaterki „będącej cudem natury” Beby Mazeppo w sugestywny sposób pokazuje, iż kobiecość w prozie Gretkowskiej jest niewygodnym, tymczasowym kostiumem. Dość pretensjonalna bohaterka powieści ucieleśnia sztukę: Beba Mazeppo jest wyjątkowa, [ona] czuje całym ciałem, czym jest sztuka. (...) Beba jest poza układem. (...) Jej sztuka obala kanony estetyczne cywilizacji Zachodu (Kabaret metafizyczny) „Dwułechtaczkową Bebę cechuje nie piękno lecz sztuczność: będąc nazbyt ciałem, wykracza poza nie - swym istnieniem stwarza komentarz do ciała jako tego, czego nie ma poza prezentacją. Będąc dziełem sztuki, traktuje swą nienaturalną kobiecość jak wytwór kultury.”11 Kobiece ciało umieszczone w cudzysłowie przestaje stanowić o jej tożsamości, jest tylko strojem, wyglądem: Przeciągam się, jeszcze zaspana próbuję odpiąć już rozpiętą bluzkę, co wygląda, jakbym chciała odpiąć piersi. - Dalej, dalej - zachęca mnie Pjeter. Zrzuć je z siebie, zawsze mówiłem, Że kobieta to mit, facet też. Dlatego tworzą mitologie, rytuały, bo inaczej by ze sobą nie wytrzymali. - Mit spotyka mit i jest miting. (Podręcznik do Ludzi) 11 A. Mizerka: O publicznym wizerunku Manueli Gretkowskiej i estetyce kampu, „Podteksty” 2006, nr 1, s. 15. 159 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Pisarka kampuje płeć, ujmując kobiecość jako zjawisko estetyczne, nie zaś moralne. Gra z płcią, z jej określonością, poszukując androgynicznej pełni. Kamp uzależniony jest od odbioru „sytuuje się in the wink of the beholder – w porozumiewawczym, Żartobliwym przymrużeniu oka.”12 W kontekście podwójnego kodowania Charlesa Jencsa „człowiek kampowy” zajmowałby miejsce elitarnego odbiorcy, który trafnie rozpoznaje konwencję. Znalazł przyjemność w najprymitywniejszych, najpospolitszych rozrywkach, w sztukach masowych, do których jednak ma bardziej złożony stosunek. Eskapiczną postawę postmodernistycznego estety łączy manierystycznym ideałem gentiluomo poczucie elitarności, dzieli natomiast to, Że owa elitarność miłośników kampu nie ma Żadnego związku z kulturą wysoką, gdyż w kontekście postmodernizmu dość problematyczne okazuje się jej wyodrębnienie. Chociaż, jak pokazuje Pierre Bourdieu, istnieje pewna grupa opiniotwórcza, która z racji przynależności społecznej rości sobie prawo do wyznaczania kryteriów tego, co do niej należy. Zwolennicy kampowego gustu pozbawieni są podobnych ambicji i z racji swego eskapizmu czynią się elitą a reburs, stawiając siebie ponad tym, co funkcjonuje w społecznym odbiorze sztuki jako „kultura wysoka”. Manieryzm związany jest z kulturą stricte dworską, wymagał od odbiorcy pewnego rodzaju kompetencji poznawczej, pozwalającej trafnie odczytać ukryty sens dzieła. „Bodaj najbardziej rzucającą się w oczy cechą manieryzmu jest jego intelektualizm. Ta sztuka odwołuje się do rozumu a nie emocji. Centralnymi kategoriami estetycznymi stają się wówczas takie pojęcia jak: dowcip, koncept i puenta.”13 Manierystyczne dzieła, podobnie jak współczesne kampowe realizacje, operując grą, Żonglując formami i kompozycyjnymi chwytami mają dawać czystą przyjemność odbiorcy, który obcując z nimi trafnie odczytuje konwencję. W opinii niektórych badaczy, manierystyczne formy obrazowania sięgają wielokrotnie do motywu labiryntu, rozstaju dróg, wizji apokaliptycznych i katastroficznych. W partiach opisowych pisarze manierystyczni lubują się w 12 E. Grzeszczyk: Camp, „Kultura i Społeczeństwo” 1997, nr 3, s. 158. Cyt za, K. Mrowcewicz: Trivium poetów polskich epoki baroku: klasycyzm – manieryzm – barok, Warszawa 2005, s. 21. 13 160 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 wyliczaniu kosztowności, w podziwianiu zawiłej budowy gmachów, przepełnionych komnat, czy luster. Porzucając naturę, skazili sztukę manierą, swój styl naznaczyli sztucznością i zbytnim wyrafinowaniem. Kamp to także sztuczność, przesada, lekkość, zmysłowość, ale również estetyka wywrotu. Występując przeciwko jednoznaczności, afirmuje wieloznaczność i estetyczną zgrywę. Zakres jego obecności stanowi probierz tolerancyjności i otwartości społeczeństwa. Kamp, dandyzm kultury masowej, będąc estetycznym przeżywaniem świata, zrównuje w prawach to, co masowe, niskie, tandetne, kiczowate z wysokoartystycznym i szlachetnym, przeciwstawia istniejącym hierarchiom zabawę, artystyczną zgrywę, ironiczne przerysowane kopiowanie. Postmodernistyczna rzeczywistość stworzyła dogodne warunki do realizacji tego, co kampowe, czyniąc z kampu pewien postulat współczesności. W kampowo ironiczny sposób można powiedzieć: jeżeli chcesz przetrwać w świecie rozproszonych wartości, pomieszanych kodów, bądź „kampy ”. To kategoria, którą zaczęto stosować do opisu sztuk i postaw z przeszłości, przerzucając pomost między tym, co jest i tym, co było. Manierystyczny rodowód kampu wskazuje na głęboką zależność kampu i tradycji, choć ta zależność przybiera formę pasożytowania na bogatym repertuarze środków, form artystycznych i stylistycznych chwytów. Wiele z charakterystycznych dla manieryzmu cech zostaje zapożyczona przez kamp, przetworzona do własnych potrzeb koncentrujących się na grze, grze z odbiorcą i z zakorzenionymi w kulturze artystycznymi konwencjami, których trafne rozpoznanie jest gwarantem odbiorczego zadowolenia. Bibliografia podmiotu 1. M. Gretkowska: Podręcznik do ludzi, Warszawa 1996. 2. M. Gretkowska: Kabaret metafizyczny, Warszawa 1995. Bibliografia przedmiotu 161 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 1. S. Sontag: Notatki o kampie, tłum. W. Wartenstein, „Literatura na świecie” 1979, nr 9. 2. E. Grzeszczyk: Camp, „Kultura i Społeczeństwo” 1997, nr 3. 3. K. Mrowcewicz: Trivium poetów polskich epoki baroku: klasycyzm – manieryzm – barok, Warszawa 2005. 4. Mizerka: O publicznym wizerunku Manueli Gretkowskiej i estetyce kampu, „Podteksty” 2006, nr 1. 5. M. Gołębiewska: Kamp jako postawa estetyczna - postmodernistycznych uwikłaniach, „Sztuka i Filozofia”1999. 6. A. Mizerka: Kamp po polsku, „Polonistyka” 2003, nr 10. 7. B. Mizerka: Polityka kampu, „Fa - art” 2006, nr 1- 2. 8. T. Kostyrko: Literatura i Życie literackie, w: Kultura polska w dekadzie przemian, pod. red. T. Kostyrko, M. Czerwińskiego, Warszawa 1999. 9. Słownik literatury staropolskiej: średniowiecze, renesans, barok, pod red. Teresy Michałowskiej. Wrocław 1998. 10. M. Gołębiewska: Demontaż atrakcji. O estetyce audiowizualności, Gdańsk 2003. 11. W. Tatarkiewicz: Droga przez estetykę, t. II, Warszawa 1972. 12. Słownik języka polskiego PWN, pod red. M. Szymczaka, t. II, Warszawa 1979. 13. J. Shearman: Manieryzm, przeł. M. Skibniewska, Warszawa 1970. 14. T. Klaniczay: Renesans, Manieryzm, Barok, Warszawa 1986. 15. CAMPania. Zjawisko campu we współczesnej kulturze, pod red. P. Oczki, Warszawa 2008. 162 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Agnieszka Mikulska Islam hiszpański i obraz islamu wśród chrześcijan w XVI wieku Hiszpania Na początku VIII wieku Berberowie (ludy pochodzenia chamitosemickiego, które w VII wieku przyjęły, choć z oporem, islam) podbili dzięki kalifowi Tarifie Półwysep Iberyjski. Zajęcie go spowodowane było wewnętrzną słabością tego terenu. Społeczeństwo podzielone było na bogatych panów władających wielkimi latyfundiami i masę biedoty. Liczne były rozboje i bunty. Muzułmanów ludność przyjęła z otwartymi rękoma, a wręcz pomagała im. Po ustabilizowaniu się i osiedleniu najeźdźców nastąpiła fala emigracji z Afryki północnej i ze wschodu. W roku 712 ekspansję podjął sułtan Musa, a arabowie syryjscy pokonali Berberów i przejęli władzę w Hiszpanii. Sułtan dotarł do Pirenejów, gdzie w roku 732 zatrzymał go Karol Młot. W 755 roku przybył umajjadzki książę Adb ar-Ahman i założył dynastię Umajjadów, która przetrwała do 1031 roku. Do końca jej panowania Hiszpania była mieszanką muzułmanów arabskich ze wschodu, Berberów, których emigracja z Afryki trwała do XI wieku, chrześcijan, Żydów i konwertytów – nawróconych na islam1. Polityka rządów była tolerancyjna dla innowierców (nie muzułmanów), represje zdarzały się raczej z powodów politycznych, ale i tak atrakcyjność islamu powodowała wielość nawróceń. O popularności tej cywilizacji świadczyć może fakt, że w tym czasie arcybiskup Sewilli przetłumaczył na potrzeby własnej społeczności biblię na arabski, ponieważ nawet pozostając przy własnej religii często przejmowano język najeźdźców. Zdarzało się nawet, że chrześcijanie pracowali w służbie państwowej. 1 B. Lewis Arabowie w historii, Warszawa 1995, s. 144-146 163 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 W X wieku ludność państwa Kordowiańskiego zlała się w jedną społeczność muzułmańską. Rozłam tej jedności nastąpił po śmierci al-Mansura i za panowania Hiszama (976-1008). Nastąpiła wtedy rywalizacja pomiędzy ugrupowaniem andaluzyjskim skupiającym ludność muzułmańską, a Berberami niedawno przybyłymi z Afryki. Z czasem doszło trzecie ugrupowanie zwane Słowianami – nazywano tak niewolników z Europy wschodniej, a następnie wszystkich niewolników europejskiego pochodzenia w służbie królewskiej. Sprowadzeni w młodości wszyscy byli muzułmanami i mówili po arabsku. Wielu z nich uzyskało wolność i zdobyło majątek. XI wiek to podział państwa Kordowiańskiego pomiędzy wielu tzw. „królów dzielnicowych” pochodzenia berberskiego, andaluzyjskiego i słowiańskiego. Ten polityczny rozłam przyczynił się do najazdów Berberów z południa i chrześcijan pod wodzą Franków z północy. W roku 1085 rekonkwista zajęła Toledo. Jednak już rok później Andaluzyjczycy dzięki pomocy Jusufa ibn Taszufina, założyciela dynastii Almorawidów odzyskali utracone tereny i przyłączyli je do mauryjskiego imperium kalifa. Przez następne dwa stulecia konflikt państw muzułmańskich ze światem chrześcijańskim nasilał się. Trzeba tu zaznaczyć, że nie od początku kontaktów islamu z zachodem były to zatargi o charakterze religijnym, a przynajmniej nie zawsze miały taki charakter. We wczesnym okresie istnienia państwa muzułmanów w Hiszpanii (od VIII wieku) walki toczyły się o terytoria i wpływy, nie o wyznanie. Osławiona, jako wielka obrona chrześcijaństwa przed islamem, bitwa pod Poitier w roku 732 dla ludzi z tamtego okresu była zwykłą potyczką. Dopiero kreacja poetycka autorów chrześcijańskich stworzyła z niej wojnę o wymiarze religijnym. Taki charakter miały dopiero starcia od ok. XI – XII wieku, kiedy wyprawy militarne nabrały symbolicznego znaczenia pod postacią krucjat. W tym czasie Europę ogarnęło wrażenie, że islam stanowi ścisła i spójną jedność oraz, że jest zagrożeniem dla chrześcijańskiego świata2. 2 F. Cardini Europa a islam. Historia nieporozumienia, Kraków 2006, s. 13-15, 46-47 164 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 W XIII wieku chrześcijanie odbili cały półwysep z wyjątkiem Grenady, odbitej dopiero przez armię kastylijsko-aragońską w XV wieku. Od tego momentu zaczęło się usuwanie z półwyspu najpierw Żydów, a potem muzułmanów. Stosowano też nawracanie siłą, ale w końcu nawet nowonawróceni zostali wygnani po podejrzeniach o ciągłe wyznawanie islamu. Język arabski utrzymał się do XVII wieku3. Stosunki muzułmanów, Żydów i chrześcijan pogarszały się w trakcie XIV stulecia. Wtedy jeszcze Półwysep Iberyjski był uważany za tolerancyjny. Kastylia i Aragonia nie przyjęły dekretu Soboru Laterańskiego o Żydach z 1215 roku. Jednak napływ tej ludności z innych krajów spowodował, że prześladowania rozpoczęły się i tam. W roku 1412 w Kastylii dekret królewski nakazał Żydom i muzułmanom osiedlenie się w wyodrębnionych dzielnicach. Podobne zarządzenie w Aragonii pojawiło się w 1415 roku. Iberyjscy Maurowie (Mudejares) mieszkający na ziemi chrześcijańskiej byli generalnie lepiej traktowani niż Żydzi. Prawdopodobnie z powodu wykonywanych przez nich prac rzemieślniczych. Byli stolarzami, murarzami, krawcami i ogrodnikami. Dodatkowo na ich korzyść działało to, że byli mniej wpływowi i mniej zamożni niż Żydzi, na których skupiło się początkowo większe prześladowanie. Pomimo to muzułmanie zaczęli okazywać niezadowolenie. Od buntu z 1267 roku, po którym król Walencji zarządził ich wygnanie, przez następne dwa stulecia oznaki niezadowolenia rosły, a bunty były coraz liczniejsze. W końcu w roku 1480 królowie katoliccy wprowadzili w Hiszpanii trybunał inkwizycji. Jego celem było pozbycie się niechrześcijan. Crusada - termin, pod którym były prowadzone ostatnie wojny z Maurami w Hiszpanii oznaczał coś więcej niż krucjatę. Odwoływał się bardziej do eposu rycerskiego, gdzie niewierny wróg jest jednak równie szlachetny i wielkoduszny4. Innym problemem stali się jednak konwertyci – nowo ochrzczeni (zwani Moriscos) oraz ich potomkowie. Zawsze się ich obawiano, jednak ostatecznie 3 4 B. Lewis Arabowie ..., op. cit., s. 150-151 F. Cardini Europa a islam..., op. cit., s. 144 165 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 wypędzono dopiero w latach 1609-1614. W Kastylii ochrzczono muzułmanów w 1501, w Aragonii w 1526 roku.. Wzorem dla Hiszpanii była sytuacja Grenady, gdzie w 1499 został przygotowany wspólnie z konwertytami akt nakazujący nawrócenie. Maurowie musieli się albo nawrócić albo wyemigrować. W całej Kastylii zaczęło się nawracanie siłą. Jednak trzeba zauważyć, że inna była sytuacja Grenady niedawno podbitej (1492), a inna mieszkańców reszty Kastylii, którzy żyli z chrześcijanami od dawna i gdzie dotychczas ich kult był tolerowany. W Aragonii nawracanie nastąpiło później. Nie był to przymus samego państwa, ale raczej przymus społeczeństwa, które naprędce chrzciło „swoich muzułmanów”. W tym czasie dyskutowano w Rzymie czy taki chrzest uznawać za ważny, jednak muzułmańscy mieszkańcy Hiszpanii nie mieli wyboru. Brak chrztu oznaczał dla nich wygnanie. Rozmieszczenie morysków na terytoriach Hiszpanii było niejednolite. W Baskonii, Nawarze i Asturii morysk – choć nie było ich wielu, był postacią znaną. Był rzemieślnikiem. W Kastylii każde miasto miało swoich morysków, a im bliżej na południe tym było ich więcej. W samej Aragonii mieszkali w skupiskach miejskich. W Katalonii zaś było ich niewielu albo wcale, a w 1516 zostali wypędzeni. W Walencji proporcje morysków i chrześcijan były mniej więcej równe, a ludność obu grup powiązana była wzajemnymi stosunkami, z tym, że miasta były chrześcijańskie, a moryskowie zajmowali przedmieścia i tereny górskie. I może własne dlatego tam wybuchły powstania: w roku 1526 w Sierra de Esoadan i w 1609 w Mucla de Cortes. Chrześcijanie różnie zwracali się do morysków. Z jednaj strony był to opiekuńczy stosunek panów ziemskich, a z drugiej fanatyczna niechęć tzw. Starych chrześcijan. W każdym razie była to relacja wygrany – zwyciężony. Grenada XVI wiek Powodów upadku Grenady w 1492 roku historycy poszukują w wewnętrznej słabości tego terenu. Braudel widzi przyczynę upadku bardziej w użyciu artylerii przez chrześcijan, niż w słabości Grenady. A Cardin dorzuca do 166 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 tego zastosowanie manewru taktycznego przez wojska Filipa II, polegającego na otoczeniu Grenady i odcięciu dostaw żywności. Polityczny kryzys Grenady islamskiej nie spowodował jednak upadku ekonomicznego. Był to kraj bogaty, uprawiany po najwyższe tereny, pełen tropikalnych oaz. Wszystkie te bogate ziemie zajęli chrześcijańscy panowie, muzułmanów, a później morysków spychając na tereny górskie. Kolonializm chrześcijański opierał się na bezwstydnym wykorzystywaniu przewagi zwycięzców, oszustwach i oskarżaniu morysków aby własne oszustwa przykryć. Panowała niesprawiedliwość. Nawet chrześcijańscy pisarze dokumentujący wydarzenia zauważali te procedery. Hurtado pisał o moryskach, ze zachowują spokój pomimo, że od dwudziestu lat nie doświadczyli sprawiedliwości. Starzy chrześcijanie powtarzali oskarżenia, że moryskowie są niebezpieczni, gromadzą żywność, mąkę, broń w zamiarze rozpoczęcia buntu5. Bunt faktycznie nastąpił, jednak wydawać się mogło, że dwór Filipa II rozumiał powody powstania. Ambasador Filipa, Frances de Alava pisał w 1569 roku, że owszem moryskowie podnieśli bunt, ale to starzy chrześcijanie do niego doprowadzili swoją arogancją, złodziejstwem i bezczelnością.. Opisywał jak chrześcijanie zabierali i wykorzystywali ich kobiety. Stwierdzał nadużycia urzędników (w tym samych morysków na urzędniczych stanowiskach). W kościele zamiast odprawiać odpowiednio kult koncentrowano się na sprawdzaniu i poniżaniu morysków. Ogniwem zapalnym wydaje się jednak rozporządzenie z 1566, ogłoszone w roku 1567, a jeszcze przez dwa lata poddawane dyskusji. Było ono ostateczną próba pozbycia się kultury islamskiej z półwyspu: mężczyznom i kobietom zakazano noszenia tradycyjnych strojów (kobiety nie mogły zasłaniać twarzy). Zabroniono: zamykania domów, w których sądzono, że potajemnie były odprawiane obrzędy muzułmańskie, korzystania z łaźni publicznych i wreszcie, używania języka arabskiego. Nocą w 1568 wyznawcy islamu zaatakowali. Buntownicy wkroczyli do Grenady w noc Bożego Narodzenia nawołując mieszkańców do przyłączenia się 5 F. Braudel: Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II. Tom II, Gdańsk 1976, s. 135-141 167 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 do nich. Odzew nie był tak wielki, jakiego się spodziewano, jednak już po paru dniach powstańców było jak głoszono tysiąc. Nie zdołali zająć całego miasta, zatem schronili się w górach (większość tej wojny toczyła się w rejonach górskich gdzie moryskowie czuli się pewniej). Do rebeliantów dołączyli Turcy. Początkowa liczba ich nie jest dokładnie znana. Mówiono, albo o około trzystu wojownikach tureckich, albo o paru rozbitkach przypadkiem znajdujących się na półwyspie. Dołączali też przybysze z terenów Algieru. Od samego początku władze traktowały powstanie poważnie. Do Grenady ściągnięto oddziały m.in. z Kordowy, Ubedy, Beazy. Na obronę przeznaczono ogromne kwoty pieniężne. W stan gotowości postawiono też galery hiszpańskie, aby udaremnić ewentualną pomoc z Afryki. Przyczyn tak zdecydowanej i natychmiastowej reakcji należy szukać w świadomości ówczesnych Europejczyków dotkniętych już strachem przed inną religią. Cała Europa czuła na sobie „oddech turecki”. Po Hiszpanii krążyły pogłoski, traktowane dość poważnie, o tureckiej inwazji na półwysep, której zapowiedzią miał by właśnie bunt morysków. Sami rebelianci także wyczekiwali pomocy z Stambułu. W styczniu 1569 roku bunt rozprzestrzenił się błyskawicznie. Powstańcy oblegali Almerię. W lutym liczbę rebeliantów określano na ok. 150 000, w tym 45 000 zdolnych do noszenia broni. W marcu powstanie przeniosło się z terenów górskich na niziny. Była to wojna dość chaotyczna, niejednolita, pełna okrucieństwa. I z jednej i z drugiej strony organizowano polowania na niewolników. Chrześcijanie sprzedawali morysków na targach. Moryskowie handlowali chrześcijanami z Afryką w zamian za muszkiety. Z początku sytuację w Grenadzie próbowano utrzymać w tajemnicy przed resztą Europy, co się oczywiście nie udało. Już w lutym nowina krążyła po Europie przekazywana przez Genuę i Rzym. Stambuł również wiedział dość szybko. Hiszpanię i Turcję łączył stały łańcuch informacji przekazywany przez zbiegów z Hiszpanii, podróżników i wysyłanych specjalnie korespondentów6. 6 Ibidem, s. 420 168 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Początkowo walki z rebeliantami nie przynosiły skutków. Jednak nie trudno się dziwić, przygotowanie armii potrzebuje trochę czasu - choć zebrała się i tak szybko. Górzysty teren i nierówna linia brzegowa pełna małych zatoczek nie ułatwiły sprawy. Bunt stłumić miał Don Juan de Austria mianowany przez Filipa II na stanowisko generalnego dowódcy 13 kwietnia 1569 roku. Początkowo nowe dowództwo nic nie zmieniło. Sytuacja odmieniła się dopiero w styczniu następnego roku. Rok czasu (od początku buntu do 1570) potrzebował Filip na uzmysłowienie sobie, co należy uczynić. Pomimo, że na dworze królewskim zdawano sobie sprawę z powagi sytuacji, król publicznie stwarzał pozory spokoju. Głosił, że panuje nad sytuacją i nie przejmuje się Turkami oraz, że jest pewien zapory morskiej przed Algierią. Twierdził, również, że same gminy chrześcijańskie poradzą sobie z problemem. Jednak przeciągająca się wojna pochłaniała mnóstwo pieniędzy, pociągała za sobą możliwość rozszerzenia się buntu na tereny Aragonii a paląca sprawa Turków wymagała wojska, które stacjonowało w Grenadzie. Jesienią dowiedziano się, że posłańcy moryscy zostali przyjęci w Algierze. Obiecano im tysiąc rusznic oraz, że w roku 1570 przybędzie armada turecka. Pod koniec 1569 Filip wiedział, że przeciągać wojny i utrzymywać tego stanu się już nie da. W grudniu zaczęto wysiedlać morysków z Grenady. Od stycznia 1570 de Austria przebywał w Kordowie, gdzie zebrały się kortezy Kastylii. Jego pobyt w mieście znacznie usprawnił działania. Pierwszą potyczką było oblężenie Gelery – miasteczka moryskiego położonego oczywiście w trudno dostępnym rejonie. Miasto upadło kosztem rzezi jak się tam wydarzyła. Sukces jednak nie trwał długo, bo moryskowie z Sierra de Seron uderzyli i zmusili armie do ucieczki. Do marca wojna pełna zasadzek zdemoralizowała wojsko, nauczyła ich okrucieństwa i tchórzostwa powodując indywidualne i spontaniczne ataki, grabieże mienia itp. Kapitulacja morysków odbyła się 20 maja. Trzeci z rzędu król buntu Albaqui padł do stóp Don Juanowi. Warunki pokoju były łaskawe. Pozwolono Berberom wrócić do Afryki, a moryskom zachować ich strój. Pomimo, że 15 czerwca trzydzieści tysięcy morysków złożyło broń, małe odziały ciągle 169 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 chowały się w górach. 17 czerwca zareagowała inkwizycja. Faktem było, że moryskowie nadal nie dawali się ujarzmić. We wrześniu jeszcze trwały ataki niedobitków. Wtedy rząd zdecydował się na deportacje. 28 października 1570 został wydany rozkaz wysiedlenia wszystkich. Ponieważ nie wszyscy opuścili Grenadę wysiedlenia trzeba było powtórzyć w 1584 i w 1610. Ostatnie ogniska rewolty samoistnie wygasały pozbawione sprzymierzonej ludności Grenady. Własności moryskie rozdano panom, kościołom i klasztorom7. Reakcje na te wydarzenia i na decyzje króla były różne. Podróżnicy francuscy B. Joly i A. de Brunel odwiedzający Hiszpanie pomiędzy 1600 a 1655 rokiem opowiadają w swoich listach o opiniach Hiszpanów: To niezwykle srogie zarządzenie, które pozbawiło tego króla [Filip II] mnóstwa dobrych zapobiegliwych poddanych, wywołało różne dyskursa i opinie; jedni opłakiwali to nadmierne okrucieństwo, całemu ludowi odbierające jego kraj rodzinny, drudzy wielbili postępek (...) Ci, co potępiają decyzje króla Filipa II i jego doradców, przypominają, że przez całe wieki Hiszpanie nie bronili Maurom mieszkającym na obszarach, które oni odwojowali, zachowywać religii Mahometa i że sami nieustannie zajęci wojnami, pozwalali tamtym uprawiać ziemie i wykonywać różne rzemiosła, od których chrześcijanie odwykli; (...) moryskowie – tak nazywa się Maurów nawróconych – przestali wiec zagrażać wierze i monarchii, nawet jeśli w głębi serca niektórzy z nich, albo większość, dochowali wierności swojej fałszywej religii. Otóż, powiadają jeszcze ci drudzy, większa to zasługa nawrócić niedowiarka i pouczyć błądzącego niż wygnać go z domu, i dobry polityk nie powinien bez koniecznej potrzeby stosować kar tak bezwzględnych, z których państwo wychodzi bardziej osłabione niż oczyszczone. Liczniejsi wszakże są ci, którzy pochwalają decyzję królewską, mieniąc ją i rozumną, i heroiczną, i którzy nie negują zła, jakie wyrządziła ona Hiszpanii, twierdzą, że nie może się ono równać ze szkodą i powszechnym niebezpieczeństwem, które zagrażało krajowi, dopóki przebywali nim moryskowie. Jakież są nadzieje, mówią, nawrócenia na wiarę Chrystusową ludu tak zatwardziałego, który przez wiek z górą opierał się zarówno słowu bożemu, jak prześladowaniom, i który wciąż jest mocno przywiązany do swego Koranu jak Maurowie afrykańscy. (...) Poza tym liczba ich, odkąd Filip II wygnał ich z Grenady, nie tylko nie malała lecz wzrastała, gdyż żaden n nich ani nie służył w wojsku, ani nie wstępował do klasztoru; wszyscy żenili się i mieli dużo dzieci, które hodowali w nienawiści do chrześcijańskiego imienia.(...) 7 Ibidem, s. 428-429 170 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Jakiekolwiek działały tutaj racje, pewne jest, że królestwo Walencji jest odtąd jak gdyby spustoszone i wiele z jego miast, gdzie wpierw mieszkali Maurowie, do dziś nie zaludniło się na nowo, a ziemie leżą odłogiem. 8 Wydarzenia w Grenadzie pokazały jak silny jest islam i jego tradycja. Moryskowie doskonale zdawali sobie sprawę z ogromu ich świata kulturowego, który rozciągał się aż po odległą Persję. Sam kardynał Toledo stwierdził, że są to „prawdziwi mahometanie jak ci z Algieru”. Dlatego jedynym rozwiązaniem w momencie tak zdecydowanego oporu przed asymilacją wydało się pozbycie się ich z Hiszpanii. Oczywiści nie znaczy to, że islam całkowicie zniknął. Zostawił po sobie pewne ślady. Wpływy islamu W rolnictwie arabowie wprowadzili sprawne nawadnianie i wiele nowych roślin, w tym owoce cytrusowe, bawełnę, trzcinę cukrową i ryż. Przyczynili się do rozwoju przemysłu: tekstylnego, ceramicznego, jedwabniczego i cukrowniczego. Otworzyli też kopalnie złota, srebra i innych metali. Arabskie terminy na stałe weszły do użytku w rolnictwie, polityce, administracji i w wojsku. Monety z czasów rekonkwisty zachowały arabski wzór. Hiszpańscy arabowie stworzyli nowe formy poezji miłosnej, które z kolei miały wpływ na wczesną poezję chrześcijańską. Najbardziej charakterystycznym tworem hiszpańskiego islamu była bez wątpienia sztuka i architektura. Oparta na bizantyjskich i arabskich wzorach w połączeniu z lokalnymi wpływami stworzyła unikalny styl – hiszpańsko - mauryjski (np. meczet w Kordobie). Islam wpłynął na naukę i filozofię, dzięki przekazaniu tradycji i dziedzictwa starożytnego. Pamięć o Hiszpanii przetrwała w islamskiej Afryce, dokąd uciekali muzułmańscy zbiedzy. Wielu z nich nosiło ze sobą klucze od swych hiszpańskich domostw. Dowodem obecności islamu są też sami mieszkańcy Hiszpanii. Po dekrecie o wysiedleniach nie wszyscy moryskowie odeszli. Wtopili się w 8 M. Defourneaux: śycie codzienne w Hiszpanii w Wieku Złotym, Warszawa 1968, s. 13-15 171 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 krajobraz Hiszpanii przez małżeństwa i interesy. Kilka wieków wspólnego życia połączyło nierozerwalnie obie kultury. Czarny kolor oczu Andaluzyjczyków świadczy o tym niezaprzeczalnie9. Wiedza o islamie Iberyjski islam był dobrze znany chrześcijanom od wieków. Został w pewien sposób udomowiony. Hiszpański poemat rycerski jest pełen obrazów „niewiernego” jako godnego przeciwnika, równie szlachetnego i wielkodusznego, co chrześcijański bohater. Maurowie i Saraceni pojawiali się podczas rozmaitych uroczystości na renesansowych dworach i placach. Ze swym bogactwem obyczajów oraz budzącym grozę wyglądem występowali jako przeciwnicy w turniejach tematycznych, w przedstawieniach dramatycznych. Ich obecność w świadomości była przytłaczająca i budząca strach, ale zarazem przyjazna, bo znana od wieków. I właśnie o ile wizerunek Maurów czy Saracenów był znany i ujarzmiony o tyle obraz Turka budził niepewność i pozostawał tajemnicą. Nazwa krążyła po Europie od XI wieku. Papież Urban II określił ich jako lud z Persji. Wiązano ich też z narodami wywodzącymi się od Trojan jak Rzymianie. Jednak fakt, że mieliby oni mieć rodowód podobny do chrześcijan budził sprzeciw humanistów, którzy woleli widzieć w nich potomków Scytów i Persów, odwiecznych wrogów starożytnej Grecji i Rzymu. W ten sposób starcie chrześcijan z niewiernymi nawiązywało do długiej tradycji walk pomiędzy cywilizacjami wyższymi a barbarzyństwem. Do takiego obrazu przyczyniały się też powstające od ok. XV wieku teksty antymuzułmańskie czy lepiej antykoraniczne. Mikołaj z Kuzy, kardynał od 1448 i biskup od 1450 roku, natrafił na łacińską wersję Koranu sprzed trzech stuleci autorstwa Roberta z Ketton. Dzięki temu, na krótko przed zajęciem Konstantynopola przez Turków Kuzuańczyk nakazał sporządzić nowe tłumaczenie i rozpowszechnić je wśród chrześcijan jako zbiór absurdów i 9 B. Lewis Arabowie... op. cit., s. 151 172 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 sprzeczności. Tłumaczenie zalecono Dionizemu z Ryckel, który systematycznie pomijał w swojej pracy te fragmenty Koranu, które w jakikolwiek sposób mogły by wskazywać na powiązania i bliskość islamu z chrześcijaństwem. Kiedy od XVI wieku zapanował tzw. Wielki Strach przed Turcją, problem wizerunku tego ludu powrócił. Widziano w Turkach oznakę gniewu bożego za grzechy heretyków, błędy samego kościoła i wiernych czy wręcz za przywary papieskiej kurii. Wraz z nadejściem reformacji Turcy postrzegani byli jeszcze inaczej. Przez dłuższy czas katolicy i protestanci obwiniali siebie nawzajem o zawieranie sojuszów z niewiernymi. Turcja stała się też pewnego rodzaju argumentem obu stron przeciwko sobie W obozie katolickim podjęto temat podobieństwa pomiędzy chrześcijańskim protestantyzmem a islamem. Była to reakcja na głosy protestanckie, że „Turek nieochrzczony” – sułtan, jest lepszy od „ochrzczonego” – cesarz, a także, że kościół kierowany przez papieża jest podobny do islamu. Początek reformacji był jasną informacją, że chrześcijaństwo nie zdobędzie się na jedność przeciw islamowi. Erazm z Rotterdamu w swoich pismach wypomina chrześcijanom, że zamiast zjednoczyć się przeciw Osmanom walczą między sobą, stając się tym samym tak samo grzeszni jak Turcy. Luter głosił, że odrodzenie moralne kościoła było pilniejsze od walki z islamem, którą można by wygrać bez uciekania się do siły zbrojnej, gdyby chrześcijanie stali się lepsi i potrafili muzułmanom dać przykład własnych cnót. Z drugiej jednak strony, stało się wręcz obyczajem, że zarówno katolicy jak i protestanci chcąc obrazić drugą stronę podkreślali, że niewierni mają te cechy, które powinni mieć chrześcijanie. Wychwalano zwyczaj dawania dyskretnej jałmużny pośród muzułmanów, pomimo okrutnych zachowań na wojnie uważano za godne pochwały praktyki moralne w życiu codziennym. Turcy fascynowali też przede wszystkim dzięki odwadze i dyscyplinie na płaszczyźnie militarnej. W obozie luterańskim, w tym czasie upowszechniła się interpretacja rozdziału VII proroka Daniela, jakoby „mały róg” bestii oznaczać miał Imperium Osmańskie. Sam Luter zauważał groźbę turecką, choć z początku nie budziło to w 173 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 nim niepokoju. Traktował swoich przeciwników na tej samej płaszczyźnie. Nieważne czy chodziło o Żydów, Turków czy papistów. Jednak już w 1531 roku zadeklamował poparcie dla księcia saskiego, jeżeli ten zdecydowałby się na działanie przeciwko Turcji. W roku 1532 sądził, że Ferdynand Habsburg może zostać pokonany, zaś celem papieża miałoby być skłócenie państw niemieckich. Wtedy Turcy mieliby uderzyć. Sądził, że Turcja i katolicy są potajemnymi sojusznikami. Zdaniem Lutra, Turcy i katolicy wykazywali podobieństwa na płaszczyźnie religii. Jedni i drudzy wierzyli, że Bóg kieruje nimi i im pomaga oraz i muzułmanie i katolicy mieli zamkniętą drogę do Boga przez Chrystusa, ponieważ jedni go nie uznali, drudzy zdradzili jego przesłanie. Jednak ten wielki reformator nie posiadał żadnej wiedzy na temat islamu, a nawet nie starał się jej zdobyć10. Stałe rozprawianie o islamie sprawiło, że powszechna stała się wiedza o nim. Źródła bizantyjskie i średniowieczne powodowały tylko nieporozumienia. Erazm na przykład myślał, że Mahomet został zbity przez Turków. Luter wyprowadził egzegezę wyliczoną z Apokalipsy 12,14. Wychodząc od stwierdzenia, że Antychryst będzie panował „trzy i pół czasu” oraz interpretując ten „czas” jako długość życia Chrystusa (30 lat) wyliczył okres istnienia Antychrysta na 105 lat. Utożsamiając natomiast Antychrysta jako Turcję doszedł do wniosku, że pozostało jej jeszcze 20 lat istnienia (licząc od 1453 – zdobycie Konstantynopola). Zatem zbliżała się ostateczna walka. W tym wojennym klimacie wiedza o islamie napływała również z innych stron. Ze wschodu do chrześcijańskiej Europy muzułmanie a wraz z nimi ich kultura przybywali w postaci tatarskich niewolnic i służących. Często można je było zobaczyć w miastach Europy śródziemnomorskiej między XIII a XVI wiekiem, a na terenach rosyjskich i polskich między wiekiem XVI a XX. Kobiety te zajmowały się najczęściej dziećmi. Opowiadając im baśnie o odległych krainach równocześnie budziły zainteresowanie. Od XV wieku Turcy zaczęli się pojawiać razem ze swoimi turbanami i długimi, zdobionymi strojami w 10 F. Cardini Europa a islam..., op. cit., s. 149 174 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 przedstawieniach trzech króli (wcześniej byli to Maurowie). Taki właśnie obraz Turka przetrwał w malarstwie. Informacje docierały też przede wszystkim poprzez kupców. Do XVI wieku zachodni kupcy mogli swobodnie krążyć po obszarze dar al - Islam. W przeciwną stronę było to utrudnione. W Wenecji tureccy handlarze pojawili się ok. 1554 roku, a potem dzięki traktatowi pokojowemu w 1573. Ten kontakt handlowy był wielkim źródłem wiedzy. Podobnie ważnym, co ciekawym źródłem byli ambasadorzy pojawiający się (co prawda nie z taką częstotliwością jak w następnym wieku) na dworach europejskich. Zawsze na cześć reprezentantów sułtana organizowano wielkie uroczystości, przyozdabiano miasto i prezentowano bogactwa. Goście stanowili obiekt poszanowania, zainteresowania, ale także strachu. Świadczyć o tym może rozporządzenie Avogaadori de Comuna z 1594 roku, które surowo zakazywało niepokoić takiego przybysza i to nie ze wzglądu na szacunek, ile raczej z przezorności i ostrożności o bezpieczeństwo i spokój11. Wszystkie wymienione wyżej kontakty powodowały powstanie wielu pism, które były chętnie publikowane. Do tej pory islam lepiej znał chrześcijaństwo niż na odwrót. W XVI wieku to się zmieniło i to chrześcijańscy pisarze wykazywali większe zainteresowanie. Literaturę, jaka wtedy powstawała można określić jako islamistyczną, choć nie była ona wolna od błędów. W 1543 roku (10 lat po Dionizym) ukazało się drukiem w Bazylei łacińskie tłumaczenie Koranu Roberta z Ketton. Wydawcą był Bibliander (na prawdę Theodor Buchmann, teolog z Zurychu). Tłumaczenie to umieścił w zbiorze tekstów wydanym między 1543 a 1550 Sylloge scriptorum adversus mahomedanos, w którym znalazł się też tekst samego Bibliadera, Lutra i kilku innych. W katolickiej części Europy zbiór został zakazany. W 1544 roku powstaje Orbis Terre concordia Postela (pisarz często podróżował na tereny Turcji, skąd przywoził liczne manuskrypty). Postel, w przeciwieństwie do swoich poprzedników, wskazywał na podobieństwa i wspólne korzenie dwóch religii. Pogląd oczywiście od razu został poddany 11 Ibidem, s. 183-188 175 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 krytyce. Do tematyki Turcji Postel powrócił jeszcze w 1560 roku ogłaszając traktat De la republique des turcs. W Hiszpanii walka z islamem odbywała się na poziomie także ideologicznym. Francisco Ximenes de Cisneros, arcybiskup Toledo i inkwizytor nakazał gromadzenie i palenie arabskich manuskryptów. Jednakże nie wszystko przepadło, o czym może świadczyć znaczna ilość teksów antyislamskich, bazujących na tych, czy podobnych manuskryptach. Wenecja posiadała szczególne kontakty z islamem – najpierw arabskoegipskim, potem arabsko-syryjskim a następnie tureckim oraz perskim. Tam też pism o islamie powstaje szczególnie dużo. Donato De Lezze opracował Historia Turchesca. W roku 1515 Giovanni Battista Egnazio pisze De Caesaribus. O islamie piszą też Giovo, Andrea Cambini, Benedetto Ramberti. I w końcu Nicolo Zen wydaje Dell’arabico, książkę, w której podejmuje systematyczne rozważanie nad kulturą i religią islamu. Ten traktat zyskał uznanie Sansovina w jego Storia dell’origine e impero dei Turchi. W 1547 roku powstaje pierwsza wersja Koranu w ludowym języku włoskim. Tłumaczenia podjął się Andrea Arrivabene12. W większości tych pism podejście do islamu było takie jak dotychczas. Jest to herezja chrześcijaństwa, która zezwala na ekscesy seksualne, pełna sprzecznych i pogmatwanych przekazów. Zawierały dużo nieporozumień i nieprawdy wynikłych czy to z ignorancji i chęci zdyskredytowania wroga, czy też po prostu z braku odpowiednich informacji, lub z złej ich interpretacji. Dla Europy islam nie był nowością. Mieszkańcy kontynentu stykali się z nim na polach bitew, w kontaktach handlowych, politycznych, w tekstach myślicieli i pisarzy epoki. Jednak od XVI stulecia nasiliła się potrzeba zdobycia wiedzy o tej religii, mówienia i pisania o niej. Zrodziła się konieczność innego spojrzenia na tą kulturę, ponieważ była to już inna kultura niż ta znana chrześcijanom od wieków. Znany islam hiszpański umarł, wraz z moryskami i ich kulturą. Równocześnie z drugiej strony kontynentu rodził się nowy islam, jakże nieznany dotychczas Europie. Islam turecki. Całkiem odmienny dla chrześcijan 12 Ibidem, s. 185 176 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 niż ten, z którym nauczyli się żyć, i który zagościł w ich opowieściach, legendach oraz w świadomości. Jego nowe oblicze budziło zarówno strach i niepewność jak i ciekawość, a także powodowało powstanie nowych mitów, które zamiast budować realną wiedzę o islamie, powodowały jeszcze większą dezorientację. Powstałe teksty, przytoczone w tej pracy, pełne były błędów i sprzeczności. Ukazywały tylko wybrane fragmenty tej religii. Islam porównywano w nich do Antychrysta czy diabła, przeklinano za zajęcie Ziemi Święte. Z drugiej strony, wraz z licznymi przybyszami (tureckie służące, ambasadorzy, kupcy) rozsiewał się pewien orientalny czar i kusząca tajemniczość. Jednak niezależnie od prezentowanego obrazu XVI-wieczna Europa, pomimo obaw i nienawiści, czuła potrzebę poznania tego nowego islamu. Okazji do zdobywania wiedzy nie brakowało. Chrześcijaństwo z islamem spotykało się w XVI wieku bardzo często. Najgłośniejsze oczywiście były kontakty na polach bitew, ale i pokojowych spotkań było dużo. Zainteresowanie islamem nie przemijało w następnych stuleciach, co w konsekwencji zrodziło takie dziedziny nauki, jak arabistykę, turkologie, wiedze o islamie. Bibliografia 1. F. Braudel: Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II. Tom II, Gdańsk 1976 2. F. Cardini: Europa a islam: historia nieporozumienia, Kraków 2006 3. B. Lewis: Arabowie w historii, Warszawa 1995 4. M. Defourneaux: Życie codzienne w Hiszpanii w Wieku Złotym, Warszawa 1968 177 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Magdalena Wójcicka Wewnątrz nieracjonalnej przestrzeni o zabarwieniu onirycznym1, czyli o elementach manierystycznych w „Don Kichocie” Miguela de Cervantesa Zazwyczaj termin „manieryzm” odnoszony jest do sztuk plastycznych. Wskazuje się różne warianty jego używania, nie nakreślając jednej spójnej ścieżki, która byłaby odpowiedzią na pytanie, czym on właściwie jest. Czasem postuluje się jego rolę, jako pomostu między renesansem a barokiem; innym razem - jako element składowy samego baroku, jego wcześniejszą wersję, jeszcze nie do końca ukształtowaną, trochę zamgloną, niedookreśloną. Bywa, że samo słowo kojarzy się pejoratywnie, jest raczej formą zarzutu w stosunku do sztuki. Wynika to zapewne z terminologicznego przemieszania, mylenia z pojęciem zmanierowania, którego wydźwięk jest już całkowicie negatywny. W literaturze problem jest chyba jeszcze bardziej wyraźny - o manieryzmie mówi się rzadko. Jeśli nawet nie pomija się go milczeniem, to raczej ciężko uznawać, że utwory określane jako manierystyczne cieszą się jakimś niezwykłym szacunkiem, poważaniem wśród znawców literatury. „Problem manieryzmu jest nadal dyskutowany w historii literatury zarówno w aspekcie zakresu, kryteriów, periodyzacji, relacji wobec innych dziedzin twórczości i kultury okresu, jak też okresów wcześniejszych i po nim następujących, jego tradycji i kontynuacji, a także samej zasadności wprowadzania tego pojęcia w literaturoznawstwie narzędzi krytycznych i klasyfikacyjnych.”2 Ten wątek w historii jest często po 1 2 U. Eco, Historia piękna, przeł. Agnieszka Kuciak, Poznań 2005, s. 220. Słownik literatury staropolskiej: średniowiecze, renesans, barok, pod red. Teresy Michałowskiej, 178 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 prostu niewidoczny. Szukanie elementów manierystycznych praktykuje się zazwyczaj w poezji, kojarząc je z bogactwem środków stylistycznych, dworską galanterią, wyrafinowaniem stylistycznym i wersyfikacyjnym3, przejmowaniem pewnej określonej maniery, stylu. Tymczasem, warto zakreślić szerszy krąg wokół tego problemu. W obrębie literatury da się dość sprawnie wykryć ostre analogie do sztuki. Paralelizmy te pojmowane są zwłaszcza humanistycznie jako efekt działania tych samych idei, uwarunkowań społecznych, kulturowych i ekonomicznych, ale także strukturalnie - jako podobieństwo budowy osadzonej na płaszczyźnie różnych technik4. „(...) badania dokonywane bądź z myślą o konstruowaniu tezy manierystycznej, bądź niezależnie od tej problematyki, wykazują wiele zbieżności w zakresie synchronicznych wobec sztuki zjawisk literackich (...)”5. Nie można bowiem zapominać o ważkiej roli koegzystencji i wzajemnego, obustronnego oddziaływania obszarów kultury, posługujących się różnymi instrumentami wyrazu. Przedmiotem badań niniejszej pracy, chciałabym uczynić dzieło eksploatowane już w kilku innych kontekstach, należące do kanonu literatury światowej, mianowicie „Don Kichot” Miguela de Cervantesa. Historię owego szlachcica, który naczytawszy si ę średniowiecznych romansów rycerskich, rusza w świat za swą lubą, nie zważając na absurdalność swych poczynań, zna każdy. Niewielu jednak zastanawia się nad konstrukcją dzieła. Sama postać - poruszona, dynamiczna, ogarnięta potrzebą bycia w drodze, osadzona w owej „nieracjonalnej przestrzeni o zabarwieniu onirycznym”6, jest jakby żywcem wycięta z porenesansowego obrazu. Nie mieści się w geometrycznych ramach, podobnie jak ulubiona przez manierystów figura serpentinata. Dzięki fantazji, w której szponach się znajduje, staje się postacią nieobliczalną, nieprzewidywalną, szaleńcem. Jest zdeformowaną wersją rycerza. Nie bierze udziału w zdarzeniach autentycznie niebezpiecznych- po prostu sam tworzy aurę przygody i ślepo w Wrocław 1998, s. 513. 3 Ibidem, s. 517. 4 Ibidem, s. 517. 5 Ibidem, s. 517. 6 U. Eco, op. cit., s. 220. 179 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 nią wierzy. Cervantes „chce wywołać iluzję stosując manierę powieści rycerskich”7, ale jego bohater nie jest z nich bynajmniej przekalkowany. To chory psychicznie, rozchwiany człowiek, odrealniony poprzez swoje schorzenie, odsunięty od rzeczywistości, jednocześnie żyjący w przekonaniu, że jest w stanie ją okiełznać. Wariat, który właściwie bardziej tworzy swój świat niż żyje w tym zastanym. Jest zamknięty w sobie, niezrozumiany przez otoczenie i nieco wyszydzony. Niemal machinalnie przychodzi na myśl klasyfikacja szaleństwa podjęta przez Michela Foucault, który wyróżnia cztery sfery wykluczenia ze społeczeństwa: w związku z pracą, rodziną, dyskursem i grą8. Wydaje się, że Don Kichot znajduje się po trosze pod wpływem każdej z nich, ze szczególnym akcentem na wykluczenie ze sfery dyskursu i gry. Otóż pod wpływem literatury, w której utonął w pewnym momencie, zaczyna dysponować językiem na tyle skomplikowanym, często archaicznym, a przez to odległym od potocznego, że jego wypowiedzi wzbudzają bądź ironiczne uśmieszki, bądź zwyczajne zakłopotanie. Dodatkowym elementem usuwającym go ze zdrowej tkanki społeczności są nieprawdopodobne treści, którymi bez zażenowania dzieli się z innymi, a które ograniczają w sposób oczywisty porozumienie z nimi. Wiąże się to ściśle ze sferą gry społecznej, z której także jest wyjęty, mimo że tak naprawdę czynnie bierze w niej udział. Funkcjonuje niemal na zasadzie błazna cyrkowego, na którego kierują się wszystkie spojrzenia, który budzi litość i prowokuje śmiech. Ta rola jest nieuświadomiona. Na scenie wydarzeń powieści, Don Kichot jest w centrum uwagi i tak naprawdę nie ma najmniejszych szans na usunięcie się w cień. Musiałby się pozbyć swoich najbardziej charakterystycznych cech, wtopić w tłum innych, przeciętnych. Zupełnie jak postaci przedstawiane w plastyce tego czasu pozostaje jednak w płaszczu obłędu, zdeformowanej, chwiejnej psychiki, poza regułami. Cervantes zakłóca renesansow ą harmonię utworu, odchodzi od klasycznych proporcji. Po pierwsze silnie wyabstrahowaną z czyni głównym bohaterem postać rzeczywistości, niezrównowa żoną w sensie 7 Z. Szmydtowa, Cervantes, Warszawa 1965, s. 149. M. Foucault, Filozofia, historia, polityka. Wybór pism, przeł. Damian Leszczyński, Lotar Rasiński, Warszawa - Wrocław 2000, s. 83-84. 8 180 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 psychicznym. Po drugie - stosuje nietypowe dla renesansu, nowatorskie chwyty formalne, zniekształca zastany porządek. „W renesansie triumfy święciła klasyczna koncepcja sztuki, oparta na naśladownictwie porządku natury, ale wraz z nastaniem manieryzmu następuje przełom”9. Manieryzm jako pomost między dwoma znacznie różniącymi się epokami połączył tragizm z komizmem, pozytywne z negatywnym, rzeczywistość z fantastyką. Cervantes zadbał o to, by jego bohater nie był odczytywany w sposób zbyt prosty, by miał swój unikalny charakter, by łączył wymienione powyżej elementy i tym samym wpisywał się w omawiany tu nurt. Autor na dużą skalę stosuje kontrapunktowy kontrast. Powieść, bo tak najczęściej klasyfikuje się dzieło Cervantesa, jest kompilacją różnych gatunków literackich, przede wszystkim młodej picareski z powieścią rycerską. Łączy różne style, prowadzi dialog pomiędzy różnymi tradycjami powieściowymi. Zostaje więc zakłócona owa klasyczna jedność, która przez dość długi czas była twórczym ideałem. „Manieryzm likwiduje renesansową strukturę przestrzeni i rozkłada scenę, która ma być przedstawiona, na poszczególne części, nie tylko oddzielone od siebie zewnętrznie, lecz także wewnętrznie różnorodne zorganizowane. Dopuszcza on w poszczególnych częściach różne wartości przestrzenne, różne skale, różne możliwości ruchu: w jednej zasadę oszczędności, w drugiej marnotrawstwa przestrzeni. (...) Końcowym efektem jest ruch realnych figur w przestrzeni irracjonalnej, dowolnie skonstruowanej (...). Najbliższą analogią tego świata o mieszanej realności jest sen, który znosi związki realne i wiąże ze sobą przedmioty abstrakcyjne (...)”10. Ta krótka charakterystyka prądu, mimo że bezpośrednio odnosi się do sztuki, ma też swoje odzwierciedlenie w literaturze. Otóż faktem jest, że przestrzeń akcji, z jaką spotykamy się w „Don Kichocie” jest nierówna. Wydaje się podzielona często na przypadkowe, zupełnie nieproporcjonalne fragmenty, momentami ulega wspomnianemu powyżej „marnotrawstwu”, spożytkowaniu na nieodnoszące się bezpośrednio do głównej osi akcji elementy. Formuła literackiego horror vacui została silnie skrytykowana przez pierwszych 9 U. Eco, Historia brzydoty, Poznań 2007, s. 169. A. Hauser, Społeczna historia sztuki i literatury, przeł. Janina Ruszczycówna, Warszawa 1974, s. 288 . 10 181 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 czytelników. Sam autor, mimo że początkowo się bronił, pisząc drugą część przygód Don Kichota uległ tym uwagom i uspójnił całość11. Nie zmienia to jednak tego, że przestrzeń, w której porusza się nasz bohater składa się z luźnych cząstek, jest skonstruowana na wzór kolażu. Gęste wypełnienie obrazu literackiego powoduje, że jest on zawiły w swej formie. Stwierdzenie Arnolda Hausera odnośnie poetyki snu, pewnego rodzaju irracjonalności, którą na dużą skalę stosowali malarze manierystyczni, także doskonale pasuje do sposobu, w jaki Cervantes ujął losy Rycerza Smętnego Oblicza. Wizje bohatera są nieprawdopodobne, wykrzywione, zniekształcone. Najbardziej dziwi to, że on sam jest nimi do tego stopnia przejęty i odurzony, jakby nie brał pod uwagę, że w którymś momencie może się mylić; jakby nie dopuszczał do siebie myśli, że inni mogą widzieć inaczej, lepiej, bo prawdziwie. Ale to właśnie jest symptomem jego choroby: „(...) obłęd nie jest ze świata i jego podziemnych form, ale z człowieka, jego ułomności, marzeń i złudzeń. (...) W stronniczym wyobrażeniu samego siebie rodzi człowiek szaleństwo jak miraż. Odtąd symbolem obłędu stanie się zwierciadło, które nie odbija niczego istniejącego, ale jedynie komuś, kto się 12 w nim przegląda, skrycie oddaje obraz wymyślonego marzenia” . I tu pojawia się kolejna fundamentalna cecha charakterystyczna manieryzmu, a mianowicie wszechogarniający subiektywizm. Odwołania do indywidualnego przeżycia są kluczowe w rozważaniach nad tym kierunkiem. Manierysta wydobywa sztukę z siebie samego, zmysły są czymś prywatnym. „(...) obraz wewnętrzny poczęty w umyśle artysty jest demiurgiczną manifestacją boskości, która w nim zamieszkuje”13 Don Kichot momentami sprawia wrażenie, że jest w posiadaniu niezwykłej, ponadludzkiej siły. Czerpie ją właśnie z wewnętrznego oglądu świata. Nie ma żadnej tolerancji dla innych punktów widzenia, jego jest jedyny możliwy. Reszta jest dziwnym wykrzywieniem, niezrozumiałym uproszczeniem. Ale to właśnie stanowi jego atut. Czym byłaby 11 Z. Szmydtowa, op. cit., s. 151. M. Foucault, Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu, przeł. Helena Kęszycka, Warszawa 1987, s. 35. 13 U. Eco, Historia brzydoty, Poznań 2007, s. 169. 12 182 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 ta postać bez tego charakterystycznego wypaczenia postrzegania, bez szaleńczej wizji, wyjętej jakby ze snu? Świat Don Kichota to obraz żywcem wzięty z wyobraźni, jakby stworzony bez ingerencji zdrowego rozsądku, bez tak zwanego wzorca naturalnego. Fantasmagorie bohatera świadczą o jego wyemancypowaniu, uniezależnieniu od wpływów tych wszystkich, których spotyka na swej drodze. Inną kwestią jest to, na ile można mówić o wolności, w przypadku, gdy mamy do czynienia z kimś uwięzionym w klatce onirycznej fantazji: „Odsłania się (...) tożsamość substancji obłędu i marzenia sennego. Mają taki sam mechanizm. (...) Marzenie senne zwodzi; prowadzi do pomyłek; jest złudne. (...) obłęd to odejście od rozumu ‘z 14 ufnością i mocnym przekonaniem, że się za nim podąża’ (...)” Cervantes zaproponował czytelnikowi obcowanie z kimś, kto wspiera się jedynie na swoich własnych ideałach, wywiedzionych z książek, kto nie czerpie inspiracji z realnego życia. Wizje Don Kichota są skrajnie zakorzenione w jego psychice, w tym sensie, że nie ma sposobu, by ktoś inny mógł do nich dotrze ć, a przede wszystkim w nie uwierzyć. Zgodnie z założeniami przyjętymi jako manierystyczne takie zamknięcie w sobie, skierowanie uwagi do wewnątrz, jest konieczne. Rzeczywistość rozprasza i niepotrzebnie mąci. Tymczasem chodzi przecież o wyłuskanie z siebie twórczej ekspresji. Manieryzm budzi więc silne skojarzenia z brakiem równowagi, dysharmonią, niepokojem, rozchwianiem. Jest kierunkiem zbudowanym na pewnej prowizoryczności, fantazji, opartym o deformację. Zawiera w sobie potężny dynamizm. Za jego sprawą w sposób oczywisty odstaje od rytmicznego renesansu, ale także nadal od baroku. Tutaj, bowiem, natężenie owej dysharmonii, wykrzywienia ulega jeszcze mocniejszemu uwypukleniu. Historia literatury lekceważy manieryzm, spychając go w czeluście poezji, tam znajdując mu miejsce. Tymczasem, jak widać chociażby na przykładzie „Don Kichota”, ramiona prądu mogą sięgać daleko. Afektacja, ornamentalność, objawiająca się 14 M. Foucault, Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu, przeł. Helena Kęszycka, Warszawa 1987, s. 225, 227. 183 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 przede wszystkim w stylizacji języka, jakim posługuje się bohater, pewna specyficzna nowatorska konstrukcja formalna, gąszcz elementów zgromadzonych na jednej płaszczyźnie15 - wszystko to może stać się udziałem zarówno sztuk pięknych, jak i literatury. Taka kalka poszczególnych elementów manieryzmu ze sztuki na literaturę jest być może nie do końca uzasadniona, bo ta druga zasadniczo posługuje się nieco innymi środkami, swoim własnym słownikiem. Jednak w momencie, gdy jakieś zjawisko jest widocznie pomijane na pewnym polu myślę, że warto sięgnąć po taką pomoc. Cervantes kreując Don Kichota, budując całą otoczkę jego funkcjonowania w rzeczywistości, jego cechy charakterologiczne, nie wiedział z pewnością, że wpisze się w ten nurt. Okazuje się jednak, że historia przemyślnego szlachcica z La Manchy pod wieloma względami spełnia warunki, którymi obarczono sztuk ę manierystyczną. Don Kichot, mimo że właściwie o to nie posądzany, staje się wręcz idealnym przykładem objaśniającym jak funkcjonuje manierystyczny pomysł, ze wszystkimi wykrzywieniami, deformacjami, całym swoim dynamizmem i uwielbieniem ruchu, niepokojem i uwięzieniem w sennej przestrzeni. Bibliografia podmiotu M. Cervantes, Don Kichote, przeł. Anna Ludwika Czerny i Zygmunt Czerny, 1. Kraków 2003. Bibliografia przedmiotu 1. U. Eco, Historia brzydoty, Poznań 2007. 2. U. Eco, Historia piękna, przeł. Agnieszka Kuciak, Poznań 2005. 3. M. Foucault, Filozofia, historia, polityka. Wybór pism, przeł. Damian Leszczyński, Lotar Rasiński, Warszawa – Wrocław 2000. 4. 15 M. Foucault, Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu, przeł. Helena Słownik literatury staropolskiej: średniowiecze, renesans, barok, op. cit., s. 516. 184 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Kęszycka, Warszawa 1987. 5. A. Hauser, Społeczna historia sztuki i literatury, przeł. Janina Ruszczycówna. Warszawa 1974. Z. Szmydtowa, Cervantes, Warszawa 1965. 6. V. Nabokov, Wykłady o Don Kichocie, przeł. Anna Kozak, Warszawa 2001. 7. Słownik literatury staropolskiej: średniowiecze, renesans, barok, pod red. Teresy Michałowskiej. Wrocław 1998. 185 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Dorota Dolata Sztuka iluzji: od renesansowej perspektywy do iluzjonistycznych dzieł baroku rzymskiego „Kto widzi, ten wie. Wie, bo widzi. Widzenie i wiedzenie różnią się tylko jedną literą. Ale czy jest pewny, że patrzy na świat? Oko to instrument, który pozwala widzieć świat – i cieszyć się sztuką. Sztuka wykorzystuje zmysł wzroku. Sztuka analizuje patrzenie. Przygląda się temu, w jaki sposób oko widzi. (…)Obraz nie jest szybą, przez którą widzi się coś innego. Nie patrzy się przez szybę, ale na szybę. To obraz konstruuje rzeczywistość. Ale dostrzec można tylko to, o co potrafi się zapytać. (…) Lecz kurz osiada nie na jabłkach Paula Cezanne’a, ale na martwej naturze, przylega do płótna, osadza się w 1 fakturze spękanego malowidła (…)” . Aby należycie wypowiadać się zarówno o sztuce perspektywy, jak i technikach iluzjonistycznych, które z niej wynikają, trzeba zacząć od starożytności i poruszać na przestrzeni większej niż kontynent europejski. W swojej pracy niejednokrotnie dokonam jednak zawężenia tematu, wydobywając jedynie pewne wątki, niektórych artystów i wybrane dokonania artystyczne na tym polu. Kreśląc tylko pokrótce niezwykle ważne dla późniejszych dzieł malarskich, rzeźbiarskich czy architektonicznych ustalenia geometrii Euklidesowej, skupię się na renesansowych teoriach perspektywy oraz tym, co płynie z nich dla baroku. Bowiem najważniejsze dla tej pracy jest przyjrzenie się powstałym w XVII wieku w Rzymie dziełom. Były one w istocie uwieńczeniem wysiłków artystów epok wcześniejszych niż barok. Ów wysiłek polegał na dokonaniu niemożliwego, by na dwuwymiarowej przestrzeni ukazać trójwymiarową rzeczywistość. Czy twórcom zależało na wiernym odwzorowaniu tego, co widzi ludzkie oko, czy też na silnie retorycznym, przekonującym zabiegu, wywołującym złudzenie i zachwyt widza? Jakież to zabiegi wykonywali owi artyści na 1 Fragment z katalogu „Oko. Obraz. Rzeczywistość.” ekspozycji stałej Muzeum Sztuki w Łodzi. 186 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 przestrzeni wielu wieków? Czy gwarantem ich sukcesu były uwarunkowania psychologiczne czy kulturowe? I wreszcie, czy istnieje coś takiego jak perspektywa wrodzona człowiekowi, naturalna i jedynie poprawna? Odpowiedź na te pytania oraz zadanie nowych jest celem niniejszej pracy. Posłuchajmy na początku antycznej anegdoty, która dobrze ilustruje ambicje właściwe artystom już od zarania dziejów: o iluzji w sztuce antycznej opowiada Pliniusz w anegdocie o Parrazjosie i Zeuksisie: drugi z nich namalował winogrona tak podobne do prawdziwych, że ptaki chciały je dziobać. Parrazjos zaprosił zaś rywala do pracowni, pokazał obraz, a kiedy Zeuksis chciał podnieść zasłonę przykrywającą obraz, mógł poniewczasie już tylko stwierdzić, że była ona namalowana. Parrazjos wygrał więc, wprowadzając w błąd samego artystę, nie tylko ptaki. „Domysł oszczędzi pracy pędzlowi”2, jak głosi chińska maksyma z „Mustard Seed Garden Manual of Painting” z XVII wieku. Mechanizm projekcji zachodzącej u obserwatora potrzebuje dwóch warunków: odbiorca nie może mieć wątpliwości co do sposobu wypełniania „luki” pozostawionej przez artystę oraz niezbędny jest ekran, miejsce puste czy niedopowiedziane – tam rzutujemy spodziewany obraz. To właśnie z partii nieokreślonych – takich jak obrócona tyłem twarz jednej z trzech Gracji czy silnie skrócona perspektywicznie postać ponad nami na sklepieniu - tworzy się plastyczne przedstawienie, współdziałające wszakże z innymi dostatecznie postrzegalnymi formami w obrazie. Prześledźmy historię iluzji zrodzonej z praw perspektywy, pamiętając, iż „Zrodzony z niezdolności zobaczenia czegoś, co znajduje się za zakrętem, obraz perspektywiczny oczywiście nigdy nie jest tak niezależny od widza, jak model trójwymiarowy. Jeśli na obraz przeznaczony od oglądania przez wizjer spojrzymy obydwoma oczami i dzięki ich rozstępowi zobaczymy coś niecoś zza zakrętu, odniesiemy wrażenie jakiejś deformacji. Nie spodziewajmy się absurdalnie, że obraz zawieszony na ścianie i oglądany z różnych miejsc pokoju zawsze będzie wywoływał złudzenie. Może za takim żądaniem kryje się stare marzenie 2 E. Gombrich, Sztuka i złudzenie: o psychologii przedstawienia obrazowego, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1981r., s. 203. 187 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Pigmaliona, by obraz był czymś więcej niż kolorowym odblaskiem i stanowił własny świat dla siebie, niezależny od widza?”3. Innymi słowy, nie zapominajmy, że artysta nigdy nie ukaże nam przestrzeni, lecz jedynie usytuowanie obiektów, resztą zaś musimy zająć się my sami z pomocą prawdziwie „cudotwórczej” wyobraźni. „Złudne królestwo wiary-niewiary”4 podbili Grecy, wysuwając, specyficzne właśnie dla swojej kultury, żądanie życia w sztuce. To Dedal był tym, który tworzył „żywe rzeźby”, zaś Fidiasz, twórca posągu Zeusa, stawał się tym samym „objawicielem” boga. Dlatego też zaczniemy rozważania o iluzji od hellenistycznego matematyka, Euklidesa. O Euklidesie z Aleksandrii, żyjącym ok. 300 roku p.n.e., ciekawie pisze Władysław Strzemiński w swojej „Teorii widzenia”, wiążąc przedstawienie przedmiotów malowanych w formie brył ze społeczno – historycznymi uwarunkowaniami. Antyczny twórca koncepcji klasycznej trójwymiarowej przestrzeni i stereometrii położył podwaliny pod – jak podaje Strzemiński – „rozwój nauk epoki hellenizmu (…) [dzięki] wyabstrahowanej, „idealnej” przestrzeni, oderwanej od materii i czasu, przestrzeni istniejącej samej w sobie. (…) geometrii trzech wymiarów – tych samych trzech wymiarów, do których zmierzał rozwój świadomości wzrokowej. Wykres bryły w trójwymiarowego stereometrii w Euklidesa malarstwie był analogiczny hellenistycznym.”5. do Jednak rysunku teorie Aleksandryjczyka nie miały przełożenia na praktykę artystyczną. Najważniejsze dla naszego tematu ustalenia tej geometrii pojawiają się w kontekście renesansowych traktatów i dzieł sztuki, gdyż to tam prawidła Euklidesa znalazły swoje najszersze przełożenie. Przykłady „perspektywy” są obecne w greckim malarstwie naczyniowym i freskach z czasów rzymskich, ale pojawiają się tam jako intuicyjne wizje sugerujące efekt głębi, niebędące w istocie wynikiem matematycznych wyliczeń. Nie rozwijając tego wątku szerzej, wypada zaznaczyć 3 E. Gombrich, op. cit., s. 249-250. Określenie to pochodzi ze „Sztuki i złudzenia....” Gombricha 5 W. Strzemiński, Teoria widzenia, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1958, s. 86 4 188 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 obecność ograniczonej, intuicyjnej perspektywy budowanej głównie za pomocą światła i cieni. „Perspektywa geometryczna była rozwijana przez pokolenia malarzy i teoretyków w tym sensie, że opracowali oni różne jej przypadki, różne sposoby rysunkowe konstrukcji, nie zmieniając jej podstawowych prawideł, będących faktami fizycznymi”6. Trzeba pamiętać jednak, że we współczesnej wiedzy o sztuce dominuje pogląd negujący bezwzględną prawomocność renesansowej perspektywy jako jedynie słusznego sposobu ujmowania rzeczywistości na powierzchni płaskiej7. Zajmijmy się teorią perspektywy określanej jako geometryczna, linearna, zbieżna, centralna, planimetryczna, kolinearna, w języku fachowym zaś jako metoda rzutu środkowego i, nie wchodząc w językową wieloznaczność słowa „perspektywa”8, prześledźmy drogę od matematycznych traktatów do renesansowych realizacji. Tradycyjnie przyjmuje się, że twórcą systemu rzutu środkowego jest Brunelleschi, choć i tu nie brak sporów uczonych9. Oczywiście pamiętajmy, że różne zabiegi artystów z niedopełnianiem obrazu, sugerowaniem, pozostawianiem swobody dopatrzenia się czegoś w jakiejś ukrytej postaci nie ograniczały się do Półwyspu Apenińskiego – podobne 6 Z przedmowy Marii Rzepińskiej [w:] L.B. Alberti, O malarstwie, Wydawnictwo PAN, Wrocław – Warszawa – Kraków, 1963, s.38-39. 7 Już Immanuel Kant mówił o przestrzeni jako „sposobie widzenia”, dostrzegając czysto subiektywne i historycznie uwarunkowane czynniki postrzegania rzeczywistości. Erwin Panofsky, posługując się uproszczonym znaczeniem Cassirerowskiej formy symbolicznej, postulował umowność tego typu ujmowania przestrzeni malarskiej. Ogólnie zaś można odnieść się do stanowiska, które reprezentował Alois Riegl, podejmujący próbę interpretacji dziejów sztuki w kategoriach zmiennych sposobów postrzegania. (ze „Sztuki i złudzenia…” Gombricha). 8 To właśnie językowo-translatorskie nieścisłości prowadziły do sporów badaczy, takich jak Panofsky i Gioseffi, z których pierwszy operował przyjętym w języku niemieckim, ogólnym znaczeniem perspektywy jako sposobu tworzenia głębi na płaszczyźnie, zaś drugi, używając słowa „prospectiva”, wypowiadał się o konkretnej zdobyczy technicznej włoskiego renesansu. Za tę uwagę dziękuję doktorowi Krzysztofowi Moraczewskiemu. 9 W przedmowie Rzepińskiej do traktatu „O malarstwie” Albertiego (op. cit., s. 30) czytamy: „Od dawna ciągnie się spór, czy Brunelleschi był wynalazcą projekcji centralnej płaskiej, czy też można mówić o jego poprzednikach względnie zagubionej tradycji.” Kandydatami do tego tytułu byli także: Ambrogio Lorenzetti (z obrazu „Zwiastowanie”, to teza Panofsky’ego z 1927 roku) i Giotto (dzięki niektórym dziełom z kaplicy Scrovegnich, do czego przychylali się Bartel, Gioseffi i Longhi, a po nich także Panofsky w roku 1960). Ostatecznie palma pierwszeństwa przynależy jednak Brunelleschiemu, ze względu na źródła takie jak np. Vasari. Dla naszych rozważań istotny jest fakt, że system Albertiego jest zgodny z systemem Brunelleschiego. 189 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 „sztuczki” stosowali przecież van Eyck, Dürer czy Altdorfer. Znane było posługiwanie się chociażby zasadą zwaną umownie „i tak dalej”, gdzie bazowano na projekcji obserwatora, przykładowo sprowadzając kształt aniołów w najbardziej odległych zastępach do świetlnych punkcików. Nie zmienia to faktu, iż poszukiwaniem takich praw matematycznych, które umożliwiłyby realistyczne przedstawienie na płótnie trójwymiarowej rzeczywistości, zajmowało się we wczesnym renesansie grono artystów włoskich. „Nie istnieje system, który by się nadawał do przedstawienie świata „tak jak wygląda”, ale za pomocą ortodoksyjnej perspektywy otrzymujemy przynajmniej uchwytny i wymierny układ stosunków”10. Ta „ortodoksyjna” sztuka przedstawiania przedmiotów na płaszczyźnie to właśnie renesansowa zdobycz w postaci geometrycznej, zmatematyzowanej perspektywy zbieżnej. Na przykładzie twórczości – zarówno malarskiej, jak i traktatowej – Piero della Francesca, Leona Albertiego czy Leonardo da Vinci można przyjrzeć się jej głównym założeniom, będących później teoretyczną podstawą iluzjonistycznych dzieł barokowych. Artyści Odrodzenia zainteresowani byli geometrią wykreślnej płaskiej, schematem piramidy wzrokowej z wierzchołkiem w punkcie na wysokości oczu - a nie fizjologią widzenia, jej rzeczywistym procesem, realnymi złudzeniami optycznymi. Warto przypomnieć, że celem perspektywy renesansowej jest upodobnienie obrazu do przedmiotu, zaś odtwarzanego przedmiotu – do obrazu. Tak więc pojawiający się później zarzut niemożności ukazania przez nią rzeczywistego wyglądu rzeczy jest chybiony. Humanista, malarz, rysownik i architekt Leone Battista Alberti jest pierwszym, który skodyfikował zasady perspektywy. Traktat „De Pictura” („Della pittura”, „O malarstwie”) z lat 1435-1436, wyjaśniając ogólne zasady widoku, stawia sobie za cel określić uruchomione już przez Brunelleschiego koncepcje. Trzeba zaznaczyć, że mechanizm widzenia oraz tzw. perspectiva naturalis (communis) nie interesują Albertiego, który skupia się na perspectiva artificialis, czyli nauce o reprezentacji w sztuce. Jak czytamy w przedmowie do 10 E. Gombrich, op, cit., s. 251. 190 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 „De Pictura”, „Obsesja skrótów planimetrycznych Uccella (…), głowy kobiet Piera della Francesca, zredukowane do czystego owalu, biegnące rytmicznie w głąb kolumnady, kolorowe sylwetki ludzkie rozstawione starannie na czarno-białych szachownicach pawimentów, cała ta liryczna geometria (…) znajduje swój komentarz w Della pittura.”11 Płaszczyzna obrazu dla Albertiego jest „przekrojem przez piramidę, zawierającą w sobie wszystkie piramidy promieni obejmujących te rzeczy, które mają być ukazane w obrazie – owego przecięcia piramidy dokonuje się za pomocą konstrukcji geometrycznej (…)”12. Traktat miał tę zaletę, że wprowadził podstawowe pojęcia konwergencji (zbieżności) w kierunku jednolitego punktu wszystkich linii prostopadłych do płaszczyzny reprezentacji oraz ideę stopniowego spadku wielkości elementów wraz ze wzrastającą ich odległością. Teoria perspektywy Albertiego wychodzi od praw geometrii Euklidesowej: przestrzeń jednorodna to formuła, w której wszystkie strony zajmują miejsce symetrycznie w stosunku do linii środkowej. Obserwator zaś patrzy na rzeczywistość w taki właśnie, zaplanowany sposób: widzi wzdłuż linii zbiegających się w punkcie znajdującym się w głębi, która jest projektowana na płaszczyznę. Ta wiązka linii zbieżnych tworzy wizualną piramidę, której bokami są trójkąty, zaś jej oś – od podstawy (płaszczyzny) do wierzchołka (oka) wyznacza linię padania naszego wzroku. Dzięki perspektywie widzimy nie tylko rzeczy same w sobie, ale i więcej: proporcje ich relacji do siebie nawzajem. Jest to reprezentacja bardziej podobna do spisu rzeczy, sprawozdania z listy obiektów możliwych do zaobserwowania (to także cecha widzenia „towarowego”, jak pisze Strzemiński w wyżej wymienionej „Teorii widzenia”). Jak zatem tworzy Alberti? Dzieli na równe części podstawę, czyli krawędź obrazu. Ustalając punkt widzenia na wysokości oczu widza (punto centrico, punto di fuga etc.), przeciąga linię zbiegu od tego punktu do punktów podstawy. Obok tego rysunku przeciąga linię poziomą (także podzieloną na odcinki),umieszczając punkt na wysokości oczu, ale poza obrębem podzielonego odcinka. Od tego punktu przeciąga proste promienie do punktu odcinka poziomego. Następuje 11 12 Z przedmowy Marii Rzepińskiej w: L.B. Alberti, op. cit., s. 19. Ibidem, s. 33-34. 191 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 przecięcie wiązki promieni, czyli przeciągnięcie linii prostopadłej tak, że punkty przecięcia promieni na obrazie ulegają pomniejszeniu: to plany oddalające się w głąb. Odległości między tymi punktami przecięcia nanosimy na sam obraz. Jest to więc praca dwuetapowa: jeden rysunek reprezentuje obraz widziany od frontu, a drugi, pomocniczy, jest jakby rzutem bocznym piramidy widzenia. Na samym końcu rysuje się linię horyzontu perspektywicznego, przechodzącą przez punkt widzenia: poniżej linie prostopadłe do płaszczyzny przekroju zbiegają się ku horyzontowi, powyżej: rozbiegają się.13 Matematykiem był także malarz Piero della Francesca, świadom potrzeby obrazowego przedstawienia kompleksowego i kompletnego systemu praw i procesów matematycznych. Piero jest autorem „Trattato de Abaco”- podręcznika arytmetyki, „De Prospectiva Pingendi”, dedykowanego żywo interesującemu się architekturą Federicowi da Montefeltro, oraz „De Quinque Corporibus Regolaribus” o pięciu bryłach foremnych. W „De Prospectiva pingendi” z 1475 roku, pierwszym kompleksowym traktacie poświęconym renesansowej perspektywie, Piero zawarł rysunki wyjaśniające omawiane problemy. Jest to „ciąg poważnych, rzeczowych, matematycznych dowodów, mających uchwycić i wyjaśnić prawa perspektywy. Traktat jest swego rodzaju podręcznikiem, omawiającym rzecz stopniowo, od prostej prezentacji płaszczyzn po bardziej skomplikowane ukazywanie brył w przestrzeni.”14 Jednak artysta jako praktyk borykał się z własnymi sztywnymi teoriami na temat malarstwa: „Jeśli w Biczowaniu Chrystusa Piero wydawał się osiągać absolutną matematyczną doskonałość, w Narodzinach świadomie porzuca rygory symetrii kompozycyjnej(…)”15. Bardziej interesujące dla naszych rozważań jest pierwsze dzieło: w pałacu Piłata, klasycznej otwartej galerii, gdzie męczony jest Chrystus, króluje przestrzeń, zaś postacie znajdujące się w niej podkreślają jej harmonię. Silna geometryzacja całej sceny bierze się z architektury wnętrza wyznaczonej płytkami podłogi i szeregu bocznych kolumn. Patrzymy już nie na rozgrywającą 13 Ibidem, s. 35-36. „Klasycy sztuki. Piero della Francesca” oprac. serii S. Peccatori i S. Zuffi, Wydawnictwo Arkady, Warszawa 2006, s. 121. 15 Ibidem, s. 126. 14 192 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 się akcję, gdyż obraz jest statyczny, ale na rygorystycznie potraktowaną, mierzalną przestrzeń. W istocie, jesteśmy w stanie ściśle odtworzyć – podobnie jak w „Trójcy Świętej” Masaccia z florenckiej Santa Maria Novella – architekturę opisaną na płaskiej powierzchni i obliczyć dokładną głębokość malowanej fikcyjnej przestrzeni. Co więcej, w tak drobiazgowej, skrupulatnie potraktowanej formule odczytujemy raczej intencje twórcy pragnącego doskonałej kompozycji, zrównoważonej i harmonijnej, a niekoniecznie oddającej cechy rzeczywistości. Jako teoretyk, Piero della Francesca podaje także ważną wskazówkę dotyczącą oglądania obrazu: „konieczne jest podanie prawdziwego oddalenia i wielkości kąta widzenia” i dalej, aby nie przyjmować kąta widzenia większego niż 90 stopni, gdyż to automatycznie wprawia oko w rotację16. To uwaga ważna w kontekście późniejszych, barokowych kompozycji iluzjonistycznych, gdzie zawrotna wysokość dekorowanego pułapu i rozpiętość fresku stawiała przed artystami niemałe wyzwania. Kolejny teoretyk-artysta, Leonardo da Vinci, zwany przez Gombricha „największym zwolennikiem naturalistycznej iluzji w malarstwie”17 w swoim „Traktacie o malarstwie” jawi się jako twórca ambiwalentny, dążący do prawdy zarówno naukowej, jak i artystycznej. Fakt ten będzie ujawniał się niejednokrotnie, podczas rozbudowania przez niego nauki o świetle i cieniu, kolorach, a także o rodzajach perspektywy. Ta linearna (zwana także centralną, zbieżną czy geometryczną) stosuje reguły stopniowego zmniejszania obiektów na płótnie. Atmosferyczna zaś (barwna, powietrzna) stosuje zacieranie i wrażenie rozwiewania brył, stanowiąc konieczne uzupełnienie pierwszej. Wyższość perspektywy atmosferycznej stanowi na przykład fakt, że „w naturze perspektywa kolorów nigdy nie łamie swych prawideł, natomiast perspektywa wielkości jest wolna (…); jeśli na przykład w pobliżu oka znajdować się będzie mały pagórek, a z daleka olbrzymia góra.”18 Odkrycie tych niezgodności w 16 P. della Francesca, ks. II De prospectiva pingendi, ed. Critica a cura di G. Nicco-Fasola, Firenze, 1942 [w:] przedmowa M. Rzepińskiej do „O malarstwie” L. B. Albertiego, op. cit., s 37-38. 17 E. Gombrich, op. cit., s. 213. 18 Leonardo da Vinci, Traktat o malarstwie, przeł., wstępem i komentarzem opatrzyła Maria Rzepińska, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wrocław 1961. s. 20. 193 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 perspektywie linearnej, rozumianej jako zmatematyzowany sposób prezentacji wyników wiedzy empirycznej, a także wniosek Leonarda o tym, że nieruchome oko nie oceni należycie odległości, wielkości, stawiają go wyżej od renesansowych poprzedników. To właśnie metoda sfumato, formy umyślnie zamglone, urywają informację na płótnie, budząc mechanizm projekcji u widza. Aby perspektywa barwna spełniła pokładane w niej nadzieje, potrzebne są znacznie większe dystanse w odtwarzanej rzeczywistości. Da Vinci ustalił plany przestrzenne w dużych odległościach gradacją kolorów, w zależności od stopnia grubości i gęstości powietrza – miękkość zarysów oraz proporcje odległości zanikania koloru lokalnego. Trzeba jednak pamiętać, że sam twórca nie uważał się za malarza-iluzjonistę, a raczej za empiryka i naukowca, gdyż samo malarstwo było dla niego dziedziną nauki. Leonardo nie poprzestaje na rozróżnieniu perspektywy linearnej i powietrznej, zauważając takie jej odmiany jak accidentale lub artificiale (malarska, rysunkowa) oraz naturale, opartej na optyce fizjologicznej19. Prawo widzenia rzeczy natury polega na tym, że wielkość pozorna danej rzeczy jest funkcją kąta widzenia (z Euklidesa). Leonardo ma świadomość, że obraz przedmiotów naturalnych na siatkówce (perspektywa naturalna) oraz obraz rzucony na płaszczyznę (perspektywa sztuczna) tylko w pewnych warunkach są zbieżne. Dokładność rzutu geometrycznego nie równa się wrażeniu „naturalności” – to wrażenie zależy od obrania punktu głównego (środka rzutu) i rozwartości przyjętego kąta widzenia (czyli obrania dystansu)20. Rozróżniając punkt matematyczny i naturalny (fizyczny), z których pierwszy jest niepodzielny, abstrakcyjny a drugi podzielny do nieskończoności, da Vinci przechodzi do podziału na oko geometryczne (punkt, z którego wychodzi piramida wzrokowa – jej wierzchołek, szczyt) oraz oko fizyczne, ludzkie. Leonardo skupia się nad poznawczym walorem zmysłów ludzkich, dostrzegając 19 Akcydensy to właściwości wizualne, subiektywne, przejściowe, zależne od oświetlenia. Podczas gdy cechą naturalną, przyrodzoną liściowi jest kolor zielony, jego barwa akcydentalna staje się już inna, powstała w zależności od konsystencji liścia, położenia oka wobec drzewa etc. (z przedmowy Marii Rzepińskiej). 20 Kolejne rozróżnienie to podział cech na accidentali (te interesują malarza) oraz di natura, odpowiedniejsze dla naukowca, którym wszak Leonardo był również. (z przedmowy Marii Rzepińskiej). 194 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 konflikt perspektywy płaskiej, geometrycznej i zasad fizjologii wzroku. Jeśli przyjmiemy duży kąt widzenia, nie ustrzeżemy się przed zniekształceniami (abberacjami) po bokach obrazu. Dzieje się tak na przykład przy swobodnej obserwacji kompozycji malarskiej w perspektywie płaskiej. W swoim traktacie Piero della Francesca po prostu radził, by tego unikać, zachowując kąt widzenia w granicach 90 stopni, natomiast Leonardo badał zjawisko abberacji marginalnej oraz anamorfozy, dochodząc do koncepcji prospectiva composta. W „Traktacie o malarstwie” przykład zastosowania połączenia perspektywy płaskiej i zgodnokątnej: da Vinci radzi namalować ogromną figurę na murze, który w górnej części przechodzi w sklepienie, aby figura dawała złudzenie naturalnej i prosto stojącej postaci. Wrażenie iluzji można uzyskać niezależnie od kształtu ściany, powierzchni płaskiej czy wklęsłej, wykazując znajomość praw widzenia naturalnego i umiejętne stosowanie rzutów perspektywicznych. Jedynie przy oku unieruchomionym (da un solo buso) owa sztuczka perspektywiczna – nie pierwsza w historii sztuki, ale jakże znamienna – ma szansę powodzenia21. Można więc nazwać Leonarda teoretycznym prekursorem efektów trompe l’oeil malarstwa iluzjonistycznego (choć on sam takiego miana by nie przyjął). Ważna uwaga da Vinci o tym, że iluzja wzrokowa wymaga obserwacji z centralnego punktu widzenia (zwanego różnie: un solo buso, spiracolo, punto determinanto, centro di mira) znalazła swoją realizację w tak zwanych złotych punktach, czasem zaznaczanych na posadzce świątyń jako prawidłowe dla obserwatora patrzącego z dołu. Takie złote punkty znajdują się na przykład w kościele San Ignazio w Rzymie, wskazując miejsce pozwalające najlepiej ocenić iluzjonistyczne cuda. Jako artysta w późnym okresie Leonardo odbiega od sztuki renesansu, wciąż mimo wszystko traktując perspektywę linearną jako podstawowy czynnik wprowadzający porządek przestrzenny w obrazie. Znikają jednak wskazówki realizacyjne, zastępują je rejestracje wrażeń, przelotnych, ruchliwych, odchodzi od renesansowej koncepcji, ideału storia oraz kompozycji figuralnej z akcją, 21 Nie chodzi jednak tu o tzw. perspektywę sferyczną, krzywolinijną, tylko uzupełnienie perspektywy płaskiej Brunelleschiego o przypadki rozwartości kąta widzenia, rotacji oka. Wykazując znajomość praw widzenia naturalnego (zgodnokątnego), Leonardo wskazywał na sztuczki perspektywiczne w malarstwie ściennym. (z przedmowy Marii Rzepińskiej). 195 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 poddanej regułom statycznego scalenia perspektywicznego za to pojawiają się płynne, ruchliwe formy, krajobraz nieomal kinetyczny, nieustanne panta rei natury22. W jego kompozycjach odnajdujemy wiele z późniejszego Rembrandta, Watteau a nawet impresji XIX – wiecznych. Przyjrzyjmy się dziełom dojrzałego już renesansu, który stanowił przecież źródło praktycznej inspiracji dla rozwiązań barokowych. Andrea Mantegna i Antonio Corregio, iluzjonistyczne manierystycznego wychodząc sklepienia, konceptu od pełne i ustaleń zarazem zwiastującej matematycznych, tworzyli renesansowej prostoty, barok śmiałości rozwiązań kompozycyjnych. Pierwszy z nich, Mantegna, działał w położonej na północy dzisiejszych Włoszech Mantui. Swoistym zwieńczeniem wysiłków artysty w jednym z pomieszczeń siedziby margrabiego Ludovico Gonzagi, zamku San Giorgio, czyli dzisiejszego Palazzo Ducale, jest Camera degli Sposi (zwana też po prostu Camera picta)23, a w niej słynny iluzoryczny oculus otwierający na fikcyjne niebo sufit pomieszczenia. Utworzone w silnych skrótach perspektywicznych postacie patrzą na wnętrze z góry, zgromadzone wokół oculusa i oparte o jego parapet. Mantegna nie poprzestał na mistrzowskim uzyskaniu wrażenia głębi; dowcipnie zagrał z wyobraźnią widza: o cienki drewniany drążek opiera się potężna donica, gotowa zaraz spaść na patrzących z dołu ciekawskich. Śmiejąca się służąca zdaje się nas przestrzegać przed zbytnim przypatrywaniem się dworskim rozrywkom. Kunsztownie namalowana w środku oculusa chmura zaś kazała niektórym dopatrywać się w jej kształtach 22 Bardzo ważne dla późniejszych artystów okażą się uwagi renesansowego mistrza o złudzeniach perspektywy powietrznej (o tym, że biały przedmiot widziany z daleka na czarnym tle wyda się większym niż jest, ciemny na białym – mniejszy; grubość wieży się zmienia, gdy jego górna część znajduje się we mgle, dymie, kurzu – dolna część wydaje się mniejsza a na górze – większa etc.). Badając gałąź optyki zwaną katoptryką, zajmującą się problemem odbić zwierciadlanych, Leonardo przytacza zdanie o wymowie symbolicznej lustra, porównuje artystę do lustra podstawowa teza o nieskończonym i nieustannym wysyłaniu widoków przedmiotów. Uzmysławiał tę tezę za pomocą dwóch luster ustawionych naprzeciw siebie, odbijających w nieskończoność swój obraz. (z przedmowy Marii Rzepińskiej) Stąd niedaleko już do manierystycznych czy barokowych wręcz zabiegów iluzjonistycznych. 23 Izba Nowożeńców lub malowany pokój, pomieszczenie pełniące rolę zarówno sali audiencyjnej, jak i reprezentacyjnej sypialni, zawiera na swoich ścianach także sceny z życia rodziny Gonzagi, przedzielone fikcyjnymi pilastrami wspartymi na iluzorycznym marmurowym cokole. 196 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 profilu samego twórcy iluzji Camera degli Sposi24. Zaś podwójna iluzja, gdzie postacie zdają się ukazywać w namalowanej przestrzeni przed i za zadziwiającą architekturą, znajdzie swoją kontynuację w rzymskich realizacjach Pietro da Cortona czy Andrea Pozzo25. Rozróżnienie pomiędzy prawdziwym a fikcyjnym, namalowanym światem jest stale utrudniane w Camera picta: na jednej ze ścian putta z widocznym wysiłkiem podnoszą tablicę zawierającą „publiczny” podpis artysty, odsłaniając tym samym ciężką zasłonę ze skóry, dokładnie taką, jakiej używano na ówczesnym dworze. Correggio, urodzony około 1489 roku, prawdopodobnie swe pierwsze malarskie doświadczenia zbierał w Mantui, gdzie inspirowały go prace zmarłego w roku 1506 Mantegny, czego dowodzą między innymi freski w S. Andrea w Mantui namalowane około 1507 roku. W latach 1520-21 Correggio malował w Parmie, w kopule kościoła klasztornego Świętego Jana Ewangelisty, „Wizję św. Jana na Patmos”, gdzie udowodnił biegłość w budowaniu przekonującej iluzji przestrzennej dzięki zastosowaniu silnych skrótów ukazanych postaci i zręcznym operowaniu światłem. Nie ma wątpliwości, że wcześniejsza wizyta Correggia w Rzymie, gdzie widział watykańskie freski Michała Anioła i Rafaela, wywarła ogromny wpływ na kompozycję. Malowidło przedstawia świętego Jana, ostatniego apostoła zmarłego zgodnie z tradycją w wieku ponad stu lat, gdy w chwili śmierci widzi wychodzącego mu na spotkanie Chrystusa, otoczonego pozostałymi apostołami. Figury zarówno unoszącego się świętego Jana, jak i otaczających go mężczyzn zyskują zdecydowaną przestrzenność. Obrazy 24 W “Klasycy sztuki. Mantegna” oprac. serii S. Peccatori i S. Zuffi, Wydawnictwo Arkady, Warszawa 2006 czytamy: „Mantegna musiał czuć się bliski konwencji symbolicznej Camera picta, w której migoce wielość znaczeń to prywatnych, to dynastycznych, to znów alegorycznych. Dumę artysty, ale też humanisty i erudyty, widać w zgrabnie ukrytym detalu: ruch obłoku, który zakrywa niebo oculusa, odsłania ludzki profil nader podobny do autoportretu, jaki Mantegna umieścił w Prezentacji w świątyni. To subtelny sposób wskazania własnej roli w ramach kompozycji, bez reszty opartej na udawaniu” To nie jedyny przykład zainteresowania pracą wyobraźni, w „Cnocie wypędzającej występek” z ok. 1490 roku także znajdziemy ludzkie oblicza w chmurach. 25 R. Wittkower, Art and Architecture in Italy, 1600-1750, Yale University Press, New Haven and London 1999, s. 76. 197 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Correggia cechuje elegancja wyszukanych ruchów i gestów, zgodnie z estetyką manieryzmu, którą on sam współtworzył. Kolejne, najsłynniejsze jego dzieło, powstało na sklepieniu kopuły katedry w Parmie i jest poświęcone wniebowzięciu Marii. Matka Boska, otoczona aniołami, z szeroko rozłożonymi ramionami wznosi się na chmurze do nieba, wprost ginąc w chaosie postaci, chmur i światła. Correggio antycypował tym dziełem ważne cechy barokowego malarstwa iluzjonistycznego, nie dochodząc jednak jeszcze do takich zabiegów, jak przekraczanie przez namalowane postaci fikcyjnych ram sklepień. Rok 1527 stanowił ważną cezurę w świecie basenu śródziemnomorskiego. Najazd wojsk hiszpańskich, straszliwe Sacco di Roma zakończyło pełną optymizmu epokę renesansu. Nowe wytyczne Soboru Trydenckiego (zakończonego w 1563 roku) żądały od sztuki prostoty, zrozumiałości, realistycznej interpretacji oraz emocjonalnego pobudzania odbiorcy do pobożności. Nawet Chrystus winien być ukazany jako „dotknięty, krwawiący, z rozdartą skórą twarzy, zdeformowany, poraniony i szpetny”26. Natomiast zalecenia nowo wyniesionych na ołtarze, takich jak Filip Neri czy Jan od Krzyża, wymagały, aby obrazy wzmagały modlitwy: „tam, gdzie zmysły są najmniej zajmowane, tam modlitwa staje się najintensywniejsza”27. Jednocześnie to czas powstawania ogromnej ilości nowych świątyń: w samym Rzymie od ostatnich dwóch, trzech dekad XVI wieku budowane są Il Gesu, San Andrea della Valle, San Carlo al Corso, Chiesa Nova, San Ignazio… Czym wyjaśnić tą rozbieżność wspaniałych architektonicznie budynków i surowości wobec malunków? Dekoracje plastyczne były nieco późniejsze stylistycznie od wnętrz, w których się znajdowały, z powodu różnicy w czasie aktywności nowych zakonów a kanonizacją ich założycieli. Wczesna „ikonoklastyczna” tendencja, której wyraz dał wspomniany już Filip Neri pragnący białych ścian w Chiesa Nova, została 26 G. A. Gilio, Due Dialogi, Camerino, 1564 (ed. P. Barocchi, Trattati d’arte del Cinquecento, Bari, 1961, II, 40) [w:] R. Wittkower, op. cit., s. 1 (tłumaczenie z ang. własne). 27 Ibidem, s. 3. 198 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 wkrótce poniechana28. Różnicę w przedstawieniach świątynnych II dekady XVII wieku i w dojrzałym baroku widać na przykładzie wizerunków świętych: zrazu w nastroju pobożności, ekstatycznych wizji udzielających się patrzącemu, potem: wznoszących się ku niebu, na obłokach, w otoczeniu aniołów, sugerujących, że oto jesteśmy świadkami a oglądany obraz – naszą osobistą wizją i przeżyciem mistycznym. Nowy nurt egzaltowanej percepcji ekstazy „od wewnątrz”, a nie „z zewnątrz”, związany był z potrzebą szczególnego uhonorowania świętych takich jak Karol Boromeusz, Ignacy, Franciszek Ksawery czy Teresa, ich życia, cudów, ziemskiej i duchowej misji. W dodatku potrzebowano wsparcia i ponownego zaznaczenia dogmatów Kościoła Katolickiego, prawd nadwątlonych przemianami reformacyjnymi. Malowidła miały, wzmacniając wiarę i kierując emocjami, dawać odczucie władzy duchowej nad wiernymi. Świetnie służyło temu zaczerpnięcie z tematów heroicznych żywotów, chwały męczeństwa, wzorów żalu i skruchy, wizji i ekstaz świętych, w zamian za dotychczasowe intymne obrazy dzieciństwa Jezusa29. Jakkolwiek współczesnemu odbiorcy taka komunikacja przez uczucia może wydawać się wyświechtana, nieuczciwa czy pełna hipokryzji, należy pamiętać o narracyjnej konwencji baroku oraz retorycznym sensie gestów i ekspresji. Pietro Berettini da Cortona, twórczy zarówno w dziedzinie plastycznej, jak i architektonicznej czy dekoratorskiej, nie doczekał się sławy, jaka przypadła w udziale Berniniemu i Borrominiemu. Tymczasem ci trzej stanowili panteon artystyczny dojrzałego baroku rzymskiego. Cortona od początku swej kariery w wieku 26 lat aż do końca życia będzie jednocześnie zajmował się zleceniami architektonicznymi i plastycznymi, osiągając coraz większe mistrzostwo. Autor dekoracji pomieszczeń we florenckim Palazzo Pitti, wnętrz Chiesa Nuova, zaprojektował także fasady S. Maria In Via Lata czy galerię w Palazzo Pamphili Rzymie. Kolejne zlecenie przyszło wraz z nowym nabytkiem kardynała Francisco Barberini, który odkupił od rodziny Sforzów w 1625 roku rzymski pałac. Cortona umocnił swoją pozycję jako architekt dzięki zaprojektowaniu drzwi do teatru 28 29 A dekoracją Chiesa Nuova zajął się kilkadziesiąt lat później sam Pietro da Cortona. R. Wittkower, op. cit.., s. 16 (parafraza z ang. własna). 199 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 pałacu, dekoracyjnych partii ścian teatru czy bramy w stylu doryckim prowadzącej do ogrodu pałacowego. Jednak największych osiągnięciem okazały się freski na sklepieniu w Gran Salone. Przed otrzymaniem tego zlecenia Cortona dekorował małą galerię (na końcu pokoi zajmowanych przez Galeria Nazionale d’Arte Antica) oraz kaplicę w apartamentach Taddea Barberniniego. Lata 1632(3)-1639 narodziły jedno z najwspanialszych dzieł barokowych: dekorację Wielkiego Salonu w Palazzo Barbernini. W tym czasie Cortona odbył podróż do Florencji i Wenecji, lecz wpływ tego miasta, choć niezaprzeczalny w całej kompozycji, nie stanowi jedynego źródła koncepcji tej pracy. Nie on pierwszy tworzył iluzjonistyczne freski w Rzymie – wcześniej bracia Alberti dekorowali Salę Clementina na Watykanie, a Guercino tworzył w Casino dell’Aurora - jednak użył wszystkich metod swoich poprzedników z niepowtarzalną dotąd dramaturgią. Cały program Triumfu Bożej Opatrzności i aluzje alegoryczne zostały przygotowane przez protegowanego kardynała Barberniniego: poetę Francesco Braccioliniego. Zrazu wykonawcą ogromnego zlecenia miał być Andrea Carrassei, jednak ostatecznie wygrał Cortona. „Podczas gdy we wcześniejszych realizacjach salony cechowały się płaskim stropem, tym razem Barbernini wolał wyniosłe sklepienie”30. Głównym tematem stały się figury unoszące się na niebie w i spoza otwarcia szczytu sklepienia. Obramowanie jest iluzjonistyczną entablaturą przytrzymywaną przez pomosty zawierające różne dekoracyjne elementy otoczone przez atlanty, z trytonami trzymającymi girlandy na rogach oktogonalnych paneli. Architektoniczne obramowanie z girlandami, muszlami, maskami i delfinami zostało namalowane en grisaille tak, by łudząco przypominać dekorację stucco. W przeciwieństwie do rygorystycznej kwadratury (o której szerzej mowa będzie przy omawianiu dzieł Andrei Pozzo), w „Triumfie Bożej Opatrzności” architektoniczna rama nie ma poszerzać właściwego rozmiaru sklepienia. Dodatkowo dekoracje „stiukowe”, choć czerpały z lokalnej tradycji rzymskiej XVI wieku wykorzystującej stiuk, dokonały transformacji tego zabiegu, „używając” stiuku namalowanego. 30 Jörg, Martin Merz, Pietro da Cortona and Roman Baroque architecture, London 2008, s. 27. 200 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Rama dzieli całe sklepienie na pięć oddzielonych przestrzeni, gdzie iluzja jest podwójna: jednakowe niebo łączy różne sceny znajdujące się za fikcyjną stiukową ramą, podczas gdy postacie i chmury nałożone i przenikające przez granicę ramy zdają się wisieć wewnątrz sklepienia wprost nad widzem. To właśnie fakt istnienia owej ramy czyni możliwym percypowanie zarówno iluzjonistycznego poszerzania, jak i iluzjonistycznego kurczenia się obiektywnej przestrzeni. Możemy mnożyć powiązania formalne tego dzieła: to tradycja północna, wywodząca się od Mantegni, kontynuowanie manierystycznych konwencji postaci ukazywanych na tle architektury, Corriegiowska ciągłość przestrzeni, a także metoda użyta w środkowym polu, da sotto in su, w analogii do „Triumfu Wenecji” Paola Veronese. Przypatrzmy się jednak samemu dziełu: z początku figury ponad naszymi głowami zdają się wirować, wręcz grozić upadkiem swych potężnych ciał. Po chwili, kierowani światłocieniem, a w szczególności blaskiem bijącym od aureoli Boskiej Opatrzności, zwracamy uwagę na centrum kompozycyjne i znaczeniowe całości. Ruchy piszących czy lecących figur łączą się z łukiem architektonicznej dekoracji, zaś postacie niesione są na kłębach chmur do punktu, gdzie Boska Opatrzność wznosi symbole papieskiej władzy. Daje ona koronę nieśmiertelności trzem pszczołom Barberinich, zawartym w wieńcu laurowym i koronowanych tiarą oraz kluczami świętego Piotra. Brak linii podziału między poszczególnymi partiami kompozycji nadaje nieporównywalną dynamikę całości. Opatrzność, niesiona wysoko, ponad Czasem i Przestrzenią, władczym gestem wskazując na koronę z gwiazd z pszczołami Barberninich, oręduje do Nieśmiertelności. Trzy wspaniałe lecące pszczoły, będące również symbolem Boskiej Opieki, znajdują się w obramowaniu herbu. Otoczone są wieńcem laurowym trzymanym w formie kartusza przez wyobrażenia trzech cnót teologicznych. Wawrzyn jest zarówno innym emblematem rodu Barbernich, jak i samej Nieśmiertelności. Putto w górnym lewym rogu składa koronę poety: to aluzja do literackiego daru Urbana VIII. Tak zinterpretowany, wysoce perswazyjny „Triumf Opatrzności Bożej” głosi: papież – poeta Urban VIII, wybrany przez Boską Opatrzność i będący zaiste Jej ramieniem, godzien jest 201 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 nieśmiertelności. Cztery pozostałe sceny, współgrając z centralną, są jakby komentarzem do ówczesnej działalności papieskiej. Ilustrują w tradycyjnym, alegoryczno – mitologicznym stylu jego Męstwo w walce z herezją (Atena Pallas niszcząca Bezczelność i Pychę pod postaciami Gigantów), jego Pobożność sprzeciwiającą się Pożądliwości i Nieumiarkowaniu (reprezentowanych przez satyrów), Sprawiedliwość (Herkules wypędzający Harpie), oraz Roztropność gwarantującą błogosławieństwo pokoju (Świątynia Janusa). Ten zawiły opis jest wciąż za skromny, by oddać przepych samej realizacji. Dość powiedzieć, że współczesna aranżacja Gran Salone pozwoliła na umieszczenie pośrodku kanap, by obserwatorzy, leżąc, mogli bez drętwiejących karków przez długie chwile wpatrywać się w malowidło sklepienne, odnajdując zawarte w nim symbole. Nigdy później Cortona nie osiągnął – czy też nie aspirował – do podobnej gęstości znaczeń i wzniosłości wyrażonej w tak burzliwym porywie namiętności. Postaci zdają się podążać ku górze, zakręcać wokół własnych osi, kłębić się grupami, z których nieraz dostrzegamy nie figury jako całości, ale jakby tumult wygiętych dłoni i nóg. Na tle tak brawurowych działań iluzjonistycznych dziwić może dawne oburzenie Platona skierowane przeciwko artystom: „Czyż łóżko, które jest bliżej albo dalej, nie jest tej samej wielkości? A więc czy nie należy narysować tego łóżka w wielkości jednakowej? Czy rysowanie łóżka – stojącego daleko – w wymiarach mniejszych nie jest złudzeniem? Czy ci malarze, którzy rysują zgodnie z tą perspektywą, nie są producentami złudzenia, czyli kłamcami”31. A przecież, jak poucza Gombrich, a przed nim teoretycy minionych epok, ustaliwszy kąt patrzącego oka można tak zaaranżować anamorfozę, ze perspektywiczne zniekształcenie niczym nie będzie się różniło od wyglądu „normalnego”. Czym jest zatem zniekształcenie? Prostą zmianą proporcji, wzajemnych stosunków poszczególnych elementów, składających się na przykład na ludzkie ciało. Gombrich, pisząc o podstawowym błędzie popełnianym przez teoretyków i nas, odbiorców sztuki, który wynika z założenia, że istnieją środki przedstawienia „wyglądów” czy „przestrzeni” 31 Słowa te przytacza niedosłownie Strzemiński w: W. Strzemiński, op. cit., s. 81. 202 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 samych w sobie, przyrównuje nas do Platona. Podobnie jak ów wróg artystów, także i my chętnie uznajemy za „rzeczywiste” takie przedstawienie, w którym proporcje brył są oddane prawidłowo. Na tle współczesnych Cortonie malarzy ocena jego dzieł jest niejednoznaczna. Postacie u Andrea Sacchi są bardziej przekonujące, Poussin umie zawrzeć na płótnach treści moralne, a Guercino jest niezrównanym kolorystą. Żaden z nich jednak nie ma temperamentu Cortony w przenoszeniu bogatych idei na najszerszą skalę, unaocznianiu zdarzeń, jego daru narracyjnego, budowania nagłych i nieporównywalnych punktów kulminacyjnych32. W tym samym Palazzo Barberini znajduje się niemniej ujmujące, choć dużo mniejsze i nie tak patetyczne jak plafon Cortony, malowidło nasklepienne właśnie Andrea Sacchi33. Jako protegowany kardynała Antonio Barberniniego, Sacchi otrzymał zamówienie od siostrzeńca Urbana VIII, Taddea Barberniego, na przedstawienie alegorii Bożej Mądrości. Źródłem inspiracji był apokryficzny tekst z „Mądrości Salomona”: „Jeśli zatem, książęta narodów, zachwytu szukacie w tronach i berłach (doczesnych dobrach), lepiej oddajcie szacunek mądrości, bo ona panuje na wieki”34. Mądrość, przedstawiona jako władająca ponad światem kobieta, otoczona jest wyobrażeniami jedenastu cnót, personifikacji jej przymiotów opisanych w apokryficznym tekście. Niewiasta trzyma w lewej dłoni nieskazitelne zwierciadło, symbol Prudentii, cnoty roztropności, zaś w prawej: Oko Boże. Pod tronem Bożej Mądrości35 znajduje się słońce, którego usytuowanie wskazuje na znajomość teorii heliocentrycznej. Zaś rozplanowanie gwiazd – pozornie tylko dekoracyjnych, świetlistych punktów namalowanych w przypadkowych miejscach plafonu – wskazuje na głęboko symboliczną prawdę: oto artysta zapisał w ten sposób astralną konfigurację, która ukazała się na niebie nocą z 32 Ten fragment, a także poniższe, wybrane sformułowania zaczerpnięte są z: R. Wittkower, op. cit, s. 76 i nast. 33 Najsłynniejsze jego dzieło, „Wizja świętego Romualda”, znajduje się obecnie w Pinakotece Watykańskiej. 34 R. Wittkower, op. cit., s 86 (tekst w publikacji przełożony na język staroangielski, za tłumaczenie dziękuję Magdalenie Dworak). 35 Na którym odnajdziemy herb rodziny Chigich. 203 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 piątego na szóstego sierpnia 1623 roku, kiedy to kardynał Maffeo Barbernini stał się papieżem Urbanem VIII! To właśnie podczas wspólnej pracy w Palazzo Barbernini drogi Sacchiego i Cortony przecięły się. Prawdopodobnie w roku ukończenia „Bożej Mądrości” rozpoczęło się tworzenie dzieła Cortony. Pokrewne w tematyce, oba freski różnią się diametralnie pod względem formalnym. Niewielka ilość postaci w „Bożej Mądrości”, które raczej po prostu są niż działają, wzorowana jest na spokojnym rytmie Rafaelowskiego Parnasu. Według Wittkowera Sacchi rezygnuje w tej kompozycji z iluzjonizmu i maluje jak gdyby na sztalugowym płótnie, nie tworząc jednak obramowanej przestrzeni, lecz otwartą na podobieństwo sceny teatralnej36. Przy okazji rozgorzał też spór pomiędzy Cortoną a Sacchim, konflikt artystów dotyczący starego problemu: czy należy odtwarzać niewielką ilość postaci, czy też tłumnie zapełniać malowidła. Po jednej stronie stali – a wraz z nimi Sacchi – zwolennicy opowiadania historii za pomocą gestów, ekspresji i ruchu, odnoszącej się do zdolności malarza do wyrażenia idei obecnej w umyśle człowieka. Klasyczne teorie – na przykład u Albertiego – zalecają użycie dziewięciu lub dziesięciu postaci, gdyż w tłumie pojedyncze osoby tracą indywidualność i partykularny charakter. Żądanie od obrazu, by, jak w utworze poetyckim czy dramatycznym, postacie miały z osobna jasno opisaną funkcję, Pietro da Cortona znał i akceptował, jednocześnie traktując obraz bardziej jako epopeję37. Jak w eposie – dzieło musi mieć temat główny i wiele pobocznych epizodów. Obraz tchnąć będzie dostojeństwem i żywotnością dzięki połączeniu grup figur i podziałowi przykuwających wzrok przestrzeni światła i cienia. Jak chór w antycznej tragedii, epizody obrazu wspierają główny wątek38. 36 R. Wittkower, op. cit., s. 86 Tak różne stanowiska miały jednak wspólny rdzeń w antycznym już, Horacjańskim podejściu do relacji sztuk wizualnych i poetyckich: Ut pictura poesis. 38 Te dwa różne stanowiska, poparte teoretycznymi wyjaśnieniami, wynikały także z poruszania się w innych kręgach artystycznych. Przykładowo Sacchi, zwolennik stylu Algardiego czy Poussina, bronił zasad umiaru, poszanowania decorum i naturalnej gestykulacji w obrazach. Te i wcześniejsze uwagi wywodzą się z przytaczanego już wstępu do „Art and Architecture…” Wittkowera. 37 204 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Równolegle z wielkimi malarzami – iluzjonistami tworzył bodaj najwspanialszy rzeźbiarz w historii w ogóle, Bernini, godny następca Buontalentiego – rzeźbiarza, a zarazem reżysera niezwykłych, iluzjonistycznych sztuczek39. Swą karierę Bernini rozwija, malując dla rodziny Farnese w ich pałacu. Był tam „…do połowy prawie rzeźbiarzem, a przynajmniej malarzem naśladującym rzeźbiarza... przepyszne pilastry w chiaroscuro, medaliony jakby z brązu i podobizny płaskorzeźb pod sufitem zdawały się odstawać od ściany i być dziełem dłuta (wzorując się na Villa Farnesina Rafaela).”40 Dzięki opisom najbardziej reprezentatywnych dzieł GianLorenza poznajemy specyfikę twórczości artysty-cudotwórcy, zdolnego z kamienia, wody czy odpowiednio ukształtowanej przestrzeni, tworzyć do dziś zadziwiające iluzje… Najlepiej wiodło się Berniniemu za pontyfikatu Urbana VIII (kardynała Matteo Barberiniego), który miał powiedzieć nawet: „Wielkie to szczęście dla artysty, że Barbernini został papieżem, ale jeszcze więcej musi się cieszyć Barbernini, że Lorenzo żyje za jego pontyfikatu”41. To za jego czasów miały miejsce wydarzenia tak wzburzające Rzymian, jak choćby budowani baldachimu konfesji świętego Piotra w bazylice pod jego wezwaniem. Wtedy też lud ustami Panquina ocenił pysznego dostojnika: „Quod non fecerunt barbari, fecerunt Barberini”42. W 1644 roku z polecenia kardynała Federico Cornaro Bernini zajął się dekoracją kaplicy S. Maria della Vittoria43, tworząc przedstawienie Świętej Teresa ugodzonej strzałą Bożej Miłości. Oddajmy głos Chłędowskiemu: „Nikt przed nim nie zdołał wykonać posągów przedstawiających tak skomplikowane, gwałtowne i delikatne uczucia ludzkie. Tą grupą wkroczył on niejako w dziedzinę malarstwa, a dłuto jego prawie pędzlem się stało, umiał bowiem jak malarz wywołać nieporównaną grę światła i cieni w marmurze… zawiera psychiczne tajemnice, jakie w ogóle 39 Wystarczy przywołać manierystyczne zabiegi Buontalentiego i dzieło takie jak słynna Grota w Ogrodach Boboli przy Palazzo Pitti we Florencji. 40 K. Chłędowski „Rzym. Ludzie baroku”, s. 402. 41 Ibidem, s. 405. 42 „Czego nie uczynili barbarzyńcy, tego dokończył Barbernini” w nawiązaniu do przetopienia na baldachim brązowych ozdób z Panteonu Agryppy, ibidem, s. 409. 43 Na pamiątkę zwycięstwa wojsk katolickich w bitwie na Białej Górze. 205 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 mało który marmur w sobie mieści… nadziemskie uczucia i tyle tonów ziemskiej zmysłowości”44. Jakże dziwnie na tym tle brzmią słowa innego artysty, niemal o dwieście lat wcześniejszego: „Mówi rzeźbiarz, że nie może wykonać jednej postaci, nie stwarzając jednocześnie nieskończonej liczby innych, ze względu na nieskończoną mnogość zarysów, których ilość jest ciągła. Odpowiemy, że nieskończenie mnogie zarysy takiej figury sprowadzają się do dwóch półfigur…. I takie połowy, jeśli będą miały stosownie rozmieszczone wypukłości we wszystkich swych częściach, same przez się bez innego kunsztu odpowiadać będą nieskończonej mnogości figur, które rzekomo miał zrobić rzeźbiarz.”45 Dalej zaś Leonardo przekonuje: „Pierwszym cudem, który przejawia się w malowidle, jest to, iż ma ono pozór oderwanego od ściany lub innej płaszczyzny i łudzi w ten sposób [nawet] przenikliwy osąd, choć w rzeczywistości nie jest oddzielone od płaszczyzny ściany; rzeźbiarz – w danym wypadku – wykonuje dzieła, które wydają się tylko tym, czym są w rzeczywistości; tu leży przyczyna tego, że malarz musi posiadać znajomość cieni odpowiednich wobec świateł. Rzeźbiarz nie potrzebuje takiej wiedzy…”46. Nie na miejscu zdają się być, na tle twórczości Berniniego, słowa: „Powie rzeźbiarz, że wykona płaskorzeźbę i ukaże za pomocą perspektywy to, czego nie ma w rzeczywistości. Odpowiemy, że perspektywa jest członem malarstwa i że w tym wypadku rzeźbiarz staje się malarzem…”47 Tworzenie iluzji, przenikanie się prawdy i złudy – to zabiegi bliskie sztuce nie tylko malarskiej. W dobie renesansu, manieryzmu i baroku podobnie działo się w dziełach rzeźbiarskich i architektonicznych, w czym niepoślednia rola przypada zjawisku teatralizacji, powszechnemu zwłaszcza w XVII wieku. Gdy patrzymy na postać świętego Longina, wyrzeźbionego dłutem Berniniego w jednej z nisz bazyliki świętego Piotra, nieodparcie przychodzi do głowy skojarzenie ze 44 Ibidem, s.420-421. Te same słowa można odnieść do innej rzeźby Berniniego, Agonii błogosławionej Ludovici Albertoni. 45 L. da Vinci, op. cit., s. 145. 46 Ibidem, s. 146. 47 Ibidem, s. 144. 206 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 śpiewaniem arii operowej i żywiołowymi, iście aktorskimi gestami48. Iluzjonizm, zacierający granicę między prawdą a wyobrażeniem, był równie emocjonalny i wszechogarniający jak sztuki teatralne, tak samo pozwalając zapomnieć o codzienności. Sam Bernini lubił przestawienia sceniczne, układał komedie, a korzystając z karnawału 1637r. wystawił farsę, w której wyśmiewał przeciwników oskarżających o naruszenie fundamentów kopuły bazyliki św. Piotra (którzy nota bene odegrali się w następnym karnawale). Chłędowski raczy nas wspaniałym opisem teatralizacji życia XVII- wiecznego Rzymu. Pozwolę sobie przytoczyć szerszy fragment tej relacji, by wprowadzić czytelnika w kulturę, w której tworzono najwspanialsze iluzjonistyczne dzieła: „Za czasów cesarskich zaspokajano lud rzymski chlebem i zabawami; w XVII wieku skąpiono mu chleba, ale natomiast mógł się plebs patrzeć na festyny, na religijne i świeckie pochody, wjazdy ambasadorów, teatry, których urządzano bez liku. Zdaje się, że wszystkie pragnienia klas zamożnych zespoliły się w żądzy okazania blasku i przepychu. Kościół chciał olśnić społeczeństwo barwnymi procesjami, wystawnymi nabożeństwami, za przykładem kościoła szli papiescy nepoci, zagraniczni ambasadorowie i rzymscy magnaci… Ludowi mniej więcej było obojętne, jaki powód był tych festynów, czy possesso papieskie, czy beatyfikacja jakiejś zasłużonej osobistości, czy wjazd królowej szwedzkiej, czy maskarada… Bernini był najpierwszym, najznakomitszym reżyserem tych rzymskich zabaw XVII wieku… Czy budowano wspaniały katafalk dla zmarłego kardynała, czy ozdabiano kościół na uroczystość kanonizacji jakiego świętego, czy miano grać komedię w salonach Colonnów, wszędzie wzywano pomocy Gianlorenza.”49 48 W samej bazylice miały miejsce zresztą przedstawienia teatralne, takie jak przy okazji kanonizacji królowej Elżbiety w 1625 roku (za Chłędowskim). 49 K. Chłędowski, op. cit., s. 431-432, gdzie dalej czytamy m.in. o procesji kard. Pallotta della nazione della Marca:„… widowisko niezrównane, urządzono je w nocy dla większego wrażenia; przeszło sześćset pochodni oblewało ulice czerwonym blaskiem, w oknach jarzyło się tysiące świec. Wśród procesji niesiono dużego Chrystusa na krzyżu… posuwano na kółkach kaplicę zbudowaną z drzewa na wzór Santa Casa di Loreto, którą aniołowie nieśli przez morze tak doskonale naśladowane, że zdawało się ludziom, iż widzą przed sobą prawdziwe fale”. Polskim odpowiednikiem takiej wszechogarniającej teatralizacji byłaby sarmacka pompa funebre, która zyskała popularność także poza krajem – wystawna, reżyserowana, niekiedy wręcz groteskowa ceremonia pogrzebowa z katafalkami o przeróżnych alegorycznych kształtach, aniołami 207 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Najsławniejszy spektakl Berniniego, opisany przez Maksymiliana Montecuccoli i wystawiony w 1637 roku, nosił tytuł „Due teatri, l’uno a specchio dell’altro” („Dwa teatry, jeden przeglądający się drugiemu w lustrze”). Jest on wspaniałym dowodem na bliskość iluzjonistycznych malowideł i lubującego się w złudzie teatru oraz ówczesnego przenikania się różnych dziedzin artystycznej fantazji50. Oto jego opis: Na scenie pojawiają, częściowo żywi a częściowo namalowani, ludzie, zupełnie podobni do prawdziwej publiczności. Pomiędzy nimi przechadza się dwóch Coviellów – blagierów: jeden udaje, że rysuje prawdziwą publiczność, a drugi – że tą namalowaną. Pierwszy zwraca uwagę kompana, że stojąc tak tyłem, nie okazuje dobrego wychowania widzom. „Wszak i ty obrażasz słuchaczy” – mówi drugi – obracając towarzysza do malowanych słuchaczy. Ostatecznie obaj nie wiedzieli już, jak się ustawić, by nikogo nie obrazić. W końcu więc przeciągnęli płótno wzdłuż sceny i każdy grał przed swoimi widzami. Każdy deklamował swój monolog, by potem znów znaleźć się przed sceną i opowiadać sobie nawzajem o swojej grze, pokazując np. widoki nocy, przesuwające się obłoki, wiejskie dziewczęta wesoło tańczące… Na koniec zaś „… wszedł korowód paziom ubranych w żałobę i niosących czarne, zapalone pochodnie. Za nimi wjechała śmierć na chudej szkapie, z kosą …(…) śmierć przecina nić wszystkich komedii i odbiera chęć do wszelkich światowych przyjemności.”51 Bóg ukarał złe postępki oszukujących Coviellów, fałszerzy sumień publiczności: nad ich głowami zawalił się dom: „Było na co patrzeć – powiada Montecuccoli – na scenę spadały wśród kurzu belki, kamienie, wapno, wnoszono trupy ludzi zabitych, sceny godne podziwu całego świata”52. Truizmem jest stwierdzenie, że mroczny dmącymi w trąby czy skrzydlatymi kościotrupami. 50 W późnym baroku przenikanie się sztuk było szczytowe: malowidło Pozza do sceny Tiepola wymagające proscenium, kurtyny, kulis w technice kwadratury oraz namalowanych aktorów wykraczających z bocznych skrzydeł, grało ważną (a często i najważniejszą) rolę. Późny barok obsesyjnie zresztą zajmuje się teatrem: w 1678 roku zagrano 130 komedii na prywatnych scenach w samym tylko Rzymie (za: R. Wittkower, op. cit., wstęp, s. 3). 51 K. Chłędowski, op. cit., s. 436. 52 Równie drastyczne efekty osiągnął Bernini w swojej komedii „Inondazione delle Tevere” (rok po rzeczywistym wylewie Tybru) z 1638 roku: W głębi sceny widać było kościół św. Piotra, zamek św. Anioła, zaś na pierwszym planie – Tyber z piętrzącymi się falami. W części rzeki „…najbardziej zbliżonej do publiczności przepływała prawdziwa woda, a żywi ludzie krążyli w łodziach z 208 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 koniec spektaklu nie miał wywołać w widzach reakcji pokutnych, a jedynie zadziwić obecnych spektakularnym efektem „gniewu Bożego”. Dla Berniniego elementem gry – wyszukanej, pełnej erudycyjnych odwołań i zaskakującej – była także woda, którą po mistrzowsku ujarzmiał w swoich rzymskich fontannach. Wystarczy wymienić dwie z nich: Fontannę Trytona na Piazza Barberini (początkowo na rogu Via Sistina) oraz Fontannę Czterech Rzek na Pizza Navona. W tej pierwszej tryton staje się wręcz elementem rozpryskującej i mieniącej się wody53. Druga zaś przedstawiając rzeki Nil, Ganges, Dunaj i Rio della Plata, była swoistą apoteozą ruchu, życia, flory i fauny dalekich krajów. Promienie słoneczne padające na skały i malownicze jaskinie z marmuru powodują, dzięki umiejętnemu zastosowaniu działania wody, wrażenie poruszania się umieszczonych tam potwornych zwierząt, czatujących na każdego, kto się przybliży54. „W drugiej połowie XVII wieku z Cortonowskiej linii jego malarstwa freskowego wyłoniły się dwie odmiany prowadzące już ku barokowi późnemu”55. Pierwszy nurt był dekoracyjny, drugi zaś, z którym związany był Andrea Pozzo, wymagał stosowania perspektywicznych wykresów elementów architektonicznych. Jak więc w praktyce wyglądało konstruowanie owych elementów? Przede wszystkim opierano się na silnym uproszczeniu – przedmiotów i metod tworzenia ich obrazów. W swoim traktacie Pozzo przedstawia zasady konstruowania perspektywy, pokazując detale jednego brzegu na drugi, urzędnicy i słudzy miejscy pracowali nad utwierdzeniem wałów obawiając się, że rzeka wystąpi z brzegów”. (Ibidem, s. 436). Wał jednak wkrótce pęka, publiczność ucieka, a Bernini, który wszystko przewidział, tuż przed publicznością wstrzymuje wodę. Cel moralny został osiągnięty: udana dobroć, udane miłosierdzie, hipokryzja pociągają za sobą gniew boży (za Chłędowskim). 53 Temat, wzięty z „Przemian” Owidiusza, odnosi się do trytona dmącego w muszlę pieśń pokoju po potopie świata (nie zaś, jak podaje Chłędowski, „jakąś pieśń barbarzyńską” (ibidem, s. 423). 54 Obawa oglądających fontanny Berniniego nie wydaje się całkiem bezpodstawna, wziąwszy pod uwagę anegdotę z czasów rzymskich: gdy papież Innocenty, zniecierpliwiony przedłużającym się otwarciem Fontana di Quattro Fiumi, po kolejnej bezowocnej wizycie na Piazza Navona odwrócił się, by już odejść, Bernini niespodziewanie puścił wodę, oblewając dostojnika kościelnego. Mokremu papieżowi ukazał się ukończony już cud rzeźby i inżynierii (za Chłędowskim). 55 J. K. Ostrowski, Sztuka włoska XVII i pierwszej połowy XVIII wieku; [w:] Sztuka świata, Warszawa 1994. 209 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 architektoniczne w dwóch rzutach i na ich podstawie, „w oparciu o metodę punktów przebicia promieni widzenia z tłem konstruowany jest obraz perspektywiczny detalu.”56 Pozzo przywiązuje wagę do skali obiektu, zachowując proporcję między obiektem a obserwatorem i dbając, by położenie pozornej architektury względem obserwatora tworzyło niesamowitą iluzję głębi. Doznania są modyfikowane przez przewidywania, domysły i założenia57. Pozzo był wszechstronnym artystą – wybitnym zarówno architektem, malarzem, pisarzem, jak i scenografem. Podobnie jak wyżej wspomniany Gianlorenzo Bernini, jego twórczość przenikał aspekt teatralizacji, a kompozycje w licznych kościołach równały się z najlepszymi układami scenograficznymi, przypominając architekturę teatru. Pozzo tworzył wykresy perspektywiczne elementów architektonicznych będących postawą do tworzenia malowideł iluzjonistyczno – architektonicznych we wnętrzach architektonicznych. Był także autorem tak fantastycznych pomysłów, jak, niestety niezrealizowany, projekt „siedzących” kolumn58. Kwadratura, iluzjonistyczny obraz architektury fikcyjnej, wykorzystuje fakt zakrzywienia sklepienia tworzącego obraz niekolinearny59. Tworzy ona iluzję zwiększającą przestrzeń, w której architektura iluzjonistyczna w sposób dla oka wręcz niedostrzegalny przechodziła w realną (a wysokość świątyń ma tu swoje znaczenie). Świadome działanie kontrreformacyjnej jezuickiej retoryki ma 56 A. Żaba, J. Czajor, Traktat Andrea Pozzo Perspectiva pictorum et architectorum... jako nowoczesny podręcznik dla barokowych kwadraturzystów, s. 41 (artykuł jest rozszerzeniem referatu wygłoszonego na II Ogólnopolskim Seminarium Nowoczesne Nauczanie Geometrii i Grafiki Inżynierskiej, Wisła 1998 r.) 57 E. Gombrich, op. cit., s. 295. 58 Sam Pozzo pyta w swoim „Traktacie...”: skoro kolumny i obramienia drzwi mogą być zastąpione posągami zwanymi kariatydami: dlaczego kolumny nie mogą siedzieć? [4/s.opis do fig. 75/cz.II]. W artykule, z którego pochodzi przytoczony cytat, pojawia się postulat, iż „kształt kolumn pozzowskiego ołtarza jest zbliżony do deformacji uzyskanej na drodze anamorfozy [oraz] jest prawdopodobne, że Pozzo mógł oglądać odbicie rysunku w lustrze cylindrycznym w barokowym Rzymie” (A. Żaba, Siedzące kolumny Andrea Pozzo, [w:] Biuletyn Polskiego Towarzystwa Geometrii i Grafiki Inżynierskiej, Zeszyt 12 (2001), s. 66. 59 Przypomnijmy: podczas gdy w perspektywie linearnej (na powierzchni płaskiej) obrazem prostej jest zawsze prosta, w perspektywie niekolinearnej obrazem prostej jest krzywa, chyba że prosta w rysowanym obiekcie jest równoległa do tła – tak więc tylko poziome elementy fikcyjnej architektury zachowują prostolinijność. 210 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 na celu efekt uobecnienia świętych i samego Boga w tak wyodrębnionej sferze sacrum. Do tak efektywnej perswazji, trzeba było jednak wykazać się szczególnymi umiejętnościami... Zaznacza się tutaj wpływ Berniniego, twórcy Tronu świętego Piotra, który, jako wspaniałe zamknięcie perspektywy wnętrza rzymskiej bazyliki i symbol władzy papieża nad całym kościołem, jest niedoścignionym wzorcem barokowego związania wszystkich sztuk: rzeźby, architektury, światła i koloru. Architektura i rzeźba tworzą kompozycję o wręcz malarskim charakterze, do której został też włączony niematerialny efekt światła przenikającego przez owalny witraż na górze. Pierwszy kościół jezuicki wybudowany w Rzymie, wzór dla kolejnych kościołów jezuickich w całej Europie, to Il Gesu60. W nawie kościoła został iluzjonistyczny „Triumf imienia Jezus”. Przyjrzyjmy się jednak bliżej realizacji Andrea Pozzo z lat 1691 – 1694 w jezuickim kościele San Ignazio – mowa o monumentalnym fresku „Alegoria dzieła misyjnego Jezuitów” na sklepieniu nawy środkowej, szerokiego na 17 i długiego na 36 metrów. Podczas gdy w apsydzie przedstawiono sceny z życia św. Ignacego, założyciela Towarzystwa Jezusowego, sklepienie poświęcono apoteozie samego świętego. Treść kompozycji sklepiennej nawiązuje do słów Jezusa: „Ogień przyszedłem rzucić na ziemię i jakże pragnę, żeby on już się rozpalił.” (Łk., 12,49). Pośrodku fresku znajduje się św. Trójca, od której promień światła biegnie do św. Ignacego, unoszonego na obłokach przez anioły i tam dzieli się na cztery promienie, biegnące ku wówczas znanym czterem kontynentom, przedstawionym na poziomie attyki iluzjonistycznej architektury. Boski ogień został więc przekazany od Chrystusa do św. Ignacego, który z kolei rozdzielił go dla świata. Inni jezuiccy święci jak św. Alojzy Gonzaga, św. Franciszek Ksawery i św. Stanisław Kostka zaludniają niebo, nie powodując przeładowania kompozycji. Personifikacje części Ziemi zwracają się ku świętem, ponieważ wyłącznie dzięki pracy misyjnej zakon jezuitów wyzwolił je z herezji i bałwochwalstwa. Z 60 Ignazio di Loyola już od 1550 roku postulował budowę tego kościoła, rozpoczęto ją jednak dopiero w 1568 roku dzięki wsparciu Alessandro Farnese, Projekt Jacopo Barocci da Vignola został zrealizowany z fasadą Giacomo della Porta, który zmodyfikował również kształt kopuły, czyniąc z niej dominantę formalną. 211 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 mistrzostwem potraktowano przedstawienia obłoków: raz są one siedziskami dla postaci świętych czy aniołów, raz stanowią tło dla rozgrywających się „niżej” wydarzeń. Ciekawym elementem są naturalistycznie potraktowane personifikacje kontynentów61, posiadające etniczne ubiory i ozdoby, a nawet charakterystyczne dla regionu zwierzęta. Afryka to czarna kobieta z krokodylem trzymająca potężny kieł słonia, Azja dosiada wielbłąda, Europie towarzyszy koń, natomiast Ameryka, uosabiana przez Indiankę Maję, ukazana została z pumą. Fascynujące, że Pozzo przetransponował tu znany motyw ikonograficzny Religii walczącej z Herezją, z tą różnicą, że w tym przypadku to właśnie Indianka w tradycyjnym pióropuszu i wzniesioną dzidą odrzuca od siebie postać mężczyzn uosabiających konkwistadorów62. Kompozycja fresku jest podłużna, „otwarta” wprost na niebo, sugerując istnienie następnych kondygnacji, które giną w chmurach i przechodząc w sferę wyobraźni obserwatora63. podtrzymujące górną Strefa część przejściowa kondygnacji to namalowane architektonicznej. konsole Tak więc iluzjonistyczne elementy takie jak łuki czy kolumny wyrastają optycznie z rzeczywistej dźwigające architektury, kolumny stanowiąc górnej niejako kondygnacji jej przedłużenie. przypadają na Konsole wysklepki międzylunetowe i stanowią przedłużenie dolnych pilastrów. Zdobycze perspektywy pozwalają zapełniać przestrzeń niczym scenografia budowana w teatrze, brawurowo tworząc iluzjonistyczną przestrzeń i stanowiąc niebywałe rozwinięcie Raffaelowskich koncepcji z watykańskich pokojów papieskich. Można powiedzieć, że rozwinięcie to doprowadziło do osiągnięcia 61 „W sztuce nowożytnej trzy części świata [Europa, Azja i Afryka] przedstawiane są przede wszystkim pod postacią personifikacji. Od 1492 r. dołączyła do nich Ameryka. Nie istnieją ogólne atrybuty lub inne znaki charakteryzujące wszystkie części świata. Atrybutem Europy jest korona, hełm, broń, koń, księga, świątynia i krzyż, jako, że stanowi ona część świata militarnie i kulturalnie przewyższająca pozostałe. Inne części świata wyróżniane są poprzez nadawanie im egzotycznych lub rasowych cech. Popularność tego tematu pochodzi ze świata pojęć kontrreformacji - personifikacje ukazywały wszystkie miejsca, w których rozprzestrzeniało się chrześcijaństwo.” Leksykon sztuki chrześcijańskiej dostępny na: http://www.opoka.org.pl /bibl.ioteka/I/IS/leksykon_sztuki_chrz07.html (dostęp z dnia 25.06.2009, 10:00). 62 Za tę uwagę dziękuję doktorowi Krzysztofowi Moraczewskiemu. 63 Przy opisie fresku korzystałam z referatu Gabrieli Karolczak dostępnego na: www.gerwazy.lo3.wroc.pl/~pszewcz/pozzo1.doc (dostęp z dnia 01.06.2009, 10:10). 212 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 niemożliwego: uzyskania nieskończonej (sic!) przestrzeni na sklepieniu San Ignazio, którego punkt centralny stanowi postać świętego, w którego figurze zbiegają się linie perspektywiczne rzeczywistej i fikcyjnej architektury plafonu. Pozzo był skrupulatnym artystą i teoretykiem: gdy trwały jeszcze prace nad realizacją dzieła, architektoniczny projekt fresku umieścił w swoim traktacie z 1693 roku64. Stając w zaprojektowanym przez artystę punto stabile (o którym pisał już Leonardo w przytoczonym wcześniej traktacie), ulegniemy złudzeniu, że wszystkie elementy są proste, niezakrzywione. Pozzo, proponując w swoim traktacie umieszczenie siatki – wykresu ze sznurów na wysokości sklepienia, dał instrukcję przenoszenia szkicu na każdą nieregularną powierzchnię65. Takie skrupulatne wyliczenia psychologiczny: owocują „Iluzjonistyczne dziełem wywołującym plafony potężny przedstawiające efekt motywy architektoniczne w barokowym wnętrzach dlatego działają tak silnie, bo przedstawiają coś, co w końcu by mogło istnieć naprawdę. Twórcy tych malowideł starali się zwłaszcza zacierać jak najskuteczniej przejścia między bryłą budowli a płaskich obrazem, toteż z konieczności interpretujemy obydwie grupy jednakowo.”66 Powróćmy do niejednoznacznego pytania o intencję malarzy iluzjonistycznych: czy chcieli oni raczej wprowadzać w błąd czy odkrywać prawdę przed odbiorcą? Szczególnie ciekawym jest umieszczenie twórczości Pozza w kontekście etycznych rozważań nad zdolnością intelektu do rozróżniania prawdy w świecie. Dla Kartezjusza żyjącego w latach 1596 – 1650 64 Podobnie przy realizowaniu iluzjonistycznych kopuł, takich jak w S. Francesco Saverio w Mondovi czy w S. Ignazio w Rzymie., Pozzo opracowywał wzory dla typów takich kopuł w swoich teoriach. Druga z nich, wielkie malowidło na płótnie umieszczone na sklepieniu w transepcie świątyni, miało być w przyszłości zastąpione freskiem, Pozzo dał więc wykład na temat wykreślania perspektywy ukośnej tej kopuły w swoim traktacie. 65 Jedna osobą trzymająca sznur miała stać w punto stabile, by druga – na rusztowaniu dopasowała drugi koniec linki do sklepienia. Punkt znajdujący się na sklepieniu był obrazem punktu przecięcia sznura przez wykres umieszczony na wysokości początku sklepienia. Pozzo przy tworzeniu fresków do S. Ignazio narysował ponad tysiąc szkiców, by przenieść obraz na sklepienie kolebkowe (z referatu Gabrieli Karolczak, op. cit.). 66 Gombrich, op. cit., s. 294. 213 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 iluzje były przeszkodą zmysłów na drodze do poszukiwania prawdy. Galileusz, współczesny Kartezjuszowi, mimo że przyznawał się do sympatii dla malarstwa iluzjonistycznego, uważał, że anamorfozy są wręcz niepoprawne w tak celowym oszukiwaniu ludzkiego oka. Zaś dla samego Andrei Pozzo efektem połączenia prawdy i iluzji była możliwość uobecnienia sfery sacrum. Przez użycie takich zabiegów malarskich chciał dosięgnąć rozumienia prawdy. Sam Bóg przecież znajdował się w punkcie zbiegu linii perspektywicznych, jego przedstawienie malarskie nie było zniekształcane, by z punto stabile wyglądało trafnie. Takie rozumienie zadania sztuki było odbiciem zaleceń św. Ignacego, który w swych pismach namawiał do wczuwania się przez odbiorcę dzieła. Przy opisie piekła czytający miał widzieć wielki ogień, usłyszeć krzyki i płacze, poczuć zapach dymu, zasmakować łez, sparzyć się ogniem… Obrazy Pozza rzeczywiście pobudzają nas do przewidywań i budowania w ten sposób imaginacyjnego świata złudzeń, stanowiąc jednocześnie wykładnię i propagandę wiary Towarzystwa Jezusowego. Warto przytoczyć inny przykład budowania iluzji, tym razem nie w obrębie kwadratury, ale czysto architektoniczny. Mowa tu o dziele Francesco Borromniniego, innego rzymskiego twórcy niebywałych efektów iluzjonistycznych między innymi w niewielkim San Carlo alle Quattro Fontana czy San Ivo alla Sapienza. W galerii znajdującej się w rzymskim Palazzo Spada artysta wzmocnił efekt głębokiej przestrzeni poprzez zastosowanie zadziwiającego zabiegu: oglądana przestrzeń wydaje się znacznie dłuższa, niż jest w rzeczywistości, o czym można się przekonać tylko przechodząc przez galerię, zdając sobie sprawę z różnicy między realną a odczuwaną odległością. Sztuczność ta opiera się na stopniowym zbiegu elementów architektonicznych do punktu wyjścia, obniżania ramy nad kolumnami i stopniowo podnoszącego się poziomu podłogi. Galeria powstała w latach 1652-53 stwarza niezwykle intrygujący efekt: sugestię przestrzeni co najmniej trzykrotnie głębszej niż w rzeczywistości (8, 60 metra). Pozornie proste zabiegi powodują wrażenia podobne do tych odczuwanych podczas oglądania „Apoteozy świętego Ignacego” czy „Triumfu Bożej Opatrzności”. Początkowy łuk sklepienia galerii jest wysokie na sześć i 214 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 szerokie na trzy metry, podczas gdy ostatni jest wysoki na dwa i szeroki na około 1 metr! Gdy obserwator dociera do umieszczonej na końcu statuy, ze zdumieniem przekonuje się, mierzy ona zaledwie 80 centymetrów! Jak się przekonaliśmy, dzieła Piero della Francesco, Pozzo i Borrominiego mają ze sobą wiele wspólnego, opierając się na przejściach między bryłą a płaszczyzną, które my, obserwatorzy, z konieczności interpretujemy jednakowo: „Z podobnych przyczyn malarze renesansowi często wywoływali wrażenie głębi, przedstawiając posadzki o wzorze szachownicy. Zakładając, że podłoga jest płaska, a poszczególne pola szachownicy mają jednakową wielkość, musimy wrażenie ich stopniowego zmniejszania się odebrać jako rozciąganie się w głąb. Ale i tu, jak zawsze, doznanie głębi polega n naszym, widzów, udział – na naszym założeniu, które rzadko sobie uświadamiamy”67. Wszelka iluzja68 – jak i każde przedstawienie – mają prawo bytu jedynie na mocy naszej zdolności do przewidywania i projekcji. U Filostrata czytamy: „człowiek, oglądający dzieła malarskie i rysunkowe, sam musi posiadać zdolności odtwórcze” oraz: „nikt by nie pojął wizerunku konia czy byka, jeśliby przedtem nie wiedział, do czego te zwierzęta są podobne”69. Jednocześnie bez kulturowych kompetencji i doświadczenia nie wystarczy wyobrażanie sobie, jak coś powinno wyglądać – by na przykład dostrzec w namalowanych chmurach ludzką twarz. To dzięki wielowiekowemu obcowaniu z dwuwymiarowymi przedstawieniami trójwymiarowej przestrzeni „van Gogh odkrył coś niepomiernie większego: to mianowicie, że świat widzialny może być zobaczony w kłębowisku linii. Dla wielu z nas zżęte pola i cyprysy kojarzą się z van Goghem. Przedstawienie bowiem działa zawsze w obydwie strony, ustanawia ogniwo, przez które uczymy się przełącza z jednej interpretacji na drugą.”70 67 E. Gombrich, op. cit., s. 256 Dla porządku dodać należy równie ważne aspekty tworzenia iluzji – a nie poruszane szerzej w niniejszej pracy – takie jak sugerowanie ruchu w statycznych obrazach oraz wpływanie na jakość zobaczonego koloru – które to zabiegi przytacza Gombrich w swej „Sztuce i złudzeniu…”, powołując się na dzieła Tiepola czy Velázqueza. 69 E. Gombrich, op. cit, s. 255. 70 E. Gombrich, op. cit., s. 235. 68 215 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Warto jednak pamiętać, by przy osobistym zetknięciu z największymi dziełami iluzjonistycznymi, których niewielki odsetek został tu wspomniany, nie badać praw geometrii i wymiarów: doświadczenie złudzenia nie może być połączone z jego obserwacją tak, jak nie można zachować jedzonego ciastka (ze wstępu do „Sztuki iluzji” Gombricha) Bibliografia 1. Katalog „Oko. Obraz. Rzeczywistość.” ekspozycji stałej Muzeum Sztuki w Łodzi. 2. Ernst Gombrich, „Sztuka i złudzenie: o psychologii przedstawienia obrazowego”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1981. 3. Władysław Strzemiński, „Teoria widzenia”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1958. 4. Leone Battista Alberti, „O malarstwie”, Wydawnictwo PAN, Wrocław – Warszawa – Kraków, 1963. 5. „Klasycy sztuki. Piero della Francesca” oprac. serii Stefano Peccatori i Stefano Zuffi, Wydawnictwo Arkady, Warszawa 2006. 6. Leonardo da Vinci, „Traktat o malarstwie”, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, 7. Wrocław 1961. 8. „Klasycy sztuki. Mantegna” oprac. serii Stefano Peccatori i Stefano Zuffi, Wydawnictwo Arkady, Warszawa 2006. 9. Rudolf Wittkower, “Art and Architecture in Italy 1600-1750”, Yale Universiy Press, 10. New Haven and London 1999. 11. Jörg, Martin Merz, “Pietro da Cortona and Roman Baroque architecture”, London 2008 12. Kazimierz Chłędowski „Rzym. Ludzie baroku”. 13. J. K. Ostrowski, „Sztuka włoska XVII i pierwszej połowy XVIII wieku”, [w:] Sztuka świata, Warszawa 1994. 216 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 14. Antonina Żaba, Jerzy Czajor, „Traktat Andrea Pozzo Perspectiva pictorum et architectorum... jako nowoczesny podręcznik dla barokowych kwadraturzystów”, (artykuł jest rozszerzeniem referatu wygłoszonego na II Ogólnopolskim Seminarium Nowoczesne Nauczanie Geometrii i Grafiki Inżynierskiej, Wisła 1998). 15. Antonina Żaba, Siedzące kolumny Andrea Pozzo, [w:] Biuletyn Polskiego Towarzystwa Geometrii i Grafiki Inżynierskiej, Zeszyt 12 (2001). Źródła internetowe 1. http://www.opoka.org.pl/bibl.ioteka/I/IS/leksykon_sztuki_chrz07.html 2. www.gerwazy.lo3.wroc.pl/~pszewcz/pozzo1.doc 217 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Igor Mencel Wybrane zagadnienia dotyczące sytuacji i roli kobiet w historycznych oraz współczesnych religiach Mając świadomość obszerności tematu, jakim jest pozycja, rola, sytuacja kobiet/y w określonych religiach tudzież religii jako takiej, ograniczę się do prezentacji wybranych aspektów, których nie można rozpatrywać w oderwaniu od ich kontekstów społeczno-kulturowych. Żyjemy w rzeczywistości, w której Bóg jest Ojcem, a mężczyźni jego kapłanami. Nie chodzi tu o realność idei Boga, lecz jego istnienie dyskursywne1. W myśleniu o magii (będącej według George’a Frazera pierwszą próbą zrozumienia otaczającego świata; dalece wyprzedzającą religię2), a które to myślenie towarzyszy nam wciąż – kobieta – czarownica, szamanka, wiejska mądra nie jest tym samym, co wielki mag. Od końca XX wieku sytuacja ulega zmianie. Dzięki ruchowi New Age doceniono duchowość kobiecą; pod wpływem feminizmu tworzą się nowe nurty w chrześcijaństwie i islamie, akcentujące kobiecą role. Odradza się też pogański kult Bogini. Jakie były jego prapoczątki? „(…) był przecież taki czas, kiedy Jahwe, Autor trzech natchnionych ksiąg: Starego Testamentu, Nowego Testamentu i Koranu – jeszcze się nie był objawił Abramowi z Ur, Mojżeszowi (być może) Egipcjaninowi, Jezusowi z Nazaretu, czy Muhammadowi z Mekki. Cóż to był za czas poprzedzający objawienie się Boga? Był to czas Bogini, Bogini Wielkiej Matki” 3 1 Joanna Podgórska, Skradzione listy od Boga. Z prof. Zbigniewem Mikołejko rozmowa o wierze i religii, http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1501963,2,z-prof-zbigniewem-mikolejko-rozmowao-wierze-i-religii.read– wersja z 26.04.2011. 2 por. James Georg Frazer, Magia i religia, [w]: idem, Złota gałąź. Studia z magii i religii, Wydawnictwo Unus, Warszawa 2002. 3 Jerzy Prokopiuk, Powrót Bogini, [w]: Robert Graves, Biała Bogini, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 2000, str. 8. 218 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Prokopiuk, Graves oraz badaczki, które przywołam w dalszej części tekstu sytuują ów czas w prahistorii, w okresie, który określa się mianem prahistorycznego matriarchatu. Wielka Matka, zwana też Matką Ziemią, czy też Wielką Boginią lub Wielką Macierzą, to najprawdopodobniej najstarsze bóstwo świata. Wszystkie potężne boginie późniejszych kultur to emanacje Wielkiej Bogini4. Najbardziej znanym jej przedstawieniem jest figurka zwana Wenus z Willendorfu. To oraz inne wyobrażenia sugerowały pełnię i doskonałość kobiety5. „Postacie Wielkiej Bogini (…) to najstarsze znane nam okazy sztuki religijnej ludzkości”6. Mircea Eliade uważał, że w paleolicie macierzyństwo i kobieta były sakralizowane, ale ich kult rozwinął się w pełni po odkryciu rolnictwa7. Kobieta budowała lepiankę, wyprawiała skóry, przygotowywała posiłki i zapasy, uczestniczyła w rytuałach, „stąd płynie jej wielkie znaczenie w klanie młodszopaleolitycznym łowców”8. Według Mariji Gimbatus (1921-1994) neolityczną Europę zamieszkiwały matriarchalne społeczności czczące Wielką Boginię Matkę. Zostały one podbite przez Indoeuropejczyków, którzy narzucili im męskie bóstwa i patriarchat. Uciekający wyznawcy Bogini skryli się w lasach i górach9. Zainspirowana tymi czasami, dziejami pradawnej religii wielkopolska pisarka Jadwiga Żylińska (1910-2009) stworzyła wyjątkową powieść Kapłanki, amazonki i czarownice, której fabuła zaczyna się w prahistorii, a kończy na uroczystościach eleuzyjskich w archaicznej Grecji10. W starożytnym Egipcie istniały ważne boginie jak Nut, Hathor oraz Izyda, która w czasach hellenistycznych stanie się bóstwem uniwersalnym. Jednakże 4 Krzysztof Kowalski, Zygmunt Krzak, Tezeusz w labiryncie, ENETEIA Wydawnictwo Psychologii i Kultury, Warszawa 2003, str. 178, 179. 5 Erich Neumann, Wielka Matka. Fenomenologia kobiecości. Kształtowanie nieświadomości, Wydawnictwo KR, Warszawa 2008, str. 103. 6 Ibidem. 7 Mircea Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych, tom I, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1988, str. 30. 8 Red. Józef Kellner, Zarys dziejów religii, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1998, str. 36. 9 Por. Renata Furman, Wicca i wiccanie. Od tradycji do wirtualnej wspólnoty, Zakład Wydawniczy >>NOMOS<<, Kraków 2006, str. 73, 74. 10 Jadwiga Żylińska, Kapłanki, amazonki i czarownice. Opowieść z końca neolitu i epoki brązu 6500-1150 p.n.e., Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1973. 219 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 najważniejsi byli bogowie. Podobnie w Grecji. Na Olimpie mieszkało dwanaście istot niebiańskich. Sześciu bogów: Zeus, Posejdon, Hades, Apollo, Ares, Hefajstos. Oraz sześć bogiń: Hestia (rzymska Westa), Demeter (Ceres), Hera (Junona), Artemida (Diana), Atena (Minerwa), Afrodyta (Wenus). Panowała równowaga, która została zaburzona, gdy Hestia została zastąpiona Dionizosem i przeważył pierwiastek męski11. Każda bogini odpowiadała pewnej sferze życia, świata, ale „dopiero wszystkie boginie tworzą pełną skalę ludzkich cech, tym bardziej, że każda z nich powstała przez fragmentaryzację Wielkiej Bogini, pełnej kobiety, która istniała w religii i wyobraźni czasów przedpatriarchalnych”12. Oprócz bogiń w wierzeniach istniały również czarownice, takie jak Circe i Medea. Przedstawiano je jako całkowicie niezależne od patriarchalnego społeczeństwa Grecji13. W 204 r. p.n.e., interpretując księgi sybillińskie do Rzymu sprowadzono kult Wielkiej Matki, czczonej we Frygii pod imieniem Kybele14. Identyfikowano ją z Izydą (jej kult rozpowszechniał się w tym czasie w całym hellenistycznym świecie) która objawiła się Lucjuszowi Apulejuszowi w Metamorfozach albo złotym ośle, przedstawiając siebie jako najważniejsze bóstwo – „macierz wszechświata, praźródło wszech wieków”15. Dostrzec tu można podobieństwo ze słowami podmiotu lirycznego z legendarnego już tekstu z Nag Hammadi „Gdyż jestem pierwszą i ostatnią”16. Chrześcijaństwo jest religią posiadającą największą liczbę wyznawców na świecie (1,8 mld, a więc 30% ludności świata17), kształtuje Europę od dwóch tysięcy lat. Jakaż jest sytuacja kobiety w tej religii? Słowa Nowego Testamentu 11 Jean Shinoda Bolen, Boginie w każdej kobiecie, Wydawnictwo INANNA, Wydawnictwo Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006, str. 28. 8 12 Gloria Steinem, Przedmowa, [w]: Jean Shinoda Bolen, Boginie w każdej kobiecie, Wydawnictwo INANNA, Wydawnictwo Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006, str.11. 13 Por. John Myrdhin Reynolds, Czarownice i dakinie. Tantra na Wschodzie i Zachodzie, Wydawnictwo A, Kraków 2008, str. 35. 14 Maria Jaczynowska, Danuta Musiał, Marek Stępień, Historia starożytna, Wydawnictwo Trio, Warszawa 2010, str. 491. 15 Arthur Cotterel, Słownik mitów świata, Wydawnictwo Książnica, Katowice 1996, str. 5. 16 Grom, umysł doskonały, (tekst polski na podstawie angielskiego The Nag Hammadi Library pod redakcją Jamesa M. Robinsona), http://www.wicca.pl/?art=38 - wersja z: 19.03.2011. 17 http://portalwiedzy.onet.pl/4287,,,,chrzescijanstwo,haslo.html – wersja z: 19.03.2011. 220 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 brzmią: „Nie ma już Żyda, ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie”18. To przesłanie Pawła brzmiało rewolucyjnie na tle żydowskich obyczajów19 oraz greckich wierzeń. Rzeczywistość przez wieki niestety daleka była od ideału ukazanego w owym cytacie. Rozpowszechnił się pogląd, że „Kobieta to Ewa, a więc niebezpieczeństwo”20. Święty Ambroży uważał, że „Kobieta winna zasłaniać oblicze, bowiem nie zostało ono stworzone na obraz Boga”21. By zrozumieć historię chrześcijanek warto prześledzić dzieje przedstawiania Marii, matki Jezusa, bowiem sposoby jej portretowania odzwierciedlać mogą historię zmieniającego się w czasie postrzegania kobiet w świetle religii. Mateusz Ewangelista pisze, iż Józef „nie zbliżył się do niej, aż porodziła Syna”, inne źródła wskazują na istnienie biologicznych braci Jezusa, jednakże Kościół Rzymskokatolicki twierdzi, iż Maria była dziewicą przez całe życie. W V w. n.e. utworzono dogmat o Wniebowzięciu i koronowaniu Marii na Królową Niebios, co było odbiciem feudalnych wartości22. Biblia na temat Marii mówi niewiele. Jej sława i wpływ nie są wynikiem jej dokonań, a roli, jaką pełni w chrześcijaństwie23. Kościół uznaje Marię za „górującą” nad wszystkimi stworzeniami24. Słowami Magnifikatu, swego hymnu, Maria mówi Elżbiecie, iż Bóg „wejrzał na uniżenie swej Służebnicy”. Włodzimierz Zatorski, benedyktyn, przyznaje, że wypowiedź ta została napisana „później w Kościele”, nie jest zapisem słów Marii. Znaczy, że to Kościół zadecydował, iż przyjęcie przez Maryję 18 Pismo Święte Nowego Testamentu, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań 1998, str. 574 (Ga 3,28). Ewa Wipszycka, Kościół a kobiety, [w]: eadem, Kościół w świecie późnego antyku, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006, str. 285. 20 Georges Duby, Mówić do kobiet, [w]: eadem, Damy XII wieku Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 2000, str. 299. 21 Karlheinz Deschner, Kryminalna Historia Chrześcijaństwa, t.3, s.229, cyt. za: Mariusz Agnosiewicz, Miejsce i wizerunek kobiety w chrześcijaństwie, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,473 – wersja z 23.04.2011. 22 Deborah G. Felder, 100 kobiet, które miały największy wpływ na dzieje ludzkości, Wydawnictwo Świat Książki, 1998, str. 45. 23 Ibidem, str. 42. 24 Włodzimierz Zatorski OSB, Przewodniczka wiary, TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2001, str.10. 19 221 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 wyzwania urodzenia Boga było aktem skromności, „uniżenia”, a nie odwagi25. Kościół posoborowy wydaje się traktować kobietę inaczej niż dotąd. Ogłosił, że: „Godny ubolewania jest fakt, że te fundamentalne prawa osoby dotąd nie wszędzie w pełni są zagwarantowane. Dzieje się tak, jeżeli na przykład odmawia się kobiecie możliwości wolnego wyboru małżonka i obierania stanu życia lub dostępu do takiego samego wykształcenia i rozwoju kulturalnego, 26 jaki zapewnia się mężczyźnie” . Przedstawiciele/ki teologii feministycznej nie uznają powyższego sformułowania za wystarczające by uważać, iż Kościół rzeczywiście widzi konieczność zrównania praw kobiet i mężczyzn. W Polsce wybitnymi reprezentantkami tejże gałęzi feminizmu są Elżbieta Adamiak oraz Joanna Koleff-Pracka. W USA słynna jest Mary Daly (1928-2010), pierwsza amerykańska doktor teologii. Wystąpiła ona ze swojej wspólnoty chrześcijańskiej. Teologia feministyczna zakłada równość kobiet i mężczyzn od początku stworzenia, twierdzi iż kobieta nie definiuje się poprzez macierzyństwo, a przez to, że została stworzona. Zauważa, że „Bóg stał się człowiekiem”, a nie „Bóg stał się mężczyzną”. Jezus rozmawiał z kobietami jako z równymi, te kobiety to poszukiwaczki prawdy, a nie służące. Dr Koleff-Pracka uważa, że „nauka Jezusa jest dla wszystkich tych, którzy nie mieszczą się między dwiema płciami, nauka Jezusa, nie ideologia Pawła z Tarsu”27. Teologia feministyczna pyta dlaczego Boga zawsze personifikujemy jako mężczyznę. Taki Bóg legitymizuje patriarchalny układ społeczny. Bóg w wizjach Hildegardy z Bingen jest Mądrością, czyli Sophią, ma postać kobiecą. W Starym Testamencie przedstawiany jest z kolei jako Niedźwiedzica, Matka. W tym kobiecym nurcie teologii nie chodzi o to, by zdominować dotychczasową teologię, ale by ją 25 Ibidem. Sobór Watykański II . Konstytucje, dekrety, deklaracje, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań 2002, str. 542. 27 Joanna Koleff-Pracka, Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety... (Ga 3.27). Teologia feministyczna w świetle wyzwań mainstreamingowych nagranie wykładu z 26.10.2010 w Pracowni Pytań Granicznych, UAM, Poznań: http://www.graniczne.amu.edu.pl/PPGWiki/attach/Nagrania%20wyk%C5%82ad%C3% B3w/te10-10-26.mp3 - wersja z: 19.03.2011. 26 222 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 uzupełnić, bowiem wg przytaczanej przeze mnie badaczki, zawierając samo męskie doświadczenie sprawia ona, że religia jest o połowę okrojona. Jak wyraźnie pokazuje Alice Walker w książce „Kolor Purpury”, „naszego boga lub boginię obdarzamy tymi cechami, których potrzebujemy, by przeżyć i rozwijać się”28. „Bóg, ona jest czarna”29 stwierdziła Catherine Halkes chcąc pokazać, że „kobiety i kolorowi są godni, aby symbolizować tajemnicę Boga”30. Na przełomie XIV i XV wieku mistyczka Juliana z Norwich opisywała Jezusa jako Matkę31. Inne mistyczki, o których warto tu wspomnieć to: Hildegarda z Bingen, Jadwiga Śląska, św. Brygida, Kummernis. Najsłynniejszą z nich jest Hildegarda z Bingen. Byłą ona filozofką, kompozytorką, prekursorką homeopatii, przeoryszą, korespondowała z największymi ludźmi swych czasów – m.in. cesarzem, papieżem, Bernardem z Clairvaux32. Współczesną wielką postacią chrześcijaństwa, choć do Kościoła Rzymskokatolickiego nienależąca, była Simone Weil żyjąca w latach 1909-1943. Ta Żydówka z Paryża, studiowała filozofię, uczyła w liceum, pracowała jako robotnica w zakładach Renaulta w Paryżu solidaryzując się z proletariatem. Czytała Bhagawadgitę33 i mistyków chrześcijańskich, wspierała ruch oporu. Nazywana świecką świętą w wieku 34 lat zagłodziła się na śmierć34. Stało się tak dlatego, że wydawała sobie porcje żywieniowe dostępne więźniom obozów zagłady. Nie ochrzciła się, bo uważała, że Kościół odrzuca inne religie35. Islam to druga pod względem wielkości religia uniwersalna. Posiada 900 mln wyznawców36. Sytuacja kobiety w tej religii jest jeszcze bardziej złożona niż 28 Gloria Steinem, Przedmowa, [w]: Jean Shinoda Bolen, Boginie w każdej kobiecie, Wydawnictwo INANNA, Wydawnictwo Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006, str.11. 29 Elżbieta Adamiak „Błogosławiona między niewiastami”. Maryja w feministycznej teologii Catheriny Halkes, Lublin 1997, s. 42; cyt. za: Agnieszka Gajewska, Hasło: Feminizm, str. 296. 30 Ibidem. 31 Elżbieta Adamiak, Znaczenie tradycji duchowości kobiet dla teologii współczesnej, str. 132-133, za: Agnieszka Gajewska, Hasło: Feminizm, str. 296. 32 Adam Krzemiński, Papieżyca i zakonnica, „Polityka” 2010, nr 3. 33 Anne Bancroft, Prządki mądrości. Mistyczki XX wieku, Jacek Santorski & Co Wydawnictwo, Warszawa 2003, str. 107. 34 Ibidem, str. 103. 35 Ibidem, str.104. 36 http://portalwiedzy.onet.pl/2732,,,,islam,haslo.html – wersja z: 19.03.2011. 223 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 w chrześcijaństwie; zupełnie inna w krajach arabskich, plemiennych wspólnotach czy państwach azjatyckich. Wybieram postaci i wątki znamienne z punktu widzenia interesującej mnie problematyki kobiecej w religii, choć niekoniecznie reprezentatywne dla całokształtu religii islamskiej. Mina Jusufspachicz, teolożka muzułmańska z Serbii nie zgadza się z dość powszechnym poglądem na temat związku islamu z dyskryminacją kobiet, uważa, że islam wręcz nobilituje kobiety.. Twierdzi, iż religia Proroka daje kobietom prawo dziedziczenia i rozwodów, czego do końca XIX wieku nie mogły robić zachodnie Europejki37. Tak jak Maria w chrześcijaństwie, tak Fatima w islamie jest wzorcem kobiety. „Fatima, córka Muhammada (…) czczona jako Pani i Dziewica (…) Obok Muhammada i Alego jest współposiadaczką światłości danej im przez Boga”38. Islam posiadał też swoje mistyczki, zwłaszcza w ezoterycznym nurcie – sufizmie. Jedną z nich była Rabiya al-Adabiya, mistyczka sufijska znana z ekscentrycznego zachowania. Któregoś dnia własnoręcznie wprowadziła poprawki do Koranu, czym wywołała ogromne oburzenie. Skreśliła zdanie „Kiedy zobaczysz diabła, znienawidź go”, bo jak stwierdziła, nie potrafi już nienawidzić39. We współczesnym świecie muzułmańskim pojawił się feminizm. Ma on cztery nurty. Feminizm muzułmański polega na reinterpretacji ksiąg przez kobiety, jest feminizmem religijnym, uznają go wierzące feministki. Feminizm islamski – fundamentalistyczny, tradycjonalistyczny, to niebezpośredni feminizm. Jego cele to: religijna edukacja kobiet i dzieci, wspieranie mężczyzn, wyjście ze sfery prywatnej, walka o własne miejsce w meczecie, ale nie wśród mężczyzn jak chciałyby feministki muzułmańskie. Sekularystyczny nurt reprezentują feministki, które mogą wierzyć, ale też mogą być ateistkami, religia jest dla nich kwestią oddzieloną od państwa. Ateistyczny feminizm praktykują feministki, które porzuciły islam i wyjechały na Zachód. 37 Zvonko Dimoski, Czytanie Koranu według kobiet z byłej Jugosławii, referat wygłoszony na konferencji Kobieta w religii, obecność nie tylko milcząca, Poznań, maj 2005. 38 Jerzy Prokopiuk, Powrót Bogini, [w]: Robert Graves, Biała Bogini, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 2000, str. 23. 39 Osho, Spotkania z wyjątkowymi ludźmi, Wydawnictwo NOWY HORYZONT, Warszawa 2009, str. 204. 224 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 Pierwszą feministką w świecie islamu była prof. Fatima Mernissi z Maroka, socjolożka i teolożka, autorka Beyond the Veil. Inną, bardzo znaczącą postacią jest prof. Amina Wadud-Muhsin z USA, urodzona w 1952 roku muzułmańska teolożka, afroamerykańska córka pastora. W 1972 roku przeszła na islam powracając do wiary przodków. Jako pierwsza kobieta w historii poprowadziła piątkową modlitwę, najważniejszą w tygodniu; miało to miejsce 18 marca 2005 roku w Nowym Jorku. Wielokrotnie grożono jej śmiercią. Buddyzm, religia nieteistyczna, podzielona na bardzo odmienne wyznania, teoretycznie wymaga od swych wyznawców i wyznawczyń tego samego, by mogli oni dostąpić oświecenia. Jednakże, jak pisze popularny na Zachodzie „nauczyciel duchowy” Osho, już sam Budda bał się wprowadzać kobiety do swojej wspólnoty. Wieki później natomiast Bodhidharma został wprowadzony do klasztornej grupy przez oświeconą buddystkę Pragyatarę40. Dwie postaci kobiece, których sylwetki przybliżę, napotkały trudności w praktykowaniu religii. Ayya Khema, Żydówka, która przeżyła koszmar II wojny światowej, podążyła drogą buddyzmu therawady. Jako kobieta nie mogła przyjąć święceń. Założyła na cejlońskiej wyspie pierwszy żeński klasztor buddyjski zarówno dla kobiet z Zachodu jak i ze Wschodu. Pisała: „Muszę przyznać, że dla mnie nie ma żadnego znaczenia, kim jestem, ale uważam, że kobiety powinny mieć możliwość wyboru, kim chcą być, i dlatego popieram starania o udzielenie kobietom pełnych święceń. Dla mojego osobistego zbawienia ta sprawa jest mało znacząca, ponieważ tu ważna 41 jest jedynie czystość serca i umysłu” . Danette Choi42, Koreanka, buddystka, doktor nauk religijnych, nauczycielka zen, jako młoda dziewczyna wybrała się w góry. Wszyscy mnisi odmawiali jej udzielenia nauk, zrobił to dopiero samotny asceta mieszkający w jaskini. Ten człowiek, żyjący poza społeczeństwem, nie widział przeszkód w nauczaniu kobiet prawd wiary. W buddyzmie tantrycznym, czyli najbardziej 40 Ibidem, str. 13. Anne Bancroft, Prządki mądrości. Mistyczki XX wieku, Jacek Santorski & Co Wydawnictwo, Warszawa 2003, str. 117. 42 Por. Ibidem. 41 225 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 ezoterycznej wersji nauk Buddy, praktykowanej w górach Tybetu oraz Indiach istnieje funkcja dakiń. Są to duchowe żony legendarnych lamów – kapłanów; buddolog i znawca pogaństwa, John Myrdhin Reynolds (ur. 1942) uważa dakinie za odpowiedniczki europejskich wielkich czarownic. Alexandry David-Néel (1868- 1969), jako pierwsza Europejka rozmawiała z dalajlamą43, był to Dalajlama XIII. Przemierzyła Cejlon, Indie, Tybet, Chiny. Przygotowywała Europę na nową duchowość. Podobnie Helena Bławacka44 (1831-1891), rosyjska szlachcianka, która podróżowała do Indii, Ameryki, Meksyku. W 1875 założyła ona Towarzystwo Teozoficzne, którego członkowie mieli być sobie równi niezależnie od rasy, pochodzenia, poglądów religijnych i filozoficznych. Głównymi dziełami Rosjanki były Izis odsłonięta oraz Nauka tajemna, której egzemplarz trzymał na biurku Albert Einstein45. Bławacka w swoich dziełach wypowiadała się na rzecz emancypacji kobiet46. Wyrażała niechęć do judaistycznego, chrześcijańskiego, islamskiego Boga, a aprobatę dla hinduskich bogiń. Teozofia to teoria religijna stawiająca sobie za cel zespolenie z bóstwem47. Czerpiąc z niej, a także z duchowości dalekiego wschodu, pierwotnego chrześcijaństwa i pogaństwa narodził się prąd kulturowy New Age48, zgodnie krytykowany przez religie tradycyjne. Jego celem jest utopijne ustanowienie globalnego społeczeństwa, w którym nie będzie już żadnych podziałów, a ludzie będą łączyć się z Absolutem bez pośrednictwa religii i kapłanów. Nowa Era zwana również Erą Wodnika ma połączyć z sobą na zasadzie komplementarności: męskość i żeńskość, naukę i mistykę, Wschód i Zachód. Feminizm New Age to 43 Małgorzata Czyńska, Śpiewaczka w podróży metafizycznej, „Zwierciadło” 2009, nr 2, str. 180. Zazwyczaj pisana jako Bławatska, co nie jest zgodne z zasadami języka polskiego: „W Polsce, od stuleci obeznanej z nazwiskami rosyjskimi, nie ma żadnego powodu, by bezsensownie stosować zapis angielski”, Teresa Stylińska, Śmietnik polski, http://www.rp.pl/artykul/615526. html?print=tak – wersja z 21.04.2011. 45 Stanisław Gieżyński, Helena Bławatska lewituje, http://www.astromagia.pl/niezwyke/podroze /822-helena- bawatska-lewituje - wersja z: 19.03.2011. 46 Joanna Żak-Bucholc, Duchowość kobieca w ramach Ruchu New Age, http://www.racjonalista.pl /kk.php/s,4082 – wersja z 12.04.2011. 47 Didier Julia, Słownik filozofii, Wydawnictwo Książnica, Katowice 1992, 1995, str. 408. 48 Maria Szyszkowska, Dzieje filozofii, Kresowa Agencja Wydawnicza, Białystok 2009, str. 148. 44 226 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 „feminizm specyficzny, wyrażający się w terminach wodnikowej duchowości”49. Meinrad Craighead, którą możemy postawić tu jako przykład nowej duchowości, urodzona w 1927 roku, w wieku siedmiu lat przeżyła mistyczne zjednoczenie ze światem, patrząc długo w oczy swojego psa50. Rozpoznała Boga, którego nazywa Matką, ujrzawszy zdjęcie figurki Wenus z Willendorfu51. Wiele lat była w benedyktyńskim zakonie, ale odeszła. Mieszka w Nowym Meksyku, maluje inspirując się naturą, odprawia w ogrodzie własne rytuały. Novum w przestrzeni wierzeń stanowi wicca. Jest to inicjacyjna religia misteryjna wywodząca się z okolic New Forest w Anglii52. Wicca to najszybciej rozwijające się wyznanie współczesnych Stanów Zjednoczonych Ameryki53. Obecnie liczy około 800 tys. wyznawców54. W 1985 roku sąd federalny w Wirginii uznał ją za prawomocną religię. W 2007 roku na nagrobku żołnierza-wiccanina, który zginął w Iraku, umieszczono symbol jego wyznania – pentakl, czyli pięciokąt gwiaździsty foremny znajdujący się w okręgu. Słowo wicca pochodzi ze staroangielskiego i stanowi podstawę słowa witchcraft, które współcześni polscy neopoganie tłumaczą jako czarostwo; czarownictwo natomiast to czary i magia w czasach minionych55. „Najbardziej charakterystycznym wkładem Ameryki do czarostwa (…) jest połączenie go z ruchem duchowości kobiecej”. To co łączy wszystkich neopogan, to „uznanie obecności żeńskiego pierwiastka w dziele stworzenia”56 Jak swoją historię opowiadają wiccanie? Nawiązują oni do teorii Mariji Gimbutas, o wyznawcach Bogini oraz do Margaret Murray (1863-1963), według 49 Joanna Żak-Bucholc, Duchowość kobieca w ramach Ruchu New Age, http://www.racjonalista.pl /kk.php/s,4082 – wersja z 12.04.2011. 50 Anne Bancroft, Prządki mądrości. Mistyczki XX wieku, Jacek Santorski & Co Wydawnictwo, Warszawa 2003, str. 24. 51 Ibidem, str. 26. 52 www.wicca.pl - wersja z: 19.03.2011. 53 Piotr Gillert, Wolne wiedźmy Ameryki http://www.rp.pl/artykul/70187.html - wersja z: 07.04.2011 54 Renata Furman, Wicca i wiccanie. Od tradycji do wirtualnej wspólnoty, Zakład Wydawniczy >>NOMOS<<, Kraków 2006, str. 9. 55 Ibidem, str. 11. 56 Erica Jong, Czarownice, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2003, str. 58, cyt. za: Renata Furman, Wicca i wiccanie. Od tradycji do wirtualnej wspólnoty, Zakład Wydawniczy >>NOMOS<<, Kraków 2006, str. 32. 227 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 której przetrwali pielęgnując swą religię, a zniszczyła ją dopiero Inkwizycja57. Murray przedstawiła w latach 20’ XX wieku własną koncepcję pochodzenia czarownic – miały być to wyznawczynie przedchrześcijańskiego kultu. „To, że czarownictwo nie mogło być wynalazkiem Inkwizycji, jest oczywiste dla każdego historyka religii zaznajomionego ze źródłową dokumentacją pozaeuropejską”58 – zgadza się Mircea Eliade, ale do reszty teorii Murray podchodzi bardzo sceptycznie. Francuski pisarz i historyk Jules Michelet „uznawał czarownictwo za ruch społecznego protestu, wywołany uciskiem chłopstwa i będący buntem przeciwko władzy Kościoła i arystokracji posiadającej ziemię”. Papież Innocenty VIII w 1484 wydał na żądanie dwóch inkwizytorów dominikańskich Kramera i Spengera, autorów Młota na czarownice, bullę dającą Inkwizycji wielką swobodę. „Tak więc w prawdziwym antropologicznym sensie, czarownictwo jest uniwersalnym zjawiskiem kulturowym, charakteryzującym się ludową magią, zielarską medycyną, wróżbiarstwem i 59 kontaktami z duchami natury” . „(…) czarownictwo nie jest też religijnym kultem tak jak utrzymywał to Gardner. Czarownica z powodzeniem może być taoistką, hinduską, buddystką, muzułmanką, a nawet chrześcijanką (jak odkryłem to w Jugosławii), ponieważ praktyka ludowej magii i uzdrawiania pozostaje niezależna od teologii i religijnej przynależności nawet wtedy, gdy władze religijne potępiają i zabraniają 60 praktykowania magii” . Tradycja dianiczna (Diana to odpowiednik greckiej Artemidy, staroitalska bogini łowów, lasów, gór, księżyca, opiekunka kobiet61), nurt na pograniczu wicca i neopogaństwa, została utworzona przez Zsuzsanne Budapest, Węgierkę urodzoną w 1940 roku, która w 1959 wyjechała do USA i zajęła się 57 Por. Mircea Eliade, Okultyzm, czary. Mody kulturalne. Eseje, Wydawnictwo KR, Warszawa 2004, str. 105-108 oraz John Myrdhin Reynolds, Czarownice i dakinie. Tantra na Wschodzie i Zachodzie, Wydawnictwo A, Kraków 2008, str. 20-21. 58 Mircea Eliade, Okultyzm, czary. Mody kulturalne. Eseje, Wydawnictwo KR, Warszawa 2004, str. 83. 59 John Myrdhin Reynolds, Czarownice i dakinie. Tantra na Wschodzie i Zachodzie, Wydawnictwo A, Kraków 2008, str. 18. 60 Ibidem, str. 19. 61 Władysław Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1985 228 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 duchowością kobiet62. Wychowanką Budapest jest Starhawk, urodzona jako Miriam Samos w 1951 roku. Łączy ona magię, feminizm, ekologizm i aktywizm polityczny. W Polsce ukazała się jej książka Piąty święty żywioł, będąca ekofeministyczną utopią. Odpowiadając na zarzuty stawiane teorii prahistorycznego matriarchatu, kultu Wielkiej Bogini, czy też historycznej prawdziwości pewnych tez neopogan stwierdza ona, iż współczesny kult Bogini nie opiera się na historii i archeologii, a doświadczeniu, przeżyciu, cyklu biologicznym. Zauważa, iż nigdy nie będzie wiedziała, czy neolityczni ludzie postrzegali spiralę (główny znak w duchowości i symbolice Starhawk) jako symbol regeneracji, ale wie co czuje, gdy z dwoma tysiącami ludzi tańczy co roku spiralny taniec63. Jak twierdzi religioznawczyni Barbara J. Davis „Religia nie potrzebuje żadnych bogów a czegoś, co połączy jej wyznawców”64. Przywołani przeze mnie autorzy sytuujący się w ramach paradygmatu New Age zgadzają się, że zaistnienie wicca oraz neopogańskich religii przyczynia się do „ewolucji ludzkiej świadomości na całym świecie, ewolucji zmierzającej ku większej psychicznej pełni65.” Dodają iż „globalna świadomość, troska o środowisko, ekologia, duchowość kobiet i dążenie do rozbrojenia są przejawami powrotu Metis”66, bogini mądrości połkniętej przez Zeusa, by nie urodziła mu dzieci. Jej powrót to uniwersalny powrót Wielkiej Bogini. Myślę, że podobnie jak według Foucaulta „jurydyczne systemy władzy wytwarzają podmioty, które następnie reprezentują”67, również religie współprodukują kategorię kobiet, wobec których następnie działają opresyjnie bądź afirmująco. Oba typy starałem się przedstawić w swoim tekście. Traktować 62 http://www.zbudapest.com/about-z-budapest.html - wersja z 22.04.2011. Starhawk, Religion From Nature, Not Archeology, http://www.starhawk.org/pagan/religionfrom-nature.html - wersja z: 20.04.2011. 64 Rafał Kostrzyński, Bóg utkwił w szczegółach, „Przekrój” 2010, 16 lutego, str. 24. 65 John Myrdhin Reynolds, Czarownice i dakinie. Tantra na Wschodzie i Zachodzie, Wydawnictwo A, Kraków 2008, str. 169, 170. 66 Jean Shinoda Bolen, Bogowie w każdym mężczyźnie, Wydawnictwo INANNA, Wydawnictwo Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006, str. 303. 67 Judith Butler, Uwikłani w płeć. Feminizm i polityka tożsamości, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008, str. 44. 63 229 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 go można jako wstęp do zajęcia się szerszym problemem podmiotu kobiecego w religii/religiach. Do przyszłego rozważenia zostawiam zagadnienie, jak dalece teorie i praktyki New Age oraz neopogaństwa utrwalają esencjalistyczną wizję płci i wbrew swoim twierdzeniom prowadzą do ponownego zniewolenia kobiety. Nie da się zaprzeczyć, że pojmują ją substancjalnie, mitycznie i przychylają się do ponownego zaczarowania świata. Bibliografia 1. Bancroft Anne, Prządki mądrości. Mistyczki XX wieku, Jacek Santorski & Co Wydawnictwo, Warszawa 2003. 2. Bolen Jean Shinoda, Boginie w każdej kobiecie, Wydawnictwo INANNA, Wydawnictwo Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006. 3. Bolen Jean Shinoda, Bogowie w każdym mężczyźnie, Wydawnictwo INANNA, Wydawnictwo Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006. 4. Butler Judith, Uwikłani w płeć. Feminizm i polityka tożsamości, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008. 5. Cotterel Arthur, Słownik mitów świata, Wydawnictwo Książnica, Katowice 1996. 6. Dimoski Zvonko, Czytanie Koranu według kobiet z byłej Jugosławii, referat wygłoszony na konferencji Kobieta w religii, obecność nie tylko milcząca, Poznań, maj 2005; (rękopis w moim posiadaniu – I.M.). 7. Duby Georges, Mówić do kobiet, w: eadem, Damy XII wieku Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 2000. 8. Eliade Mircea, Historia wierzeń i idei religijnych, tom I, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1988 9. Eliade Mircea, Okultyzm, czary : Mody kulturalne : Eseje, Wydawnictwo KR, Warszawa 2004. 10. Felder Deborah G., 100 kobiet, które miały największy wpływ na dzieje ludzkości, Wydawnictwo Świat Książki, 1998. 11. Frazer James Georg, Magia i religia, w: idem, Złota gałąź. Studia z magii i 230 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 religii, Wydawnctwo Unus, Warszawa 2002. 12. Furman Renata, Wicca i wiccanie. Od tradycji do wirtualnej wspólnoty, Zakład Wydawniczy >>NOMOS<<, Kraków 2006. 13. Gajewska Agnieszka, Bóg, w: eadem, Hasło: Feminizm, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2008. 14. Graves Robert, Biała Bogini, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 2000. 15. Jaczynowska Maria, Danuta Musiał, Marek Stępień, Historia starożytna, Wydawnictwo Trio, Warszawa 2010. 16. Julia Didier, Słownik filozofii, Wydawnictwo Książnica, Katowice 1992, 1995. 17. red. Kellner Józef, Zarys dziejów religii, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1998. 18. Kopaliński Władysław, Słownik mitów i tradycji kultury, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1985. 19. Kowalski Krzysztof, Zygmunt Krzak, Tezeusz w labiryncie, ENETEIA Wydawnictwo Psychologii i Kultury, Warszawa 2003. 20. Neumann Erich, Wielka Matka : Fenomenologia kobiecości : Kształtowanie nieświadomości, Wydawnictwo KR, Warszawa 2008. 21. Osho, Spotkania z wyjątkowymi ludźmi, Wydawnictwo NOWY HORYZONT, Warszawa 2009. 22. Pismo Święte Nowego Testamentu, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań 1998 23. Reynolds John Myrdhin, Czarownice i dakinie : Tantra na Wschodzie i Zachodzie, Wydawnictwo A, Kraków 2008. 24. Sobór Watykański II : Konstytucje, dekrety, deklaracje, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań 2002. 25. Szyszkowska Maria, Dzieje filozofii, Kresowa Agencja Wydawnicza, Białystok 2009 26. Wipszycka Ewa , Kościół a kobiety, w: eadem, Kościół w świecie późnego antyku, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006. 27. Zatorski Włodzimierz OSB, Przewodniczka wiary, TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2001. 28. Żylińska Jadwiga, Kapłanki, amazonki i czarownice : Opowieść z końca neolitu 231 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 i epoki brązu 6500-1150 p.n.e., Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1973. 29. Czyńska Małgorzata, Śpiewaczka w podróży metafizycznej, „Zwierciadło” 2009, nr 2. 30. Kostrzyński Rafał, Bóg utkwił w szczegółach, „Przekrój” 2010, 16 lutego. 31. Krzemiński Adam, Papieżyca i zakonnica, „Polityka” 2010, nr 3. Strony internetowe 1. Agnosiewicz Mariusz, Miejsce i wizerunek kobiety w chrześcijaństwie, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,473 – wersja z 23.04.2011. 2. Gieżyński Helena Stanisław, Bławatska lewituje, http://www.astromagia.pl/niezwyke/podroze/822-helena-bawatskalewituje - wersja z: 19.03.2011. 3. Gillert Piotr, Wolne wiedźmy Ameryki, http://www.rp.pl/artykul /70187.html - wersja z: 07.04.2011. 4. Grom, umysł doskonały, (tekst polski na podstawie angielskiego The Nag Hammadi Library pod redakcją Jamesa M. Robinsona), http://www.wicca.pl/?art=38 - wersja z: 19.03.2011. 5. Koleff-Pracka Joanna, Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety... (Ga 3.27). Teologia feministyczna w świetle wyzwań mainstreamingowych nagranie wykładu z 26.10.2010 w Pracowni Pytań Granicznych, UAM, Poznań: http://www.graniczne. amu.edu.pl/PPGWiki/attach/Nagrania%20wyk%C5%82ad%C3 - wersja z: 19.03.2011. 6. Podgórska Joanna, Skradzione listy od Boga : Z prof. Zbigniewem Mikołejko rozmowa o wierze i religii, http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1501963,2,zprof-zbigniewem-mikolejko-rozmowa-o-wierze-i-religii.read – wersja z 26.04.2011. 7. Starhawk, Religion From Nature, Not Archeology, http://www.starhawk.org 232 Perspektywy kulturoznawcze 1/2008 /pagan/religion-from-nature.html - wersja z: 20.04.2011. 8. Stylińska Teresa, Śmietnik polski, http://www.rp.pl/artykul/ 615526.html?print=tak– wersja z 21.04.2011. 9. Żak-Bucholc Joanna , Duchowość kobieca w ramach Ruchu New Age, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4082 – wersja z 12.04.2011. 10. www.wicca.pl - wersja z: 19.03.2011. 11. http://www.zbudapest.com/about-z-budapest.html - wersja z 22.04.2011. 12. http://portalwiedzy.onet.pl/4287,,,,chrzescijanstwo,haslo.html - wersja 23.05.2011. 13. http://portalwiedzy.onet.pl/2732,,,,islam,haslo.html - wersja z 23.05.2011. 233 z 2008