Wiesław Łukaszewski Tomasz Maruszewski PSYCHOLOGIA na co dzień I OD ŚWIĘTA Wiesław Łukaszewski Tomasz Maruszewski PSYCHOLOGIA na co dzień I OD ŚWIĘTA kielce 2012 Redaktor Piotr Żak Projekt okładki Radosław Kaszyński Zdjęcie na okładce ©iStockphoto.com Zdjęcie Wiesława Łukaszewskiego Wojtek Urbanek Zdjęcie Tomasza Maruszewskiego Maciej Okonek Skład i łamanie Jarosław Głowacki Korekta Anna Zdonek, Marta Majewska © Copyright by „Charaktery” sp. z o.o. Kielce 2012 ISBN 978-83-934376-1-0 „Charaktery” sp. z o.o. 25-502 Kielce ul. Paderewskiego 40 tel. 41 343 28 44 www.charaktery.eu Wydanie pierwsze Druk i oprawa Drukarnia im. A. Półtawskiego, Kielce Ciekawe byłoby badanie na temat tego, co Polacy myślą o psychologii. Ogromna liczba chętnych do jej studiowania, powstające niczym grzyby po deszczu poradnie, coraz większa grupa gotowych do skorzystania z fachowej pomocy – to wszystko świadczyłoby, że nasza świadomość psychologiczna jest coraz głębsza, że coraz lepiej rozumiemy, co psychologia może nam dać i w czym pomóc. Z drugiej jednak strony rzesza Polaków uważa, że pomoc psychologiczna jest tylko dla tych, którzy „nie mają wszystkich w domu”, czyli cierpią z powodu zaburzeń psychiatrycznych. Wizytę u psychologa traktują jako poniżenie i powód do wstydu, czują przed nią strach, bo „co ludzie sobie pomyślą”. „Charaktery” od początku istnienia konsekwentnie wyjaśniają, czym jest psychologia. W to działanie wpisuje się również „Psychologia na co dzień i od święta”, na którą złożyły się teksty dwóch wybitnych uczonych – Profesora Wiesława Łukaszewskiego i Profesora Tomasza Maruszewskiego. Redakcja „Charakterów” ma zaszczyt, że obaj są z magazynem niemal od pierwszych chwil jego istnienia, okazując życzliwość, wspierając swoją wiedzą i pomagając w trudnych chwilach. Obaj uczeni są znakomitymi propagatorami psychologii – nie tylko jako dziedziny wiedzy, ale też jako ważnego sposobu myślenia o świecie i ludziach. Nie bez powodu książka z tekstami Prof. Łukaszewskiego i Prof. Maruszewskiego nosi tytuł „Psychologia na co dzień i od święta”. Psychologia w ich ujęciu taka właśnie jest – zrozumiała, praktyczna i pożyteczna w codziennych zmaganiach z rzeczywistością. A przy tym nie traci nic z tajemniczego uroku głębokiej wiedzy o ludziach. ‒ 5 ‒ W i e s ł aw Ł u k aszewski Psychologia Ja Ja, czyli kto Wiem, kim jestem Emocje Związki Piękno życia Rzeczy pierwsze J a , cz y li kto Kim pani jest, taka piękna? – zapytałem pewną tajemniczą kobietę. Piękną nieznajomą – odpowiedziała. Nieznajomą, to znaczy w specjalny sposób nieznaną. Komu nieznaną? Sobie? Innym? Niektórym? Wszystkim? Kim ja właściwie jestem? – nierzadko pada to pytanie. Jeszcze częściej zadajemy je w odniesieniu do innych. Kim on/ona jest? To do mnie niepodobne – mówimy nieraz, zadziwieni swoimi włas­ nymi zachowaniami. A więc kto to zrobił – ja czy nie ja? To jedna strona, ale jest też druga. Pewnego dnia zapytano urzędującego ministra edukacji, jakie jest jego zdanie na temat zatrudniania ochroniarzy do szkół. Odpowiedź była dość zaskakująca: „Jako ojciec córki, która chodzi do gimnazjum, jestem zdecydowanie za, ale jako minister nie mogę się na to zgodzić”. Natychmiast pojawia się pytanie, ilu tych panów było. Chwila zastanowienia wystarczy jednak, aby przypomnieć sobie własne rozdwojenia czy roztrojenia. Z perspektywy jednej roli mamy jakieś dobrze wyrobione zdanie, a z perspektywy roli drugiej – zdanie całkowicie odmienne. Choć jest to doświadczenie codzienne, prawie zawsze wydaje się trochę podejrzane. Problem polega na tym, aby sprawnie koordynować te role, interesy i odmienne zdania. Nie brak takich, którzy sami mają wiele twarzy, ale nie dopuszczają myśli, że można mieć Ja i drugie Ja. Stanisław Jerzy Lec powiadał: „Niektórzy widzą prawym i lewym okiem dokładnie to samo. I myślą, że to obiektywizm”. W literaturze psychologicznej, a także w literaturze pięknej opisuje się – nieraz w sposób bardzo poruszający – takie okresy w życiu człowieka, kiedy dochodzi do głębokich kryzysów tożsamości. Tu warto wspomnieć o dwóch takich okresach. Pierwszy – młodzieńczy, kończący proces przeobrażania się dziecka w człowieka dorosłego. Kiedy się go przechodzi, wydaje ‒ 11 ‒ Wiesław Łuk aszewski się horrorem, bo Ja dotychczasowe zanika, a nowego Ja jeszcze nie ma. Później okazuje się, że bywa jeszcze trudniej – przychodzi czas, kiedy prawie wszyscy wpadają w tzw. studnię czterdziestolatków, elegancko nazywaną kryzysem wieku średniego. To czas niezwykły, pełen pesymistycznych refleksji, że jest gorzej niż było, że będzie gorzej niż jest, jest się gorszym od innych. To czas, w którym natrętnie pojawia się myśl, że właśnie w tej chwili stajemy się kimś innym niż byliśmy dotąd. Niemal każdy, kto znalazł się w studni czterdziestolatków, myśli sobie: Już po mnie. Mnie już nie ma. W tym niepokoju, a nieraz w trwodze, zapomina jednak pomyśleć o tym, kto w takim razie zostaje. Jeśli mnie już nie ma, to kto jest zamiast mnie? Kto w zamian? Po kilku latach kryzysu, który dla wielu jest męczarnią, dla wielu (szczególnie kobiet) trudnym do zaakceptowania widmem starzenia się, jedni wracają do równowagi i do integracji własnego Ja na nowej zasadzie, innych trawi rozpacz, że wszystko co dobre mają już za sobą, że teraz będzie tylko gorzej i gorzej. Zważywszy, że po kryzysie czterdziestolatków ludzie żyją nierzadko trzy dziesiątki lat, warto zrobić wszystko, aby tej rozpaczy uniknąć. kwiecień 2008 ‒ 12 ‒ P oszukiwan y: ja Apfelbaum miał prawie wszystko – był wykształcony, zamożny, szanowany. Nie miał tylko urody i powodzenia u kobiet. Modlił się więc do Boga, by zesłał mu urodę. Lata płynęły, Apfelbaum codziennie rano przeglądał się w lustrze i codziennie widział siebie tak samo brzydkiego. Aż pewnego dnia ujrzał w nim pięknego mężczyznę. „To chyba ja” – pomyślał. Tak się zachwycił, że wybiegł z domu, krzycząc: „Ludzie...!”. I przez nieuwagę wpadł pod autobus. Resztką sił zwrócił się do Boga: „Panie, co ja Ci zrobiłem, że teraz, gdy jestem – o ile to ja – nie tylko wykształcony, bogaty i szanowany, ale też piękny, i miałbym powodzenie u kobiet, Ty wpychasz mnie prosto pod autobus”. Wtedy z nieba odezwał się głos: „Wybacz mi, Apfelbaum, ja ciebie po prostu nie poznałem”. Sądzimy, że można poznać siebie, a co więcej – że można poznać siebie niemal całkowicie, do dna. Na pierwszy rzut oka nic prostszego: mamy siebie pod ręką, a także pod kontrolą, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by dowiedzieć się o sobie wszystkiego (a nawet więcej). Skąd zatem biorą się kłopoty? Mariola twierdzi, że zbyt późno dowiedziała się, że nie potrafi współpracować z innymi. Stefan wolałby nie wiedzieć, że jest „zaledwie” średnio muzykalny, tak dobrze było mu ze złudzeniem, że jest Mozartem. Mariola boi się nowych zadań, bo nie umie przewidzieć, jak w nich wypadnie. Stefan ciągle liczy swoje zalety i wady. Za każdym razem wychodzi mu inny wynik. Mariola uważa, że lepiej zbytnio nie wnikać w siebie, bo a nuż odkryje się coś kłopotliwego, przerażającego. Stefan zaś sądzi, że nikt nie zna go tak dobrze, jak on sam. Polityk z egoistą Poświęcamy niemało czasu i energii, aby zdobyć informacje o sobie. Powstaje jednak pytanie, z jakim skutkiem. Własna osoba jest wyróżnionym ‒ 13 ‒ Wiesław Łuk aszewski obiektem poznania. Ja jest aktywizowane automatycznie. Dane na swój temat przyciągają uwagę bardziej niż inne. Z drugiej strony informacje o sobie wzbudzają emocje łatwiej i silniej niż te o innych ludziach, a tym samym są bardziej podatne na zniekształcenia. Richard Robins i Oliver John wskazują, że w poznawaniu siebie wyróżnić można cztery postawy. Pierwsza postawa – naukowca – polega na próbach bezstronnego gromadzenia informacji, na starannej ich analizie, na porównywaniu i wnioskowaniu. Efektem tych wysiłków jest prywatna teoria własnej osoby, która stanowi podstawę do przewidywania swoich zachowań. Postawa druga – polityka – wiąże się z poszukiwaniem skuteczności swojego działania, a środkiem do tego staje się gromadzenie danych o reakcjach, jakie nasze zachowania wywołują u innych. Miarą jej skuteczności jest osiągany szacunek czy prestiż. Postawa trzecia – negocjatora – polega na takim selekcjonowaniu informacji, które zapewni zgodność różnych danych na temat siebie, a także da przekonanie o własnej stałości w zmieniających się warunkach. Czwarta postawa – egoisty – przejawia się poszukiwaniem takich danych o sobie, które zapewniają dobre samopoczucie. Można tu mówić na przykład o tendencyjnym zniekształcaniu informacji czy o wyborze wyłącznie tych pozytywnych. Jak widać, te cztery tendencje nie są spójne. Wszystko wskazuje na to, że współistnieją one u każdego z nas (być może w różnych proporcjach). W efekcie ich działania powstaje subiektywny obraz własnej osoby. Rozważmy dwie kwestie: w jaki sposób zdobywamy informacje na swój temat i jakie są ograniczenia w poznaniu siebie. Z ważnych powodów zacznę od ograniczeń. Najważniejszym ograniczeniem w poznawaniu siebie jest brak dystansu do własnej osoby. Poznający i poznawany są tymi samymi osobami, a co więcej – narzędzia poznania też są w tym uwikłane. Świadomość poznaje treść świadomości za pomocą świadomości. Wynika z tego, że najważniejszą cechą samopoznania jest stronniczość. Toczą się spory, czy ludziom bardziej zależy na prawdzie o sobie (jak twierdzi William Swann), czy raczej na zachwytach nad sobą (jak uważa wielu innych badaczy, np. Anthony Greenwald). Wiele wskazuje, że na tym drugim zależy nam bardziej. Poszukując korzystnych (czy prawdziwych, to inna sprawa) informacji o sobie, uciekamy się do wielu strategii: dokonujemy korzystnych porów‒ 14 ‒ Ja, czyli kto nań społecznych, pławimy się w cudzej chwale, odpowiednio interpretujemy przyczyny sukcesów (osobiste zalety – zdolności lub pracowitość) i porażek (cechy zadania, inni ludzie, pech), zastępujemy trafność sądów pewnością siebie, koncentrujemy się na swoich cechach sprawnościowych (np. „Jestem inteligentny”) i na cudzych cechach moralnych (np. „On jest niegodny zaufania”), zbieramy dowody na trafność własnych sądów (najczęściej post hoc: „Od razu wiedziałem, że tak będzie”) i na błędy innych (częstość cudzych błędów w poznaniu społecznym oceniamy dość trafnie, częstość swoich błędów – bardzo nietrafnie). Nie przyklejaj etykiet Inną przeszkodą w poznawaniu siebie jest etykietowanie i samoetykietowanie. Gdy otrzymujemy od kogoś etykietkę – „nonkonformista”, „altruista”, „egoista” itd. – zwiększa się prawdopodobieństwo, że będziemy zachowywać się zgodnie z jej treścią. Nierzadko etykietujemy się sami, choć wyraźnie można to zobaczyć najczęściej u dzieci, bo dorośli na ogół skrywają samoetykietowanie przed innymi ludźmi. Dziecko, które wykrzykuje, że jest mistrzem świata (a więc jest wspaniałe), nie wydaje się dziwaczne. Zachowujący się w ten sposób człowiek dorosły – pewnie tak. Etykietowanie siebie również zwiększa prawdopodobieństwo zachowań zgodnych z etykietą. Tak więc coś, co w punkcie wyjścia jest pustą nazwą (etykietą), stać się może trafną charakterystyką. Problemem w poznawaniu siebie jest skomplikowanie wiedzy dotyczącej Ja. Z jednej strony wiedza o sobie stanowi odpowiedź na pytanie: „Jaki jestem?” lub „Kim jestem?”, z drugiej zaś zawiera odpowiedzi na dwa inne pytania: „Jakim (kim) pragnę być?” i „Jakim (kim) być powinienem?”. Oznacza to podwojenie standardów ukierunkowujących zmiany w obrazie własnej osoby. Rzadko pragniemy być tacy, jacy być powinniśmy. Rzadko też powinniśmy być tacy, jakimi być pragniemy. Co więcej, chodzi nie tylko o podwojenie standardów, ale też o inne ich źródła; w przypadku pragnień są to najczęściej standardy osobiste, w przypadku powinności – oczekiwania innych ludzi. Kolejne ograniczenie wynika z ukierunkowania naszej uwagi. W normalnych okolicznościach (jak pokazuje np. Dariusz Doliński albo Maria ‒ 15 ‒ Wiesław Łuk aszewski Lewicka) ukierunkowanie uwagi zależy od roli – czyli od tego, czy jesteś aktorem wykonującym jakieś zadanie lub czynność, czy też obserwatorem. Jeśli jesteś aktorem, wtedy kierujesz uwagę na świat zewnętrzny, na cechy sytuacji itp. Jeśli jesteś obserwatorem – patrzysz na aktora. Odmienność perspektywy aktora i obserwatora to jedna z ważniejszych prawidłowości psychologicznych. Ja jako figura na tle Ograniczony jest też zakres naszej kontroli nad poznawaniem siebie. Po pierwsze, sporo czynności, które wykonujemy, to czynności automatyczne. Po drugie, tylko niewielka część tego, co znajduje się w polu percepcyjnym, jest „figurą” – znaczna większość to „tło”. Spostrzegamy głównie „figurę”, zaś „tło” bardzo niedokładnie lub wcale. Po trzecie, wiele bodźców peryferycznych oddziałuje na nas, ale o tym nie wiemy. Po czwarte, dużo naszych zachowań zależy od zaktywizowanych stereotypów. Jak pokazują badania Johna Bargha, aktywizacja stereotypu człowieka starego sprawia, że chodzimy wolniej. Natomiast aktywizacja stereotypu Afroamerykanina powoduje, że gorzej rozwiązuje się zadania umysłowe. Po piąte wreszcie, zdarza się, że jesteśmy roztargnieni, co oznacza, że odłączyliśmy uwagę od czynności, które wykonujemy. Krótko mówiąc, nie można wiedzieć wszystkiego – ani o sobie, ani o innych ludziach. Wielu rzeczy nie chcemy o sobie wiedzieć. Można by to nazwać samookłamywaniem, gdyby nie fakt, że nie zawsze jest to tendencja świadoma. Czasem gwałtownie zaprzeczamy informacjom pochodzącym od innych, czasem nie dopuszczamy do siebie myśli czy wiadomości, które mogłyby być sprzeczne z naszymi przekonaniami na swój temat. W służbie tej tendencji działa tzw. naiwny realizm. Lee Ross i Bogdan Wojciszke uważają, iż polega on na przekonaniu, że to ja znam prawdę i wszyscy ludzie, którzy mają choć odrobinę rozsądku, zgodzą się ze mną. Jeżeli jednak się nie zgadzają, to znaczy, że albo nie chcą (bo mają taki interes), albo nie potrafią (bo nie mają dość rozumu). Z pewnością nie znaczy to – z mojego punktu widzenia – że to ja nie mam racji. Kiedy ktoś pyta mnie, w jaki sposób można najlepiej poznać siebie, zazwyczaj mówię mu: „Zapytaj innych, jaki jesteś. Zapytaj zwłaszcza tych, ‒ 16 ‒ Ja, czyli kto o których wiesz, że cię nie lubią”. Poza rzadkimi wyjątkami inni ludzie znają nas lepiej niż my. Badania Ireny Zuber wskazują, że najlepszą wiedzę o nas mają ci, którzy nas nie lubią – bo są uważniejszymi obserwatorami naszego zachowania. Radziłbym też pytać ludzi, którzy spełniają dwa warunki: dość długo nas znają i są w złym nastroju, bo oni – jak wykazali Alice Isen i Joseph Forgas – także popełniają mniej błędów w ocenie innych. Informacje pochodzące od innych ludzi stanowią bodaj najważniejsze źródło wiedzy o sobie. Kłopot polega jednak na tym, że – w imię dążenia do utrzymywania dobrego mniemania o sobie – z łatwością uruchamiamy mechanizmy selekcji sprawiające, że chętnie przebywamy z osobami, które są źródłem informacji pozytywnych, a niechętnie z tymi, które mówią nam rzeczy przykre lub krytykują nas. W tym ostatnim przypadku łatwo dochodzimy do wniosku, że o prawdzie nie decyduje przecież większość, a nawet – że mylić się mogą wszyscy (poza mną, rzecz jasna). Informacji o sobie dostarczają nam zadania. Są one dobrą miarą naszych kwalifikacji, umiejętności, sprawności. Chodzi tu głównie o zadania typowe, powtarzające się. Co więcej, analiza zadań pozwala na wnioskowanie o swoich preferencjach – część wykonywanych zadań lubimy, a części nie; część wykonujemy lepiej niż inni, a część gorzej. Ważnym źródłem wiedzy o sobie jest interpretacja zachowań czy emocji. Daryl Bem uważa, że szczególnie duże znaczenie ma interpretacja zachowań częstych („Kupuję chleb razowy; z tego wniosek, że go lubię”) lub – na co wskazuje Elliot Aronson – nieuzasadnionych, zaskakujących, na przykład nieoczekiwanego sukcesu albo niezrozumiałego dla siebie postępowania („Dlaczego tak długo patrzę na bawiące się dzieci? Może jestem pedofilem...”). Jeśli jednak znajdziemy zewnętrzne wyjaśnienie danego zachowania, to z łatwością je przyjmujemy. Wyjaśnień wewnętrznych poszukujemy wtedy, gdy nie uda się nam znaleźć przyczyny zewnętrznej. Możemy też wnioskować o sobie z naszych emocji. Mężczyźni, którzy przechodzili przez wiszący nad przepaścią most, odczuwali sympatię do kobiety spotkanej po drugiej stronie mostu. Ci, którzy przechodzili przez stabilny most betonowy, niczego takiego nie doświadczyli. Pierwsi zinterpretowali swoje pobudzenie jako wywołane przez napotkaną kobietę, choć w istocie było ono związane z chybotliwym mostem. ‒ 17 ‒ Wiesław Łuk aszewski Sposobem dowiedzenia się czegoś o sobie może być również wnioskowanie z przeżywanego w danej chwili nastroju – czy jest nam wesoło, czy raczej smutno. Nastrój nie musi mieć nic wspólnego z sytuacją, ale może sprawić, że dzięki niemu wywnioskujemy (niezbyt trafnie), co jest dla nas przyjemne, a co przykre czy zasmucające. Jak dwie krople Kolejne istotne źródło informacji o sobie to podobieństwo lub niepodobieństwo do innych ludzi i przynależność do grup społecznych, zwłaszcza tych, z którymi się identyfikujemy. Działa tu mechanizm odróżniania się od innych. Ważne jest przy tym, czy należymy do większości, czy też do mniejszości. Bogdan Wojciszke i Bożena Kłusek wykazali, że poczucie przynależności do grupy mniejszościowej (elity) pociąga za sobą szczególnie silną tendencję do przeceniania trafności swojego zdania i liczby osób, które żywią podobne do naszych przekonania. Informacja o podobieństwie do innych ma różne znaczenie zależnie od tego, czy tych innych akceptujemy, czy też nie. Jeśli jesteśmy podobni do ludzi akceptowanych, łatwo przypiszemy sobie analogiczne cechy – nawet jeśli nie będą one dla nas pochlebne. Warto też wspomnieć o lustrze. Z jednej strony oglądanie w nim własnego wizerunku zapewnia nam możliwość rozpoznawania siebie, a w szczególności wykrywania dużych zmian zachodzących w wyglądzie. Ale lustro jako źródło wiedzy o sobie bywa zawodne. Trafne rozpoznanie siebie wymaga dość optymalnych warunków, bo – jak dowiodła Irena Zuber – w warunkach trudnych, choćby w złym świetle, własny wizerunek (np. zdjęcie) rozpoznajemy gorzej niż wizerunek innych osób, szczególnie tych nielubianych. Stale popełniamy błędy w ocenie rozmiarów swojego ciała. Sulamith i Hans Kreitlerowie wykazali, że dzieci mogą się tu mylić nawet o 40 proc., a dorośli o 20. Alicja Głębocka twierdzi, że dorosłe kobiety zazwyczaj o około 30 proc. zawyżają rozmiary swoich bioder i ud, ale inne części ciała oceniają trafniej. Wiele jest metod poznawania, ale wszystkie są obciążone znacznym błędem. Powie ktoś, że jeśli proces poznawania czegokolwiek (siebie także) jest rozciągnięty w czasie, to w miarę jego kontynuacji coraz więcej o sobie wiemy i coraz lepiej siebie znamy. Niekoniecznie, bo jedna ze zmór ‒ 18 ‒ Ja, czyli kto poznawania (również siebie) to tendencja do podtrzymywania powziętych przypuszczeń. W miarę napływu nowych informacji niechętnie zmieniamy przypuszczenia, natomiast systematycznie rośnie nasza pewność co do ich trafności. Oczywiście nie dotyczy to wszelkich elementów wiedzy o sobie – chodzi jednak o niemałą ich część. Zwróćmy uwagę na bardzo niską trafność przewidywań – o ile nie są to „przewidywania” post hoc – co do naszych zachowań. To najlepiej pokazuje defekty naszej wiedzy o sobie. Nie znaczy to jednak, że nie warto zajmować się jej gromadzeniem i ulepszaniem. Nie ma powodów, by bać się wyników naszego poznania. W najgorszym razie popełnimy błąd, a błądzić jest rzeczą ludzką. luty 2005 ‒ 19 ‒ Spis treści W I E S Ł AW Ł U K A S Z E W S K I Psychologia Ja Ja, czyli kto Ja, czyli kto.. .......................................................................... 11 Poszukiwany: ja..................................................................... 13 Ten, kto myśli o sobie: ja.................................................. 20 Wiem, kim jestem Wiem, kim jestem.................................................................. 27 Jeśli nie ja, to kto............................................................... 29 Oszustwa człowieka uczciwego.................................. 37 Emocje Emocje..................................................................................... 47 Nawroty do namiętności z przeszłości.................... 49 Związki Związki.................................................................................... 59 Ich dwoje............................................................................... 61 Moje serce zależy od tatusia......................................... 69 Piękno życia Piękno życia.......................................................................... 77 Życie jest piękne, zawsze.................................................. 79 ‒ 204 ‒ Spis treści Rzeczy pierwsze Rzeczy ostateczne............................................................. 91 Wszystko za wolność?...................................................... 93 Intymny mały świat...........................................................102 Życie, śmierć i ja ................................................................. 108 TO M A S Z M A RU S Z E W S K I Psychologia My My Co kobiety wiedzą o mężczyznach i vice versa . ... 119 A był taki spokojny… ........................................................ 122 Kto tak gada w mojej głowie?....................................... 125 Wszechmocni i nieomylni.............................................. 128 Myśli nie wiadomo skąd.................................................. 131 My i inni Czarne i różowe okulary............................................... 135 Jestem z innej parafii........................................................ 138 To „oni”..................................................................................140 Od epidemii do plotki ...................................................... 142 My i umysł Jak sobie to wyobrażasz?................................................ 147 Odpływamy…........................................................................ 150 Pułapki poczucia omnipotencji................................... 152 Warto być paranoikiem?.................................................. 155 Wybryki prawej półkuli.. .................................................. 157 My i pamięć Fakty i zdarzenia............................................................... 161 Dlaczego kobiety więcej pamiętają?...........................164 ‒ 205 ‒ Spis treści Język wspomnień.. ...............................................................167 Ten pierwszy raz.. ...............................................................170 My i świat Wściekłe psy, wilcze oczy............................................... 175 Decentracja – never-ending story............................. 178 Zwycięzcy i pokonani....................................................... 181 Nasz lamus............................................................................ 183 My i emocje Kto uderzy się w piersi?................................................... 187 Zakażenie emocjonalne.................................................. 189 Normy emocji.. ..................................................................... 192 Nauka uczuć........................................................................ 195 Sprzedawanie uśmiechu.. ................................................. 198 Słowniczek .........................................................................201 ‒ 206 ‒ Autorzy Prof. dr hab. WIESŁAW ŁUKASZEWSKI (ur. 1940) specjalizuje się w psychologii osobowości, społecznej i motywacji. Pracuje w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej Wydział Zamiejscowy w Sopocie. Jest członkiem Komitetu Psychologii PAN. Napisał m.in.: Szanse rozwoju osobowości; Wielkie pytania psychologii, Wytrwałość w działaniu (z Magdaleną Marszał-Wiśniewską) oraz Udrękę życia. Pierwszy tekst Profesora napisany specjalnie dla „Charakterów” ukazał się we wrześniu 1997 roku. Od numeru 5/2007 regularnie pisze felietony „Rzeczy pierwsze”. Prof. dr hab. Tomasz Maruszewski (ur. 1946) specjalizuje się w psychologii procesów poznawczych, emocji i w pamięci autobiograficznej. Kieruje Zakładem Procesów Poznawczych przy Wydziale Zamiejscowym Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Sopocie. Jest wicedyrektorem ds. naukowych Instytutu Psychologii PAN. W „Charakterach” pierwszy tekst Profesora ukazał się w maju 1998 roku. Od stycznia 2002 systematycznie pisze felietony „Psychologia jako nauka”. ‒ 207 ‒ Przekonanie o wolności wyboru jest warunkiem koniecznym przyjęcia osobistej odpowiedzialności za spowodowanie jakichś negatywnych konsekwencji. Jeśli nie miałem wyboru, nie odpowiadam. To sprawia, że niekiedy wolimy postawić się w pozycji ofiary losu, aby tylko odpowiedzialności uniknąć. Wiesław Łukaszewski, „Ten, kto myśli o sobie: Ja” Bite przez mężów kobiety nie mogą liczyć na pomoc rodziny, gdyż uznaje ona sytuację za wewnętrzną sprawę związku. Usprawiedliwiamy własną bierność, a w dłuższej perspektywie tracimy wrażliwość i zdolność do empatii. Co więcej, jeśli uda się kogoś wskazać jako sprawcę (zazwyczaj nie działa on w samotności), wszyscy inni, którzy się temu przyglądali lub w tym uczestniczyli, czują się czyści moralnie. Tomasz Maruszewski, „Wściekłe psy, wilcze oczy” To zdumiewające, że przeceniamy nie tylko własny wkład pracy, ale także własne znaczenie... Wiesław Łukaszewski, „Oszustwa człowieka uczciwego” Wszystkim potrzebna jest zdolność do decentracji – spojrzenia na rzeczywistość oczami osób, które mają odmienne poglądy od naszych. To bardzo trudne, ponieważ wymaga porzucenia własnych schematów, stereotypów, opinii i postaw, do których się przyzwyczailiśmy. Dopiero wtedy unikniemy egocentrycznego spojrzenia na rzeczywistość i zrozumiemy, że inni mogą ją interpretować inaczej. Tomasz Maruszewski, „Decentracja – never-ending story…” Śmierć wręcza nam bilet w jedną stronę. Nie wiemy dokąd. Wiemy tylko, że tam, a nie tutaj. W jej obliczu najbardziej uniwersalna strategia: „walcz lub uciekaj” staje się całkowicie bezużyteczna. Jak napisał Vladimir Nabokov, śmierć – to samotność. I dla tych, którzy umierają, i dla tych, którzy pozostają z poczuciem straty. Wiesław Łukaszewski, „Życie, śmierć i ja” ISBN 978-83-934376-1-0 Cena 29 zł (w tym 5% VAT)