Początek antropologii - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

advertisement
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Początek antropocentryzmu człowiek. „Antropocentryzm teoriopoznawczy
to stanowisko, według którego krytykę poznania trzeba zaczynać od analizy
świadomości; konsekwencja tego jest odmienne niż w klasycznej filozofii
ujęcie natury aktów poznawczych i kryterium prawdy. Filozofia, której
punktem wyjścia stała się świadomość ludzka, jako wyłączny podmiot i
przedmiot analiz filozoficznych, a także źródło wiedzy, zyskała miano
antropocentrycznej. Antropocentryzm teoriopoznawczy uwidocznił się u R.
Descartes’a, J. Locke’a, G. W. Leibniza, G. Berkeleya i D. Hume’a.
Antropocentryzm teoriopoznawczy cechuje wyraźnie filozofię I. Kanta, który
w podmiocie szuka sensu tego, co jest, dowodząc, że prawdziwość sądów nie
polega na odpowiedniości ich treści do stwierdzonego lub zaprzeczonego
stanu rzeczy obiektywnie istniejącego, lecz swój fundament znajduje w
relacjach wewnątrzpodmiotowych. Wg Kanta człowiek jest istotą świadomą,
której nie pozostaje nic innego jak zdumienie i zachwyt z powodu swej
wyższości nad wszystkimi konkretnymi celami, które go pobudzają lub
powstrzymują od działania. Stąd przedmiotem filozofii jest rozum ludzki,
bowiem poznanie własnej jaźni jest warunkiem zrozumienia świata […]
Antropocentryzm w filozofii to takie uprawianie filozofii, że wszystkie
problemy podejmuje się i rozwiązuje wychodząc od człowieka i ze względu na
człowieka (taki sposób uprawiania filozofii nazywa się niekiedy antropologią
filozoficzną). W klasycznej filozofii starożytnej i średniowiecznej ujmowano
człowieka jako mikrokosmos, lokalizując go pośrodku stworzeń, między
rzeczywistością ducha i materii; widziano w nim ogniwo łączące świat
materialny z duchowym. Analiza filozoficzna dotyczyła kosmosu, a człowieka
ujmowano jako jeden z jego elementów. Diametralna zmiana nastąpiła w
filozofii nowożytnej, która kontynuując myśli humanizmu przeniosła swe
zainteresowania z kosmosu i Boga na człowieka” /Z. Zięba, Antropocentryzm.
I. W filozofii, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk,
Z. Sułowski, Lublin 1985, kol. 673-675, kol. 673/. „Za Kantem próbę analizy
ludzkiej świadomości podjął J. G. Fichte. Wiedza o tej świadomości miała być
wiedzą o człowieku jako istocie wolnej. Wg Fichtego człowiek odpowiedzialny
jest nie tylko za siebie, ale za wszystkie dziedziny własnej działalności, za
całe otoczenie. Punktem wyjścia w tej filozofii było zrozumienie człowieka
jako istoty wolnej, a na drugim planie wyjaśnienie jego stosunków do świata
zewnętrznych przedmiotów. W ujęciu G. W. F. Hegla przyroda istnieje po to
tylko, by wydać człowieka, który tworzy historię; tylko on ma świadomość
wolności, chce uczynić świat swoją własnością, poznać go i opanować.
Kartezjański program filozofii jako myśli zwróconej ku sobie znalazł swą
implikacje także w filozofii fenomenologicznej, będącej refleksją nad
poznaniem, docieraniem do ukrytego dla świadomości naturalnej
transcendentalnego podmiotu jako zasady („źródła”) fenomenów. Redukując
całą rzeczywistość do absolutnej podmiotowości. Dla E. Husserla człowiek to
podmiot racjonalny, który ujmuje siebie adekwatnie w poznaniu” /Tamże,
kol. 674.
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Początek antropocentryzmu ontologicznego stanowi człowiek w jego
strukturze bytowej. Antropocentryzm w teologii występuje: „1) w postaci
skrajnej – podkreślanie całkowitej autonomii człowieka będącego miarą
wszelkich praw i zasad w życiu jednostkowym i społecznym, co przejawia się
w poglądach przeczących istnieniu Boga (antyteizm, ateizm), jego
Opatrzności (deizm) lub utożsamiających go ze światem (panteizm), oraz w
postawie niewiary lub grzechu śmiertelnego; 2) w postaci umiarkowanej –
podkreślanie
pełnej
autonomii
działania
człowieka
dobrowolnie
przyjmującego istnienie Boga jako Stwórcy i ostatecznego celu;
antropocentryzm ten nie przeciwstawia się chrystocentryzmowi ani
teocentryzmowi. Antropocentryzm wystąpił wyraźnie w teologii dopiero w
okresie oświecenia, mimo że wynika on z nastawionego na człowieka
stwórczego i zbawczego planu Boga (ekonomia zbawienia) oraz jego realizacji
(historia zbawienia), nadto z przekonania człowieka wierzącego, który jako
jedyną rację dostateczna swego własnego istnienia (Bóg dla mnie) przyjmuje
istnienie Boga (Bóg w sobie), a służbę Bogu uważa za gwarancje osiągnięcia
celu wiecznego” /R. Łukaszyk, Antropocentryzm. II. W teologii, w:
Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski,
Lublin 1985, kol. 675-677, kol. 675/. „Kierunek egzystencjalnotranscendentny, reprezentowany przez K. Rahnera (w teologii protestanckiej
przez R. Bultmanna), nawiązując do antropocentryzmu ontologicznego,
przyjmuje tzw. antropocentryzm oddolny. Za punkt wyjścia uważa człowieka
w jego strukturze bytowej, akcentując, że w chwili stworzenia stał się on
istotą należącą do 2 wymiarów (przyrodzonego i nadprzyrodzonego), dzięki
czemu jest on zawsze partnerem Boga. W człowieku została bowiem
zapodmiotowana przez Boga rzeczywistość transcendentna (moment
genetyczny), która w planie zbawczym Boga, jak i przyszłej historii zbawienia
związana jest ściśle z posłannictwem Chrystusa. Dzięki tej strukturze
człowiek w realizowaniu swej osoby nastawiony jest na transcendencję;
urzeczywistnia w sobie rzeczywistość sakralna nawet wtedy, gdy sobie tego
nie uświadamia. Realizując autonomiczne wartości ziemskie moralne,
ekonomiczne i kulturowe (teologia rzeczywistości ziemskich), jednocześnie
realizuje w sobie rzeczywistość sakralną (chrześcijaństwo anonimowe)”
/Tamże, kol. 676/. Tak jest w istocie. Deklaracja Dominus Jesus
przypomina, że zbawienie dokonuje się jedynie w Chrystusie, gdyż wszyscy
zostali stworzeni w Nim, przez Niego, na Jego obraz. Nikt wierzący nie
kwestionuje prawdy o stworzeniu człowieka w ogóle, a być stworzonym
znaczy być w relacji do Boga. Bez nadprzyrodzoności źródłowej
przyrodzoność nie istnieje. Każdy byt stworzony ma coś z Boga. Tego nikt nie
kwestionuje. Pozostaje jednak pytanie, czy chodzi tylko o jakieś
podobieństwo ogólne osoby ludzkiej do Boga, czy też człowiek już od aktu
stworzenia ma w sobie Ducha Świętego; Czy raczej łaska może być
człowiekowi dana później jeszcze w jakiś nowy sposób, w stopniu istotnie
przekraczającym sytuację wyjściowa, daną aktem stworzenia?
+ Początek antropocentryzmu stanowi człowiek, wbrew pierwszemu
wersetowi Pisma: „na początku Był Bóg” (Rdz 1, 1). „Posoborowa
dezintegracja w teologii sprawiła, że brakuje modelu wspólnej wiary. W
katechezie cząstkowość i stałe eksperymentowanie nie doprowadzają do pełni
wiary. Nowe pokolenia nie są zdolne ogarnąć całokształtu wiary Kościoła,
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nastąpiło rozproszenie sensus fidei”. Konieczna jest integracja. Termin
łaciński integratio oznacza odnowienie, dopełnienie. Integracja to proces
tworzenia całości, zespalania się elementów w całość, zaś integrowanie to
dokonywanie integracji, łączenie w całość, składanie, dopełnianie,
jednoczenie, scalanie. Teologia jest integrowana przez Osobę-Słowo,
natomiast słowa jako takie tylko przez analogię do Osoby. Celem jest
integracja personalna. Integracja z Bogiem możliwa jest tylko wtedy, gdy
obejmuje wszelkie istniejące powiązania interpersonalne w Trójcy Świętej. „W
teologii posoborowej pojawiły się koncepcje, które pomijają lub pomniejszają
znaczenie tych prawd objawionych, które w kanonie ksiąg biblijnych
znajdujemy na początku. Antropocentryzm każe w punkcie wyjścia umieścić
człowieka wbrew pierwszemu wersetowi Pisma: „na początku Był Bóg” (Rdz
1, 1). Struktura egzystencjalistycznego myślenia każe pytać jedynie o to, co
ma znaczenie dla egzystencji człowieka i jego samozrozumienia w chwili
obecnej. Wiązka promieni własnych potrzeb egzystencjalnych oświetla
przedmiot Objawienia i rozstrzyga, co jest boskie” /T. Paszkowska,
Integrująca rola Słowa, RWKUL, Lublin 2000, s. 113; za L. Scheffczyk,
Struktury myślowe współczesnej teologii, ZN KUL 21 (1978), nr 1 (81), s. 1718. Zauważmy, że wypowiedź ta powstała co najmniej ćwierć wieku temu.
Informacje dotyczące „teologii posoborowej” ograniczają się do kilkunastu
najwyżej lat, tuż po Soborze Watykańskim II, a pretendują do roli arbitra
oceniającego wszystkie lata, jakie upłynęły do dziś. Trzeba spytać o to, czy w
ostatnich latach coś się zmieniło, czy dalej jest tak jak przed trzydziestoma
laty?
+ Początek antropogenezy Pytanie o początek człowieka, a więc również
pytanie o punkt wyjścia antropogenezy, rzutuje na całą antropologię i na
prozopologię. „W tej dziedzinie mamy dotychczas trzy podstawowe
stanowiska: kreacjonistyczne (transcendentne, aprioryczne), emanacyjne
(immanentne,
aposterioryczne)
oraz
syntetyczne
(ewolucjonizm
omegalistyczny)” Cz. S. Bartnik, Personalizm, wyd. 2, Lublin 2000, s. 44.
Stanowisko emanacyjne reprezentuje autokreacjonizm pozorny. „Nie brak
ujęć starochińskich i współczesnych, według których człowiek został
wyłoniony samoczynnie przez „niezmienny” świat lub/i sam się wyłania i
rozwija w różnych kierunkach (immanentyzm, antropogeneza kosmologiczna,
aposterioryzm). Człowiek rodzi się według prawideł wewnątrzświatowych: z
przyrody, materii, kosmosu, nie stanowiąc niczego istotnie różnego od nich.
Ma być takie wieczne rodzenie człowieka przez świata na zasadzie właściwie
bezprzyczynowej lub na zasadzie przypadku, co w rezultacie można
filozoficznie sprowadzić do tezy, że człowiek nie pochodzi znikąd, że jest
stałym wewnętrznym elementem świata immobilistycznego, czymś ściśle
określonym przez ten świat, ale także wtórnie określającym ten świat,
wpływającym na niego na swój sposób. Antropologia ta jednakże cierpi na
brak tożsamości człowieczej, na brak wyróżnika ludzkiego spośród „odmętów
rzeczywistości”. Podobnie cierpi na brak tożsamości główna zasada
antropogenezy. Jeśli człowiek powstaje z odmętów świata i to z przypadku, to
na nieskończonej tablicy możliwości musi faktycznie pojawić się zawsze, choć
jednocześnie nigdy nie stanowi istotnego, określonego elementu świata”
Tamże, s. 46.
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Początek antropogenezy Pytanie o początek człowieka, a więc również
pytanie o punkt wyjścia antropogenezy, rzutuje na całą antropologię i na
prozopologię. „W tej dziedzinie mamy dotychczas trzy podstawowe
stanowiska: kreacjonistyczne (transcendentne, aprioryczne), emanacyjne
(immanentne,
aposterioryczne)
oraz
syntetyczne
(ewolucjonizm
omegalistyczny)” Cz. S. Bartnik, Personalizm, wyd. 2, Lublin 2000, s. 44.
„Dopiero francuski jezuita, Pierre Teilhard de Chardin (1881-1955) związał
obie tezy: kreacjonistyczną i autokreacyjną w dialektyczną jedność, gdzie Bóg
stwarza człowieka od wewnątrz, posługując się uniwersalistycznym procesem
ewolucji twórczej konwergentnej na zasadzie: wyższa złożoność – wyższy
stopień uwewnętrznienia i świadomości. Rzeczywistość ewoluuje wewnętrznie
ku punktowi Omega – Chrystusowi na zasadzie przyciągania „od przodu”, od
strony Stwórcy u kresu, w pleromie (transcendencja), a jednocześnie jest to
jeden gigantyczny i ciągły akt stwarzania się (immanencja) od stwarzanej
mnogości ku zorganizowanej jedności. Człowiek znajduje się w samym
centrum obu faz stwórczych. Jest on stwarzany ustawicznie przez Punkt
Finalny świata, przez punkt Omega, wszelako nie przez ingerencję z
zewnątrz, lecz przez ruch unifikacyjny wewnątrz całej rzeczywistości. W ten
sposób człowiek jest stwarzany pośrednio, Chrystus-Omega Stawarza go
poprzez całą rzeczywistość ewolucji Uniwersalnej jako jeden jedyny a ciągły
Akt” Cz. S. Bartnik, Personalizm, wyd. 2, Lublin 2000, s. 48.
+ Początek antropogenezy tworzył najprostsze środki komunikacji
międzyludzkiej, adresowane do osoby, o charakterze nieartykułowanym:
obraz ciała, ruchy, gesty, miny, zachowania, reakcje fizjologiczne, dźwięki,
ryty. Osoba wyrażana w znakach. „Znaki mowy żywej. Znakiem bardziej
rozwiniętym komunikacyjnie była – i jest – mowa żywa, pozostająca zresztą
bezpośrednią funkcją ciała. Na początku były to najprostsze środki
komunikacji międzyludzkiej, adresowane do osoby, o charakterze
nieartykułowanym: obraz ciała, ruchy, gesty, miny, zachowania, reakcje
fizjologiczne, dźwięki, ryty. Środki te wyodrębniały: rodziców, dalszych
przodków, przełożonych, mocarzy, autorytety, kapłanów, wojów, aktorów,
mędrców, proroków, twórców kultury, herosów, niezwykłych odkrywców i
wynalazców (np. pisma). Ci wszyscy najlepiej oznaczali „osoby”. Wszelkie
widzialne odnoszenie się do nich stanowiło cały przedjęzykowy zespół o
„osobie”. Potem, ok. pół miliona, a może miliona lat temu, pojawił się język
wysoko zorganizowany, w końcu ok. 10 tysięcy lat temu pisany. Proste znaki
adresowane zostały zastąpione nazwami-imionami (onoma, nomen, imię).
Nazwy-imiona wyodrębniały osoby od rzeczy i jedną osobę od drugiej.
Szkoda, że nie znamy owych naprawdę pierwszych imion. Trzeba pamiętać,
że „Adam” i „Ewa” nie były na początku imionami, tylko nazwami
rodzajowymi. „Osobę” oznaczały również zaimki osobowe: ja, ty, on, ona, my,
wy, oni, one; także wskazujące: ten, ta; pytajne: kto, który, która;
nieokreślone: ktoś, jakiś, pewien, a nade wszystko zwrotne: się, siebie.
Zaimki - zwłaszcza przy braku nazw – są odnajdywane we wszystkich
odkrytych językach, choć „ja” – „my” wydaje się uprzedzać zaimkowonazwowe, a pozostałe są raczej późniejsze od nazw. „Osobę” wyrażało też na
swój sposób „słowo” w ścisłym znaczeniu. Jak nazwa oznacza rzecz,
substancję, cechę, coś statycznego, tak słowo (hrema, logos, verbum)
oznacza ruch, zmianę, dynamikę w czasie (stąd pol. „czasownik”). W
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rezultacie powstaje niezwykła korelacja językowa o rzeczy i jej stronie
dynamicznej. Najlepiej widać to w połączeniu nazwy i słowa: „bocian leci”,
„topola szumi”, „człowiek zmarł”. Głębiej oddaje to połączenie zaimka
osobowego z czasownikiem: „ja jestem”, „ja istnieję”, „ja mówię”. Najbardziej
prozopoiczny charakter zdaje się mieć związanie z czasownikiem zaimka
zwrotnego: „ja staję się”, „ja poznaję się”, „ja mylę się”. Tutaj „ja”, „ktoś” jest
początkiem istnienia i działania, a także centrum oraz kresem (celem). W
rezultacie „ja” jest podmiotem, medium oraz przedmiotem. Oznacza to, że dla
człowieka rzeczywistość zaczyna się wraz z osobą, przebiega przez sam
środek osoby i spoczywa, osiągając swój cel, w osobie. Wyjściowe mówienie o
„osobie” ma charakter „koła refleksyjnego” (circulus reflexivus) od „ja” ku
światu i z powrotem do „ja”, już trochę innego” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 399/.
+ Początek antropologii chrześcijańskiej. „Rozwój poglądów na duszę. 6)
Patrystyka chrześcijańska wiązała naukę objawioną z tradycjami
hellenistycznymi i ogólnoludzkimi. Była to akceptacja rzeczywistości duszy
jako ogólnie uznanej przez ludzkość, empirycznej w pewnym sensie i
„doświadczalnej”. Prawda o duszy służyła za przesłankę dla orędzia
ewangelicznego. Jaśniała ona szczególnie w świetle objawienia, duszy Jezusa
z Nazaretu, Matki Bożej i świętych. Niektórzy (św. Justyn, Teofil z Antiochii,
św. Efrem Syryjski, Arnobiusz Starszy) uważali, że „pełnia duszy” jest
szczególnym darem Boga, który zawdzięczamy specjalnie Chrystusowi,
odkupieniu i Duchowi Świętemu (co potem rozwinęli bł. Jan Duns Szkot i
Luter). Teza ta jednak mogła podważać wartość duszy niechrześcijanina.
Znakomita większość Ojców Kościoła przyjmowała w całości naukę o duszy
platońską, neoplatońską, stoicką i aleksandryjską (Orygenes, Tertulian, św.
Hieronim, Laktancjusz, św. Augustyn, św. Leon Wielki, Nemezjusz z Emezy,
Klaudian Mamert, Eucheriusz z Lyonu). Uczyli oni ogólnie, że dusza jest
substancjalna, subsystentna, duchowa. Służy za podstawę dla forma
hominis, esse humanum i godności osoby. Jest podmiotem zbawienia, łaski,
zmartwychwstania i życia wiecznego. Ma aspekty autoteleologii, niezależności
bytowej i samoodpowiedzialności: istnieje przez siebie (per se), w sobie (in se)
i dla siebie (propter se, pro se), choć spełnia się w Jezusie Chrystusie i w całej
Trójcy Świętej. Średniowiecze dodało do nauki o duszy „osobność”
(singularitas, solitaria), indywidualność (individualitas) i wolność wewnętrzną
(libertas, sui iuris). Dla średniowiecza dusza była ogólnie przedmiotem nauk,
filozofii i teologii. Szkot i Ockham czynili ją tylko przedmiotem samej teologii i
wiary. Dlatego zniknęła ona z pola badań naukowych i filozofii. Kiedy zaś
Kartezjusz sprowadził ją tylko do myśli, świadomości i czystego podmiotu, to
nauka o duszy została zredukowana do aktów psychicznych, stanów
wewnętrznych i świadomości. Na razie była jeszcze przedmiotem nauki, ale
już tylko subiektywistycznej, a z czasem „psychologia” już nie zajmowała się
żadną duszą” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 384.
+ Początek antropologii dualistycznej sięga starożytności. Obecność idei
dualizmu antropologicznego w twórczości Stanisława Herakliusza
Lubomirskiego jest przedmiotem zainteresowania Grzegorza Raubo, który
próbuje „odtworzyć węzłowe punkty tych tradycji dawnej myśli, w których
antynomia duszy i ciała eksponowana była najdobitniej. […] Początki tej
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
tradycji sięgają zamierzchłych czasów starożytnych. Zrodziła się ona w
Grecji, na gruncie wierzeń orfickich. Według orfików człowiek jest istotą
wewnętrznie rozdartą, rozszczepioną, złożoną z dwóch przeciwstawnych
pierwiastków: dionizyjskiego, boskiego (duszy) oraz tytanicznego, ziemskiego
(ciała) /Por. M. A. Krąpiec, Ja-człowiek. Zarys antropologii filozoficznej,
Lublin 1986, s. 7-9/. „Rozłam, różnica ontyczna […] przebiega [tu] przez
całego człowieka oddzielając jego boską nieśmiertelność od zepsucia jego
ciała” /P. Ricoeur, Symbolika zła, Przeł. S. Cichowicz, M. Ochab, Warszawa
1986, s. 273/. Istota człowieka zostaje utożsamiona z duszą /Tamże, 264/,
dla której ciało jest obcym i przypadkowym środowiskiem. Przypomnijmy, że
Platon twierdził, iż to orficy stworzyli – przeciwstawne duszy – pojęcie ciała
„[…] uważając, że […] ciało jest […] więzieniem duszy” /Platon, Kratylos.
Przeł. K. Tuszyńska-Maciejewska, Wrocław 1990, s. 19/” /Tamże, s. 17/.
Prawie wszyscy mieszają płaszczyznę natury ludzkiej z płaszczyzną osoby
ludzkiej. Ducha nie utożsamia się z naturą ludzką, z istotą. Natura ludzka to
dusza i ciało, razem. Może natomiast osoba ludzka istnieć bez ciała, tylko
jako dusza, aczkolwiek nie posiada wtedy swej pełni. Tak jest po śmierci
człowieka. Zresztą w doczesności osoba ludzka też nie osiągnęła pełni swych
możliwości. Problemem jest termin pełnia. W doczesności, z ciałem
śmiertelnym, człowiek jest osobą, ale osoba ludzka może się rozwijać, aż
osiągnie pełnię w niebie, cały czas będąc tą sama osobą.
+ Początek antropologii filozoficznej odrębny względem metafizyki (pole
badań węższe zakresowo, lecz bogatsze treściowo). „Antropologia filozoficzna
pojęta jako metafizyka człowieka nie może być partykularyzacją metafizyki
ogólnej, aczkolwiek pozostaje metafizyką. Posiada bowiem w punkcie wyjścia
odrębne (węższe zakresowo, lecz bogatsze treściowo) pole badań. Formułuje
jednak taką problematykę, iż musi zmierzać do wyjaśnienia typu
metafizycznego i posługiwać się w najbardziej teoretycznych etapach metodą
właściwą metafizyce. Zakłada aparat pojęciowy właściwy metafizyce ogólnej,
uwyraźniając w miarę potrzeby jego terminy nowymi treściami i nowymi
analogiami. Jeśli zaś wprowadza specyficzne pojęcia teoretyczne, to
charakteryzuje nie tylko w relacji do pojęć ogólno metafizycznych” /S.
Kamiński, Antropologia, III Antropologia filozoficzna, w: Encyklopedia
Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985,
kol. 686-690, kol. 688/. „Człowiek i jego pozycja w świecie tłumaczy się
bowiem ostatecznie wewnątrzbytową strukturą rzeczywistości ludzkiej i
bytów w ogóle. Stosunek klasycznie pojętej antropologii filozoficznej do
innych dyscyplin metafizyki szczegółowej określa się najkrócej następująco:
antropologia filozoficzna suponuje filozofię przyrody, a daje podstawy
filozoficzne dla psychologii, etyki, estetyki i całej filozofii kultury.
Antropologia filozoficzna bowiem bada działanie człowieka i jego wytwory o
tyle, o ile wskazują na jego ontyczną strukturę i pozycję egzystencjalna
wśród bytów. Musi przy tym posługiwać się wynikami wiedzy filozoficznej
dotyczącej cielesności i zmysłowości w człowieku. Natomiast inne dyscypliny
metafizyki szczegółowej – biorąc za przedmiot dociekań działanie ludzkie i
jego wytwory, o ile przysługują im pewne właściwości metafizyczne zwane
wartościami – wyjaśniają je ostatecznie, wykorzystując do tego rezultaty
antropologii filozoficznej. Psychologia filozoficzna zajmuje tu osobliwe
miejsce; niekiedy utożsamia się ją z antropologią filozoficzną. Słuszne jest to
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o tyle, że ściśle metafizyczne zagadnienia życia psychicznego wchodzą w
skład głównych problemów antropologii filozoficznej, która jednak w tym się
nie wyczerpuje, gdyż bada filozoficznie człowieka jako całość. Natomiast
ukształtowana tradycją psychologia filozoficzna obejmuje zazwyczaj nie tylko
zagadnienia metafizyczne, lecz także bardziej ogólne problemy z psychologii
empirycznej, uwikłane w teorię człowieka jako całości” /Tamże, kol. 689.
+ Początek antropologii Grzegorza z Nyssy idea ludzkości jako organicznej
całości, pewnej kolektywnej indywidualności, której istotę upatruje się w
intelekcie. „Do wspólnoty z apokaliptycznym aktywizmem Fiodorowa
poczuwał się między innymi Nikołaj Bierdiajew (Samopoznanije, Paryż 1983,
s. 347-348): „Genialne w Fiodorowie jest to, że to on być może pierwszy
uczynił próbę aktywnego rozumienia Apokalipsy i uznał, że koniec świata
zależy też od aktywności człowieka. Apokaliptyczne proroctwa są umowne, a
nie fatalne, a ludzkość, podjąwszy chrześcijańską „wspólną sprawę” może
uniknąć zniszczenia świata, sądu ostatecznego i wiecznego potępienia. […]
Już w swojej książce Sens twórczości, zupełnie inaczej niż N. Fiodorow i
niezależnie od niego, wypowiedziałem myśli o twórczo aktywnym rozumieniu
Apokalipsy. […] Nie można pojmować Apokalipsy jako fatum. Koniec historii,
koniec świata nie jest fatalny. Koniec to sprawa bogoczłowieczeństwa, która
nie może się dokonać bez wolności ludzkiej, to „wspólna sprawa”, do której
powołany jest człowiek. Dlatego bronię twórczo aktywnego eschatologizmu.
Przejście od historycznego chrześcijaństwa, które odchodzi w przeszłość, do
chrześcijaństwa eschatologicznego, do którego jedynie należy przyszłość,
musi oznaczać nie wzrost bierności, ale aktywności, nie wzrost strachu, ale
zuchwałości” / O miejscu idei Fiodorowa w tradycji prawosławnej mowa
między innymi w następujących pracach: W. Zieńkowski, Istorija russkoj
filosofii, t. 2, cz. 1, Leningrad 1991, s. 134-150 (tradycje „teurgicznego
niepokoju”, poczynając od myśli rosyjskiej masonerii XVIII w.); S.
Siemionowa, Nikołaj Fiodorow. Tworczestwo żyzni, Moskwa 1990, s. 214 i
kolejne, s. 227 (nauka Fiodorowa jako rozwinięcie idei apokatastazy, czyli
pojęcie tradycji św. Grzegorza z Nyssy, a zatem, dodajmy, Orygenesa;
notabene
cytowany
parokroć
w
pracy
moskiewski
Fiłosofskij
encykłopediczeskij słowar’, 1983, s. 128, dokonuje znamiennej w rosyjskim
kontekście interpretacji antropologii kapadockiego neoplatonika: „jej
punktem wyjścia nie jest idea indywiduum, ale idea ludzkości jako
organicznej całości, pewnej kolektywnej indywidualności, której istotę
upatruje się w intelekcie”)” /A. Pomorski, Duchowy Proletariusz. Przyczynek
do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku
(na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 70.
+ Początek antropologii hiszpańskiej. Prudencjusz, tak jak inni teologowie
hiszpańscy pierwszych wieków, rezerwuje aplikowanie kategorii paulińskich
do wymiaru soteriologicznego. Człowiek zewnętrzny i stary to człowiek
zdeformowany przez grzech. Człowiek wewnętrzny i nowy to człowiek
odnowiony, doprowadzony do stanu pierwotnej niewinności, w którym jest
„ciałem ukształtowanym według formy boskiej na obraz i podobieństwo
Pana”. Nie ma dychotomii ciało – dusza, lecz egzystencja ludzka w łasce lub
w grzechu. W1.1 168
+ Początek antropologii jednostka we wspólnocie, integralność człowieka
(jedność duszy i ciała) oraz skończoność w czasie, Barth K. „Antropologia
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
protestancka oświecenia. „Idee antropocentryczne oświecenia spowodowały,
że w liberalnej teologii protestanckiej i pietyzmie problematykę
antropologiczną traktowano z pozycji racjonalistycznych. Z tą tendencją
zerwali całkowicie w czasach najnowszych. E. Brunner, dla którego zasadą
koncentracyjną antropologii była idea człowieka jako obrazu Bożego, oraz K.
Barth,
który
stworzył
koncepcję
antropologii
zorientowaną
chrystocentrycznie. Człowieka uważał za partnera Boga (relacja ta wynika z
faktu samego stworzenia); rozważał go dalej z punktu widzenia jednostki we
wspólnocie, jego integralności (jedność duszy i ciała) oraz skończoności w
czasie. W szczegółowym opracowaniu teologicznej wizji człowieka podkreślał
jego wolność, którą uważał za samotranscendencję, polegającą ostatecznie
na udziale w wewnątrztrynitarnej wolności Boga; nawiązując do myśli Lutra,
wyrażał przekonanie, że drogą do adekwatnego poznania tajemnicy człowieka
jest zgłębienie tajemnicy Chrystusa” /W. Hryniewicz, A. Nossol, Antropologia
teologiczna V B. Dzieje, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R.
Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985, 694-698, kol. 696.
+ Początek antropologii Karola Wojtyły Czyn tłumaczy się nie tylko jako actus
humanus, ale też jako actus personae. Poprzez czyn dochodzimy do
spostrzeżenia, że człowiek jest osobą i do wyjaśnienia, jaki jest tego
najgłębszy sens. Czyn to tyle, co działanie właściwe człowiekowi jako osobie.
Wyrażenie actus humanus posiada w sobie już określoną konkretyzację,
ukazuje nam to działanie jako swoiste „stawanie się” na gruncie
potencjalności osobowego podmiotu. Karol Wojtyła w rozprawie Osoba i czyn
nie ogranicza się do tej interpretacji, obejmuje wszystko, co można
wydedukować traktując czyn jako punkt wyjścia swych refleksji. Czyn
określa rzeczywistość osoby, ale bardziej jako zjawisko czy przejaw aniżeli
jako strukturę ontyczną. Do tej ontycznej rzeczywistości prowadzi
obserwacja czynu i refleksja nad nim F6 76.
+ Początek antropologii Karola Wojtyły. Czyn różni się od praxis. „Między
czynem i praxis zachodzi taka sama różnica (odniesiona tym razem do świata
ludzkiego działania), jak między porządkiem moralnym i porządkiem
biologicznym. Praxis to inaczej to, co pozostaje z czynu, kiedy weźmie się w
nawias jego wymiar moralny i personalistyczny sens. Procedura taka może
być przydatna dla pewnych określonych celów (np. zbudowania czysto
przedmiotowej nauki o zachowaniu), ale staje się szkodliwa, jeśli rezultaty
uzna się za całość wiedzy o człowieku. Przyjęcie człowieka w jego działaniu za
punkt odniesienia refleksji o człowieku wyznacza charakterystyczną metodę
filozofii Wojtyły. Filozofie subiektywności, które nie mają kryterium
pozwalającego im uznać ontycznej spójności osoby i dlatego sprowadzają ją
ostatecznie do sekwencji zjawisk psychicznych, muszą w końcu umieścić w
historii kultury i filozofii również kryterium prawdy” F1W063 180.
Przezwyciężenie przepaści między metafizyką i historycyzmem wymaga ujęcia
integralnego, opisującego byt w jego istocie i w jego działaniu. Ujęcie
integralne przezwycięża w sobie również dualizm między działaniem ludzkim
wewnętrznym i zewnętrznym. Ważny jest zarówno duch ludzki, jak i ludzka
cielesność. „W historii filozofii nowożytnej istnieje tylko jedno stanowisko, z
którym można porównać filozofię Wojtyły. Odrzucenie idealizmu, powrót do
człowieka konkretnego, widziany w jego działaniu – to elementy, które łączą
filozofię Wojtyły z filozofią Marksa. Fundamentalna odmienność polega
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
natomiast na różnicy zakresu między
pojęciem czynu u Wojtyły i
marksistowskim pojęciem praxis. […] pojęcie czynu jest bardziej ogólne niż
pojęcie praxis. Podczas gdy praxis dotyczy przede wszystkim tych zachowań
ludzkich, które mają na celu materialną reprodukcję egzystencji,
abstrahując od intencji i motywacji poszczególnych jednostek, czyn obejmuje
całość działania człowieka. Wojtyle chodzi przede wszystkim o poprawne
ujęcie relacji pomiędzy subiektywnym i obiektywnym aspektem czynu”
F1W063 180.
+ Początek antropologii Karola Wojtyły. Język fenomenologii stosowany jest
przez Karola Wojtyłę dla mówienia o treści charakterystycznej dla tomizmu.
Widoczne to jest zwłaszcza w dziele Osoba i czyn, którego punktem wyjścia
jest doświadczenie osoby ludzkiej. Metoda tam zastosowana łączy metody
obu typów myślenia filozoficznego. „W stosunku do przyjętego sposobu
rozumienia indukcji arystotelesowsko-tomistycznej Wojtyła podkreśla
mocno, że proces abstrakcji, poprzez który tworzy się pojęcie ogólne, nie
zapoznaje bogactwa i różnorodności konkretnego doświadczenia, lecz jest
raczej jego właściwą artykulacją. Na przykład w idei piękna poszczególne
rzeczy piękne nie zostają zanegowane lub zapomniane, lecz zawarte jako
elementy i momenty objawiania się jego pełni. Tego rodzaju koncepcja
poznania pojęcia ogólnego nie była obca filozofii arystotelesowskotomistycznej, dotyczyła jednak aniołów. U Wojtyły, który nie zaprzecza
zasadniczej różnicy pomiędzy poznaniem ludzkim a poznaniem anielskim
(które nie jest oczywiście poznaniem indukcyjnym), ujawnianie się
uniwersalnych wartości w konkretnym doświadczeniu ludzkim widziane jako
odsłanianie się przed indukcyjnym poznaniem człowieka wewnętrznej
harmonii oraz aksjologicznych struktur uniwersum” F1W063 185.
+ Początek antropologii katolickiej to idea partnerstwa Bożego. „Antropologia
teologiczna wieku XX. „We współczesnych katolickich ujęciach teologii
człowieka punkt wyjścia stanowi także idea partnerstwa Bożego; jest ona
centralną zasadą, z której wyprowadza się konstrukcję historii i teorii
człowieka, jako nowy traktat antropologiczny miarodajny dla zagadnień całej
teologii, zorientowanej przede wszystkim antropocentrycznie. Najbardziej
syntetyczną
próbą
takiego
ujęcia
jest
koncepcja
K.
Rahnera.
Fundamentalnym założeniem jego antropologicznej syntezy jest idea
egzystencjału nadprzyrodzonego, w myśl której człowiek z istoty swej jest
nastawiony na usprawiedliwienie i ustawicznie przebywa w zasięgu zbawczej
woli Boga. Z takiego ujęcia wynika egzystencjalny fakt partnerstwa, tzn., że
człowiek świadomy tego, że jest stworzony i grzeszny, został wezwany przez
Boga i powołany na jego partnera; nie tylko pochodzi od Boga, ale także
wezwany jest do prowadzenia z Nim dialogu. „Być w pełni” może człowiek
wyłącznie „przed Bogiem”, z którym wiąże go historyczna relacja,
odznaczająca
się
personalną
bezpośredniością.
Jej
ostatecznym
urzeczywistnieniem i realizacją jest alternatywa: wieczne zbawienie lub
zatracenie. Rahner podkreśla, że antropologia teologiczna, skoncentrowana
na historiozbawczej idei partnerstwa, musi być ściśle powiązana z
chrystologią, która stanowi dla niej kryterium oraz najwyższą normę. Kim
człowiek jest naprawdę, dowiaduje się dopiero przez Chrystusa, który w
fakcie wcielenia oznajmił człowiekowi, że może on być jego „bratem”.
Najpopularniejszym ujęciem antropologii teologicznej jest koncepcja P.
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Teilharda de Chardin. […] Nowsze syntezy w antropologii teologicznej cechuje
konsekwentna koncentracja chrystologiczna (chrystocentryzm)” /W.
Hryniewicz, A. Nossol, Antropologia teologiczna V B. Dzieje, w: Encyklopedia
Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985,
694-698, kol. 698.
+ Początek antropologii nowożytnej w Renesansie, jako odwrócenie się od
obiektywizmu
teocentrycznego
typowego
dla
Średniowiecza,
do
antropocentryzmu, który będzie wyniesiony na szczyty przez Kartezjusza i
zostanie zwieńczony przez Kanta. Otwartość na Boga obiektywnie
istniejącego zamieniona została na introspekcję, w której człowiek wchodzi
tylko w siebie i doświadcza siebie w sposób świadomy. W czasie przemian
pojawia się rzeczownik mistyka, oznaczający raczej doświadczenie
wewnętrzne niż doświadczane misterium. Nowy rzeczownik nie jest
stosowany w sensie greckiej liczby mnogiej, dla mówienia o rzeczywistości
doświadczanej, lecz w sensie dziedziny refleksji nad czymś, ale przedmiot tej
refleksji jest już inny, sam człowiek i proces poznawania siebie samego. Św.
Jan od Krzyża uznał komplementarność obiektywnego misterium i ludzkiego
doświadczenia poznające to misterium. Trwał w ujęciu trynitarnym mistyki
tradycyjnej. Nie akcentował bieguna subiektywnego lecz obiektywny. To
samo czyniła św. Teresa. Idealizm kartezjańsko-kantowski oddzielił poznanie
od przedmiotu poznania, zredukował mistykę do psychologii, rozumianej
jedynie jako fenomen świadomości. Aplikacja terminu mistyka do
doświadczenia duchowego właściwego religiom wschodnim utwierdziło nowe
znaczenie tego słowa. W nowym ujęciu realne jest jedynie to, co jest
przeżywane. Dziś większość kapłanów uznaje, że głosić można jedynie to,
czego człowiek sam doświadczył, czyli zamiast obiektywnej treści Objawienia,
jedynie to, co ktoś doświadcza w swej świadomości. Znajdujemy się na
antypodach pojęcia mistyki, jakie miał Kościół w pierwszych wiekach i w
Średniowieczu /S. Guerra, Mística, w: X. Pikaza, N. Silanes (red.), Diccionario
Teológico. El Dios cristiano, Salamanca 1992, 897-916, s. 907.
+ Początek antropologii osoba Chrystusa, jako druga osoba Boża. Niepokój
dotyczący jedności duszy i ciała w człowieku spowodował, że kwestia ta stała
się przedmiotem obrad soboru w Vienne. Sobór Laterański IV odrzucił
poglądy dualistyczne. Sobór w Vienne uczynił krok więcej stwierdzając, że
łączą się one substancjalnie. Funkcja duszy kształtującej ciało ludzkie jest
bezpośrednia. Esencja duszy, racja jej istnienia, polega na kształtowaniu
ciała. Kształtowanie ciała jest istotą duszy. Dlatego jej jedność z ciałem nie
jest przypadłościowa, lecz substancjalna. Sobór swoje sformułowania
antropologiczne wyprowadził w oparciu o tajemnicę natury ludzkiej
Chrystusa. Nie było to myślenie personalistyczne, ale podkreślało
integralność natury ludzkiej. Trzeba tu zauważyć charakterystyczną dla
wiary (i dla teologii) zasadę rozjaśniania zagadnień poprzez łączenie ich z
innymi zagadnieniami. Z jednej strony dla wyjaśnienia tajemnicy Chrystusa
trzeba rozumienia znaczenia natury ludzkiej i natury boskiej. Z drugiej, dla
zrozumienia natury ludzkiej trzeba wyjść od tajemnicy Chrystusa. Wzajemne
naświetlanie nie jest jednak symetryczne. Na początku wszystkiego, punktem
wyjścia w obu przypadkach, jest osoba Chrystusa, jako druga osoba Boża.
Osoba Chrystusa stanowi fundament jedności dwu natur i jest punktem
wyjścia rozumienia człowieka. Mówiąc o Chrystusie antropologia ogranicza
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
się tylko do Jego natury ludzkiej, natomiast refleksja nad człowiekiem
obejmuje zagadnienie osoby ludzkiej. Determinację chrystologiczną
antropologii podkreślali ojcowie Kościoła /J. L. Ruiz de la Peña, Imagen de
Dios. Antropología teológica fundamental, Sal Terrae, Colección “Presencia
teológica” 49, wyd. 2, Santander 1988, s. 111.
+ Początek antropologii Prudencjusza. Przygotowanie materii dla stworzenia
człowieka. Zamiarem Prudencjusza jest zniszczenie wszelkiego fundamentu
manicheizmu i dualizmu. W tym celu wychodzi z kluczowej zasady
antropologii unitarnej: „Substancją wszystkich rzeczy jest Boża Wola”
(zasadę sformułował św. Ireneusz, Adv. II. 30, 9). Jest tylko jedna zasada
źródłowa (arché, causa). Materia wyjściowa jest stworzona z „chaosu”, z
„ciemności”, które dzięki interwencji Boga przechodzą do stanu „widzialnego
i dostępnego zmysłami”. W1.1 169
+ Początek antropologii renesansowej tekst biblijny mówiący o człowieku
jako obrazie i podobieństwie Boga, Pico della Mirandola w Heptaplus.
Godność człowieka określa jego struktura ontyczna, a także racjonalne i
wolne działanie. Pico della Mirandola w De hominis dignitatae, jak i w
Heptaplus określa człowieka słowami zaczerpniętymi z pism hermetycznych:
„magnum miraculum est homo”, które jednak w każdym z tych utworów
różnie komentuje. Podstawą cudowności człowieka według De hominis
dignitatae jest jego wolność, natomiast według Heptaplus – ontyczna
struktura człowieka. Punktem wyjścia w Heptaplus jest tekst biblijny
mówiący o człowieku jako obrazie i podobieństwie Boga. Przy czym
podobieństwo między Bogiem i człowiekiem wyjaśnia Pico przez ukazanie
relacji zachodzących między Bogiem i światem oraz człowiekiem i światem.
Bóg skupia w sobie cały świat jako Principium mundi, człowiek jako medium
mundi /J. Czerkawski, Humanizm i scholastyka. Studia z dziejów kultury
filozoficznej w Polsce w XVI i XVII wieku, RWKUL, Lublin 1992, s. 40/.
Istnienie na sposób Principium mundi, jak głosi Picco della Mirandola,
przysługuje wyłącznie Stwórcy, który zespala w sobie wszystkie doskonałości
stworzeń (nie wszystkie stworzenia, lecz doskonałości stworzeń). Człowiek
istnieje inaczej, na sposób medium mundi, ponieważ w jego ontycznej
strukturze zostały zespolone cztery szczeble hierarchii bytów: bytowanie,
życie, poznanie zmysłowe i poznanie intelektualne. Jest on zatem
mikrokosmosem – bytuje jak jestestwa nieorganiczne, żyje jak rośliny,
poznaje zmysłowo jak zwierzęta, poznaje intelektualnie jak duchy czyste. W
tej cudownej ontycznej strukturze zespalają się wszystkie szczeble bytu.
Dlatego stanowi ona rację godności człowieka, czyli jego wyjątkowości i
wielkości /Tamże, s. 41.
+ Początek antropologii Starego Przymierza. Według teologii rabinów Bóg
należy do świata na wysokości a osoba-ciało do świata na niskości. Wobec
innych ludzi termin ciało wskazuje na fundamentalną równość, na
pokrewieństwo. W tym kontekście formuła wszelkie ciało odnosi się do całej
ludzkości o ile jest słaba i solidarna. Jednakże Pierwsze Przymierze
interpretuje człowieka nie wychodząc od jego natury, lecz od jego relacji z
Bogiem. Bóg jest mocą, człowiek ciałem-słabym. Z tego punktu widzenia
dualizm może zachodzić jedynie w sensie kosmicznym: Bóg jest u góry,
człowiek na dole. Później, pod wpływem greckim, człowiek jest rozpatrywany
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
„w sobie” i dualizm poszerza się na jego naturę: człowiek jest boski poprzez
swoją duszę i ziemski poprzez swoje ciało-korpus. A110 597
+ Początek antropologii teologicznej: stworzenie człowieka. Pytanie o początek
człowieka, a więc również pytanie o punkt wyjścia antropogenezy, rzutuje na
cała antropologię i na prozopologię. „W tej dziedzinie mamy dotychczas trzy
podstawowe stanowiska: kreacjonistyczne (transcendentne, aprioryczne),
emanacyjne (immanentne, aposterioryczne) oraz syntetyczne (ewolucjonizm
omegalistyczny)”. Kreacjonizm wiąże się z religiami. „Religie, niemal
wszystkie, określały człowieka przez jego stworzoność. Przyjmowały
mianowicie, że jest to istota stworzona przez Bóstwo, a więc zaistniała na
skutek działania przyczyny apriorycznej i transcendentnej w stosunku do
niej. Według chrześcijaństwa przynajmniej dusza ludzka jest stworzona z
nicości. Tym samym człowiek rozjaśnia się tylko w nierozerwalnej diadzie: on
i Bóstwo. Antropologia łączy się nierozerwalnie z teologią. Człowiek był i jest
– pochodną Boga na sposób sprawiony przez Osobę, czyli człowiek może być
rozumiany tylko w świetle Boga, a w sensie poznawczym i Bóg jest
„pochodną” człowieka, czyli tylko w osobie ludzkiej znajduje On właściwe
odbicie, swój obraz i pewną korelacyjność sensowną, korelatem Boga może
być tylko osoba, nigdy zaś rzeczywistość pozaosobowa” Cz. S. Bartnik,
Personalizm, wyd. 2, Lublin 2000, s. 44. „Kreacjonistyczne widzenie
antropogenezy jest niezwykle głębokie, twórcze i owocne duchowo. Nie jest
prawdą, że idea stworzenia jest wyłącznie objawiona i właściwa tylko religii
żydowskiej i chrześcijańskiej. Wystąpiła ona w licznych religiach i systemach
czysto filozoficznych. Należy do najwyższych osiągnięć myśli ludzkiej, już w
postaci pierwszych mitów antropogenetycznych. Jej główną zaletą
tematyczną jest otwarcie na deifikację człowieka Tamże, s. 45.
12
Download