1 Tatarskim szlakiem – wycieczka szkolna Klas III b i III d PG nr 14 Wrześniowy, piękny dzień, wtorek, typowa szkolna rutyna tym razem zamienia się w coś innego. Zbiórka o ósmej, autokar, roześmiane towarzystwo, mimo rannej pory, wszystko to tworzy przyjemną aurę wycieczki szkolnej. Rozsiadamy się w autobusie. Co sprytniejsi zajmują miejsca w ostatnich rzędach, z dala od spojrzeń opiekunów, śmiechy, pokrzykiwania... Pojawia się przewodnik, informuje o trasie dzisiejszej wycieczki, słuchamy go mimo uszu, najważniejsze jest i tak, aby nie było lekcji, i żeby nie pytali... Pierwszy przystanek to Wasilków. Przewodnik „zachęca”: Wasilków jest niewielką miejscowością malowniczo położoną nad rzeką Supraśl i jej północnym dopływem – Czarną. Znaczną część gminy stanowią rozległe tereny leśne Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej, który – ze swoimi pięknymi wysokimi sosnami – uchodzi za przyrodniczą perełkę tego regionu. Wasilków jest w miarę młodym miastem. Dopiero w połowie XVI wieku – 8 grudnia 1566 roku – król Zygmunt August lokował Wasilków na prawie magdeburskim. Osada wytyczona została w miejscu ujścia rzeki Czarnej do Supraśli na granicy Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, aby umożliwić proces kolonizacji terenów puszczy. Przed pierwszym rozbiorem Polski w Wasilkowie, liczącym około 1500 mieszkańców, mieszkało 100 unitów i 150 Żydów, reszta była wyznania rzymskokatolickiego (poza nielicznymi innowiercami), podczas gdy pod koniec XIX wieku liczba mieszkańców wzrosła do 2500, z czego zaledwie 45 % stanowili katolicy. Teraz Wasilków zamieszkuje ponad 8000 osób. Najstarszym i najcenniejszym zabytkiem Wasilkowa jest – renesansowy układ przestrzenny miasta, którego centrum stanowi dużych rozmiarów rynek. Na rynku w 1853 roku wzniesiono prawosławną cerkiew Świętych Apostołów Piotra i Pawła, do której prowadzi późnoklasycystyczna brama o unikalnej architekturze będąca jednocześnie cerkiewną dzwonnicą. Zwiedzając Wasilków warto zobaczyć zabytkowy kościół Przemienienia Pańskiego, wybudowany pod koniec XIX wieku, z rzeźbionym konfesjonałem i chrzcielnicą z 1860 roku, rzymskokatolicki cmentarz z przepięknymi, licznymi figurami aniołów i przedstawieniami scen pasyjnych, oraz oddaloną o 2 kilometry Świętą Wodę z Górą Krzyży – popularne miejsce wycieczek i pielgrzymek. Ponieważ większą część gminy zajmują lasy Puszczy Knyszyńskiej, okolice Wasilkowa zachęcają odwiedzających do turystyki i wypoczynku na łonie natury. Dorzecze rzeki Supraśl stanowi najlepsze łowisko dla wędkarzy, obfitujące w zwierzynę tereny leśne zachęcają myśliwych do polowań na dziki, łanie, łosie, sarny oraz zające, zaś liczne szlaki wodne, turystyczne oraz rowerowe są okazją do aktywnego spędzenia czasu przemierzając tereny gminy i poznając jej walory przyrodnicze. Miny nam rzedną. Zwiedzanie, o nie! Ale, ale, wcale nie oglądamy zabytków, o dziwo. Podążamy do ... oczyszczalni wody! To coś nowego! W takim miejscu jeszcze nigdy nie byliśmy. Maszyny, wibrujący hałas, czasami niezbyt przyjemny zapach, komputery, zbiorniki wody. Pan opowiada jak filtruje się wodę, która dostarczana jest do naszych kranów. Nawet 2 to trochę ciekawe... Taka prozaiczna sprawa jak woda w kranie, a tak naprawdę to gigantyczna praca ludzi i maszyn. Wskakujemy do autokaru, znowu przepychanki, poszturchiwania, śmiechy. Jedziemy dalej, i tak w autokarze jest najfajniej...Chociaż panie już się zaczynają denerwować – jest za głośno, nie słuchamy przewodnika, ktoś chodzi po autobusie. Pani ma surową minę- oj! Idzie tu! Przepraszamy, wyciszamy się, przewodnik prosi o chwilę uwagi, jedziemy bowiem do miejsc, które stanowią ważny i nieodłączny element naszej lokalnej historii, są wpisane w tradycję i dzieje białostocczyzny. Wąskimi szosami, przez Puszczę Knyszyńską, jedziemy 40 km na północ, do Bohoników. Przed samą wsią droga zmienia się na piaszczystą, a potem brukowaną. Zieloną wieżę meczetu widać z daleka, góruje nad polami i starymi chałupami. Dach kryty gontem, na minarecie kula z półksiężycem. Meczet jest świeżo odnowiony, przypomina małą cerkiewkę. Naprzeciwko meczetu stoi solidny dom murowany – jest to dom pielgrzyma, obok mieszka opiekunka świątyni, pani Eugenia Radkiewicz. Każdemu, kto przyjedzie, otworzy meczet i opowie o Tatarach. Prowadzi do środka. Zdejmujemy buty jak nakazuje obyczaj. Rozsiadamy się po turecku rzędami. Uderzają nas kolory: zieleń, czerwień, róż. Ściany wyłożone ciemnobrązowym drewnem, na nich tabliczki z wersetami Koranu i widoki słynnych meczetów w Mekce i Damaszku. - W meczetach nie wolno umieszczać przedstawień ludzi i zwierząt - wyjaśnia pani Eugenia.- W ciągu wieków religia polskich Tatarów zatraciła wiele ze swych ortodoksyjnych cech, tutejsi wyznawcy islamu np. nie odmawiają modlitwy pięć razy dziennie, ciężko o zachowanie postu, spożywanie wieprzowiny, czy napojów alkoholowych. Ale tradycja trwa. Chociaż w Bohonikach pozostały już tylko cztery rodziny muzułmańskie, zwyczaje są przekazywane z pokolenia na pokolenie. A co roku zjeżdżają tutaj wyznawcy islamu z całego kraju. W południowej ścianie drewniana nisza (mihrab) wskazuje kierunek Mekki. Nad nią półksiężyc z gwiazdą na zielonym tle. Na prawo mimbar - schodki, na których podczas nabożeństwa staje imam. Teraz rozsiada się tam pani Eugenia. I opowiada. O modłach w każdy pierwszy piątek miesiąca. O pielgrzymkach do Mekki sponsorowanych przez rodzinę Saudów. O najważniejszych obrzędach islamu: chrzcie, ślubie, pogrzebie, świętach. O tym jak w meczecie kobiety i mężczyźni modlą się oddzielnie, aby nawzajem się nie rozpraszali. O Koranie – islamskiej biblii. O roli imama w życiu muzułmanów. I dlaczego znakiem islamu jest księżyc i gwiazda. Najhuczniej obchodzi się w Bohonikach święto Kurban Bajran, upamiętniające ofiarę Abrahama z syna Izmaela, którą Bóg w ostatniej chwili zamienił na ofiarę z jagnięcia. Koło meczetu ustawiają wtedy rampę, do której przywiązują barany lub woły (po jednym od każdej z pięciu mieszkających tu rodzin tatarskich). Po nabożeństwie rytualnie zarzynają zwierzęta i dzielą się mięsem, wspólnie je spożywają, a część zanoszą na cmentarz. A jak wygląda codzienne życie w Bohonikach? Dzieci jeżdżą do szkół muzułmańskich w Suchowoli i Sokółce (uczą się m.in. arabskiego). Kobiety nie noszą chustek na głowach, ale są posłuszne mężom. 3 Słuchamy, patrzymy, podziwiamy, robimy zdjęcia... Dowiadujemy się również skąd na naszych ziemiach znaleźli się Tatarzy. Otóż w 1672 r. podczas wojny polsko- tureckiej chorągwie tatarskie w służbie polskiej z powodu niepłacenia im żołdu oraz umiejętnej propagandy tureckiej przeszły na stronę nieprzyjaciela. Wojska polskie odnosiły sukcesy a Tatarom w służbie u Turków nie było najlepiej, toteż król Jan III Sobieski przyjął ich na powrót do armii koronnej. Ponieważ skarb królewski był pusty król obiecał zbłąkanym tatarskim owieczkom ziemie jako rekompensatę za zaległy żołd. Szeregowi żołnierze otrzymali niewielkie gospodarstwa, a oficerowie większe folwarczki. Bohoniki , ze względu na wzniesiony na przełomie XVII i XVIII wieku meczet, stały się wkrótce lokalnym muzułmańskim centrum religijnym. Tatarzy zostali osadzeni również w Kruszynianach i tam też podążamy naszym tatarskim szlakiem. A oto i Kruszyniany. To typowa, długa na dwa kilometry ulicówka z zabudową rozmieszczoną na długich, wąskich działkach po obu stronach niedawno co wyasfaltowanej drogi. Meczet jest pięknie położony, nieco odsunięty od zabudowań i doskonale wtopiony w krajobraz. Otacza go kamienny murek i grupa starych brzóz. Dwie wieże oraz wieżyczka wznosząca się nad dachem są zwieńczone niewielkimi kopułkami, nad którymi sterczą złociste półksiężyce. Do środka wchodzimy przez jeden z dwóch niewielkich ganeczków. Tradycyjnie zdejmujemy buty. Już wiemy jak się zachować. Meczet w środku wygląda podobnie jak w Bohonikach. Te same kolory, barwne dywany, na których przyjemnie usiąść i popatrzeć na egzotyczne wnętrze świątyni. Są i obrazy z wersetami z Koranu tzw. muhiry . W pobliżu meczetu znajduje się głaz i tablica upamiętniająca 300-lecie osadzenia Tatarów w Kruszynianach. Na wschód od meczetu znajduje się muzułmański cmentarz – mizar, ku któremu podążamy leśną dróżką. Liczący sobie przeszło trzy wieki kruszyniański mizar zajmuje szczyt malowniczego, górującego nad wioską wzgórza z kępą stuletnich sosen i podobnie jak meczet jest otoczony kamiennym murkiem. Są tu groby niezwykle stare – najstarszy z 1704 – rozrzucone bezładnie pośród pni sosnowych, z arabskimi inskrypcjami i wyrytymi półksiężycami; na tych najstarszych napisy zupełnie wytarte i nie do odczytania. Są i nowe mogiły przypominające groby chrześcijańskie, tylko półksiężyce uzmysławiają, że to inna religia. Odczytujemy z nagrobków egzotyczne imiona: Fatima, Zulejka, Dżemila, Aladyn, Osman, Selim, Ali, Mustafa. Wędrówka krętymi ścieżkami przez mizar, pośród pokrzywionych starych nagrobków wprowadza w osobliwy nastrój. Ale nasza wycieczka się jeszcze nie kończy. Jedziemy dalej. Następny przystanek – Krynki. Krynki i okolice, to wspaniałe tereny do uprawiania turystyki. Ogromne połacie lasów, czysta woda i świeże powietrze - to tylko niektóre zalety tego regionu. – słychać naszego przewodnika - Szczególną uwagę turystów przyciągają w Krynkach ślady współżycia 4 wyznawców wielu religii. Kościoły, cerkwie, synagogi, meczet-wszystko to tworzy unikalny klimat wschodnich terenów przygranicznych. Zaczątkiem Krynek był książęcy dwór zbudowany przed 1429 rokiem w Puszczy Grodzieńskiej nad rzeką Krynką. W 1434 roku w kryńskim dworze odbyło się spotkanie powracającego z łowów w Puszczy Białowieskiej króla Władysława Jagiełły z księciem litewskim Zygmuntem Kiejstutowiczem. Została wówczas odnowiona i zacieśniona Unia Litwy z Koroną. W 1509 roku król Zygmunt Stary nadał Krynkom herb. Od tego momentu Krynki występują jako miasto, a mieszkańcy noszą nazwę mieszczan. W 1522 roku ten sam monarcha ufundował w Krynkach kościół, a w 1540 roku wydał przywilej na cotygodniowy targ. W dniu 22 listopada 1569 roku król Zygmunt August nadał Krynkom prawa miejskie magdeburskie, które zapewniły miastu samorząd i autonomię. Krynki rozwijały się pomyślnie, gdyż w 1578 roku rozróżniano już Stare Miasto z rynkiem i trzema ulicami oraz Nowe Miasto z rynkiem i dziesięcioma ulicami. W swej bogatej historii Krynki miały również okresy niepomyślne: wojny moskiewskie, najazd szwedzki, liczne epidemie i pożary. W 1659 roku Moskale, pod wodzą Chowańskiego, pobili pod Krynkami wojska hetmana Pawła Sapiehy. Splądrowali wówczas miasto i ograbili kościół. Istotne przemiany nastąpiły w Krynkach pod koniec XVIII wieku, kiedy administratorem został podskarbi Antoni Tyzenhaus. Z jego inicjatywy przebudowano miasto, nadając mu nowy układ przestrzenny, z sześciobocznym rynkiem, na którym wybudowano halę targową z dwunastoma ulicami wybiegającymi z naroży rynku. Po rozbiorach Krynki znalazły się w zaborze rosyjskim. Wtedy to caryca Katarzyna II podzieliła miasto pomiędzy dostojników: Sokołowa i Dynowa. W 1832 roku Dwór Kryński wraz z dobrami odkupił podkomorzy grodzieński Jan de Virion. W XIX wieku rozwinął się w Krynkach przemysł. Powstało tu kilka manufaktur tekstylnych, między innymi największa Lipharta, zatrudniająca 100 pracowników. Umiejętność wyprawiania skór mieszkańcy nabyli od osiadłych w okolicy Tatarów. Mieszczanie zajmowali Rozwój przemysłu spowodował szybki wzrost liczby mieszkańców, którą głównie stanowiła się również handlem, garncarstwem i gorzelnictwem. ludność żydowska: w 1905 roku 6000, a w 1914 10000. Podczas rewolucji w 1905 w Krynkach miały miejsca wystąpienia robocze. Strajkujący robotnicy na kilka dni opanowali miasto, ogłaszając tzw. "Republikę Krynecką". Po I wojnie światowej zniszczony przemysł spowodował znaczny spadek liczby mieszkańców, zaś okres świetności miasta definitywnie zakończył sie po II wojnie światowej. W 1941 roku do Krynek wkroczyli Niemcy i w mieście utworzyli getto, które w listopadzie 1942 roku zlikwidowano. Zniszczone w 70% i wyludnione Krynki w 1950 roku straciły prawa miejskie i obecnie są wsią gminną, liczącą około 2500 mieszkańców. Stanowią granicę Polski i Unii Europejskiej. Już się obawiamy tych wielu zabytków i miejsc do zwiedzania. Tak naprawdę jesteśmy trochę zmęczeni. Na szczęście w Krynkach czeka nas zabawa. I to spora. Jedziemy do straży granicznej. Oglądamy sprzęt, który wykorzystują w swej pracy strażnicy. Najpierw samochody . Możemy wejść do środka. Nie tylko my mamy ubaw, nasze panie też dobrze się bawią. Dowiadujemy się o pracy strażników. Staje się ona coraz bardziej niebezpieczna, kamizelka kuloodporna to sprzęt codziennego użytku. 5 Jedziemy na granicę. Oczywiście nie ma tu przejścia granicznego, jedynie siatka, znaki graniczne. Pola i lasy. Szukamy po drugiej stronie przyczajonych strażników białoruskich, ale niestety... widocznie dobrze się ukryli. Nie możemy w tym miejscu robić zdjęć. Wracamy do autokaru. I teraz już ostatni punkt naszej wycieczki. Ognisko w Supraślu. Nasz przewodnik oczywiście opowiada nam o tym miasteczku, bardzo sympatycznym zresztą: Supraśl to położony w centrum Puszczy Knyszyńskiej niezwykły zakątek Podlasia. Miasto o barwnej 500-letniej historii, której świadectwem są liczne zabytki architektoniczne. Obecnie ze względu na swoje położenie oraz zaplecze naukowe jest postrzegany jako ośrodek turystyczno-kulturalny i edukacyjny w regionie. Jest to miejsce, gdzie można nie tylko wypocząć, ale także miło spędzić czas o każdej porze roku. Miasto Supraśl - obchodzące w 2000 roku 500-lecie istnienia, jest zarówno siedzibą władz samorządowych, jak też pełni rolę głównego ośrodka kulturowego całej gminy. Położone jest nad rzeką o tej samej nazwie, zwaną niegdyś Sprząślą bądź Supraślą. Liczy około 4,5 tys. mieszkańców i obejmuje swym zasięgiem powierzchnię 559 ha. Wielu osobom miasto Supraśl nieodzownie kojarzy się z Uroczyskiem - corocznymi spotkaniami artystycznymi, organizowanymi przez stowarzyszenie działające również pod tą nazwą. Zgodnie z zamiarem organizatorów, na "Uroczysko" zapraszani są naukowcy, artyści, działacze kultury i sztuki, aby w niepowtarzalnej atmosferze miasta zaprezentować swój dorobek i znaleźć miejsce do spotkań i twórczej wymiany myśli. 28 grudnia 2001 roku zakończył się pewien etap w życiu Supraśla, tego dnia przyznano miastu miano uzdrowiska. Tym samym to urokliwe miejsce dołączyło do elitarnej grupy uzdrowisk w Polsce. Zgodnie z oceną specjalistów profil uzdrowiska obejmować będzie leczenie osób w podeszłym wieku, rekonwalescentów i dzieci w kierunku chorób dróg oddechowych i niedyspozycji wywołanych reumatyzmem. My podążamy wąską, piaszczystą dróżką w bardzo ładnie położone miejsce. Polana w lesie, wiata, kominek, ognisko już się pali, patyczki przygotowane, prowiant również gotowy do wbicia. Jesteśmy naprawdę głodni. Najedzeni, zmęczeni, wracamy do domu. Chociaż to tylko jeden dzień, ale widzieliśmy sporo, poznaliśmy lepiej nasz region, naprawdę bogaty kulturowo i ciekawy. I, co najważniejsze, bawiliśmy się razem świetnie. Prosimy o jeszcze! Tekst: Paulina Sikorska, Aleksandra Kiszkiel Wycieczka odbyła się dnia 26 września 2006 roku. Zdjęcia z wycieczki znajdują się w galerii zdjęć, pod tytułem „Szlakiem tatarskim- wycieczka szkolna”.