45 Małgorzata Kołodziej Uniwersytet Śląski w Katowicach Refleksje na temat patrzenia w antropologii Etnograf jest własnym kronikarzem, a zarazem i historykiem w jednej osobie; jego źródła, choć niewątpliwie łatwo dostępne, są niezwykle trudne do uchwycenia i zarazem bardzo złożone; nie są one zawarte w jakichś trwałych materialnych dokumentach, lecz w zachowaniu i pamięci żywych ludzi. W etnografii istnieje ogromny dystans między surowym materiałem informacyjnym – jaki zbiera badacz na drodze swych obserwacji, z wypowiedzi tubylców, czy w kalejdoskopie ich życia plemiennego – a ostatecznym, w pełni już naukowym przedstawieniem owych rezultatów. Etnograf przezwycięża ten dystans drogą żmudnych lat pracy od momentu, gdy stawia pierwsze kroki na ziemi tubylców i gdy robi pierwsze wysiłki w kierunku nawiązania z nimi kontaktu, do czasu, kiedy spisze ostateczną wersję swoich wyników1. Przytoczony fragment zarysowuje – bardzo skrótowo – długi proces na drodze do antropologicznego poznania, w którym ogromną rolę odgrywają m.in. patrzenie i widzenie. Zmysł wzroku i spostrzegawczość są bez wątpienia cechami niezbędnymi na każdym etapie badań – już począwszy od przygotowań do wyjazdu i kreślenia w umyśle antropologa obrazu nieznanego sobie dotąd obszaru, np. na podstawie map. Następnie istotność wzroku B. Malinowski, Argonauci Zachodniego Pacyfiku, tłum. B. Olszewska-Dyoniziak, S. Szynkiewicz, Warszawa 1967, s. 22–23. 1 46 Małgorzata Kołodziej widoczna staje się w samym terenie i rozpoczyna się od stawiania w nim pierwszych kroków, kiedy poprzez obserwację otoczenia badacz zapoznaje się z przestrzenią, zarysowując w swoim umyśle scenę dla dalszych swoich poczynań, przez cały etap prowadzenia badań, kiedy kluczowym elementem staje się obserwacja, aż po spisanie wyników, kiedy polegając na własnej pamięci oraz ufając własnemu oku i temu, co się zobaczyło w terenie – antropolog staje przed wyzwaniem możliwie najwierniejszego odtworzenia w piśmie obrazów zapisanych w jego świadomości. Początek przykładania wagi do zmysłu wzroku w antropologii wiąże się ściśle z drugą połową XIX w., kiedy badacze – uświadomiwszy sobie konieczność wyjścia w teren i bezpośredniej styczności z innymi kulturami – opuścili gabinety stanowiące dotychczasowe miejsca ich pracy. W samych zresztą gabinetach wzrok również stanowił ważne narzędzie pracy, służące chociażby uważnej lekturze, śledzeniu schematów i rysunków, czy studiowaniu map. Jednak już na początku wieku XX, młodzi badacze odczuwali coraz to mocniej potrzebę empirii, a ich celem było badanie społeczeństw takimi, jakimi jawią się one na podstawie obserwacji, nie zaś pojmowanych jako świadectwo odległej przeszłości2. Wyjazdy na ekspedycje badawcze oznaczały wkroczenie w sferę nieznanych sobie dotąd przestrzeni oraz kultur. I chociaż niewykluczone, że znaczna część badaczy posiadała w swoich umysłach wykształcone na podstawie lektur czy studiowania map wyobrażenia o miejscu swojej podróży, to ich konfrontacja z rzeczywistością i jej weryfikacja następowały dopiero w momencie postawienia pierwszych kroków w terenie. Początkowo jednak – na etapie tworzenia wyobrażeń – kwestia patrzenia i widzenia przyjmuje dosyć ciekawą formę: patrząc jedynie na kontur w postaci mapy, czy na fragment przestrzeni uwiecznionej na zdjęciu, bądź też czytając opisy danych miejsc sporządzone przez innych badaczy, tworzy się zazwyczaj w wyobraźni obraz zupełnie odmienny od tego, na który spogląda się na papierze. Obrazy przestrzeni rysujące się w naszych głowach stanowią jak gdyby pełny obraz miejsca, do którego powstania impulsem był jedynie fragment, wycinek czy kontur. Jak pisze Bronisław Malinowski w swoim dzienniku: 2 R. Deliège, Historia antropologii, tłum. K. Marczewska, Warszawa 2011, s. 150–151. Refleksje na temat patrzenia w antropologii 47 W dolinie Dovru dalszy plan, pagórki stojące z tyłu wydają się przez to także znacznie większe, bardziej imponujące. Przy tym linie, architektura pejzażu jest rzeczywiście piękna. […] Ten widok zawiera w sobie, streszcza swoim nastrojem całą „wyspiarskość” Anglii, te wszystkie przeczucia i wyobrażenia, jakie się ma o tym olbrzymim płaskim kraju, który tak oto – przed nami wyłania się z zielonych fal morza3. Mając przed sobą mikroskopijny w stosunku do rzeczywistego obraz przestrzeni, zagospodarowuje go, wkładając weń wyobrażone uliczki, określone typy budowli, a nawet kolory, zapachy, dźwięki. Jak gdyby wstawia on w tym momencie w pustą, widniejącą na mapie formę – czyli w zarys, kontur danego kraju – wyobrażoną przez siebie treść. Podróżując, odkrywa kolejno „płaskie kraje” – wyłaniają się one przed badaczem w formie wielowymiarowej, tak jak wyłoniła się przed Malinowskim z zielonych fal morza Anglia. Można wręcz uważać, że badacz, wyjeżdżając w teren, nigdy nie udaje się w obszar całkowicie mu nieznany. Doświadczając nowej przestrzeni, mierzy się z własnymi wyobrażeniami na jej temat, konfrontuje obraz miejsca powstały w jego głowie, z tym, co realnie w tym miejscu istnieje. W tym sensie żadna przestrzeń nie jest całkowicie obca i nieznana. Zanim antropolog się w nią uda, oswaja jej obraz w swojej wyobraźni, tworzy własny „pogląd na świat”. Taki model poznawczy zgodny jest z założeniami kulturalizmu Floriana Znanieckiego zakładającego, że wszystkie wartości możemy postrzegać jedynie przez pryzmat kultury, która wytwarza w nas pewien określony rodzaj wiedzy, wkładając na nasze barki coraz to nowsze doświadczenia, tworzące i kształtujące nasz zasób wiedzy. Ten zaś ma ogromny wpływ na nasze spojrzenie na rzeczywistość4. Jednak już w momencie znalezienia się w terenie, abstrakcja zostaje przekształcona w unaocznione doświadczenie, a jednowymiarowy zarys, znany jedynie z map, wyłania się przed badaczem w formie wielowymiarowej B. Malinowski, Dziennik w ścisłym znaczeniu tego wyrazu, wstęp i oprac. G. Kubica, Kraków 2001, s. 136. 3 M. Sieńko, Zrozumieć kulturę. System filozoficzny Floriana Znanieckiego, Zielona Góra 2004, s. 143. 4 48 Małgorzata Kołodziej i – przede wszystkim – rzeczywistej. Proces ten widać doskonale chociażby we fragmencie listu do żony jednego z najznamienitszych polskich badaczy kultury tworzących brytyjską szkołę antropologii – Bronisława Malinowskiego: Tak często słyszałem, myślałem, mówiłem, pisałem o tej części wybrzeża, lecz widziałem ją jedynie z daleka, a miałem wielką ochotę zobaczyć z bliska, znaleźć się tam. Czy rozumiesz tę potrzebę znalezienia się w jakimś miejscu? Jest coś pociągającego w tym pragnieniu, które jest wyrazem chęci przetłumaczenia skrajnie abstrakcyjnego pojęcia miejsca geograficznego na konkretne doświadczenie. To nieomal jakby dotykało się teoretycznej koncepcji lub abstrakcji5. Pierwsze doświadczenie terenu oparte jest więc na wzroku i polega na obserwacji krajobrazu. Dzięki niej antropolog zarysowuje wizualne tło, w które na dalszych etapach badań włoży kolejne sensy i znaczenia, czyli fakty dotyczące badanej kultury. Nim to jednak nastąpi, istotne staje się zapoznanie z miejscem badań – ustrukturowanie obcej przestrzeni. To właśnie dzięki zmysłowi wzroku antropolog jest w stanie – śledząc otoczenie kawałek po kawałku, poruszając się po nim – tworzyć pewnego rodzaju mapę terenu poprzez „odsłanianie” i zapamiętywanie kolejnych – dotąd nieznanych sobie fragmentów pejzażu. Proces ten przypomina odsłanianie kolejnych kawałków układanki – z dołożeniem każdego kolejnego elementu zostaje ona wzbogacona o kolejne detale, aż w końcu staje się kompletnym obrazem. Rzecz ma się podobnie w trakcie odkrywania kolejnych obszarów krajobrazu w terenie – po pewnym czasie pula miejsc „wzrokowo poznanych” jest już na tyle obszerna, że przynajmniej najbliższa okolica jawi się jako poznana całość. Teren zyskuje przestrzenną ciągłość, dzięki pozbawieniu go „luk” w postaci miejsc obcych i niepoznanych. W odróżnieniu od pierwszego etapu obserwacji w terenie, polegającego na zorientowaniu się w przestrzeni, w trakcie badań etnograficznych dominuje tzw. obserwacja naukowa, która – będąc pewnym rodzajem postrzegania Historia pewnego małżeństwa. Listy Bronisława Malinowskiego i Elsie Masson, red. H. Wayne, tłum. A. Zielińska, Warszawa 2012, s. 188. 5 Refleksje na temat patrzenia w antropologii 49 – precyzuje przedmiot, plan i cel badań6. Wyjścia w tym wypadku są dwa: albo przyjeżdżając w teren antropolog posiada z góry powzięte intencje co do przedmiotu swoich badań, wie co chce zbadać i ma jakiekolwiek pojęcie o tym kiedy i gdzie kierować swój wzrok, by wychwycić jak najwięcej faktów dotyczących interesującego go tematu, albo – idąc tropem Paula Rabinowa – bez jakiegokolwiek planu zjawia się w terenie z nadzieją, że w momencie znalezienia się „tam” wszystko stanie się jasne, a przedmiot badań sam zwizualizuje się przed badaczem: Jakież to etnograficzne. Kilka dni w Maroku, a już znalazłem się w hotelu, oczywistej pozostałości kolonializmu, popijając kawę w ogrodzie i mając niewiele więcej do zrobienia, jak tylko rozpocząć „swoje” badania terenowe. W rzeczy samej nie było dla mnie jasne, co miałoby to znaczyć, poza tym, że, jak sądziłem, powinienem pochodzić nieco po Sefou. W końcu, skoro byłem już w terenie, to wszystko stawało się pracą terenową7. Z reguły zakres badań jest z góry ustalony i zawężony do wybranych aspektów danej kultury, co zdecydowanie ułatwia funkcjonowanie w terenie. Chcąc znaleźć odpowiedź na postawione przez siebie pytanie zaczyna się dostrzegać rzeczy czy zjawiska, obok których z reguły przechodzi się obojętnie. Chcąc skupić uwagę np. na specyfice ubioru w danej kulturze, badacz, który dotychczas wiedział, że ludzie w plemieniu ubrania noszą, zacznie nagle prawdopodobnie przywiązywać uwagę do rodzaju ubioru, materiałów, kolorystyki, wzorów, sposobu noszenia i znaczenia, jakie to wszystko za sobą niesie. Zmysł wzroku zostaje wyostrzony na potrzeby konkretnych badań i poszukiwania odpowiedzi na zadane sobie w ich trakcie pytania. Szczególnym rodzajem obserwacji etnograficznej jest obserwacja uczestnicząca, mająca na celu „uchwycenie tubylczego punktu widzenia”, czyli spojrzenia na obcą kulturę „od środka”. Trudnością, jakiej nastręcza taki sposób B. Kopczyńska-Jaworska, Metodyka etnograficznych badań terenowych, Warszawa 1971, s. 36. 6 P. Rabinow, Refleksje na temat badań terenowych w Maroku, tłum. K.J. Dudek, S. Sikora, Kęty 2010, s. 38. 7 50 Małgorzata Kołodziej obserwacji jest konieczność zmiany perspektywy patrzenia. Dla człowieka posiadającego ukształtowany przez kulturę, w której wzrastał sposób postrzegania rzeczywistości, przyjęcie odmiennego punktu widzenia staje się o tyle trudniejsze, że nie posiada on kompetencji kulturowych do poprawnego odbioru pewnych zjawisk. O ile stosunkowo łatwym będzie opisanie pewnych sytuacji, w których się uczestniczyło, o tyle spojrzenie na nie tak, jak gdyby było się członkiem badanej grupy, nigdy nie będzie w pełni możliwe. Jednak bez podjęcia chociażby próby zmiany perspektywy, obraz badanej kultury nigdy nie będzie pełny, gdyż do celu etnograficznych badań terenowych dochodzimy trzema drogami, prawdopodobnie wyartykułowanymi po raz pierwszy w sposób pełny w teorii funkcjonalistycznej, która oprócz bycia pewną metodą jest także nazywana a way of looking at things – sposobem patrzenia8. Wróćmy jednak do trzech kroków mających prowadzić badacza do uchwycenia punktu widzenia krajowców. Pierwszy z nich polega na stworzeniu wstępnej ramy poprzez zarysowanie organizacji społeczeństwa, drugi na wypełnieniu jej treścią zdobytą w trakcie obserwacji tzw. imponderabiliów codziennego życia, trzeci zaś na przedstawieniu wyników rozmów prowadzonych w trakcie pobytu w terenie, mających być ilustracją tubylczej mentalności9. Zwłaszcza śledzenie imponderabiliów wydaje się ciekawe w kontekście rozważań nad patrzeniem i widzeniem w trakcie antropologicznych badań terenowych. Będące zjawiskami niedającymi uchwycić się poprzez zadawanie pytań Informatorom, wymagają od badacza intelektualnego wysiłku, pomagającego je zrozumieć i dostrzec kryjące się za nimi podstawy myślowe. W umyśle antropologa zachodzi więc proces polegający na przełożeniu widzialnego (m.in. zachowania ludzi), na słowa mające te zachowania dookreślić, opisać i poddać interpretacji w celu wytłumaczenia kryjących się za nimi motywacji i sensów. Część antropologów, w tym np. przywoływany już wcześniej Paul Rabinow, zdaje sobie sprawę z możliwości zaistnienia przekształceń w postrzeganiu rzeczywistości w momencie prowadzenia obserwacji metodą uczestniczącą. Pisze on: 8 9 R. Deliège, Historia…, s. 151. B. Malinowski, Argonauci…, s. 48. Refleksje na temat patrzenia w antropologii 51 Obserwacja […] określa działania antropologa. Jakkolwiek by się nie przychylać ku uczestnictwu, to i tak zawsze tak naprawdę pozostaje się kimś z zewnątrz, obserwatorem. To, że jest się kimś obcym, jest niezmienne, oczywiste […]. Bez względu na to, jak dalece „partycypacja” może popchnąć antropologa w stronę Nie-Inności, kontekst jest nadal ostatecznie podyktowany przez „obserwację” i zewnętrzność. W dialektyce obserwacji i uczestnictwa, uczestnictwo zmienia antropologa i prowadzi go do nowego typu obserwacji, po czym ów nowy typ obserwacji zmienia jego sposób uczestnictwa. Ruch owej dialektycznej spirali regulowany jest w punkcie początkowym, którym jest obserwacja10. Z wywodu Rabinowa wynika jednoznacznie, że jakkolwiek by nie patrzeć na kulturę – to spojrzenie to nigdy nie będzie w pełni „czyste”, wolne od jakichkolwiek modyfikacji, gdyż w gruncie rzeczy badacz bez względu na wszystko pozostaje jedynie obserwatorem – nawet w pełni uczestnicząc w życiu badanej społeczności. W antropologii nie chodzi jednak o to, by przyjeżdżając w teren wyzbyć się zupełnie własnych przekonań i przyjąć inne. Wręcz przeciwnie – osiągając pewien dystans do swojej kultury, badaczowi ma się udać zarówno poznać w miarę wnikliwie kulturę krajowców, jak i lepiej zrozumieć własną. Claude Lévi-Strauss nazywa taki ogląd rzeczy „spojrzeniem z oddali”, mając na myśli – oprócz zdystansowanego spojrzenia – także spojrzenie poza człowieka, czy też – patrzenie na człowieka przez pryzmat kultury, którą tworzy i świata, w którym żyje11. Badania terenowe w takim ujęciu są „przeglądaniem się w lustrze Innego” – przyglądaniem się własnej kulturze poprzez obserwowanie innej. „Widzenie poprzedza słowa”12. Zakończenie badań terenowych wiąże się z tymczasowym powrotem antropologa do gabinetu, by wszystko to, co zostało zobaczone, mogło zostać przelane na papier. Kluczowym staje się proces przypominania, odtwarzania zdarzeń w pamięci. Zgodnie z tezą przytoczoną przez Aleidę Assmann w jej artykule Przestrzenie pamięci. Formy i przemiany pamięci kulturowej: 10 11 12 P. Rabinow, Refleksje…, s. 82. C. Lévi-Strauss, Spojrzenie z oddali, tłum. W. Grajewski, Warszawa 1993. J. Berger, Sposoby widzenia, tłum. M. Bryl, Poznań 1997, s. 7. Małgorzata Kołodziej 52 ten czy ów fenomen, by w pełni dotrzeć do świadomości, musi wpierw przestać istnieć. Świadomość powstaje, ogólnie rzecz ujmując, „pod znakiem minionego”. Logika ta dobrze wpisuje się w retrospektywny charakter pamięci: ta ostatnia przystępuje do działania dopiero wtedy, gdy doświadczenie, do którego się odnosi, stanowi już zamknięty rozdział13. „Spojrzenie z oddali”, czyli także spojrzenie z dystansu, odnieść można również do czasowej odległości. Patrząc na wydarzenia z perspektywy, niejednokrotnie udaje się ocenić je tzw. „chłodnym okiem” – bez towarzyszących im wcześniej emocji. Antropolog – jak każdy niemal człowiek – w czasie ekspedycji badawczej podatny jest na wpływy swoich nastrojów, co znacząco wpływać może na sporządzane na bieżąco opisy. Po powrocie, uwolniony od nadmiaru emocji związanych z „byciem tam”, jest w stanie z perspektywy – zarówno czasowej, jak i przestrzennej – odtwarzać wydarzenia, przywoływać je w pamięci i spisywać w formie relacji z terenu. Sam teren staje się natomiast odległym, nieistniejącym dla badacza „tu i teraz”, wspomnieniem, które należy odbudować w pamięci i przedstawić za pomocą słów. Posługując się terminologią zaproponowaną przez Assmann, można uznać go za „miejsce upamiętnienia”, które jest pozostałością tego, co przestaje istnieć, zachowuje jednak pewne znaczenie. By znaczenie to nie zanikło, trzeba opowiedzieć historię, która zastąpi utracone milieu. Gdy rozpada się lub ulega zniszczeniu pierwotna egzystencja, miejsca zaczynają wymagać objaśnień: ich znaczenie musimy podbudować pamięcią i narracjami. Miejsca pełne wspomnień są świadectwem nieciągłości, w nich zachowało się coś z tego, co przeminęło, ale może jeszcze zostać reaktywowane przez pamięć. Coś tu jeszcze istnieje, lecz przede wszystkim odsyła do tego, co nieobecne14. A. Assmann, Przestrzenie pamięci. Formy i przemiany pamięci kulturowej, tłum. M. Saryusz-Wolska, w: Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 101. 13 A. Assmann, Między historią a pamięcią, tłum. M. Saryusz-Wolska, Warszawa 2013, s. 169. 14 Refleksje na temat patrzenia w antropologii 53 Przelewając obrazy zachowane w umyśle na kartkę papieru, antropolog bierze odpowiedzialność za powstawanie – na podstawie sporządzonych przez niego opisów – kolejnych obrazów, tym razem w wyobraźni potencjalnego czytelnika. Wiadomo jednak, że to, co zobaczył w terenie badacz, będzie się różniło od tego, co zobaczy czytelnik czytając opis. Idąc jeszcze dalej – to, co widzi antropolog, niekoniecznie musi wyglądać tak samo dla innych ludzi, którzy – potencjalnie – w tym samym miejscu i czasie spoglądają na tą samą rzeczywistość. Każdy z obrazów jest zatem inny – poczynając od rzeczywistości, przez wariację powstałą na jej temat w umyśle antropologa i jej słowny opis, kończąc zaś na obrazie powstałym w wyobraźni osoby ów opis czytającej. Ciekawym wątkiem w kontekście konstruowania relacji z terenu zdaje się być także tworzenie wszelkiego rodzaju schematów, wzorów, czy szkiców dotyczących np. struktur wiosek. Następuje wówczas proces odwrotny do wspomnianego już początkowego tworzenia wyobrażeń podczas oglądania zarysów map. Tak więc – jeśli początkowo wyobraźnia rozbudowuje kontury, napełniając je utworzonymi w umyśle gotowymi obrazami, tak na etapie konstruowania opisu upraszcza to, co zostało zobaczone w formie pełnej. Przedstawione problemy związane z patrzeniem stanowią jedynie wstępny przegląd wątków wyłaniających się na skrzyżowaniu namysłu nad zmysłem wzroku i dziedziną naukową jaką jest antropologia kulturowa. Ich liczbę można mnożyć dalej. Co jednak uwidacznia się już na tym poziomie analizy, istnieją dwie płaszczyzny myślenia o widzeniu: po pierwsze patrzenie traktowane jest jako rzeczywisty proces (m.in. wzrokowe poznawanie terenu czy obserwacja). Po drugie: patrzenie staje się metaforą (np. „patrzenie z oddali” i „przeglądanie się w lustrze Innego”). Wszystkie sposoby antropologicznego patrzenia odsłaniają liczne funkcje zmysłu wzroku w terenie. Związane są one zarówno z wzrokowym poznawaniem tego, co dostrzegalne gołym okiem (np. wizualne poznawanie obcej przestrzeni, pozwalające na jej oswojenie i niwelowanie poczucia niepewności), jak i z (niekoniecznie wzrokowym) sięganiem głębiej – wglądem dającym możliwość poznania siebie samego w kontekście własnej kultury. 54 Małgorzata Kołodziej Ta zresztą – dzięki istnieniu kulturowych filtrów – warunkuje postrzeganie rzeczywistości i staje się przyczynkiem do jakiegokolwiek mówienia o patrzeniu w terenie i w trakcie prowadzenia badań. Bibliografia Assmann A., Między historią a pamięcią, tłum. M. Saryusz-Wolska, Warszawa 2013. Assmann A., Przestrzenie pamięci. Formy i przemiany pamięci kulturowej, tłum. M. Saryusz-Wolska, w: Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009. Berger J., Sposoby widzenia, tłum. M. Bryl, Poznań 1997. Deliège R., Historia antropologii, tłum. K. Marczewska, Warszawa 2011. Historia pewnego małżeństwa. Listy Bronisława Malinowskiego i Elsie Masson, red. H. Wayne, tłum. A. Zielińska, Warszawa 2012. Kopczyńska-Jaworska B., Metodyka etnograficznych badań terenowych, Warszawa 1971. Lévi-Strauss C., Spojrzenie z oddali, tłum. W. Grajewski, Warszawa 1993. Malinowski B., Argonauci Zachodniego Pacyfiku, tłum. B. Olszewska-Dyoniziak, S. Szynkiewicz, Warszawa 1967. Malinowski B., Dziennik w ścisłym znaczeniu tego wyrazu, Kraków 2001. Rabinow P., Refleksje na temat badań terenowych w Maroku, tłum. K.J. Dudek, S. Sikora, Kęty 2010. Sieńko M., Zrozumieć kulturę. System filozoficzny Floriana Znanieckiego, Zielona Góra 2004. UFLTUQPDIPE[J[LTJʵ̤LJ SFE+%[JFXJU.,PPE[JFK"1JTBSFL 1MJLUFONP̤FT[MFHBMOJFESVLPXBˀJVEPTUˌQOJBˀEBMFK CF[QBUOJFOBMJDFODKJ 1P[PTUBFSP[E[JBZUFKLTJʵ̤LJPSB[JOOFQVCMJLBDKF NP̤FT[˿DJʵHOʵˀ[BEBSNP[FTUSPOZXZEBXDZ grupakulturalna.pl