DB Research: Dług publiczny będzie rósł Gdyby nie porozumienie z Kongresem rząd USA już jutro nie miałby pieniędzy na regulowanie bieżących należności – przyznał Biały Dom w weekend. Problem dotyczy nie tylko Ameryki. Zadłużenie najbogatszych krajów może wzrosnąć do 126 proc. PKB w 2020 roku – wyliczyli ekonomiści Deutsche Bank Research. Jeszcze cztery lata temu zobowiązania gospodarek rozwiniętych nie przekraczały 77 proc. PKB. Groźny trend jest konsekwencją kryzysu finansowego, ale też lekkomyślnej polityki rządów. Od kilku miesięcy rynki finansowe na całym świecie pędzą jak roller coaster. Pozytywna wiadomość z Brukseli dotycząca planu pomocowego dla Grecji podbiła giełdowe indeksy, by za chwilę złe wieści z Wasznyngtonu, gdzie ważą się losy wypłacalności gospodarki USA, zrzuciły ją na sam dół. Dokąd zawiezie nas ta kolejka? Według ekonomistów Deutsche Bank Research góra długu publicznego będzie przez najbliższą dekadę narastać w niepokojącym tempie. Ekonomiści think-tanku Deutsche Bank w oparciu o bieżące prognozy wzrostu gospodarczego, inflacji czy przyszłych stóp procentowych opracowali trzy możliwe scenariusze ewolucji długu publicznego w wybranych 17 krajach rozwiniętych. Według najbardziej prawdopodobnego wyniesie on średnio w 2020 roku aż 126 proc. PKB, podczas gdy obecnie sięga 104 proc. Eksperci przestrzegają jednak, że jeśli rządy nie podejmą odpowiednich działań, zadłużenie publiczne równie dobrze może wzrosnąć do 150 proc. I nie jest to najczarniejszy scenariusz. Dodatkowe negatywne zjawiska, m.in. niższy od oczekiwanego wzrost gospodarczy mogą podnieść ten współczynnik nawet do 155 proc. PKB. Oznacza to, że dług najpotężniejszych krajów świata będzie o połowę większy niż suma wszystkich dóbr wytwarzanych przez ich obywateli w ciągu roku. Jeszcze kilka lat temu taka wizja wydawałaby się katastroficzna. Najwięksi gapowicze świata Choroba, która przez większość XX w. była wstydliwym problemem krajów rozwijających się, dzisiaj dotyka nawet najbogatszych. Zadłużenie publiczne w gospodarkach rozwiniętych wzrosło w ciągu trzech lat o ponad jedną czwartą z 77 procent PKB w 2007 do 104 proc. w 2010 roku – wynika dogłębnego raportu thinktanku Deutsche Bank Research. Stało się jasne, że finanse publiczne mogą być już niestabilne nie tylko w prowincjonalnych gospodarkach rozwijających się, ale też w krajach rozwiniętych, takich jak Stany Zjednoczone czy Japonia. Paradoksalnie to właśnie najpotężniejsze gospodarczo państwa przespały moment, w którym mogły najskuteczniej reformować swoje finanse. Gdy wybuchł kryzys, rynek szybko wymusił reformy na mniejszych graczach. Tymczasem najwięksi, ciesząc się tradycyjnym zaufaniem inwestorów w burzliwych czasach, przejechali kilka lat „na gapę”. W ostatnim czasie, podczas gdy kraje peryferyjne strefy euro pod presją rynków finansowych rozpoczęły już konsolidację zadłużenia, Stany Zjednoczone czy Japonia kontynuują ekspansywną politykę fiskalną mającą na celu pobudzenie wzrostu a także złagodzenie skutków kryzysu dla poszczególnych grup społecznych. Mimo coraz większej liczby niepokojących znaków. Stany Zjednoczone już drugi rok z rzędu odnotowały deficyt przekraczający 10 proc. PKB, a zadłużenie USA może przekroczyć barierę 100 procent PKB. Coraz trudniejsze reformy Zdaniem ekspertów Deutsche Bank Research, obniżenie bieżących deficytów do poziomu sprzed kryzysu finansowego będzie wymagało długotrwałych działań i ogromnego poparcia politycznego. Co powinny zrobić rządy? Po pierwsze, ustabilizować proporcję zadłużenia względem PKB na poziomie z 2010 roku. Może być to względnie łatwe. Państwa takie jak Japonia, Szwecja czy Słowacja ze względu na korzystny stosunek stóp procentowych do wzrostu gospodarczego mogą osiągnąć ten cel nawet przy umiarkowanym deficycie. Natomiast Włochy czy Irlandia musiałyby osiągnąć nadwyżkę budżetową rzędu 1,2 proc. PKB. W przypadku Grecji konieczna byłaby nadwyżka rzędu 4,9 proc. PKB. W drugiej kolejności, obniżyć stosunek zadłużenia do PKB do poziomu sprzed kryzysu. Dopiero, gdy to uda się osiągnąć, można myśleć o obniżeniu go do benchmarków, o których dzisiaj mało kto pamięta. Jeszcze przed krachem rynków finansowych w 2008 roku zaledwie 8 z 17 gospodarek przebadanych w raporcie Deutsche Bank Research mogło się pochwalić długiem publicznym niższym niż 60 proc. PKB. W 2010 już tylko pięć: Australia, Szwajcaria, Słowacja, Szwecja i Dania. Jeśli rząd i parlament Stanów Zjednoczonych nie zdobędą się na głębsze reformy niż przewiduje podstawowy scenariusz Deutsche Bank Research, zadłużenie kraju może sięgnąć 134 proc. PKB w 2020 roku (z 93,6 proc. w 2010 i tylko 62 proc. w 2007 roku). W rezultacie koszty odsetek mogą poważnie zaciążyć na zdolności kredytowej USA. Już dzisiaj największe agencje ratingowe rozważają obniżenie wiarygodności największego mocarstwa gospodarczego świata. Szacuje się, że taki krok kosztowałby Stany Zjednoczone miliardy dolarów ze względu na wyższe oprocentowanie, jakie będzie musiał zapłacić Waszyngton za kolejne pożyczki. Pełna treść raportu dostępna na stronach Deutsche Bank Research.