ekonomia kryzysu

advertisement
Nouriel Roubini
Stephen Mihm
EKONOMIA
KRYZYSU
Wstęp do wydania polskiego
Grzegorz W. Kołodko
Przełożył Robert Mitoraj
Warszawa 2011
Spis treści
Świat między kryzysami – wstęp do wydania polskiego
(Grzegorz W. Kołodko) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7
Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19
Rozdział 1. Biały łabędź . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
Rozdział 2. Ekonomiści kryzysu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59
Rozdział 3. Tektonika płyt. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 84
Rozdział 4. Wszystko w rozpadzie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 112
Rozdział 5. Światowe pandemie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 142
Rozdział 6. Ostatnia instancja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 163
Rozdział 7. Wydatki w górę, podatki w dół? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 187
Rozdział 8. Porządkowanie bałaganu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 212
Rozdział 9. Radykalne środki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 243
Rozdział 1
0. Linie uskoku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 273
Wnioski. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 301
Perspektywy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 311
Podziękowania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 337
Wybrana bibliografia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 343
Indeks. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 351
Świat między kryzysami –
wstęp do wydania polskiego
Rzeczy dzieją się tak, jak się dzieją, ponieważ wiele dzieje się naraz. Świat
się zmienia. Nieustannie. Rzec można – wędruje. Druga dekada XXI wieku
zaczyna się w zgoła odmienny sposób niż pierwsza, kiedy to sytuacja światowej
gospodarki i ludzkości wyglądała z kolei inaczej niż u zarania ostatniej dekady minionego wieku. Inny, znacznie wyższy, jest nie tylko poziom produkcji
i inaczej, bardziej nierównomiernie, dzielone są jej efekty, lecz także inny jest
sposób funkcjonowania planetarnej gospodarki, coraz bardziej współzależnej,
połączonej licznymi więzami kulturowymi, politycznymi i ekonomicznymi. I jest
nas – ludzi – coraz więcej. Dwadzieścia lat temu 5,3 miliarda, dziesięć lat temu
6 miliardów, teraz już prawie 7 miliardów. Również i z tej perspektywy inaczej
trzeba patrzeć na to, co się dzieje w globalnej gospodarce, gdyż dotyczy to coraz
większej liczby mieszkańców Ziemi.
Ostatnie dwie dekady – naznaczone nakładaniem się, swoistą koincydencją
megatrendów o wymiarze epokowym: globalizacją, rewolucją techniczno-informatyczną, posocjalistyczną transformacją, liberalnym przełomem polityczno-kulturowym – uśpiły czujność znacznej części środowiska nauk społecznych i, co
ważne, polityków. Choć szybko okazało się, że nie ma żadnego końca historii
(jak głosił Fukuyama) i taki nawet się nie zbliża, bo ta skończyć się może jedynie
wraz z końcem cywilizacji, to do 2007 roku w odniesieniu do oczekiwań wobec
przyszłości górował optymizm. Często dość naiwny. Zarazem wobec dominującego nurtu interpretacji procesów rozwoju społeczno-gospodarczego nie
starczało niezbędnej dozy krytycyzmu, bez czego trudno liczyć na długofalowy
postęp. W rzeczywistości wskutek coraz szerszego rozpościerania się skrzydeł
neoliberalizmu trwał lot ćmy do ognia. I bynajmniej nie w stronę „zderzenia
cywilizacji”, co – polemizując z Fukuyamą – zapowiadał Huntington1, lecz ku
Samuel P. Huntington, The Clash of Civilizations and the Remaking of World Order, Simon
and Schuster, New York 1998. Po raz pierwszy Huntington przedłożył swoją hipotezę w artykule
zatytułowanym The Clash of Civilizations opublikowanym już w 1993 roku na łamach amerykańskiego dwumiesięcznika „Foreign Affairs”. Zob. też polskie wydanie książki: Zderzenie cywilizacji,
Muza, Warszawa 2005.
1
8
Świat między kryzysami – wstęp do wydania polskiego
rozległemu światowemu kryzysowi gospodarczemu, z implikacjami daleko
wykraczającymi poza obszar stosunków ekonomicznych. I to na skalę nieznaną
w dziejach, bo nie tylko obejmującą wyłonioną wskutek globalizacji współzależną gospodarkę wszechświatową, ale i niebywałą masę ludzi.
Globalizacja to długotrwały i spontaniczny (by nie rzec – chaotyczny) proces
liberalizacji i towarzyszącej jej integracji, wcześniej w dużej mierze funkcjonujących w odosobnieniu rynków gospodarek narodowych, w jeden wewnętrznie
sprzężony rynek ogólnoświatowy. Integracji przy tym podlegają nie tylko rynki
towarów, ale również kapitału, w tym w ostatnich dekadach ze szczególną intensywnością bardzo płynnego kapitału finansowego. Zdecydowanie wolniej
natomiast liberalizują się i integrują rynki siły roboczej. Już z tego samego faktu
wynika określona dychotomia procesu globalizacji: nie dla wszystkich stwarza
ona takie same szanse, nie wszystkich też obarcza jednakowo towarzyszącymi
jej kosztami2. Przede wszystkim jednak globalizacja, prowadząc do wyłonienia
się ogólnoświatowego rynku, nie doprowadziła jak dotychczas do powstania
planetarnego systemu koordynacji polityki gospodarczej3.
Literatura na temat globalizacji jest już przebogata. Nie brakuje w niej,
co skądinąd zrozumiałe, pozycji zdecydowanie broniących tego procesu4.
Jest to o tyle zrozumiałe, o ile akcentuje się dobre strony uświatowienia
gospodarki. Bo globalizacja to tyleż samo co „uświatowienie”, a więc uczynienie gospodarki ogólnoświatową. Dzięki globalizacji, poprzez otwarcie
i integrację, poszerzają się rynki zbytu i spadają koszty produkcji; swobodne
przepływy inwestycji bezpośrednich są głównym kanałem transferu nowych
technologii i przyczyniają się do niezwykle szybkiego rozprzestrzeniania się
postępu technicznego; transfery kapitału portfelowego mogą wspomagać
finansowanie deficytów krajów, które same w krótkim okresie nie potrafią
związać budżetowego końca z końcem; bardziej swobodne migracje ludności
przyczyniają się do relatywnego zmniejszania się nierówności dochodowych
Zob. też: Zygmunt Bauman, Globalizacja, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa
1998; Global Capitalism, red. Will Huston i Anthony Giddens, The New Press, New York 2000;
Grzegorz W. Kołodko, Globalizacja a perspektywy rozwoju krajów posocjalistycznych, Towarzystwo Naukowe Organizacji i Kierownictwa, Toruń 2001; Jadwiga Staniszkis, Władza globalizacji,
Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2003; Władysław Szymański, Interesy i sprzeczności
globalizacji, Difin, Warszawa 2004; Edmund Wnuk-Lipiński, Świat międzyepoki. Globalizacja,
demokracja, państwo narodowe, Znak, Instytut Nauk Politycznych PAN, Kraków 2004.
3
Szerzej o tym m.in. w: Joseph E. Stiglitz, Globalizacja, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2004; Grzegorz W. Kołodko, Polska z globalizacją w tle. Instytucjonalne i polityczne aspekty
rozwoju gospodarczego, Towarzystwo Naukowe Organizacji i Kierownictwa, Toruń 2007; Władysław
Szymański, Czy globalizacja musi być irracjonalna?, Szkoła Główna Handlowa, Warszawa 2007.
4
Zob. Globalization, Growth, and Poverty. Building an Inclusive World Economy, A co-publication of the World Bank and Oxford University Press, Washington, DC, 2002.
2
Świat między kryzysami – wstęp do wydania polskiego
9
i sprzyjają w dłuższej perspektywie czasowej podnoszeniu jakości kapitału
ludzkiego poprzez wzrost kwalifikacji.
Nie brakuje też prac pisanych z pozycji apologetycznych, nobilitujących
współczesny, ogólnoświatowy kapitalizm5, który przecież nie tylko rozwiązuje
wiele problemów , lecz w tym samym czasie wiele – niekiedy nawet więcej –
tworzy6. I teraz, na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku, akurat
tak się dzieje. Problemów dotyczących uwarunkowań, mechanizmów i skutków
zarówno krótkookresowej reprodukcji, jak i długofalowego rozwoju społeczno-gospodarczego zdecydowanie nam przybyło. A to za sprawą kryzysu lat
2008–2010.
Kryzys 2008–2010? W tych ramach czasowych chyba będzie on przywoływany, podobnie jak jego znany poprzednik sprzed ośmiu dekad – Wielki Kryzys
1929–1933 – aczkolwiek w obu przypadkach korzenie tkwią w zjawiskach i procesach zachodzących już wcześniej, natomiast skutki i implikacje dawały i będą
dawać o sobie znać później.
****
Ostatnie kilka lat to dla jakże wielu swoisty szok7. Ludzie zostali wyrwani
z iluzji w gwałtowny, dla przytłaczającej większości zaskakujący sposób. Z iluzji
domniemania, jeśli nie doskonałości, to rzetelności i funkcjonalności kapitalizmu. Tymczasem pokazał on – nie po raz pierwszy i ostatni – swoje inne oblicze.
Co prawda można i należy wciąż dbać o kultywowanie tego, co w nim słuszne
i postępowe, wyłuskując dobre strony kapitalistycznej gospodarki rynkowej,
teraz już ogólnoświatowej. Sam tak czynię, chociażby stosując jako przyświecający nam w prowadzonych analizach i studiach w Centrum Badawczym
Transformacji, Integracji i Globalizacji (TIGER) slogan „Globalizacja z ludzką
twarzą”. A przecież wiadomo, że tygrysy – choć piękne – nie ludzkie mają lico…
Johan Norbert, In Defense of Global Capitalism, Cato Institute, Washington, D.C.; Jagdish
Bhagwati, In Defense of Globalization, Oxford University Press, New York 2004.
6
Na temat istoty globalizacji i jej wielostronnych konsekwencji dla procesów produkcji, akumulacji, wymiany i konsumpcji zob. m.in. Emerging Market Economies. ������������������������
Globalization and Devel�
opment, red. Grzegorz W. Kolodko, Ashgate, Aldershot, England– Burlington, VT, 2003; Martin
Wolf, Why Globalization Works, Yale University Press, New Haven–London 2004; Globalization
and Social Stress, red. Grzegorz W. Kolodko, Nova Science Publishers, New York 2005; Joseph
E. Stiglitz, Making Globalization Work, W.W. Norton & Company, New York–London 2006.
7
Joseph E. Stiglitz swą książkę analizującą uwarunkowania i przebieg światowego kryzysu
gospodarczego rozpoczyna rozdziałem noszącym tytuł The Making of the Crisis i takimi słowami:
„Jedynym zaskoczeniem, jeśli chodzi o kryzys roku 2008, było to, że był on zaskoczeniem dla
tak wielu”. Por. Joseph E. Stiglitz, Freefall: America, Free Markets, and the Sinking of the World
Economy, W.W. Norton & Company, New York 2010, s. 1.
5
10
Świat między kryzysami – wstęp do wydania polskiego
I teraz pojawiać się będzie coraz więcej prac krytykujących, niekiedy wręcz
potępiających, współczesny globalny kapitalizm jako ustrój niesprawny, niesprawiedliwy i wręcz nieefektywny. Już się pojawiają. Publikowanych też jest coraz
więcej prac usiłujących bronić tej formacji przed krytyką i próbujących pomóc
jej w umknięciu przed odpowiedzialnością za niezwykle kosztowne zaburzenia,
do jakich doszło w światowej gospodarce. Już są publikowane. W pierwszym
wypadku mamy do czynienia niekiedy z przegięciem w stronę krytykanctwa, bez
zdolności do wskazania odmiennych dróg gospodarczej wędrówki w przyszłość8.
W drugim – przebija się apologetyka systemu, który przecież w praktyce się nie
sprawdził i nie uda się zinterpretować współczesnego kryzysu jako wypadku
przy kapitalistycznej pracy9. Trwają zatem starania o przerzucenie odpowiedzialności – intelektualnej i politycznej – na innych. Nic dziwnego, tak jest zawsze
w ciężkich czasach, a to są czasy ciężkie.
Na tym tle pojawia się praca dwóch amerykańskich autorów – Nouriela
Roubiniego z New York University oraz Stephena Mihma z University of Georgia. Oryginalne wydanie amerykańskie ukazało się w 2010 roku, a więc polskie
tłumaczenie trafia do rąk czytelników bardzo szybko. Jest to bezsprzecznie
najlepsza książka pokazująca rzetelnie istotę obecnego światowego kryzysu gospodarczego. Prac roztrząsających jego charakter ukazało się więcej10 – i będzie
ich jeszcze więcej – jednakże żadna z nich tak trafnie, dogłębnie i prawdziwie
nie pokazuje uwarunkowań, dynamiki i następstw kryzysu. Udało się to autorom
dzięki umiejętnemu łączeniu wątków współczesnych z historycznymi, mikroekonomii z makroekonomią, a ich obu z analizą i syntezą w ramach ekonomii
politycznej. Przy tym nie tkwią oni w gorsecie wąsko rozumianej analizy ekonomicznej – co niejednego już zawiodło na manowce – lecz poruszają się z dużą
erudycją i intelektualną sprawnością po stykach ekonomii z innymi, pokrewnymi
dyscyplinami nauk społecznych, zwłaszcza nauk politycznych, oraz elementaTak można zakwalifikować m.in. popularną pracę Naomi Klein Doktryna szoku, Muza, Warszawa 2008.
9
Zob. np. Witold M. Orłowski, Świat, który oszalał, czyli poradnik na ciekawe czasy, Agora,
Warszawa 2008.
10
Zob. też: Joseph E. Stiglitz, Freefall: America, Free Markets...; Ian Bremmer, The End of the
Free Market: Who Wins the War Between States and Corporations?, Portfolio, New York 2010;
Philippe Legrain, Aftershock: Reshaping the World Economy After the Crisis, Little Brown, London
2010; Raghuram Rajan, Fault Lines: How Hidden Fractures Still Threaten the World Economy,
Princeton University, Princeton, NJ, 2010; Stephen D. King, Losing Control: The Emerging Threats
to Western Prosperity, Yale University Press, New Haven–London 2010; Fareed Zakaria, The
Post-American World, W.W. Norton & Company, New York 2009. Ukazało się również kilka prac
w języku polskim, w tym znakomite dzieło Władysława Szymańskiego, Kryzys globalny. Pierwsze
przybliżenie, Difin, Warszawa 2009. Do trwającej debaty włączyłem się także jako redaktor naukowy
i współautor pracy zbiorowej przedstawiającej różne punkty widzenia na kryzys. Zob. Globalizacja,
kryzys i co dalej?, red. Grzegorz W. Kołodko,Wydawnictwo Poltext, Warszawa 2010.
8
Świat między kryzysami – wstęp do wydania polskiego
11
mi socjologii i psychologii. Nie tkwią też w jakiejkolwiek ortodoksji, sięgając
w wyjaśnianiu istoty rzeczy do elementów różnych teorii i szkół ekonomicznych.
Jest to więc praca o znamionach interdyscyplinarnych i holistycznych, a tylko
w ten sposób można powiedzieć coś zasadniczo nowego i zarazem słusznego11.
Autorzy przy tym wszystkim nie nudzą. Książka napisana jest z werwą,
żywym językiem, a narracja jest prowadzona w stylu utrzymującym czytelnika
w nieustannej uwadze. Można by rzec, że świetnie poruszają się w kryzysowej
przestrzeni i czasach, w których kryzysy nas dotykają. Nie pierwszy to bowiem
kryzys i nie ostatni. Nie tylko dlatego że jeden z autorów – Stephen Mihm – jest
historykiem gospodarczym, lecz przede wszystkim z tego względu, że nie da
się sensownie opisać obecnego kryzysu bez historycznej analizy porównawczej.
I dlatego autorzy często przenoszą czytelnika w inne, niekiedy zamierzchłe już
czasy, sięgając przy tym do klasycznego już dzieła Kindlebergera12. A czynią
to po to, aby pokazać, że historia gospodarki to w istocie historia kryzysów.
Przynajmniej od czasu, gdy feudalizm został wyparty przez kapitalizm.
Nie ma kapitalizmu bez cykliczności procesu reprodukcji makroekonomicznej. Nie ma gospodarki rynkowej bez periodycznych kryzysów. Nie ma i nie
będzie. Autorzy wykazują to niezbicie. Ale przecież nie oni pierwsi. Nie boją
się przypomnieć, że wykazał to już półtora wieku temu Karol Marks13, a później
udowodnił raz jeszcze John Maynard Keynes14. Co prawda ze swoich rozważań
o immanentnej kryzysogenności kapitalizmu wyciągnęli oni zgoła odmienne
wnioski: Marks sugerujące nieuchronność upadku kapitalizmu i imperatyw
zastąpienia go intencjonalnie bezkryzysowym socjalizmem (komunizmem),
Keynes zaś podpowiadające, jak tenże kapitalizm uratować przed autodestrukcją. Wszakże obaj (choć bynajmniej nie tylko oni) nigdy nie mieli złudzeń co do
kapitalistycznej sielanki. Tym bardziej zdumiewające jest to, jak wielu ludzi –
w tym także skądinąd inteligentnych ekonomistów i polityków – oczarował mit
o w miarę bezkonfliktowym funkcjonowaniu gospodarki rynkowej. Im bardziej
byli oczarowani, tym bardziej teraz powinni być rozczarowani. Oczywiście, jeśli
nie są ofiarami doktrynerstwa i dogmatyzmu, co niestety w ekonomii – nauce
O imperatywie takiego właśnie ujęcia metodologicznego w nowoczesnej ekonomii, stosując
je zarazem do interpretacji długofalowych procesów rozwoju, piszę szeroko w książce Wędrujący
świat, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008, oraz w pracy Świat na wyciągnięcie myśli, Prószyński
i S-ka, Warszawa 2010.
12
Charles P. Kindleberger, Manias, Panics, and Crashes. A History of Financial Crises, Basic
Books, New York 1978.
13
Karol Marks, Kapitał. Krytyka ekonomii politycznej, Książka i Wiedza, Warszawa 1951. Oryginał
dzieła Das Kapial: Kritik der politischen Ökonomie ujrzał światło dzienne prawie półtora wieku
temu, w 1867 roku.
14
John Maynard Keynes, Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003. Praca w oryginale ukazała się po raz pierwszy w 1936 roku.
11
12
Świat między kryzysami – wstęp do wydania polskiego
ocierającej się o wartości i idee, a zarazem tkwiącej w morzu sprzecznych interesów – zdarza się jakże często…
****
Kunszt Nouriela Roubiniego i Stephena Mihma polega na tym, że znakomicie łączą przeszłość z przyszłością. Analiza historyczna – a uważam, że jest
ona potrzebna nie tylko w tym wypadku – stanowi dla autorów instrument nie
tyle intelektualnego roztrząsania przeszłości, co skądinąd samo w sobie może
być fascynujące15, ile narzędzie do pokazywania przyszłości.
Autorzy przy tym umykają przed zagrożeniem popełniania błędu ekstrapolacji, co jakże często zdarza się w ekonomii; tak było, tak jest, więc i tak
będzie. Otóż nie, ponieważ procesy reprodukcji makroekonomicznej nie są
bezwarunkowo ciągłe, a dokładniej mamy do czynienia z nakładaniem się oraz
przenikaniem ciągłości i zmiany. Jeszcze jedna zatem koincydencja w czasie
i przestrzeni. Przyszłość nie jest – bo z natury długofalowych procesów rozwoju (i, od czasu do czasu, zastoju bądź wręcz regresu) być nie może – prostą
funkcją trendu16.
Błąd ekstrapolacji leży u podstaw tego, że teraz to Roubini właśnie robi
światową karierę jako ten, który „przewidział kryzys”. To prawda, choć nie on
jeden. Ale to on potrafił wystąpić w siedlisku finansowej ortodoksji, zarówno
teoretycznej, jak i praktycznej, z jakże niekonwencjonalnymi w tamtym miejscu
i czasie – czasie boomu tego niby bezkonfliktowego rynku – poglądami. W samej
jaskini lwa, bo na Wall Street i w Międzynarodowym Funduszu Walutowym,
dowodził, wydawałoby się niezbitymi argumentami, że rynek finansowy, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, już wtedy – w latach 2005–2006 – był nadętym
balonem, a dmuchane weń powietrze było coraz bardziej skażone.
Bańka finansowa bowiem już w połowie minionej dekady była pełna papierów „wartościowych” – jakby na ironię wciąż tak właśnie nazywanych przez
Zob. też: Bejamin M. Friedman, The Moral Consequences of Economic Growth, Alfred
A. Knopf, New York 2005; David S. Landes, Bogactwo i nędza narodów. Dlaczego jedni są
tak bogaci, a inni tak ubodzy, Wydawnictwo Literackie Muza, Warszawa 2005; Strobe Talbott,
The Great Experiment. The Story of Ancient Empires, Modern States, and the Quest for a Global
Nation, Simon & Schuster, New York–London–Toronto–Sydney 2008.
16
Więcej na temat związków przyczynowo-skutkowych między teraźniejszością a przyszłością
zob. Lester Thurow, The Future of Capitalism. How Today’s Economic Forces Shape Tomorrow’s
World, William Morrow and Company, Inc., New York 1996; Grzegorz W. Kołodko, Wędrujący
świat... O ile Thurow nie przewidział obecnego kryzysu, co zrozumiałe, bo w połowie lat 90. bynajmniej nie był on jeszcze nieuchronny, o tyle w drugiej z tych prac, która ukazała się pół roku
przed upadkiem banku Lehman Brothers, nieuchronność kryzysu jest pokazana jako oczywistość
już nie do uniknięcia.
15
Świat między kryzysami – wstęp do wydania polskiego
13
ekonomistów (w odniesieniu do języka angielskiego mówimy o securities, choć
znaczna ich część bynajmniej ani bezpieczną, ani godną zaufania lokatą płynnego kapitału nie była) – które musiały się z czasem okazać mało warte, o ile
wręcz nie bezwartościowe.
Roubini to rozumiał i starał się dotrzeć ze swoją argumentacją do kręgów,
które mogły coś sensownego uczynić poprzez odpowiednie działania w polityce
gospodarczej. W odniesieniu do USA chodziło tu zwłaszcza o poczynania w sferze polityki pieniężnej banku centralnego, czyli Systemu Rezerwy Federalnej,
Fed, jak i w ramach polityki fiskalnej rządu, czyli administracji prezydenta
George’a W. Busha17. Natomiast w skali globalnej rzecz dotyczyła między
innymi konieczności zmiany ortodoksyjnego podejścia typowego dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Dokładnie dwa lata przed upadkiem
Lehman Brothers, jednego z okrętów flagowych Wall Street, na seminarium
zorganizowanym we wrześniu 2006 roku w MFW, Roubini przekonywał o nieuchronności nadchodzącego kryzysu. Jednak nie posłuchano go, tym bardziej
że nieopodal, o parę ulic dalej, kierownictwo Fed nie potrafiło – albo i nie
chciało, będąc z jednej strony pod nadmiernym wpływem monetarnej ortodoksji,
z drugiej zaś pod przemożnym naciskiem specjalnych grup interesów finansjery
Wall Street – zadziałać w sposób ograniczający nadmuchiwanie spekulacyjnej
bańki, a Departament Skarbu, czyli amerykańskie ministerstwo finansów, też
się nie odważył przeciwstawić nasilającej się nawałnicy. MFW zaś raz jeszcze
okazał się bardziej organizacją na posługi interesów Stanów Zjednoczonych,
a dokładniej ich elit finansowych i politycznych. Rychło miało się okazać, że
bynajmniej nie było to także i w ich interesie.
Choć też nie do końca, bo przecież i tym razem – jak zawsze zresztą przy
okazji kryzysu – znaleźli się tacy, którzy na tym nieźle wyszli. Niejeden z czołowych amerykańskich banków inwestycyjnych jest obecnie większy, posiada
większy niż przed 2008 rokiem kapitał i ma silniejszą pozycję zarówno na rynku
amerykańskim, jak i globalnym. Jak natomiast kierownictwa tych banków zachowywały się w krytycznych dniach września 2008 roku, które doprowadziły
do wybuchu otwartej fazy kryzysu i tąpnięcia na Wall Street – do wybuchu, bo
do kryzysu doprowadził cały łańcuch wydarzeń zakorzenionych w zjawiskach
i procesach zachodzących dużo wcześniej, co znakomicie książka Roubiniego i Mihma pokazuje – poczytać można nie tylko na jej stronach18.
Zob. Nouriel Roubini, The US as a Net Debtor: The Sustainability of the US External Im­
balances, listopad 2004. Dostępne w internecie pod adresem http://pages.stern.nyu.edu/~
nroubini/papers/Roubini-Setser-US-External-Imbalances.pdf.
18
Zob. James B. Stewart, Eight Days. The battle to save the American financial system, „The
New Yorker”, 21 września 2009.
17
14
Świat między kryzysami – wstęp do wydania polskiego
****
Choć Ekonomia kryzysu to jedna z prac najostrzej krytykujących współczes­
ny kapitalizm, to autorzy bynajmniej nie popadają w skrajność. Nie ogłaszają
jeszcze ani końca świata, ani też upadku kapitalistycznego ustroju polityczno-gospodarczego, opartego na wolnym rynku i dominacji prywatnej własności
oraz maksymalizacji zysku jako celu działalności gospodarczej. Choć i takie
wieszczenie bez mała końca kapitalizmu się zdarza, a przynajmniej wskazać
można na symptomatyczne przypadki przechodzenia od ściany do ściany. Niekiedy może to wyglądać jak olśnienie, innym razem jest to zwykły oportunizm
oraz polityczny i intelektualny koniunkturalizm. Jakże wiele takich przykładów
możemy przytoczyć z własnego, polskiego podwórka, gdzie w ślad za podmuchami kryzysu wzrosła liczba zwolenników interwencjonizmu państwa.
Przykładem takiego olśnienia na amerykańskim, nader opiniotwórczym
gruncie może być zwrot dokonany przez jednego z do niedawna bardziej
zagorzałych zwolenników hipotezy efektywnych rynków, która nader często
bywa nadużywana przez apologetów wolnego, niczym nieskrępowanego rynku19. Jeden z eksponentów „szkoły chicagowskiej” Richard A. Posner, autor
książki mówiącej o kompromitacji kapitalizmu20, na pytanie, czego ekonomiści
(sam jest prawnikiem) nauczyli się przez ostatnie kryzysowe lata, odpowiada,
że obawia się, iż niczego. A to dlatego że „…rynkowe korekty działają bardzo
wolno w stosunku do rynku akademickiego. Profesorowie są na kontraktach
etatowych. Mają wielu studentów i doktorantów do wypromowania. Posługują
się metodami, które znają od dawna i z którymi czują się wygodnie. To zaiste
wymaga olbrzymiego wysiłku, aby odciągnąć ich od zajmowania się sprawami
w sposób, do którego przywykli”21.
Otóż to: wygoda, konformizm, tradycja w złym znaczeniu tego słowa.
Albo – z innej perspektywy – konformizm, brak dostatecznej intelektualnej
innowacyjności (o zgrozo!), przyzwyczajenie, bywa, że nawet myślowa gnuNa moim blogu pojawił się taki oto wymowny wpis: „Panie Profesorze, jestem obecnie studentem uniwersytetu XYZ, w którym to studiuję naukę o polityce. Rozumiem, że każdy ma swoją
własną prawdę, ale jeśli 90% kadry nauczycielskiej mówi nam na przykład, że wolny rynek się sam
wyreguluje albo że przy obecnej polityce rządu i przy naszym obecnym tempie rozwoju gospodarczego dogonimy za 20 lat Niemcy, to pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to słowa ks. Tischnera – g…o prawda. Każdy ma prawo się mylić, to prawda, ale żeby tacy »wielcy profesorowie«
wpajali uczniom takie bajki” (wpis 1015 z dnia 22.11.2010 roku, http://www.wedrujacyswiat.pl/
blog/?p=6).
20
Richard A. Posner, A Failure of Capitalism: The Crisis of ‘08 and the Descent into Depression,
Harvard University Press, Cambridge–Massachusetts–London 2009.
21
John Cassidy, After the Blowup. Laissez-faire economists do some soul-searching – and finger
pointing, „The New Yorker”, 11 stycznia 2010, s. 29.
19
Świat między kryzysami – wstęp do wydania polskiego
15
śność i lenistwo. Absolutnie takich przywar pozbawieni są autorzy Ekonomii
kryzysu. To właśnie heterodoksyjność i polityczna niepoprawność, intelektualna
krnąbrność i nieuleganie presji zachowawczego myślowo tzw. głównego nurtu
podpowiedziały im właściwą drogę poszukiwań i podsunęły na czas, a nie ex
post, właściwe odpowiedzi. To oni mają rację. Ale rację mają także inni, jak
chociażby wspomniany Posner, którzy potrafią przejść z pozycji konserwatywnych (używając amerykańskiej gwary politycznej) na quasi-keynesizm, który
skądinąd też nie jest wystarczającą receptą na aktualne bolączki. I teraz nawet
taki prominent chicagowskiej szkoły ekonomii przyznaje, że to wadliwa polityka
pieniężna i deregulacja spowodowały aktualny kryzys.
Roubini takiej wolty wykonywać nie musi22. Co do keynesizmu, to sięga doń
tylko na tyle, na ile jest to konieczne, zdając sobie sprawę, że przyszłość należy
do heterodoksji i teoretycznego eklektyzmu23. Miał rację wiele lat temu, kiedy
go nie posłuchano, ma ją i teraz, kiedy stał się gwiazdą ekonomii. Tak właśnie.
W ekonomii także bywają gwiazdy. I moda. Nie aż tak jak w show-biznesie,
ale bywają.
Przez wiele lat jakże wielu skądinąd mądrych ludzi dawało się zwieść temu,
co autorzy nazywają raz konserwatyzmem, innym razem „współczesnym leseferyzmem”. Chodzi im o to samo, co niektórzy z nas – także ja w pracach na
temat globalizacji, rozwoju i zastoju, kryzysu – określają jako neoliberalizm.
Autorzy tej pracy również w sposób trafny i przekonujący pokazują, że nie
mamy do czynienia z ogólnym kryzysem kapitalizmu, że nie jest to, generalnie
biorąc, Failure of Capitalism, ale z pewnością jest to załamanie się jego neoliberalnej odsłony. Już załamanie, ale jeszcze nie upadek. Podkreślam to wręcz
w tytule jednego z rozdziałów Wędrującego świata: Upadający neoliberalizm i jego
marna spuścizna (czyli dlaczego szkodliwa koncepcja na czas jakiś zawojowała
pół świata i jak sobie z tym poradzić).
No właśnie, jak sobie z tym poradzić? Tu autorzy, podchodząc do spraw
pragmatycznie, mają wiele sensownego do zaproponowania. I to jest kolejna
cenna zaleta tej książki, zawiera ona bowiem nie tylko rzetelną, przekonującą
i klarownie wyłożoną diagnozę stanu rzeczy (złego), lecz również konstruktywne
propozycje, co i jak czynić, aby w przyszłości było lepiej. „Lepiej” nie oznacza
jednakże uniknięcia kryzysów. Nicią przewodnią książki Ekonomia kryzysu
jest bowiem teza, że kryzysy są immanentną, niezbywalną cechą kapitalizmu.
Piszę Roubini, gdyż jego współautor Mihm nakreślił głównie historyczne wątki książki.
Niektórzy inni autorzy – jakby ich ostatnio coraz więcej – sądzą, że nadszedł okres renesansu
keynesizmu; zob. Robert Skidelsky, Keynes: The Return of the Master, Perseus Books, New York
2009. Ale tak naprawdę jest to czas kolejnej ucieczki do przodu, a nie oglądania się wstecz. Z (neo)
keynesizmu warto czerpać całymi garściami, ale w obliczu wyzwań współczesności absolutnie nie
wolno do niego się ograniczać.
22
23
16
Świat między kryzysami – wstęp do wydania polskiego
Dlatego też i w przyszłości przyjdzie nam się z nimi borykać. Można je wszakże
zawczasu przewidzieć. A gdy to się potrafi, to można rozładowywać przynajmniej
po części ich potencjał, by były mniej dewastujące dla procesu reprodukcji – dla
wytwarzania i świadczenia usług, dla dystrybucji, dla akumulacji i inwestycji, dla
konsumpcji i zaspokajania potrzeb. Można wreszcie lepiej z punktu widzenia
zarówno tejże reprodukcji na długą metą, jak i imperatywu zachowania równowagi społecznej i ekologicznej rozkładać koszty przezwyciężania skutków
kryzysów, gdy już w nas uderzają.
Roubini i Mihm piszą o tym sporo. I piszą mądrze. Pytanie tylko, na ile
takie mądre rady przebiją się do praktyki – do polityki makroekonomicznej
i strategii biznesu, zwłaszcza tego uprawianego w przyszłości. Teraz, tkwiąc
wciąż w długim cieniu kryzysu, wydaje się, że powinno to dziać się na rozległą
skalę. Ale – jak uczy nie tylko historia – później już tak być nie musi. Trzeba
zatem uważać, bo z czasem nadejdą kolejne kryzysy, także ten, który w innym
miejscu określiłem jako Jeszcze Większy Kryzys24.
****
Nie szczędząc gorzkich słów pod adresem naszej pięknej nauki ekonomii
– a przecież zasługuje ona na całą ich litanię – Roubini i Mihm nie odżegnują
się od niej i nie ogłaszają jej końca. Pokazują za to, że główny nurt ekonomii,
oparty na prostej, a niekiedy prostackiej interpretacji ekonomii neoklasycznej,
zawiódł na całej linii. To, co zawiodło, to neoliberalizm. Albo – jak wolą autorzy – współczesny leseferyzm.
Pokazują oni jednak, że nauka ekonomii też bez winy nie jest. Dodajmy,
że czynią to – z różnych punktów widzenia – również inni autorzy, a niektórzy
nawet nie od dzisiaj, zwracając uwagę na ułomności tej upolityczniającej się
i ulegającej wpływom grup interesów dyscypliny wiedzy25.
Wielką wartością Ekonomii kryzysu – sądzę, że nie mniejszą niż interesujący,
warsztatowo rzetelny opis uwarunkowań i przyczyn, mechanizmu i przebiegu,
skutków doraźnych i długofalowych następstw współczesnego światowego
kryzysu gospodarczego – jest pokazanie, że periodyczne kryzysy są czymś
normalnym w kapitalizmie. Przyszło nam zatem żyć w świecie wędrującym od
kryzysu do kryzysu. To taki świat między kryzysami.
Grzegorz W. Kołodko, Zanim nadejdzie Jeszcze Większy Kryzys, [w:] Globalizacja, kryzys i co
dalej...
25
Zob. na przykład Paul Ormerod, The Death of Economics, John Wiley & Sons, Inc., New
York 1997; László Csaba, Crisis in Economics?, Akadémiai Kiadó, Budapest 2009.
24
Świat między kryzysami – wstęp do wydania polskiego
17
Może ich wszak być w przyszłości mniej i nachodzić nas mogą rzadziej oraz
z mniejszą intensywnością. I o to chodzi. By tak jednak było, trzeba wiedzieć,
co od czego zależy, i zawsze pamiętać, że rzeczy dzieją się tak, jak się dzieją,
ponieważ wiele dzieje się naraz.
Grzegorz W. Kołodko
profesor zwyczajny
dyrektor Centrum Badawczego Transformacji,
Integracji i Globalizacji TIGER, www.tiger.edu.pl
Akademia Leona Koźmińskiego
Wstęp
W styczniu 2009 roku w ostatnich dniach administracji prezydenta Busha wiceprezydent Dick Cheney udzielił wywiadu agencji Associated Press. Zapytany,
dlaczego rząd nie przewidział największego załamania gospodarczego od lat
wielkiego kryzysu, udzielił on znamiennej odpowiedzi: „Bo nie było na świecie
takiego mądrego, który by coś takiego przewidział. (…) Nikt tak naprawdę nie
spodziewał się takiego obrotu spraw”1.
Cheney nie był odosobniony w swojej opinii. Przypomnijmy sobie wypowiedzi, jakich po nastaniu kryzysu udzielali liczni eksperci z branży finansowej
i przedstawiciele elit politycznych. Wszyscy zadawali sobie to samo retoryczne
pytanie: „Kto by się spodziewał?”. Jak Cheney argumentował w tym samym
wywiadzie, kryzys finansowy przypominał ataki terrorystyczne z 11 września 2001 r.: katastrofalny w skutkach, ale niemal nie do przewidzenia.
To nieprawda. Wystarczy wspomnieć jedną z najbardziej znanych prognoz,
w której zawarto wyraźną zapowiedź kryzysu, mianowicie publiczne wystąpienie
przed dużą widownią jednego z autorów tej książki Nouriela Roubiniego, jeszcze w beztroskim 2006 roku2. Siódmego września Roubini, profesor ekonomii
Uniwersytetu Nowojorskiego, przemawiał w Waszyngtonie do niedowierzających jego słowom przedstawicieli Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Jego głos zabrzmiał jak poważne ostrzeżenie, ale wielu słuchaczom wydawało
się ono absurdalne. Gospodarkę amerykańską – stwierdził wówczas – wkrótce
czeka jedyne w swoim rodzaju załamanie na rynku nieruchomości, bolesny
wstrząs w branży naftowej, drastyczny spadek zaufania konsumentów, a co za
tym idzie – nieuchronna głęboka recesja.
Jakby tych nieszczęść było mało, Roubini dodał do nich kolejne, prezentując
iście przerażający scenariusz. Problemy właścicieli domów ze spłatą swoich
Dick Cheney w wywiadzie z Deb Riechmann, Associated Press, 8 stycznia 2009.
Nouriel Roubini, wykład i dyskusja, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Waszyngton,
7 września 2006, transkrypt.
1
2
20
Wstęp
kredytów hipotecznych wywołają potężny wstrząs całego globalnego systemu
finansowego i w końcu jego zahamowanie, ponieważ spowoduje to rozpad rynku
wycenianych na biliony dolarów papierów wartościowych zabezpieczonych tymi
hipotekami. Ten zbliżający się krach na rynku nieruchomości – konkludował
Roubini – może „doprowadzić (…) do poważnego załamania systemu finansowego” i wywołać kryzys, który mocno osłabi lub nawet wyrzuci z rynku fundusze
hedgingowe, banki inwestycyjne, a także wspierane przez rząd molochy, takie
jak Fannie Mae i Freddie Mac. Słuchająca tych ostrzeżeń publiczność przyjęła
je z dużym sceptycyzmem.
Roubini rozwijał swoją pesymistyczną wizję przez następne półtora roku,
kiedy to jego przewidywania stopniowo zaczęły się sprawdzać3. Na początku
2008 roku ekonomiści utrzymywali, że Stany Zjednoczone przechodziły jedynie
przejściowe problemy z płynnością, jednak Roubini prognozował, że znacznie
głębszy kryzys uderzy w gospodarstwa domowe, przedsiębiorstwa, a najbardziej
dotkliwy okaże się dla firm finansowych. Na długo przed upadkiem banku Bear
Stearns Roubini zdołał przewidzieć, że splajtują dwa główne domy maklerskie
(tzn. banki inwestycyjne), a inni ważni gracze na rynku stracą niezależność. Wall
Street w swej obecnej postaci – stwierdzał – przestanie istnieć, a krach, jaki
tam nastąpi, wywoła wstrząsy o sile niespotykanej od lat 30. XX wieku. Kilka
miesięcy później Bear Stearns był już tylko wspomnieniem, a Lehman Brothers
ogłaszał swoją upadłość. Merrill Lynch został przejęty przez Bank of America,
a Morgan Stanley i Goldman Sachs, przekształcając się w holdingi bankowe,
musiały się poddać ściślejszemu nadzorowi finansowemu.
Również jako jeden z pierwszych Roubini dostrzegł globalny wymiar nadchodzącego nieszczęścia. Wbrew obserwatorom rynku, głęboko przekonanym,
że reszta świata uniknie skutków amerykańskiego kryzysu, Roubini ostrzegał
– i jak się później okazało słusznie – że choroba rozprzestrzeni się za granicę,
zamieniając wirus trawiący gospodarkę narodową USA w światową finansową
pandemię. Ponadto ten prawdopodobny kryzys systemowy stanie się zarzewiem
największej od dekad globalnej recesji, która nie ominie gospodarki Chin,
Indii i innych państw uznawanych do tej pory za odporne na kłopoty Stanów
Zjednoczonych. Gdy inni ekonomiści skupiali się na niebezpieczeństwie inflacji,
Roubini dość wcześnie wystąpił z tezą, która także znalazła swoje potwierdzenie w późniejszych wydarzeniach, że gospodarce światowej może grozić
potencjalnie destrukcyjna w skutkach spirala deflacyjna, o skali nieznanej od
czasów wielkiego kryzysu.
Tenże, The Rising Risk of a Systemic Financial Meltdown: The Twelve Steps to Financial
Disaster, 5 lutego 2008, http://www.roubini.com/analysis/44763.php; Stephen Mihm, Dr. Doom,
„New York Times Magazine”, 15 sierpnia 2008.
3
Wstęp
21
Niezbyt optymistyczne zapatrywania Roubiniego nie miały wówczas wielu
zwolenników, ale okazały się niezwykle trafne: trudno byłoby znaleźć na świecie
ekonomistę, który by przewidział obecny kryzys z taką jasnością i dokładnością. Należy jednak zauważyć, że nie był on jedynym, który uderzał na alarm;
grupa innych dobrze zorientowanych obserwatorów trafnie przewidziała różne
elementy finansowego kryzysu, a ich analizy pomogły Roubiniemu stworzyć
całościowy obraz sytuacji uwzględniający ich cenne spostrzeżenia. Były współpracownik Roubiniego z Uniwersytetu w Yale Robert Shiller w latach 90. był
jednym z pierwszych, którzy wskazywali na groźne skutki bańki spekulacyjnej
na giełdach zapowiadającej krach w branży informatycznej; również parę lat
temu należał do awangardy ekonomistów, którzy przestrzegali przed niebezpieczeństwem związanym z bańką spekulacyjną na rynku nieruchomości4.
Także poglądy wielu innych ekonomistów i obserwatorów rynku wywarły
wpływ na Roubiniego. Na konferencji w Jackson Hole w 2005 roku, w której
uczestniczyło wielu znamienitych ekonomistów i decydentów, profesor finansowości z Uniwersytetu w Chicago Raghuram Rajan przedstawił tezę, że system
wynagrodzeń bankierów i maklerów (traders) zachęca ich do podejmowania
zbyt dużego ryzyka i nadmiernego wykorzystywania dźwigni finansowej, a co
za tym idzie, może wywołać poważny kryzys światowego systemu finansowego5.
Inne uznane postacie ekonomii formułowały podobne ostrzeżenia: wybitny
znawca Wall Street James Grant stwierdził w 2005 roku, że działania Fedu
przyczyniły się do powstania „największej bańki kredytowej” w całej finansowej historii USA6; William White, główny ekonomista Banku Rozrachunków
Międzynarodowych, wykazywał, że obecny system sprzyja powstawaniu baniek
na rynku aktywów i kredytów7; analityk finansowy Nassim Nicholas Taleb
uważał z kolei, że rynki finansowe były zupełnie nieprzygotowane do tego, by
zmierzyć się z następstwami zdarzeń z tzw. grubego ogona, które wykraczały
poza linię zwykłego podziału ryzyka; ekonomiści Maurice Obstfeld i Kenneth
Rogoff zwracali uwagę, że deficyt na rachunku obrotów bieżących USA wkrótce okaże się niemożliwy do utrzymania8; a Stephen Roach z banku Morgan
Robert Shiller, Irrational Exuberance, Princeton University Press, Princeton 2000; Karl
E. Case, Robert J. Shiller, Is There a Bubble in the Housing Market?, „Brookings Papers on Economic Activity” 2 (2003), s. 299–362.
5
Raghuram G. Rajan, Has Financial Development Made the World Riskier?, mowa wygłoszona
w Federal Reserve Bank of Kansas City na sympozjum: The Greenspan Era: Lessons for the Future,
Jackson Hole, 27 sierpnia 2005.
6
Justin Lahart, NASDAQ: Five Years after the Peak, „Wall Street Journal”, 7 marca 2005.
7
Beat Balzli, Michaela Schiessl, The Man Nobody Wanted to Hear, „Der Spiegel”, 8 lipca 2009.
8
Maurice Obstfeld, Kenneth Rogoff, The Unsustainable US Current Account Position Revisited,
„National Bureau of Economic Research Working Paper” nr 10869, listopad 2004.
4
22
Wstęp
Stanley i David Rosenberg z Merrill Lynch od dłuższego czasu podkreślali, że
konsumenci w Stanach Zjednoczonych żyją zdecydowanie ponad stan9.
Można by wymieniać kolejne nazwiska. Jednak pomimo poważania, jakim
cieszyli się wspomniani ekonomiści i komentatorzy, zupełnie nie liczono się
z ich krytycznymi opiniami, co wymownie świadczy o stanie ekonomii i finansów
ostatnich dziesięcioleci. Większość ekonomistów, komentatorów i decydentów
ignorowała ich ostrzeżenia, ponieważ wierzyła w prostą i ładnie brzmiącą
prawdę: że rynki są zdolne do samoregulacji, że są stabilne, trwałe i że można
na nich polegać. Zgodnie z tym rozumowaniem cały gmach XXI-wiecznego
kapitalizmu – wspomagany oczywiście najnowszymi innowacjami finansowymi
– miał sam sobą zarządzać i nie pozwalać sobie na niebezpieczne wychylenia
od stanu równowagi.
Dziś ten pogląd wydaje się rażąco naiwny, jednak przez całe dziesięciolecia
był obowiązującą powszechnie prawdą, traktowaną jako nadrzędna wytyczna
przy podejmowaniu najważniejszych decyzji gospodarczych i uzasadnienie
strategii inwestycyjnych. Jak łatwo się domyślić, kryzysy gospodarcze w tym paradygmacie zajmowały stosunkowo niewiele miejsca. Jeśli już o nich mówiono,
to uznawano je za anomalie, bardzo mało prawdopodobne, wyjątkowo rzadkie
wydarzenia, a ponadto trudne do przewidzenia i krótkotrwałe w skutkach. Również w poważnych badaniach naukowych kryzysy rozpatrywano zasadniczo jako
przypadłość dotykającą słabiej rozwinięte, „przeżywające problemy” państwa,
a nie takie gospodarcze potęgi jak Stany Zjednoczone.
Niniejsza książka sprowadza problematykę kryzysu do głównego nurtu rozważań ekonomicznych: najkrócej mówiąc, jest to książka o ekonomii kryzysu.
Nie znajdziemy w niej tezy, że kryzys stanowi wyjątek, przeciwnie – kryzys jest
w niej traktowany jako reguła, i to obowiązująca zarówno w krajach rozwijających się, jak i rozwiniętych. Kryzysy – gwałtowne załamania gospodarcze
następujące po okresie niepohamowanego boomu – to coś, co ludzkość zna
od zawsze i o czym nie będzie miała okazji zapomnieć. Kryzysy są prawdopodobnie starsze od kapitalizmu, ale łączy je z nim szczególny związek. Można
powiedzieć, że pod wieloma istotnymi względami kryzysy są wpisane w genotyp
kapitalizmu. Te same cechy, które decydują o żywotności kapitalizmu – jego
zdolności do innowacyjności i odporność na ryzyko – tworzą środowisko sprzyjające powstawaniu baniek spekulacyjnych i kredytowych, a co za tym idzie,
przygotowujące grunt dla katastrofalnych krachów, których negatywne skutki
odczuwane są przez długi czas.
Kryzysy są zjawiskiem powszednim i przebiegają według niezmiennych
schematów. Trochę przypominają huragan: ich zachowanie w pewnym zakresie
jest przewidywalne, ale sporo w nim zmian kierunków, intensywności, słabnię 9
Brett Arends, Economic ‘Armageddon’ Predicted, „Boston Herald”, 23 listopada 2004.
Wstęp
23
cia i nasilania się, następujących niekiedy niemal bez ostrzeżenia. Niniejsza
książka przedstawia zasady, zgodnie z którymi te gospodarcze burze można
badać, śledzić oraz w pewnym zakresie przewidywać, a nawet ich unikać. Posługując się dzisiejszym kryzysem jako studium przypadku, pokazujemy, w jaki
sposób można przewidzieć takie wydarzenia oraz – co nie mniej ważne – jak
im zapobiegać, jak je przetrwać i jak niwelować ich negatywne skutki. Mówimy
też, jak należałoby przebudować nasze finansowe tamy, aby minimalizować
skutki przyszłych nawałnic. A jest to istotne, ponieważ kryzys, którego ostatnio
doświadczyliśmy, daje nam obraz tego, czego w niedługim czasie możemy się
spodziewać. Nie unikniemy kryzysów w nadchodzącej przyszłości.
Aby zrozumieć, dlaczego tak jest, musimy rozwikłać wiele nierozstrzygniętych, a powracających kwestii dotyczących ostatniego kataklizmu, zaczynając
od najbardziej oczywistych: Dlaczego w ogóle doszło do powstania bańki
spekulacyjnej, której pęknięcie doprowadziło do największego finansowego
krachu ostatnich dziesięcioleci? Czy wynikało to z nadmiernego ryzyka podejmowanego przez instytucje finansowe, na które pozwalały liberalne przepisy
i brak należytego nadzoru? Czy przeciwnie, było to nieuchronną konsekwencją
nadmiernych ingerencji rządowych na rynkach finansowych? Te pytania postawione są ze zdecydowanie różnych, a nawet przeciwstawnych stron rozumienia
kryzysu finansowego. I sugerują całkowicie odmienne sposoby rozwiązania
problemów.
Autorzy książki usiłują sobie także odpowiedzieć na pytanie, dlaczego
kryzys pojawił się akurat w tym momencie? Czy był to wyłącznie skutek gwałtownego spadku zaufania, osłabnięcia – jak to mówił John Maynard Keynes –
„zwierzęcej natury” kapitalizmu? Czy też z konieczności wynikał z tego, że niektóre dziedziny gospodarki były (i pewnie nadal są) zbyt zadłużone i w istocie
bliskie bankructwa? Innymi słowy, czy kryzys wynikał tylko z braku płynności
finansowej, czy też jego korzenie tkwiły głębiej, mianowicie w niewypłacalności? Jeśli zachodzi ta druga ewentualność, to jakie ma to znaczenie dla naszej
przyszłości?
W tym miejscu nasuwa się wiele innych pytań. W samym środku kryzysu
banki centralne na całym świecie dla wielu sektorów systemu finansowego stały
się „pożyczkodawcami ostatniej instancji”. Czy działania banków centralnych
powstrzymały rozwój znacznie groźniejszych wypadków? Czy też zachęciły
do podejmowania dużego ryzyka w przyszłości i otworzyły drogę do jeszcze
większych i bardziej destrukcyjnych baniek spekulacyjnych oraz gwałtownych
załamań? Albo: jaki będzie skutek dominującego obecnie nastawienia, by
wprowadzić nowe regulacje? Czy dzięki nim powstanie zdrowszy i bardziej
odporny system finansowy i czy ich rezultatem będzie stabilniejszy rozwój, czy
też będą to tylko zmiany kosmetyczne, które nie zapobiegną pojawianiu się
w przyszłości bardziej dotkliwych w skutkach spekulacyjnych baniek i kryzysów?
24
Wstęp
Powyższe pytania nie są wcale hipotetyczne. John Maynard Keynes, bezsprzecznie jeden z najwybitniejszych ekonomistów XX wieku, trafnie zauważył,
że „idee głoszone przez ekonomistów oraz myślicieli politycznych, bez względu
na to, czy są słuszne, czy błędne, mają większą siłę, niż się powszechnie przypuszcza. W rzeczywistości to one właśnie rządzą światem. (…) Szaleni władcy,
na których spłynęło objawienie, czerpią swoje maniackie pomysły od jakiegoś
teoretyzującego pisarzyny sprzed niewielu lat”10. Te często cytowane słowa
zostały napisane ponad siedemdziesiąt lat temu, ale nadal pozostają aktualne.
Wiele z pojęć używanych dziś do opisu najgorszego od wielu pokoleń kryzysu
finansowego opiera się na założeniach, które choć nie zawsze są błędne, uniemożliwiły nam pełne zrozumienie jego źródeł i skutków.
Chcemy podkreślić na samym początku, że nie jesteśmy zwolennikami
jakieś określonej teorii ekonomicznej; naszym zdaniem niemal każda szkoła
ekonomiczna ma do powiedzenia coś istotnego na temat obecnego kryzysu,
dlatego też w przedstawionych poniżej analizach korzystaliśmy z przemyśleń
wielu teoretyków tematu. Sięgaliśmy nie tylko do Keynesa, ale także do innych.
Uważamy bowiem, że aby zrozumieć, czym są kryzysy i jak sobie z nimi radzić,
należy posłużyć się metodą bardziej holistyczną i eklektyczną, niż się zwykle
przyjmuje. Nie pozwalamy na to, by kierowała nami ideologia ani emocje.
Zdajemy sobie bowiem sprawę, że kryzysy mają różne odcienie, a narzędzia,
które sprawdzają się w jednej sytuacji, w innej mogą się okazać nieskuteczne.
Takim pragmatyzmem przeniknięta jest zawarta w tej książce ocena przyszłości systemu finansowego. Usiłujemy odpowiedzieć w niej na konkretne pytania. Czy w nadchodzącej przyszłości powinniśmy się bardziej martwić inflacją
czy deflacją? Jakie będą długofalowe konsekwencje antykryzysowych działań
politycznych, takich jak programy bodźców dla gospodarki wprowadzone
przez wiele rządów na świecie, a zwłaszcza nadzwyczajnych narzędzi pomocy
finansowej użytych przez Fed i inne banki centralne? I jaka przyszłość rysuje
się przed anglosaskim modelem skrajnie wolnorynkowego, leseferystycznego
kapitalizmu? Jaką przyszłość ma przed sobą dolar? Czy trwający obecnie kryzys
to zwiastun początku końca amerykańskiego imperium i rozkwitu Chin oraz
wschodzących gospodarek? I wreszcie, jak zreformować globalny ład gospodarczy, by zminimalizować negatywne skutki przyszłych kryzysów?
Ambicją autorów jest udzielenie odpowiedzi na te pytania dzięki umieszczeniu obecnego kryzysu w kontekście kryzysów, które zdarzyły się na przestrzeni
wieków w różnych częściach świata. Wbrew pozorom zdarzenia z kilku ostatnich
lat wpisują się w znany od wieków wzorzec. Kryzysy przebiegają w określony,
logiczny sposób i wywołują dające się przewidzieć skutki. Są znacznie częstsze
John Maynard Keynes, Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza, przeł. M. Kalecki,
S. Rączkowski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003, s. 350.
10
Wstęp
25
i bardziej zrozumiałe, niż się powszechnie uważa. Na następnych stronach
będziemy się poruszać między przeszłością a teraźniejszością, aby pokazać,
w jaki sposób zadawano powyższe pytania i jak na nie odpowiadano w okresie
poprzednich kryzysów.
Po drodze będziemy musieli wyjaśnić kilka wprawiających w zakłopotanie
i często błędnie rozumianych pojęć z ekonomii, takich jak: pokusa nadużycia,
dźwignia finansowa, panika bankowa, arbitraż regulacyjny, deficyt w obrotach
bieżących, sekurytyzacja, deflacja, kredytowe instrumenty pochodne, kryzys
kredytowy („ciasnota” kredytowa) czy pułapka płynności. Mamy nadzieję, że
nasze wyjaśnienia okażą się użyteczne nie tylko dla finansistów, lecz także dla
rodzimej i zagranicznej kadry kierowniczej przedsiębiorstw, studentów zarządzania, ekonomii i finansów, decydentów i urzędników administracji w wielu
krajach, a także dla najliczniejszej grupy zwykłych inwestorów z całego świata,
którzy wiedzą dziś, że nieznajomość mechanizmów międzynarodowego porządku finansowego może być dla nich niebezpieczna.
Struktura tej książki jest prosta. Na początku przedstawiono historię przeszłych kryzysów i streszczono poglądy ekonomistów, którzy je analizowali.
Następnie ukazano najgłębsze źródła ostatniego kryzysu, a także opisano –
bynajmniej niezaskakujące i nieodbiegające od wzorców rozwoju dotychczasowych kryzysów – symptomy świadczące o zbliżaniu się katastrofy. Wreszcie
zarysowano perspektywy na przyszłość, opisano niezbędne reformy systemu
finansowego i starano się oszacować prawdopodobieństwo wystąpienia kryzysów w nadchodzących latach. Rozdział 1 zabiera czytelnika w krótką wycieczkę
do przeszłości i zaznajamia go z dawnymi okresami boomu gospodarczego,
bańkami spekulacyjnymi i nagłymi krachami, które przechodziły jak huragan
przez gospodarkę. W tej części będziemy przyglądać się relacjom między kapitalizmem a kryzysem. Zaczniemy od bańki spekulacyjnej towarzyszącej tzw.
tulipomanii, która ogarnęła w latach 30. XVII wieku Holandię, następnie, zbliżając się ku współczesności, opiszemy okoliczności powstania tzw. bańki Mórz
Południowych w 1720 roku, później pierwszy światowy kryzys finansowy, który
zaczął się w 1825 roku; wreszcie panikę roku 1907; wielki kryzys lat 30. i wiele
kryzysów, które nawiedzały gospodarki wschodzące i rozwinięte, począwszy od
lat 80. XX wieku. Naszym zdaniem kryzysy nie są ani anomaliami, jak pragnie je
przedstawiać współczesna ekonomia, ani też rzadkimi „czarnymi łabędziami”,
którymi uczynili je inni komentatorzy. To raczej zjawiska pospolite, stosunkowo
łatwo przewidywalne i dające się zrozumieć. Nazywamy je białymi łabędziami.
W krajach najbardziej rozwiniętych gospodarczo druga połowa XX wieku to
okres relatywnego, choć nietypowego, spokoju, którego szczytowym momentem
były lata niskiej inflacji i wysokiego wzrostu gospodarczego, nazwane przez
ekonomistów „wielkim umiarkowaniem” (Great Moderation). W rezultacie
w ekonomii głównego nurtu albo ignorowano kryzysy, albo uważano je za objawy
26
Wstęp
kłopotów gospodarek słabiej rozwiniętych. Dlatego też jeśli chcemy uzyskać
szerszą perspektywę na kryzysy przeszłe, teraźniejsze i przyszłe i pragniemy je
lepiej rozumieć, musimy zwrócić się do ekonomistów starszego pokolenia. Ich
najważniejsze przemyślenia w tej dziedzinie zawarto w rozdziale 2. Niektórzy
z nich, jak wspomniany już John Maynard Keynes, są znani powszechnie, inne
postacie, jak Hyman Minsky – znane są słabiej.
W rozdziale 3 wyjaśniono głębokie strukturalne źródła obecnego kryzysu.
Od samego początku przeważały opinie, że wszystkiemu winne są funkcjonujące od pewnego czasu kredyty hipoteczne wysokiego ryzyka (subprime), które
w wiadomy sobie sposób zainfekowały zdrowy skądinąd światowy system finansowy. W tym rozdziale autorzy rozprawiają się z tym absurdalnym poglądem
i pokazują, jak utrzymujące się od dziesięcioleci trendy i obowiązująca polityka
gospodarcza stworzyły globalny system finansowy, który od początku do końca
był systemem najwyższego ryzyka. Poza stworzeniem bardziej ezoterycznych
i niejasnych finansowych instrumentów owe długotrwałe trendy doprowadziły
do powstania tzw. alternatywnego systemu bankowego, rozmnożenia się parabanków udzielających kredytów hipotecznych, funduszy hedgingowych, firm
maklerskich, funduszy rynku pieniężnego oraz innych instytucji, które wyglądały
tak jak banki, działały tak jak banki, udzielały pożyczek i same zapożyczały się
tak jak banki, i pod każdym względem były bankami – ale nigdy nie podlegały
bankowym regulacjom prawnym.
W rozdziale 3 scharakteryzowano także zagadnienie pokusy nadużycia,
która pojawia się, gdy uczestnicy rynku podejmują nadmierne ryzyko, opierając się na założeniu, że w razie niepowodzenia otrzymają pomoc, gwarantowane w ubezpieczeniu korzyści, że tak czy owak unikną ujemnych skutków
swej lekkomyślności. Inną kwestią podjętą w tym rozdziale są mające długie
tradycje słabości ładu (nadzoru) korporacyjnego, a także rola państwa, choć
jednakowo obce są nam oba rywalizujące z sobą wyjaśnienia, według których
kryzys był wynikiem zbyt małego albo też zbyt dużego udziału państwa w gospodarce. Rzeczywistość, twierdzimy, jest znacznie bardziej skomplikowana
i bywa inna, niż nam się na pierwszy rzut oka wydaje: owszem, działania rządu
i jego bezczynność odegrały swoją rolę, choć niekoniecznie taką, o jakiej mówili
konserwatyści i ogólnie liberałowie.
Kilka kolejnych rozdziałów skupia się na obecnym kryzysie. Napisano na
ten temat już wiele prac, jednak zdecydowana większość z nich ujmuje kryzys
jako zjawisko jednostkowe, wydarzenie bez precedensu, które mogło wystąpić
jedynie w systemie finansowym XXI wieku. Porównanie z przeszłymi kryzysami,
jakiego dokonaliśmy w rozdziale 4, pozwala obalić ten naiwny i uproszczony
pogląd. Twierdzimy, że obserwatorom rynku finansowego żyjącym sto, a nawet
dwieście lat temu wydarzania z 2008 roku wydawałyby się zrozumiałe, zarówno
co do ich przebiegu, jak i zachowania banków centralnych, które chcąc ratować
Wstęp
27
sytuację, wcieliły się w rolę pożyczkodawców ostatniej instancji. Dzisiejszy kryzys
różni się od poprzednich konkretnymi okolicznościami, jednak pod wieloma
względami wpisuje się w znany scenariusz, co dobrze ilustruje stare porzekadło,
że historia rzadko się powtarza, ale często się rymuje.
Historia potwierdza, że kryzysy mają wiele podobieństw do pandemii: rozpoczynają się wybuchem choroby, która następnie rozprzestrzenia się coraz
dalej od swego epicentrum. Pod tym względem dzisiejszy kryzys nie różni się
od innych, ale miał on szczególną siłę oddziaływania przez to, że jego korzenie
tkwiły w światowych centrach finansowych, a nie na rynkach wschodzących.
W rozdziale 5 staramy się odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób i dlaczego
kryzys osiągnął wymiar globalny, uderzając w gospodarkę tak różnych państw,
jak Islandia, Dubaj, Japonia, Łotwa, Irlandia, Niemcy, Chiny czy Singapur. Odrzucamy obiegowe twierdzenie, że reszta świata zaraziła się chorobą, która miała
swój początek w Stanach Zjednoczonych. To pogląd głęboko nieprawdziwy,
ponieważ niedomagania trapiące amerykański system finansowy występowały
również – i w niektórych wypadkach miały głębszy zasięg – w innych częściach
świata. Pandemia nie działała więc na oślep; jej ofiarami padały tylko te kraje,
których systemy finansowe dotknięte były podobnymi słabościami.
W odróżnieniu od książek na temat kryzysu finansowego, które skupiają
się głównie na Stanach Zjednoczonych, w niniejszej pracy ukazujemy go jako
rozległy kryzys XXI-wiecznego światowego kapitalizmu. W rozdziale 5, śledząc
nieraz zaskakujące formy, jakie to załamanie gospodarcze przybierało w innych krajach, odsłaniamy zasady działania światowego systemu finansowego,
międzynarodowej sytuacji makroekonomicznej oraz ukazujemy transgraniczne
konsekwencje narodowej polityki pieniężnej i fiskalnej. Ostatni kryzys mówi
wiele o funkcjonowaniu globalnej gospodarki w okresach czy to względnej
równowagi, czy też mniejszej lub większej nierównowagi.
Wszystkie kryzysy mają swój koniec, ten również. Każdy kryzys kiedyś się
kończy, ostatni z nich nie jest pod tym względem wyjątkiem. Niestety, jego
skutki będą odczuwalne przez długie lata, może nawet przez dziesięciolecia.
W rozdziale 6 pokazujemy, dlaczego tak się dzieje i dlaczego po każdym kryzysie
następuje groźba deflacji i depresji. Niegdyś banki centralne używały polityki
pieniężnej jako narzędzia w walce z kryzysem, teraz w pewnej mierze powracają
do tej praktyki. Jednocześnie kryzysy finansowe w wielu wypadkach zmuszają
banki centralne do natychmiastowego wprowadzania innowacji, i ten kryzys
nie był pod tym względem wyjątkiem. Takie środki ratunkowe mogą wywołać
pozytywny skutek, ale mogą też, jak nietestowane wcześniej lekarstwo, doprowadzić pacjenta do śmierci.
To samo dotyczy polityki fiskalnej. W rozdziale 7 przyglądamy się, jak decydenci, korzystając z przysługujących im uprawień do regulowania podatków
i wydatków, walczyli z rozprzestrzenianiem się kryzysu. Niektóre z tych metod
28
Wstęp
zostały po raz pierwszy sformułowane przez Keynesa; wiele innych składa się
na ogromną, przeprowadzoną na niespotykaną dotąd skalę interwencję państwa
w gospodarkę. W rozdziale tym podejmujemy się oceny ewentualnych przyszłych
konsekwencji najbardziej radykalnych działań rządowych, a zwłaszcza badamy
niebezpieczeństwa, jakie mogą się pojawić w ich rezultacie za jakiś czas.
Poziom interwencji konieczny do ustabilizowania systemu stawia pod znakiem zapytania dalsze istnienie tradycyjnego wolnorynkowego (laissez-faire)
kapitalizmu; w epoce pokryzysowej rządy, używając bardziej restrykcyjnych
regulacji i ściślejszego nadzoru, mogą zacząć wywierać bardziej bezpośredni bądź pośredni wpływ na gospodarkę. Rozdziały 8 i 9 przedstawiają plan
nowej finansowej architektury, która ma pozwolić instytucjom finansowym
osiągnąć większą przejrzystość i stabilność. Stabilizacja międzynarodowego
systemu finansowego wymaga bez wątpienia długofalowych reform, takich
jak: wprowadzenie większej koordynacji między bankami centralnymi, jednoczesna regulacja i nadzorowanie nie tylko banków komercyjnych, lecz także
banków inwestycyjnych, firm ubezpieczeniowych oraz funduszy hedgingowych,
wprowadzanie zasad kontrolowania ryzykownych zachowań firm finansowych
zaliczanych do grona „zbyt dużych, by upaść”, potrzeba ustanowienia wyższych
wymagań kapitałowych i większej płynności między instytucjami finansowymi
i wprowadzenie działań ograniczających zarówno pokusę nadużycia, jak i koszty
fiskalne wyciągania z kłopotów firm finansowych. W rozdziałach tych stawia się
również trudne pytanie o rolę, jaką w przyszłości mają odgrywać banki centralne,
aby móc kontrolować i w porę przekłuwać bańki spekulacyjne.
W rozdziale 10 podejmujemy kwestię zasadniczej nierównowagi w globalnej
gospodarce i mówimy o potrzebie podjęcia bardziej radykalnych reform w międzynarodowym systemie walutowym i finansowym, reform prawdopodobnie
koniecznych, aby zapobiec przyszłym kryzysom. Dlaczego tak wiele gospodarek
rynków wschodzących przechodziło kryzysy finansowe w ostatnich dwudziestu
latach? Dlaczego Stany Zjednoczone popadły w ogromny deficyt, a Niemcy,
Japonia, Chiny i wiele wschodzących gospodarek utrzymują nadwyżki? Czy rozwiązanie problemu nierównowagi bilansu obrotów bieżących – jednej z przyczyn
finansowego kryzysu – będzie mieć charakter systematyczny czy chaotyczny?
Czy dolara amerykańskiego czeka upadek, a jeśli tak, to jaka będzie zamiast
niego główna waluta rezerwowa świata? Jaką rolę może odegrać zreformowany Międzynarodowy Fundusz Walutowy w ograniczaniu na świecie krachów
walutowych i kryzysów finansowych? I czy MFW powinien zostać prawdziwym
międzynarodowym pożyczkodawcą ostatniej instancji?
Ta część książki oparta jest na zrozumieniu podstawowej prawdy: że Stany
Zjednoczone, a tym bardziej grupa G7, mają ograniczoną zdolność narzucenia
tych reform. Opisane zmiany w światowym ładzie gospodarczym będą zachodzić
pod czujnym okiem szerszej grupy interesariuszy: Brazylii, Indii, Chin, Rosji
Wstęp
29
oraz innych krajów, które składają się na coraz silniejszą grupę G20. Te zdobywające coraz większe znaczenie państwa będą w dużym stopniu decydować
o strategii postępowania wobec przyszłych kryzysów; swój głos będzie mieć
także liczna grupa nowych graczy i instytucji systemu finansowego, takich jak
państwowe fundusze majątkowe, instytucje finansowe zarejestrowane w krajach
o korzystniejszych przepisach podatkowych i bankowych oraz międzynarodowe
unie walutowe.
W ostatniej części zatytułowanej„Perspektywy” rzucamy światło na drogę,
która nas czeka, ze wszystkimi niebezpieczeństwami czyhającymi na światową
gospodarkę. Kryzys, który sprowadził na nas „wielką recesję”, może i jest za
nami, ale wciąż możemy natknąć się na wiele niebezpieczeństw i problemów.
Jakie kwestie zdecydują o przyszłej zmienności światowej ekonomii i jego
systemu finansowego? Czy światowa gospodarka wróci na ścieżkę szybkiego
rozwoju, czy też będzie doświadczać długiego okresu spowolnionego, anemicznego wzrostu? Czy luźna polityka pieniężna przyjęta w następstwie kryzysu
stworzyła ryzyko powstania nowych baniek spekulacyjnych, których pęknięcie
doprowadzi do kolejnego krachu? W jaki sposób rząd USA i rządy innych
państw poradzą sobie z ogromnym zadłużeniem zaciągniętym na poczet walki
z kryzysem? Czy będą uciekać się do inflacji, aby obniżyć wartość rzeczywistą
swych długów, czy też poważniejszym zagrożeniem stanie się deflacja? Jaka
jest przyszłość globalizacji i gospodarki rynkowej. Czy wahadło wychyli się
w stronę mocniejszej interwencji państwa w sferę gospodarczą i finansową
i jakie będą konsekwencje takiej zmiany? Choć wielu komentatorów założyło,
że przyszłość należy do Chin i że Stany Zjednoczone skazane są na powolny
upadek, w naszej prognozie przedstawiamy różne scenariusze, według których
istniejące i wschodzące rynki przetrwają i będą się rozwijać albo też będą się
zmagać z trudnościami i popadną w kryzys.
Mówiąc bardziej ogólnie, w ostatnich rozdziałach książki próbujemy odpowiedzieć na następujące otwarte pytania: Jak globalizacja wpłynie na prawdopodobieństwo wystąpienia przyszłych kryzysów? Jak rozwiążemy problem
nierównowagi w światowym systemie, która przyczyniła się do powstania obecnego kryzysu? Innymi słowy – jak zreformujemy globalny kapitalizm? Także
tutaj mogą nam się przydać lekcje z przeszłości. Wszakże świat przechodził
już podobne trudności, i to wiele razy. W 1933 roku John Maynard Keynes
stwierdził: „Dekadencki międzynarodowy, ale indywidualistyczny kapitalizm,
w którego ramionach znaleźliśmy się po pierwszej światowej wojnie, nie jest
sukcesem. Nie jest ani mądry, ani piękny, ani sprawiedliwy, ani cnotliwy – i nie
wywiązuje się właściwie ze swej roli. Mówiąc krótko: nie lubimy tego systemu
i powoli zaczynamy go nienawidzić. Kiedy jednak zastanawiamy się nad tym,
czym go zastąpić, mamy spore trudności z odpowiedzią”11.
11
John Maynard Keynes, National Self-Sufficiency, „Yale Review” 22 (1933), s. 760–761.
30
Wstęp
Trudności te zostały ostatecznie pokonane i będą pokonane także w naszych
czasach. Niniejsza książka pragnie przyczynić się do rozwiązania tych problemów, rzucając nieco światła na kwestię reformy systemu kapitalistycznego,
mającego na swoim koncie liczne kryzysy i niewywiązującego się właściwie ze
swojej roli. Owszem, reformy rynkowe pozwoliły wielu wschodzącym gospodarkom wyjść z powszechnego ubóstwa i zacofania, ale częstotliwość i dotkliwość
kryzysów gospodarczych i finansowych wzrosły zarówno w krajach rozwijających
się, jak i uprzemysłowionych. Na sporządzonej przez nas mapie pokazujemy
nie tylko, jak wpadliśmy w kłopoty, lecz także jak możemy się z nich na dłużej
wydostać.
Rozdział 1
Biały łabędź
Kiedy właściwie zaczął się boom? Być może rozpoczął się on od nagłego szaleństwa na rynku nieruchomości, kiedy to świeżo upieczeni spekulanci kupowali
domy i grunty, a następnie po kilku tygodniach lub paru dniach odsprzedawali je, niczym akcje, z podwójnym czy potrójnym zyskiem. A może sytuacja
wymknęła się spod kontroli wtedy, gdy zwykli zjadacze chleba zainwestowali
wszystkie swoje oszczędności na Wall Street, zwiedzeni urokami nowoczesnej
gospodarki, opartej na zaawansowanych technologiach, oraz potęgą nowych
gałęzi przemysłu.
Politycy i decydenci bynajmniej nie próbowali przeciwdziałać takim sposobom szybkiego bogacenia się, przeciwnie – zachęcali do tych praktyk. Nawet
prezydent Stanów Zjednoczonych stwierdził, że państwo nie powinno przeszkadzać biznesowi. Rosnącej fali spekulacji nie próbowali też powstrzymać
szefowie Systemu Rezerwy Federalnej. Pochwalano innowacje finansowe
i wszelkie eksperymentowanie, uznając je za świetne narzędzia przyspieszające
wzrost gospodarczy, a na rynku pojawiły się nowe rodzaje firm sprzedające
niedoświadczonym inwestorom trudne do sprawdzenia papiery wartościowe
i udzielające znacznych kredytów milionom pożyczkobiorców.
W następnej fazie boom przerodził się w bańkę spekulacyjną. Wszyscy bez
wyjątku, wielkie banki i zwykli konsumenci, zadłużali się po uszy, opierając się
na wątpliwym założeniu – ale z jakichś nieznanych bliżej względów trudnym
do odparcia – że ceny będą tylko i wyłącznie rosnąć. Większość ekonomistów
uznała taki obrót wydarzeń za jak najbardziej pozytywny i twierdziła, że rynek
ma zawsze rację, więc lepiej w niego nie ingerować. Nikt nie chciał słuchać czy
brać na poważnie garstki oponentów, którzy ostrzegali przed rychłym nadejściem krachu.
A krach wkrótce nastąpił, wywołując wstrząs odczuwalny we wszystkich
zaułkach Wall Street i uderzając w stabilność szacownych instytucji obleganych
przez swych przestraszonych wierzycieli. W chwilach przejściowego spokoju
32
1. Biały łabędź
niektórzy ogłaszali, że najgorsze już minęło, jednak później było jeszcze gorzej. Mimo że kilku bankom inwestycyjnym – m.in. Goldman Sachs – udało
się uniknąć bankructwa, instytucje finansowe znajdowały się na prostej drodze
ku przepaści, a inne znane i duże firmy upadały z dnia na dzień. Wyschły dostępne dotąd źródła kredytów i załamał się cały skomplikowany mechanizm
zapożyczania się i udzielania pożyczek, sprawiając, że nawet przedsiębiorstwa
mające zdolność kredytową musiały walczyć o refinansowanie swych długów.
Krachowi na giełdzie towarzyszyły bankructwa firm, coraz liczniejsze
przejęcia przez banki domów z powodu niespłacanych kredytów i gwałtowny
spadek wydatków konsumpcyjnych. Oczom wszystkich ukazały się rozbudowane
piramidy finansowe (Ponzi schemes) oraz inne świadectwa rozpowszechnionych
nadużyć i zmów cenowych w całej branży finansowej. W tym czasie choroba rozkładająca Stany Zjednoczone zdążyła się rozprzestrzenić na inne części świata,
powodując spektakularny upadek zagranicznych giełd papierów wartościowych,
banków i firm inwestycyjnych. Gwałtownie wzrastało bezrobocie, drastycznie
spadała produkcja przemysłowa, a coraz niższe ceny zbudziły upiora deflacji.
Tak nadszedł koniec pewnej epoki.
Opisywane przez nas wydarzenia nie rozegrały się w ostatnich latach, lecz
ponad osiemdziesiąt lat temu, w przeddzień wielkiego kryzysu1. Gorączka
spekulacyjna w branży nieruchomości i na giełdzie, niedostateczny poziom
regulacji systemu finansowego oraz bujny rozkwit innowacji finansowych – zarówno wtedy, jak i ostatnio – doprowadziły do powstania bańki spekulacyjnej,
której pęknięcie pociągnęło za sobą krach systemu finansowego na Wall Street,
gwałtowną zapaść w sferze realnej gospodarki i kryzys gospodarczy na całym
świecie. Nie przypadkiem ostatni kryzys finansowy wykazuje tyle zadziwiających
podobieństw do wspomnianej katastrofy sprzed ponad osiemdziesięciu lat:
w okresie bezpośrednio poprzedzającym naszą wielką recesję oddziaływały te
same siły, które doprowadziły do wielkiego kryzysu.
Co więcej, zjawiska wspólne dla tych dwóch wydarzeń, takie jak irracjonalna euforia, stosowanie bez ograniczenia dźwigni finansowej, innowacje
finansowe, bańka cenowa na rynku aktywów, panika i masowy odpływ depozytów z banków oraz innych instytucji finansowych, są typowe także dla wielu
innych klęsk finansowych. Wystarczy zamienić kilka szczegółów w powyższym
opisie i będziemy mieć charakterystykę niesławnej bańki Mórz Południowych
z 1720 roku, światowy kryzys finansowy z 1825 roku, boom i bańkę spekulacyjną,
zwiastujące „straconą dekadę” Japonii (1991–2000), amerykański kryzys kas
oszczędnościowo-pożyczkowych i dziesiątki kryzysów, które w latach 80. i 90.
XX wieku nękały rynki wschodzące.
Wciąż najlepszym omówieniem tego tematu pozostaje książka Johna Kennetha Galbraitha,
The Great Crash, 1929, Houghton Mifflin, Boston 1954.
1
Niezmienne schematy
33
W historii współczesnego kapitalizmu kryzysy nie są wyjątkiem, lecz regułą.
Nie znaczy to, że wszystkie kryzysy są takie same. Bynajmniej, konkretne okoliczności kryzysu mogą się zmieniać, a jego źródłem mogą być rozmaite problemy występujące w różnych dziedzinach gospodarki. Zdarza się na przykład,
że główną jego przyczyną jest nadmierne zadłużenie gospodarstw domowych;
innym razem odpowiadają za niego firmy finansowe lub przedsiębiorstwa albo
nawet państwo. Różne są też skutki uboczne kryzysów; wiele w tym względzie
zależy od skali i trafności interwencji rządu. Jeśli kryzysy osiągają wymiar
globalny, a najgroźniejsze z nich są właśnie kryzysami światowymi, niezwykle
istotne jest, czy międzynarodowa reakcja na nie wynika ze współpracy państw
czy z konfliktu między nimi.
Gra toczy się o najwyższą stawkę. Niedbale zarządzane kryzysy powodują
ogromne zniszczenia: zmiatają z powierzchni ziemi całe gałęzie przemysłu,
drastycznie pogarszają sytuację finansową, wywołują falę masowego bezrobocia i obciążają rządy olbrzymimi kosztami fiskalnymi. Co więcej, kryzysy
doprowadzały do przewrotów rządowych i bankructw całych państw, zmuszały
je do wypowiadania odwetowych wojen handlowych. Torowały również drogę
do prawdziwych wojen, jak to widać na przykładzie wielkiego kryzysu, który
przygotował grunt dla drugiej wojny światowej. Nie można udawać, że kryzysy
nie istnieją.
Niezmienne schematy
Kiedy na początku 2007 roku w Stanach Zjednoczonych na horyzoncie pojawiły
się pierwsze oznaki kryzysu na rynku nieruchomości i kredytów hipotecznych
wysokiego ryzyka (subprime), początkową reakcją wszystkich było niedowierzanie i zaprzeczanie faktom. W marcu przewodniczący Fedu Ben Bernanke
otwarcie poinformował Kongres, że: „Wszystko jednak wskazuje na to, że
w ostatnim czasie udało nam się zdecydowanie ograniczyć wpływ, jaki na resztę
gospodarki i rynki finansowe wywierały problemy związane z kredytami złej
jakości”2. Latem 2007 roku sekretarz skarbu Henry Paulson bagatelizował niebezpieczeństwo krachu spowodowanego tego rodzaju kredytami: „Nie sądzę,
by stanowiły one jakiekolwiek zagrożenie dla gospodarki”3.
Ben S. Bernanke, The Economic Outlook, zeznanie przed połączoną Komisją Gospodarczą
w Kongresie, 28 marca 2007; http://www.federalreserve.gov/newsevents/testimony/bernanke20070328a.htm.
3
Cyt. za: Kevin Carmichael, Peter Cook, Paulson Says Subprime Rout Doesn’t Affect Economy,
Bloomberg.com, 26 lipca 2007, http://www.bloomberg.com/apps/news?pid=20601087&sid=
aBvlvvm.ISfo&refer=home.
2
Download