EKONOMIA Magdalena Kozera Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu Stałość i zmienność procesów gospodarczych Końcówka roku przyniosła prawdziwy wysyp wizji i prognoz dalszego rozwoju gospodarczego Polski, zarówno w kontekście krajowym i europejskim, jak i globalnym. Z niemal wszystkich tych doniesień powiało pesymizmem. Wiodącymi określeniami były: kryzys, recesja, spowolnienie, a nawet hamowanie gospodarki. W izje o zabarwieniu katastroficznym z zadziwiającą lubością roztaczali politycy, publicyści i wybiórczo zapytywani przedstawiciele biznesu. Szanujący się ekonomiści zachowywali w całym tym szaleństwie medialnym daleko idącą ostrożność. Prognozowali, wskazali nieuchronność recesji, ale podkreślili też jej w pełni „naturalny” charakter. Wskazywali na naturalność długo, średnio i krótko okresowych wahań koniunktury gospodarczej na świcie. Ta „naturalność” jest nader dobrze znana rolnikom, zwłaszcza producentom trzody chlewnej, a jej praktyczna i swojska nazwa to cykl świński. Prawidłowość tego cyklu polega na pojawiających się po sobie regularnie okresach wzrostu i osiągnięcia „górki”, po których następuje spadek i osiągnięcie „dołka”. Cykl taki należy do wahań krótkookresowych, a czas jego trwania szacuje się na 3-4 lata. Gospodarka światowa jako całość także w sposób naturalny przechodzi przez fazy wahań koniunkturalnych. Dość wyraźnymi do obserwacji dla laika mogą być kryzysy ostatniego stulecia: po wielkim kryzysie lat 30. XX w. po około 30-40 latach pojawił się kolejny, określany jako światowy kryzys paliwowy lat 70. XX w. Po upływie kolejnych 30-40 lat, w sposób dość oczywisty dla prognoz makroekonomicznych, przy czym nieprzewidywalny dla pojedynczego uczestnika życia gospodarczego – rozpoczął się kryzys, który umownie można nazwać „amerykańskim”. W zasadzie Polska, podobnie jak niemal cały świat, od kilku już lat pozostaje w strefie wpływu skutków tego kryzysu, który podobnie jak kamień wrzucony do stawu, wywołał fale, o malejącym natężeniu, ale rosnącym promieniu, rozchodzące się po powierzchni wody. 12 styczeń/2013 Opisując cykl koniunkturalny ekonomiści na ogół posługują się koncepcją czterech jego faz: kryzysu, depresji, ożywienia oraz rozkwitu. Praktycy natomiast posługują się tzw. modelem uproszczonym cyklu koniunkturalnego, przyjmując, że dwie pierwsze fazy są równoznaczne z recesją, a pozostałe z ekspansją. Niezależnie od przyjętego modelu cykle koniunkturalne są bardzo zróżnicowane, zarówno co do czasu trwania, jak i głębokości (obszarów gospodarki nimi objętych). Powoduje to znaczną trudność w ich przewidywaniu wykluczającą niemal całkowicie możliwość wczesnego reagowania na pojawiające się symptomy kryzysu. Pierwsza z faz, tj. kryzys właściwy, trwa na ogół kilka, kilkanaście miesięcy. Charakterystyczna dla niego jest nadprodukcja towarów, które nie znajdują nabywcy. Ceny gwałtownie spadają, spada produkcja, bankrutuje wiele przedsiębiorstw, co pociąga za sobą wzrost bezrobocia i ubożenie ludności. Następstwem tej sytuacji jest wejście w drugą z faz, tj. depresję. Depresja gospodarcza bywa zróżnicowana w czasie i wynosi na ogół od kilkunastu miesięcy nawet do 5-6 lat. To okres stagnacji gospodarczej: produkcja i obrót towarowy utrzymują się na niskim poziomie, podobnie kształtuje się sytuacja na rynku pracy. W tej fazie rządy państw decydują się na różnego rodzaju ingerencję w gospodarkę, w celu jej pobudzenia. W końcu rozpoczyna się faza ożywienia, w której wzrasta produkcja i obrót towarowy, poprawia się sytuacja na rynku pracy, zaczynają powstawać nowe przedsiębiorstwa. Ta faza może trwać kilkanaście miesięcy do 2-3 lat, po czym przechodzi w fazę rozkwitu. Gospodarka rozwija się dynamicznie, następuje wzrost produkcji, popra- www.trzoda-chlewna.com.pl EKONOMIA wia się sytuacja dochodowa społeczeństwa, wzrasta zatrudnienie itd. Niestety naturalną konsekwencją dynamicznego rozwoju staje się wkrótce, tj. po kolejnych 2-3 latach prosperity, wejście w stan kryzysu. Nawet pobieżny obserwator życia gospodarczego, a nawet zwykły jego uczestnik może posługując się takim uproszczonym przebiegiem faz cyklu koniunkturalnego przeanalizować sytuację w kraju. Warto przy tym zaznaczyć, że w zasadzie jest ona w pełni niezależna od intencji i działań polityków (czasem nawet wbrew ich intencjom i zamiarom). Jeśli przyjąć, że rok 2004 (wejście do UE), zapoczątkował okres wzrostu gospodarczego w Polsce, to kryzys amerykański 2007 r., stał się punktem przełomowym, a jego skutki, nieco odroczone w czasie, wywołały znaczące spowolnienie gospodarki (do około 2010 r.), po którym nastąpiło ożywienie spowodowane przygotowaniami do EURO 2012 (ogromne inwestycje infrastrukturalne) i ich wyhamowanie przypadające na nadchodzące miesiące 2013 roku, a może i kolejnych lat. Kończą się lub ukończone zostaną wkrótce również inwestycje finansowane ze środków funduszy europejskich przyznanych Polsce na lata 2007-2013. Jak się przewiduje, rok 2013 będzie rokiem ostrożnego oczekiwania, a zatem i ograniczenia inwestycji. Pierwszej transzy środków z funduszu spójności przewidzianych na lata 2014-2020 należy spodziewać się dopiero w 2014 r. Warto dodać, że na sytuację polskiej gospodarki wpływają nie tylko dalekosiężne skutki kryzysu amerykańskiego. Dużo większą siłę oddziaływania przypisać należy procesom zachodzącym w Unii Europejskiej. Między innymi coraz częściej mówi się o Unii dwóch prędkości tj. o krajach strefy euro – „szybszego” rozwoju oraz pozostałych, „skazanych” na wolniejsze tempo. Tymczasem strefa euro boryka się z wyraźnym kryzysem. Należąca do niej gospodarka grecka, mimo ogromnych strumieni finansowych przeznaczonych na jej ratowanie, bankrutuje. Podobna sytuacji grozi Portugalii, Hiszpanii i Włochom. Współpraca unijna głośno trzeszczy w szwach, w Wielkiej Brytanii obywatele opowiadają się za wystąpieniem z UE, Francja i Niemcy w coraz większym stopniu koncentrują się na sprawach własnych gospodarek, których tempo rozwoju nie napawa optymizmem. W sytuacji, kiedy gospodarka największego partnera handlowego Polski (Niemcy) spowolnia, trudno nie liczyć się z konsekwencjami tego spowolnienia dla przedsiębiorstw eksporterów. Na złożoną sytuację zewnętrzną nakłada się złożona sytuacja wewnętrzna kraju. Ożywienie gospodarcze wywołane olbrzymimi inwestycjami infrastrukturalnymi inicjowanymi przez państwo na Euro 2012 przechodzi do historii. Po Euro, obok oczywistych i imponujących efektów w postaci stadionów, infrastruktury transportowej, hotelarskiej i gastronomicznej, pozostają wspomnienia i niezapłacone rachunki. Zagrożony jest sektor budownictwa. Upadki firm z tej www.trzoda-chlewna.com.pl branży przyczyniają się do wzrostu bezrobocia. Wiele rodzin zmuszonych będzie ograniczyć wydatki, w tym na konsumpcję i obniżyć dotychczasowy poziom życia. Wszystkie te zjawiska sprawiają, że gospodarka polska zwalnia, wyhamowując tempo rozwoju. Eksperci UE przewidują, że wzrost gospodarczy mierzony wskaźnikiem Produktu Krajowego Brutto (PKB) wyniesie około 1,8 procent (co oznacza, że będzie niższy niż w 2012 r.), inflacja wyniesie około 2,6 procent, a bezrobocie będzie oscylować wokół 10 procent. Tabela 1. Prognozy dla Polski wg ekspertów Komisji Europejskiej Wskaźnik 2012 2013 2014 Wzrost PKB 2,4 1,8 2,6 Inflacja 3,8 2,6 2,4 Bezrobocie 10,1 10,5 10,3 Założenia do budżetu przedstawione przez rząd zakładają wzrost PKB na poziomie 2,2 procent oraz bezrobocie wysokości 13 procent. Zarówno prognozy jak i aktualne dane o gospodarce świadczą o tym, że Polska przestaje być „zieloną wyspą” na tle Europy, (poza Grecją, Hiszpanią, Portugalią i Włochami, w których przewidywane jest dalsze pogorszenie sytuacji gospodarczej), która powoli wchodzi w fazę ożywienia (z inflacją na poziomie 1,8 punktu procentowego, bezrobociem 10 procent oraz przewidywanymi przyrostami PKB o średnio 0,5 punktu procentowego w porównaniu z rokiem poprzednim). Prognozy PKB dla państw europejskich przedstawia rys. 1. Rys. 1. Prognozy gospodarcze dla krajów UE w 2013 roku Źródło: Money.pl styczeń/2013 13 EKONOMIA Wprawdzie na tle państw południa Europy zagrożonych realnym bankructwem, o ile w przypadku państw można mówić o takim zjawisku, sytuacja Polski wydaje się być dość optymistyczną, ale praktyka życia społeczno-gospodarczego uczy, że lepiej być najsłabszym w dobrej grupie niż najlepszym w słabej. Spoglądając realistycznie, z punktu widzenia pojedynczego podmiotu podejmującego decyzje gospodarcze, recesja jest faktem, z tym tylko, że nie jest faktem przesądzającym o konieczności zaniechania prowadzenia działalności. Pytanie, które należy postawić nie może zakładać wyboru: recesja czy rozwój. Wręcz przeciwnie, powinno łączyć te kwestie: rozwój w recesji i rozwój przez recesję. Bo recesja w gospodarce nie jest niczym nowym. Wspomina o niej już biblijna przypowieść o krowach tłustych i krowach chudych, które utożsamiać miały lata dobrych i złych plonów. Świadomość tego, że wahania koniunktury występują od zawsze powinna owocować działaniem: w okresie dobrobytu czynić zapasy, po to, by w okresie recesji 14 styczeń/2013 móc z nich korzystać. W przypadku rolnictwa na takiej zasadzie oparty jest między innymi kanadyjski system ubezpieczeń dochodów rolniczych, o którym już kilkakrotnie wspominano. W latach korzystnych dla rolnictwa rolnik zobowiązuje się dobrowolnie odkładać część dochodu z przeznaczeniem na ubezpieczenie, a w warunkach zagrożenia dochodu państwo oddaje mu część odłożoną, powiększoną o wsparcie proporcjonalne do własnego wkładu rolnika. Wracając jednak do cyklu świńskiego – na rynku unijnym zaczyna się dekoniunktura (spadek pogłowia). Dodatkowo nasili ją wejście w życie nowych przepisów z zakresu dobrostanu zwierząt (m.in. wprowadzające zakaz utrzymywania loch i loszek prośnych w kojcach pojedynczych), które jest w stanie spełnić zaledwie 30 procent państw unijnych. Jak zatem działać w warunkach recesji? Rozsądnie! Każde rozważne działanie jest bowiem lepsze od oczekiwania na przysłowiową „mannę z nieba”. www.trzoda-chlewna.com.pl