Anatol Łunaczarski Rewolucja i sztuka Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski) WARSZAWA 2006 Anatol Łunaczarski – Rewolucja i sztuka (1920/1924 rok) Artykuł Anatola Łunaczarskiego „Rewolucja i sztuka” po raz pierwszy był drukowany w czasopiśmie „Komunisticzeskoje proswieszczenije” nr 1 z 1920 r. Przedrukowując go w zbiorze „Iskustwo i riewolucja”, Łunaczarski dołączył drugi rozdział. Podstawą niniejszego tłumaczenia był tekst zamieszczony w wydaniu książkowym „Iskustwo i riewolucja”, Moskwa 1924 r. Podstawa niniejszego wydania: Anatol Łunaczarski, „Pisma wybrane”, tom 1, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1963. Tłumaczenie z Pomianowski. języka rosyjskiego: Jerzy -2© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Anatol Łunaczarski – Rewolucja i sztuka (1920/1924 rok) 1 W państwie rewolucyjnym – a takim jest państwo radzieckie – problem stosunku do sztuki można sformułować w sposób następujący: czy rewolucja może coś dać sztuce i czy sztuka może coś dać rewolucji? Państwo nie zamierza oczywiście narzucać artystom rewolucyjnych idei i gustów. Narzucanie takie może zrodzić tylko falsyfikaty rewolucyjnej sztuki, najistotniejszą bowiem cechą prawdziwej sztuki jest szczerość artysty. Ale oprócz form przymusu istnieją także inne: przekonywanie, zachęta, odpowiednie wychowanie nowych kadr twórczych. Wszystkie te środki powinny być stosowane, aby dać sztuce rewolucyjną inspirację. Sztukę burżuazyjną ostatnich czasów charakteryzuje przede wszystkim zupełny brak treści. Jeśli nawet mieliśmy jeszcze jakieś dzieła sztuki, to były to, rzec można, pogrobowce tradycji. Czysty formalizm panował wszędzie: w muzyce, w malarstwie, w rzeźbie, w literaturze. Ucierpiał na tym, rzecz jasna, także sam styl. W gruncie rzeczy żadnego stylu – a więc również żadnego stylu w życiu codziennym czy architekturze – burżuazja ostatniej epoki nie potrafiła stworzyć, zdobywając się jedynie na cudaczny, niedorzeczny eklektyzm. Poszukiwania formalne przerodziły się w dziwactwa i cyrkowe sztuczki albo w swoistą i właściwie dość prymitywną pedanterię, okraszoną przeróżnymi karkołomnymi spekulacjami intelektualnymi, o prawdziwej bowiem doskonałości formy decydują oczywiście nie czysto formalne poszukiwania, lecz umiejętność znalezienia formy odpowiedniej, właściwej dla danej epoki, dla mas, ich charakterystycznych odczuć i idei. Takich zaś odczuć czy idei godnych artystycznego wyrazu w społeczeństwie burżuazyjnym lat ostatnich nie było w ogóle. Rewolucja przynosi idee imponujące zakresem i głębią. Rozpala emocje o wielkim napięciu, heroiczne i skomplikowane. Artyści starej daty nie tylko stają bezradni wobec tych treści, lecz, co gorsza, wcale ich nie rozumieją. Mają nawet wrażenie, że jest to jakiś barbarzyński potok prymitywnych namiętności i ciasnych myśli, ale jest to tylko wrażenie wynikające z ich własnej ślepoty. Wielu spośród nich, i to właśnie najbardziej utalentowanym, można to nawet wytłumaczyć, można ich, że tak powiem, odczarować, otworzyć im oczy. Przede wszystkim jednak liczyć trzeba na młodzież, która jest znacznie chłonniejsza i może kształtować się, że tak powiem, w samym nurcie ognistego potoku rewolucji. Tak więc liczę bardzo na wpływ rewolucji na sztukę, czyli mówiąc po prostu – ufam, że uratuje ona sztukę od najgorszego gatunku dekadencji, od czystego formalizmu, po to, by skierować ją, zgodnie z prawdziwym jej przeznaczeniem, ku potężnemu i zapładniającemu wyrażaniu wielkich myśli i wielkich przeżyć. Ale poza tym działalność kulturalna państwa ma jeszcze inny stały cel, a mianowicie upowszechnianie rewolucyjnego sposobu myślenia, odczuwania i działania w całym kraju. I dlatego państwo zadaje sobie pytanie: czy do tego celu może mu się przydać sztuka? I wprost narzuca się następująca odpowiedź: jeżeli rewolucja może dać sztuce duszę, to sztuka może dać rewolucji jej mowę. Któż nie docenia ogromnej siły agitacji? Ale czym jest agitacja, czym różni się od jasnej, chłodnej, obiektywnej propagandy w sensie wykładu faktów i konstrukcji logicznych, którymi posługuje się nasz światopogląd? Agitacja różni się od propagandy tym, że porusza uczucia słuchaczy i czytelników, że wpływa bezpośrednio na ich wolę. Agitacja, rzekłbym, rozpłomienia i rozjaśnia wszystkie blaski treści głoszonych przez rewolucjonistów. Właśnie głoszonych, bo wszyscy przecież jesteśmy głosicielami i kaznodziejami. Propaganda i agitacja to nic innego, tylko nieustanne głoszenie nowej wiary, oparte na głębokiej wiedzy. Nie ulega chyba wątpliwości, że im bardziej artystyczną formę ma takie kaznodziejstwo, tym silniej działa. Wiemy przecież, że bardzo zdolny mówca czy też publicysta znacznie prędzej trafi do serc niż ktoś nie obdarzony talentem artysty. Z tego względu partia komunistyczna, jako kolektywny propagandysta, kolektywny głosiciel prawd naszej doby, powinna uzbroić się w oręż sztuki, która stanie się podporą agitacji. Nie tylko plakat, lecz i obraz, posąg – o węższym wprawdzie zakresie oddziaływania, lecz o -3© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Anatol Łunaczarski – Rewolucja i sztuka (1920/1924 rok) głębszym ładunku ideowym i uczuciowym – mogą stać się środkiem pomocniczym w przyswajaniu prawdy komunistycznej. Teatr tak często nazywano wielką trybuną, wielką kazalnicą, że nie warto nawet nad tym się rozwodzić. Muzyka zawsze grała ogromną rolę w ruchach masowych: hymny, marsze są ich niezbędnym atrybutem. Trzeba tylko rozciągnąć tę magiczną władzę muzyki nad sercami mas i doprowadzić ją do najwyższego stopnia precyzji i celowości. Nie jesteśmy na razie w stanie posługiwać się w celach propagandowych architekturą, ale budowanie świątyń było, że tak powiem, najwyższą formą oddziaływania na duszę zbiorową, dlatego wznosząc w bliskiej już może przyszłości nasze wielkie domy ludowe, przeciwstawimy je dawnym domom ludowym – świątyniom wszystkich wyznań. Formy sztuki, które powstały właśnie ostatnio, np. kinematografia, rytmika, mogą być wykorzystane z nadzwyczajnym skutkiem. Uzasadnianie propagandowej i agitacyjnej siły kina byłoby rzeczą śmieszną, bo rzuca się ona w oczy. A pomyślcie, jaki charakter zyskają nasze święta ludowe, kiedy wprowadzimy na nie – w oparciu o powszechne i obowiązkowe nauczanie – masy w rytmicznym ruchu, tysiące i dziesiątki tysięcy ludzi, nie tłum po prostu, ale zorganizowaną pokojową armię, kolektyw przeniknięty jedną myślą! Na tle tych wyćwiczonych mas jeszcze bardziej plastycznie wystąpią mniejsze grupy wychowanków naszych szkół rytmiki, którzy przywrócą tańcowi jego właściwe miejsce. Święto ludowe otoczy się wieńcem wszystkich kunsztów: rozbrzmiewać będzie muzyką i śpiewem chóralnym na licznych estradach, nastrój święta będą wyrażały przedstawienia, pieśni i recytacje wierszy wśród radosnego tłumu – i wszystko to złączy się potem w jednym masowym działaniu. O tym właśnie marzyła, do tego dążyła rewolucja francuska, doceniali to najznakomitsi mężowie najbardziej kulturalnej demokracji – ateńskiej, do tego właśnie zbliżamy się już my. Zarówno podczas pochodu moskiewskich robotników przed naszymi przyjaciółmi z Trzeciej Międzynarodówki, jak podczas święta Wsieobucza i wielkiego przedstawienia przed kolumnadą Giełdy w Piotrogrodzie1 – czuło się już, że bliska jest chwila, gdy sztuka – nic nie tracąc ze swej godności – stanie się wyrazem idei i uczuć całego ludu, idei i uczuć rewolucyjnych, komunistycznych. 7 X 1920 r. 2 Rewolucja, jako zjawisko o olbrzymim i wielostronnym znaczeniu, ma też liczne i zawiłe powiązania ze sztuką. Już pobieżne porównanie sztuki przedrewolucyjnej z obecną, w piątym roku rewolucji, wykazuje niezwykły i różnokierunkowy wpływ rewolucji. Przede wszystkim zmieniła ona zupełnie warunki materialne artystów oraz ich stosunek do rynku, jakkolwiek pod tym względem artyści mogą raczej skarżyć się na rewolucję, niż ją błogosławić. W latach gdy wojna i blokada zmusiły władzę radziecką do wprowadzenia systemu komunizmu wojennego, rynek prywatny dla artystów przestał istnieć; w związku z tym ci z nich, którzy mieli jakieś znane nazwisko i w poprzednim okresie mogli łatwo spieniężać swoje dzieła, teraz znaleźli się w ciężkiej sytuacji materialnej i na równi z burżuazją odwrócili się od rewolucji. Ta ruina bogatych mecenasów i protektorów mniej dotknęła, rzecz jasna, artystów młodych, nie uznanych, zwłaszcza plastyków lewicy, którzy nie cieszyli się powodzeniem na rynku prywatnym. Rząd rewolucyjny postarał się natychmiast w miarą możności zastąpić niedostateczny popyt prywatny Wsieobucz – organizacja powołana w celu wojskowego szkolenia obywateli w wieku poborowym i przedpoborowym. „Wielkie przedstawienie przed naszymi przyjaciółmi z Trzeciej Międzynarodówki” – to masowa inscenizacja pod gołym niebem („K mirowoj komunie”) zorganizowana w Carskim Siole 19 lipca 1920 roku z okazji II Kongresu III Międzynarodówki. Przed gmachem Giełdy w Piotrogrodzie odbyło się analogiczne przedstawienie („Mistieria oswobożdziennogo truda”, 1 V 1920 r.) w ramach obchodów związanych ze świętem pierwszomajowym. – Przyp. red. 1 -4© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Anatol Łunaczarski – Rewolucja i sztuka (1920/1924 rok) państwowymi zamówieniami i zakupami. Dotyczyło to zwłaszcza tych artystów, którzy godzili się chętnie na pracę dla rewolucji w teatrze, w grafice plakatowej, czy też podejmowali się prac dekoracyjnych w czasie uroczystości, wznoszenia rewolucyjnych pomników, urządzania koncertów dla proletariatu itp. Ciężka sytuacja ekonomiczna w pierwszych latach rewolucji wpłynęła oczywiście na obniżenie stopy życiowej artystów, ale te same lata stały się równocześnie silnym bodźcem dla twórczości młodych. Wydaje się jednak, że skutki psychologiczne rewolucji są ważniejsze od tych czysto ekonomicznych zależności. Obserwacje można by tu prowadzić w dwóch kierunkach: z jednej strony rewolucja, jako niesłychanie doniosłe wydarzenie społeczne, jako dramat nie ogarniony jeszcze i wielobarwny, mogła sama przez się być olbrzymim materiałem dla sztuki i w znacznej mierze przyczynić się do ukształtowania nowego jej ducha. Jednakże w pierwszych latach rewolucji wpływ jej na sztukę był mało dostrzegalny. Powstało wprawdzie Dwunastu Błoka i jeszcze inne rzeczy w rodzaju na przykład Misterium-buffo Majakowskiego, zjawiło się wiele dobrych plakatów, trochę niezłych pomników, ale wszystko to było absolutnie niewspółmierne z samą rewolucją. Da się to może w znacznej mierze wyjaśnić tym, że ogromna ideowa i emocjonalna treść rewolucji wymaga wyrazu mniej lub bardziej realistycznego, jasnego, pełnego ideowej i uczuciowej dynamiki. Tymczasem artyści-realiści i przedstawiciele bliskich im kierunków, jak to już zaznaczyłem wyżej, o wiele oporniej szli na rękę rewolucji niż nowatorzy; ci zaś ostatni – których abstrakcjonizm niewątpliwie nadaje się świetnie do przemysłu artystycznego i ornamentyki – okazali się bezsilni, gdy trzeba było dać psychologiczny wyraz nowej treści rewolucyjnej. Tak więc nie możemy się pochwalić, by rewolucja – znów podkreślam, że mowa tu o pierwszych latach, kiedy wpływ jej był najsilniejszy i przejawy najbardziej uderzające – stworzyła sobie jakąś swoistą szatę artystyczną. Z drugiej strony rewolucja nie tylko mogła wpływać na sztukę, ale też potrzebowała jej pomocy. Sztuka to potężne narzędzie agitacji, i rewolucja starała się przystosować sztukę do celów agitacyjnych. Jednakże stosunkowo bardzo rzadko zdarzało się, by siła agitacyjna łączyła się z prawdziwą głębią artystyczną. Teatr propagandowy, po trosze muzyka, zwłaszcza zaś plakat – w pierwszych latach rewolucji niewątpliwie odniosły znaczne sukcesy w dziedzinie masowego upowszechnienia. Lecz tylko bardzo nieliczne dzieła miały zadowalający poziom artystyczny. Pomimo to jednak sytuacja kształtowała się w zasadzie w sposób prawidłowy: rewolucja musiała dać artystom bardzo dużo, musiała dać im nowe treści, sztuka była rewolucji potrzebna. Sojusz rewolucji i artystów wcześniej czy później musiał nastąpić. Spoglądając na obecny stan rzeczy, musimy stwierdzić znaczną różnicę między rokiem 1922 a latami 1918 czy 1919. Przede wszystkim pojawia się znowu rynek prywatny. Państwo, zmuszone przejść do bardzo oszczędnego planowania w zakresie sztuki, musiało na jakieś dwa lata prawie zupełnie wyrzec się zakupów i zamówień. Z tego punktu widzenia NEP jest jakby krokiem wstecz, i rzeczywiście całkowitemu zanikowi teatru propagandowego towarzyszy pojawienie się teatru deprawującego, pojawienie się owych knajp z trywialnymi występami, służących światu burżuazyjnemu do rozsiewania swojej trucizny, knajp, które jak zaraźliwa wysypka wystąpiły na ciele stolic Rosji w momencie przejścia do nowej polityki ekonomicznej. W mniejszej mierze ten sam nawrót do smutnej przeszłości konstatujemy także w innych dziedzinach sztuki. Nie należy jednak być pesymistą, trzeba zwrócić uwagę i na inne zjawiska. Rzeczywiście obok wymienionych objawów podniesienie stopy życiowej w ostatnich spokojnych latach świadczy właśnie o silniejszym już wpływie rewolucji na duszę artysty. Rewolucja wysunęła na czoło, jak to już dziś wyraźnie widzimy, całą plejadę pisarzy; część z nich uważa się wprawdzie za apolitycznych, ale opiewa i opisuje właśnie rewolucję, i to w duchu rewolucyjnym. Rzecz oczywista, że ideowo-emocjonalny żywioł rewolucji znajduje odbicie przede wszystkim w najbardziej intelektualnej gałęzi sztuki – w literaturze, ale niewątpliwie stara się znaleźć ujście także w innych dziedzinach sztuki. Charakterystyczne, że właśnie teraz powstają czasopisma i almanachy, organizują się stowarzyszenia malarzy i rzeźbiarzy, zaczyna działać myśl architektoniczna – i to właśnie w tej dziedzinie, w której dawniej mieliśmy jedynie popyt, a żadnej prawie podaży. -5© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Anatol Łunaczarski – Rewolucja i sztuka (1920/1924 rok) Drugie twierdzenie, że rewolucja potrzebuje pomocy sztuki, również nie każe długo czekać na potwierdzenie. Już teraz słyszymy o ogólnorosyjskiej zbiórce pieniężnej na budowę wspaniałego pomnika bojowników rewolucji na Polu Marsowym, o dezyderacie wzniesienia w Moskwie wspaniałego Pałacu Pracy. Republika wynędzniała jest jeszcze i naga, dźwiga się jednak gospodarczo i nie ma najmniejszych wątpliwości, że wkrótce już jednym z przejawów jej ozdrowienia będzie jej nowa, rozkwitająca uroda. I wreszcie, mój punkt wyjściowy: byt codzienny, sytuacja ekonomiczna artystów. Owszem, to prawda, z chwilą pojawienia się NEP-u artysta został znów odepchnięty w stronę rynku prywatnego. Ale czy na długo? Jeśli rachuby nasze są słuszne – a słuszne są na pewno – to czy państwo jako posiadacz kapitału, ze swym przemysłem ciężkim i ogromnymi trustami w innych gałęziach przemysłu, ze swoimi dochodami z podatków i prawem do emisji pieniędzy, a przede wszystkim ze swoim ogromnym ładunkiem ideowym – nie okaże się w końcu znacznie silniejsze niż różni kapitaliści prywatni i czy nie przeciągnie ono na swoją stronę, jako mecenas potężny, a przy tym naprawdę kulturalny i naprawdę szlachetny, wszystkiego, co jest w sztuce żywe? W krótkim artykule mogłem tylko z grubsza naszkicować tę charakterystyczną krzywą stosunku między rewolucją a sztuką. Krzywa ta nie urwała się, ciągnie się ona dalej. Jeśli chodzi o rząd, będzie on nadal w miarę możności starał się chronić wszystko, co najlepsze ze sztuki tradycyjnej, jako że przyswojenie tego jest niezbędne do dalszego rozwoju sztuki odrodzonej. A równocześnie rząd będzie się starał aktywnie popierać wszelkie nowatorstwo służące w sposób oczywisty rozwojowi mas ludowych, nigdy też nie będzie hamował rozwoju prądów nowych, choćby nawet wątpliwej wartości, aby przypadkiem nie popełnić omyłki i nie zdławić czegoś, co godne jest życia, choć jeszcze młode i nie okrzepłe. W najbliższym czasie sztukę w Rosji rewolucyjnej czeka jeszcze sporo bardzo gorzkich momentów, zasoby państwowe są bowiem niewielkie i rosną powoli. Nie możemy pozwolić sobie na luksus szerokiego artystycznego rozwoju, ale te ciężkie czasy mają się ku końcowi i przytoczone w tym szkicu przewidywania, dotyczące wzrostu wpływów rewolucji w świecie sztuki, wzrostu zapotrzebowania rewolucji na artystów oraz coraz większej zgodności między nią a nimi – wkrótce zaczną się spełniać. -6© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl