Pismo Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Wrocławskiego Lipiec 2009 Robią z niej sznurek, papier i tequilę ależące do rodziny Agavaceae agawy (Agave) są dość popularnymi roślinami uprawianymi w naszych mieszkaniach. Ojczyzną tej grupy roślin, obejmującej ponad dwieście gatunków, jest Ameryka. Występują one na obszarach półpustynnych od południowych stanów USA po północne regiony Ameryki Południowej. Agawy należą do sukulentów liściowych. Mają silnie skróconą łodygę, z której wyrasta rozeta dużych, mięsistych liści, u jednych gatunków na obrzeżach zaopatrzonych w haczykowate kolce, a u innych – gładkich. Każdy liść zakończony jest ostrym kolcem o długości od kilku milimetrów do kilku centymetrów. Małe gatunki agaw osiągają 30 cm wysokości i zakwitają po 5–10 latach, natomiast wysokie mogą dorosnąć nawet do 5 m i potrzebują do zakwitnięcia od 15 do 40 lat. Większość tych bylin kwitnie raz w życiu, wytwarzając pojedynczy, mocno rozgałęziony pęd kwiatostanowy, dorastający nawet do kilkunastu metrów i przypominający swym wyglądem duże drzewo. Na szczycie tego pędu i na jego rozgałęzieniach rozwija się ogromna liczba białych lub żółtawych, dzwonkowatych kwiatów. Po zapyleniu powstają z nich owoce – torebki wypełnione czarnymi nasionami. Oprócz kwiatów pojawiają się w kwiatostanie tzw. rozmnóżki, czyli malutkie roślinki, które po pewnym czasie opadają na ziemię, ukorzeniają się i rosną, dając początek następnemu pokoleniu. W ten sposób przyczyniają się do zachowania gatunku, gdyż roślina mateczna po przekwitnięciu ginie. Do gatunków niskich należą między innymi: wolno rosnąca, kopulasta agawa królowej Wiktorii (A. victoriae-reginae), Agave filifera z białymi włókienkami na brzegach liści, piękna agawa króla Ferdynanda (A. ferdinandi-regis) o ciekawych kolcach w kształcie korony na końcach liści, Agave guttata o liściach całkowicie pozbawionych kolców i pokrytych brązowymi plamami, agawa Parry‘ego (A. parryi) i wiele innych. Duże gatunki to najpopularniejsza w uprawie amatorskiej agawa amerykańska (A. americana) oraz jej odmiany: var. variegata o liściach żółto obrzeżonych i var. mediopicta charakteryzująca się żółtymi paskami wzdłuż środka liścia, a także agawa sizalowa (A. sisalana), kantalowa (A. cantala) i henekwen (A. fourcroydes). Uprawiając agawy, należy pamiętać, że są to rośliny wymagające pełnego słońca i bardzo przepuszczalnego podłoża. Ponieważ w swych liściach gromadzą duże zapasy wody pozwalające na przetrwanie długich okresów suszy, należy je podlewać bardzo oszczędnie. Nadmiar wilgoci może być przyczyną chorób pochodzenia grzybowego lub nawet prowadzić do śmierci rośliny. W lecie agawy najlepiej wystawiać na zewnątrz, a w zimie należy im zapewnić okres spoczynku w pomieszczeniu o temperaturze 5–12°C. W tym czasie powinno się całkowicie zaprzestać podlewania. Agawy rozmnaża się przez oddzielanie odrostów korzeniowych lub wysiew nasion. W Ameryce Łacińskiej mają bardzo duże znaczenie gospodarcze. Z ich liści, przede wszystkim z agawy sizalowej, uzyskuje się włókno, które służy do wyrobu sznurków, lin, a nawet papieru. Wykorzystywane są również do produkcji napojów alkoholowych, takich jak pulque, mezcal i tequila. Dla zapewnienia oryginalności do butelek z mezcalem wrzuca się żerujące na korzeniach agawy gąsienice motyla z gatunku Hypopta agavis. Agave micracantha. JACEK KAŃSKI Fot. Magdalena Mularczyk N ZE STARYCH KSIĄG 2 Urządzenia i sprzęty dla zapobiegania brakowi miejsca w pokoju onieważ na parapecie okiennym rzadko znajdzie się dość miejsca dla wszystkich roślin, musimy naprzód nauczyć się oceniać, które mianowicie z pomiędzy nich potrzebują światła najjaśniejszego, a które są bardziej umiarkowane w swych wymaganiach. Odrobina obycia się z roślinami okaże nam ich właściwości pod tym względem. Rośliny o liściach dużych, mocnych, skórzastych, jak: palmy, smokowce (draceny), arum i wiele innych, są mniej wybredne i obchodzą się bez pełnego światła łatwiej, niż rośliny o silnym pędzie, oraz rośliny o drobnych, cienkich listkach, jak: adiantum, fuksje (ułanki), popielniki (cinerarie), heliotrop; te powinny stać bezwarunkowo na samym parapecie okiennym. [...] Rzadko spotkać można stolik, na którym by rośliny dobrze się udawały. Trzymają się na nim tylko odpowiednio wybrane i silne okazy [...]. Ale i te rośliny tracą swą symetrję, swoją prawdziwą piękność, swój kształt wytworny, i wzrost równomierny, do tego stopnia, że jeśli przez czas dłuższy przebywały na stoliku, mogą pieścić oko nasze już tylko w masie, zaś jako sztuki pojedyńcze zupełnie są zepsute. [...] Uważam za bardzo praktyczne postawienie paru sztucznych roślin na stronie stolika najdalej od słońca położonej; jeżeli stoją w ziemi, trudno je odróżnić, a znacznie podnoszą piękność żardinierki. (Rada autora wydaje nam się nieestetyczną – przyp. tłum.). P Fuksja 'Auguste Gevaert'. Za: Louis van Houtte i in. (red.), Flore des serres et des jardins de l'Europe […], vol. XIII, Gand 1858. Robert Betten (1861–1916) – niemiecki ogrodnik, redaktor „Praktycznego Poradnika Sadowniczo-Ogrodniczego”, autor książek o pielęgnowaniu roślin pokojowych. Jego imieniem nazwano jedną z odmian gruszy. Robert Betten, Praktyczna hodowla kwiatów, przekład według 5-go wydania oryginału, Wydawnictwo M. Arcta w Warszawie 1911, s. 5–8 (pisownia oryginalna). Sen i czułość en roślinny jest faktem stwierdzonym. Mnóstwo roślin przy schyłku dnia przyjmuje układ osobliwszy, – niektóre z nich należące do wodnych, obniżają kwiaty do dna topieli, koniczyna zaś łąkowa w czasie wieczorów letnich, reprezentuje obszerną sypialnię, w któréj każda roślinka stula dwa listki boczne i zwiera ponad niemi liść końcowy, osłaniający je jakby opiekuńczą kotarą. Gdy ciemności zaczynają rozpościerać się na ziemi, rośliny zwijają listki, jak gdyby przewidywały że nastąpi noc, a z nią chłód dotkliwy. Sprawdził to Linneusz na czułkach i koniczynie ogrodowéj, które utrzymywane w cieplarni, a zatem zabezpieczone od zimna, prawie nie zwijały liści. Rodzina roślin strąkowych (Leguminosae), przedstawia nam jeszcze inne, niemniéj godne uwagi zjawiska, a między niemi tak zwaną przez botaników czułość. Liczne doświadczenia stwierdziły, że rośliny posiadają w pewnym stopniu wrażliwość, podobną do téj jaką cechuje się świat zwierzęcy. Roślinę, równie jak zwierzę, elektryczność drażni lub zabija, narkotyki paraliżują. Czułek skropiony opium, stula listki i zasypia – trucizny znicestwiają jego życie. Pod wpływem tych działaczy, roślina cierpi i uwidocznia to cierpienie wyraziście – znosi głód i pragnienie, umiera, gdy brak jéj powietrza, wreszcie jakkolwiek wydaje się nieruchomą, przejawia niekiedy ruchy życiowe. S Obrazy z życia Flory. Opracował według najnowszych źródeł Wincenty Niewiadomski. Warszawa, drukiem Józefa Ungra, 1880, s. 23–24 (pisownia oryginalna). Wincenty Niewiadomski (1826–1892) – warszawski literat, publicysta, popularyzator wiedzy przyrodniczej; z zawodu urzędnik, pracował m.in. w mennicy Królestwa Polskiego i na kolei. CZASOPISMO WYDAWANE PRZEZ OGRÓD BOTANICZNY UNIWERSYTETU WROCŁAWSKIEGO Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 23 50-335 Wrocław tel. (071) 322 59 57 w. 14 e-mail: [email protected] dtp i druk: 6x7 ([email protected]) Liść czułka wstydliwego (Mimosa pudica): A – niepodrażniony, B – stulony pod wpływem podrażnienia lub ciemności. Za: Ferdinand Pax, Prantls Lehrbuch der Botanik, Leipzig 1904, s. 169. Wojciech Chądzyński – redaktor prowadzący Magdalena Mularczyk – konsultacja botaniczna oraz autorzy: Ewa Biała, Wioletta Foremska, Hanna Grzeszczak-Nowak, Marcin Kaczmarek, Ryszard Kamiński, Jacek Kański, Justyna Kiersnowska, Jolanta Kochanowska, Jolanta Kozłowska-Kalisz, Krystyna Kromer, Anna Łęcka, Tomasz Nowak, Karolina Sokołowska, Krzysztof Szczerbiński. www.biol.uni.wroc.pl/obuwr OSOBLIWOŚCI SPRZED LAT ZIÓŁKA NASZYCH PRADZIADKÓW Miało to tym większy sens, że do stałych bywalców Ogrodu należeli nie tylko botanicy, lecz także studenci medycyny i farmacji. Z czasem kolekcja została poszerzona o importowane z dalekich, ciepłych krain owoce i kwiaty. I ŻYWE, I PRZETWORZONE Umiejętnie spreparowane nietrwałe części roślin oraz wysuszone w 1874 roku, po obejrzeniu wystawy: „Ta innowacja w pełni zasługuje na powszechne uznanie i naśladownictwo. Szczególną wartość mają zwłaszcza umieszczone na specjalnych tablicach objaśnienia, jakie powinny zostać wprowadzone również na innych wystawach w ogrodach botanicznych”. Satysfakcja dyrektora Ogrodu była tym Naczynie do ekspozycji surowców roślinnych. Za: H.R. Göppert, Die officinellen Gewächse europäischer botanischer Gärten… Hannover 1863, s. 8. Tysiąc szklanych słojów ły, gummę arabską, krople bobrowe, rhubarbarum na winie, balsam peruwiański, dwuwinian potażu, czyli kremortartar, kamień piekielny w kawałku i jeszcze ponad pięćdziesiąt innych medykamentów. Profesor Goeppert swoją karierę zawodową rozpoczynał od pracy w aptece dziadka w Nysie, a po ukończeniu studiów medycznych przez wiele lat był praktykującym lekarzem, zanim w 1852 roku objął katedrę botaniki i dyrekcję Ogrodu. Zainspirowany przez aptekarzy, którzy w 1857 roku zjechali się do Wrocławia na branżową konferencję, postanowił obok rosnących na rabatach i w szklarniach roślin pokazywać to, co z nich uzyskiwano pożytecznego. liście, nasiona, włókna, żywice, oleje, barwniki i inne produkty z roślin użytkowych były zamknięte w uszczelnionych kitem szklanych naczyniach, które opatrywano czerwonymi napisami, przytwierdzano do pomalowanych na biało palików i umieszczano tuż obok żywych roślin. To „muzeum botaniczno-farmaceutyczne”, jak je nazywał jego twórca, obejmowało w latach 60. XIX wieku ponad tysiąc takich pojemników. Każdego roku w kwietniu trzeba było je wynieść z magazynu i porozstawiać we właściwych miejscach, a w październiku zabrać z powrotem do budynku. Koledzy profesora Goepperta, dobrzy znawcy przedmiotu, pochlebnie wyrażali się o wrocławskim eksperymencie. Wybitny austriacki botanik Anton Kerner von Marilaun (1831–1898) zapewniał Aloes zwyczajny i wytwarzane z niego kosmetyki. Fot. Magdalena Mularczyk W „wieku pary i elektryczności” surowce roślinne i zwierzęce oraz substancje mineralne i proste związki chemiczne nadal, jak dawniej, stanowiły podstawę lecznictwa. Oto, co osoby mieszkające z dala od aptek powinny mieć w swojej domowej apteczce według doktora A. Simona, autora wydanego w 1860 roku w Warszawie poradnika Medycyna ludowa czyli treściwy pogląd na środki ochronne, poznawanie i leczenie chorób (pisownia oryginalna): liście melissy, orzechowe, mięty, rozmarynu, szałwii, senesu, cytwarowe nasienie, krwawnik pospolity, rumianek, kwiat bzowy i lipowy, korzeń szlazowy, dzięglu, tatarakowy, perzu, jalapy i ipekakuany w proszku, rhubarbarowy, salepu, sarsaparilli, podróżnika i kozłku, jałowiec i jagody, gorczycę, piołun, mech karagen, mech islandzki, korę chinową i dębową, szafran, kwiat siarczanny, wosk żółty i bia- Fot. Magdalena Mularczyk eśli wierzyć zachowanym raportom dyrekcji i relacjom zwiedzających, w tym również cudzoziemców, wrocławski Ogród Botaniczny już w połowie XIX wieku znajdował się w awangardzie europejskich zakładów naukowych. Profesor Heinrich Robert Goeppert (1800–1884), który kierował nim przez 32 lata, wprowadził wiele nowatorskich rozwiązań i niespotykanych gdzie indziej elementów. Należała do nich niewątpliwie ekspozycja tych części egzotycznych roślin, które mimo wszelkich starań nie wykształcały się w warunkach uprawy, czyli przede wszystkim kwiatów i owoców, a także produktów roślinnych wykorzystywanych w medycynie i technice. J 3 Słoje z zasuszonymi roślinami ze zbiorów Muzeum Przyrodniczego UWr. pełniejsza, że wzbudzające duże zainteresowanie zwiedzających eksponaty nie bywały ani dewastowane, ani kradzione. Dawał też wyraz swojej radości, pisząc: „Zaufanie wzbudza zaufanie oraz uznanie szerokiej publiczności, czego doświadczyłem wielokrotnie w tym i w podobnych wypadkach i o czym zaświadczam, by zachęcić innych, którzy by planowali podobne przedsięwzięcie”. Słowa naszego szacownego poprzednika nie pozostały bez odzewu. Skromną kontynuacją jego pomysłu jest dzisiejsza kwatera roślin kosmetycznych w dziale edukacji przyrodniczej, gdzie obok roślin stosowanych do pielęgnowania urody ustawione są tablice informacyjne, ozdobione dodatkowo opakowaniami po ziołowych kosmetykach. Stare słoje z zasuszonymi fragmentami roślin można natomiast odnaleźć w czeluściach szaf Muzeum Przyrodniczego Uniwersytetu Wrocławskiego. Dzisiaj trudno jednak stwierdzić, czy pochodzą jeszcze z epoki, kiedy na wzmocnienie zażywano „tynkturę jabłeczno-żelazną, aromatyczną”, a kaszel łagodzono naparem z „korzenia poligali” z dodatkiem „lukrecyi”. MAGDALENA MULARCZYK ROŚLINY DLA CIAŁA 4 odzaj łopian (Arctium) z rodziny astrowatych (Asteraceae) liczy 6 gatunków roślin zielnych zamieszkujących strefę umiarkowaną Europy i Azji. Część z nich została zawleczona do obu Ameryk. W Polsce występuje powszechnie łopian większy (A. lappa), łopian pajęczynowaty (A. tomentosum), łopian mniejszy (A. minor) oraz sporadycznie łopian gajowy (A. nemorosum). Spotkać je można na niżu i w niższych partiach gór, najczęściej na brzegach lasów, w zaroślach, na przydrożach i rumowiskach. R W Polsce, w różnych regionach, często używane są inne nazwy dla łopianu: babcok, babok, czep, dziadok, dziadownik, dziady, głowacz, knefle, kobierz, kobylok, kostropacz, łopień, łopiun, łopuch, łopustka, łopusyna, ostropacz, repiej, rzep, szapotnik. Z roślin, które jeszcze nie kwitły, pozyskuje się korzenie późną jesienią lub wczesną wiosną oraz liście na przełomie wiosny i lata. W polskiej medycynie ludowej łopian większy stosowany był przy różnych okazjach, ale szczególnie i bardzo powszechnie związany jest z gło- w zamkniętym naczyniu odstawiamy w ciepłe miejsce na 3 tygodnie. Po tym czasie oliwę zlewamy. Takie mikstury wzmacniają cebulki włosowe i doskonale wpływają na porost włosów. Napar ze świeżych lub suszonych liści stosowany do płukania włosów zapobiega ich wypadaniu i łupieżowi. Zalecany jest też do oczyszczania tłustej skóry twarzy. kich zaburzeniach czynności skóry, mają działanie bakterio- i grzybobójcze. Łagodzą skutki ukłuć komarów i użądleń pszczół. Napar: 2 łyżki stołowe liści zalewamy 0,5 l wrzątku i parzymy pod przykryciem 15–20 minut, cedzimy. Okłady ze zmiażdżonego korzenia przynoszą ulgę przy dolegliwościach reumatyczno-artretycznych i nerwobólach. Łopian większy ma także zastosowanie kulinarne. W Nowym lekarzu domowym (1927) Stanisława Breyera czytamy: „…Łodygi na wiosnę, póki są miękkie, z powłoki obdarte i w wodzie ugotowane, mają smak szparagów. Można też, z dodatkiem soli, octu i oliwy, dobrą z nich mieć sałatę, albo marynować jak ogórki. Korzenie zbierane wiosną dają potrawę zdrową, mającą smak karczochów…”. W lecznictwie ludowym i kuchni podobnie wykorzystywane są również inne gatunki łopianu. Tekst i zdjęcie: JOLANTA KOCHANOWSKA Dziad, który łupież leczy Łopian większy jest rośliną dwuletnią. Ma mocną budowę i zwarty pokrój. Łodyga jest wzniesiona (wysokość do 2 m), rozgałęziona i owłosiona. Wrzecionowaty, mięsisty korzeń osiąga długość 60 cm. Dolne liście mają długie ogonki, kształt sercowaty lub owalny (średnica do 50 cm), od spodu bardzo liczne białe włoski. Górne liście są siedzące i wyraźnie malejące ku wierzchołkowi łodygi. Purpurowoczerwone, rurkowate kwiaty zebrane są w duże, kuliste koszyczki. Każdy koszyczek okryty jest wieloma haczykowato wygiętymi łuskami. Kwitnienie przypada na lipiec i sierpień. Dojrzałe owocostany, „rzepy”, składają się z drobnych owoców – niełupek. Rozsiewanie nasion następuje dzięki haczykom bardzo łatwo przyczepiającym się do sierści zwierząt (ektozoochoria) i ubrań ludzi (antropochoria). Łopian większy – liście. wą i jej niedomaganiami, takimi jak bóle, łupież, łysienie. Przekonanie o skuteczności łopianu w leczeniu tych dolegliwości bierze początek z pradawnych legend. Jedna z nich mówi o ściętej głowie św. Jana Chrzciciela, która miała upaść między rosnący w pobliżu łopian, a później zrosnąć się na powrót z ciałem. Do dziś jeszcze gdzieniegdzie w wigilię św. Jana mai się domy liśćmi łopianu. Korzenie zawierają inulinę (45%), olejki eteryczne, śluzy, garbniki, sole mineralne i wiele innych cennych związków. Wyciskamy z nich świeży sok (sokowirówka znacznie ułatwi nam zadanie) i wcieramy w skórę głowy systematycznie, od wiosny do jesieni. Na zimę możemy przygotować olej łopianowy z równych wagowo części posiekanych świeżych korzeni i oliwy z oliwek. Mieszaninę Odwar z suszonych korzeni wzmaga skuteczność kuracji w kamicy nerkowej, żółciowej, cukrzycy, chorobie wrzodowej żołądka i dwunastnicy. Kąpiele z dodatkiem odwaru są pomocne w lek- Odwar: 1 łyżkę stołową suszu z korzeni zalewamy 2 szklankami wody i gotujemy pod przykryciem 5 minut od zawrzenia, cedzimy i pijemy 2–3 razy dziennie po 1/4 szklanki. Kwitnący łopian większy. Za: Johan Carl Kraus, Afbeeldingen der artseny-gewassen met derzelver Nederduitsche en Latynsche beschryvingen, Amsterdam 1796 (www.BioLib.de). POZNAJMY BLIŻEJ a terenie naszego przepięknego Ogrodu Botanicznego, z niezwykle bogatymi kolekcjami roślin, istnieje również Pracownia Kultur Tkankowych. Została ona założona przez prof. dr hab. Krystynę Kukułczankę w roku 1967 i w owym czasie była jedną z pierwszych w Polsce. Pani profesor z techniką kultur in vitro – czyli uprawy komórek i tkanek roślinnych „w szkle”, poza organizmem macierzystym, na sztucznych pożywkach – zapoznała się w Holandii, pracując z dr Frederiką Quak, która badała wirusy 5 Fot. Marek Grotowski N Prof. dr hab. Krystyna Kukułczanka – twórczyni Pracowni. czym PGR w Naramowicach (1975–1977). Większość opracowań koncentrowała się na rodzajach storczyków ważnych dla kwiaciarstwa, tj. Cymbidium, Cattleya, Dendrobium i Phalaenopsis. W połowie lat siedemdziesiątych zwrócono uwagę na ozdobne rośliny cebulowe i kłączowe pochodzące z czterech rodzin: Amaryllidaceae, Araceae, Iridaceae i Liliaceae. W pracach scharakteryzowano potencjał regeneracyjny poszczególnych przedstawicieli rodzin oraz określono wpływ hormonów na przebieg regeneracji pąków, ce- się w nim obecnie między innymi przeniesiona z Sienkiewicza Pracownia Kultur Tkankowych. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych opracowano metody rozmnażania, wówczas mało u nas znanych, gatunków kwitnących roślin doniczkowych z rodziny Bromeliaceae, głównie z rodzajów Guzmania, Vriesea i Tillandsia. Ustalono sposoby wegetatywnej reprodukcji tych roślin przez stymulację rozwoju pąków kątowych i regenerację z tkanki twórczej pod wpływem zastosowanych hormonów roślinnych. Pracownia Kultur Tkankowych – początki bul i bulw przybyszowych. Prowadzono też badania nad rozmnażaniem innych gatunków roślin ozdobnych, tj. kaladium dwubarwnego (Caladium bicolor, syn. C. × hortulanum), anturium Andréego (Anthurium andreanum), sępolii fiołkowej (Saintpaulia ionantha), paciorecznika indyjskiego (Canna indica), jukki (Yucca sp.), peperomii pnącej (Peperomia scandens), Cyrtanthus elatus (syn. Vallota purpurea), szachownicy kostkowatej (Fritillaria meleagris). W roku 1987, dzięki aktywnemu działaniu i zabiegom naszego dyrektora dr. hab. prof. nadzw. Tomasza Nowaka, udało się ukończyć rozpoczętą przez dr hab. Zofię Gumińską budowę nowego budynku przy ulicy Świętokrzyskiej. Mieści Frizea (Vriesea) 'Christiane' – jedna z roślin ananasowatych, którymi zajmowała się prof. Krystyna Kukułczanka. Fot. Dorota Poturała W tym samym czasie opracowano technologie rozmnażania roślin owadożernych w warunkach in vitro i określono sposoby długoterminowego prowadzenia ich uprawy oraz tworzenia banku genów. Stwierdzono ogromny potencjał regeneracyjny rosiczek (Drosera spp.) i muchołówki amerykańskiej (Dionaea muscipula). Rośliny te są zdolne do spontanicznego rozkrzewiania i obfitej regeneracji z blaszek i ogonków liściowych. Z jednego liścia można było uzyskać w ciągu roku nawet 4 tysiące roślin. Rozety liściowe gatunków owadożernych dobrze się ukorzeniały i łatwo adaptowały do uprawy ex vitro, czyli w tradycyjnych podłożach. KRYSTYNA KROMER Storczyk z rodzaju Cymbidium na pożywce agarowej. Fot. Dorota Poturała nanie zjawiska hormonalnego kierowania procesami wzrostu roślin, a więc organogenezą (tworzeniem organów) i morfogenezą (procesem wzrostu i różnicowania). Praktycznym zamierzeniem tych prac było zwiększanie wydajności rozmnażania różnych gatunków roślin ozdobnych, cennych dla produkcji ogrodniczej, a mało rozpowszechnionych w naszym kraju. Przez kilkanaście lat priorytetem badań były egzotyczne storczyki, dla których opracowano metodę rozmnażania klonalnego, umożliwiającą uzyskiwanie w krótkim czasie wielu osobników jednakowych pod względem genetycznym. Wyniki tych prac wdrożono do produkcji w Stacji Hodowli Roślin Ogrodniczych w Zaborzu (1973– –1980) i w Kombinacie Ogrodni- Fot. Ryszard Kamiński roślinne i sposoby ich eliminacji. Zjawisko niższego stężenia niektórych wirusów w aktywnie rosnących merystemach, czyli tkance twórczej, wykorzystała w opracowaniu w 1958 roku metody uwalniania od chorób wirusowych ziemniaków i goździków. Po powrocie z zagranicy prof. Kukułczanka postanowiła rozwinąć w Polsce badania nad rozmnażaniem i wzrostem roślin ozdobnych w warunkach in vitro. Dzięki jej staraniom wygospodarowano w Ogrodzie miejsce na pracownię w budynku przy ulicy Sienkiewicza, a w piwnicy powstał pierwszy fitotron – klimatyzowana komora ze sztucznym oświetleniem. Celem prowadzonych w tym czasie badań była optymalizacja pożywek dla kultur tkanek roślinnych oraz poz- Rosiczka przylądkowa (Drosera capensis) w kulturze in vitro. 6 Z ARCHIWUM FOTOGRAFII PRZYRODNICZEJ Kwitnący Eucalyptus coccifera we wrocławskim Ogrodzie Botanicznym. Fot. Elżbieta Bogaczewicz Z PRAC STUDENTÓW I PRACOWNIKÓW OGRODU Porzeczka alpejska (Ribes alpinum). Praca wykonana w Ogrodzie Botanicznym UWr. 7 Mgr inż. arch. krajobrazu Anna Jaśkiewicz NASZE PASJE Na sofie „Praga”. Z DOROTĄ KEHL, kierownikiem obiektu dydaktycznego wrocławskiego Ogrodu Botanicznego, rozmawia Wojciech Chądzyński Dorota Kehl na tle Mostu Karola i Hradczan. Praga moja miłość W czasie jednej z wycieczek było tak gorąco, że nawet w cieniu trudno się oddychało. Zdecydowałyśmy wtedy, że popływamy statkiem po Wełtawie. Samo czekanie stało się udręką. Upał, ze czterdzieści stopni, a jedyny kawałek cienia, dosłownie tyle, ile wynosi długość buta, rzucał mur nabrzeża. Ja już po kilkunastu minutach miałam dość stania, ale moje dziewczyny uparcie tkwiły pod murem i czekały na stateczek. Z nudów zrobiłam im zdjęcie – okazało się jednym z ciekawszych. – Oprócz podróży, kolejną Pani pasją jest fotografowanie… – Z każdego wyjazdu przywożę po kilkaset zdjęć. Teraz, w dobie fotografii cyfrowej, to normalne. Spośród nich wybieram około stu i zanoszę do zakładu fotograficznego, aby zrobić odbitki. Jestem tradycjonalistką i uważam, że najlepiej oglądać zdjęcia w albumie. Przeglądanie ich na komputerze to nie to samo. Bardzo lubię z córkami siadać wieczorem przy herbatce, otwierać kolejny album i wspomnieniami wracać do miejsc, w których byłyśmy. – Często na wyprawy zabieracie ze sobą jeszcze jednego uczestnika… – Naszą jamniczkę Dinę. Kiedy po raz pierwszy z nami jechała, była to wyprawa do Pragi samochodem. Starsza córka wcześniej załatwiła dla psa wszystkie papiery. Podjeżdżamy cudowną trasą przez Przełęcz Okraj do punktu kontroli granicznej. Oprócz nas nie ma ni- kogo. Pusto. Wysiadamy, a Dina oczywiście pierwsza. Pracownicy przejścia granicznego byli nią tak zachwyceni, że tylko pobieżnie sprawdzili nasze paszporty i psie dokumenty. Jeżeli chodzi o Dinę, to pamiętam jeszcze jedną sympatyczną przygodę – co prawda niezwiązaną z Pragą – której była główną bohaterką. Pewnego dnia schodziliśmy ze Śnieżki na dół do Karpacza, a pod górę szła niewielka grupa turystów. Sama młodzież. W pewnym momencie jedna z dziewcząt mówi: „W nosie mam Śnieżkę, dalej nie idę. Jestem zmęczona”. Na to jej koleżanka z uśmiechem, wskazując na Dinę: „Zobacz, jamnik wszedł, i ty też dasz radę”. Zmęczona błyskawicznie zripostowała: „Daje radę, bo to jest jamnik wysokogórski”. A tak na marginesie, to nasza jamniczka ma certyfikat wejścia na Śnieżkę i wszelkie możliwe pieczątki ze schronisk wokół Karpacza! – Zwiedziła już Pani prawie całą Europę. Jednak Praga jest miastem, do którego wraca Pani najczęściej… – Uwielbiam spacery po tych uroczych praskich uliczkach, gdzie historia jakby się zatrzymała w miejscu, gdzie ludzie żyją bez pośpiechu i są radośnie nastawieni do wszystkich. Wspaniała jest też Praga w nocy, bo ma wtedy niepowtarzalny i tajemniczy klimat. W ubiegłym roku, modernizując swój pokój, wymieniłam stare meble na nowy komplet wypoczynkowy „PRAGA”, a na ścianach powiesiłam oprawione w ramki nasze zdjęcia z wypraw do Pragi. Czy to nie jest miłość? Fot. Dorota Kehl Fot. Alicja Kehl › › – Czy można zakochać się w mieście? – Ależ oczywiście, i ja jestem tego najlepszym przykładem. Od wielu bowiem lat Praga czeska jest właśnie moją miłością. – Jak zrodziło się to uczucie? – W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku moja ciocia pracowała w Taborze – uroczym miasteczku w południowej części Czech. Jeździłam do niej pociągiem i w Pradze miałam przesiadkę. Bardzo często pociąg, którym przyjeżdżałam z Wrocławia, spóźniał się, więc nie chcąc siedzieć czterech godzin na dworcu kolejowym, zostawiałam walizkę w przechowalni i wyruszałam zwiedzać Pragę. Najpierw było Václavské námestí, Staré Mesto, Malá Strana, a potem kolejne dzielnice i uliczki. Przez tych parę godzin, po kilka razy w roku, zakochałam się w tym przepięknym mieście. – O ile wiem, to tym uczuciem zaraziła Pani również swoje córki… – Nie tylko córki, ale też i siostrzenicę. Teraz, gdy tylko mam wolny W dawnej żydowskiej dzielnicy Josefov. czas, rzucam hasło: jedziemy do Pragi. Odzew ze strony dziewcząt jest natychmiastowy. „Oczywiście, że jedziemy!”. Potem już tylko szybkie szukanie noclegu w internecie, rezerwacja, a następnego dnia wyjazd o piątej nad ranem. O dziesiątej jesteśmy na miejscu, szybki prysznic, kawa albo inne picie i na miasto. Zwiedzanie do późnej nocy, krótkie spanie i rano znów na miasto. Mam szczęście do zwiedzania Pragi. Prawie zawsze jest ładna pogoda, a czasami nawet za bardzo. Wtedy chodząc uliczkami, szukamy cienia albo wchodzimy do starych domów, kościołów lub pałaców, aby się schłodzić. Fot. Alicja Kehl Fot. Alicja Kehl 8 W oczekiwaniu na statek. ROŚLINA ROKU czowy ze szkodliwych złogów. Stosuje się je w profilaktyce i leczeniu kamicy moczowej oraz stanów zapalnych gruczołu krokowego, a także w leczeniu infekcji i stanów zapalnych dróg moczowych. Mają również działanie napotne, przeciwwrzodowe i żółciopędne. Odpowiednio sporządzone wyciągi wodno-alkoholowe wstrzymują rozwój bakterii i grzybów w przewodzie pokarmowym oraz niszczą chorobotwórcze drożdżaki z rodzaju Candida. Duże znaczenie ma też fakt, że leki z hortensji łagodzą objawy tak częstych dolegliwości, jak alergie. WIOLETTA FOREMSKA Fot. Ewa Biała atrząc na piękne kwiaty hortensji, nie zdajemy sobie sprawy, że początki kariery tej pięknej rośliny nie wiązały się z jej walorami ozdobnymi, tylko z właściwościami leczniczymi i użytkowymi. Niektóre części krzewu, bogate w różnorodne cenne substancje, wykorzystuje się do produkcji papieru, mydła, a przede wszystkim aptecznych specyfików, takich jak napary, wyciągi, ekstrakty, nalewki, olejki eteryczne oraz destylaty. Do dziś w Chinach i Korei uprawia się hortensje na plantacjach. Liście niektórych hortensji można suszyć i sporządzać z nich napar. Do tego celu nadają się przede wszystkim liście hortensji P 9 Ulistnione pędy hortensji krzewiastej 'Grandiflora'. Źródło zdrowia i radosnego podniecenia Nalewka hortensjowa Działa euforyzująco, przeciwdepresyjnie i korzystnie na przewód pokarmowy. 2 łyżki kłącza lub ziela hortensji, 2 łyżki glistnika, 1 łyżkę żubrówki lub nostrzyka, 2 łyżki kwiatu lub ziela dziurawca zalać 500 ml alkoholu 40% i odstawić na 14 dni. Przefiltrować. Zażywać po 5–10 ml dwa razy dziennie. NAPARY Z HORTENSJI: Łagodzący objawy alergii Hortensja bukietowa, forma wielkokwiatowa. Za: Vilmorin’s Blumengärtnerei, Band II, Berlin 1896. Hortensja ogrodowa. Za: Vilmorin’s Blumengärtnerei, Band II, Berlin 1896. Po 1 części kłącza lub ziela hortensji, krwawnika, rumianku i czarnuszki. Sporządzić napar (1 łyżka na 200 ml wrzątku), pić dwa razy dziennie po 100 ml. Stosowany w leczeniu chorób układu moczowego Po 2 części ziela lub kłącza hortensji, liścia ortosyfonu, ziela wierzbówki, po 1 części ziela nawłoci, liścia mącznicy, ziela połonicznika i liścia borówki. Łyżkę mieszanki zaparzać w 200 ml wody i pić napar trzy razy dziennie przez tydzień. Po dwutygodniowej przerwie kurację można powtórzyć. Fot. Ewa Biała piłkowanej (Hydrangea serrata) z grupy Amacha, które nie zawierają cyjanków, a zaparzona z nich herbatka jest naturalnie słodka. W Ameryce Indianie z plemienia Cherokee wykorzystywali korzenie i korę hortensji krzewiastej (H. arborescens) jako specyfik bardzo skuteczny w leczeniu rozmaitych dolegliwości: od kamieni nerkowych po oparzenia. W Japonii pędy hortensji bukietowej (H. paniculata) używane są przy produkcji wysokiej jakości papieru. Zawarta w ich włóknach kleista substancja, zwana nori, służy do wzmacniania bardzo cienkiego papieru. Surowcem leczniczym uzyskiwanym z tej hortensji jest kłącze. Wykopuje się je wraz z korzeniami jesienią, myje i suszy. Kłącze zawiera wiele dobroczynnych substancji, takich jak: saponiny, izokumaryny, glikozydy fenolowe, flawonoidy, nitrylozydy, alkaloidy oraz olejki eteryczne. W liściach tego pospolitego krzewu znajdują się hydrangina, saponiny, oraz substancje cyjanogenne. Właściwości lecznicze ma również odmiana hortensji ogrodowej H. macrophylla var. thunbergii. Surowcem do wyrobu leków są liście, bogate w dwuhydroizokumaryny oraz izokumaryny – tunberginole A, B, F. Zbiera się je przed kwitnieniem lub podczas jego trwania. Preparaty z hortensji działają moczopędnie i odkażająco na drogi moczowe, oczyszczają układ mo- Surowiec leczniczy z hortensji krzewiastej. CO NAM GROZI 10 odzaj hortensja (Hydrangea) obejmuje wiele gatunków krzewów, z których kilka należy do najczęściej uprawianych w naszych ogrodach roślin ozdobnych. Największą ich zaletą są piękne i trwałe kwiaty, pojawiające się w okresie, kiedy inne krzewy już przekwitają. R która łatwo atakuje osłabione rośliny, jest szara pleśń, wywoływana przez Botrytis cinerea. Grzyb ten powoduje macerację tkanek pod wpływem działania enzymów pektolitycznych. Na płatkach kwiatowych oraz na liściach pojawiają się wodniste plamy. W warunkach zmniejszonej wilgotności porażone rozprzestrzenia się w czasie deszczu. Krople rozpryskującej się wody uwalniają powstałe na powierzchni blaszki liściowej zarodniki i przenoszą je na sąsiednie rośliny. Opadłe porażone liście należy zbierać, ponieważ są one miejscem zimowania sprawcy choroby. Po stwierdzeniu objawów krzewy po- na purpurowobrązowe. Grzybnia stanowiąca nalot rozwija się na powierzchni, a do komórek skórki zapuszcza ssawki, którymi czerpie pokarm. Choroba rozprzestrzenia się za pośrednictwem zarodników przenoszonych przez wiatr. Infekcja następuje przez nieuszkodzoną tkankę roślinną. Preparaty zaleca- Dolegliwości hortensji – choroby Liście hortensji z objawami niedoboru żelaza. Do uprawy hortensji najlepsza jest próchniczna gleba o lekko kwaśnym odczynie (pH 4,5–5,5). Krzewy te wymagają dosyć intensywnego nawożenia od kwietnia do końca lipca. Nawozy powinny lekko zakwaszać podłoże. Hortensje rosnące w glebie o odczynie zbliżonym do zasadowego cierpią na chlorozę liści. Powoduje ją ograniczona przyswajalność żelaza z podłoża o niewłaściwym pH. Przestrzenie pomiędzy nerwami liścia przebarwiają się na żółto, a nerwy pozostają zielone. W razie wystąpienia takich oznak należy zakwasić podłoże oraz uzupełnić niedobór żelaza przez podlanie lub opryskanie roślin chelatem tego pierwiastka. Jednym z dostępnych na rynku preparatów jest Mikrovit Fe. Zbyt intensywne zasilanie roślin, szczególnie nawozami azotowymi, może zmniejszyć ich odporność na choroby pochodzenia grzybowego. Szybko rosnące młode pędy mają delikatne tkanki, podatne na uszkodzenia i infekcje. Chorobą, tkanki zasychają. Na pędach roślin pozostających w spoczynku (okres jesienno-zimowy) zwykle od wierzchołków pojawia się nekroza rozszerzająca się w kierunku podstawy. Porażone pędy należy wycinać poniżej miejsca infekcji. Rozprzestrzenianiu się choroby sprzyja duże zagęszczenie roślin. Po stwierdzeniu objawów krzewy powinniśmy opryskać dwukrotnie w odstępie 10–14 dni preparatami Rovral Flo 255 SC lub Kaptan zawiesinowy 50 WP. Chorobą pojawiającą się jedynie na liściach jest ich plamistość. Mogą ją powodować grzyby z rodzaju Ascochyta, Cercospora, Phyllosticta oraz Septoria. Na porażonych tkankach pojawiają się okrągłe lub owalne brązowe plamy. Przebarwienia ogranicza purpurowobrunatna obwódka. Z czasem uszkodzona tkanka zasycha i może się wykruszać. Chore liście przedwcześnie zamierają i opadają. Krzewy z powodu osłabienia wolniej rosną, a ich wartość dekoracyjna maleje. Choroba najszybciej Pęd hortensji porażony przez szarą pleśń. winniśmy opryskać trzykrotnie w odstępach dziesięciodniowych preparatami: Bravo 500 SC, Topsin 500 SC lub Sportak 450 EC. Najłatwiejszą do zdiagnozowania chorobą hortensji jest mączniak prawdziwy, powodowany przez grzyba Erysiphe polygoni. Na najmłodszych liściach i pędach pojawia się biały, mączysty nalot grzybni. W warunkach zwiększonej wilgotności objawy chorobowe gwałtownie się rozprzestrzeniają. Chore liście zmieniają zabarwienie Plamistość liści hortensji. ne do zwalczania mączniaka prawdziwego to na przykład Nimrod 250 EC lub Score 250 EC. Hortensje są roślinami dosyć odpornymi. Musimy być jednak czujni, aby radość z widoku pięknie rosnących krzewów nie została zakłócona. Zwracajmy szczególną uwagę na stan roślin po opadach deszczu, takie warunki sprzyjają bowiem rozwojowi chorób pochodzenia grzybowego. Tekst i zdjęcia: MARCIN KACZMAREK WIEŚCI Z WOJSŁAWIC śród kilku tysięcy drzew i krzewów, które rosną w Arboretum w Wojsławicach, jedno jest wyjątkowe. Mimo że nie należy do najstarszych okazów, budzi powszechne zainteresowanie. Jest to bowiem – dzięki staraniom polskich dendrologów, którym Wojsławice zawdzięczają wiele cennych roślin – pierwsza w Polsce udana aklimatyzacja tego gatunku, nazywanego drzewem królów. A oto historia najstarszego i najpiękniejszego polskiego cedru. W 11 Historia najstarszego polskiego cedru miczny podgatunek cedru libańskiego, czyli Cedrus libani subsp. stenocoma (nazwa pochodzi z greki: stenos = wąski, coma = czub). Spośród czterech znanych gatunków cedrów ten uważany jest za najbardziej mrozoodporny. W naturalnym środowisku dorasta do 20–40 m wysokości, a w Europie Zach. osiąga zaledwie 10–20 m. Fot. Hanna Grzeszczak-Nowak Fot. Jerzy Tumiłowicz znajdowała się jedna czteroletnia siewka cedru – podarowana przez Ogród Botaniczny w Göteborgu. Do tradycji tej szwedzkiej placówki naukowej należało coroczne organizowanie botanicznych ekspedycji w różne regiony świata, po nasiona i żywe okazy cennych gatunków. W 1959 roku w górach płd.-zach. Turcji, w najwyższym paśmie gór Wojsławicki cedr w roku 1970 – 2 m wysokości. Fot. Tomasz Bojarczuk Szyszki wyrastają na 4−5-letnich krótkopędach. Taurus, na wysokości około 1800 m n.p.m, wyprawie udało się zebrać nasiona opisane jako Cedrus libani. Dziesięć uzyskanych z nich siewek przesłano do Kórnika, ale przetrwały tylko dwie. Jedną profesor posadził w swoim Arboretum, drugą przeznaczył dla Wojsławic, wierząc, że znajdzie tu ona lepsze warunki do wzrostu – i nie pomylił się. W 1989 roku wojsławicki cedr zawiązał pierwszych 60 szyszek. Bystre oko doświadczonego dendrologa, profesora Jerzego Tumiłowicza z Arboretum SGGW w Rogowie, wychwyciło ich odmienne cechy – były mniejsze od szyszek cedru libańskiego (C. libani), a większe od atlaskiego (C. atlantica). Także bardziej stożkowaty pokrój drzewa, utrzymujący się nadal przewodnik i wolniejszy wzrost wskazywały na cedr turecki – ende- Początkowo jego nasiona miały niską zdolność kiełkowania (ok. 5%), ale z biegiem lat ich jakość się poprawiała. W marcu 2000 roku zaobserwowano liczne samosiewy o charakterystycznych czerwonych kiełkach. W większości polskich ogrodów botanicznych rosną już 2–3-metrowe wojsławickie cedrowe „dzieci“, m.in. w Ogrodzie Roślin Leczniczych w Gdańsku, w Ogrodzie Botanicznym PAN w Warszawie, w arboretach w Glinnej i Sycowie oraz w Rogowie, gdzie wytrzymały bez uszkodzeń zimę 2005/06 z temperaturą poniżej –30°C. Pięćdziesięcioletni cedrowy brat bliźniak rośnie nadal w Arboretum Kórnickim, nigdy jednak nie zawiązał szyszek i jest niższy, ma tylko 16 m wysokości i 65 cm obwodu, wojsławicki zaś – 22 m i 210 cm. HANNA GRZESZCZAK-NOWAK Wojsławicki cedr około roku 1975 − 5 m wysokości. Fot. Hanna Grzeszczak-Nowak Późną jesienią 1965 roku dr Władysław Bugała (1924–2008), kierownik Arboretum PAN w Kórniku, późniejszy profesor i dyrektor tej placówki oraz Instytutu Dendrologii PAN, wybrał ze szkółki kilka gatunków drzew iglastych uważanych za nie w pełni odporne na mróz w naszym klimacie. Młodemu stażyście polecił zapakować je do podróży – na następny dzień zaplanował wyjazd do parku w Wojsławicach. Od pewnego czasu w gremiach naukowych Instytutu rozważano możliwość przejęcia i przekształcenia Wojsławic oraz Przelewic – dwóch najcenniejszych kolekcji dendrologicznych na tzw. Ziemiach Odzyskanych – w placówki badawcze PAN. Były też Wojsławice cennym źródłem nasion i sadzonek unikatowych roślin. Na wyprawę zabrano, zaopatrzonego w szpadel i notes, Tomasza Bojarczuka − owego młodego, pracującego zaledwie od miesiąca, stażystę, który po latach został następcą profesora Bugały w Arboretum. Na miejscu w rozładunku roślin uczestniczył zasłużony ogrodnik Czesław Terlecki (1899–1984), opiekun wojsławickiej kolekcji od 1948 roku. Wśród szydlic, cedrzyńców, głowocisów i kuningamii Fot. Hanna Grzeszczak-Nowak Dr Tomasz Bojarczuk z trzyletnią siewką wojsławickiego cedru, 1999. Wojsławicki cedr w roku 2000 – 20 m wysokości i 160 cm obwodu. BYŁO, JEST, BĘDZIE 12 Plan Ogrodu Botanicznego Warto zobaczyć Na upalne letnie dni polecamy cieniste zakątki Ogrodu Botanicznego, na przykład wschodni kraniec arboretum, gdzie kwitną najrozmaitsze gatunki i odmiany Rośliny Roku 2009 – hortensji, wśród nich hortensja ogrodowa (Hydrangea macrophylla) 'Mariesii Lilacina' (1). W alpinarium warto zwrócić uwagę na „górkę nowozelandzką” – w grupie roślin pochodzących z antypodów zobaczymy tam szczaw pogięty (Rumex flexuosus) (2), zaskakujący całkowicie brązowymi pędami i liśćmi. Lustro wody w basenie zlokalizowanym w dziale roślin ozdobnych pokrywają różnobarwne liście i kwiaty grzybieni; tuż przy brzegu czerwienieje Nymphaea 'James Brydon' (3). W cieniu budynku świetnie czuje się funkia (Hosta) 'June' (4) oraz jej liczne krewniaczki. Gdy upał zanadto nie doskwiera, można wstąpić do szklarni i zobaczyć, jak wygląda drzewo, z którego nasion produkuje się kakao, czyli kakaowiec właściwy (Theobroma cacao) (5). Interesujące są też kaktusy i agawy (Agave) (6, opis na str. 1) – najważniejsze spośród żywych eksponatów wystawy „Sukulenty Meksyku”. • LIPCOWE IMPREZY • LIPCOWE IMPREZY • LIPCOWE IMPREZY • Ogród Botaniczny we Wrocławiu – zbiórka w niedzielę SPACERY Z PRZEWODNIKIEM Mamy już wakacje i sezon urlopowy, więc odbędą się tylko dwa niedzielne spacery, ale za to poświęcone atrakcyjnym grupom roślin, pretendującym do miana narodowych kolekcji wzorcowych. Opowiadać o nich będą ich długoletni opiekunowie. o godz. 12 pod dębem przy Alei prof. F. Paxa. 5 lipca Arboretum w Wojsławicach – zbiórka w niedzielę o godz. 12 na grobli obok kasy. 12 lipca Wstęp – w cenie biletu do Ogrodu. Rośliny wodne naszych ogrodów dr Ryszard Kamiński Prezentacja kolekcji liliowców (Hemerocallis) + kiermasz dr Jolanta Kozłowska-Kalisz Fot. Jolanta Kochanowska • Z ŻYCIA OGRODU • Z ŻYCIA OGRODU • Z ŻYCIA OGRODU • Yuliana i Scorpio z Nowej Gwinei. • Takich egzotycznych gości nasz Ogród jeszcze nie widział. Ósmego maja odwiedzili nas Yuliana Gombo i Scorpio Kogoya – Papuasi z miejscowości Wamena na Nowej Gwinei, oddalonej od Wrocławia o 14 tysięcy kilometrów. Przylecieli do Polski na zaproszenie wrocławskich dziennikarzy, z którymi zawarli znajomość podczas ich niedawnej wyprawy do Indonezji. Oboje mają zainteresowania przyrodnicze; Scorpio jest z zawodu przewodnikiem turystycznym, Yuliana zaś studiuje agrotechnikę. Pierwszy raz w życiu opuścili swoje rodzinne strony, więc z ogromnym zainteresowaniem oglądali zarówno nasze kolekcje roślinne, jak i zwierzęta w Ogrodzie Zoologicznym oraz zabytkową architekturę miasta. Szczególnie zachwyciło ich przedstawienie „Traviaty” Giuseppe Verdiego w Operze Wrocławskiej. Z Dolnego Śląska, gdzie zwiedzili jeszcze Arbo- retum w Wojsławicach, zamek Książ i wiele innych atrakcyjnych miejsc, pojechali do Krakowa, w Tatry, na Polesie, do Warszawy i nad Bałtyk. Na trasie podróży powrotnej na Nową Gwineę znalazła się między innymi Wenecja. • W wojsławickim Arboretum odbyła się 9 i 10 maja konferencja „Regiony Europy – samorządność w realizacji europejskiej polityki spójności”, organizowana przez Dolnośląską Izbę Rolniczą. Towarzyszył jej kiermasz wyrobów rzemiosła artystycznego i lokalnych produktów ekologicznych oraz występy zespołów ludowych. • Na polsko-ukraińskim pikniku, zorganizowanym 6 czerwca w Ogrodzie Botanicznym z okazji Dni Narodowego Uniwersytetu Lwowskiego im. Iwana Franki na Uniwersytecie Wrocławskim, spotkali się przedstawiciele władz i kadry naukowej obydwu uczelni.