Grubosze, rozchodniki, eszewerie…

advertisement
Pismo Ogrodu Botanicznego
Uniwersytetu Wrocławskiego
Czerwiec 2010
Grubosze, rozchodniki, eszewerie…
glądając kolekcję sukulentów w naszym Ogrodzie, warto zwrócić
uwagę na grupę roślin z rodziny gruboszowatych (Crassulaceae).
Można je znaleźć zarówno w starej kaktusiarni, jak i w szklarniach z sukulentami Afryki i Meksyku. Nazwa tej rodziny wywodzi się od łacińskiego słowa „crassus”, czyli „gruby”. Należą do niej rodzaje: grubosz (Crassula), rozchodnik (Sedum), eszeweria (Echeveria), kalanchoe (Kalanchoe), eonium (Aeonium), Aichryson, kotyledon (Cotyledon), Monanthes, Pachyphytum, Adromischus. Są to niewielkie rośliny zdolne gromadzić duże zapasy wody w swych mięsistych łodygach i liściach, co umożliwia im przetrwanie długich okresów suszy.
W naszej kolekcji znajdują się głównie rośliny afrykańskie i meksykańskie. Najwięcej można ich zobaczyć w szklarni z ekspozycją sukulentów
Afryki, gdzie najliczniejszym rodzajem jest grubosz. Są to zimozielone
krzewy o wysokości od 2 cm do 1,5 m. Ich łodygi są mięsiste, zielne, czasem drewniejące u podstawy. Małe, pojedyncze kwiaty wyrastają u nasady
liści, tworząc białe bądź różowe, rzadziej czerwone lub żółte grona. Grubosze mają gładkie liście, niekiedy pokryte woskowym nalotem, który
ogranicza parowanie wody. Do tego rodzaju należy grubosz portulakowaty (Crassula portulacea), bardzo popularny w naszych mieszkaniach, zwany potocznie „drzewkiem szczęścia”,
a także grubosz widłakowaty (C. lycopodioides) i jego odmiany, grubosz drzewiasty (C. arborescens)
o popielatych liściach z czerwoną obwódką i wiele innych. Ciekawą grupą są
występujące na Wyspach Kanaryjskich
eonia – krzaczaste lub mające pojedynczą łodygę rośliny, których liście tworzą ścisłe rozety.
Najciekawsze to osiągające
duże rozmiary Aeonium nobile, Ae. canariense,
Ae. haworthii czy też
O
Adromischus cooperi. Fot. Anna Banasiak
talerzowate Ae. tabuliforme. Kolejny interesujący rodzaj to kalanchoe.
Największą wysokość osiąga okazałe Kalanchoe beharensis, które dorasta
nawet do 5 m. Do cieszących się od niedawna dużą popularnością należą
żyworodne, wytwarzające na obrzeżach liści dużą ilość rozmnóżek (maleńkich roślinek) K. daigremontiana i K. tubiflora. Natomiast do najładniejszych zalicza się dostępne w kwiaciarniach K. blossfeldiana i jego odmiany o pięknych, różnobarwnych kwiatach.
Z kolei w szklarni z sukulentami Meksyku najliczniejszy rodzaj to rozchodnik. Najciekawsze jest Sedum rubrotinctum i jego odmiana 'Aurora'
– płożące się rośliny, których liście w słoneczne, letnie dni przebarwiają się
na ciemnoróżowo i czerwono, a w zimie zielenieją. Podobne, lecz wyrastające w górę, jest S. pachyphyllum. Zobaczyć tu jeszcze można S. arborescens, S. stahlii, S. nussbaumerianum, S. hintonii i inne. Rozchodniki
są roślinami delikatnymi i bardzo łatwo, zwłaszcza przy przesadzaniu, tracą
liście. Oprócz nich w szklarni tej spotkamy jeszcze innych przedstawicieli
gruboszowatych, takich jak rozetowe eszewerie, tworzące latem dzwonkowate kwiaty o różnych barwach, gatunki z rodzaju Pachyphytum o grubych, szpiczastych liściach i międzyrodzajowe mieszańce ×Graptoveria.
Wszystkie gruboszowate potrzebują
mocno przepuszczalnego podłoża, silnego nasłonecznienia i umiarkowanego podlewania. Należy pamiętać,
że są to rośliny klimatu suchego
i nadmiar wody może doprowadzić do uszkodzenia, a nawet do
śmierci rośliny. Odpowiednio pielęgnowane będą jednak długo
cieszyć nasze oczy.
JACEK KAŃSKI
ZE STARYCH KSIĄG
2
Cedr libański
tóż z nas nie zna, lub nie słyszał o cedrach Libańskich, a mianowicie o siedmiu
z nich olbrzymich wymiarów, o których legenda powiada, że krzewiły się już za
czasów Salomona. Długoletność tych drzew nie ulega żadnéj wątpliwości, podanie więc
to przedstawia wiele prawdopodobieństwa.
„Szczątki starożytnych lasów cedrowych, które niegdyś wieńczyły Liban, powiada
Pouchet, są zwiedzane z religijném poszanowaniem przez wędrowców podróżujących
w Syryi – wszelako z lasów, które ongi Salomon polecił zniszczyć stutysięcznej armii
robotników, dla zbudowania świątynii Panu, nie pozostało ani śladu. W 1787 roku,
pewien podróżny naliczył blizko sto cedrów na Libanie, z pośród których siedm
odznaczało się kolosalnym wzrostem. W 1830 roku, szczątki te istniały jeszcze i jak się
zdaje przetrwają bardzo długo, gdyż ludność arabska otacza je osobliwszém
poważaniem.
Wszelako Liban nie jest wyłącznym rodzicem cedrów. Wędrowcy opisują w malowniczych barwach przepyszne lasy cedrowe w Azyi Mniejszéj, a mianowicie w Taurus
w Cylicyi, gdzie krzewi się flora wielce bogata. Dęby, sosny, jodły, cisy, drzewa oliwne,
mirtowe i laurowe, rozrastają się tam w niezliczoném mnóstwie, lecz wśród nich cedry
imponują wzrostem i wspaniałością.
Fizyognomia ich jest charakterystyczną. – Od jodły czerpnęły gałęzie horyzontalne, –
od sosny włoskiéj szeroką koronę liścienną, rozpostartą w postaci parasola, – i połączyły
w sobie surową powagę drzew szyszkowych, z okazałością najpiękniéjszych dębów.
Obrazy z życia Flory. Opracował według najnowszych źródeł Wincenty Niewiadomski.
Warszawa, drukiem Józefa Ungra, 1880, s. 68, 71 (pisownia oryginalna).
K
Wincenty Niewiadomski (1826–1892) – warszawski literat, publicysta, popularyzator
wiedzy przyrodniczej; z zawodu urzędnik, pracował m.in. w mennicy Królestwa
Polskiego i na kolei.
Gałązka cedru z szyszkami. Za: Christoph Jakob Trew, Plantae selectae, Nürnberg 1750–1773.
Rośliny kupione i obchodzenie się z niemi
ierwsze w życiu naszem rośliny otrzymujemy zwykle w podarunku, rzadziej kupujemy je sami, a skoro raz obudzono w nas zamiłowanie do roślin staramy się
przez kupno znacznej liczby najrozmaitszych, postawić swą hodowlę kwiatów pokojowych na możliwie wysokim stopniu doskonałości. Jeżeli wtedy spotka nas jeden i drugi zawód, co jest przecież rzeczą zupełnie naturalną wobec braku doświadczenia, to zdarza się często, że przestajemy interesować się roślinami a uczucie przyjemności ustępuje miejsca zniechęceniu. Są to chwile bardzo niebezpieczne
dla miłośnika kwiatów, gdy utraci wiarę w swą sztukę i ochotę do powolnego, stopniowego zżycia się ze światem roślinnym i zapoznania się ze wszystkiemi jego potrzebami. To też nie jest dobrze, jeżeli w samym początku nakupimy odrazu wiele
różnych roślin. Daleko łatwiej i pewniej nabędziemy doświadczenia, jeżeli na początek sprobujemy sił naszych na kilku szczególnie wytrzymałych, jak: zielistka
(chlorophytum), bluszcz, pelargonia, fuksja, tradescantia, i dopiero później weźmiemy się do roślin delikatniejszych.
Najlepszą porą do kupowania roślin jest niewątpliwie wiosna i lato. Pokoje nasze mają wtedy najwięcej światła i powietrza, natomiast wolne są od „suchego”
ciepła zimowego. W tym czasie mniejsza zachodzi różnica między pokojem a szklarnią, przeto roślinom łatwiej przyzwyczaić się do nowych warunków.
Robert Betten, Praktyczna hodowla kwiatów, przekład według 5-go wydania oryginału, Wydawnictwo M. Arcta w Warszawie 1911, s. 21 (pisownia oryginalna).
P
Pelargonia pasiasta (Pelargonium zonale). Za: Vilmorin’s Blumengärtnerei, Band II, Berlin 1896.
Robert Betten (1861–1916) – niemiecki ogrodnik, redaktor „Praktycznego Poradnika Sadowniczo-Ogrodniczego”, autor książek o pielęgnowaniu roślin
pokojowych. Jego imieniem nazwano jedną z odmian gruszy.
CZASOPISMO WYDAWANE PRZEZ OGRÓD BOTANICZNY
UNIWERSYTETU WROCŁAWSKIEGO
Adres redakcji:
ul. Sienkiewicza 23
tel. (071) 322 59 57 w. 14
50-335 Wrocław
e-mail: [email protected]
Komitet redakcyjny:
Wojciech Chądzyński – przewodniczący
Anna Banasiak, Magdalena Mularczyk
Autorzy:
Ewa Biała, Hanna Grzeszczak-Nowak, Ryszard Kamiński,
Jacek Kański, Justyna Kiersnowska, Jolanta Kochanowska,
Jolanta Kozłowska-Kalisz, Krystyna Kromer, Tomasz Nowak,
Karolina Sokołowska, Krzysztof Szczerbiński, Adam Szepiela
www.ogrodbotaniczny.wroclaw.pl
dtp i druk: 6x7 ([email protected])
BOTANICZNE FASCYNACJE
W
2008 roku cała Polska ekscytowała się podróżą premiera D onalda Tuska do Peru
i przyznaniem mu przez tamtejsze
wł adz e wys ok iego odz na cz enia
państwowego – Orderu Słońca Peru. Mało kto wie, że równo 60 lat
wcześniej w taki sam sposób uhon orowa ny z ostał z a s zc z egól ne
zasługi dla tego kraju wrocławski
botanik, dawny asystent Ogrodu
i Muzeum Botanicznego, profesor
August Weberbauer (1871–1948)
– p i o n i e r b a d a ń f l o r y s t y cz n y c h
w peruwiańskich Andach.
3
W latach 1901–1905 odbył swoją
pierwszą podróż po Ameryce
Południowej. Potem los rzucił go
do Kamerunu, gdzie przez dwa lata
kierował ogrodem botanicznym
w nadmorskim mieście Victoria
(obecnie Limbé). Wreszcie w 1908
roku jego drugą ojczyzną stało się
Peru, w którym miał spędzić resztę
życia, pracując najpierw w ogrodzie
zoologicznym i botanicznym, a od
1914 roku poświęcając się z wielkim zamiłowaniem badaniom florystycznym na terytorium Peru,
Boliwii, Chile i Argentyny. Przez
wiele lat wykładał też botanikę farmaceutyczną na Universidad Mayor de San Marcos w Limie.
Chyba żaden z dawnych pracowników wrocławskiego Ogrodu Bo-
Grupa botaników we wrocławskim Ogrodzie Botanicznym, drugi od lewej stoi dr August Weberbauer, ok. 1900. Archiwum OBUWr.
Wejście do Ogrodu Botanicznego
w mieście Victoria w Kamerunie,
1904. Deutsches Bundesarchiv.
Fot. Grzegorz Wójcik
tanicznego nie miał tyle szczęścia,
co on, jeśli chodzi o możliwość eksploracji egzotycznych obszarów na
drugiej półkuli. Urodzony w naszym mieście syn mikologa Ottona
Weberbauera i jego żony Antonii,
z domu Adamczyk, studiował biologię na uniwersytetach we Wrocławiu, Berlinie i Heidelbergu.
W 1894 roku, wkrótce po promocji
doktorskiej, został zatrudniony
w Ogrodzie na stanowisku asystenta. Z początkiem nowego stulecia
pociągnął go jednak daleki świat.
Podczas swoich podróży, finansowanych przez Królewską Pruską
Akademię Nauk, Muzeum Historii
Naturalnej (Field Museum of Natural History) w Chicago oraz macierzysty uniwersytet, August Weberbauer penetrował przede wszystkim górskie pasma Andów. Zdobyta wiedza pozwoliła mu wydać
w 1911 roku fundamentalne dzieło
Świat roślinny peruwiańskich Andów w zarysie. Ponadto napisał kilkanaście obszernych prac, dotyczących głównie szaty roślinnej południowoamerykańskich gór, i liczne artykuły opublikowane w fachowych czasopismach. Współpracował z ośrodkami botanicznymi
w Berlinie-Dahlem, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych.
Tamtejsi naukowcy opracowywali
dostarczany przez niego materiał
zielnikowy. Zachowana spuścizna
po śląsko-peruwiańskim przyrodniku obejmuje również notatki
z zakresu geografii, geologii, klimatologii, a nawet etnografii.
Wśród interesujących profesora
Andy Peruwiańskie w rejonie Machu Picchu.
Weberbauera terenów był szczególnie cenny z botanicznego i zoologicznego punktu widzenia region
San Martín w północnym Peru.
Charakterystyczne dla tego obszaru są lasy mgliste, rosnące w wysokich górach strefy międzyzwrotnikowej, powyżej ciepłych i wilgotnych lasów deszczowych. Bogactwo flory i fauny jest tam imponujące. W koronach drzew bujnie
rozwijają się epifity: paprocie, storczyki, „bromelie”, czyli przedstawicielki rodziny ananasowatych
(Bromeliaceae), cieniolubne mchy.
W samych tylko chłodnych lasach
mglistych naliczono w sumie prawie 1000 gatunków roślin, a w całym regionie około 5000. Spośród
ciekawych zwierząt można wymienić bardzo rzadką, zagrożoną wyginięciem małpę – wełniaka żółtego,
należącą do rodziny jeleniowatych
tarukę, gryzonia aguti, niedźwiedzia andyjskiego, kondora królewskiego, papugę amazonkę żółtogłową. Warto dodać, że 1983 roku
utworzono tam Park Narodowy
Río Abiseo, który przed dwudziestu laty wpisany został na listę
Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.
Wśród badaczy roślin i zwierząt
istnieje zwyczaj, że nowo odkrywanym gatunkom nadaje się nazwy
utworzone od nazwisk bądź też
imion osób, które je po raz pierwszy znalazły na naturalnych stanowiskach. O „wydajności” profesora
Weberbauera niech świadczy fakt,
że jego nazwisko, odmieniane na
wszelkie możliwe sposoby – weberbaueri, weberbauerianus, weberbaueriana, weberbauerianum –
stało się epitetem gatunkowym ponad 400 roślin całkowicie nowych
dla nauki.
Fot. Magdalena Mularczyk
Fot. Carl Hohl
Pod peruwiańskim niebem
Weberbauerocereus winterianus
we wrocławskim Ogrodzie Botanicznym – żywy pomnik Augusta
Weberbauera.
Słynny zaś niemiecki botanik samouk i znawca sukulentów Curt
Backeberg na cześć swojego zasłużonego kolegi nadał nowo odkrytemu kaktusowi nazwę rodzajową
Weberbauerocereus. Jeden z przedstawicieli tego rodzaju, Weberbauerocereus winterianus var. australis, rośnie od niemal 50 lat
w kaktusiarni wrocławskiego Ogrodu Botanicznego, upamiętniając
postać wybitnego podróżnika i „łowcy roślin”, kawalera orderu El Sol
del Perú.
MAGDALENA MULARCZYK
ROŚLINY DLA CIAŁA
4
ącznik pospolity (Ricinus communis), popularnie zwany rycynusem lub kleszczowiną pospolitą, należy do rodziny wilczomleczowatych (Euphorbiaceae).
Ojczyzną rącznika jest najprawdopodobniej Etiopia i Erytrea.
W Egipcie znany był od 4000 lat
pod nazwą „kiki”, w grobowcach
znaleziono jego nasiona, a w starych papirusach wskazówki, jak go
uprawiać i jak stosować olej rycy-
R
kiestanie, a później w Rosji, gdzie
nazywano go tureckimi konopiami.
W tym okresie zaczęto stosować
olej również jako smar do maszyn
przemysłowych.
Obecnie rącznik rośnie i jest
uprawiany w pasie między 50° szerokości geograficznej północnej
a 40° szerokości geograficznej południowej, na wszystkich kontynentach poza Australią i Antarktydą. Jego głównym producentem
Leczniczy
ciu latach prób zrezygnowano
z upraw polowych. Niekorzystne
warunki klimatyczne nie pozwoliły
na uzyskanie zadowalającej plenności i opłacalności.
Zależnie od klimatu rącznik
przyjmuje różne formy życiowe.
W strefach najcieplejszych jest
drzewem o wysokości do 13 metrów, a kierując się ku chłodniejszym rejonom, staje się krzewem,
byliną, a w końcu, jak na przykład
u nas, rośliną roczną i osiąga do
3 metrów wysokości.
Rącznik pospolity jest rośliną
rozdzielnopłciową, jednopienną,
skich. Kwitnienie trwa od lipca do
września. Zapylenie jest krzyżowe
(przez wiatr), ale może też dochodzić do samozapylenia. Owocami
są wydłużone, trójkomorowe torebki, zwykle pokryte kolcami, pękające wzdłuż trzech szwów.
W każdej komorze znajduje się
jedno duże (do 22 mm długości),
lekko spłaszczone nasienie. Łupina
nasienna jest błyszcząca, marmurkowo plamista, purpurowobrunatna, srebrzystoszara lub inna, w zależności od odmiany. Nasiona zawierają silnie działające glikoproteiny należące do najgroźniejszych
i śmiertelnie niebezpieczny
są Indie. Część systematyków
uznaje rącznik pospolity za gatunek zbiorowy z wieloma podgatunkami i odmianami, inni wyróżniają
16 odrębnych gatunków. W uprawie najbardziej rozpowszechnione
są podgatunki: perski, krwistoczerwony, zanzibarski, chiński i indyjski. W Polsce wyhodowano odmiany krajowe, jednak po kilkudziesię-
silnie rozgałęzioną. Liście są niezwykle dekoracyjne, długoogonkowe, 5–11-klapowe, ząbkowane,
z czerwono zabarwionymi nerwami. Największe dolne liście mają
do 1 metra szerokości. Wyraziste,
czerwone kwiatostany złożone są
u dołu z kwiatów męskich o bardzo
licznych pręcikach (do 1000
w kwiecie), a u góry z kwiatów żeń-
Fot. Jolanta Kochanowska
nowy w lecznictwie. Z Egiptu
rącznik dotarł do Indii, później do
Anglii i Ameryki. Wzmianki o nim
znaleziono też w wielu starożytnych pismach greckich, rzymskich
i arabskich. W 1788 roku olej rycynowy został dopuszczony do użytku przez farmaceutów angielskich.
W początkach XIX wieku rącznik
uprawiano na Kaukazie i w Tur-
Rącznik pospolity w Ogrodzie Botanicznym.
roślinnych trucizn. Zatrucie rycyną
objawia się u ludzi pieczeniem
w ustach, zawrotami głowy, wymiotami, gwałtowną biegunką
i skurczem jelit, zakłóceniem pracy
serca, drgawkami. Może nastąpić
zapaść i śmierć. Absolutnie nie
wolno przyjmować doustnie żadnych części rośliny. Nie należy
również sadzić rącznika w ogródkach, w których bawią się dzieci.
Ładne, kolorowe nasiona mogą być
dla nich śmiertelnie niebezpieczne!
Natomiast wytłaczany z nasion
olej rycynowy (36–70%) to powszechnie stosowany, wyjątkowo
skuteczny środek przeczyszczający.
Można go również stosować zewnętrznie do smarowania skóry
dotkniętej stanem zapalnym, brzegów powiek i lekkich oparzeń.
Świeży olej nie ma zapachu ani
smaku, ale na powietrzu łatwo jełczeje, staje się piekący i może być
niebezpieczny dla zdrowia. W połączeniu z kłączami paproci nerecznicy samczej (Dryopteris filix-mas)
leczy robaczycę. W kosmetyce pomaga wywabiać piegi i jest składnikiem brylantyny. Służy do wyrobu
plastrów. Jest także szeroko wykorzystywany w technice, metalurgii,
przemyśle chemicznym, skórzanym, tekstylnym (barwi tkaniny)
i innych.
Makuchy są wartościowym nawozem, a po dokładnym uparowaniu (ugotowaniu na parze) mogą
być użyte na paszę. Z włókna łodyg
sporządza się płótno na worki
i sznury. W Chinach liśćmi rącznika karmi się jedwabnika Attacus
ricini.
W Polsce rącznik pospolity to
przede wszystkim roślina ozdobna,
a przy okazji odstraszacz kretów.
JOLANTA KOCHANOWSKA
TO LUBIĘ!
W
5
s zk l a r n i a c h w r o c ł a w s k i e g o
Ogrodu Botanicznego znajduje się wiele roślin, które poza
swoim przyciągającym uwagę wygl ądem wyróż niaj ą się tak ż e –
wciąż mało poznaną w naszej strefie geograficznej – użytkowością.
I chociaż na innych kontynentach
wyk orz ystywan e są k ulina rn ie,
a często stanowią ważny składnik
diety, dla nas ich smak stanowi tajemnicę. Tajemnicę, którą niełatwo będzie poznać.
Do ciekawszych roślin, uprawianych na szeroką skalę w rejonie
Morza Śródziemnego oraz w Azji
Mniejszej, zaliczyć można rożko-
wiec strąkowy (Ceratonia siliqua).
Inne nazwy to: szarańczyn strąkowy, drzewo karobowe, karob. Należy do rodziny brezylkowatych
(Caesalpiniaceae). Jest drzewem
dorastającym do 10–15 metrów wysokości, o szarobrązowej korze. Ma
skórzaste, zimozielone liście,
złożone z 5–9 listków. Kwiaty zaś
są rozdzielnopłciowe, niepozorne
i zebrane w groniaste, kotkowate
kwiatostany. Owoce to brązowofioletowe strąki, osiągające do 20
centymetrów długości.
Szarańczyn jest jedną z roślin
biblijnych, a jego strąki określane
są powszechnie mianem chleba
świętojańskiego. Nazwa ta pochodzi od imienia świętego Jana
Chrzciciela, który podczas odosobnienia na pustyni spożywał nasiona ceratonii. Według podań roślina ta była głównym pożywieniem
dawnych pustelników. Stanowiła
także pokarm ludzi ubogich. I chociaż owoc nie jest ani wykwintny,
ani też szczególnie smaczny, to
często był prawdziwym dobrodziejstwem w okresach długotrwałego
nieurodzaju.
Nasiona są bardzo pożywne
i mają lekko słodki smak. Zawierają ponad 50% węglowodanów
i 6–7% białka. Zanim zaczęto upra-
waną mączką chleba świętojańskiego), stosowaną do zagęszczania
produktów spożywczych – oznaczoną symbolem E410. Dodaje się
ją do lodów, sosów, serów i zup.
Poza powszechnym wykorzystaniem w przemyśle spożywczym nasiona szarańczynu zasłynęły także
ze względu na inną charakterystyczną dla nich cechę. Stały się
uosobieniem precyzji natury, która
sprawiła, że są one identyczne.
Każde z ziaren ma stałą masę
równą 0,2 grama. W dawnych czasach wykorzystywane były do
ważenia kamieni szlachetnych.
Waga jednego nasionka ceratonii
Chleb
świętojański
Rożkowiec strąkowy – „chleb świętojański”. Za: Otto Wilhelm Thomé,
Flora von Deutschland, Österreich und der Schweiz, Gera 1885
(www.BioLib.de).
odpowiada jednemu karatowi. Samo słowo karat wywodzi się od nazwy karobu, czyli Ceratonia siliqua.
W Ogrodzie Botanicznym szarańczyn uprawiany jest w pojemniku. Od maja do października roślinę wystawia się poza szklarnię, na
zimę natomiast wraca do pomieszczenia, w którym utrzymywana jest
temperatura około 10°C. Nie wymaga szczególnych warunków klimatycznych czy uprawowych.
KAROLINA SOKOŁOWSKA
Fot. Magdalena Mularczyk
wiać na szeroką skalę buraki cukrowe i trzcinę cukrową, nasiona
szarańczynu były podstawowym
źródłem cukru w rejonie występowania rośliny. Przerabiano je na
mąkę wykorzystywaną do wypieku
chleba i ciastek, a także wyrobu
masy podobnej do czekolady, która
ze względu na smak zbliżony do kakao używana była jako jego substytut. Mąka uzyskana z ceratonii nadaje wypiekom ciemną barwę.
Z nasion szarańczynu wytwarza się
także gumę karobową (często nazy-
Drzewko rożkowca z niedojrzałymi strąkami w Ogrodzie Roślin Użytkowych w Bonn.
200 LAT OGRODU
6
2011 roku Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego będzie obchodzić 200-lecie swojego istnienia. Z tej okazji chcemy
przybliżyć Państwu dzieje placówki, która od 1974 roku wpisana jest na
listę zabytków województwa dolnośląskiego (dawniej wrocławskiego),
a od 1994 znajduje się w granicach historycznego centrum Wrocławia
objętego szczególną ochroną.
Ogród, kierowany od początku przez wybitnych botaników, już w połowie XIX wieku zyskał opinię wzorowej instytucji naukowo-badawczej
i dydaktycznej. Odbudowany po zniszczeniach ostatniej wojny, zajmuje
obecnie powierzchnię 7,4 ha i posiada około 12 tysięcy gatunków i odmian roślin z całego świata. Wyróżniają go zachowane do dziś obiekty
paleobotaniczne, z profilem geologicznym z 1856 roku na czele, bogate
kolekcje roślin ozdobnych oraz liczne elementy służące popularyzacji
wiedzy botanicznej i ogrodniczej w szerokich kręgach społeczeństwa.
Piękne położenie na skraju Ostrowa Tumskiego sprzyja wypoczynkowi
i zadumie.
Udajmy się więc nie tylko na spacer po malowniczych alejkach Ogrodu, lecz także w podróż w głąb jego imponującej historii.
W
Złote lata
systematyki roślin
też najlepszym w tamtych czasach
znawcą niektórych grup roślin,
zwłaszcza klonów (Acer), wilczomleczy (Euphorbia) i pierwiosnków (Primula). W Ogrodzie Botanicznym wielokrotnie reorganizował i udoskonalał układ działu systematyki roślin według aktualnego
stanu wiedzy. Kierował także Muzeum Botanicznym, które mieściło
się w budynku dzisiejszego Instytutu Biologii Roślin przy ul. Kanonii.
Z myślą o studentach przygotował
sześć wydań znakomitego podręcznika botaniki, a dla zwiedzających
napisał przewodnik, który po raz
trzeci i ostatni ukazał się w 1914 roku.
Fot. Hans Hildebrand
grody botaniczne przeżywały
okres swojego największego
znaczenia na przełomie XIX i XX
wieku, gdy wśród dyscyplin botanicznych dominowała systematyka
i geografia roślin. We Wrocławiu
w tej właśnie epoce, w latach
1893–1926, sprawował obowiązki
dyrektora profesor Ferdinand Pax
(1858–1942) – urodzony i wychowany w Czechach, wykształcony
na Uniwersytecie Wrocławskim
i przez resztę życia związany
głównie z naszym miastem. Od
wczesnej młodości interesował się
roślinami: najpierw florą Śląska,
w szczególności Karkonoszy, później przede wszystkim Karpat. Był
Ferdinand Pax z narzeczoną,
przed 1885. Archiwum OBUWr.
Służbowy dom dyrektora Ogrodu,
w tle kościół św. Krzyża, lata 30. XX w.
Fot. Hans Hildebrand
O
Prof. Ferdinand Pax kierował Ogrodem Botanicznym przez 33 lata.
Fot. Magdalena Mularczyk
Fot. Ferdinand Pax jr
Szklarnie ekspozycyjne, lata 30. XX w.
W budynku dzisiejszego Instytutu Biologii Roślin UWr profesor Pax pracował do ostatnich lat życia.
200 LAT OGRODU
jaki występuje w naturze w niższych partiach Sudetów. Kompleks
szklarni dla roślin tropikalnych po
zachodniej stronie alei powstał
w latach 1906–1907. Tym, co sprawia, że postać prof. Paxa jest szczególnie bliska dzisiejszym opiekunom Ogrodu, są trwające od wielu
lat kontakty z jego bliską rodziną,
przede wszystkim z wnukami: Gabriele i Norbertem.
Fot. Magdalena Mularczyk
o naszych czasów przetrwało
wiele śladów działalności profesora Ferdinanda Paxa, którego
imię nosi główna aleja Ogrodu
biegnąca w kierunku północ–
południe. Rosnące przy niej kasztanowce sadził ponoć własnymi rękami w początkach swojej profesorskiej kariery. Jego dziełem jest
też alpinarium w obecnym kształcie, z fragmentem lasu bukowego,
D
7
Fot. Hans Hildebrand
Kasztanowce przy alei zasadził ponad 100 lat temu profesor Pax.
Widok na szklarnie i Instytut Zoologiczny, lata 30. XX w.
Alpinarium – stan obecny.
Fot. Hans Hildebrand
Magdalena Mularczyk
Projekt kompleksu szklarni, 1907. Archiwum Budowlane we Wrocławiu.
Wnętrze szklarni z roślinami tropikalnymi, lata 30. XX w.
NASZE PASJE
8
W
pokoju pana Tomasza każdy, kto cierpi na arachnofobię, czuje się bardzo niepewnie. Ze
szklanych terrariów spogląda na
człowieka siedem potężnych, włochatych stworów. Patrząc na nie,
czuję, jak ciarki przechodzą mi po
plecach na samą myśl, że któryś
z nich mógłby wydostać się na wolność i podbiec do mnie. A potrafią
poruszać się całkiem szybko. W naturalnym bowiem środowisku polują na owady, małe gady, ptaki,
a nawet ssaki. Doganiają swoją
ofiarę, wskakują na nią i wbijają
dwa jadowe kolce.
Mieszkania pająków.
Ogromne
i włochate
Fot. Agata Tomaszewska
LUDZIE BOJĄ SIĘ
i brzydzą pająków – mówi Tomasz
Zadworny, pracownik działu roślin
wodnych wrocławskiego Ogrodu
Botanicznego. – Ten niczym nieuzasadniony lęk sprawia, że te bardzo pożyteczne stawonogi są bezlitośnie tępione. A przecież to wspaniały sojusznik człowieka w walce
z owadami. W krajach, gdzie klimat jest gorący, zwierzęta te są
wręcz hołubione i bardzo chętnie
trzymane w mieszkaniach. Pojawienie się pająka uważane jest za
dobrą wróżbę, a jego zabicie zwiastuje nieszczęście. Południowoamerykańskie plemię indiańskie Piaora
uważa nawet, że ptaszniki są zwierzętami świętymi.
Przygoda pana Tomasza z pająkami zaczęła się sześć lat temu na
studiach. Zamieszkał na stancji
z kolegą, który hodował ptaszniki. W ich pokoju stało kilka terrariów, a w nich włochate, ogromne
stwory.
– Nigdy nie bałem się pająków
i mieszkanie z nimi pod jednym dachem nie przerażało mnie. Wręcz
przeciwnie, z wielkim zaintereso-
waniem zacząłem je obserwować
i po pewnym czasie zauroczyły
mnie do tego stopnia, że postanowiłem stworzyć własną hodowlę.
Kupiłem cztery ptaszniki, a piątego
dostałem jakiś czas później od mojej dziewczyny. Do dziś są ozdobą
mojej kolekcji, która obecnie liczy
siedem osobników.
NA ŚWIECIE ŻYJE
około pięćdziesięciu tysięcy różnych gatunków pająków i oprócz
Antarktydy występują na wszystkich kontynentach. Najmniejsze
osiągają jeden milimetr długości,
największe mogą być wielkości
dużego talerza. Niewątpliwie najpotężniejszy z nich jest ptasznik
goliat (Theraphosa blondi) zamieszkujący lasy tropikalne Surinamu, Gujany, Wenezueli i Brazylii. Z rozpostartymi odnóżami osiąga ponad trzydzieści centymetrów
i potrafi ważyć nawet około ćwierci kilograma.
Hodowla ptaszników nie jest
trudna. Wystarczy szklane terrarium o wymiarach 50 × 30 × 40
cm, podłoże z torfu lub włókna kokosowego, kawałek wypukłej kory,
aby pająk mógł się pod nią schować, oraz miseczka z wodą. Zjadają
żywe świerszcze, szarańcze, karaluchy lub noworodki myszy.
WIELU HODOWCÓW
oswaja swoje pająki i próbuje bawić się z nimi. Może się wówczas
zdarzyć, że zwierzę zaatakuje swojego opiekuna. Ich jad nie jest jednak groźny dla człowieka i porównać go można z jadem pszczoły lub
osy. Ukąszenie jest co prawda bolesne, nieprzyjemne, lecz nie
śmiertelne. Jednak w wypadku
osób uczulonych na jad może się to
skończyć wizytą u lekarza.
Zdaniem pana Tomasza pająki
Tomasz Zadworny i jego Balbinka.
Ptasznik olbrzymi (Lasiodora parahybana).
nie są zabawkami i dlatego nie powinno się próbować ich oswajać,
branie ich zaś do ręki często kończy
się śmiercią zwierzęcia. Dlatego
prawdziwy hodowca nie powinien
zbyt często wyjmować swoich podopiecznych z terrarium.
– Hodowla pająków – twierdzi
Tomasz Zadworny – jest wspaniałym hobby. Pozwala podglądać
życie tych ciekawych i tajemniczych zwierząt. Jeśli stworzy się im
odpowiednie warunki, bardzo
łatwo się rozmnażają. Samiczka,
która jest większa od samca, żyje
20–26 lat. Samiec o połowę krócej.
Czasami się zdarza, że któryś
z pająków ucieka z terrarium. Nie
ma jednak obawy, aby taki uciekinier zawędrował do mieszkania
sąsiada. W związku z tym, że ptaszniki nie lubią przeciągów i boją się
ludzi, zamiast wędrować po kamienicy, wolą siedzieć w pokoju,
w którym stoją ich terraria.
WOJCIECH CHĄDZYŃSKI
Zdjęcia:
Tomasz Zadworny
ROŚLINA ROKU
P
nącza są ważnym elementem
w ogródkach, zwłaszcza małych
miejskich, w których powierzchnia
pozioma jest n iewielka. Rośliny
wspinające się mogą wykorzystać
ścianę domu i stworzyć dużą połać
zieleni.
Ciekawym rozwiązaniem jest
użycie pnączy również jako zielonych przegród na granicy działek
zamiast „martwych” ogrodzeń ceglanych, drewnianych lub metalowych. Mogą też z powodzeniem zastąpić żywopłoty, często „oklepane” i ozdobne zwykle jedynie z liści.
Dodatkowo na właściwy efekt
tradycyjnego żywopłotu trzeba cze-
9
ciężarem i naporem wiatru. Początkowy koszt takiego założenia
może być wysoki, ale w następnych
latach nakład pracy w utrzymaniu
jest znacznie mniejszy.
Oprócz popularnych pnączy, takich jak bluszcz pospolity, kokornak wielkolistny (Aristolochia
macrophylla), chmiel (Humulus),
winobluszcz (Parthenocissus), winorośl (Vitis), zielone bariery można tworzyć z wielu innych mniej
znanych, ale już dostępnych
w handlu gatunków i odmian.
– Winnik tojadowy (Ampelopsis aconitifolia) – delikatne pnącze
o dużej miąższości, osiąga 2–3 met-
Zielone
parawany
ry wysokości, czepia się wąsami.
Liście są wyjątkowo pięknie, fantazyjnie, głęboko powcinane. Dodatkową ozdobę stanowią szkliście pomarańczowe owoce. Lubi słoneczne stanowiska i dobre, wilgotne
podłoże; innych wymagań nie ma.
Rośnie szybko i świetnie znosi cięcie. W literaturze opisywana jest
jego niska mrozoodporność, tymczasem okaz rosnący od 14 lat
w Ogrodzie nigdy nie był osłaniany
i nie przemarzł.
Winnik zmienny odm. różnolistna.
kać co najmniej kilka lat, a tymczasem zieloną ściankę z właściwie dobranych pnączy można mieć już po
roku. Szczególnie sprawdzają się
w wąskich miejscach, gdzie strzyżenie roślin może być uciążliwe.
Ich wadą jest to, że tylko jeden gatunek – bluszcz pospolity (Hedera
helix) – przez cały rok tak samo
szczelnie przesłania widok. Rekompensatą będą wrażenia estetyczne, których dostarczą w okresie
wegetacyjnym pnącza zachwycające nie tylko zróżnicowanym ulistnieniem, ale też pięknymi, oryginalnymi kwiatami i owocami. Poza
tym zimą nie potrzebujemy prywatności w ogrodzie, a „nagie”
pnącza przepuszczą dużo cennego
światła słonecznego.
Przegroda z pnączy wieloletnich
musi posiadać solidną podporę,
trwałą, sztywną i wytrzymałą, która poradzi sobie z dodatkowym
Owoce winnika zmiennego.
– Winnik zmienny odm. różnolistna (Ampelopsis brevipedunculata var. heterophylla) – wspina się
dwa razy wyżej od swojego krewnego i sprawia wrażenie masywniejszego, liście są płycej powcinane,
ciemnozielone, błyszczące, z fakturą. Kuliste owoce, troszkę mniejsze od zielonego groszku, stanowią
ich niewątpliwą ozdobę. Przyciągają wzrok rzadko spotykaną wśród
owoców barwą – od jasnoniebieskiej przez turkusową do fioletowej, dodatkowo są delikatnie czarno nakrapiane. Wymagania podobne jak winnika tojadowego.
Winnik tojadowy.
– Rdestówka Auberta (Fallopia
aubertii) – bardzo bujne pnącze,
którego owijające się pędy mogą
przyrosnąć rocznie nawet 8 metrów! Przez swój szybki, silny rozwój i dużą objętość świetnie nadaje się do wielkich naturalistycznych
ogrodów, może optycznie wyraźnie
zamykać przestrzeń i być tłem dla
innych roślin. Świetnie nadaje się
do sadzenia przy wysokich ekranach akustycznych. Zieloną masę
liści rozjaśniają od lipca do przymrozków dość duże, ale delikatne
wiechy białych kwiatków o delikatnym zapachu.
– Miesięczniki: dahurski (Menispermum dauricum) i kanadyjski
(M. canadense) – pnącza owijające
się pędami i ogonkami liściowymi.
Wydają liczne odrośla korzeniowe,
na co należy zwrócić uwagę, aby
rośliny nie rozrosły się nadmiernie
wszerz. Osiągają 5 metrów wysokości. Liście są wyraźnie klapowane, długości do 12 cm (m. dahurski) lub o niezbyt wyraźnych klapach, za to większe (m. kanadyj-
Rdestówka Auberta.
ski). Oba gatunki lubią miejsca
słoneczne lub półcieniste i osłonięte od wiatru. W ostre zimy mogą
lekko przymarzać. Szczelną, bardzo
dekoracyjną osłonę wizualną tworzą dzięki dachówkowato ułożonym liściom.
– Kolcorośl (Smilax) – wiele gatunków z tego rodzaju stworzy
ogrodzenie nie do przejścia. Nie
rosną bardzo wysoko, ich pokrój
jest dość chaotyczny, liście i kwiaty
nie wyróżniają się niczym szczególnym, ale ich niewątpliwym walorem są liczne i ostre kolce.
Kwiaty wiciokrzewu zaostrzonego.
– Wiciokrzew zaostrzony (Lonicera acuminata) – łatwo się rozkrzewia, coroczne przycinanie korzystnie tę cechę potęguje i w efekcie otrzymamy cienką, gęstą „zieloną ściankę”. Gatunek ten jest
w zasadzie rośliną zawsze zieloną,
w łagodne zimy owłosione liście
pozostają na roślinie, tylko przy silniejszych przymrozkach część
z nich opada. Obficie kwitnie od
czerwca do września jasnożółtymi,
pachnącymi kwiatami. Dorasta do
4 metrów.
Miesięcznik kanadyjski.
Paederia scandens.
– Paederia scandens – pnącze
bylinowe, corocznie odrastające na
wiosnę licznymi pędami, ściśle
i równomiernie owijającymi się
wokół podpór. Jasnozielone liście
ładnie zachodzą jedne na drugie.
Kwiaty są liczne, drobne, białe
z czerwonymi środkami. Paederia
wydziela specyficzny zapach gnijącej cebuli, słabo wyczuwalny dla
człowieka, ale nieznośny dla szkodników, kretów i kotów.
Tekst i zdjęcia:
JOLANTA KOCHANOWSKA
CO NAM GROZI?
10
zpeciele stanowią grupę szkodników zaliczanych do rzędu roztoczy. Są tak małych rozmiarów, że
zobaczenie ich nawet przy użyciu
mikroskopu może okazać się bardzo t rudne.
Zasiedlają wiele roślin, zazwyczaj jabłonie, lipy, grusze, orzechy,
winorośle. Uszkodzenia mogą mieć
różny charakter i w dużej mierze
zależą od gatunku żyjącego na danej roślinie. Najczęściej obserwuje
się pojawienie galasów – charakterystycznych wyrostków na porażonych organach. Zmiany te są efektem oddziaływania zawartych w śli-
tość liści (pordzewiacz jabłoniowy,
wzdymacz gruszowy). Drugą grupę
stanowią roztocze o kształcie wydłużonym, długości około 0,2 mm.
Ich rozwój przebiega wewnątrz
blaszki liściowej. Zmiany, jakie wywołują, to pęcherzyki, wgłębienia
i plamki. Tę grupę szkodników
szczególnie trudno zwalczyć ze
względu na miejsce ich żerowania.
Pierwsze objawy żerowania
szpecieli obserwujemy już wczesną
wiosną. W sezonie występuje kilka
pokoleń tych szkodników. Rozwój
od jaja do formy dorosłej, w zależności od warunków pogodo-
Fot. Leszek Kośny
S
Objawy żerowania szpecieli na liściach lipy.
Szkodliwe i pożyteczne
pajęczaki
Objawy żerowania szpecieli na liściach klonu.
Fot. Janusz Mazurek
Fot. Janusz Mazurek
Objawy żerowania szpecieli na liściach jarzębu.
Zniekształcenie liści bukszpanu wskutek żerowania szpeciela wzdymacza.
Fot. Janusz Mazurek
Galasy powstałe na liściach lipy wskutek
żerowania szpecieli.
Narośle na gałązkach topoli – efekt żerowania
szpecieli.
Fot. Janusz Mazurek
ków zarejestrowanych do ich zwalczania zaliczamy Talstar.
Mówiąc o tych szkodnikach, nie
zapominajmy jednak o pożytecznych roztoczach, które również należą do grupy taksonomicznej szpecieli. W Polsce możemy wyróżnić
kilkanaście gatunków, takich jak
dobroczynek jabłoniowy, gruszowy
czy finlandzki. Są to naturalni wrogowie szkodliwych szpecieli i pomagają nam w ich zwalczaniu. Należy także wspomnieć o dobrotnicy
szklarniowej – pajęczaku o długości około 0,5 mm, barwy pomarań-
czowej. Dorosłe osobniki są pasożytami wszystkich stadiów rozwojowych przędziorków. Jej skuteczność w zwalczaniu tych szkodników jest bardzo duża, dlatego bywa ona rozmnażana przez firmy
zajmujące się biologiczną ochroną
roślin.
Historia pokazała, że nieumiejętne i bezmyślne stosowanie pestycydów poważnie zaburzyło równowagę ekosystemów. Z roku na
rok obserwuje się mniejszą skuteczność ich działania, ponieważ
szkodniki szybko uodparniają się
na związki chemiczne. Dlatego stosowanie biologicznych metod zwalczania nieprzyjaznych roślinom
szpecieli jest wspaniałą alternatywą dla ochrony chemicznej.
ADAM SZEPIELA
Fot. Janusz Mazurek
wych, może trwać od 2 do 5 tygodni. Zimują samice ukryte w pąkach
liściowych lub kwiatowych. Pierwsze zabiegi środkami ochrony roślin należy wykonać wiosną, powtarzając je trzy razy w odstępach jedno- lub dwutygodniowych, tak by
pozbyć się wszystkich stadiów rozwojowych szkodnika. Skuteczność
zwalczania zależy od terminu wykonania zabiegu, a także od sposobu jego przeprowadzenia. Ważne
jest pokrycie roztworem dolnej
strony blaszki liściowej – miejsca
występowania szpecieli. Do środ-
Fot. Leszek Kośny
nie szpecieli enzymów powodujących nadmierny wzrost komórek.
W konsekwencji zredukowana powierzchnia asymilacyjna roślin
oraz zmiany w procesach fotosyntezy i oddychania wpływają w znacznym stopniu na osłabienie roślin.
Silnie uszkodzone liście i kwiaty
przedwcześnie opadają.
Ze względu na miejsce występowania szpeciele dzielimy na żerujące na powierzchni skórki oraz wewnątrz tkanek. Do pierwszej grupy
zaliczamy roztocze o kształcie wrzecionowatym, długości około 0,15
mm i słomkowym zabarwieniu ciała. Występują one na dolnej stronie blaszki liściowej. Objawy żerowania tej grupy szkodników to najczęściej ordzawienie spodu blaszki
liściowej, matowienie i łódkowa-
Gałązka jesionu z objawami żerowania szpecieli.
WIEŚCI Z WOJSŁAWIC
P
o okresie fascynacji ogrodami
złożonymi głównie z roślin iglastych – łatwymi w pielęgnacji, ale
nieco monotonnymi, powraca moda na barwne rabaty bylinowe.
130 lat temu Edmund Jankowski
– wybitny ogrodnik i przyrodnik,
doktor honoris causa Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie – w swojej książce Kwiaty
naszych ogrodów w taki oto sposób
zachęcał Polaków do zakładania
w dużych grupach najokazalsze byliny, m.in. pochodzący z Kaukazu
głowaczek olbrzymi (Cephalaria gigantea), amerykańską werbesynę
skrętolistną (Verbesina alternifolia), chińską lilię Browna (Lilium
brownii) oraz bokkonie (Macleaya), sadźce (Eupatorium), miskanty (Miscanthus) – ponad 30
odmian, azjatyckie aralie (Aralia
schmidtii var. verticillata, A. continentalis, A. cordata).
11
Doceniając dorobek ogrodniczy
naszych poprzedników, zdecydowaliśmy się kolekcjonować także
stare, historyczne odmiany floksa
wiechowatego (Phlox paniculata)
– ulubione rośliny naszych babć i...
dyrektora naszego Ogrodu Botanicznego. Od lipca do jesieni zakwita kolejno blisko 60 odmian
tych intensywnie pachnących
kwiatów.
Trwający ponad sześć miesięcy
Byliniarnia w maju 2009.
Nowa byliniarnia*
trwałych ogrodów kwiatowych:
Raz założony ogródek trwały mało
wymaga starania i pracy, a wywdzięcza się sowicie widokiem bogatym i bez ustanku urozmaiconym; zimotrwałe bowiem kwitną
od wiosny aż do późnej jesieni w różnych porach, niektóre przemijają
prędko, gdy kwitnienie innych
trwa po parę lub kilka miesięcy.
Dzisiaj mamy ogromne możliwości wyboru bylin. Polskie szkółki
oferują blisko 3 tysiące ich różnych
gatunków i odmian – bo też w ostatnich latach przybyło do naszego
kraju wiele roślin ozdobnych, zupełnie dawniej nieznanych, głównie z Azji i Ameryki Północnej.
Jednocześnie praca hodowców,
zwłaszcza z Europy Zachodniej
i USA, wydała krocie znakomitych
nowości.
Zafascynowani tym szalonym
postępem, postanowiliśmy zaprezentować naszym gościom wielką
różnorodność bylin i dwa lata temu
rozpoczęliśmy budowę ogrodu bylinowego, który właśnie w tym roku kończymy urządzać. Przeznaczyliśmy na niego dwa hektary nieużytków sąsiadujących od zachodu
ze starym parkiem, a od wschodu –
z założonym trzy lata wcześniej
sadem historycznych odmian czereśni.
W tym samym miejscu, 100 lat
temu, Fritz i Arno von Oheimbowie, przedwojenni właściciele Wojsławic, prowadzili szkółkę produkującą byliny na sprzedaż. Zapewne wybrali tę lokalizację z rozmysłem, jako że jest to najcieplejsze
miejsce w naszym Arboretum – zarówno od zachodnich, jak i wschodnich wiatrów rośliny są osłonięte
przez niewysokie wzgórza.
Byliniarnię podzieliliśmy szerokim, falistym spacerowym pasem
trawnika na cztery mniejsze rabaty.
Na największej z nich, sąsiadującej
ze starym parkiem, posadziliśmy
Na pozostałych trzech kwaterach, graniczących bezpośrednio
z sadem, pogrupowaliśmy byliny
według barw. I tak powstała rabata
biała, różowa i niebieska. Na tej
ostatniej wzrok przyciągają kobaltowe kwiaty baptysji błękitnej
(Baptisia australis), pszczelnika
wąskolistnego (Dracocephalum
ruyschianum) i ostróżki wielkokwiatowej (Delphinium grandiflorum) oraz błękitnoszare liście
modraka morskiego (Crambe maritima), mikołajków (Eryngium)
i funkii (Hosta).
spektakl kwitnienia byliniarni zdumiewa przepychem barw i form,
a nad roślinami unoszą się roje
motyli – warto zobaczyć.
Tekst i zdjęcia:
HANNA GRZESZCZAK-NOWAK
Inspektor Arboretum
w Wojsławicach
Byliniarnia w jesieni 2009.
*Byliniarnia – ogród bylinowy, obsadzony ozdobnymi roślinami trwałymi,
czyli bylinami, oraz niewielką liczbą
krzewinek i krzewów; często służy dydaktyce, głównie w ogrodach botanicznych i szkolnych.
Listkowiec cytrynek (Gonepteryx
rhamni), zimujący w opadłych liściach, spija nektar z szałwii (Salvia) 'Amethyst'.
Polowa uprawa bylin w Wojsławicach w latach 20. XX wieku. Za: „Schlesische Zeitung” 1927.
Kosaciec mieczolistny (Iris ensata) 'Tamo-Shirga'.
Zakładanie byliniarni – maj 2008.
Jeżówka żółta (Echinacea paradoxa).
BYŁO, JEST, BĘDZIE
12
Plan Ogrodu Botanicznego
Warto zobaczyć
W czerwcu lato dopiero się zaczyna, ale mogą już nadejść upały groźne
dla wielu roślin. Z wysokiej temperatury i suszy nic sobie jednak nie
robią sukulenty z rodziny gruboszowatych (Crassulaceae), uprawiane
przede wszystkim w szklarniach (11, opis na str. 1). Przedstawicielem
tej samej grupy roślin jest też żółto kwitnący rozchodnik ościsty
(Sedum reflexum) (2), rosnący wśród swoich licznych krewniaków
w alpinarium. Na wschodnim brzegu stawu warto zobaczyć azjatyckie drzewo – korkowiec amurski (Phellodendron amurense) (3),
z którego kory na Dalekim Wschodzie wyrabia się korek. Przy pomoście kwitnie natomiast piękna krajowa bylina – krwawnica
pospolita (Lythrum salicaria) (4), którą w naturze nietrudno
dostrzec na podmokłych łąkach. Do rodzimych roślin należy
też wiązówka bulwkowa (Filipendula vulgaris), ale w dziale
roślin ozdobnych uprawiana jest jej pełnokwiatowa odmiana 'Flore Pleno' (5). Miłośnikom roślin egzotycznych polecamy
„chleb świętojański”, czyli rożkowiec strąkowy (Ceratonia siliqua)
6, opis na str. 5).
(6
• CZERWCOWE IMPREZY • CZERWCOWE IMPREZY •
SPACERY Z PRZEWODNIKIEM
We wszystkie niedziele czerwca będą Państwo mieli okazję
lepiej poznać Ogród Botaniczny i jego kolekcje roślinne
dzięki spacerom z przewodnikiem. Pracownicy z długoletnim
stażem będą oprowadzać po poszczególnych działach, dzieląc się
swoją wiedzą botaniczną i ogrodniczą. Na kiermaszach można
będzie kupić rośliny pochodzące z naszych kolekcji
lub z renomowanych szkółek.
Wstęp – w cenie biletu do Ogrodu.
Zbiórka w niedzielę o godz. 12 pod dębem
przy Alei prof. F. Paxa.
13 czerwca
20 czerwca
27 czerwca
Kaktusy i inne sukulenty + kiermasz
Jacek Kański
Roślina Roku – pnącza + kiermasz
mgr inż. Jolanta Kochanowska
Ogród dawniej i dziś
dr Magdalena Mularczyk
Rośliny wodne naszych ogrodów
dr Ryszard Kamiński
Fot. Tomasz Nowak
6 czerwca
PLENER PLASTYCZNY
Lubiące malować dzieci i młodzież będą mogły wziąć udział
w plenerze malarskim „Powiew lata”,
który odbędzie się w sobotę, 26 czerwca.
Spotykamy się o godz. 10.00 obok kasy przy ul. Sienkiewicza.
Organizatorzy: Zespół „Centrum Edukacji Kulturalnej Dzieci
i Młodzieży” oraz Ogród Botaniczny, proszą uczestników
o przyniesienie papieru rysunkowego, farb i pędzli.
Najlepsze prace zostaną nagrodzone. Życzymy dobrej zabawy!
W WOJSŁAWICACH
Miłośników królewskiej gry zapraszamy do wojsławickiego
Arboretum w niedzielę, 6 czerwca. Zostanie tam rozegrany
XVIII Turniej Szachów Błyskawicznych „O Złotą Azalię”.
Zgłoszenia uczestników przyjmuje Andrzej Kukuła, dyrektor
Niemczańskiego Ośrodka Kultury, tel. (74) 837 60 03,
e-mail: [email protected] lub [email protected]
Długosz królewski (Osmunda regalis).
Kwiat paproci
Zakwita w puszczach dziwny kwiat paproci,
Na jedną chwilę w tajemniczym cieniu
Cały świat blaskiem czarodziejskim złoci,
Lecz można tylko dotknąć go w marzeniu.
Młodość, co wierząc sama cuda tworzy,
Umie go dojrzeć w cudowności lesie,
Żadne widziadło w biegu jej nie strwoży
Pewnej, że skarb ten na sercu uniesie.
[…]
ADAM ASNYK
Download