Pismo Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Wrocławskiego Czerwiec 2010 Grubosze, rozchodniki, eszewerie… glądając kolekcję sukulentów w naszym Ogrodzie, warto zwrócić uwagę na grupę roślin z rodziny gruboszowatych (Crassulaceae). Można je znaleźć zarówno w starej kaktusiarni, jak i w szklarniach z sukulentami Afryki i Meksyku. Nazwa tej rodziny wywodzi się od łacińskiego słowa „crassus”, czyli „gruby”. Należą do niej rodzaje: grubosz (Crassula), rozchodnik (Sedum), eszeweria (Echeveria), kalanchoe (Kalanchoe), eonium (Aeonium), Aichryson, kotyledon (Cotyledon), Monanthes, Pachyphytum, Adromischus. Są to niewielkie rośliny zdolne gromadzić duże zapasy wody w swych mięsistych łodygach i liściach, co umożliwia im przetrwanie długich okresów suszy. W naszej kolekcji znajdują się głównie rośliny afrykańskie i meksykańskie. Najwięcej można ich zobaczyć w szklarni z ekspozycją sukulentów Afryki, gdzie najliczniejszym rodzajem jest grubosz. Są to zimozielone krzewy o wysokości od 2 cm do 1,5 m. Ich łodygi są mięsiste, zielne, czasem drewniejące u podstawy. Małe, pojedyncze kwiaty wyrastają u nasady liści, tworząc białe bądź różowe, rzadziej czerwone lub żółte grona. Grubosze mają gładkie liście, niekiedy pokryte woskowym nalotem, który ogranicza parowanie wody. Do tego rodzaju należy grubosz portulakowaty (Crassula portulacea), bardzo popularny w naszych mieszkaniach, zwany potocznie „drzewkiem szczęścia”, a także grubosz widłakowaty (C. lycopodioides) i jego odmiany, grubosz drzewiasty (C. arborescens) o popielatych liściach z czerwoną obwódką i wiele innych. Ciekawą grupą są występujące na Wyspach Kanaryjskich eonia – krzaczaste lub mające pojedynczą łodygę rośliny, których liście tworzą ścisłe rozety. Najciekawsze to osiągające duże rozmiary Aeonium nobile, Ae. canariense, Ae. haworthii czy też O Adromischus cooperi. Fot. Anna Banasiak talerzowate Ae. tabuliforme. Kolejny interesujący rodzaj to kalanchoe. Największą wysokość osiąga okazałe Kalanchoe beharensis, które dorasta nawet do 5 m. Do cieszących się od niedawna dużą popularnością należą żyworodne, wytwarzające na obrzeżach liści dużą ilość rozmnóżek (maleńkich roślinek) K. daigremontiana i K. tubiflora. Natomiast do najładniejszych zalicza się dostępne w kwiaciarniach K. blossfeldiana i jego odmiany o pięknych, różnobarwnych kwiatach. Z kolei w szklarni z sukulentami Meksyku najliczniejszy rodzaj to rozchodnik. Najciekawsze jest Sedum rubrotinctum i jego odmiana 'Aurora' – płożące się rośliny, których liście w słoneczne, letnie dni przebarwiają się na ciemnoróżowo i czerwono, a w zimie zielenieją. Podobne, lecz wyrastające w górę, jest S. pachyphyllum. Zobaczyć tu jeszcze można S. arborescens, S. stahlii, S. nussbaumerianum, S. hintonii i inne. Rozchodniki są roślinami delikatnymi i bardzo łatwo, zwłaszcza przy przesadzaniu, tracą liście. Oprócz nich w szklarni tej spotkamy jeszcze innych przedstawicieli gruboszowatych, takich jak rozetowe eszewerie, tworzące latem dzwonkowate kwiaty o różnych barwach, gatunki z rodzaju Pachyphytum o grubych, szpiczastych liściach i międzyrodzajowe mieszańce ×Graptoveria. Wszystkie gruboszowate potrzebują mocno przepuszczalnego podłoża, silnego nasłonecznienia i umiarkowanego podlewania. Należy pamiętać, że są to rośliny klimatu suchego i nadmiar wody może doprowadzić do uszkodzenia, a nawet do śmierci rośliny. Odpowiednio pielęgnowane będą jednak długo cieszyć nasze oczy. JACEK KAŃSKI ZE STARYCH KSIĄG 2 Cedr libański tóż z nas nie zna, lub nie słyszał o cedrach Libańskich, a mianowicie o siedmiu z nich olbrzymich wymiarów, o których legenda powiada, że krzewiły się już za czasów Salomona. Długoletność tych drzew nie ulega żadnéj wątpliwości, podanie więc to przedstawia wiele prawdopodobieństwa. „Szczątki starożytnych lasów cedrowych, które niegdyś wieńczyły Liban, powiada Pouchet, są zwiedzane z religijném poszanowaniem przez wędrowców podróżujących w Syryi – wszelako z lasów, które ongi Salomon polecił zniszczyć stutysięcznej armii robotników, dla zbudowania świątynii Panu, nie pozostało ani śladu. W 1787 roku, pewien podróżny naliczył blizko sto cedrów na Libanie, z pośród których siedm odznaczało się kolosalnym wzrostem. W 1830 roku, szczątki te istniały jeszcze i jak się zdaje przetrwają bardzo długo, gdyż ludność arabska otacza je osobliwszém poważaniem. Wszelako Liban nie jest wyłącznym rodzicem cedrów. Wędrowcy opisują w malowniczych barwach przepyszne lasy cedrowe w Azyi Mniejszéj, a mianowicie w Taurus w Cylicyi, gdzie krzewi się flora wielce bogata. Dęby, sosny, jodły, cisy, drzewa oliwne, mirtowe i laurowe, rozrastają się tam w niezliczoném mnóstwie, lecz wśród nich cedry imponują wzrostem i wspaniałością. Fizyognomia ich jest charakterystyczną. – Od jodły czerpnęły gałęzie horyzontalne, – od sosny włoskiéj szeroką koronę liścienną, rozpostartą w postaci parasola, – i połączyły w sobie surową powagę drzew szyszkowych, z okazałością najpiękniéjszych dębów. Obrazy z życia Flory. Opracował według najnowszych źródeł Wincenty Niewiadomski. Warszawa, drukiem Józefa Ungra, 1880, s. 68, 71 (pisownia oryginalna). K Wincenty Niewiadomski (1826–1892) – warszawski literat, publicysta, popularyzator wiedzy przyrodniczej; z zawodu urzędnik, pracował m.in. w mennicy Królestwa Polskiego i na kolei. Gałązka cedru z szyszkami. Za: Christoph Jakob Trew, Plantae selectae, Nürnberg 1750–1773. Rośliny kupione i obchodzenie się z niemi ierwsze w życiu naszem rośliny otrzymujemy zwykle w podarunku, rzadziej kupujemy je sami, a skoro raz obudzono w nas zamiłowanie do roślin staramy się przez kupno znacznej liczby najrozmaitszych, postawić swą hodowlę kwiatów pokojowych na możliwie wysokim stopniu doskonałości. Jeżeli wtedy spotka nas jeden i drugi zawód, co jest przecież rzeczą zupełnie naturalną wobec braku doświadczenia, to zdarza się często, że przestajemy interesować się roślinami a uczucie przyjemności ustępuje miejsca zniechęceniu. Są to chwile bardzo niebezpieczne dla miłośnika kwiatów, gdy utraci wiarę w swą sztukę i ochotę do powolnego, stopniowego zżycia się ze światem roślinnym i zapoznania się ze wszystkiemi jego potrzebami. To też nie jest dobrze, jeżeli w samym początku nakupimy odrazu wiele różnych roślin. Daleko łatwiej i pewniej nabędziemy doświadczenia, jeżeli na początek sprobujemy sił naszych na kilku szczególnie wytrzymałych, jak: zielistka (chlorophytum), bluszcz, pelargonia, fuksja, tradescantia, i dopiero później weźmiemy się do roślin delikatniejszych. Najlepszą porą do kupowania roślin jest niewątpliwie wiosna i lato. Pokoje nasze mają wtedy najwięcej światła i powietrza, natomiast wolne są od „suchego” ciepła zimowego. W tym czasie mniejsza zachodzi różnica między pokojem a szklarnią, przeto roślinom łatwiej przyzwyczaić się do nowych warunków. Robert Betten, Praktyczna hodowla kwiatów, przekład według 5-go wydania oryginału, Wydawnictwo M. Arcta w Warszawie 1911, s. 21 (pisownia oryginalna). P Pelargonia pasiasta (Pelargonium zonale). Za: Vilmorin’s Blumengärtnerei, Band II, Berlin 1896. Robert Betten (1861–1916) – niemiecki ogrodnik, redaktor „Praktycznego Poradnika Sadowniczo-Ogrodniczego”, autor książek o pielęgnowaniu roślin pokojowych. Jego imieniem nazwano jedną z odmian gruszy. CZASOPISMO WYDAWANE PRZEZ OGRÓD BOTANICZNY UNIWERSYTETU WROCŁAWSKIEGO Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 23 tel. (071) 322 59 57 w. 14 50-335 Wrocław e-mail: [email protected] Komitet redakcyjny: Wojciech Chądzyński – przewodniczący Anna Banasiak, Magdalena Mularczyk Autorzy: Ewa Biała, Hanna Grzeszczak-Nowak, Ryszard Kamiński, Jacek Kański, Justyna Kiersnowska, Jolanta Kochanowska, Jolanta Kozłowska-Kalisz, Krystyna Kromer, Tomasz Nowak, Karolina Sokołowska, Krzysztof Szczerbiński, Adam Szepiela www.ogrodbotaniczny.wroclaw.pl dtp i druk: 6x7 ([email protected]) BOTANICZNE FASCYNACJE W 2008 roku cała Polska ekscytowała się podróżą premiera D onalda Tuska do Peru i przyznaniem mu przez tamtejsze wł adz e wys ok iego odz na cz enia państwowego – Orderu Słońca Peru. Mało kto wie, że równo 60 lat wcześniej w taki sam sposób uhon orowa ny z ostał z a s zc z egól ne zasługi dla tego kraju wrocławski botanik, dawny asystent Ogrodu i Muzeum Botanicznego, profesor August Weberbauer (1871–1948) – p i o n i e r b a d a ń f l o r y s t y cz n y c h w peruwiańskich Andach. 3 W latach 1901–1905 odbył swoją pierwszą podróż po Ameryce Południowej. Potem los rzucił go do Kamerunu, gdzie przez dwa lata kierował ogrodem botanicznym w nadmorskim mieście Victoria (obecnie Limbé). Wreszcie w 1908 roku jego drugą ojczyzną stało się Peru, w którym miał spędzić resztę życia, pracując najpierw w ogrodzie zoologicznym i botanicznym, a od 1914 roku poświęcając się z wielkim zamiłowaniem badaniom florystycznym na terytorium Peru, Boliwii, Chile i Argentyny. Przez wiele lat wykładał też botanikę farmaceutyczną na Universidad Mayor de San Marcos w Limie. Chyba żaden z dawnych pracowników wrocławskiego Ogrodu Bo- Grupa botaników we wrocławskim Ogrodzie Botanicznym, drugi od lewej stoi dr August Weberbauer, ok. 1900. Archiwum OBUWr. Wejście do Ogrodu Botanicznego w mieście Victoria w Kamerunie, 1904. Deutsches Bundesarchiv. Fot. Grzegorz Wójcik tanicznego nie miał tyle szczęścia, co on, jeśli chodzi o możliwość eksploracji egzotycznych obszarów na drugiej półkuli. Urodzony w naszym mieście syn mikologa Ottona Weberbauera i jego żony Antonii, z domu Adamczyk, studiował biologię na uniwersytetach we Wrocławiu, Berlinie i Heidelbergu. W 1894 roku, wkrótce po promocji doktorskiej, został zatrudniony w Ogrodzie na stanowisku asystenta. Z początkiem nowego stulecia pociągnął go jednak daleki świat. Podczas swoich podróży, finansowanych przez Królewską Pruską Akademię Nauk, Muzeum Historii Naturalnej (Field Museum of Natural History) w Chicago oraz macierzysty uniwersytet, August Weberbauer penetrował przede wszystkim górskie pasma Andów. Zdobyta wiedza pozwoliła mu wydać w 1911 roku fundamentalne dzieło Świat roślinny peruwiańskich Andów w zarysie. Ponadto napisał kilkanaście obszernych prac, dotyczących głównie szaty roślinnej południowoamerykańskich gór, i liczne artykuły opublikowane w fachowych czasopismach. Współpracował z ośrodkami botanicznymi w Berlinie-Dahlem, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych. Tamtejsi naukowcy opracowywali dostarczany przez niego materiał zielnikowy. Zachowana spuścizna po śląsko-peruwiańskim przyrodniku obejmuje również notatki z zakresu geografii, geologii, klimatologii, a nawet etnografii. Wśród interesujących profesora Andy Peruwiańskie w rejonie Machu Picchu. Weberbauera terenów był szczególnie cenny z botanicznego i zoologicznego punktu widzenia region San Martín w północnym Peru. Charakterystyczne dla tego obszaru są lasy mgliste, rosnące w wysokich górach strefy międzyzwrotnikowej, powyżej ciepłych i wilgotnych lasów deszczowych. Bogactwo flory i fauny jest tam imponujące. W koronach drzew bujnie rozwijają się epifity: paprocie, storczyki, „bromelie”, czyli przedstawicielki rodziny ananasowatych (Bromeliaceae), cieniolubne mchy. W samych tylko chłodnych lasach mglistych naliczono w sumie prawie 1000 gatunków roślin, a w całym regionie około 5000. Spośród ciekawych zwierząt można wymienić bardzo rzadką, zagrożoną wyginięciem małpę – wełniaka żółtego, należącą do rodziny jeleniowatych tarukę, gryzonia aguti, niedźwiedzia andyjskiego, kondora królewskiego, papugę amazonkę żółtogłową. Warto dodać, że 1983 roku utworzono tam Park Narodowy Río Abiseo, który przed dwudziestu laty wpisany został na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Wśród badaczy roślin i zwierząt istnieje zwyczaj, że nowo odkrywanym gatunkom nadaje się nazwy utworzone od nazwisk bądź też imion osób, które je po raz pierwszy znalazły na naturalnych stanowiskach. O „wydajności” profesora Weberbauera niech świadczy fakt, że jego nazwisko, odmieniane na wszelkie możliwe sposoby – weberbaueri, weberbauerianus, weberbaueriana, weberbauerianum – stało się epitetem gatunkowym ponad 400 roślin całkowicie nowych dla nauki. Fot. Magdalena Mularczyk Fot. Carl Hohl Pod peruwiańskim niebem Weberbauerocereus winterianus we wrocławskim Ogrodzie Botanicznym – żywy pomnik Augusta Weberbauera. Słynny zaś niemiecki botanik samouk i znawca sukulentów Curt Backeberg na cześć swojego zasłużonego kolegi nadał nowo odkrytemu kaktusowi nazwę rodzajową Weberbauerocereus. Jeden z przedstawicieli tego rodzaju, Weberbauerocereus winterianus var. australis, rośnie od niemal 50 lat w kaktusiarni wrocławskiego Ogrodu Botanicznego, upamiętniając postać wybitnego podróżnika i „łowcy roślin”, kawalera orderu El Sol del Perú. MAGDALENA MULARCZYK ROŚLINY DLA CIAŁA 4 ącznik pospolity (Ricinus communis), popularnie zwany rycynusem lub kleszczowiną pospolitą, należy do rodziny wilczomleczowatych (Euphorbiaceae). Ojczyzną rącznika jest najprawdopodobniej Etiopia i Erytrea. W Egipcie znany był od 4000 lat pod nazwą „kiki”, w grobowcach znaleziono jego nasiona, a w starych papirusach wskazówki, jak go uprawiać i jak stosować olej rycy- R kiestanie, a później w Rosji, gdzie nazywano go tureckimi konopiami. W tym okresie zaczęto stosować olej również jako smar do maszyn przemysłowych. Obecnie rącznik rośnie i jest uprawiany w pasie między 50° szerokości geograficznej północnej a 40° szerokości geograficznej południowej, na wszystkich kontynentach poza Australią i Antarktydą. Jego głównym producentem Leczniczy ciu latach prób zrezygnowano z upraw polowych. Niekorzystne warunki klimatyczne nie pozwoliły na uzyskanie zadowalającej plenności i opłacalności. Zależnie od klimatu rącznik przyjmuje różne formy życiowe. W strefach najcieplejszych jest drzewem o wysokości do 13 metrów, a kierując się ku chłodniejszym rejonom, staje się krzewem, byliną, a w końcu, jak na przykład u nas, rośliną roczną i osiąga do 3 metrów wysokości. Rącznik pospolity jest rośliną rozdzielnopłciową, jednopienną, skich. Kwitnienie trwa od lipca do września. Zapylenie jest krzyżowe (przez wiatr), ale może też dochodzić do samozapylenia. Owocami są wydłużone, trójkomorowe torebki, zwykle pokryte kolcami, pękające wzdłuż trzech szwów. W każdej komorze znajduje się jedno duże (do 22 mm długości), lekko spłaszczone nasienie. Łupina nasienna jest błyszcząca, marmurkowo plamista, purpurowobrunatna, srebrzystoszara lub inna, w zależności od odmiany. Nasiona zawierają silnie działające glikoproteiny należące do najgroźniejszych i śmiertelnie niebezpieczny są Indie. Część systematyków uznaje rącznik pospolity za gatunek zbiorowy z wieloma podgatunkami i odmianami, inni wyróżniają 16 odrębnych gatunków. W uprawie najbardziej rozpowszechnione są podgatunki: perski, krwistoczerwony, zanzibarski, chiński i indyjski. W Polsce wyhodowano odmiany krajowe, jednak po kilkudziesię- silnie rozgałęzioną. Liście są niezwykle dekoracyjne, długoogonkowe, 5–11-klapowe, ząbkowane, z czerwono zabarwionymi nerwami. Największe dolne liście mają do 1 metra szerokości. Wyraziste, czerwone kwiatostany złożone są u dołu z kwiatów męskich o bardzo licznych pręcikach (do 1000 w kwiecie), a u góry z kwiatów żeń- Fot. Jolanta Kochanowska nowy w lecznictwie. Z Egiptu rącznik dotarł do Indii, później do Anglii i Ameryki. Wzmianki o nim znaleziono też w wielu starożytnych pismach greckich, rzymskich i arabskich. W 1788 roku olej rycynowy został dopuszczony do użytku przez farmaceutów angielskich. W początkach XIX wieku rącznik uprawiano na Kaukazie i w Tur- Rącznik pospolity w Ogrodzie Botanicznym. roślinnych trucizn. Zatrucie rycyną objawia się u ludzi pieczeniem w ustach, zawrotami głowy, wymiotami, gwałtowną biegunką i skurczem jelit, zakłóceniem pracy serca, drgawkami. Może nastąpić zapaść i śmierć. Absolutnie nie wolno przyjmować doustnie żadnych części rośliny. Nie należy również sadzić rącznika w ogródkach, w których bawią się dzieci. Ładne, kolorowe nasiona mogą być dla nich śmiertelnie niebezpieczne! Natomiast wytłaczany z nasion olej rycynowy (36–70%) to powszechnie stosowany, wyjątkowo skuteczny środek przeczyszczający. Można go również stosować zewnętrznie do smarowania skóry dotkniętej stanem zapalnym, brzegów powiek i lekkich oparzeń. Świeży olej nie ma zapachu ani smaku, ale na powietrzu łatwo jełczeje, staje się piekący i może być niebezpieczny dla zdrowia. W połączeniu z kłączami paproci nerecznicy samczej (Dryopteris filix-mas) leczy robaczycę. W kosmetyce pomaga wywabiać piegi i jest składnikiem brylantyny. Służy do wyrobu plastrów. Jest także szeroko wykorzystywany w technice, metalurgii, przemyśle chemicznym, skórzanym, tekstylnym (barwi tkaniny) i innych. Makuchy są wartościowym nawozem, a po dokładnym uparowaniu (ugotowaniu na parze) mogą być użyte na paszę. Z włókna łodyg sporządza się płótno na worki i sznury. W Chinach liśćmi rącznika karmi się jedwabnika Attacus ricini. W Polsce rącznik pospolity to przede wszystkim roślina ozdobna, a przy okazji odstraszacz kretów. JOLANTA KOCHANOWSKA TO LUBIĘ! W 5 s zk l a r n i a c h w r o c ł a w s k i e g o Ogrodu Botanicznego znajduje się wiele roślin, które poza swoim przyciągającym uwagę wygl ądem wyróż niaj ą się tak ż e – wciąż mało poznaną w naszej strefie geograficznej – użytkowością. I chociaż na innych kontynentach wyk orz ystywan e są k ulina rn ie, a często stanowią ważny składnik diety, dla nas ich smak stanowi tajemnicę. Tajemnicę, którą niełatwo będzie poznać. Do ciekawszych roślin, uprawianych na szeroką skalę w rejonie Morza Śródziemnego oraz w Azji Mniejszej, zaliczyć można rożko- wiec strąkowy (Ceratonia siliqua). Inne nazwy to: szarańczyn strąkowy, drzewo karobowe, karob. Należy do rodziny brezylkowatych (Caesalpiniaceae). Jest drzewem dorastającym do 10–15 metrów wysokości, o szarobrązowej korze. Ma skórzaste, zimozielone liście, złożone z 5–9 listków. Kwiaty zaś są rozdzielnopłciowe, niepozorne i zebrane w groniaste, kotkowate kwiatostany. Owoce to brązowofioletowe strąki, osiągające do 20 centymetrów długości. Szarańczyn jest jedną z roślin biblijnych, a jego strąki określane są powszechnie mianem chleba świętojańskiego. Nazwa ta pochodzi od imienia świętego Jana Chrzciciela, który podczas odosobnienia na pustyni spożywał nasiona ceratonii. Według podań roślina ta była głównym pożywieniem dawnych pustelników. Stanowiła także pokarm ludzi ubogich. I chociaż owoc nie jest ani wykwintny, ani też szczególnie smaczny, to często był prawdziwym dobrodziejstwem w okresach długotrwałego nieurodzaju. Nasiona są bardzo pożywne i mają lekko słodki smak. Zawierają ponad 50% węglowodanów i 6–7% białka. Zanim zaczęto upra- waną mączką chleba świętojańskiego), stosowaną do zagęszczania produktów spożywczych – oznaczoną symbolem E410. Dodaje się ją do lodów, sosów, serów i zup. Poza powszechnym wykorzystaniem w przemyśle spożywczym nasiona szarańczynu zasłynęły także ze względu na inną charakterystyczną dla nich cechę. Stały się uosobieniem precyzji natury, która sprawiła, że są one identyczne. Każde z ziaren ma stałą masę równą 0,2 grama. W dawnych czasach wykorzystywane były do ważenia kamieni szlachetnych. Waga jednego nasionka ceratonii Chleb świętojański Rożkowiec strąkowy – „chleb świętojański”. Za: Otto Wilhelm Thomé, Flora von Deutschland, Österreich und der Schweiz, Gera 1885 (www.BioLib.de). odpowiada jednemu karatowi. Samo słowo karat wywodzi się od nazwy karobu, czyli Ceratonia siliqua. W Ogrodzie Botanicznym szarańczyn uprawiany jest w pojemniku. Od maja do października roślinę wystawia się poza szklarnię, na zimę natomiast wraca do pomieszczenia, w którym utrzymywana jest temperatura około 10°C. Nie wymaga szczególnych warunków klimatycznych czy uprawowych. KAROLINA SOKOŁOWSKA Fot. Magdalena Mularczyk wiać na szeroką skalę buraki cukrowe i trzcinę cukrową, nasiona szarańczynu były podstawowym źródłem cukru w rejonie występowania rośliny. Przerabiano je na mąkę wykorzystywaną do wypieku chleba i ciastek, a także wyrobu masy podobnej do czekolady, która ze względu na smak zbliżony do kakao używana była jako jego substytut. Mąka uzyskana z ceratonii nadaje wypiekom ciemną barwę. Z nasion szarańczynu wytwarza się także gumę karobową (często nazy- Drzewko rożkowca z niedojrzałymi strąkami w Ogrodzie Roślin Użytkowych w Bonn. 200 LAT OGRODU 6 2011 roku Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego będzie obchodzić 200-lecie swojego istnienia. Z tej okazji chcemy przybliżyć Państwu dzieje placówki, która od 1974 roku wpisana jest na listę zabytków województwa dolnośląskiego (dawniej wrocławskiego), a od 1994 znajduje się w granicach historycznego centrum Wrocławia objętego szczególną ochroną. Ogród, kierowany od początku przez wybitnych botaników, już w połowie XIX wieku zyskał opinię wzorowej instytucji naukowo-badawczej i dydaktycznej. Odbudowany po zniszczeniach ostatniej wojny, zajmuje obecnie powierzchnię 7,4 ha i posiada około 12 tysięcy gatunków i odmian roślin z całego świata. Wyróżniają go zachowane do dziś obiekty paleobotaniczne, z profilem geologicznym z 1856 roku na czele, bogate kolekcje roślin ozdobnych oraz liczne elementy służące popularyzacji wiedzy botanicznej i ogrodniczej w szerokich kręgach społeczeństwa. Piękne położenie na skraju Ostrowa Tumskiego sprzyja wypoczynkowi i zadumie. Udajmy się więc nie tylko na spacer po malowniczych alejkach Ogrodu, lecz także w podróż w głąb jego imponującej historii. W Złote lata systematyki roślin też najlepszym w tamtych czasach znawcą niektórych grup roślin, zwłaszcza klonów (Acer), wilczomleczy (Euphorbia) i pierwiosnków (Primula). W Ogrodzie Botanicznym wielokrotnie reorganizował i udoskonalał układ działu systematyki roślin według aktualnego stanu wiedzy. Kierował także Muzeum Botanicznym, które mieściło się w budynku dzisiejszego Instytutu Biologii Roślin przy ul. Kanonii. Z myślą o studentach przygotował sześć wydań znakomitego podręcznika botaniki, a dla zwiedzających napisał przewodnik, który po raz trzeci i ostatni ukazał się w 1914 roku. Fot. Hans Hildebrand grody botaniczne przeżywały okres swojego największego znaczenia na przełomie XIX i XX wieku, gdy wśród dyscyplin botanicznych dominowała systematyka i geografia roślin. We Wrocławiu w tej właśnie epoce, w latach 1893–1926, sprawował obowiązki dyrektora profesor Ferdinand Pax (1858–1942) – urodzony i wychowany w Czechach, wykształcony na Uniwersytecie Wrocławskim i przez resztę życia związany głównie z naszym miastem. Od wczesnej młodości interesował się roślinami: najpierw florą Śląska, w szczególności Karkonoszy, później przede wszystkim Karpat. Był Ferdinand Pax z narzeczoną, przed 1885. Archiwum OBUWr. Służbowy dom dyrektora Ogrodu, w tle kościół św. Krzyża, lata 30. XX w. Fot. Hans Hildebrand O Prof. Ferdinand Pax kierował Ogrodem Botanicznym przez 33 lata. Fot. Magdalena Mularczyk Fot. Ferdinand Pax jr Szklarnie ekspozycyjne, lata 30. XX w. W budynku dzisiejszego Instytutu Biologii Roślin UWr profesor Pax pracował do ostatnich lat życia. 200 LAT OGRODU jaki występuje w naturze w niższych partiach Sudetów. Kompleks szklarni dla roślin tropikalnych po zachodniej stronie alei powstał w latach 1906–1907. Tym, co sprawia, że postać prof. Paxa jest szczególnie bliska dzisiejszym opiekunom Ogrodu, są trwające od wielu lat kontakty z jego bliską rodziną, przede wszystkim z wnukami: Gabriele i Norbertem. Fot. Magdalena Mularczyk o naszych czasów przetrwało wiele śladów działalności profesora Ferdinanda Paxa, którego imię nosi główna aleja Ogrodu biegnąca w kierunku północ– południe. Rosnące przy niej kasztanowce sadził ponoć własnymi rękami w początkach swojej profesorskiej kariery. Jego dziełem jest też alpinarium w obecnym kształcie, z fragmentem lasu bukowego, D 7 Fot. Hans Hildebrand Kasztanowce przy alei zasadził ponad 100 lat temu profesor Pax. Widok na szklarnie i Instytut Zoologiczny, lata 30. XX w. Alpinarium – stan obecny. Fot. Hans Hildebrand Magdalena Mularczyk Projekt kompleksu szklarni, 1907. Archiwum Budowlane we Wrocławiu. Wnętrze szklarni z roślinami tropikalnymi, lata 30. XX w. NASZE PASJE 8 W pokoju pana Tomasza każdy, kto cierpi na arachnofobię, czuje się bardzo niepewnie. Ze szklanych terrariów spogląda na człowieka siedem potężnych, włochatych stworów. Patrząc na nie, czuję, jak ciarki przechodzą mi po plecach na samą myśl, że któryś z nich mógłby wydostać się na wolność i podbiec do mnie. A potrafią poruszać się całkiem szybko. W naturalnym bowiem środowisku polują na owady, małe gady, ptaki, a nawet ssaki. Doganiają swoją ofiarę, wskakują na nią i wbijają dwa jadowe kolce. Mieszkania pająków. Ogromne i włochate Fot. Agata Tomaszewska LUDZIE BOJĄ SIĘ i brzydzą pająków – mówi Tomasz Zadworny, pracownik działu roślin wodnych wrocławskiego Ogrodu Botanicznego. – Ten niczym nieuzasadniony lęk sprawia, że te bardzo pożyteczne stawonogi są bezlitośnie tępione. A przecież to wspaniały sojusznik człowieka w walce z owadami. W krajach, gdzie klimat jest gorący, zwierzęta te są wręcz hołubione i bardzo chętnie trzymane w mieszkaniach. Pojawienie się pająka uważane jest za dobrą wróżbę, a jego zabicie zwiastuje nieszczęście. Południowoamerykańskie plemię indiańskie Piaora uważa nawet, że ptaszniki są zwierzętami świętymi. Przygoda pana Tomasza z pająkami zaczęła się sześć lat temu na studiach. Zamieszkał na stancji z kolegą, który hodował ptaszniki. W ich pokoju stało kilka terrariów, a w nich włochate, ogromne stwory. – Nigdy nie bałem się pająków i mieszkanie z nimi pod jednym dachem nie przerażało mnie. Wręcz przeciwnie, z wielkim zaintereso- waniem zacząłem je obserwować i po pewnym czasie zauroczyły mnie do tego stopnia, że postanowiłem stworzyć własną hodowlę. Kupiłem cztery ptaszniki, a piątego dostałem jakiś czas później od mojej dziewczyny. Do dziś są ozdobą mojej kolekcji, która obecnie liczy siedem osobników. NA ŚWIECIE ŻYJE około pięćdziesięciu tysięcy różnych gatunków pająków i oprócz Antarktydy występują na wszystkich kontynentach. Najmniejsze osiągają jeden milimetr długości, największe mogą być wielkości dużego talerza. Niewątpliwie najpotężniejszy z nich jest ptasznik goliat (Theraphosa blondi) zamieszkujący lasy tropikalne Surinamu, Gujany, Wenezueli i Brazylii. Z rozpostartymi odnóżami osiąga ponad trzydzieści centymetrów i potrafi ważyć nawet około ćwierci kilograma. Hodowla ptaszników nie jest trudna. Wystarczy szklane terrarium o wymiarach 50 × 30 × 40 cm, podłoże z torfu lub włókna kokosowego, kawałek wypukłej kory, aby pająk mógł się pod nią schować, oraz miseczka z wodą. Zjadają żywe świerszcze, szarańcze, karaluchy lub noworodki myszy. WIELU HODOWCÓW oswaja swoje pająki i próbuje bawić się z nimi. Może się wówczas zdarzyć, że zwierzę zaatakuje swojego opiekuna. Ich jad nie jest jednak groźny dla człowieka i porównać go można z jadem pszczoły lub osy. Ukąszenie jest co prawda bolesne, nieprzyjemne, lecz nie śmiertelne. Jednak w wypadku osób uczulonych na jad może się to skończyć wizytą u lekarza. Zdaniem pana Tomasza pająki Tomasz Zadworny i jego Balbinka. Ptasznik olbrzymi (Lasiodora parahybana). nie są zabawkami i dlatego nie powinno się próbować ich oswajać, branie ich zaś do ręki często kończy się śmiercią zwierzęcia. Dlatego prawdziwy hodowca nie powinien zbyt często wyjmować swoich podopiecznych z terrarium. – Hodowla pająków – twierdzi Tomasz Zadworny – jest wspaniałym hobby. Pozwala podglądać życie tych ciekawych i tajemniczych zwierząt. Jeśli stworzy się im odpowiednie warunki, bardzo łatwo się rozmnażają. Samiczka, która jest większa od samca, żyje 20–26 lat. Samiec o połowę krócej. Czasami się zdarza, że któryś z pająków ucieka z terrarium. Nie ma jednak obawy, aby taki uciekinier zawędrował do mieszkania sąsiada. W związku z tym, że ptaszniki nie lubią przeciągów i boją się ludzi, zamiast wędrować po kamienicy, wolą siedzieć w pokoju, w którym stoją ich terraria. WOJCIECH CHĄDZYŃSKI Zdjęcia: Tomasz Zadworny ROŚLINA ROKU P nącza są ważnym elementem w ogródkach, zwłaszcza małych miejskich, w których powierzchnia pozioma jest n iewielka. Rośliny wspinające się mogą wykorzystać ścianę domu i stworzyć dużą połać zieleni. Ciekawym rozwiązaniem jest użycie pnączy również jako zielonych przegród na granicy działek zamiast „martwych” ogrodzeń ceglanych, drewnianych lub metalowych. Mogą też z powodzeniem zastąpić żywopłoty, często „oklepane” i ozdobne zwykle jedynie z liści. Dodatkowo na właściwy efekt tradycyjnego żywopłotu trzeba cze- 9 ciężarem i naporem wiatru. Początkowy koszt takiego założenia może być wysoki, ale w następnych latach nakład pracy w utrzymaniu jest znacznie mniejszy. Oprócz popularnych pnączy, takich jak bluszcz pospolity, kokornak wielkolistny (Aristolochia macrophylla), chmiel (Humulus), winobluszcz (Parthenocissus), winorośl (Vitis), zielone bariery można tworzyć z wielu innych mniej znanych, ale już dostępnych w handlu gatunków i odmian. – Winnik tojadowy (Ampelopsis aconitifolia) – delikatne pnącze o dużej miąższości, osiąga 2–3 met- Zielone parawany ry wysokości, czepia się wąsami. Liście są wyjątkowo pięknie, fantazyjnie, głęboko powcinane. Dodatkową ozdobę stanowią szkliście pomarańczowe owoce. Lubi słoneczne stanowiska i dobre, wilgotne podłoże; innych wymagań nie ma. Rośnie szybko i świetnie znosi cięcie. W literaturze opisywana jest jego niska mrozoodporność, tymczasem okaz rosnący od 14 lat w Ogrodzie nigdy nie był osłaniany i nie przemarzł. Winnik zmienny odm. różnolistna. kać co najmniej kilka lat, a tymczasem zieloną ściankę z właściwie dobranych pnączy można mieć już po roku. Szczególnie sprawdzają się w wąskich miejscach, gdzie strzyżenie roślin może być uciążliwe. Ich wadą jest to, że tylko jeden gatunek – bluszcz pospolity (Hedera helix) – przez cały rok tak samo szczelnie przesłania widok. Rekompensatą będą wrażenia estetyczne, których dostarczą w okresie wegetacyjnym pnącza zachwycające nie tylko zróżnicowanym ulistnieniem, ale też pięknymi, oryginalnymi kwiatami i owocami. Poza tym zimą nie potrzebujemy prywatności w ogrodzie, a „nagie” pnącza przepuszczą dużo cennego światła słonecznego. Przegroda z pnączy wieloletnich musi posiadać solidną podporę, trwałą, sztywną i wytrzymałą, która poradzi sobie z dodatkowym Owoce winnika zmiennego. – Winnik zmienny odm. różnolistna (Ampelopsis brevipedunculata var. heterophylla) – wspina się dwa razy wyżej od swojego krewnego i sprawia wrażenie masywniejszego, liście są płycej powcinane, ciemnozielone, błyszczące, z fakturą. Kuliste owoce, troszkę mniejsze od zielonego groszku, stanowią ich niewątpliwą ozdobę. Przyciągają wzrok rzadko spotykaną wśród owoców barwą – od jasnoniebieskiej przez turkusową do fioletowej, dodatkowo są delikatnie czarno nakrapiane. Wymagania podobne jak winnika tojadowego. Winnik tojadowy. – Rdestówka Auberta (Fallopia aubertii) – bardzo bujne pnącze, którego owijające się pędy mogą przyrosnąć rocznie nawet 8 metrów! Przez swój szybki, silny rozwój i dużą objętość świetnie nadaje się do wielkich naturalistycznych ogrodów, może optycznie wyraźnie zamykać przestrzeń i być tłem dla innych roślin. Świetnie nadaje się do sadzenia przy wysokich ekranach akustycznych. Zieloną masę liści rozjaśniają od lipca do przymrozków dość duże, ale delikatne wiechy białych kwiatków o delikatnym zapachu. – Miesięczniki: dahurski (Menispermum dauricum) i kanadyjski (M. canadense) – pnącza owijające się pędami i ogonkami liściowymi. Wydają liczne odrośla korzeniowe, na co należy zwrócić uwagę, aby rośliny nie rozrosły się nadmiernie wszerz. Osiągają 5 metrów wysokości. Liście są wyraźnie klapowane, długości do 12 cm (m. dahurski) lub o niezbyt wyraźnych klapach, za to większe (m. kanadyj- Rdestówka Auberta. ski). Oba gatunki lubią miejsca słoneczne lub półcieniste i osłonięte od wiatru. W ostre zimy mogą lekko przymarzać. Szczelną, bardzo dekoracyjną osłonę wizualną tworzą dzięki dachówkowato ułożonym liściom. – Kolcorośl (Smilax) – wiele gatunków z tego rodzaju stworzy ogrodzenie nie do przejścia. Nie rosną bardzo wysoko, ich pokrój jest dość chaotyczny, liście i kwiaty nie wyróżniają się niczym szczególnym, ale ich niewątpliwym walorem są liczne i ostre kolce. Kwiaty wiciokrzewu zaostrzonego. – Wiciokrzew zaostrzony (Lonicera acuminata) – łatwo się rozkrzewia, coroczne przycinanie korzystnie tę cechę potęguje i w efekcie otrzymamy cienką, gęstą „zieloną ściankę”. Gatunek ten jest w zasadzie rośliną zawsze zieloną, w łagodne zimy owłosione liście pozostają na roślinie, tylko przy silniejszych przymrozkach część z nich opada. Obficie kwitnie od czerwca do września jasnożółtymi, pachnącymi kwiatami. Dorasta do 4 metrów. Miesięcznik kanadyjski. Paederia scandens. – Paederia scandens – pnącze bylinowe, corocznie odrastające na wiosnę licznymi pędami, ściśle i równomiernie owijającymi się wokół podpór. Jasnozielone liście ładnie zachodzą jedne na drugie. Kwiaty są liczne, drobne, białe z czerwonymi środkami. Paederia wydziela specyficzny zapach gnijącej cebuli, słabo wyczuwalny dla człowieka, ale nieznośny dla szkodników, kretów i kotów. Tekst i zdjęcia: JOLANTA KOCHANOWSKA CO NAM GROZI? 10 zpeciele stanowią grupę szkodników zaliczanych do rzędu roztoczy. Są tak małych rozmiarów, że zobaczenie ich nawet przy użyciu mikroskopu może okazać się bardzo t rudne. Zasiedlają wiele roślin, zazwyczaj jabłonie, lipy, grusze, orzechy, winorośle. Uszkodzenia mogą mieć różny charakter i w dużej mierze zależą od gatunku żyjącego na danej roślinie. Najczęściej obserwuje się pojawienie galasów – charakterystycznych wyrostków na porażonych organach. Zmiany te są efektem oddziaływania zawartych w śli- tość liści (pordzewiacz jabłoniowy, wzdymacz gruszowy). Drugą grupę stanowią roztocze o kształcie wydłużonym, długości około 0,2 mm. Ich rozwój przebiega wewnątrz blaszki liściowej. Zmiany, jakie wywołują, to pęcherzyki, wgłębienia i plamki. Tę grupę szkodników szczególnie trudno zwalczyć ze względu na miejsce ich żerowania. Pierwsze objawy żerowania szpecieli obserwujemy już wczesną wiosną. W sezonie występuje kilka pokoleń tych szkodników. Rozwój od jaja do formy dorosłej, w zależności od warunków pogodo- Fot. Leszek Kośny S Objawy żerowania szpecieli na liściach lipy. Szkodliwe i pożyteczne pajęczaki Objawy żerowania szpecieli na liściach klonu. Fot. Janusz Mazurek Fot. Janusz Mazurek Objawy żerowania szpecieli na liściach jarzębu. Zniekształcenie liści bukszpanu wskutek żerowania szpeciela wzdymacza. Fot. Janusz Mazurek Galasy powstałe na liściach lipy wskutek żerowania szpecieli. Narośle na gałązkach topoli – efekt żerowania szpecieli. Fot. Janusz Mazurek ków zarejestrowanych do ich zwalczania zaliczamy Talstar. Mówiąc o tych szkodnikach, nie zapominajmy jednak o pożytecznych roztoczach, które również należą do grupy taksonomicznej szpecieli. W Polsce możemy wyróżnić kilkanaście gatunków, takich jak dobroczynek jabłoniowy, gruszowy czy finlandzki. Są to naturalni wrogowie szkodliwych szpecieli i pomagają nam w ich zwalczaniu. Należy także wspomnieć o dobrotnicy szklarniowej – pajęczaku o długości około 0,5 mm, barwy pomarań- czowej. Dorosłe osobniki są pasożytami wszystkich stadiów rozwojowych przędziorków. Jej skuteczność w zwalczaniu tych szkodników jest bardzo duża, dlatego bywa ona rozmnażana przez firmy zajmujące się biologiczną ochroną roślin. Historia pokazała, że nieumiejętne i bezmyślne stosowanie pestycydów poważnie zaburzyło równowagę ekosystemów. Z roku na rok obserwuje się mniejszą skuteczność ich działania, ponieważ szkodniki szybko uodparniają się na związki chemiczne. Dlatego stosowanie biologicznych metod zwalczania nieprzyjaznych roślinom szpecieli jest wspaniałą alternatywą dla ochrony chemicznej. ADAM SZEPIELA Fot. Janusz Mazurek wych, może trwać od 2 do 5 tygodni. Zimują samice ukryte w pąkach liściowych lub kwiatowych. Pierwsze zabiegi środkami ochrony roślin należy wykonać wiosną, powtarzając je trzy razy w odstępach jedno- lub dwutygodniowych, tak by pozbyć się wszystkich stadiów rozwojowych szkodnika. Skuteczność zwalczania zależy od terminu wykonania zabiegu, a także od sposobu jego przeprowadzenia. Ważne jest pokrycie roztworem dolnej strony blaszki liściowej – miejsca występowania szpecieli. Do środ- Fot. Leszek Kośny nie szpecieli enzymów powodujących nadmierny wzrost komórek. W konsekwencji zredukowana powierzchnia asymilacyjna roślin oraz zmiany w procesach fotosyntezy i oddychania wpływają w znacznym stopniu na osłabienie roślin. Silnie uszkodzone liście i kwiaty przedwcześnie opadają. Ze względu na miejsce występowania szpeciele dzielimy na żerujące na powierzchni skórki oraz wewnątrz tkanek. Do pierwszej grupy zaliczamy roztocze o kształcie wrzecionowatym, długości około 0,15 mm i słomkowym zabarwieniu ciała. Występują one na dolnej stronie blaszki liściowej. Objawy żerowania tej grupy szkodników to najczęściej ordzawienie spodu blaszki liściowej, matowienie i łódkowa- Gałązka jesionu z objawami żerowania szpecieli. WIEŚCI Z WOJSŁAWIC P o okresie fascynacji ogrodami złożonymi głównie z roślin iglastych – łatwymi w pielęgnacji, ale nieco monotonnymi, powraca moda na barwne rabaty bylinowe. 130 lat temu Edmund Jankowski – wybitny ogrodnik i przyrodnik, doktor honoris causa Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie – w swojej książce Kwiaty naszych ogrodów w taki oto sposób zachęcał Polaków do zakładania w dużych grupach najokazalsze byliny, m.in. pochodzący z Kaukazu głowaczek olbrzymi (Cephalaria gigantea), amerykańską werbesynę skrętolistną (Verbesina alternifolia), chińską lilię Browna (Lilium brownii) oraz bokkonie (Macleaya), sadźce (Eupatorium), miskanty (Miscanthus) – ponad 30 odmian, azjatyckie aralie (Aralia schmidtii var. verticillata, A. continentalis, A. cordata). 11 Doceniając dorobek ogrodniczy naszych poprzedników, zdecydowaliśmy się kolekcjonować także stare, historyczne odmiany floksa wiechowatego (Phlox paniculata) – ulubione rośliny naszych babć i... dyrektora naszego Ogrodu Botanicznego. Od lipca do jesieni zakwita kolejno blisko 60 odmian tych intensywnie pachnących kwiatów. Trwający ponad sześć miesięcy Byliniarnia w maju 2009. Nowa byliniarnia* trwałych ogrodów kwiatowych: Raz założony ogródek trwały mało wymaga starania i pracy, a wywdzięcza się sowicie widokiem bogatym i bez ustanku urozmaiconym; zimotrwałe bowiem kwitną od wiosny aż do późnej jesieni w różnych porach, niektóre przemijają prędko, gdy kwitnienie innych trwa po parę lub kilka miesięcy. Dzisiaj mamy ogromne możliwości wyboru bylin. Polskie szkółki oferują blisko 3 tysiące ich różnych gatunków i odmian – bo też w ostatnich latach przybyło do naszego kraju wiele roślin ozdobnych, zupełnie dawniej nieznanych, głównie z Azji i Ameryki Północnej. Jednocześnie praca hodowców, zwłaszcza z Europy Zachodniej i USA, wydała krocie znakomitych nowości. Zafascynowani tym szalonym postępem, postanowiliśmy zaprezentować naszym gościom wielką różnorodność bylin i dwa lata temu rozpoczęliśmy budowę ogrodu bylinowego, który właśnie w tym roku kończymy urządzać. Przeznaczyliśmy na niego dwa hektary nieużytków sąsiadujących od zachodu ze starym parkiem, a od wschodu – z założonym trzy lata wcześniej sadem historycznych odmian czereśni. W tym samym miejscu, 100 lat temu, Fritz i Arno von Oheimbowie, przedwojenni właściciele Wojsławic, prowadzili szkółkę produkującą byliny na sprzedaż. Zapewne wybrali tę lokalizację z rozmysłem, jako że jest to najcieplejsze miejsce w naszym Arboretum – zarówno od zachodnich, jak i wschodnich wiatrów rośliny są osłonięte przez niewysokie wzgórza. Byliniarnię podzieliliśmy szerokim, falistym spacerowym pasem trawnika na cztery mniejsze rabaty. Na największej z nich, sąsiadującej ze starym parkiem, posadziliśmy Na pozostałych trzech kwaterach, graniczących bezpośrednio z sadem, pogrupowaliśmy byliny według barw. I tak powstała rabata biała, różowa i niebieska. Na tej ostatniej wzrok przyciągają kobaltowe kwiaty baptysji błękitnej (Baptisia australis), pszczelnika wąskolistnego (Dracocephalum ruyschianum) i ostróżki wielkokwiatowej (Delphinium grandiflorum) oraz błękitnoszare liście modraka morskiego (Crambe maritima), mikołajków (Eryngium) i funkii (Hosta). spektakl kwitnienia byliniarni zdumiewa przepychem barw i form, a nad roślinami unoszą się roje motyli – warto zobaczyć. Tekst i zdjęcia: HANNA GRZESZCZAK-NOWAK Inspektor Arboretum w Wojsławicach Byliniarnia w jesieni 2009. *Byliniarnia – ogród bylinowy, obsadzony ozdobnymi roślinami trwałymi, czyli bylinami, oraz niewielką liczbą krzewinek i krzewów; często służy dydaktyce, głównie w ogrodach botanicznych i szkolnych. Listkowiec cytrynek (Gonepteryx rhamni), zimujący w opadłych liściach, spija nektar z szałwii (Salvia) 'Amethyst'. Polowa uprawa bylin w Wojsławicach w latach 20. XX wieku. Za: „Schlesische Zeitung” 1927. Kosaciec mieczolistny (Iris ensata) 'Tamo-Shirga'. Zakładanie byliniarni – maj 2008. Jeżówka żółta (Echinacea paradoxa). BYŁO, JEST, BĘDZIE 12 Plan Ogrodu Botanicznego Warto zobaczyć W czerwcu lato dopiero się zaczyna, ale mogą już nadejść upały groźne dla wielu roślin. Z wysokiej temperatury i suszy nic sobie jednak nie robią sukulenty z rodziny gruboszowatych (Crassulaceae), uprawiane przede wszystkim w szklarniach (11, opis na str. 1). Przedstawicielem tej samej grupy roślin jest też żółto kwitnący rozchodnik ościsty (Sedum reflexum) (2), rosnący wśród swoich licznych krewniaków w alpinarium. Na wschodnim brzegu stawu warto zobaczyć azjatyckie drzewo – korkowiec amurski (Phellodendron amurense) (3), z którego kory na Dalekim Wschodzie wyrabia się korek. Przy pomoście kwitnie natomiast piękna krajowa bylina – krwawnica pospolita (Lythrum salicaria) (4), którą w naturze nietrudno dostrzec na podmokłych łąkach. Do rodzimych roślin należy też wiązówka bulwkowa (Filipendula vulgaris), ale w dziale roślin ozdobnych uprawiana jest jej pełnokwiatowa odmiana 'Flore Pleno' (5). Miłośnikom roślin egzotycznych polecamy „chleb świętojański”, czyli rożkowiec strąkowy (Ceratonia siliqua) 6, opis na str. 5). (6 • CZERWCOWE IMPREZY • CZERWCOWE IMPREZY • SPACERY Z PRZEWODNIKIEM We wszystkie niedziele czerwca będą Państwo mieli okazję lepiej poznać Ogród Botaniczny i jego kolekcje roślinne dzięki spacerom z przewodnikiem. Pracownicy z długoletnim stażem będą oprowadzać po poszczególnych działach, dzieląc się swoją wiedzą botaniczną i ogrodniczą. Na kiermaszach można będzie kupić rośliny pochodzące z naszych kolekcji lub z renomowanych szkółek. Wstęp – w cenie biletu do Ogrodu. Zbiórka w niedzielę o godz. 12 pod dębem przy Alei prof. F. Paxa. 13 czerwca 20 czerwca 27 czerwca Kaktusy i inne sukulenty + kiermasz Jacek Kański Roślina Roku – pnącza + kiermasz mgr inż. Jolanta Kochanowska Ogród dawniej i dziś dr Magdalena Mularczyk Rośliny wodne naszych ogrodów dr Ryszard Kamiński Fot. Tomasz Nowak 6 czerwca PLENER PLASTYCZNY Lubiące malować dzieci i młodzież będą mogły wziąć udział w plenerze malarskim „Powiew lata”, który odbędzie się w sobotę, 26 czerwca. Spotykamy się o godz. 10.00 obok kasy przy ul. Sienkiewicza. Organizatorzy: Zespół „Centrum Edukacji Kulturalnej Dzieci i Młodzieży” oraz Ogród Botaniczny, proszą uczestników o przyniesienie papieru rysunkowego, farb i pędzli. Najlepsze prace zostaną nagrodzone. Życzymy dobrej zabawy! W WOJSŁAWICACH Miłośników królewskiej gry zapraszamy do wojsławickiego Arboretum w niedzielę, 6 czerwca. Zostanie tam rozegrany XVIII Turniej Szachów Błyskawicznych „O Złotą Azalię”. Zgłoszenia uczestników przyjmuje Andrzej Kukuła, dyrektor Niemczańskiego Ośrodka Kultury, tel. (74) 837 60 03, e-mail: [email protected] lub [email protected] Długosz królewski (Osmunda regalis). Kwiat paproci Zakwita w puszczach dziwny kwiat paproci, Na jedną chwilę w tajemniczym cieniu Cały świat blaskiem czarodziejskim złoci, Lecz można tylko dotknąć go w marzeniu. Młodość, co wierząc sama cuda tworzy, Umie go dojrzeć w cudowności lesie, Żadne widziadło w biegu jej nie strwoży Pewnej, że skarb ten na sercu uniesie. […] ADAM ASNYK