Pokochajmy chryzantemy! - Ogród Botaniczny Uniwersytetu

advertisement
Pismo Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Wrocławskiego
Październik 2009
Pokochajmy chryzantemy!
hryzantemy kojarzą się nam z dniem Wszystkich Świętych, w Europie przez lata były symbolem żałoby i śmierci. Tymczasem w Azji są symbolem
zdrowia, dobrobytu i władzy, a w Japonii mają nawet swoje święto – Festiwal Szczęśliwości, obchodzony na przełomie września i października.
Spróbujmy więc i my spojrzeć na nie łaskawszym okiem. Są to przecież bardzo atrakcyjne rośliny o szerokiej skali barw i długim okresie kwitnienia,
które upiększą ogród późną jesienią. Warto też wiedzieć, że wiele chryzantem, które kupujemy na groby naszych bliskich, z powodzeniem przezimuje
w gruncie.
Rodzaj chryzantema (Chrysanthemum) należy do rodziny astrowatych (Asteraceae) i liczy około 50 gatunków występujących głównie na terenach
Chin, Korei, Japonii i Mongolii. Większość to byliny, ale są też wśród nich gatunki jednoroczne, znane jako złocienie. W Polsce w warunkach naturalnych rośnie jedynie chryzantema Zawadzkiego (Ch. zawadskii, syn. Dendranthema zawadskii) – endemit Pienin. Chryzantemy są bylinami lub podkrzewami o łodygach rozgałęzionych, często sztywnych, zdrewniałych u nasady. Liście, zielone lub szarozielone, ułożone są na łodydze skrętolegle. Kwiaty zebrane są w koszyczki (pojedyncze, półpełne lub pełne), a te tworzą baldachogrona.
W ogrodnictwie duże znaczenie ma tylko jeden gatunek: chryzantema wielkokwiatowa
(Ch. × grandiflorum). Zalicza się do niego wszystkie odmiany pochodzenia mieszańcowego uprawiane pod osłonami oraz niemal wszystkie odmiany gruntowe. Ze względu
na wielkość kwiatów wyróżnia się trzy grupy odmian: wielko-, średnio- i drobnokwiatowe. Do uprawy w gruncie nadają się tylko odmiany o małych i średnich kwiatach,
różniące się między sobą odpornością na mróz. Osiągają one wysokość 30–100 cm, kwitną od sierpnia do listopada, a nawet do grudnia (kwiaty wytrzymują niewielkie przymrozki). Polecane mrozoodporne odmiany to np.: 'Apollo' (kwiaty pomarańczowoczerwone), 'Bronzefeuer' (złotobrązowe), 'Cameo' (jasnoróżowe,
pełne), 'Copycat' (żółtopomarańczowe), 'Primrose Button'
(cytrynowożółte, pomponowe).
Spośród 80 odmian rosnących w Ogrodzie Botanicznym dwie
należą do grupy Rubellum: 'Clara Curtis' oraz 'Duchesse of
Edinburgh'. Odmiany z tej grupy są bardzo wytrzymałe na
mróz. Mają pojedyncze lub półpełne kwiaty, kwitną od września do listopada.
Chryzantemy są bardzo mało wymagające, ale najlepiej czują
się w żyznym, dobrze zdrenowanym podłożu, na stanowiskach słonecznych. W jednym miejscu mogą rosnąć
2–4 lata, po tym czasie trzeba je wiosną podzielić i przesadzić na nowe miejsce. Pozostawienie ich na tym samym
stanowisku na dłużej negatywnie na nie wpływa. W okresie wegetacji należy je zasilać nawozem wieloskładnikowym co
3–4 tygodnie, do czasu wybarwienia się pąków. Nie można zapominać o regularnym podlewaniu, bo ze względu na płytki system korzeniowy rośliny szybko przesychają. Na pokrój i obfitość kwitnienia bardzo
korzystnie wpływa uszczykiwanie wierzchołków, które najlepiej wykonać
w czerwcu.
Późną jesienią, po przemarznięciu pędów, należy je przyciąć na wysokość 10–15 cm. Dobrze
jest przykryć rośliny stroiszem, czyli gałązkami świerka lub jodły, dla ochrony przed wiosennymi przymrozkami.
Chryzantemy świetnie nadają się na rabaty bylinowe, gdzie będą stanowić ostatni późnojesienny barwny akcent. Szczególnie pięknie wyglądają pokryte poranną rosą lub szronem. Odmiany niskie są doskonałe na obwódki, a wyższe na kwiat cięty. W wazonie utrzymują się nawet cztery tygodnie.
Tekst i zdjęcie:
Chryzantema 'Cameo'.
ANNA ŁĘCKA
C
ZE STARYCH KSIĄG
2
Porosty i uosobienie ich w legendach
ycie flory wodnéj rozpoczęło się od porostów (Lichenes). Skromne te roślinki obsiadają
w postaci pyłku czarnego, żółtego lub białego, korę drzewną, stare ruiny i skały.
Porosty przyjmują najrozmaitsze kształty – reprezentują pył, skorupki, blaszki, gałązki lub
włókienka – porastają na kamieniu, skale lub drzewie. Porost pleniący się na murach, jest
barwy żółto-złotawéj – porost jeograficzny ciemno-popielatéj. Na górach norwegskich
krzewią się prześliczne czarne porosty, należące do tego ostatniego gatunku. [...]
Z pośród porostów gałązkowych, na pierwszym planie uwydatnia się słynny Chrobotek,
czyli Mech Renożywny (Cladonia rangiferina), który w rozmaitych krajach kuli ziemskiéj,
a głównie w bezpłodnych okolicach Skandynawii, stanowi podczas zimy wyłączne
pożywienie renów. Najosobliwszym wszakże ze wszech porostów jest niezaprzeczenie
brodaty, obrastający od dołu do szczytu, sędziwe jodły górskie lasów północnych. Postać
jego wybitnie ornamentacyjna, uderzała już umysł ludów starożytnych, lubujących się
w mistycyzmie i uosobiona została w legendach. W Niemczech siwobrody Rübezahl,
przebywający w górach Olbrzymich, równie jak brodaty Tapio, leśny bożek Finnów, są nie
czém inném, jak tylko alegorycznemi figurami prastarych jodeł, obrosłych tym porostem.
Skromne te rośliny zalecają się wstrzemięźliwością i wielu innemi użytecznemi
przymiotami. [...] Do porostów leczniczych zaliczamy Mech Islandzki (Cetraria islandica),
krzewiący się na wyniosłych górach w krajach przybiegunowych, a u nas w Tatrach na
Babiéj i Czarnéj górze.
Ż
Obrazy z życia Flory. Opracował według najnowszych źródeł Wincenty Niewiadomski.
Warszawa, drukiem Józefa Ungra, 1880, s. 50–52 (pisownia oryginalna).
Płucnica islandzka (Cetraria islandica). Za: Franz
Eugen Köhler, Köhlers Medizinal-Pflanzen […], Gera
1883-1914.
Wincenty Niewiadomski (1826–1892) – warszawski literat, publicysta, popularyzator
wiedzy przyrodniczej; z zawodu urzędnik, pracował m.in. w mennicy Królestwa Polskiego
i na kolei.
Odpowiednie naczynia i ozdabianie ich
est to błędne mniemanie, że dobra i pożywna ziemia zapewnia w zupełności należyte
wyżywienie roślinom. Tak byłoby istotnie, gdyby ziemia pozostawała zawsze taką, jaką jest
w danej chwili; niestety jednak każda ziemia może niezmiernie łatwo się zepsuć, a wówczas
nietylko nie jest pożywieniem, ale staje się wprost trucizną!
Wielki wpływ na utrzymanie ziemi w dobrym stanie mają przedewszystkiem naczynia,
w których mieszczą się rośliny. Są to, że użyjemy porównania, śpiżarnie naszych roślin i jako
takie winny być utrzymywane. A więc przedewszystkiem muszą mieć ściany porowate, umożliwiające dopływ powietrza, a następnie tak urządzone, żeby nadmiar wody, który powoduje
butwienie i kwaśnienie ziemi, mógł łatwo spływać przez znajdujące się w dnie otwory. [...]
Najbardziej rozpowszechnione a zarazem najlepsze naczynia są donice gliniane; są one
tembardziej porowate a więc tem lepsze, im słabiej wypalone, im mniej metaliczny wydają
dźwięk, gdy uderzymy palcem o ich ścianę. [...]
Równie dobre, jak donice gliniane, są naczynia drewniane, zwłaszcza skrzynki służące do
pomieszczenia kilku roślin razem. Tutaj otwiera się szerokie pole dla miłośnika kwiatów,
mającego dość czasu, ochoty i smaku, aby zająć się przyozdobieniem tych skrzynek. Przy pomocy szyszek jodłowych, ładnych kawałków kory, mchów, porostów rozmaitych, kształtnych
żołędzi i t. p. drobiazgów można przyozdobić ściany zewnętrzne skrzynki i stworzyć rzecz, która sama przez się może być ozdobą pokoju.
J
Robert Betten, Praktyczna hodowla kwiatów, przekład według 5-go wydania oryginału, Wydawnictwo M. Arcta w Warszawie 1911, s. 15–16 (pisownia oryginalna).
Hiacynty i tulipany w doniczkach. Za: H. Settegast
(red.), Illustriertes Handbuch des Gartenbaues, 2. Auflage, Nordhausen [1922].
Robert Betten (1861–1916) – niemiecki ogrodnik, redaktor „Praktycznego Poradnika Sadowniczo-Ogrodniczego”, autor książek o pielęgnowaniu roślin
pokojowych. Jego imieniem nazwano jedną z odmian gruszy.
CZASOPISMO WYDAWANE PRZEZ OGRÓD BOTANICZNY
UNIWERSYTETU WROCŁAWSKIEGO
Adres redakcji:
ul. Sienkiewicza 23
50-335 Wrocław
tel. (071) 322 59 57 w. 14
e-mail: [email protected]
dtp i druk: 6x7 ([email protected])
Wojciech Chądzyński – redaktor prowadzący
Magdalena Mularczyk – konsultacja botaniczna
oraz autorzy:
Ewa Biała, Wioletta Foremska, Hanna Grzeszczak-Nowak, Marcin
Kaczmarek, Ryszard Kamiński, Jacek Kański, Justyna Kiersnowska,
Jolanta Kochanowska, Jolanta Kozłowska-Kalisz, Krystyna Kromer,
Anna Łęcka, Tomasz Nowak, Karolina Sokołowska, Krzysztof Szczerbiński.
www.biol.uni.wroc.pl/obuwr
OSOBLIWOŚCI SPRZED LAT
Fot. Norbert Pax
O
Profesor Ferdinand Pax w Ogrodzie Botanicznym, 1937.
2. Dynia figolistna (Cucurbita
ficifolia), czarnonasienna, pochodząca prawdopodobnie z Ameryki,
ma owalne, zielone, biało paskowane lub marmurkowate owoce.
3. Dynia piżmowa (Cucurbita
moschata).
4. Dynia olbrzymia (Cucurbita
maxima) i zwyczajna (C. pepo),
obydwie nieznane w stanie dzikim,
ale wszędzie uprawiane, pochodzą
zapewne z tropikalnej Ameryki.
Dostarczają jadalnych owoców,
często osiągających wagę cetnara
[ok. 50 kg]. Inne odmiany nie mają przeznaczenia kulinarnego, lecz
uprawiane są dla ozdoby. Ich owoce wykazują dużą zmienność, jeśli
chodzi o wielkość, kształt i barwę.
Wyobrażenie o różnorodności
form, powstałych najczęściej przez
krzyżowanie, można zyskać, jeśli
porówna się odmiany gruszkowate
dwubarwne ze znaną dynią turbanową, formy brodawkowate z gładkimi itd.”.
Fragment szpaleru z dyń widać
jeszcze na zdjęciu z przełomu lat
20. i 30. XX wieku, kiedy w Ogrodzie rządził już inny dyrektor.
Zapraszamy na kolejne święto
dyni w niedzielę, 11 października.
Atrakcji na pewno nie zabraknie!
MAGDALENA MULARCZYK
I właśnie tenże profesor Pax
przy reorganizacji działu, w którym
rośliny posadzone są według naturalnego pokrewieństwa, postanowił jedną ze słonecznych kwater
w sąsiedztwie rodziny dzwonkowatych przeznaczyć na szpaler roślin
dyniowatych. W większości są to
tropikalne i subtropikalne rośliny
zielne, które w stanie dzikim płożą
się po ziemi lub wspinają na drzewa i krzewy za pomocą pędów
przekształconych w wąsy czepne.
W uprawie niektóre gatunki, na
przykład szklarniowe ogórki, bywają prowadzone pionowo, na specjalnych konstrukcjach.
METR DŁUGOŚCI,
Fot. Hans Hildebrand
Szacunek
dla dyniowatych
Aleja dyniowa, w tle nieistniejąca dzisiaj palmiarnia, ok. 1930.
PIĘĆDZIESIĄT KILO WAGI
Oddajmy głos samemu profesorowi Paxowi, który w swoim przewodniku dla zwiedzających z 1895
roku tak zachęcał do obejrzenia
nowo zagospodarowanego fragmentu Ogrodu Botanicznego:
„Aby dać zwiedzającym pewne
wyobrażenie o różnorodności
i zmienności owoców, urządziliśmy
»aleję dyniową«, dwie ozdobione
kwiatami rabaty, na których dyniowate pną się po mocnych podporach. Są tutaj uprawiane osobliwe
formy tych roślin. Ich dobór zmienia się oczywiście z roku na rok.
Najważniejsze są następujące:
1. Tykwa, kalebasa (Lagenaria
vulgaris), pochodząca z tropików,
a obecnie uprawiana wszędzie.
Owoce butelkowate, dorastające
do metra długości i bardzo zmienne w kształcie, służą do wyrobu naczyń. Niektóre odmiany są jadalne.
Fot. Magdalena Mularczyk
d pięciu lat na początku października Ogród Botaniczny
na kilka dni zmienia swoje oblicze.
Gdzie nie spojrzeć, spomiędzy
przybierających jesienne barwy
roślin wyłaniają się stwory nie z tego świata i najróżniejsze zaskakujące przedmioty, nawet motocykle i bolidy Formuły 1. Wszystko
zrobione z... dyń rozmaitej wielkości, kształtu i koloru, bo właśnie
w tym czasie odbywa się ostatnia
impreza ogrodowego sezonu – Dolnośląski Festiwal Dyni.
Zabawa jest doskonała, wystawa
warzyw dyniowatych oraz wyczarowanych z nich kompozycji, konkursy na największą, najciekawszą
i najsmaczniejszą dynię, kiermasz
zdrowej żywności i występy artystyczne przyciągają za każdym razem kilka tysięcy osób. Mało kto
jednak wie, że dzisiejszy radosny
festyn nawiązuje do dziedzictwa po
naszych dawnych poprzednikach.
Już bowiem w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku na terenie
działu systematyki roślin istniała
„aleja dyniowa”, obsadzona efektownie owocującymi roślinami
z rodziny Cucurbitaceae.
POMYSŁOWY PROFESOR
Twórcą tej nietypowej ekspozycji był profesor Ferdinand Pax
(1858–1942), wybitny systematyk
i geograf roślin, który kierował
Ogrodem najdłużej ze wszystkich
dotychczasowych dyrektorów, bo
aż 33 lata. Jego imię nosi główna
aleja Ogrodu, którą ponoć przed
stu laty osobiście obsadził kasztanowcami. Za jego czasów powstał
służący nam do dziś kompleks
szklarni po zachodniej stronie alei.
Głównym przedmiotem naukowych zainteresowań profesora były
rośliny z rodziny wilczomleczowatych (Euphorbiaceae), klony
(Acer) oraz flora Sudetów i Karpat, w tym również polskich Tatr
i Beskidów.
Współpracownicy wspominali
go jako człowieka o złotym sercu,
a przy tym wyjątkowo skromnego
i oszczędnego. Nie przykładał wagi
do swojej powierzchowności, chodził w starym, znoszonym ubraniu
i według Hansa Hildebranda, inspektora Ogrodu w latach 1927
–1934, wyglądał niemal jak kloszard, a nie uczony z wielkim dorobkiem i były rektor Uniwersytetu Wrocławskiego. Pewnego razu,
przechadzając się jak co dzień po
Ogrodzie, spotkał żonę inspektora
z koszem pełnym zakupów. – A cóż
tam pani niesie? – zapytał. – Kalafiory i kiełbaski na obiad –
brzmiała odpowiedź. – O! kalafior
to dobra rzecz, ale skoro ma pani
kalafiory, to po co jeszcze kiełbaski?
3
Motocykl – dzieło uczniów Zespołu Szkół Plastycznych im. Stanisława
Kopystyńskiego we Wrocławiu.
ROŚLINY DLA CIAŁA
4
rastary dąb to według ludowych podań ojciec wszystkich
drzew. Największe triumfy święcił
w starożytnym Rzymie, gdzie był
sadzony w gajach poświęconych
Jowiszowi. Jego liście zdobiły czoła
zasłużonych obywateli. Odgrywał
również wybitną rolę w świecie
Galów, w magii celtyckich druidów
– „ludzi dębu” (według dawnych
wierzeń z tym drzewem szczególnie
związane są osoby urodzone 21
marca).
Miał duże znaczenie w obrzędowości Słowian, Litwinów i Germanów. Dąb zawsze był symbolem
siły oraz pozytywnej i dobroczynnej mocy. Uważany za dom elfów,
daje również schronienie ludziom
i zwierzętom, a w obrębie jego aury domostwa są bezpieczne. Bywa
też, choć rzadko, żywicielem jemioły – daru niebios uznawanego
za panaceum.
P
Dęby to drzewa długowieczne,
prawdopodobnie jedne z najdłużej żyjących drzew liściastych.
Ich wiek maksymalny szacuje się
na ponad 1000 lat. Dąb rosnący
w Polsce koło Piotrowic ma około 750 lat.
Dęby należą do rodziny bukowatych (Fagaceae). Występują prawie wyłącznie w strefie umiarkowanej i subtropikalnej półkuli
północnej, wyróżnia się około 600
gatunków.
W Europie rosną gatunki rodzime: dąb szypułkowy (Quercus robur), dąb bezszypułkowy (Q. petraea), dąb ostrolistny (Q. ilex),
dąb korkowy (Q. suber), dąb burgundzki (Q. cerris), dąb omszony
(Q. pubescens), dąb węgierski (Q.
frainetto), i aklimatyzowane, głównie z Ameryki Północnej: dąb
szkarłatny (Q. coccinea), dąb czerwony (Q. rubra), dąb błotny (Q.
palustris) oraz inne gatunki, w niewielkiej liczbie.
Najpowszechniej występuje dąb
szypułkowy: od północnej Rosji po
Hiszpanię. Lubi żyzne, ciężkie, wilgotne gleby i pełne nasłonecznienie. Dorasta do wysokości 50 m.
Pień dość nisko rozgałęzia się na
potężne szczytowe konary (w przeciwieństwie do dębu bezszypułkowego, którego pień sięga do
samego wierzchołka), pokrywa go
ciemnoszara, głęboko pękająca korowina. Korona jest zwykle nieregularna. Kwiaty rozwijają się
w maju, równocześnie z liśćmi.
Jednonasienne owoce (dla botanika orzechy) zwane żołędziami pojawiają się we wrześniu na długich
szypułkach (do 10 cm). Otoczone
są dobrze przylegającą miseczką –
kupulą.
Korę, liście i owoce wykorzystuje się od dawna w medycynie
i przemyśle kosmetycznym. Z narośli (dębianek, galasów), wyrastających na liściach po ich nakłuciu przez owada z rodziny galasówkowatych, pozyskuje się taninę.
Ze starej księgi: …„Wyłuszczone żołędzie, pokrajane i wyługowane nalaniem ukropu, tracą
nieprzyjemną gorycz, a wtenczas
spalone i utarte, mogą nawet dla
zdrowych w zastępstwie kawy zamorskiej albo z dodatkiem służyć
za zdrowy posiłek…” (Józef Gerald-Wyżycki, XIX wiek).
Szczególnie ciekawe było uśmierzanie bólu zębów. Usta płukano
odwarem z kory dębu, przykładano
kawałki kory na twarz lub liście na
obolałe dziąsła. Dla wzmocnienia
kuracji chory udawał się przed
cząc stopy w kąpieli lub przykładając okłady na miejsca zmienione
chorobowo. W tym celu należy
sporządzić odwar z kory: 100 g
sproszkowanej kory zalewamy 1 l
wody, gotujemy 20 minut i cedzimy. Podobne działanie ma nalewka
– po uprzednim rozcieńczeniu
w wodzie w proporcji 1:10. Cierpiący na zapalenie dziąseł i błon
śluzowych powinni pędzlować
dziąsła i płukać jamę ustną preparatem zakupionym w aptece.
Podobne działanie mają leki
sporządzone z innych gatunków
dębów.
Bardzo trwała dębina wykorzystywana jest w budownictwie wodnym oraz do produkcji okien,
podłóg, beczek i mebli. Pamiętajmy jednak, że dęby to przede
wszystkim wspaniałe i ważne elementy krajobrazu.
Tekst i zdjęcie:
JOLANTA KOCHANOWSKA
Dąb szypułkowy: 1 – kwitnąca gałązka; 2 – kwiaty męskie; 3 – kwiat
żeński; 4 – kwiat żeński w przekroju; 5 – owoc. Za: Alois Pokorny, Illustrierte Naturgeschichte
des Pflanzenreiches, Prag 1887,
s. 127.
Siła dębu
wschodem słońca do lasu, nie odwracając się po drodze. Pod starym, rozłożystym dębem odmawiał
trzykrotnie modlitwę, następnie
trzykrotnie obchodził drzewo wymawiając słowa: „Powiedzże mi,
powiedz, mój kochany dębie, Jakim sposobem leczyć zęby w mojej
gębie”. Innym „magicznym” sposobem było przenoszenie słabych,
cierpiących na epilepsję lub febrę
dzieci przez rozwidlone gałęzie dębu. Powszechnie wykorzystywano
„dębowe” surowce przy leczeniu
wszelkich chorób skórnych, chorób
kobiecych, gruźlicy, opuchlizny
nóg oraz jako ratunek w wypadku
zatrucia grzybami.
Obecnie podstawowym surowcem leczniczym jest kora dębu. Zawiera ona garbniki o właściwościach ściągających, które w największej ilości występują w drzewach 9–10-letnich. Zbiera się ją
w marcu–kwietniu, a następnie suszy. Znana jest z działania przeciwzapalnego, łagodzącego świąd i hamującego namnażanie się wirusów.
Preparaty z kory dębu można
stosować w leczeniu ostrej biegunki niespecyficznej, nieżytów żołądka i jelit – pijemy 4–5 razy dziennie
filiżankę gorącego naparu z 10 g
sproszkowanej kory. Nadmierną
potliwość stóp, zapalenia, odmrożenia lub pęknięcia skóry, żylaki,
wypryski możemy ograniczyć, mo-
Jeden z pomnikowych dębów w Ogrodzie Botanicznym.
POZNAJMY BLIŻEJ
nącza rosną dziko przede
wszystkim w wilgotnych lasach
tropikalnych Afryki, Ameryki Południowej i wysp Oceanu Spokojnego. Spotkać je można także
w widnych lasach, na zboczach
górskich w subtropikalnych rejonach Azji Południowo-Wschodniej, Ameryki Północnej oraz
w krajach śródziemnomorskich.
Nieliczne występują w strefie klimatycznej umiarkowanej. Obecnie
znane są ogółem ponad dwa tysiące gatunków pnączy, a liczba ta
zwiększa się, głównie dzięki odnajdywaniu nieopisanych jeszcze powojników z terenu Chin.
Rośliny z tej grupy porastają
powierzchnie pionowe. Samodzielnie wspinają się po murach lub
pniach drzew bądź korzystają
z różnorodnych podpór ustawionych w ogródkach przez miłośników tej grupy roślin. Łatwo pną się
po konstrukcjach, owijając się pędami albo zaczepiając ogonkami
liściowymi lub wąsami pochodzenia pędowego i liściowego. Są krzewami, półkrzewami, roślinami zielnymi wieloletnimi lub jednorocznymi. Niektóre z nich to okazy masywne, o znacznej miąższości (np.
glicynia – Wisteria, dławisz – Celastrus), inne – delikatne, nieduże,
ale dające wyraźny akcent kolorystyczny swoimi barwnymi kwiatami (np. japońska odmiana powojnika Clematis 'Edo Murasaki').
W zależności od charakteru ogródka i wielkości miejsca przeznaczonego pod pnącze można dobrać odpowiedni gatunek lub odmianę.
W naszym Ogrodzie dzięki wieloletniej współpracy z innymi ogrodami na świecie oraz polskimi
szkółkarzami udało mi się zgromadzić wyjątkowo bogatą kolekcję
tych roślin. Wiele gatunków,
a zwłaszcza odmian, jest dostępnych dla właścicieli ogródków, ale
część z nich bywa trudna do zdobycia i można je podziwiać tylko
w ogrodach botanicznych.
Akebia pięciolistkowa (Akebia
quinata) – duże, zwarte pnącze
o charakterystycznych liściach oraz
różowoliliowych kwiatach żeńskich
(większych) i męskich (mniejszych). Najciekawsze są owoce,
przypominające niebieskie serdelki, wypełnione pożywnym, przeźroczystym miąższem. Ich uzyskanie jest ogrodniczym sukcesem.
Odmiany: 'Silver Bells', 'Variegata'.
Winnik (Ampelopsis) – wspaniałe rośliny o bardzo zróżnicowanym ulistnieniu. Jedne gatunki
mają ciemnozielone, ząbkowane
blaszki liściowe, u innych liście są
jaśniejsze i głęboko, fantazyjnie
powcinane. Większość winników
P
5
ma liczne, kuliste, błyszczące,
ciemnoniebieskie owoce.
Cardiospermum halicacabum –
pnącze jednoroczne z charakterystycznymi owocami: w rozdętej,
jasnej torebce znajdują się trzy
czarne nasiona wielkości „ziarenka” pieprzu. Na każdym widać wyraźny biały rysunek serduszka.
Dławisz (Celastrus) – polska nazwa rodzaju nie jest przypadkowa.
Młody osobnik nierozważnie posadzony przy małym drzewku niezwykle szybko owinie się wokół
pnia i może z czasem silnym uściskiem uśmiercić swoją podporę.
Główną ozdobą są liczne owoce
barwy czerwonej, częściowo scho-
Powojnik 'Edo Murasaki'.
Rośliny lubiące
wspinaczkę
Winobluszcz Henry'ego.
Pueraria lobata.
wane w żółtych „kapturkach”. Pozostają one na gałęziach aż do mrozów.
Powojnik (Clematis) 'Rooguchi'
– odmiana japońska, niezmiernie
wytworna. Dorasta do 2 m. Kwiaty
są dzwonkowate, ciemnofioletowe.
Powojnik chiisański (Clematis
chiisanensis) – niewielkie rozmiary
rekompensuje „liliokształtnymi”,
żół to-purpurowymi
kwiatami
o grubych płatkach.
Powojnik Rehdera (Clematis
rehderiana) – kwitnie bardzo obficie, bladożółtymi, wdzięcznymi
kwiatuszkami, które przypominają
drobne dzwoneczki.
Chmiel sercolistny (Humulus
lupulus var. cordifolius) – szybko
rosnące pnącze bylinowe. Tę botaniczną odmianę odróżniają od gatunku pięknie ukształtowane, grubo ząbkowane liście.
Miesięcznik kanadyjski (Menispermum canadense) – pokrój rośliny jest uporządkowany. Liście
układają się dachówkowato, mają
regularnie, łagodnie powcinane
brzegi.
Paederia scandens – przy ziemi
czuć cebulowy zapach, którym roślina skutecznie odstrasza szkodliwe
owady, a także… koty.
Winobluszcz Henry’ego (Parthenocissus henryana) – zachwyca
purpurowo-zieloną barwą i rozjaśnionym unerwieniem liści.
Winobluszcz różnolistny (Parthenocissus heterophylla) – liście
mają szczególną, bardzo silnie zaznaczoną fakturę.
Obwojnik grecki (Periploca
graeca) – pnącze niewymagające.
Daje dużą, ciemnozieloną, błyszczącą masę liściową. W czerwcu
obsypuje się fioletowymi, delikat-
nie pachnącymi kwiatuszkami
w kształcie gwiazdek.
Pueraria lobata – pochodzi z Japonii, gdzie jest półkrzewem, u nas
natomiast zachowuje się jak bylina.
Ma duże, charakterystyczne, trójlistkowe liście. Niebieskie kwiaty
zebrane są w kwiatostany podobne
jak u glicynii, ale nieco luźniejsze
i mniejsze. Nasz okaz wyrósł z sadzonki podarowanej nam przez
właścicieli ogrodu na Biskupinie.
Roślina mateczna została przywieziona 40 lat temu z Kraju
Kwitnącej Wiśni i co roku osiąga
10 metrów wysokości. W swojej ojczyźnie nazywana jest kudzu, a jej
sproszkowane korzenie od dawna
wykorzystywane są w dalekowschodniej medycynie.
Jeżyna rdzawa (Rubus phoenicolasius) – półpnącze wspierające
się. Rozłożysty krzew z makowoczerwonymi owocami o niepowtarzalnym smaku.
Cytryniec chiński (Schisandra
chinensis) – roślina kapryśna
w uprawie, co nadrabia długimi
kiściami jaskrawoczerwonych owoców, bogatych w witaminę C.
W swojej ojczyźnie zastępuje cytrynę.
Smilaks szczeciniasty (Smilax
hispida) – pnącze północnoamerykańskie, silnie kolczaste. Kilka roślin posadzonych koło siebie stanowi barierę nie do przebycia.
Tekst i zdjęcia:
JOLANTA KOCHANOWSKA
6
Z ARCHIWUM FOTOGRAFII PRZYRODNICZEJ
Saracenia (Sarracenia) w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fot. Ryszard Kamiński
Z PRAC STUDENTÓW I PRACOWNIKÓW OGRODU
Róża dzika. Praca wykonana w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Wrocławskiego.
7
Mgr inż. arch. krajobrazu Malwina Kołodziej
NASZE PASJE
Fot. Wojciech Chądzyński
8
Profesor Tomasz Nowak.
lat. Sam zbieram takie korki i gdy
tylko dowiedziałem się, że kolekcja
jest do kupienia, natychmiast ją
nabyłem. Korki te, podobnie jak
wiele innych zgromadzonych przeze mnie i moją żonę Hannę przedmiotów, będzie można już w niedługim czasie oglądać w tworzonym przez nas skansenie wsi dolnośląskiej. Powstanie on przy wojsławickim Arboretum, w wyremontowanej stodole oraz innych
pomieszczeniach gospodarczych
byłego majątku rodziny von
Oheimbów. Znajdą się tam też maszyny rolnicze, których jest tak
wiele, że można by wyposażyć
w nie kilka konnych gospodarstw
wisi, starannie posegregowane,
w dwóch zabytkowych szafach
i tylko wybranym osobom profesor
pozwala je oglądać.
– Ta bielizna to już prawdziwe
rarytasy na rynku kolekcjonerskim
– mówi Tomasz Nowak. – Są to
bowiem przedmioty codziennego
użytku, które szybko się niszczyły
i dlatego tak niewiele z nich przetrwało do naszych czasów. Oprócz
tego rzadko kto zbierał tego typu
rzeczy, ponieważ kolekcjonowanie
damskich dessous przez mężczyzn
mogłoby być nieelegancko kojarzone. A przecież i te przedmioty są
świadectwem naszej kultury materialnej, która już bezpowrotnie
Zwiewne halki, nocne koszulki
i dessous naszych prababek
stały po naszych przodkach, i dlatego, gdy tylko nadarzy się ku temu
okazja, staram się je ratować przed
zniszczeniem lub śmietnikiem –
mówi profesor Tomasz Nowak. –
Zbieranie zawsze sprawiało mi
wielką przyjemność, tym bardziej
kiedy za zdobywane eksponaty nie
trzeba było zbyt dużo płacić.
PODZIWIAJĄC
ZBIORY PANA PROFESORA,
trudno nie zauważyć wspaniałej
kolekcji przedwojennych płaskich,
porcelanowych korków do butelek.
Jest ich ponad trzysta, a każdy
z nich różni się od innych umieszczonym na nim napisem.
– Znaczna część tego zbioru była
własnością pani Drozd, która razem ze swoim świętej pamięci
mężem gromadziła go przez wiele
rolnych. Wśród tych zabytkowych
maszyn jest piękna młockarnia
trójsitowa, wyprodukowana jeszcze
przed wojną w Ząbkowicach Śląskich, oraz zachowana w doskonałym stanie waga do ważenia
bydła. Wykonano ją w 1914 roku
we wrocławskiej fabryce wag. Zbieramy i ratujemy wspólnie z żoną
tego typu przedmioty przed zniszczeniem, ponieważ są wspaniałym
świadectwem kultury materialnej
Śląska.
NAJWIĘKSZYM JEDNAK
HITEM KOLEKCJONERSKIM
pana profesora jest zbiór bielizny
damskiej z przełomu XIX i XX
wieku. Są to wykonane z delikatnych tkanin i ozdobione przepięknymi koronkami zwiewne halki,
koszulki nocne, dessous. Wszystko
przemija. Czy któraś z dzisiejszych
młodych panien wie, jak wyglądała
bielizna, którą nosiły jej praprababki?
Dlatego właśnie kolekcjonuję te
fatałaszki, aby przetrwały dla przyszłych pokoleń. Oprócz tego zbieram je, bo są wykonane ze wspaniałego materiału, obszyte delikatną, piękną koronką i zawsze
będą mi się kojarzyć z czymś eleganckim, co miało bezpośredni
kontakt z kobiecym ciałem. Coś, co
było cudowną ręczną robotą. Nie
kryję, że sprawiłoby mi ogromną
przyjemność, gdyby moja małżonka zechciała czasami coś z tej kolekcji założyć na siebie. No cóż,
ona jednak, jak większość pań, woli chodzić w spodniach.
WOJCIECH CHĄDZYŃSKI
Fot. Tomasz Nowak
Fot. Wojciech Chądzyński
chodząc do mieszkania profesora Tomasza Nowaka –
dyrektora wrocławskiego Ogrodu
Botanicznego, ma się wrażenie, że
trafiło się do muzeum. Pełno
w nim bowiem eksponatów, których nie powstydziłaby się żadna placówka etnograficzna. Na ścianach
wiszą misternie wykonane hafty
oraz piękne i niepowtarzalne koronki – z tymi z Koniakowa włącznie. Są też stare klucze, fragmenty
uprzęży końskich, rzemieślnicze
narzędzia, a na półkach – zabytkowe lampy, wiekowe żelazka oraz
wiele, wiele innych przedmiotów
użytku domowego, którymi posługiwali się na co dzień nasi dziadkowie i pradziadkowie.
– Czuję ogromny szacunek do
rzeczy materialnych, które pozo-
W
Bielizna damska z przełomu XIX i XX wieku.
Część kolekcji przedwojennych porcelanowych korków od butelek.
ROŚLINA ROKU
rzewy hortensji ogrodowej
(Hydrangea macrophylla) sadzi się zazwyczaj w ogrodach albo
uprawia w donicach na balkonach
i tarasach. Kwitnące okazy pojawiają się w sprzedaży wczesną wiosną i są uważane za jeden z atrybutów Świąt Wielkanocnych. Za
sprawą dostępności nowych, ciekawych odmian możemy je coraz częściej spotkać w kwiaciarniach,
gdzie wykorzystywane są jako efektowny kwiat cięty, wzbogacający
bukiety i wiązanki.
Hortensja jest bardzo cennym
materiałem bukieciarskim, który
można kupić na giełdzie kwiatowej
od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Swą dekoracyjność zawdzię-
K
9
naście sekund, po czym umieścić je
w czystej wodzie o temperaturze
pokojowej. Trwałość ciętych kwiatostanów wynosi około 2–3 tygodni. Zastosowanie odżywki (np.
Chrysal) przedłuża ją o co najmniej 6 dni. Nie powinno się zapominać o podcinaniu końców
gałązek oraz regularnej wymianie
wody w wazonie. Najdłużej zachowują swą urodę hortensje ścinane
z krzewów kwitnących późnym latem.
Bujnymi kształtami i pięknymi
barwami hortensji możemy się cieszyć przez kilka miesięcy dzięki
różnym metodom suszenia i utrwalania. Roślina ta doskonale zasusza
się w wazonie w pozycji naturalnej.
w małe pęczki i zawiesić kwiatostanami w dół (metoda zielarska). Suszymy je w temperaturze powyżej
20°C, w przewiewnym miejscu.
Jeżeli powietrze będzie zbyt wilgotne, kwiatostany mogą zbrązowieć.
Należy także pamiętać, aby rośliny
pozostawały w ciemności, ponieważ wtedy lepiej utrwalają się barwy. Przy wykorzystaniu tylko naturalnego obiegu powietrza czas suszenia może wynosić do kilku tygodni.
Do komponowania kolaży najlepiej nadają się rośliny suszone na
płask (metoda zielnikowa). Traktuje
się tak pojedyncze liście, kwiaty czy
same płatki. Metoda ta jest prosta
i polega na tym, że wybraną część
rzystywane odmiany o dużej liczbie
kwiatów płonnych, odpornych na
mróz, np.:
'Bouquet Rose' – o dużych, kulistych, intensywnie różowych
kwiatostanach,
'Maculata' – o białych lub niebieskich kwiatostanach i biało obrzeżonych liściach,
'Caerulea' – o kwiatostanach
ciemnoniebieskich.
Suszki są często nielubiane z powodu osadzania się na nich kurzu
oraz osypywania kwiatów i liści.
Polecam zatem utrwalanie w roztworze gliceryny. Roślina zachowuje wówczas elastyczność i naturalny kształt, nie kruszy się. Świeżo
ścięte pędy, oczyszczone i pozba-
Uchwycić piękno
cza dobrze wykształconym kwiatom płonnym zebranym w imponujące kwiatostany, z których
można układać niezwykle efektowne, bogate bukiety. Wspaniałą
ozdobą może być nawet pojedynczy
kwiatostan, jednak równie pięknie
Wystarczy wstawić ją do wysokiego naczynia z 4–5-centymetrową
warstwą wody, którą początkowo
będzie pobierać. Później, jeśli nie
uzupełnimy płynu, kwiatostan
stopniowo się zasuszy.
Możemy także powiązać rośliny
rośliny wkładamy między gazety lub
kartki papieru i przyciskamy na całej
powierzchni. Raz w tygodniu należy
wymienić wilgotny papier na suchy.
Suszenie trwa co najmniej 3 tygodnie, czasem nawet do kilku miesięcy.
Do suszenia powinny być wyko-
wione zbędnych liści, przycina się
ukośnie i nacina na 4–5 cm, po
czym jak najszybciej wstawia się je
do roztworu gliceryny (1 część gliceryny na 2 części wody), aby
mogły go pobrać. Dodatkowo
można opryskać rośliny tym roztworem, co przyspieszy cały proces.
Preparowanie trwa od kilkunastu
dni do około 3 tygodni. Gdy rośliny są już odpowiednio nasączone
gliceryną, przekłada się je na papier, aby przeschły. Jedyną wadą
jest to, że w czasie preparowania
może nastąpić częściowa zmiana
barwy na bordową lub brązową.
Zaletą natomiast to, że zakurzone
rośliny można delikatnie umyć, ponownie wysuszyć i cieszyć się ich
urodą nawet do kilku lat!
Tekst i zdjęcia:
EWA BIAŁA
Kompozycja z hortensji ogrodowej i bukietowej.
będzie się prezentował wraz z tulipanami, daliami, storczykami czy
różami.
W kwiaciarniach najczęściej dostępne są hortensje o barwie różowej, czerwonej, białej i niebieskiej, nieco rzadziej zielone, jasnopomarańczowe i bordowe. Aby ich
uroda przez długi czas cieszyła nasze oczy, należy oczyścić pędy
z dolnych liści, przyciąć ukośnie
lub przeciąć na krzyż na głębokość
2–3 cm i zanurzyć ich końce w gorącej (ok. 80°C) wodzie na kilka-
Hortensja krzewiasta i ogrodowa z kwiatostanem funkii i przetacznika.
Wiązanka z hortensją ogrodową
w roli głównej.
WIEŚCI Z WOJSŁAWIC
10
ajwcześniejsze powojenne lata
wojsławickiego Arboretum
zostały przedstawione w poprzednim, wrześniowym numerze naszego miesięcznika. Teraz czas na kolejną część.
Do roku 1950 park wojsławicki
pozostawał w niemal zupełnym zaniedbaniu. Z istotną pomocą przyszedł mu dopiero Komitet Ochrony Przyrody Polskiej Akademii
Umiejętności w Krakowie, a właściwie prof. Władysław Szafer,
który rejestrował obiekty przyrodnicze szczególnie godne ochrony
oraz zlecał ich zabezpieczanie na
terenie całego kraju. To na jego
polecenie w 1950 roku do Wojsławic skierowany został Tadeusz
Szymanowski (1910–1991) – absolwent Wydziału Ogrodniczego
Szkoły Głównej Gospodarstwa
Wiejskiego w Warszawie i asystent
prof. Romana Kobendzy. W ciągu
dwóch miesięcy, kierując praktyką
wakacyjną grupy studentów SGGW,
zinwentaryzował kolekcję roślin
oraz przeprowadził gruntowne
czyszczenie parku z posuszu
i chwastów. Trud ten został dostrzeżony przez profesora Kazimierza Browicza i Władysława Bugałę,
którzy w artykule „Ważniejsze
drzewa i krzewy w niektórych parkach Polski Zachodniej”, opublikowanym w 1952 roku, napisali:
„Park w Wojsławicach to prawdziwe curiosum dendrologiczne. Ze
wszystkich opisanych w tej pracy
parków znajduje się w najlepszym
stanie. Jest to zasługa mgr T. Szymanowskiego”. Warto też wspomnieć, że ten wyjątkowo pracowity
ogrodnik drzewoznawca, wywodzący się z ogrodniczego rodu, autor
wielu publikacji i książek, zamieścił
w „Roczniku Dendrologicznym”
obszerne opracowanie „Park w Wojsławicach i jego zbiory dendrologiczne” (1952).
Mariaż ogrodu dendrologicznego z gospodarstwem rolnym nie
wychodził żadnej ze stron na dobre. Jednorazowa akcja porządkowa nie mogła zastąpić systematycznej pracy. Park wkrótce był ponownie mocno zaniedbany – alejki
pozarastały, na rabatach pojawiły
się dorodne chwasty i samosiewy
rodzimych drzew. Na krzewach
różaneczników i azalii zawieszone
były jedynie tabliczki z numerami,
ale nikt nie wiedział, co one ozna-
botanikiem lwowskim, autorem
m.in. fundamentalnego dzieła Atlas flory Polski i ziem ościennych.
W Arboretum zastali stado pasących się krów oraz unikatowe okazy zagłuszone przez chwasty. Wejścia broniła jedynie duża tablica:
„Nieupoważnionym wstęp na teren parku wzbroniony”. Przez kilka lat ogród był oficjalnie zamknięty, praktycznie jednak każdy mógł
tam wejść przez otwarte bramy
PGR. Mimo to goście, by go legal-
W maju 1962 roku, ku radości
turystów, bramy parku zostały
otwarte, a po stawie pływały trzy
zakupione łabędzie. Wprowadzono
jednak bilety wstępu o nominale
2 złotych. W tym samym roku Zespół Ekspertów Stowarzyszenia
Naukowo-Technicznego Inżynierów i Techników Ogrodnictwa zlecił powtórną inwentaryzację dr.
Szymanowskiemu i Bohdanowi
Widulińskiemu z Zakładu Botaniki
Leśnej SGGW. Ich badania
Powojenne dzieje
czają. Nieogrodzony park niszczał,
aż do nagłośnionego w prasie skandalu, który zadziałał skuteczniej
niż wieloletnie prośby jego opiekuna o pomoc.
nie zwiedzić, musieli wylegitymować się specjalnym pozwoleniem
wydanym przez dyrekcję PGR.
umożliwiły wywieszenie metalowych, emaliowanych tabliczek
z nazwami drzew i krzewów. Wciąż
Wołanie o ratunek dla parku – wycinek
z „Gazety Robotniczej” z 3 sierpnia 1955 roku.
Otóż w połowie sierpnia 1958
roku przebywający we Wrocławiu
dyrektor Ogrodu Botanicznego
Chińskiej Akademii Nauk, dr Ju,
wyraził życzenie obejrzenia parku
w Wojsławicach. Pojechał tam
wraz ze swoim wrocławskim przewodnikiem, profesorem Akademii
Medycznej Józefem Mądalskim –
Tylko po otrzymaniu specjalnego pozwolenia można było wejść
na teren PGR-u i zwiedzić ogród dendrologiczny. Archiwum
OBUWr.
Jeszcze tego samego roku opiekę
nad Arboretum powierzono Miejskiej Radzie Narodowej w Niemczy, która do porządkowania parku
oddelegowała cztery niewykwalifikowane osoby, tzw. siły pomocnicze. Z milionowej dotacji przyznanej przez Wojewódzką Radę Narodową we Wrocławiu oczyszczono
dwa stawy, zakupiono 70 ławek,
betonowe ogrodzenie i żwir na
alejki.
Fot. Włodzimierz Seneta (?)
N
Dr Tadeusz Szymanowski (z prawej) i nieznany leśnik podczas drugiej
inwentaryzacji drzewostanu – Wojsławice, maj 1962 roku.
Turystyczna rubryka i zabawny rysunek zapraszają na wycieczkę
do Wojsławic. „Gazeta Robotnicza”, sierpień 1962 roku.
jednak nieoznaczona pozostawała
kolekcja rododendronów – ze
względu na brak polskich specjalistów, którzy potrafiliby zidentyfikować te nieznane w naszym kraju
odmiany.
Gdy wydano dotację, okazało
się, że finansowe utrzymanie placówki nadmiernie obciąża skromny
budżet Urzędu Gminnego w Niemczy. Naczelnik Ferdynand Gąsiorowski, kiedy tylko nadarzyła się
możliwość, przekazał park nowo
powstałemu Dzierżoniowskiemu
Kombinatowi Hodowli Zwierząt
Zarodowych. Stało się to 15 lutego
1979 roku. Rok wcześniej sędziwego emeryta Czesława Terleckiego
poproszono o opuszczenie domku
ogrodnika, który wraz z parkiem
przejął wchodzący w skład Kombinatu Zakład Usług Socjalnych. Po
remoncie urządzono w budynku
pokoje gościnne dla dyrekcji.
18 kwietnia 1979 roku do
WIEŚCI Z WOJSŁAWIC
Wiosną 1981, w ostatnim roku
pracy Ryszarda Topora, zatrudniono Walentynę Kusowską, kucharkę przeniesioną z POHZ Piotrkówek, a rok później z tej samej firmy
również jej męża Władysława –
kierowcę. Oboje zamieszkali w wyremontowanym domku ogrodnika.
Z Arboretum systematycznie znikały różne rośliny i niestety nadal
pogłębiały się ogrodnicze zaniedbania.
Pozytywną postacią w tamtym
okresie był mgr inż. Alfred
Arboretum
Część 2
Węgłowski (1906–1992), który
w 1939 roku ukończył Wydział
Ogrodniczy SGGW w Warszawie.
W Wojsławicach zatrudniony został przez Dzierżoniowski Kombinat od lipca 1979 roku (do 1985
lub 1986) na pół etatu na stanowisku specjalisty dendrologa,
mającego sprawować ogólny fachowy nadzór nad parkiem. Ten emerytowany kierownik Plantacji
Miejskich Wydziału Rolnictwa
Fot. Hanna Grzeszczak-Nowak
działalność ograniczała się do odchwaszczania, likwidowania samosiewów i rozsadzania zbyt gęsto rosnących okazów. Kombinat próbował oczyścić parkowy staw, ale zaraz po wykonaniu prac ulewa zni-
Mgr inż. Alfred Węgłowski – dendrolog. Archiwum autorki.
weczyła cały trud, zgromadzony
obok namuł spłynął bowiem z powrotem do zbiornika. Woda zniszczyła wówczas także asfaltową drogę dojazdową. Udało się natomiast
wyremontować poszycie dachowe
historycznej szklarenki.
Przez następnych kilka lat Arboretum nie miało szczęścia do przydzielanych pracowników. W opinii
wielu miejscowych do pracy w parku oddelegowywano pracowników
Kombinatu – przekształconego
w 1981/82 roku w mniejsze jednostki, Państwowe Ośrodki Hodowli
Zarodowej (POHZ) – niejako za
karę, tj. za różnego rodzaju pracownicze przewinienia, ewentualnie pozbywano się osób kłopotliwych lub niewydajnych.
Przegląd najstarszych
w Arboretum.
ciu miał dwie pasje:
jeździectwo i różaneczniki. Napisał wiele artykułów o tych
roślinach i specjalizował się w ich rozpoznawaniu. Jego zasługą było wykonanie pierwszej inwentaryzacji krzewów
Rhododendron w Wojsławicach i częściowe
ich oznaczenie. Na
wielu zawiesił metalowe etykiety, malowane ręcznie olejną
farbą przez Jadwigę
Olejnik z wrocławskiego Ogrodu. Wyniki jego badań zostały zawarte w „Roczniku Dendrologicznym”, vol. 37, w publikacji prof. Jerzego
Hrynkiewicza-Sudnika „Kolekcja różaneczników w arboretum Wojsławickim”
(1986/87).
Lata osiemdziesiąte przyniosły częste zmiany zarządców:
Przewodnik po Arboretum autorstwa Tadeusza
po restrukturyzacji
Czochera z 1978 roku.
Dzier żoniowskiego
dacji, naczelnik Niemczy FerdyKombinatu administrowanie Wojnand Gąsiorowski przekazał Arbosławicami powierzono w 1982 roku
retum w Wojsławicach UniwersyZakładowi Usług Socjalnych.
tetowi Wrocławskiemu. 29 lutego
Zastępcy dyrektora Zakładu, Jó1988 roku zabytkowy park został
zefowi Mnichowi, udało się powopierwszą w historii filią Ogrodu
łać pierwszą Radę Naukową ArboBotanicznego UWr. Rozpoczął się
retum. Jej inauguracyjne posiedzecałkiem nowy rozdział w dziejach
nie odbyło się 6 czerwca 1982 roArboretum.
ku. Jednak pięć lat później, w związku z postawieniem POHZ i podHANNA GRZESZCZAK-NOWAK
ległych mu jednostek w stan likwi-
etykiet
Wojewódzkiej Rady Narodowej we
Wrocławiu – nie bacząc na sędziwy
wiek – raz w tygodniu, zarówno latem, jak i zimą, przyjeżdżał pociągiem lub autobusem z Wrocławia do Wojsławic. W latach
1975–1983 pracował także na pół
etatu jako dendrolog we wrocławskim Ogrodzie Botanicznym.
Był osobą nieco tajemniczą,
o interesującej przeszłości – kawalerzystą, żołnierzem AK, powojennym organizatorem Zarządu Zieleni Miejskiej we Wrocławiu. W ży-
Fot. Hanna Grzeszczak-Nowak
uporządkowania i nadzoru Ogrodu
Dendrologicznego w Wojsławicach
oddelegowany został 43-letni Ryszard Topór, z zawodu rolnik, pracownik Ośrodka Sanatoryjno-Wypoczynkowego w Piotrkówku, należącego także do Kombinatu. Był
nieco zaskoczony decyzją dyrektora
Andrzeja Łobarzewskiego i na stanowisku specjalisty do spraw
ogrodniczych wytrwał zaledwie
trzy sezony. Do pomocy przydzielono mu dwie rencistki z Wojsławic, w tym Marię Hłodniak. Ich
11
Arboretum dzisiaj.
BYŁO, JEST, BĘDZIE
12
Plan Ogrodu Botanicznego
Warto zobaczyć
Jesień nie byłaby tak piękna, gdyby nie chryzantemy – jeden z jej
klasycznych symboli. Wiele różnobarwnych, drobnokwiatowych
odmian z rodzaju Chrysanthemum można teraz podziwiać w dziale
roślin ozdobnych (1, opis na str. 1). Jednakowo atrakcyjna przez
cały rok jest natomiast amerykańska sekwoja wiecznie zielona
(Sequoia sempervirens) (2), która właściwie powinna rosnąć
w szklarni, ale u nas, dzięki łagodnemu klimatowi, wytrzymała
kilka ostatnich zim na wolnym powietrzu. W alpinarium warto
wdrapać się na pagórek za profilem geologicznym, by zobaczyć
owocującą górską krzewinkę – wawrzynek alpejski (Daphne
alpina) (3). Interesujące owoce ma również komonicznik
skrzydlatostrąkowy (Tetragonolobus maritimus) (4), wpisany
na Czerwoną listę roślin i grzybów Polski. W szklarni
z basenami hydroponicznymi imponująco prezentuje się
trudna do uprawy w mieszkaniu, pochodząca z Filipin Medinilla
myriantha (5), a wśród meksykańskich sukulentów – duży, kulisty kaktus
Echinocactus grusonii (6), żartobliwie nazywany „fotelem teściowej”.
• PAŹDZIERNIKOWE IMPREZY • PAŹDZIERNIKOWE IMPREZY •
W niedzielę wstęp dla wszystkich
VI DOLNOŚLĄSKI FESTIWAL DYNI
w cenie ulgowego biletu do Ogrodu.
W tym roku obchodzimy mały jubileusz, bo od pierwszego
święta dyni, zorganizowanego 9 i 10 października 2004 roku,
PLENER PLASTYCZNY
mija właśnie pięć lat. Impreza bardzo przypadła wrocławianom
Dynie są wdzięcznym materiałem dla osób uzdolnionych
do gustu i z roku na rok w Ogrodzie pojawia się coraz więcej
artystycznie, więc podczas ostatniego w tym roku pleneru,
gości. I tym razem nie zabraknie stoisk ze zdrową żywnością
w niedzielę, 11 października, będziemy zachęcać
oraz okazji do beztroskiego biesiadowania przy muzyce.
dzieci i młodzież do wysłuchania ciekawej prelekcji o dyniach,
Najważniejsze punkty programu – konkursy, zabawy,
a następnie wykonania „Dyniowych portretów”.
występy artystyczne i kiermasze – odbędą się w niedzielę,
Spotykamy się o godz. 10.00 obok kasy przy ul. Sienkiewicza.
11 października, ale warto przyjść już w piątek i sobotę,
Dynie będą przygotowane przez Ogród Botaniczny.
aby móc w spokoju podziwiać pomysłowe aranżacje
Prosimy tylko o przyniesienie potrzebnych dodatków.
z dyniami w roli głównej.
Najlepsze prace zostaną nagrodzone. Życzymy dobrej zabawy!
Archiwum OBUWr
• Z ŻYCIA OGRODU • Z ŻYCIA OGRODU • Z ŻYCIA OGRODU •
• W dniach 18 i 19 sierpnia gościliśmy siedmioro pracowników Ogrodów
Botanicznych Reńskiego Uniwersytetu Fryderyka Wilhelma w Bonn: dyrektora ds. technicznych oraz kierowników działów szklarniowych, systematyki, arboretum, działu ekologicznego i filii Melbgarten oraz Ogrodu
Roślin Użytkowych. Goście zapoznali się ze strukturą i kolekcjami roślinnymi naszego Ogrodu, a także zawarli znajomość z przedstawicielami kadry kierowniczej. Wielkie wrażenie wywarło na nich również rozległe i malownicze Arboretum w Wojsławicach. Chwalili panujący w obydwu placówkach porządek, bogactwo i różnorodność kolekcji, kompozycję kwater,
system informacji o roślinach i niespotykaną kreatywność pracowników.
Przez dyrektora, prof. Tomasza Nowaka, zostali zaproszeni na uroczystości z okazji 200-lecia Ogrodu w 2011 roku.
Od bońskich ogrodników otrzymaliśmy w podarunku dwie niezwykle dla
nas cenne rośliny: Esenbeckia grandiflora i Neesenbeckia punctoria. Ich
nazwy pochodzą od nazwiska botanika Christiana Gottfrieda Neesa von
Esenbecka (1776–1858), który w 1818 roku założył Ogród Botaniczny
w Bonn, naszym zaś kierował w latach 1830–1851.
• W sobotę, 12 września, odbył się kolejny zjazd członków Klubu Miłośników Roślin Wodnych. Szczegółowe informacje na stronach internetowych:
www.roslinyakwariowe.pl/kmrw
www.akwarium.pl/index.php/pl/kalendarium/imprezy-2009/
380-xivzjazdkrmw.html
Download