Wykorzystaj potencjał Internetu w HR – wejdź na www.HRweb.pl Kandydat z innej bajki Rekrutacje w większości przypadków są przepojone rutyną – rzadko kiedy szansę zatrudnienia zyskują osoby z doświadczeniem niezwiązanym z branżą czy typem firmy. Kiedy jednak firma odważy się postawić na kandydata z innej bajki, zwykle przynosi to konkretne korzyści. Korporacje zwykle nie zatrudniają ludzi wywodzących się z firm rodzinnych; do wyjątków należy też całkowita zmiana branży. – To oczywiście zależy od klienta i jego specyficznych wymagań. Na ogół jednak większość uważa za stan idealny ten, w którym kandydat jest w pełni przygotowany do pracy w stosunkowo krótkim czasie po zatrudnieniu, zna branżę, posiada odpowiednie kompetencje i wiedzę na temat konkretnych zagadnień typowych dla danego sektora– mówi Anna Jaranowska z firmy doradczej Bigram SA. Nie ma czasu na eksperymenty Według Anny Bazak, menedżera personalnego w Huawei Polska, tylko największe korporacje, które wychowują sobie pracowników od podstaw, mają czas i możliwości, by rekrutować pracowników bez doświadczenia w firmach z tej samej branży. A i te zwykle zatrudniają absolwentów „nieskażonych” nawykami z innej kultury organizacyjnej. – My na przykład nie mamy czasu na rekrutacyjne eksperymenty – mówi Anna Bazak. – Interesują nas ludzie z doświadczeniem w „telekomach” i potrafiący pracować w ramach korporacji. Byli pracownicy małych rodzinnych firm nie mieli okazji zdobyć doświadczenia w obsłudze skomplikowanych procesów np. logistycznych czy sprzedażowych. Tam jedna osoba odpowiada najczęściej za kilka procesów i to niezbyt skomplikowanych. Raczej z korporacji do firm rodzinnych Zdaniem Anny Jaranowskiej kandydaci z małych firm rodzinnych mimo to często aplikują do dużych korporacji, kierując się zazwyczaj chęcią zdobycia doświadczenia w pracy w Wykorzystaj potencjał Internetu w HR – wejdź na www.HRweb.pl dojrzałych organizacjach, a co za tym idzie poznania standardów korporacyjnych czy złożonych procesów. – Z kolei długoletni pracownicy korporacji czasami mają potrzebę zwolnić tempo i szukają miejsca w mniejszych firmach, gdzie nie wszystko jest tak bardzo zhierarchizowane, gdzie nie każdy ma sztywny zakres obowiązków, przez co często jest więcej elastyczności, wielozadaniowości – przyznaje Anna Jaranowska. – Zdarza się, że w korporacjach pracownikom trudniej wyjść z własną inicjatywą, czy wprowadzać innowacyjne zmiany. Atrakcyjna odskocznia Natomiast pozostaje pytanie, czy oba typy organizacji są w jednakowym stopniu otwarte na takie „migracje”. Wydaje się, że częstsze są przejścia z korporacji do firm rodzinnych. Według Michała Gaszczyńskiego, Managing Partnera w firmie doradczej Silvermont Associates, w Polsce coraz więcej firm rodzinnych powstałych w okresie transformacji przejmuje wzorce z dużych organizacji. Angażując ludzi z korporacji, „kupują” ich wiedzę, umiejętności i standardy menedżerskie. – Spotykam różnych menedżerów, którzy znudzeni i wypaleni życiem korporacyjnymi chętnie podejmują się wejścia na 3-4 letni projekt do firmy rodzinnej albo kupionej przez fundusz i przeprowadzenia np. restrukturyzacji – przyznaje Michał Gaszczyński. – To są bardzo ciekawe wyzwania. Niektóre fundusze inwestycyjne mają nawet takie swoje kluby menedżerów, których dobierają sobie w zależności od typu spółki pod konkretny projekt. W odwrotnym kierunku ruch jest bardzo niewielki. Zdaniem Michała Gaszczyńskiego dochodzi o niego w przypadku dobrej znajomości branży czy rynku, kiedy pracodawca nie „kupuje” kompetencji zawodowych, ale kontakty środowiskowe czy klientów kandydata. Ma to miejsce zwłaszcza w branżach niszowych (jak np. chemia), gdzie ludzie mieli często doświadczenia starych państwowych przedsiębiorstwach, a potem na tych doświadczeniach budowali własne biznesy. Wchodzące do Polski firmy. zagraniczne, które mają u nas jeszcze słabą pozycję, chętnie zatrudniają takich ludzi, bo oni znają rynek, dystrybutorów, klientów. Wykorzystaj potencjał Internetu w HR – wejdź na www.HRweb.pl Między branżami Migracje między branżami dotyczą zwłaszcza specjalistów ds. marketingu i sprzedaży. Specjaliści z produkcji raczej zbyt silnie związani są z własną dziedziną, by zmieniać przemysł. Również pracodawca szukający inżyniera nie zatrudni grafika. Według Mariusza Kundy, Dyrektora Departamentu HR w PGE SA, najbardziej spektakularne migracje obserwowaliśmy około roku 2000, kiedy firmy farmaceutyczne zaczęły zatrudniać handlowców z doświadczeniem zdobytym w branży dóbr szybko rotujących (FMCG). – Zamożność branży farmaceutycznej oraz uregulowania rynku powodowały, że tam nie było takiej silnej potrzeby stosowania bardziej ekspansywnych zachowań marketingowych czy sprzedażowych, jakie powszechnie obowiązywały w branży np. spożywczej – wspomina przełom stuleci Mariusz Kunda. – Ale to się zaczęło zmieniać i to bardzo często poprzez rekrutowanie ludzi z FMCG. Było to dla farmacji, a szczególnie jej części OTC, bardzo stymulujące. Michał Gaszczyński dostrzega podobne migracje między FMCG a branżą ubezpieczeń życiowych. – Okazuje się, że ludzie z FMCG mają bardziej świeże podejście i żywsze pomysły, jak docierać do klientów – interpretuje ten trend konsultant Silvermont Associates. – Branża ubezpieczeniowa czy w ogóle finansowa była zawsze nieco bardziej konserwatywna. Dzisiejsze pomysły ściągane są więc często w obszarze sprzedaży, marketingu, dystrybucji z branży FMCG. Zdaniem Mariusza Kundy istnieją też ciekawe przykłady migracji w odwrotnym kierunku, kiedy specjaliści od sprzedaży i marketingu B2B angażowani są w branżach tradycyjnie odbieranych jeszcze jako „handel z półki”. – Dziś coraz częściej klientowi trzeba zaoferować coś więcej, niż produkt na półce w hipermarkecie – tłumaczy Mariusz Kunda. – FMCG może więc uczyć się od B2B docierania do świadomości klienta poprzez wiedzę o produkcie, staranność produktowo-inżynierską. Chodzi o to, żeby klient mógł dowiedzieć się o produkcie więcej od strony technicznej, o jego walorach użytkowych . I tego typu podejście firmy często aplikują, zatrudniając ludzi z innym niż standardowe doświadczeniem. Wykorzystaj potencjał Internetu w HR – wejdź na www.HRweb.pl Warto dać szansę Są zatem pracodawcy otwarci na osoby z innych sektorów i branż. Czasem warto to zrobić, bo daje firmie szansę znalezienia osoby z całkiem nowym, świeżym spojrzeniem, innowacyjnym podejściem, bez rutyny. – Jeżeli klient jest otwarty i uda się znaleźć osobę dopasowaną do kultury organizacyjnej, do stanowiska, gotową na zmiany i wyzwania łączące się ze zmianą branży, to sam fakt, że przeszła z innej, nie wpływa na jego gorszy odbiór podczas rekrutacji – twierdzi Anna Jaranowska. – Nie zauważyłam też, aby tacy klienci po jakimś czasie skarżyli się, że popełnili błąd, zatrudniając kandydata „z innej bajki”. Paweł Berłowski