Jak nie zwariować? Rzecz o nadwrażliwości na natłok informacji. Jeśli puścić komuś cztery utwory naraz, a potem biczując wodnym strumieniem kazać mu odpowiadać na pytania, oczywiste jest jak się zachowa. To właśnie ten natłok informacji przeżywa codziennie autysta. „Pamiętaj żeby x było większe od y, dziesięć razy c, szesnastokrotnie pomnożone musi dawać dwadzieścia”. Nawet jeśli wiemy jak zrobić to zadanie, nie zapamiętamy wielkiej ilości wytycznych. To właśnie powoduje frustrację i próby uwolnienia się od chaosu wywołanego natłokiem wrażeń. Rodzic Mama dla każdego dziecka jest tą osobą która chroni je przed światem i pokazuje jak w nim żyć. Mechanizmy biologiczne niemal gwarantują że będzie to osoba której będzie na nas najbardziej zależeć. Będzie nas próbowała zrozumieć i najprawdopodobniej do końca życia będzie się kojarzyć ze swoistą „tarczą” przeciwko światu. Ta tarcza jest bardzo ważna zwłaszcza dla dziecka z ASD. Bo, załóżmy, dzieje się coś co powoduje że gubię się w świecie. Ktoś mówi coś czego nie rozumiem, nagle zapachniało tak mocno że mam ochotę uciec. Co zrobię? Biegnę do mamy. Ona mi powie że wszystko jest okej, przy niej jestem bezpieczny i może jest szansa że zmierzę się z nowym problemem, właśnie dzięki temu że ona mi go wytłumaczy. Nie musi to być tłumaczenie słowami. Moja mama do tej pory wspomina jak przestraszyłam się odkurzacza. Przez pół godziny siedziała i głaskała jedną ręką odkurzacz a drugą mnie. Tak zorientowałam się że odkurzacze nie krzywdzą ludzi. Opiekun To nie ważne czy opiekunem jest rodzic czy nie. Ważne żeby osoba z ASD miała kogoś kto będzie ją znał, jej system pojęć, zachowań. Tu nie chodzi nawet o akceptację, ale o swoisty filtr. Jeśli nie umiem czegoś komuś wytłumaczyć, zwracam się do mojego opiekuna. Mówię mu w „moim języku” (moimi pojęciami) co chcę powiedzieć, a on „tłumaczy” to na język neurotypowych ludzi. I odwrotnie, gdy nie rozumiem czyjegoś zachowania, opiekun docieka tak długo aż zdoła odkryć prawdziwe znaczenie zachowania – i tłumaczy. Kiedy jest w pobliżu, mniej boję się świata. Jeśli jest w tym samym pokoju w trakcie na przykład przyjęcia, wiem że jeśli popełnię jakieś faux pas, zatuszuje je a mnie wyciągnie z niezręcznej sytuacji. Dzięki temu jestem bardziej odważna. Muzyka Ale jak przetrwać burzę doznań biegnących ze świata? Mam dwa sposoby. Ponieważ strasznie nie lubię tłoku, często odwracam głowę w autobusie i patrzę za okno. Wyłączam wtedy umysł, marzę, wspominam, i dzięki temu nie słyszę rozmów, nie czuję zapachów. Mam wrażenie że jestem sama. Inny, bardzo ważny sposób, to słuchawki. Najlepiej możliwie duże! Słuchawki, podobnie jak opaska na oczy, izolują od świata. Myślę że wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo polegają na słuchu i jak wiele rzeczy zwykle rejestrują uszami. Miękkie, duże słuchawki stają się najlepszym przyjacielem osoby z ASD natychmiast jak tylko odkryje że tłumią wszystkie dźwięki po za tymi które sama sobie wybierze. Może mieć zapętloną jedną melodię albo zwykły szum. Może nawet ich nie podłączać! Ludzie i tak będą ją omijali, nie będą wymuszali kontaktu ani słownego ani wzrokowego. Społeczeństwo już się przyzwyczaiło do tego że osoby ze sprzętem grającym nie istnieją dla świata po za sprawami wyjątkowymi. To daje olbrzymi komfort. A gdy w uszach leci konkretna ścieżka albo playlista na której wiem że nie będę się skupiać (na przykład znam piosenki na pamięć i nie muszę się wytężać żeby słuchać), świat zaczyna wyglądać o wiele przyjaźniej. Opiekunowie! Jesteście potrzebni. Zrozumiane dziecko to szczęśliwsze dziecko, bo wie że nie jest samo na świecie.