DLACZEGO

advertisement
 PERYSKOP Dlaczego jestem w tym samym miejscu? – Teoria Atrybucji
DLACZEGO jestem
w tym samym miejscu?
– Teoria Atrybucji
W
ielokrotnie na łamach „e-Dentico” zwracałem Państwa uwagę na fakt, że znajomość podstawowych
teorii psychologicznych pomaga w zrozumieniu zarówno
motywów stojących za zachowaniem pacjentów, jak i często pozwala nam lepiej zrozumieć samych siebie. Podążając
tym tokiem myślenia w dzisiejszym artykule przedstawię
Państwu jedną z najbardziej znanych i popularnych teorii psychologicznych i wynikające z niej implikacje w gabinecie stomatologicznym.
Czym jest atrybucja?
Wszystkie sytuacje społeczne w jakich uczestniczymy podlegają naszej interpretacji – analiza przyczyn zaistniałych
zdarzeń jest naszą naturalną tendencją. Mamy skłonność
do tego, by szukać odpowiedzi na pytania typu: Dlaczego
ktoś postąpił w określony właśnie sposób? Jaka była tego przyczyna? Dlaczego ten pacjent nie przyszedł na wizytę? Dlaczego mi się to udało? Dlaczego on odniósł sukces? Dlaczego
pacjent zrezygnował z kompleksowego leczenia? itd. Umysł
ludzki potrzebuje zrozumienia, permanentnie nadaje sens
wszystkim sytuacjom w jakich uczestniczy jednostka. Jednak zauważono, że w wielu sytuacjach nie jest on obiektywny. Psychologowie tacy jak Heider czy Ross postanowili dokładniej zbadać mechanizm interpretacji rzeczywistości i w efekcie, po serii eksperymentów, powstała właśnie
teoria atrybucji. Określa ona wzorzec, za pomocą którego
ludzie wyjaśniają przyczyny zarówno swojego zachowania,
jak i zachowania innych. Okazało się, że w obydwu przypadkach mamy do wyboru dwie opcje. Pierwsza zakłada,
że dana osoba zachowała się w określony sposób ze względu na wewnętrzne zasoby, takie jak: cechy charakteru, osobowość, poglądy, temperament itd. – jednym słowem ze
względu na to, jakim jest człowiekiem, co sobą reprezentuje. Jest to atrybucja wewnętrzna. Druga opcja zakłada,
że zachowanie osoby było uzależnione od czynników zewnętrznych, iż było ono reakcją na innego człowieka, na
miejsce, okoliczności itp. – jest to atrybucja zewnętrzna.
Obrazuje to bardzo prosty przykład. Umówiliśmy się
z dawno niewidzianym znajomym w kawiarni na godzinę 17:00. Dochodzi już 17:30, jednak naszego przyjaciela
wciąż nie ma. Co, popijając kawę, będziemy o nim w tym
momencie myśleć? Możemy założyć, że ma on dobre uzasadnienie swojego spóźnienia (korki na drogach, obowiązki służbowe, konieczność odebrania dzieci ze szkoły
itd.) – jest to wyjaśnienie bazujące na atrybucji zewnętrznej, niedotykającej bezpośrednio tego, co nasz znajomy
sobą reprezentuje. Możemy także z pewną dozą zniecierpliwienia stwierdzić: No tak, on jest taki niezorganizowany,
lekceważy i nie szanuje innych, myśli tylko o sobie. To uzasadnienie będzie już atrybucją wewnętrzną – ignorujemy
w tym momencie potencjalne czynniki zewnętrzne, które
Teoria atrybucji określa wzorzec, za pomocą którego ludzie
Mariusz Oboda
wpłynęły na spóźnienie naszego znajomego i doszukujemy się przyczyn takiego, a nie innego postępowania w jego
charakterze, osobowości.
I tutaj przychodzi pora na omówienie jednego z najciekawszych spostrzeżeń wynikających z przeprowadzonych
badań i eksperymentów (np. Jones, Harris, 1967; Ross,
Nisbett, 1991). Nasz umysł inaczej zinterpretuje przyczynę takiego samego zachowania w zależności od tego,
czy będzie to nasze zachowanie czy czyjeś. W przypadku
oceny negatywnych zachowań innych osób mamy tendencję do atrybucji wewnętrznej, czyli upatrywania przyczyn tychże zachowań w charakterze osoby, cechach osobowości, czyli w czynnikach wewnętrznych. Wiąże się to
z jednoczesnym niedocenianiem czynników zewnętrznych, np.: przyjaciel spóźnił się, bo jest niezorganizowany, a nie z powodu korków; kasjerka źle wydała resztę, bo
chciała nas oszukać, a nie z powodu zmęczenia wynikającego z tego, że musiała zastąpić chorą koleżankę i pracuje
dziesiątą godzinę; ktoś zajechał nam drogę, bo nie potrafi jeździć, a nie dlatego, że omijał dziurę w nawierzchni;
współmałżonek powiedział coś nieprzyjemnego, bo chciał
nas zranić, a nie dlatego, że chciał nam zwrócić uwagę na
coś bardzo ważnego itd.
Natomiast jeżeli chodzi o wyjaśnianie intencji NASZYCH
negatywnych zachowań, to znacznie częściej postrzegamy
je jako wynik czynników zewnętrznych, a więc mamy tutaj do czynienia z atrybucją zewnętrzną. Swoje spóźnienie
wytłumaczymy okolicznościami, a nie złą organizacją pracy. Fakt, że nasza wypowiedź sprawiła komuś przykrość,
częściej i chętniej uzasadnimy przewrażliwieniem osoby
niż własnym brakiem opanowania, tonem naszego głosu
i zbyt mocnymi słowami. Zjedzenie kalorycznego ciastka
w trakcie diety będziemy skłonni tłumaczyć okolicznościami, w których trudno było odmówić, a nie własną słabą
wolą. Nie jesteśmy skłonni tłumaczyć własnych negatywnych zachowań atrybucją wewnętrzną (np. „źle rozplanowałem czas”, „byłem nieostrożny w mojej wypowiedzi”,
„mam słabą wolę”), tak jak zrobilibyśmy to w przypadku
oceny tego samego zachowania u innej osoby. Kolejnym
ciekawym odkryciem jest to, że z kolei nasze zachowania,
które interpretujemy jako pozytywne, jako nasze sukcesy, oceniamy przez pryzmat wewnętrznych zasobów: cech
PERISCOPE charakteru, osobowości, temperamentu itp. Podsumowując,
jeśli w trakcie meczu tenisa dany zawodnik zaczyna przegrywać, chętnie zrzuci winę na niesprawiedliwego sędziego, zły dzień, dobrą formę przeciwnika itd. Natomiast jeśli wygrywa, to po prostu uważa siebie za lepszego gracza.
W takie właśnie gry gra ludzki umysł. Może warto poszerzyć swoją wiedzę o nas samych – samoświadomość jest
jedną z kompetencji inteligencji emocjonalnej. Jakie znaczenie ma ta wiedza dla lekarza dentysty na jego zawodowej drodze?
Atrybucja u pacjenta
Proszę wyobrazić sobie sytuację, w której pacjent po badaniu, w trakcie przedstawiania mu sytuacji w jamie ustnej,
dowiaduje się, że ma kilkanaście zębów wymagających leczenia oraz dużo kamienia. Będzie to z całą pewnością niewygodny dla niego moment, w którym może być postrzegany
jako sprawca zaistniałej sytuacji. Mając na uwadze wcześniej omówione strategie najprawdopodobniej jego umysł
wybierze strategię szukania zewnętrznych przyczyn takiego
a nie innego stanu rzeczy, a więc posłuży się atrybucją zewnętrzną. Najczęściej prezentowane przez pacjentów w takich sytuacjach zewnętrzne okoliczności, które przyczyniły się do istniejącej sytuacji to: ciąża, geny, słabe szkliwo,
inni lekarze, wojsko itp. Statystycznie zdecydowanie rzadziej pojawia się u pacjenta atrybucja wewnętrzna polegająca na autorefleksji, czyli na szukaniu przyczyn w sobie
(np. „niedokładnie czyszczę zęby”, „lekceważę stan zdrowia zębów”, „rzeczywiście nie przykładam do tego wagi”
itd.). Jedną z ważniejszych przyczyn, dla których pacjenci dokonują atrybucji zewnętrznej jest chęć podtrzymania samooceny na wysokim poziomie, ochrona własnego
ego oraz utrzymanie komfortu psychicznego.
Szeroka wiedza z zakresu komunikacji z pacjentem, znacznie wykraczająca poza ramy programu edukacji lekarza
Nasz umysł inaczej
zinterpretuje przyczynę takiego
samego zachowania w zależności
od tego, czy będzie to nasze
zachowanie czy czyjeś .
wyjaśniają przyczyny zarówno swojego zachowania, jak i zachowania innych.
PERYSKOP Dlaczego jestem w tym samym miejscu? – Teoria Atrybucji
dentysty, pozwala na wybranie formy przekazu adekwatnej do każdej konkretnej sytuacji, do „każdego pacjenta”.
Elastyczność lekarza w obszarze komunikacji z pacjentem
i jego umiejętności umożliwiają mu w największym stopniu ukazanie logicznego związku przyczynowo-skutkowego, jaki zachodzi pomiędzy sposobem myślenia pacjenta,
konkretnymi działaniami a uzyskiwanymi efektami, czyli kilkunastoma zębami do leczenia. Dla dobra pacjenta
ważne jest przekierowanie jego umysłu w stronę atrybucji
wewnętrznej. Z tego poziomu świadomości pacjenta zmiana własnych nawyków wydaje się być najbardziej prawdopodobna. Umysł musi zaakceptować związek przyczynowo-skutkowy jako prawdziwy.
Znajomość atrybucji zewnętrznej i wewnętrznej wydaje
się mieć szczególne znaczenie w przypadku kształtowania świadomości pacjenta w obszarze higieny. Jego własna
uświadomiona rola wydaje się być bardzo ważna. Nie bez
znaczenia są także umiejętności lekarza, takie jak: posługiwanie się prostym językiem (innym niż zawodowy i odbiegającym od tego, z jakim stykał się na konferencjach
i w czasopismach medycznych), sprawne posługiwanie
się pomocami wizualnymi (np. kamera, aparat, rysunki)
w celu zobrazowania określonych zależności i przedstawienie procesu jak filmu – klatka po klatce – ukazanego
w przyspieszonym tempie. Są to narzędzia, które kształtują świadomość pacjenta i pozwalają roztoczyć nad nim
skuteczną opiekę stomatologiczną wykraczającą poza interwencyjne leczenie. Ważne jest, aby lekarz dentysta postrzegał zagadnienia z zakresu psychologii komunikacji
i proces pracy z pacjentem na każdym etapie (np. podczas
omawiania sytuacji w jamie ustnej po badaniu) jako zestaw
profesjonalnych umiejętności, które można kształtować
i rozwijać. Doskonalenie tego narzędzia tworzy wartość
dodaną praktyki i jest, jak wynika z naszych badań, źródłem wyraźnie większej satysfakcji pacjenta.
Atrybucja u lekarza
Zjawisko atrybucji dotyczy wszystkich ludzi, a nie tylko
pacjentów, więc nie omija również lekarzy. Proszę wyobrazić sobie lekarza dentystę, który w towarzyskiej rozmowie
musi zmierzyć się z wywołanym tematem dotyczącym ilości realizowanych przez niego kompleksowych planów leczeń, ich wartości lub innego kryterium wzajemnego pozycjonowania się. Jeżeli założymy, że w tym „rankingu” wypada najgorzej spośród rozmówców, to mówiąc w dużym
uogólnieniu znajduje się on w niekomfortowej dla siebie
pozycji. Sytuacja ta pod wieloma względami przypomina
położenie pacjenta, który dowiaduje się, jak zły jest stan
jego jamy ustnej. Podobnie jak pacjent, lekarz również,
chroniąc własne ego i samoocenę, zaczyna w trakcie prowadzenia dialogu wewnętrznego upatrywać przyczyn zastanego stanu rzeczy poza sobą – mamy więc do czynienia
z atrybucją zewnętrzną. Możliwe wytłumaczenia to: gabinet mieści się w kiepskiej dzielnicy, obecnie w mieście X
panuje niezwykle duża konkurencja, jest bezrobocie, ludzie nie mają pieniędzy, pacjenci nie decydują się na takie rozwiązania, inni mają to „coś”, wynieśli to z domu,
itp. Nie chcę oczywiście powiedzieć, że czynniki zewnętrzne nie mają żadnego wpływu, jednak zbyt często przypisuje się im dużo większe znaczenie niż mają one w rzeczywistości. Bardzo często na początkowym etapie pracy
coachingowej z lekarzami pojawia się stwierdzenie: Ja nie
mam takich pacjentów. Pytanie jakie z reguły zadaję w takiej sytuacji brzmi: Dlaczego (właśnie) TY ich nie masz?
Szeroka wiedza z zakresu komunikacji
z pacjentem, znacznie wykraczająca poza ramy
programu edukacji lekarza dentysty, pozwala na
wybranie adekwatnej do każdej konkretnej
sytuacji, do „każdego pacjenta”, formy przekazu.
Umysł ludzki potrzebuje zrozumienia, permanentnie nadaje sens wszystkim sytuacjom, Reakcje bywały różne, ale najczęściej pojawiała się chwila milczenia, która znamionowała przekierowanie uwagi
do wewnątrz. Tak zadane pytanie stymuluje do szukania
przyczyn w sobie, do zmiany atrybucji zewnętrznej na
wewnętrzną. Akcent położony na słowo TY zakłada, że
są inni, którzy mają inne (lepsze) rezultaty. Pytam się lekarzy: Może jest coś w TOBIE, lub czegoś nie ma, co przyczynia się do takich rezultatów? Czy my tylko uczestniczymy w rzeczywistości, czy również ją tworzymy? Atrybucja zewnętrzna w większym stopniu zakłada uczestniczenie, a czasem wręcz bycie ofiarą okoliczności. Atrybucja
wewnętrzna kieruje uwagę na nasze zasoby, umiejętności, kompetencje inteligencji emocjonalnej, które można rozwijać, na które mamy wpływ. Rozwój wewnętrznych zasobów pozwala w większym stopniu „kontrolować”, przewidywać, tworzyć naszą rzeczywistość. Warto
pamiętać, iż mamy wpływ na poziom każdej umiejętności oraz możemy uczyć się nowych. Wzrost umiejętności i kompetencji ma w sobie potencjał zmiany efektów
naszych działań.
Podsumowując, aby możliwe było wejście na drogę osobistego rozwoju, niezbędne jest, aby w sytuacji deficytu efektu odwołać się do atrybucji wewnętrznej. Jest to
strategia na początku mniej komfortowa, jednak zawiera
w sobie element wpływu na otaczającą rzeczywistość zamiast postrzegania siebie jako ofiarę środowiska i czynników zewnętrznych. Nasz umysł potrafi sprytnie zniekształcić postrzegany przez nas świat, aby nie doprowadzić do negatywnego napięcia emocjonalnego, chroni
nasze ego, jednakże z rozpamiętywania okoliczności zdarzeń przeważnie nie za wiele wynika. Nie mamy bezpośredniego wpływu na okoliczności, mamy za to wpływ
na siebie, co pośrednio umożliwia nam kształtowanie
rzeczywistości. Każda interakcja jest bowiem sprzężeniem zwrotnym, w którym elementy wpływają na siebie
wzajemnie. Skoro nie mamy bezpośredniego wpływu na
drugi element, to zmieniając siebie, wpływamy na niego.
Wpływ jest wprawdzie pośredni, ale interesujące jest to,
że ta zależność jest nieunikniona – nie możemy nie wywierać wpływu. Szukanie w sobie zasobów i ich rozwijanie ma więc ogromną moc. Analiza tego, co MY możemy zrobić, skutkuje zmianą w każdym obszarze naszego życia – zarówno tym zawodowym, jak i osobistym.
w jakich uczestniczy jednostka.
Download