Demografia współczesnej Łodzi Jak zaradzić regresowi Na początku 2011 roku władze Łodzi po podjęciu decyzji o rozpoczęciu przygotowywania nowej strategii rozwoju zaprosiły mnie do zespołu prof. Tadeusza Markowskiego, abym pomógł określić obecną i przyszłą sytuację demograficzną miasta. W niniejszym krótkim tekście chciałbym przedstawić najważniejsze zdiagnozowane problemy ludnościowe, szybką depopulację, wysoką umieralność, starzenie się ludności, zmiany przestrzennego rozmieszczenia ludności. Ubywa łodzian Do potocznej świadomości łodzian w ostatnich latach dotarła niekorzystna sytuacja demograficzna miasta. Prawie każdy mieszkaniec miasta zdaje sobie sprawę ze zmniejszającej się liczby ludności, starzenia się tej populacji, jak i bardzo niekorzystnej sytuacji zdrowotnej. Zdecydowanie niższa jest świadomość pewnych nieuchronnych zmian demograficznych, jakie zajdą w nadchodzących latach w Łodzi w przypadku braku podjęcia działań zaradczych. Dziś Łódź zamieszkiwane jest przez ok. 720 tys. ludności, podczas gdy ćwierć wieku temu, pod koniec lat 80. XX w., liczba mieszkańców przekraczała 850 tys. Obecna populacja ludności równa jest tej z przełomu lat 50. i 60. XX w., prognozy demograficzne zaś mówią, iż w perspektywie ćwierćwiecza ludność Łodzi spadnie do wielkości odnotowanej w końcu lat 20. minionego wieku, tj. poniżej 600 tys. (rys. 1). 900000 850000 800000 750000 700000 650000 600000 550000 Rys. 1 Liczba ludności Łodzi w latach 1960-2011 i projekcja do roku 2035 Źródło: dla lat 1960-2011 dane GUS, dla lat 2012-2035 GUS, Prognoza dla powiatów i miast na prawie powiatu oraz podregionów na lata 2011–2035, dane dostępne na stronie http://www.stat.gov.pl/gus/5840_11752_PLK_HTML.htm Ów spadek wynika z nakładania się w długim okresie trzech niekorzystnych czynników: wysokiej umieralności, niskiej dzietności i niskiej atrakcyjności migracyjnej. W pierwszym przypadku warto zaznaczyć, iż trwanie życia (informacja o liczbie lat, jakie noworodek ma przed sobą do przeżycia) jest w Łodzi zdecydowanie niższe niż w innych wielkich miastach, jak i niższe niż średnia ogólnopolska.1 Co więcej, obecnie jedynie w podregionie katowickim w przypadku kobiet odnotowywane są nieco niższe wartości trwania życia. Wielkość ta wskazuje na katastrofalnie niekorzystne warunki życia w mieście, w którym wśród dwudziesto-, trzydziesto— i czterdziestolatków, niezależnie od płci, umieralność jest wyższa od średniej krajowej o 30-60 proc. (wśród kobiet około czterdziestoletnich różnica ta wynosi aż 80 proc.!). Wyższa jest umieralność związana z ważnymi elementami stylu życia, używkami (choroby wątroby — alkohol, układu krążenia — tytoń), sposobem odżywiania się (układ trawienny), aktywnością fizyczną (układ krążenia), ryzykownymi zachowaniami (zewnętrzne przyczyny zgonów — wypadki, zatrucia, samobójstwa). Wszystkie wymienione powyżej przyczyny wysokiej umieralności mieszkańców Łodzi wskazują jednoznacznie na niewysoką jakość życia w mieście i niekorzystne przyzwyczajenia behawioralne łodzian. Mało matek W przypadku niskiej dzietności zaznaczyć trzeba, iż skłonność do posiadania potomstwa znajduje się w Łodzi na zdecydowanie niższym poziomie zarówno od średniej ogólnopolskiej, jak i od innych wielkich miast już od kilku dekad.2 Prowadzi to nie tylko do bieżącego deficytu urodzeń, ale również do powolnego wpadania przez miasto w swoistą „pułapkę strukturalną”. Niska liczba urodzeń sprzed kilku dekad prowadzi do występowania obecnie małej liczby potencjalnych matek, tj. młodych kobiet w wieku 20–35 lat. Ich liczba jest dziś w Łodzi porównywalna do Wrocławia, choć miasto to posiada ludność mniejszą od naszego o 14 proc. Niska skłonność do wydawania na świat potomstwa w Łodzi wzmacniana jest dodatkowo niewielkim deficytem młodych mężczyzn (a zatem brakiem kandydatów do formowania trwałych związków) oraz bardzo wysoką częstością rozpadu związków (obecnie ok. 45 proc. zawieranych małżeństw kończy się rozwodem). Częściowo niedostatek urodzeń rekompensować można napływem migracyjnym. Niestety, ostatnich kilkanaście lat to okres, gdy miasto przestało na masową skalę przyciągać osoby chcące się w nim na stałe osiedlić. Po części wynika to ze słabości lokalnego rynku pracy, po części z przegrywanej coraz widoczniej przez Łódź rywalizacji jako ponadregionalnego ośrodka akademickiego (obie kwestie są skądinąd ze sobą ściśle powiązane). W rezultacie napływ młodych osób nie jest wystarczająco duży, aby — zmieniając demograficzną teraźniejszość — zmienić demograficzną przyszłość. Patrząc na czynniki zmian, zdawać sobie należy sprawę, iż to głównie ujemny przyrost naturalny (różnica pomiędzy liczbą urodzeń i zgonów) odpowiada za opisane wcześniej zmiany liczby ludności naszego miasta. Przykładowo, w latach 1984–2010 liczba ludności zmniejszyła się wskutek ujemnego przyrostu naturalnego o 111 tys., podczas gdy ujemne saldo migracji spowodowało spadek jedynie o 9,4 tys. Poszukując zatem środków rozwiązywania wyzwań demograficznych, należałoby skupić się na oddziaływaniu na poprawę zdrowia oraz na podwyższaniu skłonności do posiadania potomstwa (a być może raczej na tworzeniu warunków umożliwiających realizację posiadanych planów prokreacyjnych). Przybywa seniorów Ważnym przejawem zachodzących zmian jest starzenie się ludności. Już dziś ¼ ludności miasta ma przynajmniej 60 lat, w perspektywie ćwierćwiecza zaś odsetek ten wzrośnie do 35 proc. Co więcej, bardzo szybko rośnie i rosnąć będzie liczba i odsetek osób w wieku bardzo zaawansowanym — już obecnie osoby w wieku 75 lat i więcej stanowią 8,8 proc. ludności, ci zaś, którzy mają przynajmniej 85 lat, 2,1 proc. W roku 2035 zgodnie z mało optymistycznymi odnośnie do przemian umieralności projekcjami GUS będzie to odpowiednio 16,2 proc. i 4,4 proc. Zmiany te oznaczać będą konieczność przebudowania struktur pomocy społecznej i instytucji wspierających seniorów, zwłaszcza w obliczu słabości — funkcjonalnej i demograficznej — łódzkiej rodziny (niska liczba dzieci, duża skala bezdzietności, częste rozwody). Zmiany struktury ludności według wieku przejawiać się będą nie tylko wzrostem odsetka osób starszych, lecz również zmniejszaniem się liczby dzieci i młodzieży oraz osób w wieku zdolności do pracy. Oznacza to znaczące wyzwania dla systemu edukacyjnego (konieczność dostosowania sieci szkół do liczby uczniów), w niedalekiej przyszłości oznaczać może pojawienie się — przynajmniej w niektórych segmentach rynku pracy — problemów ze znalezieniem pracowników. Inną, zdecydowanie mniej eksponowaną przemianą jest dekoncentracja przestrzenna ludności Łodzi. Można ją zaobserwować na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze, przejawia się rosnącym znaczeniem ludności zamieszkałej poza ścisłym centrum miasta. Przykładowo, w porównaniu z rokiem 1960 liczba ludności jest większa w czterech dzielnicach — na Widzewie o 61,6 proc., na Bałutach o 23,5 proc., na Górnej (8,4 proc.) i Polesiu (6,3 proc.), niższa zaś jest jedynie w Śródmieściu — aż o ponad połowę (54,4 proc.). W efekcie przy zmniejszającej się liczbie ludności ogółem zwiększa się zasób infrastruktury niezbędnej do utrzymania w celu zaspokojenia potrzeb mieszkańców. Drugą płaszczyzną dekoncentracji ludności jest zjawisko suburbanizacji, tj. przemieszczania się części ludności miasta, z reguły tej lepiej wykształconej i zamożniejszej, na otaczające Łódź tereny, przede wszystkim obszary wiejskie. Choć ci ludzie zazwyczaj pracują w Łodzi, korzystając z miejskiej infrastruktury, podatki płacą już w innych gminach, pogłębiając problemy finansowe miasta. Biała i srebrna gospodarka Rozwiązanie problemów demograficznych, a zwłaszcza opracowanie skutecznych sposobów stawiania czoła wyłaniającym się wyzwaniom ludnościowym to w przypadku Łodzi konieczność. Środki, które władze lokalne i regionalne mogą wykorzystać, powinny się koncentrować przede wszystkim na podwyższaniu jakości życia mieszkańców miasta. Dodatkowo władze miasta winny już dziś myśleć, jak demograficzne wyzwania przekształcać na bodźce prorozwojowe. Duże zaawansowanie procesu starzenia powinien zachęcać do rozwoju skupionych na populacji seniorów sektorów gospodarki, tzw. „białej gospodarki” (usługi medyczne, okołomedyczne i paramedyczne, które z jednej strony mają na celu oddziaływanie na stan zdrowia jednostek i zbiorowości, z drugiej zaś na ich dobrostan, choćby poprzez oddziaływanie na wygląd jednostek) i „srebrnej gospodarki” (dział gospodarki skupiony na zaspokajaniu potrzeb wyłaniających się ze starzenia się ludności). Te nowe działy ekonomii nie muszą się tylko koncentrować na rynku lokalnym czy regionalnym, ale mogą również zaspokajać potrzeby rynku pozaregionalnego. Innym sposobem sprostania wyłaniającym się wyzwaniom demograficznym jest swoisty powrót do źródeł — promowanie wielokulturowości Łodzi poprzez przyciąganie imigrantów z innych części kontynentu czy świata. Polska w perspektywie najpóźniej kilkunastu lat zmuszona będzie do korzystania z pozaeuropejskiego rezerwuaru siły roboczej. Władze miasta powinny być przygotowane na taką ewentualność, aby — korzystając z komunalnych mieszkań — przyciągać imigrantów w pierwszej kolejności do naszego miasta. Ostatnią kwestią, o której w tym krótkim tekście chciałbym wspomnieć, jest konieczność myślenia na nowo o przestrzeni miasta. Trzeba na to zwrócić uwagę zarówno w kontekście jej „rozlewania” się na tereny okalające, jak i wobec coraz bardziej widocznej pustki w centralnej, charakteryzującej się największymi zaniedbaniami infrastrukturalnymi, części. Sama budowa Nowego Centrum niewiele tu zmieni, jeśli nie będzie towarzyszyć jej również transformacja warunków mieszkaniowych i sanitarnych terenów otaczających ów obszar. Piotr Szukalski — Instytut Socjologii UŁ. Trwanie życia łódzkiego mężczyzny w roku 2011 wynosiło 70,1 lat, zaś kobiet 78,4 lat, podczas gdy w przypadku danych ogólnopolskich wielkości te były równe odpowiednio 72,4 i 80,9 lat. 2 W roku 2011 typowa łodzianka urodziła 1,14 dziecka, podczas gdy dla Polski ogółem wielkość ta wynosiła 1,3, zaś dla mieszkanek miast 1,23. Wielkość 1,14 dziecka na kobietę oznacza, że współczynnik reprodukcji netto równy jest 0,55, a zatem pokolenie dzieci jest w stosunku do swych rodziców mniejsze o 45%. 1