Dziecko i jego szkolne konflikty „Mamo, bo ona powiedziała... Tato, bo on mnie popchnął!” – zdarza się, że to pierwsze słowa, jakie słyszymy od dziecka powracającego ze szkoły. To, że dziecko miewa w szkole konflikty z rówieśnikami, nie jest niczym niezwykłym. Sprzeczki, złośliwości, a czasem i rękoczyny – większość dzieci się z tym styka i pewnie dlatego najczęściej machamy ręką, wierząc, że dziecko sobie samo z nimi poradzi. Ale czy zawsze? Kiedy i jak reagować? Źródło konfliktów Dzieci w szkole pochodzą z różnych domów, gdzie stosowane są różne metody wychowawcze. W związku z tym mają inne systemy wartości i nie tak samo oceniają te same sytuacje i ludzi. Dzieli je także osobowość, temperament, zainteresowania czy zasób wiedzy i doświadczeń. Oczywiście, to wspaniałe, bo te rozbieżności mogą nauczyć zrozumienia, tolerancji i być pożywką dla własnych przemyśleń, ale mogą też stać się źródłem konfliktów. Konflikt czyli co? Najoględniej mówiąc konflikt to sytuacja, w której uczestnicy dostrzegają niezgodność interesów, postaw, celów czy poglądów. W szkole najczęściej dochodzi do niej, gdy jedna lub obie strony naruszą zasady współżycia, gdy próbując zaspokoić własne potrzeby nie uwzględniają i nie dostrzegają potrzeb innych. Dzieje się tak często wówczas, gdy dziecko rozpoczyna naukę – stając w nowej sytuacji próbuje swoich „sił” i obserwuje, które rodzaje zachowań wywołują pożądane reakcje. To co przynosi korzyści, będzie powtarzane, to co nie jest skuteczne – wygasi się. Główną rolę w wygaszaniu niekorzystnych i konfliktotwórczych zachowań powinien pełnić nauczyciel. Różnie z tym jednak bywa, można odnieść wrażenie, że szkoła coraz bardziej uczy, a coraz mniej wychowuje, czasem zaś pewne sceny rozgrywają się za plecami pedagogów i o konflikcie w klasie dowiadują się oni na końcu. Sytuacja idealna To taka, w której dzieci otwarcie mówią co czują, biorą odpowiedzialność za swoje czyny, wychowawca z nimi na ten temat rozmawia i na drodze negocjacji rozwiązuje wszelkie problemy. Ewentualnie do akcji wkracza pedagog, przeprowadza odpowiednie zajęcia i konflikt zostaje rozwiązany. A rzeczywistość... Rzeczywistość niestety bywa taka, jak można poczytać na wielu forach, to znaczy w klasie jest jeden lub kilku agresorów, którzy nauczyli się, że ich złośliwości, wyzwiska i dokuczanie przynoszą im „zyski” (czują się ważni, silni, mają w klasie posłuch), a za swe postępowanie nie ponoszą żadnych konsekwencji. Dzieci słabsze natomiast uczą się, że ich rolą jest rola kozła ofiarnego i poddają się temu losowi lub same stają się agresorami. Dlatego jeśli dziecko informuje nas, że w klasie lub szkole miało miejsce jakieś zajście nie machajmy ręką i nie bądźmy bierni. Co rodzic może, a nawet powinien? 1. Słuchać dziecka. Nie od święta. Codziennie porozmawiać o tym, jak minął dzień. Słuchać uważnie. 2. Zachować czujność – jeśli dziecko opowiada o jakimś konflikcie, delikatnie dopytać, co było jego przyczyną, jak dziecko się zachowało, co zrobili inni i jak zareagował nauczyciel. 3. Monitorować – czy sytuacja była jednorazowym wydarzeniem, czy powtarza się. Nie biec z „ratunkiem” na pierwszą skargę, ale też i nie bagatelizować jej. 4. Wzmacniać wiarę dziecka we własne siły. Dobrze temu służą zajęcia fizyczne (np. kurs samoobrony), nie dlatego, żeby dziecko miało siłę oddać przeciwnikowi – takie zajęcia uczą przede wszystkim panowania nad emocjami, zimnej oceny sytuacji, a poza tym dziecko sprawne fizycznie rzadziej staje się celem ataków. 5. Wzmocnić pozycję dziecka w grupie. Im będzie ona lepsza, tym mniej zaczepek – w grupie siła. 6. Przygotowywać dziecko na różne sytuacje, na przykład bawiąc się w grę „co byś zrobił, gdyby...” - tu wymyślać przykłady różnych trudnych sytuacji i wysłuchać rozwiązań dziecka, a w razie potrzeby skorygować je. 7. Jeśli jesteśmy zaniepokojeni (sytuacją, reakcją naszego dziecka, zagrożeniem, powtarzalnością zaczepek) powinniśmy udać się do wychowawcy lub nauczyciela z prośbą o wyjaśnienie sprawy - może się bowiem okazać, że z punktu widzenia dorosłego wygląda ona inaczej – jednak nawet jeśli tak się okaże, nie wolno sugerować dziecku, że mu nie wierzymy lub jesteśmy przekonani, że kłamie. Bywa bowiem i tak, że dziecko mówi prawdę, a taki zarzut potrafi mocno zachwiać zaufaniem dziecka do nas. Taka sytuacja wymaga delikatności i spokojnego działania. 8. Jeżeli konflikt przeradza się w przemoc (fizyczną lub psychiczną) – reagować. Tu można zgłaszać sprawę do wychowawcy (warto poprosić o sporządzenie notatki lub samemu taką przygotować i poprosić o podpis). Jeśli to nie skutkuje, można udać się po pomoc do pedagoga/psychologa szkolnego i dyrekcji. Na początku skargi składamy ustnie, potem także pisemnie (zachowując kopię dla siebie). Szkoła powinna pomóc w rozwiązaniu konfliktu – może w tym celu np. zorganizować spotkanie dzieci i rodziców. 9. Jeżeli obawiamy się o zdrowie i bezpieczeństwo dziecka – bezzwłocznie reagować. Jeśli trzeba to sprawę zgłaszać w kuratorium lub na policji. 10. Szukać pomocy, np. u psychologa lub kogoś, kto nie jest zaangażowany w sprawę. Często w takich sytuacjach emocje biorą górę, a spojrzenie kogoś z boku pomaga przywrócić właściwe proporcje. Czego rodzic robić nie powinien? 1. Reagować przesadnie – dziecko powinno podjąć samodzielną próbę rozwiązania konfliktu, czasem jednak trudno rodzicowi ocenić skalę problemu. Nie zawsze i nie od razu rodzicielska interwencja jest potrzebna. 2. Nie narzucać się z radami – pomóc dziecku samemu wymyślić rozwiązanie, to może zadziałać lepiej i pomoże dziecku uwierzyć we własne siły. 3. Nie próbować samemu rozwiązać konfliktu, np. poprzez rozmowę z agresywnym dzieckiem. To bardzo często spotykana rada – może mieć jednak fatalne konsekwencje w sytuacji, gdy ktoś oskarży nas o znęcanie się nad dzieckiem, grożenie mu (a w emocjach łatwo powiedzieć coś niemądrego). Taka rozmowa powinna być przeprowadzona w obecności rodziców dziecka. Warto jeśli jest przy tym jeszcze ktoś, kto pełni funkcję mediatora. 4. Nie działać pochopnie i pod wpływem emocji. Joanna Górnisiewicz