Witold Skrzypczyk pedagog, profilaktyk, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień, dyrektor Profilaktyczno-Rozwojowego Ośrodka Młodzieży i Dzieci PROM w Łodzi Czy abstynencja stała się wartością samą w sobie? O co chodzi w psychoterapii uzależnienia? Rozważania profilaktyczno- terapeutyczne Moje pierwsze doświadczenia z terapią uzależnienia od alkoholu to wczesne lata 70-te. Terapia awersyjna (czyli wywoływanie odruchu wymiotnego w kontakcie z alkoholem), przyjmowanie co kilka dni disulfiramu (anticolu) miało pomóc w tamtych latach w osiągnięciu jednego celu – utrzymywania abstynencji. Lata 80-te to wielki przełom (w Polsce) w leczeniu uzależnienia. Przede wszystkim rozpropagowanie programu Wspólnoty Anonimowych Alkoholików. W tamtych latach olbrzymi wkład w humanitaryzm polskiego lecznictwa odwykowego wniosły takie osoby jak: Wiktor Osiatyński, Ewa Woydyłło, Louis Alarcon, Bohdan T. Woronowicz, Jerzy Mellibruda, Wanda Sztander, Anna Dodziuk i wiele innych znaczących osób. Rozpoczęła się era postrzegania uzależnienia jako choroby całej rodziny. We wczesnych latach 90-tych grupy Anonimowych Alkoholików powstawały jak grzyby po deszczu. Poradniane Kluby Pacjentów zamieniano na Kluby Abstynenta. Odrodził się i ukonstytuował Ogólnopolski Ruch Abstynencki. W 1993 roku zainaugurowało swoją działalność Studium Terapii Uzależnień promujące strategiczno-strukturalną koncepcję terapii uzależnienia. Koncepcja ta, w miarę jej wprowadzania ulegała różnym modyfikacjom i dzisiaj w niektórych placówkach daleka jest od pierwowzoru. Lata dziewięćdziesiąte to okres najintensywniejszego rozwoju Lecznictwa Odwykowego. Chwała za to Jerzemu Mellibrudzie i zespołowi STU. Lawina ruszyła. Nazywam to, co się wtedy działo lawiną, ponieważ, mam takie poczucie, że metody i formy leczenia a także nazewnictwo nie podlegały w tym czasie żadnym weryfikacjom. Wszyscy chcieli leczyć. Dyskusje, kto leczy lepiej, dokładniej i skuteczniej, zrodziły się wtedy i nie ustają do tej pory. Wtedy właśnie zaczęły się nieustające spory o nazewnictwo, metody, formy i cele terapii. Niektóre z tych konfliktów przetrwały do dzisiaj. Precyzyjne ustalenie, czym jest „trzeźwienie” a czym „zdrowienie”, czym się różni „trzeźwość” od „abstynencji”, czy alkoholik może być „abstynentem” a także, czy zmierzając „ku trzeźwości” ma się jakąkolwiek szansę na zdrowie, czyli na „normalność”, po dzień dzisiejszy jest tematem wielu dyskusji (dowodem internetowe grupy dyskusyjne). Leczenie jest kosztowne. Taki stan rzeczy uruchamia konkurencyjność. Rozliczani jesteśmy z efektów terapii – ilości pacjentów korzystających z oferty placówki i współczynnika utrzymywanej przez nich abstynencji. Niektóre ośrodki chwalą się 80-cioprocedntową skutecznością leczenia uzależnienia. Często zastanawiam się nad metodami takich ewaluacji. Z mojego doświadczenia wynika, że wyjście poza próg 40 % pacjentów z dwuletnią abstynencją, to bardzo duże osiągnięcie. Efektywność terapii ma także znaczenie przy promowaniu placówki, myślę wiec, że właśnie z tego powodu utrzymywanie abstynencji jest w dalszym ciągu dla wielu terapeutów atrakcyjnym celem leczenia. Do realizacji takiego celu można skutecznie wykorzystać egocentryzm pacjenta. Z moich doświadczeń wynika, że nie trzeba go do tego specjalnie namawiać – by „zajął się Sobą”. Większość pacjentów do tej pory nie robiła nic oprócz „zajmowania się Sobą,”. Ten rodzaj aktywności doprowadził ich do terapii i terapeuty. Komunikaty specjalisty terapii uzależnień: „jesteś najważniejszy”, „ Twoja trzeźwość jest najważniejsza” są dla takiego pacjenta bardzo atrakcyjne i bywają skuteczne. Potem trzeba tylko znaleźć sposób, by go zatrzymać w procesie terapii przynajmniej dwa lata i sukces murowany. Co jest celem terapii uzależnienia? Kilka lat temu na jednej z konferencj,i w trakcie dyskusji panelowej, której tematem przewodnim były Zagrożenia dla trzeźwiejących alkoholików wygłosiłem pogląd, który zwracał uwagę na fakt niebezpieczeństwa wynikającego z ustawicznego trwania (bądź utrzymywania) pacjenta w procesie zdrowienia. Pogląd ten zbulwersował wielu uczestników wspomnianej konferencji, niewiele osób zgadzało się z moim stanowiskiem. Mam nadzieję, że od tamtej pory, wiele zmieniło się w myśleniu o metodach i celach terapii uzależnienia. Choć nadal dostrzegam wiele dowodów na to, że tak nie jest. Dla dużej grupy osób korzystających z programu Dwunastu Kroków, jedyną alternatywą jest ciągłe zmierzanie do nieosiągalnej trzeźwości bez zważania na gubienie po drodze osób, możliwości i szans na satysfakcjonujące życie. Trzeźwość jest najważniejsza. Wielu alkoholików i ich rodzin, nie wyobraża sobie życia bez Klubu Abstynenta, który stał się ich alternatywnym światem i domem. Bez klubu abstynencja byłaby niemożliwa. Wielu terapeutów ustawicznie przez wiele lat, proponuje swoim pacjentom kolejne formy terapii ( I, II, III etap terapii, nawroty, program rozwoju osobistego, asertywność, twórczość, warsztaty pracy z lękiem, stresem, krzywdą, poczuciem winy itd.) po to tylko, by ustrzec ich przed powrotem do picia. Niepicie stało się w terapii uzależnień wartością samą w sobie. Nic dziwnego, że niepijący alkoholicy często prezentują postawę roszczeniową,: mnie się należy, powinniście mnie szanować za wysiłek bycia trzeźwym, ja już swoje zrobiłem, teraz wasza kolej itp. Odpowiedzialność za taki stan rzeczy, w dużym stopniu ponosimy my - specjaliści i terapeuci uzależnień. Bardzo łatwo jest „podążyć za pacjentem” i dać się złapać na oczywisty cel: „chcę nie pić”- jasny, czytelny i wymierny. Tyle tylko, że „niepicie”, czyli „trzeźwość” jest środkiem (warunkiem) do zrealizowania celów znacznie trudniej osiągalnych (np. realizacja marzeń, satysfakcjonujące relacje z ludźmi, szacunek do samego siebie, poczucie bezpieczeństwa, itp.). Osiągnięcie celu, w miarę skutecznie chroniącego postawę niepicia alkoholu czy nie zażywania narkotyków jest trochę bardziej skomplikowane. Wymaga to od pacjenta znacznie większego wysiłku niż zachowywanie abstynencji, od terapeuty natomiast wiedzy i umiejętności wykraczającej poza istotę uzależnienia. Bez świadomości satysfakcjonujących zmian w obszarach, które są dla pacjenta ważne i pożądane, utrzymywanie „abstynencji” jest bolesne. Bez drobnych dowodów (sukcesów) na to, że życie pacjenta się zmienia, na oczekiwane a nie przypadkowe i nieprzewidywalne, że trud powstrzymywania „głodu” się opłaca, utrzymywanie „abstynencji” przez dłuższy czas, jest niesamowicie trudne. W tym kontekście, wyraźnie widać, że głównym (oczywiście na dużym poziomie ogólności) celem terapii, (nie tylko terapii uzależnienia), jest satysfakcjonujące „życie”. To, co jest pacjentowi niezbędne do zrealizowania tego celu, jest przedmiotem diagnozy i ustaleń pomiędzy pacjentem i terapeutą. Jedną z tych rzeczy jest zdrowy styl życia, którego warunkiem w większości przypadków będzie utrzymywanie abstynencji. Mam nadzieję, że tak powstają OPT-y, IPT-y i wszelkie inne plany terapii. Tak określony cel jest nie tylko celem terapeutycznym, ale także celem profilaktycznym. Z tego drobnego faktu, wynikają kolejne wyzwania dla osób zajmujących się terapią uzależnień. W tym miejscu wykraczamy poza prostą i stosunkowo łatwą terapię, zmierzającą do powstrzymywania naszego pacjenta od spożywania alkoholu - anticol i esperal zapewnia podobną skuteczność. Zmierzając do celów, których warunkiem realizacji jest „abstynencja” zaczynamy uprawiać specyficzną psychoterapię, bo z alkoholem i narkotykami w tle. Stąd pewnie nazwa psychoterapia uzależnień. Jak profilaktyka może pomóc psychoterapii uzależnienia? Terapia to starsza siostra profilaktyki. Mądrzejsza bardziej doświadczona, umiejąca poruszać się po bezdrożach socjalizacji, profilaktyki, znajdująca sposoby i alternatywy na pojawiające się problemy, świadoma i przewidywalna w realizacji celów i zamierzeń. Profilaktyka to przeprowadzanie osoby przez „toksyczną” socjalizację do bezpiecznego, satysfakcjonującego, dorosłego, czyli odpowiedzialnego realizowania siebie. Zwykle myśląc kategoriami profilaktyki, myślimy o ludziach młodych. Przekonanie, szczególnie w stosunku do osób diagnozowanych jako uzależnione, że na profilaktykę dla nich jest już za późno, determinuje obszar i kolejność działań, w których porusza się psychoterapia uzależnienia. Myślę, że to jest kolejny powód koncentracji pacjentów i terapeutów na abstynencji a odkładania w czasie istotnych dla pacjenta celów. „ Nie podejmuj ważnych decyzji, dopóki trochę nie wytrzeźwiejesz” to częste zalecenie, które słyszy pacjent w początkowej fazie terapii. Tylko po czym pacjent ma poznać, że już „trochę” wytrzeźwiał i jest gotów do podejmowania decyzji, jeżeli na jakiś czas, „zawiesza” swoje życie na „ołtarzu” leczenia. Przecież nie decyduje o jego zdrowieniu sam czas terapii, ani okres wstrzemięźliwości od alkoholu. Często zdarza się, że w tym szczególnym okresie, ktoś inny podejmuje za niego decyzję, ktoś, dla kogo sam fakt niepicia alkoholu był zdecydowanie niewystarczającym argumentem dla utrzymania relacji, związku itp. W tej sytuacji nasz pacjent chętnie zanurzy się otchłani egocentryzmu by dzielnie znieść kolejną stratę. Dzięki temu może nawet być bardziej dumny ze swojej „abstynencji” osiągniętej takim kosztem. Tylko czemu ma to służyć i jak długo pacjent będzie w stanie cierpieć powstrzymując się od znieczulającego środka. Od wielu lat pracuję z młodzieżą eksperymentującą i uzależnioną. Praca ta zmusiła mnie do weryfikacji pewnych poglądów i nawyków wyniesionych z ośrodków i poradni leczenia osób dorosłych. Młodzi ludzie są bardzo niecierpliwi i bardziej nieodporni na cierpienie niż dorośli. By chcieli powstrzymać się od picia alkoholu i zażywania narkotyków muszą „dostać” coś równie atrakcyjnego i łatwo dostępnego. Towarzyszenie im w osiąganiu poczucia bezpieczeństwa, realizacji marzeń, nawiązywaniu satysfakcjonujących relacji z osobami ważnymi to przygoda i wyzwanie równocześnie. Warunkiem osiągania tych celów jest odejście od egocentryzmu i zwrócenie się ku innym. Zespół psychologów, którym mam zaszczyt kierować, nie produkuje abstynentów. Owszem abstynencja jest obligatoryjnie wymagana w trakcie trwania terapii i nagradzana wcześniejszym zakończeniem jednego z jej etapów. Utrzymywanie abstynencji nie jest celem dla tych młodych ludzi. Oni chcą doświadczyć wolności, poczuć ją, wolność jest dla nich najistotniejsza. Znaleźć „kluczyk” do realizacji takiego celu, to zadanie nie tylko terapeutyczne ale także profilaktyczne. Kompetencje mogące zwiększyć skuteczność tego rodzaju oddziaływań to m.in.: wiedza antropologiczna, umiejętności w dziedzinie komunikacji interpersonalnej i budowania dojrzałej więzi wychowawczej (także w relacji dorosły - dorosły) oraz mentalność człowieka sukcesu. Niezmiernie ważne jest także bycie „prawdziwym”, czyli świadomość modelowania zachowań, poglądów, postaw itp. Jest to wiedza, zakres umiejętności i postaw niezbędny w oddziaływaniach profilaktycznych. Efektywność udzielania pomocy i dawania wsparcia, w dużym stopniu zależna jest od sylwetki i postawy osoby pomagającej oraz posiadanej przez nią wiedzy i umiejętności stwarzania warunków rozwojowych, prowadzących do określonych rezultatów (celów) istotnych dla pacjenta i dla środowiska, w którym funkcjonuje. Jestem głęboko przekonany, że wszystkie te cechy i umiejętności są osiągalne dla ludzi zajmujących się pomaganiem. Oczywiście nie jest tak, że dobrym terapeutą, czy skutecznie pomagającą osobą, człowiek się rodzi. Myślę, że tak jak we wszystkich obszarach życia, tak i tutaj, dobrymi „pomagaczami” stajemy się poprzez własny rozwój, kształcenie umiejętności oraz doświadczenie nabywane przez wiele lat pracy w tym zawodzie. To, co moim zdaniem zdecydowanie odróżnia dobrych od skutecznych, to intencje, czyli cele, idee, którym służą oraz postawy etyczne. Znam wiele takich osób, dla których niesienie pomocy innym ludziom oraz troska o to, by wśród nas było jak najwięcej szczęśliwych dzieci, ludzi jest jednym z ważniejszych celów w ich życiu a jednocześnie największą z możliwych gratyfikacji. Myślę, że taką osobą powinien byś psychoterapeuta uzależnień, jeśli zależy nam na randze tego zawodu i na tym by świat stawał się lepszy. Mam nadzieję, że chociaż w połowie jestem taki, że dożywotni certyfikat nie będzie miał wpływu na moją ciekawość, troskę o umiejętności, baczenie na postawę i nie zamieni mojego „działania” w stagnację. Łódź, 7 marca 2007r. Literatura: 1. Bramer L. M. Kontakty służące pomaganiu. PTP Warszawa 1984. 2. Brown St. Program Anonimowych Alkoholików a terapia profesjonalna. IPiN Warszawa 1989. 3. Neill A. S. Nowa Summerhill. Zysk i S-ka Wydawnictwo Poznań 1994 4. Okoń W. Słownik Pedagogiczny. PWN Warszawa 1981. 5. Sztander W. Rozmowy, które pomagają. Instytut Psychologii Zdrowia PTP Warszawa 1997