R D Ś Z D, M Ś R D Ś P K E – O D Opracowanie tekstu: Zygmunt Dajdok, Michał Śliwiński Instytut Biologii Roślin Uniwersytetu Wrocławskiego Autorzy fotografii: Waldemar Bena, Marta Czarniecka, Zygmunt Dajdok, Marek Malicki, Michał Śliwiński Autor fotografii na okładce: Zygmunt Dajdok Korekta: Grażyna Kryza Układ typograficzny: Andrzej Piotr Szyndrowski Broszura została wydana w ramach projektu „Ochrona bioróżnorodności przed roślinami inwazyjnymi” dzięki wsparciu finansowemu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu Wydanie II (rozszerzone i poprawione), Wrocław 2009 ISBN 978-83-89983-40-4 © 2009 Copyright by Polski Klub Ekologiczny – Okręg Dolnośląski Wydawca: Polski Klub Ekologiczny – Okręg Dolnośląski ul. marsz. Józefa Piłsudskiego 74, 50-020 Wrocław Adres do korespondencji: ul. Czerwonego Krzyża 2/4, 50-345 Wrocław tel./fax (+48) 71 347 14 45, tel. (+48) 71 347 14 44 [email protected], www.ekoklub.wroclaw.pl Druk: Drukarnia Cyfrowa TOTEM ul. Jacewska 89, 88-100 Inowrocław tel. (+48) 52 354 00 40, fax (+48) 52 561 01 43 R Bogactwem Polski jest jej szata roślinna. W porównaniu ze schemizowanymi środowiskami Europy Zachodniej różnorodność biologiczna w Polsce wskazuje na to, że udało się zachować względnie czyste środowisko, w którym panuje równowaga między poszczególnymi gatunkami. Ta równowaga, zależna głównie od warunków siedliskowych, kształtowała się przez miliony lat. Miały na nią wpływ warunki geologiczne, procesy glebotwórcze, dostęp do światła i wody. Wytworzyła się też symbioza pomiędzy roślinami i innymi organizmami, dla których rośliny były żywicielami, ale także hamowały nadmierny wzrost populacji. Te mechanizmy wzajemnego dostosowania się, środowisko – roślina – roślinożerca, stworzyły system równowagi, który trwał długo i, w przeciwieństwie do monokultur utworzonych przez człowieka, był odporny na zagrożenia zewnętrzne. Stosunkowo niedawno do gry sił w przyrodzie włączyła się cywilizacja człowieka. Zaczęło się od znacznie szybszego przenoszenia nasion i roślin na skalę i odległości trudne do osiągnięcia w przyrodzie, np. między kontynentami. Później doszło do tego intensywne rolnictwo, które forsując uprawy monokulturowe, niszczyło równocześnie wszystko, co tym uprawom zagrażało. Wystarczy popatrzeć latem na pola, gdzie zboża, rzepak i inne uprawy pozbawione są prawie zupełnie roślin tak kiedyś częstych w krajobrazie pól, jak maki, chabry i kąkole. Jest coraz mniej siedlisk ze zróżnicowaną roślinnością. Ale i na tych siedliskach, a także terenach uprzemysłowionych i zurbanizowanych, pojawiło się nowe zagrożenie – rośliny inwazyjne. Przywędrowały za sprawą człowieka, czasem przypadkowo, a czasem sprowadzone celowo. Niektóre niespodziewanie dobrze zadomowiły się w nowych warunkach, zaczęły zajmować coraz większe obszary, a tworząc często duże, zwarte skupienia, wypierają rodzime gatunki. Niektóre z nich – rdestowce (ostrokończysty i sachaliński) – rosną szybko, zawłaszczając nowe siedliska, wędrując wzdłuż potoków i terenów kolejowych. Tam, gdzie rozpleni się rdestowiec, właściwie nic innego już nie rośnie, a barszcz Sosnowskiego – sprowadzony specjalnie do Polski z ZSRR jako roślina paszowa – stanowi nawet bezpośrednie zagrożenie dla człowieka. Parzy i wywołuje reakcje alergiczne. R D Ś Nawłocie spotyka się prawie wszędzie – tworzą zwarte płaty i łany, zawłaszczając rowy, pola i nieużytki. One właśnie, i wiele innych, zagrażają różnorodności biologicznej, której zachowanie jest jednym z celów ochrony środowiska w Unii Europejskiej. Wychodząc naprzeciwko tym potrzebom Okręg Dolnośląski Polskiego Klubu Ekologicznego przed dwoma laty rozpoczął projekt z zakresu roślin inwazyjnych. Jego trzecia edycja nosi tytuł: „Ochrona bioróżnorodności przed roślinami inwazyjnymi”. Ma on na celu kontynuowanie inwentaryzacji roślin inwazyjnych, a w dalszym etapie wypracowanie sposobów ich zwalczania, ochrony człowieka przed zagrożeniami i ochrony różnorodności biologicznej. Dziękuję Autorom niniejszego opracowania – dr. Zygmuntowi Dajdokowi i mgr. Michałowi Śliwińskiemu – za rzetelne ukazanie problemu roślin inwazyjnych i bogaty materiał zdjęciowy. Mam nadzieję, że będzie ono pomocne przy realizacji naszego projektu – wzbogaci wiedzę o roślinach inwazyjnych i pozwoli uratować naszą rodzimą szatę roślinną z całą jej różnorodnością przed najazdem niepożądanych gatunków. Prezes Okręgu Dolnośląskiego Polskiego Klubu Ekologicznego dr inż. Aureliusz Mikłaszewski R D Ś R – I Konkurowanie pomiędzy organizmami o zajmowanie jak najlepszych siedlisk na jak największym obszarze, to jeden z nieodłącznych atrybutów świata przyrody. Różnorodność mechanizmów rozsiewania nasion i sposobów ich „podróżowania” świadczy o ciągle trwających próbach podboju nowych obszarów przez różne gatunki roślin. Choć migracje zawsze trwały, przynajmniej w określonych granicach, to − od kiedy coraz poważniejszą rolę zaczął w nich odgrywać człowiek − nabrały tempa i rozmiarów na skalę wcześniej niespotykaną. Wędrówki ludów pierwotnych, przenoszących ze sobą nasiona roślin uprawianych, zaowocowały poszerzeniem zasięgu chwastów, które wraz z zebranymi plonami były przypadkowo przenoszone na nowe miejsca. Na naszym obszarze wiele występujących dziś chwastów polnych pochodzi z obszaru Morza Śródziemnego i są to potomkowie tych dawnych przybyszów (tzw. archeofity). Z czasem w zmianach szaty roślinnej określonych obszarów – oprócz zamiany lasów w pola, łąki i pastwiska oraz tereny zabudowane – coraz istotniejszym czynnikiem stało się sprowadzanie roślin z innych terenów i ich uprawa w celach spożywczych lub ozdobnych. Człowiek zaczął zmieniać naturalne zasięgi przede wszystkim tych roślin, które najbardziej go interesowały, ale nieświadomie przenosił też nasiona, zarodniki lub części wegetatywne gatunków niepożądanych (np. z towarami, ziemią i wodą balastową). Wydarzeniem, które miało największe znaczenie w całej historii rozprzestrzeniania gatunków z udziałem człowieka było dotarcie przez Krzysztofa Kolumba do Ameryki w 1492 roku. Wkrótce po odkryciu Nowego Świata zaczęła się wymiana pomiędzy Europą, Ameryką i Azją – nie tylko towarowa, ale także „biologiczna”. Zanim zaczęto dostrzegać negatywne skutki przypadkowego przenoszenia gatunków roślin i zwierząt pomiędzy różnymi kontynentami i podjęto próby przeciwdziałania temu zjawisku, stało się ono na tyle groźne, że dziś zajmuje jedno z czołowych miejsc na liście przyczyn zagrażających różnorodności biologicznej na świecie. R D Ś G Nawet pobieżne obserwacje otaczającego nas świata roślin pozwalają zauważyć, że są w nim zarówno gatunki, które ustępują z określonych obszarów w miarę nasilania się działalności człowieka, jak też takie, którym ta działalność sprzyja. Ta druga grupa to tzw. rośliny synantropijne. Są one reprezentowane zarówno przez gatunki obce jak i rodzime, które zdołały się przystosować do warunków siedliskowych w dużym stopniu zmienionych przez człowieka, a nawet zwiększać na takich obszarach swoją liczebność (zjawisko dotyczy także zwierząt). Te spośród roślin synantropijnych, które w szybkim tempie i bardzo licznie rozprzestrzeniają się na duże odległości od roślin macierzystych, opanowując przy tym duże obszary, nazywane są r o ś l i n a m i i n w a z y j n y m i . Niektórzy przypisują im jeszcze wymierne straty przyrodnicze (utrata bioróżnorodności), ekonomiczne, a nawet stwarzanie zagrożenia dla zdrowia ludzi. W Polsce na ponad 3 500 gatunków roślin, około 1/3 stanowią rośliny obcego pochodzenia. Część z nich to tylko tymczasowi goście na naszym obszarze. Zbyt mroźne zimy nie pozwalają im przetrwać dłużej niż zazwyczaj jeden lub kilka sezonów wegetacyjnych. Natomiast gatunki obce zadomowione na stałe w granicach Polski to grupa około 460 roślin, spośród których około 30 uznaje się obecnie za gatunki inwazyjne. Rozważając zagrożenia wynikające z rozprzestrzeniania się gatunków obcych należy sobie uświadomić, że na obecnym etapie rozwoju cywilizacyjnego bardzo trudno powstrzymać ten proces. Nie oznacza to jednak, że nie należy podejmować prób złagodzenia jego skutków. Ograniczanie areału, który zaczynają opanowywać gatunki obce, jak też zmniejszanie populacji najgroźniejszych spośród nich, zwłaszcza na obszarach cennych przyrodniczo, to działania podejmowane w pierwszej kolejności w celu ochrony bogactwa rodzimych organizmów. Czy więc w obliczu ciągle trwającego procesu wymiany flor grozi nam globalne ujednolicenie szaty roślinnej? Wydaje się, że jest to proces poważnie zagrażający obszarom o zbliżonych warunkach klimatycznych. Widać to doskonale na przykładzie obszarów Ameryki i Europy o klimacie umiarkowanym. Jeśli na zjawisko wymiany flor pomiędzy kontynentami popatrzeć przez pryzmat liczby gatunków, jakie w Europie zaliczamy do grupy trwale zadomowionych, to wydaje się, że najgorsze mamy już za sobą. Ocenia się, że na terenie Europy Środkowej największy „najazd” obcych gatunków roślin odnotowano w XIX wieku. Tempo przybywania nowych gatunków wyraźnie spadło na początku XX w. Jednak sam proces trwa i przewiduje się, że będzie trwał nadal, a zachodzące zmiany klimatyczne nie zahamują go, wręcz prze- R D Ś ciwnie – spowodują nasilenie rozprzestrzeniania się inwazyjnych gatunków. Scenariusze zmian zasięgów, które przygotowano dla niektórych gatunków obcych, już zadomowionych w Europie (m.in. niecierpek gruczołowaty, rdestowiec ostrokończysty, nawłoć późna), jednoznacznie wskazują, że w przypadku wzrostu średniej rocznej temperatury powietrza, poszerzenie zajmowanego przez nie areału nastąpi w północnej i wschodniej części kontynentu. Trzeba jednak pamiętać, że czym innym jest pojawianie się ciągle nowych gatunków, a czym innym zwiększanie liczby stanowisk i zajmowanie nowych obszarów przez gatunki już zadomowione. W tym drugim przypadku wiele obcych roślin, od dawna występujących także w Polsce, jest ciągle w trakcie „podboju” nowej ojczyzny. Warto dodać, że rozprzestrzenianie się może być przesunięte w czasie o kilka, a nawet kilkadziesiąt lat w stosunku do samego momentu pojawienia się rośliny na nowym obszarze. Podobnie jak różny jest czas zadomawiania się poszczególnych gatunków na nowym obszarze, tak różne mogą być zdolności gatunków obcych do konkurowania z gatunkami rodzimymi. Im bardziej uproszczona jest struktura zbiorowiska roślinnego i im większą presję wywiera na nie człowiek, tym łatwiej zadomowić się w nim przybyszom. W naszych warunkach do takich zbiorowisk (określanych ogólnie mianem ruderalnych) należą głównie te, które wykształcają się na obszarach zabudowanych, wzdłuż dróg i torów kolejowych oraz w otoczeniu składowisk odpadów. Wyniki wielu badań wskazują, że analogicznie – im lepiej zachowana jest struktura, skład i różnorodność gatunkowa jakiegoś zbiorowiska, tym trudniej zadomowić się w nim roślinom obcym – w naszych warunkach, do tego typu zbiorowisk należą przede wszystkim zbiorowiska leśne, w niewielkim stopniu zniekształcone przez człowieka. Gatunki, które są zdolne osiągnąć ten najwyższy stopień adaptacji – wnikać do dobrze zachowanych zbiorowisk naturalnych – często wyodrębnia się w oddzielną grupę i nazywa n e o f i t a m i . Do grupy tej należy m.in. niecierpek drobnokwiatowy sprowadzony w XIX wieku z Azji Środkowej do ogrodów botanicznych w Genewie i Dreźnie, dziś pospolity składnik runa naszych lasów oraz moczarka kanadyjska – znana miłośnikom akwariów, również w XIX w. przypadkowo zawleczona z Ameryki do Irlandii i Szkocji, rozmnażająca się wegetatywnie, dziś obecna w wodach niemal całej Europy. R Rośliny inwazyjne to grupa bardzo zróżnicowana. Wśród zaliczanych do niej roślin są zarówno gatunki dorastające do kilku centymetrów, jak też kilkudziesięciometrowe drzewa, organizmy jednoroczne i wieloletnie, rośliny miejsc suchych i występujące w środowisku wodnym. To co je łączy, to przeważnie wytwarzanie dużej R D Ś fot. Zygmunt Dajdok Niecierpek drobnokwiatowy – przykład gatunku obcego w pełni zadomowionego w naszych lasach fot. Zygmunt Dajdok Moczarka kanadyjska – pospolity gatunek wód eutroficznych liczby nasion czy też zdolność do efektywnej regeneracji, nawet z niewielkich fragmentów wegetatywnych. Co ciekawe, zdolność do masowego rozprzestrzeniania się wykazują rośliny, które na obszarze ich naturalnego występowania o takie właściwości nie zawsze są posądzane. Dla przykładu krwawnica pospolita Lythrum salicaria – roślina znana u nas z podmokłych łąk i obrzeży wód, gdzie występuje pojedynczo lub w niewielkich kępach, na kontynencie amerykańskim, na który została R D Ś R D Ś fot. Zygmunt Dajdok zawleczona na początku XIX wieku, występuje miejscami łanowo, co prowadzi do daleko idących zmian w tamtejszych ekosystemach obrzeży wód. Podobnie rzecz się ma z nawłociami – późną (Solidago gigantea) i kanadyjską (S. canadensis) – które w ojczystej Ameryce Północnej nie są tak ekspansywne jak w Europie, gdzie sprowadzono je jako rośliny ozdobne i miododajne. Gatunki te na naszym kontynencie osiągają nawet większe rozmiary niż na obszarze rodzimym. Dlaczego tak się dzieje? Jest wiele teorii wyjaśniających ten fenomen, jedną z najszerzej obecnie przyjmowanych jest tzw. teoria „naturalnych wrogów”, wyjaśniająca sukces gatunku na nowym obszarze jako wynik pozbycia się patogenów (choroby wirusowe, bakteryjne, grzyby) i organizmów pasożytujących (przeważnie są to owady), które nie zostały przeniesione razem z roślinami, a które na pierwotnie zajmowanym przez te rośliny obszarze „kontrolują” wielkość ich populacji. Ponadto, w procesie rozprzeKrwawnica pospolita – strzeniania się niektórych roślin roślina rodzima dla Europy i Azji, (nie tylko zresztą obcych) istotne inwazyjna w Ameryce Północnej znaczenie mają następujące cechy: – imponujące rozmiar y – niektóre gatunki, jak rdestowce i inwazyjne barszcze, mogą dorastać nawet do kilku metrów. Rekordy pod tym względem bije barszcz Sosnowskiego, który osiąga nawet ponad 4 metry wysokości, dzięki czemu wśród roślin zielnych nie znajduje godnego konkurenta; – m a s o w a p r o d u k c j a – im większa jest zdolność danego gatunku do wytworzenia dużej ilości owoców i nasion, tym większa szansa na sukces w kolejnym sezonie. Liderami w tej dziedzinie są nawłocie i niecierpek gruczołowaty – produkcja owoców sięga u nich od kilku do kilkudziesięciu tysięcy na 1 metr kwadratowy zbiorowiska, w którym dominują; – s k u t e c z n e p r z y w a b i a n i e – zdecydowana większość gatunków inwazyjnych ma kolorowe, wonne, produkujące dużo nektaru kwiaty, co skutecznie zwabia zapylaczy. Za przykład mogą służyć nawłocie, azjatyckie barszcze, niecierpek fot. Michał Śliwiński gruczołowaty i robinia akacjowa. Właściwości te wykorzystują pszczelarze i to im przypisuje się część nasadzeń gatunków miododajnych, które niejednokrotnie „wymknęły” się spod kontroli. Skuteczne przywabianie opłaca się również gatunkom produkującym smaczne owoce, których części rozsiewają amatorzy tych smakołyków. Doskonałym tego przykładem jest czeremcha amerykańska, której słodkie owoce są chętnie zjadane m.in. przez ptaki z rodziny drozdowatych. Niestrawione pestki mogą być transportowane w ich przewodach pokarmowych daleko od rośliny macierzystej, co zapewnia skuteczne rozsiewanie na dużych obszarach; – specyfika rozsiewan i a – niektóre gatunki wytworzyły specyficzne mechanizmy rozsiewania nasion, np. u niecierpków ściany dojrzewających owoców naprężają się, przez co nawet lekkie ich potrącenie (niekoniecznie przez zwierzę, wystarczy podmuch wiatru) powoduje, że nasiona wyrzucane są na dużą odległość – nawet do 6 metrów od rośliny macierzystej. Dzięki temu azjatyckie niecierpki bardzo szybko opanowują obszar, na którym się pojawiły; – wzrost wegetaty wny Owoce czeremchy amerykańskiej są chętnie zjadane przez ptaki, i o d r o ś l o w y – nieliczne gaco zapewnia skuteczne rozsiewanie tunki inwazyjne, wśród nich rdenasion na dużych obszarach stowce, słonecznik bulwiasty, czy rudbekia naga, rzadko rozmnażają się generatywnie, za to często odradzają się i rozprzestrzeniają dzięki organom podziemnym. Taki potencjał wzrostowy pozwala na szybkie i skuteczne opanowanie dużego obszaru. Również niektóre drzewa, takie jak np. robinia akacjowa, tworzą odrośla korzeniowe, dzięki którym również mogą powiększać zajmowany areał. Co więcej, po ścięciu drzewa odrośla mogą nadal być wytwarzane z części podziemnych jeszcze przez wiele lat, co znacznie utrudnia całkowite pozbycie się rośliny; – s z y b k i e t e m p o w z r o s t u i r o z w o j u – cecha ta zwiększa szanse na sukces w nowych warunkach poprzez ograniczenie możliwości konkurencji ze strony innych roślin (w tym także rodzimych). Taką strategię stosują m.in. kolczurka klapowana, rdestowce czy też niecierpek gruczołowaty; R D Ś – w o j n a p o d z i e m i ą – niektóre gatunki inwazyjne wytwarzają system grubych i licznych kłączy wrastających w ziemię nawet na głębokość kilku metrów (np. rdestowce), inne uwalniają do gleby związki chemiczne uniemożliwiające rozwój konkurentów, wykazując tzw. działanie allelopatyczne – o takie właściwości są posądzane m.in. nawłocie i dąb czerwony; – w y s o k a o d p o r n o ś ć – wytrzymałość na susze, mrozy, zanieczyszczenia przemysłowe i szkodniki sprawiają, że niektóre gatunki obce, zwłaszcza drzewiaste, znacznie lepiej niż gatunki rodzime adaptują się w trudnych warunkach; są przez to bardzo cenione i wprowadzane, np. na hałdy przemysłowe. Gdyby tylko tam pozostawały, nie byłoby problemu... W samym procesie inwazji specjalne znaczenie mają doliny rzeczne. W naszych warunkach są to ekosystemy o wyjątkowym bogactwie roślin i zwierząt. Jednocześnie stanowią one korytarze ekologiczne, którymi migrują oczywiście nie tylko rodzime gatunki, ale także obce geograficznie. Wiele spośród tych ostatnich wykorzystuje doliny rzeczne jako pierwsze przyczółki lub drogi do nowo zdobywanych terytoriów. Według niektórych źródeł aż 12 spośród 13 najbardziej rozpowszechnionych w Środkowej Europie roślin inwazyjnych występuje na obszarach zalewowych. Dla wielu z nich woda jest czynnikiem ułatwiającym rozsiewanie nasion. Natomiast same siedliska dolin rzecznych, w wyniku okresowego niszczenia roślinności przez wezbrane wody rzek oraz osadzanie się transportowanego przez wodę materiału, stwarzają dogodne warunki, w których konkurencja z roślinami rodzimymi może być ograniczona do minimum. fot. Zygmunt Dajdok Niecierpek gruczołowaty wytwarza efektowne kwiaty, dlatego jest chętnie uprawiany w przydomowych ogódkach R D Ś fot. Zygmunt Dajdok Kwiaty kroplika żółtego Taką drogą współcześnie rozprzestrzenia się, pochodzący z Azji, niecierpek gruczołowaty. Ze względu na duże walory dekoracyjne jest on chętnie wysiewany w ogródkach, skąd jego nasiona ciągle na nowo trafiają na brzegi rzek i strumieni, np. poprzez dzikie wysypiska śmieci. Podobnie rozprzestrzenia się kolczurka klapowana, również chętnie uprawiana, opisana w dalszej części opracowania. Gatunkiem charakterystycznym dla tego typu siedlisk na Dolnym Śląsku jest także kroplik żółty. Niegdyś był on chętnie uprawiany m.in. w Szklarskiej Porębie, a dziś można go spotkać nad brzegami wielu strumieni i rzek w Sudetach i na Przedgórzu Sudeckim. S W zdobywaniu nowych stanowisk i rozprzestrzenianiu się na danym obszarze roślin obcych geograficznie, obok wspomnianych wyżej dolin rzecznych bardzo istotną rolę odgrywają też szlaki komunikacyjne, a wiec drogi, torowiska i szlaki wodne. Ponieważ w najbliższym czasie dróg będzie w całym kraju przybywać, to zasługują one na bardziej szczegółowe omówienie. Specjalna rola szlaków komunikacyjnych wynika z kilku powodów. Przede wszystkim środkami, którymi transportujemy towary, przewozimy jednocześnie (celowo lub przypadkowo) nasiona gatunków, które potencjalnie mogą się zadomowić na terenach poza granicami naturalnego zasięgu. R D Ś fot. Marek Malicki Ponadto ciągi poboczy, często niekoszone i zaniedbane, różnią się pod względem warunków siedliskowych od np. intensywnie użytkowanych obszarów zabudowanych czy pól uprawnych, dzięki czemu mogą stanowić dogodne miejsca do wykiełkowania pierwszych nasion danego gatunku, a następnie poszerzania zajmowanego areału. Również my sami, działalnością związaną z budową i utrzymaniem dróg, ułatwiamy gatunkom obcym wnikanie na dany obszar. Podczas budowy lub remon- Nasypy kolejowe to siedliska w wielu regionach opanowane przez rdestowce fot. Zygmunt Dajdok Pobocza dróg są siedliskami często wykorzystywanymi przez barszcz Sosnowskiego R D Ś fot. Zygmunt Dajdok Nawłoć wąskolistna – gatunek, który pod Opolem szybko opanował powierzchnie wzdłuż linii kolejowej odsłonięte podczas remontu fot. Zygmunt Dajdok Pobocze drogi pomiędzy Wrocławiem a Świdnicą – kłącza rdestowców przywleczono tu razem z ziemią do utrwalenia gruntu tów dróg i linii kolejowych jest odsłaniana często wierzchnia warstwa gleby, przez co tworzą się warunki pionierskie odpowiadające roślinom inwazyjnym ze względu na brak konkurencji ze strony gatunków rodzimych. Nasiona lub części wegetatywne (np. kłącza) niepożądanych gatunków mogą też być transportowane wraz z ziemią i rozsypywane na skarpach, nasypach, przyczółkach wiaduktów, przejściach dla zwierząt i innych obiektach. R D Ś Powszechnym działaniem jest też wprowadzanie na takie powierzchnie gatunków obcych w formie nasadzeń do utrwalania zboczy, tzw. zielonych ekranów czy alei przydrożnych. Kompozycje do takich nasadzeń niestety bardzo rzadko tworzy się w oparciu o gatunki rodzime. Najczęściej sięga się po rośliny, które wyróżniają się dużymi walorami ozdobnymi. Rośliny te, nawet jeśli w danym momencie nie są posądzane o właściwości inwazyjne, po jakimś czasie mogą zacząć stwarzać problemy w ochronie przyrody, a ich zwalczanie może stać się uciążliwe i kosztowne. Przecież wiele z gatunków opisanych w dalszej części to rośliny, które „ruszyły na podbój” nowej ojczyzny dopiero po kilkudziesięciu latach od rozpoczęcia uprawy. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza że, jak się prognozuje, zmieniający się klimat i wzrastająca antropopresja będą sprzyjały zdobywaniu nowych obszarów przez kolejne gatunki. Z R D Ś fot. Zygmunt Dajdok Czy obawa przed zadomawianiem się obcych gatunków jest uzasadniona? Nie brak osób twierdzących, że należy docenić fakt, i przybywa nam gatunków, które w dodatku są doskonale przystosowane do siedlisk zmienionych przez człowieka. Owszem, można by podzielać taki optymizm, gdyby nie skutki „uboczne” zadomawiania się gatunków obcych. Do najpoważniejszych spośród nich należy konkurowanie z rodzimymi gatunkami flory o zasoby siedliskowe, wypieranie rodzimych roślin oraz tworzenie zbiorowisk, w których rośliny obce bezwzględnie dominują. W skrajnych przypadkach dochodzi nawet do zmiany warunków siedliskowych. Tak się dzieje np. w miejscach zajętych przez robinię akacjową, roślinę z rodziny motylkowych. Jej obecność powoduje wzbogacanie gleby w azot, co w przypadku ubogich siedlisk wpływa na zupełną zmianę charakKwiatostany robinii akacjowej teru roślinności. fot. Zygmunt Dajdok Inne aspekty masowego rozprzestrzeniania się gatunków obcych dotyczą bezpośrednio naszego zdrowia. Barszcz Mantegazziego Heracleum mantegazzianum i barszcz Sosnowskiego H. sosnowskyi to rośliny pochodzące z Kaukazu. Drugi z wymienionych gatunków był do Polski sprowadzony w latach 70. XX wieku jako roślina paszowa, natomiast barszcz Mantegazziego sadzono częściej ze względu na walory dekoracyjne. W początkowym okresie uprawy obu gatunków nikt nie przy- Kwiatostan barszczu Sosnowskiego osiąga pół metra średnicy fot. Marta Czarniecka Rdestowiec ostrokończysty przerastający powierzchnię chodnika R D Ś puszczał, że okażą się one tak groźne dla ludzi. Co roku w prasie można znaleźć doniesienia o poparzeniach spowodowanych przez barszcze. Dochodzi do nich w wyniku kontaktu z sokiem roślin zawierającym furanokumarynę, doprowadzającą do tzw. efektu fotodynamicznego – na skórze, w miejscach wystawionych na działanie promieni słonecznych, pojawiają się poparzenia, często poważne. W skrajnych przypadkach, jeśli sok rośliny dostanie się do oczu, może dojść nawet do utraty wzroku. Innym skutkiem rozprzestrzeniania się roślin obcych, niepożądanym z punktu widzenia zdrowia człowieka, jest ich oddziaływanie alergogenne, zwłaszcza poprzez wytwarzany przez nie pyłek. Jednym z typowych przykładów takich roślin jest pochodząca z Ameryki Północnej ambrozja bylicolistna Ambrosia artemisiifolia, na której pyłek uczulonych jest wiele osób. W Europie gatunek ten do tej pory opanował już duże obszary, m.in. u naszych południowych sąsiadów (Czechy, Węgry, Słowacja). Coraz częściej jest również notowany w Polsce, zwłaszcza w części południowej. Masowe rozprzestrzenianie się gatunków inwazyjnych to także konkretne skutki ekonomiczne. W krajach Europy Środkowej stwierdzenie to dotyczy przede wszystkim rdestowców – ostrokończystego Reynoutria japonica i sachalińskiego R. sachalinensis, a także ich mieszańca – rdestowca pośredniego Reynoutria x bohemica. Rośliny te powodują wymierne straty ekonomiczne. Ich pędy mogą przerastać mury, powierzchnie wyłożone kostką brukową, a nawet asfalt. Mogą też masowo rozwijać się nad brzegami rzek, tworząc niemal jednogatunkowe zarośla utrudniające dostęp do wody. R D Ś E, – N – Impatiens glandulifera fot. Zygmunt Dajdok Niecierpek gruczołowaty jest jednoroczną rośliną z rodziny niecierpkowatych Balsaminaceae. Jego identyfikacja nie sprawia kłopotów głównie ze względu na okazałe kwiaty o barwie od białej, poprzez różową, do ciemnopurpurowej. Roślina ma liście ułożone naprzeciwlegle, zazwyczaj po trzy w okółku, dość grubą, czerwono nabiegłą łodygę i osiąga wysokość od 1 do 2 metrów. Na początku XIX wieku gatunek ten został z Himalajów sprowadzony w celach ozdobnych do Europy, Niecierpek gruczołowaty nad Nysą Kłodzką R D Ś fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok Kwiaty niecierpka gruczołowatego mogą mieć barwę od białej, przez różową, po purpurową a konkretnie na Wyspy Brytyjskie. Stąd zaczął się rozprzestrzeniać w inne części kontynentu i obecnie występuje w całej Europie Zachodniej, Centralnej i w Skandynawii. Na dzisiejszym obszarze Polski po raz pierwszy pojawił się w Sudetach w 1890 roku. Aktualnie występuje najliczniej wzdłuż górnych odcinków Odry i Wisły, a także wzdłuż ich dopływów. R D Ś W warunkach naturalnych niecierpek gruczołowaty występuje w lasach nadrzecznych, na wysokości do 3 000 metrów. Preferuje podłoża wilgotne i zasobne. W Polsce można go spotkać w dolinach dużych rzek i wzdłuż strumieni górskich, na okrajkach lasów i w samych lasach, zwłaszcza tych o charakterze łęgowym. Rośnie również na terenach ruderalnych. Zagrożenie: duża produkcja nasion (do 2,5 tys. przez jedną roślinę) powoduje, że niecierpek gruczołowaty bardzo szybko się rozprzestrzenia i bez trudu zajmuje duże powierzchnie. Jego okazy w dolinach rzecznych mogą utworzyć trudne do przebycia, wysokie ziołorośla. Szybko zasiedla też odsłonięte odcinki brzegów, powoli wypierając inne rośliny, stanowi więc zagrożenie dla różnorodności gatunkowej. Duże kępy niecierpka znacznie utrudniają przepływ wody w małych rzekach, co do pewnego stopnia może zwiększać ryzyko wiosennych i letnich wylewów. Niecierpek gruczołowaty jest rośliną szybko rosnącą i regenerującą uszkodzenia, jego kwiaty są barwne i produkują dużo nektaru, skutecznie przywabiając zapylaczy, do których należą m.in. trzmiele. Duża liczba produkowanych nasion sprawia też, że pojedyncza roślina potencjalnie może dać początek kilku tysiącom nowych osobników. Zwalczanie niecierpka gruczołowatego jest bardzo trudnym i długotrwałym procesem. Po jednym sezonie w glebie może znaleźć się już tysiące nasion, których część zachowuje zdolność kiełkowania nawet 18 miesięcy. Najprostszym sposobem jest wyrywanie okazów tej jednorocznej rośliny, pod warunkiem jednak, że mamy do czynienie z początkowym etapem jej wnikania na dany obszar. Można spowalniać wzrost i żywotność tych roślin stosując herbicydy (zakaz nad ciekami!), często wycinajc ich okazy lub odcinając szczytowe części pędów tuż przed zawiązaniem owoców – zmniejszy to znacznie żywotność roślin i liczbę wytworzonych nasion. R D Ś N – Impatiens parviflora Bliski krewniak niecierpka gruczołowatego, gatunek jednoroczny pochodzący z Azji, sprowadzony do Europy także w XIX w. Od niecierpka gruczołowatego łatwo go odróżnić ze względu na rozmiary – dorasta zazwyczaj tylko do 0,5 m wysokości, kwiaty również ma mniejsze (do 1 cm), kremowożółte. Podobnie jak niecierpek gruczołowaty, wytwarza owoce, które gwałtownie pękają przy dotknięciu, rozrzucając nasiona na odległość kilku metrów od rośliny macierzystej. Pierwsze miejsca jego uprawy na naszym kontynencie to ogrody botaniczne w Genewie i Dreźnie, skąd jego nasiona zostały zawleczone na sąsiednie obszary. Obecnie jest już zadomowiony niemal w całej Europie. W Polsce występuje zwłaszcza w regionach południowych i zachodnich, mniejszy jego udział zaznacza się jeszcze tylko w części północno-wschodniej kraju. Jest to roślina, która występuje na bardzo różnych siedliskach, począwszy od ruderalnych (wysypiska śmieci, tereny zabudowane, pobocza dróg), po zbiorowiska leśne o różnym charakterze – zarówno wilgotne lasy łęgowe, grądy, jak również lasy mieszane. Na Dolnym Śląsku można go także spotkać w zbiorowiskach okrajkowych, szuwarach trzcinowych, a nawet na obrzeżach pól uprawnych. Najliczniejsze populacje tworzy w zacienionych fragmentach lasów liściastych. fot. Zygmunt Dajdok Fragment lasu z runem zdominowanym przez niecierpka drobnokwiatowego R D Ś fot. Zygmunt Dajdok Szczytowe części pędów niecierpków drobnokwiatowych Zagrożenie jakie stanowi ten gatunek polega przede wszystkim na konkurencji z gatunkami rodzimymi. Dotyczy to roślin jednorocznych, w tym przede wszystkim rodzimego niecierpka pospolitego, zajmującego podobne siedliska, ale także bylin, jak np. pokrzywa zwyczajna. Zwalczanie do tej pory nie jest u nas prowadzone na dużą skalę. Próby usuwania, polegające na ręcznym wyrywaniu poszczególnych okazów, podejmowano jedynie na skalę lokalną – działania takie podjęto np. na obszarze Puszczy Białowieskiej. Zabiegi wymagają powtarzania przez kilka kolejnych lat ze względu na różny czas kiełkowania nasion zalegających w glebie. Dlatego też, biorąc pod uwagę duży nakład pracy, zaleca się by działania takie koncentrować przede wszystkim na obszarach cennych przyrodniczo, zwłaszcza tam, gdzie gatunek ten dopiero zaczyna się rozprzestrzeniać. R D Ś K – Echinocystis lobata Kolczurka klapowana, nazywana dzikim ogórkiem, jest rośliną roczną, należy do rodziny dyniowatych Cucurbitaceae liczącej około 700 gatunków. Podobnie jak wiele innych gatunków z tej rodziny, kolczurka jest pnączem o wijącej się, dochodzącej do 8 m łodydze zaopatrzonej w wąsy czepne. Gatunek ten można łatwo rozpoznać po charakterystycznych 3–5 klapowych liściach, białych kwiatach zebranych w groniaste kwiatostany, a także kulistych, kolczasto najeżonych owocach, które są mięsistymi torebkami. Jest to gatunek północnoamerykański, występujący we wschodniej części kontynentu. W Europie kolczurka klapowana była introdukowana m.in. w byłej Czechosłowacji, Austrii, na Węgrzech, Ukrainie i Litwie. Do Polski sprowadzano ją w celach ozdobnych na początku XX wieku z dwóch stron jednocześnie – z Ukrainy i Niemiec. Obecnie spotykana jest prawie na całym obszarze kraju, chociaż wciąż jest rzadka w części północno-wschodniej. Roślina ta opanowuje głównie ziołorośla, zarośla wierzbowe i obrzeża lasów łęgowych w dolinach rzecznych, gdzie wykorzystuje inne rośliny jako podpory podczas wzrostu. Tam też najszybciej się rozprzestrzenia. Kolczurka jest w dalszym ciągu chętnie uprawiana – efektownie wygląda na siatkach ogrodzeniowych. Dlatego fot. Zygmunt Dajdok Zwarte płaty kolczurki klapowanej na brzegach Baryczy R D Ś fot. Zygmunt Dajdok Kolczurka klapowana jest chętnie wysiewana wzdłuż ogrodzeń, które nierzadko przerasta, wydostając się na zewnątrz ogrodów i podwórek też jej nasiona wciąż na nowo trafiają z odpadami z ogrodów na dzikie wysypiska, skąd mogą rozprzestrzeniać się dalej. Zagrożenie: kolczurka oplata całe rośliny, powodując ich deformację, a swego rodzaju maty, tworzone przez jej splecione pędy, powodują zacienienie podłoża ograniczające wzrost gatunków zielnych. Zwalczanie polega na usuwaniu pędów przed okresem zawiązywania owoców. Biorąc jednak pod uwagę stopień rozprzestrzenienia gatunku, należy przede wszystkim podjąć działania edukacyjne zmierzające do zaprzestania jej uprawy, a ewentualne próby zwalczania podjąć na obszarach cennych przyrodniczo. fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok Kwiaty kolczurki klapowanej Owoc kolczurki klapowanej R D Ś K – Mimulus guttatus Kroplik żółty jest rośliną wieloletnią z rodziny trędownikowatych Scrophulariaceae. Dorasta zazwyczaj do około 0,5 m (czasem nawet do 1 m) wysokości, wytwarza kwiaty długie do 4 cm, o dużych walorach dekoracyjnych, dla których jest uprawiany. Jego drobne nasiona są rozsiewane z pomocą wody i wiatru, może też rozmnażać się wegetatywnie. Gatunek ten pochodzi z zachodniej części Ameryki Północnej – jego naturalny zasięg obejmuje obszar od Alaski do północnego Meksyku. Poza granicami naturalnego zasięgu gatunek rozprzestrzenił się głównie w Europie Zachodniej, ale stwierdzono go również w Polsce, Szwecji, Danii, Litwie i zachodniej części Rosji. Na dzisiejszy obszar Polski kroplik żółty został sprowadzony w I połowie XIX wieku w celach dekoracyjnych. Rozprzestrzenia się głównie w Sudetach, na Przedgórzu Sudeckim oraz Pogórzu Izerskim i Kaczawskim. Ponadto jego stanowiska są znane z Pomorza Zachodniego. Najczęściej spotkać go można na brzegach rzek i strumieni, rzadziej notowano go na podmokłych pastwiskach, zwłaszcza w otoczeniu wysięków i miejsc okresowego stagnowania wody. Zagrożenia: dzięki intensywnemu rozsiewaniu, kroplik żółty nad niektórymi rzekami tworzy zwarte kobierce, przez co ogranicza w pewnym stopniu występofot. Zygmunt Dajdok Na niektórych odcinkach rzek kroplik żółty może zdominować roślinność brzegową R D Ś fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok Kroplik żółty – pokrój Kwiaty i owoce kroplika żółtego fot. Zygmunt Dajdok Płaty roślinności z udziałem kroplika żółtego i niecierpka gruczołowatego występują m.in. nad Nysą Kłodzką i Bobrem wanie innych roślin w strefie przybrzeżnej. W Sudetach pojawia się nawet w płatach z udziałem niecierpka gruczołowatego, który osiąga znacznie większe rozmiary. Zwalczanie kroplika w Polsce nie było do tej pory prowadzone, a jego wpływ na rodzimą roślinność określa się jako umiarkowany. R D Ś B S – Heracleum sosnovskyi M – Heracleum mantegazzianum Barszcze to byliny z rodziny baldaszkowatych Apiaceae. Należą do największych roślin zielnych na świecie – mogą dorastać nawet do 5 metrów (zazwyczaj około 2–2,5) wysokości. Ich kwiatostany w formie baldachów osiągają 60 cm średnicy, a liście – 3 metry długości. Rośliny te z reguły tworzą zwarte płaty po kilkaset osobników, choć oczywiście na miejscach, które dopiero zaczynają opanowywać – np. w dolinach rzecznych gdzie woda przyniosła pojedyncze nasiona – można spotkać pojedyncze okazy. Oba gatunki są do siebie bardzo podobne, różni je przede wszystkim kształt liści – barszcz Mantegazziego poszczególne części blaszki liściowej ma wydłużone i zaostrzone, natomiast barszcz Sosnowskiego ma liście słabiej podzielone, a poszczególne ich odcinki tępo zakończone. Oba opisywane gatunki w naturalnych warunkach rosną w rejonie Kaukazu. W wyniku działalności człowieka ich zasięg rozszerzył się i obecnie gatunki te spotyka się zarówno w Europie, Azji, Ameryce Północnej i w Australii. Barszcz Sosnowskiego został sprowadzony do Polski w latach 70. XX wieku jako roślina paszowa, którą próbowano wprowadzić do uprawy głównie w Państwowych Gospodarstwach Rolnych. fot. Michał Śliwiński Powierzchnie z dominacją barszczu Sosnowskiego na obrzeżach pastwisk w Łężycach R D Ś fot. Zygmunt Dajdok fot. Michał Śliwiński Owoce barszczu typu rozłupki Okaz barszczu Sosnowskiego w pełni kwitnienia Natomiast barszcz Mantegazziego wprowadzono do uprawy jako roślinę ozdobną, sadzoną w parkach i ogrodach, zwłaszcza w miejscowościach letniskowych. W Polsce oba gatunki rozprzestrzeniają się głównie w sąsiedztwie pól i zabudowań, gdzie dawniej były uprawiane lub przechowywano ich nasiona. W dużej liczbie mogą pojawiać się także na obrzeżach lasów, na poboczach dróg i nasypach kolejowych. Jednak w ostatnich latach oba gatunki coraz częściej pojawiają się także na brzegach rzek. Ich stanowiska w rozproszeniu spotyka się na terenie całego kraju, choć nierównomiernie. Największe powierzchnie gatunki te opanowały m.in. na Podhalu, Podkarpaciu, Mazurach, Pomorzu oraz Dolnym Śląsku. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że częściej spotykanym u nas gatunkiem jest barszcz Sosnowskiego. Zagrożenia: Oba gatunki barszczu należą do roślin najniebezpieczniejszych dla zdrowia ludzi i zwierząt. Ich sok zawiera furanokumaryny, które przenikając przez skórę powodują efekt fotodynamiczny, objawiający się silnymi oparzeniami II i III stopnia. Parzące są liście i łodygi tych roślin. Te drugie, niekiedy wykorzystywane przez dzieci jako dmuchawki, były przyczyną groźnych poparzeń. U zwierząt, które nimi karmiono, powodowały poparzenia przewodu pokarmowego. Oprócz tego barszcze wywierają negatywny wpływ na rodzime składniki zbiorowisk roślinnych, tworząc zwarte zbiorowiska, w których zazwyczaj dominują. Zwalczanie: Barszcze należą do najczęściej zwalczanych roślin inwazyjnych w Polsce. Działania takie podejmowano m.in. w Wigierskim Parku Narodowym oraz na Podhalu. Podobnie jak w przypadku innych roślin wieloletnich, nie wy- R D Ś fot. Michał Śliwiński Pobocza dróg polnych – siedliska wykorzystywane przez barszcz Sosnowskiego (okolice Dziewina koło Ścinawy) fot. Michał Śliwiński Szczególnie niebezpieczne dla ludzi są wystąpienia barszczu na terenach zamieszkanych (Dziewin) starczy koszenie części nadziemnych tych roślin. Najlepsze efekty przynosi metoda kombinowana – czyli zastosowanie koszenia (karczowania) w połączeniu ze stosowaniem środków chemicznych (Roundup) oraz wykopywaniem części podziemnych. Uzyskaną biomasę najlepiej spalić. Trzeba jednak pamiętać, że środków chemicznych nie można stosować w pobliżu wód i na obszarach chronionych. R D Ś N – Solidago sp. fot. Zygmunt Dajdok Nawłocie należą do rodziny złożonych Asteraceae – jednej z najliczniejszych rodzin na Ziemi, liczącej ponad 25 000 gatunków. Rodzina ta odniosła duży sukces w rozprzestrzenianiu się dzięki wytworzeniu dużej ilości kwiatów zebranych w charakterystyczne kwiatostany nazywane koszyczkami. Ich owoce, często wytwarzane w dużych ilościach, są z reguły zaopatrzone w aparaty lotne lub kolczaste wyrostki ułatwiające rozsiewanie. Na Dolnym Śląsku można spotkać trzy obce geograficznie nawłocie: późną Solidago gigantea, której charakterystyczną cechą jest naga łodyga (może być lekko owłosiona w górnej części); kanadyjską S. canadensis, która ma gęsto owłosioną (całą) łodygę i wąskolistną S. graminifolia, która różni się od poprzednich zebranymi mniej więcej w jednej płaszczyźnie koszyczkami oraz wąskimi i całobrzegimi liśćmi. Żółte kwiatostany nawłoci są z daleka widoczne, tworzą niewielkie koszyczki zebrane w wiechy (u nawłoci późnej i kanadyjskiej), dzięki którym rośliny zawdzięczają swoją angielską nazwę „Goldenrod” – złota rózga. Wymienione rośliny są gatunkami północnoamerykańskimi, przybyłymi do Europy w połowie XIX wieku. Zostały sprowadzone w celach ozdobnych, ale również jako pożytek dla pszczół. Gatunki te szybko rozprzestrzeniły się w całej Europie, z wyjątkiem jej południowo-wschodniej części i Skandynawii. W Polsce nawłoć póź- Amerykańskie gatunki nawłoci w ciągu kilku lat mogą opanować niekoszone powierzchnie ugorów lub dawnych łąk R D Ś fot. Zygmunt Dajdok Kwiatostany nawłoci późnej rozwijają się na przełomie sierpnia i września na i kanadyjska występują masowo w całym kraju, wyłączając jego północno-wschodnią część. Natomiast nawłoć wąskolistna do tej pory opanowała południowo-zachodnie i południowe rejony naszego kraju, a zwłaszcza okolice Opola i Niemodlina. Nawłocie zajmują przede wszystkim siedliska ruderalne, ugory i nieużytkowane łąki. Gatunki te szybko rozprzestrzeniają się w dolinach rzecznych – zarówno w zbiorowiskach nieleśnych, jak też zaroślowych, a nawet w lasach łęgowych. W niektórych regionach nawłoć kanadyjska i późna są nadal popularne w uprawie jako rośliny dekoracyjne i można je zobaczyć w przydomowych ogródkach. Zagrożeniem, wynikającym z obecności nawłoci, jest ich szybkie rozprzestrzenianie się i wypieranie rodzimych gatunków. Rośliny opanowują siedliska ruderalne i zaniedbane łąki. Wystarczy zarzucić ich użytkowanie na kilka sezonów, aby – oprócz postępującej sukcesji drzew i krzewów – ułatwić wkroczenie nawłociom. Duża produkcja nasion i działanie allelopatyczne powoduje, że rośliny szybko stają się dominantami w zbiorowiskach roślin zielnych, jeśli ich liczebność nie jest kontrolowana. Niebezpieczny staje się wówczas wzrost klonalny rośliny – nawłocie mogą utworzyć w jednym miejscu nawet do 300 nowych osobników w ciągu sezonu. Zwalczanie nawłoci może budzić pewne wątpliwości ze względu na ich właściwości miododajne, zwłaszcza że ich kwitnienie przypada na przełom lata i jesieni, kiedy większość rodzimych gatunków już nie kwitnie. Ponadto jest to działanie trudne i pracochłonne, dlatego należy je podejmować przede wszystkim na obszarach, gdzie rozprzestrzenianie nawłoci przyczynia się do zmniejszenia różnorodności rodzimych gatunków. Jeżeli udział nawłoci w szacie roślinnej danego terenu nie R D Ś fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok Nawłoć kanadyjska charakteryzuje się gęsto owłosioną łodygą Nawłoć wąskolistna z węższymi liśćmi i koszyczkami zebranymi w jednej płaszczyźnie jest jeszcze duży, to najskuteczniejszym zabiegiem jest wykopywanie poszczególnych kęp. Natomiast, jeżeli zajęte są już większe obszary, np. łąk lub nieużytków, to najprostszym sposobem ograniczenia ekspansji tych gatunków jest koszenie przed okresem kwitnienia, nawet kilka razy w roku. R D Ś R – Rudbeckia laciniata Rudbekia naga należy, podobnie jak nawłocie, do bogatej w gatunki rodziny złożonych Asteraceae. Urodę jej kwiatów już od dawna doceniali amatorzy uprawy roślin. Poza uprawą trudno przeoczyć ten gatunek – dorasta do 2–3 m wysokości, a szczytowe części pędów opatrzone są efektownymi koszyczkami z żółtymi kwiatami języczkowatymi i ciemnooliwkowymi kwiatami rurkowatymi. Jej liście są duże, pierzasto-dzielne. Rudbekia naga to gatunek pochodzący z Ameryki Północnej. Został sprowadzony do Europy dość szybko po odkryciu Nowego Świata, bo już w 1615 roku, kiedy to pokazany był na wystawie roślin ozdobnych w Paryżu. Na siedliskach naturalnych pojawił się pod koniec XVIII wieku, na Śląsku odnotowano go już w 1787 roku i są to pierwsze notowania tego gatunku w Polsce. Obecnie występuje w całej Europie, od Korsyki aż po Szwecję i Centralną Rosję. Rośnie też w Chinach, Nowej Zelandii i Japonii. W Polsce rudbekia naga opanowała głównie południową część kraju. Jako roślina ozdobna rudbekia naga była sadzona w parkach przypałacowych, w ogrodach i na cmentarzach. Obecnie najczęściej można ją spotkać nad brzegami rzek i strumieni, głównie na odcinkach przebiegających przez łąki i pola, ale nierzadko także w obrębie lasów o charakterze łęgowym. fot. Zygmunt Dajdok Zbiorowiska z dominacją rudbekii nagiej najczęściej rozwijają się wzdłuż rowów i strumieni – na fotografii: okolice Milicza R D Ś fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok Rudbekia naga, pojedyncze koszyczki (kwiatostany) Brzegi Stobrawy pod Wołczynem opanowane przez rudbekię nagą Rudbekia naga jest gatunkiem zagrażającym w pewnym stopniu różnorodności gatunkowej zbiorowisk roślinnych dolin rzecznych, szczególnie jeśli stopniowo opanowuje bogate gatunkowo fragmenty łąk, zmieniając je w zbiorowiska, w których bezwzględnie dominuje. W celu zwalczania rudbekii nagiej najczęściej stosuje się regularne koszenie. Znacznie skuteczniejsze, choć bardziej pracochłonne, jest wykopywanie całych roślin. R D Ś S (T) – Helianthus tuberosus Słonecznik bulwiasty to bylina z rodziny astrowatych Asteraceae, sprowadzona z Ameryki Północnej w celach ozdobnych i spożywczych. Roślina osiąga do 3 m wysokości, posiada ułożone naprzeciwlegle, eliptyczno-lancetowate liście o długości do 25 cm i szerokości do 15 cm. Koszyczki ma dość małe, do 8 cm średnicy, pojawiające się pojedynczo na szczycie pędu. Jest to roślina późno zakwitająca i w warunkach Polski nieowocująca, rozmnażająca się wyłącznie wegetatywnie, przez kłącza i jadalne bulwy, dla których nadal bywa uprawiana w przydomowych ogródkach. Raz posadzony słonecznik bulwiasty przez wiele lat utrzymuje się na stanowisku, bardzo łatwo dziczejąc. Bywa on sadzony przez myśliwych na poletkach łowieckich z przeznaczeniem na paszę dla zwierząt, a zwłaszcza dla dzików. Ze względu na wysokie ryzyko ekspansji rośliny takie działania nie powinny być prowadzone, szczególnie gdy poletka zlokalizowane są w pobliżu rzek. Słonecznik bulwiasty jest często mylony z rudbekią nagą, od której różni się szorstkim owłosieniem pędu i liści. Zagrożenia: W środowisku naturalnym roślina występuje głównie na okrajkach lasów i w dolinach rzecznych, gdzie w ciągu kilku sezonów może zajmować duże powierzchnie, zagłuszając i wypierając rodzime gatunki. Woda stanowi istotny czynnik w rozprzestrzenianiu się rośliny, gdyż przenosi jej bulwy na duże odległości. fot. Michał Śliwiński Zbiorowiska ruderalne w okresie kwitnienia słonecznika bulwiastego R D Ś fot. Michał Śliwiński fot. Zygmunt Dajdok Pokrój słonecznika bulwiastego Słonecznik bulwiasty fot. Zygmunt Dajdok Śródleśne poletko myśliwskie zdominowane przez słonecznik bulwiasty Na Dolnym Śląsku duże populacje słonecznika bulwiastego można spotkać m.in. nad Bystrzycą i Nysą Łużycką. Zwalczanie rośliny jest długotrwałe – metody mechaniczne nie zawsze się sprawdzają ze względu na silnie rozbudowany system kłączy. Zazwyczaj zaleca się stosowanie herbicydów we wczesnym stadium wzrostu rośliny jednak ich stosowanie powinno być ograniczone do minimum i tylko na powierzchniach, gdzie jest to niezbędne. R D Ś R – Reynoutria sp. (= Fallopia sp.) Dwa z trzech zadomowionych obecnie w Polsce taksonów rdestowców pochodzą ze wschodniej Azji – rdestowiec ostrokończysty Reynoutria japonica i rdestowiec sachaliński Reynoutria sachalinensis. W swojej ojczyźnie rosną one na zboczach wulkanów i w dolinach rzek. Trzeci takson, rdestowiec pośredni Reynoutria x bohemica, jest mieszańcem obu wyżej wymienionych gatunków i pojawił się w Europie Środkowej spontanicznie (po raz pierwszy odnotowano go w Czechach). Rdestowce – ostrokończysty i sachaliński – są uznawane za inwazyjne nie tylko w Europie, stanowią również problem w Ameryce Północnej, Australii i Nowej Zelandii. Rdestowiec pośredni jest taksonem stosunkowo młodym i rozprzestrzenia się w Europie Centralnej, także w Polsce. W naszym kraju rdestowce opanowały głównie Górny i Dolny Śląsk oraz Małopolskę. Do tej pory największe powierzchnie opanował i najwięcej stanowisk posiada rdestowiec ostrokończysty. Poszczególne taksony można odróżnić m.in. po kształcie blaszki liściowej, która u rdestowca ostrokończystego jest ucięta w nasadzie i ma do 10 cm długości, natomiast u rdestowca sachalińskiego osiąga 30 cm długości i ma sercowatą nasadę. Liście rdestowca pośredniego są krótsze, mają słabo sercowatą nasadę oraz rząd włosków na głównym nerwie, na dolnej stronie liścia. Kwiaty rdestowców są kremowobiałe, zebrane w pęczki tworzące luźne kwiatostany. fot. Zygmunt Dajdok Brzegi Białej Głuchołaskiej opanowane przez zarośla rdestowców R D Ś fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok Fragment kwitnącego pędu rdestowca ostrokończystego Fragment pędu rdestowca sachalińskiego fot. Zygmunt Dajdok Fragment kwitnącego pędu rdestowca pośredniego R D Ś Rdestowce należą do rodziny rdestowatych Polygonaceae, liczącej około 900 gatunków. Cechą charakterystyczną rdestowców występujących w Polsce są ich duże rozmiary. Typowa kępa często przekracza 2 m wysokości i zajmuje powierzchnię od kilku do kilkudziesięciu metrów kwadratowych. Kłącze rdestowca o grubości 2 cm penetruje glebę nawet do 2 m głębokości i pod względem masy stanowi ponad 2/3 całej rośliny. Kłącze to wykazuje niezwykłe zdolności regeneracyjne – nowy osobnik może powstać z fragmentu o długości zaledwie 3 mm i wadze 0,7 g. Inną ważną cechą rdestowców jest szybki wzrost – nawet do 3 cm w ciągu jednego dnia! Rdestowce opanowują najczęściej siedliska ruderalne – przydroża, wilgotne rowy, przychacia, rumowiska i wysypiska śmieci. Stosunkowo często są również spotykane wzdłuż nasypów kolejowych i w dolinach rzecznych, gdzie mogą tworzyć nawet kilkudziesięciometrowe szpalery. Czasami można zobaczyć też rdestowce w ogródkach, sadzone w charakterze żywopłotu (!). Jeśli odnośnie niektórych gatunków, prezentowanych w niniejszym opracowaniu, można mieć wątpliwości czy warto poświęcać czas i środki na ich zwalczanie, to w przypadku rdestowców sprawa jest oczywista, bowiem zagrożenia powodowane przez rdestowce należą do najpoważniejszych wśród gatunków inwazyjnych. Zagrożenia te można podzielić na dwa rodzaje. Pierwszy dotyczy ochrony przyrody, a konkretnie bezpośredniego wpływu na różnorodność gatunkową. Duże zagęszczenie pędów oraz kłączy rdestowców utrudnia lub wręcz uniemożliwia rozwój innych roślin. Powierzchnie z udziałem rdestowców, pozostawione bez kontroli, w szybkim tempie zostają przez nie zupełnie zdominowane. Drugi rodzaj zagrożeń wiąże się ze stratami ekonomicznymi. Grube i twarde kłącza rdestowców mogą przebijać asfalt i beton, powodując uszkodzenia w murach, utwardzonych powierzchniach np. chodników, ulic czy parkingów, a nawet fundamentach domów. Znane są przypadki, gdy kłącza rdestowców przerastały tamy i śluzy. Ponadto kłącza rdestowców, które w lecie utrwalają brzegi rzek, w zimie mogą obumierać – wtedy całe skarpy rzek osuwają się, w wyniku czego wiosną w takich miejscach wzrasta niebezpieczeństwo powodzi. Te groźne skutki obecności rdestowców najszybciej zauważono w Wielkiej Brytanii, gdzie od wielu lat prowadzi się ich zwalczanie. Corocznie przeznaczane są na ten cel miliony funtów, a ponieważ zabiegi „pozbycia się” tych nieproszonych gości są czaso- i kosztochłonne, cena gruntów, na których rdestowce zdążyły się już zadomowić, spada nawet o 30%. Zwalczanie rdestowców jest bardzo pracochłonne, zwłaszcza w miejscach, gdzie zdążyły już opanować duże powierzchnie. Nie bez powodu więc najbardziej rozpowszechnionego rdestowca ostrokończystego zalicza się do 100 najbardziej uciążliwych gatunków inwazyjnych świata. Samo ścinanie i mielenie okazów nie przynosi rezultatu. Ich wykopanie jest praktycznie niemożliwe, gdyż należałoby usunąć R D Ś fot. Waldemar Bena Fragment doliny Nysy Łużyckiej z widocznymi przy samym korycie rzeki płatami rdestowców ogromny, rozgałęziony system kłączy. Spalanie części nadziemnych też nie przynosi pożądanych rezultatów, gdyż w ten sposób nie niszczy się podziemnych kłączy, z których przez cały sezon wegetacyjny wyrastają ciągle nowe pędy nadziemne. Jeśli jednak będzie się regularnie powtarzało zabiegi mechaniczne (nawet przez kilka lat), to można zdecydowanie osłabić żywotność rośliny. Najlepsze i najszybsze rezultaty przynoszą metody kombinowane – chemiczne i mechaniczne – stosowane jednocześnie kilka razy do roku. W skrajnych przypadkach usuwa się całe pokłady ziemi ze znajdującymi się tam kłączami. Oczywiście, jeśli interwencja nastąpi w początkowych stadiach rozwoju rdestowców na danym terenie, to nakład pracy jest mniejszy i większe są szanse na sukces. R D Ś R (G) – Robinia pseudoacacia Robinia akacjowa należy do rodziny bobowatych Fabaceae, liczącej około 18 000 gatunków. Jest drzewem osiągającym 25 metrów wysokości, ale rzadko przekracza 15 m. Robinia akacjowa jest łatwo rozpoznawalna ze względu na charakterystyczne, pierzastozłożone liście i okazałe, białe, zebrane w grona kwiaty o przyjemnym zapachu. Kwiaty są jadalne – można je np. smażyć w cieście naleśnikowym, a ponadto mają właściwości lecznicze. Robinia akacjowa jest również cenioną rośliną miododajną. Robinia akacjowa, błędnie nazywana białą akacją, jest gatunkiem północnoamerykańskim sprowadzonym do Europy już w 1601 roku. Roślina ta była i wciąż jest sadzona jako drzewo przydrożne, parkowe, a nawet ozdobne w ogrodach. Szybko przeniosła się na siedliska ruderalne i naturalne niemal w całej Europie. Robinia akacjowa ma bardzo niewielkie wymagania siedliskowe, dlatego wprowadza się ją na wszelkiego rodzaju hałdy oraz wyrobiska, gdzie inne rośliny z trudnością sobie radzą. Poza obszarami silnie przekształconymi przez człowieka, występuje w miejscach ciepłych i suchych, takich jak widne lasy, suche zarośla i zadrzewienia śródpolne oraz murawy. Zagrożenia: Łatwo zdobywa nowe obszary, zarówno dzięki odroślom korzeniowym, jak też – w cieplejszych rejonach – przez samosiew, tworząc niejednokrotnie tzw. „laski robiniowe”, w których mogą egzystować jedynie nieliczne z rodzimych fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok Robinia akacjowa (grochodrzew) to drzewo chętnie sadzone w parkach R D Ś fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok Kwiatostany (grona) oraz owoce (strąki) robinii akacjowej gatunków runa. Jak wiele innych roślin z rodziny bobowatych współżyje z bakteriami wiążącymi azot atmosferyczny, przez co wpływa na żyzność gleby. Może to mieć wpływ na skład florystyczny miejsc opanowanych przez ten gatunek. Zwalczanie robinii akacjowej musi być dobrze zaplanowane i wykonane. Samo zwalczanie najczęściej nie kończy się na usunięciu części nadziemnej, gdyż po ścięciu drzewa zazwyczaj pojawiają się odrosty korzeniowe. Ich wycinanie powinno być przeprowadzane w krótkich odstępach czasu, jednak do całkowitego wyczerpania żywotności rośliny potrzeba około 4 lat. Innym sposobem jest wyrywanie drzew wraz z korzeniami przy użyciu np. ciągnika, co jednak powoduje naruszenie struktury gleby i stwarza niebezpieczeństwo uszkodzenia innych roślin. R D Ś C – Padus serotina Czeremcha amerykańska jest drzewem z rodziny różowatych Rosaceae, osiągającym wysokość do 20 metrów. Ma cienkie, zwisające gałęzie i luźny pokrój. Od rodzimej czeremchy pospolitej Padus avium łatwo można ją odróżnić po błyszczących blaszkach liściowych oraz kremowych kwiatach. Rośnie doskonale na glebach głębokich, wilgotnych i żyznych, ale spotykana jest również na podłożu ubogim, suchym, piaszczystym i kamienistym. Owoce czeremchy to słodkie, mięsiste pestkowce, chętnie zjadane przez ptaki. Nasiona rozprzestrzeniane są na duże odległości w drodze endozoochorii. Jest gatunkiem pochodzącym z Ameryki Północnej, do Europy sprowadzonym już w 1629 roku. Gatunek ten wprowadzono do nasadzeń przeważnie w borach i w lasach mieszanych, na ubogich glebach, gdzie jego opadające liście miały przyczynić się do wzbogacenia podłoża w składniki pokarmowe. Z czasem roślina ta zaczęła się sama rozprzestrzeniać i w Europie opanowała ogromne powierzchnie, zwłaszcza na terenie Niemiec, Polski, Holandii, Belgii i Wielkiej Brytanii. Gatunek ten zadomowił się na siedliskach leśnych – najczęściej spotykana jest w borach sosnowych i lasach mieszanych oraz w kwaśnych buczynach. Należy do gatunków przysparzających najwięcej problemów w ochronie przyrody – szybko fot. Zygmunt Dajdok Zwarty podrost czeremchy amerykańskiej w lasach w okolicy Nowego Dworu k. Oleśnicy R D Ś opanowuje podszyt oraz niższe warstwy drzewostanu, często na masową skalę, utrudniając naturalne odnowienia lasu i eliminując rodzime gatunki runa. Ze względu na duże powierzchnie zajmowane przez czeremchę amerykańską, zwalczanie jej nie jest praktykowane. Drzewa się wycina, ale jeśli w ziemi pozostanie tzw. karpina, to przez następnych około 5 lat należy zwalczać także odrosty. Dlatego też najprościej eliminuje się młode osobniki, wyrywając je ręcznie z obszarów, które gatunek ten dopiero zaczyna opanowywać. Tam gdzie doszło już do masowego rozwoju czeremchy amerykańskiej, proces jej zwalczania jest pracochłonny ze względu na konieczność powtarzania zabiegów przez kilka kolejnych lat. fot. Zygmunt Dajdok Czeremcha amerykańska na poboczach dróg leśnych w Borach Dolnośląskich fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok Kwiatostany oraz owoce (pestkowce) czeremchy amerykańskiej R D Ś D – Quercus rubra Dąb czerwony należy do rodziny bukowatych Fagaceae, liczącej około 750 gatunków. Jest spokrewniony z naszymi rodzimymi dębami, w Polsce dorasta do 25 m wysokości. Łatwo można go rozpoznać po blaszce liściowej – jej klapy są ostroszczeciniaste i ząbkowane. Jesienią liście przyjmują czerwoną lub czerwonobrązową barwę. Inny kształt mają też żołędzie tego gatunku – są krótsze i bardziej pękate, niż te wytwarzane przez nasze rodzime gatunki – dąb szypułkowy i bezszypułkowy. Dąb czerwony został sprowadzony z Ameryki Północnej do Szwajcarii pod koniec XVII wieku, do Polski pierwsze okazy sprowadzono na początku XIX wieku. Obecnie jest już gatunkiem pospolitym w wielu regionach kraju, ponieważ był masowo sadzony przez leśników ze względu na szybki wzrost, wysoką odporność i zalety drewna, a także jako gatunek pielęgnacyjny i glebochronny. Często wykorzystywano go też do tworzenia przydrożnych alei, których pozostałości możemy do dziś odnaleźć zarówno w lasach, jak też wzdłuż dróg łączących głównie małe miejscowości. Roślina rozprzestrzenia się efektywnie zarówno wzdłuż ścieżek i dróg, jak też wewnątrz zbiorowisk leśnych – głównie w borach sosnowych i mieszanych. fot. Zygmunt Dajdok Zwarty podrost dębu czerwonego w lesie niedaleko Siemianic koło Jordanowa Śląskiego R D Ś fot. Zygmunt Dajdok fot. Michał Śliwiński fot. Zygmunt Dajdok Liście i żołędzie dębu szypułkowego (z lewej) oraz dębu czerwonego (z prawej) Liście dębu czerwonego w jesiennej kolorystyce Przydrożna aleja z udziałem dębu czerwonego w okolicach Pokoju koło Opola Dąb czerwony stanowi poważne zagrożenie dla różnorodności gatunkowej. Jest wytrzymały na zanieczyszczenia, susze i mrozy, a jego liście po opadnięciu trudno się rozkładają, uniemożliwiając wzrost innym roślinom. Ma bardzo niskie wymagania siedliskowe, co powoduje, że szybko się rozprzestrzenia i konkuruje z rodzimymi gatunkami drzew. Zwalczanie powinno polegać przede wszystkim na niedopuszczaniu do rozwoju okazów dębu czerwonego na obszarach o dużych walorach przyrodniczych (rezerwaty, parki narodowe, obszary Natura 2000), a tam gdzie są już obecne w drzewostanach takich obszarów powinny być stopniowo usuwane w trakcie ich przebudowy. Dotyczy to również młodych okazów, które mogą pojawiać się w takich miejscach jeszcze przez długi czas. R D Ś K – Acer negundo Klon jesionolistny należy do rodziny klonowatych Aceraceae, liczącej około 120 gatunków. Jest dwupiennym drzewem, dorastającym do 20 m wysokości. Bardzo łatwo go odróżnić od innych klonów, ponieważ wytwarza liście złożone z 3–7 lancetowatych listków – inne gatunki klonów mają liście pojedyncze, klapowane. Jego charakterystyczną cechą jest również pokrycie młodych pędów woskowym nalotem. Jest to gatunek północnoamerykański. Do Europy został sprowadzony w XVII wieku, w Polsce zaczęto go uprawiać na początku XIX wieku. W pierwszej połowie XX wieku klon jesionolistny był często sadzony wzdłuż dróg i ulic, gdzie nadal można go zobaczyć. Od lat 60. XX wieku zaczęto odnotowywać jego wnikanie do zbiorowisk naturalnych. Zdobywa też nowe tereny w parkach, na siedliskach ruderalnych i odłogowanych polach. Obecnie występuje niemal w całym kraju. Zagrożenia: klon jesionolistny masowo się rozsiewa, jest odporny na susze, mrozy i ma niskie wymagania siedliskowe, co powoduje, że jest bardzo konkurencyjny w stosunku do rodzimych gatunków drzew. Charakteryzuje się również szybkim wzrostem młodych okazów – już w pierwszych kilku latach mogą one osiągnąć nawet 5 metrów wysokości. Posiada też możliwość wzrostu wegetatywnego. Wszystkie te cechy umożliwiają mu wnikanie do lasów łęgowych w dolinach dużych rzek fot. Zygmunt Dajdok Okazy klonu jesionolistnego na brzegach kanału powodziowego we Wrocławiu R D Ś fot. Zygmunt Dajdok Młode owoce (skrzydlaki) klonu jesionolistnego Młode pędy klonu są pokryte woskowym nalotem (m.in. Wisły i Odry), gdzie przyczynia się do zmiany charakteru roślinności poprzez stopniowe przejmowanie roli gatunku dominującego w niższej warstwie drzewostanu i utrudnianie regeneracji typowych dla tych zbiorowisk wierzb i topól. Zwalczanie: Gatunek nie powinien być wprowadzany do nasadzeń, zwłaszcza na terenach otwartych i nad rzekami, skąd jego nasiona mogą być przenoszone przez wiatr i wodę na duże odległości. Działania związane ze zwalczaniem już istniejących nasadzeń klonu jesionolistnego powinny dotyczyć w pierwszej kolejności obszarów cennych przyrodniczo i ich otoczenia. Nie należy jednak prowadzić ich na własną rękę – muszą być one uzgodnione ze służbami odpowiedzialnymi za ochronę przyrody. R D Ś fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok Klon jesionolistny wytwarza liście złożone z 3–7 lancetowatych listków T – Spiraea tomentosa Tawuła kutnerowata jest krzewem z rodziny różowatych Rosaceae, dorastającym do 3 metrów wysokości, pochodzącym z Ameryki Północnej. W Polsce największe skupiska tawuły kutnerowatej znane są z Borów Dolnośląskich i Borów Niemodlińskich. Ekspansję tej rośliny obserwuje się tam przede wszystkim w podmokłych fragmentach lasów, na obrzeżach stawów, poboczach dróg leśnych i na porębach. Utrzymuje się zarówno w zbiorowiskach półnaturalnych jak i naturalnych, wkracza na niekoszone łąki, a w obrębie stawów hodowlanych pojawia się nawet w szuwarze trzcinowym. Zagrożeniem wynikającym z obecności tej rośliny jest zagłuszanie rodzimych gatunków poprzez zwarte zarośla. W przypadku tawuły kutnerowatej jest to wyjątkowo dobrze widoczne już po kilku latach od pojawienia się jej okazów może dojść do zupełnego zdominowania i tworzenia monokultur. W gospodarce leśnej gatunek ten utrudnia odnowienia, zarasta też rowy i rzadko użytkowane drogi. W kilku krajach europejskich, m.in. w Niemczech, tawuła kutnerowata jest zwalczana. Zabiegi związane z jej usuwaniem muszą być jednak wyjątkowo skrupulatnie przeprowadzone (sprawdza się metoda wyrywania okazów w całości), ponieważ nawet niewielkie fragmenty rośliny dają jej możliwość regeneracji. Wyrwafot. Zygmunt Dajdok Tawuła kutnerowata zarastająca dawne łąki w okolicach Pieńska R D Ś fot. Zygmunt Dajdok fot. Zygmunt Dajdok Masowy rozwój tawuły kutnerowatej następuje między innymi w miejscach dawnych mokradeł, które poddano osuszaniu Kwiatostany tawuły kutnerowatej ne rośliny należy ciąć i można poddawać kompostowaniu. Zabiegi powtarza się co 3–5 lat, jednak są one skuteczne tylko w przypadku małych populacji rośliny. W rejonach, gdzie tawuła kutnerowata opanowała duże przestrzenie, jej zwalczanie jest bardzo trudne. R D Ś C , Zwalczanie gatunków inwazyjnych należy do zabiegów pracochłonnych. W zależności od formy życiowej rośliny stosuje się różne metody, poczynając od wyrywania poszczególnych egzemplarzy, po sprowadzanie „naturalnych wrogów” z ojczyzny danego gatunku. W stosunku do roślin jednorocznych, jak np. niecierpek drobnokwiatowy lub niecierpek gruczołowaty, podejmowano przede wszystkim akcje polegające na ich wyrywaniu. Jednak, ze względu na długi okres utrzymywania się nasion w glebie, zabieg taki musi być powtarzany przez kolejne lata. Dlatego też w przypadku niecierpka gruczołowatego w niektórych krajach podejmuje się próby zwalczania biologicznego jego populacji, sprowadzając z Azji owady, których larwy rozwijają się w liściach i pędach tego gatunku. Podobne próby podejmowano także w stosunku do rdestowca ostrokończystego, choć zdecydowanie częściej stosuje się usuwanie pędów nadziemnych przez koszenie połączone z wykopywaniem kłączy. Jednak warunkiem sukcesu jest bardzo dokładne wykonanie zabiegów ze względu na duże możliwości regeneracji tego gatunku. Szybkich efektów nie przynosi też zwalczanie chemiczne – aby uniknąć skażenia gleby czasem stosuje się iniekcje do pędów poszczególnych okazów. W skrajnych przypadkach usuwa się cały pokład gleby, nawet do głębokości 2 m, choć oczywiście powstaje problem co zrobić z takim materiałem. Zarówno w przypadku rdestowców, jak też barszczy Sosnowskiego i Mantegazziego, zastosowanie tylko jednej metody nie przynosi szybkich i zadowalających rezultatów. Chemiczne środki nie powodują całkowitego obumierania kłączy, a z kolei po samym skoszeniu pędów nadziemnych z kłącza wyrastają ciągle nowe odrosty. Dlatego w przypadku tych gatunków konieczne jest równoczesne wykopywanie kłączy. Sytuacja jest złożona także przy zwalczaniu inwazyjnych drzew i krzewów – samo ścięcie okazu w wielu wypadkach nie wystarcza. Takie gatunki jak czeremcha amerykańska czy robinia akacjowa tworzą liczne odrosty korzeniowe przez wiele lat po ścięciu drzewa. Skutecznym zabiegiem jest usuwanie całej karpiny (pozostały po ścięciu pień i korzenie), jednak do tego zabiegu potrzebny jest ciężki sprzęt. Straty, jakie powoduje jego użycie w ekosystemach leśnych, wydają się więc niewspółmierne do zysków. R D Ś Na obecnym etapie wiedzy wydaje się, że najgorszym wyjściem jakie możemy wybrać jest pozostawienie gatunków inwazyjnych samym sobie – w ten sposób przyzwalamy na obejmowanie przez nie coraz większych powierzchni, dostarczających coraz większej liczby nasion. Decydując się jednak na podjęcie działań na określonym obszarze warto zastanowić się nad priorytetami. Podstawowe działania o jakich musimy pamiętać jako właściciele ogródków, pól uprawnych i łąk, można w skrócie przedstawić w kilku następujących punktach: – zaprzestanie uprawy – nie należy przenosić do ogrodu kolorowo kwitnących gatunków, o których biologii nie mamy informacji. W krótkim czasie ich okazy mogą pojawić się za ogrodzeniem. Niebezpieczeństwo rozprzestrzenienia wzrasta jeszcze bardziej, gdy ogródek taki sąsiaduje z terenami nadrzecznymi; – odpowiednia gospodarka odpadami – odpady z ogrodów, wywożone nad rzeki lub do lasu powodują poważne zaburzenia siedlisk. Takie miejsca są bardzo często pierwszymi przyczółkami roślin inwazyjnych na drodze do siedlisk naturalnych. Należy nie dopuszczać do powstawania takich miejsc i porządkować już istniejące. Dotyczy on również ścieków odprowadzanych na pola lub bezpośrednio do rzek. Powoduje to eutrofizację siedlisk, która sprzyja wnikaniu gatunków obcych; – racjonalna gospodarka – rolnik, który przez długi czas odłoguje pole lub nie kosi łąki, naraża taką powierzchnię na wnikanie obcych roślin, których usunięcie może okazać się kosztowne. Nie należy zakładać, że jednorazowe skoszenie, np. „nawłociowiska” lub powierzchni opanowanej przez rdestowce, pozwoli pozbyć się tych uciążliwych roślin. Dlatego nieużytki powinny być regularnie kontrolowane pod kątem najbardziej uciążliwych roślin, by już w początkowych etapach ich sukcesji podjąć odpowiednie działania; – szybka reakcja – jeśli gatunki inwazyjne mimo wszystko się pojawią, należy szybko podjąć próby ich zwalczania. Pamiętajmy, że pojedyncze okazy usuwa się szybciej, dokładniej i niższym kosztem, zmniejszając ryzyko inwazji uciążliwych gatunków na określonym obszarze; – stosowanie odpowiednich środków – koszenie jest wystarczającym sposobem zwalczania tylko w przypadku niektórych spośród wymienionych gatunków inwazyjnych, inne mogą wymagać wykopywania lub stosowania środków chemicznych. Należy jednak pamiętać, że środków chemicznych nie wolno stosować w pobliżu cieków i wód stojących; – ostrożnie z glebą – zwłaszcza z taką, którą mamy zamiar pozyskać z terenów już zajętych przez gatunki inwazyjne – np. z brzegów rzek. Może ona zawierać nasiona i części wegetatywne roślin inwazyjnych. Przewieziona i użyta w innym miejscu może dać początek nowej inwazji. R D Ś D A Z C N L (L K) L-Z (S) N L S W regionie Liberca występuje wiele inwazyjnych gatunków roślin, które opanowują różne siedliska, koncentrując się głównie wzdłuż cieków. Rodzajem, który najszybciej się rozprzestrzenia, jest rodzaj Fallopia (Reynoutria). Najliczniejsze populacje tworzą trudne do odróżnienia gatunki z tego rodzaju – rdestowiec pośredni F. x bohemica i rdestowiec ostrokończysty F. japonica, znacznie rzadziej obserwowano rdestowca sachalińskiego F. sachalinensis. Rodzaj Fallopia występuje na obszarze całych Czech, głównie wzdłuż Nysy, Smedy, Izery i Mohelki. Jego zasięg rozszerzył się również na obszary ruderalne, gdzie został zawleczony w wyniku prac ziemnych oraz składowania odpadów. Najwięcej stanowisk Fallopia sp. odnotowuje się u podnóża Gór Izerskich, w przemysłowych aglomeracjach Liberca, Jablonca i Tandvaldu. Na intensywnie użytkowanych obszarach leśnych występowanie rdestowców jest znacznie rzadsze. Obecnie populacje Fallopia są raczej stabilne, a ich rozprzestrzenianie zachodzi powoli. Jest to związane z faktem, iż większość siedlisk podatnych na inwazję była właściwie zagospodarowana pod koniec XX wie- R D Ś ku. Na obecną chwilę największa możliwość ekspansji rdestowców jest w dolinie rzeki Ploucnice. Zaniechanie gospodarki rolnej i dotychczasowego użytkowania gruntu powoduje większą możliwość rozprzestrzeniania się tych roślin, gdyż stają się dla nich dostępne nowe biotopy. Ze względu na obecność znacznej ilości obszarów chronionych w rejonie Liberca, inwazja roślin obcych wpływa znacząco na obniżenie bioróżnorodności. Dynamicznie rozprzestrzeniającym się gatunkiem jest także niecierpek gruczołowaty Impatiens glandulifera. Jest to najbardziej rozpowszechniony gatunek flory inwazyjnej rejonu Liberca. Centrum jego występowania, podobnie jak w przypadku rodzaju Fallopia, stanowią zbiorowiska nadrzeczne wzdłuż cieków. Stąd właśnie, dzięki bardzo mobilnym nasionom, szybko się rozprzestrzenia. Migrując wzdłuż dróg i innych prześwietlonych miejsc, trafia również do zbiorowisk leśnych, które przed inwazją rodzaju Fallopia utrzymywały się na dość stabilnym poziomie. W przypadku Impatiens glandulifera nie wykonuje się szczegółowego mapowania ze względu na dużą dynamikę jego rozwoju oraz fakt, że działania w celu powstrzymania wystąpienia tego gatunku są ograniczone do terenów chronionych oraz szczególnie cennych przyrodniczo. Mimo znacznych wysiłków na rzecz rozwiązania problemu tego gatunku w rejonie Liberca, zwiększenie zasięgu jego inwazji jest jedynie kwestią czasu. Znaczące zmiany może przynieść tylko intensywne użytkowanie ziemi, znacznie utrudniające rozwój gatunku Impatiens glandulifera. Inne gatunki inwazyjne są rozprzestrzenione wyspowo w całym regionie i problemy z ich występowaniem mają mniej lub bardziej lokalny charakter. Znaczne obszary skolonizowane są przez słonecznik bulwiasty Helianthus tuberosus (m.in. roślinność nadrzeczna Izery i Smedy) oraz nawłocie – kanadyjską Solidago canadensis i późną Solidago gigantea (nieuprawiane grunty rolne okolic Frydlantu). Lokalne zagrożenie, zwłaszcza na terenach chronionych, sprawiają: barszcz Mantegazziego Heracleum mantegazzianum, rudbekia naga Rudbeckia laciniata i łubin trwały Lupinus polyphyllus. W całej Saksonii z kolei występuje około 300 gatunków neofitów należących do grupy roślin nasiennych i paproci. Spośród nich tylko kilka gatunków uważa się za problematyczne lub inwazyjne. Należą do nich trzy gatunki rdestowca – rdestowiec ostrokończysty Fallopia japonica, rdestowiec sachaliński Fallopia sachalinensis, rdestowiec pośredni Fallopia x bohemica – i barszcz Mantegazziego Heracleum mantegazzianum. Niezwykle konkurencyjne gatunki neofitów stanowią zagrożenie dla siedlisk przyrodniczych i gatunków chronionych (w wyniku masowego pojawiania się neofitów ograniczone jest występowanie rodzimych gatunków roślin, a w następstwie również zwierząt). Gęste skupienia rdestowców mogą powodować zaburzenia biegu rzeki, co prowadzi do destabilizacji brzegu, erozji gleby i wzrostu R D Ś zagrożenia powodziowego. Barszcz Mantegazziego jest szkodliwy dla zdrowia ludzkiego, a świadomość tego faktu jest wciąż zbyt niska. W Barszcz Mantegazziego – Heracleum mantegazzianum Jego eliminacja jest kłopotliwa, kosztowna i wymaga kilkuletnich zabiegów. Można w tym celu używać herbicydów dozowanych w stadium owocowania, wypasu lub regularnego koszenia. Skuteczność koszenia jest silnie uzależniona od stadium rozwojowego rośliny. Zasadniczym celem zabiegów jest obniżenie płodności rośliny i odbudowanie zasobu nasion rodzimych gatunków w glebie. Metodą tą nie można jednak całkowicie zniszczyć tego gatunku. Heracleum mantegazzianum dobrze się regeneruje i konieczne jest powtarzanie zabiegu kilkakrotnie w ciągu roku. Usunięte baldachy zostają spalone. Biologicznym sposobem likwidacji tego gatunku jest wypas owiec, a przy rozległych populacjach sprawdzoną metodą jest orka wykonana późną jesienią, co powoduje przemarznięcie organów podziemnych. Jednak najskuteczniejszą metodą likwidacji dużych stanowisk jest naprzemienne koszenie i bezpośrednia aplikacja herbicydu lub opryski. Używa się do tego różnych rodzajów herbicydów, w zależności od typu zbiorowiska i charakteru obszaru, dobierając najbardziej odpowiedni. W zbiorowiskach z domieszką gatunków rodzimych zaleca się wybiórczą likwidację Heracleum mantegazzianum i ochronę pozostałych roślin. Bardzo skutecznym, ale i trudnym sposobem selektywnej likwidacji jest usunięcie części podziemnej do głębokości około 8–12 cm. Niecierpek drobnokwiatowy – Impatiens parviflora Obszar występowania tego gatunku obejmuje już prawie całą Republikę Czeską. Z tego powodu nie było sensu podejmować szeroko zakrojonych działań, jednak należałoby zwalczać ten gatunek na terenach chronionych lub ograniczyć jego dalsze rozprzestrzenianie. Jedyną rozsądną możliwością jest koszenie lub wyrywanie roślin przed dojrzeniem nasion (maj – czerwiec). Biorąc pod uwagę, że większość nasion kiełkuje w następnym roku, jest to stosunkowo skuteczna metoda. Konieczny jest również stały monitoring danego obszaru. Niecierpek gruczołowaty – Impatiens glandulifera Wzdłuż rzek, gdzie gatunek występuje bardzo licznie, szanse na jego efektywne zwalczanie są niewielkie. Ogromne znaczenie ma jednak obserwacja i w następstwie R D Ś usuwanie nowopowstałych populacji, zwłaszcza w górnym biegu rzeki, gdzie gatunek dotychczas nie występował. Najbardziej skuteczne jest ręczne usuwanie roślin, przy czym należy uważać na możliwość ponownego zakorzenienia łodyg pozostawionych po wyrwaniu. Zabieg ten najlepiej prowadzić w okresie pełnego kwitnienia (osobniki są łatwe do odszukania) i przed dojrzeniem pierwszych nasion. Okres ten ustala się dla cieplejszych obszarów około połowy lipca, dla chłodniejszych – pod koniec lipca i na początku sierpnia. W ziołoroślach skutecznym zabiegiem może być koszenie. W miejscach, gdzie gatunek jest szczególnie niepożądany, proponuje się zastosowanie herbicydu. Rudbekia naga – Rudbeckia laciniata Zwalczanie tego gatunku jest bardzo trudne, co wynika z jego silnego klonalnego wzrostu. Przy prawidłowym koszeniu po okresie kilku lat dochodzi do zmian w strukturze zbiorowisk roślinnych, w których gatunek dominuje. Najlepsze efekty przynosi aplikacja herbicydu przenikającego do systemu korzeniowego, co zapobiega regeneracji rośliny. Jeszcze bardziej skutecznym sposobem jest naprzemienne koszenie roślin i aplikacje herbicydów. Nawłoć kanadyjska – Solidago canadensis i nawłoć późna – Solidago gigantea Oba gatunki są bardzo trudne w zwalczaniu ze względu na zdolność rozwoju klonalnego. Regularne koszenie osłabia roślinę i wspiera tym samym inne gatunki, lecz nawet po długoterminowym koszeniu nawłoci nie udaje się całkowicie usunąć. Mechaniczne niszczenie ich kłączy jest bardzo pracochłonną metodą i musi być powtarzane przez kilka lat. Oddzielone fragmenty kłącza wytwarzają słabsze, mniej wydajne łodygi. W przypadku jednogatunkowych agregacji można aplikować herbicyd kontaktowy. Tak samo jak w przypadku Rudbeckia laciniata wygodne jest użycie herbicydu przenikającego do systemu korzeniowego, dzięki czemu zapobiega się ponownej regeneracji rośliny. Znacznie skuteczniejsze jest naprzemienne koszenie i aplikacje herbicydów. Najczęściej stosowane metody zwalczania niepożądanych gatunków roślin: – zabiegi biologiczne – wypas zwierząt; – zabiegi mechaniczne – ręczne wyrywanie kłączy, cięcie lub koszenie łodyg, wykopywanie i wypalanie roślin, odcinanie części generatywnych podczas kwitnienia przed wykształceniem nasion, inne sposoby uprawy gleby; – zabiegi chemiczne – jednorazowy lub wielokrotny oprysk całego zbiorowiska z neofitami, dodatkowa aplikacja herbicydu do łodyg roślin po uprzednim skoszeniu. R D Ś P „Z N” Główne założenia projektu można ująć w następujących punktach: 1. Likwidacja stanowisk rdestowców przez wykonanie pięciu oprysków herbicydowych w ciągu trzech lat oraz usunięcie suchej biomasy z powierzchni 34 hektarów. 2. Stabilizacja i ochrona siedlisk przed inwazją gatunków obcych na obszarze 8 hektarów poprzez renaturyzację trwałych użytków zielonych i wprowadzenie rodzimych gatunków roślin drzewiastych (Populus tremula, Alnus glutinosa, Acer pseudoplatanus, Corylus avellana, Sambucus nigra); 3. Wydanie broszury-ulotki informującej o projekcie, biologii rdestowca i konieczności ochrony czynnej obszarów, które podlegały zabiegom pielęgnacyjnym opisanym powyżej; 4. Wydanie po zrealizowaniu projektu publikacji naukowej zawierającej wyniki badań. W dorzeczu Nysy doszło do masowego i niekontrolowanego rozprzestrzenienia się gatunków z rodzaju rdestowiec. Liczba zajętych przez nie obszarów w ciągu ostatnich dziesięciu lat wzrosła wykładniczo. Brzegi rzek i przyległych gruntów powoli ginęły zarastane przez potężne płaty rdestowców, ograniczające występowanie rodzimych gatunków. Kompleksowe działania w regionie miały na celu zmniejszenie negatywnego efektu wywieranego na krajobraz. Chemiczny sposób likwidacji populacji obcych gatunków był nieszkodliwy dla środowiska przyrodniczego. Roundup BioActive w formie roztworu nie jest toksyczny dla wielu organizmów (m.in. człowieka, ryb, pszczół). W glebie odznacza się stosunkowo szybkim rozpadem, nie pozostawia żadnych substancji szkodliwych i zanieczyszczających wodę. Produkt jest zalecany do stosowania na obszarach szczególnie wrażliwych, w leśnictwie, gospodarce wodnej i w miejscach publicznych. Obszary, na których jest stosowany, można było natychmiast przywrócić do normalnego użytkowania, jak wypas, rolnictwo, sport i rekreacja lub ogrodnictwo. W rejonie Löbau-Zittau, w trosce o wartościowe naturalne zróżnicowane siedliska z rodzimymi gatunkami roślin i zwierząt, konieczny był monitoring i podjęcie zwalczania poszczególnych gatunków neofitów na wybranych siedliskach. Niezbędny w tym zakresie okazał się wkład specjalistów z różnych dziedzin (ochrona przyrody, rolnictwo, leśnictwo, gospodarka wodna). Biorąc pod uwagę, że trwały sukces w ograniczaniu rozprzestrzeniania gatunków inwazyjnych można było osiągnąć tylko wtedy, gdy były one likwidowane na obszarze całego dorzecza, należało za- R D Ś pewnić koordynację i współpracę między państwami i jednostkami administracyjnymi. Głównym celem projektu było ograniczenie rozprzestrzeniania się inwazyjnych gatunków neofitów – rdestowca ostrokończystego Fallopia japonica, rdestowca sachalińskiego Fallopia sachalinensis, rdestowca pośredniego Fallopia x bohemica i barszczu Mantegazziego Heracleum mantegazzianum – na wybranych stanowiskach w południowej części dorzecza Mandawy z jej dopływami. W ramach projektu zlikwidowano część ich stanowisk, a przedsięwzięciu towarzyszyło przeprowadzenie ankiety dotyczącej środków likwidacji i zakresu monitorowania neofitów na obszarze projektu. Biorąc pod uwagę duży potencjał neofitów, problem z ich wpływem na rodzime gatunki roślin i zwierząt oraz na różnorodność biologiczną nie zostanie rozwiązany w ciągu kilku lat. Najważniejsze gatunki inwazyjne są szczegółowo badane, aby możliwe było prognozowanie dalszego przebiegu ich rozprzestrzeniania. Ten etap, zapisany w ramach projektu, został rozpoczęty w powiecie Löbau-Zittau. Dynamika rozprzestrzeniania się wybranych gatunków neofitów w Euroregionie Nysa jest wciąż niedostatecznie poznana. W ramach zakończonego projektu nie można było brać pod uwagę wszystkich istotnych gatunków neofitów, które w przyszłości, w określonych warunkach siedliskowych, mogą mieć charakter inwazyjny. Zagadnieniem do dyskusji jest również problem usuwania lub przerabiania biomasy powstającej w wyniku zwalczania neofitów. Należy rozważyć różne sposoby wykorzystania biomasy, by w ten sposób pokrywać koszty jej usuwania. Ważnym aspektem przy realizacji tego typu projektów jest opracowanie transgranicznych strategii, współpraca z mieszkańcami (np. warsztaty), artykuły prasowe i materiały informacyjne dotyczące praktycznych działań. Opracowano na podstawie broszury Likvidace invazních rostlin v teorii a praxi – výstupy projektů „Likvidace invazních rostlin v povodí Nisy” a „Likvidace invazních druhů rostlin v okrese Löbau-Zittau” pod redakcją Martina Modrego (2008), tłumaczenie: mgr Marek Malicki. R D Ś D B U – Gatunki inwazyjne zajmują szczególne miejsce w klasyfikacji gatunków synantropijnych, czyli takich, które są w stanie przetrwać dzięki działalności człowieka. Obecnie wciąż aktualna i najbardziej popularna jest klasyfikacja prof. Jana Kornasia z 1977 roku – warto się z nią zapoznać. Na pierwszym poziomie podziału grupy roślin synantropijnych, rozdziela się gatunki rodzime od gatunków obcego pochodzenia. Któż nie zna wszędobylskiego perzu Elymus lub skrzypów Equisetum – są to gatunki, które zdobywają nowe siedliska dzięki człowiekowi, ale są rodzime dla naszej flory. Nazywamy je apofitami. Gatunki, które nie występują naturalnie w Polsce lecz przybyły do nas z innych rejonów Europy lub z innych kontynentów, to antropofity. Z kolei antropofity dzieli się na gatunki, którym udało się na naszym obszarze zadomowić i już na trwałe wejść w skład naszej flory – są to tzw. metafity – oraz gatunki, które pojawiają się tylko przejściowo, czyli diafity. Diafity to rośliny, które przypadkowo znalazły się w naszym kraju – należą do nich gatunki egzotyczne, zawlekane z odległych obszarów, jak np. sorgo alepskie Sorghum halepense. Jednak mogą to być również gatunki, które „uciekły” na krótko z uprawy, jak np. kapusta sarepska Brassica juncaea. Diafity nie stanowią dużego zagrożenia dla flory rodzimej – z reguły nie udaje im się przetrwać mroźnych zim i po krótkim czasie zamierają. Inaczej sprawa przedstawia się z metafitami, które na stałe wchodzą w skład flory naszego kraju. Dzieli się je na przybyłe przed rokiem 1492 i te, które przybyły już po tym roku, przyjmowanym za rok odkrycia Ameryki. Gatunki obce, które rozprzestrzeniły się na obszarze naszego kraju przed 1492 rokiem, to tzw. archeofity. Należy do nich wiele roślin, które potocznie nazywamy chwastami i znajdujemy głównie na polach uprawnych, jak ostróżeczka polna Consolida regalis czy kąkol polny Agrostemma githago. Archeofity najczęściej nie wykazują tendencji inwazyjnych – ich występowanie jest przeważnie ograniczone do upraw. Niestety, na skutek po- R D Ś stępującego doskonalenia metod uprawy roślin i coraz skuteczniejszych herbicydów, archeofity stały się wymierającą grupą roślin. Gatunki obce, które znalazły się na terenie Polski po 1492 roku, nazywamy kenofitami. Wiele z nich posiada cechy umożliwiające skuteczną konkurencję z rodzimymi roślinami. Kenofity mogą zadomowić się w zbiorowiskach synantropijnych powstałych w wyniku działalności człowieka – nie tylko w uprawach zbóż, ale również na tzw. terenach ruderalnych (wysypiskach śmieci, obrzeżach szlaków komunikacyjnych, obszarach zabudowanych). Takie gatunki nazywa się epekofitami – ich przykładem może być żółtlica drobnokwiatowa Galinsoga parviflora czy też przetacznik perski Veronica persica. Te spośród kenofitów, które są zdolne do zasiedlania półnaturalnych i naturalnych zbiorowisk roślinnych, nazywamy agriofitami. Jeśli zadomawiają się na łąkach lub obrzeżach wód, mówi się o hemiagrofitach – taką rośliną jest np. łubin trwały Lupinus polyphyllus. Natomiast, jeśli są zdolne by zadomowić się w lasach, mówi się o holoagriofitach – przykładami roślin z tej grupy są moczarka kanadyjska Elodea canadensis i niecierpek drobnokwiatowy Impatiens parviflora. To właśnie spośród kenofitów, czyli tzw. nowych przybyszów, a konkretnie spośród holoagriofitów, wywodzi się większość gatunków, które określamy mianem inwazyjnych. R D Ś D C W Elton C., 1967, Ekologia inwazji zwierząt i roślin, PWRiL, Warszawa. Faliński J. B., 2004, Inwazje w świecie roślin, Phytocoenosis, vol. 16 (N.S.), Seminarium Geobotanicum, 10. Jackowiak B., 1999, Modele ekspansji roślin synantropijnych i transgenicznych, Phytocoenosis, vol. 11 (N.S.), Seminarium Geobotanicum, 6. Kornaś J., 1996, Pięć wieków wymiany flor synantropijnych pomiędzy starym i nowym światem, Wiadomości Botaniczne, 40 (1). Modrý M. (red.), 2008, Likvidace invazních rostlin v teorii a praxi – výstupy projektů „Likvidace invazních rostlin v povodí Nisy” a „Likvidace invazních druhů rostlin v okrese Löbau-Zittau”, Liberecký Kraj. Podbielkowski Z., 1995, Wędrówki roślin, WSiP, Warszawa. Przyroda Górnego Śląska, Biuletyn Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska, 41/2005. Sudnik-Wójcikowska B., 1998, Słownik z zakresu synantropizacji szaty roślinnej, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego. Tokarska-Guzik B., 2005, e Establishment and Spread of Alien Plant Species (Kenophytes) in the Flora of Poland, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego. R D Ś S R Rośliny inwazyjne zagrażają różnorodności biologicznej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Rośliny inwazyjne – narastający problem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 Inwazje biologiczne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 Globalizacja w świecie roślin . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8 Recepta na sukces . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 Szlaki komunikacyjne a migracje gatunków obcych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14 Zagrożenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 Efektowane, ale groźne – charakterystyka wybranych gatunków inwazyjnych . . . . . . . Niecierpek gruczołowaty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Niecierpek drobnokwiatowy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kolczurka klapowana . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kroplik żółty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Barszcz Sosnowskiego i barszcz Mantegazziego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nawłocie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rudbekia naga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Słonecznik bulwiasty (topinambur) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rdestowce . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Robinia akacjowa (grochodrzew) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czeremcha amerykańska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dąb czerwony . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Klon jesionolistny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tawuła kutnerowata . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20 20 23 25 27 29 32 35 37 39 43 45 47 49 51 Co robić, żeby zmniejszyć zagrożenie inwazją . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53 Dodatek A – Zwalczanie roślin inwazyjnych w Czechach i Niemczech na przykładzie rejonu Liberca (Liberecký Kraj) i powiatu Löbau-Zittau (Saksonia) . . . . . . . . . . . . . . . 55 Dodatek B – Uzupełnienie dla dociekliwych – gatunki inwazyjne na tle podziału roślin synantropijnych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 61 Dodatek C – Ważniejsza literatura uzupełniająca . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 63