Wykład IV Współczesne muzea. Biznes czy świątynie sztuki 0. W sferze kultury działają organizacje będące normalnymi przedsiębiorstwami. Mają one specyficzny przedmiot działania, ale motywacja, organizacja czy zarządzanie nie wyróżniają ich spośród innych przedsiębiorstw. Tak działają wydawnictwa, kina oraz wiele innych podmiotów kultury, czyli podmiotów dostarczających dóbr kultury, częściej dóbr przemysłów kultury, ale również dzieł sztuki. Działają także organizacje, których produkty nie „zarabiają na siebie”; ktoś „musi” do nich dopłacać z uzasadnieniem, że produkty te są dobrami publicznymi czy jakimkolwiek innym. Takimi organizacjami są instytucje oferujące sztukę wykonawczą (teatry dramatyczne, operowe i inne, zespoły muzyczne, cyrkowe) oraz muzea, czyli organizacje prezentujące odbiorcom dziedzictwo kultury materialnej, duchowej i sztuki. W tej chwili zajmuję się muzeami; chcę pokazać m.in. dylematy, wobec których stoi w obecnych czasach większość producentów dóbr kultury. 1. O muzeach obecnie można powiedzieć, że a) powiększa się ich liczba, co najmniej w pewnej części świata; b) odwiedzane są przez coraz liczniejsze rzesze widzów; [w USA jeśli w 1550 co roku muzeum odwiedzało 7 osób na 100 mieszkańców do pod koniec wieku – 88 na 100 mieszkańców, polska statystyka podaje, że w 2005 roku muzea w Polsce, wszystkie, odwiedziło 50 na 100 mieszkańców], c) Posiadają coraz liczniejsze zbiory i kolekcje i d) coraz większe są ich deficyty, co znaczy, że przychody ze sprzedaży usług pokrywają coraz mniejszą część kosztów świadczenia usług. 2. Jako ekonomista pytam, czy te deficyty są naturalnym stanem rzeczy, czy jest to następstwo braku ekonomicznych i zarządczych kompetencji ludzi kierujących tymi podmiotami. Jako naturalny stan rzeczy rozumiem trwałe ukształtowanie warunków działania niezależne od wysiłków kierownictwa. 3. Odpowiedzi na to pytanie poszukuję analizując i porównując typowe reakcje ekonomisty i „rasowego” muzealnika, reakcje dotyczące kilku aspektów działania przeciętnego muzeum. W ostatecznej konkluzji staram się odpowiedzieć, czy te dwie wizje działania podmiotów kultury są do pogodzenia czy też jesteśmy skazani na korzystanie z dóbr kultury wymagających coraz większego dopłacania. Aspekt A. stosunek do pozyskiwania zbiorów 1. ocenia ekonomista: Gdy muzeum kupuje obrazy czy inne obiekty muzealne powinno zwracać uwagę na to czy poniesiony wydatek się zwróci, czy nabytek można będzie odsprzedać i za ile, czy stworzy odwiedzającym warunki do uzyskania większej satysfakcji (czy podniesie się użyteczność kolekcji ) 2. ocenia muzealnik: Gdy muzeum nabywa obiekt do swoich zbiorów, czyni to ze względów estetycznych, badawczych lub ze względu na historyczną wartość kolekcji. Te cechy są niemierzalne. Również przyrost tych niemierzalnych cech kolekcji nie jest mierzalny. 3. ocena neutralnego rozjemcy: Każdy człowiek powie, czy miliom wydany na obiekty muzealne powiększy niepieniężną wartość zbiorów; być może że konkretny zakup inaczej zostanie oceniony przez dyrektora muzeum, który chce się pochwalić przed kolegami wyjątkowością swoich zbiorów, inaczej przez zwiedzających, którzy oceniają np. różnorodność kolekcji, jeszcze inaczej przez sponsora, który doceni (lub nie) przeznaczenie jego pieniędzy. Pieniężna wycena nowych nabytków to nie sprzeczność między wyceną pieniężną a niepieniężną, ale różnice w wycenach różnych interesariuszy, które dla przypadku muzeów są równie częste, jak częste są rozbieżności w ocenach działań w normalnym, prowadzonym dla zysku przedsiębiorstwie, ocenach dokonywanych przez różnych interesariuszy. Regułą są przecież różnice ocen dokonywanych przez zarząd, akcjonariuszy i klientów, regułą jest jednak również osiąganie konsensusu. Aspekt B. Sposób potraktowania zbiorów 1. ocenia ekonomista: Dzieła sztuki (obiekty muzealne) powinny być traktowane jako kapitał są kapitałem w normalnym rozumieniu. W bieżącym rachunku kosztów i przychodów powinno się uwzględniać koszt tego kapitału w postaci oprocentowania aby ocenić stopień wykorzystania kapitału przy wytwarzaniu :”usług”, czy nie wytwarza się usług zbyt mało czy zbyt dużo. Ponieważ zbiory nie są traktowane jako kapitał w bilansach muzeów nie jest podawana wartość zgromadzonych kolekcji. 2. ocenia muzealnik: Kolekcje nie są kapitałem. Nie należy odwiedzającym, którzy podziwiają estetykę czy historyczną wartość obiektów mieszać w głowie ich ewentualną wartością pieniężną. Niektóre obiekty nie mają ceny rynkowej bo nigdy nie były na rynku. Podawanie wartości zbiorów (np. w bilansach z działalności muzeów) zachęcałoby złodziei do kradzieży i zniechęcało prywatnych ofiarodawców do finansowego wspierania muzeów 3. ocena neutralnego rozjemcy: Obiekty muzealne, bez względu na to czy są czy nie są kapitałem dostarczają strumienia usług podobnego do tych których dostarcza ją obiekty używane w leczeniu chorych, edukacji, nauce itp. Wartość tych usług nie ogranicza się do wartości pieniężnej, ale to nie znaczy, że nie są one przedmiotem zainteresowania ekonomistów. Pochłaniają one rzadkie zasoby, trzeba spośród nich wybierać, mają więc ceny i można je na tej podstawie porównywać. Bilanse bez uwidocznionej wartości zbiorów są niepełne, nie można porównywać efektywności działania różnych organizacji (również organizacji non profit). Aspekt C. Stosunek zbiorów wystawianych do rozmiarów kolekcji 1. ocenia ekonomista: Z reguły niewielka część kolekcji bywa wystawiana. Powinno być wiadome jaka część kolekcji „pracuje”. Często pracownicy nie wiedzą nawet co znajduje się w magazynach. 2. ocenia muzealnik: Nigdy muzea nie mają tyle miejsca aby wystawiać wszystko. Niektóre obiekty nie nadają się do wystawienia gdyż są zbyt delikatne lub zniszczone. Eksponowanie zbiorów jest tylko jedną z funkcji muzeów i realizujące inne funkcje badacze i historycy sztuki mają dostęp do zbiorów także w magazynach. 3. ocena neutralnego rozjemcy: Nie ma uzasadnienia dla praktyki pokazywania ok. 10% tego co zgromadzono. Jeśli zbiory są nigdy nie pokazywane to dla kogo są one dziedzictwem? Dla muzealników? Dlaczego mają oni czerpać użyteczność z czegoś, za co nie zapłacili? Prywatni kolekcjonerzy nie pokazują publicznie swoich zbiorów, ale oni za nie zapłacili. Aspekt D. Stosunek do pozbywania się zbiorów 1. ocenia ekonomista: Jest całkowicie niezrozumiałą praktyką, że nie można pozbyć się obiektu po to aby nabyć inny, bardziej pasujący do kolekcji. 2. ocenia muzealnik: Stosunek do dzieł sztuki jest historyczny, zmienia się. To co dzisiaj uznaje się za mało wartościowe może nabrać wartości w przyszłości. 3. ocena obiektywnego rozjemcy: Wartość wszystkich dzieł może się zmieniać w czasie. Nawet dary (obiekty zakupione z prywatnych donacji) można wymieniać. Trudno wyobrazić sobie, że kolekcje wraz z upływem czasu mogą się jedynie powiększać. Aspekt E. Stosunek do inwentaryzacji i konserwacji zbiorów 1. ocenia ekonomista: Zbiory bywają w muzeach niezarejestrowane, nieopisane, niesfotografowane. Jest to wyrazem lekceważącego stosunku do majątku, ułatwia kradzieże i zaginięcia. Muzea nie konserwują dzieł sztuki w taki sposób i w takiej skali jakich spodziewa się społeczeństwo. Zbiory muzealne równie często jak inne zbiory narażone są na zniszczenie i kradzieże 2. ocenia muzealnik: Muzeum ma kilka obowiązków ważniejszych niż rejestrowanie zbiorów. Rejestracja jest wykonywana gdy warunki (finansowe) na to pozwalają. W muzeach dzieła nie niszczeją i nie są kradzione szybciej niż z kolekcji prywatnych czy kościelnych. Konserwacja sztuki jest zajęciem kosztownym czasochłonnym, muzea nie mają dość miejsca do przechowywania zbiorów. 3. ocena nautralnego rozjemcy Gdy organizacja nie ma dokładnie zinwentaryzowanego majątku, nie może w istocie precyzyjnie odpowiedzieć co jej opłaca się robić a co nie. Muzea powinny obiekty (wycenione) konserwować wtedy, gdy przez to zwiększy się ich rynkową wartość. Aspekt F. Wysokość opłat wstępu (wycena świadczonych usług) 1. ocenia ekonomista: Opłaty ani nie maksymalizują przychodów , ani nie maksymalizują liczby odwiedzających. Czasami muzea różnicują opłaty wstępu na specjalne wystawy ze względu na potencjalne zainteresowanie. Muzea nie chcą aby przychody były ważnym źródłem ich dochodów, nie lubią także martwić się o zorganizowanie systemu sprzedaży biletów. 2. ocenia muzealnik: Muzea mają powody aby nie ustalać opłat zbyt wysokich. Gdyby stanowiły one poważną część ich dochodów, wówczas działalność muzeów uzależniłaby się od własnych przychodów. Odwiedzający muzea cechują się innymi motywami niż ludzie biznesu i ustalenie opłat maksymalizujących przychody zmniejszyłby oglądalność. 3. ocena neutralnego rozjemcy Twierdzenie, że nie ma ceny która pokryje bieżące koszty działania muzeów nawet przy niepełnym rachunku kosztów (bez uwzględnienia wartości zbiorów) oznacza, po pierwsze, że albo muzeum jest za małe albo za duże, aby pokazać odwiedzającym to, co chcą zobaczyć i za co gotowi są zapłacić cenę pokrywająca bieżące koszty. Po drugie, że muzeum o prawidłowych rozmiarach (mierzonych liczbą obsługiwanych odwiedzających) ponosi prawidłowe koszty i, po trzecie, że opłaty są zróżnicowane w zależności od korzyści jakie przynoszą poszczególnym odwiedzającym. Muzeum powinno się utrzymać z opłat. Aspekt G. Czas pracy muzeów 1. ocenia ekonomista: Czas otwarcia muzeów dla zwiedzających (godziny, dni tygodnia) jest ustalany fantazyjnie. Często czas otwarcia jest dostosowany do wymagań przepisów o zatrudnieniu strażników. 2. ocenia muealnik: Muzeum musi mieć czas na czyszczenie, konserwację itp. 3. ocena neutralnego rozjemcy: Czas otwarcia muzeów wynika z przyzwyczajenia. Muzea nie mają informacji o funkcji popytu odwiedzających którą mają firmy biznesowe. Nie mogłyby zresztą wykorzystać tej informacji, gdyż nie znają swoich przychodu. kosztów krańcowych i stóp 4. Konkluzja: Współczesne muzea są – pomimo wyjątków, którymi są muzea megagwiazdy, raczej świątyniami sztuki niż organizacjami biznesowymi. Mogły by być organizacjami quasi-biznesowymi i to nie kłóciło by się z ich naturalnymi funkcjami, a działały by bardziej efektywnie niż obecnie, kiedy to nie prowadzą rachunku kosztów w stopniu w jakim mogłyby to robić. Nie rozwiązuje to problemu konieczności zewnętrznego finansowania działania muzeów, który wynika nie tylko z b raku rachunku kosztów i przychodów, ale z pewnych cech społeczna tego rodzaju działalności, z których najważniejszą wydaje się potrzeba istnienia instytucji (użyteczności publicznej) działającej niebiznesowo, skłonnej do nieodpłatnego przyjmowania obiektów, będącego wyrazem czyjejś charytatywności i oferującej swoje świadczenia bez konieczności przestrzegania reguł rynkowych, co nie tłumaczy wszystkich niefrasobliwych ekonomicznie zachowań współczesnych muzeów.