Untitled - Gandalf

advertisement
RYSZARD WIDŁASZEWSKI
KRÓTKA HISTORIA MAURETANII
WARSZAWA 2005
SPIS TREŚCI
1. Wstęp .................................................................................................................................3
2. Berberzy w starożytności..................................................................................................11
3. Berberzy i islam................................................................................................................54
4. Islamizacja krajów murzyńskich sąsiadujących z koczownikami Sahary.....................113
5. Pierwsi Europejczycy na saharyjskich wybrzeżach. Odkrycie afrykańskich
wybrzeży przez Portugalczyków. Preludium do wielkich odkryć geograficznych.......124
6. Historia plemion mauretańskich według ich XVII-XVIII-wiecznej tradycji.................136
7. Francuzi w Senegalu od XVII do połowy XIX wieku ..................................................188
8. Plemiona regionów Adraru i Tagantu w XVIII i XIX wieku.........................................229
9. Faidherbe w Senegalu. Od bezpiecznego handlu do politycznej dominacji..................257
10. Pokojowa stabilizacja w Mauretanii podczas I wojny światowej (1914-1918)...........310
11. Afryka i II wojna światowa (1939 – 1945)..................................................................345
12. Zakończenie.................................................................................................................384
Bibliografia........................................................................................................................388
(1). Wstęp
Na społeczeństwie Mauretanii szczególne piętno wycisnęły dwie podstawowe sprawy:
religia i położenie geograficzne. Religia to definitywnie skodyfikowany islam sunnicki
prawniczej szkoły malikickiej. Na pierwszy rzut oka wyróżnia ten islam przede wszystkim
szeroka gama gestów w otoczeniu społecznym (od nieśmiałych po bardziej swobodne) w
stosunku do osób młodych jak i starych oraz zajmujących wysokie miejsca w hierarchii
społecznej i wobec znajdujących się na najniższym szczeblu. Podobne zachowania są
powszechnie zauważalne we wzajemnych stosunkach mężczyzn i kobiet. Wyróżniającą cechą
tutejszego islamu są inwokacje do Boga tworzące integralną część tradycyjnych zwrotów
powitalnych. Ponadto mauretański islam wykształcił typową saharyjską uprzejmość.
Z natury Maurowie są przyzwyczajeni do szanowania nakazów koranicznych takich jak:
pięciokrotne w ciągu dnia odmawianie modlitwy wyznaczanej rytmem czasu, gościnność czy
hojnie dawana jałmużna. Pielgrzymi udający się na przewidzianą pielgrzymkę do Mekki
(długą i kosztowną) licznie gromadzą się w Šinguetti. Odnośnie reakcje na apele świętej
wojny (ar.: ÑihÇd) przekształcały się one najczęściej w określony rodzaj zbrojnych napadów
2
których ofiarą padała czarnoskóra ludność kraju prowadząca osiadły tryb życia na południu
regionu. Natomiast niektórzy marabuci podczas apeli do współwyznawców do podjęcia
świętej
wojny twierdzili,
że taka
wojna
będąc
częścią
walki
z
grzechami
i
niesprawiedliwością noszona przez każdego człowieka nie stanowi zagrożenia dla
muzułmanów. Wojowniczych Maurów pochodzenia arabskiego śmieszyły nadawane im przez
berberskich marabutów zatwardziałych niewierców. W Mauretanii islamski sędzia (ar.: qǬÜ
) wymierza sprawiedliwość według prawa koranicznego ale na ogół nie praktykuje się
obecnie prawa odwetu. Wyrządzone szkody (rany i nawet śmierć) rekompensuje tzw. dija czyli należność płacona krewnym ofiary odpowiadająca klasycznej cenie krwi.
Jedną z wyróżniających cech islamu zachodniosaharyjskiego jest masowa przynależność
do takich mistycznych bractw islamskich typu QÇdirijja (wprowadzonego na przełomie XVIXVII w.) i TiÑÇnÜjja (zapoczątkowanego w XIX w.). O bractwach tych będzie jeszcze dalej
mowa. Drugą wyróżniającą rzeczą Mauretanii jest jej położenie geograficzne. Państwo to jest
częścią największej i najbardziej rozwiniętej pustyni świata - Sahary. Jednakże dzięki
otwarciu na wody Atlantyku przynoszącego dobroczynną wilgoć nocną znacznie łagodzi
skutki panujących w głębi lądu suszy i upału. Z tego też powodu Mauretanię traktuje się
również jako region najmniej saharyjski czyli taki w którym człowiek jest jeszcze w stanie w
jakiś sposób przeżyć. Ponadto bezpośrednio przylegający do Atlantyku region został
najbardziej uprzywilejowany w pastwiska dla zwierząt.
Mauretania leży na obszarze między 16 a 30 równoleżnikiem przez który przechodzi
Zwrotnik Raka. Z tego powodu jedynie północnej części Mauretanii odpowiada krajobraz
prawdziwej pustyni o krajobrazie kamienistym i piaszyczstym na rozległej równinie
pustkowia. Przybywających tam z północy zaskakuje pejzażowy kontrast między północną
flanką Dżebel Bani o cechach śródziemnomorskich a zupełnie pustą flanką południową.
Przełęcz Mérkala znajdująca się na wysokiej równinie Wadi Draa to faktyczne wrota pustyni.
Na południu polityczną granicą Mauretanii jest rzeka Senegal. W Mauretanii tzw. sa…el
stanowi brzeg Sahary. Jest to obszar przejściowy przechodzący z pustynnego w rzadko
porośnięty ciernistymi krzewami aby przejść w sawannę i w strefę zieleni nawiedzanej
corocznie regularnymi deszczami. Obszar ten wyróżniają żyzne i urodzajne doliny
nawiedzane wylewami rzeki. Strefę tą zamieszkuje osiadła ludność murzyńska.
Południową linią demarkacyjna Sahary zaproponowaną przez geografa Capot-Reya jest
strefa stopniowego zaniku had kosztem pojawienia się initi (zwanego tutaj jako cram-cram). 1
Koczowniczy Maurowie nie negują tego ponieważ w sezonie deszczowym odchodzą się od
strefy initi z uwagi na jej zgubne skutki malaryczne (często śmiertelne ukąszenia moskitów)
3
nie tylko dla człowieka lecz także dla wielbłądów. Jest to granica oddzielająca TrÇb íalBai¬Çn.
2
Na obszarze od Senegalu aż po íAdrÇr wstępują regularne opady deszczowe przy
czym ich obfitość maleje w kierunku od Senegalu do Zwrotnika Raka a ich intensywność w
ciągu roku może ulegać poważnym wahaniom. Na północny-wschód od íAdrÇru występuje
prawdziwy klimat pustynny (Rallaman, Yetti, Makteir, Waran) silnie zaakcentowany od tzw.
MaÑbat íal-KubrÇ. 3 Tam opady deszczowe są rzadkie i nieregularnie. To obszary po których
poruszać się mogą ze stadami wielbłądów wyłącznie doświadczeni koczownicy-hodowcy.
Często przemierzaja setki kilometrów dla znalezienia odpowiedniego dla zwierząt pastwiska.
Cechą charakterystyczną saharyjskiego krajobrazu bez którego nie można sobie wyobrazić
Mauretanii jest monotonia jego kolorystyki. Płowy kolor piasku nieruchomych wydm
przeplata się w wolno przechodzący i olśniewający jasno-żółty kolor ruchomych wydm
piaszczystych oraz czarno-fioletowych skał wystających spod piasku na powierzchni których
tańczą błękitne miraże natomiast barwa zieleni jest tym bardziej słodsza im staje się rzadsza
a jej nielicznymi miejscami na pustyni są oazy Tagantu, íAdrÇru i dolina rzeki Senegal. Tam
gdzie brak jest odpowiedniej ilości wody umożliwiającej uprawę ziemi i życie osiadłe
głównym zajęciem koczowników jest hodowla zwierząt. Hodowane zwierzęta dostarczają
znacznej części pokarmu potrzebnego do życia (głównie mleko ponieważ mięso jada się
wyłącznie podczas nadzwyczajnych okazji). Skóra zwierząt służy koczownikowi do wyrobu
takich rzeczy jak guerba (skórzany bukłak na płyny), tassufra (skórzana torba i worek), linek
i wiązadeł skórzanych, rozmaitych skórzanych czerpaków na wodę (ar.:delu) czy
sporządzonych z wełny wielbłądziej (lub owczej) okryć (ar.: farūš) i dywaników (ar.berb.:
íiliwuš)
itp.
Hodowane
zwierzęta
to
dla
koczownika-hodowcy
rodzaj
pieniądza
umożliwiającego mu zakup ziarna, tkanin a nawet w miarę możliwości tytoniu, cukru, herbaty
czy broni palnej. Posiadane przez koczownika stada to wyróżnik jego dostatku i bogactwa
pomnażany w latach pomyślności powodujący jego biedę (lub nędzę) w latach długotrwałych
susz. Skład stad zwierząt hodowlanych różnicuje się W zależności od wielkości opadów
deszczowych w regionie skład rasowy zwierząt hodowlanych różnicuje się. Na obszarach
gdzie różnice te nie są większe od jednego dnia marszu hoduje się bawoły, bydło domowe,
owce, kozy i wielbłądy. Jednak koczownik-hodowca zwraca szczególną uwagę na to aby
wielbłądy hodować w regionach leżących od wspomnianej wyżej strefy na północ. Ponadto
hoduje się niewielką ilość koni (głównie u cieszącego się w regionie sławą emira i šaj∏a). W
regionach północnych hoduje się wyłącznie wielbłądy i owce z kozami przy czym mniejsze
zwierzęta trzyma się w bezpośrednim sąsiedztwie koczowniczego obozowiska. Przeżycie
człowieka w tak trudnym środowisku naturalnym wymaga od koczowników ciągłego
4
respektowania zasad związanych z rozproszeniem w terenie i solidarności. Rozproszenie
koczowników w rzadko obfitując w pastwiska terenie ułatwia znalezienie pożywienia przez
zwierzęta natomiast koczownicza solidarność ułatwia życie każdego z nich w środowisku o
skąpej ilości naturalnych środków do życia. Są to również powody dla których obozowiska
koczownicze znajdują się daleko od stad zwierząt a wypasane zwierzęta znajdują się pod
nadzorem pasterzy. Wyjątkiem są zwierzęta dostarczające mleka, które utrzymuje się w
bezpośrednim sąsiedztwie. Zmiana miejsc obozowania przez koczowników nie podlega
zasadzie przypadkowości czy indywidualnych fantazji. Każde z żyjących na pustyni plemion
dysponuje niepodzielnymi tradycyjnymi strefami koczowania w sezonach suszy i
deszczowych ze starannie utrzymywanymi studniami z wodą pitną.
Organizacja społeczeństwa koczowniczego jasno ukazuje jego aspiracje i potrzeby
konieczne do życia w trudnych warunkach naturalnych, które często stoją wobec siebie w
sprzeczności (zamiłowanie do wolności i swoboda, indywidualizm i konieczność
przychodzenia sobie z wzajemną pomocą jak też wsparcia w obliczu zagrożenia
zewnętrznego (naturalnego i ludzkiego). Podstawowym i pierwszym ogniwem społecznym
jest tu małżeństwo konkretyzujące się w formie mieszkania - namiotu (ar.: …a'ima ). Rodzina
jest właścicielem stada hodowanych przez siebie zwierząt. Każdy dorosły członek rodziny
może swobodnie dysponować zwierzętami które należą do niego. Jednak aby nakarmić
zwierzęta i mieć dostęp do pastwisk plemienia niezbędnym jest uzyskanie od przywódcy
íaijÇl
4
stosownego zaproszenia. Taki przywódca szczepowy o autorytecie koczowniczego
patriarchy skupia koło siebie rodziny swoich synów, żonatych wnuków, młodszych braci,
bratanków i siostrzeńców nie wspominając już o rodzinach podległych sobie i nie
spokrewnionych wasali, uczniów (tylko w przypadku berberskich patriarchów-marabutów).
Taki koczowniczy patriarcha zarządza wszystkim i ochrania. Korzyścią takiego systemu jest
wspólna troska o hodowane zwierzęta ponieważ pilnują ich wspólni pasterze. Kilka takich
íaijÇl tworzy frakcję szczepową (ar.:fah¬) której znaczenie zmienia się w zależności od
plemienia oraz może dalej ulegać podziałowi na mniejsze jednostki. Taka frakcja szczepowa
spełnia ważną funkcję ponieważ wzmacnia solidarność wewnątrzszczepową oraz ustalony i
tradycyjny porządek gospodarczy. Rzecz można, że jest to rozwinięta do maksimum duża
rodziny.
Z kolei frakcje szczepowe tworzą plemię (ar.:qÇbila), które teoretycznie gromadzi
wszystkich potomków w męskiej linii wywodzących się od wspólnego eponimicznego
przodka (stąd plemię Reguaibatów skupia wszystkich potomków SÜd íA…mada íarReguaibÜego, natomiast plemię íUlÇd bin DamÇn - wszystkich potomków DamÇna). Na
5
poziomie plemienia funkcjonuje zewnętrzna solidarność plemienna, ład i porządek polityczny
oraz zwarcie i spójność w przypadku zagrożenia zewnętrznego. Każdy Maur jest integralną
częścią íulÇd (ar.: w l.poj. íuld - dosł.: syn, potomek w arabskim dialekcie …assanijja) lub íibn
(dosł.: syn, potomek w nomenklaturze Berberów). W istocie jednak każde z plemion
dokumentuje własną autentyczną przynależność rodzinną w oparciu o czystą krew oraz
adopcję przy czym często ilość adoptowanych znacznie przewyższa rzeczywistych członków
plemienia. Każde plemię posiada jeden niepodzielny obszar konieczny dla utrzymania stad
zwierzyny hodowlanej którego powierzchnia może ulegać zmianie w zależności od siły
plemienia. Nie dziwi fakt, że w takich układach granice między sąsiadującymi plemionami są
nietrwałe i często wzajemnie kontestowane. 5
Jeszcze do niedawna składanie bezinteresownego hołdu nawet wbrew ostrej krytyce
trybalizmu było namacalnym dowodem żywotności tej formy życia koczowników. Z kolei
plemię
oraz posiadane przez nie terytorium to rodzaj małej ojczyzny. Sentymentalnie
przywiązani są nawet ci z członków plemienia już nie prowadzących koczowniczego życia.
6
Najgorszą karą jaka może spotkać koczownika jest wykluczenie go z własnego plemienia.
Plemię broni najważniejszych interesów każdej z jednostek plemienia bez względu na czas i
okoliczności. Ponadto plemię solidarnie ponosi wszelkie koszty związane z naprawą szkód
wyrządzonych przez jego członków. W przypadku morderstwa całe plemię składa się aby
wynagrodzić rodzinie ofiary to co się określa przez dija (tj cena krwi ). Plemię jest dla jego
członków rzeczywistym ubezpieczycielem od wszelkiego ryzyka przed chorobami jak i
wypadkami losowymi. Jego podstawowym obowiązkiem jest szczególna opieka sierot oraz
spełniających w nim od dzieciństwa rolę opiekunów (niewolników) tych, którzy z uwagi na
podeszły wiek wymagają tego. Ponadto plemię jest również miejscem gościnności dla
podróżników. Każdy z członków plemienia jest zobowiązany do popierania spraw tych
spośród jego członków kiedy w grę wchodzi obrona osobistego honoru. Solidarność
plemienna najlepiej manifestuje się w sytuacjach kontaktów zewnętrznych (np.: zagrożenie
plemienia) chociaż zagrożenia takie pojawiać się mogą również wewnątrz plemienia.
Przyczynami są głównie rywalizacja o interesy, wpływy lub prestiż co dokładnie w
karykaturalny sposób oddaje określenie: ja przeciwko swemu bratu, ja i mój brat przeciwko
memu kuzynowi, ja, mój brat oraz mój kuzyn przeciwko innym.
Władza każdego z plemiennych przywódców (muszą oni doskonale zdawać sprawę i
uwzględniać opinie zgromadzenia notabli plemiennych każdej z frakcji – (ar.: Ñama'a ) jest
zawsze kontestowana przez jednego lub kilku rywali (konkurentów). Być może taki stan to
wynik obniżenia poziomu autorytetu władzy nigdy dokładnie nie określonej czy też również
6
wymuszonej faktem, że prawa nienarzucane przemocą zaliczają się wyłącznie do pobożnych
życzeń. Niewątpliwie więzy plemiennego pokrewieństwa wzmacnia unikanie rozpraszania
posiadanego majątku rodzinnego,7 Jego istotą są tzw. korzystne małżeństwa istniejące głównie
między kuzynami. Polega to na tym, że starszy syn bierze za żonę starszą córkę młodszego
brata swego ojca ewentualnie dodatkowo jeszcze córkę swego wuja. Większość rodzin
Maurów jest monogamiczna choć nie jest to regułą ponieważ ważni przywódcy plemienni
(wojowniczy koczownicy arabscy oraz świętobliwi marabuci berberscy) często maja po kilka
żon. Takie wielożeństwo to dowód porozumienia się z niedawnym adwersarzem. Podłożem
wielożeństwa mogą być również rozmaite alianse polityczne chociaż mogą one powodować
rozmaite problemy i zmartwienia zwłaszcza w przypadku sukcesji po zmarłym wodzu
plemiennym. Dochodzi wówczas często do sporów między potomkami zmarłego wodza
pochodzącymi od różnych jego małżonek dodatkowo wspieranych przez plemiona z których
one pochodzą.
Istniejące świadectwo dowodzą, że społeczeństwo mauretańskie zawsze
wyróżniało się cechami rygorystcznego przestrzegania zasad hierarchiczności. Oznacza to, że
najsilniejsze i najbardziej wpływowe grupy zawsze tu żyły z pracy poddanych przy czym im
poddani są dalsi tym liczniejsi.
Na czele mamy tu grupę koczowniczych wojowników (arabskich lub …assan) oraz
berberskich marabutów (zuaja lub Ôolba) następnie grupę strzemienną (czyli Arabów lub
Berberów zawsze gotowych do walki) oraz trzymający Księgę (czyli berberskich marabutów
zajmujących się nauczaniem Koranu). W dalszej kolejności mamy ich wasali czyli ludzi
wolnych ale zmuszonych regularnie przekazywać swoim suwerenom określone danin. W
przypadku grup wojowniczych mamy do czynienia z tzw. horma 8 a w przypadku marabutów
wykonujących z namaszczeniem swoje duchowe posłannictwo tzw. hadija (czyli prezent ).
Generalnie grupy wojownicze, marabuci oraz wasale tworzą w społeczeństwie koczowników
najwyższą warstwę społeczną określaną jako bai¬Çn (czyli biali ). Niżej plasuje się grupa
wyzwoleńców (ar.: haratin) i niewolników-służących (ar.: 'abid). Z kolei dwie grupy lokują
się Na skraju tej drabiny społecznej ulokowane są dwie grupy: rzemieślników (ar.: mallemin )
oraz grajków, poetów i bajarzy, którzy na usługach emira pełnią funkcje podobną do błaznów
dworu. Dwie ostatnio wspomniane grupy społeczne są niezbędne w takim środowisku chociaż
pogardzane przed którymi odczuwa się lęk. Generalnie tworzą oni kasty. Oczywistą rzeczą
jest to, że w każdej z wymieninych grup społecznych istnieje dalszy podział. Skalą
porównawczą takiego podziału może być olbrzymia przepaść między bogatym emirem z
grupy wojowników (np.: Bakarem íUld Suaid íA…madem) a prostym i prowadzącym nędzny
tryb życia …asanim należącym do tej samej grupy społecznej co emir lecz zajmujący się
7
wyłącznie rzemiosłem rozbójniczym. Wśród mauretańskiego społeczeństwa wyróżnia się
jeszcze grupę tzw. ma≈fri (tj. szlachetnych rycerzy), którzy dokonują grabieżczych najazdów
wyłącznie na swoich wrogów (a tych nigdy nie brakuje!!!). Rycerze ci - chociaż wyróżniają
się dzielnością i religijnym indyferentyzmem w stosunku do wszystkich marabutów i
zwykłych przedstawicieli koczowników arabskich (…assan) postępują honorowo. Podobna
hierarchia zalet istnieje wśród marabutów. Na czele stoi szajch określonego bractwa
islamskiego podziwiany za jego wiedzę teologiczną, prawniczą i literacką oraz posiadaną
przez niego świętość (barka) często wspieraną dokonywanymi przez niego cudami. Ma on
zawsze liczne grono uczniów jest powszechnie szanowany i sławny. Ponadto nie ma on nic
wspólnego z prowadzącym lichy żywot w nędznym obozowisku marabutem ukradkiem
nauczającym obozowe dzieci początków czytania, Koranu oraz sprzedającym rozmaite gri-gri
(tj.: amulety oraz talizmany).
Przypisany od urodzenia człowiek praktycznie nie jest w stanie w żaden sposób opuścić
własnej grupy społecznej do której należy. Wyjątkiem są koczownicy- wojownicy, którzy po
nieodwracalnej decyzji zerwania z dotychczasowym trybem życia rozbójniczego stali się tzw.
ÔijÇb (tj. skruszonymi). Odrzuciwszy na zawsze broń zapuszczają długie włosy dodające im
powagi, zakładają na głowy auli poświęcając się do końca życia nauce i studiom prowadząc
żywot podobny do marabutów z którymi się ich często utożsamia. Jedynym wśród
berberskich koczowników wątkiem którzy jeszcze do niedawna prowadzili pokojowy tryb
życia i przemienili się w plemię wojownicze są Reguaibatowie. Ich metamorfoza nastąpiła w
XIX wieku.
Wśród czarnej i prowadzącej osiadły tryb życia społeczności znad brzegów rzeki Senegal
funkcjonuje podobna drabina społeczną jak u białych koczowników z północnych obszarów
Mauretanii. Jednakże Murzyni z tamtych stron są najczęściej
bogatymi posiadaczami
ziemskimi oraz producentami zboża lub trudniącymi się handlem kupcami. Czasami
spotykało się opinie, że społeczna hierarchia Maurów to konsekwencja wojny Šarr Babby
(poł. XVII w.) w której zwycięstwo nad berberskimi Zuajja grup sanhadżyjskich odnieśli
wojowniczy koczownicy pochodzenia arabskiego (czyli ∞assan). Wydaje się jednak, że w
rzeczywistości zwycięzcy tej wojny dokonali wyłącznie korzystniejszego dla siebie ale i
starszego opartego na zakorzenionej tradycji 9 porządku społecznego zaprowadzonego jeszcze
w czasach Almorawidy íAbū Bakra. Według tej wersji wojownicy i marabuci zajmowali się
dotychczasowymi
szlachetnymi
zajęciami
oraz
byli
utrzymywani
przekazywanych im przez wasali lub też z pracy posiadanych niewolników
z
10
dochodów
(uprawą ziemi
w oazach, doglądaniem stad zwierzyny hodowlanej etc.) Grupa wojowników potraktowała
8
jako niższą (a nawet posiadającą cechy rewolucyjne) społeczną grupę berberskich zuaja, która
jako jedyna w tym społeczeństwie potrafiła robić użytek z pióra (pisali historie). Był to
powód zaliczenia ich do wasali wojowników i zmuszenia do ponoszenia świadczeń na ich
korzyść (tak to było wcześniej). Antagonizm między koczownikami-wojownikami a
marabutami jest szczególnie silnie zakorzeniony wśród plemion Trarza i Brakna. Bez
wątpienia głębokie ślady pozostawiła po sobie wspomniana wojna Šarr Babby. Pomimo
upływu czasu od tamtego wydarzenia (dwa i pół wieku) arabskie plemiona ∞assan w tych
emiratach sporadycznie wykazywały oraz podsycały uprzedzenia do berberskich zuajja. Z
prezentów i darów otrzymywanych od XVII w. przez emirów plemion Trarza i Brakna
korzystali głównie ludzie ich najbliższego otoczenia wzbudzając zawiść i zazdrość oraz
rywalizacje o wpływy często kończące się zbrojnymi konfrontacjami. Gdyby takie prezenty i
dary spadały z nieba z pewnością uprościłyby życie emirów a ich wymagania wobec wasali
byłyby mniejsze. Ponadto nie byłoby marnotrawstwa tego wszystkiego w trakcie wesołych
ale często śmiertelnych zabaw których koszty ponosili jednak berberscy zuajja.
Wśród plemion nie uczestniczących w wojnie Šarr Babby (np.:z Tagantu czy íAdrÇru)
stosunki między wojownikami (nie wszyscy należą do arabskich koczowników ∞assan) a
marabutami pozostawały przynajmniej do połowy XIX wieku serdeczne. Lata suszy i
nieustannych konfliktów, które utrwaliły anarchię i brak bezpieczeństwa w rezultacie
rozchwiały niestabilną równowagę gospodarczą i społeczną których jedynym punktem
oparcia pozostawał wyłącznie przywódca bractwa religijnego. Jednakże koczowniczywojownicy zerwali trwający milczący pakt domagając się od marabutów wasalnych
świadczeń nie służących im jednak ich obronie. Jeśli wojownicy istotnie stanęli na czele
tutejszej hierarchii społecznej zajmując się takimi sprawami jak wojna czy polityka oraz
położyli we własnych emiratach zalążkowe fundamenty państwa to marabuci - rozbrojeni
przez nich potrafili zrobić użytek również z tego co im pozostawiono. Rozwinięto sfery religii
i handlu słusznie roszcząc sobie prawo do spuścizny po Almorawidach ponieważ wyrośli z
czasem na sumiennych strażników czystszego islamu obejmując funkcje duchowych
przewodników (nauczycieli) społeczeństwa, jurystów i przywódców bractw religijnych.
Niektórzy są poważani jak uczeni i świątobliwi zwłaszcza w kontaktach z siłami
nadprzyrodzonymi. Taki marabut często posiada posłuch w społeczeństwie jak również
respekt i strach. Grupa ta szczyci się również i tym, że dysponuje sporym majątkiem. Znaleźć
wśród nich można bogatych właścicieli stad zwierząt hodowlanych, rozległych areałów ziemi
uprawnej. Działają wśród nich także obrotni kupcy i kaznodzieje nie wspominając już o tym,
że tradycyjne kwesty marabutów wśród wiernych także powiększają ich bogactwo.
9
Utrwalanie się takiego stanu ułatwiło marabutom kontakty z każdą klientelą ponieważ dzięki
jej hojności udało się im utrzymać dotychczasowy, wysoki poziom życia. Generalnie
występujące w społeczeństwie mauretańskim przemiany systematycznie eliminują z życia
dotychczasową rolę wojownika-koczownika przy utrzymaniu na niezmiennym poziomie roli
marabuta. W procesie ścierania się sił materialnych z duchowymi lepszą perspektywę na
przyszłość zapewniły sobie tutaj siły duchowe.
Przypisy
1. Had (jest to określenie dziko rosnącej na pustyni rośliny z rodzin Cornulata monocantha w dialekcie
…assanijja jęzka arabskiego). Powszechnie jednak nazwą tą określają koczownicy dobre pastwisko dla
wielbłądów. Z kolei cram-cram (lub initi) to nazwa dziko rosnącej rośliny z rodziny Cenchrus biflorus której
ziarenka zaopatrzone są w dwa niezmiernie ostre haczyki ułatwiające nasieniu zaczep przy ziemi. Wbicie się
takiego ostrego ziarenka w ubranie lub w naskórek sprawia duży ból. Osiadli mieszkańcy okolic w których
spotkać można te rośliny usuwają te bolesne ziarenka z haczykami przy pomocy ostro zakończonych szczypiec
(ar.: munqa^^ ).
2. TrÇb íal--Bai¬Çn (dosł.: ar.: kraina białych ) - jest to tradycyjna nazwa regionów zamieszkiwanych przez
koczowniczych Maurów będącą przeciwieństwem określenia TrÇb ías-SudÇn (dosł.: ar.: kraina czarnych ).
Mauretanię zamieszkują biali jak też czarni mieszkańcy
3. MaÑbat al-KubrÇ (ar.) - jest to zupełnie niezamieszkały przez ludzi region, który w okresie 1955-1960
przemierzył badacz francuski Théodor Monod pozostawiając ich barwny opis w Une promenade au Sahara:
Ouadane-Araouane, 900 km sans eau w: Cahiers Charles de Foucauld, vol. XXXVIII, str. 157-172 (1955 r.)
oraz w MaÑbat al-KubrÇ - Contribution a l'étude de l'empty quarter de l'Ouest saharien w: Mémoire de l'IFAN
(Dakar 1958).
4. ëAijÇl (ar.) - to zespół wielu koczowniczych …a'ima (ar. namiotów ) skupiających wszystkich krewnych
pochodzących z tej samej linii genealogicznej.
5. Tak było w przypadku obszarów na których koczuje plemię Reguaibatów ( trÇb íar-Reguaibat ).
6.Tak np. we Francji sentymenty sąsiedzkie można spotkać u mieszkańców Korsyki wiernych swojej wyspie jak
również u żyjących na północnym-zachodzie Bretończyków.
7. W islamie pan młody (lub jego rodzina) przekazuje posag pannie młodej. Taki posag stanowi łącznie z
ewentualnymi innymi prezentami jego rodziny część majątku dziedzicznego(połowa od jego brata) wchodzącego
w skład faktycznego majątku panny młodej. W przypadku stwierdzenia cudzołóstwa taki posag zostaje nabyty
podczas procedury rozwodowej. Warto wiedzieć, że w skład takiego posagu wchodzi najczęściej pogłowie
zwierząt hodowlanych.
8. ∞urma = mięso, muskuły, mięśnia - dla grup wojowników, tlamid = uczniowie - dla marabutów.
9. W plemieniu ëIda íulÇd ëAiš wojownicy berberscy ~anhāÑa będąc potomkami Almorawidów nie znający
wydarzeń związanych z wojną Šarr Babby (tak jak plemię Regueibatów) istnieje taka sama hierarchia społeczna.
10. Przypomina to nieco hierarchię panującą w zachodsnioeuropejskim społeczeństwie feudalnym XI-XII wieku
gdzie wojownikami byli rycerze, grupę typową dla kleru stanowili duchowni jak też uczeni przy czym obie te
grupy utrzymywane były z należności świadczonych na ich rzecz przez chłopów oraz kupców.
(2). BERBERZY W STAROŻYTNOŚCI
Spotkanie
Berberów
z
innymi
ludami
śródziemnomorskimi
-
zwłaszcza
z
Kartagińczykami i Rzymianami sprzyja osiedlaniu się i urbanizacji równocześnie spychając
koczownicze społeczeństwa w kierunku Sahary.
Przekształcenie mentalności społeczeństwa które nadal usiłuje utrzymać własną
niezależność oraz utrzymywać równowagę w stanach narastających antagonizmów i sporów
utrudniają wpływy obce, polityczne, gospodarcze, religijne i kulturalne. Pierwsze próby
10
islamizacji (VII-VIII wiek n.e.) napotykają nie tylko silny opór Berberów odrzucających mało
znaną religię lecz także brutalność arabskich najeźdźców usiłujących im narzucić własną
dominację. Buntownicza społeczność berberska przyjmuje na swój użytek heterodoksyjną
odmianę islamu wzorowaną na naukach mistrzów z Bagdadu i Kordoby (IX i X wiek). Na
obrzeżach Sahary pojawiają się księstwa (takie jak np.: Tademelt, SiÑilmassa, Auda≈ost.)
które z czasem nabierają większego znaczenia gospodarczego z uwagi na szybki rozwój
transsaharyjskiego handlu wymiennego. Handel ten już wówczas przyspieszył pojawienie się
złota jako międzynarodowego pieniądza oraz dostarczyciela niewolników z Sudanu.
Częste kontakty handlowe z pochodzącymi z Maghrebu kupcami od nikogo
niezależnych
saharyjskich
przewodników
karawan
żyjących
trybem
koczowników
przyczyniają się do ich islamizacji. Okazuje się, że chociaż rola kupców i handlarzy nie
należały do spektakularnych była bardzo skuteczną w procesie krzewienia islamu w Afryce.
Berberowie, prowadzący osiadły i koczowniczy tryb życia oraz Nawróceni na islam, zwolna
stają się - tak jak to było z Almorawidami i Almo…adami (XI-XII wiek) - gorliwymi zelotami
krzewiącymi nową wiarę. Jednakże wkrótce w procesie plemiennych rywalizacji święta
wojna (ar.: ÑihÇd) przekształca się w prowadzące do rozdrobnień formy wojny religijnej. Ze
względu na ukształtowanie terenu Afryki Północnej łącznie z klimatem i roślinnością
śródziemnomorską sprawiają, że dla geografów arabskich cały ten obszar przybiera nazwę
Wyspy Zachodu (ar.: µazirat íal-Ma≈rib).
Wspomniani arabscy geografowie określają zamieszkującą te obszary ludność
autochtoniczną takim samym określeniem, wcześniej nadanym jej przez Greków i Rzymian
czyli Berberami 1 która mimo odmiennego typu fizycznego zbliżona jest do ludności z innych
regionów śródziemnomorskich. Z kolei Mozarabów cechuje niski wzrost, brunatna karnacja
skóry jak też okrągła czaszka co wyróżnia ich antropologicznie od wysokich, szczupłych o
długiej czaszce i nerwowych Tuaregów. Różnią się oni także od mieszkańców regionów
Kabylii, Aures, Maroka - posiadających wysoki wzrost wśród których nie brak jednostek o
włosach blond, lub rudych jak też nie brak wśród nich ludzi o jasnych oczach.2 Wszystko to
nie oznacza bynajmniej, że wśród Kabylów nie ma jednostek o średnim wzroście, ciemnych
włosach i jasnych oczach. Wspomniana rozmaitość to również wyniki migracji jakie miały
miejsce w odległej prehistorii. Tak na najstarsze elementy ludzkie nakładają się elementy
ibero-mauretańskie oraz białe o wysokim wzroście, które pod presją grup napływających ze
wschodu częściowo schroniły się na obszarach masywów górskich pozostali natomiast w
przeważającej większości przeprawili się na wówczas na bezludne Wyspy Kanaryjskie.3
11
Przybyli ze wschodu ludzie (Kapsowie i Libijczycy) przynieśli tutaj ze sobą bardzo
zaawansowane techniki neolityczne. To właśnie ludność obszarów śródziemnomorskich
przechodząc tamtędy mogła zapożyczyć od ludów zamieszkujących Bliski Wschód oraz Egipt
elementy kultury tamtych ludzi. Od neolitu Afryka Północna przyswoiła sobie elementy wielu
cywilizacji które przyniosły ze sobą przybywający oraz wymierające tu ludy zastępujące
wcześniejsze grupy o własnych prehistorycznych korzeniach4. Istnieje prawdopodobieństwo,
że przybywające tu ze Wschodu ludy stanowią część wspólnego źródła językowego
5
i
kulturalnego o ile także nie etnicznego. Tak przodkami dzisiejszych Berberów mogą być
Kapsowie i Libijczycy którzy przemieszali się z żyjącą już tutaj społecznością. Czynnikiem
jednoczącym Berberów ze sobą jest ich przynależność do tej samej grupy językowej.
Najbardziej prawdopodobną hipotezą początków ich języka wydaje się być jego chamitosemickie pochodzenie. Twierdzenie to oparte jest na dość głęboko zakorzenionej jedność w
aspekcie gramatyki, składni oraz budowie rdzeni czasowników berberskich i egipskiego
starożytnego oraz języków używanych przez Somalijczyków i ludy Galla jak też hebrajskiego
czy arabskiego. Jeśli język berberski nadal jest w użyciu i używa go około 7-8 mln ludzi a z
powierzchni
ziemi
od
czasów
antycznych
zniknął
język
społeczeństw
Afryki
śródziemnomorskiej (nazywanych przez innych ogólnym terminem Libijczyków) oznaczało
to, że już wówczas w użyciu było wiele dialektów. Oczywiście nie uwzględnia się tutaj
Egiptu z uwagi na wyróżniający go od pozostałych oryginalny styl pisma, zwyczaje i
cywilizację, które złożyły się na powstanie państwa i narodu pod rządami stworzonej przez
faraonów sprawnej administracji. Z drugiej strony Libijczykom brak było wówczas nawet
skromnych zaczątków organizacji politycznej jak też w jakikolwiek sposób ukształtowanych
grup społecznych przypominających funkcjonujące u starożytnych Fenicjan, Greków,
Rzymian. Panujący u nich stan przypominał bardziej anarchię niż porządek i ład. Chociaż
pozostawili oni po sobie wyryte w skałach rysunki jak też inne świadectwa archeologiczne
świadczące o wadze oraz rosnącym znaczeniu i roli na obszarach Sahary Zachodniej brak jest
po nich dokumentów pisanych. Możliwość ich poznania dają nam wyłącznie obce świadectwa
pisane, przekazane przez punickich, greckich oraz rzymskich kronikarzy i podróżników.
Jednym z nielicznych, który prawdopodobnie napisał monumentalną Historię Afryki
Północnej przywołującej na pamięć początki tej społeczności był w czasach burzenia
Kartaginy przez Rzymian (146 r.pn.e.) jako dziecko i potomek książąt berberskich Hiempsal
(początek I w. przed Chr.). Z pewnością w tym celu konsultował się z dziełami autorów
punickich i greckich. Wspomniane i zachowane w Kartaginie dzieła przekazane zostały
następnie numidyjskim sprzymierzeńcom Rzymu. Niestety dzieła te z czasem zaginęły tak iż
12
obecnie ich treść znana jest wyłącznie ze streszczeń zamieszczonych przez rzymskiego
historyka Salustriusza w jego Wojnie Jugurty. Historia wojsk Herkulesa, na pierwszy rzut
oka, złożona z Medów i Persów zdaje się świadczyć, o pewnej wspólnej ludzkiej cesze
próżności charakterystycznej wszystkim dotyczącej genealogicznego wywodzenia własnych
przodków od sławnych postaci. Mimo, że ulepieni zostali z tej samej gliny odnoszą swoje
pochodzenie do dawnych bogów lub przynajmniej sławnych bohaterów. Zjawisko takie
objaśnia się tym, że ludzka pamięć zbiorowa jest w stanie potrafi przechować wspomnienia
wędrówek jakie wzięły swój początek na Wschodzie upiększając dzieje imionami sławnych
lub prestiżowych postaci.
Teksty jakie przetrwały do naszych czasów posiadają formę niekompletną lub też
postać niezręcznych interpretacji wcześniejszych przekazów. Ich autorzy nie traktują
Berberów jako centrum swojego zainteresowania. Opowiadają o nich najczęściej w sposób
przypadkowy czyniąc zadość wymogom koniecznym uzasadnieniu wysuwanych własnych tez
wiążących się z konkretna i znaną sobie sprawą. Ich narracja w całości jest dopasowana do
kanonów współczesnej im narracji polegającej na umieszczaniu już na samym jej początku
wybitnych jednostek oraz przemilczaniu zwykłych (prostych) ludzi. Ludzkość u takich pisarzy
zawsze dba o pielęgnację kultu herosów...Poza oficjalnymi historiami, opisami sławnych
postaci, opowiadaniami, portretami psychologicznymi i pouczającymi powiastkami są także
opisy pozostawione przez ówczesnych podróżników.
Jednym z pierwszych podróżników Starożytności którego opisy przetrwały do naszych
czasów jest Herodot (ok. 480-425 r. przed Chr.). Ten wykształcony i ciekawy świata Grek z
Halikarnasu podjął się trudu przemierzenia znanego wówczas sobie świata i opisania go jak
też naocznej weryfikacji tego co mówiła geografia Hekateusza 6
Narracje Herodota umożliwiają wgląd do wnętrza zaginionego już świata oraz
bliższemu przyjrzeniu się tym Libijczykom prowadzącym pojazdy dwu- lub czterokonne (ich
wyryte w kamieniu sylwetki i zarysy podziwiać możemy na skałach saharyjskich) oraz życiu
tych koczowników, których zwyczaje zadziwiały ludność osiadłą jak też tych których drobne
fragmenty odzieży, uczesań, sposobu odżywiania się przetrwały do dzisiaj wśród Berberów
przywołując na pamięć zamierzchłe czasy. Chociaż Herodot sam osobiście nie odwiedził
wszystkich opisywanych przez siebie miejsc z pewnością ich pokaźną ilość miał okazję
zobaczyć. Potrafił również korzystać z zasłyszanych z dobrych źródeł informacji oraz
umiejętnie dokonywać selekcji informacji niewiarygodnych. W części Księgi IV Melpomena
Herodot poświęcił wiele miejsca na opis Libii oraz ludzi którzy tam mieszkają. Tam gdzie
chodziło przekazanie opisu najbardziej odległego którego osobiście nie zwiedzał, opierał się
13
na przekazach zaczerpniętych od kupców i handlarzy, marynarzy i podróżników pochodzenia
greckiego jak też fenickiego wśród których z pewnością było wielu opowiadających nie tylko
zmyślone i fantastyczne historie lecz również dowcipy i żarty. Mimo tego jednak Herodot
drobiazgowo opisuje, poczynając od Egiptu, rozmaite ludy libijskie, które wówczas zasiedlały
te tereny. Odzieżą właściwych Libijczyków był ubiór z farbowanej na czerwono skóry
(owczej lub koziej) nadającej noszącym ją dość dziwny i egzotyczny wygląd w porównaniu z
ubiorem Greków przywykłych do oglądania na co dzień ubioru rodaków jak też sąsiadów
zamieszkujących obszar Bliskiego Wschodu (to znaczy białej lub brązowej odzieży lnianej
lub wełnianej). Ubieranie się Libijczyków i Berberów w ubiory skórzane przetrwało aż do
naszych czasów.7 W narracjach Herodota natrafiamy na ciekawe informacje o życiu ludzi
powożącymi wozami i zdolnościach Libijczyków porównywanych z umiejętnościami
greckich kolonów. Okazuje się jednak, że między nimi brak jest zasadniczych różnic mimo,
że do reguły należy już fakt istnienia różnic między starożytnymi osadnikami i ich
poprzednikami. Działo się tak dlatego ponieważ przybywający w niezbyt licznych grupach na
nowe obszary byli najczęściej ludźmi młodymi i podstawowym ich celem była akceptacja
przez żyjących już tam autochtonów. Jednym ze sposobów takiej akceptacji to poślubienie
miejscowej oraz wpływowej osobistości. Dzieci z takich związków, najczęściej dwujęzyczne,
z pewnością najwięcej ciekawiło to wszystko co dotyczyło śródziemnomorskiego świata
handlu.
Gwoli ścisłości należy dodać, że te właśnie tereny Herodot osobiście poznał. Jednakże
dalszy ciąg jego narracji stanowi streszczony opis regionów leżących na południe od
wybrzeży morskich z informacjami nie tylko ogólnymi lecz także fantastycznymi. Dla pewnej
równowagi Herodot przekazał nam widziane osobiście sanktuarium Soiuah gdzie była słynna
wyrocznia boga-barana Amona.8. Dla starożytnych Egipcjan był to Amon-Ra czyli wielkie
bóstwo solarne przedstawiane raz pod postacią zwierzęcą raz pod postacią człowieka z głową
barana lub po prostu jako rogi baranie. Idąc dalej na południe Herodot niespodziewanie
odkrywa koczowniczych Garamantów. Dla Herodota określeniem człowieka jest rodzina,
ojczyzna, miejsce pochodzenia jego samego lub jego przodków jak również jego dom i jego
dobra. Kiedy wiec człowiek pozbawiony jest stałego domu i usiłuje określić swoją tożsamość
przynależnością do rodziny, plemienia wówczas spotykają go trudności. Przywołani przez
Herodota Garamantowie urządzali polowania na pojazdach zaprzężonych w cztery konie
pochodzące od etiopskich troglodytów. 9 Troglodyci odżywiali się wężami, jaszczurkami jak
również rozmaitymi innymi gadami. Porozumiewali się językiem niepodobnym do żadnego
innego wydając z siebie ostre przypominające mysie piski. Pozostawione przez Herodota
14
opisy implikują, że na Saharze występowały wówczas w dostatecznej ilości źródła z wodą
pitną. Oznaczało to, że już wówczas suchy klimat upodobniał się do tego jaki występuje
współcześnie. Wzmianki o złożach soli pozwalają myśleć o tym, że już wówczas były
eksploatowane (tak jak te znajdujące się w Té≈azza). Zachowanie się Garamantów
przypomina zachowania koczowników. Mobilność jak też szybkość poruszania się w czasie
podczas polowań10 słabo uzbrojonych etiopskich troglodytów daje podstawy do ich uznania
za przodków współczesnych Tubu lub Teda, ludności o cerze miedzianej, słusznej postawy i
zwinności której język ma wiele dźwięków świszczących (mysiego pisku ). U Garamantów
tak jak u wszystkich ludów Starożytności rydwany (wozy) były prestiżowym instrumentem
wojennym przypominającym te używane przez Egipcjan.11 W innym miejscu Herodot
poruszył sprawę religii, wyznań i form kultu. Ludność ta oddawała się wyłącznie pod opiekę
Słońca oraz Księżyca. Tam też znajdowały się wszystkie bóstwa którym każdy Libijczyk
składał dary chociaż ci, którzy zamieszkiwali regiony jeziora Tritonis oddawali się
szczególnej opiece Ateny, Trytona i Posejdona.
12
Opisywani przez Herodota Libijczycy
zapożyczyli zwyczaj noszenia tarcz Ateny od Greków. Bez mała cały ich ubiór jest ze skóry
a wspomniane tarcze nie są wykonane ze skór węża. W istocie Libijczycy zrzucili już z siebie
to ochronne odzienie (egida) z koziej skóry ozdobione frędzlami i farbowane na czerwono a
Grecy tworzą od tego nazwę egida.13 Według Herodota w Libii także dało się słyszeć
towarzyszące ceremoniom religijnym ostre i przenikliwe krzyki
gdyż zwyczaj ten jest
szeroko rozpowszechniony wśród Libijczyków.14 Po koczownikach libijskich Herodot
wspomniał o Libijczykach prowadzących osiadły tryb życia na terenach współczesnej
Tunezji. Podziwiał urodzajność tej ziemi oraz dużą ilość i różnorodność zwierząt jaka tam
żyje również w lasach. Przy tym skrupulatnie zauważył nawet, że brak tam kozłów jak też
dzików. Sami zaś mieszkańcy tych ziem twierdzą, że pochodzą od Trojańczyków. 15 Narracja
Herodota nie pomija także i tego, że według przekazów kartagińskich żeglarzy Libijczycy
zamieszkujący regiony położone najdalej na Zachodzie handlują z nimi zlotem na migi.
Jednakże wykopaliska archeologiczne dowiodły, że Kartagińczycy dotarli nawet aż do
wysepki Mogador (nazwali ją Cerné) chociaż nie przekroczyli doliny Draëa. Zachowane
napisy i przekazy greckie
16
okazywałyby się wspaniałymi przesłankami o odkrywczych
wyczynach kartagińskich. Inne z kolei napisy i przekazy greckie
17
podawały drobiazgowo
szczegóły wymiany handlowej między Kartaginą a Etiopczykami z regionu Cerné (Mogador)
jeszcze w sto lat po Herodocie. Kartagińczycy wymieniali ze wspomnianymi Etiopczykami
przywiezione ze sobą towary na koźle skóry, lwy, leopardy, skóry lub słonie bojowe i skóry
ze zwierząt domowych. Etiopczycy ozdabiali się tatuażami oraz pili z naczyń z kości
15
słoniowej. Ich żony nosiły naszyjniki z kości słoniowej a nawet ich włosy ozdobione były
kością słoniową. Według przekazu wspomniani Etiopczycy są najwyżsi spośród znanych
Grekom ludzi ponieważ ich wzrost dochodzi do blisko dwóch metrów a ponadto są
najładniejszymi ze wszystkich ludzi, są dobrymi jeźdźcami, rzucają oszczepem oraz są
dobrymi łucznikami. Odżywiają się mięsem i piją mleko oraz wyrabiają sporo wina w swoich
winnicach
18
, które wywożą Fenicjanie. Ponadto mają sporej wielkości miasto do którego
dopływają handlowe statki fenickie. Zgodnie z przekazami mieszkańcy dalekiego zachodu
kontynentu północnoafrykańskiego wymieniali produkty naturalne (skóry, kość słoniową,
wino) na produkty wykonane przez człowieka: egipskie pachnidła, ceramikę attycką itp.
jednakże nie ma wzmianki o złocie. Starożytni przybysze z Europy poszukiwali rzadkiego w
Europie złota do wyrobu biżuterii, prestiżowych ozdób oraz od VII wieku p.n.e. do wyrobu
monet. Pokaźnym źródłem tego kruszcu była Afryka, które wywożono do Egiptu
prawdopodobnie rzekami Senegal i Niger. Wozy ciągnione wówczas przez dwa lub cztery
konie przemierzały Saharę prawdopodobnie kierując się ku północy wzdłuż szlaków którymi
kilka wieków później podążały wielbłądy z kilkunastoma gramami cennego kruszcu. Nieco
później grecki geograf Strabon (58-25 r. p.n.e.) wspomniał o Marusinach19 czyli tych samych,
których Herodot nazywał Libijczykami zamieszkującymi daleki zachód kontynentu
północnoafrykańskiego. Według niego chociaż na ogół jest to szczęśliwa kraina jej
mieszkańcy (Marusinowie) prowadzą jednak w większości życie koczownicze. Nie mniej
jednak ludzie ci bardzo lubią pewne zajęcia, ozdabiają fryzury, brody, noszą biżuterię, dbają o
zęby oraz paznokcie...Do prowadzenia przez większą część życia walk używają koni i
oszczepu jak też specyficznej uzdy względnie jeżdżą na oklep. Żyjący bardziej od nich na
południe oraz w sąsiedztwie Etiopczyków zachodnich Pharuzjanie i Murzyni podobnie jak
Etiopczycy są łucznikami. Również tak jak tamci posługują się rydwanami bojowymi.
Podczas podróży przez pustynię rzadko widać wśród Marusinów Pharuzjan. Jeśli już są w
podróży zawieszają pod brzuchami koni bukłaki napełnione wodą. Tym sposobem docierają
oni nawet aż po Cirtę 20 przemierzywszy najpierw krainę bagien i jezior.21 Rzymski naturalista
Pliniusz Starszy (zm. 79 r. n.e.) przekazał potomności następującą informację bezpośrednią
mówiącą o tym, że Swetoniusz Paulinus (który był konsulem) oraz pierwszym z rzymskich
dowódców, który przeszedł przez łańcuch gór Atlasu. Dotarł tutaj w ciągu dziesięciu dni po
czym szedł jeszcze dalej aż za rzekę która nazywa się Ger 22 - i jeszcze dalej przez pustynię z
której wyzierały w różnych punktach czarne skałki podobne do wypalonych miejsc. Według
niego mieszkańcy którzy zamieszkują sąsiadujące lasy wraz ze słoniami, rozmaitymi
zwierzętami oraz wężami nazywani są Kanaryjczykami ponieważ żyją jak psy (łac.:canes).23
16
Przytaczana często przez podróżników Wojna Jugurty rzymskiego historyka Sallustiusza
również umożliwia głębsze wniknięcie w świat libijsko-berberski. Chociaż Sallustiusz (86-35
r. p.n.e.) dał przede wszystkim opisy książąt i przywódców będących sprzymierzeńcami lub
wrogami Rzymu jego opisy pozwalają nam wyobrazić sobie ich sposób życia, organizacji jak
też ich upodobań oraz ambicji. Ponadto można także dokonać oceny wagi jak i znaczenia
narzuconej Berberom przez Kartaginę (a później przez jej rywala Rzym) władzy. Pamiętać
należy, że dla starożytnych Greków i Rzymian zachodnie połacie Afryki Północnej dosłownie
traktowane były jako koniec świata, kraniec ziemi zamkniętej przez ocean w wodach którego
co wieczór pogrąża się słońce. W nadmorskich regionach Bliskiego Wschodu w VIII wieku
p.n.e. pojawiły się miniaturowe państewka, miasta-porty, czasami wzniesione na niewielkich
wysepkach (jak np. Tyr) często pozbawione oparcia na stałym lądzie których mieszkańcy
dysponując statkami i dobrymi żeglarzami żyją z morza i handlu morskiego. Częste zawierane
przez te miasta-porty ciche umowy wpływają z czasem na pojawienie się morskich potęg
dzielących między siebie odkryte obszary i korzyści. Północne wybrzeża Morza
Śródziemnego spenetrowali Grecy natomiast Fenicjanie skierowali własne zainteresowania na
południowe brzegi tego morza czyli na Egipt (gdzie już na zawsze stali się najpoważniejszymi
handlarzami), Libię, Afrykę Północną a nawet poza Słupy Herkulesa - czyli Cieśninę
Gibraltarską, po czym posuwając się wzdłuż wybrzeży Maroka dotarli do wyspy Mogador.
Niekorzystne warunki życia w takich miastach-państwach fenickich nie gwarantowały jego
mieszkańcom niczego i z powyższego powodu imperatywem stała się dla nich intensywna
działalność handlowa i wytwórcza (faktorie ceramiki, tkackie, szklarskie, broni wykonanej z
brązu a później także z żelaza). Nic dziwnego, że w centrum zainteresowania fenickich
osadników znalazły się afrykańskie wybrzeża (zwłaszcza dzisiejszej Tunezji) wraz z
południowo-wschodnimi wybrzeżami Hiszpanii. Tradycje jak i poetycko upiększone legendy
przypisują założenie Kartaginy (dosł.: Kart Hadash ,Nowe Miasto) Dydonie, królowej Tyru.
24
W rzeczywistości Kartagina przed 700 r. p.n.e. była zaledwie skromną osadą
przypominając swoją poprzedniczkę Utiqę. W jej sąsiedztwie około 600 r. p.n.e. rozwijały się
takie kolonie fenickie jak: Leptis (w Trypolitanii), Hadrumentum (Susa) w Tunezji, Tipasa (w
Algierii) oraz na wybrzeżu atlantyckim Lixus (Larache) i Cerné (Mogador). Leżąca na
dogodnym szlaku morskim Kartagina (200 km od wybrzeży Sycylii) dysponując własnymi
koloniami z czasem po zniszczeniu miast fenickich przez wojska asyryjskie, które okupowały
Egipt (671 r. p.n.e.) oraz zajęciu Tyru przez babilońskiego króla Nabuchodonozora utrwaliła
swoją siłę stając się handlową stolicą Fenicjan którzy osiedlili się w jej koloniach na
17
zachodnich wybrzeżach Morza Śródziemnego. Od strony wnętrza kontynentu afrykańskiego
żadna wówczas siła zewnętrzna nie zagrażała Kartaginie. Nie ulega wątpliwości, że
początkowo Kartagina musiała jednak płacić trybuty (podatki) osiedleńcze sąsiadującej z nimi
społeczności miejscowej. Z czasem takie postępowanie powoduje wzniesienie solidnych
murów obronnych zdolnych odeprzeć od strony lądu ewentualne ataki ze strony najeźdźców.
Z kolei morze było wystarczającym dostarczycielem bogactw dla dalszego rozwoju bez
narażania się na jakiekolwiek niebezpieczeństwo gdyż zdolności obronne fenickich
marynarzy
były
w
stanie
odeprzeć
wszelkie
ataki
hipotetycznych
napastników.
Hegemonistyczne zapędy Fenicjan na Półwyspie Iberyjskim zaniepokoiły jednak Greków.
Dowodziły tego ponoszone przez nich klęski w Zatoce Neapolitańskiej oraz przy północnym
wybrzeżu Sycylii (Himera - 400 r. p.n.e.), które odepchnęły Kartagińczyków ponownie ku
wybrzeżom Afryki.
Kartagina solidnie umacniając się na afrykańskim wybrzeżu pod koniec V w. p.n.e.
anektuje wszystkie miasta oraz faktorie libijsko-fenickie na wybrzeżach Zatoki Mała i Wielka
Syrta oraz miasta-faktorie położone na wybrzeżu przyległym do dzisiejszych okręgów
Konstyntyny, Algieru i Oranu oraz wybrzeżu marokańskim aż do Tingi i Cerné. Ludność tych
miast-faktorii mówiła językiem punickim i modliła się do tych samych bóstw.
Także obszary znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie Kartaginy zostały przez nią
zaanektowane. Były to równiny środkowej Medżerdy i Bizancjum zaopatrujących w
podstawową żywność (pszenicę oraz oliwę) szybko rosnącą ludności.25 Bogactwa Kartaginy
pozwalały żyć na wysokiej stopie i obrastać w dostatku tak jak w miastach helleńskich i w
razie konieczności powołać pod broń zaciężne wojska złożone z okolicznych ochotników jak
Berberzy, Gétulowie, Etiopczycy itp. Wzorem wszystkich kolonii fenickich także Kartagina
była miastem żyjącym z handlu morskiego. Jej przywódcy wywodzą się spośród
najbogatszych i najbardziej wpływowych rodów trudniących się handlem takich jak
Magonowie czy Barca (z której wywodził się Hannibal).
Aby jednak utrzymać przez dłuższy okres monopol na wymianę należało, przynajmniej
w niektórych regionach, utrzymywać na bezpieczny dystans każdego rywala i konkurenta.
Nic dziwnego, że również Kartagina nie mogła sobie pozwolić na lekceważenie takich spraw
w Afryce.
Właściwemu zabezpieczeniu własnych statków handlowych służyły Kartaginie dobrze
uzbrojone okręty wojenne stacjonujące na całej afrykańskiej linii brzegowej zapewniając tym
samym bezpieczeństwo handlu.26. Ze wspomnianych
obszarów ściągane są podatki,
prowadzona jest działalność handlowa oraz zawierane są umowy z lokalnymi przywódcami.
18
Interesy Kartaginy nie różniły się od interesów ich libijskich czy berberskich sąsiadów, którzy
dostarczali drewna potrzebnego do budowy floty oraz domów, skóry, wełny, które zasilały
warsztaty, oliwy, pszenicy, ryb, mięsa spożywanego na miejscu i wywożonego na eksport.
Chociaż obszar na którym władała Kartagina był ograniczony jej wpływy nieprzerwanie
trwały przez siedem wieków. Kartagińczycy w czasie swego panowania nigdy nie narzucali
własnej cywilizacji Berberom jednakże ci będąc w ciągłych z nimi kontaktach nauczyli się ich
języka, przyjęli techniki i kulturę jak też bóstwa fenickie.
Wydaje się, że przykład Kartaginy jako miasta zorganizowanego, utrzymywanego w
ryzach i rozkwitającego nie był czymś obcym w procesie powstawania berberskich księstw
których przywódcy potwierdzali własny autorytet pertraktując z Kartaginą natomiast ich
wyższość nad niezdyscyplinowanymi poddanymi objawiała się w punickiej mowie oraz
piśmie. Na morskim pograniczu i w bliskim sąsiedztwie Kartaginy pojawia się królestwo
Massylesów. Na zachód od niego aż po Muluija leży królestwo Massessylesów natomiast
jeszcze bardziej na zachód od Muluija w górach i wyżynach Atlasu znajdowało się królestwo
Morów czyli ludzi zachodu. Kartagińczycy jako ludzie interesu nigdy nie interweniowali w
sprawy przywódców lokalnych. Jednak w razie potrzeby potrafili posługiwać się pieniądzem
a nawet dobrze zapłacić swoim wasalom.
Często niespokojni i dążący do usamodzielnienia się książęta berberscy, są jednak
lekceważeni przez kartagińskich suwerenów. Są oni zawsze pewni, że w potrzebie mogą
liczyć nie tylko na ich pomoc lecz również sami udzielają wsparcia w przypadku konfrontacji
z rywalami. Generalnie Kartagina i książęta berberscy w chwilach potrzeby wzajemnie służyli
sobie pomocą. Jednym z pierwszych z poważniejszych konfliktów w trakcie którego
Kartagina zaapelowała o wsparcie do Berberów dotyczył oporu Greków na Sycylii a potem
starcia się z Rzymem podczas pierwszej wojny punickiej.
Powodem ciężkich wojen prowadzonych przez Kartaginę i Rzym była dominacja nad
Sycylią przy czym same spory między Messyną a Syrakuzami stanowiły jedynie mało
znaczący pretekst do ich rozpoczęcia.
Pierwsza wojna punicka (264-241 r.p.n.e.) kończy się porażką Kartaginy mimo
wysiłków Hamilkara Barki oraz całej Sycylii stawienia czoła Rzymowi na morzu w starciu w
241 r. p.n.e. (Wyspy Egates??)
W ten sposób Rzym czyni z Sycylii pierwszą prowincję nakładając na Kartaginę
olbrzymie kontrybucje wojenne.Kartagina odczuła ciężar porażki. Około 70 tysięcy
najemników aktywnie zaangażowanych w walki na Sycylii - głównie jeźdźców numidyjskich
– zbuntowało się kiedy nie otrzymali wcześniej im obiecanych pieniędzy za służbę. Straty
19
poniesione z tego tytułu najemnicy postanowili sobie wynagrodzić rabunkami oraz
splądrowaniem miasta i jego okolic. Podczas marszu na Scie Hamilkar dokonuje masakry
wielu tysięcy spośród nich. Ci co przeżyli zebrali się wokół Mathosa - jednego z energicznych
przywódców numidyjskich. W tym samym czasie inny z przywódców numidyjskich Navaras
przeszedł na stronę Hamilkara z zamiarem stłumienia wystąpień buntowników. Hamilkar
odwdzięcza się jemu najlepszymi stanowiskami oraz daje jedną ze swych córek za żonę.
Rekompensatą utraty Sycylii dla członków bogatych rodów władających Kartaginą oraz
Hamilkara i jego zięcia Hasdrubala była aneksja wschodnich wybrzeży Hiszpanii bogatych w
kopalnie srebra. Wydarzenie to poważnie zaniepokoiło Focenów27 mieszkańców tej greckiej
kolonii będących sprzymierzeńcami Rzymu gdyż zagrażało to tam ich dotychczasowym
wpływom. Skutkiem tych ich niepokojów było wciągnięcie Rzymu do nowego konfliktu z
Kartaginą którym była druga wojna punicka (218-202 r.p.n.e.).Błyskotliwe zwycięstwa w
potyczkach Hannibalem, który zaatakował Rzym na jego własnym terytorium (Trebia, Jezioro
Trazymeńskie, Kanny niedaleko Bari) nie powstrzymały Rzymian świadomych grożącego im
niebezpieczeństwa przed wzmocnieniem własnych legionów. Jeden z ich bohaterskich
dowódców Publiusz Korneliusz Scypion przeniósł walki na teren Afryki Północnej oraz
zawarł sojusz z Masynissą królem Numidii Wschodniej (Massylowie). To niewielkie
położone w granicach Kartaginy królestwo oraz inne królestwo numidyjskie Masessylesów i
ich władca Syphax dotychczas wiązały układy przyjaźni z kartagińskimi wielmożami. W
samym królestwie Massylesów trwały spory o sukcesje. Pamiętać trzeba, że u Berberów
walka o sukcesję jest dość częstym zjawiskiem. W tym przypadku przeciwstawili oni
Masynissie swego kandydata. Syphax tym samym wplątał się w wojnę prewencyjną z
Masinissą. Okazało się jednak, że również niczego nie dawała przewaga liczebna Masynissy.
Dotychczas wierne mu oddziały rozproszone w terenie górzystym przeszły wkrótce do walki
partyzanckiej która nie tylko zrujnowała oddziały Syphaxa ale doprowadziła do ruiny
wskutek rabunków i grabieży samych Kartagińczyków o jakich wspominał Tytus Liwiusz.
28
Dowódcom rzymskim natomiast bardziej zależało na wyciąganiu osobistych korzyści z tych
wojen a ich podstawowym celem było szybkie pomnażanie fortun jeszcze podczas trwania
walk. Niewątpliwie najwięcej niezadowolenia z dotychczasowych wojen punickich
wykazywał Masinissa, król Massylesów. Początkowo był księciem bez własnego królestwa
jednakże wyróżniał się odwagą, wytrwałością, posiadał cechy dobrego jeźdźca oraz
doskonale znał teren. Wszystko to czyniło z niego wartościowego sprzymierzeńca. Jego
życiowa szansa pojawia się kiedy porzucając podczas walki oddziały kartagińskie popełnia
zdradę przyłączając się do oddziałów rzymskich dowodzonych przez Sycpiona. Niebawem
20
podczas drugiej wojny punickiej odnosi wraz z nim decydujące zwycięstwo nad
Kartagińczykami.
Syphax jako wierny sprzymierzeniec Kartaginy zostaje uwięziony natomiast Masinissa
zostawszy generałem rzymskiego dowódcy Laeliusa wkroczył z nim jako pierwszy do Cirty 29
stolicy Masessylesów z zakutym w łańcuchy Syphaxem. Ostatecznie alians Masinissy z
Rzymem zagwarantował mu przejęcie na własność dotychczas posiadanych przez Syphaxa
ziem oraz królewską władzę nad całą Numidią. Masinissa umiejętnie wykorzystał swoją
dotychczasowa uprzywilejowaną sytuację która doprowadziła do tego, że stał się
niekwestionowanym i wartościowym sprzymierzeńcem Rzymu. Jego agresywne poczynania
pod adresem Kartaginy doprowadzają do stopniowego odrywania od niej tych fragmentów
ziem które jeszcze były pod jej panowaniem. Rozbrojona przez Rzym Kartagina wystawiona
została na długie i bolesne prowokacje króla Numidii, który nie mając nic do stracenia parł
nadal do nowych konfliktów. Znajdująca się w sytuacji bez wyjścia Kartagina zdecydowała
się na posłanie swoich oddziałów przeciwko nienasyconemu Masinissie którego nie była w
stanie odsunąć od władzy. Ten krok Kartaginy został wykorzystany przez Rzym jako pretekst
pogwałcenia układów zabraniających jej odbudowy własnych sił zbrojnych i podjęcia walk na
nowo. Trzecia wojna punicka (150-146 r. p.n.e.) ostatecznie kończy się całkowitym
zniszczeniem Kartaginy po długim oblężeniu. Z kolei Rzym tworzy z obszarów pozostałych
po pokonaniu afrykańskiego rywala drugą Prowincję Afryki. Niewątpliwym jest fakt, że
Rzym nawet bez wsparcia ze strony Masinissy podjąłby się działań zaczepnych wobec
Kartaginy. Bynajmniej to nie Masinissa dyktował Katonowi Starszemu jego sławne słowa
delenda est Cartago
30
lecz były podyktowane czynnikami gospodarczymi ponieważ
Kartagina była dla morskiego portu Rzymu Ostii poważnym konkurentem. Stan ten oznaczał,
że dla dwóch rywali handlowych na zachodnim akwenie śródziemnomorskim nie było w
ogóle miejsca. Mimo tego jednak narzuca się mimowolnie kwestia czy Rzym szybko
odniósłby zwycięstwo nad przeciwnikiem bez wsparcia udzielonego przez Masinisse, który
Kartaginę atakował od tyłu. Chociaż Masinissa bardziej niż jakikolwiek inny książę berberski
przyczynił się do zniszczenia Kartaginy zapożyczył od niej jednak to co miała najlepszego.
Nic dziwnego, że za oficjalny przyjął u siebie język punicki, bił monety przypominające
monety kartagińskie, stworzył prawdziwy dwór z etykietą dworską zapożyczoną ze wschodu
oraz nosił diadem
31
będący oznaką godności monarszej i ozdabiał pomniki swojej stolicy
Cirty. Potwierdzeniem jego władzy królewskiej były próby określenia zasady sukcesji do
tronu i zapoczątkowanie systemu przypominającego pewną formę administracji. W istocie
berberski Aguellid
32
od początku utrwalał władzę opierając się na niekwestionowanych
21
zaletach przywódcy wojennego oraz koneksje z jakimś sławnym przodkiem. Wynik tych
zabiegów był taki, że powoływać się zaczęli na powinowactwa z mitycznymi postaciami.
Chociaż ich władza była dziedziczna to praw do niej nigdy precyzyjnie nie określono.
Przykładem byli Massylesowie u których następca tronu był zarazem najbliższym,
najstarszym oraz najbardziej doświadczonym krewnym panującego władcy (czyli bratem,
kuzynem lub bratankiem). Zasady sukcesji do tronu kształtowane zwyczajami bądź walką
często niosły na sobie znamiona zagrożenia z zewnątrz. Z tego też powodu Aguellid
praktycznie dążył do ustanowienia swoim następcą synów jednakże pod warunkiem, że byli
to jego synowie z prawego łoża. Masinissa próbował również utrwalić w swoim królestwie
zasadę sukcesji z ojca na syna. Chociaż w stosunku do króla wśród Berberów panowała
zasada pełnego posłuszeństwa wszystkich wobec niego to jednak brak bezpośredniej
administracji sprawiał, że każdy z przywódców grupy (lub plemienia) . narzucał w określonej
sferze władzy podwładnym zasadę posłuszeństwa i tym samym także jego autorytet zyskiwał
na znaczeniu. Przypuszcza się, że już bardzo wcześnie berberskie wioski (osady) wyróżniały
się oryginalną organizacją. Była nią pewna postać swobodnie ukształtowanego zgromadzenia
- takiego jak Ñama'a - złożona z najważniejszych notabli, którego decyzje automatycznie
obowiązywały wszystkich członków społeczności. Wioski (lub osady) rządziły się
samodzielnie
przy
pomocy
instytucji
municypalnych
podobnych
w
formie
do
funkcjonujących w miastach punickich czyli z senatu (to jest rady miejskiej) oraz lokalnych
magistratów które nosiły nazwę sufetów (sufetes )
33
Z kolei brak bezpośrednich rządów
królewskich nie oznaczał ograniczenia autorytet monarchy w państwie. Bywało również i tak,
że co odważniejsi poddani króla ośmielali się mu wręczać łapówki w formie wierzchowców.
Berberzy posiadający takie cechy jak skłonność do anarchii, zazdrosne strzeżenie własnej
wolności i niezależności czy duch buntowniczości zawsze gotowi każdemu się przeciwstawić
nie są społecznością łatwą do rządzenia. Nic dziwnego, że ich władcom nie pozostawało nic
innego poza ciągłym rozdawaniem dóbr i utrzymywanie terroru. Król berberski będąc
największym bogaczem i właścicielem ściągał znaczne podatki ze swoich posiadłości
nakładając również rozmaite obowiązki na podległe sobie miasta czy też prowadzących
osiadły tryb życia rolników chroniących królewskich ziem przed rabunkami koczowników.
Dochodów dostarczały mu opłaty celne, rozmaite podatki itp. Często zdarzało się, że
obciążenia takie były przekazywane w naturze. Stan taki oznaczał, że władca okazywał się
być najpotężniejszym z kupców-handlarzy obracającym produktami pochodzącymi z uprawy
ziemi.
34
Z kolei w kontaktach z koczowniczymi plemionami żyjącymi na odległych i trudno
dostępnych obszarach król z konieczności zmuszony był do stosowania zasady dobrowolnego
22
godzenia się z nimi. Również zdarzało się często, że władca zapobiegając dokonywanym
przez nich rabunkom, przyciągał ich do siebie drogą prowadząc wymianę handlową bez
przymusowego ich sobie podporządkowania. Jednakże w sytuacji uporczywego powtarzania
się rabunków ze strony koczowników władca bezwzględnie karał złoczyńców.
Sprawowanie godności monarszej u władców berberskich nigdy nie było zadaniem
łatwym ponieważ na ich barkach spoczywał praktycznie wszystko. Monarcha taki
dysponował kadrą rozmaitych urzędników wykonujących jego polecenia: sekretarzy,
intendentów, skarbników, posłańców (na usługach lokalnych) chociaż nie sensu stricto nie
było tu korpusu urzędniczego. Chociaż brak było ministrów władcy ci dysponowali rzeszą
zaufanych przyjaciół i konfidentów wykonujących tajne misje (dyplomatyczne oraz
militarne). Takimi jego przyjaciółmi bywali najczęściej członkowie jego własnej rodziny,
przywódcy dużych plemion, ważne osobistości obdarzane królewskim zaufaniem. Nie
oznaczało bynajmniej aby otoczenie monarsze cieszyło się jednakim zaufaniem ze strony
następcy tronu, który z natury nie ufał nikomu. Monarcha odpłacał się także łaską za
sumienną służbę jak również odpowiednio wyposażał oddziały. Do tych służył mu jego
skarbiec którym były kawałki cennego kruszcu głównie pod postacią obcych pieniędzy
(punickich, greckich, rzymskich). Działo się tak dlatego ponieważ pieniądz bity przez
numidyjskich i mauretańskich władców wykonany był z brązu lub ołowiu a bardzo rzadko ze
srebra.
35
Berberski Aguellid będący głównodowodzącym siłami militarnymi musiał się
troszczyć o swoje wojsko składające się ze stałej i regularnej siły spełniającej rolę jego
osobistej gwardii, następnie sił o charakterze policyjnym jak również rozmaitych garnizonów
rozmieszczonych w punktach strategicznych i innych oddziałów pomocniczych, które w razie
zagrożenia z zewnątrz mogły zwracać się o pomoc do silniejszych sprzymierzeńców
(Kartagina, Rzym). Wspomniane tutaj regularne, dowodzone przez oficerów oraz dobrze
uzbrojone, zdyscyplinowane oraz wyćwiczone 36oddziały przez cały czas pełniły służbę przy
władcy. Ich trzon stanowiły oddziały lansjerów gotowe do działań w każdej sytuacji. Licznie
prezentowali się również nie tylko członkowie rodu królewskiego lecz także członkowie
przywódców plemiennych oraz zaufani przyjaciele królewscy. Elitarne oddziały także dzieliły
się na liczne grupy. I tak najważniejsza rola w walkach, rozmaitych najazdach czy operacjach
typu policyjnego przypadała kawalerii która będąc grupą doborową i prestiżową już w
świecie antycznym zyskuje rozgłos jako kawaleria numidyjska. Natomiast piechota lekka i
ciężka przypominały podobne oddziały występujące w legionach rzymskich. Monarcha
zaciągał także na swoją służbę najemników (zwłaszcza łuczników oraz obsługujących
machiny oblężnicze).
23
Do sił militarnych zaliczano także oddziały tworzone z kontyngentów dostarczanych
przez podległe władcy plemiona które zobowiązane były do stawienia się na placu w
przypadku apelu królewskiego nawołującego do wojny. Koniec operacji militarnych (czy też
służby) zwalniał uczestników działań militarnych od dalszej służby po czym powołani
wcześniej pod broń powracali do miejsc swego zamieszkania. Wracające na swoje tereny
grupy składały się z elementów rozmaitego autoramentu które dość często musiały także
staczać potyczki z partyzantką operującą w trudno dostępnych oraz dobrze sobie znanych
terenach. Bywało i tak, że mało przydatne w rzymskiej strategii elementy właśnie na
nieznanych obszarach doskonale sobie radziły. Masinissa który najwięcej skorzystał na klęsce
Kartaginy zapożyczył od niej to wszystko to nadal było przydatne dla wzmocnienia swojej
pozycji jak też państwa którym władał. We własnych domenach położył podwaliny pod
administrację oraz wcielał w życie teorie kartagińskiego agronoma o imieniu Magon. 37
Masinissa jako człowiek, któremu sprzyjało szczęście oraz bystry obserwator szybko
podejmujący trafne decyzje posiada cechy zdolnego dyplomaty, którego żadne skrupuły nie
powstrzymywały od określony działań. Ponadto jest dobrym administratorem otwartym na
wszelkie nowości mogące znaleźć praktyczne zastosowanie w codziennym życiu. Własnym
prestiżem oraz siłą byłby w stanie gruntownie przekształcić rządzoną przez siebie Numidię w
państwo godne tej nazwy gdyby udało mu się powstrzymać nieustanne spory rodzinne i
plemienne. Zjednoczona pod kierownictwem wpływowej osobistości Numidia byłaby w
stanie odgrywać znaczącą rolę w Afryce. Gwarantujący z troskliwością własne poparcie w
procesie tworzenia administracji w Prowincji Afrykańskiej Senat Rzymski zabiegał dbał
również o utrzymywanie poprawnych stosunków z lokalnymi władcami wśród których
Masinissa był najbliższy. Pełna kontrola wydarzeń w Numnidii zmuszała go do zajęcia się
sprawą sukcesji do władzy po sobie. Okazało się, że kwestia sukcesji do władzy w Numidii
spowodowała inny od zamierzonego rozwój wydarzeń. Po długim i spokojnym panowaniu
Masinissa mając 90 lat umiera w 148 r. p.n.e. pozostawiając trzech prawowitych synów:
Micipsa, Gulussa oraz Mastanabala. Aby uniknąć groźnej walki o władzę Masinissa przed
śmiercią ustanawia on Rzymianina i swego przyjaciela Scypiona Emiliana38 pełnomocnikiem
z zadaniem uregulowania sukcesji. Tym samym obdarzył on
obcokrajowca większym
zaufaniem niż członków swojej rodziny.
Scypion nie postąpił według rzymskich zwyczajów pozostawiając królestwo Masinissy
jego synom w stanie niepodzielnym. Bracia solidarnie dzielili między sobą władzę majestatu
królewskiego przy czym jeden sprawował władzę nad administracją natomiast dwóch
pozostałych zajmowało się sprawami sprawiedliwości i wojny.
24
Żaden z zachowanych przekazów nie pozwala jasno stwierdzić tego co mógł określić
tam Scypion. Można jedynie przypuszczać, że postąpił zgodnie z utrwaloną tradycją
berberską oraz stosownie do woli zmarłego monarchy. Oznaczało to, że dóbr głowy rodu nie
potraktowano jako jego osobistej własności lecz jako ogólne i niepodzielne dobro nad którym
pieczę powierzano dla najwyższego dobra ogółu
39
jednemu z rodu (tutaj pieczę nad
majątkiem sprawowało trzech jego synów) ale w testamencie królestwo przypadało jednak
jednemu z prawowitych lecz już dorosłych synów - Adherbalowi i Hiempsalowi i
adoptowanemu bratankowi Jugurthcie.
Adopcja Jugurty została przekazana w szczegółach przez rzymskiego historyka
Sallustriusza (86-34 r. p.n.e.) który podał nawet jej powody. Otóż Jugurta pochodził z
nieprawego łoża
40
, jednak doszedłszy dojrzałego wieku, zdobył sławę oraz zdolności
wojownika i dowódcy łącznie z olbrzymia popularnością. Nic dziwnego, że w obliczu tej
bardzo silnej osobowości młodzi oraz prawowici spadkobiercy do władzy okazali się być dla
niego jedynie słabym tłem. Ponadto Jugurta zdobywa sobie przyjaźń Scypiona-Emiliana (185129 r. p.n.e.), która ułatwiła mu lepiej zapoznać się z rzymskimi politykami oraz poznać ich
słabości. Kurtuazyjna oraz serdeczna treść listu do Scypiona wyrażała również wolę, że
Jugurta winien objąć władzę.
Micipsa działał zgodnie z powiedzeniem «Odłóż miecz którym nie dasz rady pozbawić
kogoś życia». Adopcja swego olśnionego sławą oraz bohaterskiego i odważnego bratanka jak
też zrównanie go w prawach dziedziczenia ze swymi synami Micipsa oddawał mu to co się
faktycznie należało. On sam zresztą znalazł się wcześniej w podobnej sytuacji ze swoimi
braćmi i na tym źle nie wyszedł. Poruszając sprawę królów tekst jednak niczego nie
przekazuje ani o buntach ani o niezadowolonych. Rządy ich nie były jednak ciężkie dla
poddanych a życie lokalne toczyło się normalnym trybem. Ze swej strony Jugurta chociaż
wyróżniała go niecierpliwość oraz ambicja, dowiódłszy swych zalet, cieszył się przyjaźnią
potężnych sprzymierzeńców rzymskich i obecność przy nim synów Micipsa mu nie
przeszkadza. Jednakże wraz ze śmiercią króla Numidii (118 r. p.n.e.) Jugurtha dokonuje
podziału terytorialnego królestwa i morduje Hiempsala. Wkrótce Adherbal – podobnie jak
jego ojciec i sławny dziadek, sprzymierza się z Rzymem. Celem tego przymierza była
namowa Senatu rzymskiego do interwencji w jego sprawie przeciwko okrutnemu kuzynowi i
rywalowi.
Okazało się wkrótce, że Senat rzymski wahał się angażować środki w daleką wojnę i
zajmować miejsce po stronie jednego z dwóch pretendentów do władzy. Faktem było, że
Jugurta oddał Rzymowi wartościowe równocześnie uroczyście składając obietnicę Micipsie i
25
jego synom natomiast rzymski Senat miał wdanym momencie o wiele ważniejsze sprawy do
załatwienia w swoim bezpośrednim sąsiedztwie. Kwestię tą rozstrzygnięto w ten sposób, że
zaakceptowano stan dokonany uznając władzę Jugurty nad Zachodnią Numidią natomiast
Adherbala uznano za władcę Numidii Wschodniej przylegającej do rzymskiej Prowincji
Afrykańskiej. W sferze różnych spraw Jugurtha korzystał ze sposobności oraz odnawiał
przyjaźnie z niektórymi senatorami rzymskimi swobodnie nadając im przywileje oraz
zapominając o mądrych radach Scypiona. Coraz śmielsze poczynania Jugurty skłaniają go do
napadu na Cirtę oraz zabicia Adherbala (113 r. p.n.e.). Jednakże jeszcze poważniejszym
błędem z jego strony była masakra pochodzących z Italii kupców, którzy jako uciekinierzy
znaleźli wówczas schronienie w mieście jego kuzyna. W tej sytuacji Senat rzymski
zdecydował się pomścić śmierć swych kupców oraz wysłać oddziały (112 r. p.n.e.) przeciwko
winnemu zdrady i buntu Jugurtcie. W wojnie z Rzymem Jugurtha również podobnie jak
wcześniej Masinissa wykazał się cechami dobrego stratega wykorzystującego nie tylko ataki z
ukrycia lecz również dobrze sobie znane warunki terenowe, nękając nieprzyjaciela na różne
sposoby a nienasycony w swych aspiracjach usiłował nawet przekupić rzymskich generałów.
Chociaż rzymskie legiony dowodzone przez Metellusa i Mariusa odniosły zwycięstwa
pod Vaga (119 r. p.n.e.) oraz pod Muthal nie były to jednak ostateczne zwycięstwa. W końcu
jeden z rzymskich dowódców Mariusa Sylla wdał się w negocjacje z królem Mauretanii i
teściem Jugurty Bocchusem który przekazał (105 r. p.n.e.) nieprzyjaciołom Jugurtę.
Rzymianie przewieli go do Rzymu po czym wtrącili do więzienia gdzie umarł z głodu.
Afrykańska przygoda nie popychała jednak Senatu rzymskiego do mieszania się w
wewnętrzne sprawy królestw berberskich jak też nie dokonywano zmian granic rzymskiej
Prowincji Afryki. Natomiast Bocchus w nagrodę poszerzył obszary Zachodniej Numidii a
Numidię Wschodnią nadano innemu z młodszych synów Masinissy – Gaudzie. Posunięcia
Rzymu wyróżniała konsekwencja ponieważ po Gaudzie tron Numidii przeszedł na Jubę I
syna Hiempsala. Z obszarów Mauretanii znajdujących się przed połową I wieku p.n.e. pod
władaniem królów na których Rzym nie interweniował zachowały się
jedynie imiona
niektórych z nich. Tak Baga władał w 205 r. p.n.e., Bocchus rządził pod koniec II oraz na
początku I w. p.n.e. po którym niejaki Bogud (syn Bocchusa) i po rządach którego brak jest
imion jego następców. Natomiast w I w.p.n.e. na terenie Mauretanii istnieją dwa królestwa:
na wschodzie włada Bocchus a na zachodzie - Bogud. Trudno orzec czy obaj władcy noszący
tak jak ich poprzednicy podobne imiona należą do tego samego rodu. Chociaż brak jest
faktów to potwierdających nie wyklucza się takiej możliwości. Walki jakie mają miejsce pod
koniec republiki rzymskiej - głównie między Juliuszem Cezarem a Pompejuszem - ściągnęły
26
na tereny afrykańskie nie tylko znaczne zastępy przywódców rozmaitych grup lecz również
awanturników.
W tym też czasie Berberscy książęta popełnili poważny błąd mieszając się w kłótnie i
spory które ich bezpośrednio nie dotyczyły. Wydawało się, że w nadziei na odegranie bardziej
subtelnych ról osobiście mieszali się i likwidowali własnych rywali. W istocie jednak byli
wykorzystywani oraz kierowani przez Juliusza Cezara i Pompejusza czyli ambitniejsze od
nich osoby z którymi nie mogli się równać. Nieporozumienia i waśnie między berberskimi
władcami szybko zniszczyły dzieło Masinissy. Juba I stanął po stronie obrońcy Senatu Pompejusza natomiast Bocchus II z Mauretanii zadeklarował się po stronie sprzymierzeńców
Cezara którego jedynym marzeniem było poszerzenie obszarów Numidii kosztem Juby i
korzyści jakie osiągnął Bacchus I za zdradzenie Jugurthy. Nowy kierunek polityki Rzymu
królestw berberskich było zwycięstwo Juliusza Cezara nad Pompejuszem.Po klęsce wojsk
Pompejusza pod Thapsus w 46 r. p.n.e. (na płd.-zach. od Hadrumentum) Juba które położyło
kres niepodległości I popełnił samobójstwo którego wówczas jeszcze małoletni syn Juba II
został posłany do Rzymu na wychowanie w tej samej co Cezar rodzinie.
Królestwo Numidii podzielone zostało na trzy części. Część wschodnia stała się nową
prowincją rzymską o nazwie Africa Nova a część centralna przypadła jednemu z rzymskich
kondotierów Sittiusowi aby mógł tam osiedlić pochodzących z Italii najemników.
Przypuszcza się, że ten przywódca najemników służył lokalnym berberskim przywódcom w
zamian za wynagrodzenie ponieważ opierali się oni podczas rozmaitych niekończących się
sporów i waśni z sąsiadami lub członkami własnej rodziny na sile najemnej. Z kolei część
wschodnia chociaż powiększyła obszary królestwa Bocchusa została w rzeczywistości
protektoratem rzymskim.
Polityka kolonizacyjna Juliusza Cezara obejmowała osadzenie na miejscu zburzonej
Kartaginy (tzw. "colonia Julia Carthago ") pod auspicjami boskiego Juliusza (Divus Julius )41
sprowadzonych z Italii 3000 osadników ponieważ nawet pod pozorem skromności, ten
pogromca Galii oraz wywodził swoje pochodzenie od Eneasza oraz innych mitycznych oraz
boskich przodków. W konsekwencji Oktawian, bratanek i następca Juliusza Cezara stając na
czele Imperium Rzymskiego otrzymał boski przydomek Augusta. Powstanie Imperium
Rzymskiego kładzie kres niezależności królestw berberskich. Po śmierci Sittiusa Numidia
Środkowa powiększyła obszary rzymskiej Prowincji Afryki obejmując sobą tereny Starej
Prowincji Afryki wraz z Prowincją Africa Nova i Numidią. Po okresie zarządzania Mauretanią
króla Bocchusa przez rzymskich prefektów została przekazana zgodnie z wolą Augusta Jubie
II (25 r. p.n.e.). Juba II wychowany w rodzinie cesarskiej pasjonował się literaturą i sztuką
27
grecką a jego staranne wykształcone sprawia, że w całości oddał się Rzymowi. Ponadto jego
ziemie zasiedlili rzymscy weterani w pełni posłuszni jego autorytetowi. Swoją stolicę Cesareę
(Šeršell) Juba II przekształcił w piękne miasto z licznymi klasycznymi pomnikami42.Jego
żona i sprzymierzeniec Kleopatra Selene, córka sławnej egipskiej królowej oraz Marka
Antoniusza wprowadziła tutaj kult bogini Izis. Być może pragnąc uniknąć problemu z
następstwem tronu władca ten dopuścił przed śmiercią do rządów swego syna Ptolemeusza.
Rządy Ptolemeusza mającego pochodzenie berberskie zostały brutalnie przerwane
szaleństwami cesarza Kaliguli
43
który podczas swej wizyty w Lyonie rozkazał go
zamordować. Świat libijsko-berberski pod rzymskim patronatem uzyskał formę jedności
politycznej której wcześniej jego władcy wskutek częstych sporów, kłótni i rywalizacji
dynastycznej nie byli w stanie zapewnić. Świat berberski jaki panował w I wieku n.e.
wyraźnie odbiega od tego jaki obecnie wyobrażamy sobie stereotypowo jako "typowo"
śródziemnomorski. Nie było nie tylko drzew pomarańczy i cytrynowych lecz również
jaśminów, kaktusów oraz agaw. Nie było również drzew eukaliptusowych ani kolonialnych
domków letniskowych. W ogrodach nie było pomidorów, ryżu, kukurydzy, prosa, marchwi,
brzoskwiń oraz ziemniaków.44 natomiast były: pszenica, jęczmień, groszek, soczewicę,
oliwki, migdały, figi oraz winna latorośl. Ponadto lasy oraz obszary wyżynne porastały cedry,
tuje, topole i cyprysy. Z kolei na obszarach nieprzyjaznych człowiekowi dla osiedlenia się
porastały inne, ciekawe rośliny. Były to czasy kiedy gatunek ludzki nie był jeszcze zbyt
liczny. Dostrzegało się spore ilości dzikiej zwierzyny takiej jak: lwy, pantery, niedźwiedzie,
dzikie osły, słonie, lisy, hieny, węże
45
a w miejscach wilgotnych - krokodyle. Polowania
stanowiły bardziej niebezpieczną konieczność niż rozrywkę. Co do słynnych słoni
46
Hannibala, które wywoływały tyle strachu u Rzymian podczas wojen punickich, wydaje się,
że Kartagińczycy wyłapywali je w takich w ilościach jakie im były potrzebne. Podążając
śladami Kartagińczyków władcy berberscy używać zaczęli słoni do celów militarnych.
Jednakże już w Starożytności gatunek ten znika wskutek niekontrolowanych odłowów
służących rozmaitym imprezom w rzymskich cyrkach.
Z kolei udomowionymi zwierzętami stają się typowe dla obszaru śródziemnomorskiego
(woły, osły, owce, kozy, psy, drób oraz konie - będące niezbędnymi towarzyszami
wojowników). Trzodę chlewną sprowadzili tu Rzymianie ponieważ Kartagińczycy - podobnie
jak inne ludy semickie - nie jadali tego mięsa chociaż jedli psie mięso. Zresztą sama natura
nie była jeszcze wówczas zbyt niegościnna dla człowieka ponieważ poletka ziemi uprawnej
najczęściej znajdowały się w okolicach zalesionych lub też niewielkich obszarach uprawnych
na nizinach. Działo się tak dlatego ponieważ obszary nadmorskie jako bagniste i podmokłe
28
nie sprzyjały osiedlaniu się z uwagi na żyjące tam moskity oraz komary. Zbiory pszenicy,
jęczmienia, bobu, soczewicy oraz grochu uzupełniane były owocami oraz innymi dziko
rosnącymi roślinami. Naśladując Kartagińczyków, których agronomowie przyczynili się do
ulepszenia metod uprawy ziemi również Berberzy poprzez swoich przywódców rozpoczęli
procesy uprawy roślin. Przyswojono sobie pielęgnację drzewka oliwnego, winnej latorośli
47
fig oraz migdałów. Położenie nacisku na rolnictwo utrwalało formę życia osiadłego i pokoju.
Tak pokój - przynajmniej względny - okazał się najlepszym darem jaki przyniosła na obszary
Afryki Północnej potęga rzymska. Mieszkańcy miast starali się
w różnym stopniu
naśladować sposoby życia Kartagińczyków48 oraz Rzymian jednakże masy ludzi
zamieszkujące obszary poza miastami (głównie wieśniacy i koczownicy) od wieków nie
zmienili swego trybu życia. Ludność osiadła zamieszkiwała odpowiednio przygotowane groty
lub domy zbudowane z kamienia. Do pomieszczeń tych wracano jedynie na spoczynek
ponieważ całe dni spędzano na polach, polowaniach lub na zwykłych pogaduszkach.
Najcięższe roboty codzienne przypadały kobietom które dodatkowo musiały troszczyć się o
dzieci, doglądać inwentarza żywego (poić go wodą, zbierać drewno na opał, doić zwierzęta,
przygotowywać posiłki, tkać tkaniny oraz szyć ubrania jak również pomagać mężczyznom w
pracach polowych). Również rynek handlowy odgrywał istotna rolę w życiu ludności
ponieważ dokonywało się tam wymiany towarowej, spotykało znajomych oraz dowiadywało
ważnych wiadomości.
Koczownicy wraz ze swymi stadami żyją pod namiotami lub szałasami wykonanymi z
gałęzi drzew i trawy. Często zdarzają się między koczownikami a ludnością osiadłą konflikty
o pastwiska.
Gdyby królowie berberscy zachęcali tutejsze miasta do zorganizowania się na sposób
metropolii zagranicznych przy równoczesnym dostrzeganiu tych miast przez władców jako
źródła dochodów i własnego prestiżu wówczas strefy oddalone od centrów miejskich
(zwłaszcza te położone w regionach górzystych lub do których dotarcie jest szczególnie
utrudnione) z pewnością strzegłyby przez następne wieki tradycyjnej organizacji małych
republik wiejskich. Należy pamiętać, że to jednak Rzymianie byli tu pierwszymi
budowniczymi dróg, których uprzednio w ogóle nie było. U Berberów przywódcy szeroko
rozumianych rodów (obejmujących przodków, potomków jak też członków ze wszystkich
linii bocznych) łączyli się w dobrowolnie celem obrony interesów całej grupy. Z kolei takie
liczne zgromadzenia ich przedstawicieli spotykając się omawiały sprawy plemienne
wszystkich potomków pochodzących od jednego przodka ponieważ plemiona mogły tworzyć
federacje plemienne. Jednakże podkreślić trzeba, że na wszystkich poziomach ludzie dzielili
29
się na dwa przeciwstawne sobie obozy zwolenników oraz przeciwników władzy akcentując
równocześnie własne zawistnie strzeżone przywiązanie do wolności oraz pogardę dla
podporządkowania się nawet jeśli miało ono na celu pożytek oraz dobro ogółu. Krótko
mówiąc odczuwało się wszędzie atmosferę anarchii.Ni4e dziwił fakt, że królowie berberscy
rzadko liczyć mogli na lojalne wsparcie ze strony niesubordynowanych plemion. Rzymianie
wykorzystali w przyszłości te cechy aby rozniecić bunty plemienne, podsycać rywalizację
między plemionami i ich przywódcami. W tych sprzecznych ze sobą konfliktach brali udział
mieszkańcy wiosek i miast jak też koczownicy i ludność osiadła. Inną sprawą, która dziwiła i
szokowała Rzymian była poligamia wśród plemion libijsko-berberskich o której wspominał
także Sallustiusz. Mimo tego jednak w płaszczyznach religijnych nie było poważniejszych
rozbieżności ponieważ wszystkie ludy śródziemnomorskie - z wyjątkiem monoteistycznych
Żydów - wyznawali wierzenia synkretyczne cechujące się nie tylko elastycznością lecz także
pruderyjnością według zasady, że im bardziej miłujesz bóstwo tym większe ryzyko, że się
wyobcowujesz.49
Kartagina czciła trójcę bóstw z Tyru: Baala-Hammona (pana), bóstwo utożsamiane
przez Greków z Zeusem a przez Rzymian z Jupiterem (lub Saturnem) - panem niebios, dalej
Tanit – boginię matkę - bóstwo płodności i urodzaju odpowiednika mezopotamskiej bogini
Astarte (lub Isztar), którą Rzymianie czczą pod imieniem niebiańskiej Junony - królowej
niebios. Trzecie z bóstw było młodym bogiem uosabiającym siłę, młodość, zdrowie. Ono to
rytualnie umierało każdego r. aby następnie się odrodzić. W Kartaginie bóstwo to czczone
było pod imieniem Melquart (dosł.:bóg miasta ). Grecy rozpoznawali w nim swego
Heraklesa-Herkulesa - bóstwo siły jak również Apollina - bóstwo - uzdrowiciela. Począwszy
od V wieku p.n.e. rozszerzał się kult bogini Tanit. Wszędzie dostrzegało się symbol Tanit
czyli trójkąt umieszczony na dysku spoczywającym na horyzontalnej linii. Całość
przywoływała na myśl ludzką sylwetkę zwłaszcza wówczas kiedy linię horyzontalną
rozciągała się szeroko tak jak dwie rozciągnięte ręce. Królowie berberscy oraz mieszkający
tam ludzie przyjęli do swojego panteonu i przystosowali na własny użytek obce bóstwa. Jeden
z łacińskich pisarzy pochodzenia berberskiego Corippus żyjący w VI wieku n.e. (czyli tysiąc
lat po Herodocie) wymieniał imiona kilku bóstw czysto autochtonicznych (libijskoberberskich) takich jak: Sinifer (utożsamiany z Marsem- bogiem wojny), Gurzila, który u
Laguatanów 50 mógł przeistaczać się w byka niosącego zdrowie oraz pomyślność, Mastinama
- bóstwo utożsamiane z Plutonem któremu wierni składali ofiary z ludzi czy boski baran. Kult
barana - bóstwa solarnego odnosił się do czasów prehistorycznych. Był on praktykowany w
całej Afryce. W IV wieku n.e. św. Atanazy pisał, że Libijczycy traktują barana jak bóstwo a
30
nieco później w X wieku n.e. arabski geograf al-Bakri zauważył, że: w górach zamieszkałych
przez Beni-Lemas
51
żyje bałwochwalcze plemię berberskie czczące barana. Także żadna z
osób spośród nich nie odważy się przyjść na bazary (muzułmańskie) nie będąc wyszydzoną .
U Berberów baran w dalszym ciągu jest traktowany jako zwierzę przynoszące szczęście.
Czyli, że z bóstwa przemienił się w maskotkę. Stella wotywna z epoki rzymskiej przedstawia
siedem bóstw berberskich: jedno z nich ma atrybuty przypisywane rzymskiemu Merkuremu,
dwóch następnych ubranych jest na sposób rzymski, dwóch następnych odzianych jest w
ubiory lokalne, a pozostałym dwom (tak jak książętom numidyjskim) towarzyszą konie. Poza
bóstwami z oficjalnego panteonu ludy libijsko-berberskie czciły także dżiny 52 mające swoje
stałe siedziby: drzewa, źródła, groty, itp. o ile nie przedstawiono ich dokładnie (tak jak u
Greków lub Rzymian) pod postacią driad, nimf, faunów, bóstw leśnych czy też stróżów
borów, pól oraz ogrodów. W konsekwencji te dżiny (lub duchy) nie zniknąwszy z ludowych
wierzeń oraz przesądów z biegiem czasu podległy chrystianizacji oraz islamizacji gdyż
oddawanie czci lokalnym świętym ostatecznie wyparło pogańskie tradycje czczenia bożków.
Mimo, że często towarzyszy temu specyficzny rytuał jego podstawowy sens został
zapomniany w ciągu długich wieków. U Berberów rytuały zawsze odgrywały ważną rolę.
Jedną z ich podstawowych funkcji było przywoływanie deszczu w okresach suszy53,
sprzyjanie urodzajowi, podtrzymywanie energii (mocy) słońca54 oraz oczyszczanie
uczestników obrzędów drogą przechodzenia ich przez ogień czy, rytualne walki itp.
Naturalnie obrzędy i specyficzne rytuały towarzyszyły także takim ważnym wydarzeniom
życiowym jak np.: narodziny, wesele czy pogrzeb.
Podobnie jak u innych ludów także u Berberów panuje wiara w moc amuletów. Z tego
powodu obserwujemy rozwój dość oryginalnych praktyk tatuowania twarzy które tutaj
bardziej symbolizuje błogosławieństwo niż dekorację ciała. Już starożytni powiadali o
kobiecych "stygmatach" które do dnia dzisiejszego one tam noszą.
Tak jak ludzie wszystkich epok również Berberom nie były obce próby dociekania i
poznania przyszłość oraz zjawisk nacechowanych przeznaczeniem boskim. Mamy obrzędy
składania zwierząt (imitują podobne do rzymskich), a w sprawach oficjalnych radzono się
wyroczni Amona. Podobnie powszechnym zjawiskiem wśród śmiertelników było
odwoływanie do wróżb i przepowiedni wykonywanych przez kobiety obdarzone darem
przewidywania, a w czasach św. Augustyna - przez astrologów.
Nasamonowie oddawali cześć boską w sposób bardzo przypominający tą praktykowaną
przez Tuaregów, a mianowicie pragnąc skontaktować się z bóstwem udawali się oni do
grobowców swoich przodków. Po modlitwie jednak usnąwszy na tych grobach miewali we
31
śnie wizje z których później robili użytek. Za Cesarstwa Rzymskiego także na obszarach
berberskich narzucono obowiązek składania ofiar duchowi cesarza. Temu oficjalnemu
kultowi nie podporządkowywali się . jedynie chrześcijanie których prześladowano wówczas
za wiarę w jednego Boga oraz odmawiali składania ofiar tworząc niebezpieczną warstwę
opozycjonistów a nawet wywrotowców jeśli uwzględni się sprawę równości wszystkich ludzi
wobec siebie.
Słabość wewnętrzna królestw berberskich doprowadza do wciągnięcia ich pod opiekę
silniejszych a nieco później również pod władzę Imperium Rzymskiego które wyrosło na
mocarstwo śródziemnomorskie. Obecność rzymska wniosła ze sobą do świata libijskoberberskiego elementy jedności którymi były: sprawdzone techniki administracyjne,
precyzyjny język, umiłowanie porządku i organizacji a przede wszystkim ducha społecznego i
sens państwowości. Mniej więcej w I wieku n.e. władza cesarska z bliska nadzorowała
swoich funkcjonariuszy otwierając epokę spokoju, dobrobytu i prosperity we wszystkich
prowincjach. Stan ten przeszedł do historii pod postacią sławnego pax romana. W regionach
kontrolowanych przez Rzym dostrzegało się zjawiska sprzyjające humanizacji otoczenia.
Dotychczasowe źle wytyczone szlaki zastępowano solidnymi drogami łączącymi główne
miasta, widać było budowane poprzez wadi solidne mosty, akwedukty, tamy, kanały
nawadniające. Władze zachęcały również do upiększania i dekoracji miast. Nastąpił ilościowy
wzrost miast których wówczas w Afryce Północnej naliczono około 500. Stare berberskie
aglomeracje miejskie z nieregularnymi oraz krętymi uliczkami rozłożone na zboczach gór
jaskrawo kontrastowały z nowopowstałymi miastami rzymskimi rygorystycznie tworzonym
na planach regularnych z prostopadłymi ulicami. Liczebność mieszkańców miast była często
skromna
55
(wyjątkiem była tu Kartagina, która przekształciła się w prawdziwą stolicę)
chociaż każde z nich pragnęło posiadać ładne budynki publiczne przydające im godności i
splendoru. Tak jak Rzym miasta te posiadają Kapitol (centrum oficjalnie panującej w
Imperium Rzymskim religii), Kurie (czyli siedziby Senatu - pełniących funkcje rady
miejskiej), bazylikę (czyli pałac sprawiedliwości oraz zadaszone miejsce spacerów), forum
(czyli publiczny plac spełniający często funkcje rynku), termy (czyli łaźnie publiczne),
palestry (czyli gimnazja), teatr, amfiteatr oraz cyrk gdzie cała społeczność miejska nie tylko
szukała rozrywki lecz także tworzyła kulturę w jednym języku. Był to doskonały sposób na
integrację autochtonicznego społeczeństwa mimo, że nadal w portach słychać było jeszcze
język punicki i grecki - pełniące wówczas w handlu i komunikacji podobne funkcje co dzisiaj
angielski – i łaciną - w ośrodkach miejskich. Stopniowo jednakże łacina zaczęła zastępować nie eliminując jednak - język punicki. Działo się tak ponieważ ludność nadal pielęgnowała
32
język Kartagińczyków. Chociaż ludność miast była wielojęzyczna to jednak językiem
administracji była już łacina, która usunęła w cień dialekty berberskie. Jednym ze sposobów
podniesienia prestiżu swojego miasta
56
przez władze miejskie lub bogaczy było kształcenie
się u mistrzów sławnych szkół, profesorów retoryki i filozofów. W ośrodkach miejskich
szybko rozszerzała się kultura greecko-rzymska. Do dobrego tonu należało posyłanie do
renomowanych mistrzów szczególnie zdolnych dzieci na naukę do Rzymu lub Grecji.
Atutami ułatwiającymi zrobienie szybkiej kariery w Imperium Rzymskim były: dobra
znajomość retoryki, gruntowne wykształcenie, szeroko rozumiana znajomość kultury. Miasta,
tak jak każda żyjąca w nich jednostka ludzka, miały rozmaite statusy prawne precyzujące
każdego prawa i obowiązki. Można było być: podróżnikiem łacińskim i obywatelem
rzymskim oraz żyć w mieście do którego się przybyło stosownie do przepisów prawa
łacińskiego lub rzymskiego. Każdy z systemów przewidywał formy zachęty dla ludzi w
procesach umożliwiających im wznoszenie się po szczeblach hierarchii społecznej. Jednakże
najbardziej prestiżowym było posiadanie obywatelstwa rzymskiego. Integracja etniczna u
Berberów przebiegała drogą ich adopcji rodowych nazwisk rzymskich. Zjawisko to
bynajmniej nie szokowało nikogo. Wielu sławnych pisarzy bez kompleksów powoływało się
wówczas na swoje rzeczywiste pochodzenie. Przykładem jest Apulejusz, który powiadał o
sobie, że jest pół-Numidyjczykiem, pół-Getulenem czy Fronton, który powiadał o sobie, że
jest Libijczykiem, synem koczowników libijskich. Ziarna zasiane w miastach Afryki przez
Rzym dały z czasem bogate plony pod postacią wybitnych osobistości stamtąd pochodzących.
Była tu pokaźna grupa wysokich funkcjonariuszy, konsulów, prokonsulów, pr.ratorów57,
rzymskich senatorów oraz tych którzy piastowali urzędy w kuriach małych miasteczek,
dowódców wojskowych, jedną dynastię cesarską - Sewerów (Septimiusz Severus, Karakalla,
Geta) i elokwentnych mówców, poetów, pisarzy i myślicieli. Septymiusz Severus urodził się
w Oea (niedaleko Leptis Magna) w rodzinie, która dostarczyła już cesarstwu wielu konsulów.
Zanim został obwołany przez swoich żołnierzy cesarzem dowodził rzymskimi legionami w
Ilirii. Cesarz ten, który przeszedł do historii jako wojowniczy i ponownie centralizujący cały
aparat administracyjny cesarstwa dbał również troskliwie o prowincje północnoafrykańskie z
których sam pochodził. Dokładał wysiłków w ciągłym upiększaniu swojego miasta
rodzinnego. Jako zaprawiony w bojach żołnierz utworzył po raz pierwszy w historii oddział
zbrojnych meharsytów na 300 wielbłądach. Z kolei jego następcom brak było jasnej wizji
oraz energii swego wielkiego poprzednika. Ich krótkie panowanie kończyły się ich
zabójstwami. 58
33
Począwszy od II wieku rzymscy cesarzy obwoływali i czasami usuwały ich własne
oddziały tak iż z trudem sprawowali władzę oraz podejmowali próby skutecznej obrony
rozległego imperium wystawianego na częste ataki ze strony otaczających barbarzyńców. W
ślad za Septimiuszem Severusem wielu Berberów odbywało służbę w rzymskim wojsku a
niektórym z nich udało się nawet osiągnąć wysokie stanowiska. W tym wieku wśród bardziej
znanych dowódców mamy nazwiska pisarzy promieniujących swym talentem jak m.in.:
Fronton
59
Apulejusz
60
czy Salvius Julianus61 natomiast szkoły prawa w Cirta i Kartaginie
kształciły na poziomie porównywalnym z ośrodkami funkcjonującymi w Rzymie. Należy
jednak pamiętać, że grona wysokich funkcjonariuszy, generałów, pisarzy, jak też bogatych
patrycjuszy miejskich tworzyła wyłącznie dość wąska elita. Szacuje się, że około 5/6 ludności
ówczesnych miast zmuszonych było do prowadzenia ciężkiego codziennego żywota. Ludność
ta polegać mogła jedynie na żywności rozprowadzanej przez władze wśród biedoty jak też na
rozmaitych gratyfikacjach itp. Mimo tego jednak miasta, w których mieszkańcy to z jednej
strony to przybysze z prowincji, a z drugiej notable miejscy posiadający w sąsiedztwie
majątki, przez spory czas były przystaniami bezpieczeństwa jak też aktywnymi uczestnikami
w procesie romanizacji. Na obszarach kontrolowanych przez Imperium Rzymskie nastąpiła
znaczna poprawa warunków życia. Dzięki ułatwieniom związanym z rozwojem komunikacji
(budowa dróg, mostów) łatwiejsze i mniej ryzykowne było przemieszczanie z miejsca na
miejsce. Bezpieczeństwa strzegły oddziały policji odstraszające rabusiów. Dzięki temu
wzrastała wymiana handlowa z której korzyści czerpali bez mała wszyscy. Wzrost upraw
zbóż, oliwek, fig jak też winnej latorośli
62
przyczynił się w tej epoce do powstawania
znacznych zapasów. Dostrzegało się to również we wzroście wydobycia kopalin, dostawie
drewna z lasów
63
a racjonalniejsza hodowla zwierząt przyczyniła się do dostawy produktów
lepszej jakości (skóry, wełna). Generalnie wraz ze wzrostem produkcji rosła liczba ludności.
.Rzym na początku swych rządów nałożył na Prowincję Afrykańską obowiązek dostawy w
2/3 swojego zapotrzebowania na zboże. Następowało to kosztem ludności lokalnej, która
doznawała znacznych strat. Wynik był taki, że rzymska okupacja Egiptu jako jednego z
dostarczycieli zbóż oraz wzrost ich produkcji spowodowały że miejscowej ludności zaczęło
żyć się lepiej. Stan ten trwał również w II wieku n.e. a erę dostatku i prosperity określono
jako złoty wiek. Niektórzy z wieśniaków wzmożoną pracą własną oraz na skutek
intensyfikacji gospodarki wspinało się po szczeblach drabiny społecznej tak jak to zaświadcza
jedna z inskrypcji nagrobnych pewnego wieśniaka z Mactar, który awansował z grupy
humiliores do grupy honestiores. Pisał o sobie, że urodził się w biednej rodzinie bez żadnych
dochodów w okolicach Cirty gdzie od dzieciństwa pracował na tamtejszych polach jako
34
żniwiarz w skwarze słonecznym przez 12 lat. Kierował grupą żniwiarzy w Numidii gdzie
dzięki pracy oraz spartańskiemu trybowi życia został w końcu właścicielem domu i włości
przez co żyło mu się dostatnio a nawet osiągnął zaszczyty, ponieważ wybrano go do Senatu 64
miejskiego tak iż z drobnego wieśniaka został cenzorem. Prowadził życie w otoczeniu swych
dzieci oraz wnuków tak iż żywot jego przebiegał znośnie będąc szanowanym przez
wszystkich. Nie wydaje się aby wymagania Rzymu w stosunku do Afryki aż do czasów
dynastii Severów były zbyt uciążliwe. Prowincje które znalazły się pod bezpośrednim
cesarskim nadzorem były zresztą lepiej traktowane. Cesarz Tyberiusz (14-37 r. n.e.)
zaapelował do swoich prokuratorów
65
aby dobry pasterz troszczył się o owce i nie
lekceważył ich. Septimiusz Severus zachęcał do uprawy oliwek z czego korzystają nie tylko
wieśniacy lecz w jeszcze większym stopniu wielcy posiadacze ziemscy. Gaje oliwne
zajmowały obszary bez mała sięgające do granic pustyni. Ich uprawa w poważnym stopniu
wpłynęła na zwyczaj osiadłego trybu życia przez koczowniczych Getulenów. Drzewka
oliwkowe oraz produkowana z nich oliwa przyjęły się tu na dobre ze względu na
długowieczność drzewek oliwnych jak też fakt opłacalności produkcji w dłuższym czasie i
wzajemnych korzyści. Rozszerzaniu upraw oraz utrwalaniu procesu przypisywania do ziemi i
prowadzenia osiadłego trybu życia przez koczowników sprzyjali wszyscy cesarze rzymscy
Fakt ten zaświadcza jedna z inskrypcji z ëAin íal-µamala (Tunezja) datowana na czasy
panowania cesarza Hadriana (117-138 r.). Dla ludności w sąsiedztwie miast osiadłej na
równinach obecność rzymska oraz zaprowadzony pokój i bezpieczeństwo okazywały się
korzystnymi również z uwagi na pokaźne plony z uprawy ziem. Natomiast dla ludności
zamieszkującej oddalone od miast obszary górskie sprawa ta wydawała się być obojętną a dla
koczowników proces rozszerzania się osiadłego trybu życia stawał się być wrogi. Było tak
dlatego ponieważ dotychczasowych koczowników (użytkowników pastwisk) często
przepędzano z lepszych ziem oraz zmuszano do życia w niekorzystnych warunkach
pustynnych gdzie z trudem można było znaleźć pastwiska dla zwierząt. Mimo tego jednak w
ciągu kilku dziesięcioleci koczownicy potrafili odpowiednio przystosować się do życia w
warunkach pustynnych wykorzystując do tego celu sprowadzonego ze Wschodu przez Egipt
wielbłąda. Inskrypcja z ëAin íal-µamala dedykowana w podzięce Cesarzowi pozwala
uchwycić początki konfliktu jaki powstał między dwiema nie do pogodzenia sprawami:
rzymską koncepcją wiążącą się z utrwalaniem osiadłego trybu życia gdzie ziemia zawsze
miała swego właściciela uprawiającego ją według własnego uznania oraz koncepcją
koczowników gdzie ziemia zawsze należąca do Boga może być uprawiana ludzi według
boskiego przykazania wyłącznie przez kolektyw ludzi. Na obszarach świata libijsko35
berberskiego rzymskie wpływy nie podlegały dyskusji jednakże były one wyraźnie
oddzielone od obszarów faktycznie kontrolowanych przez Rzym. Obszary te nie pokrywały
się z oficjalnie wyznaczonymi granicami poszczególnych prowincji afrykańkich nazwanymi
później jako Mauretania, Numidia, Prowincja Africa, Libia, Cyrenajka oraz Egipt, które miały
własną administrację. Zromanizowana Afryka zbiegała się z dawną Afryką Prokonsularną
czyli prowincją powstałą z przejętych terytoriów punickich66, która strzegła powstałego z
popiołów z woli Juliusza Cezara najważniejszego tu miasta - Kartaginy.
Posuwając się z tej dawnej prowincji afrykańskiej na Zachód regiony faktycznie
opanowane przez Rzym ograniczały się wyłącznie do stref równinnych bezpośrednio
przyległych do morza czyli obszaru, który dochodzi aż do Rusadir (Mellila). Dzisiejsze
wyżynne obszary Algierii wraz ze wszystkimi masywami górskimi były dla Rzymu
zamknięte. Rozlokowane na granicach posterunki wojskowe z natury pełniły raczej funkcje
przyczółków broniących aglomeracji ludzkich zamieszkujących równiny przed atakami górali
dążących do ich wyparcia z tych obszarów. Generalnie życie mieszkańców Kabylii, Aures
czy Atlasu szczelnie zabezpieczonych od penetracji z zewnątrz życie codzienne toczyło się
bez specjalnych wstrząsów w tradycyjnym stylu. Generalnie można stwierdzić, że wpływy
rzymskie nie sięgały dalej niż sięgał autorytet dawnych władców tych ziem (aguellidów).
Okazało się, że również Rzymianie musieli tutaj powstrzymać swój dalszy masz przed
nieodpartą pasją wolności grup miejscowych nikomu nie dających się wyprzeć z górskich
siedzib. Podobnie dokonywane w III oraz IV wieku n.e. przez cesarzy w trosce o właściwe
bezpieczeństwo korekty dotychczasowych okręgów administracyjnych w istocie nie
spowodowały poważniejszych zmian. 67 W północnoafrykańskich miastach rzymskie wpływy
nadal były silnie chociaż począwszy od III wieku n.e. kiedy Italia przechodziła kryzys
spowodowany wyludnieniem obszary Afryki Północnej nie napływało tu już więcej kolonów.
Ci którzy już tam się znaleźli to w przeważającej większości weterani wojen afrykańskich
którzy po służbie w rzymskich legionach powracali z zaoszczędzonym żołdem. Jednakże w
codziennych kontaktach ze swymi berberskimi braćmi najczęściej zapominali języka
łacińskiego oraz rozpływali się w masie autochtonów.
O ile ludność miejską dawało się słyszeć poprzez swoich oratorów, pisarzy czy sławne,
wpływowe i bogate rody o tyle anonimowa oraz nie wykształcona ludność wiejska chociaż
liczebniejsza posiadała znacznie skromniejsze możliwości reagowania na zjawiska polityczne
i ekonomiczne. Występujące jednak tam zjawiska wskazywały, że rosnące wolno wrzenie
ogarniało wszystkie regiony górskie. Dowodziły tego bunty pojawiające się jak pożary. Już w
I i II wieku n.e. wybuchało tam wiele krótkotrwałych buntów. Wyjątkiem był bunt kierowany,
36
w Numidii Tacfarinas przez Tyberiusza, dawnego żołnierza rzymskiego, który razem z
Maurami Mazippy siał w ciągu siedmiu lat niepokoje plemion mauretańskich w regionie
Zatoki Małej Syrty. Reakcją całej Mauretanii na zabójstwo króla Ptolemeusza przez Kaligulę
było powszechne powstanie. Także w II w. n.e. w czasach tzw. złotego wieku pokoju i
prosperity cesarz Antoniusz Pius (138-161) zmuszony był ściągać do Afryki Północnej posiłki
z Syrii, Hiszpanii oraz Panonii68 aby zapobiec rozprzestrzenianiu się tam rebelii.
Afrykańska dynastia rzymskich cesarzy Sewerów nie odniosła już większych sukcesów
na ziemiach Berberów. Mimo tego, Septimiusz Severus utrwalił proces prosperity życzliwie
przyjętej przez Afrykańczyków. Jego syn Karakalla - psychicznie chory od wczesnego
dzieciństwa zasługuje wyłącznie na wspomnienie z uwagi na fakt, że za jego rządów
pracujący w cesarstwie juryści znacznie wpłynęli na rozwój świata rzymskiego. Uchwalona w
212 r. konstytucja objęła w cesarstwie rzymskim wszystkich wolnych ludzi prawem
miejskim. Fakt ten formalnie uznał trwającą od dawna ewolucję sprowadzającą się do tego, że
antyczne miasto rzymskie przekształcało się w jednolity organizm samorządny. Oznaczało to,
iż na całym obszarze Imperium Rzymskiego nie było miasta ani prowincji rządzących się
odmiennymi prawami natomiast wszystkie jednostki administracyjne oparły swoją władzę o
ujednoliconych prawa i obowiązki. Z tego prawa korzystali mieszkańcy miast i w mniejszym
stopniu także mieszkańcy prowincji często nie potrafiący wykazać swych zalet jako ludzie
wolni. Ta nieświadomość nadal objawiała się w tym, że poza własną wolnością pozbawieni
byli pełnego prawa do posiadania własności. Niektórzy z koczowników, przechodzili do
właścicieli ziemskich na sezonowe roboty rolne gdzie podczas zbiorów zarabiali dniówkowo
na życie natomiast w pozostałych okresach r. tworzyli grupy nędzarzy często zajmujących się
rozbojami. W III oraz IV wieku n.e. na terenach Afryki Północnej coraz rzadziej mamy do
czynienia z powstaniami które jednak zaczęły ewoluować w kierunku długotrwałych wojen
społecznych przeciwstawiających biednych bogatym. Zjawiska takie nie były jednak jedynie
wynikiem wzrostu nacjonalizmu i buntu przeciwko obcej dominacji ponieważ nie tylko
dawne teksty czy też późniejsze przykłady wyraźnie dowodziły, że Berberzy w stosunku do
etnicznie bliskich sobie władców także nie byli zbyt pobłażliwi.
Po Sewerach władza cesarska zależała od łaski pretorian i wyższych dowódców
wojskowych jak też zaciętej rywalizacji. Zdarzało się, że w ciągu jednego miesiąca mogło
rządzić kilku następujących po sobie władców. Ci wybrani władcy najczęściej władali
wyłącznie w Rzymie. Zwalczano wrogów na obszarach przygranicznych, którzy ciągle
zagrażali spoistości rozległego imperium. W III wieku ostatecznie ginie podtrzymywana
iluzja zaprowadzonego w Imperium Rzymskim pokoju i bezpieczeństwa. Imperium zmuszone
37
było do wydawania coraz większych sum aliantom lub najemnikom ponieważ synowie
Wilczycy rzadko (a nawet wcale) nie próbowali zajmować się rzemiosłem wojennym.
Dotychczasową prosperitę brutalnie przerwał kryzys gospodarczy. Kiedy zagroził Rzymowi
głód afrykańskie równiny sławne uprzednio z obfitości zbiorów zbóż m nie były w stanie
wywiązać się z dostaw z uwagi na upadek rolnictwa. Kryzysowi gospodarczemu
towarzyszyło rozpoczynające się już w II wieku n.e. zjawisko masowego wyludniania się
Italii. Również siły zbrojne w znacznym stopniu uzależnione były od zagranicy. Już w II
wieku n.e. wyżsi oficerowie nie byli Rzymianami. Nieliczna (około 3 tysięcy ludzi) armia
afrykańska wznosiła limes czyli linie graniczne złożone z ufortyfikowanych punktów
strzegących oficjalnie regionów kontrolowanych przez Rzym i czasami przed zbrojnymi
napadami koczowników
69
jak też przed atakami górali (Kabylia, Aures, Hudna, Uarseni,
Babor, µuÑura) zagrażającym mieszkańcom miast. Były to w większości wojska pochodzące
z ludności libijsko-berberskiej. Generalnie Afrykanie strzegli Afryki na koszt Rzymu. W III
oraz IV wieku n.e. Imperium Rzymskie utrzymywały w Afryce własne i solidne kadry
administracyjne (magistraty, urzędników), które za cenę poważnych wyrzeczeń zarządzały
aparatem sprawiedliwości, policji, aprowizacji, ochrony
regularnie oraz corocznie
przekazując do Italii podatki. Okazało się jednak, że administracja ta nie była w stanie
skutecznie przeciwdziałać zjawisku rywalizacji zwłaszcza wówczas kiedy dochodziło do
wyboru nowego cesarza.
W rzeczywistości już od II wieku w okolicach punktów granicznych gromadziły się
oddziały wojskowe. Oddziały te bez mała w całości złożone z Afrykańczyków dysponowały
własnym oparciem w elementach miejscowych. Oddziały te miały również solidnie oparcie w
miejscu swego pochodzenia. W końcu IV wieku wielkich berberskich posiadaczy ziemskich
noszących nazwiska rzymskie potraktowano jako grupę wielkich feudałów dysponującą
legalnie posiadanymi prerogatywami. To właśnie afrykańskie oddziały stacjonujące na ich
ziemiach pomagały feudałom zwalczać grasujące bandy rabusiów, uzupełniały niedobór rąk
do pracy podczas robót sezonowych (czyli przez 9-10 miesięcy w r.). Ludzi tych określano
terminem Circoncellions70. Dbali oni także o ochronę miast przed napadami górali chociaż
już wtedy same miasta chroniły już wznoszone przez nie solidne mury obronne. Energiczne
rządy cesarza Dioklecjana (284-305 r.) były czasami wprowadzania gruntownych reform na
obszarze Imperium Rzymskiego które na krótki czas wzmocniły państwo71. Cesarz pragnął
również zreorganizować administrację i siły zbrojne. Wszystko jednak wymagało olbrzymich
nakładów. Z powyższego powodu uogólniono system ściągania podatków który poważnie
obciążał społeczeństwo. Wielcy posiadacze ziemscy w Afryce Północnej usiłowali
38
przekształcać dotychczasowe latyfundia w mniejsze i tym samym omijać podatki. Cesarskie
działania doprowadziły także do ruiny miejskiej burżuazji. Rozpoczął się intensywniejszy
odpływ ludności miejskiej na prowincję chroniącej się przed uciążliwościami życia jakie
pojawiły się pod koniec III wieku. Liczne grupy biedaków zapełniło rozmaite szlaki oraz
prowincję często napadając na karawany bogatych kupców. Rzymska Afryka zwolna
pogrążała się w chaosie i niedostatku.
Koczownicy to grupy ludności, które najwcześniej zostały pozbawione majątku oraz
odczuły ciężar codziennego żywota. Ludzie ci zjawiają się na najbardziej niewdzięcznych
człowiekowi obszarach ponieważ lepsze ziemie przywłaszczyli sobie ludzie osiadli. Coraz
częściej dochodziło do poważnych tarć o pastwiska
72
między ludnością osiadłą a
koczownikami. Podsycały dodatkowo bunty na obszarach górskich jak również fakt kurczenia
się areału ziem uprawnych z uwagi na szybki przyrost ludności. Sytuacja która powstała
potęgowała odpływ ludzi mniej zamożnych oraz mniej przywykłych do osiadłego trybu życia.
Ludzie ci wraz ze swoim inwentarzem żywym opanowali regiony na których można było
jeszcze jakoś żyć znośnie. Były to obszary wyżynne oraz łańcuchy Atlasu Saharyjskiego
przez które przemierzali już koczowniczy Getulowie zagrażający ludziom prowadzącym
osiadły tryb życia. Berberzy usunięci z pierwotnych siedzib górskich z uwagi na brak miejsca,
niepewność oraz rozmaite spory itp. prowadzą żywot na krawędzi pustyni w sąsiedztwie
innych Berberów, którzy już przyzwyczaili się do nowych warunków życia oferujących
każdemu pełną wolność. Rozproszenie grup koczowniczych nałożyło na nie obowiązek
przystosowania się do trudnych warunków życia.
Wprowadzenie oraz wykorzystanie wielbłąda w Afryce
73
w I-II wieku n.e.. przez
człowieka jako zwierzęcia jucznego a potem jako zwierzęcia domowego okazało się
przełomowym dla koczowników. Wielbłąd umożliwił im lepiej przystosować się do trudnych
warunków w strefach suchych a ponadto nie miał większych wymagań hodowlanych
(zwłaszcza częstego pojenia, żywienia itp.) oraz umożliwiał przemierzanie sporych odległości
pustynnych i nawiązywanie kontaktów ze światem ludności murzyńskiej, z którą wymieniano
towary na złoto. Według wszelkiego prawdopodobieństwa wędrówki plemion w kierunku
Sahary miały szczególne miejsce na przełomie III-IV wieku n.e. Migracje te przebiegały
wzdłuż dwóch podstawowych osi:
(1). w kierunku masywów Sahary Środkowej. Według tradycji królowa Tin Hinan,
legendarna poprzedniczka notabli Tuaregów przybyła do Hoggar w IV wieku wygnana z
Tafilalet ;74
39
Download