RYSZARD WIDŁASZEWSKI KRÓTKA HISTORIA MAURETANII WARSZAWA 2005 SPIS TREŚCI 1. Wstęp .................................................................................................................................3 2. Berberzy w starożytności..................................................................................................11 3. Berberzy i islam................................................................................................................54 4. Islamizacja krajów murzyńskich sąsiadujących z koczownikami Sahary.....................113 5. Pierwsi Europejczycy na saharyjskich wybrzeżach. Odkrycie afrykańskich wybrzeży przez Portugalczyków. Preludium do wielkich odkryć geograficznych.......124 6. Historia plemion mauretańskich według ich XVII-XVIII-wiecznej tradycji.................136 7. Francuzi w Senegalu od XVII do połowy XIX wieku ..................................................188 8. Plemiona regionów Adraru i Tagantu w XVIII i XIX wieku.........................................229 9. Faidherbe w Senegalu. Od bezpiecznego handlu do politycznej dominacji..................257 10. Pokojowa stabilizacja w Mauretanii podczas I wojny światowej (1914-1918)...........310 11. Afryka i II wojna światowa (1939 – 1945)..................................................................345 12. Zakończenie.................................................................................................................384 Bibliografia........................................................................................................................388 (1). Wstęp Na społeczeństwie Mauretanii szczególne piętno wycisnęły dwie podstawowe sprawy: religia i położenie geograficzne. Religia to definitywnie skodyfikowany islam sunnicki prawniczej szkoły malikickiej. Na pierwszy rzut oka wyróżnia ten islam przede wszystkim szeroka gama gestów w otoczeniu społecznym (od nieśmiałych po bardziej swobodne) w stosunku do osób młodych jak i starych oraz zajmujących wysokie miejsca w hierarchii społecznej i wobec znajdujących się na najniższym szczeblu. Podobne zachowania są powszechnie zauważalne we wzajemnych stosunkach mężczyzn i kobiet. Wyróżniającą cechą tutejszego islamu są inwokacje do Boga tworzące integralną część tradycyjnych zwrotów powitalnych. Ponadto mauretański islam wykształcił typową saharyjską uprzejmość. Z natury Maurowie są przyzwyczajeni do szanowania nakazów koranicznych takich jak: pięciokrotne w ciągu dnia odmawianie modlitwy wyznaczanej rytmem czasu, gościnność czy hojnie dawana jałmużna. Pielgrzymi udający się na przewidzianą pielgrzymkę do Mekki (długą i kosztowną) licznie gromadzą się w Šinguetti. Odnośnie reakcje na apele świętej wojny (ar.: ÑihÇd) przekształcały się one najczęściej w określony rodzaj zbrojnych napadów 2 których ofiarą padała czarnoskóra ludność kraju prowadząca osiadły tryb życia na południu regionu. Natomiast niektórzy marabuci podczas apeli do współwyznawców do podjęcia świętej wojny twierdzili, że taka wojna będąc częścią walki z grzechami i niesprawiedliwością noszona przez każdego człowieka nie stanowi zagrożenia dla muzułmanów. Wojowniczych Maurów pochodzenia arabskiego śmieszyły nadawane im przez berberskich marabutów zatwardziałych niewierców. W Mauretanii islamski sędzia (ar.: qÇ¬Ü ) wymierza sprawiedliwość według prawa koranicznego ale na ogół nie praktykuje się obecnie prawa odwetu. Wyrządzone szkody (rany i nawet śmierć) rekompensuje tzw. dija czyli należność płacona krewnym ofiary odpowiadająca klasycznej cenie krwi. Jedną z wyróżniających cech islamu zachodniosaharyjskiego jest masowa przynależność do takich mistycznych bractw islamskich typu QÇdirijja (wprowadzonego na przełomie XVIXVII w.) i TiÑÇnÜjja (zapoczątkowanego w XIX w.). O bractwach tych będzie jeszcze dalej mowa. Drugą wyróżniającą rzeczą Mauretanii jest jej położenie geograficzne. Państwo to jest częścią największej i najbardziej rozwiniętej pustyni świata - Sahary. Jednakże dzięki otwarciu na wody Atlantyku przynoszącego dobroczynną wilgoć nocną znacznie łagodzi skutki panujących w głębi lądu suszy i upału. Z tego też powodu Mauretanię traktuje się również jako region najmniej saharyjski czyli taki w którym człowiek jest jeszcze w stanie w jakiś sposób przeżyć. Ponadto bezpośrednio przylegający do Atlantyku region został najbardziej uprzywilejowany w pastwiska dla zwierząt. Mauretania leży na obszarze między 16 a 30 równoleżnikiem przez który przechodzi Zwrotnik Raka. Z tego powodu jedynie północnej części Mauretanii odpowiada krajobraz prawdziwej pustyni o krajobrazie kamienistym i piaszyczstym na rozległej równinie pustkowia. Przybywających tam z północy zaskakuje pejzażowy kontrast między północną flanką Dżebel Bani o cechach śródziemnomorskich a zupełnie pustą flanką południową. Przełęcz Mérkala znajdująca się na wysokiej równinie Wadi Draa to faktyczne wrota pustyni. Na południu polityczną granicą Mauretanii jest rzeka Senegal. W Mauretanii tzw. sa…el stanowi brzeg Sahary. Jest to obszar przejściowy przechodzący z pustynnego w rzadko porośnięty ciernistymi krzewami aby przejść w sawannę i w strefę zieleni nawiedzanej corocznie regularnymi deszczami. Obszar ten wyróżniają żyzne i urodzajne doliny nawiedzane wylewami rzeki. Strefę tą zamieszkuje osiadła ludność murzyńska. Południową linią demarkacyjna Sahary zaproponowaną przez geografa Capot-Reya jest strefa stopniowego zaniku had kosztem pojawienia się initi (zwanego tutaj jako cram-cram). 1 Koczowniczy Maurowie nie negują tego ponieważ w sezonie deszczowym odchodzą się od strefy initi z uwagi na jej zgubne skutki malaryczne (często śmiertelne ukąszenia moskitów) 3 nie tylko dla człowieka lecz także dla wielbłądów. Jest to granica oddzielająca TrÇb íalBai¬Çn. 2 Na obszarze od Senegalu aż po íAdrÇr wstępują regularne opady deszczowe przy czym ich obfitość maleje w kierunku od Senegalu do Zwrotnika Raka a ich intensywność w ciągu roku może ulegać poważnym wahaniom. Na północny-wschód od íAdrÇru występuje prawdziwy klimat pustynny (Rallaman, Yetti, Makteir, Waran) silnie zaakcentowany od tzw. MaÑbat íal-KubrÇ. 3 Tam opady deszczowe są rzadkie i nieregularnie. To obszary po których poruszać się mogą ze stadami wielbłądów wyłącznie doświadczeni koczownicy-hodowcy. Często przemierzaja setki kilometrów dla znalezienia odpowiedniego dla zwierząt pastwiska. Cechą charakterystyczną saharyjskiego krajobrazu bez którego nie można sobie wyobrazić Mauretanii jest monotonia jego kolorystyki. Płowy kolor piasku nieruchomych wydm przeplata się w wolno przechodzący i olśniewający jasno-żółty kolor ruchomych wydm piaszczystych oraz czarno-fioletowych skał wystających spod piasku na powierzchni których tańczą błękitne miraże natomiast barwa zieleni jest tym bardziej słodsza im staje się rzadsza a jej nielicznymi miejscami na pustyni są oazy Tagantu, íAdrÇru i dolina rzeki Senegal. Tam gdzie brak jest odpowiedniej ilości wody umożliwiającej uprawę ziemi i życie osiadłe głównym zajęciem koczowników jest hodowla zwierząt. Hodowane zwierzęta dostarczają znacznej części pokarmu potrzebnego do życia (głównie mleko ponieważ mięso jada się wyłącznie podczas nadzwyczajnych okazji). Skóra zwierząt służy koczownikowi do wyrobu takich rzeczy jak guerba (skórzany bukłak na płyny), tassufra (skórzana torba i worek), linek i wiązadeł skórzanych, rozmaitych skórzanych czerpaków na wodę (ar.:delu) czy sporządzonych z wełny wielbłądziej (lub owczej) okryć (ar.: farūš) i dywaników (ar.berb.: íiliwuš) itp. Hodowane zwierzęta to dla koczownika-hodowcy rodzaj pieniądza umożliwiającego mu zakup ziarna, tkanin a nawet w miarę możliwości tytoniu, cukru, herbaty czy broni palnej. Posiadane przez koczownika stada to wyróżnik jego dostatku i bogactwa pomnażany w latach pomyślności powodujący jego biedę (lub nędzę) w latach długotrwałych susz. Skład stad zwierząt hodowlanych różnicuje się W zależności od wielkości opadów deszczowych w regionie skład rasowy zwierząt hodowlanych różnicuje się. Na obszarach gdzie różnice te nie są większe od jednego dnia marszu hoduje się bawoły, bydło domowe, owce, kozy i wielbłądy. Jednak koczownik-hodowca zwraca szczególną uwagę na to aby wielbłądy hodować w regionach leżących od wspomnianej wyżej strefy na północ. Ponadto hoduje się niewielką ilość koni (głównie u cieszącego się w regionie sławą emira i šaj∏a). W regionach północnych hoduje się wyłącznie wielbłądy i owce z kozami przy czym mniejsze zwierzęta trzyma się w bezpośrednim sąsiedztwie koczowniczego obozowiska. Przeżycie człowieka w tak trudnym środowisku naturalnym wymaga od koczowników ciągłego 4 respektowania zasad związanych z rozproszeniem w terenie i solidarności. Rozproszenie koczowników w rzadko obfitując w pastwiska terenie ułatwia znalezienie pożywienia przez zwierzęta natomiast koczownicza solidarność ułatwia życie każdego z nich w środowisku o skąpej ilości naturalnych środków do życia. Są to również powody dla których obozowiska koczownicze znajdują się daleko od stad zwierząt a wypasane zwierzęta znajdują się pod nadzorem pasterzy. Wyjątkiem są zwierzęta dostarczające mleka, które utrzymuje się w bezpośrednim sąsiedztwie. Zmiana miejsc obozowania przez koczowników nie podlega zasadzie przypadkowości czy indywidualnych fantazji. Każde z żyjących na pustyni plemion dysponuje niepodzielnymi tradycyjnymi strefami koczowania w sezonach suszy i deszczowych ze starannie utrzymywanymi studniami z wodą pitną. Organizacja społeczeństwa koczowniczego jasno ukazuje jego aspiracje i potrzeby konieczne do życia w trudnych warunkach naturalnych, które często stoją wobec siebie w sprzeczności (zamiłowanie do wolności i swoboda, indywidualizm i konieczność przychodzenia sobie z wzajemną pomocą jak też wsparcia w obliczu zagrożenia zewnętrznego (naturalnego i ludzkiego). Podstawowym i pierwszym ogniwem społecznym jest tu małżeństwo konkretyzujące się w formie mieszkania - namiotu (ar.: …a'ima ). Rodzina jest właścicielem stada hodowanych przez siebie zwierząt. Każdy dorosły członek rodziny może swobodnie dysponować zwierzętami które należą do niego. Jednak aby nakarmić zwierzęta i mieć dostęp do pastwisk plemienia niezbędnym jest uzyskanie od przywódcy íaijÇl 4 stosownego zaproszenia. Taki przywódca szczepowy o autorytecie koczowniczego patriarchy skupia koło siebie rodziny swoich synów, żonatych wnuków, młodszych braci, bratanków i siostrzeńców nie wspominając już o rodzinach podległych sobie i nie spokrewnionych wasali, uczniów (tylko w przypadku berberskich patriarchów-marabutów). Taki koczowniczy patriarcha zarządza wszystkim i ochrania. Korzyścią takiego systemu jest wspólna troska o hodowane zwierzęta ponieważ pilnują ich wspólni pasterze. Kilka takich íaijÇl tworzy frakcję szczepową (ar.:fah¬) której znaczenie zmienia się w zależności od plemienia oraz może dalej ulegać podziałowi na mniejsze jednostki. Taka frakcja szczepowa spełnia ważną funkcję ponieważ wzmacnia solidarność wewnątrzszczepową oraz ustalony i tradycyjny porządek gospodarczy. Rzecz można, że jest to rozwinięta do maksimum duża rodziny. Z kolei frakcje szczepowe tworzą plemię (ar.:qÇbila), które teoretycznie gromadzi wszystkich potomków w męskiej linii wywodzących się od wspólnego eponimicznego przodka (stąd plemię Reguaibatów skupia wszystkich potomków SÜd íA…mada íarReguaibÜego, natomiast plemię íUlÇd bin DamÇn - wszystkich potomków DamÇna). Na 5 poziomie plemienia funkcjonuje zewnętrzna solidarność plemienna, ład i porządek polityczny oraz zwarcie i spójność w przypadku zagrożenia zewnętrznego. Każdy Maur jest integralną częścią íulÇd (ar.: w l.poj. íuld - dosł.: syn, potomek w arabskim dialekcie …assanijja) lub íibn (dosł.: syn, potomek w nomenklaturze Berberów). W istocie jednak każde z plemion dokumentuje własną autentyczną przynależność rodzinną w oparciu o czystą krew oraz adopcję przy czym często ilość adoptowanych znacznie przewyższa rzeczywistych członków plemienia. Każde plemię posiada jeden niepodzielny obszar konieczny dla utrzymania stad zwierzyny hodowlanej którego powierzchnia może ulegać zmianie w zależności od siły plemienia. Nie dziwi fakt, że w takich układach granice między sąsiadującymi plemionami są nietrwałe i często wzajemnie kontestowane. 5 Jeszcze do niedawna składanie bezinteresownego hołdu nawet wbrew ostrej krytyce trybalizmu było namacalnym dowodem żywotności tej formy życia koczowników. Z kolei plemię oraz posiadane przez nie terytorium to rodzaj małej ojczyzny. Sentymentalnie przywiązani są nawet ci z członków plemienia już nie prowadzących koczowniczego życia. 6 Najgorszą karą jaka może spotkać koczownika jest wykluczenie go z własnego plemienia. Plemię broni najważniejszych interesów każdej z jednostek plemienia bez względu na czas i okoliczności. Ponadto plemię solidarnie ponosi wszelkie koszty związane z naprawą szkód wyrządzonych przez jego członków. W przypadku morderstwa całe plemię składa się aby wynagrodzić rodzinie ofiary to co się określa przez dija (tj cena krwi ). Plemię jest dla jego członków rzeczywistym ubezpieczycielem od wszelkiego ryzyka przed chorobami jak i wypadkami losowymi. Jego podstawowym obowiązkiem jest szczególna opieka sierot oraz spełniających w nim od dzieciństwa rolę opiekunów (niewolników) tych, którzy z uwagi na podeszły wiek wymagają tego. Ponadto plemię jest również miejscem gościnności dla podróżników. Każdy z członków plemienia jest zobowiązany do popierania spraw tych spośród jego członków kiedy w grę wchodzi obrona osobistego honoru. Solidarność plemienna najlepiej manifestuje się w sytuacjach kontaktów zewnętrznych (np.: zagrożenie plemienia) chociaż zagrożenia takie pojawiać się mogą również wewnątrz plemienia. Przyczynami są głównie rywalizacja o interesy, wpływy lub prestiż co dokładnie w karykaturalny sposób oddaje określenie: ja przeciwko swemu bratu, ja i mój brat przeciwko memu kuzynowi, ja, mój brat oraz mój kuzyn przeciwko innym. Władza każdego z plemiennych przywódców (muszą oni doskonale zdawać sprawę i uwzględniać opinie zgromadzenia notabli plemiennych każdej z frakcji – (ar.: Ñama'a ) jest zawsze kontestowana przez jednego lub kilku rywali (konkurentów). Być może taki stan to wynik obniżenia poziomu autorytetu władzy nigdy dokładnie nie określonej czy też również 6 wymuszonej faktem, że prawa nienarzucane przemocą zaliczają się wyłącznie do pobożnych życzeń. Niewątpliwie więzy plemiennego pokrewieństwa wzmacnia unikanie rozpraszania posiadanego majątku rodzinnego,7 Jego istotą są tzw. korzystne małżeństwa istniejące głównie między kuzynami. Polega to na tym, że starszy syn bierze za żonę starszą córkę młodszego brata swego ojca ewentualnie dodatkowo jeszcze córkę swego wuja. Większość rodzin Maurów jest monogamiczna choć nie jest to regułą ponieważ ważni przywódcy plemienni (wojowniczy koczownicy arabscy oraz świętobliwi marabuci berberscy) często maja po kilka żon. Takie wielożeństwo to dowód porozumienia się z niedawnym adwersarzem. Podłożem wielożeństwa mogą być również rozmaite alianse polityczne chociaż mogą one powodować rozmaite problemy i zmartwienia zwłaszcza w przypadku sukcesji po zmarłym wodzu plemiennym. Dochodzi wówczas często do sporów między potomkami zmarłego wodza pochodzącymi od różnych jego małżonek dodatkowo wspieranych przez plemiona z których one pochodzą. Istniejące świadectwo dowodzą, że społeczeństwo mauretańskie zawsze wyróżniało się cechami rygorystcznego przestrzegania zasad hierarchiczności. Oznacza to, że najsilniejsze i najbardziej wpływowe grupy zawsze tu żyły z pracy poddanych przy czym im poddani są dalsi tym liczniejsi. Na czele mamy tu grupę koczowniczych wojowników (arabskich lub …assan) oraz berberskich marabutów (zuaja lub Ôolba) następnie grupę strzemienną (czyli Arabów lub Berberów zawsze gotowych do walki) oraz trzymający Księgę (czyli berberskich marabutów zajmujących się nauczaniem Koranu). W dalszej kolejności mamy ich wasali czyli ludzi wolnych ale zmuszonych regularnie przekazywać swoim suwerenom określone danin. W przypadku grup wojowniczych mamy do czynienia z tzw. horma 8 a w przypadku marabutów wykonujących z namaszczeniem swoje duchowe posłannictwo tzw. hadija (czyli prezent ). Generalnie grupy wojownicze, marabuci oraz wasale tworzą w społeczeństwie koczowników najwyższą warstwę społeczną określaną jako bai¬Çn (czyli biali ). Niżej plasuje się grupa wyzwoleńców (ar.: haratin) i niewolników-służących (ar.: 'abid). Z kolei dwie grupy lokują się Na skraju tej drabiny społecznej ulokowane są dwie grupy: rzemieślników (ar.: mallemin ) oraz grajków, poetów i bajarzy, którzy na usługach emira pełnią funkcje podobną do błaznów dworu. Dwie ostatnio wspomniane grupy społeczne są niezbędne w takim środowisku chociaż pogardzane przed którymi odczuwa się lęk. Generalnie tworzą oni kasty. Oczywistą rzeczą jest to, że w każdej z wymieninych grup społecznych istnieje dalszy podział. Skalą porównawczą takiego podziału może być olbrzymia przepaść między bogatym emirem z grupy wojowników (np.: Bakarem íUld Suaid íA…madem) a prostym i prowadzącym nędzny tryb życia …asanim należącym do tej samej grupy społecznej co emir lecz zajmujący się 7 wyłącznie rzemiosłem rozbójniczym. Wśród mauretańskiego społeczeństwa wyróżnia się jeszcze grupę tzw. ma≈fri (tj. szlachetnych rycerzy), którzy dokonują grabieżczych najazdów wyłącznie na swoich wrogów (a tych nigdy nie brakuje!!!). Rycerze ci - chociaż wyróżniają się dzielnością i religijnym indyferentyzmem w stosunku do wszystkich marabutów i zwykłych przedstawicieli koczowników arabskich (…assan) postępują honorowo. Podobna hierarchia zalet istnieje wśród marabutów. Na czele stoi szajch określonego bractwa islamskiego podziwiany za jego wiedzę teologiczną, prawniczą i literacką oraz posiadaną przez niego świętość (barka) często wspieraną dokonywanymi przez niego cudami. Ma on zawsze liczne grono uczniów jest powszechnie szanowany i sławny. Ponadto nie ma on nic wspólnego z prowadzącym lichy żywot w nędznym obozowisku marabutem ukradkiem nauczającym obozowe dzieci początków czytania, Koranu oraz sprzedającym rozmaite gri-gri (tj.: amulety oraz talizmany). Przypisany od urodzenia człowiek praktycznie nie jest w stanie w żaden sposób opuścić własnej grupy społecznej do której należy. Wyjątkiem są koczownicy- wojownicy, którzy po nieodwracalnej decyzji zerwania z dotychczasowym trybem życia rozbójniczego stali się tzw. ÔijÇb (tj. skruszonymi). Odrzuciwszy na zawsze broń zapuszczają długie włosy dodające im powagi, zakładają na głowy auli poświęcając się do końca życia nauce i studiom prowadząc żywot podobny do marabutów z którymi się ich często utożsamia. Jedynym wśród berberskich koczowników wątkiem którzy jeszcze do niedawna prowadzili pokojowy tryb życia i przemienili się w plemię wojownicze są Reguaibatowie. Ich metamorfoza nastąpiła w XIX wieku. Wśród czarnej i prowadzącej osiadły tryb życia społeczności znad brzegów rzeki Senegal funkcjonuje podobna drabina społeczną jak u białych koczowników z północnych obszarów Mauretanii. Jednakże Murzyni z tamtych stron są najczęściej bogatymi posiadaczami ziemskimi oraz producentami zboża lub trudniącymi się handlem kupcami. Czasami spotykało się opinie, że społeczna hierarchia Maurów to konsekwencja wojny Šarr Babby (poł. XVII w.) w której zwycięstwo nad berberskimi Zuajja grup sanhadżyjskich odnieśli wojowniczy koczownicy pochodzenia arabskiego (czyli ∞assan). Wydaje się jednak, że w rzeczywistości zwycięzcy tej wojny dokonali wyłącznie korzystniejszego dla siebie ale i starszego opartego na zakorzenionej tradycji 9 porządku społecznego zaprowadzonego jeszcze w czasach Almorawidy íAbū Bakra. Według tej wersji wojownicy i marabuci zajmowali się dotychczasowymi szlachetnymi zajęciami oraz byli utrzymywani przekazywanych im przez wasali lub też z pracy posiadanych niewolników z 10 dochodów (uprawą ziemi w oazach, doglądaniem stad zwierzyny hodowlanej etc.) Grupa wojowników potraktowała 8 jako niższą (a nawet posiadającą cechy rewolucyjne) społeczną grupę berberskich zuaja, która jako jedyna w tym społeczeństwie potrafiła robić użytek z pióra (pisali historie). Był to powód zaliczenia ich do wasali wojowników i zmuszenia do ponoszenia świadczeń na ich korzyść (tak to było wcześniej). Antagonizm między koczownikami-wojownikami a marabutami jest szczególnie silnie zakorzeniony wśród plemion Trarza i Brakna. Bez wątpienia głębokie ślady pozostawiła po sobie wspomniana wojna Šarr Babby. Pomimo upływu czasu od tamtego wydarzenia (dwa i pół wieku) arabskie plemiona ∞assan w tych emiratach sporadycznie wykazywały oraz podsycały uprzedzenia do berberskich zuajja. Z prezentów i darów otrzymywanych od XVII w. przez emirów plemion Trarza i Brakna korzystali głównie ludzie ich najbliższego otoczenia wzbudzając zawiść i zazdrość oraz rywalizacje o wpływy często kończące się zbrojnymi konfrontacjami. Gdyby takie prezenty i dary spadały z nieba z pewnością uprościłyby życie emirów a ich wymagania wobec wasali byłyby mniejsze. Ponadto nie byłoby marnotrawstwa tego wszystkiego w trakcie wesołych ale często śmiertelnych zabaw których koszty ponosili jednak berberscy zuajja. Wśród plemion nie uczestniczących w wojnie Šarr Babby (np.:z Tagantu czy íAdrÇru) stosunki między wojownikami (nie wszyscy należą do arabskich koczowników ∞assan) a marabutami pozostawały przynajmniej do połowy XIX wieku serdeczne. Lata suszy i nieustannych konfliktów, które utrwaliły anarchię i brak bezpieczeństwa w rezultacie rozchwiały niestabilną równowagę gospodarczą i społeczną których jedynym punktem oparcia pozostawał wyłącznie przywódca bractwa religijnego. Jednakże koczowniczywojownicy zerwali trwający milczący pakt domagając się od marabutów wasalnych świadczeń nie służących im jednak ich obronie. Jeśli wojownicy istotnie stanęli na czele tutejszej hierarchii społecznej zajmując się takimi sprawami jak wojna czy polityka oraz położyli we własnych emiratach zalążkowe fundamenty państwa to marabuci - rozbrojeni przez nich potrafili zrobić użytek również z tego co im pozostawiono. Rozwinięto sfery religii i handlu słusznie roszcząc sobie prawo do spuścizny po Almorawidach ponieważ wyrośli z czasem na sumiennych strażników czystszego islamu obejmując funkcje duchowych przewodników (nauczycieli) społeczeństwa, jurystów i przywódców bractw religijnych. Niektórzy są poważani jak uczeni i świątobliwi zwłaszcza w kontaktach z siłami nadprzyrodzonymi. Taki marabut często posiada posłuch w społeczeństwie jak również respekt i strach. Grupa ta szczyci się również i tym, że dysponuje sporym majątkiem. Znaleźć wśród nich można bogatych właścicieli stad zwierząt hodowlanych, rozległych areałów ziemi uprawnej. Działają wśród nich także obrotni kupcy i kaznodzieje nie wspominając już o tym, że tradycyjne kwesty marabutów wśród wiernych także powiększają ich bogactwo. 9 Utrwalanie się takiego stanu ułatwiło marabutom kontakty z każdą klientelą ponieważ dzięki jej hojności udało się im utrzymać dotychczasowy, wysoki poziom życia. Generalnie występujące w społeczeństwie mauretańskim przemiany systematycznie eliminują z życia dotychczasową rolę wojownika-koczownika przy utrzymaniu na niezmiennym poziomie roli marabuta. W procesie ścierania się sił materialnych z duchowymi lepszą perspektywę na przyszłość zapewniły sobie tutaj siły duchowe. Przypisy 1. Had (jest to określenie dziko rosnącej na pustyni rośliny z rodzin Cornulata monocantha w dialekcie …assanijja jęzka arabskiego). Powszechnie jednak nazwą tą określają koczownicy dobre pastwisko dla wielbłądów. Z kolei cram-cram (lub initi) to nazwa dziko rosnącej rośliny z rodziny Cenchrus biflorus której ziarenka zaopatrzone są w dwa niezmiernie ostre haczyki ułatwiające nasieniu zaczep przy ziemi. Wbicie się takiego ostrego ziarenka w ubranie lub w naskórek sprawia duży ból. Osiadli mieszkańcy okolic w których spotkać można te rośliny usuwają te bolesne ziarenka z haczykami przy pomocy ostro zakończonych szczypiec (ar.: munqa^^ ). 2. TrÇb íal--Bai¬Çn (dosł.: ar.: kraina białych ) - jest to tradycyjna nazwa regionów zamieszkiwanych przez koczowniczych Maurów będącą przeciwieństwem określenia TrÇb ías-SudÇn (dosł.: ar.: kraina czarnych ). Mauretanię zamieszkują biali jak też czarni mieszkańcy 3. MaÑbat al-KubrÇ (ar.) - jest to zupełnie niezamieszkały przez ludzi region, który w okresie 1955-1960 przemierzył badacz francuski Théodor Monod pozostawiając ich barwny opis w Une promenade au Sahara: Ouadane-Araouane, 900 km sans eau w: Cahiers Charles de Foucauld, vol. XXXVIII, str. 157-172 (1955 r.) oraz w MaÑbat al-KubrÇ - Contribution a l'étude de l'empty quarter de l'Ouest saharien w: Mémoire de l'IFAN (Dakar 1958). 4. ëAijÇl (ar.) - to zespół wielu koczowniczych …a'ima (ar. namiotów ) skupiających wszystkich krewnych pochodzących z tej samej linii genealogicznej. 5. Tak było w przypadku obszarów na których koczuje plemię Reguaibatów ( trÇb íar-Reguaibat ). 6.Tak np. we Francji sentymenty sąsiedzkie można spotkać u mieszkańców Korsyki wiernych swojej wyspie jak również u żyjących na północnym-zachodzie Bretończyków. 7. W islamie pan młody (lub jego rodzina) przekazuje posag pannie młodej. Taki posag stanowi łącznie z ewentualnymi innymi prezentami jego rodziny część majątku dziedzicznego(połowa od jego brata) wchodzącego w skład faktycznego majątku panny młodej. W przypadku stwierdzenia cudzołóstwa taki posag zostaje nabyty podczas procedury rozwodowej. Warto wiedzieć, że w skład takiego posagu wchodzi najczęściej pogłowie zwierząt hodowlanych. 8. ∞urma = mięso, muskuły, mięśnia - dla grup wojowników, tlamid = uczniowie - dla marabutów. 9. W plemieniu ëIda íulÇd ëAiš wojownicy berberscy ~anhāÑa będąc potomkami Almorawidów nie znający wydarzeń związanych z wojną Šarr Babby (tak jak plemię Regueibatów) istnieje taka sama hierarchia społeczna. 10. Przypomina to nieco hierarchię panującą w zachodsnioeuropejskim społeczeństwie feudalnym XI-XII wieku gdzie wojownikami byli rycerze, grupę typową dla kleru stanowili duchowni jak też uczeni przy czym obie te grupy utrzymywane były z należności świadczonych na ich rzecz przez chłopów oraz kupców. (2). BERBERZY W STAROŻYTNOŚCI Spotkanie Berberów z innymi ludami śródziemnomorskimi - zwłaszcza z Kartagińczykami i Rzymianami sprzyja osiedlaniu się i urbanizacji równocześnie spychając koczownicze społeczeństwa w kierunku Sahary. Przekształcenie mentalności społeczeństwa które nadal usiłuje utrzymać własną niezależność oraz utrzymywać równowagę w stanach narastających antagonizmów i sporów utrudniają wpływy obce, polityczne, gospodarcze, religijne i kulturalne. Pierwsze próby 10 islamizacji (VII-VIII wiek n.e.) napotykają nie tylko silny opór Berberów odrzucających mało znaną religię lecz także brutalność arabskich najeźdźców usiłujących im narzucić własną dominację. Buntownicza społeczność berberska przyjmuje na swój użytek heterodoksyjną odmianę islamu wzorowaną na naukach mistrzów z Bagdadu i Kordoby (IX i X wiek). Na obrzeżach Sahary pojawiają się księstwa (takie jak np.: Tademelt, SiÑilmassa, Auda≈ost.) które z czasem nabierają większego znaczenia gospodarczego z uwagi na szybki rozwój transsaharyjskiego handlu wymiennego. Handel ten już wówczas przyspieszył pojawienie się złota jako międzynarodowego pieniądza oraz dostarczyciela niewolników z Sudanu. Częste kontakty handlowe z pochodzącymi z Maghrebu kupcami od nikogo niezależnych saharyjskich przewodników karawan żyjących trybem koczowników przyczyniają się do ich islamizacji. Okazuje się, że chociaż rola kupców i handlarzy nie należały do spektakularnych była bardzo skuteczną w procesie krzewienia islamu w Afryce. Berberowie, prowadzący osiadły i koczowniczy tryb życia oraz Nawróceni na islam, zwolna stają się - tak jak to było z Almorawidami i Almo…adami (XI-XII wiek) - gorliwymi zelotami krzewiącymi nową wiarę. Jednakże wkrótce w procesie plemiennych rywalizacji święta wojna (ar.: ÑihÇd) przekształca się w prowadzące do rozdrobnień formy wojny religijnej. Ze względu na ukształtowanie terenu Afryki Północnej łącznie z klimatem i roślinnością śródziemnomorską sprawiają, że dla geografów arabskich cały ten obszar przybiera nazwę Wyspy Zachodu (ar.: µazirat íal-Ma≈rib). Wspomniani arabscy geografowie określają zamieszkującą te obszary ludność autochtoniczną takim samym określeniem, wcześniej nadanym jej przez Greków i Rzymian czyli Berberami 1 która mimo odmiennego typu fizycznego zbliżona jest do ludności z innych regionów śródziemnomorskich. Z kolei Mozarabów cechuje niski wzrost, brunatna karnacja skóry jak też okrągła czaszka co wyróżnia ich antropologicznie od wysokich, szczupłych o długiej czaszce i nerwowych Tuaregów. Różnią się oni także od mieszkańców regionów Kabylii, Aures, Maroka - posiadających wysoki wzrost wśród których nie brak jednostek o włosach blond, lub rudych jak też nie brak wśród nich ludzi o jasnych oczach.2 Wszystko to nie oznacza bynajmniej, że wśród Kabylów nie ma jednostek o średnim wzroście, ciemnych włosach i jasnych oczach. Wspomniana rozmaitość to również wyniki migracji jakie miały miejsce w odległej prehistorii. Tak na najstarsze elementy ludzkie nakładają się elementy ibero-mauretańskie oraz białe o wysokim wzroście, które pod presją grup napływających ze wschodu częściowo schroniły się na obszarach masywów górskich pozostali natomiast w przeważającej większości przeprawili się na wówczas na bezludne Wyspy Kanaryjskie.3 11 Przybyli ze wschodu ludzie (Kapsowie i Libijczycy) przynieśli tutaj ze sobą bardzo zaawansowane techniki neolityczne. To właśnie ludność obszarów śródziemnomorskich przechodząc tamtędy mogła zapożyczyć od ludów zamieszkujących Bliski Wschód oraz Egipt elementy kultury tamtych ludzi. Od neolitu Afryka Północna przyswoiła sobie elementy wielu cywilizacji które przyniosły ze sobą przybywający oraz wymierające tu ludy zastępujące wcześniejsze grupy o własnych prehistorycznych korzeniach4. Istnieje prawdopodobieństwo, że przybywające tu ze Wschodu ludy stanowią część wspólnego źródła językowego 5 i kulturalnego o ile także nie etnicznego. Tak przodkami dzisiejszych Berberów mogą być Kapsowie i Libijczycy którzy przemieszali się z żyjącą już tutaj społecznością. Czynnikiem jednoczącym Berberów ze sobą jest ich przynależność do tej samej grupy językowej. Najbardziej prawdopodobną hipotezą początków ich języka wydaje się być jego chamitosemickie pochodzenie. Twierdzenie to oparte jest na dość głęboko zakorzenionej jedność w aspekcie gramatyki, składni oraz budowie rdzeni czasowników berberskich i egipskiego starożytnego oraz języków używanych przez Somalijczyków i ludy Galla jak też hebrajskiego czy arabskiego. Jeśli język berberski nadal jest w użyciu i używa go około 7-8 mln ludzi a z powierzchni ziemi od czasów antycznych zniknął język społeczeństw Afryki śródziemnomorskiej (nazywanych przez innych ogólnym terminem Libijczyków) oznaczało to, że już wówczas w użyciu było wiele dialektów. Oczywiście nie uwzględnia się tutaj Egiptu z uwagi na wyróżniający go od pozostałych oryginalny styl pisma, zwyczaje i cywilizację, które złożyły się na powstanie państwa i narodu pod rządami stworzonej przez faraonów sprawnej administracji. Z drugiej strony Libijczykom brak było wówczas nawet skromnych zaczątków organizacji politycznej jak też w jakikolwiek sposób ukształtowanych grup społecznych przypominających funkcjonujące u starożytnych Fenicjan, Greków, Rzymian. Panujący u nich stan przypominał bardziej anarchię niż porządek i ład. Chociaż pozostawili oni po sobie wyryte w skałach rysunki jak też inne świadectwa archeologiczne świadczące o wadze oraz rosnącym znaczeniu i roli na obszarach Sahary Zachodniej brak jest po nich dokumentów pisanych. Możliwość ich poznania dają nam wyłącznie obce świadectwa pisane, przekazane przez punickich, greckich oraz rzymskich kronikarzy i podróżników. Jednym z nielicznych, który prawdopodobnie napisał monumentalną Historię Afryki Północnej przywołującej na pamięć początki tej społeczności był w czasach burzenia Kartaginy przez Rzymian (146 r.pn.e.) jako dziecko i potomek książąt berberskich Hiempsal (początek I w. przed Chr.). Z pewnością w tym celu konsultował się z dziełami autorów punickich i greckich. Wspomniane i zachowane w Kartaginie dzieła przekazane zostały następnie numidyjskim sprzymierzeńcom Rzymu. Niestety dzieła te z czasem zaginęły tak iż 12 obecnie ich treść znana jest wyłącznie ze streszczeń zamieszczonych przez rzymskiego historyka Salustriusza w jego Wojnie Jugurty. Historia wojsk Herkulesa, na pierwszy rzut oka, złożona z Medów i Persów zdaje się świadczyć, o pewnej wspólnej ludzkiej cesze próżności charakterystycznej wszystkim dotyczącej genealogicznego wywodzenia własnych przodków od sławnych postaci. Mimo, że ulepieni zostali z tej samej gliny odnoszą swoje pochodzenie do dawnych bogów lub przynajmniej sławnych bohaterów. Zjawisko takie objaśnia się tym, że ludzka pamięć zbiorowa jest w stanie potrafi przechować wspomnienia wędrówek jakie wzięły swój początek na Wschodzie upiększając dzieje imionami sławnych lub prestiżowych postaci. Teksty jakie przetrwały do naszych czasów posiadają formę niekompletną lub też postać niezręcznych interpretacji wcześniejszych przekazów. Ich autorzy nie traktują Berberów jako centrum swojego zainteresowania. Opowiadają o nich najczęściej w sposób przypadkowy czyniąc zadość wymogom koniecznym uzasadnieniu wysuwanych własnych tez wiążących się z konkretna i znaną sobie sprawą. Ich narracja w całości jest dopasowana do kanonów współczesnej im narracji polegającej na umieszczaniu już na samym jej początku wybitnych jednostek oraz przemilczaniu zwykłych (prostych) ludzi. Ludzkość u takich pisarzy zawsze dba o pielęgnację kultu herosów...Poza oficjalnymi historiami, opisami sławnych postaci, opowiadaniami, portretami psychologicznymi i pouczającymi powiastkami są także opisy pozostawione przez ówczesnych podróżników. Jednym z pierwszych podróżników Starożytności którego opisy przetrwały do naszych czasów jest Herodot (ok. 480-425 r. przed Chr.). Ten wykształcony i ciekawy świata Grek z Halikarnasu podjął się trudu przemierzenia znanego wówczas sobie świata i opisania go jak też naocznej weryfikacji tego co mówiła geografia Hekateusza 6 Narracje Herodota umożliwiają wgląd do wnętrza zaginionego już świata oraz bliższemu przyjrzeniu się tym Libijczykom prowadzącym pojazdy dwu- lub czterokonne (ich wyryte w kamieniu sylwetki i zarysy podziwiać możemy na skałach saharyjskich) oraz życiu tych koczowników, których zwyczaje zadziwiały ludność osiadłą jak też tych których drobne fragmenty odzieży, uczesań, sposobu odżywiania się przetrwały do dzisiaj wśród Berberów przywołując na pamięć zamierzchłe czasy. Chociaż Herodot sam osobiście nie odwiedził wszystkich opisywanych przez siebie miejsc z pewnością ich pokaźną ilość miał okazję zobaczyć. Potrafił również korzystać z zasłyszanych z dobrych źródeł informacji oraz umiejętnie dokonywać selekcji informacji niewiarygodnych. W części Księgi IV Melpomena Herodot poświęcił wiele miejsca na opis Libii oraz ludzi którzy tam mieszkają. Tam gdzie chodziło przekazanie opisu najbardziej odległego którego osobiście nie zwiedzał, opierał się 13 na przekazach zaczerpniętych od kupców i handlarzy, marynarzy i podróżników pochodzenia greckiego jak też fenickiego wśród których z pewnością było wielu opowiadających nie tylko zmyślone i fantastyczne historie lecz również dowcipy i żarty. Mimo tego jednak Herodot drobiazgowo opisuje, poczynając od Egiptu, rozmaite ludy libijskie, które wówczas zasiedlały te tereny. Odzieżą właściwych Libijczyków był ubiór z farbowanej na czerwono skóry (owczej lub koziej) nadającej noszącym ją dość dziwny i egzotyczny wygląd w porównaniu z ubiorem Greków przywykłych do oglądania na co dzień ubioru rodaków jak też sąsiadów zamieszkujących obszar Bliskiego Wschodu (to znaczy białej lub brązowej odzieży lnianej lub wełnianej). Ubieranie się Libijczyków i Berberów w ubiory skórzane przetrwało aż do naszych czasów.7 W narracjach Herodota natrafiamy na ciekawe informacje o życiu ludzi powożącymi wozami i zdolnościach Libijczyków porównywanych z umiejętnościami greckich kolonów. Okazuje się jednak, że między nimi brak jest zasadniczych różnic mimo, że do reguły należy już fakt istnienia różnic między starożytnymi osadnikami i ich poprzednikami. Działo się tak dlatego ponieważ przybywający w niezbyt licznych grupach na nowe obszary byli najczęściej ludźmi młodymi i podstawowym ich celem była akceptacja przez żyjących już tam autochtonów. Jednym ze sposobów takiej akceptacji to poślubienie miejscowej oraz wpływowej osobistości. Dzieci z takich związków, najczęściej dwujęzyczne, z pewnością najwięcej ciekawiło to wszystko co dotyczyło śródziemnomorskiego świata handlu. Gwoli ścisłości należy dodać, że te właśnie tereny Herodot osobiście poznał. Jednakże dalszy ciąg jego narracji stanowi streszczony opis regionów leżących na południe od wybrzeży morskich z informacjami nie tylko ogólnymi lecz także fantastycznymi. Dla pewnej równowagi Herodot przekazał nam widziane osobiście sanktuarium Soiuah gdzie była słynna wyrocznia boga-barana Amona.8. Dla starożytnych Egipcjan był to Amon-Ra czyli wielkie bóstwo solarne przedstawiane raz pod postacią zwierzęcą raz pod postacią człowieka z głową barana lub po prostu jako rogi baranie. Idąc dalej na południe Herodot niespodziewanie odkrywa koczowniczych Garamantów. Dla Herodota określeniem człowieka jest rodzina, ojczyzna, miejsce pochodzenia jego samego lub jego przodków jak również jego dom i jego dobra. Kiedy wiec człowiek pozbawiony jest stałego domu i usiłuje określić swoją tożsamość przynależnością do rodziny, plemienia wówczas spotykają go trudności. Przywołani przez Herodota Garamantowie urządzali polowania na pojazdach zaprzężonych w cztery konie pochodzące od etiopskich troglodytów. 9 Troglodyci odżywiali się wężami, jaszczurkami jak również rozmaitymi innymi gadami. Porozumiewali się językiem niepodobnym do żadnego innego wydając z siebie ostre przypominające mysie piski. Pozostawione przez Herodota 14 opisy implikują, że na Saharze występowały wówczas w dostatecznej ilości źródła z wodą pitną. Oznaczało to, że już wówczas suchy klimat upodobniał się do tego jaki występuje współcześnie. Wzmianki o złożach soli pozwalają myśleć o tym, że już wówczas były eksploatowane (tak jak te znajdujące się w Té≈azza). Zachowanie się Garamantów przypomina zachowania koczowników. Mobilność jak też szybkość poruszania się w czasie podczas polowań10 słabo uzbrojonych etiopskich troglodytów daje podstawy do ich uznania za przodków współczesnych Tubu lub Teda, ludności o cerze miedzianej, słusznej postawy i zwinności której język ma wiele dźwięków świszczących (mysiego pisku ). U Garamantów tak jak u wszystkich ludów Starożytności rydwany (wozy) były prestiżowym instrumentem wojennym przypominającym te używane przez Egipcjan.11 W innym miejscu Herodot poruszył sprawę religii, wyznań i form kultu. Ludność ta oddawała się wyłącznie pod opiekę Słońca oraz Księżyca. Tam też znajdowały się wszystkie bóstwa którym każdy Libijczyk składał dary chociaż ci, którzy zamieszkiwali regiony jeziora Tritonis oddawali się szczególnej opiece Ateny, Trytona i Posejdona. 12 Opisywani przez Herodota Libijczycy zapożyczyli zwyczaj noszenia tarcz Ateny od Greków. Bez mała cały ich ubiór jest ze skóry a wspomniane tarcze nie są wykonane ze skór węża. W istocie Libijczycy zrzucili już z siebie to ochronne odzienie (egida) z koziej skóry ozdobione frędzlami i farbowane na czerwono a Grecy tworzą od tego nazwę egida.13 Według Herodota w Libii także dało się słyszeć towarzyszące ceremoniom religijnym ostre i przenikliwe krzyki gdyż zwyczaj ten jest szeroko rozpowszechniony wśród Libijczyków.14 Po koczownikach libijskich Herodot wspomniał o Libijczykach prowadzących osiadły tryb życia na terenach współczesnej Tunezji. Podziwiał urodzajność tej ziemi oraz dużą ilość i różnorodność zwierząt jaka tam żyje również w lasach. Przy tym skrupulatnie zauważył nawet, że brak tam kozłów jak też dzików. Sami zaś mieszkańcy tych ziem twierdzą, że pochodzą od Trojańczyków. 15 Narracja Herodota nie pomija także i tego, że według przekazów kartagińskich żeglarzy Libijczycy zamieszkujący regiony położone najdalej na Zachodzie handlują z nimi zlotem na migi. Jednakże wykopaliska archeologiczne dowiodły, że Kartagińczycy dotarli nawet aż do wysepki Mogador (nazwali ją Cerné) chociaż nie przekroczyli doliny Draëa. Zachowane napisy i przekazy greckie 16 okazywałyby się wspaniałymi przesłankami o odkrywczych wyczynach kartagińskich. Inne z kolei napisy i przekazy greckie 17 podawały drobiazgowo szczegóły wymiany handlowej między Kartaginą a Etiopczykami z regionu Cerné (Mogador) jeszcze w sto lat po Herodocie. Kartagińczycy wymieniali ze wspomnianymi Etiopczykami przywiezione ze sobą towary na koźle skóry, lwy, leopardy, skóry lub słonie bojowe i skóry ze zwierząt domowych. Etiopczycy ozdabiali się tatuażami oraz pili z naczyń z kości 15 słoniowej. Ich żony nosiły naszyjniki z kości słoniowej a nawet ich włosy ozdobione były kością słoniową. Według przekazu wspomniani Etiopczycy są najwyżsi spośród znanych Grekom ludzi ponieważ ich wzrost dochodzi do blisko dwóch metrów a ponadto są najładniejszymi ze wszystkich ludzi, są dobrymi jeźdźcami, rzucają oszczepem oraz są dobrymi łucznikami. Odżywiają się mięsem i piją mleko oraz wyrabiają sporo wina w swoich winnicach 18 , które wywożą Fenicjanie. Ponadto mają sporej wielkości miasto do którego dopływają handlowe statki fenickie. Zgodnie z przekazami mieszkańcy dalekiego zachodu kontynentu północnoafrykańskiego wymieniali produkty naturalne (skóry, kość słoniową, wino) na produkty wykonane przez człowieka: egipskie pachnidła, ceramikę attycką itp. jednakże nie ma wzmianki o złocie. Starożytni przybysze z Europy poszukiwali rzadkiego w Europie złota do wyrobu biżuterii, prestiżowych ozdób oraz od VII wieku p.n.e. do wyrobu monet. Pokaźnym źródłem tego kruszcu była Afryka, które wywożono do Egiptu prawdopodobnie rzekami Senegal i Niger. Wozy ciągnione wówczas przez dwa lub cztery konie przemierzały Saharę prawdopodobnie kierując się ku północy wzdłuż szlaków którymi kilka wieków później podążały wielbłądy z kilkunastoma gramami cennego kruszcu. Nieco później grecki geograf Strabon (58-25 r. p.n.e.) wspomniał o Marusinach19 czyli tych samych, których Herodot nazywał Libijczykami zamieszkującymi daleki zachód kontynentu północnoafrykańskiego. Według niego chociaż na ogół jest to szczęśliwa kraina jej mieszkańcy (Marusinowie) prowadzą jednak w większości życie koczownicze. Nie mniej jednak ludzie ci bardzo lubią pewne zajęcia, ozdabiają fryzury, brody, noszą biżuterię, dbają o zęby oraz paznokcie...Do prowadzenia przez większą część życia walk używają koni i oszczepu jak też specyficznej uzdy względnie jeżdżą na oklep. Żyjący bardziej od nich na południe oraz w sąsiedztwie Etiopczyków zachodnich Pharuzjanie i Murzyni podobnie jak Etiopczycy są łucznikami. Również tak jak tamci posługują się rydwanami bojowymi. Podczas podróży przez pustynię rzadko widać wśród Marusinów Pharuzjan. Jeśli już są w podróży zawieszają pod brzuchami koni bukłaki napełnione wodą. Tym sposobem docierają oni nawet aż po Cirtę 20 przemierzywszy najpierw krainę bagien i jezior.21 Rzymski naturalista Pliniusz Starszy (zm. 79 r. n.e.) przekazał potomności następującą informację bezpośrednią mówiącą o tym, że Swetoniusz Paulinus (który był konsulem) oraz pierwszym z rzymskich dowódców, który przeszedł przez łańcuch gór Atlasu. Dotarł tutaj w ciągu dziesięciu dni po czym szedł jeszcze dalej aż za rzekę która nazywa się Ger 22 - i jeszcze dalej przez pustynię z której wyzierały w różnych punktach czarne skałki podobne do wypalonych miejsc. Według niego mieszkańcy którzy zamieszkują sąsiadujące lasy wraz ze słoniami, rozmaitymi zwierzętami oraz wężami nazywani są Kanaryjczykami ponieważ żyją jak psy (łac.:canes).23 16 Przytaczana często przez podróżników Wojna Jugurty rzymskiego historyka Sallustiusza również umożliwia głębsze wniknięcie w świat libijsko-berberski. Chociaż Sallustiusz (86-35 r. p.n.e.) dał przede wszystkim opisy książąt i przywódców będących sprzymierzeńcami lub wrogami Rzymu jego opisy pozwalają nam wyobrazić sobie ich sposób życia, organizacji jak też ich upodobań oraz ambicji. Ponadto można także dokonać oceny wagi jak i znaczenia narzuconej Berberom przez Kartaginę (a później przez jej rywala Rzym) władzy. Pamiętać należy, że dla starożytnych Greków i Rzymian zachodnie połacie Afryki Północnej dosłownie traktowane były jako koniec świata, kraniec ziemi zamkniętej przez ocean w wodach którego co wieczór pogrąża się słońce. W nadmorskich regionach Bliskiego Wschodu w VIII wieku p.n.e. pojawiły się miniaturowe państewka, miasta-porty, czasami wzniesione na niewielkich wysepkach (jak np. Tyr) często pozbawione oparcia na stałym lądzie których mieszkańcy dysponując statkami i dobrymi żeglarzami żyją z morza i handlu morskiego. Częste zawierane przez te miasta-porty ciche umowy wpływają z czasem na pojawienie się morskich potęg dzielących między siebie odkryte obszary i korzyści. Północne wybrzeża Morza Śródziemnego spenetrowali Grecy natomiast Fenicjanie skierowali własne zainteresowania na południowe brzegi tego morza czyli na Egipt (gdzie już na zawsze stali się najpoważniejszymi handlarzami), Libię, Afrykę Północną a nawet poza Słupy Herkulesa - czyli Cieśninę Gibraltarską, po czym posuwając się wzdłuż wybrzeży Maroka dotarli do wyspy Mogador. Niekorzystne warunki życia w takich miastach-państwach fenickich nie gwarantowały jego mieszkańcom niczego i z powyższego powodu imperatywem stała się dla nich intensywna działalność handlowa i wytwórcza (faktorie ceramiki, tkackie, szklarskie, broni wykonanej z brązu a później także z żelaza). Nic dziwnego, że w centrum zainteresowania fenickich osadników znalazły się afrykańskie wybrzeża (zwłaszcza dzisiejszej Tunezji) wraz z południowo-wschodnimi wybrzeżami Hiszpanii. Tradycje jak i poetycko upiększone legendy przypisują założenie Kartaginy (dosł.: Kart Hadash ,Nowe Miasto) Dydonie, królowej Tyru. 24 W rzeczywistości Kartagina przed 700 r. p.n.e. była zaledwie skromną osadą przypominając swoją poprzedniczkę Utiqę. W jej sąsiedztwie około 600 r. p.n.e. rozwijały się takie kolonie fenickie jak: Leptis (w Trypolitanii), Hadrumentum (Susa) w Tunezji, Tipasa (w Algierii) oraz na wybrzeżu atlantyckim Lixus (Larache) i Cerné (Mogador). Leżąca na dogodnym szlaku morskim Kartagina (200 km od wybrzeży Sycylii) dysponując własnymi koloniami z czasem po zniszczeniu miast fenickich przez wojska asyryjskie, które okupowały Egipt (671 r. p.n.e.) oraz zajęciu Tyru przez babilońskiego króla Nabuchodonozora utrwaliła swoją siłę stając się handlową stolicą Fenicjan którzy osiedlili się w jej koloniach na 17 zachodnich wybrzeżach Morza Śródziemnego. Od strony wnętrza kontynentu afrykańskiego żadna wówczas siła zewnętrzna nie zagrażała Kartaginie. Nie ulega wątpliwości, że początkowo Kartagina musiała jednak płacić trybuty (podatki) osiedleńcze sąsiadującej z nimi społeczności miejscowej. Z czasem takie postępowanie powoduje wzniesienie solidnych murów obronnych zdolnych odeprzeć od strony lądu ewentualne ataki ze strony najeźdźców. Z kolei morze było wystarczającym dostarczycielem bogactw dla dalszego rozwoju bez narażania się na jakiekolwiek niebezpieczeństwo gdyż zdolności obronne fenickich marynarzy były w stanie odeprzeć wszelkie ataki hipotetycznych napastników. Hegemonistyczne zapędy Fenicjan na Półwyspie Iberyjskim zaniepokoiły jednak Greków. Dowodziły tego ponoszone przez nich klęski w Zatoce Neapolitańskiej oraz przy północnym wybrzeżu Sycylii (Himera - 400 r. p.n.e.), które odepchnęły Kartagińczyków ponownie ku wybrzeżom Afryki. Kartagina solidnie umacniając się na afrykańskim wybrzeżu pod koniec V w. p.n.e. anektuje wszystkie miasta oraz faktorie libijsko-fenickie na wybrzeżach Zatoki Mała i Wielka Syrta oraz miasta-faktorie położone na wybrzeżu przyległym do dzisiejszych okręgów Konstyntyny, Algieru i Oranu oraz wybrzeżu marokańskim aż do Tingi i Cerné. Ludność tych miast-faktorii mówiła językiem punickim i modliła się do tych samych bóstw. Także obszary znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie Kartaginy zostały przez nią zaanektowane. Były to równiny środkowej Medżerdy i Bizancjum zaopatrujących w podstawową żywność (pszenicę oraz oliwę) szybko rosnącą ludności.25 Bogactwa Kartaginy pozwalały żyć na wysokiej stopie i obrastać w dostatku tak jak w miastach helleńskich i w razie konieczności powołać pod broń zaciężne wojska złożone z okolicznych ochotników jak Berberzy, Gétulowie, Etiopczycy itp. Wzorem wszystkich kolonii fenickich także Kartagina była miastem żyjącym z handlu morskiego. Jej przywódcy wywodzą się spośród najbogatszych i najbardziej wpływowych rodów trudniących się handlem takich jak Magonowie czy Barca (z której wywodził się Hannibal). Aby jednak utrzymać przez dłuższy okres monopol na wymianę należało, przynajmniej w niektórych regionach, utrzymywać na bezpieczny dystans każdego rywala i konkurenta. Nic dziwnego, że również Kartagina nie mogła sobie pozwolić na lekceważenie takich spraw w Afryce. Właściwemu zabezpieczeniu własnych statków handlowych służyły Kartaginie dobrze uzbrojone okręty wojenne stacjonujące na całej afrykańskiej linii brzegowej zapewniając tym samym bezpieczeństwo handlu.26. Ze wspomnianych obszarów ściągane są podatki, prowadzona jest działalność handlowa oraz zawierane są umowy z lokalnymi przywódcami. 18 Interesy Kartaginy nie różniły się od interesów ich libijskich czy berberskich sąsiadów, którzy dostarczali drewna potrzebnego do budowy floty oraz domów, skóry, wełny, które zasilały warsztaty, oliwy, pszenicy, ryb, mięsa spożywanego na miejscu i wywożonego na eksport. Chociaż obszar na którym władała Kartagina był ograniczony jej wpływy nieprzerwanie trwały przez siedem wieków. Kartagińczycy w czasie swego panowania nigdy nie narzucali własnej cywilizacji Berberom jednakże ci będąc w ciągłych z nimi kontaktach nauczyli się ich języka, przyjęli techniki i kulturę jak też bóstwa fenickie. Wydaje się, że przykład Kartaginy jako miasta zorganizowanego, utrzymywanego w ryzach i rozkwitającego nie był czymś obcym w procesie powstawania berberskich księstw których przywódcy potwierdzali własny autorytet pertraktując z Kartaginą natomiast ich wyższość nad niezdyscyplinowanymi poddanymi objawiała się w punickiej mowie oraz piśmie. Na morskim pograniczu i w bliskim sąsiedztwie Kartaginy pojawia się królestwo Massylesów. Na zachód od niego aż po Muluija leży królestwo Massessylesów natomiast jeszcze bardziej na zachód od Muluija w górach i wyżynach Atlasu znajdowało się królestwo Morów czyli ludzi zachodu. Kartagińczycy jako ludzie interesu nigdy nie interweniowali w sprawy przywódców lokalnych. Jednak w razie potrzeby potrafili posługiwać się pieniądzem a nawet dobrze zapłacić swoim wasalom. Często niespokojni i dążący do usamodzielnienia się książęta berberscy, są jednak lekceważeni przez kartagińskich suwerenów. Są oni zawsze pewni, że w potrzebie mogą liczyć nie tylko na ich pomoc lecz również sami udzielają wsparcia w przypadku konfrontacji z rywalami. Generalnie Kartagina i książęta berberscy w chwilach potrzeby wzajemnie służyli sobie pomocą. Jednym z pierwszych z poważniejszych konfliktów w trakcie którego Kartagina zaapelowała o wsparcie do Berberów dotyczył oporu Greków na Sycylii a potem starcia się z Rzymem podczas pierwszej wojny punickiej. Powodem ciężkich wojen prowadzonych przez Kartaginę i Rzym była dominacja nad Sycylią przy czym same spory między Messyną a Syrakuzami stanowiły jedynie mało znaczący pretekst do ich rozpoczęcia. Pierwsza wojna punicka (264-241 r.p.n.e.) kończy się porażką Kartaginy mimo wysiłków Hamilkara Barki oraz całej Sycylii stawienia czoła Rzymowi na morzu w starciu w 241 r. p.n.e. (Wyspy Egates??) W ten sposób Rzym czyni z Sycylii pierwszą prowincję nakładając na Kartaginę olbrzymie kontrybucje wojenne.Kartagina odczuła ciężar porażki. Około 70 tysięcy najemników aktywnie zaangażowanych w walki na Sycylii - głównie jeźdźców numidyjskich – zbuntowało się kiedy nie otrzymali wcześniej im obiecanych pieniędzy za służbę. Straty 19 poniesione z tego tytułu najemnicy postanowili sobie wynagrodzić rabunkami oraz splądrowaniem miasta i jego okolic. Podczas marszu na Scie Hamilkar dokonuje masakry wielu tysięcy spośród nich. Ci co przeżyli zebrali się wokół Mathosa - jednego z energicznych przywódców numidyjskich. W tym samym czasie inny z przywódców numidyjskich Navaras przeszedł na stronę Hamilkara z zamiarem stłumienia wystąpień buntowników. Hamilkar odwdzięcza się jemu najlepszymi stanowiskami oraz daje jedną ze swych córek za żonę. Rekompensatą utraty Sycylii dla członków bogatych rodów władających Kartaginą oraz Hamilkara i jego zięcia Hasdrubala była aneksja wschodnich wybrzeży Hiszpanii bogatych w kopalnie srebra. Wydarzenie to poważnie zaniepokoiło Focenów27 mieszkańców tej greckiej kolonii będących sprzymierzeńcami Rzymu gdyż zagrażało to tam ich dotychczasowym wpływom. Skutkiem tych ich niepokojów było wciągnięcie Rzymu do nowego konfliktu z Kartaginą którym była druga wojna punicka (218-202 r.p.n.e.).Błyskotliwe zwycięstwa w potyczkach Hannibalem, który zaatakował Rzym na jego własnym terytorium (Trebia, Jezioro Trazymeńskie, Kanny niedaleko Bari) nie powstrzymały Rzymian świadomych grożącego im niebezpieczeństwa przed wzmocnieniem własnych legionów. Jeden z ich bohaterskich dowódców Publiusz Korneliusz Scypion przeniósł walki na teren Afryki Północnej oraz zawarł sojusz z Masynissą królem Numidii Wschodniej (Massylowie). To niewielkie położone w granicach Kartaginy królestwo oraz inne królestwo numidyjskie Masessylesów i ich władca Syphax dotychczas wiązały układy przyjaźni z kartagińskimi wielmożami. W samym królestwie Massylesów trwały spory o sukcesje. Pamiętać trzeba, że u Berberów walka o sukcesję jest dość częstym zjawiskiem. W tym przypadku przeciwstawili oni Masynissie swego kandydata. Syphax tym samym wplątał się w wojnę prewencyjną z Masinissą. Okazało się jednak, że również niczego nie dawała przewaga liczebna Masynissy. Dotychczas wierne mu oddziały rozproszone w terenie górzystym przeszły wkrótce do walki partyzanckiej która nie tylko zrujnowała oddziały Syphaxa ale doprowadziła do ruiny wskutek rabunków i grabieży samych Kartagińczyków o jakich wspominał Tytus Liwiusz. 28 Dowódcom rzymskim natomiast bardziej zależało na wyciąganiu osobistych korzyści z tych wojen a ich podstawowym celem było szybkie pomnażanie fortun jeszcze podczas trwania walk. Niewątpliwie najwięcej niezadowolenia z dotychczasowych wojen punickich wykazywał Masinissa, król Massylesów. Początkowo był księciem bez własnego królestwa jednakże wyróżniał się odwagą, wytrwałością, posiadał cechy dobrego jeźdźca oraz doskonale znał teren. Wszystko to czyniło z niego wartościowego sprzymierzeńca. Jego życiowa szansa pojawia się kiedy porzucając podczas walki oddziały kartagińskie popełnia zdradę przyłączając się do oddziałów rzymskich dowodzonych przez Sycpiona. Niebawem 20 podczas drugiej wojny punickiej odnosi wraz z nim decydujące zwycięstwo nad Kartagińczykami. Syphax jako wierny sprzymierzeniec Kartaginy zostaje uwięziony natomiast Masinissa zostawszy generałem rzymskiego dowódcy Laeliusa wkroczył z nim jako pierwszy do Cirty 29 stolicy Masessylesów z zakutym w łańcuchy Syphaxem. Ostatecznie alians Masinissy z Rzymem zagwarantował mu przejęcie na własność dotychczas posiadanych przez Syphaxa ziem oraz królewską władzę nad całą Numidią. Masinissa umiejętnie wykorzystał swoją dotychczasowa uprzywilejowaną sytuację która doprowadziła do tego, że stał się niekwestionowanym i wartościowym sprzymierzeńcem Rzymu. Jego agresywne poczynania pod adresem Kartaginy doprowadzają do stopniowego odrywania od niej tych fragmentów ziem które jeszcze były pod jej panowaniem. Rozbrojona przez Rzym Kartagina wystawiona została na długie i bolesne prowokacje króla Numidii, który nie mając nic do stracenia parł nadal do nowych konfliktów. Znajdująca się w sytuacji bez wyjścia Kartagina zdecydowała się na posłanie swoich oddziałów przeciwko nienasyconemu Masinissie którego nie była w stanie odsunąć od władzy. Ten krok Kartaginy został wykorzystany przez Rzym jako pretekst pogwałcenia układów zabraniających jej odbudowy własnych sił zbrojnych i podjęcia walk na nowo. Trzecia wojna punicka (150-146 r. p.n.e.) ostatecznie kończy się całkowitym zniszczeniem Kartaginy po długim oblężeniu. Z kolei Rzym tworzy z obszarów pozostałych po pokonaniu afrykańskiego rywala drugą Prowincję Afryki. Niewątpliwym jest fakt, że Rzym nawet bez wsparcia ze strony Masinissy podjąłby się działań zaczepnych wobec Kartaginy. Bynajmniej to nie Masinissa dyktował Katonowi Starszemu jego sławne słowa delenda est Cartago 30 lecz były podyktowane czynnikami gospodarczymi ponieważ Kartagina była dla morskiego portu Rzymu Ostii poważnym konkurentem. Stan ten oznaczał, że dla dwóch rywali handlowych na zachodnim akwenie śródziemnomorskim nie było w ogóle miejsca. Mimo tego jednak narzuca się mimowolnie kwestia czy Rzym szybko odniósłby zwycięstwo nad przeciwnikiem bez wsparcia udzielonego przez Masinisse, który Kartaginę atakował od tyłu. Chociaż Masinissa bardziej niż jakikolwiek inny książę berberski przyczynił się do zniszczenia Kartaginy zapożyczył od niej jednak to co miała najlepszego. Nic dziwnego, że za oficjalny przyjął u siebie język punicki, bił monety przypominające monety kartagińskie, stworzył prawdziwy dwór z etykietą dworską zapożyczoną ze wschodu oraz nosił diadem 31 będący oznaką godności monarszej i ozdabiał pomniki swojej stolicy Cirty. Potwierdzeniem jego władzy królewskiej były próby określenia zasady sukcesji do tronu i zapoczątkowanie systemu przypominającego pewną formę administracji. W istocie berberski Aguellid 32 od początku utrwalał władzę opierając się na niekwestionowanych 21 zaletach przywódcy wojennego oraz koneksje z jakimś sławnym przodkiem. Wynik tych zabiegów był taki, że powoływać się zaczęli na powinowactwa z mitycznymi postaciami. Chociaż ich władza była dziedziczna to praw do niej nigdy precyzyjnie nie określono. Przykładem byli Massylesowie u których następca tronu był zarazem najbliższym, najstarszym oraz najbardziej doświadczonym krewnym panującego władcy (czyli bratem, kuzynem lub bratankiem). Zasady sukcesji do tronu kształtowane zwyczajami bądź walką często niosły na sobie znamiona zagrożenia z zewnątrz. Z tego też powodu Aguellid praktycznie dążył do ustanowienia swoim następcą synów jednakże pod warunkiem, że byli to jego synowie z prawego łoża. Masinissa próbował również utrwalić w swoim królestwie zasadę sukcesji z ojca na syna. Chociaż w stosunku do króla wśród Berberów panowała zasada pełnego posłuszeństwa wszystkich wobec niego to jednak brak bezpośredniej administracji sprawiał, że każdy z przywódców grupy (lub plemienia) . narzucał w określonej sferze władzy podwładnym zasadę posłuszeństwa i tym samym także jego autorytet zyskiwał na znaczeniu. Przypuszcza się, że już bardzo wcześnie berberskie wioski (osady) wyróżniały się oryginalną organizacją. Była nią pewna postać swobodnie ukształtowanego zgromadzenia - takiego jak Ñama'a - złożona z najważniejszych notabli, którego decyzje automatycznie obowiązywały wszystkich członków społeczności. Wioski (lub osady) rządziły się samodzielnie przy pomocy instytucji municypalnych podobnych w formie do funkcjonujących w miastach punickich czyli z senatu (to jest rady miejskiej) oraz lokalnych magistratów które nosiły nazwę sufetów (sufetes ) 33 Z kolei brak bezpośrednich rządów królewskich nie oznaczał ograniczenia autorytet monarchy w państwie. Bywało również i tak, że co odważniejsi poddani króla ośmielali się mu wręczać łapówki w formie wierzchowców. Berberzy posiadający takie cechy jak skłonność do anarchii, zazdrosne strzeżenie własnej wolności i niezależności czy duch buntowniczości zawsze gotowi każdemu się przeciwstawić nie są społecznością łatwą do rządzenia. Nic dziwnego, że ich władcom nie pozostawało nic innego poza ciągłym rozdawaniem dóbr i utrzymywanie terroru. Król berberski będąc największym bogaczem i właścicielem ściągał znaczne podatki ze swoich posiadłości nakładając również rozmaite obowiązki na podległe sobie miasta czy też prowadzących osiadły tryb życia rolników chroniących królewskich ziem przed rabunkami koczowników. Dochodów dostarczały mu opłaty celne, rozmaite podatki itp. Często zdarzało się, że obciążenia takie były przekazywane w naturze. Stan taki oznaczał, że władca okazywał się być najpotężniejszym z kupców-handlarzy obracającym produktami pochodzącymi z uprawy ziemi. 34 Z kolei w kontaktach z koczowniczymi plemionami żyjącymi na odległych i trudno dostępnych obszarach król z konieczności zmuszony był do stosowania zasady dobrowolnego 22 godzenia się z nimi. Również zdarzało się często, że władca zapobiegając dokonywanym przez nich rabunkom, przyciągał ich do siebie drogą prowadząc wymianę handlową bez przymusowego ich sobie podporządkowania. Jednakże w sytuacji uporczywego powtarzania się rabunków ze strony koczowników władca bezwzględnie karał złoczyńców. Sprawowanie godności monarszej u władców berberskich nigdy nie było zadaniem łatwym ponieważ na ich barkach spoczywał praktycznie wszystko. Monarcha taki dysponował kadrą rozmaitych urzędników wykonujących jego polecenia: sekretarzy, intendentów, skarbników, posłańców (na usługach lokalnych) chociaż nie sensu stricto nie było tu korpusu urzędniczego. Chociaż brak było ministrów władcy ci dysponowali rzeszą zaufanych przyjaciół i konfidentów wykonujących tajne misje (dyplomatyczne oraz militarne). Takimi jego przyjaciółmi bywali najczęściej członkowie jego własnej rodziny, przywódcy dużych plemion, ważne osobistości obdarzane królewskim zaufaniem. Nie oznaczało bynajmniej aby otoczenie monarsze cieszyło się jednakim zaufaniem ze strony następcy tronu, który z natury nie ufał nikomu. Monarcha odpłacał się także łaską za sumienną służbę jak również odpowiednio wyposażał oddziały. Do tych służył mu jego skarbiec którym były kawałki cennego kruszcu głównie pod postacią obcych pieniędzy (punickich, greckich, rzymskich). Działo się tak dlatego ponieważ pieniądz bity przez numidyjskich i mauretańskich władców wykonany był z brązu lub ołowiu a bardzo rzadko ze srebra. 35 Berberski Aguellid będący głównodowodzącym siłami militarnymi musiał się troszczyć o swoje wojsko składające się ze stałej i regularnej siły spełniającej rolę jego osobistej gwardii, następnie sił o charakterze policyjnym jak również rozmaitych garnizonów rozmieszczonych w punktach strategicznych i innych oddziałów pomocniczych, które w razie zagrożenia z zewnątrz mogły zwracać się o pomoc do silniejszych sprzymierzeńców (Kartagina, Rzym). Wspomniane tutaj regularne, dowodzone przez oficerów oraz dobrze uzbrojone, zdyscyplinowane oraz wyćwiczone 36oddziały przez cały czas pełniły służbę przy władcy. Ich trzon stanowiły oddziały lansjerów gotowe do działań w każdej sytuacji. Licznie prezentowali się również nie tylko członkowie rodu królewskiego lecz także członkowie przywódców plemiennych oraz zaufani przyjaciele królewscy. Elitarne oddziały także dzieliły się na liczne grupy. I tak najważniejsza rola w walkach, rozmaitych najazdach czy operacjach typu policyjnego przypadała kawalerii która będąc grupą doborową i prestiżową już w świecie antycznym zyskuje rozgłos jako kawaleria numidyjska. Natomiast piechota lekka i ciężka przypominały podobne oddziały występujące w legionach rzymskich. Monarcha zaciągał także na swoją służbę najemników (zwłaszcza łuczników oraz obsługujących machiny oblężnicze). 23 Do sił militarnych zaliczano także oddziały tworzone z kontyngentów dostarczanych przez podległe władcy plemiona które zobowiązane były do stawienia się na placu w przypadku apelu królewskiego nawołującego do wojny. Koniec operacji militarnych (czy też służby) zwalniał uczestników działań militarnych od dalszej służby po czym powołani wcześniej pod broń powracali do miejsc swego zamieszkania. Wracające na swoje tereny grupy składały się z elementów rozmaitego autoramentu które dość często musiały także staczać potyczki z partyzantką operującą w trudno dostępnych oraz dobrze sobie znanych terenach. Bywało i tak, że mało przydatne w rzymskiej strategii elementy właśnie na nieznanych obszarach doskonale sobie radziły. Masinissa który najwięcej skorzystał na klęsce Kartaginy zapożyczył od niej to wszystko to nadal było przydatne dla wzmocnienia swojej pozycji jak też państwa którym władał. We własnych domenach położył podwaliny pod administrację oraz wcielał w życie teorie kartagińskiego agronoma o imieniu Magon. 37 Masinissa jako człowiek, któremu sprzyjało szczęście oraz bystry obserwator szybko podejmujący trafne decyzje posiada cechy zdolnego dyplomaty, którego żadne skrupuły nie powstrzymywały od określony działań. Ponadto jest dobrym administratorem otwartym na wszelkie nowości mogące znaleźć praktyczne zastosowanie w codziennym życiu. Własnym prestiżem oraz siłą byłby w stanie gruntownie przekształcić rządzoną przez siebie Numidię w państwo godne tej nazwy gdyby udało mu się powstrzymać nieustanne spory rodzinne i plemienne. Zjednoczona pod kierownictwem wpływowej osobistości Numidia byłaby w stanie odgrywać znaczącą rolę w Afryce. Gwarantujący z troskliwością własne poparcie w procesie tworzenia administracji w Prowincji Afrykańskiej Senat Rzymski zabiegał dbał również o utrzymywanie poprawnych stosunków z lokalnymi władcami wśród których Masinissa był najbliższy. Pełna kontrola wydarzeń w Numnidii zmuszała go do zajęcia się sprawą sukcesji do władzy po sobie. Okazało się, że kwestia sukcesji do władzy w Numidii spowodowała inny od zamierzonego rozwój wydarzeń. Po długim i spokojnym panowaniu Masinissa mając 90 lat umiera w 148 r. p.n.e. pozostawiając trzech prawowitych synów: Micipsa, Gulussa oraz Mastanabala. Aby uniknąć groźnej walki o władzę Masinissa przed śmiercią ustanawia on Rzymianina i swego przyjaciela Scypiona Emiliana38 pełnomocnikiem z zadaniem uregulowania sukcesji. Tym samym obdarzył on obcokrajowca większym zaufaniem niż członków swojej rodziny. Scypion nie postąpił według rzymskich zwyczajów pozostawiając królestwo Masinissy jego synom w stanie niepodzielnym. Bracia solidarnie dzielili między sobą władzę majestatu królewskiego przy czym jeden sprawował władzę nad administracją natomiast dwóch pozostałych zajmowało się sprawami sprawiedliwości i wojny. 24 Żaden z zachowanych przekazów nie pozwala jasno stwierdzić tego co mógł określić tam Scypion. Można jedynie przypuszczać, że postąpił zgodnie z utrwaloną tradycją berberską oraz stosownie do woli zmarłego monarchy. Oznaczało to, że dóbr głowy rodu nie potraktowano jako jego osobistej własności lecz jako ogólne i niepodzielne dobro nad którym pieczę powierzano dla najwyższego dobra ogółu 39 jednemu z rodu (tutaj pieczę nad majątkiem sprawowało trzech jego synów) ale w testamencie królestwo przypadało jednak jednemu z prawowitych lecz już dorosłych synów - Adherbalowi i Hiempsalowi i adoptowanemu bratankowi Jugurthcie. Adopcja Jugurty została przekazana w szczegółach przez rzymskiego historyka Sallustriusza (86-34 r. p.n.e.) który podał nawet jej powody. Otóż Jugurta pochodził z nieprawego łoża 40 , jednak doszedłszy dojrzałego wieku, zdobył sławę oraz zdolności wojownika i dowódcy łącznie z olbrzymia popularnością. Nic dziwnego, że w obliczu tej bardzo silnej osobowości młodzi oraz prawowici spadkobiercy do władzy okazali się być dla niego jedynie słabym tłem. Ponadto Jugurta zdobywa sobie przyjaźń Scypiona-Emiliana (185129 r. p.n.e.), która ułatwiła mu lepiej zapoznać się z rzymskimi politykami oraz poznać ich słabości. Kurtuazyjna oraz serdeczna treść listu do Scypiona wyrażała również wolę, że Jugurta winien objąć władzę. Micipsa działał zgodnie z powiedzeniem «Odłóż miecz którym nie dasz rady pozbawić kogoś życia». Adopcja swego olśnionego sławą oraz bohaterskiego i odważnego bratanka jak też zrównanie go w prawach dziedziczenia ze swymi synami Micipsa oddawał mu to co się faktycznie należało. On sam zresztą znalazł się wcześniej w podobnej sytuacji ze swoimi braćmi i na tym źle nie wyszedł. Poruszając sprawę królów tekst jednak niczego nie przekazuje ani o buntach ani o niezadowolonych. Rządy ich nie były jednak ciężkie dla poddanych a życie lokalne toczyło się normalnym trybem. Ze swej strony Jugurta chociaż wyróżniała go niecierpliwość oraz ambicja, dowiódłszy swych zalet, cieszył się przyjaźnią potężnych sprzymierzeńców rzymskich i obecność przy nim synów Micipsa mu nie przeszkadza. Jednakże wraz ze śmiercią króla Numidii (118 r. p.n.e.) Jugurtha dokonuje podziału terytorialnego królestwa i morduje Hiempsala. Wkrótce Adherbal – podobnie jak jego ojciec i sławny dziadek, sprzymierza się z Rzymem. Celem tego przymierza była namowa Senatu rzymskiego do interwencji w jego sprawie przeciwko okrutnemu kuzynowi i rywalowi. Okazało się wkrótce, że Senat rzymski wahał się angażować środki w daleką wojnę i zajmować miejsce po stronie jednego z dwóch pretendentów do władzy. Faktem było, że Jugurta oddał Rzymowi wartościowe równocześnie uroczyście składając obietnicę Micipsie i 25 jego synom natomiast rzymski Senat miał wdanym momencie o wiele ważniejsze sprawy do załatwienia w swoim bezpośrednim sąsiedztwie. Kwestię tą rozstrzygnięto w ten sposób, że zaakceptowano stan dokonany uznając władzę Jugurty nad Zachodnią Numidią natomiast Adherbala uznano za władcę Numidii Wschodniej przylegającej do rzymskiej Prowincji Afrykańskiej. W sferze różnych spraw Jugurtha korzystał ze sposobności oraz odnawiał przyjaźnie z niektórymi senatorami rzymskimi swobodnie nadając im przywileje oraz zapominając o mądrych radach Scypiona. Coraz śmielsze poczynania Jugurty skłaniają go do napadu na Cirtę oraz zabicia Adherbala (113 r. p.n.e.). Jednakże jeszcze poważniejszym błędem z jego strony była masakra pochodzących z Italii kupców, którzy jako uciekinierzy znaleźli wówczas schronienie w mieście jego kuzyna. W tej sytuacji Senat rzymski zdecydował się pomścić śmierć swych kupców oraz wysłać oddziały (112 r. p.n.e.) przeciwko winnemu zdrady i buntu Jugurtcie. W wojnie z Rzymem Jugurtha również podobnie jak wcześniej Masinissa wykazał się cechami dobrego stratega wykorzystującego nie tylko ataki z ukrycia lecz również dobrze sobie znane warunki terenowe, nękając nieprzyjaciela na różne sposoby a nienasycony w swych aspiracjach usiłował nawet przekupić rzymskich generałów. Chociaż rzymskie legiony dowodzone przez Metellusa i Mariusa odniosły zwycięstwa pod Vaga (119 r. p.n.e.) oraz pod Muthal nie były to jednak ostateczne zwycięstwa. W końcu jeden z rzymskich dowódców Mariusa Sylla wdał się w negocjacje z królem Mauretanii i teściem Jugurty Bocchusem który przekazał (105 r. p.n.e.) nieprzyjaciołom Jugurtę. Rzymianie przewieli go do Rzymu po czym wtrącili do więzienia gdzie umarł z głodu. Afrykańska przygoda nie popychała jednak Senatu rzymskiego do mieszania się w wewnętrzne sprawy królestw berberskich jak też nie dokonywano zmian granic rzymskiej Prowincji Afryki. Natomiast Bocchus w nagrodę poszerzył obszary Zachodniej Numidii a Numidię Wschodnią nadano innemu z młodszych synów Masinissy – Gaudzie. Posunięcia Rzymu wyróżniała konsekwencja ponieważ po Gaudzie tron Numidii przeszedł na Jubę I syna Hiempsala. Z obszarów Mauretanii znajdujących się przed połową I wieku p.n.e. pod władaniem królów na których Rzym nie interweniował zachowały się jedynie imiona niektórych z nich. Tak Baga władał w 205 r. p.n.e., Bocchus rządził pod koniec II oraz na początku I w. p.n.e. po którym niejaki Bogud (syn Bocchusa) i po rządach którego brak jest imion jego następców. Natomiast w I w.p.n.e. na terenie Mauretanii istnieją dwa królestwa: na wschodzie włada Bocchus a na zachodzie - Bogud. Trudno orzec czy obaj władcy noszący tak jak ich poprzednicy podobne imiona należą do tego samego rodu. Chociaż brak jest faktów to potwierdających nie wyklucza się takiej możliwości. Walki jakie mają miejsce pod koniec republiki rzymskiej - głównie między Juliuszem Cezarem a Pompejuszem - ściągnęły 26 na tereny afrykańskie nie tylko znaczne zastępy przywódców rozmaitych grup lecz również awanturników. W tym też czasie Berberscy książęta popełnili poważny błąd mieszając się w kłótnie i spory które ich bezpośrednio nie dotyczyły. Wydawało się, że w nadziei na odegranie bardziej subtelnych ról osobiście mieszali się i likwidowali własnych rywali. W istocie jednak byli wykorzystywani oraz kierowani przez Juliusza Cezara i Pompejusza czyli ambitniejsze od nich osoby z którymi nie mogli się równać. Nieporozumienia i waśnie między berberskimi władcami szybko zniszczyły dzieło Masinissy. Juba I stanął po stronie obrońcy Senatu Pompejusza natomiast Bocchus II z Mauretanii zadeklarował się po stronie sprzymierzeńców Cezara którego jedynym marzeniem było poszerzenie obszarów Numidii kosztem Juby i korzyści jakie osiągnął Bacchus I za zdradzenie Jugurthy. Nowy kierunek polityki Rzymu królestw berberskich było zwycięstwo Juliusza Cezara nad Pompejuszem.Po klęsce wojsk Pompejusza pod Thapsus w 46 r. p.n.e. (na płd.-zach. od Hadrumentum) Juba które położyło kres niepodległości I popełnił samobójstwo którego wówczas jeszcze małoletni syn Juba II został posłany do Rzymu na wychowanie w tej samej co Cezar rodzinie. Królestwo Numidii podzielone zostało na trzy części. Część wschodnia stała się nową prowincją rzymską o nazwie Africa Nova a część centralna przypadła jednemu z rzymskich kondotierów Sittiusowi aby mógł tam osiedlić pochodzących z Italii najemników. Przypuszcza się, że ten przywódca najemników służył lokalnym berberskim przywódcom w zamian za wynagrodzenie ponieważ opierali się oni podczas rozmaitych niekończących się sporów i waśni z sąsiadami lub członkami własnej rodziny na sile najemnej. Z kolei część wschodnia chociaż powiększyła obszary królestwa Bocchusa została w rzeczywistości protektoratem rzymskim. Polityka kolonizacyjna Juliusza Cezara obejmowała osadzenie na miejscu zburzonej Kartaginy (tzw. "colonia Julia Carthago ") pod auspicjami boskiego Juliusza (Divus Julius )41 sprowadzonych z Italii 3000 osadników ponieważ nawet pod pozorem skromności, ten pogromca Galii oraz wywodził swoje pochodzenie od Eneasza oraz innych mitycznych oraz boskich przodków. W konsekwencji Oktawian, bratanek i następca Juliusza Cezara stając na czele Imperium Rzymskiego otrzymał boski przydomek Augusta. Powstanie Imperium Rzymskiego kładzie kres niezależności królestw berberskich. Po śmierci Sittiusa Numidia Środkowa powiększyła obszary rzymskiej Prowincji Afryki obejmując sobą tereny Starej Prowincji Afryki wraz z Prowincją Africa Nova i Numidią. Po okresie zarządzania Mauretanią króla Bocchusa przez rzymskich prefektów została przekazana zgodnie z wolą Augusta Jubie II (25 r. p.n.e.). Juba II wychowany w rodzinie cesarskiej pasjonował się literaturą i sztuką 27 grecką a jego staranne wykształcone sprawia, że w całości oddał się Rzymowi. Ponadto jego ziemie zasiedlili rzymscy weterani w pełni posłuszni jego autorytetowi. Swoją stolicę Cesareę (Šeršell) Juba II przekształcił w piękne miasto z licznymi klasycznymi pomnikami42.Jego żona i sprzymierzeniec Kleopatra Selene, córka sławnej egipskiej królowej oraz Marka Antoniusza wprowadziła tutaj kult bogini Izis. Być może pragnąc uniknąć problemu z następstwem tronu władca ten dopuścił przed śmiercią do rządów swego syna Ptolemeusza. Rządy Ptolemeusza mającego pochodzenie berberskie zostały brutalnie przerwane szaleństwami cesarza Kaliguli 43 który podczas swej wizyty w Lyonie rozkazał go zamordować. Świat libijsko-berberski pod rzymskim patronatem uzyskał formę jedności politycznej której wcześniej jego władcy wskutek częstych sporów, kłótni i rywalizacji dynastycznej nie byli w stanie zapewnić. Świat berberski jaki panował w I wieku n.e. wyraźnie odbiega od tego jaki obecnie wyobrażamy sobie stereotypowo jako "typowo" śródziemnomorski. Nie było nie tylko drzew pomarańczy i cytrynowych lecz również jaśminów, kaktusów oraz agaw. Nie było również drzew eukaliptusowych ani kolonialnych domków letniskowych. W ogrodach nie było pomidorów, ryżu, kukurydzy, prosa, marchwi, brzoskwiń oraz ziemniaków.44 natomiast były: pszenica, jęczmień, groszek, soczewicę, oliwki, migdały, figi oraz winna latorośl. Ponadto lasy oraz obszary wyżynne porastały cedry, tuje, topole i cyprysy. Z kolei na obszarach nieprzyjaznych człowiekowi dla osiedlenia się porastały inne, ciekawe rośliny. Były to czasy kiedy gatunek ludzki nie był jeszcze zbyt liczny. Dostrzegało się spore ilości dzikiej zwierzyny takiej jak: lwy, pantery, niedźwiedzie, dzikie osły, słonie, lisy, hieny, węże 45 a w miejscach wilgotnych - krokodyle. Polowania stanowiły bardziej niebezpieczną konieczność niż rozrywkę. Co do słynnych słoni 46 Hannibala, które wywoływały tyle strachu u Rzymian podczas wojen punickich, wydaje się, że Kartagińczycy wyłapywali je w takich w ilościach jakie im były potrzebne. Podążając śladami Kartagińczyków władcy berberscy używać zaczęli słoni do celów militarnych. Jednakże już w Starożytności gatunek ten znika wskutek niekontrolowanych odłowów służących rozmaitym imprezom w rzymskich cyrkach. Z kolei udomowionymi zwierzętami stają się typowe dla obszaru śródziemnomorskiego (woły, osły, owce, kozy, psy, drób oraz konie - będące niezbędnymi towarzyszami wojowników). Trzodę chlewną sprowadzili tu Rzymianie ponieważ Kartagińczycy - podobnie jak inne ludy semickie - nie jadali tego mięsa chociaż jedli psie mięso. Zresztą sama natura nie była jeszcze wówczas zbyt niegościnna dla człowieka ponieważ poletka ziemi uprawnej najczęściej znajdowały się w okolicach zalesionych lub też niewielkich obszarach uprawnych na nizinach. Działo się tak dlatego ponieważ obszary nadmorskie jako bagniste i podmokłe 28 nie sprzyjały osiedlaniu się z uwagi na żyjące tam moskity oraz komary. Zbiory pszenicy, jęczmienia, bobu, soczewicy oraz grochu uzupełniane były owocami oraz innymi dziko rosnącymi roślinami. Naśladując Kartagińczyków, których agronomowie przyczynili się do ulepszenia metod uprawy ziemi również Berberzy poprzez swoich przywódców rozpoczęli procesy uprawy roślin. Przyswojono sobie pielęgnację drzewka oliwnego, winnej latorośli 47 fig oraz migdałów. Położenie nacisku na rolnictwo utrwalało formę życia osiadłego i pokoju. Tak pokój - przynajmniej względny - okazał się najlepszym darem jaki przyniosła na obszary Afryki Północnej potęga rzymska. Mieszkańcy miast starali się w różnym stopniu naśladować sposoby życia Kartagińczyków48 oraz Rzymian jednakże masy ludzi zamieszkujące obszary poza miastami (głównie wieśniacy i koczownicy) od wieków nie zmienili swego trybu życia. Ludność osiadła zamieszkiwała odpowiednio przygotowane groty lub domy zbudowane z kamienia. Do pomieszczeń tych wracano jedynie na spoczynek ponieważ całe dni spędzano na polach, polowaniach lub na zwykłych pogaduszkach. Najcięższe roboty codzienne przypadały kobietom które dodatkowo musiały troszczyć się o dzieci, doglądać inwentarza żywego (poić go wodą, zbierać drewno na opał, doić zwierzęta, przygotowywać posiłki, tkać tkaniny oraz szyć ubrania jak również pomagać mężczyznom w pracach polowych). Również rynek handlowy odgrywał istotna rolę w życiu ludności ponieważ dokonywało się tam wymiany towarowej, spotykało znajomych oraz dowiadywało ważnych wiadomości. Koczownicy wraz ze swymi stadami żyją pod namiotami lub szałasami wykonanymi z gałęzi drzew i trawy. Często zdarzają się między koczownikami a ludnością osiadłą konflikty o pastwiska. Gdyby królowie berberscy zachęcali tutejsze miasta do zorganizowania się na sposób metropolii zagranicznych przy równoczesnym dostrzeganiu tych miast przez władców jako źródła dochodów i własnego prestiżu wówczas strefy oddalone od centrów miejskich (zwłaszcza te położone w regionach górzystych lub do których dotarcie jest szczególnie utrudnione) z pewnością strzegłyby przez następne wieki tradycyjnej organizacji małych republik wiejskich. Należy pamiętać, że to jednak Rzymianie byli tu pierwszymi budowniczymi dróg, których uprzednio w ogóle nie było. U Berberów przywódcy szeroko rozumianych rodów (obejmujących przodków, potomków jak też członków ze wszystkich linii bocznych) łączyli się w dobrowolnie celem obrony interesów całej grupy. Z kolei takie liczne zgromadzenia ich przedstawicieli spotykając się omawiały sprawy plemienne wszystkich potomków pochodzących od jednego przodka ponieważ plemiona mogły tworzyć federacje plemienne. Jednakże podkreślić trzeba, że na wszystkich poziomach ludzie dzielili 29 się na dwa przeciwstawne sobie obozy zwolenników oraz przeciwników władzy akcentując równocześnie własne zawistnie strzeżone przywiązanie do wolności oraz pogardę dla podporządkowania się nawet jeśli miało ono na celu pożytek oraz dobro ogółu. Krótko mówiąc odczuwało się wszędzie atmosferę anarchii.Ni4e dziwił fakt, że królowie berberscy rzadko liczyć mogli na lojalne wsparcie ze strony niesubordynowanych plemion. Rzymianie wykorzystali w przyszłości te cechy aby rozniecić bunty plemienne, podsycać rywalizację między plemionami i ich przywódcami. W tych sprzecznych ze sobą konfliktach brali udział mieszkańcy wiosek i miast jak też koczownicy i ludność osiadła. Inną sprawą, która dziwiła i szokowała Rzymian była poligamia wśród plemion libijsko-berberskich o której wspominał także Sallustiusz. Mimo tego jednak w płaszczyznach religijnych nie było poważniejszych rozbieżności ponieważ wszystkie ludy śródziemnomorskie - z wyjątkiem monoteistycznych Żydów - wyznawali wierzenia synkretyczne cechujące się nie tylko elastycznością lecz także pruderyjnością według zasady, że im bardziej miłujesz bóstwo tym większe ryzyko, że się wyobcowujesz.49 Kartagina czciła trójcę bóstw z Tyru: Baala-Hammona (pana), bóstwo utożsamiane przez Greków z Zeusem a przez Rzymian z Jupiterem (lub Saturnem) - panem niebios, dalej Tanit – boginię matkę - bóstwo płodności i urodzaju odpowiednika mezopotamskiej bogini Astarte (lub Isztar), którą Rzymianie czczą pod imieniem niebiańskiej Junony - królowej niebios. Trzecie z bóstw było młodym bogiem uosabiającym siłę, młodość, zdrowie. Ono to rytualnie umierało każdego r. aby następnie się odrodzić. W Kartaginie bóstwo to czczone było pod imieniem Melquart (dosł.:bóg miasta ). Grecy rozpoznawali w nim swego Heraklesa-Herkulesa - bóstwo siły jak również Apollina - bóstwo - uzdrowiciela. Począwszy od V wieku p.n.e. rozszerzał się kult bogini Tanit. Wszędzie dostrzegało się symbol Tanit czyli trójkąt umieszczony na dysku spoczywającym na horyzontalnej linii. Całość przywoływała na myśl ludzką sylwetkę zwłaszcza wówczas kiedy linię horyzontalną rozciągała się szeroko tak jak dwie rozciągnięte ręce. Królowie berberscy oraz mieszkający tam ludzie przyjęli do swojego panteonu i przystosowali na własny użytek obce bóstwa. Jeden z łacińskich pisarzy pochodzenia berberskiego Corippus żyjący w VI wieku n.e. (czyli tysiąc lat po Herodocie) wymieniał imiona kilku bóstw czysto autochtonicznych (libijskoberberskich) takich jak: Sinifer (utożsamiany z Marsem- bogiem wojny), Gurzila, który u Laguatanów 50 mógł przeistaczać się w byka niosącego zdrowie oraz pomyślność, Mastinama - bóstwo utożsamiane z Plutonem któremu wierni składali ofiary z ludzi czy boski baran. Kult barana - bóstwa solarnego odnosił się do czasów prehistorycznych. Był on praktykowany w całej Afryce. W IV wieku n.e. św. Atanazy pisał, że Libijczycy traktują barana jak bóstwo a 30 nieco później w X wieku n.e. arabski geograf al-Bakri zauważył, że: w górach zamieszkałych przez Beni-Lemas 51 żyje bałwochwalcze plemię berberskie czczące barana. Także żadna z osób spośród nich nie odważy się przyjść na bazary (muzułmańskie) nie będąc wyszydzoną . U Berberów baran w dalszym ciągu jest traktowany jako zwierzę przynoszące szczęście. Czyli, że z bóstwa przemienił się w maskotkę. Stella wotywna z epoki rzymskiej przedstawia siedem bóstw berberskich: jedno z nich ma atrybuty przypisywane rzymskiemu Merkuremu, dwóch następnych ubranych jest na sposób rzymski, dwóch następnych odzianych jest w ubiory lokalne, a pozostałym dwom (tak jak książętom numidyjskim) towarzyszą konie. Poza bóstwami z oficjalnego panteonu ludy libijsko-berberskie czciły także dżiny 52 mające swoje stałe siedziby: drzewa, źródła, groty, itp. o ile nie przedstawiono ich dokładnie (tak jak u Greków lub Rzymian) pod postacią driad, nimf, faunów, bóstw leśnych czy też stróżów borów, pól oraz ogrodów. W konsekwencji te dżiny (lub duchy) nie zniknąwszy z ludowych wierzeń oraz przesądów z biegiem czasu podległy chrystianizacji oraz islamizacji gdyż oddawanie czci lokalnym świętym ostatecznie wyparło pogańskie tradycje czczenia bożków. Mimo, że często towarzyszy temu specyficzny rytuał jego podstawowy sens został zapomniany w ciągu długich wieków. U Berberów rytuały zawsze odgrywały ważną rolę. Jedną z ich podstawowych funkcji było przywoływanie deszczu w okresach suszy53, sprzyjanie urodzajowi, podtrzymywanie energii (mocy) słońca54 oraz oczyszczanie uczestników obrzędów drogą przechodzenia ich przez ogień czy, rytualne walki itp. Naturalnie obrzędy i specyficzne rytuały towarzyszyły także takim ważnym wydarzeniom życiowym jak np.: narodziny, wesele czy pogrzeb. Podobnie jak u innych ludów także u Berberów panuje wiara w moc amuletów. Z tego powodu obserwujemy rozwój dość oryginalnych praktyk tatuowania twarzy które tutaj bardziej symbolizuje błogosławieństwo niż dekorację ciała. Już starożytni powiadali o kobiecych "stygmatach" które do dnia dzisiejszego one tam noszą. Tak jak ludzie wszystkich epok również Berberom nie były obce próby dociekania i poznania przyszłość oraz zjawisk nacechowanych przeznaczeniem boskim. Mamy obrzędy składania zwierząt (imitują podobne do rzymskich), a w sprawach oficjalnych radzono się wyroczni Amona. Podobnie powszechnym zjawiskiem wśród śmiertelników było odwoływanie do wróżb i przepowiedni wykonywanych przez kobiety obdarzone darem przewidywania, a w czasach św. Augustyna - przez astrologów. Nasamonowie oddawali cześć boską w sposób bardzo przypominający tą praktykowaną przez Tuaregów, a mianowicie pragnąc skontaktować się z bóstwem udawali się oni do grobowców swoich przodków. Po modlitwie jednak usnąwszy na tych grobach miewali we 31 śnie wizje z których później robili użytek. Za Cesarstwa Rzymskiego także na obszarach berberskich narzucono obowiązek składania ofiar duchowi cesarza. Temu oficjalnemu kultowi nie podporządkowywali się . jedynie chrześcijanie których prześladowano wówczas za wiarę w jednego Boga oraz odmawiali składania ofiar tworząc niebezpieczną warstwę opozycjonistów a nawet wywrotowców jeśli uwzględni się sprawę równości wszystkich ludzi wobec siebie. Słabość wewnętrzna królestw berberskich doprowadza do wciągnięcia ich pod opiekę silniejszych a nieco później również pod władzę Imperium Rzymskiego które wyrosło na mocarstwo śródziemnomorskie. Obecność rzymska wniosła ze sobą do świata libijskoberberskiego elementy jedności którymi były: sprawdzone techniki administracyjne, precyzyjny język, umiłowanie porządku i organizacji a przede wszystkim ducha społecznego i sens państwowości. Mniej więcej w I wieku n.e. władza cesarska z bliska nadzorowała swoich funkcjonariuszy otwierając epokę spokoju, dobrobytu i prosperity we wszystkich prowincjach. Stan ten przeszedł do historii pod postacią sławnego pax romana. W regionach kontrolowanych przez Rzym dostrzegało się zjawiska sprzyjające humanizacji otoczenia. Dotychczasowe źle wytyczone szlaki zastępowano solidnymi drogami łączącymi główne miasta, widać było budowane poprzez wadi solidne mosty, akwedukty, tamy, kanały nawadniające. Władze zachęcały również do upiększania i dekoracji miast. Nastąpił ilościowy wzrost miast których wówczas w Afryce Północnej naliczono około 500. Stare berberskie aglomeracje miejskie z nieregularnymi oraz krętymi uliczkami rozłożone na zboczach gór jaskrawo kontrastowały z nowopowstałymi miastami rzymskimi rygorystycznie tworzonym na planach regularnych z prostopadłymi ulicami. Liczebność mieszkańców miast była często skromna 55 (wyjątkiem była tu Kartagina, która przekształciła się w prawdziwą stolicę) chociaż każde z nich pragnęło posiadać ładne budynki publiczne przydające im godności i splendoru. Tak jak Rzym miasta te posiadają Kapitol (centrum oficjalnie panującej w Imperium Rzymskim religii), Kurie (czyli siedziby Senatu - pełniących funkcje rady miejskiej), bazylikę (czyli pałac sprawiedliwości oraz zadaszone miejsce spacerów), forum (czyli publiczny plac spełniający często funkcje rynku), termy (czyli łaźnie publiczne), palestry (czyli gimnazja), teatr, amfiteatr oraz cyrk gdzie cała społeczność miejska nie tylko szukała rozrywki lecz także tworzyła kulturę w jednym języku. Był to doskonały sposób na integrację autochtonicznego społeczeństwa mimo, że nadal w portach słychać było jeszcze język punicki i grecki - pełniące wówczas w handlu i komunikacji podobne funkcje co dzisiaj angielski – i łaciną - w ośrodkach miejskich. Stopniowo jednakże łacina zaczęła zastępować nie eliminując jednak - język punicki. Działo się tak ponieważ ludność nadal pielęgnowała 32 język Kartagińczyków. Chociaż ludność miast była wielojęzyczna to jednak językiem administracji była już łacina, która usunęła w cień dialekty berberskie. Jednym ze sposobów podniesienia prestiżu swojego miasta 56 przez władze miejskie lub bogaczy było kształcenie się u mistrzów sławnych szkół, profesorów retoryki i filozofów. W ośrodkach miejskich szybko rozszerzała się kultura greecko-rzymska. Do dobrego tonu należało posyłanie do renomowanych mistrzów szczególnie zdolnych dzieci na naukę do Rzymu lub Grecji. Atutami ułatwiającymi zrobienie szybkiej kariery w Imperium Rzymskim były: dobra znajomość retoryki, gruntowne wykształcenie, szeroko rozumiana znajomość kultury. Miasta, tak jak każda żyjąca w nich jednostka ludzka, miały rozmaite statusy prawne precyzujące każdego prawa i obowiązki. Można było być: podróżnikiem łacińskim i obywatelem rzymskim oraz żyć w mieście do którego się przybyło stosownie do przepisów prawa łacińskiego lub rzymskiego. Każdy z systemów przewidywał formy zachęty dla ludzi w procesach umożliwiających im wznoszenie się po szczeblach hierarchii społecznej. Jednakże najbardziej prestiżowym było posiadanie obywatelstwa rzymskiego. Integracja etniczna u Berberów przebiegała drogą ich adopcji rodowych nazwisk rzymskich. Zjawisko to bynajmniej nie szokowało nikogo. Wielu sławnych pisarzy bez kompleksów powoływało się wówczas na swoje rzeczywiste pochodzenie. Przykładem jest Apulejusz, który powiadał o sobie, że jest pół-Numidyjczykiem, pół-Getulenem czy Fronton, który powiadał o sobie, że jest Libijczykiem, synem koczowników libijskich. Ziarna zasiane w miastach Afryki przez Rzym dały z czasem bogate plony pod postacią wybitnych osobistości stamtąd pochodzących. Była tu pokaźna grupa wysokich funkcjonariuszy, konsulów, prokonsulów, pr.ratorów57, rzymskich senatorów oraz tych którzy piastowali urzędy w kuriach małych miasteczek, dowódców wojskowych, jedną dynastię cesarską - Sewerów (Septimiusz Severus, Karakalla, Geta) i elokwentnych mówców, poetów, pisarzy i myślicieli. Septymiusz Severus urodził się w Oea (niedaleko Leptis Magna) w rodzinie, która dostarczyła już cesarstwu wielu konsulów. Zanim został obwołany przez swoich żołnierzy cesarzem dowodził rzymskimi legionami w Ilirii. Cesarz ten, który przeszedł do historii jako wojowniczy i ponownie centralizujący cały aparat administracyjny cesarstwa dbał również troskliwie o prowincje północnoafrykańskie z których sam pochodził. Dokładał wysiłków w ciągłym upiększaniu swojego miasta rodzinnego. Jako zaprawiony w bojach żołnierz utworzył po raz pierwszy w historii oddział zbrojnych meharsytów na 300 wielbłądach. Z kolei jego następcom brak było jasnej wizji oraz energii swego wielkiego poprzednika. Ich krótkie panowanie kończyły się ich zabójstwami. 58 33 Począwszy od II wieku rzymscy cesarzy obwoływali i czasami usuwały ich własne oddziały tak iż z trudem sprawowali władzę oraz podejmowali próby skutecznej obrony rozległego imperium wystawianego na częste ataki ze strony otaczających barbarzyńców. W ślad za Septimiuszem Severusem wielu Berberów odbywało służbę w rzymskim wojsku a niektórym z nich udało się nawet osiągnąć wysokie stanowiska. W tym wieku wśród bardziej znanych dowódców mamy nazwiska pisarzy promieniujących swym talentem jak m.in.: Fronton 59 Apulejusz 60 czy Salvius Julianus61 natomiast szkoły prawa w Cirta i Kartaginie kształciły na poziomie porównywalnym z ośrodkami funkcjonującymi w Rzymie. Należy jednak pamiętać, że grona wysokich funkcjonariuszy, generałów, pisarzy, jak też bogatych patrycjuszy miejskich tworzyła wyłącznie dość wąska elita. Szacuje się, że około 5/6 ludności ówczesnych miast zmuszonych było do prowadzenia ciężkiego codziennego żywota. Ludność ta polegać mogła jedynie na żywności rozprowadzanej przez władze wśród biedoty jak też na rozmaitych gratyfikacjach itp. Mimo tego jednak miasta, w których mieszkańcy to z jednej strony to przybysze z prowincji, a z drugiej notable miejscy posiadający w sąsiedztwie majątki, przez spory czas były przystaniami bezpieczeństwa jak też aktywnymi uczestnikami w procesie romanizacji. Na obszarach kontrolowanych przez Imperium Rzymskie nastąpiła znaczna poprawa warunków życia. Dzięki ułatwieniom związanym z rozwojem komunikacji (budowa dróg, mostów) łatwiejsze i mniej ryzykowne było przemieszczanie z miejsca na miejsce. Bezpieczeństwa strzegły oddziały policji odstraszające rabusiów. Dzięki temu wzrastała wymiana handlowa z której korzyści czerpali bez mała wszyscy. Wzrost upraw zbóż, oliwek, fig jak też winnej latorośli 62 przyczynił się w tej epoce do powstawania znacznych zapasów. Dostrzegało się to również we wzroście wydobycia kopalin, dostawie drewna z lasów 63 a racjonalniejsza hodowla zwierząt przyczyniła się do dostawy produktów lepszej jakości (skóry, wełna). Generalnie wraz ze wzrostem produkcji rosła liczba ludności. .Rzym na początku swych rządów nałożył na Prowincję Afrykańską obowiązek dostawy w 2/3 swojego zapotrzebowania na zboże. Następowało to kosztem ludności lokalnej, która doznawała znacznych strat. Wynik był taki, że rzymska okupacja Egiptu jako jednego z dostarczycieli zbóż oraz wzrost ich produkcji spowodowały że miejscowej ludności zaczęło żyć się lepiej. Stan ten trwał również w II wieku n.e. a erę dostatku i prosperity określono jako złoty wiek. Niektórzy z wieśniaków wzmożoną pracą własną oraz na skutek intensyfikacji gospodarki wspinało się po szczeblach drabiny społecznej tak jak to zaświadcza jedna z inskrypcji nagrobnych pewnego wieśniaka z Mactar, który awansował z grupy humiliores do grupy honestiores. Pisał o sobie, że urodził się w biednej rodzinie bez żadnych dochodów w okolicach Cirty gdzie od dzieciństwa pracował na tamtejszych polach jako 34 żniwiarz w skwarze słonecznym przez 12 lat. Kierował grupą żniwiarzy w Numidii gdzie dzięki pracy oraz spartańskiemu trybowi życia został w końcu właścicielem domu i włości przez co żyło mu się dostatnio a nawet osiągnął zaszczyty, ponieważ wybrano go do Senatu 64 miejskiego tak iż z drobnego wieśniaka został cenzorem. Prowadził życie w otoczeniu swych dzieci oraz wnuków tak iż żywot jego przebiegał znośnie będąc szanowanym przez wszystkich. Nie wydaje się aby wymagania Rzymu w stosunku do Afryki aż do czasów dynastii Severów były zbyt uciążliwe. Prowincje które znalazły się pod bezpośrednim cesarskim nadzorem były zresztą lepiej traktowane. Cesarz Tyberiusz (14-37 r. n.e.) zaapelował do swoich prokuratorów 65 aby dobry pasterz troszczył się o owce i nie lekceważył ich. Septimiusz Severus zachęcał do uprawy oliwek z czego korzystają nie tylko wieśniacy lecz w jeszcze większym stopniu wielcy posiadacze ziemscy. Gaje oliwne zajmowały obszary bez mała sięgające do granic pustyni. Ich uprawa w poważnym stopniu wpłynęła na zwyczaj osiadłego trybu życia przez koczowniczych Getulenów. Drzewka oliwkowe oraz produkowana z nich oliwa przyjęły się tu na dobre ze względu na długowieczność drzewek oliwnych jak też fakt opłacalności produkcji w dłuższym czasie i wzajemnych korzyści. Rozszerzaniu upraw oraz utrwalaniu procesu przypisywania do ziemi i prowadzenia osiadłego trybu życia przez koczowników sprzyjali wszyscy cesarze rzymscy Fakt ten zaświadcza jedna z inskrypcji z ëAin íal-µamala (Tunezja) datowana na czasy panowania cesarza Hadriana (117-138 r.). Dla ludności w sąsiedztwie miast osiadłej na równinach obecność rzymska oraz zaprowadzony pokój i bezpieczeństwo okazywały się korzystnymi również z uwagi na pokaźne plony z uprawy ziem. Natomiast dla ludności zamieszkującej oddalone od miast obszary górskie sprawa ta wydawała się być obojętną a dla koczowników proces rozszerzania się osiadłego trybu życia stawał się być wrogi. Było tak dlatego ponieważ dotychczasowych koczowników (użytkowników pastwisk) często przepędzano z lepszych ziem oraz zmuszano do życia w niekorzystnych warunkach pustynnych gdzie z trudem można było znaleźć pastwiska dla zwierząt. Mimo tego jednak w ciągu kilku dziesięcioleci koczownicy potrafili odpowiednio przystosować się do życia w warunkach pustynnych wykorzystując do tego celu sprowadzonego ze Wschodu przez Egipt wielbłąda. Inskrypcja z ëAin íal-µamala dedykowana w podzięce Cesarzowi pozwala uchwycić początki konfliktu jaki powstał między dwiema nie do pogodzenia sprawami: rzymską koncepcją wiążącą się z utrwalaniem osiadłego trybu życia gdzie ziemia zawsze miała swego właściciela uprawiającego ją według własnego uznania oraz koncepcją koczowników gdzie ziemia zawsze należąca do Boga może być uprawiana ludzi według boskiego przykazania wyłącznie przez kolektyw ludzi. Na obszarach świata libijsko35 berberskiego rzymskie wpływy nie podlegały dyskusji jednakże były one wyraźnie oddzielone od obszarów faktycznie kontrolowanych przez Rzym. Obszary te nie pokrywały się z oficjalnie wyznaczonymi granicami poszczególnych prowincji afrykańkich nazwanymi później jako Mauretania, Numidia, Prowincja Africa, Libia, Cyrenajka oraz Egipt, które miały własną administrację. Zromanizowana Afryka zbiegała się z dawną Afryką Prokonsularną czyli prowincją powstałą z przejętych terytoriów punickich66, która strzegła powstałego z popiołów z woli Juliusza Cezara najważniejszego tu miasta - Kartaginy. Posuwając się z tej dawnej prowincji afrykańskiej na Zachód regiony faktycznie opanowane przez Rzym ograniczały się wyłącznie do stref równinnych bezpośrednio przyległych do morza czyli obszaru, który dochodzi aż do Rusadir (Mellila). Dzisiejsze wyżynne obszary Algierii wraz ze wszystkimi masywami górskimi były dla Rzymu zamknięte. Rozlokowane na granicach posterunki wojskowe z natury pełniły raczej funkcje przyczółków broniących aglomeracji ludzkich zamieszkujących równiny przed atakami górali dążących do ich wyparcia z tych obszarów. Generalnie życie mieszkańców Kabylii, Aures czy Atlasu szczelnie zabezpieczonych od penetracji z zewnątrz życie codzienne toczyło się bez specjalnych wstrząsów w tradycyjnym stylu. Generalnie można stwierdzić, że wpływy rzymskie nie sięgały dalej niż sięgał autorytet dawnych władców tych ziem (aguellidów). Okazało się, że również Rzymianie musieli tutaj powstrzymać swój dalszy masz przed nieodpartą pasją wolności grup miejscowych nikomu nie dających się wyprzeć z górskich siedzib. Podobnie dokonywane w III oraz IV wieku n.e. przez cesarzy w trosce o właściwe bezpieczeństwo korekty dotychczasowych okręgów administracyjnych w istocie nie spowodowały poważniejszych zmian. 67 W północnoafrykańskich miastach rzymskie wpływy nadal były silnie chociaż począwszy od III wieku n.e. kiedy Italia przechodziła kryzys spowodowany wyludnieniem obszary Afryki Północnej nie napływało tu już więcej kolonów. Ci którzy już tam się znaleźli to w przeważającej większości weterani wojen afrykańskich którzy po służbie w rzymskich legionach powracali z zaoszczędzonym żołdem. Jednakże w codziennych kontaktach ze swymi berberskimi braćmi najczęściej zapominali języka łacińskiego oraz rozpływali się w masie autochtonów. O ile ludność miejską dawało się słyszeć poprzez swoich oratorów, pisarzy czy sławne, wpływowe i bogate rody o tyle anonimowa oraz nie wykształcona ludność wiejska chociaż liczebniejsza posiadała znacznie skromniejsze możliwości reagowania na zjawiska polityczne i ekonomiczne. Występujące jednak tam zjawiska wskazywały, że rosnące wolno wrzenie ogarniało wszystkie regiony górskie. Dowodziły tego bunty pojawiające się jak pożary. Już w I i II wieku n.e. wybuchało tam wiele krótkotrwałych buntów. Wyjątkiem był bunt kierowany, 36 w Numidii Tacfarinas przez Tyberiusza, dawnego żołnierza rzymskiego, który razem z Maurami Mazippy siał w ciągu siedmiu lat niepokoje plemion mauretańskich w regionie Zatoki Małej Syrty. Reakcją całej Mauretanii na zabójstwo króla Ptolemeusza przez Kaligulę było powszechne powstanie. Także w II w. n.e. w czasach tzw. złotego wieku pokoju i prosperity cesarz Antoniusz Pius (138-161) zmuszony był ściągać do Afryki Północnej posiłki z Syrii, Hiszpanii oraz Panonii68 aby zapobiec rozprzestrzenianiu się tam rebelii. Afrykańska dynastia rzymskich cesarzy Sewerów nie odniosła już większych sukcesów na ziemiach Berberów. Mimo tego, Septimiusz Severus utrwalił proces prosperity życzliwie przyjętej przez Afrykańczyków. Jego syn Karakalla - psychicznie chory od wczesnego dzieciństwa zasługuje wyłącznie na wspomnienie z uwagi na fakt, że za jego rządów pracujący w cesarstwie juryści znacznie wpłynęli na rozwój świata rzymskiego. Uchwalona w 212 r. konstytucja objęła w cesarstwie rzymskim wszystkich wolnych ludzi prawem miejskim. Fakt ten formalnie uznał trwającą od dawna ewolucję sprowadzającą się do tego, że antyczne miasto rzymskie przekształcało się w jednolity organizm samorządny. Oznaczało to, iż na całym obszarze Imperium Rzymskiego nie było miasta ani prowincji rządzących się odmiennymi prawami natomiast wszystkie jednostki administracyjne oparły swoją władzę o ujednoliconych prawa i obowiązki. Z tego prawa korzystali mieszkańcy miast i w mniejszym stopniu także mieszkańcy prowincji często nie potrafiący wykazać swych zalet jako ludzie wolni. Ta nieświadomość nadal objawiała się w tym, że poza własną wolnością pozbawieni byli pełnego prawa do posiadania własności. Niektórzy z koczowników, przechodzili do właścicieli ziemskich na sezonowe roboty rolne gdzie podczas zbiorów zarabiali dniówkowo na życie natomiast w pozostałych okresach r. tworzyli grupy nędzarzy często zajmujących się rozbojami. W III oraz IV wieku n.e. na terenach Afryki Północnej coraz rzadziej mamy do czynienia z powstaniami które jednak zaczęły ewoluować w kierunku długotrwałych wojen społecznych przeciwstawiających biednych bogatym. Zjawiska takie nie były jednak jedynie wynikiem wzrostu nacjonalizmu i buntu przeciwko obcej dominacji ponieważ nie tylko dawne teksty czy też późniejsze przykłady wyraźnie dowodziły, że Berberzy w stosunku do etnicznie bliskich sobie władców także nie byli zbyt pobłażliwi. Po Sewerach władza cesarska zależała od łaski pretorian i wyższych dowódców wojskowych jak też zaciętej rywalizacji. Zdarzało się, że w ciągu jednego miesiąca mogło rządzić kilku następujących po sobie władców. Ci wybrani władcy najczęściej władali wyłącznie w Rzymie. Zwalczano wrogów na obszarach przygranicznych, którzy ciągle zagrażali spoistości rozległego imperium. W III wieku ostatecznie ginie podtrzymywana iluzja zaprowadzonego w Imperium Rzymskim pokoju i bezpieczeństwa. Imperium zmuszone 37 było do wydawania coraz większych sum aliantom lub najemnikom ponieważ synowie Wilczycy rzadko (a nawet wcale) nie próbowali zajmować się rzemiosłem wojennym. Dotychczasową prosperitę brutalnie przerwał kryzys gospodarczy. Kiedy zagroził Rzymowi głód afrykańskie równiny sławne uprzednio z obfitości zbiorów zbóż m nie były w stanie wywiązać się z dostaw z uwagi na upadek rolnictwa. Kryzysowi gospodarczemu towarzyszyło rozpoczynające się już w II wieku n.e. zjawisko masowego wyludniania się Italii. Również siły zbrojne w znacznym stopniu uzależnione były od zagranicy. Już w II wieku n.e. wyżsi oficerowie nie byli Rzymianami. Nieliczna (około 3 tysięcy ludzi) armia afrykańska wznosiła limes czyli linie graniczne złożone z ufortyfikowanych punktów strzegących oficjalnie regionów kontrolowanych przez Rzym i czasami przed zbrojnymi napadami koczowników 69 jak też przed atakami górali (Kabylia, Aures, Hudna, Uarseni, Babor, µuÑura) zagrażającym mieszkańcom miast. Były to w większości wojska pochodzące z ludności libijsko-berberskiej. Generalnie Afrykanie strzegli Afryki na koszt Rzymu. W III oraz IV wieku n.e. Imperium Rzymskie utrzymywały w Afryce własne i solidne kadry administracyjne (magistraty, urzędników), które za cenę poważnych wyrzeczeń zarządzały aparatem sprawiedliwości, policji, aprowizacji, ochrony regularnie oraz corocznie przekazując do Italii podatki. Okazało się jednak, że administracja ta nie była w stanie skutecznie przeciwdziałać zjawisku rywalizacji zwłaszcza wówczas kiedy dochodziło do wyboru nowego cesarza. W rzeczywistości już od II wieku w okolicach punktów granicznych gromadziły się oddziały wojskowe. Oddziały te bez mała w całości złożone z Afrykańczyków dysponowały własnym oparciem w elementach miejscowych. Oddziały te miały również solidnie oparcie w miejscu swego pochodzenia. W końcu IV wieku wielkich berberskich posiadaczy ziemskich noszących nazwiska rzymskie potraktowano jako grupę wielkich feudałów dysponującą legalnie posiadanymi prerogatywami. To właśnie afrykańskie oddziały stacjonujące na ich ziemiach pomagały feudałom zwalczać grasujące bandy rabusiów, uzupełniały niedobór rąk do pracy podczas robót sezonowych (czyli przez 9-10 miesięcy w r.). Ludzi tych określano terminem Circoncellions70. Dbali oni także o ochronę miast przed napadami górali chociaż już wtedy same miasta chroniły już wznoszone przez nie solidne mury obronne. Energiczne rządy cesarza Dioklecjana (284-305 r.) były czasami wprowadzania gruntownych reform na obszarze Imperium Rzymskiego które na krótki czas wzmocniły państwo71. Cesarz pragnął również zreorganizować administrację i siły zbrojne. Wszystko jednak wymagało olbrzymich nakładów. Z powyższego powodu uogólniono system ściągania podatków który poważnie obciążał społeczeństwo. Wielcy posiadacze ziemscy w Afryce Północnej usiłowali 38 przekształcać dotychczasowe latyfundia w mniejsze i tym samym omijać podatki. Cesarskie działania doprowadziły także do ruiny miejskiej burżuazji. Rozpoczął się intensywniejszy odpływ ludności miejskiej na prowincję chroniącej się przed uciążliwościami życia jakie pojawiły się pod koniec III wieku. Liczne grupy biedaków zapełniło rozmaite szlaki oraz prowincję często napadając na karawany bogatych kupców. Rzymska Afryka zwolna pogrążała się w chaosie i niedostatku. Koczownicy to grupy ludności, które najwcześniej zostały pozbawione majątku oraz odczuły ciężar codziennego żywota. Ludzie ci zjawiają się na najbardziej niewdzięcznych człowiekowi obszarach ponieważ lepsze ziemie przywłaszczyli sobie ludzie osiadli. Coraz częściej dochodziło do poważnych tarć o pastwiska 72 między ludnością osiadłą a koczownikami. Podsycały dodatkowo bunty na obszarach górskich jak również fakt kurczenia się areału ziem uprawnych z uwagi na szybki przyrost ludności. Sytuacja która powstała potęgowała odpływ ludzi mniej zamożnych oraz mniej przywykłych do osiadłego trybu życia. Ludzie ci wraz ze swoim inwentarzem żywym opanowali regiony na których można było jeszcze jakoś żyć znośnie. Były to obszary wyżynne oraz łańcuchy Atlasu Saharyjskiego przez które przemierzali już koczowniczy Getulowie zagrażający ludziom prowadzącym osiadły tryb życia. Berberzy usunięci z pierwotnych siedzib górskich z uwagi na brak miejsca, niepewność oraz rozmaite spory itp. prowadzą żywot na krawędzi pustyni w sąsiedztwie innych Berberów, którzy już przyzwyczaili się do nowych warunków życia oferujących każdemu pełną wolność. Rozproszenie grup koczowniczych nałożyło na nie obowiązek przystosowania się do trudnych warunków życia. Wprowadzenie oraz wykorzystanie wielbłąda w Afryce 73 w I-II wieku n.e.. przez człowieka jako zwierzęcia jucznego a potem jako zwierzęcia domowego okazało się przełomowym dla koczowników. Wielbłąd umożliwił im lepiej przystosować się do trudnych warunków w strefach suchych a ponadto nie miał większych wymagań hodowlanych (zwłaszcza częstego pojenia, żywienia itp.) oraz umożliwiał przemierzanie sporych odległości pustynnych i nawiązywanie kontaktów ze światem ludności murzyńskiej, z którą wymieniano towary na złoto. Według wszelkiego prawdopodobieństwa wędrówki plemion w kierunku Sahary miały szczególne miejsce na przełomie III-IV wieku n.e. Migracje te przebiegały wzdłuż dwóch podstawowych osi: (1). w kierunku masywów Sahary Środkowej. Według tradycji królowa Tin Hinan, legendarna poprzedniczka notabli Tuaregów przybyła do Hoggar w IV wieku wygnana z Tafilalet ;74 39