WPŁYW RODZINY NA KSZTAŁTOWANIE SIĘ OSOBOWOŚCI MŁODEGO CZŁOWIEKA Drodzy rodzice! Niejednokrotnie spotykacie się z wieloma problemami, z którymi nie możecie sobie poradzić ani Wy, ani Wasze dorastające dzieci. Nic dziwnego, przecież one są w tzw. trudnym okresie”- okresie pokwitania zwanym też adolescencją. Okres pokwitania wiąże się ze wzmożonymi procesami przemian hormonalnych, odpowiedzialnych za gwałtowny rozwój fizyczny, płciowy i za naruszenie dotychczasowej równowagi psychicznej. Męczliwość, nastrojowość (rozumiane jako częste i silne zmiany nastroju), rozdrażnienie, wybuchowość, trudności w skupieniu uwagi, niepokój bez przyczyny, ogromna wrażliwość na ocenę własnej osoby, zainteresowanie sobą, upór, bunty, nadmierny krytycyzm – to tylko częściowa lista objawów, które nam dorosłym dają się mocno we znaki. Ale pamiętajmy, że objawy te są też bardzo dokuczliwe dla samego dorastającego – są przyczyną wielu wewnętrznych konfliktów, bardzo mocno przeżywanych przez młodego człowieka, z czego rodzice nie zawsze zdają sobie sprawę. Konsekwencją zwiększonej pobudliwości układu nerwowego są zmiany w psychice powodujące nowe widzenie świata i samego siebie. Na tej podstawie młodzież wypracowuje nowe formy zachowania się, nie zawsze odpowiednie, gdyż silny wpływ emocji bardzo często doprowadza do utworzenia nieodpowiednich i niezgodnych z ogólnie akceptowanymi normami postaw i hierarchii wartości. Patrząc w ten sposób na okres dojrzewania można dojść do bardzo błędnego wniosku: wszystkiemu winien układ hormonalny, a ponieważ wymienić się go nie da – jesteśmy bezradni wobec tych problemów. Przecież od momentu urodzenia człowiek nie żyje w izolacji. Żyje wśród innych ludzi: kogoś naśladuje, kogoś słucha, komuś się sprzeciwia. Tych czynników warunkujących rozwój człowieka jest kilka, ale niezaprzeczalnie najważniejszym z nich jest rodzina. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się Państwo, dlaczego rodzina jest tak ważna? Co decyduje o tym, że są dzieci, które chętnie wracają do domu, ale są też takie, o których mówicie, że: - o niczym Wam nie mówią, - zbyt dużo czasu spędzają poza domem, - mają „złe towarzystwo”, - źle się do Was odnoszą, - nie uczą się…… Tę listę niepokojących zachowań można by mnożyć! Szukając wyjaśnienia tych niepokojów najczęściej uciekamy się do oceny naszych dzieci, środowiska szkolnego lub grupy rówieśniczej, która w naszym pojęciu, „odbiera” nam dziecko. Nie jest tak do końca. Aby zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, musimy przyjrzeć się, jak funkcjonuje nasza rodzina. Zadajmy sobie pytanie: Czy nasze POSTAWY RODZICIELSKIE spełniają wszystkie wymogi rodziny prawidłowej, czyli AKCEPTUJĄCEJ, która: - zaspokaja podstawowe potrzeby psychiczne dziecka: bezpieczeństwa, miłości, ufności, uczy, jak te potrzeby zaspokajać; - wyrabia szacunek dla drugiego człowieka; - uczy podporządkowania obyczajom i zwyczajom, nakazom i zakazom; - uczy odpowiedzialności za swoje zachowania; - wytwarza podstawowe nawyki pracy; - akceptuje dziecko i okazuje mu to; - współpracuje z dzieckiem i daje mu zakres swobody odpowiedni do jego wieku; - uznaje jego prawa, jako członka rodziny. Jeśli odpowiedzi na wszystkie powyższe stwierdzenia będą twierdzące, macie Państwo prawo upatrywać przyczyn Waszych trudności wychowawczych w innych czynnikach. Jeżeli jednak macie wątpliwości, należy przeanalizować własne postawy rodzicielskie, które warunkują, najogólniej mówiąc, wszystkie aspekty osobowości dziecka. Do najczęściej spotykanych nieprawidłowych postaw rodziców należą: POSTAWA ODTRĄCAJĄCA Rodzice w takiej rodzinie wykazują nadmierny dystans emocjonalny. To, co czuje dziecko odchodzi na dalszy plan. W takiej rodzinie rodzice zdecydowanie dominują i podkreślają to przy każdej okazji. Demonstrują swoją dezaprobatę za wszelkie nawet najmniejsze niepowodzenie i często robią to w sposób bezwzględny np. przy okazji spotkań rodzinnych. Stale krytykują i wydają rozkazy. Cały czas kierują dzieckiem. To oni wiedzą, co najlepsze dla niego, co powinno, a czego nie powinno. Podnoszą poprzeczkę wymagań, nie nagradzają a tylko karzą. Nie rozmawiają a jedynie nakazują. Wyraźnie nie lubią dziecka, są nim rozczarowani i wyraźnie mu to okazują. A co się dzieje z dzieckiem? Ono czuje się niechciane, niekochane, samotne… Dlatego staje się kłótliwe, agresywne, czasami wulgarne. Zamyka się w sobie. Nie zaznając miłości w dzieciństwie, w okresie młodzieńczym będzie niezdolne do kochania, będzie wrogo nastawione do wszystkich. Jemu będzie źle i innym z nim będzie źle. Nie będzie chciało się uczyć, ani pracować. Przecież i tak nikt go za to nie pochwali… POSTAWA UNIKAJĄCA Taką postawę także charakteryzuje dystans uczuciowy, ale nie wynikający z wrogości do dziecka, a raczej pewnej niefrasobliwości. W takiej rodzinie dziecko ma nadmierną swobodę, rodzice są na tyle lekkomyślni, że nie biorą pod uwagę nawet najbardziej oczywistych zagrożeń. Wykazują w takiej postawie pewną bierność w wychowaniu. Tak właściwie dziecko wychowuje się samo. Kontakty rodziców z dzieckiem w takiej rodzinie są bardzo powierzchowne, możliwie jak najrzadsze. Obcowanie z nim nie sprawia rodzicom żadnej przyjemności. Czasami ten kontakt jest dla rodziców bardzo trudny: nie wiedzą jak i o czym rozmawiać z własnym dzieckiem! Czują się niepewni i tak naprawdę bezradni wobec dziecka. Stąd, aby zapewnić sobie ,,spokój sumienia” często obdarowują swoje pociechy drogimi prezentami, które mają upewnić dziecko, że jest kochane i akceptowane. A co się dzieje z dzieckiem? Staje się znerwicowane, pełne niepokojów, bo przecież tak naprawdę jest zupełnie samotne. Nie nauczone tak naturalnych i oczywistych kontaktów z innymi w rodzinie staje się nieśmiałe nie tylko wobec innych dorosłych, ale też i rówieśników. Przez innych określane jest jako niedojrzałe społecznie, niezaradne życiowo. Dziecko z trudem uczy się, ”nowych ról”, które go po prostu przerastają. Często dochodzi do autoagresji młodego człowieka. To często właśnie z takich rodzin dzieci sięgają po narkotyki, po nich czują się pewnie, niczego się nie boją, mogą ,,przenosić góry”. W niektórych przypadkach ta autoagresja jest niestety skrajna – młody człowiek podejmuje próby samobójcze… POSTAWA NADMIERNIE CHRONIĄCA W takiej rodzinie rodzice traktują dziecko zupełnie bezkrytycznie. Ich pociecha to ,,wzór cnót wszelkich”. Przesadna opiekuńczość i nadmierna pobłażliwość – to dwa główne grzechy takiej rodziny. Rodzice nie doceniając możliwości dziecka nie dopuszczają go do samodzielności, ograniczają wszelką swobodę. Tu dziecko nie ponosi odpowiedzialności za nawet oczywiste przewinienia. Rodzice wręcz „usuwają wszelkie pyłki spod jego nóg”. Muszą wiedzieć wszystko o swoim dziecku, dlatego są tacy wścibscy (otwierają listy do dziecka, podsłuchują jego rozmowy z kolegami etc.), najchętniej odizolowaliby pociechę od wszystkich kolegów. Przesadnie dbają o zdrowie dziecka i ulegają każdej jego zachciance. A co się dzieje z dzieckiem? Ono zupełnie nie jest przygotowane do życia. Wszelkie własne niepowodzenia tłumaczy zawsze warunkami zewnętrznymi niezależnymi od niego. Tu zawsze winny jest kolega, nauczyciel, brzydka pogoda, ładna pogoda… To opóźnione w rozwoju „wieczne dziecko”, nie potrafiące pokonać nawet najmniejszych życiowych przeszkód. Niskie ambicje, brak celów w życiu, lenistwo i bunt przeciwko wszelkim wymaganiom to cechy młodego człowieka z takiej rodziny. Nierzadko szantaż w stosunku do najbliższych „Ja się zabiję…” Czasami, w skrajnych przypadkach, „na własnym łonie wyhodowany zbój” – pamiętacie Państwo serial w TV ,,Balladę o Januszku”? POSTAWA NADMIERNIE WYMAGAJĄCA Cechą charakterystyczną w takiej rodzinie jest ,,naginanie” dziecka za wszelką cenę do ideału wymyślonego przez rodziców. Czasami są to ich własne niespełnione marzenia, które chcą przypisać swoim dzieciom. Rodzice narzucają dziecku wygórowane wymagania, zupełnie nie licząc się z faktycznymi jego możliwościami. Zmuszają go do przestrzegania sztywnych reguł, które nic i nikt nie może złamać. Są nastawieni na ciągłe sukcesy dziecka, ciągle go oceniają porównując do ,,lepszego kolegi”. Tacy rodzice często mówią ,,Ja w twoim wieku…” i tu następuje wymienianie ,,sukcesów” czasami rzeczywistych, a czasami zupełnie wymyślonych. Te dzieci często mają przez rodziców tak rozplanowany dzień, że brakuje w nim czasu na swobodne kontakty z kolegami lub ulubione, relaksujące ich zajęcia. Ich działanie nastawione jest na zaspokojenie ambicji rodziców. A oni wciąż oceniają: ,,mogło być lepiej, dlaczego dostałeś czwórkę, jak byś się lepiej postarał, to byś dostał piątkę, masz się uczyć a nie wałęsać” itd. A co się dzieje z dzieckiem? Ono stopniowo popada w nerwicę. Ich samoocena jest zaniżona, gdyż ,,nigdy nie są wystarczająco dobre”. Próbują osiągać ,,sukcesy” w innych dziedzinach. Dziewczęta często mają skłonności do odchudzania się, by przynajmniej mieć perfekcyjną sylwetkę – niestety często kończy się to anoreksją. Ich kategorie oceny to: albo coś lub ktoś jest ,,super”, albo ,,zupełne dno”. Nie ma ,,przeciętniaków”. Ciągłe dążenie do ,,bycia najlepszym” może doprowadzić u młodego człowieka do zachowań agresywnych wobec osób, które postrzega jako lepsze niż on sam. To często z rodzin tego typu wywodzą się członkowie różnych grup przestępczych. Opisane powyżej postawy rodzicielskie obejmowały zachowania rodziców w stosunku do dzieci. Wiemy jednak, że żyjąc w rodzinie dziecko jest od urodzenia świadkiem naszych kontaktów małżeńskich. Właśnie! A co z nami małżonkami? Jakie my przedstawiamy postawy wobec siebie? Czy jesteśmy zawsze zgodni, zadowoleni, pełni ,,dobrych” uczuć wobec żony, męża? Czy obraz zgodnego małżeństwa jest tylko pozorem, a tak naprawdę stale jesteśmy rywalami o każdą nawet najbłahszą rzecz i czujemy satysfakcję w sprawianiu sobie przykrości? Czy jesteśmy w pełni dojrzali i zrównoważeni – reagujemy odpowiednio do zaistniałych sytuacji? Czy nie jesteśmy wybuchowi i ciągle toczymy walki słowne, a czasami może nie tylko słowne? Czy nasze małżeństwo opiera się na wsparciu i zrozumieniu, czy może na utajonej wojnie, w której najczęściej zdarzają się tzw. ,,ciche dni”. Musimy zdać sobie sprawę, że te wszystkie nasze małżeńskie „przepychanki” nie trafiają w próżnię. Modelują zachowanie naszych dzieci. To one od nas uczą się jak się rozwiązuje problemy, jak reaguje na sytuacje trudne i stresujące. Jeśli w naszym domu na co dzień goszczą wulgaryzmy, dlaczego dziwimy się, że nasze dorastające dzieci używają ich równie swobodnie, jak my sami? Jeśli jawnie przed dziećmi pokazujemy, że zdanie współmałżonka nic dla nas nie znaczy, dlaczego denerwujemy się, że córki zupełnie nie słuchają matek, a ojcowski autorytet przepadł u synów? To błędy, jakie popełniamy my rodzice, powodują najczęściej to, że nasze dzieci zachowują się dla nas czasami zupełnie niezrozumiale! A oto dopełnienie w/w listy: BRAK KONSEKWENCJI Kiedy to ma miejsce? Na przykład wtedy: - kiedy wzburzeni i zdenerwowani nakładamy na nasze dziecko karę niewspółmiernie adekwatną do przewinienia („masz szlaban na miesiąc!” a już po tygodniu o niej nie pamiętamy), - kiedy motywując dziecko do większego zaangażowania w jakieś zadanie (najczęściej lepsze oceny szkolne) obiecujemy np. „nowe ciuchy”. Dziecko zadania nie wykonało (oceny na półrocze były jeszcze słabsze), ale nowe ubranie jest już w jego szafie, - kiedy chcemy być „lepsi” od taty/mamy i mimo jego/jej zakazu pozwalamy na wyjście na dyskotekę, - kiedy po prostu coś obiecujemy i o tym zapominamy, - kiedy wpajamy naszym dzieciom zasady postępowania, których tak naprawdę sami zupełnie nie przestrzegamy, - kiedy pozwalamy, aby przewinienia dziecka ,,pozostały bez echa”, - kiedy pozwalamy dziadkom ,,wychowywać” nasze dzieci (przecież ,,dziadkowie są od rozpieszczania”), itd. FAWORYZOWANIE JEDNEGO Z DZIECI To następny ,,grzech” rodziców. Rodzice często bez ogródek porównują swoje dzieci wtedy, kiedy któreś z nich w jakiś sposób spełniło ich oczekiwania, a drugie wręcz przeciwnie. Dziecko ,,trudne” jest porównywane do ,,wzorowego” we wszystkich dziedzinach życia, do wyglądu zewnętrznego, poprzez osiąganie sukcesów szkolnych, dobór kolegów i koleżanek, poprzez wybór partnera życiowego. Proszę Państwa, czy uważacie ,że w takim dziecku kształtuje się prawidłowa ocena własnych możliwości i wartości, jako człowieka? Innym przykładem może być sytuacja, kiedy rodzice uwrażliwiają młodego człowieka poprzez drastyczne przykłady niepowodzeń życiowych starszego brata czy siostry. Z tego też względu poprzez restrykcyjne zakazy usuwają z jego życia wszelkie nawet absurdalne zagrożenia (dobierają kolegów, ,,przechwytują” korespondencję, sami decydują o zakupie ubrań czy wystroju pokoju, zabraniają uczestnictwa nawet w szkolnych imprezach pozalekcyjnych – te dzieci mają się tylko uczyć!), ciągle podkreślając, że to tylko dla jego dobra. Proszę Państwa, czy uważacie, że w takim dziecku rozwinie się prawidłowy system wartości? Czy nauczycie go przez to podejmowania właściwych decyzji? Czy nie przyszło Wam do głowy, że kiedy faktycznie będzie musiało samo o sobie decydować ,,zachłyśnie się wolnością” i jego niepowodzenia mogą być znacznie większe niż Waszych starszych pociech? Z opisywanych tu zachowań może wyniknąć jeszcze jeden problem, który nie będzie dotyczył Was, ale waszych dorosłych już dzieci: JAKO RODZEŃSTWO STANĄ SIĘ SOBIE PO PROSTU OBCY! Okres rozwojowy, w którym są Wasze dzieci jest niewątpliwie bardzo trudny. Mam nadzieję, że po przeczytaniu powyższej treści łatwiej będzie Państwu zrozumieć obecne zachowanie Waszych dzieci. Być może ktoś z Was znalazł tu odpowiedzi na nurtujące go pytania dotyczące tak trudnej sfery, jaką jest wychowanie. Może niektórzy z Was poczynią starania, by coś zmienić w swoim postępowaniu, tym samym zbliżyć się do swojego dziecka, zacząć z nim rozmawiać, a nie jedynie ,,umoralniać”? Może uda się Wam przebrnąć z dziećmi przez ten trudny okres i staniecie się w przyszłości prawdziwymi przyjaciółmi? Tego Wam serdecznie życzę! Pedagog szkolny – mgr Krystyna Kamińska