Gospodarka rynkowa tworzy najsprawniejszy mechanizm samoregulujący w sferze produkcji, podziału, wymiany i konsumpcji, jaki można sobie wyobrazić. Rynek jest, bowiem naturalnym i najbardziej elastycznym, a zarazem najmniej kosztownym urządzeniem regulacyjnym. Podstawowa zaleta rynku wyraża się w tym, że w nieustannych procesach dostosowawczych, między różnymi sferami działalności gospodarczej człowieka, wymuszany jest wszędzie postęp innowacyjny i eliminowane są podmioty niesprawne, niezdolne do sprostania wymaganiom konkurencji, do minimalizowania kosztów produkcji i tym samym do maksymalizowania efektów na jednostkę produkcji. Nie wynika stąd jednak, że mechanizm rynkowy funkcjonuje doskonale i bez żadnych kosztów społecznych. Dlaczego zmienia się stopień sprawności gospodarki rynkowej? Stopień sprawności funkcjonowania mechanizmu rynkowego zależy na ogół od poziomu rozwoju gospodarczego danego kraju, doświadczeń kadr menedżerskich (kierowniczych), ogólnej dyscypliny społecznej i tradycyjnego stosunku ludzi do pracy, poziomu rozwoju i sprawności działania systemu finansowego (banków, rynku kapitałowego, instytucji ubezpieczeniowych, budżetu itp.) oraz całej związanej z tym infrastruktury. Na ogół występuje tu następująca prawidłowość: im bardziej rozwinięty jest dany kraj pod względem gospodarczym, im lepiej ma rozbudowaną infrastrukturę systemu finansowego i handlowego, tym sprawniej funkcjonują mechanizmy rynkowe, tym relatywnie niższe są koszty społeczne i większe poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa społecznego. Rozwijająca się gospodarka rynkowa w przeszłości wymagała bardzo wysokich kosztów społecznych, wyrażających się w regularnie powtarzających się kryzysach ekonomicznych, bankructwie wielu przedsiębiorstw, masowym bezrobociu i pogłębiającym się rozwarstwieniu między bogacącą się i ubożejącą warstwą ludności. Przemiany, jakie dokonały się po II wojnie światowej w najbardziej rozwiniętych krajach kapitalistycznych, związane zarówno z lepszym poznaniem zasad działania mechanizmu rynkowego, jak i ich wzbogaceniem przez wprowadzenie nowych form, metod i instytucji, spowodowały wejście gospodarki rynkowej w nową korzystną fazę długofalowego rozwoju gospodarczego. Dla społeczeństwa możliwość inflacji lub utraty pracy jest największym zagrożeniem występującym nawet w najbogatszych i najsprawniej funkcjonujących- gospodarkach rynkowych. Przyjrzyjmy się na wstępie pewnym faktom, aby uświadomić sobie skalę problemu. Stopa inflacji w wybranych regionach świata1 w latach 1981-1990 Kraje 1981 1982 1983 1984 1985 1986 1987 1988 1989 1990 Uprzemysłowione 8,8 7,4 5,2 4,4 3,7 3,4 3,0 3,3 4,0 4,1 Rozwijające się azjatyckie 10,7 6,4 6,6 6,1 6,0 8,7 9,5 14,4 11,7 7,9 Rozwijające się Ameryki Łacińskiej 59,7 67,1 108,7 133,5 145,1 87,8 130,9 286,4 933,1 768,0 1 Przeciętna stopa inflacji w rozwiniętych krajach Europy Zachodniej i Ameryki Północnej nie przekraczała w latach osiemdziesiątych wartości jednocyfrowej. W rozwijających się krajach azjatyckich stopa inflacji była przeciętnie prawie dwukrotnie wyższa niż w krajach wysoko uprzemysłowionych. Jej wysokość świadczy jednak o tym, że kraje, które dokonały poważnego postępu gospodarczego, są w stanie kontrolować politykę pieniężną i fiskalną w stopniu ograniczającym wysoki wzrost cen. Niepokojąco rozwija się natomiast spirala inflacyjna w krajach Ameryki Łacińskiej. Wysokiej i nadal rosnącej stopie inflacji w tych krajach towarzyszą duże i trwale występujące deficyty budżetowe, które są finansowane dodatkową emisją pieniądza banku centralnego. Istotny wpływ na skalę deficytu mają rosnące stale sumy procentów, jakie kraje te muszą płacić corocznie od zaciągniętego w przeszłości kredytu w krajach wysoko rozwiniętych. Dane statystyczne potwierdzają wcześniej sformułowaną hipotezę, że stopień sprawności mechanizmu rynkowego, mierzony przeciętną stopą wzrostu cen, jest znacznie wyższy w krajach wysoko rozwiniętych i znacznie niższy w krajach mniej rozwiniętych. Z reguły stopa wzrostu cen jest najwyższa w krajach podejmujących wysiłki zmierzające do uprzemysłowienia kraju i unowocześnienia jego zacofanej struktury. Wymaga to wówczas ogromnych środków finansowych na inwestycje modernizacyjne i rozwojowe, które przyczyniają się do ogólnego wzrostu cen w danym kraju. O ile krajom wysoko uprzemysłowionym, dysponującym nowoczesną strukturą produkcji i dużymi rezerwami finansowymi, jest znacznie łatwiej kontrolować ruch cen na rynku, o tyle wszystkie kraje świata stoją przed bardzo trudnym problemem do rozwiązania: jak uprzemysłowić kraj i równocześnie nie dopuścić do zbyt wysokiej inflacji. Pojęcie, przyczyny i rodzaje inflacji Wyjaśnienie zjawiska inflacji należy do jednego z najtrudniejszych problemów teoretycznych ze względu na wielość przyczyn, a zatem i możliwość różnorodnych interpretacji. Istnieje powszechna zgoda, że inflację należy mierzyć przeciętną stopą wzrostu cen. Dlatego pojęcie inflacji definiuje się jako stały wzrost przeciętnego poziomu cen rynkowych w miarę upływu czasu. Jest to definicja ujmująca inflację od strony jej objawów, a nie przyczyn czy też skutków. Od czasu wprowadzenia pieniądza papierowego obserwujemy powszechny wzrost cen, chociaż tempo tego wzrostu w różnych krajach lub w tych samych krajach, lecz w różnych okresach jest bardzo zróżnicowane. Odpowiedź na pytanie, dlaczego występuje inflacja, sprowadza się do odpowiedzi, dlaczego rosną ceny towarów i usług. Neoklasyczna ekonomia - analizująca gospodarkę w stanie równowagi - praktycznie nie zajmowała się teoria inflacji, gdyż traktowała ją jako zjawisko przejściowe wynikające z zaburzeń i stosunkowo szybko korygowane przez mechanizmy równoważące. Dopiero teoria Keynesa oparta na niedostatecznym popycie konsumpcyjnym i inwestycyjnym stworzyła warunki do zajęcia się zagadnieniem inflacji w ogólnej teorii makroekonomicznej. Według Keynesa wzrost popytu globalnego w warunkach nie wykorzystanych zdolności produkcyjnych nie prowadzi do wzrostu cen, lecz do wzrostu produkcji i wzrostu zatrudnienia. Rosnąca produkcja w miarę zbliżania się do granicy zdolności produkcyjnych napotyka różne ograniczenia, „wąskie gardła", bariery. W niektórych gałęziach przemysłu pułap wykorzystania zdolności produkcyjnych zostaje wcześniej niż w innych gałęziach. W miarę ożywiania wzrostu produkcji przedsiębiorcy zatrudniają pracowników mniej wykwalifikowanych, stosując wyższe stawki płac za dodatkową pracę. W rezultacie następuje wzrost kosztów wytwarzania i wzrost cen w jednych gałęziach, które przenoszą się na inne gałęzie, nawet jeśli zdolność produkcyjna nie jest jeszcze w nich w pełni wykorzystana. Można to zilustrować uklepującym wykresem: 2 przeciętny poziom cen (C) realny dochód narodowy (Y) Upływ globalnego popytu na wzrost realnego dochodu narodowego oraz wzrost przeciętnego poziomu cen Do poziomu dochodu narodowego Y2 wzrost popytu globalnego nie wywołuje wzrost cen, lecz jedynie wzrost produkcji i zatrudnienia. Od poziomu Y2, rosnącemu popytowi towarzyszy zarówno wzrost produkcji, jak i wzrost cen. Z chwilą osiągnięcia granicy Ymax dalszy wzrost popytu globalnego prowadzi do inflacyjnego wzrostu cen bez wzrostu realnego dochodu narodowego. Rozkręca się wówczas spirala inflacyjna, w której płace gonią ceny, a ceny rosną na skutek wzrostu plac i wzrostu kosztów wytwarzania. Ten model rozumowania doprowadził do sformułowania dwóch rodzajów inflacji inflacji ciągnionej przez popyt oraz inflacji pchanej przez koszty. Inflacja ciągniona przez popyt występuje najczęściej w okresach wojen, kiedy olbrzymie wydatki państwa na zbrojenia i wysoki stopień wykorzystania zdolności produkcyjnych powodują szybki, nieraz wręcz gwałtowny wzrost cen. Po zakończeniu II wojny światowej obserwowano powolny, lecz trwały wzrost cen niezależnie od stopnia wykorzystania zdolności produkcyjnych i stopy bezrobocia. Ceny nie spadały, mimo że były okresowe spadki produkcji i zwiększał się stopień niewykorzystania zdolności produkcyjnych, czego nie udało się wyjaśnić w kategoriach popytowej inflacji. Dlatego pod koniec lat sześćdziesiątych wzmożona została fala krytyki inflacji ciągnionej przez popyt i znacznie większą popularnością cieszyła się koncepcja inflacji kosztowej. Zgodnie z teorią inflacji kosztowej wskazywano, że nadwyżkowy popyt ma nie wielkie znaczenie jako źródło inflacji. Ważniejsze przyczyny tkwią w samym mechanizmie podziału dochodów oraz w strukturze gospodarki rynkowej. Odpowiedzialność za inflacyjny wzrost cen przerzucano bądź na związki zawodowe, które wymuszały wzrost płac nominalnych i wynikający stąd wzrost kosztów wytwarzania, bądź na monopole, które zwiększały swoje zyski przez podwyższanie cen wytwarzanych produktów. Potwierdzeniem pierwszej hipotezy miało być wyższe tempo wzrostu płac nominalnych w stosunku do tempa wzrostu cen. Inflacja kosztowa może być spowodowana dużym nieurodzajem w rolnictwie i znacznym wzrostem cen surowców rolniczych i artykułów żywnościowych. Szczególny wpływ na przebieg inflacji może wywierać sytuacja w bilansie płatniczym kraju i jej wpływ na dewaluację, czyli spadek kursu wymiennego waluty krajowej. To powoduje podrożenie wszystkich towarów importowanych i tym samym wzrost inflacji. W krajach o gospodarce centralnie planowanej (byłych krajach komunistycznych) występowała powszechnie inflacja ukryta. Wyrażała się ona w trwałej nadwyżce popytu nad ograniczoną podażą dóbr i usług przy względnie stałym i administracyjnie regulowanym 3 poziomie cen rynkowych. Wiele tych cen kształtowało się nawet poniżej kosztów własnych, co wymagało stosowania na szeroką skalę dotacji z budżetu państwa. Było to równoznaczne z wyłączeniem mechanizmu rynkowego i zastąpieniem jego planem centralnym. Skutkiem ukrytej inflacji były: głęboka nierównowaga na rynku upokarzające kolejki, kupowanie na zapas, spekulacja, nieuprzejma obsługa, przekupstwo, brak motywacji do pracy, brak ekonomicznego przymusu racjonalnego gospodarowania w przedsiębiorstwach, nadmierne zużycie materiałów, energii, paliwa, nielegalne zaopatrzenie itp. Utrwaliła się w rezultacie gospodarka niedoborów, która zniechęcała producentów do postępu innowacyjnego, podnoszenia jakości produkcji i obniżania kosztów wytwarzania. Gospodarka rynkowa stwarza duże zagrożenie inflacją, ale jednocześnie tworzy różne instytucje i mechanizmy regulacyjne hamujące inflację. Inflacja jest niczym innym jak rynkowym odbiciem globalnego nie zrównoważenia między strumieniami dochodów i strumieniami produkcji dóbr i usług a podażą pieniądza ze strony banku centralnego i banków komercyjnych, co znajduje wyraz w określonym wzroście cen rynkowych. Monetarystyczna teoria inflacji Wiemy już, że inflacja występuje wtedy, kiedy podaż pieniądza rośnie szybciej od wzrostu produktu narodowego lub, kiedy rosną koszty na jednostkę produkcji. Może to być powodowane miękką polityką pieniężną banku centralnego, łatwo dostępnym kredytem w bankach komercyjnych, szczodrą polityką budżetową państwa od strony tworzenia dodatkowego popytu, wzrostem cen podstawowych surowców bądź wreszcie wzrostem płac na jednostkę produkcji wyrażonej w cenach rynkowych. W połowie lat pięćdziesiątych bieżącego stulecia powstał nowy kierunek ekonomicznej nazywany monetaryzmem. Monetaryści nawiązali do starej ilościowe teorii pieniądza i na tej podstawie sformułowali czysto monetarystyczną teorię inflacji. Przypomnijmy sobie, iż ilościowa teoria pieniądza została wyrażona prostym równaniem, w którym każdy jego składnik zależy od pozostałych składników: M * V=P * Y Monetaryści przyjęli założenie, że w krótkim okresie szybkość obiegu pieniądza V jest stała. Nie zmienia się także realny poziom dochodu narodowego V. Wówczas poziom cen rynkowych P będzie się zmieniał proporcjonalnie do wzrostu podaży pieniądza M. Można to wyrazić najprostszym równaniem: ∆M M = ∆P P To proste równanie wyraża istotę teorii monetarystycznej. Monetaryści, bowiem wychodzą z założenia, że występuje przyczynowo-skutkowy związek między podażą pieniądza M a przeciętnym poziomem cen i ten związek - ich zdaniem - w sposób zadowalający tłumaczy przyczyny inflacji, która po prostu wynika z nadmiernej podaży pieniądza w stosunku do realnego produktu narodowego brutto. Teoria ta stała się bardzo popularna w latach osiemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych. Tłumaczyła ona w sposób niezwykle prosty wszystkie skomplikowane problemy ekonomiczne i dostarczała praktycznych wskazówek, jaką politykę powinno prowadzić państwo oraz bank centralny, aby nie dopuścić lub zahamować procesy, inflacyjne i zapewnić ustabilizowany wzrost gospodarczy. Polityka ta powinna opierać się na fundamentalnej zasadzie, że podaż pieniądza powinna rosnąć w stałym tempie na poziomic przewidywanego tempa wzrostu dochodu narodowego. 4 W latach osiemdziesiątych keynesizm znalazł się w odwrocie, a podstawowe problemy gospodarcze byty interpretowane w duchu teorii neoklasycznej i jej nowoczesnej odmiany - teorii monetarystycznej. Istotę sporu między keynesistami a monełaiystami najlepiej zilustrować na przykładzie krzywej Phillipsa. Krzywa Phillipsa A.W. Phillips, ekonomista z Nowej Zelandii wykładający w Anglii, prowadził badania długookresowej zależności między stopą inflacji a stopa bezrobocia w latach 18611957.Badania te wykazały wysoki stopień zależności między tymi wielkościami, mianowicie okazało się, że przy wysokiej stopie inflacji występuje niska stopa bezrobocia, i odwrotnie, przy niskiej stopie inflacji - wysoka stopa bezrobocia. Na tej podstawie sformułował on krzywą o nachyleniu ujemnym, która weszła do programów nauczania ekonomii pod nazwą krzywej Phillipsa. stopa inflacji (%) stopa bezrobocia (%) Krzywa wyrażająca zależność między stopą inflacji a stopą bezrobocia Z ogólnego kształtu krzywej Phillipsa wynika, że przesunięcie z punktu A do B może spowodować pewien spadek bezrobocia, ale tylko za cenę silniejszego wzrostu inflacji. Natomiast przesunięcie z punktu A do punktu C oznaczałoby całkowitą redukcję stopy inflacji do zera, ale tylko kosztem znacznego wzrostu stopy bezrobocia. Krzywa ta wskazuje, więc na zjawisko wzajemnej konkurencyjności między stopą bezrobocia a stopą inflacji, które w literaturze światowej nazwano zjawiskiem wymienności (trade off). Kształt krzywej Phillipsa sugeruje, że w polityce makroekonomicznej można wybierać między wyższą stopą inflacji a niższym bezrobociem, lub odwrotnie. Jest to wybór na zasadzie „coś za coś". Jeśli państwo pragnie zmniejszyć bezrobocie, musi zwiększyć wydatki, złagodzić restrykcje finansowe, aby ułatwić dostęp do taniego pieniądza i zwiększyć skłonność do inwestowania. Te działania sprzyjają jednak nakręcaniu inflacji. Chcąc z kolei ograniczyć inflację, państwo zwiększa dyscyplinę wydatków budżetowych, zaś bank centralny, a za nim banki komercyjne zaczynają prowadzić restrykcyjną politykę pieniężną. Te posunięcia prowadzą z kolei do recesji gospodarczej i wzrostu bezrobocia typu koniunkturalnego. Zwolennicy teorii Keynesa i krzywej Phillipsa wskazywali, że pod wpływem szokowego wzrostu cen ropy naftowej nastąpiło przesunięcie krzywej do góry i gospodarka znalazła się w punkcie D, który ilustruje wyższą stopę inflacji i wyższą stopę bezrobocia niż w punkcie A. Nie podważa to jednak zasady wymienności ilustrowanej wyższym położeniem krzywej Phillipsa. 5 Tej argumentacji nie akceptowali monetaryści, którzy podjęli krytykę kształtu krzywej Phillipsa i tym samym podstawowych założeń teorii Keynesa. Skutki inflacji Powstaje pytanie:, jakie główne zagrożenia niesie ze sobą inflacja dla gospodarki narodowej i społeczeństwa? Każdy przedsiębiorca wie, że inflacja powoduje duże zamieszanie w kalkulacji kosztów produkcji. Rodzi ona niepewność w przewidywaniu wzrostu realnych zysków, co wpływa destabilizująco na działalność gospodarczą i zniechęca do podejmowania szykownych inwestycji. Wzrost stopy inflacji powoduje nieuchronnie wzrost stopy procentowania wkładów terminowych, aby w ten sposób skompensować spadek siły nabywczej pieniądza. To z kolei prowadzi do wzrostu oprocentowania kredytów udzielanych na działalność inwestycyjną. Rosnąca stopa procentowa zmniejsza zainteresowanie kredytem inwestycyjnym, zwłaszcza kredytem długoterminowym, gdyż przedsiębiorcy nie mają pewności, czy wzrost cen na ich produkty będzie wystarczający, aby zarobić na znacznie droższy kredyt. Inflacja osłabia także motywacje do zwiększania eksportu, gdyż eksporterzy otrzymują wpływy w walucie krajowej, która stopniowo traci na wartości w stosunku do innych walut wymienialnych w krajach o niższej stopie inflacji. Poza tym inflacja wcześniej czy później prowadzi do dewaluacji waluty krajowej, która wzmacnia pozycje eksporterów, ale osłabia pozycje importerów. Eksport staje się wprawdzie opłacalny, ale import drożeje, co stanowi z kolei przyczynę dalszego wzrostu cen krajowych. Znaczny wzrost inflacji może wprowadzić duże zamieszanie na rynku papierów wartościowych, co zakłóca sprawne funkcjonowanie całego systemu finansowego kraju. W sumie, rosnąca inflacja pogłębia niepewność jutra i prowadzi do obniżenia realnych dochodów ludności. Każda inflacja prowadząca do wzrostu cen bez wzrostu produkcji jest zjawiskiem niepożądanym, zarówno przez przedsiębiorców, jak i konsumentów. Jest ona jednak w jakimś stopniu nieunikniona. Nie ma takiego kraju na świecie, w którym działałby wolny rynek i nie wzrastałyby ceny w mniejszym lub większym stopniu. Inflacja pełzająca nie rodzi jednak tak negatywnych skutków, jak inflacja galopująca. W warunkach kilkuprocentowego wzrostu cen rocznie gospodarka rynkowa może funkcjonować normalnie. Żaden rząd na świecie nie lekceważy inflacji, nawet tej pełzającej, gdyż zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że może ona przerodzić się w inflację galopującą, a w skrajnych przypadkach w hiperinflację. Oznacza to wówczas nieuchronny upadek rządu i przegraną w najbliższych wyborach parlamentarnych tych sił politycznych, które uformowały ten rząd. Powstaje często pytanie: skoro inflacja jest zjawiskiem niepożądanym, kto zatem ponosi winę za wzrost cen? Jeśli inflacja ma charakter popytowy, wówczas za wzrost cen obciąża się odpowie działalnością rząd, który dopuszcza do nadmiernych wydatków budżetowych, bądź bank centralny, który utrzymuje stopę dyskontową na zbyt niskim poziomie i zachęca w ten sposób do nadmiernej kreacji pieniądza za pośrednictwem taniego i łatwo dostępnego kredytu. Jeśli inflacja ma charakter kosztowy, wówczas odpowiedzialnością obciąża się związki zawodowe, które wysuwają nadmierne żądania rewindykacyjne dotyczące wzrostu plac. Inflację kosztową mogą też wywoływać wielkie przedsiębiorstwa monopolistyczne, które podnoszą ceny podstawowych surowców i dóbr finalnych, co powoduje, że ceny wielu dóbr finalnych i usług rosną. Inflacja jest, zatem nie tyle wynikiem błędów popełnianych w polityce fiskalnej, pieniężnej 6 i dochodowej, ile konsekwencją toczącej się między różnymi grupami społecznymi walki o podział dochodu narodowego, które wymuszają decyzje o konsekwencjach inflacyjnych, na czym traci większość społeczeństwa. Wszyscy chcą uniknąć inflacji, ale walcząc o własne, partykularne interesy uruchamiają reakcję łańcuchową, która w efekcie prowadzi do mniejszego lub większego wzrostu cen. Wolny rynek z nieubłaganą konsekwencją w skali makro równoważy wszystkie procesy dokonujące się zarówno po stronie globalnego popytu, jak i po stronie kosztów wytwarzania, obciążając ich skutkami w sposób nierównomierny różne grupy społeczne. Z reguły cierpią na tym jednostki najsłabsze. Sposoby hamowania inflacji Dotychczasowa analiza wskazuje, że nie ma jednoznacznej i powszechnie akceptowanej odpowiedzi na pytanie, jak zwalczać inflację. Zależy to w dużym stopniu od diagnozy przyczyn inflacji, a także od warunków określonego kraju, w jakich występują procesy inflacyjne. Jeśli przyjmiemy hipotezę monetarystów, że inflacja jest zjawiskiem czysto pieniężnym, co oznacza, że wzrost cen spowodowany jest przede wszystkim nieodpowiednimi zmianami nominalnej podaży pieniądza, wówczas walka z inflacją sprowadza się; do umiejętnej regulacji podaży pieniądza w wyrażeniu realnym. Można to określić równaniem: M P = Y V Lewa strona oznacza realną podaż pieniądza (suma pieniądza podzielona przez przeciętny poziom cen w kraju), zaś prawa strona może być interpretowana jako popyt na pieniądz w ujęciu realnym. Jeśli tempo inflacji ustabilizuje się na niskim poziomie, wówczas szybkość obiegu pieniądza będzie stała, zaś realna podaż pieniądza będzie rosła w tempie odpowiadającym popytowi wynikającemu ze wzrostu realnego dochodu narodowego Y. Równowaga na rynku pieniężnym wymaga takiego dostosowania nominalnych zasobów pieniądza, aby zrównać je z popytem na jego realne zasoby i zahamować w ten sposób wzrost cen. Teoria Keynesa odnosząca się do krótkiego okresu zakłada, że w warunkach niskiego wykorzystania zdolności produkcyjnych wzrost jakichkolwiek składników globalnego popytu będzie wpływał na wzrost realnego dochodu przy nie zmienionym poziomie cen rynkowych. Niebezpieczeństwo inflacji pojawia się dopiero wówczas, gdy zwiększenie składników globalnego popytu dokonuje się w warunkach występowania „wąskich gardeł" ograniczających dalszy wzrost produkcji w granicach istniejących zdolności produkcyjnych. Przyczyny wzrostu cen są bardzo różnorodne i można hamować ten wzrost przez odpowiednie hamowanie wzrostu płac pieniężnych, ograniczanie nadmiernego deficytu budżetowego oraz odpowiednią regulację dopływu pieniądza do obiegu za pośrednictwem polityki banku centralnego. Polityka dochodowa może przejściowo obniżyć stopę inflacji, ale na długą metę żaden demokratyczny rząd nie jest w stanie zahamować żądań rewindykacyjnych robotników, którzy wcześniej czy później będą się domagać wyrównania wzrostu kosztów utrzymania w stosunku do wzrostu ich płac nominalnych. W krótkim okresie nie musi występować ścisły związek między wielkością deficytu budżetowego a wzrostem inflacji. Deficyt budżetowy może być, bowiem finansowany pieniądzem znajdującym się w obiegu i ściągniętym bądź w drodze sprzedaży obligacji skarbowych, bądź też zaciągnięciem kredytu w bankach komercyjnych. W długim okresie uporczywe finansowanie rosnącego deficytu za pomocą emisji obligacji lub zaciągniętych kredytów może tak znacznie powiększyć zobowiązania państwa z tytułu samych należnych 7 odsetek, że rząd będzie musiał uciec się do drukowania pieniędzy papierowych, jeśli nie zostaną podjęte drastyczne działania fiskalne w celu zmniejszenia deficytu. Ograniczanie deficytu w drodze podwyższania obciążeń podatkowych bądź drastycznych cięć w wydatkach budżetowych może działać antyinflacyjnie, ale stwarza groźbę spowodowania recesji i wzrostu bezrobocia. Tak, więc metody finansowania deficytu budżetowego na krótką metę mogą hamować inflację, ale na długą metę taka polityka może powodować rozkręcanie spirali inflacyjnej. Za pośrednictwem zmian stopy procentowej bank centralny może wpływać zarówno na skłonność do oszczędzania, jak i skłonność do inwestycji, co może sprzyjać lub hamować procesy inflacyjne w zależności od sytuacji gospodarczej kraju i fazy koniunktury. Wreszcie bank centralny za pośrednictwem polityki otwartego rynku (kupna i sprzedaży papierów wartościowych) może dość skutecznie drenować nadmiar pieniądza i w ten sposób hamować inflację. Mimo różnych możliwości oddziaływania na równowagę na rynku pieniężnym i towarowym, doświadczenie wykazuje, że nie istnieją łatwe rozwiązania eliminujące inflację. We wszystkich krajach mamy do czynienia z mniejszym lub większym wzrostem cen. Znacznie łatwiej jest hamować inflację w krajach gospodarczo rozwiniętych, z rozwiniętą infrastrukturą bankową i rynkiem kapitałowym, niż w krajach gospodarczo zacofanych. Wszelkie próby przyspieszenia wzrostu gospodarczego oparte na ekspansji inwestycyjnej z reguły brzemienne są w wysoką inflację. Szczególne zagrożenie wysoką inflacją występuje w krajach" postkomunistycznych, które w warunkach głębokich dysproporcji gospodarczych, przestarzałej technologii, niskiej efektywności gospodarowania, braku infrastruktury bankowej i rynku kapitałowego oraz nieracjonalnej struktury cen wszystkich czynników wytwórczych próbują w krótkim czasie wprowadzić mechanizm rynkowy. Spór o mbnetarystyczną interpretację inflacji Monetarystyczna teoria inflacji jest bardzo sugestywna, gdyż łatwo przekonuje, że wszystko zależy od ilości pieniądza w obiegu, a zatem wszystko jest w ręku banku centralnego. Można jednak postawić pytanie:, od czego zależy podaż pieniądza w obiegu poza realnym wzrostem produkcji? Jedni odpowiadają, że czynnikiem decydującym jest skala deficytu budżetowego finansowana dodatkową emisją pieniądza. Rząd finansuje w ten sposób rosnące wydatki na sferę budżetową przez nakładanie na społeczeństwo podatku inflacyjnego. Inni idą jeszcze dalej w tym rozumowaniu i stwierdzają, że inflacja jest zjawiskiem politycznym, gdyż presja sił politycznych i społecznych w systemie demokratycznym decyduje o skali wydatków budżetowych, których nie można sfinansować wpływami budżetowymi pochodzącymi z podatków. W ten sposób monetarystyczna interpretacja inflacji przesuwa się najpierw na płaszczyznę fiskalną, ta zaś sprowadzą się ostatecznie do aspektów politycznych. Łańcuch współzależności w gospodarce z reguły ciągnie się w nieskończoność w ruchu okrężnym i jest często bardzo trudno ustalić, co jest przyczyną, a co skutkiem. Inflacja jest zjawiskiem niezwykle złożonym i jej przyczyny tkwią w całej strukturze gospodarki narodowej, w stopniu jej nie zrównoważenia, niedopasowania struktury aparatu produkcyjnego i struktury produkcji od wymagań rynku krajowego i zagranicznego. Te niedopasowania strukturalne wymuszają określoną politykę fiskalną i pieniężną oraz znajdują swój ostateczny wyraz w określonym ruchu cen, kursu walut, stopy procentowej, podatków itp., które wzajemnie na siebie oddziałują i wymuszają określone zachowania podmiotów gospodarczych. W krajach o rozwiniętej gospodarce rynkowej oraz sprawnie działającej infrastrukturze rynku 8 pieniężnego, kapitałowego i fiskalnego struktura gospodarki jest na ogół dobrze dostosowana do wymagań gospodarki rynkowej i procesy adaptacyjne zarówno w sferze składników globalnego popytu, jak i w sferze struktury agregatowej podaży przebiegają dość sprawnie. W rezultacie stopa inflacji jest w tych krajach względnie niska. W krajach słabo rozwiniętych pod względem gospodarczym, a tym bardziej w krajach postkomunistycznych, przechodzących od gospodarki centralnie planowanej do gospodarki tynkowej, niedopasowania strukturalne i niska adaptacyjność podmiotów gospodarczych powodują, że mechanizmy polityczne, fiskalne i pieniężne nie są w stanic zapobiec nieuchronności intensywnych procesów inflacyjnych. Nawet restrykcyjna polityka pieniężna banku centralnego musi ustąpić pod rosnącą presją nie zaspokojonych i pilnych potrzeb społecznych. Dlatego bardziej przekonująco brzmi twierdzenie, że podaż pieniądza nieuchronnie dostosowuje się do realnych przemian strukturalnych w gospodarce narodowej i wynikających stąd zmian cen czynników wytwórczych oraz samej produkcji, niż monetarystyczna sugestia, że inflacja dostosowuje się automatycznie do podaży pieniądza i wystarczy tylko kontrolować jego podaż, aby nie dopuścić do spirali inflacyjnej. Inflacja jest zjawiskiem wysoce niepożądanym, podobnie jak niepożądane są dysproporcje w strukturze gospodarczej kraju. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że tłumienie inflacji w takiej gospodarce metodami nadmiernie restrykcyjnej polityki pieniężnej może doprowadzić do jeszcze bardziej bolesnych skutków w postaci głębokiej recesji gospodarczej oraz masowego bezrobocia. Może postawić to znaczną część społeczeństwa przed barierą wytrzymałości społecznej. Zawsze w takiej sytuacji rząd stoi przed dramatycznym wyborem między tym, co nieprzyjemne, a tym, co grozi wybuchem społecznym. 9