Męka Jezusa Chrystusa Misterium Jezusa jest zbyt bogate, aby mogło być zamknięte w jednym opowiadaniu. Każda wspólnota wyrażająca się w ewangeliach, każdy ewangelista podejmujący zastaną medytację i wzbogacający ją o swoją refleksję, przedstawiają nam różne aspekty osobowości Chrystusa. Szansą jest dla nas, że nie posiadamy jednego „życiorysu Jezusa”, lecz cztery ewangelie. Pod warunkiem jednak, że każdą z Ewangelii będziemy czytać oddzielnie: Gdyby ktoś widząc cztery piękne mozaiki chciał je zniszczyć po to, żeby ze wszystkich kamyków ułożyć jedną, zawierającą te cztery, to byłby barbarzyńcą i głupcem, a nowe dzieło monstrualne. I. Opisy Męki w Ewangeliach Synoptycznych 1. Wprowadzenie ogólne A. Cierpienie i chwała Na wstępie warto zwrócić uwagę na następujący fakt: opowiadanie o Męce zajmują w każdej Ewangelii doniosłe, a zarazem w pewnym sensie nieproporcjonalne miejsce. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni i dlatego nie dziwimy się. Tymczasem zauważmy, że Ewangelie zostały napisane po zmartwychwstaniu Chrystusa, przez ludzi żyjących w świetle tego triumfalnego wydarzenia, którzy mieli przy tym świadomość, że są „świadkami zmartwychwstania” /Dz 1,22; 2,32; 3,15...; 1 Kor 15,14; Rz 10,9/. Dlaczego więc kładli taki nacisk na bolesne sceny Męki, zamiast eksponować „pozytywne” aspekty życia Jezusa ? Dlaczego Męka nie została potraktowana jako wydarzenia bolesne, ale przejściowe, bez długotrwających skutków, które wobec tego należałoby skrócić w opisie do minimum ? W rzeczywistości światło Zmartwychwstania nie faworyzowało tego sposobu patrzenia na Mękę. Zmartwychwstanie nie stworzyło jakiejś religii ucieczki, nie odwróciło chrześcijan od dramatycznych momentów życia Jezusa. Przeciwnie, kazało im je doceniać. Myśl ludzka dostrzega w pierwszym momencie kontrast między Męką i Zmartwychwstaniem: Męka jest porażką, Zmartwychwstanie jest zwycięstwem naprawiającym klęskę. Męka poniża, Zmartwychwstanie uchwalebnia. Tymczasem światło Zmartwychwstania ogarnia nieodparcie samą Mękę tak, że Męka i Zmartwychwstanie, tworzą nierozdzielną jedność: chwała Zmartwychwstania, owoc Męki, objawia wartość ofiary. Okazuje się, że Męka nie była w rzeczywistości klęską, lecz zwycięską walką wypełniającą Boży plan. W konsekwencji chrześcijanie zaczęli traktować samą Mękę jako światło i skarb; przywiązali się do niej i zaczęli zgłębiać jej sens. Świadczy o tym długość i jakość jej opisów. Chrześcijański orędzie nie jest mityczną konstrukcją zapominającą o rzeczywistości. Nie orientuje nas w stronę mało określonych marzeń, bo Bóg nie zakrywa realności naszej egzystencji, jakkolwiek byłaby ona trudna. On ją docenia. Nie pomaga nam uwolnić się od niej. Uczy nas jak ją przeżywać pełniej, uczy nas jak ją cenić i jak wyciągać z niej korzyści. Światło Zmartwychwstania, objawia wartość Męki i w ten sposób objawia wartość naszego realnego życia. B. Powstawanie opisu Następny fakt wzmacnia i precyzuje pierwszy. Chodzi o wygląd opisu, odcinający się wyraźnie od reszty Ewangelii. Podczas gdy życie publiczne Jezusa reprezentowane jest jedynie przez łatwo dające się „rozmontować” epizody, Męka tworzy koherentną całość, bardzo wyraźnie uformowaną. Mamy powód sądzić, że ta część życia Jezusa była bardzo wcześnie przedmiotem specjalnej uwagi i że traktowano ją jako organiczną całość. Potwierdzenie tej tezy znajdujemy porównując Synoptyków z Janem. O ile Jan różni się znacznie od Synoptyków w przedstawianiu życia publicznego Jezusa, to z chwilą dojścia do Męki opisy upodobniają się wyraźnie: zgadzają się w wyborze epizodów i w ogólnej kompozycji narracji. Podobieństwo staje się uderzające zwłaszcza począwszy od aresztowania Jezusa w Gethsemani /J 18,3/. Wydaje się więc, że bardzo wcześnie ułożono opowiadanie rozpoczynające się aresztowaniem Jezusa, albo co najmniej, że istniał jakiś schemat wyznaczający jego główne linie. Ten pierwszy schemat został następnie uzupełniony. Dołączono do niego wstęp /spisek, namaszczenie, Palmy/ objaśniający wydarzenia. W różnych grupach chrześcijan różnie jeszcze wykończono całość, zależnie od materiału będącego do dyspozycji i od audytorium, do którego się zwracano. Literacka analiza Mk każe rozróżnić w wątku jego opowiadania o męce 2 części składowe: z jednej strony opowiadanie podstawowe, schematyczne i o skromnych wymiarach, napisane dosyć czystą greką; z drugiej uzupełnienia, często żywsze i konkretniejsze /np. epizod o uciekającym młodzieńcu: Mk 14,51n; imiona synów Szymona z Cyreny: 15,21/, napisane greką z dużą domieszką zwrotów będących pod wpływem hebrajskiego. Można by uznać w tym osobisty wkład jakiegoś świadka /Marka ?/. Również wygląd innych opisów synoptycznych świadczy, że nie mamy tu do czynienia z czysto indywidualną twórczością literacką, lecz z proklamacją eklezjalną (nawet jeśli pojedynczy redaktor coś dodał od siebie, to jako świadek w ?) /por. J 21, 24: „Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe”/. Męka Jezusa jest skarbem Kościoła i to właśnie Kościół nam ją przedstawia. 1 2. Aresztowanie Jezusa Mt 26,47-57 47 Gdy On jeszcze mówił, oto nadszedł Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim wielka zgraja z mieczami i kijami, od arcykapłanów i starszych ludu. 48 Zdrajca zaś dał im taki znak: «Ten, którego pocałuję, to On; Jego pochwyćcie!». 49 Zaraz też przystąpił do Jezusa, mówiąc: «Witaj Rabbi!», i pocałował Go. 50 A Jezus rzekł do niego: «Przyjacielu, po coś przyszedł?» Wtedy podeszli, rzucili się na Jezusa i pochwycili Go. Mk 14,43-52 43 I zaraz, gdy On jeszcze mówił, zjawił się Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim zgraja z mieczami i kijami wysłana przez arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych. 44 A zdrajca dał im taki znak: «Ten, którego pocałuję, to On; chwyćcie Go i prowadźcie ostrożnie!». 45 Skoro tylko przyszedł, przystąpił do Jezusa i rzekł: «Rabbi!», i pocałował Go. Tamci zaś rzucili się na Niego, i pochwycili Go. Łk 22,47-54 47 Gdy On jeszcze mówił, oto zjawił się tłum. A jeden z Dwunastu, imieniem Judasz, szedł na ich czele i zbliżył się do Jezusa, aby Go pocałować. Jezus mu rzekł: «Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?» 48 46 Towarzysze Jezusa widząc, na co się zanosi, zapytali: «Panie, czy mamy uderzyć mieczem?» 50 I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. 49 A oto jeden z tych, którzy byli z Jezusem, wyciągnął rękę, dobył miecza i ugodziwszy sługę najwyższego kapłana odciął mu ucho. 52 Wtedy Jezus rzekł do niego: «Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną. 53 Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów? 54 Jakże więc spełnią się Pisma, że tak się stać musi?» 55 W owej chwili Jezus rzekł do tłumów: «Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę, żeby Mnie pojmać. 47 Codziennie zasiadałem w świątyni i nauczałem, a nie pochwyciliście Mnie. Codziennie nauczałem u was w świątyni, a nie pojmaliście Mnie. Lecz stało się to wszystko, żeby się wypełniły Pisma proroków». Wtedy wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli. Ale Pisma muszą się wypełnić». 51 56 A jeden z tych, którzy tam stali, dobył miecza, uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu ucho. Lecz Jezus odpowiedział: «Przestańcie, dosyć!» I dotknąwszy ucha, uzdrowił go. 51 A Jezus zwrócił się i rzekł do nich: «Wyszliście z mieczami i kijami, jak na zbójcę, żeby Mnie pochwycić. 48 49 50 Do arcykapłanów zaś, dowódcy straży świątynnej i starszych, którzy wyszli przeciw Niemu, Jezus rzekł: «Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę? 53 Gdy codziennie bywałem u was w świątyni, nie podnieśliście rąk na Mnie, lecz to jest wasza godzina i panowanie ciemności». 52 Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, 52 lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich. 51 Ci zaś, którzy pochwycili Jezusa, zaprowadzili Go do najwyższego kapłana, Kajfasza, gdzie zebrali się uczeni w Piśmie i starsi. 57 Schwycili Go więc, poprowadzili i zawiedli do domu najwyższego kapłana. A Piotr szedł z daleka. 54 2 A. Marek: szok faktów (Mk 14,43-52) Mk opowiada fakty w ich gołej rzeczywistości. Styl jest bezpośredni, czasem szorstki: „zjawił się Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim zgraja z mieczami i kijami...” /14,32/. Jezus zostaje pochwycony. Jeden z będących tam dobywa miecza i uderza. Słowa Jezusa wskazują na nieprawidłowość sytuacji: „Wyszliście z mieczami i kijami, jak na zbójcę...” /14,48/. Jezus zostaje opuszczony przez wszystkich. Chcieli pochwycić młodzieńca, który szedł za Nim, ale wyrwał się i uciekł nago. Obserwujemy mało objaśnień, albo wcale. Mk nie notuje żadnych słów Jezusa do Judasza, ani do ucznia, który dobył miecza. Uwaga skierowana do napastników ma na celu nie tyle objaśnić fakty, co podkreślić paradoksalny i szokujący charakter tej sceny. Paradoksalność sytuacji jest, owszem objaśniona /14,49: „Codziennie nauczałem u was w świątyni, a nie pojmaliście Mnie. Ale Pisma muszą się wypełnić”./, ale zwrotem eliptycznym. Pozostają mieszane wrażenia. B. Mateusz: słowa, które objaśniają (Mt 26,47-57) Mt odwrotnie, dokłada starań, żeby być jasnym. Jego opowiadanie opuszcza niektóre szczegóły brane „na żywo” /ostatnie słowa z Mk 14,44: „i prowadźcie ostrożnie” – Judasz o Jezusie; incydent z Mk 14, 51n (o młodzieńcu w prześcieradle)/, jest za to prowadzone równiej, dostojniej i jaśniej. W miejsce „zjawił się Judasz” mamy „oto nadszedł Judasz” /26,47/. W miejsce zwykłego zaimka z wyrażenia „przystępując /do/ Niego” /Mk 14,45/, lub „rzucili się na Niego, pochwycili Go” /Mk 14,46/, Mt nazywa Jezusa po imieniu, z większym respektem / Mt 26,49-51; 4 razy („Zaraz też przystąpili do Jezusa, mówiąc: „Witaj, Rabbi!”, i pocałował Go. A Jezus rzekł do niego: „Przyjacielu, po coś przyszedł ?” Wtedy podeszli, rzucili się na Jezusa i pochwycili Go. A oto jeden z tych, którzy byli z Jezusem, wyciągnął rękę, dobył miecza i ugodziwszy sługę najwyższego kapłana odciął mu ucho”)/. Mt unika niedbałego stylu, częstego u Mk, który pisze np. elthon euthys proselthon „przyszedłszy natychmiast podszedł” /Mk 14,45/. Unika także dwuznaczności. W Mk 14,47 wyrażenie „jeden z tych, którzy tam byli” nie jest precyzyjne: nieprzyjaciel czy wróg ? Mt pisze: „jeden z tych, którzy byli z Jezusem” / 26,51/. Wg Mk 14,50 („Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli”) można by pomyśleć, że to wrogowie uciekli; Mt 26,56 uściśla, że idzie o uczniów. Ale przede wszystkim Mt objaśnia fakty słowami. Jezus mówi do Judasza / 26,50/, co prawda niewiele, ale można tu dostrzec aluzję do Ps 55 /ww. 13,14. 21-22/. Mówi do ucznia, który wyjął miecz i objaśnia długo boską taktykę /26,52-54/. Mówi też do tłumu. Jeżeli szukamy wskazówek dla objaśnień teologicznego sensu tej sceny, to należy się zwrócić się do Mt. To zaś, co on nam mówi nabiera szczególnego znaczenia, bo idzie tu o uruchomienie całego „mechanizmu” Męki: zasady, którymi kieruje się Jezus podczas swego aresztowania, rzucają światło na całe misterium. Mateusz ukazuje nam Jezusa wybierającego z pełną znajomością sprawy i z całą wolnością swoją drogę poniżenia, ponieważ uznał w niej drogę wyznaczoną przez Boży plan. Jezus odrzuca opieranie się gwałtowi gwałtem, bo ta taktyka – niezależnie od tego, że nie wybawia ludzi – zamyka ich w piekielnym kręgu /26,52/. Odrzuca ucieczkę do cudownej interwencji swojej boskiej mocy. Oczywiście, nie wątpi, że otrzymałby od Ojca tego rodzaju pomoc /26,53/, ale wie, że ta droga nie prowadzi do celu. Nadeszła godzina, w której powinny się spełnić Pisma. Wyrażenie to występuje dwa razy, najpierw w słowach skierowanych do ucznia / 26,51/, później w konkluzji słów wypowiedzianych „do tłumów” /26,56/. W tym ostatnim tekście zdanie nie jest epileptyczne, jak u Mk, lecz stanowi jedno z najjaśniejszych stwierdzeń, przybierające wręcz postać szkolną: „lecz stało się to wszystko, ażeby się wypełniły Pisma proroków”. W ten sposób chrześcijański czytelnik zostaje od początku pouczony o perspektywie opowiadania. Nie chodzi o zwykłe sprawozdanie. Jeżeli idzie o Mękę to początkowy Kościół kontempluje ją poprzez Pismo, które objawia mu jej sens. Kościół ma świadomość istnienia doskonałej odpowiedniości między Bożym planem, o którym prorokowano w ST, i na pierwszy rzut oka mieszającymi wszystko wydarzeniami Wielkiego Tygodnia. Ta odpowiedniość została mu objawiona przez samego Jezusa, który jeszcze przed wypełnieniem wszystkiego okazał się w słowach i czynach świadomy tego. Jezus wskazał na powiązania między tym, co miało się zdarzyć i objawionym w Piśmie Bożym planem. 3 Uczniowie nie pojęli wtedy tego powiązania. Słowa i czyny Jezusa zbiły ich kompletnie z tropu i reagowali całkiem nie w porę bądź robieniem bronią w momencie aresztowania, bądź uciekając, bądź wreszcie zapierając się Jezusa. Trzeba było, żeby cała Męka się dopełniła i żeby zakończyła się zmartwychwstaniem, aby wreszcie doznali oświecenia. Całkowita zgodność wydarzenia Męki z Pismem staje się dostrzegalna dopiero z chwilą jego dopełnienia. Gdy jednak raz to zrozumieliśmy, trzeba nam pamiętać o wszystkim i w ten sposób żywić naszą wiarę. Do tego przekonuje nas Mt. C. Łukasz: osoba Mistrza (Łk 22,47-54) Zważając na kolejne etapy objawienia, Łk nie odwołuje się w sposób tak jasny do Pism. Negatywna faza, którą musi Jezus przebyć, nazwana jest przez Niego „godziną” nieprzyjaciół i „panowaniem ciemności” /Łk 22,53/. Te wyrażenia mają jedynie wynikający z ich treści związek z nauczaniem proroków. Łk rezerwuje odkrycie faktu spełnienia na czas Zmartwychwstania; sam zmartwychwstały Chrystus „oświeca umysły” swoich uczniów „aby rozumieli Pisma” /24,45n; por. 24,25-27.32; J 2,22; 12,16/. Porządek opisu zdradza rękę historyka. Próbę zbrojnego oporu, umieszczaną przez Mk i Mt po momencie aresztowania, Łk przesuwa przed wydarzenie, co daje lepsze zazębienie faktów. Więcej jeszcze szczegółów wskazuje na literacką sztukę Łk.: np. wskazuje on najpierw tłum, zanim wymienili Judasza /22,47/; to jest zgodne z postrzeganiem ludzi – najpierw widzimy tłum, później możemy zidentyfikować idącego na czele. Przede wszystkim trzeba jednak obserwować sposób, w jaki Łk. nie umie się zdobyć na to, żeby powiedzieć, iż zdrajca pocałował Jezusa. Używa więc pośredniej formuły: „podszedł do Jezusa, aby Go pocałować” /22,47/. Przeciwnie, słowa Jezusa objawiają jasność Jego widzenia i jednocześnie podkreślają podłość czynu Judasza: „Judaszu, pocałunkiem zdradzasz Syna Człowieczego!”. W ten sposób każdy chrześcijanin zostaje przestrzeżony przeciw niewierności wobec swojego Pana. Łk. unika również rozwodzenia się nad aresztowaniem Jezusa. Wspomina o nim mimochodem używając zwykłego imiesłowu „schwyciwszy” /22,54/. Jego pobożność łagodzi wszystko, co obraża w brutalny sposób ludzką godność Jezusa. To samo będzie ze scenami wyszydzeń. Opisując pierwszą /22,63-65/ nie będzie wspominał o policzkach i pluciu; w drugiej uczyni jedynie zawoaloną aluzję /23,16.22/, bez wyraźnego wymieniania ubiczowania i ukoronowania cierniem. Przeciwnie, będzie się starał wykazać wielkość Jezusa, zwłaszcza moralną. Objawia się to już w słowach skierowanych do Judasza, tak przejmujących w swej skrótowości. Wielkość Jezusa przejawia się w pytaniu zadanym przez uczniów, które wskazuje na świadomość autorytetu ich Mistrza: „Panie, czy mamy uderzyć mieczem ?” /22,49/. Przejawia się ona w Jego negatywnej odpowiedzi, a bardziej jeszcze w Jego czynie. Jezus nie zadowala się zakazem użycia broni; dotknięciem uzdrawia przeciwnika i w ten sposób naprawia wyrządzone mu zło. Można tutaj podziwiać coś więcej niż moc czynienia cudów: zadziwiający przykład wspaniałomyślności /por. Łk 6,27-36/. 3. Proces żydowski Po aresztowaniu Jezus został wydany przywódcom swojego narodu. Zaprowadzono Go przed arcykapłana. Rozpoczęło się postępowanie prawne. Oczywiście, Synoptycy nie mają zamiaru opisywać nam całego jego przebiegu. Opuszczają mnóstwo szczegółów i często pozostawiają w niepewności historyków. Wybrali te elementy, które przez początkową tradycję zostały w świetle zmartwychwstania zrozumiane jako najważniejsze i z tego powodu zostały włączone do katechezy. Te elementy zostały nam przedstawione w trzech różnych kompozycjach. A. Posiedzenie sądu 4 Marek rozróżnia w procesie dwa etapy: dochodzenie, /14, 53-64/ i posiedzenie rady, które miało miejsce wczesnym rankiem / 15,1/. Użyte w tym ostatnim zdaniu wyrażenie „powziąwszy uchwałą” nadaje temu posiedzeniu wyraźnie charakter jurydyczny. Mk. Tymczasem nie czeka tego momentu, żeby przedstawić zarzuty, o które oskarżono Jezusa. W jego opowiadaniu zarzuty są już postawione w czasie śledztwa, które staje się w ten sposób najważniejszą częścią opowiadania. Pod względem literackim wzmianka o posiedzeniu rady jest złączona z następną częścią opowiadania. Zasygnalizowane zwykłym imiesłowem /„powziąwszy”/, posiedzenie rady zostaje wzmiankowane w zdaniu przejściowym, wprowadzającym proces rzymski. Mateusz odwrotnie; używa czasownika w trybie oznajmującym / „powzięli uchwałę”; 27,1/ i zanim przejdzie do procesu rzymskiego włączy nowy epizod / o Judaszu; 27,3-10/. W ten sposób oddziela wyraźniej oba procesy. Ale, podobnie jak Mk, rozwija przede wszystkim nocne przesłuchanie. Nawet jeszcze mocniej uwydatnia jego rolę, bo każe arcykapłanowi uroczyście zaprzysiąc Jezusa /26,63/. Łukasz natomiast interesuje się wyłącznie oficjalnym przesłuchaniem, które miało miejsce za dnia /22,66/. Nie mówi nic o wcześniejszym przesłuchaniu, którego wartość prawna wydaje się podejrzana. Tutaj zainteresowania historyka połączyły się z celami pisarza, bo to opuszczenie polepsza jakość opisu, którego ruch nie jest zwalniany przerwami i ponownymi rozpoczęciami akcji /por. Mt 26,57-59; 27,1/. B. Całość kompozycji Żaden z ewangelistów nie zadawala się przedstawianiem samych elementów procesu. Wszyscy dodają inne znaczące fakty. Jezus nie był bowiem jedynie poddany przesłuchaniu; został sponiewierany i zmaltretowany. a/ Marek: mesjańska godność i złe traktowanie Marek prezentuje całość w mocno skontrastowanej kompozycji. Po usytuowaniu wydarzenia i przedstawieniu protagonistów /14,53n/ najpierw opisuje śledztwo. Od początku jawny jest cel przesłuchań: chcą zgładzić Jezusa /14,55/. Ale fakty krzyżują plany: nie można znaleźć przeciw Jezusowi obciążającego materiału. Z wielu zeznań Mk odnotowuje tylko słowa o zburzeniu świątyni zauważając, że również i tutaj zeznania nie były zgodne. Wreszcie arcykapłan pyta Jezusa o Jego pozycję w planach Bożych. Czy jest Mesjaszem, Synem Błogosławionego ? Odpowiedź Jezusa stanowi uroczystą deklarację transcendentnej mesjańskości. Śledztwo zdaje się dochodzić do wyników przeciwnych wobec zamierzonych. W miejsce ustalenia winy objawia najwyższą godność podsądnego. Ale, drugi paradoks, objawienie kim jest Jezus nie znajduje pozytywnej odpowiedzi; żadnego aktu hołdu, żadnego przystania do Jezusa. Jedyną konsekwencją jest seria reakcji w przeciwnym sensie: arcykapłan woła o bluźnierstwie, ogłasza się Jezusa „winnym kary śmierci” /14,64: zakończenie śledztwa odpowiadające początkowemu zamiarowi – 14,55/, Jezus zostaje opluty i bity /14,65/; najżarliwszy z uczniów zapiera się Go /14,66-72/; wrogowie wiążą Go jak złoczyńcę i wydają Piłatowi /15,1/. Oceniając na dystans, fakty przeciwstawiają się najokrutniej słowom Jezusa i wynikającym z tego niegodnym traktowaniem Go. b/ Mateusz: kontrast objaśniony przez Pismo /cena krwi/ Przy posługiwaniu się tymi samymi elementami redakcja Mt jest bardziej schematyczna niż Marka. Mt unika niezręczności i powtórzeń charakterystycznych dla ustnej improwizacji /por. Mt 26,60-62 i Mk 14,5660/. Detale są lepiej zorganizowane. Np. w potrójnym zaparciu się widać lepszą gradację. Mt akcentuje ważne momenty /zaprzysiężenie przez arcykapłana 26,63; podwójne oskarżenie o bluźnierstwo 26,65/. W uroczystej deklaracji Jezusa Mt zachowuje niuans zaniedbany przez Marka. W miejsce bezpośredniego „Ja jestem” /Mk 14,62/ odpowiedź Jezusa odnosi się do słów użytych przez arcykapłana: „Mówi mu Jezus: ty powiedziałeś”...” /Mt 26, 24/. W ten sposób Jezus podkreśla, że to nie On podjął inicjatywę objawienia własnej godności i każe zauważyć swój dystans wobec mesjańskich koncepcji oskarżycieli. 5 Ogólny układ tekstu jest podobny do Mk i pozwala dostrzec kontrast między słowami Jezusa i losem, jaki Mu przez nie zgotowano. Ale zanim przejdzie do procesu rzymskiego dorzuca fragment o „cenie krwi” /27,3-10/. Pewne szczegóły tego tekstu wskazują, że jego miejsce w całości kompozycji nie należy od chronologii zdarzeń /arcykapłani i starsi nie mogli być jednocześnie w świątyni i u prokuratora; zakupu pola nie mogli dokonać w jednym momencie/. To miejsce wynika z celu postawionego kompozycji. To uzupełnienie zmienia bowiem głęboko perspektywę procesu żydowskiego. Daje mu własne zakończenie. Po raz ostatni są zebrani wszyscy odpowiedzialni: Judasz, arcykapłani i starsi. Z naciskiem zostaje przypomniany targ, którego dobili kilka dni wcześniej /26,15/. Dominującym tematem nie jest śmierć Judasza, jak to się często mówi, ale „srebrniki”, „cena krwi”. Śmierć Judasza opowiedziana jest jednym zdaniem, podczas gdy srebrniki wzmiankowane są 7 razy /4 razy rzeczownik, 3 razy zaimek/, a krew 3 razy. Przypomnienie tych faktów pozwala Mt-owi dać nam klucz do paradoksu, który zostaje bez odpowiedzi w Mk. Z jednej strony widać wyraźnie, że proces jest niesprawiedliwy. Poświadczają to srebrniki. Judasz przekonuje o tym gdy wyznaje „Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną” i rzuca zapłatę zdrady /27,4n/. Arcykapłani, którzy początkowo nie chcą o niczym wiedzieć, zgadzają się z jego zdaniem mówiąc: „To jest zapłata za krew” /27,6/. Z drugiej strony zaś widać, ze poprzez spisek Judasza z żydowskimi przywódcami spełnia się Boży plan, zapowiedziany przez Pismo. Srebrniki były wzmiankowane przez proroków /27,9n/. Ponadto wskazują, że spełnia się sąd Boży: Judasz nie korzysta z niegodziwego zarobku, a przywódcy sami zapisują na ziemi świadectwo ich zbrodni naznaczone „aż po dziś dzień” nadaniem nazwy Pole Krwi /27,8/. W ten sposób zostają wyraźnie określone wzajemne pozycje starego Izraela i Kościoła Chrystusa, a my odnajdujemy podwójną charakterystykę Mt: jest to ewangelia doktrynalna i eklezjalna. c/ Łukasz: postawa ucznia, świadectwo Jezusa Łukasz zastosował inny układ. Najpierw opisuje zaparcie się i płacz Piotra /22,54-62/, następnie bicie Jezusa przez strażników /22,63-65/, później dopiero daje sprawozdanie z porannego przesłuchania /22,66-71/ i wydania więźnia Piłatowi /23,1/. Ta kompozycja opowiada „personalno-parenetycznej” perspektywie Łk. Zanim jeszcze rozpocznie się proces pierwszym nasuwającym się pytaniem jest postawa ucznia podczas przesłuchania jego mistrza. Nikt nie lubi deklarować się uczniem tak poniżonego mistrza. Piotr mówi więc, że Go nie zna /22,57/. Opis zaparcia się demaskuje pokusę wkradającą się w umysł każdego. Natomiast opis żalu powstałego na skutek zwrócenia wzroku Pana na Piotra /22,61/ odsłania sekret każdego ofiarnego nawrócenia. Łk jest delikatny i mniej niż Mt i Mk akcentuje winę Piotra. Nie wspomina o przysiędze. Z drugiej strony porządek opisu zmienia stosunek między zaparciem się Piotra i naigrawaniem się strażników. W Mk zaparcie się następuje po policzkowaniu /14,65/ i umieszcza Piotra po stronie sług. W Łk zaparcie się Piotra jest oddzielone opisem żalu od tekstu o złym traktowaniu Jezusa. Dzięki temu płaczący Piotr nie znajduje się po stronie znieważających Jezusa. Podobnie chrześcijański czytelnik, który będzie śledził opis Męki swojego Zbawiciela z uczuciami nawróconego grzesznika. Łk pomija defiladę świadków podczas przesłuchania jak również oskarżenie dotyczące zniszczenia świątyni. Koncentruje uwagę na objawieniu osoby Jezusa. Nadając przesłuchaniu formę zbiorową unika postawienia Jezusa w pozycji niższej wobec arcykapłana, który zmuszał Go do odpowiadania. Sam zaś Jezus objawia najpierw swoimi słowami znajomość serc i swój autorytet /22,67n/. Następująca dalej deklaracja sformułowana jest przez Łk w sposób b. Prosty, żeby nie rozpraszać greckich czytelników. Ponadto Łk podwaja pytanie odróżniając mesjańskość od synostwa Bożego, co dodaje przejrzystości tekstowi. Deklaracja Bożego synostwa nie jest zakwalifikowana jako bluźnierstwo. Łk nie cytuje też formuły potępiającej. Nigdy nie napisze, że Jezus został skazany. W tym miejscu zadowala się stwierdzeniem, że przywódcy zaczęli uważać, iż mogą się zdyspensować od innych świadectw i że zaprowadzili Jezusa przed Piłata. To jest sposób w jaki Łk podkreśla decydującą doniosłość świadectwa Jezusa o sobie samym. Może rozpoznać w tym przywiązanie ucznia. 4. Proces rzymski A. Orientacja ogólna 6 Przesłuchanie Jezusa przez Piłata jest opisane przez Marka w kilku liniach. Tu bardziej niż gdzie indziej widać, że ewangelista nie ma zamiaru opisywać wszystkiego. Przesłuchanie jest tak schematyczne, że aż niejasne. Mk wprowadza nagle pytanie Piłata nie troszcząc się o jego przygotowanie: „Czy ty jesteś królem żydowskim ?” /15,2/. Jezus odpowiada: „/To/ ty mówisz”. Nie ma żadnego więcej objaśnienia. Mateusz ulepsza prezentację. Umieszcza na dobrym miejscu imię Jezusa i zaznacza oficjalny charakter sceny nazywając Piłata jego tytułem: „Jezus zaś został postawiony przed namiestnikiem /hegemon/” /27,11/. Ale i on nie przygotowuje kwestii Piłata. Łukasz zaś ją przygotowuje. Jak na dobrego historyka przystało rozpoczyna udzielając głosu oskarżycielom, którzy wyliczają swoje pretensje, pomiędzy którymi znajduje się mesjańsko-królewskie roszczenie Jezusa /23,2/. W tym kontekście kwestia Piłata jest naturalna. Nazywając Jezusa „królem żydowskim” w rzeczywistości umieszcza się na planie politycznym godność Mesjasza. To jest grube zniekształcenie deklaracji Jezusa, ale zachowuje odblask rzeczywistości. Św. Jan dokona w tym punkcie sprecyzowania /J 18,33-38/. B. Kompozycja całości a/Marek: Żydzi przeciw królowi Żydów Brak przygotowania uwypukla w Mk pytanie Piłata. Proces rzymski jest procesem „króla Żydów”. Ten tytuł powróci jeszcze dwa razy w ustach namiestnika /15,9.12/; podejmą go z kolei rzymscy żołnierze /15,18/ obmyślając okrutną zabawę. Dziwny proces, bo to Żydzi występują przeciw królowi Żydów, a ten nie odpowiada /15,3-5/. Następują po sobie dwie sceny. Pierwsza to przesłuchanie. Po wstępnym pytaniu arcykapłani oskarżają. Piłat usiłuje się czegoś dowiedzieć. Jezus milczy. Piłat pozostaje zdezorientowany! Druga scena nie będzie mniej niepokojąca. „Król Żydów” będzie postawiony w zawody z wichrzycielem – zabójcą. Którego uwolnić? Którego zabić? Prokurator rzymski proponuje uwolnienie króla Żydów /15,9/, który nie popełnił żadnego przestępstwa /15,14/, ale tłum Żydów, podburzony przez arcykapłanów, domaga się skazania swojego króla na rzymską karę, krzyż /15,13n/ i Piłat wreszcie ustępuje. b/ Mateusz: lud Izraela i Krew Chrystusa W opowiadaniu o przesłuchaniu Mt wprowadza zaledwie kilka poprawek stylistycznych. Więcej osobistego zainteresowania przejawia wobec zdarzenia z Barabaszem. Dodaje ponadto dwa elementy: interwencję żony Piłata /27,19/ i scenę umycia rąk /27,24n/. Nie chodzi przy tym o zwykłe wkładki. Mt organizuje całość w nowy sposób. 1/ Na wstępie przerobionej sekcji mamy przedstawienie dwóch stron. Z jednej strony prokurator, z drugiej tłum. Mają do rozstrzygnięcia kwestię: kogo uwolnić? Barabasza czy Jezusa? /27,15-17/. 2/ Na obie strony wywierane są naciski. Wrażliwa na ostrzeżenie otrzymane we śnie żona Piłata rozpoznaje w Jezusie „Sprawiedliwego” i interweniuje na Jego korzyść u męża /27,19/. Natomiast arcykapłani i starsi usposabiają tłum przychylnie wobec Barabasza, przeciw Jezusowi /27,20/. 3/ W tej sytuacji następuje dialog między Piłatem i tłumem: którego uwolnić? Barabasza. A co zrobić z Jezusem? – Ukrzyżować Go. Piłat wysuwa obiekcję, ale tłum nie odstępuje od swego /27,21-23/. 4/ Mateuszowa reżyseria uwypukla zajęte pozycje. Piłat obmywając ręce odmawia brania odpowiedzialności za śmierć Jezusa. Tłum deklaruje jej przyjęcie /27,26/. 5/ Konkluzja nawiązuje do początku: Piłat uwalnia Barabasza a Jezusa wydaje na śmierć /27,26/. W tym koncentrycznie skomponowanym fragmencie dostrzega się łatwo doktrynalne i eklezjalne zainteresowanie autora: raz jeszcze idzie o stosunki Chrystusa z ludem Izraela. Podczas gdy pogańska kobieta wstawia się za „Sprawiedliwym”, córa Syjonu woła głośno o śmierć swego Mesjasza, swego Chrystusa /o ile Mk pisał „król Żydów”, to Mt dwa razy pisze „Jezus, zwany Mesjaszem” 27,17.22/. „Cały lud bierze na siebie odpowiedzialność odepchniętą przez Piłata /27,25/. Ta pozycja zajęta przez lud starego 7 Przymierza znaczy zwrot w historii zbawienia: odtąd żeby wejść do Królestwa Bożego każdy Izraelita będzie musiał się nawrócić i przyłączyć się do Nowego Przymierza, przypieczętowanego krwią Jezusa /Mt 26,28/. c/ Łukasz: niewinność Jezusa Proces rzymski został przedstawiony w Łk w innej perspektywie i z innymi uzupełnieniami. Wspominaliśmy już o liście głównych oskarżeń umieszczonej we wstępie tekstu o przesłuchaniu /23,2/. Po pierwszym przesłuchaniu zostaje ponowione oskarżenie z włączeniem danej o galilejskim pochodzeniu Jezusa /23,5/. Ten element prowokuje nową perypetię, którą Łk – historyk chce opowiedzieć. Idzie o odesłanie Jezusa pod jurysdykcję Heroda. Mt poświęcił tetrarsze jeden tekst /14,1-12/, Mk dwa /6,14-16.1729/, u Łk pojawia się w sześciu tekstach. To spotkanie ujawnia specjalny rodzaj zainteresowania Łk-a: dostarcza okazji do napiętnowania niewłaściwego sposobu zainteresowania się Jezusem, z ciekawości, chęci zabawienia się, bez najmniejszej dyspozycyjności i osobistego zaangażowania się. Przy podobnej postawie niczego nie otrzymuje się od Jezusa. Rzecz kończy się pogardliwym odrzuceniem Go. To z okazji stawienia Jezusa przed Herodem Łk pisze, krótko zresztą, o ośmieszaniu Go /23,11/. Powstrzyma się natomiast od opisania rzymskich okrucieństw na koniec procesu. Z powodu tych zmian opowiadanie Łk-a dzieli się na trzy epizody: 1/ Przesłuchanie przez Piłata i odesłanie do Heroda /23,2-7/ 2/ Przesłuchanie przez Heroda i odesłanie do Piłata /23,8-12/ 3/ ogólne zgromadzenie, kiedy to Piłat ulega Żydom /23, 13-25/. W ostatnim epizodzie osoba Barabasza traci na znaczeniu. Jego imię powtarzane 5 razy w Mt, ukazuje się raz tylko w Łk /23,18/. Łk odczuwa niechęć zestawiania Jezusa z mordercą. Gdy musi go przypomnieć, to stara się uwypuklić kontrast /23,25/. Głównym bowiem tematem Łk-a jest niewinność Jezusa. Natychmiast po wstępnym przesłuchaniu Piłat deklaruje, że nie znajduje żadnej winy w oskarżonym. To stanowisko prokuratora zaskakuje czytelnika, bo nie znajduje uzasadnienia w tym, co je poprzedza. Żeby je zrozumieć trzeba się odwołać do J 18,33-38. Ale ono tym jaśniej charakteryzuje perspektywę Łk. Deklaracja niewinności zostaje podjęta i poszerzona w dalszym ciągu: w w.14 gdzie Piłat opiera się na własnym przesłuchaniu i w w.15 gdzie interpretuje w tym samym sensie postępowanie Heroda. Piłat powróci do tej myśli po raz czwarty, gdy żydzi będą się domagać śmierci Jezusa /w.22/. Konsekwentnie wielokrotnie będzie wyrażał zamiar uwolnienia Jezusa /ww. 16.20.22/. Ale krzyk Żydów opiera się Piłatowi i ten, zmęczony walką, skończy „zdaniem Jezusa na ich wolę” /w.25/. Ten opis postępowania Piłata odbija niewątpliwie lojalność Łk-a wobec Rzymu, ale w jego oczach stanowi przede wszystkim okazję do podkreślenia z mocą całkowitej niewinności Jezusa. Wierny uczeń nie przestaje akcentować tego momentu, na którym opiera się jego uwielbienie dla cierpiącego Chrystusa. Wie on też, ze jest to ważna lekcja dla chrześcijan. Jeżeli są ciągani przed trybunały, to nie musi to być z ich winy, ale – na wzór ich mistrza – z racji ich wierności w wypełnianiu woli Boga /por. 1P 4,15n/. 5. Kalwaria Skazany na karę śmierci przez ukrzyżowanie, Jezus jest maltretowany przez żołnierzy, a później zaprowadzony na Kalwarię /Mk 15,20; Mt 27,31; Łk 23,26/, gdzie zostaje wykonany wyrok. Jego śmierć jest głównym wydarzeniem historii zbawienia. Kompozycja ewangelii każe nam rozważać ten moment uważniej niż inne. MAREK: z ciemności rozbłyska światło A. Rozwój opisu Scena wyśmiania, umieszczona między dwoma paralelnymi wzmiankami o bliskim już ukrzyżowaniu /”aby został ukrzyżowany” Mk 15,15; Mt 27,26; i „aby Go ukrzyżowali” Mk 15,20; Mt 27,31/, przedstawia 8 się jako wstęp do wykonania wyroku /Mk 15,16-20; Mt 27,27-31; nic u Łk./. Żołnierze zabierają się do zorganizowania odpowiedniej do werdyktu w rzymskim procesie inscenizacji: ”Król Żydów” otrzymuje purpurowy płaszcz, koronę, homagium. Ale korona jest z cierni, a homagium to drwiny i uderzenia. Raz jeszcze Boży plan zostaje przeinaczony przez fakty. Dopiero po tym następuje właściwa egzekucja. W opisie Marka można wyróżnić 6 kolejnych momentów: 1/ Przymuszenie Szymona z Cyreny /15,21/; 2/ Ukrzyżowanie /15,22-27/; 3/ Drwiny /15,29-32/; 4/ Ciemności /15,33-36/; 5/ Śmierć Jezusa i reperkusje /15,37-39/; 6/ Wzmianka o świątobliwych kobietach /15,40n/. Obramowanie opisu /Szymon – kobiety/ mogłoby sugerować myśl o pewnego rodzaju łączeniu się z cierpieniami Jezusa, ale uściślenia naniesione przez Marka prowadzą w innym kierunku: Mk cytuje imiona synów Szymona i kobiet. Te imiona gwarantują realność faktów. Odsyłają do świadków, których można zapytać. Mk głosi wydarzenia zbawcze, wydarzenia zbijające z tropu, ale które są wpisane obiektywnie w historię ludzką. Marek dobrze panuje nad dalszym ciągiem opowiadania, umie dobrze poukładać elementy dostarczone mu przez tradycję ewangelizacyjną. Nie przypadkiem umieszcza tytuł „król Żydów” /15,26/ między dwoma wzmiankami o ukrzyżowaniu /15,25.27/. Ten tytuł dominował w procesie rzymskim /15,2.9.12/; czasownik „krzyżować” był skandowany w tym samym procesie /15,13.14.15/. Umieszczenie Jezusa między dwoma złoczyńcami /15,27/ ma być może podobny sens jak zestawienie Go z Barabaszem /15,6-15/. Mamy więc tu rezultat procesu rzymskiego. Paradoks zarysowujący się wtedy w słowach nabiera teraz konsystencji. Jezus zostaje uznany za „króla Żydów”, ale w kontekście przeczącym tej godności: krańcowe ubóstwo /zabrano nawet Jego ubranie: 15,24/, ostateczne poniżenie /dwaj bandyci tworzą Jego towarzystwo/, niemoc skazańca, który musi umrzeć. Seria wyszydzeń łączy się bez trudności ze sceną ukrzyżowania, która ma jednak bardzo różną orientację, bo odnosi się nie do procesu rzymskiego lecz do żydowskiego, skąd pochodzą prawie wszystkie elementy. Pierwsza grupa napastników, przechodnie /15,29/, odpowiada szeregowi fałszywych świadków. Podejmują oni stawiane wówczas oskarżenia /14,58/: Jezus chciał zburzyć świątynię i odbudować ją w trzy dni. Druga grupa to sędziowie /”arcykapłani i skryby” 15,31; por. 14,53/; przypominają pytanie postawione podczas przesłuchania i mesjańską deklarację Jezusa „Mesjasz, król Izraela” /15,32; por. 14,61n/. Ale tutaj Mk nie przypomina boskiego synostwa. Ten decydujący element zachował na finał /15,39/. Mamy tu kontekst wyszydzenia; zdarzenia nie odpowiadają roszczeniom przypisywanym Jezusowi. Z ludzkiego punktu widzenia trzeba było, żeby Jezus zeszedł z krzyża /15,30-32/. Dla uzasadnienia swojego roszczenia odnowienia wszystkiego /odbudowując nową świątynię/ powinien był najpierw sam uniknąć śmierci. Dla zamanifestowania swojej władzy Mesjasza powinien był w tym właśnie momencie odnieść zwycięstwo nad swoimi wrogami. Wtedy można by Mu było uwierzyć /15,32/. Ewangelista wie, że ten sposób widzenia jest fałszywy, ale pozwala go wyrazić bezlitośnie. Wraz z nim doznajemy szoku rzeczywistości i wchodzimy w mrok misterium. Następny etap to sąd Boga, który na początku nie jest czasem wyzwolenia lecz czasem najwyższego ucisku. Ciemności gęstnieją /por. J1 2,1.2.10; Ha 3,3.11; Am 8,9; itd./. Wydaje się, że krzyk Jezusa, cytat z Ps 22, przyznaje w tej przytłaczającej atmosferze rację szydzącym z Niego. To nie świątynia jerozolimska, lecz Jezus, który mówił przeciw świątyni. Ludzka strona Jezusa doznała pewnego rodzaju eksekracji, w etymologicznym znaczeniu tego terminu, który przeciwstawia się „konsekracji”. Doskonałość daru jest warunkowana przez misterium paroksyzmu próby. Ta eksekracja zmierza jednak – sugeruje to dalszy ciąg psalmu, wykaże to dalszy ciąg Ewangelii – do pełnego objawienia Syna Bożego. Przyjmując do końca i bezwarunkowo wolę Boga, Jezus objawia się jako Ten, który stanowi jedno z Ojcem w miłości. Dar Jezusa Ojcu, dar Ojca Jezusowi, dar Boga ludziom, wszystko to spełnia się w tych mrocznych wydarzeniach. „Bóg powiedział, że będzie mieszkał w czarnej chmurze” /1Krl 8,12; 2Krn 6,1/. Chwilowo więc wszystko pozostaje niezrozumiałe i asystujący ukrzyżowaniu nic nie rozumieją. Nie spełnia się ostatnia możliwość wybawienia jaką proponują ironicznie Jezusowi: Eliasz „zachowany... by uśmierzyć gniew” /Syr 48,10/ nie interweniuje. Jezus musi wypić kielich aż do dna. 9 Gdy oddał ducha wydawało się, ze wszystko zakończyło się w negatywnym znaczeniu tego czasownika, że wszystko zostało unicestwione. W rzeczywistości wszystko zakończyło się w pozytywnym sensie: wszystko się dopełniło. Dwa znaki poświadczyły dopełnienie. Pierwszy dotyczył świątyni, której zasłona rozdarła się na dwoje /15,38/. Drugi polegał na wyznaniu wiary, które dało się słyszeć z ust setnika spowodowane śmiercią Jezusa: „Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” /14,39/. Te znaki mogą się wydawać niewiele znaczące, niemniej jednak mają rozstrzygającą wartość pewnej konkluzji. Wyznaczają mianowicie sens wydarzenia i to, w sposób nieoczekiwany, przez ostateczne i paradoksalne odwrócenie sytuacji. B. Objawienie Chrystusa Żeby uchwycić w pełni znaczenie tych znaków w myśli ewangelisty należy zwrócić uwagę na relację jakie kompozycja opowiadania ustaliła między nimi i pewnymi danymi z wcześniejszych scen. W rzeczywistości bowiem dopiero całość tekstu daje nam objawienie Chrystusa. Bez końcówki wcześniejsze elementy pozostałyby zawieszone i nie mielibyśmy pewności co do ich interpretacji. Ale z kolei zakończenie też ich potrzebuje dla uwypuklenia własnej wartości. a/ Osoba Jezusa Przyjrzyjmy się najpierw ostatniemu znakowi, najbardziej „definitywnemu”, dotyczącemu osoby Chrystusa. Wyznanie wiary centuriona, który widząc w jaki sposób Jezus umarł proklamuje Go Synem Bożym /15,39/ odpowiada z jednej strony szyderstwu arcykapłanów chcących, dla uwierzenia, żeby zobaczyć Jezusa schodzącego z krzyża /15,32/, z drugiej wzmacnia uroczystą deklarację, obróconą w szyderstwo, którą Jezus potwierdził, że jest Synem Bożym /dosł. „Błogosławionego”/, gdy powiedział „ujrzycie...” /14,62/. Uroczysta deklaracja Podstawowa doniosłość tej uroczystej deklaracji, dostrzegalna na początku procesu, zostaje w ten właśnie sposób potwierdzona przez ostateczny rezultat wydarzenia. Należy teraz zbadać jej nośność doktrynalną. Pytanie arcykapłana czy Jezus jest o Xęlgtos o vios tov E /ho Christos ho hyios tou Eulogetou/ odnosi się do obietnic mesjańskich. Boskie synostwo Mesjasza było zapowiedziane przez wyrocznię Natana /2Sm 7,14 „Ja będę Mu ojcem, a on będzie Mi synem”/ i proklamowane w Ps 2 /w.7 „Powiedział to mnie: <<Tyś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem>>”/. Na to pytanie Jezus odpowiada twierdząco. Ale natychmiast dodaje sprecyzowanie, które lepiej określa znaczenie terminów. Pytanie arcykapłana pozwalało oczywiście na taką odpowiedź twierdzącą, której żydowska ortodoksja nie mogłaby nic zarzucić. Ale Jezus nadał swojemu stwierdzeniu , że jest Mesjaszem, Synem Boga, taki sens, iż Sanhedryn uznał je za bluźniercze /Mk 14,64; Mt 26,65; J19,7; !0,33/. Ponieważ odpowiedź Jezusa łączy w jednym zdaniu zwrot z Ps 110 dotyczący Mesjasza (Ps 110,1aB „siądź po prawicy Mojej”) ze zwrotem z Dn o Synu Człowieczym (Dn 7,13 „a oto na obłokach nieba jak Syn Człowieczy przybywa”; Mk parafrazuje tekst Teodocjona „a oto z obłokami nieba jak Syn Człowieczy przybywający”; Mk: „zobaczycie Syna Człowieczego po prawicy siedzącego Wszechmocnego i przybywającego z obłokami nieba”) nabiera ona niesłychanej pełni, której nie miały oba te wyrażenia brane oddzielnie. / Tradycja mesjańska Ps 110 mieści się na linii mesjanizmu dawidycznego. Zaprasza on króla z Syjonu żeby zasiadł po prawicy Boga, ale w psalmie nic nie wskazuje, ze ma chodzić o zasiadanie w niebie. Można było rozumieć to wyrażenie jako ziemskie uczestniczenie we władzy Boga: król na Syjonie /w.2/. zajmował „tron królestwa Jahwe nad Izraelem” / Krn 29,23; 2Krn 9,8/. 10 Oczywiście tradycja mesjańska zmierzała do coraz większego zbliżenia Króla – Mesjasza do samego Boga i do nadawania mu imion boskich /por. Iz 7,14; 9,5n; 11,1n; Jr 23,6; Ez 34,23.15; 37,24-28; Za 12,8/, ale żaden tekst ST nie przypisywał Mesjaszowi realnej równości z Bogiem na planie niebieskim. / Tradycja apokaliptyczna Wizja Daniela mieści się na linii tradycji apokaliptycznej, tzn. na linii robiących wrażenie teofanii, w czasie których objawiała się Chwała Jahwe. Można ją zbliżyć zwł. do tekstu Ez /1,26-28/ opisującego zjawienie się Boga mającego „jakby zarys postaci człowieka” cały w ogniu i z metalicznego stopu. Wizja Daniela porównywana z innymi teofaniami przedstawia wiele cech zasługujących na uwagę: - Nie chodzi o chwalebną manifestację Boga na ziemi, lecz o scenę rozgrywającą się na poziomie boskim: „na obłokach nieba” /7,13/. - Na tym poziomie ukazuje się nie jedna, lecz dwie osobistości. Najpierw „Starodawny dni” /palaios hemeron/, tzn. sam Bóg, siedzący na tronie /7,9/ jak w wizjach Izajasza i Ezechiela /1,26. Następnie istota, która jest „jak syn człowieczy” /hos hyios anthropou; 7,13/ i która zbliża się aż do Starodawnego. - Wg opisów innych teofanii można się zbliżać do Boga jedynie z bojaźnią i drżeniem /por. Wj 3,6; Iz 6,5/. Nic takiego nie mówi się o Synu Człowieczym. Znajduje się On, jeśli można tak powiedzieć, na równym poziomie z Bogiem. Zbliża się do Niego i otrzymuje boską władzę. /”Dano Mu panowanie eksousia... wieczne panowanie...” 7,14/. - W każdym razie proroctwo nie jest całkiem jasne. Daniel nie pisze kim jest „Syn Człowieczy”: konkretną osobą czy abstrakcją ?, człowiekiem czy istotą boską ?, jednostką czy zbiorowością ? Wg w.18 można rozumieć, że reprezentuje On „świętych Najwyższego”, ale w jaki sposób ich reprezentuje ? jako ich anioł ? ich głowa ? jakiś symbol ? Zresztą, Dn nie pisze, że ta osobistość zostaje dopuszczona do dzielenia z Bogiem tronu. Połączenie tradycji Deklaracja Jezusa dokonuje połączenia obu tekstów zapowiadając, że będzie można zobaczyć „Syna Człowieczego siedzącego po prawicy Mocy i przychodzącego z obłokami nieba” /Mk 14,62/. To połączenie dwóch tradycji stanowi nowe objawienie. Wyklucza ono przy tym sens me-taforyczny obu tekstów. Z jednej strony Syn Człowieczy /Dn 7,13/ nie jest już tajemniczą postacią, lecz prawdziwym człowiekiem, potomkiem Dawida, na którym spełniają się proroctwa mesjańskie /Ps 110/. Z drugiej strony zasiadania po prawicy /Ps 110,1/ nie oznacza już zwykłej godności królewskiej, ziemskiego wyobrażenia boskiej władzy, lecz samą tę boską władzę, ponieważ sprawowana jest ona na poziomie nieba /Dn 7,13/. Odpowiadając w ten sposób na pytanie arcykapłana Jezus ogłasza się „Synem Bożym” w sensie przekraczającym absolutnie obiegowe pojęcia i zapowiada, że Jego synostwo objawi się poprzez sprawowanie boskiej władzy w dosłownym znaczeniu. To właśnie sprowokowało oskarżenie o bluźnierstwo i całą resztę: wyrok Sanhedrynu, okrucieństwa, wydanie Piłatowi i ostatecznie śmierć na krzyżu. / Tradycja o Sprawiedliwym cierpiącym Ten łańcuch konsekwencji zdaje się zaprzeczać, jak to obserwowaliśmy, stwierdzenie Chrystusa. W jaki sposób doznane zniewagi mogą iść w parze z transcendentną pozycją Syna Bożego, czy nawet z godnością dawidycznego Mesjasza, który wg proroków miał być zwycięzcą ? W rzeczywistości sprzeczność jest tylko pozorna. Poniżenie Jezusa stanowi bowiem realizację trzeciej tradycji prorockiej, realizację, która gwarantuje, czy raczej żeby powiedzieć dokładniej: która czyni skutecznym połączenie dwóch wcześniej omówionych. Ta trzecia tradycja jest tą, która stwierdza konieczność osobistej ofiary i jej płodność w ramach Bożego planu. Za fundament ma historię Bożych ludzi: Izaak prowadzony na ofiarę; Józef sprzedany przez braci, później ich wybawiciel; Mojżesz odrzucony przez tych, których chciał wybawić; prześladowani prorocy; prześladowani sprawiedliwi, których modły wypełniają Psałterz. Ta długa lista biblijnych figur dochodzi do 11 proroctwa o Słudze Jahwe, który w poniżeniu daje swoje życie w ofierze /Iz 53,10/ i w ten sposób otrzymuje wraz z usprawiedliwieniem wielu /53, 11n/ dosyć osłupiającą chwałę /52,13/. Kontekst poniżenia i cierpień nie przeczy więc uroczystej zapowiedzi Jezusa, lecz jest środkiem paradoksalnie wybranym przez Boga dla wypełnienia jej. Żeby chwała Syna Bożego mogła przeniknąć doskonale Jego ludzką naturę trzeba było żeby ta natura, dziedzictwo Adama, została poddana całkowitemu przetopieniu w tyglu Męki i została odnowiona bez reszty przez synowskie posłuszeństwo krzyża. Ale nic z tego nie dało się dostrzec na pierwszy rzut oka. Wydarzenia dawały najpierw obraz odwrócony, negatyw tego misterium. Światło zaczęło przebłyskiwać dopiero w momencie najczarniejszych ciemności: gdy Jezus umarł centurion poświadcza Jego boskie synostwo. To jest najważniejszy moment Markowego świadectwa. b/ Dzieło Chrystusa Ostateczny rezultat wydarzeń wraz z osobą Chrystusa objawia Jego dzieło. To jest sens drugiego znaku, równie starannie przygotowanego. Rozdarcie zasłony świątyni /15,38/ odpowiada szyderstwom przechodniów /15,29/ i w nieprzewidziany sposób uwierzytelnia zapowiedź dotyczącą zniszczenia świątyni, przytoczoną w czasie procesu /14,58/. Jak w poprzednim przypadku tak i w tym zamiar ewangelisty jest objaśniony przez potrójną odpowiedniość. Jeżeli spośród wielu fałszywych zeznań przed Sanhedrynem /14,56/ Marek zatrzymał tylko jedno, to nie przez przypadek. Poza tendencyjnym przedstawieniem słów Jezusa /”ja zburzę”/ Mk. Rozpoznał tu prawdziwe proroctwo /por. 13.2 „nie zostanie tu kamień na kamieniu”/. Z tym, że jego sens nie ujawnił się w momencie wypowiadania słów, ale chrześcijanie dostrzegli go w świetle krzyża i zmartwychwstania. To co Jan objaśni wyraźnie /”On... mówił o świątyni swego ciała. Gdy zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego... i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus” 2,21n/ Mk sugeruje doborem terminów i odpowiedniością w kompozycji opowiadania. Zapowiedź zniszczenia świątyni nie była próżną groźbą. Jej prawdziwość poświadcza znak rozdarcia zasłony, który wskazuje jednocześnie, że ma ona związek ze śmiercią Jezusa. Istniała tajemnicza solidarność między śmiertelnym ciałem Jezusa i „przybytkiem uczynionym ludzką ręką” /Mk 14,58/. Nie można było uderzyć w jedno bez dosięgnięcia drugiego. Ponieważ świątynia, skażona grzechami ludzkimi /por. Mk 11,17/, została przeznaczona na zniszczenie, ludzka natura Jezusa doznała śmierci. I odwrotnie. Ponieważ grzechy ludzkie spowodowały śmierć Jezusa ziemska świątynia została pozbawiona swojej istotnej funkcji. Nie będzie mogła się ostać i stary porządek rzeczy, którego była zwornikiem, przepadnie wraz z nią. Ale nie idzie o zwykłe usunięcie. Zapowiedź mówi o fazie pozytywnej, zazębiającej się z negatywną fazą zniszczenia. Stara świątynia ma być natychmiast zastąpiona przez „inną, nie ręką ludzką uczynioną” /14,58/. Słowo centuriona na Kalwarii świadczą o tym zazębieniu, bo są w relacji do budowy nowego sanktuarium. Zapowiadają przystąpienie pogan do wiary i ich wejście do nowej świątyni, „domu modlitwy dla wszystkich narodów” /Mk 11, 17 cytujący Iz 56,7/. Zapowiedź co prawda przewidywała trzydniową zwłokę pozostającą w związku z tajemnicą zmartwychwstania. Bo też świątynia nie ręką ludzką uczyniona to nic innego jak chwalebne ciało zmartwychwstałego Chrystusa /por. J 2,19-22/. Ale Mk każe nam tu rozumieć, że to sama śmierć Jezusa spowodowała zmartwychwstanie. Śmierć Jezusa, akt najwyższego synowskiego posłuszeństwa („nie to, co Ja chcę, ale to co Ty” 14,36), realizuje doskonałą jedność Jego ludzkiej strony z Bogiem i doprowadza w ten sposób do uformowania człowieka nowego, doskonale konsekrowanego przez zalew Chwały Bożej /por. Wj 40,34; 1Krl 8,10n; 2Mch 2,8/. Mówiąc inaczej, doprowadza do zmartwychwstania. W ten sposób zakłada pozytywnie nową Świątynię, do której wchodzi się przez wiarę. Stosunki istniejące między tematem świątyni i trzema prądami tradycji biblijnej wcześniej przypomnianymi dają się łatwo wyodrębnić. Najściślejsze z nich zachodzą z nurtem mesjańskim. Wg tekstu biblijnego wyrocznia Natana, znajdująca się u początku oczekiwania na Mesjasza, została wypowiedziana w odpowiedzi na zamiar zbudowania domu dla Jahwe wyrażony przez Dawida. To nie Dawid zbuduje dom dla Boga, lecz Bóg zbuduje dom dla Dawida /2 Sm 7,11 bait, oikos/ „wzbudzając” w nim potomka /wahaqimot’et zareaka, anasteso to sperma sou 2Sm 7,12/. 12 Odtąd relacja ustalona między Synem Dawida i Świątynią Boga nie przestaje istnieć w świadomości Izraela. Świątynia i dynastia są solidarne. Narodowa katastrofa z 587 przepowiedziana przez Jeremiasza /Jr 21,11-22,9; 26,1-15/ potwierdza w sposób tragiczny tą wspólnotę losów i przemienienia głęboko perspektywę wprowadzając do tematu negatywną fazę zniszczenia świątyni i zniesienia dynastii. Jednak boska obietnica zachowywała swoją wartość pomimo zniszczenia, co poświadczał już Jeremiasz /33,14-22, zwł. w.15 „Będą jeszcze w tym kraju kupować domy, pola i winnice”/. Ezechiel z kolei połączył w tym samym proroctwie zapowiedź królestwa mesjańskiego i odbudowania przez Boga swojego sanktuarium /”mój sługa, Dawid, będzie królem nad nimi... a mój przybytek – ta hagia mou – pośród nich umieszczę na wieki” 37,24-28/. Po powrocie z niewoli Zorobabel, potomek Dawida, zaczął odbudowę świątyni /Ezd 3; 5; Za 4,9/. A gdy Kronikarz przemyśla historię Izraela, to ogniskuje ją całą na dwóch punktach: linia Dawidowa i świątynia jerozolimska. Opowiadanie o Męce stanowi zakończenie tej długiej tradycji przy czym syntezuje wspaniale wszystkie jej elementy. Temat świątyni jest nieodłączny od tematu mesjańskiego. Negatywna faza zniszczenia świątyni i upokorzenie Mesjasza paradoksalnie przygotowuje pozytywną fazę uwielbienia Mesjasza i odbudowy świątyni. Syn dany przez Boga Dawidowi objawia się w misterium Męki jako Syn Boży i odbudowuje dom Boga. Uchwalebnienie i odbudowa tworzą jedność bo, jak mówiliśmy, nowa świątynia jest niczym innym jak ludzką stroną uchwalebnionego Chrystusa. Temat świątyni, podjęty z tą nieoczekiwaną głębią, łączy się z proroctwem o cierpiącym Słudze; faza zniszczenia odpowiada cierpieniom; faza odbudowy uwielbieniu Sługi i płodności Jego ofiary1. Jeżeli idzie o związek z proroctwem Daniela to jest on łatwy do ustalenia przez to, że liczne teksty biblijne wiążą świątynię z teofaniami /Wj 40,34; 1krl 8,10n; 2Mch 2,8/. Kończymy stwierdzając, że te kilka zdań Marka umieszcza na samej Kalwarii wypełnieni planu Bożego, punkt spotkania i połączenia tradycji biblijnych. Wydarzenie z Kalwarii ma boską pieczęć bo jednocześnie realizuje proroctwa, które mogły być uważane za nie dające się pogodzić i dzięki tej nie dającej się przewidzieć egzystencjalnej syntezie przekracza wszelkie oczekiwania. Objawia ono osobę i dzieło Syna Bożego. C. Pogrzeb Nie należy oczywiście wnioskować, że skoro śmierć Chrystusa była szokiem, z którego zaczęło wyłaniać się światło, to można w tym miejscu zatrzymać opowiadanie i stworzyć abstrakcję ze zmartwychwstania. Byłoby to całkowitym niezrozumieniem zamiaru ewangelisty. Dla niego śmierć Chrystusa nie jest przystankiem, punktem docelowym, lecz punktem „wymarszu” i na tym właśnie polega jej wartość. Dwa znaki objawiające jej płodność ukazują ją jako zwycięski zryw ku zmartwychwstaniu. W tym samym kierunku orientuje czytelnika wzmianka o kobietach dodana przez Marka /15,40n/. Wzmianka ta sugeruje już tutaj zbliżanie się zmartwychwstania, bo to są te same imiona, które odnajdziemy na początku opowiadania o Wielkanocy /Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba..., i Salome; 16,1/. Opis pogrzebu potwierdza to samo zazębianie się śmierci i zmartwychwstania. Stwierdza formalnie realność śmierci, zwł. u Mk, który wprowadza element weryfikacji śmierci przez Piłata i używa w 15,45 rzeczownika ptoma, zwłoki /wg w.43 Józef z Arymatei prosił soma, ciało/. Ale jednocześnie stwierdza początek odwracania się sytuacji. Już nie ma mowy o żadnych przejawach obelg czy drwin. Przeciwnie, „poważny członek Rady” /15,43/ podejmuje starania o godny pochówek i nie boi się kompromitacji. Z Piłatem nie rozmawiają już wrogowie, lecz ten człowiek, który „wyczekiwał królestwa Bożego”. Prowadząc nas do grobu i wymieniając dwie Marie /15,47/ koniec opowiadania przygotowuje nas na odkrycie w poranek Paschy. MATEUSZ: koniec starej ery, narodziny Kościoła Chrystusa Jeżeli idzie o tradycję żydowską, to Targum Jonatana łączy te tematy. Tłumacząc Iz identyfikuje wyraźnie Sługę Jahwe z Mesjaszem: „Oto jak powiedzie się memu Słudze, Mesjaszowi...” /Iz 52,13; por. 53,10/ i odnosi się do świątyni wyrażenia, które w TH dotyczyły Sługi: „zdruzgotany za nasze grzechy, wydany z powodu naszych nieprawości” /53,5/. 1 13 Kompozycja opowiadania w MT nie różni się znaczniej od Markowej. Zawiera te same wewnętrzne odpowiedniki. Podobnie jak w Mk, opis ukrzyżowania i śmierci Jezusa jest obramowany z jednej strony przez wzmiankę o Cyrenejczyku, z drugiej o świętych kobietach. Mt jest skromniejszy w opisie sceny z Cyrenejczykiem. Lepiej organizuje zdanie o świętych kobietach. Jak w Mk, ukrzyżowanie jest w relacji do procesu rzymskiego; odnajdujemy tytuł „król Żydów” /27,37/. Szyderstwa, obramowane podwójną wzmianką o łotrach, rozdzielone są w ten sam sposób: przechodnie, później autorytety żydowskie podejmują elementy z procesu żydowskiego – wypowiedź o świątyni i deklarację mesjańskości. Godziny ciemności są opisane jak w Mk. Podobnie po śmierci Jezusa następuje rozdarcie zasłony i wyznanie wiary setnika. Schemat jest więc identyczny i zawiera te same wartości objawione. Ale dzięki szczegółom tekstu Mt jest wymowniejszy niż Mk. Mt mocniej podkreśla wypełnienie Pism. Gorzki napój podany Jezusowi po przybyciu na Kalwarię, nazwany przez Mk-a „wino z mirrą”, daje Mt-owi okazję do przypomnienia Ps 68 zastępując mirrę „żółcią” /Ps 68,22 wg LXX; Mt 27,34/. Do dwóch cytatów z Ps 22 / podział szat i krzyk opuszczonego/ Mt dodaje trzeci. Posługuje się psalmem dla skompletowania szyderstw: „Zaufał Bogu; niechże go teraz wybawi, jeśli Go miłuje” /27,43; por. Ps 22,9/. O ile Mk rezerwuje tytuł „Syn Boży” na końcowe objawienie, to Mt przypomina go kilkakrotnie w opowiadaniu /27,40.43.54/. W ten sposób boskie synostwo Jezusa przedstawione jest jako dana podstawowa, od której zależy wszystko inne: misterium zniszczenia i odbudowy świątyni, zwycięstwo ukrzyżowanego Mesjasza, interwencja Boga na jego korzyść. Mt wreszcie zharmonizował w sposób w niepowtarzalny reperkusje śmierci Jezusa i w ten sposób wyeksponował nośność eschatologiczną tego wydarzenia. Dla lepszego zaznaczenia końca dawnej epoki dołączył do rozdarcia zasłony wzmiankę o kosmicznym wstrząsie /ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać/. Natychmiast też zaznacza nastanie nowej ery wzmianką o zmartwychwstaniach 1/. Wyznanie wiary centuriona, zestawione z tymi nadzwyczajnościami, zostało rozciągnięte na jego ludzi. Jego znaczenie zostało przez to uwypuklone. Już nie idzie o reakcję ograniczoną do jednego osobnika, lecz o rozpoczęcie u pogan lawiny nawróceń. Deklaracja Jezusa w procesie rzymskim zawierała wyrażenie „od tego momentu” /26,64/, którego nie ma w Mk. Sens tego uściślenia staje się zrozumiały w świetle opisu śmierci Jezusa. Mt daje do poznania, że ta śmierć jest momentem decydującym, rozpoczynającym realizację słów Jezusa, szczytu wszystkich zapowiedzi prorockich: „od tego momentu” dokonuje się intronizacja Jezusa jako Mesjasza, objawia się boskie synostwo, a Jezus daje całej ludzkości, nawet pogańskiej, dostęp do łączności z Bogiem w nowym sanktuarium. Raz jeszcze doktrynalna i eklezjalna orientacja Mateusza wyciska piętno na całym opowiadaniu i pozwala mu osiągnąć wspaniałą pełnię. Do opisu pogrzebu, podobnego do Markowego i bardziej schematycznego, Mt dodaje epizod, w którym ta podwójna orientacja znajduje ostatnią okazję do wyróżnienia się: chodzi o straż przy grobie /27,62-66/. Protagonistami są tu „arcykapłani i faryzeusze” reprezentujący lud starego przymierza. Swoimi zabiegami sprzeciwiają się „uczniom” Jezusa. Jest to temat eklezjalny!. Punktem spornym jest główna treść orędzia Kościoła: wiara w zmartwychwstanie. Mt umieszcza w swoim tekście dwa z tego orędzia wyrażenia: pierwsze przypomina zapowiedź Jezusa /27,63: „Po trzech dniach powstanę”/, drugie antycypuje apostolskie świadectwo /27,64 „Powstał z martwych”/. Przytaczając tutaj tą tradycję, której cechy apologetyczne są dobrze dostrzegalne w uzupełniającym ją fragmencie 28,1115, Mt wyraźniej eksponuje ścisłe związki łączące Mękę ze Zmartwychwstaniem: W ten sposób jaśniej wyraża doktrynę. ŁUKASZ: skuteczność Krzyża dla nawrócenia Inaczej niż Mt, Łk oddala się znacznie od schematu Mk-a. To dlatego, że chce uwypuklić inne aspekty wydarzeń. Bardziej niż gdzie indziej Łk. pisze tutaj „ewangelię ucznia”. Pisząc o „trzęsieniu ziemi” i „pękaniu skał” Mt przedstawia wydarzenie z Kalwarii jako decydującą interwencję Boga, por. Wj 19,18; ?dz 5,4; J1 4,16; Nah 1,5n; Ps 18,8; 114,7. Mówiąc, „groby się otworzyły” obwieszcza realizację proroctw zapowiadających nowe życie dla ludu Bożego: Ez 37,12n; Iz 25,8; 26,19; Oz 13,14; Dn 12,2. 1 14 Już obramowanie opowiadania dużo objawia. Szymon z Cyreny i święte kobiety są przedstawieni nie tyle jako świadkowie gwarantujący prawdziwość faktów, co raczej jako przykłady pociągające chrześcijan i każące im zbliżać się jak najbardziej do Męki ich Zbawcy. Nie pisze o przymusie zastosowanym wobec Szymona. Używa ogólniejszego wyrażenia „włożyć, obarczyć” /epitithemi/, które jednakowo dobrze może się odnosić do poufnej misji jak i do kary. Dalszy ciąg zdania jest formułą określającą chrześcijańskie zaangażowanie: „nieść krzyż za Jezusem” /23,26; por. 9,23: 14,27/. W ten sposób obraz Szymona stanowi dla każdego ucznia przypomnienie jego powołania do prawdziwego naśladowania Chrystusa. Nie podając imion świętych kobiet Łk zwraca naszą uwagę nie na ich tożsamość, lecz na ich postawę. Należą one do grupy przyjaciół, którzy „stali z daleka”, a Łk precyzuje, że one „widziały...” /23,49/. Kobiety ukazują się tu jako osoby medytujące, których obecność zaprasza do medytacji również czytelnika. Łk postarał się też o uzupełnienie wskazówek. Natychmiast po wzmiance o Szymonie wskazuje na „wielki tłum” idący za Jezusem i płaczące kobiety. Słowa, które Jezus kieruje do nich wypowiada zawierają wezwanie do prawdziwego nawrócenia „nie płaczcie nade Mną, płaczcie nad sobą”, połączone z przestrogą przed Bożą karą: „Jeśli z zielonym drzewem to czynią, co się stanie z suchym ?” /23,27-31/. Podobne uzupełnienie na końcu: „wszystkie tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się stało, wracały bijąc się w piersi” /23,28/. Ostatni gest odpowiada wymogowi Jezusa wobec córek jerozolimskich. Był on zresztą przygotowany w trakcie opisu: Łk notuje, że w czasie krzyżowania „lud stał i patrzył” /23,35/. Kontemplującemu Go uczniowi Jezus daje na Kalwarii przykład przebaczenia zniewagi: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią” /23,34/. To jest pełnienie Jego własnego przykazania miłowania nieprzyjaciół, które Łk szczególnie akcentował /6,27-36; 17,3n/. Na tę właśnie drogę wstąpi wielkodusznie pierwszy męczennik, Szczepan /Dz 7,60/. Szyderstwa są ułożone w innym porządku, otwierającym nową perspektywę. Najpierw daje się zauważyć zstępująca gradacja godności osób. Na pierwszym miejscu mamy „szefów” /23,35/, którzy przypominają deklarację z procesu żydowskiego: „jeśli on jest Chrystusem, Wybrańcem Boga”. Następnie zbliżają się „żołnierze” przypominający nazwanie Jezusa z procesu rzymskiego: „Jeśli Ty jesteś królem Żydów” /23,36n/. To w tym kontekście Łk umieszcza epizod z octem podanym przez żołnierzy i wzmiankę o inskrypcji w trzech językach „KRÓLEM ŻYDÓW /jest/ TEN” /23,38/. Wreszcie przychodzi kolej na dwóch złoczyńców. Szczytem poniżenia dla Jezusa jest urąganie Mu przez towarzysza kary. Ale tu właśnie dokonuje się odwrócenie sytuacji: jeden z łotrów odmawia przyłączenia się do obelg rzucanych przez drugiego, wyznaje winę obu, uznaje niewinność Jezusa i w pokornej prośbie wyznaje swoją wiarę. Jezus odpowiada na tę wiarę zapowiadając mu, że jego prośba będzie wysłuchana jeszcze tego samego dnia: „Dziś ze mną będziesz w raju” /23,43/. W ten sposób Łk poświadcza skuteczność ofiary Jezusa: krzyż Jezusa przemienia świat dokonując nawrócenia dusz i otwiera im raj. Każdy z nas jest zaproszony wraz z dobrym łotrem do rozważania cierpień Jezusa i do robienia sobie rachunku sumienia: „My odbieramy słuszną karę za nasze uczynki..., ale On nic złego nie uczynił” /23,41/. Wraz z nawróceniem, krzyż Jezusa powoduje powstanie niewiarygodnie odnowionego, dziecięcego zaufania: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” /23,42/. Odpowiedź Jezusa dowodzi, że to zaufanie jest w pełni uzasadnione: Ukrzyżowany otwiera na oścież bramy miłosierdzia /por. Łk 6,36; 15;18,9-14/; na innym planie dokonuje tego, do czego wyzywał Go urągający łotr: „Wybaw siebie i nas” /23,39/. Opis Łk dokonuje na nowo zmian dyspozycji szczegółów w opisie śmierci, co zmienia ich sens. Rozdarcie zasłony świątyni dokonuje się w czasie ciemności szóstej godziny. Oba oddzielone elementy w Mk stanowią zapowiedź /ciemności/ i poświadczenie /rozdarcie zasłony/ Bożego sądu. W Łk stają się raczej wyrazem powszechnej żałoby /23,44n/. Umierając Jezus daje przykład doskonałego oddania się w Boże ręce. Ta postawa, wyrażona za pomocą wersetu z Ps 31,6 /”Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mojego”/ ilustruje pouczenia zawarte w Łk 12. Łk, inaczej niż Mk i Mt, nie powtarza w opisie scen z Kalwarii, że Jezus jest Synem Bożym, ale wyraźniej od nich wskazuje na synowską postawę Jezusa, który umiera wzywając imię „Ojca” /23,46; por. 23,34/. W ten sposób Łk do końca akcentuje dawanie przykładu przez Jezusa. Na widok tego setnik stwierdza, że „ten Człowiek był sprawiedliwy” /23.47/. 15 Ostatnie wersety idą w tym samym kierunku co epizod z dobrym łotrem. Łk nie pisze o zastąpieniu starego ładu przez nowy; nie nadaje tematowi świątyni tego znaczenia co Mk i Mt, przejawia mało zainteresowania dla eschatologii. Ale okazuje się uważny na wewnętrzne reperkusje zdarzeń i na to wszystko co dotyczy osobistych relacji z Chrystusem. To dlatego kończy sugerując postawę kontemplacyjną i podkreślając skuteczność krzyża dla nawrócenia serc /23,48n/. Opisując pogrzeb podkreśla moralną nieskazitelność Józefa z Arymatei /23,51/ i poświęcenie świętych kobiet przygotowujących natychmiast wonności /23,56/. Opis tych zabiegów przygotowuje bezpośrednio opowiadanie o zmartwychwstaniu. Zakończenie Studium opowiadań o Męce potwierdziło wstępne obserwacje i dało im więcej konsystencji. Używając przekazanych im przez tradycję materiałów trzej Synoptycy wykorzystali wspaniale, każdy na swój sposób, ich bogactwa. Mk akcentuje bardziej niż inni wymowę faktów, Mt pokazuje Chrystusa w świetle wiary i określa sytuację Kościoła, Łk rozważa przede wszystkim osobisty stosunek ucznia do Jezusa Pana. U żadnego z nich Męka i śmierć Jezusa nie są przedstawione jako wydarzenia negatywne. Śmierć na krzyżu nie jest pokazana jako porażka naprawiona szybko przez zwycięstwo zmartwychwstania, jako bolesny epizod, o którym należałoby zapomnieć. Przeciwnie, stanowi ona pozytywną realizację, która – wypełniając Pisma – objawia osobę i kończy dzieło Jezusa. Wypełnione zostaje oczekiwanie mesjańskie /Ps 110/, ale również apokaliptyczna nadzieja decydującej manifestacji Boga /Dn 7/. Doskonałe wypełnienie znajduje cierpienie sprawiedliwych /Ps 22/. Akceptując rolę pokornego Sługi /Iz 53/ Jezus wchodzi do swej chwały, która nie jest chwałą Mesjasza ziemskiego. Lecz chwałą Bożego Syna. Jednocześnie zostaje zmieniona religijna sytuacja ludzi: świątynia materialna ustępuje miejsca organizmowi żywemu, duchowemu, gdzie wierzący wchodzą prawdziwie w komunię z Bogiem. W ten sposób oświeceni przez światło Zmartwychwstania Ewangeliści widzieli śmierć Jezusa: jako akt przemieniający nasz świat i otwierający go na erupcję Bożej chwały. Żaden z nich nie czeka Zmartwychwstania żeby świadczyć o nastaniu nowej ery. Zaznaczają ją śmiercią Jezusa. Mk rozpoznaje fakt w dwóch nieoczekiwanych znakach; Mt proklamuje go opisując szerokie reperkusje kosmiczne; Łk przypomina nawrócenie. Z tej wizji wiary pochodzi koncepcja życia chrześcijańskiego, która znajduje się we wszystkich pismach NT. Nadzieja niebieskiego szczęścia nie prowadzi chrześcijan w stronę ucieczki od bolesnej i upokarzającej rzeczywistości obecnego świata. Chrześcijanin nie oczekuje biernie Bożej interwencji, która by go przez jakieś zaklęcie wyprowadziła z jego otoczenia. Wiara nie odrywa go od rzeczywistości. Chrześcijanin stara się dzień po dniu dotrzeć w trudnych i często poniżających go warunkach życia do ukrytej lecz stanowczej interwencji Boga. On wie, że „trzeba nam przez wiele ucisków wejść do królestwa Bożego” /Dz 14,22/; on wie że uczestniczenie w chwale Chrystusa implikuje uczestniczenie w Jego cierpieniach /Rz 8,17; 2Kor 4,10n; Flp 3,10n; !P 4,13/ i dlatego próby nie obalają jego wiary i odwagi, lecz dostarczają im solidniejszego fundamentu /Rz 5,3; Jk 1,2-4; Hbr 12,7; Dz 5,41/. 16 IX. Męka Jezusa Chrystusa wg św. Jana (c.d. do Męki wg Synoptyków) 1. Janowa teologia Męki A. Godzina Jezusa Temat „godziny Jezusa” jest własnym tematem Jana w NT. Pochodzi z żydowskiej apokaliptyki, gdzie miał specjalny wydźwięk. Greckie tłum. Dn oznacza tym słowem godzinę eschatologiczną, godzinę ostatecznego zwycięstwa nad wrogami ludu Bożego (Dn LXXX 8,17-19; 11,35): to będzie „godzina wypełnienia” (hora synteleias 11,40,45). Tan eschatologiczny sens godziny odnajdujemy w apokalipsach synoptycznych (Mt 24,36 „o dniu owym i godzinie nikt nie wie... tylko sam Ojciec”, por. Mk 13,32) i w 1J 2,18. Wg tego ostatniego tekstu „ostatnia godzina” już nadeszła, bo „teraz właśnie pojawiło się wielu Antychrystów”. Ale począwszy od ewangelii synoptycznych ten temat zaczyna być precyzowany w innej perspektywie. „Godzina” oznacza godzinę mesjańską, konkretnie jest to godzina Męki. W Getsemani Jezus prosił, żeby – jeśli to możliwe – „ominęła Go ta godzina” (Mk 14,35). W momencie aresztowania powie uczniom: 17 „Przyszła godzina, oto Syn człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników” (Mk 14,41 par.). To jest ten podstawowy sens, który ukaże się w J. Ale Jan poszerzył znacznie doniosłość tematu i pogłębił jego sens teologiczny. Od początku J całe życie Jezusa, dąży ku tej tajemniczej godzinie. Jezus (wyłącznie w J) mówi o niej jako o swojej godzinie, bo dopełni ona definitywnie Jego dzieło zbawienia. Od wesela w Kanie Jezus kieruje wzrok uczniów ku krzyżowi deklarując: „jeszcze nie nadeszła godzina moja” (2,4). Orientacja ku Męce jest jeszcze wyraźniejsza w tekście o świecie namiotów: Żydzi chcieli Jezusa pojmać, ale nie zdołali „ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła” (7,30; 8,20). Natomiast w obliczu bliskiej śmierci Jezus obwieści uroczyście: „Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy” (12,23). Po raz pierwszy godzina jest godziną uchwalebnienia Jezusa. Będzie tak jeszcze w 13,1 i 17,1: „godzina” jest odtąd uroczystym momentem, podczas którego Syn zostanie uchwalebniony przez Ojca, podczas którego Syn zostanie uchwalebniony przez Ojca. Ale w żadnym z tych trzech tekstów „godzina” nie jest nazwana godziną Jezusa. Czyżby nie szło tu już o mękę i śmierć Jezusa, a jedynie o Jego wejście do chwały ? Nie, to nie tak. Trzeba raczej powiedzieć, że J 12-17 pogłębia nasze zrozumienie Męki: wydarzenia tworzące te opowiadania są przedstawiane w głębszym sensie, którego nabierają w dziele zbawienia. Według 12,123-32 śmierć Jezusa będzie jak ziarno pszeniczne, które obumiera, ale przynosi obfity owoc (w.24): wywyższony Jezus przyciągnie wszystkich do siebie (w.32). W 13,1 Jan mówi, że godzina Jezusa, była tą, kiedy Jezus „umiłował swoich do końca”. Ta najwyższa próba to dar życia, symbolizowany pokornym gestem obmycia nóg, podczas którego Jezus „złożył” szaty, a następnie je „przywdział” (13,4,12). Jan użył tu czasowników tithesin i eleben, tych samych, które zostały odniesione do Dobrego Pasterza który „oddaje” swoje życie, żeby je później znów „odzyskać” (10,17; por. jeszcze 10,11,15,18: 1J 3,16). Stąd wielu słusznie uważa, ze dobierając słowa Jan chciał wydobyć symboliczny charakter czynności obmycia nóg. Wg 17,1n wreszcie, Jezus będzie uchwalebniony, żeby móc sprawować swoją władzę nad wszelkim ciałem. Uchwalebnienie Jezusa w momencie „godziny” polega na płodności Jego ofiary, na skuteczności Jego dzieła, którego dopełnienie będzie możliwe właśnie przez Jego wejście do chwały. To z powodu owoców jakie przyniesie śmierć Jezusa na krzyżu, Jan nazywa tę godzinę „godziną Jezusa”. Wydaje się więc, że należy odróżniać w J „godzinę” w ogólności od „godziny Jezusa”, mimo że oba aspekty tego samego tematu są bliskie wobec siebie. B. Wywyższenie Syna Człowieczego Lepiej niż jakikolwiek inny, temat wywyższenia pozwoli nam uchwycić istotę Janowej interpretacji Męki i śmierci Jezusa. W ew. synoptycznych Jezus trzykrotnie zapowiada swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie (Mt 16,21: 17,22nn: 20,18n par.). Janowy odpowiednik tych zapowiedzi znajduje się w trzech tekstach, gdzie Jezus zapowiada swoje przyszłe wywyższenie (3,14; 8,28; 12,32-34). Początku tematu wywyższenia należy prawdopodobnie szukać w IV pieśni o Słudze Jahwe: „Oto powiedzie się mojemu Słudze: będzie wywyższony (hypsothestai) i uchwalebniony (doksasthesetai) bardzo” (Iz 52,13 LXX). Pierwotny Kościół widział realizację tego proroctwa w misterium Wniebowstąpienia (Dz 2,33 Wywyższony – hypsotheis – na prawicę Boga...”: 5,31). Podobnie napisze św. Paweł: „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył (hyper – ypsosen) i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych” (Flp 2,9n). Jan natomiast posługuje się godną uwagi antycypacją. Dla niego wywyższenie Jezusa nastąpiło na krzyżu. Pisze o tym wprost w 12,32n: „Ja, gdy zostanę nad ziemią wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie. To powiedział zaznaczając jaką śmiercią miał umrzeć”. Już sam dobór terminu „wywyższyć” wskazuje, że Jan nadaje tu ukrzyżowaniu Jezusa głęboką interpretację teologiczną. Często myślano, że Jan chciał tu zrobić aluzję do misterium Wniebowstąpienia, jakby krzyż wzniesiony na Kalwarii symbolizował wstąpienie Jezusa do nieba. Ale ta interpretacja wydaje się niewłaściwa tak ze wzgl. na poprzedniki tego tematu jak i na jego użycie przez Jana. Jeżeli w dopiero co cytowanych wczesnych tekstach chrześcijańskich Wniebowstąpienie było traktowane jako rodzaj wywyższenia, to dlatego, że było traktowane jako królewska intronizacja Jezusa na prawicę Ojca: od tego momentu Jezus mógł sprawować swoje Panowanie nad swoimi udzielając im Ducha i daru życia (Dz 2,3436: Flp 2,1). J nie robi nic innego jak tylko antycypuje te same rzeczywistości na Kalwarii. Podwyższenie Jezusa na krzyżu jest traktowane w J w perspektywie królewskiej i soteriologicznej zarazem: z wysokości krzyża Jezus przyciąga do siebie ludzi, żeby dać im zbawienie; w ten sposób staje się królem wszystkich wierzących w 18 Niego. Dwa pierwsze teksty mówiące o wywyższeniu podkreślają jego aspekt soteriologiczny. Jak niegdyś wąż na pustyni, Syn Człowieczy ma być wywyższony, aby się stać „znakiem zbawienia” (3,14n: por. Mdr 16,6 „znak zbawienia” o tym wężu): wszyscy patrzący z wiarą na ukrzyżowanego Chrystusa (19,39) będą mieli przez Niego życie wieczne. To wydarzenie będzie też prawdziwym objawieniem transcendencji Jezusa, która będzie jednocześnie wezwaniem do wiary i do nawrócenia (8,28). Natomiast w 12,31n na pierwszy plan wysuwa się aspekt królewski. Krzyż przedstawia prawdziwy substytut władzy: władca tego świata zostanie wyrzucony na zewnątrz. Panowanie szatana zostanie zastąpione przez królewską władzę Jezusa: z wysokości krzyża, jak z jakiegoś tronu, przyciągnie wszystkich do siebie (aby założyć Kościół). Teraz rozumiemy dlaczego temat królewskości Chrystusa ma taką doniosłość w Janowym opowiadaniu o Męce. Jan antycypuje sprawowanie tej królewskości na czas męki i śmierci Jezusa ponieważ wzrokiem wiary odkrywa w nich owoce wytwarzane dla zbawienia świata. C. Antycypacja wydarzeń eschatologicznych Poza królewskim wywyższeniu Jezusa Jan dostrzega realizowanie się na krzyżu pewnych wydarzeń z historii zbawienia, które przez klasyczną eschatologię były przesuwane na koniec czasów. Należy tu wymienić przede wszystkim eschatologiczny sąd i zgromadzenie w jedno rozproszonego ludu. Sąd w J nie jest już, jak u Synoptyków lub Pawła, potępiającym wyrokiem wygłaszanym w czasie końcowego sądu. Dokonuje się on raczej w zachowaniu się samych ludzi wobec Jezusa: polega na ich decyzji, na ich wyborze wobec Jego światła i prawdy. Wobec Chrystusa – Światła ludzie dzielą się na dwie grupy: „Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd (eis krima, „rozstrzygnięcie, wyrok, wskazanie”)” J 9,39. Właściwy sąd ( , krisis „rozłączenie „ rozstrzygnięcie”) dokonuje się w momencie odrzucania światła (3,19), słowa Jezusa (5,24). Nawet gdy Jan wspomina o sądzie ostatecznym to wskazuje, że tym co będzie sądziło ludzi to ich wybór wobec Jezusa i Jego słowa (12,48: „Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym”). Wierzący w Jezusa nie są sądzeni, niewierzący już są osądzeni (3,18). Ta konfrontacja ludzi z Jezusem trwa przez całe ziemskie życie Jezusa i będzie trwała do końca świata. Tymczasem dla Jana osąd świata koncentruje się w precyzyjnie określonym momencie historii zbawienia, w momencie „Godziny”: „Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie przez wyrzucony” (18,31: por. 16,11). Ludzie grupują się w dwa kręgi wobec Chrystusa podwyższonego na krzyżu. Ten temat będzie – jak to zobaczymy – szeroko rozwinięty w opowiadaniu o Męce. Ale to już teraz możemy sformułować wniosek, że o ile krzyż przedstawia dla Jana wywyższenie Króla – Mesjasza, to jednocześnie stanowi on potępienie grzesznego świata. Temat ponownego zjednoczenia ludu również należy do obietnic tradycyjnej eschatologii. W sławnym tekście o nowym przymierzu i odnowie mesjańskiej Jer. pisał: „Ten, co rozproszył Izraela, zgromadzi go i będzie czuwał nad nim, jak pasterz nad swą trzodą” (JR 31,10). Inicjatywa tego zjednoczenia należy do Boga. Izrael zgromadzi się wokół Niego. Już podczas zawierania przymierza synajskiego Jahwe powiedział do swego ludu: „przywiodłem was do Mnie” (Wj 19,4). Podobnie deklaruje w Jr: „Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego przyciągnąłem cię w (moim) miłosierdziu” (38,3, LXX). Eschatologiczna pielgrzymka rozproszonego ludu drogą ku Jerozolimie (np. Iz 2,2-4 „... wszystkie narody do niej popłyną...”) w celu odnalezienia zatraconej jedności nie jest niczym innym jak odpowiedzią Izraela na ten apel Boga. Realizacja tych wielkich obietnic różnie jest przedstawiona przez poszczególnych hagiografów Nt. Według Dz dochodzi do skutku w poranek Zielonych Świat (Dz 2,5-11 „przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów...” :por 2,39). Jan widzi konstytuowanie się nowego ludu Bożego wokół Chrystusa „podwyższonego na krzyżu”. Wg nieświadomego proroctwa Kajfasza w tym właśnie kryje się głęboki sens śmierci Chrystusa: „... wypowiedział proroctwo, że Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno” (J 11,51n). Na krótko przed śmiercią Jezus sam objaśni podobnie sens swojego wywyższenia na krzyżu: „A Ja ... wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (12,32); oczywiście, aby utworzyć wokół siebie nową wspólnotę mesjańską. Te różne tematy (godzina Jezusa, królewskie wywyższenie, zjednoczenie wszystkich) łączą się w Janowej kontemplacji Męki i krzyża i tworzą syntezę o wielkim bogactwie teologicznym. To zaś dlatego, że wg św. Jana krzyż Chrystusa jest najwyższym objawieniem miłości Ojca (3,16 :Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał...”; 13,1). To tłumaczy również dwie znaczące cechy postępowania Jezusa 19 podczas Męki: całkowita wolność i pełna świadomość. Jezus wypełnia dzieło zbawienia nie jako bezsilna ofiara, lecz z postawą suwerena znającego sens wydarzeń i akceptującego je w sposób wolny (por. 13,1-4 „... wiedząc, że nadeszła Jego godzina ...”: 18,4 „... wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść...”: 19,28. „ ... świadom, że już wszystko się dokonało...”). 2. Opowiadanie Janowe opowiadanie o Męce dzieli się na 5 scen wg kryterium jedności miejsca: a) wprowadzenie: scena w ogrodzie (18,1-11) b) Jezus przed Annaszem (18,12-27) c) Jezus przed Piłatem (18,28 – 19,16a) d.) na Kalwarii (19,16b-37) e) epilog: pogrzeb w ogrodzie (19,38-42) A. scena w ogrodzie: Jezus i Jego wrogowie (18,1-11) Właściwe aresztowanie Jan wspomina dopiero na końcu sceny (18,12). Wcześniejszy tekst akcentuje konfrontację Jezusa z Jego przeciwnikami. Trzy pierwsze wersety przedstawiają bohaterów: z jednej strony Jezus z uczniami, z drugiej Judasz ze strażnikami, z latarniami, pochodniami i bronią”, reprezentującymi moce ciemności. Deklaracja Jezusa JA JESTEM, bez paraleli u Synoptyków, lecz powtarzana z naciskiem (ww. 5,6,8) jest zbyt treściwa w J, żeby tu miała znaczyć jedynie tyle, że Jezus daje się rozpoznać. Sam fakt, że na te słowa przeciwnicy „cofnęli się i upadli” (w.6) wskazuje, że ewangelista widzi tu teofanię, która każe ludziom padać ze strachem przed Bogiem. Reakcja przeciwników jest dokładnie taka jak przypisywana przez psalmy wrogom prześladowanego sprawiedliwego (Ps 6,9: 35,4 „... niech się cofną zawstydzeni ci, którzy zamierzają mi szkodzić”: 56,10 itp.). Być może jakieś wahanie grypy przybyłej dla aresztowania Jezusa było interpretowane przez tradycję w świetle psalmów, które miały decydującą rolę w religijnym interpretowaniu Męki. Z drugiej strony widać, że Jezus chce chronić swoich przed niebezpieczeństwem (por. 6,39) i stąd to On rozkazuje władczo przybyłym: „Powiedziałem wam, że Ja Jestem, jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!”. W.11 daje nam Janowy ekwiwalent synoptycznej sceny z Getsemani: „Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec ?” Tutaj Jezus nie prosi o oddalenie kielicha. Przyjmuje go jako dar od Ojca. Dopiero wtedy „kohorta” pojmała Jezusa, żeby Go zaprowadzić do Annasza. B. Jezus przed Annaszem (18,12-27) Nie będziemy analizować złożonego problemu przemieszczania się Jezusa podczas procesu ani stosunku sceny przed Annaszem z przesłuchaniem przez Kajfasza (por. 18,24), opisywanym przez Synoptyków. Jan wspomina o tym drugim przesłuchaniu jedynie ze względu na doniosłość deklaracji poczynionych przez Jezusa przed arcykapłanem. Właściwe przesłuchanie (ww. 19-24) jest włączone w opowiadanie o zaparciu się Piotra (17-18 i 25-27). Ta konstrukcja ma swój sens. Pozwala wydobyć pewien kontrast: Piotr wypiera się Mistrza, Jezus wyznaje otwarcie kim jest. Przede wszystkim jednak samo stawienie się przed sądem jest teologicznie interesujące. Ww. 19-24 są skonstruowane wg schematu koncentrycznego: Annasz (w.19), Jezus (20n), policzek (22), Jezus (23), Annasz (24). Arcykapłan pyta Więźnia „o Jego uczniów i o Jego naukę”. Jezus daje do zrozumienia, że byłaby to zbędna formalność bo wszyscy wiedzą czego się trzymać. Ale Jego odpowiedź jest tak skonstruowana, że przywołuje całe publiczne Objawienie Jezusa: On zawsze nauczał „w synagodze i w świątyni” (wg Jana Jezus naucza tylko w oficjalnych miejscach judaizmu, por. 6,59: 7,14,28: 8,20), a przede wszystkim „przemawiał jawnie przed światem”. Czasownik „mówić” powtórzony 3 razy w w.20-21 i podjęty jeszcze w w.23 ukazuje Jezusa w Jego istotnej aktywności przedstawiania światu swojego objawiającego słowa (por. 12,48-50). Policzek sługi w centrum opowiadania jest jak brutalna odpowiedź judaizmu i świata na to nauczanie. 20 C. Jezus przed Piłatem (18,28 – 19,16a). Ta centralna część opowiadania o Męce jest ustrukturowana w 7 tablic ruchami wejścia i wyjścia Piłata. Poszczególne sceny rozgrywają się na zmianę przed pretorium (gdzie są Żydzi) i wewnątrz pałacu. Dla Jana to co się teraz rozgrywa, to nie tyle polityczny proces przed rzymskim urzędem (ten jest tu tylko pośrednikiem), co „wielki proces” między Jezusem i Żydami. Całe opowiadanie zdominowane jest tematem królewskości. Od pierwszej wymiany zdań między Piłatem i Żydami (18,29-32) uwaga jest skierowana na krzyż. Kwestią do rozstrzygnięcia było czy Jezus miał być sądzony wg prawa żydowskiego czy też rzymskiego. W pierwszym przypadku byłby ukamienowany, w drugim ukrzyżowany. Stąd doniosłość przypisana przez Jana wypowiedzi Żydów: „Nam nie wolno nikogo zabić” (w.31). Jan wysnuwa stąd głęboki sens: „Tak miało się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział, jaką śmiercią miał umrzeć” (w.32). Jan odwołuje się tu do trzech zapowiedzi Jezusa o wywyższeniu Syna Człowieczego. Pierwsze spotkanie Piłata z Jezusem (18,33-38a) daje Mu okazję do objaśnienia prawdziwego sensu swojej królewskości. Na pytanie, czy jest królem, Jezus odpowiada Piłatowi: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu” (w.37). W pierwszej części wiersza Jezus przedstawia się jako świadek par excellence mesjańskiego objawienia, świadek tej prawdy, którą jest On sam (14,6). To świadectwo polega na objawieniu ludziom własnego misterium: Owo objawienie zaś jest fundamentem Jego królewskości. Druga część objaśnia w jakim sensie Jezus jest królem: jest królem tych wszystkich, którzy „słuchają Jego głosu”. Króluje nad ludźmi nie mocą tego świata, lecz mocą swojego słowa, swojej prawdy, które prawdziwi uczniowie przyjmuję z wiarą. Piłat, mimo że nic z tych słów nie rozumie, jest przekonany o niewinności Oskarżonego. W nadziei uwolnienia Go przedstawia Żydom trudny wybór: zbrodniarz Barabasz albo Jezus, król Żydów (18,38b-40). Kontrast jest jeszcze mocniejszy a ironia oczywistsza, jeżeli przyjąć tutaj rebelianta, członka jakiejś rewolucyjnej bandy o tendencjach polityczno-mesjańskich. W znaczący sposób opisane jest w centralnej sekcji (19,1-3) ukoronowanie cierniem: nie ma plucia, bicia po głowie czy klękania żołnierzy wyśmiewających Jezusa. Jan wspomina jedynie to, co ma cechy królewskości: ukoronowanie cierniem, purpurowy Płaszcz i słowa chaire ho basileus ton Joudaion! Jan pisze o policzkowaniu, ale tę czynność należy tu interpretować jako gwałtowne odrzucenie ze strony ludzi. Począwszy od tej centralnej sceny ujawnia się widoczny ruch ku zakończeniu sekcji. W 5-tej scenie (19,4-7) „Ecce Homo” rzymski prawnik zapowiada i przygotowuje swoje „oto król wasz!” (19,14). Po ukoronowaniu Jezus jest przedstawiony Żydom „w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym” (19,5). Inaczej niż Synoptycy, Jan nie napisze o zabraniu Mu tych znaków. Co do deklaracji Piłata „Oto Człowiek” to Jan zdaje się tu widzieć aluzję do tytułu „Syn Człowieczy” z Dn 7,13: ten człowiek Jezus z całą swoją słabością i niemocą jest tym, który ma władzę Najwyższego sędziego „ponieważ jest Synem Człowieczym” (J 5,27). Drugie spotkanie Jezusa z prokuratorem (19,8-12) jest antytetyczną paralelą do poprzedniego (18,3338a): po wcześniejszym objaśnieniu, że jest królem przez prawdę, obecnie Jezus deklaruje swojemu sędziemu, że jego władza pochodzi z góry. W ten sposób zostaje wprowadzona scena apoteozy, „Litostrotos”, którą kończy się cały proces (19,13-16a). Co do w.13, to występujący w nim czasownik ekathisen można tłumaczyć w sposób przechodni „posadził” lub nieprzechodni „zasiadł. Wielu egzegetów opowiada się za znaczeniem przechodnim (ze wspołczesnych Haenchen, da la Potterie – Bibilca 41 (1960), 217-247 – Gryglewicz). Wiersz brzmiałby wtedy nast.: Usłyszawszy więc Piłat te słowa wyprowadził Jezusa na zewnątrz i posadził na trybunale na miejscu zwanym litostrotos, po hebrajsku zaś Gabbata. Był zaś dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej”. Przyjmując to tłumaczenie widzimy jak Piłat w uroczystej, prawie liturgicznej, scenerii deklaruje wobec Żydów: „Oto król wasz”. Ta scena przywołuje na planie symbolicznym podwójną funkcję sprawowaną przez Jezusa: funkcję króla i sędziego. Jezus staje się w tym momencie prawdziwie sędzią Żydów, ponieważ oni nie chcą, żeby był ich królem. Ich krzyk „Precz! Precz!” (nie wzmiankowany przez Synoptyków) jest zdecydowanym „nie!” rzuconym w twarz Człowieka, który jest im przedstawiony jako ich Król. To ten właśnie wybór ich osądza (sam Jezus nie odzywa się). Widzimy to, co jest najbardziej przejmującego w opowiadaniu św. Jana: w tym właśnie 21 momencie Jezus jest tam, przed nimi, siedzący na trybunale, w pozie sędziego. Proces jest zakończony: Piłat może wydać Jezusa na ukrzyżowanie (w.16a). Przechodnie traktowanie czasownika ekathisen harmonizuje i wzmacnia Janową perspektywę, w której sądzony i męczony Jezus jest królem, ale: 1) nie można być pewnym, czy wg Jana czasownik ten należy uważać za przechodni: 2) jest mało prawdopodobne, żeby Piłat posadził Jezusa na miejscu zarezerwowanym dla przedstawiciela władzy rzymskiej. Niemniej z przedstawioną wyżej propozycją traktowania sensu w.13 należy się liczyć. (Tutaj włączyć z koment. L. Stachowiaka do J ze str.370 kol.II i cały tekst ze str.371). D. Krzyż Jezusa (19,16b-37) Jezus niesie drogą ku Kalwarii Krzyż jako narzędzie dzieła zbawienia. Wraz z Nim ukrzyżowano dwóch innych: „z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa” (19,18). Jan poświęca 4 wersety (ww.19-22) dyskusji nad napisem na krzyżu: IHCOCYC O NAZPAIOC O BACILEYC TN IOYAIN. Ten tekst, zredagowany w trzech językach, proklamuje w obliczu świata królewskość Jezusa. Scena z Kalwarii łączy się więc ze sceną z Litostrotos, gdzie Piłat proklamował Jezusa królem. Na Golgocie uczynił to samo, tym razem na piśmie. W pretorium Żydzi odmówili uznania Jezusa za króla, na Kalwarii domagają się zmiany sentencji ukrzyżowania. Epizod z Gabbata wygląda na prefigurację sceny z Golgoty. Następuje mianowicie przejście z poziomu znaku na poziom ostatecznych rzeczywistości, a mianowicie na poziom królewskości Jezusa i sądu nad tym światem. W scenie rozdziału szat (ww. 23-24) Jan akcentuje z naciskiem, że całodziana tunika nie została rozdarta. Żołnierze mówią (w.24): „me schisoen auton”. Pochodzący od czasownika schidzo „dzielę” rzeczownik schisma jest używany kilkakrotnie w J dla potwierdzenia, że Żydzi byli „podzieleni” z powodu Jezusa (7,43: 9,16: 10,19). W 20,11, w scenie znad jeziora, której wymowa symboliczna jest oczywista, Jan powie, że „sieć się nie rozerwała”. Nierozerwana tunika symbolizuje jedność Kościoła, owoc śmierci Jezusa zapowiedziany przez Kajfasza (11,52). Ta interpretacja jest powszechna w tradycji. Natomiast różnie jest interpretowana obecność Maryi u krzyża. Współcześnie coraz więcej egzegetów uznaje, ze słowa Jezusa do Niej skierowane nie są tylko aktem synowskiej czci dla matki, ale prawdziwym objawieniem Jej duchowego macierzyństwa . Dwa główne argumenty wspierają tę interpretację. Najpierw, że przeciwnie do ówczesnych obyczajów, Jezus nie zwraca się do Maryi per „matko moja” lecz per 1) „kobieto”, gynai (tak już w Kanie 2,4). Maryja nie jest tu już tylko przedstawiona jako ucieleśniająca starotestamentalną personifikację kobiety – Syjonu, czy kobiety – Jeruzalem (tak było jeszcze w Łk 1,28.38), jaką napotykamy np. w Ps 86,5 LXX „Matka Syjon”; Iz 51,18.20 Jerozolima jako matka synów; Iz 66,8 Syjon rodzący dzieci – naród. Maryja zaczyna widzieć grupujące się wokół Niej dzieci duchowe (na razie tylko Jan). Ponadto opowiadanie ułożone jest wg 2) „schematu objawień”: słowa Jezusa odsłaniają misterium. Maryja staje się tutaj matką nie tylko „ucznia, którego miłował”, ale wszystkich, których on reprezentuje, wszystkich wierzących (stały sposób Janowy modelowania postaci – „typów”: np. Nikodem – typ faryzeizmu otwartego, Tomasz – typ wątpiących, Kajfasz – typ dostojników wrogich Chrystusowi). Po tym akcie wszystko jest dokończone, Jezus może wypowiedzieć „Wykonało się” (w.30). Ale dla wskazania, że również śmierć Jezusa ma wartość zbawczą. Jan opisuje ją przez jedną ze swoich częstych formuł o podwójnym znaczeniu: Jezus „oddał (wydał) ducha” inaugurując swoją śmiercią definitywny okres historii zbawienia, czas wylania Ducha. Następna scena (ww. 31-37) jest własną Jana w ewangeliach. Opowiadane w niej fakty nie należą do dzieła samego Jezusa. Swoją wysoką nośnością symboliczną służą zrozumieniu zbawczej skuteczności śmierci Jezusa. Inaczej niż to uczyniono innym ukrzyżowanym, żołnierze nie łamią nóg Jezusa. Cytując (w.36) tekst Wj 12,46 z rytuału Paschy („Kości z niego łamać nie będziecie”) Jan podkreśla sens wydarzenia: Jezus umiera jako Baranek Paschalny Nowego Przymierza. Inny szczegół jest jeszcze donioślejszy: Jan widzi, jak z otwartego boku Chrystusa Wypływa krew i woda. Nadzwyczajna powaga, z jaką o tym świadczy (w.35), dowodzi, ze ten fakt ma w jego oczach decydujące znaczenie dla życia Kościoła. Fragment Za 12,10 („Będą patrzeć na tego, którego przebili”), do którego odsyła w.37, naświetla znaczenie tego wydarzenia „w owym dniu (mowa o czasach mesjańskich) wytryśnie źródło dostępne dla domu Dawida i dla mieszkańców Jeruzalem, na obmycie grzechu i zmazy” (Za 13,1). Cały Za 12,10 brzmi: „Na dom Dawida i na 22 mieszkańców Jeruzalem wyleję (podmiotem czynności jest Jahwe) Ducha łaski i przebłagania. Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim jak się boleje nad jedynakiem i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym”. To właśnie dokonuje się na Krzyżu: otwarte Źródło to przebity bok Jezusa, skąd wytryska źródło żywej wody, symbol Ducha (por. J 7,38n: „Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego”). To wydarzenie z Golgoty jest przypomniane w 1 Jn 5,6 i zaraz zastosowane do życia Kościoła (5,8: „Duch woda i krew... ci trzej – hoi treis, mimo że każdy z trzech rzeczowników jest rodzaju nijakiego i ze w tekście są wyliczone z rodzajnikami – w jedno się łączą”): Duch jest tu świadectwem wiary, woda sakramentem chrztu, krew Eucharystią. Wracając do J: nie można odtąd inaczej osiągnąć zbawienia jak patrząc oczyma wiary ucznia na ukrzyżowanego Jezusa. E. P o g r z e b (19,38-41) Dwa szczegóły przyciągają uwagę w tym epilogu (druga scena w ogrodzie). Jezus zostaje pogrzebany przez dwóch żydowskich notabli, którzy używają w tym celu niezwykłej ilości mirry i aloesu. Jezus zostaje pogrzebany jak jeden z wielkich tego świata przez wielkich tego świata. Jest to sposób na przypomnienie Jego królewskości. Jan podkreśla osobno relację każdego z tych dwóch z Jezusem. Józef z Arymatei jest „uczniem Jezusa”, Nikodem tym, który „po raz pierwszy przyszedł do Jezusa w nocy” (por. 3,2) aby utwierdzić swoją wiarę w Niego (por. 2.23: 3,2: 3,18-21). To właśnie w tym celu Jan ułożył całe opowiadanie o Męce: „abyście i wy uwierzyli” (19,35). 23