Horror autotoxicus czyli limfocyty na wojnie Strategie i linie obrony P rzed atakami chorobotwórczych mikroorganizmów i innymi nadchodzącymi z zewnątrz zagrożeniami nasz organizm chroni kilka linii obrony. Groźne dla wroga siły potrafią jednak skierować uderzenie i przeciwko swojemu gospodarzowi – gdy omyłkowo jakąś część organizmu, nawet najzdrowszego, uznają za niebezpieczną. Autoagresja, którą jeszcze sto lat temu uważano za niemożliwą, bo czyż wbudowanie w organizm systemu samozniszczenia nie byłoby jakąś straszliwą omyłką ewolucji, okazała się nie być zjawiskiem rzadkim. Horror autotoxicus, atak układu odpornościowego na własny organizm, postrzegany jest jako źródło kolejnych chorób – cukrzycy typu 1, stwardnienia rozsianego, reumatoidalnego zapalenia stawów, nieswoistych zapaleń jelit, łuszczycy, choroby Crohna. Wywołuje je zdradzieckie działanie białych krwinek, zwanych limfocytami T (od grasicy, thymus, w której dojrzewają), a dokładniej limfocytami T CD4+, gdyż na powierzchni mają białko CD4. Zwykłych przedstawicieli tych komórek uznać można za oficerów sił zbrojnych układu odpornościowego – to one wysyłają oddziały do boju z bakteriami czy wirusami. Jeśli jednak za zagrożenie uznają jakąś część własnego organizmu, na nią kierują uderzenie. Organizm wypracował jednak me- tody obrony przed autoagresją. Pewna grupa limfocytów T ma za zadanie hamować nieprawidłowe zachowania układu odpornościowego. Nazwano je regulatorowymi limfocytami T. Ich rola daleko jednak wykracza poza tłumienie chorób autoimmunizacyjnych. Mają one swój udział w modyfikacji odpowiedzi układu odpornościowego na choroby nowotworowe, przeszczepy narządów oraz ciążę. Jeśli naukowcom udałoby się opracować metody sterowania ich pracą – obniżania lub wzmagania aktywności, w zależności od potrzeb – znacznie lepiej radzilibyśmy sobie z niektórymi wielkimi problemami medycyny. koro zagrożenie jest tak poważne, to dlaczego choroby autoimmunizacyjne nie są mimo wszystko powszechne? – zastanawiali się badacze. I jak właściwie układ odpornościowy odróżnia zagrożenie zewnętrzne od własnych tkanek? Pierwszy system zabezpieczeń działa w grasicy, niepozornym, położonym w śródpiersiu, za mostkiem, gruczole. W narządzie tym limfocyty przechodzą surowy trening, ucząc się nie atakować własnego ciała. Oporne komórki są niszczone, jednak pewna ilość autoagresywnych limfocytów T prześlizguje się niezauważona do krwiobiegu i naczyń limfatycznych, gdzie może zapoczątkować chorobę. Tam jednak do głosu dochodzą kolejne linie obrony. Mogą to być zapory bierne, np. w niektórych tkankach, chociażby mózgu i rdzenia kręgowego, budowa naczyń uniemożliwia, a przynajmniej bardzo utrudnia autoreaktywnym komórkom układu odpornościowego przenikanie w głąb narządów, ale i mechanizmy aktywne – uciekinierzy są namierzani, a następnie niszczeni lub przynajmniej wyłączani przez inne elementy systemu odpornościowego. Wśród nich najważniejsze są właśnie regulatorowe limfocyty T. One także, tak jak i inne limfocyty T, przeszły w grasicy szkolenie, a potem zaczęły krążyć w organizmie jako wyspecjalizowana grupa. ich istnieniu naukowcy wiedzą od lat 70. Długo jednak nie potrafiono wyjaśnić mechanizmu ich działania, ani nawet zidentyfikować. Dopiero w połowie lat 90. ustalono, że chodzi o limfocyty T CD4+, mające na powierzchni białko CD25. Usunięcie z organizmu myszy tych właśnie limfocytów sprawiało, że gonady, tarczyca, ślinianki, żołądek i trzust- S O 29 ka stawały się celem zmasowanego ataku autoimmunizacyjnego, przejawiającego się jako intensywny stan zapalny, spowodowany napływem niszczących te narządy limfocytów. Regulatorowe limfocyty T noszą zatem oficjalną nazwę limfocyty T CD25+. Ich działanie pozostaje jednak wciąż przedmiotem intensywnych badań. Wiadomo już, że hamują one wiele różnych komórek systemu odpornościowego, m.in. spowalniają ich namnażanie i zmniejszają wydzielanie tzw. cytokin, czyli chemicznych nośników informacji z komórki do komórki. Reszta pozostaje w sferze domysłów. apobieganie chorobom autoimmunizacyjnym to nie jedyna funkcja komórek regulatorowych. Biorą one m.in. udział w odpowiedzi na zakażenia. Wstrzykując myszom pozbawionym własnego układu odpornościowego limfocyty T bez komórek regulatorowych wywołano u nich ciężką postać nieswoistego zapalenia jelit. Nie jelito jednak, a zamieszkujące je w ogromnych ilościach, podobnie jak u ludzi, drobnoustroje były głównym celem ataku. Bakterie jelitowe, choć są organizmami obcymi, zazwyczaj nam nie szkodzą, a nawet przeciwnie – usprawniają trawienie i skutecznie konkurują z próbującymi zasiedlić jelito bakteriami niebezpiecznymi, chociażby Salmonellą. Normalnie układ odpornościowy toleruje te pożyteczne mikroby, ale przeszczepione limfocyty atakowały je z furią, niszcząc układ pokarmowy biorcy. Wstrzyknięcie wyłącznie limfocytów regulatorowych nie powodowało żadnych szkód, a dołączenie ich do pozostałych limfocytów chroniło biorcę przed zapaleniem jelita. Najwyraźniej układ odpornościowy ciągle trzyma bakterie jelitowe na celowniku, w każdej chwili gotów do otwarcia ognia, jednak komórki regulatorowe skutecznie go powstrzymują. odobnie może być także w przypadku bakterii niebezpiecznych dla zdrowia. Komórki regulatorowe Z P 30 mogą z jednej strony łagodzić zbyt gwałtowną odpowiedź immunologiczną, z drugiej jednak nadmierne ograniczenie odpowiedzi sprawić może, że część bakterii ocaleje i po pewnym czasie choroba znów wybuchnie. Inne badanie wskazują, że pozostawienie niedobitków może przynieść pozytywne efekty. Naukowcy, zarażając myszy niegroźnymi pasożytami, zaobserwowali, że nawet w pełni sprawny układ odpornościowy nie wybijał ich w pień, za to na ponowne zakażenie odpowiadał szybko i precyzyjnie. Gdy natomiast zubożono go o komórki regulatorowe, nie pozostawiał przy życiu żadnego intruza, ale na ponowną infekcję odpowiadał nieefektywnie, jakby nigdy wcześniej nie miał kontaktu z najeźdźcą. Wysnuto wniosek, że komórki regulatorowe biorą udział w tworzeniu pamięci immunologicznej, szczególnie ważnej przy powtarzających się infekcjach i będącej podstawą skuteczności szczepionek. ydaje się, że mają one też udział w ochronie ciąży, która stanowi dla układu odpornościowego matki nie lada wyzwanie. Płód, z połową genów ojca, staje się dla jej organizmu swoistym przeszczepem. Trofoblast, czyli tkanka, która przytwierdza płód do ścianki macicy, chroni dziecko przed układem odpornościowym matki, gotowym odrzucać ten przeszczep. Stanowi nie tylko barierę fizyczną przed niedoszłymi zabójcami krążącymi w krwi matki (limfocytami), ale także produkuje cząsteczki hamujące odpowiedź immunologiczną. Pod wpływem ciąży układ odpornościowy matki się zmienia. Znane są przypadki kobiet chorych na poważne choroby autoimmunizacyjne, na przykład stwardnienie rozsiane, u których w ciąży, prawdopodobnie na skutek zwiększonej aktywności komórek regulatorowych, dochodziło do złagodzenia objawów, a nawet remisji. Niedawno udowodniono właśnie, że u ciężarnych myszy rośnie liczba komórek regulatorowych. Ich W usunięcie z organizmu matki prowadziło do śmierci płodu, spowodowanej przenikaniem komórek układu odpornościowego przez barierę łożyskową. Można przypuszczać, że u niektórych kobiet to niewłaściwa aktywność komórek regulatorowych jest przyczyną powtarzających się poronień. Wciąż jeszcze za wcześnie na zaprzęgnięcie komórek regulatorowych do walki z chorobami . Pierwsze próby kliniczne już jednak trwają. ajbardziej oczywiste wydaje się zwiększenie aktywności komórek regulatorowych, tak by zwalczały choroby autuimmunizacyjne – cukrzycę typu 1 czy łuszczycę. Stwarzałyby też one szanse na rozwiązanie problemu odrzucania przeszczepów. Najlepiej przecież, aby układ odpornościowy biorcy traktował przeszczepione narządy jak własne, dzięki czemu można by zrezygnować z nieobojętnych dla zdrowia leków immunosupresyjnych. Z kolei zmniejszanie liczby komórek regulatorowych może wspomóc walkę z rakiem. Wyniki wielu doświadczeń wskazują bowiem, że krążące z krwią komórki układu odpornościowego stale poszukują molekularnych oznak nowotworowej przemiany komórki. Ograniczanie działania komórek układu odpornościowego może więc w niezamierzony sposób ułatwiać rozwój nowotworu. pracowanie leków zwiększających lub zmniejszających liczbę limfocytów regulatorowych w organizmie człowieka jest zajęciem długim i trudnym. Naukowcy nie są w stanie na razie wskazać, które limfocyty związane są z konkretną dolegliwością, nie wiadomo też, skąd mieliby brać potrzebną do kuracji ilość komórek. Organizm ludzki produkuje ich zbyt mało. Nadzieje są już jednak rozbudzone. N O Dorota Wysocka Tekst powstał w oparciu o artykuł Zoltana Fehervari i Shimona Sakaguchiego Pokojowe siły układu odpornościowego, zamieszczony w numerze 11/2006 miesięcznika „Świat Nauki”