DZIECI ZAMOJSZCZYZNY

advertisement
DZIECI
ZAMOJSZCZYZNY
Problematyka „Dzieci Zamojszczyzny” ściśle wiąże
się z planami niemieckimi wobec ludności polskiej,
dotyczącymi wysiedleń oraz germanizacji „wartościowych rasowo” dzieci. Jak czytamy w dokumentach
programowych czy propagandowych Trzeciej Rzeszy,
przeznaczeniem Polaków miała być wyniszczająca
biologicznie ciężka praca fizyczna oraz biologiczna
i cywilizacyjna zagłada. Dotyczyło to również dzieci
i młodzieży.
Zaplanowaniem i wykonaniem tej polityki miało się zająć wiele
urzędów i instytucji, wśród nich naczelną rolę odgrywały Urząd
Rasowo-Polityczny (Rassenpolitisches Amt), Komisarz Rzeszy do spraw
Umacniania Niemczyzny, Główny Urząd Rasy i Osadnictwa SS.
Polskie dzieci były wysiedlane już w 1939 r., z obszarów wcielonych
do Rzeszy (tak zwany Kraj Warty, Pomorze i Śląsk). W większości wraz
z rodzinami, ale często również oddzielone od rodziców, narażone na
potężny wstrząs psychiczny, a nierzadko i śmierć, wywożone były na teren Generalnego Gubernatorstwa. Szybko okazało się, że wysiedlenia
były jedynie wstępem do planowanej przez hitlerowców akcji germanizacji dzieci polskich, odpowiadających wymogom rasowym. Sposób
realizacji tego przedsięwzięcia został sprecyzowany w programie
narodowościowym Urzędu Rasowo-Politycznego z 1939 r. oraz
w memoriale Himmlera z 1940 r., w zarządzeniu 67/1. Zapowiadał
on coroczne badania dzieci polskich z GG w wieku od 6 do 10 lat.
Wszystkie, które odpowiadały wymogom rasowym, w świetle tego
dokumentu miano wysiedlić do Rzeszy i zgermanizować.
Kradzione dzieci
Akcję germanizacyjną można podzielić na dwa etapy. Pierwszy,
trwający do połowy 1941 r., określano jako „powtórne zniemczenie”,
mające na celu odzyskanie niemieckich, w przekonaniu hitlerowców,
dzieci zamieszkujących przeważnie Śląsk. W drugim okresie, gdy straty
Niemiec na frontach drugiej wojny światowej zaczęły gwałtownie wzrastać, przystąpiono do masowego „rabunku” dzieci bez względu na ich
pochodzenie, a określanych jako „dzieci nadające się do zniemczenia”.
Akcję germanizacyjną przeprowadzano na różne sposoby. Inaczej
postępowano na ziemiach wcielonych do Rzeszy, inaczej na terenie
Generalnego Gubernatorstwa. Na Śląsku germanizacja dzieci
49
KOMENTARZE HISTORYCZNE
AGNIESZKA JACZYŃSKA, OBEP IPN LUBLIN
KOMENTARZE HISTORYCZNE
Pacyfikacja wsi Barłogi, były powiat Puławy
następowała automatycznie. Nie przeprowadzano badań rasowych,
ponieważ ludność Śląska uważana była za etnicznie niemiecką.
W przytułkach, do których trafiały dzieci, angażowano niemiecki personel lub zakwaterowywano niemieckie dzieci, co miało przyspieszyć
proces wynarodowienia. Dzieci, które trafiały do niemieckich rodzin,
izolowano od środowiska polskiego. W Kraju Warty i na Pomorzu typowano dzieci nadające się do zniemczenia drogą selekcji rasowej.
Te, które miały cechy nordyckie, wysyłano w głąb Rzeszy. Szczególnie
interesowano się tymi, które znajdowały się w zakładach opiekuńczych, ponieważ pozbawione były związków rodzinnych.
W 1941 r. polityka germanizacji obięła również tereny GG. Miały
jej pośrednio służyć masowe wysiedlenia. Największą z takich akcji
Niemcy zorganizowali na Zamojszczyźnie. Jej wykonanie przebywający w Zamościu Heinrich Himmler powierzył Odillo Globocnikowi –
dowódcy SS i policji na dystrykt lubelski. Plan przewidywał wysiedlenie
z Lubelszczyzny (przede wszystkim Zamojszczyzny) Polaków i zasiedlenie tych ziem przez Niemców i folksdojczów przybyłych z Rumunii,
Jugosławii, ZSRR i innych krajów. W tym celu zorganizowano w Zamościu Zamiejscowy Oddział Centrali Przesiedleńczej w Łodzi.
Wstępem do właściwej akcji były wysiedlenia siedmiu wiosek położonych wokół Zamościa w listopadzie 1941 r. 28 listopada 1942 r.
Niemcy przystąpili do rozpoczęcia masowych wysiedleń Zamojszczyzny, które trwały do sierpnia 1943 r. Ludność z wysiedlanych wsi przewożono do obozów przejściowych w Zamościu i Zwierzyńcu, gdzie po
50
Głód, strach, śmierć
Warunki w obozach przejściowych urągały wszelkim zasadom:
nieogrzewane baraki, głodowe racje żywnościowe – dzieci masowo
zapadały na groźne choroby lub umierały (na przykład w obozie
w Zamościu w okresie od 7 grudnia 1942 r. do 12 kwietnia 1943 r.
zmarło 199 dzieci). Początkowo nie udzielano im żadnej pomocy
medycznej, a później była ona daleko niewystarczająca. Wstrząsające
są relacje ówczesnych ośmio-, dziesięciolatków, które siłą odrywane
od rodziców, nierzadko były świadkami ich śmierci, a same pozbawione następnie opieki i troski, narażone na okrucieństwa ze strony
strażników obozowych (w pamięci więźniów obozu przejściowego
w Zamościu utkwiła sylwetka zastępcy komendanta obozu SS-Unterscharführera Artura Schutza, nazywanego przez dzieci „Ne” – ten były
bokser zawodowy dopuszczał się szczególnie okrutnych tortur i osobiście zabił wielu więźniów, zarówno dorosłych, jak i dzieci), doznawały
ogromnego wstrząsu psychicznego. Strach, przerażenie i niepewność
wywarły trwały wpływ na ich psychikę, powodując w wielu wypadkach
nieodwracalne zmiany i straty. Z obozów przejściowych dzieci wywożono specjalnymi transportami w różne rejony GG, a następnie umieszczano w tak zwanych „wsiach rentowych”; część z nich trafiła do
obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu i na Majdanku. Większość
transportów zorganizowana była w okresie zimowym. W jednym
wagonie umieszczano około setki dzieci. Brakowało żywności, a często
również świeżej wody, wiele dzieci umierało (na przykład w transporcie
do Pilawy w lutym 1943 r. zmarło około 500 dzieci, a 22 dzieci
w transporcie do Siedlec). Wiele z nich zmarło już po dotarciu transportu do miejsca przeznaczenia, mimo opieki, jaką zostały otoczone
przez miejscową ludność. Część dzieci z wysiedlonych zamojskich wsi
wraz z rodzicami trafiła do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
Większość z nich zginęła uśmiercona zastrzykami z fenolu. W dokumentach niemieckich jako oficjalną przyczynę zgonu podawano najczęściej zapalenie płuc. Od 1943 r., wskutek przepełnienia obozów
w Zamościu i Zwierzyńcu, wysiedlaną ludność umieszczano w obozie
51
KOMENTARZE HISTORYCZNE
kilkudniowym pobycie dzieci siłą odbierane matkom poddawano badaniom rasowym i na tej podstawie dzielono je na cztery grupy: do
pierwszej i drugiej zaliczano dzieci mające cechy nordyckie. Około
4,5 tys. wyselekcjonowanych w ten sposób dzieci wywieziono do
Rzeszy, część z nich czasowo przebywała w tak zwanych domach
wychowawczych (na przykład Bruczkowie, Gnieźnie, Kaliszu i innych),
mieszczących się jeszcze na terenach ziem polskich. Od momentu
zabrania dzieci miejsce ich pobytu było tajemnicą i nie zezwalano im
na utrzymywanie żadnych kontaktów z rodzinami. Do trzeciej grupy
zaliczano te, które nie odznaczały się cechami nordyckimi, ale mogły
pracować na rzecz Rzeszy. Czwarta grupa to dzieci nie przedstawiające żadnej wartości dla okupanta (głównie chore i ułomne).
KOMENTARZE HISTORYCZNE
Zwłoki dziecka zamordowanego podczas akcji pacyfikacyjnej w okolicach
Szczebrzeszyna
w Lublinie przy ul. Krochmalnej oraz w Budzyniu (powiat Kraśnik);
matki wraz z dziećmi najczęściej w obozie koncentracyjnym na
Majdanku. Jak podają źródła, w krótkim czasie znaczna część z nich
zmarła, a część zginęła w komorach gazowych.
Na ratunek
Dzieci i młodzież w okresie okupacji były właściwie bezbronne.
Nasuwa się więc pytanie, czy polskie organizacje podziemne, społeczeństwo w ogóle, były świadome grożącego im niebezpieczeństwa
i podejmowały jakiekolwiek działania. Można śmiało postawić tezę,
że jak na warunki wojny i okupacji, uczyniono wiele dla przeciwdziałania planom okupanta.
Z dokumentów Armii Krajowej wynika, że w pełni orientowano się
w działaniach niemieckich, o czym systematycznie informowano rząd
na obczyźnie oraz społeczeństwo okupowanego kraju (liczba meldunków gwałtownie wzrosła w latach 1942–1943, a więc w czasie wysiedleń prowadzonych na Zamojszczyźnie). W jednym z meldunków gen.
Stefan Rowecki donosił, że wysiedlenia prowadzi SS, a w ich toku dzieci do lat sześciu wywożone są do Rzeszy. W innym charakteryzuje
transporty wywiezionych dzieci, pisząc o 30 transportach przybyłych
do powiatu garwolińskiego, czy też innym, który trafił do Chełma,
a o który „zachodzi obawa, czy nie był on wysłany do znanego obozu śmierci w Sobiborze”. Tego typu przykłady można mnożyć.
52
53
KOMENTARZE HISTORYCZNE
Podobne podejście do tragedii Zamojszczyzny prezentowało
konspiracyjne Stronnictwo Ludowe „Roch”, posiadające silną reprezentację na tym terenie. W prasie konspiracyjnej oraz w depeszach do
rządu w Londynie z lat 1942–1943 problem ten pojawia się chyba
najczęściej. Charakterystyczny jest na przykład tekst zamieszczony
w piśmie Ludowego Związku Kobiet ze stycznia 1943 r., w którym opisano przebieg akcji wysiedleńczej, zwracając uwagę, że dzieci są siłą
odrywane od matek i ładowane do wagonów kolejowych, zarówno
„te maleńkie kilkumiesięczne, te «duże» 12-letnie wędrują tygodniami
całymi od stacji do stacji, głodne, chore i zmarznięte”. W memoriale
do Delegata Rządu stwierdzono, że dzieci lokowane są na terenie
powiatów Garwolin, Siedlce i Łuków. Mówi się także o krążących
plotkach, „że jeden transport młodych poszedł do Oświęcimia”.
Tak szeroko zakrojona i sprawnie prowadzona akcja informowania
zarówno kraju, jak i emigracji o losach dzieci przyniosła konkretne
efekty. Na wieść o tragedii dzieci Zamojszczyzny społeczeństwo zareagowało natychmiast. Ludność miast, gdzie znajdowały się obozy
przejściowe, starała się dostarczać żywność i lekarstwa. Wielokrotne
wezwania o ratunek dla dzieci z Zamojszczyzny spowodowały, że ludność miejscowości, przez które przejeżdżały transporty, powszechnie
ruszyła dzieciom na ratunek. Działania podjęła RGO oraz spontanicznie powstające komitety opiekuńcze, które udzielały dzieciom doraźnej pomocy oraz szukały dla nich schronienia i opieki. Powszechnie
znana jest też postawa kolejarzy, którzy wzdłuż tras transportów oraz
w miejscowościach, do których one przybywały, organizowali pomoc,
informowali miejscową ludność, kiedy i gdzie pojawią się transporty.
O zasięgu tych działań świadczy chociażby meldunek gen. Roweckiego
z 22 grudnia 1942 r., w którym stwierdza on, że: „Postawa ludności
wszędzie była taka sama jak w Warszawie: gromady kobiet czekały
godzinami na dworcach w Pabianicach, Zduńskiej Woli, Sieradzu i innych, aby zaopiekować się przejeżdżającymi dziećmi”. Nierzadkie były
też przypadki wykupywania dzieci z transportów i zapewniania im
opieki przez dalszy okres wojny i okupacji. Część dzieci trafiła do wielu miejscowości w powiatach: łukowskim, garwolińskim, siedleckim
i mińskim, gdzie znalazły opiekę.
Rozwój sytuacji na Zamojszczyźnie i eskalacja akcji wysiedleńczej
były jedną z przyczyn wydania przez Komendanta Głównego AK
w grudniu 1942 r. rozkazu zarządzającego akcję czynnego oporu
oraz akcję dywersyjną na Lubelszczyźnie. Konsekwencją tej decyzji
było wzmożenie działalności zbrojnej podziemia na tym terenie, a następnie zahamowanie przez Niemców akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie. W ramach akcji odwetowych niszczono zasiedlone przez
Niemców wsie, dochodziło także do licznych na tych terenach potyczek i walk z wojskami okupanta. Wiosną 1943 r. Niemcy wstrzymali
wysiedlenia, ale już 3 czerwca Odillo Globocnik polecił podległym
sobie oddziałom „zwalczanie band”. Z rozkazu wynikało, że mężczyźni
KOMENTARZE HISTORYCZNE
w wieku od 15 do 45 lat powinni być przekazywani policji bezpieczeństwa, a kobiety i dzieci wykorzystywane jako siła robocza na miejscu
lub wysiedlane. W praktyce od czerwca do sierpnia 1943 r. hitlerowcy przeprowadzali pacyfikacje (we wsi Sochy 1 czerwca rozstrzelano
183 osoby, w tym kobiety i dzieci, we wsi Osuchy 59 osób – to tylko
nieliczne przykłady).
Z dostępnych danych wynika, że w toku trwania wysiedleń na Zamojszczyźnie ofiarą akcji padło około 30 tys. dzieci, z czego zmarło
lub zginęło około 10 tys. Jeżeli chodzi o liczbę dzieci przeznaczonych
do germanizacji, to na podstawie danych pochodzących z ewidencji
polskich placówek opiekuńczych ustalono, że z terenu Lubelszczyzny
w okresie od 7 lipca do 25 sierpnia wywieziono około 4454 dzieci
w wieku od 2 do 14 lat.
List dziecka z niemieckiego obozu dla polskich dzieci w Łodzi
54
Download