Życie wędrowca Zofia Macek Rodzina Stanisława Żurada wywodzi się z Szebni. Józef Żurad rodzinny dom miał w miejscu, gdzie dzisiaj ma ogródek Wacek Macek. Żona Józefa Żurada z domu Józefa Śmietana zamieszkiwała tam, gdzie dzisiaj jest dom Żuradów. Józef Żurad - żołnierz w wojsku austriackim w czasie I wojny światowej walczył na froncie włoskim nad rzeką Piawą. Po wojnie w pełnym uzbrojeniu wrócił do Szebni, wziął ślub, zaczął działalność w OSP, założył bibliotekę dla wsi Szebnie. Po odzyskaniu niepodległości, budząca się z niewoli Polska została zaatakowana niemal ze wszystkich stron: w Wielkopolsce powstanie przeciw Niemcom i walka o polską ziemię na Śląsku 3 powstania Śląskie (1919, 1920, 1921), od strony południowej Czesi zajęli Śląsk Cieszyński i Skoczów, byli już niedaleko Krakowa, na Ukrainie wojna domowa- część Ukraińców chciała być w sojuszu z Polską zgodnie z planami Józefa Piłsudskiego, który im w tym pomagał, od wschodu na młodziutkie państwo polskie szła „czerwona nawałnica” ponad półmilionowej armii bolszewickiej. Józef Piłsudski zwrócił się do całego narodu z apelem do stawienia się pod sztandary wojska polskiego. Kapłani wzywają z ambon na ratunek ojczyźnie. Z Szebni wyrusza 20 – osobowa grupa, a wśród nich Józef Żurad. Bierze udział w Bitwie Warszawskiej w 1920 r. Trwa ona do końca ustalenia wschodniej granicy Polski. Po powrocie pojechał szukać miejsca i pracy na polskiej ziemi. Na odzyskanych poniemieckich ziemiach w Wielkopolsce, w miejscowości Kowalewo kupił gospodarstwo rolne, oczywiście za pożyczone pieniądze. Tam urodził mu się syn Kazimierz, a rok później Stanisław. Okazało się, że gospodarstwo w Kowalewie było okropnie zadłużone przez poprzedniego właściciela, a J. Żurad w obliczu już poprzedniego zadłużenia nie był w stanie utrzymać tego gospodarstwa. Zdesperowany, pisze prośbę do Józefa Piłsudskiego, który w ramach tzw. osadnictwa wojskowego, dał mu do wyboru opustoszałe ziemie i gospodarstwa na Polesiu. Józef Żurad z braku finansów udaje się rowerem (ponad 300 km) na Polesie w okolice miasteczka Prużany (dzisiejsza Białoruś). Tam sprowadza rodzinę, gdzie nasz dzisiejszy bohater Stanisław spędził najszczęśliwsze lata. Tak trwało do wybuchu II wojny światowej. W pierwszych dniach wojny od niemieckiego pocisku zginął jego starszy brat Kazimierz. Wojnę przeżył dzięki swemu talentowi. Rysował i malował portrety Niemcom, a Rosjanom malował propagandowe plakaty i plansze. To pozwoliło mu uniknąć wywózki do Niemiec na roboty, jak też wcielenia do Armii Czerwonej. W 1945 r. władze sowieckie rozpoczęły masowe deportacje Polaków na Syberię. Józef Żurad był sołtysem więc uniknął deportacji, ale końcem tego roku zaufani Białorusini ostrzegli go, że jest na liście deportacyjnej. Nocą pomogli im dostać się na kolej i uciec z Polesia. Udali się w Poznańskie do miejscowości Sobiesiernie k. Wrześni, tam zamieszkali w poniemieckim gospodarstwie do 1948 r. W 1948 r. rodzina Józefa Żurada przenosi się do majątku po siostrze Żuradowej do Barwałdu koło Wadowic, a za uzyskane częściowo pieniądze za majątek w Sobiesierni k. Wrześni gromadzą materiał na budowę domu w Szebniach. Stanisław Żurad od 1945 r. do 1952 r. studiuje malarstwo w Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie uzyskuje dyplom u profesor Hanny Rudzkiej – Cybis. Przez okres studiów utrzymuje się sam, ze sprzedaży namalowanych przez siebie obrazów. Po ukończeniu studiów na stałe zamieszkał we Wrocławiu, gdzie uczył w Liceum Pedagogicznym rysunku i malarstwa. Całe swoje życie osobiste miał bardzo trudne: rozwód na życzenie żony, samotność aż do momentu gdy spotkał Marię Hefner. To dla niej zmienił miejsce zamieszkania: w 1986 r. przeprowadził się do Niemiec. Początkowo do Dillingen n/Dunajem, a w końcu w Garmisch-Partenkirchen u stóp Alp, gdzie mieszkał do ostatnich swoich dni. Obok malarstwa, pasją jego życia było modelarstwo lotnicze. Założył modelarnię we Wrocławiu, podobną chciał założyć w Szebniach, co mu się po części udało. Współpracował także z Aeroklubami w Krośnie, w Nowej Dębie i Wrocławiu. Zdobywał nagrody i wyróżnienia. Zdobył Wicemistrzostwo i Mistrzostwo Świata – Anglia 1958 i Austria 1973. Był także Mistrzem i wicemistrzem Polski Modeli Latających. Karierę mistrzowską zakończył w 1990 r. kiedy to brał udział w mistrzostwach ZSRR, w Armenii, na górze Ararat. Tam podczas startu modeli latających zerwał się wiatr, który zniszczył model Żurada, a dzieła zniszczenia dokonali pomocnicy, którzy nieumiejętnie ściągali model ze zbocza. Wykonanie takiego modelu zajmowało kilkanaście tygodni, model taki kierowany był przy pomocy fal radiowych. Kilka przygód związanych z modelami. 1. Podczas nabożeństwa ekumenicznego we Wrocławiu, gdzie liturgię odprawiał arcybiskup Gulbinowicz nasz Stanisław, w czasie podniesienia puścił modelik samolotu w katedrze wrocławskiej. Model sterowany radiem zatoczył koło nad główną niwą i wrócił do rąk nadawcy. Wśród księży konsternacja, a wśród wiernych owacje. „Wybryk” Stasiowi uszedł na sucho. 2. W Detroit w USA Stanisław wziął udział w Mistrzostwach obu Ameryk – oczywiście wygrał i to też dzięki publiczności. W ogromnej hali sportowej przy ok. 5 tys. widzów wystartował modelik naszego Stasia. Wygrywał ten, którego model lata najdłużej. Model Żurada latał dość długo i wznosił się coraz wyżej, aż utkną na lampie u sufitu. Organizatorzy próbowali go strącić ale Stanisław zabronił. Wziął gazetę New Times’a, zwinął w rulonik i zapalił. Ciepłem palącej się gazety ruszył powietrze. Modelik sam się odczepił i latał… i latał… jeszcze dłużej, pobijając dwukrotnie czas wszystkich innych uczestników. Zaznaczyć trzeba, że ta wygrana przyniosła Żuradowi nie tylko sławę ale i znaczny zysk finansowy. 3. W Bonn, w Niemczech, w czasie mistrzostw modeli latających, kierowanych radiem, samolocik Stanisława Żurada usiadł (wylądował) na kapeluszu Kanclerza Niemiec – Khola. Ochrona ruszyła na odsiecz, martwiąc się czy to nie zamach, a Kanclerz z uśmiechem zaprosił Żurada aby mu osobiście w modelarstwie. podziękować i życzyć dalszych sukcesów