Wpływ otoczenia społecznego na rozwój jednostki

advertisement
Wpływ otoczenia społecznego na rozwój jednostki
Nie od dziś mówi się o człowieku jako istocie społecznej. Mimo
oczywistej prawdziwości tego stwierdzenia wolimy jednak myśleć o
sobie jako o kimś odrębnym od innych, funkcjonującym według
sobie właściwych praw, niż przyjąć, że kieruje mną to samo i w ten
sam sposób, jak ma to miejsce w odniesieniu do innych ludzi. Gdyby
tak właśnie było, to twierdzenie o człowieku jako istocie społecznej
mogłoby zostać obalone.
N. Triplett pokazał (pod koniec XIX wieku) jak różne formy
obecności innych osób mogą wpływać na zachowanie osoby badanej.
Opublikował on artykuł prezentujący badania nad czasem
osiąganym przez kolarzy. Wszyscy przejeżdżali na czas tę sama
drogę, choć stworzono im tu różne warunki. Pierwszy zawodnik miał
po prostu przejechać tak szybko, jak potrafi. Drugi jechał wraz z
innym kolarzem, ale się z nim nie ścigał. Trzeci musiał się ścigać.
Łatwo odgadnąć, że najlepszy wynik osiągnięto w trzeciej sytuacji.1[1]
Człowiek rozwija się, wchodząc w szeroko rozumiane kontakty
z innymi ludźmi, dzięki czemu kształtujemy niezbędne w życiu
społecznym wzorce zachowania oraz przyswajamy sobie
doświadczenia społeczności, której członkami jesteśmy. Proces ten,
zwany socjalizacją, trwa całe życie. Warto w tym miejscu postawić
pytanie: Czy człowiek tylko poddaje się oddziaływaniom
socjalizacyjnym, czy też swoją aktywnością powoduje, że ich wynik
jest wypadkową jego działań i działań podejmowanych wobec niego
przez społeczne otoczenie? Uważam, że na wynik socjalizacji wpływa
zarówno aktywność człowieka, jak i aktywność społeczeństwa.
Do przyswajania sobie pożądanych społecznie zachowań
skłaniają nas wzmocnienia. Wzmocnienie pozytywne to to, co
skłania nas do podjęcia działania, a negatywne – do powstrzymania
się od niego. Każdy wie z własnego doświadczenia, że nagrodą jest
zarówno to, co sprawia nam przyjemność, jak i brak dezaprobaty,
natomiast karą – to, co sprawia ból oraz brak oczekiwanej
dezaprobaty. To m. in. Powoduje, że ktoś, kto ukradł i nie został
złapany, a tym samym nie wymierzono mu kary (nie spotkał się też z
Waldemar Domachowski, Przewodnik po psychologii społecznej, Wydawnictwo Naukowe PWN SA,
Warszawa 1999
1[1]
dezaprobatą), został nagrodzony za kradzież. Zachowania
nagradzane są powtarzane, bowiem uczymy się tych zachowań, za
które otrzymujemy wzmocnienia pozytywne.
Jednak nie tylko system wzmocnień powoduje przyswojenie
sobie określonych postaw. U małych dzieci obserwuje się często
proces naśladownictwa, jest on także zauważalny wśród osób
dorosłych. Nie wszyscy są modelami dla naszych zachowań.
Naśladujemy głównie tych, których pożądamy jako źródła aprobaty
naszych działań, przekonań itp. Najwcześniejszym wzorem są rodzice
– to od nich przejmujemy pierwsze społeczne zachowania, poglądy.
W dorosłym życiu nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że kogoś
naśladujemy. Choćby przy stole, gdy trzeba zjeść jakąś egzotyczną
potrawę – większość z nas obserwuje ukradkiem sąsiadów,
szczególnie tych, których uważamy za ekspertów od zachowania się
przy stole. Model wybierany jest więc przy udziale dwóch czynników:
bycia ekspertem w danej sprawie oraz atrakcyjności.
U człowieka istnieją także wrodzone wzorce zachowań, które w
początkowym etapie rozwoju ukierunkowują niemowlę na kontakty z
ludźmi. I tak np.: słuch jest najbardziej wrażliwy w obszarze
częstotliwości najbardziej charakterystycznych dla głosu człowieka,
spośród wrażeń dotykowych uwagę niemowlęcia przyciągają głównie
te z nich, które oddają fakturę ludzkiej skóry, podobnie wyglądają też
preferencje zapachowe.
Rodzimy się z potrzeba życia razem z innymi ludźmi i przez
długi okres nie jesteśmy w stanie funkcjonować samodzielnie.
Można by powiedzieć, że rodzimy się z pewnymi zadatkami na ludzi,
jednak byśmy mogli nimi zostać potrzebne są oddziaływania
społeczne. Trzeba przejść przez proces socjalizacji, najbardziej
społeczny element wszystkich oddziaływań, jakim poddaje nas
otoczenie.
Download