,Dlaczego ludzie robią niemądre miny do obiektywu? (MM) Abstrahując od uściślenia co oznacza „niemądra mina” faktem jest, iż fotografowani ludzie często robią grymasy do obiektywu. Ich mimika dynamicznie zmienia się i to zarówno w stronę większej ruchliwości, min, grymasów, wykrzywień a nawet niekontrolowanych tików, jak też w kierunku znieruchomienia, maskowatości, zamarcia. Poziom świadomości tych zmian w mimice może być różny. Będzie on jednak korelował pozytywnie z potrzebą autokontroli i „zachowania twarzy”. Ten potoczny zwrot wzięty pod lupę psychologa ujawnia szereg intrygujących znaczeń i powiązań. Pozowanie do obiektywu – ja wiele innych zachowań – w znaczący sposób kształtowane jest w toku socjalizacji czyli procesie wychowania i nauki norm społecznych. To rodzice przekazują – tak zwany – skrypt zachowania wobec osoby fotografującej. Większość z nas łatwo przypomni sobie te pierwsze pouczenia – wskazówki: Uśmiechnij się! Stój prosto, tam się popatrz do okienka. Ptaszek zaraz wyleci. Nie garb się! Do tego dochodzi udzielająca się dziecku atmosfera powagi rytuału rodzinnego. Rodzaj napięcia, na bezdechu, bo jak coś zrobisz nie tak, to zdjęcie „nie wyjdzie”. Proces ten ulega zróżnicowaniu w odniesieniu do płci dziecka. Generalnie chłopcom przyzwala się na większą ekspresję uczuć negatywnych ( ale już niekoniecznie związanych ze smutkiem i słabością) natomiast od dziewczynek oczekuje się „grzecznych” min. Posiada to później w dorosłym życiu odzwierciedlenie w spontanicznych reakcjach mimicznych wobec obiektywu. Strojone miny kobiet oscylują wokół sztucznego, przerysowanego uśmiechu, podczas gdy panom jakby wygodniej przybierać wyraz karykaturalnego obrzydzenia, złości, pogardy lub zdziwienia. Można powiedzieć przybieramy maski zgodne z wyobrażeniem społecznych oczekiwań wobec własnej płci. Okazuje się, że uśmiech na zdjęciu może posiadać istotne znaczenie autoprezentacyjne. Gdybyśmy wysyłali swoje CV do pożądanego pracodawcy, jakie zdjęcie, z jakim wyrazem twarzy dołączylibyśmy do podania? Czy lepiej być poważnym, czy uśmiechniętym? Badanie skupione na pomiarze oczekiwań związanych z własną płcią i rodzajem wybieranej pracy przeprowadzili w 2002 Vrugh Anneke i Marieke Van Eechoud z Uniwersytetu w Amsterdamie. Eksperyment wykazał, że kobiety posiadały większą tendencję do uśmiechania się na zdjęciach aplikacyjnych o pracę w szczególności, kiedy praca ta wymagała kontaktów międzyludzkich. Znaczącym czynnikiem okazał się też status pracy, o którą się ubiegano. Niezależnie od płci, na oferty pracy o wyższym statusie kandydaci uśmiechali się mniej, niż w przypadku prac o niższym statusie-prestiżu. Można uznać, że w wyobrażeniu badanych osób, wyznacznikiem zachowania osoby w pracy cechującej się wysokim statusem społecznym jest poważna mina. Uśmiech przełamuje międzyludzkie lody, uśmiech fotografa niejako „zmiękcza” intruzyjność aparatu, a uśmiech fotografowanego bywa wyrazem mimicznej akceptacji bycia fotografowanym. Jednak odnosi się to do uśmiechu naturalnego, spontanicznego spójnego z przeżyciami osoby. Przywdziewanie bowiem maski uśmiechu stanowi jedną ze strategii regulujących trudne emocje. Jak zbadał Mathew Mansfield (2007) z Lawrence University w USA u osób oglądających przerażające filmy w towarzystwie innych ludzi, najczęściej przyjmowaną strategią radzenia sobie –poprzez język ciała – było przyjmowanie sztucznego uśmiechu. Co ciekawe pośród mieszanego płciowo towarzystwa przodowali w tym mężczyźni. W drugiej części tego eksperymentu badacz pytał uczestników o ocenę osób, które w reakcji na drastyczne sceny w filmach przywdziewały maskę uśmiechu. Oceniano te osoby, jako mało adekwatne w swych zachowaniach społecznych, i jednocześnie były one mniej lubiane przez współuczestników badania. Tak jak napisano w innej części tekstu o agresji w fotografii, relacja fotograf – fotografowany nierzadko nacechowana jest podskórną rywalizacją o sprawowanie kontroli. Na to, na ile będzie ta rywalizacja intensywną wpływają zarówno cechy osobowościowe modela, sposób fotografowania, jak też poziom dyrektywności tego, który robi zdjęcie. Miny wykonywane do obiektywu stanowią formę przejęcia kontroli w opisywanej interakcji dwóch osób. Oznaczają one mniej więcej następujący przekaz: „Ok, to ty dysponujesz aparatem (którego ja akurat nie mam) i ty zdecydowałeś, że ja będę obiektem twego zdjęcia. Ale to ja określę JAK wypadnę na twojej fotografii.” W ten sposób odbiór potencjalnie stresogennego zdarzenia ulega załagodzeniu. Przywrócona zostaje równowaga w relacji. Uśmiech, z badań nad ekspresjami mimicznymi - Paula Ekmana, czy w Polsce Rafała Ohme – ujawnia złożony przekaz. Z jednej strony układ mięśni twarzy ( głównie zaangażowany tu jest mięsień jarzmowy większy – to ten który z ust robi nam pozytywną podkówkę) zdradza rozluźnienie, pozytywne emocje, poczucie komfortu albo radości. Z drugiej, poprzez wyeksponowanie zębów twarz osoby informuje o posiadaniu potencjalnej broni w walce (aby nimi coś przegryźć, kąsać). Specjaliści tropiący korzenie naszych zachowań w ścieżce ewolucji – tacy jak Desmond Morris – uważają, że dziś szczerzenie zębów w uśmiechu jest dalekim echem obyczajów ludzi pierwotnych. Spotykając się eksponowali oni uzębienie, aby wzbudzić respekt w potencjalnym przeciwniku. Aktualnie można rzec - ukazujemy uzębienie „strasząc na niby”. Warto dodać, że w autentycznym „amerykańskim” uśmiechu w pełni odkryte powinny być tylko zęby górne. Odsłonięcie również zębów dolnych zdradza uśmiech wysilony, niezbyt szczery; aktora, który przeszarżował (Morris, 1985/1993, str. 96). Ta ewolucjonistyczna teza zyskała eksperymentalna weryfikację w badaniach Rafała Ohme ( 2003). Pokazywał on badanym różne wizerunki mimiczne (strach, gniew, radość, smutek, zdziwienie, obrzydzenie) w sposób podprogowy; przez czas tak krótki ( kilka tysięcznych części sekundy) że niemożliwe było ich świadome opracowanie poznawcze. Twarz wyrażająca radość – z odsłoniętymi zębami w takich warunkach ekspozycji, w niektórych odsłonach wywoływała negatywne odczucia u obserwatorów. W ocenie treści – głównie percypowanych nieświadomie – jakie niesie czyjaś uśmiechnięta mina sędzią jest odbiorca. Jest on bowiem w stanie odczytać tzw. mikroekspresje czyli wyraz twarz pojawiający się na obliczu w ułamku sekundy (jest to około 0,2 sek.) przed „rozgoszczeniem” się na twarzy świadomie kontrolowanej miny. Ten, kto nadaje te komunikaty ani nie jest świadom tych własnych błyskawicznych grymasów, a co z tego wynika, nie potrafi nimi intencjonalnie sterować (co jest możliwe w przypadku robienie min, przywdziewania masek). Zdjęcie z krótkim czasem ekspozycji, wykonane w idealnym momencie (zaistnienia mikroekspresji) ukazuje prawdę emocji danego człowieka. Ktoś, kto świadom tego nie chce być sfotografowany, najlepiej gdyby zasłonił dłonią twarz (co często można zaobserwować w sytuacjach publicznych). Wtedy rzeczywiście blokuje to, co emituje twarz. Nie można jednak zapomnieć, że akt zasłonięcia twarzy w kontekście języka całego ciała niesie całkiem sporo informacji o osobie, która „chce pozostać nierozpoznaną”. Więcej na ten temat piszemy w rozdziale poświęconym technice analizy fotografii Photoanalysis Akereta (zob. str…..) Podsumowując, robienie min do obiektywu można ujrzeć jako jeden ze środków „dialogu” jaki model prowadzi z fotografem. Środków tych istnieje wiele, można się pokusić o ułożenie ich na pewnym kontinuum. Na krańcu najbardziej łagodnych, stonowanych reakcji będzie lokować się znieruchomienie modela, przyjęcia miny oficjalnej lub maskowatej „twarz pokerzysty”. Nieco dalej znajdziemy wszelkie miny będące przerysowaniem naturalnej ekspresji emocji. Bardziej silna reakcja to połączenie skrzywionej miny oraz werbalny ironiczny, złośliwy, sarkastyczny lub ocenny komentarz. Komu z nas nie zdarzyło chociaż raz spiorunować wzrokiem fotografa nie w porę i „przestrzegając” życzyć nieszczęścia: „Ej, bo ci klisza pęknie!”. Jeszcze dalej można wskazać napaść za pośrednictwem słów (inwektywy, przekleństwa; lżenie) albo gestów (np. wystawienie środkowego palca). Następnie – bliżej już drugiej skrajności – pojawią się gesty, działania o charakterze agresji będące przygotowaniem do fizycznego ataku (plucie, krzyk, wymachiwanie pięściami, popychanie, szarpanie). Warto przytoczyć tu relację pracownika firmy produkującej zestawy fotograficzno-oświetleniowe na zamówienie policji i straży granicznej. Produkuje się taki sprzęt do celów fotografii biometrycznej. Jak wspomina pracownik działu rozwoju firmy Elfo: „ Urządzenie przypomina stanowisko kierowania ogniem w czołgu. Aparatura jest obudowana grubą blachą, a fotografowanego od fotografa oddzielają metalowe pręty. Gdy dostaliśmy plany zestawu, zastanawialiśmy się po co te pręty, ale wyjaśniono nam, że to ochrona przed tym, żeby fotografowany delikwent nie mógł kopnąć funkcjonariusza, co podobno często się zdarzało – mówi pan Maciej”. (Kamiński, 2011). Trudno – w kontekście opisanej sytuacji – dziwić się reakcjom ludzi fotografowanych wbrew swojej woli. Przy końcu kontinuum reakcji na próbę fotografowania znajdziemy bezpośredni atak fizyczny na fotografa w celu uszkodzenia ciała lub aparatu. Ostateczną formą niezgody na zdjęcie jest zabójstwo fotografa. Smutny epilog pracy pewnego odsetka fotoreporterów wojennych. Morris, D. (1993) Magia Ciała. Warszawa: Wyd. Split Trading. str. 96. Ansfield, M., E. (2007) Smiling when distressed: When a smile is a frown turned upside down. Personality and Social Psychology Bulletin, Vol 33(6), Jun, 2007. pp. 763-775. Vrugt, A., Van Eechoud, M. (2002) Smiling and self-presentation of men and women for job photographs. European Journal of Social Psycchology. May 2002, Vol.32 Issue 3, pp. 419431. Ohme, R. (2003) Podprogowe informacje mimiczne. Warszawa: Wydawnictwo Instytutu Psychologii PAN. Kamiński K., (2011) Wywiad z twórcami firmy Elfo. Angora nr 26 (26.04.2011) str. 26-27.