Radujcie się w Panu Podaję wam tu rodzaj apostolstwa, które nie domaga się od was ciężkiej pracy, wielkich umartwień i trudów, ale które szczególnie dziś, w naszych czasach, bardzo jest pożądane, potrzebne i skuteczne, mianowicie apostolstwo uśmiechu. Uśmiech rozprasza chmury nagromadzone w duszy. Uśmiech na twarzy pogodnej mówi o szczęściu wewnętrznym duszy złączonej z Bogiem, mówi o pokoju czystego sumienia, o beztroskim oddaniu się w ręce Ojca niebieskiego, który karmi ptaki niebieskie, przyodziewa lilie polne i nigdy nie zapomina o tych, co Jemu bez granic ufają. Uśmiech na twej twarzy pozwala zbliżyć się bez obawy do ciebie, by cię o coś poprosić, o coś zapytać - bo twój uśmiech już z góry obiecuje chętne spełnienie prośby. Nieraz uśmiech twój wlać może do duszy zniechęconej jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa. Uśmiech jest nieraz tą gwiazdą, co błyszczy wysoko i wskazuje, że tam na górze bije serce Ojcowskie, które zawsze gotowe jest zlitować się nad nędzą ludzką. Ciężkie dziś życie, pełne goryczy, i Bóg sam zarezerwował sobie prawo uświęcania ludzi przez krzyż. Nam zostawił zadanie pomagać innym w bolesnej wędrówce po drodze krzyżowej przez rozsiewanie wokoło małych promyków szczęścia i radości. Możemy to czynić często, bardzo często, darząc ludzi uśmiechem miłości i dobroci, tym uśmiechem, który mówi o miłości i dobroci Bożej. Mieć stały uśmiech na twarzy, zawsze - gdy słońce świeci albo deszcz pada, w zdrowiu lub w chorobie, w powodzeniu albo gdy wszystko idzie na opak - o to niełatwo! Uśmiech ten świadczy, że dusza twa czerpie w Sercu Bożym tę ciągłą pogodę duszy, że umiesz zapomnieć o sobie, pragnąc być dla innych promykiem szczęścia. (Z pism św. Urszuli Ledóchowskiej ) Św. Urszula, w świecie Julia Maria Ledóchowska, urodziła się w roku 1865 w gorliwej katolickiej rodzinie. W 21. roku życia wstąpiła do klasztoru Sióstr Urszulanek w Krakowie. W roku 1907 została skierowana do pracy nad młodzieżą w Rosji. W roku 1920 wróciła do Polski i założyła Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, które oddaje się głównie pracy wychowawczej. W całym życiu odznaczała się apostolską gorliwością i pogodą ducha. Zmarła w Rzymie 29 maja 1939 roku. W roku 1983 papież Jan Paweł II zaliczył ją w poczet błogosławionych, a w roku 2003 - w poczet świętych. Więcej informacji: http://www.urszulanki.pl/index.php/zalozycielka +++++++ Homilia na prymicjach ks. Piotra Markielowskiego 11.czerwca 1989, Kraków, parafia NMP z Lourdes, ul. Misjonarska 37 Ewangelia (Łk 7,11-17) „Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego - jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: Nie płacz! Potem przystąpił, dotknął się mar - a ci, którzy je nieśli, stanęli - i rzekł: Młodzieńcze, tobie mówię wstań! Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce. A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg łaskawie nawiedził lud swój. I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie.” Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Nie płacz! Mamo! – powiedział Jezus do wdowy z Nain, ale na tym nie poprzestał. Chrystus nie tylko osuszał łzy, ale przywracał życie i dlatego do młodzieńca, do jej syna jedynego, Chrystus powiedział: „Młodzieńcze, tobie mówię wstań”. Kochani, odpowiada nam, prawda taki Chrystus, taki Pan Jezus, który osusza łzy, który przywraca życie. No bo co nam najbardziej odpowiada, Kochani? Ano: wiosna w przyrodzie, jak po ostrej zimie wszystko powraca do życia i widzimy zielone drzewa, ukwiecone łąki, słyszymy śpiewające ptaszki, to nam odpowiada, również to słońce, ciepłe, ogrzewające wszystko na tej ziemi, pobudzające do nowego życia cały ten świat. Co nam najbardziej odpowiada? Ano radość wśród najbliższych, w gronie osób, z którymi codziennie się spotykamy. Radość w domu rodzinnym, w szkole, w pracy, w kościele, w podróży, na wakacjach, podczas rozrywki. Co nam najbardziej odpowiada? Ano uśmiech na twarzy ludzi szczęśliwych, nie tylko dzieci, ale nawet uśmiech na twarzy ludzi tak bardzo zmęczonych tym życiem codziennym, a nawet na twarzy ludzi cierpiących. Bo przecież nie do Lourdes trzeba jechać, aby zobaczyć ból uśmiechnięty na twarzach tych, którzy tam do Matki Bożej przyjeżdżają. Ileż takich ludzi uśmiechniętych w cierpieniu. To nam Kochani najbardziej odpowiada. Niedawno, Polska – jak długa i szeroka – przeżywała triumfalny pochód błogosławionej Urszuli Ledóchowskiej, w którym niezniszczone szczątki ciała jej zostały przywiezione z dalekiego Rzymu do Pniew, poprzez te różne stacje na polskiej ziemi. Po pięćdziesięciu latach wróciła do swojej Ojczyzny. I właśnie to ona dzisiaj całej Polsce przypomniała, a nam szczególnie dzisiaj przypomni. Bo w swym testamencie duchowym Błogosławiona Urszula Ledóchowska w dwunastej prośbie właśnie do swoich sióstr mówi: „Bądźcie duszami wiosennymi, słonecznymi, radosnymi i uśmiechniętymi” jakież to wspaniałe życzenia pod adresem tego właśnie kapłana, który właśnie rozpoczyna swoja kapłańska drogę, tutaj u nas w Polsce. Bądź kapłanem wiosennym, słonecznym, radosnym i uśmiechniętym. Siostra Urszula Ledóchowska powiedziała, ze to jest sekret powodzenia powołania urszulańskiego. I ona również chce nam przypomnieć, ze to jest sekret powodzenia powołania kapłańskiego. Jeżeli chcesz, żeby twoje kapłaństwo było udane, to niech ono będzie wiosenne, niech ono będzie słoneczne, radosne i uśmiechnięte. Co to znaczy kapłaństwo wiosenne? To jest takie kapłaństwo, które wszędzie rodzi życie. Każda katecheza, to jest przecież budzenie do życia nadprzyrodzonego tych dzieci. Każde zetkniecie się z człowiekiem gdziekolwiek kapłana, to właśnie ma być wiosna. Tam ma być zielono, tam ma być nowe życie. Nowe życie w małżeństwach, które będziesz błogosławił. Nowe życie na drodze każdego człowieka spotkanego, który przychodzi do ciebie właśnie po to Boże życie. Bo taki był Chrystus i taki ma być każdy kapłan. Nie płacz, tobie mówię wstań młodzieńcze, panienko, tobie mówię wstań, daję ci nowe, piękne, wspaniałe życie, które przyniósł Chrystus i przez kapłanów chce ciągle budzić w tych, którzy będą mieli kontakt z kapłanem. Co to znaczy życie słoneczne? Kochani słońce ogrzewa, ociepla, słońce koi wszelki ból. Ileż to ludzi uzdrowiło słoneczko. Ludzie tak szukają tego słońca i tak bardzo go potrzebują. Tak bardzo potrzebują słoneczka kapłańskiego. Takiego kapłana, który jest pełen ciepła, Bożego słońca. Chrystus przecież powiedział, że Jam jest światłością świata, jam jest słońcem ludzkości. Zaświeciło to słoneczko i ma dalej świecić i przez serce kapłana dalej tyle ciepła rozdawać, dla tych, którzy bardzo tego ciepła łakną i za nim się ciągle rozglądają. Bo ludzie najbardziej właśnie słońca szukają, ciepła, miłości osób, które kochają. A nic tak nie boli jak krzywda doznana od własnej matki, od własnego ojca, od własnej żony, od własnego męża, od własnego dziecka. A najbardziej boli krzywda doznana od kapłana. Bo kapłan ma mieć najwięcej ciepła, najwięcej miłości. Ma być uosobieniem tego Bożego słońca miłości tutaj na tej ziemi. Co to znaczy kochani być radosnym w życiu? Paul Claudel, konwertyta naszych czasów, wielki poeta francuski napisał tak, że „każda prawda ewangelii zdolna jest zabić wszystkie smutki tego świata”. Każda prawda, tak jak śpiewaliśmy przed chwilą, żeby te słowa ewangelii Jezusa Chrystusa „całemu światu głoście Ewangelię”, Dobrą Nowinę radości. Że jesteście zbawieni, że jesteście powołani do pełni życia w Bogu, że jesteście powołani do szczęścia tutaj na tej ziemi, a jeszcze większego po waszej śmierci. Kapłan ma tą Ewangelią radosną Jezusa Chrystusa wypłaszać wszystkie smutki z serc ludzkich. I ten sam kochani poeta napisał: „Boże, dziękuję ci, ze dałeś mi taką moc, że każdy człowiek ode mnie odchodzi z ochotą śpiewania pieśni radości wesołego alleluja”. To jest prawdziwa Ewangelia radości. Niechże każdy od ciebie odchodzi i ma chęć śpiewania pieśni alleluja, pieśni radości, pieśni życia, zwycięstwa nad złem. A zło jest najsmutniejsze, kiedy dostanie się do ludzkiego serca. Kapłan ma moc pozbawiania ludzi, wyrzucania tego zła z ludzkich serc. Bo taką moc otrzymał od Jezusa Chrystusa i czyni to właśnie mocą Krzyża Chrystusowego, bo na tym krzyżu Chrystus pokonał zło i ciągle go zwycięża w ludzkich sercach, aby ludziom dawać radość wolności Dzieci Bożych. A to czyni kapłan. A co to znaczy kochani „mieć kapłaństwo pełne uśmiechu”? Jest takie chińskie porzekadło, że „kto się nie umie uśmiechać, niech sklepu nie otwiera, bo zbankrutuje”. Chodzi o prywatna inicjatywę, bo w sklepach państwowych nigdy uśmiechu nie było i nie będzie, tak jak nie ma towaru. Chodzi o prywatną inicjatywę, gdzie jest konkurencja, gdzie półki są pełne i trzeba to sprzedać. Ale bez uśmiechu tego nie sprzeda. Bez reklamy, bez uśmiechu. Dlatego ekspedientki przechodzą na zachodzie specjalne kursy savoir-vivre’u, dobrego, pięknego kłaniania się, obsługi klienta, a najważniejszy w tym wszystkim jest uśmiech, on najbardziej zachęci. Ten towar, nawet najdroższy ludzie kupią jak jest podany z uśmiechem, gracją, uszanowaniem dla tego drugiego człowieka. Ale kochani parafrazując, czyli przekładając na inne rzeczy to porzekadło Chińczyków można tak powiedzieć. Że kto się nie umie uśmiechać, niech się nie żeni, bo zbankrutuje w małżeństwie, kto się nie umie uśmiechać, niech za mąż nie wychodzi, bo zbankrutuje w małżeństwie. Ale mamy do czynienia z kapłaństwem. Kto się nie umie uśmiechać niech nie idzie na księdza, bo zbankrutuje w kapłaństwie. Zbankrutuje kapłan bez uśmiechu. Dzieci będą uciekać od takiego księdza, młodzież będzie od niego stronić. A ludzie będą czekać, kiedy się spakuje, odjedzie z parafii. To było w Krakowie na naszych Plantach. Kilka lat temu szedł ksiądz prałat ubrany po rzymsku w takim długim płaszczu, w rzymskim kapeluszu, takim okrągłym i był bardzo zmartwiony. Bo ksiądz arcybiskup Adam Sapieha – wielki przyjaciel księży, jednak musiał tego prałata upomnieć, ze w jego parafii nie gra, że nie w porządku. Na pewno mu to łatwo nie przychodziło, księdzu arcybiskupowi upomnieć prałata, ze źle postępuje. I ten ksiądz prałat szedł taki przygnębiony, smutny, zbity z tropu. Do swojego domu z kurii wracał z ulicy Franciszkańskiej, a Jolcia na kolankach swojej babuni na ławeczce dokazywała z babcią. Tak było wesoło. A kiedy zauważyła księdza ta czteroletnia Jolcia leci do tego kapłana. Rozłożyła rączki i mówi: „Jegomość, coś ty dziś taki smutny?” Ten ksiądz stanął jak wryty, a babunia patrzy i mówi: „co temu bachorowi do łba strzeliło”. U nas nigdy tak księdza nie nazywamy „jegomość. Ale rzeczywiście widzę, ze ksiądz jest taki przygnębiony i smutny. Co się księdzu przydarzyło?” I ten ksiądz usiadł na ławeczce koło babuni opowiada jakie miał strapienie po tej rozmowie z księdzem biskupem. Ta babcia, temu księdzu tłumaczy, a księże, czy to wolno tak się przejmować? To ksiądz innym będzie mówił o uśmiechu, o radości, a ksiądz sam taki jest przygnębiony. Czy to jest w porządku? No i tak wytłumaczyła temu księdzu, że zaczął się uśmiechać, a ta Jolcia rzuciła się księdzu na szyję i mówi: „Jegomość, jak ty dzisiaj pięknie wyglądasz, żeś taki uśmiechnięty, jak ty dzisiaj pięknie wyglądasz żeś taki uśmiechnięty” Tak kochani, jest to naprawdę uroczystość wiosenna, słoneczna, radosna i pełna uśmiechu dla nas wszystkich. I za to trzeba dziękować. Kapłan w każdej mszy świętej powtarza taką modlitwę. „Dziękujemy ci (w liczbie mnogiej, bo z wszystkimi kapłanami z całego świata) dziękujemy ci Panie, ze nas wybrałeś, byśmy stali przed tobą i tobie służyli”. Takie piękne słowa każdy kapłan we mszy świętej powtarza i ty będziesz Prymicjancie to powtarzał. W każdej mszy świętej, „dziękuję ci Panie, ze mnie wybrałeś”. Bo iluż to chłopców lepszych od ciebie, na pewno zdolniejszych nie poszło na kapłanów. No tak musi być, bo jakby te małżeństwa wyglądały, gdyby najlepsi tylko na księży poszli, a tandeta została – prawda - na małżonków. Tak musi być. Bardzo porządni są małżonkowie, doskonałe są żony, które nie poszły do klasztoru, bo miały inne powołanie. Ale Pan Bóg wybiera jak chce, wybiera jak chce. Każdy kapłan ma poczucie, ze nie jest wcale najlepszy, dlatego, że został na kapłana wybrany. Sługami nieużytecznymi jesteśmy. Spełniamy jedno posłannictwo Chrystusa. To jest wielkie wybranie, to jest wielki zaszczyt, jakiego dostąpiliśmy od Pana Jezusa. Czujemy się zawsze zawstydzeni wobec wielkich tajemnic, które sprawujemy w Jego Imieniu, Jego Mocą w Kościele świętym, którego jesteśmy nie tylko członkami, ale który reprezentujemy sami sobą. Kochani! Dlatego każdy kapłan to powtarza. Dziękuję ci Panie, za to, że mnie wybrałeś, abym przed tobą stał. Bo biada, kiedy kapłan przestanie stać przed Bogiem. Bo się stanie tylko tubą, nie rzeczywistością, nie tajemnicą kapłaństwa. Kapłan musi żyć Bogiem. Kochani! Tak powiedział św. Bernard z Clairvaux. Napisał taki gruby list do świątobliwego papieża, no wtedy nie bardzo, dopiero po tym liście papież wziął się do pracy. Do Eugeniusza III tak mu napisał ku consideratione – ku twojej rozwadze. Zastanów się Ojcze Święty. Masz trzy rzeczy do dyspozycji: słowo Boże, przykład twojego świętego życia i modlitwę. A z tych trzech najważniejsza jest modlitwa. Masz słowo Boże do dyspozycji, to wielka potęga, ale to próżne gadanie jeżeli nie będzie poparte twoim świętym życiem. Dlatego św. Jan Złotousty napisał „Na próżno mówi kaznodzieja, którego kazania życie nie potwierdza. Świętość życia kapłańskiego pełnego właśnie wiosny, słońca, radości i uśmiechu, szczęścia. Bo to jest największe szczęście – być kapłanem – sługą Chrystusa. Tak Kochani! Mówi ten kapłan: abym tobie służył moimi ustami pełnymi prawdy, moimi rękami, które błogosławią i które odpuszczają grzechy, które chrzczą, bierzmują, które umacniają ludzi na dobrej drodze, ale i pozbawiają największych trudności, które wynikają z różnych grzechów, kombinacji w jakich żyją, To są ręce kapłańskie, które koją ból. Ludzie czekają na te usta, na te ręce, serca kapłańskie, które będą ogrzewać ludzi, aby się ludzie kochali, szanowali, aby nie wchodzili na drogę zemsty, gniewu, nienawiści, by nie strzelali do siebie, tak jak w Pekinie strzelali. Kochani, przecież to straszna zbrodnia, jak można dopuścić do tego? Jak partia komunistyczna może dopuścić do tego, żeby na ich rozkazy strzelano do własnych ludzi? My kapłani musimy bronić ludzi przed karabinami, przed pałkami. To jest nasz obowiązek. Jakikolwiek ustrój to robi. Czy to robią Amerykanie, czy Chińczycy, czy Polacy. Kapłan to jest uosobienie serca, miłości, dobra, braterstwa, zgody, porozumienia. Ludzie bardzo będą potrzebowali ciągle tego kapłańskiego serca. Służyć niestrudzonym sercem i ciałem kapłańskim. Odprawia mszę, która jest ofiarą. Wraz z Chrystusem się składa. Matka – pani Małgorzata, swojemu synowi św. Janowi Bosko powiedziała: „Synu kochany, pamiętaj, to było hosanna (to prymicje były właśnie). Odwołała go na bok i powiedziała. Synu pamiętaj, to było hosanna, a jutro będzie – ukrzyżuj go. Ludzie śpiewają dziś hosanna, a jutro będą wołać – ukrzyżuj go. No, bo kapłan nie sprzeniewierzy się swojemu powołaniu i będzie mówił. Nie zabijaj tego dziecka! Nie idź na skrobankę! Wróć do swojego ślubnego małżonka! Opuść tę kochankę! Bo kapłan będzie mówił. Nie krzywdź tej twojej żony! Zerwij z tym pijaństwem! I tak dalej… Tak mówił Ojciec Święty, tak mówią kapłani. Muszą tak mówić. Bo biada gdyby przestali ludzi upominać. Tych, którzy błądzą, tych którzy źle robią. Nie brakuje tej właśnie części ludzkości, którą Chrystus nazwał – to jest generacja ludzi złych, przewrotnych, wiarołomnych. I Chrystus się wśród takich obracał. I biada im mówił. Wcale ich nie głaskał. To jest kapłan. Musi cierpieć, musi iść z tym krzyżem Jezusa i być jemu wiernym. Wiernym nawet za cenę własnego życia. Jak ostatnio ksiądz Jerzy Popiełuszko, czy ksiądz Niedzielak. Tak, wiernym nawet do aresztu. Ileż to księży ciągle umiera, codziennie umiera za to, że są wierni Chrystusowi, że prawdę głoszą z narażeniem własnego życia. Za kłamstwa się płaci ciężkie pieniądza, a za prawdę trzeba cierpieć i umierać. Taka jest prawda. I takie jest kapłaństwo. To jest kapłaństwo prawdziwe z Chrystusem na ołtarzu. Dla zbawienia braci, dla ratowania świata oddać całego siebie, całe swoje życie, aby ludziom przynosić to, co jest najpotrzebniejsze. Zostali posłani: „idźcie na cały świat”. Ciągle Chrystus wysyła. I „przynoście owoc obfity”. Toteż ludzie bardzo łatwo ich rozszyfrują. Przeżywamy wielką radość. I rodzice kapłana i jego siostra rodzona, również krewni, przyjaciele i wszyscy ci, którzy w jakikolwiek sposób się przyczynili do jego kapłaństwa. Wielka to jest radość. Wielka radość parafii, która wydaje nowych kapłanów, ciągle ich potrzeba. Ciągle się modlimy o nowe powołania kapłańskie i zakonne. Wielka to radość dla kościoła, który widzi w tych kapłanach nowych nadzieję na lepsze jutro dla siebie i dla ludzkości. Kapłani właśnie są autentycznym życiem pełnym wiosny, słońca, radości i uśmiechu gwarantem lepszego jutra i dla naszej Polski. Wiele rzeczy dobrych się stało ostatnio w Polsce i to dzięki kapłanom, również. Nie tylko, nie tylko. Absolutnie. Ale również dzięki kapłanom. Wspaniałym kapłanom, o których świat wie jak pięknie pracują w naszej Ojczyźnie, w której buduje się 2300 nowych sakralnych obiektów, podczas gdy w Holandii burzy się 18 kościołów, bo nie można ich utrzymać. Tak, buduje się. Tyle katechezy, pękają w szwach seminaria, tyle powołań kapłańskich. To wszystko wielka praca tych kapłanów. Oby rzeczywiście święte życie nasze, tych kapłanów co tylko wypieczonych, co tylko namaszczonych świętymi olejami było pełne tego autentyzmu Chrystusowego życia. By oni mogli, tak jak Chrystus ciągle odpowiadać na zapotrzebowanie tego świata. Bo jest wielkie społeczne zamówienie na tych kapłanów, których prosiła siostra Teresa. Kiedy na synodzie biskupów papież ja prosił o słowo, to powiedziała: „Ojcze Święty daj nam świętych kapłanów”. Mówię to w imieniu wszystkich ludzi nieszczęśliwych, tych najbardziej pokrzywdzonych. Daj nam Ojcze świętych kapłanów. Takich świętych kapłanów potrzebuje właśnie nasz kraj, potrzebuje nasza Polska. Tych kapłanów przenikniętych Duchem Jezusa Chrystusa. Tych, którzy się sprawdzają w swoim codziennym postępowaniu. Niechże i twoje kapłaństwo idzie tym wspaniałym, pięknym szlakiem, na który nas wprowadziła błogosławiona Urszula Ledóchowska. Niechże twoje kapłaństwo będzie pełne wiosny, słońca, radości i uśmiechu. Amen. Ks. Stanisław Sidełko SCJ