Krytyka islamu jako przeciwieństwo neurozy

advertisement
Krytyka islamu jako przeciwieństwo neurozy
Nicolai Sennels
Esej duńskiego psychologa analizuje możliwe psychologiczne przyczyny stojące za dziwnym
stanem zaprzeczenia narzuconym zachodnim społeczeństwom przez poprawność polityczną.
Istnieje wiele oczywistych wad islamu i muzułmańskiej imigracji do Europy. Negatywne
konsekwencje ekonomiczne, rosnąca przestępczość i zmniejszające się bezpieczeństwo, całe
dzielnice zamienione w równoległe społeczeństwa, ciągły negatywny wpływ na rówieśników ze
strony muzułmańskich dzieci w szkołach, itd. Wszystkie te czynniki wpływają w taki czy inny sposób
na większość dorosłych i dzieci na Zachodzie w ich codziennym życiu.
Wielu z nas zastanawia się, dlaczego wciąż tak wiele mediów i polityków, a także zwykłych ludzi, nie
mówi otwarcie o problemach, a być może nawet nie jest ich świadomych.
Nicolai Sennels
Jako licencjonowany psycholog z wieloletnim doświadczeniem publicznie znaneg krytyka islamu,
muzułmańskiej imigracji oraz kultury, postaram się podać trzy psychologiczne wytłumaczenia
poprawności politycznej. Jak zwykle, kiedy duże grupy ignorują oczywiste problemy, kwestia dotyczy
psychologii społecznej:
Efekt obojętnego przechodnia
„Efekt obojętnego przechodnia” (zwany też „efektem widza”) jest psychologicznym fenomenem,
wyjaśniającym dlaczego ludzie pozostają pasywni podczas sytuacji kryzysowych. Badania nad
efektem przechodnia rozpoczęły się w 1964 roku w związku z morderstwem Kitty Genovese, kiedy to
kilku sąsiadów nie zareagowało, widząc jak jest ona uśmiercana ciosami noża.
Przykładem badania psychologicznego nad tym efektem jest studium z mdlejącą kobietą.- jeśli
badany jest sam, pomaga kobiecie w 70% przypadków, jeżeli wokół obecnych jest kilka osób, tylko w
40%. Efekt przechodnia sprawia, że dla oszacowania powagi sytuacji świadkowie wydarzenia mają
tendecję do przyglądania się reakcji innych – zamiast sytuacji jako takiej. W wielu przypadkach
ludzie oczekują reakcji innych, zamiast samemu przejąć inicjatywę; rezultat może być taki, że nikt
nic nie zrobi, ponieważ wszyscy czekają, żeby zobaczyć czy ktoś inny podejmie jakieś działanie. Jeśli
inni nic nie zrobią, jest to sygnał dla danej osoby, że uważają oni iż interwencja jest niepotrzebna. To
wpływa na naszą własną ocenę, a zatem i na reakcję. Reakcje większości są czymś w rodzaju
„barometru” dla prawdy.
Jeżeli przełożymy to na poprawność polityczną, to dopóki większość nie wyraża krytyki wobec
islamu, szariatu (nazywanego również islamizacją) i muzułmańskiej imigracji, ludzie traktują to jako
„dowód”, że nie ma potrzeby tych kwesti krytykować.
Warunki dla efektu przechodnia są zatem niezwykle sprzyjające w sytuacjach, w których ludzie nie
są pewni, co będzie właściwym działaniem i w rezultacie używają reakcji innych jako źródła oceny
sytuacji.
Najlepszym sposobem przezwyciężenia takich zachowań jest dostarczanie ludziom tak dużej ilości
informacji, żeby mogli sami podjąć decyzję. Oczywiście ważne jest także, aby jak najwięcej osób
podjęło jakieś działanie, i żeby ludzie będący pod wpływem efektu przechodnia ujrzeli rzeczywisty
stan rzeczy. Od strony psychologicznej ważne jest, żeby osoby podejmujące inicjatywę zrobiły to w
sposób, z którym inni będą mogli się łatwo zidentyfikować – tak więc należy unikać gniewu i
niepotrzebnych prowokacji, pokazać swój entuzjazm i osobisty optymizm, być zrelaksowanym i
mówić o tych sprawach, kiedy pojawia się ku temu naturalna sposobność (np. rodzina lub koledzy
sami wspominają o tym temacie).
Grupowa ignorancja
Efekt przechodnia często połączony jest z „grupową ignorancją”. Grupowa ignorancja jest
psychologicznym, społecznym fenomenem, w wyniku którego większość grupy indywidualnie
odrzuca pewną normę (np. muzułmańską imigrancję), ale jednocześnie przypuszcza, że większość ją
akceptuje. Pragnąc być dobrze odbierani przez grupę, ludzie akceptują daną normę, nawet jeżeli
sekretnie się z nią nie zgadzają. W ten sposób proces demokratyczny może doprowadzić do
akceptacji normy, z którą tak naprawdę nie zgadza się większość.
Zastosowanie teorii grupowej ignorancji do fenomenu politycznej poprawności oznaczałoby, że
większość ludzi tak naprawdę chce mniej islamu, szariatu i muzułmańskiej imigracji, ale każda z
osób indywidualnie uważa, że większość nie jest przeciwna tym zjawiskom. Ponieważ ludzie obawiają
się przeciwstawić owej „iluzorycznej większości”, odrzucają otwarte krytykowanie tych spraw.
Strach przed krytyką wywiera presję na większości, aby nie wyrażała swoich poglądów – nawet jeżeli
mogłaby zdobyć to, czego pragnie, gdyby tylko ośmieliła się podnieść ręce i powiedzieć co myśli.
Wspólna ignorancja jest zatem po części możliwa przez brak poczucia pewności siebie przy obronie
własnego stanowiska, a po części przez błędną ocenę tego, co myśli większość.
Najlepszym sposobem poradzenia sobie ze zbiorową ignorancją jest zatem dodawanie ludziom
odwagi i pokazywanie im, że nie są samotni w swoim poglądzie. Wydarza się to głównie poprzez
działanie własnym odważnym przykładem. Oprócz tego ważne jest wspieranie krytycznych
wypowiedzi innych, żeby nie czuli się oni zagrożeni i osamotnieni. Ostatecznie, istotne jest
rozpowszechnianie wiedzy i takich argumentów, które pomogą ludziom zwalczać ataki.
Dobrzy ludzie
Trzecie wyjaśnienie opiera się na mojej własnej teorii. Bazuje ona na założeniu, że we wszystkich
kulturach i społeczeństwach istnieje definicja tego, kim jest „dobra osoba”.
Z powodu potrzeby czucia się częścią społeczności, większością ludzi kieruje psychologiczny pęd do
życia według definicji „dobrej osoby”. Z tym, że na definicję „dobrej osoby” ma wpływ wiele rzeczy i
podlega ona zmianom.
W dawnym duńskim, chrześcijańskim społeczeństwie, byłeś dobrą osobą, jeśli chodziłeś co niedzielę
do kościoła. W społeczeństwach z silnym etosem pracy, lepiej widziane jest dawanie sobie rady
samemu niż życie na zasiłku. W wielu kręgach postrzega się jako „dobrą” troskę o klimat lub
ekologię – a przynajmniej widzi się jako „złe” brak zainteresowania tymi kwestiami. Kiedy byłem
dzieckiem, w latach 70, trendy i lewicowa była walka o prawa kobiet, krytyka społecznej kontroli
narzucanej przez religię i społeczeństwo, oraz domaganie się prawa do krytyki autorytetów i religii.
W dzisiejszych czasach z kolej szeroko rozpowszechniony jest pogląd, że „dobrą osobę”
charakteryzuje „tolerancja i otwartość”. Zawiera się w tym informacja, że krytykowanie mniejszości i
standardów innych jest „złe”.
W ten sposób zakończyliśmy na sytuacji, kiedy to krytyka imigracji muzułmańskiej, islamskiej religii i
standardów kulturowych, stała się społecznie nieakceptowalna.
Dopóki zatem jedynie mała część społeczeństwa krytykuje otwarcie te rzeczy, efekt przechodnia
utwierdza ludzi w tym, że problemu nie ma – albo, że nie jest na tyle duży, żeby trzeba było o nim
rozmawiać.
Ostra krytyka, z którą spotykają się krytycy islamu (przede wszystkim ze strony samych
muzułmanów) zwiększa ładunek grupowej ignorancji, ponieważ coraz mniej ludzi odważa się
podnieść głos w tej sprawie. Nawet jeżeli większość jest krytyczna wobec islamu, wierzy w to, że jest
mniejszością.
Ludzie z wysokim poczuciem własnej wartości potrafią lepiej utrzymać dobrą samoocenę w oparciu o
swoje własne „poczucie dobra”, nie ulegając wpływowi krytyki innych, czy też aktualnej definicji
„dobrego człowieka”. Są zatem mniej podatni na efekt przechodnia i grupową ignorancję.
Kto jest neurotyczny?
Krytycy islamu, szariatu i muzułmańskiej imigracji są często nazywani rasistami (bo wyrażają
wrogość wobec innych ras), ksenofobami (bo żywią nieracjonalny strach przed nieznanym) lub
islamofobami (bo żywią nieracjonalny lęk przed islamem).
Sęk w tym, że islam i muzułmanie nie są rasą, i nie są także czymś nam nieznanym, ponieważ
większość z nas spotyka się z tym zjawiskiem lub czyta o nim właściwie codziennie, w tej czy innej
formie. Obawa wobec islamu nie jest również w żadnej mierze irracjonalna, bowiem święte teksty
islamu twierdzą, że obowiązkiem muzułmanina jest uciskanie albo zabijanie niemuzułmanów i
szerzenie swojej wiary wszelkimi metodami. Co zresztą islam i wielu muzułmanów czyni, dzięki
wspaniałomyślnemu poparciu tych wszystkich ludzi, polityków i mediów, którzy nie przeciwstawiają
się islamowi, szariatowi i muzułmańskiej imigracji.
Nazywając ludzi rasistami, poprawni politycznie wielbiciele wielokulturowości usiłują zdefiniować
krytyków islamu jako osoby dysfunkcyjne lub neurotyków. Ale my tacy nie jesteśmy.
Tak czy inaczej, zwolennicy islamu, szariatu i muzułmańskiej imigrancji, są tak naprawdę ofiarami
efektu przechodnia i grupowej ignorancji. W dodatku, nie czując się pewni siebie, podążają
najczęściej za tendencjami i poglądami podobnych sobie osób na to, co akurat stanowi aktualną
definicję „dobrego człowieka”.
Nie ma powodu do obaw wobec tak intelektualnie miałkich osób. A więc po prostu otwieraj usta i
mów, co myślisz. Nie jesteś szalony, zły ani neurotyczny. Wręcz przeciwnie.
W oparciu o wyżej opisane teorie psychologi społecznej dochodzę do wniosku, że my – krytycy islamu
– jesteśmy lepiej poinformowani i bardziej pewni siebie niż większość tych, którym brakuje wiedzy,
odwagi i osobistej autentyczności, żeby się wypowiadać o oczywistych problemach.(pj)
Publikacja za zgodą autora.
Tłumaczenie JK
Download