„Freeganizm – czyli etyka konsumenta”, Lucyna Dąbrowska

advertisement
Ćwiczenie 2. Freeganizm
Czas: 45 minut
Cele edukacyjne:
 uczniowie podchodzą w krytyczny sposób do otrzymywanych informacji
 uczniowie dzielą się wnioskami z dyskusji w grupie na forum
 uczniowie umieją wskazać różnego rodzaju argumenty (za i przeciw) związane z
wybranym tematem
Pomoce dydaktyczne: wydrukowane i przygotowane materiały pomocnicze, kartki do
notatek i długopisy, komputer podłączony do rzutnika lub wyposażony w wystarczająco duży
ekran tak, aby grupa mogła obejrzeć materiał filmowy, dostęp do Internetu
1. Wspólnie obejrzyjcie dwie krótkie części filmu „Smakuj z Kosza” (reż. Valentin Thurn,
Niemcy, 2010) (10 minut)
http://www.youtube.com/watch?v=AEmsKRNNtvM (pierwsze 6:54 minut)
http://www.youtube.com/watch?v=M_cwpiKuGmA (pierwsze 1:29 minut)
2. Zapytaj uczniów co sądzą o tym filmie? O jakim problemie opowiada ten dokument?
Czy wiedzą co to jest freeganizm? (5 minut)
3. Rozdaj uczniom do przeczytania tekst „Freeganizm – czyli etyka konsumenta” Lucyny
Dąbrowskiej i poproś, aby go przeczytali (Aneks 1) (10 minut)
4. Podziel uczniów na 3 – 4 osobowe grupy i poproś, aby porozmawiali o obejrzanym i
przeczytanym materiale. Dlaczego niektórzy decydują się odżywiać produktami
znalezionymi na śmietniku? Czy oni zdecydowaliby się na taki styl życia? Jakie mogą
być tego negatywne, a jakie pozytywne strony? Poproś ich, aby zapisali zalety i wady
takiego podejścia na kartce (15 minut)
5. W całej grupie podsumujcie dyskusję, poproś uczniów, aby opowiedzieli o zapisanych
wadach i zaletach freeganizmu. (5 minut)
1
Aneks I
„Freeganizm – czyli etyka konsumenta”, Lucyna Dąbrowska
Ngo.pl, 1 luty 2011
źródło : http://wiadomosci.ngo.pl/wiadomosci/618113.html
Z kim kojarzy się nam osoba grzebiąca w śmietniku? No właśnie. Chyba niewielu z nas
zdaje sobie sprawę z tego, że coraz więcej osób robi to z powodów etycznych.
Krzysiek jest studentem informatyki, mieszka na warszawskim skłocie. Niedawno rzucił pracę
w korporacji, ponieważ nie dawała mu satysfakcji.
- Nie chodzi tylko o nudę, przede wszystkim o poczucie, że jest się maszynką do robienia
pieniędzy, o życie w wielkim biurowcu, gdzie ludzie robią biznes... – narzeka.
Umówiliśmy się przy centrum handlowym na Okopowej o 22.30, bo w ciągu dnia Krzysiek
nie chodzi „na śmieci”. Uważa, że to dobre miejsce, bo kontenery nie są na widoku, więc
można bez stresu z nich korzystać.
- Nie jest łatwo znaleźć dostęp do śmieci w Warszawie, trzeba wiedzieć, gdzie można
szukać. My mamy kilka miejsc obczajonych, ale trzeba wziąć pod uwagę konkurencję –
twierdzi. Na miejsce przyjechał ze znajomymi, wszyscy na rowerach, w markowych ciuchach i
w czapkach. Nikt nie protestował na widok aparatu fotograficznego. Krzysiek świeci latarką
starannie wypatrując czegoś na kolację, podczas gdy jego znajomi układają swoje znaleziska
w kartonie. Znaleźli trzy lekko obite pomidory, brzoskwinię, cebulę, wieszak i kilka listków
sałaty. Nie są zadowoleni. Z reguły – jak twierdzą - w takich śmietnikach można znaleźć dużo
więcej jedzenia. Do kontenerów zbliża się z wolna starszy pan z wózkiem, stawia go obok i
zagląda do pootwieranych już toreb na śmieci. Krzysiek nie ma potrzeby identyfikacji z
freeganizmem, po prostu zdarza mu się korzystać z dobrodziejstw niektórych śmietników.
– Nie wstydzę się tego, ale też nie uważam się za prawdziwego freegana, ponieważ nie
jestem w stanie funkcjonować całkowicie bez pieniędzy. Teraz, kiedy rzuciłem pracę, żyję z
oszczędności. Trudno jest znaleźć sobie buty na śmietniku albo na przykład pastę do zębów –
mówi.
Izabela Lis, studentka antropologii kulturowej w Toruniu, również nie ma potrzeby
nazywania siebie freeganką.
- To, że zbieram rzeczy, które lądują na śmietniku, wynika nie tyle z przynależności do
jakiegoś ruchu, ale jest wyrazem mojej postawy wobec otaczającego świata - tłumaczy.
2
Freeganizm zainteresował ją jednak do tego stopnia, że postanowiła nakręcić film amatorski
pod tytułem : „Nasz śmieć powszedni”, którego pokaz odbył się między innymi w Krytyce
Politycznej, w Gdańsku. Po filmie odbyła się dyskusja z udziałem publiczności. Można było
usłyszeć różnego rodzaju koncepcje rozpowszechniania freeganizmu, choć nikt wprost tak
tego nie nazywał. Niektóre osoby pokazywały swoje części garderoby znalezione na
osiedlowym śmietniku, niektórzy natomiast sprowadzali rozmowę do politycznohistorycznego dyskursu.
Reżyserka filmu wykorzystała zgromadzone przez siebie materiały, w postaci wywiadów, do
swojej pracy licencjackiej, w której dokonała m.in. relatywizacji znaczenia słowa „śmieć”: Stwierdziłam, że dla tych, co wyrzucają - „śmieciem” może być wszystko, co jest zbędne.
Zabierając im funkcjonalność/użyteczność odbieramy im prawo do „życia”, przez co przestają
istnieć (oczywiście metaforycznie, gdyż tak naprawdę zalegają na śmietniku lub w innych
miejscach - widać je i czuć). Z drugiej strony natomiast, dla osób, które "śmieci" zbierają,
"śmieci" jako takie nie istnieją, gdyż (zebrane) są albo źródłem dochodu, albo mogą służyć
jako pożywienie, ewentualnie mogą zostać przetworzone jako surowiec wtórny. Reasumując:
„śmieci” nie istnieją, choć punkty widzenia są różne.
Nazwa - freeganizm, pochodząca od angielskiego słowa „free” niewątpliwie implikuje
weganizm, zarówno pod względem etymologicznym, jak pragmatycznym – mięso jest
produktem, który przechowywać należy w odpowiedniej temperaturze, dlatego też ryzykiem
byłoby spożywanie ze śmieci produktów pochodzenia zwierzęcego. Nie wszyscy są jednak
weganami. Freeganie są w różnym wieku i pochodzą z różnych środowisk, jedyne co ich łączy
to minimalizacja konsumpcji i walka z marnotrawstwem przejawiające się poszanowaniem
dla jedzenia, szczególnie w obliczu głodu, z powodu którego cierpi, według szacunkowych
wyliczeń ONZ, ponad miliard ludzi na świecie.
Mieszkając naprzeciwko Domu Studenckiego w Toruniu zauważyłam, że podczas
wyprowadzania się, studenci wyrzucają bardzo wiele rzeczy, które trudno było sklasyfikować
jako "śmieci". Nie mogłam przejść obojętnie i zaczęłam je zbierać - opowiada Izabela Lis - To
bardzo smutne i przerażające, zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, ile osób na
świecie codziennie umiera z głodu...
W USA, skąd freeganizm pochodzi, stał się czymś zupełnie naturalnym. W niektórych
miastach Europy powstają nawet przewodniki dla freegan, opisujące miejsca, w których
można dostać lub wymienić różne produkty. W Polsce informacje o freeganizmie można
znaleźć jedynie w internecie, mimo to jest wielu ludzi, którzy poprzez swoje działania wpisują
się w ten ruch społeczny.
– W moim domu jest pełno mebli „ze śmietnika”, na przykład ten taboret, na którym
siedzisz, ale ja sama rzadko zbieram, z powodu braku czasu – opowiada Marta Jamróg,
3
studentka z Wrocławia. W jej mieście jest wielu freegan, wśród nich poeta, który dostał
nagrodę za swoją twórczość. Marta również jest przeciwna konwencjonalnej ekonomii.
– Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, ile jedzenia się marnuje. Ochroniarze hipermarketów
we Wrocławiu często przeganiają osoby szukające produktów w kontenerach z odpadami,
wyzywają ich od meneli. Uważam, że jest to dyskryminacja i przejaw chorego systemu
kapitalistycznego, który zmusza cię, żebyś kupiła to, co możesz wziąć sobie ze śmieci. Chodzi
o to, żebyś wydała pieniądze, dlatego śmietniki są w zamkniętych pomieszczeniach, a przy
kontenerach marketowych stoją często ochroniarze - twierdzi.
Władze hipermarketów w Polsce najczęściej uniemożliwiają dostęp do śmieci zwykłym
ludziom, tłumacząc to przepisami, oraz tym, że w śmieciach często znajdują się przedmioty
zagrażające życiu lub zdrowiu, co wskazuje raczej na brak ich segregacji niż na troskę o
ludzkie bezpieczeństwo.
4
Download