Inskrypcje antysemickie w przestrzeni miejskiej: analiza i

advertisement
Uniwersytet Warszawski
Wydział Stosowanych Nauk Społecznych i Resocjalizacji
Instytut Stosowanych Nauk Społecznych
Marta Popławska
Numer albumu 263708
Inskrypcje antysemickie w przestrzeni
miejskiej: analiza i próba interpretacji
Praca magisterska
na kierunku: Socjologia
w zakresie: Stosowanych Nauk Społecznych
Praca wykonana pod kierunkiem
dr hab. Małgorzaty Melchior, prof. UW
Katedra Socjologii Moralności i
Aksjologii Ogólnej
Instytut Stosowanych Nauk Społecznych
Warszawa, wrzesień 2015
1
STRESZCZENIE
Przedmiotem badań pracy są inskrypcje antysemickie sporządzane w przestrzeni
miast. Analizowany materiał pochodzi z archiwum projektu HejtStop. Napisy
pogrupowane zostały w kategorie tematyczne. Są to: gwiazda Dawida, używana w
funkcji symbolu dyskredytującego adwersarza; skróty, oscylujące często wokół
tematyki kibolskiej, świadczące o istnieniu czytelnych dla odbiorców kodów;
inspiracje nazistowskie; agresja słowna gloryfikująca przemoc fizyczną; teorie
spiskowe i postulaty wypędzenia; dwa pojedyncze przedstawienia: karykatura i
dezawuowanie Talmudu.
Zadziwiająca na pierwszy rzut oka trwałość antysemickich uprzedzeń, która znajduje
odbicie w inskrypcjach, interpretowana jest przy użyciu mechanizmów traumy i
nieprzepracowanej pamięci, tożsamości budowanej na negatywnym odniesieniu,
mitu i kozła ofiarnego. Zawarte w pracy tezy przeczą poglądowi o niewinnym i
nieszkodliwym charakterze inskrypcji.
Słowa kluczowe
Inskrypcja, antysemityzm, Żyd, mit, stereotyp, tożsamość, inny, nienawiść, przemoc,
wykluczenie
Dziedzina pracy: Nauki społeczne 14000
Tytuł pracy w języku angielskim: Anti-semitic inscriptions in urban space: analysis
and attempt to interpret.
2
Spis treści:
Wstęp…………………………………………………………..5
Część I: Metodologiczno-teoretyczne ustalenia i inspiracje……9
1. Graffiti……………………………………………………………...…9
2. Mowa nienawiści………………………………………………...…..14
3. Antysemityzm………………………………………………...….…..19
4. Perspektywa badawcza: metody i teorie……………….…….…..21
Część II: Analiza materiału empirycznego………………....…28
1. Gwiazda Dawida………………………………………………...…..28
2. Skróty (oraz „kibole”)………………………………………...…… .33
3. Nazizm, faszyzm, ksenofobia, rasizm………………………...……..39
4. Agresja……………………………………………………...………..47
5. Spisek, stereotypy, wypędzenie……………………………...………58
6. Dwa pojedyncze przykłady znamiennych przedstawień…………..71
Część III: Zakończenie…………………………...…...………78
1. Podsumowanie……………………………...…………….78
1.1. Wojenna demoralizacja skutkująca nieprzepracowaną traumą…....78
1.2. Mechanizm kozła ofiarnego………………………..……...………86
1.3. Mit…………………………………...…………………………….90
1.4. Tożsamość……………………………………...………………….93
1.5. Klisze, sztance i schematy…………………………………..……101
1.6. Zaniechanie………………………………………………………103
2. Refleksje końcowe…………………………………...…..106
Bibliografia…………………………………………………111
Aneksy…………………………………………..…………..115
3
Wstęp
Antysemityzm, obok rasizmu, seksizmu czy homofobii, stanowi
drugą stronę medalu polskości heroicznej, martyrologicznej,
patriotycznej. (Użycie figury medalu wydaje się o tyle uprawnione, iż
obserwując obrastającą rzeczoną polskość narrację w jej formie chociażby
internetowej czy medialnej, można odnieść wrażenie, iż niejedna
przedstawicielka / przedstawiciel narodu polskiego, z zapałem wręczyliby
sobie medal za sam fakt tej przynależności). Dlaczego powyższe
stwierdzenie to fakt, a nie oszczerstwo, kalumnia i potwarz? Otóż
wystarczy wyjść na ulicę i codzienny pęd urozmaicić chwilą natężonej
uwagi. Zarówno wyostrzenie zmysłu wzroku, jak i słuchu,
skoncentrowanie ich na manifestacje powyższych zjawisk, dostarcza
licznych, tak przygnębiających, jak i alarmujących, wrażeń.
W niniejszej pracy zamierzam zająć się ich przejawami w wymiarze
wizualnym: będę przyglądać się temu, co widoczne na murach, w formie
napisów, graffiti, ewentualnie towarzyszących im rysunków – mających
charakter antysemicki. Od czasu, gdy na etapie aplikowania na studia
magisterskie w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych zaświtał mi w
głowie pomysł systematycznego opracowania tego tematu, minęły już
niemal trzy lata. W międzyczasie, jako zagadnienie dla mnie istotne –
jestem przekonana, iż każda osoba zabierająca się za pisanie pracy
magisterskiej zgodzi się ze mną, że jej przedmiot dzień w dzień krąży po
orbicie myśli z niemałą częstotliwością - wielokrotnie podejmowałam ten
temat w ramach rozmów na płaszczyźnie towarzyskiej. Częsta reakcja, z
którą miałam do czynienia, to uprzejme zwątpienie, zawierające się w
wątpliwości: czy taka praca w ogóle ma sens? Przecież autorzy ściennych
wybryków to bardzo często rozbisurmaniona młodzież, która nie wiedząc,
co począć z ogromem wolnego czasu i pustką portfela zabawia się w takie
harce, chcąc na własnym grzbiecie poczuć rozkoszny dreszcz emocji
wynikający z oddawania się czynnościom nielegalnym – nielegalnym
dlatego, że po ścianach w przestrzeni publicznej, wspólnej, mazać nie
wolno. Antysemityzmu tu tyle, co kot napłakał, bo ani on przemyślany,
ani świadomy. Ot, bazgroły i wybryk, Żyd jako niewinny epitet w
osiedlowych przepychankach, napisać „X to Żyd”, to tyle co stwierdzić
„X jest głupi i go nie lubię”. Ewentualnie „Kocham Jolkę”. Niska
szkodliwość czynu, po co to badać i jak.
Z kolei podczas dyskusji bardziej sformalizowanych, toczących się
podczas seminarium magisterskiego, moi serdeczni współtowarzysze
roztaczali przede mną wątpliwości natury metodologicznej: ażeby badać
tego typu inskrypcje, należy dotrzeć do ich autorów, co z przyczyn
oczywistych ociera się o niemożliwość. W formie żartu, zaprawionego
nutą badawczej powagi, pojawiały się pomysły przeniknięcia do
środowisk kibicowskich – bo to im, na podstawie licznych odniesień do
4
klubów piłkarskich zawartych w inskrypcjach – przypisywano autorstwo.
Taka maskarada, czy też obserwacja uczestnicząca, pozwoliłaby na
poznanie chociażby motywów kierujących umysłem autora, którego ręka
nanosi na mur wulgarne obelgi. A ja cały czas trwałam w przekonaniu, iż
nie tędy droga. Przekonaniu, przyznaję, momentami balansującym na
granicy wahania. Dlatego ucieszyło mnie niezmiernie ukazanie się w
międzyczasie na rynku wydawniczym albumu Święta wojna Wojciecha
Wilczyka.1 Tytułowy konflikt toczy się nie na polu bitewnym ale na
ulicznych murach, orężem jest nie szabla czy broń palna (przynajmniej na
tym etapie), a słowo. Notabene, niniejszej pracy przyświeca myśl, iż
dystans dzielący te pierwsze od drugiego, nie jest wcale rozległy, nie obce
im są relacje przyczynowo-skutkowe (jeżeli bierzemy pod uwagę
konstrukcję poprzedniego zdania, to od końca patrząc). Na przestrzeni lat
2009-2014, na terenie Krakowa, Łodzi, oraz Górnego Śląska, zrealizował
Wilczyk projekt fotograficzny, w ramach którego rejestrował graffiti
tworzone przez kibiców piłkarskich. Znaczna ich część ocieka zajadłym
antysemityzmem. Będący rodzajem wstępu do części wizualnej książki,
tekst Anny Zawadzkiej Polska walcząca to wypowiedź stanowiąca
potwierdzenie moich wcześniejszych intuicji, czytana przeze mnie z dużą
dozą aprobaty, porządkująca dotychczasowe spostrzeżenia.2 Otóż w
podzielanym przeze mnie przeświadczeniu Zawadzkiej napisy, które w
opinii wielu stanowią raptem przejaw bagatelnej swawoli, w istocie swej
są kodem posiadającym moc nie do przecenienia. Pozwolę sobie zatem
oddać głos umysłom tęższym, których tryby myślenia z moimi są
analogiczne:
Symbole kojarzone z żydowskością mają obraźliwą moc – ta moc
polega na tym, że nikomu nie trzeba ich tłumaczyć, bo przynależą do
polskiego kodu kulturowego. Kod ten ma przede wszystkim funkcje
łączącą. Wciela on do jednej wspólnoty zrozumienia porządnego
obywatela, mijającego napis „Jude Raus” z tym, kto ten napis namalował.
Tworzy nić porozumienia między mieszkańcami bloku, na którym
namalowane jest „Śmierć Żydom”.
I jeszcze:
Tymczasem kibicowskie graffiti unaoczniają, że antysemityzm to
raczej kod kultury polskiej [podkreślenie moje - MP], w którym Żyd jest
„zaledwie” narzędziem komunikacji. (…) Antysemityzm to integralny
element polskiej kultury: cześć, bez której stałaby się ona niezrozumiała:
język, w którym słowa nie mają nic wspólnego z desygnatem ale pozwalają
komunikować się ludziom, którzy słów tych używają.
I to jest właśnie perspektywa przyjęta przeze mnie w tej pracy.
Wojciech Wilczyk, Święta Wojna, Kraków 2014.
Anna Zawadzka, Polska walcząca [w:] Wojciech Wilczyk, op. cit., s. 10-16.
1
2
5
Autorzy inskrypcji zawartych w jej tytule, czerpią z rezerwuaru znaków,
symboli kultury antysemickiej, utrwalonej i zinternalizowanej tak dalece,
że po wielokroć – owszem, możliwe – używanej nieświadomie. Tym
bardziej należy przyglądać się jej z podejrzliwością a napisy te traktować
jako (nie)świadomość społeczną rzutowaną na mur. Zawadzka słusznie
zauważa tendencję do czynienia tego problemu marginalizowanym i
marginalnym – tendencję będącą przejawem niejako myślenia
życzeniowego. W obrębie pola nauk społecznych służy temu
posiłkowanie się kategorią młodości, o czym zresztą pisałam już na
podstawie własnych doświadczeń towarzyskich.
Tylko dlaczego młodzież, by wyrazić swoje emocje, potrzebuje
maczety, „Żyda” i „zajebania”, a nie na przykład kwiecistej
meksykańskiej czaszki, Pszczółki Mai i turkusowego kwadratu? Tego nie
wiadomo. A może wiadomo nazbyt dobrze. - stwierdza Zawadzka.
Inny manewr, obecny choćby w mediach, to wyznaczanie grubej granicy
marginesu pomiędzy „nami”, ludźmi cywilizowanymi i kulturalnymi, a
marginesem właśnie - „Żydzi raus” to retoryka pseudokibicowska,
chuligańska, nomen omen marginalna.
W obrębie pola analiz sztuki, służy temu strategia spychania tego
typu praktyk poza jej rubieże, tam gdzie rozciąga się terra incognita
wandalizmu (kwestii graffiti poświęcę jeszcze konieczną uwagę). A nas,
ludzi sztuki wandalizm się nie ima. Otóż nie. Sama przynależność do
jednego społeczeństwa, posługującego się tym samym (nawet jeśli nie
takim samym) językiem oraz kodami kulturowymi, czyni nas, mnie,
Ciebie – osobo czytająca tę pracę, choćby i pośrednio, chociażby przez
zaniechanie, winnymi (pojęcie winy zresztą także pojawi się jeszcze w tej
pracy), problem zaś czyni wspólnym. Dlatego to, czego rzekomo – chyba
tylko na skutek wyparcia - nie wiadomo, a co w istocie wiadomo nazbyt
dobrze, lecz czego werbalizowania się unika trzeba ubierać w słowa,
wydobywać z cienia zaniechania tudzież samozadowolenia i oświetlać
neonem świadomości oraz refleksji.
Zdaję sobie sprawę z tego, iż ktoś mógłby się obruszyć przeciwko
takiemu traktowaniu społeczeństwa polskiego, jako pewnego rodzaju
całości, zwłaszcza w kontekście materii tak nieprzyjemnej. W tym
przypadku podzielam pogląd autorki książki stanowiącej dla mnie jedną z
istotniejszych dla tej pracy inspiracji: mowa o Obrazie wroga w
antysemickich rysunkach prasowych marca '68 Agnieszki Skalskiej.3
Skalska poświęca ją strategiom wizualnym towarzyszącym kampanii
antysemickiej Marca '68, na przykładzie publikowanych w prasie
rysunków satyrycznych. Przypis do jednego ze stwierdzeń traktujących
społeczeństwo polskie jako swego rodzaju monolitu głosi: Użycie
Agnieszka Skalska, Obraz wroga w antysemickich rysunkach prasowych marca '68, Warszawa 2007.
3
6
określenia „społeczeństwo polskie” może budzić słuszny sprzeciw.
Kampania marcowa była akcją propagandową, przeprowadzoną przez
komunistów „na oczach” polskiego społeczeństwa. Oczy te jednak zdolne
były do przyjęcia prezentowanej antysemickiej argumentacji. (…)4
Daleka jestem, najpewniej podobnie jak autorka, od traktowania
jakiejkolwiek zbiorowości jako sumy jednostek, których indywidualność
redukowana jest na rzecz jedności naczelnej. Ale całkowicie zgadzam się
z powyższym „jednak”. Inskrypcje antysemickie również trwają,
nierzadko długo, naniesione na ścianę, plakat, mur, jako się rzekło: „na
oczach” polskiego społeczeństwa, karmione obojętnością, jeśli nie wręcz
cichym przyzwoleniem.
A zatem, reasumując, w dalszym toku rozważań, zajmę się: w części
pierwszej pracy zagadnieniami graffiti, mowy nienawiści oraz
antysemityzmu, starając się ten ostatni termin zawęzić do znaczeń
istotnych z punktu widzenia tej pracy. Część drugą poświęcę samym
inskrypcjom. Chciałabym podjąć próbę analizy, „rozłożenia ich na
czynniki pierwsze”, dotarcia do źródeł sensów, które, mimo swej
chropowatości, tak gładko wpisują się w krajobraz polskich miast.
Serdeczne podziękowania nalezą się organizacji pozarządowej Hejt Stop,
która udostępniła mi ze swych archiwów potrzebne zdjęcia.
Ibidem, s. 42.
4
7
Część I: Metodologiczno-teoretyczne ustalenia i inspiracje
Graffiti
Zacznijmy od przyjrzenia się analizowanemu zjawisku w
jego najbardziej materialnym wymiarze. Ze względu na swą
naoczną specyfikę - obiekty graficzne wykonywane nielegalnie w
obrębie publicznej przestrzeni miejskiej - wpisuje się ono w krąg
poczynań ludzkich określanych najogólniej rzecz biorąc mianem
graffiti. (To pierwsza nazwa, jaka przychodzi w tym kontekście do
głowy, choć, jak zaraz się okaże, sprawa nie jest tak prosta i
jednoznaczna, zaś nazewnictwo w tej dziedzinie jest o wiele
bardziej rozbudowane, wykraczające poza to jedno określenie,
jako pierwsze przychodzące do głowy laikom, do których i ja się
zaliczam). Niejeden graficiarz obruszyłby się zapewne na tego
typu zaklasyfikowanie, w związku z nikłą wartością artystyczną
takich gryzmołów, o treści nie wspominając. Poniekąd słusznie.
Biorąc pod uwagę natrętną obecność takich napisów i rysunków,
nie można jednak nie udawać, że one nie istnieją. Starając się
jakoś zaklasyfikować przedmiot moich badań, sięgnęłam zatem
po stosowne opracowania. Nie okazały się one jednak pomocne,
ponieważ nie znalazłam w nich wyczerpujących informacji na
interesujący mnie temat. (Na ten brak zwraca również uwagę we
wspomnianym we Wstępie tekście Anna Zawadzka).
Co zatem w nich jest i czym możemy się na użytek tej pracy
posłużyć? Izabela Paluch przybliża etymologię nazwy, która
wywodzi się ze starożytnego „sgraffito” lub „sgraffiato”, czyli
sposobu dekoracji ceramiki, polegającej na częściowym
zdrapywaniu barwnych warstw. Włoskie „graffiare” to „drapać”
lub „skrobać”, greckie „graphein” zaś to pisać. Pierwotnie
mianem tym określano anonimowe rysunki i napisy, zwykle
odnoszące się do polityki, wyryte na murach starożytnych miast,
Pompei czy Rzymu.
Najbardziej ogólna definicja głosi: Współcześnie graffiti
kojarzone jest przede wszystkim z dwudziestowieczną przestrzenią
miasta i traktuje się je jako rodzaj sztuki lub częściej działania
artystycznego w miejscach publicznych, obejmującego wszystkie
style – od krótkich enigmatycznych podpisów (tagów) przez napisy
i rysunki o charakterze politycznym do wielobarwnych złożonych
kompozycji zwanych wrzutami. Szeroka definicja uwzględnia
wszystkie techniki – od użycia spreju, pędzli i markerów po vlepki
i szablony.5
5
Manco T., Stencil Graffiti, Thames & Hudson Ltd., London 2002, p. 9 [za:] Izabela Paluch, Na
8
Szerokie spectrum naściennej sztuki ulicznej podzielić można
jednak na wiązki pomniejsze, choć miejscami podział nie jest
wyraźny, a poszczególne określenia przenikają się. Główna linia
demarkacyjna wydaje się przebiegać pomiędzy sferami graffiti i
street artu. Nad jej istnieniem / kursem tego przebiegania (czy i
czym street art różni się od graffiti) zastanawiają się autorzy
książki Polski street art.6 Płynące z lektury / oglądu tej książki
wnioski pozwalają stwierdzić, iż street art różni od graffiti pewien
rodzaj
artystycznego
zaawansowania,
koncepcyjne
wysublimowanie, proces twórczy nierzadko jest nieporównanie
dłuższy. Jak sama nazwa wskazuje, jest to - czy street, czy urban
ale zawsze – art, sztuka. Tym bardziej, że od pewnego czasu
zyskująca poparcie instytucjonalne (finansowe, organizacyjne),
żeby wspomnieć chociażby o festiwalach sztuki ulicznej, choć
wciąż owiana, związaną z genezą, aurą rebelii. Wydaje się zatem,
iż słuszniejsze byłoby zaliczenie analizowanych przez nas
antysemickich wykwitów na murach do domeny graffiti, nią
zatem będziemy się dalej posługiwać. Choć, jak zostało
powiedziane, podział jest płynny i migotliwy. Mówiąc o
festiwalach streetartowych, galeriach sztuki wystawiających
ulicznych artystów, coraz liczniej powstających – nierzadko na
publiczne zamówienie – muralach, Marcin Rutkiewicz, w albumie
Dzieła graffiti i street artu, stwierdza, iż: podział na „dobry street
art” i „złe graffiti” ma się – nie bez racji – świetnie.7 Chwilę
później zastanawia się jednak: gdzie się kończy dobry, „ładny” i
społecznie akceptowalny street art, a gdzie się zaczyna
aspołeczne i „brzydkie” graffiti, które trzeba zwalczać. Po czym
stwierdza: Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tak sformułowaną
wątpliwość, ostatecznie bowiem to do widza należy decyzja, co
jest sztuką a co nie, co uzna za interesujące i dopuszczalne, czego
zaś nie może postrzegać jako potrzebne i warte uwagi.8
Odpowiedź na to pytanie zdawałaby się prostsza, gdyby do kręgu
branych pod uwagę opcji włączyć ignorowane napisy. Choć z
drugiej strony, istnieje słuszna chyba, bo poparta dotychczasową
społeczną praktyką, obawa, iż i one spełniłyby wzmiankowane
kryterium dopuszczalności.
Dalej opisuje Rutkiewicz różne przejawy naściennej
(para)artystycznej aktywności, są tu i szablon, i wlepka, i mural.
Z opisywanych technik, analizowanej przez nas kategorii najbliżej
jest do – po prostu – „napisu”, tak ze względów wizualnych, jak
szarym murze domu, [w:] Rutkiewicz Marcin, Elżbieta Dymna Polski street art, Warszawa 2012, s.
350.
6
Dymna, Rutkiewicz, ibidem.
7
Marcin Rutkiewicz, Dzieła graffiti i street artu, Warszawa 2013, s. 4.
8
Ibidem.
9
merytorycznych. Poświęcony napisowi rozdział głosi:
Napisy na murach nie tylko stanowią najlepszą ilustrację tego, co
w danym czasie ważne i poruszające w życiu społecznym, lecz
także są świadectwem historii – najstarsze zyskują niekiedy status
zabytku tak cennego, że bywają chronione pleksiglasową osłoną.
Napisy występują niemal wszędzie, komunikując różne treści
istotne dla piszących. Można wśród nich znaleźć hasła polityczne,
wezwania do działania, ślady wojen kibiców, wulgaryzmy i żarty,
przejawy sztuki lub poezji, osobiste wyznania. Warto mieć więc
oczy szeroko otwarte, mury miast potrafią opowiadać niezwykłe
historie.9
W tym lakonicznym i eufemistycznym oraz pozbawionym
elementu krytyki opisie rozpoznajemy cechy znamionujące
interesujący nas przedmiot badań. Jest i element poruszenia
społecznego i historia, i treści bliskie sercu piszącego. Jest też
pierwiastek polityki, mobilizacja do czynu, a wszystko to
okraszone inwektywą. Twierdzę, iż w pracy tej z wymienionymi
aspektami nie raz będziemy mieć jeszcze do czynienia. Ale oprócz
tego przywołany rozdział odsyła do historii dawniejszej, a
retrospekcja ta stanowi frapujące tło dla napisów współczesnych.
Otóż z opracowań kalendarium rozwoju tej dziedziny przebija
duma, iż społeczeństwo polskie wiodło w niej prym. Przyjmuje
się, że graffiti zaistniało w Stanach Zjednoczonych na przełomie
lat 60 i 70 XX wieku, tymczasem specyfika polskiej historii
skłoniła do naściennej ekspresji poglądów na szeroką skalę już
podczas drugiej wojny światowej. Najstarszy, swoiście polski
napis, datuje się, wedle przytoczonego przez Rutkiewicza
odkrycia profesora Władysława Łuszczkiewicza na tablicy
erekcyjnej dworu jeżowskiego na podgórzu karpackim, na rok
1544. Głosił Gdi pan Bog s namy, wszistko miecz będziemy. Lata
20. XIX w. to w Warszawie czas tworzenia napisów
ośmieszających rosyjskiego okupanta, zaś powstanie listopadowe
oraz kolejne rozruchy narodowe, rewolucja 1905 i I wojna
światowa, tu i w innych miastach: patriotycznych haseł
zagrzewających do walki. Jednak prawdziwa eksplozja dywersji
na murze pisanej, to, jak zostało powiedziane, II wojna światowa
oraz okres Solidarności i schyłek Polski Ludowej. Zawarta w
albumie notatka „Napisem w Niemców” przypomina, iż w 1940
w związku z niemiecką okupacją Aleksander Kamiński będący
wówczas szefem warszawskiego Biura Informacji i Propagandy
Związku Walki Zbrojnej tworzy tajną strukturę – Organizację
Małego Sabotażu „Wawer”. Jej zadanie to przeprowadzanie
wymierzonych w Niemców akcji propagandowych, zwłaszcza
9
Ibidem, s. 9.
10
malowanie na murach antyniemieckich haseł oraz znaków.
Kolejna, zatytułowana „Symbol polski walczącej” adnotacja
głosi, iż w 1940 roku Komenda Główna Armii Krajowej
zorganizowała konspiracyjny konkurs na symbol oporu. Z
nadesłanych dwudziestu siedmiu propozycji wybrano projekt
Anny Smoleńskiej, instruktorki harcerskiej, studentki historii
sztuki na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Była to kotwica z
literą P. Dalej czytamy: Po II wojnie światowej stał się symbolem
oporu wobec reżimu komunistycznego, a po upadku komunizmu
jest do dziś malowany przez warszawskich writerów jako znak
patriotyzmu i lokalnej tożsamości. W tym ujęciu symbol Polski
walczącej można uznać za rodzaj tagu o otwartym kodzie
źródłowym, malowanego nieprzerwanie od ponad 70 lat.10
Notatce towarzyszy współcześnie wyglądające, kolorowe zdjęcie
osiedlowej kaplicy w ten właśnie sposób oznaczonej.
Mury okupowanych miast pokrywały się zatem kreślonymi
naprędce, zyskującymi symboliczną rangę (jak pisze w eseju
towarzyszącym wspomnianej już publikacji o polskim street arcie
Izabela Paluch): antycypującymi zwycięstwo literami „V”,
implikującymi powolność w pracy dla okupanta żółwiami
(zamiennie z akronimem pPp – pracuj Polaku powoli) czy
zwisającymi z szubienicy swastykami. Parę dekad później
przeciwnicy reżimu komunistycznego, transformując formy
graficzne,, ale kontynuując tradycję, zastąpili je napisami
„Solidarność żyje”, „Solidarność zwycięży”, okraszonymi
nieśmiertelną Polską Walczącą. Anna Zawadzka, określa za
Andrzejem Sikorskim takie graffiti mianem – właśnie walczącego.11
Walka toczy się zatem na murach polskich miast od dziesięcioleci
aż po dziś dzień. Jeżeli jednak dostrzegamy ciągłość chwalebną,
nie możemy wybiórczo przymykać oka na tę noszącą znamiona
kompromitacji, musimy zauważać obieranie przezeń haniebnego
kursu. Symbole o genezie antyreżimowej, niepodległościowej,
wpisywane w konteksty antysemickie, obrastają w treści
nacjonalistyczne, czy wręcz nazistowskie (swastyka sąsiaduje już
nie z szubienicą, a gwiazdą Dawida). Z dumą podkreślane
dziedzictwo naściennej sztuki ulicznej degeneruje się.
Przyglądając się analizowanym tu inskrypcjom, można wyrażać
obawę, iż osoby je tworzące widzą w sobie kontynuatorów walk
o specyficznie rozumianą polskość: gestem umieszczenia podpisu
na murach mieliby wpisywać się w tradycje w szerokiej opinii
10
11
Marcin Rutkiewicz, op. cit.
Tomasz Sikorski, Graffiti nad Wisłą [w:] „Obieg” 1991 – 1992, nr 11-12, s. 10 [za:] Anna
Zawadzka, op. cit., 11.
11
uchodzące za chlubne. Głosząc nowinę o, dajmy na to - bo
repertuar jest bogaty - żydowskim spisku, mieliby zyskiwać dla
siebie akces do grona bojowników o prawdę. Nieśmiałe postulaty
przetransformowania Polski Walczącej w Myśląca, chwieją się
tym samym pod naporem tej pierwszej.
Symptomatyczne wydaje się zestawienie kibiców, ewidentnie, jak
zostało już powiedziane, stanowiących autorów licznych
inskrypcji (obecność symboliki klubowej), z żołnierzami, jakiego
dokonuje, podpisujący się jako ataman, Rafał Roskowiński, znany
weteran polskiego muralu. Mówiąc o jednej ze swych prac,
stwierdza: W pierwszej wersji tego muralu mieli być na nim sami
kibice. Potem jednak koncepcja się zmieniła, ostatecznie w
projekcie pojawiła się grupa żołnierzy powstańczych i grupa
kibiców. Ten obraz powstawał w czasach, kiedy kibice byli jeszcze
grupą niezagospodarowaną politycznie. Dla mnie już wtedy było
oczywiste, że w razie gdyby trzeba było robić powstanie czy
rewolucję, to właśnie kibice stanęliby w pierwszym szeregu walki.
(...) To jedyna duża grupa społeczna, która potrafi zorganizować
się do fizycznej konfrontacji i się jej nie boi, a nawet się do niej
rwie. To przecież niemal wyłącznie młodzi, wysportowani,
patriotycznie nastawieni mężczyźni, którzy niestety często robią
wiele głupot z nadmiaru woli walki.12
Jest jeszcze jedna kwestia, którą należałoby tu poruszyć: czym w
ogóle, na poziomie indywidualnej ekspresji, są napisy na murach.
Marcin Rutkiewicz, we wspomnianym już albumie z kolekcji
„prezentującej dziedzictwo polskiej kultury materialnej” (głosi
okładka), mówi: Nie będzie przesadą stwierdzenie, że chyba każdy
bazgrał kiedyś po szkolnych ławkach albo po ścianach w szatni i
przynajmniej raz w życiu wykonał gdzieś napis czy rysunek, za
który mógłby mieć mniejsze lub większe kłopoty, gdyby ktoś złapał
go wtedy za rękę. Dlaczego tak jest? Skąd bierze się ten impuls?
Możliwe, że tak właśnie działają geny, przechowujące zapis setek
tysięcy, a może i milionów lat ewolucji: zajmij teren, oznacz go,
pokaż innym, że tu jesteś, że to twój rewir.
I jeszcze: U podstaw leżał jednak gest bardzo pierwotny –
potrzeba manifestacji swojej obecności, zajęcia przestrzeni i
oznajmienia tego innym, a także utrwalenia swojego imienia.
Impuls, który wszyscy ludzie mają zakodowany w genach.13
W zakulisowej nomenklaturze kulturoznawczej, gest taki określa
się – nieco żartobliwie, ale przy całej świadomości powagi
zjawiska – mianem, proszę wybaczyć kolokwializm, obsikiwania
terenu. Powyższe rozpoznania wydają się szczególnie trafne w
12
13
Rafał Roskowiński, Autoportret z muralem, Gdańsk 2012, s. 75 i 78.
Ibidem, s. 7.
12
kontekście interesującego nas zagadnienia. Tak pejzaż miejski, jak
historyczny, niczym niejedna w mieście murawa, nie samym skrzy
się kwiatem.
A zatem, pochylając się nad zjawiskiem polskiego street artu /
graffiti, snuć można nie kończące się rozważania rozbijające się o
podstawową wątpliwość: sztuka to, czy akt chuligaństwa. Barwne
albumy poświęcone polskiemu street artowi prezentują – używam
tego słowa z całym przekonaniem – dzieła imponujące, cieszące
oko, są w nich też szpetne i irytujące, ale groźne jedynie (a w
zasadzie: aż; jedynie jeżeli zestawimy „tylko” szpecenie miasta z
sianiem nienawiści)
dla miejskiego krajobrazu bazgroły
powielające, na przykład, pseudonim autora. Ale poruszając się po
tej osi z jednej strony wyznaczanej przez sztukę, z drugiej przez
wandalizm, nie należy zapominać o obecności na niej
antysemickich inskrypcji. Prawda, stwierdziliśmy wcześniej z
korzyścią dla ulicznej sztuki, iż określanie antysemickich
napisów jej mianem stanowiłoby rodzaj nadużycia, niezasłużonej
nobilitacji, ale nie jest to stwierdzenie kategoryczne. Celebrowane
nabożnie patriotyczne murale i pomijane milczeniem
antysemickie „bazgroły” łączy pokrewieństwo czerpania z
jednego krwioobiegu symboli, co czyni te drugie street artem –
owszem, a rebour, ale nie wyklucza z uniwersum przejawów
wizualnej, graficznej aktywności społecznej w przestrzeni
miejskiej, jakimkolwiek określalibyśmy je mianem.
Na koniec tej części rozważań nie mogę nie wspomnieć o
napawającej optymizmem, stanowiącej antytoksynę na jad
analizowanego przeze mnie zjawiska, działalności osób takich jak
grafficiarz Dariusz Paczkowski, autor nieistniejącego już (co też
znaczące) niestety muralu przedstawiającego Marka Edelmana na
warszawskim Muranowie i innych kreacji piętnujących
nienawiść.
Jak głosił jeden z przytoczonych wcześniej cytatów z
albumowego opracowania tematu, zajmującego i cieszącego oko,
lecz ascetycznego jeśli chodzi o interesujące nas zagadnienie,
potwórzmy: Warto mieć więc oczy szeroko otwarte, mury miast
potrafią opowiadać niezwykłe historie i przejdźmy do kolejnej
kwestii.
Mowa nienawiści
Zajmując się interesującym nas tematem, nie sposób nie odnieść
się do zagadnienia mowy nienawiści, a tym samym nie odwołać do
raportu Magdaleny Tulli i Sergiusza Kowalskiego. W Zamiast procesu
autorzy ci przeanalizowali pod kątem tego zjawiska artykuły publikowane
13
na przestrzeni roku 2001 na łamach prasy o prawicowej proweniencji
(podkreślając, iż lewa strona nie jest wolna od winy). Cel, jaki przyświecał
badaniom, to, jak piszą w notce odautorskiej, podważenie wygodnego
przeświadczenia, iż mowa nienawiści jest zjawiskiem sytuującym się na
marginesie życia publicznego, tym samym niezasługującym na uwagę
ludzi kultury.14 To także kładzenie nacisku na jego wagę, wbrew
powszechnemu przekonaniu o nieszkodliwości zjawiska. Choć od
publikacji książki minęła ponad dekada, postulat ten nie wydaje się w
sposób znaczący tracić na swej aktualności.
Autorzy podjęli próbę zdefiniowania tego złożonego zjawiska. W sensie
potocznym mową nienawiści jest każda wypowiedź lżąca i poniżająca
jednostki bądź grupy.15 Tulli i Kowalski dla celów badawczych formułują
definicję precyzyjną, umożliwiającą odróżnienie mowy nienawiści w
węższym sensie od innych form agresywnej retoryki, przy jednoczesnej
możności uchwycenia wykraczających poza dosłowność subtelnych form
retorycznych. Przyjmują dwa kryteria. Pierwsze – to adresowanie mowy
nienawiści do zbiorowości a nie do jednostek. Przytoczmy sformułowania
autorów: Nawet jeśli [mowa nienawiści – MP] uderza na pozór w
konkretnego człowieka, czyni to, redukując go do roli typowego
przedstawiciela grupy, której rzekome cechy i motywy zostają mu
przypisane bez dyskusji; odziera go z indywidualności, pozbawia biografii
innej niż zbiorowa, odbiera prawo do bycia sobą.16
Drugie kryterium – to kierowanie nienawiści przeciwko zbiorowościom
szczególnego rodzaju: takim, do których włączanie poszczególnych
jednostek nie podlega ich wolnemu wyborowi. Czyli: Są to przede
wszystkim grupy naturalne, w których udział determinowany jest
biologicznie (kolor skóry, płeć, preferencja seksualna, przynależność
etniczna i kalectwo) albo społecznie (język, obywatelstwo, religia, miejsce
zamieszkania, które często trudno zmienić, czy zawód, w wielu
przypadkach „dziedziczony” rodzinnie). W tym sensie poniżanie kobiet
jest mową nienawiści, a polemika z feministkami – niekoniecznie.17
I jeszcze jeden istotny element: Mowa nienawiści funkcjonuje w świecie
wyobrażonym, i sama wyznacza swoje cele. Dla autorów badanych pism
nie jest ważne, czy lżony, wyszydzany i poniżany z powodu należenia do
jakiejś zbiorowości rzeczywiście do niej należy – czy naprawdę jest
Żydem, Ukraińcem lub homoseksualistą – gdyż przedmiotem ich
zainteresowania nie są prawdziwi ludzie, tylko wizerunki, mianowani i
wyposażeni
w
stereotypowe
cechy
„Żydzi”,
„Ukraińcy”,
„homoseksualiści”. Atakowanych nie pyta się, kim są, decyzja zostaje
Sergiusz Kowalski, Magdalena Tulli, Zamiast procesu. Raport o mowie nienawiści, Warszawa 2003,
s. 5.
15
Ibidem, s. 21.
16
Ibidem.
17
Ibidem, s. 22.
14
14
podjęta za nich i jest nieodwołalna. Zauważmy, że od garstki Żydów
„prawdziwych” ważniejsze są tłumy zaludniających zbiorową wyobraźnię
Żydów mianowanych, na których zorientowane są podstawowe schematy
mowy nienawiści.18 Gwałt mowy nienawiści odziera zatem z autonomii,
odbiera możność samodecydowania.
Z przeprowadzonego przez Centrum Badań nad Uprzedzeniami
UW oraz Fundację Batorego raportu wynika, iż Polacy są gotowi
zaakceptować mowę nienawiści wobec osób LGBT, Romów,
muzułmanów oraz Żydów. Sprawozdanie głosi:
W przypadku mowy nienawiści wobec Żydów, 10 procent polskiej
młodzieży i 10 procent dorosłych Polaków przyzwala na publiczne
głoszenie wypowiedzi typu: „W przypadku Żydów i wrogiego stosunku do
nich, to jest tylko realna ocena poczynań tych wszarzy i faszystów
Dawidowych”. Z kolei 19 procent dorosłych i 21 procent młodzieży uważa
za dopuszczalne wypowiedzi typu: „Żydzi muszą zrozumieć, że nienawiść
Polaków sami wywołali swoją zdradą i zbrodniami. A dziś starają się
ukryć swoje winy a odpowiedzialność zwalić na nas.” 14 procent młodych
Polaków i 14 procent dorosłych deklaruje, że bardzo często styka się z tego
typu wypowiedziami. Młodzież natrafia na tego typu przykłady mowy
nienawiści głównie w Internecie (59 procent młodych Polaków zetknęło
się w Internecie z antysemicką mową nienawiści) i rozmawiając ze
znajomymi (38 procent). Dorośli słyszą taki język głównie wśród
znajomych (29 procent), w Internecie (29 procent) i w telewizji (26
procent). Wśród młodzieży dopuszczalność mowy nienawiści związana
jest z poglądami prawicowymi i wsparciem dla silnej hierarchii
społecznej, niechęcią do cenzurowania wypowiedzi i postawami
antysemickimi. U dorosłych poparcie dla tego typu mowy nienawiści w
mniejszym stopniu wiąże się
z prawicowo-hierarchicznym
19
światopoglądem . Autorzy raportu podkreślają znaczenie, jakie kontakt z
mową nienawiści ma szczególnie w przypadku dorosłych: wzmaga
uprzedzenia, obniża akceptację dla mniejszości.
Z raportu wynika, iż – jak stwierdzają autorzy – zaskakująco wielu
Polaków akceptuje mowę nienawiści, zwłaszcza wobec Żydów, Romów,
muzułmanów i osób nieheteroseksualnych, nie widząc w niej nic
obraźliwego. Kategorycznie należy podkreślić, iż z punktu widzenia
członków wymienionych mniejszości wypowiedzi te są jednoznacznie
obraźliwe (za podstawowe kryterium kwalifikujące wypowiedzi, użyte do
badań sondażowych, jako mowę nienawiści przyjęli badacze ocenę
Ibidem, s. 22.
Michał Bilewicz, Marta Marchlewska, Wiktor Soral, Mikołaj Winiewski, Mowa nienawiści. Raport
z badań sondażowych, Warszawa 2014, dostępny:
http://www.batory.org.pl/upload/files/Programy%20dotacyjne/Obywatele%20dla%20Demokracji/Mo
wa_Nienawisci_raport.pdf, s. 5. Ogólnopolska próba badawcza 1007 osób dorosłych i 653
przedstawicielach młodzieży.
18
19
15
obraźliwości dokonywaną przez grono najbardziej kompetentne:
przedstawicieli mniejszości). A skoro tak, to należałoby przyjrzeć się
metodom przeciwdziałania tego rodzaju obraźliwym wypowiedziom.
Z raportu wynika, iż choć mowę nienawiści powszechnie uważa się
za naruszenie praw człowieka, to, jak sugerowaliśmy wcześniej, brak jest
jednoznacznej jej definicji, co koliduje ze ściganiem jej jako przestępstwa.
Przytoczona zostaje definicja ogólna zawarta w zaleceniach Komitetu
Ministrów Rady Europy, która głosi, iż mową nienawiści są wypowiedzi,
które szerzą, propagują i usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię,
antysemityzm, oraz inne formy nietolerancji, podważające bezpieczeństwo
demokratyczne, spoistość kulturową i pluralizm.20 Autorzy raportu kładą
nacisk na konsekwencje obcowania z mową nienawiści dla jej ofiar, takie
jak towarzyszące traumie reakcje emocjonalne: przygnębienie, gniew,
smutek, prowadzące do nienawiści i żalu, kanalizowane czy to w agresji,
czy w depresji, w uzależnieniach, aż po próby samobójstw. Skoro problem
może prowadzić do tak ważkich konsekwencji, należałoby zastanowić
się, co robi polskie prawo, aby zapobiec mu, uporać się z nim.
Artykuł 216. Kodeksu karnego, wchodzący w obręb przestępstw
przeciwko płci i nietykalności cielesnej, głosi: Kto znieważa inną osobę w
jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w
zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze
ograniczenia wolności.21 Artykuł 256. KK., dotyczący propagowania
faszyzmu lub totalitaryzmu, stwierdza: Kto publicznie propaguje
faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do
nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych,
wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie,
karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.22,
natomiast art. 257.: Kto publicznie znieważa grupę ludności albo
poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej,
rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich
powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze
pozbawienia wolności do lat 3.23
Tak wygląda teoria. A praktyka? Tu niestety bywa, że litera prawa okazuje
się martwa. Kowalski i Tulli przytaczają przykład, w ramach którego
publikowane treści, takie jak Żydzi kradną wszystko, co można wynieść,
czy określające judaizm mianem pogaństwa i choroby, w przekonaniu
prokuratury mają owszem, charakter szokujący, jednak brak w nich treści
nawołujących do waśni na tle narodowościowym czy religijnym, jak
również nie zawierają formułowanych wobec kogokolwiek zniewag (do
Rekomendacja Komitetu Ministrów Rady Europy nr R/97/20, [za:] ibidem, s. 8.
http://kodeks-karny.org/czesc-szczegolna/przestepstwa-przeciwko-czci-i-nietykalnosci-cielesnej
(dostęp: 05.2015)
22
http://www.arslege.pl/propagowanie-faszyzmu-lub-totalitaryzmu/k1/a292/ (dostęp: 05.2015)
23
http://karne.pl/karny.html (dostęp: 05.2015)
20
21
16
tej kwestii jeszcze wrócimy), ergo nie ma podstawy do wszczęcia
dochodzenia z oskarżenia publicznego (uzasadnienie przekazane przez
Prokuraturę Krajową stowarzyszeniu Otwarta Rzeczpospolita w 2001
roku)24. Odnieśmy się do przykładów bliższych nam w czasie.
Oto jaką skojarzeniową ekwilibrystyką posłużył się białostocki
prokurator, by odmówić ścigania autorów umieszczonych na murach
swastyk (wypowiedź z roku 2013): Nazwa swastyka pochodzi z sanskrytu
i oznacza przynoszący szczęście. Obecnie w krajach Europy i obu Ameryk
symbol ten kojarzony jest prawie wyłącznie z Adolfem Hitlerem
i nazizmem, natomiast w Azji jest powszechnie stosowanym symbolem
szczęścia i pomyślności. Przenosząc powyższe rozważania na kanwę
przedmiotowej sprawy, nie sposób dostrzec w zamalowanym znaku
przedstawiającym swastykę propagowania faszystowskiego ustroju
państwa.25
Te przejawy prawnego marazmu unaoczniają nam trafność
konstatacji, iż problem nie dotyczy jedynie warstw społeczeństwa
uznawanych za marginalne, ale że przykład idzie z góry. Kowalski i Tulli,
sugerują, by nie zdawać się na literę prawa, a dążyć do zmiany
obyczajowości. Stwierdzają trafnie: Prawo jest bowiem częścią kultury, a
jego egzekutorzy należą do społeczeństwa – za mające „niską szkodliwość
społeczną” uznają to, co nie przeszkadza zwykłym ludziom. Im zaś, jak
dotąd, nie przeszkadzają napisy na murach „Żydzi do gazu” i „Polska dla
Polaków”26.
Ze względu na ograniczenia zakresu ich przedsięwzięcia, autor i
autorka w cytowanym raporcie zrezygnowali z rejestrowania audycji radia
specjalizującego się w sączeniu jadu w eter (aż proszących się o uwagę i
zbadanie). Z tych samych względów pominęli również interesujące nas tu
zjawisko. Jak sami mówią: (…) pominęliśmy wszechobecne graffiti,
będące naścienną,, „wysokonakładową” i skondensowaną prezentacją
nienawistnych treści. Uważamy, że napisy w rodzaju „Żydzi do gazu” i
„Jude raus” są hańbą dla polskiego społeczeństwa. Nie dlatego, że
znalazł się ktoś, kto potrafił to napisać – taki znajdzie się wszędzie – tylko
dlatego, że tak mało przeszkadzają one mieszkańcom, trwają miesiącami
i latami na murach polskich miast, a ponawiane, na przykład w Łodzi,
akcje ich usuwania są właśnie tylko akcjami.27 Stwierdziwszy, iż
zgadzamy się w zupełności z powyższymi uwagami, przejdźmy do
kolejnego aspektu badanego w tej pracy zjawiska.
Kowalski, Tulli, op. cit., s. 20.
http://www.wprost.pl/ar/405423/Prokurator-swastyka-to-nie-nazizm-lecz-hinduskie-szczescie/
(dostęp: 05.2015)
26
Kowalski, Tulli, op. cit., s. 20-21.
27
Ibidem, s. 28.
24
25
17
Antysemityzm
Dla porządku zatrzymajmy się na chwilę przy zawartym w tytule
pracy pojęciu antysemityzmu. Mówi się o oscylującym wokół uprzedzeń
religijnych, podsycanym przesądami wieków średnich antyjudaizmie (czy
też: antysemityzmie religijnym) oraz o późniejszym, związanym z
dziewiętnastowiecznym pojawieniem się koncepcji nacjonalistycznych i
rasowych politycznym antysemityzmie.
Z pewnością jest to termin złożony, różnie definiowany, którego
zasadniczy trzon stanowi wrogość wobec traktowanych zbiorczo Żydów.
Biorąc pod uwagę przedmiot niniejszej pracy, szczególnie trafne i
adekwatne wydają się definicje przytaczane przez Alinę Całą a
sformułowane przez Jean-Paula Sartre'a (1946) oraz Helen Fein (1987).
Sartre głosi: Antysemityzm to upatrywanie w istnieniu Żydów przyczyny
wszystkich lub niektórych niepowodzeń, osobistych lub zbiorowych; oraz
przekonanie, że rozwiązanie problemów można osiągnąć przez
pozbawienie Żydów praw, częściowe lub całkowite, przez wykluczenie ich
z gospodarki i społeczeństwa, wygnanie z kraju lub nawet eksterminację.28
Jak zauważa Cała, Sartre kładzie nacisk na irracjonalne i frustracyjne
podłoże zjawiska oraz aktywne postawy osób mu hołdujących.
Antysemityzm to trwała potencjalna struktura wrogich wierzeń
dotyczących Żydów jako zbiorowości, przejawianych przez jednostki jako
postawy, przez kulturę jako mity, ideologię, folklor i wyobrażenia, a w
działaniu – przez społeczną lub prawną dyskryminację, mobilizację
polityczną przeciwko Żydom, zbiorową lub państwową przemoc – której
skutkiem jest odizolowanie, wykluczenie lub zniszczenie Żydów.29 stwierdza Fein. W niniejszej pracy będzie nas interesował zwłaszcza ów
element wspomnianych trwałych wrogich wierzeń podzielanych przez
społeczność.
W innym ujęciu zjawiska pojawia się wątek dotyczący wiary w istnienie
obiektywnych „właściwości żydowskich”, czy to uwarunkowanych
historycznie i zmiennych, czy biologicznie i trwałych (Aleksander Hertz,
1992). Cała wymienia również części składowe antysemityzmu, do
których i my w toku niniejszej pracy odniesiemy się szerzej. Są to:
negatywny stereotyp, deklarowana niechęć, istnienie sądów
uogólniających, uprzedzeń i przesądów, spiskowa wizja rzeczywistości,
nastawienie ksenofobiczne, psychologiczne mechanizmy frustracji i
przemieszczenia, wyjaśnienie wzajemnych (niejednoznacznych)
współzależności.
J.-P. Sartre (1995), Anti-Semite and Jew, New York, s. 8 (tłum. A. Cała), [za:] Alina Cała, Żyd – wróg
odwieczny? Antysemityzm w Polsce i jego źródła, Warszawa 2012, s. 17.
29
H. Fein (1987), Dimensions of Antisemitism, [w:] H. Fein, The persisting Question, Berlin-New
York, s. 67, (tłum. A. Cała), [za:] Alina Cała, op. cit., s. 18.
28
18
Autorka podkreśla też istnienie różnic pomiędzy antysemityzmem jako
ideologią, jako światopoglądem i jako ruchem politycznym, przy czym
światopogląd pojmuje jako przekonanie ugruntowane w wyniku edukacji,
przekazu międzypokoleniowego i własnych doświadczeń, które składają
się na obraz rzeczywistości przyjęty przez określonego człowieka (…).30
Zamysłom niniejszej pracy najściślej odpowiada to właśnie rozumienie,
czyli antysemityzmu jako światopoglądu, przy zaznaczeniu, iż wszystkie
wymienione aspekty warunkują się wzajemnie i oddziałują na siebie.
Podobnie zresztą jak nowoczesny antysemityzm karmił się
antyjudaistycznymi wyobrażeniami, czy to o pastwieniu się nad hostią czy
o żydowskiej zapiekłości (uparte odrzucanie prawd chrześcijaństwa).
Należy zatem akcentować istnienie pewnego kontinuum między
odmianami antysemityzmu. Dostrzeganie tej ciągłości postuluje między
innymi Bożena Keff31, podkreślając, iż antysemityzm w jego XIXwiecznym politycznym rozumieniu, odnoszący się do obecności Żydów
w życiu społecznym i ekonomicznym to pokłosie wieków separowania
ich od społeczności chrześcijańskich, będącego następstwem uprzedzeń
religijnych. Keff mówi o nim jako o nowszej formie tych samych postaw,
dawniej występujących pod postacią „nienawiści do Żydów podsycaną
emocjami wiary”. Widzi w nim „wariant i kontynuację utrwalonej
średniowiecznej koncepcji Żyda, przystosowaną do innych warunków
społecznych i politycznych”. Tak rozumiany, zakorzeniony silnie w
antyjudaizmie antysemityzm, przebija przez analizowane napisy,
znajdując w nich ujście.
Należy zaznaczyć, iż panujące w dzisiejszej Polsce antyżydowskie
uprzedzenia, w związku z rzucającą się w oczy nieobecnością samych
Żydów, zakwalifikować można jako „antysemityzm bez Żydów”. Co
więcej, Joanna Beata Michlic określa go mianem „antysemityzmu bez
antysemitów”, ponieważ w czasach panującej poprawności politycznej
mało kto otwarcie określi siebie takim mianem albo zgodzi na bycie tak
określanym/określaną. Autorka zauważa, iż tak jak w innych krajach, w
których nie ma silnych grup muzułmańskich reprezentujących radykalnie
wrogie nastawienie wobec Żydów i Izraela, w Polsce współcześnie
antysemityzm ma charakter głównie utajony. Wyraża się zwykle w formie
antyżydowskich uwag artykułowanych publicznie wprost lub w sposób
zawoalowany (te drugie zwłaszcza od połowy lat dziewięćdziesiątych).
Michlic podkreśla, iż wielu spośród propagatorów antyżydowskich
uprzedzeń odznacza się wysokim poziomem ich uwewnętrznienia,
dlatego nie uświadamiają sobie szkodliwości antysemityzmu, ksenofobii,
rasizmu i innych krzywdzących przejawów niechęci. Dodaje, iż po roku
1989 wypowiedzi antysemickie częste są w obrębie popkultury, zwłaszcza
30
31
Alina Cała, op. cit. s. 21.
Bożena Keff, Antysemityzm: niezamknięta historia, Warszawa 2013.
19
wśród kibiców. Nazwanie przeciwnej drużyny „Żydami” to zjawisko
typowe na meczach piłki nożnej, które wyraża się zarówno w słownych
obelgach, jak i w graffiti, pokrywających mury różnych miast. Świadczy
to o tym, że negatywne sformułowania dotyczące Żydów niekoniecznie są
skierowane przeciwko Żydom czy osobom żydowskiego pochodzenia – i że
tym samym słowo „Żyd” funkcjonuje jako obelga w społeczeństwie, a
także w życiu politycznym.32
Otóż to, antysemita obraża zarówno Żyda, jak i Żydem, traktując
posądzenie o żydowskość jako obelgę i sposób na skuteczną deprecjację
innych. Interesuje nas tu zatem antysemityzm scharakteryzowany tak, jak
powyżej, jako termin w centrum swym posiadający niechęć, nienawiść,
poniżenie,
krzywdę
jednostki,
niepodlegające
dyskusji
przyporządkowanie jej do grupy wzgardzanej, odarcie z cech
indywidualnych. Zajmować się będziemy nienawistnymi przesądami,
praktykami będącymi pochodną reprodukowanych uprzedzeń,
dryfujących na powierzchni społecznych przekonań, wymierzonymi w
Żydów (oraz osoby o żydowskość „pomawiane”, Żydem „obrażane”), a
w zasadzie – w mitycznego „Żyda”. Nad wyraz celnie skonstatowała
Maria Janion: Brednie antysemickie, pełne groźnych urojeń, budzą czasem
i dziś politowanie, co nie zmienia jednak faktu, że mają one zawsze ten
sam status: fantazmatów świadczących o stanie umysłu antysemitów i
bezkrytycznych odbiorców ich majaczeń. I one właśnie muszą podlegać
analizie, niezależnie od epoki historycznej.33
W kręgu zainteresowań niniejszej pracy nie leżą natomiast w żadnym
razie możliwe kontrowersje dotyczące oskarżeń o antysemityzm w
kontekście krytyki współczesnych polityczno-militarnych działań Izraela
na Bliskim Wschodzie.
Perspektywa badawcza: metody i teorie
Badany materiał, jak zostało powiedziane, pochodzi z archiwum
projektu HejtStop. Pierwszy człon tej nazwy to spolszczona wersja
pochodzącego z angielskiego, uniwersalnie używanego określenia mowy
nienawiści, czyli hate speech. A zatem, jak nazwa sugeruje, Hejt Stop
zajmuje się walką z szerzeniem mowy nienawiści, w jej interesującej nas
tu odmianie. Sami twórcy tego projektu mówią o sobie w następujący
sposób: Mamy problem z nienawiścią – jest jej tyle, że czasem jej nie
zauważamy. W polskich miastach pełno jest nienawistnych bazgrołów,
rasistowskich wypocin i gwiazd Dawida na szubienicy. Po prostu hejtów.
Joanna Beata Michlic, Czy antysemityzm w dzisiejszej Polsce ma jakieś znaczenie – i dla kogo?,
[w:] Polacy i Żydzi, Kwestia Otwarta. Red Robert Cherry, Annamaria Orla-Bukowska, Warszawa
2008, s. 186-187.
33
Maria Janion, Do Europy – tak, ale razem z naszymi umarłymi, Warszawa 2000, s. 141.
32
20
I nawet, jeśli je widzimy, nie reagujemy, bo jak? Projekt HejtStop jest po
to, żeby reagować się dało.34 Na czym polega wspomniana możność
reakcji? Otóż, natknąwszy się na nienawistny napis, można go zgłosić za
pośrednictwem strony, a osoby zaangażowane w projekt podejmą próbę
jego zamalowania. Do tej pory, jak głosi serwis, dodano 987 „hejtów”35.
Z takich właśnie zgłoszeń składa się archiwalna baza projektu. Dobór
materiału nie stanowi zatem pochodnej mojej subiektywnej decyzji.
Przyglądam się i analizuję to, co przez innych uznane zostało za
nienawistne w takim stopniu, by zadać sobie trud zarejestrowania i
zawiadomienia o tym. Zachowując oryginalną numerację fotografii (tu:
numery w nawiasach), pominęłam zdjęcia niewyraźne, zdublowane lub
niebezpośrednio związane z tematem, uznane przeze mnie za
nieadekwatne (np. przedstawiające tzw. wlepkę, napis na macewie, etc.).
Uwzględniona w badaniach dokumentacja obejmuje 156 zdjęć
stanowiących rejestrację nienawistnych napisów. Postanowiłam nie
posługiwać się selektywnym kluczem geograficznym, ponieważ
interesuje mnie uchwycenie ogólnych tendencji badanego zjawiska,
nakreślenie ewentualnych wzorów, schematów (nie)świadomości
antysemickiej. I dlatego – rozpatrywane przeze mnie napisy pochodzą z
bardzo różnych stron Polski, zarówno dużych aglomeracji jak i
mniejszych miasteczek. Wśród analizowanych przykładów, znajdą się
zatem napisy z Wrocławia, Warszawy, Krakowa, Grójca, Mnikowa,
Międzygórza, Rząski, Aleksandrowa Łódzkiego, Poznania, Chełma,
Przemyśla, Łodzi, Skawiny, Gorzowa Wielkopolskiego, Rybnika,
Zagórowa, Radomia, Stalowej Woli, Unieścia, Tarnowskich Gór,
Częstochowy oraz Brzeszcza. Dla uniknięcia chaosu, planuję podzielić
napisy na kategorie, zawierające te same, powtarzalne elementy. W
sytuacjach, gdy w obrębie jednego przedstawienia występują elementy,
które zaklasyfikować można do więcej niż jednej kategorii, dokonam
arbitralnej decyzji dotyczącej przyporządkowania inskrypcji do danej
grupy tak, by nie multiplikować analizy danego przykładu.
Nie jest możliwe w tej pracy określenie reprezentatywności statystycznej
badanego zjawiska. Dlatego też nie interesują mnie tu liczby i statystyki.
Posłużę się zatem metodą nie ilościową, ale jakościową. Najbardziej
płodne poznawczo wydaje się w tym przypadku odwołanie do nurtu
określanego w podręczniku Anny Burzyńskiej oraz Michała Pawła
Markowskiego Teorie literatury XX wieku mianem „Badań kulturowych”.
Jak podkreślają autorzy, przedmiotem tych badań nie jest literatura jako
taka, lecz szeroko rozumiana kultura, zaś jedną metodę zastępuje
konglomerat cząstkowych strategii poświęconych jej badaniu. Zamiast
zajmować się wyłącznie tekstami literackimi, badania kulturowe za
34
35
http://hejtstop.pl/reports#/reported-hates (dostęp: 05.2015).
Stan na dzień 5 maja 2015.
21
przedmiot analizy obierają to wszystko, co daje się badać w przestrzeni
kultury: tanią literaturę popularną, teksty muzyki rozrywkowej, turystykę,
mecze piłki nożnej, reklamę, pornografię, robienie zakupów itd. Zamiast
przyjmować jedną metodę analizy, badania kulturowe wykorzystują
założenia semiotyki, feminizmu, postkolonializmu, dekonstrukcji,
psychoanalizy i robią tak, jak powiadają ich najradykalniejsi rzecznicy, ze
względu na wyraźny cel polityczny, jakim jest posiadanie realnego wpływu
na rzeczywistość społeczną.36 Dalej czytamy, iż ważkość tych badań
polega na zburzeniu mitu wyjątkowej pozycji tekstów literackich w
kulturowym uniwersum, ich estetycznej autonomii oraz podkreśleniu, iż
tworzenie znaczenia nie dokonuje się w kulturowej próżni, jest społecznie
determinowane, ponadto rozszerzają one pojęcie lektury na wszystkie
praktyki symboliczne (i wszelkiego typu „teksty”). A analizowane przez
nas napisy balansują na granicy pomiędzy uniwersum słownym a
obrazowym, składają się zarówno z liter, jak i form plastycznych, Ponadto
czytanie, przez które rozumie się zatem i patrzenie (w znaczeniu
refleksyjnego obserwowania) rozumiane jest tu jako sposób orientowania
się w świecie i interwencja polityczna (w rozumieniu polityki jako
sposobu budowania wspólnoty). Autorzy, powołując się na krytyka i
teoretyka literatury Stephena Greenblatta37, podkreślają, iż elementarne
pytania badawcze w przypadku tej metody dotyczą nie tyle samego dzieła,
ile jego związku z kontekstem kulturowym, czyli wartościami wpisanymi
w tekst i uznawanymi przez odbiorców, instytucjami społecznymi oraz
praktykami symbolicznymi. Teksty nie odsyłają po prostu do kultury
wobec nich zewnętrznej, lecz same w sobie, przesiąknąwszy wartościami
i kontekstami społecznymi, są tekstami kulturowymi. Antysemickie
inskrypcje traktuję zatem jako takie właśnie teksty kultury, przy czym
przyjmuję ukutą przez autorów definicję kultury jako systemu pratyk
symbolicznych zakorzenionych w określonej ideologii i opartych na
wymianie.38 Definicja ta sąsiaduje z opisem procesu definiowania własnej
tożsamości oraz rozumienia i wpływania na rzeczywistość poprzez
posługiwanie się znakami oraz symbolami. Tożsamość oraz znaczenie są
tu efektem działań ludzi, którzy wymieniają pomiędzy sobą poglądy,
teksty, opowieści, gesty, zachowania, a wymiana ta, ze względu na groźbę
zapanowania chaosu, nie może być nieograniczona i całkowicie
swobodna. Będąca przyczyną i rezultatem wymiany kultura wytwarza
zatem mechanizmy kontroli, reguły społeczne regulowane technikami
dyscyplinującymi. W takich realiach nieubłaganie zaistnieć musi
kategoria „inności”, do której jeszcze wrócimy. Jak czytamy dalej, kultura
w tym ujęciu nie jest ani koniecznym do osiągnięcia miana człowieka
Anna Burzyńska, Michał Paweł Markowski, Teorie literatury XX wieku. Podręcznik, Kraków 2009,
s. 521.
37
Ibidem, s. 521.
38
Ibidem, s. 523.
36
22
cywilizowanego standardem etycznej doskonałości, ani homogeniczną
całością, lecz, wedle słów Raymonda Williamsa, pioniera badań
kulturowych, konkretnym stylem życia, który wyraża pewne znaczenia i
wartości nie tylko w sztuce i nauce, ale też w instytucjach i zachowaniu
codziennym. Analiza kultury, wedle tej definicji, jest objaśnianiem znaczeń
i wartości, tkwiących jawnie lub ukrycie w konkretnym stylu życia,
konkretnej kulturze.39 Pojawia się również odniesienie do słów Cliforda
Geertza, głoszącego iż znaczenie konstruowane jest społecznie, czyli
Może [ono] zaistnieć jedynie w polu gier językowych, dyskursywnych
wspólnot, intersubiektywnych systemów odniesienia, sposobów
wytwarzania świata, że wyrasta ono w konkretnym układzie społecznych
interakcji, w którym coś jest czymś dla jakiegoś ty i jakiegoś ja, a nie w
jakiejś tajemnej komorze usytuowanej w głowie i że ma ono na wskroś
historyczny charakter, że jest uformowane przez potok wydarzeń […].40Te
właśnie znaczenia i wartości, te sposoby wytwarzania świata, będą nas tu
interesowały.
Biorąc pod uwagę multidiscyplinarność badań kulturowych, zasadne jest
odwołanie się również do tradycji semiologicznej W poświęconej
metodologii badań nad wizualnością książce Interpretacja materiałów
wizualnych Gillian Rose, za Margaret Iversen, nazywa tę metodę
„obnażaniem przesądów pod gładką powierzchnią piękna”. W przypadku
analizowanych tu przedstawień trudno mówić o pięknie, natomiast
pozostała część tej deskrypcji jest w pełni adekwatna. Klasyczne prace z
tego obszaru poświęcano analizie przekazów reklamowych. A czymże są
analizowane przez nas napisy, jeśli nie, w pewnym sensie, reklamą
światopoglądu ich twórców? Jak głosi poświęcony semiologii rozdział,
celem użycia tej metody jest odpowiedź na pytanie, jak obrazy tworzą
znaczenia, ustalenie, jak wizerunki funkcjonują w odniesieniu do
systemów znaczeniowych o szerszym zasięgu.41 Najważniejsze narzędzie
semiologiczne stanowi znak, czyli jednostka znaczenia. Jako znaki pragnę
traktować badane inskrypcje i ich elementy składowe. Rose cytuje Mieke
Bal i Normana Brysona: kulturę ludzką tworzą znaki, z których każdy
oznacza coś innego niż on sam, a żyjący w tej kulturze ludzie zajmują się
rozumieniem znaczeń tych znaków.42 W polu zainteresowań semiologii
znajdują się ponadto ideologia i związane z nią społeczne skutki działania
znaczeń, konstruowanie przyczyn porządku społecznego, społecznej
pozycji, jak również sposoby tworzenia różnicy społecznej za pomocą
znaków, istotne również z perspektywy tej pracy.43
Ibidem, s. 524.
Ibidem, s. 524.
41
Gillian Rose, Interpretacja materiałów wizualnych. Krytyczna metodologia badań nad wizualnością,
Warszawa 2010, s. 101.
42
Bal Mieke, Bryson Norman, Semiotics and art history, „Art Bulletin” 73, 1991, s. 174-208 [za:]
ibidem, s. 102.
43
Gillian Rose, op. cit., s. 105.
39
40
23
Teoretyk semiologii Norman Bryson podkreśla, iż formacja społeczna jest
z natury i immanentnie obecna w obrazie. Jak czytamy dalej,
semiologiczna metoda doboru obrazów polega na wybieraniu tych, które
wydają się najbardziej ciekawe pod względem konceptualnym, nie zaś
statystycznie reprezentatywnych, przybiera zatem często postać
szczegółowych studiów przypadku niewielkiej liczby obrazów.
Pierwszym etapem analizy semiologicznej jest zidentyfikowanie
podstawowych jednostek konstrukcyjnych obrazu – znaków. Kolejny etap
to badanie ich znaczeń, tego, co symbolizują dla odbiorców, na przykład
danej wartości, tak jak, dajmy na to, w reklamie okulary konotować mogą
inteligencję. Należy przyjrzeć się też temu, jak znaki tworzą znaczenia,
pamiętając o ich relacyjności: co znak znaczy zależy od jego powiązań z
innymi znakami.
Znaki tworzą szersze systemy znaczeniowe, zwane inaczej kodami (Stuart
Hall), systemami odniesień (Williamson) czy „mitologiami” (Barthes).
Kod to zespół skonwencjonalizowanych sposobów tworzenia znaczenia
właściwy dla określonych grup ludzi, na przykład kod zawodowy. Na
przykład znak w reklamie: ogólnie rzecz biorąc odwołuje się ona do
kodów używanych przez konkretne grupy konsumentów – zatem jej
skuteczność jest uzależniona od kompetencji poznawczych widzów. Rose
podkreśla, iż wedle Halla kody dają semiologowi dostęp do działających
w społeczeństwie ideologii o szerszym zasięgu44. Podobnie, systemy
odniesień Williamsona, stanowią wiedzę poprzedzającą i strukturującą
daną formę kulturową i społeczną. Z kolei Barthesowski mit to
przechwycony przez klasę dominującą wtórny system semiologiczny, w
ramach którego złożona ze znaków arbitralnych wypowiedź zaczyna
funkcjonować jako związek „naturalny”, nabiera znamion perswazyjnej
oczywistości.45 Taki właśnie rzutowany na mury antysemicki kod, system
odniesień, czy też mitologia interesuje nas w niniejszej pracy.
Użyteczne wydają się również rozpoznania z obszaru analizy dyskursu.
Opisując tę metodę Gillian Rose podkreśla46, iż badaczka / badacz skupić
ma się na tym, jak obrazy tworzą opowieści o świecie społecznym,
ponieważ dyskursy postrzegane są jako wytwarzane nie jednostkowo, a
społecznie, a taka właśnie perspektywa nas interesuje. W rozdziale
poświęconym tej metodzie, badaczka wizualności odwołuje się do
ikonografii Erwina Panofsky'ego, który podzielił interpretację wizualną
na trzy etapy. Opis na poziomie pierwotnym, preikonograficznym to
rodzaj uważnej obserwacji. Drugi jej poziom, ikonograficzny, umowny,
związany jest ze znajomością tematów i pojęć, a zatem źródeł literackich.
Hall Stuart, Encoding/decoding [w:] Centre for Contemporary Cultural Studies, Culture, Media,
Language: Working Papers in Cultural Studies, London: Hutchinson, 1980, s. 134, za: Gillian Rose,
op. cit., s. 123.
45
Anna Burzyńska, Michał Paweł Markowski, op. cit., s. 534.
46
Gillian Rose, op. cit., 179.
44
24
Trzeci zaś, ikonologiczny, symboliczny, to badanie znaczenia
kulturowego wizualnych przedstawień. Ikonologiczne, czyli wewnętrzne
znaczenie obrazu „możemy rozpoznać ustalając podstawowe zasady,
które odsłaniają fundamentalną postawę narodu, okresu historycznego,
klasy, przekonań religijnych lub filozoficznych, wartościowane przez
pewną osobowość i skupione w jednym dziele”.47 Jak podaje Rose,
ikonografia stosowana jest najczęściej jako metoda intertekstualna przy
badaniu zachodnich przedstawień figuralnych i architektury przeważnie
dla okresu XVI-XVIII wieku, kiedy to powstawały kompendia symboli
dla artystów oraz patronów. Ambicją niniejszej pracy jest utworzenie
rodzaju kompendium symboli świadomości antysemickiej. Wspomniana
intertekstualność, w której wedle Rose tkwi siła interpretacji
ikonograficznej oraz analizy dyskursu, w znaczeniu nadanym temu
pojęciu przez Julię Kristevę, czyli koncepcji głoszącej, iż każdy tekst
wchłania w siebie wcześniejsze, stanowiąc sieć zapożyczeń, cytatów,
klisz, etc.48, jest zresztą również kategorią istotną, z perspektywy
poszukiwania powiązań między analizowanymi inskrypcjami.
Wielokrotnie podkreśla Rose wagę uważnego przyglądania się badanemu
materiałowi, „zanurzania” się w nim. Dzięki dobrej znajomości źródeł
wyróżnić można zasadnicze wątki, słowa-klucze. Pojawia się pouczenie
Michela Foucault, ażeby uwzględniać Stosunki między wypowiedziami
(nawet jeśli wymykają się świadomości autora, nawet jeśli mamy do
czynienia z wypowiedziami różnych autorów, nawet jeśli autorzy się nie
znali); dalej, stosunki między utworzonymi tą drogą grupami wypowiedzi
(nawet jeśli te grupy nie dotyczą tej samej dziedziny lub dziedzin
sąsiednich, nawet jeśli nie mieszczą się na tym samym poziomym
formalnym, nawet jeśli nie stanowią obszaru dających się oznaczyć
kontaktów); wreszcie, stosunki między wypowiedziami lub grupami
wypowiedzi a zdarzeniami zupełnie innej natury (technicznej,
ekonomicznej, społecznej, politycznej).49 Jako przykład przytacza Rose
sposób, w jaki Lynda Nead bada dyskursywne tworzenie postaci
„prostytutki”, kreowanej poprzez powtarzalne przedstawienia postaci
oraz miejsc. Nead gromadzi bardzo różne przedstawienia wizualne i
źródła pisane, po czym, poprzez zdefiniowane pewnej liczby wizualnych
kategorii kluczowych, które tworzą prostytutkę, pokazuje, w jaki sposób
rozumiano, kim ona jest.50 W podobny sposób spróbujemy przyjrzeć się
kreowaniu wizerunku Żyda (czy też: „Żyda”).
W ramach opisu Analizy dyskursu znajduje się u Rose stwierdzenie, iż
kładzie ona nacisk na złożoność i sprzeczności właściwe dyskursom.
Formacje dyskursywne posiadają strukturę, lecz niekoniecznie musi to
Panofsky 1971 s. 3 [za:] G. Rose, op. cit., s. 184.
Burzyńska, Markowski, op. cit., s. 334.
49
Foucault, 1997, s. 53, [za:] G. Rose, op. cit., s. 191.
50
Lynda Nead 1998, [za:] G. Rose, op. cit., s. 191.
47
48
25
oznaczać, że są wewnętrznie spójne czy logiczne. W rzeczywistości bywa,
że siła konkretnej formacji dyskursywnej częściowo opiera się właśnie na
wielości różniących się od siebie argumentów, które można w jej
kategoriach stworzyć.51 Pojawia się termin ukuty przez Jonathana Pottera:
repertuar interpretacyjny. Jest to zespół systematycznie ze sobą
powiązanych kategorii, często używanych spójnie z perspektywy zasad
stylistyki i gramatyki, a także zorganizowanych wokół jednej lub kilku
głównych metafor. Rozwój repertuarów ma charakter historyczny, one
same tworzą zaś ważny element „myślenia potocznego” danej kultury,
choć niektóre z nich są charakterystyczne dla dziedzin
zinstytucjonalizowanych. Na ten aspekt w dalszych rozważaniach również
należałoby zwrócić uwagę.
Reasumując, Rose zaznacza: Analiza dyskursu opiera się więc na bardzo
szczegółowej lekturze. Przyjmuje ona, że skuteczność oddziaływania
dyskursu często leży w założeniach, na podstawie których przyjmuje on
coś za prawdziwe, rzeczywiste lub naturalne, a także w tym, czego się w
jego ramach nie mówi – i do żadnego z tych obszarów powierzchowne
odczytanie czy obejrzenie dostępu nie daje.52
Przedstawiłam powyżej metodologiczne oraz teoretyczne inspiracje
niniejszej pracy, ogólnie rzecz ujmując – przyjęte przeze mnie
perspektywy badawcze. Dostarczają one koniecznych narzędzi
analitycznych. Możemy zatem przejść do właściwego przedmiotu badań.
51
52
Potter 1996, s. 131, [za:] G. Rose, op. cit., s. 198.
Rose, op. cit., s. 199.
26
Część II: Analiza materiału empirycznego
Gwiazda Dawida
Tak jak zostało powiedziane wcześniej, niniejsza praca nie ma na
celu tworzenia statystyk antysemickiej aktywności naściennej. Nie da się
jednak nie zauważyć, iż wśród zgłoszonych do „Hejt Stop” jej przejawów
najczęściej występującym motywem jest gwiazda Dawida. Czasem
wykonana precyzyjnie (np. 16d), czasem bardzo naprędce i nieudolnie,
wręcz prowizorycznie (np. 92), raz stanowiąca samoistne przedstawienie
(np. 75a), innym razem jeden z elementów składowych (np. 10). Poddaje
się ten symbol licznym zabiegom. Często bywa wpisana w skróty
oznaczające kluby piłkarskie (np. 63) lub w litery „A” oraz „J” (np 29a)
(o jednym i drugim napiszemy szczegółowiej nieco później). Przekreśla
się ją (np. 31), wiesza na szubienicy (np. 85), wtłacza w konteksty
polityczne, dekorując nią przedstawicieli danych opcji (np. 4, 21)
Co ogólnie wiadomo o tym symbolu? W rozdziale Święte symbole
żydowskie pochodzącym z książki Jak czytać symbole. Język symboli w
różnych kulturach pisze o nim Clare Gibson: Gwiazda Dawida (albo
pieczęć Salomona) to sześcioramienna gwiazda (heksagram) utworzona z
dwóch przeplecionych trójkątów równobocznych – jeden jest skierowany
w górę, drugi – w dół. Ta „Magen Dawid” (hebr. „tarcza Dawida), której
przypisuje się magiczne właściwości ochronne, może być porównywana
do tarczy Bożego Zbawienia (o której wspominają starotestamentowe
psalmy)53 Czytamy również, iż Gwiazda Dawida jest dziś do tego stopnia
identyfikowana z judaizmem, że stała się głównym symbolem żydowskiej
tożsamości oraz umieszczona została na izraelskiej fladze. Okładka
książki głosi, iż autorka nie tylko wskazuje pochodzenie symboli, ale
również zachęca czytelnika do poznania ich artystycznej wartości w
poszczególnych kulturach. Jaka jest zatem wartość tego symbolu w
kulturze polskiej?
Zanim odpowiemy na to pytanie, cofnijmy się w czasie o parę setek lat,
do roku 1215, kiedy to Czwarty Sobór Laterański nakazał żydom i
muzułmanom zamieszkałym w krajach chrześcijańskich noszenie
stygmatyzujących oznak. W Historii antysemityzmu Leon Poliakov
przytacza decyzję papieża Innocentego III: W krajach, w których
chrześcijanie nie odróżniają się od Żydów i Saracenów ubiorem,
dochodziło do zbliżeń między chrześcijanami a Żydówkami lub
Saracenkami, albo odwrotnie. Aby zapobiec tego rodzaju skandalicznym
wypadkom w przyszłości i aby nie można było powoływać się na pomyłkę,
53
Claire Gibson, Jak czytać symbole. Język symboli w różnych kulturach, Warszawa 2010, s. 103.
27
postanawia się, że od tej chwili Żydzi obojga płci odróżniać się będą od
innych narodów swoim ubiorem, tak jak zresztą zalecał to już Mojżesz. Nie
będą pokazywać się w publicznie w Wielkim Tygodniu, gdyż podczas tych
dni niektórzy spośród nich przywdziewają swoje najlepsze stroje kpiąc
sobie z pogrążonych w żałobie chrześcijan. Ci, którzy nie będą stosować
się do tej zasady, zostaną ukarani przez władze świeckie po to, żeby nie
bluźnić przeciwko Chrystusowi w obecności chrześcijan.54
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, iż w porównaniu do innych
form dyskryminacji ta nie była szczególnie dokuczliwa. W rzeczywistości
było jednak dokładnie odwrotnie.
W pracy Aliny Całej czytamy: Antyżydowskie prawodawstwo kościelne,
przed XII w. niezbyt chętnie i z oporami wcielane w życie albo wręcz
ignorowane, zaczęto skutecznie wprowadzać. Kościół dodawał nowe
restrykcje, co nie spotykało się już z oporem ani władz świeckich, ani
społeczeństwa. Zmienił się charakter tych praw: przedtem ich głównym
celem był odizolowanie wyznawców judaizmu, zapobieżenie
prozelityzmowi (którego długo się obawiano), obniżenie ich pozycji
społecznej. Teraz jednak judaizm przestał być wyznaniem
konkurencyjnym. Począwszy od XIII w., gdy segregacja stała się faktem w
pełni akceptowanym, prawodawcom chodziło już nie tylko o eksploatację
materialną Żydów, lecz także o typowanie ich na ofiary przez
wyróżniający strój albo nakaz noszenia oznakowań. (...) Symbolika
narzuconych oznaczeń była jednoznacznie pejoratywna, np. we Francji
były to żółte łaty symbolizujące monety, za które Judasz sprzedał Jezusa.55
Poliakov zaś zauważa: Znaczenie, jakie przypisywali chrześcijanie temu
poniżającemu oznakowaniu, uwidacznia się bardzo wyraźnie w stosunku
do heretyków. Zamiast okrągłego znaku musieli oni nosić dwa krzyże
naszyte na piersi, a kara ta była uznawana przez inkwizytorów, podobnie
jak i przez lud, za najbardziej poniżającą z możliwych kar. Wraz z chłostą
zajmowała ona trzecie miejsce w kanonicznym zestawie kar, zaraz za
obowiązkiem działań dobroczynnych i grzywnami, które poprzedzały już
tylko więzienie i stos. Lecz, o ile przestępca, gdy pojednał się już z
Kościołem, był zwolniony z obowiązku noszenia wyróżniającego go znaku,
o tyle Żyd mógł to osiągnąć tylko i wyłącznie dzięki przyjęciu chrztu.
Konsekwencje takiego stanu rzeczy nie dały na siebie długo czekać.
Bardzo szybko bowiem napiętnowanie pod postacią wyróżniającego
okrągłego znaku czy nakrycia głowy stało się nieuniknionym atrybutem
Żyda, który nie przeszedł na chrześcijaństwo.56 I dalej: Ten rzucający się
w oczy znak, który od tej pory charakteryzuje obrzezanych, sprawia, że w
świadomości ludzi coraz mocniej zarysowuje się pojęcie Żyda jako
Leon Poliakov, Historia antysemityzmu. Epoka wiary, przeł. Agnieszka Rasińska-Bóbr, Oskar
Hedemann, Kraków 2008, s. 215.
55
Alina Cała, op. cit., s. 67.
56
Poliakov, op. cit., s. 216.
54
28
człowieka o odmiennym wyglądzie fizycznym, jako istoty, która wyraźnie
różni się od innych; koncepcja ta zrodzi wiele legend i utworów
scenicznych, o których mówić będziemy dalej, a wynikać z nich będzie, że
Żyd jest cieleśnie odmienny od reszty ludzi i że należy do innego porządku
aniżeli gatunek ludzki.57
Dalej Poliakov zauważa, iż sobór zatwierdził jedynie ogólną regułę
dyskryminacji na płaszczyźnie wizualnej, szczegółowe regulacje
pozostawiając w gestii władz świeckich (przy czym z czasem do Żydów,
prócz Saracenów, dołączą heretycy, trędowaci, prostytutki i „inne okryte
hańbą istoty”). Najwcześniej własne rozwiązanie wprowadziła Francja.
Najprawdopodobniej to tu rozróżnienie przyjęło formę okrągłego, żółtego
znaku. W tym miejscu Poliakov zauważa, iż wyraźnym zamiarem tej
formy dyskryminacji było uczynienie jej piętnującą, poniżającą oraz
przygnębiającą, a nakaz wystawiał Żydów na pośmiewisko i niechęć.
Ażeby uniknąć prób jego omijania, w samej Francji między okresem
soborowym a rokiem 1370 odbyło się dwanaście synodów, król zaś wydał
dziewięć edyktów nakazujących przestrzeganie obowiązku pod groźbą
dojmujących kar finansowych i cielesnych. W 1361 Jan Dobry, chcąc
zachęcić Żydów do powrotu do Francji, zwolnił ich między innymi z
konieczności noszenia znaku na okres podróży. Jak zauważa Poliakov,
świadczy to o tym, iż rządzący mieli pełną świadomość zagrożenia, na
jakie wystawiał noszących ten stygmat. W Niemczech funkcję tego
uwłaczającego identyfikatora pełniło nakrycie głowy, przeważnie
stożkowaty kapelusz, zwykle żółty bądź czerwony, z czasem zaś również
okrągły znak. W Polsce był to okrągły kapelusz.
Ponieważ w opisach powyższej praktyki dyskryminacyjnej z dużą
częstotliwością przewija się barwa żółta, warto odnieść się do symboliki
tego koloru. Otóż wydźwięk tej barwy jest ambiwalentny. Czysta,
przywodzi na myśl słońce. U Rzymian stanowiła kolor mężatek oraz
matek, kobiet przyzwoitych. Jednak w wersji przyćmionej, zmieszanej z
szarością, przypomina substancje wzbudzające wstręt, jest kolorem
hańby. Rudolf Gross w poświęconym symbolice barw opracowaniu
Dlaczego czerwień jest barwą miłości, przywołuje słowa Goethego z
rozprawy o „zmysłowo-obyczajowym działaniu barw”: Gdy żółty kolor
porywa nieczyste i nieszlachetne powierzchnie, zwykłą chustę, filc i tym
podobne materiały, przez co nie ujawnia się z całą siłą, powstaje owo
nieprzyjemne wrażenie. Nieznaczne i niepozorne odchylenia zamieniają
piękne wrażenie ognia i złota w uczucie brudu, a kolor godności i rozkoszy
w kolor hańby, wstrętu i smaku. W ten sposób mogły powstać żółte
kapelusze bankrutów, żółte krążki na płaszczach Żydów, a nawet <<kolor
rogaczy>> jest w istocie brudną żółcią.58 Ponadto od starożytności po
57
58
Ibidem.
Goethe, Farbenlehre, par. 771, [za:] Rudolf Gross, Dlaczego czerwień jest barwą miłości, przeł. Anna
Porębska, Warszawa 1990, s. 129-130.
29
średniowiecze, żółć jako barwa hańby stanowiła wyróżnik prostytutek.
Przez dziesięciolecia znaki żydowskości przyjmowały zatem różne formy.
Do czasu, aż w wieku dwudziestym historia zatoczyła makabryczne koło,
kiedy to pierwszego grudnia roku 1939 na terenie Generalnego
Gubernatorstwa weszło w życie rozporządzenie okupanta nakazujące
wszystkim Żydom powyżej dwunastego roku życia noszenie, pod karą
więzienia, białej opaski z niebieską gwiazdą Dawida na prawym ramieniu.
Żydzi zamieszkujący tereny wcielone do Rzeszy (Śląsk, Wielkopolskę,
Pomorze) oraz ziemie wschodnie zajęte w 1941 roku, zmuszeni zostali do
naszywania na odzież, zwykle piersi lub plecy, żółtych gwiazd Dawida
bądź łat w tym samym kolorze. Oznakowanie służyło izolowaniu ich od
reszty społeczeństwa, ułatwiało rozpoznawanie, a dzięki temu
wyłapywanie do prac przymusowych oraz egzekwowanie innych
wymierzonych w nich rozporządzeń.59 Tak pisze o tej izolacji, w jej
kontekście społeczno-przestrzennym, Emanuel Ringelblum: Proces
eliminowania Żydów z życia gospodarczego i kulturalnego kraju
rozpoczął się z chwilą wkroczenia Niemców do Kraju. Usunięto Żydów ze
wszystkich stanowisk w instytucjach i przedsiębiorstwach państwowych,
komunalnych i publiczno-prawnych. Zakazano firmom aryjskim
zatrudniać żydowskich robotników i pracowników. Zabroniono Żydom
korzystania z bibliotek publicznych i prywatnych, z teatrów, kin itp. Nie
było im wolno korzystać z jakiejkolwiek komunikacji państwowej czy
komunalnej (kolej żelazna, kolejki podmiejskie, autobusy, tramwaje).
Młodzież żydowska miała zamknięty dostęp do szkół publicznych i – rzecz
oczywista – prywatnych, aryjskich. Wszelki kontakt gospodarczy,
kulturalny między Żydami a stroną aryjską miał być kompletnie zerwany.
Nie wolno było w praktyce utrzymywać z Żydem stosunków towarzyskich;
mimo iż takie rozporządzenie nigdy się nie ukazało, obowiązywało ono w
praktyce. Utworzenie getta miało być ukoronowaniem procesu separacji
Żydów, jego zakończeniem.60
Symptomatycznym przykładem współczesnego posłużenia się tym
symbolem jako piętnem61, znakiem mającym na celu obrazę,
wykluczenie, są praktyki ze sfery politycznej (domeną kibicowską
zajmiemy się później). Gwiazda domalowana na plakacie wyborczym
Hanny Gronkiewicz-Waltz (21), czy, poprzez użycie znaku równości,
skojarzona z akronimem partii politycznej (PO) (4) wpisuje się w zwyczaj
podejmowania prób dyskredytowania przeciwnika poprzez praktykę
„demaskowania” jej/jego żydowskiego pochodzenia. Pisze o tym Alina
Cała, kiedy odnosi się do funkcjonowania słowa „Żyd” w charakterze
wyzwiska: Ciężar gatunkowy jest jednak większy niż w przypadku
http://www.sztetl.org.pl/pl/term/467,opaski-zydowskie/ (dostęp: 05.2015).
Emanuel Ringelblum, Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej: uwagi i
spostrzeżenia, Warszawa 1988, s. 57.
61
Por. Erving Goffman, Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości, przeł. Aleksandra Dzierżyńska,
Joanna Tokarska-Bakir, Gdańsk 2005.
59
60
30
większości innych wyzwisk. Ma ono posmak denuncjacji. Określa się
kogoś tym mianem nie po to, by przypomnieć o jego prawdziwym lub
domniemanym pochodzeniu etnicznym, lecz by go odrzeć z godności,
wyeliminować, niejako zadać śmierć cywilną. W tym obyczaju językowym
odzywa się echo okupacyjnej grozy, kiedy wymówienie głośno słowa
„Żyd” mogło być równoznaczne z wydaniem wyroku śmierci na tak
określoną osobę.62 Autorka podaje przykład Leszka Bubla,
„demaskującego” w swym piśmie „Tylko Polska” (2001, nr 12) jako
„semitów” członków konkurencyjnych partii politycznych, również
zresztą antysemickich. To powszechna w Polsce praktyka, „zarzut”
żydowskości: „oskarżenia” o semickość padają na prawo i lewo. Internet
obiegają spreparowane listy polityków, na których wyborcy, obok ich
powszechnie znanych (ale „zmienionych”) nazwisk wyczytać mogą
oryginalne, by mieć świadomość, na kogo nie oddawać swego prawdziwie
polskiego głosu. Nie tylko polityków zresztą. Pociskiem oskarżenia o
żydowskość oberwać może w zasadzie każdy, kto w mniemaniu osób
uznających taką broń za skuteczną – a patrząc na skalę zjawiska jest ich
niemało – na to zasługuje. A spectrum zasług kwalifikowanych jako
przewina jest szerokie, o czym świadczy chociażby skład osobowy
sławetnego plakatu, który w 2007 roku zawisł w Koszalinie.63 Pięćdziesiąt
sześć podobizn osób ze świata polityki, kultury i rozrywki górowało nad
napisem „Żydzi won z katolickiego kraju”, Kazik Staszewski sąsiadował
z Jerzym Stuhrem, Dorota „Doda” Rabczewska ze Zbigniewem Religą,
Lech Wałęsa z Andrzejem Wajdą, et caetera, et caetera.
Wracając więc do pytania o wartość artystyczną tego symbolu w polskiej
kulturze, musimy stwierdzić, iż bardzo często, a w przypadku
analizowanego przez nas zjawiska w zasadzie każdorazowo, jego użycie
ma na celu deprecjonowanie danej osoby lub osób, stawianie jej w złym
świetle, zhańbienie – takie znaczenia przydają mu ewidentnie osoby nim
się posługujące, mając za sobą wiele setek lat tego rodzaju „tradycji”.
Przez wiele wieków żydowskość wiązała się z izolacją, tak przestrzenną
jak emocjonalną, pozostającymi w sprzężeniu zwrotnym. Symbol
gwiazdy Dawida, z jego bagażem znaczeniowym wyniesionym z drugiej
wojny światowej, na stałe wpisał się w polską ikonosferę, jako odnośnik
do poniżenia, wykluczenia, napiętnowania. Traktowanie gwiazd Dawida
wykwitających spod rąk autorów haseł nawołujących do „zajebania”
Żydów jako hołdu dla flagi Izraela byłoby nadmiarem optymizmu. Z
całym przekonaniem stwierdzić należy, iż ich skojarzenia oscylują raczej
wokół tej pierwszej gamy znaczeń, której tradycja sięga wieków średnich.
Jak zauważa Anna Zawadzka: Gwiazdy Dawida nikt – inaczej niż liter
62
63
Alina Cała, op. cit., s. 552.
http://ekoszalin.pl/index.php/artykul/313-Pokaz-Petera-Fussa-%E2%80%9EJezus-Christ-King-ofPoland%E2%80%9D (dostęp: 05.2015).
31
klubowych – nawet nie przewraca. Czasem ktoś ją wiesza na szubienicy,
ale i to nie zawsze. Nie trzeba. Symbole kojarzone z żydowskością mają
obraźliwą moc – ta moc polega na tym, że nikomu nie trzeba ich
tłumaczyć, bo przynależą do polskiego kodu kulturowego.64
Nawet, jeśli malowana „ot, tak” gwiazda, odsyła do wielowiekowego
bagażu skompromitowanych znaczeń.
Skróty (oraz „kibole”)
Częstym motywem pojawiającym się na murach są specyficzne skróty.
Spójrzmy na te wyróżniające się - na przykład poprzez częstotliwość
występowania - w kontekście interesującego nas zagadnienia.
 „AJ” (10: obok napisu „ŻYDY KONFIDENCI” i skrótu „WSH”;
62a: obok napisów „WISŁA PB” i „PŁASZÓW STARY”) często w
towarzystwie wpisanej pomiędzy litery, nieraz przekreślonej
gwiazdy Dawida (14: obok napis „JEB ŻYDA”; 29a: napis
„MASTER DZIWKA”; 38, 48: tu również skrót „PB” oraz
samoistnie „AJ”; 53: na przedstawiającym trzech członków Ku
Klux Klanu muralu, z dopiskiem „WAJ”, obok skrót „PB”; 55a;
75b; 87: obok m.in. napisów „JEBAĆ CRAXE” i „WISŁA
PANY”). 56: obok napisów „ALEIA IACTA EST” oraz „JEBAĆ
ŻYDÓW” /
 „AW” (33: z gwiazdą Dawida oraz napisem „JEBAĆ WISŁĘ”; 43:
z przekreśloną gwiazdą Dawida i napisem „JEBAĆ ŻYDÓW”)
 „CHWDSB” (12: obok napisu „BIJ ŻYDA”)
 „CHWDŻ” (94: obok m.in. napisu „JESTEŚ ŻYDEM FRAJERZE”
i karykatury podpisanej „WANTED”)
 „CTSK” (54: obok: „JEBAĆ ŻYDÓW [54c])
 „GNLS” (47: obok napisu „JUDEN RAUS”, gwiazdy Dawida
zawieszonej na szubienicy oraz krzyża celtyckiego)
 „JŻS” (24: obok napisu „JEBAĆ ŻYDÓW”; 60: w towarzystwie
przekreślonej gwiazdy Dawida; 61; 62: w towarzystwie m.in.
skrótu „ACAB” napisu „JEB ŻYDA”, etc.),
 „KSG” (135: obok napisu „JUDE RAUS”, przy czym litera „r”
odwrócona do góry nogami)
 „ŁKS”, tu podobnie, środkowa litera bywa wpisana w gwiazdę
Dawida (np. 32, 104, 108, 110, 115) lub zastąpiona przez nią (23;
32a; 70: obok napisu „JEBAĆ”; 63; 71; 102; 125: obok napisu
„1908 ŁKS CH.W.D.P ŁÓDŹ)”; 112: obok m.in. napisu „ŚMIERĆ
ŻYDZEWSKIEJ KURWIE”; 132 : obok napisów „CWEL'S”,
64
Anna Zawadzka, op.cit., s. 14.
32





„IZRAEL'S”)
„PDW” (25: w sąsiedztwie przekreślonej gwiazdy Dawida, oraz
napisu „JEB ŻYDA” / „PSA”)
„RTS”, często z towarzyszącą gwiazdą Dawida, zwykle wpisana w
nią zostaje litera „t” (np. 10, 105, 113, 114, 123), ewentualnie w
sąsiedztwie słowa „jebać” (31), bądź jedno z drugim (109) lub litera
„t” zostaje zastąpiona gwiazdą Dawida całkowicie (126; 131: obok
m.in. napisu „JUDE”, „KURWA JUDE”); również: sąsiaduje ze
skrótami „ŁKS'' oraz „CHWDP” (125); zwisa z szubienicy, obok
napis „ŻYDZEW” (13); obok m.in. napisu „JEBAĆ”, „ŻYDZEW
KURWA” i przekreślonej gwiazdy Dawida (74)
„ŚŻK” (83: obok napisu „ŚMIERĆ ŻÓŁTEJ / ŻYDOWSKIEJ
KURWIE”)
„WSH” (37: w towarzystwie słowa „Wisła” i przekreślonej
gwiazdy Dawida oraz skrótu „PB”; 49b: tu również skrót „PB”,
obok napis „LECH ZDECH”; 49c: znów skrót „PB”, także „JC”,
krzyż celtycki oraz „CRACOVIA KURWA”; 54: obok skrótów
„CTSK” i „PB”, na tej samej ścianie: 54a: przekreślona gwiazda
Dawida i napis „CRAXA DZIWKA”, 54b: „WISŁA SHARKS”,
54: „JEBAĆ ŻYDÓW”)
„Ż.T.S.” (16d: ponad napisem „ŻYDZEW ŁÓDŹ”, po którego obu
stronach znajdują się gwiazda Dawida, obok napisu „JEBAĆ
ŻYDOSTWO!!!”)
Najłatwiejszy do rozszyfrowania wydaje się skrót utworzony z liter „A”
oraz „J”, zwłaszcza, że często funkcjonuje w swojej pełnej wersji: „Anty
Jude”, w tej samej formie graficznej, to jest w sąsiedztwie, nieraz
przekreślonej, gwiazdy Dawida.
Pozostałe skróty oscylują pomiędzy wiedzą tajemną a tajemnicą
poliszynela. Bardzo pomocny w ich rozpracowaniu okazał się
sporządzony przez Wojciecha Wilczyka słownik, zawarty w
przytaczanym już albumie Święta wojna, dotyczący haseł, symboli,
terminów oraz akronimów pojawiających się na zdjęciach.65 Przydatna
okazuje się także wyszukiwarka internetowa.
Jeszcze zestawienie liter „j”, „ż” oraz „s” możliwe jest do odcyfrowania
na zasadzie analogii. Otóż w zbiorze antysemickich inskrypcji natrafić
można na hasło „Jebać żydów maczetami”, skrót zaś w miejsce tego
narzędzia przemocy podstawia siekiery. U Wilczyka czytamy, iż oprócz
tego znaczenia występuje inne: „Jebać Żydów Skurwysynów”,
ewentualnie, na terenie wpływów klubu piłkarskiego Wisły: „Jesteśmy
żydowskimi skurwysynami”. W przypadku analizowanych przez nas
65
Wojciech Wilczyk, op. cit., s. 23.
33
przykładów trudno mówić jednak o tej drugiej, dumnej tożsamościowo
wersji, ponieważ skrótowi towarzyszą słowa obelżywe lub przekreślona
gwiazda Dawida. Internauci spieszą z informacyjną pomocą
dociekliwemu użytkownikowi serwisu zapytaj.onet.pl. Na pytanie: Co to
znaczy jżs?66 uzyskuje odpowiedzi: je.bać żydów sku.rwy.synów - tak
mówią
wrogowie
craxy
a
szczególnie
Wiślacy
jesteśmy żydowskimi sku.rwy.synami - tak mówią sami o sobie; J*e*a*ć*
ż*y*d*o*w*s*k*i*c*h* s*k*u*r*y*s*y*n*ó*w* oraz je.bać żydowskich
śmieci. Rozwinięcia tego skrótu ulegają zatem pewnym wariacjom,
przekaz natomiast jest stały.
Skrót „CHWDŻ” również wydaje się stosunkowo nietrudny do
odcyfrowania, biorąc pod uwagę jego podobieństwo do chyba
najpopularniejszego od lat przejawu naściennej aktywności, czyli napisu
„HWDP”, a z czasem, dla oddania sprawiedliwości zasadom ortografii,
„CHWDP”. A zatem Żyd umieszczany jest w tym sąsiedztwie literowym
zamiennie z policjantem, któremu zresztą nie tylko w tym przypadku
towarzyszy na ścianie (np. 3: gwiazda Dawida + inną farbą: „JEBAĆ
POLICJĘ”).
Pozostałe skróty nastręczają więcej trudności. Jak się okazuje, wynika to
z faktu, iż ich znajomość zarezerwowana jest dla osób zaangażowanych
emocjonalnie w świat piłki nożnej, w większości przypadków
zaklasyfikować je bowiem można do grupy skrótów kibicowskich (czy
też: kibolskich). Skróty będące enigmą dla futbolowego ignoranta czy
ignorantki wydają się klarowne dla ogółu użytkowników Internetu. A
zatem:
AW: Anty Wisła (Wilczyk)
CTSK: „Cracovia to Stara Kurwa”67 (Internet)
KSG: skrót używany na określenie Górnika Zabrze (Wilczyk)
ŁKS: Łódzki Klub Sportowy
RTS to Robotnicze Towarzystwo Sportowe Widzew Łódź (Wilczyk)
ŚŻK : „Śmierć Żydowskiej / Żydzewskiej Kurwie” (Wilczyk), ponadto
pierwsze znaczenie wynika z rozwinięcia skrótu na zdjęciu numer 83.
WSH czyli Wisła Sharks, co znaczy mniej więcej, po pominięciu błędu
gramatycznego Rekiny, Wisły – bojówka kibicowska Wisły Kraków
(Wilczyk), występuje w towarzystwie „PB” (37): Prądnik Biały, dzielnica
Krakowa, teren zwolenników Wisły Kraków (Wilczyk)
ŻTS, prawdopodobnie zamiast RTS, zwłaszcza, że dalej widzimy
„ŻYDZEW ŁÓDŹ” oraz „JEBAĆ ŻYDOSTWO” i dwie gwiazdy
Dawida, zatem najpewniej: Żydowskie Towarzystwo Sportowe Widzew
Łódź
66
67
http://zapytaj.onet.pl/Category/012,001/2,18729969,Co_to_znaczy_jzs_.html (dostęp: 05.2015 ).
http://zapytaj.onet.pl/Category/012,001/2,24588166,Co_oznacza_skrot_quotCTSKquot___wiem_ze
_jest_powiazany_z_kubem_pilkarskim_Wisla_.html (dostęp: 05.2015).
34
Ponadto (inne skróty niebezpośrednio związane z zajadłym
kibicowaniem):
ACAB „All Cops Are Bastards”, czyli „wszystkie gliny to skurwysyny”,
używane uniwersalnie przez wszystkie kluby (Wilczyk)
CHWDSB, pojawia się tylko raz, w towarzystwie napisu „BIJ ŻYDA”,
Internet na temat tego skrótu milczy, być może chodzi o esbecję,
skojarzenie z Żydokomuną
GNLS: Good Night Left Side (z Internetu: Prezentacja swoich anty
lewicowych poglądów głównie przeciwko homoseksualizmowi, zatracaniu
tradycji narodowych, komunizmie; to znaczy w dużym skrócie: j**ać
lewaków68.; emblemat tej formacji światopoglądowej stanowią dwie białe
postaci na czarnym tle, jedna aktywna, dominująca, w agresywnej
bojowej pozie, druga pasywna, w pozycji horyzontalnej, ewidentnie
pokonana, znokautowana przez pierwszą.69)
PDW: Słownik Miejskiego Slangu: Pozdrowienia Do Więzienia70.
Teoretycznie rzecz biorąc – za nielegalne pisanie po murach grożą
sankcje. Jeśli powstałe straty nie przekraczają kwoty 250 złotych zaś treść
napisu jest – cokolwiek miałoby to znaczyć, ponieważ jak wiemy z
interpretacją bywa różnie – neutralna, nienawołująca do nienawiści, autor
graffiti odpowiada za zniszczenie mienia (art. 124, par. 1 Kodeksu
wykroczeń) i grozi mu do 30 dni aresztu lub grzywna. Artykuł 63a
Kodeksu Wykroczeń, mówiący o umieszczaniu napisu bądź rysunku w
miejscu publicznym bez zgody zarządcy miejsca, również przewiduje za
ten czyn karę pieniężną lub grzywnę. Z kolei artykuł 141 mówi o
umieszczaniu w miejscu publicznym nieprzyzwoitego napisu lub rysunku,
strasząc ograniczeniem wolności, karą do 1500 złotych albo naganą. Jeżeli
napis zostanie przez prokuraturę zakwalifikowany jako propagowanie
ustroju faszystowskiego lub totalitarnego, przewidywana kara to do
dwóch lat więzienia. Jeżeli zaś czyn zostanie podciągnięty pod 288
paragraf Kodeksu Karnego, mówiący o niszczeniu cudzego mienia71,
sprawca, w najdotkliwszym przypadku, może zostać skazany na pięć lat
pozbawienia wolności.
Jak zostało już zauważone, orzeczenia organów wymiaru
sprawiedliwością w tej materii pozostawiają
wiele do życzenia. Niemniej osoby wykonujące napis muszą mieć
świadomość nielegalności swych poczynań. Inskrypcje bardzo często
wykonane są w ewidentnym pośpiechu. A posłużenie się skrótem to w
tych okolicznościach metoda bardzo praktyczna. Żeby jednak miała sens,
http://f.kafeteria.pl/temat/f1/co-znaczygood-night-left-side-p_5401382 (dostęp: 05.2015 ).
https://www.facebook.com/1398352147080658/photos/a.1398356543746885.1073741825.1398352
147080658/1398356573746882/?type=1&theater (dostęp: 05.2015 ).
70
http://www.miejski.pl/slowo-PDW (dostęp: 05.2015 ).
71
http://statystyka.policja.pl/st/kodeks-karny/przestepstwa-przeciwko-16/63978,Zniszczenie-lubuszkodzenie-cudzej-rzeczy-art-288.html (dostęp: 05.2015 ).
68
69
35
użyte litery muszą wpisywać się w zbiór czytelny dla szerszego grona
odbiorców – inaczej wysiłek i podjęte ryzyko szłyby na marne. Anna
Zawadzka mówi w tym kontekście o intymności.
Intymność kibicowskiego grona dobrze oddaje wypracowany przez
kibiców język. ŚŻK (Śmierć Żydowskiej Kurwie), JŻŚ (Jebać Żydów
Siekierami), AJ (Anty Jude), PF (Psycho Fans), JP (Jebać Pejsy lub Jebać
Policję), H (Hooligans), odwrócone R (znak przeciwników Ruchu
Chorzów), odwrócone G (znak przeciwników GKS Katowice) – kibicowski
język doczekał się swojej autonomii. Jest kodem więzi intymnych:
niezrozumiałym dla postronnych, przejrzystym dla wtajemniczonych,
ekskluzywnym, elitarnym, dostępnym nielicznym, dla których
rozszyfrowanie skrótu JŻS, H i AJ jest tak samo proste jak dla przeciętnego
obywatela/obywatelki rozszyfrowanie skrótu ZUS, ABW czy PO.72
Zawadzka formułuje to stwierdzenie w kontekście zdjęć opublikowanych
w albumie Wilczyka. Czy jednak faktycznie odnieść je można jedynie do
grona zapalczywych entuzjastów piłki nożnej? Wśród analizowanych
przez nas napisów znajdują się również takie, które wcale jednoznacznie
nie wskazują na bycie tworami kibicowskimi. Zwrot „Anty Jude”
przypisywany kibicom krakowskiej Wisły jako obelga wymierzona w
Cracovię, wielokrotnie funkcjonuje, czy to w formie pełnej czy skróconej,
samoistnie. Pojawia się też w Warszawie (35) oraz Międzygórzu (27),
każdorazowo w pełnej wersji. Oczywiście dywagacje na temat autorstwa
są ryzykowne, a jego ustalenie w wielu przypadkach w zasadzie
niemożliwe. Śmiem jednak twierdzić, iż poprzez codzienne przemieszanie
ulicy nawet osoba futbolem niezainteresowana zyskuje akces do jego
tajemnego świata znaczeń. A nawet jeśli napisy takie jak, dajmy na to,
„WSH”, są dlań nieczytelne, to już towarzyszące im adnotacje nie
pozostawiają pola dla domysłów.
Albowiem jedną z naczelnych strategii w ramach toczonych na ścianach
walk jest poddawanie drużyny przeciwnika przemocy symbolicznej. I
znów, obok „jebania” czy wieszania na szubienicy narzędzie tej przemocy
wielokrotnie stanowi żydowskość. Symboliczną obelgą jest domalowanie
gwiazdy Dawida. Widzew przetransformowany zostaje w „Żydzew” (np.
6), Master (chodzi prawdopodobnie o wpływowego krakowskiego
kibica73) określony mianem „dziwki”, zaraz obok liter „AJ” oraz
przekreślonej gwiazdy Dawida. Symboliczna obecność Żydów czyni
przekazy komunikatywnymi, włącza postronnego przechodnia w krąg
wiedzy rzekomo tajemnej, język zaś czyni poniekąd intymnym, poniekąd
powszechnym. Intymnym, bo do odczytania go potrzebna jest, dająca
poczucie grupowej przynależności, znajomość użytych kodów.
72
73
Anna Zawadzka, op. cit., s. 13-14.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/czlowiek-zginal-bo-sam-zaatakowal-wojna-wkrakowie,213777.html (dostęp: 05.2015).
36
Powszechnym zaś, bo któż ich nie zna. Wszak niektóre zwroty są tak
utrwalone, że nic nie stoi na przeszkodzie temu, by zamknąć je w
szaradzie skrótów – można chyba przypuszczać, że w przeciwnym razie
nie byłyby tak ochoczo powielane. A dla komunikatywności nie
pozostawiającej miejsca na wątpliwość dopełnia się kompozycję gwiazdą,
bądź innym znakiem „Żyda”. Nie jest to zatem intymny język kibicowski,
jest to intymny w swej powszechności język antysemicki. Tak pisze o tym
w dalszej części swego wywodu Anna Zawadzka: Jeden wszakże znak w
tym języku jest uniwersalny. Znak, który jak Polska długa i szeroka każdy
potrafi odczytać bez pudła: Żyd. Czasami zastąpiony przez „Jude”,
„Żydy”, „pejsy”, „śmierdzieli” lub gwiazdę Dawida. Czasami z
czasownikami: „jebać Żydów”, „oczyścimy Kraków z żydowskiego”,
„Jebać Żyda maczetą”. Czasami wpisany w rymowanki: „matki pejsów
są kurwami, jebać Żydów siekierami”, „Hitler wróć Żydów truć”. We
wszystkich wariantach Żyd jest odwrotnością swojskości, antytezą
wszystkiego, co pozytywnie konotowane.74
Obecność figury policjanta jest w tym kontekście zrozumiała. Wszak stróż
praw z perspektywy ludzi zaangażowanych w awantury, tak zwane
„zadymy” i „rozróby” to potencjalny agresor, rzeczywisty wróg.
Natomiast nagminne posługiwanie się figurą „Żyda” przez osoby, które z
dużą dozą prawdopodobieństwa – biorąc chociażby pod uwagę obecną
liczebność Żydów w Polsce - nie miały z żadnym nigdy do czynienia, na
pierwszy rzut oka zakrawa na absurd. Przyczyną jej popularności
zajmiemy się w zakończeniu niniejszych rozważań.
Kończąc zaś tę ich część, chciałabym oddać głos autorowi słownika, który
okazał się tak pomocny w jej napisaniu. Na pytanie reportera: Czy nasza
obojętność na mowę nienawiści nie wynika z myślenia, że nas to nie
dotyczy, że i tak nic nie zmienimy?, Wojciech Wilczyk odpowiada:
To proste. W prasie funkcjonuje termin "kibol". Różni się od kibica tym, że
uczestniczy w bójkach i smaruje rasistowskie hasła. Dobry kibic
przychodzi na mecz się zrelaksować. No i jesteśmy my - spora część
społeczeństwa, która niekoniecznie interesuje się futbolem. Mamy wysokie
poczucie estetyki, jesteśmy tolerancyjni i tak dalej. Uważamy, że wojna na
murach to sprawa kiboli. Ale przecież za to, co dzieje się w przestrzeni
publicznej odpowiadają zarówno ci, którzy malują obraźliwe hasła (nie
nazywam ich nigdy kibolami), jak i ci, którzy na nie patrzą. To jest ze sobą
powiązane. Gdyby istnieli ludzie, którym te napisy naprawdę
przeszkadzają, to by tych napisów nie było.75
A zatem, obojętne przyzwolenie – to w tym przypadku forma
niechlubnego współautorstwa, gwarancja akcesu do uniwersum rzekomo
74
75
Anna Zawadzka, op. cit., s. 14.
http://wyborcza.pl/1,75475,17142480,_J___c_Zydow_siekierami____Gejksa____Smierc_zydzewsk
iej.html (dostęp: 05.2015).
37
zarezerwowanego dla kibiców, a w zasadzie kiboli, w istocie zaś
odznaczającego się dużo większym stopniem egalitaryzmu.
Nazizm, faszyzm, ksenofobia, rasizm
Nic skuteczniej nie podważa rzekomej niewinności analizowanych
inskrypcji, niż obecność elementów odsyłających skojarzenia widza do
skompromitowanego nazistowskiego uniwersum.
„Aryjska armia” (46: nad krzyżem celtyckim)
„BIAŁA DUMA” (53: na muralu przedstawiającym trzech
członków Ku Klux Klanu, również napis „AJ” oraz, pod spodem „WAJ”,
53: „BIAŁY” oraz krzyż celtycki, dalsza część napisu niewidoczna).

Hitler (16: obok m.in. zawieszonej na szubienicy gwiazdy Dawida,
napisu „ANTYSEMITYZM” oraz cyfr „88”, 16a: „White power”, 16b:
„BIAŁE RATAJE” z krzyżem celtyckim po każdej ze stron oraz rodłem,
16c: krzyżem celtyckim obok falangi nad napisem „POLSKA” oraz 16d:
kompozycji: „Ż.T.S. ŻYDZEW ŁÓDŹ” z dwiema gwiazdami Dawida
oraz „JEBAĆ ŻYDOSTWO!!!” (16d); 100: obok zawieszonej na
szubienicy gwiazdy Dawida oraz napisu „JEBAĆ ŻYDÓW”


„Jude Hunters” (29)
napis „JUDEN RAUS” (40: obok swastyk i dwóch gwiazd Dawida;
47: obok gwiazdy Dawida zwisającej z szubienicy, krzyża celtyckiego
oraz skrótu „GNLS”); również w wersji „JUDDE RS” z gwiazdą Dawida
pomiędzy literami „r” oraz „s” oraz „JUDE RAUSS” (65: przy czym litery
„s” w formie błyskawic, na zdewastowanym muralu Aleksandra
Rżewskiego, z dorysowaną gwiazdą Dawida na piersi, oraz pętlą
szubieniczną na szyi), 131: też „JUDE RS” z gwiazdą Dawida pomiędzy
literami stanowiącymi drugą część napisu, obok m.in. napis „KURWA
JUDE”, skrót „ŁKS” oraz przekreślony „RTS”), 134; 135: „JUDE
RAUS”, litera „r” odwrócona do góry nogami

KRZYŻ CELTYCKI (obok skrótów „ŁKS” oraz „RTS”, „k”
wpisane w gwiazdę Dawida)

skrót „NSDAP” (88a: obok m.in. zmodyfikowanej swastyki, krzyża
celtyckiego oraz napisu „ŁOWCY ŻYDOWSKICH NAPLETKÓW”

swastyka (35: zastępująca literę „z” w wyrazie „Izraela”
stanowiącym część napisu: „STOP AGRESJI IZRAELA NA GAZE
ANTY JUDE”; 35a: zestawiona z gwiazdą Dawida za pomocą znaku
równości, pod napisem „SYJONIZM TO NAZIZM!”; 137: pod
zawieszoną na szubienicy gwiazdą Dawida z wpisanym weń napisem
„JUDE”), 138: obok gwiazdy Dawida i napisu won [z dorysowaną innym
kolorem szubienicą])

38
„WHITE POWER” (84: obok m.in. krzyża celtyckiego, napisów
„ISLAM” oraz „ŻYDZI Z POLSKI WON!”)

napis „Żydzi do pieca (98); też: Komora gazowa (74a: w haśle
„NIEPOTRZEBNE NAM KIJE PAŁY ORAZ NOŻE / WIDZEW
KURWO ZAMKNIEMY CIĘ W KOMORZE” obok m.in. przekreślonej
gwiazdy Dawida.

W Krytycznym słowniku mitów i symboli nazizmu Rosa Sala Rose
zauważa: Mimo iż historia antysemityzmu w cywilizacji zachodniej jest
długa, zaskakująca i złożona, w zbiorowej pamięci nie ma narodu czy
okresu silniej kojarzonego z antysemityzmem niż nazistowskie Niemcy.76
Analizowane przez nas inskrypcje otwarcie czerpią z symboliki
nazistowskich Niemiec. Przyjrzymy się im po kolei, poczynając od
alfabetycznie pierwszej „aryjskiej armii”. Pod hasłem „Aryjczyk”77
czytamy u Rose, iż mit aryjskości był elementem kluczowym,
porządkującym nazistowską wizję świata. „Czystość rasy”, przynależność
do „rasy panów” stanowiła jedną z ówczesnych obsesji – jak widać po
dziś dzień żywą. Na chichot historii zakrawa fakt odwoływania się doń
przez osoby przynależące do nacji przez nazistów uważanej za
niewolniczą. Widocznie – potrzeba symbolicznego bratania się z
silniejszym skutkuje wybiórczym podejściem do faktów historycznych. U
Rose czytamy dalej, iż w XIX wieku, podczas formowania się podwalin
koncepcji „aryjskości”, jej mit upowszechnił się dzięki odkryciom
archeologicznym, które pozwoliły ustalić, iż swastyka stanowiła symbol
rasowy. Przejdźmy zatem do kwestii tego symbolu, po który również, bez
zażenowania (chyba, że uwzględnimy to wywoływane u widza), sięgają
autorzy analizowanych napisów. Świadomie pomijam, jako tu nieistotny,
aspekt genezy tego symbolu, jego pierwotnej ekspresji, związku ze
szczęściem, słońcem czy zdrowiem. W analizowanych przez nas
przypadkach, niezależnie od kierunku „ramion”, swastyka ewidentnie
odsyła do nazizmu i antysemityzmu, o czym świadczy kontekst użycia
(kult solarny obecny był zresztą również w światopoglądzie
nazistowskim). Nawet jeśli, dla spokoju sumienia, chcieliby mniemać
inaczej przedstawiciele organów władzy sądowniczej. Ponieważ
odkrywcy swastyki z XIX wieku nie odnaleźli jej śladów na terenach
tradycyjnie uznawanych ówcześnie za semickie, uznali ją za symbol od
zawsze odrzucany przez Żydów, pozyskując ją tym samym dla sprawy
antysemitów.78 Jak zauważa Rose79, popularyzatorskie i perswazyjne
76
Rosa Sala Rose, Krytyczny słownik mitów i symboli nazizmu, tłum. Zuzanna Jakubowska, Agnieszka
Rurarz, Warszawa 2006, s. 286.
Ibidem, s. 33.
Ibidem, s. 228.
77
78
79
Ibidem, s. 229.
39
talenty kontrowersyjnego archeologa Heinricha Schliemanna, znalazcy
rzekomej Troi, doprowadziły do tego, iż w europejskiej świadomości
swastyka zaczęła funkcjonować jako symbol par excellence „aryjski”.
Pod koniec XIX stulecia biolog Ernst Ludwig Krause jako pierwszy
zaadaptował swastykę na potrzeby niemieckiego nacjonalizmu rasowego,
fetyszyzując ją i uznając za znak germańskiego odrodzenia i wszystkiego,
co nordyckie. Do symboliki nazistowskiej swastyka trafiła za
pośrednictwem Zakonu Germanów oraz jego kontynuatora, Towarzystwa
Thule. W roku 1919 należący do obu tych organizacji Friedrich Kohn
napisał tekst „Czy swastyka nadaje się na symbol partii
narodowosocjalistycznych?”, proponując ją na oficjalny emblemat DAP,
czyli Niemieckiej Partii Pracy, poprzedniczki NSDAP. Ze swastyką w
okresie dzieciństwa zetknął się Adolf Hitler w ostatnich latach XIX wieku
jako uczeń szkoły katolickiej w Lambach, mieszczącej się w starym
klasztorze benedyktyńskim. Jego opat polecił wyryć na ambonie swój
herb, którego element stanowiła właśnie swastyka. Gruntownie utrwaliła
się w pamięci Hitlerowi podczas pobytu w Wiedniu. Od roku 1910 była
komponentem okładki wydawanego tam ariozoficznego czasopisma
„Ostara”. Rose pisze dalej: Już wtedy jej wymowa była wyraźnie
antysemicka; zaczęła rozpowszechniać się właśnie jako symbol
antysemicki, zanim stała się oficjalnym symbolem NSDAP. W dużym
stopniu miała na to wpływ brygada paramilitarna Ehrhardt: w roku 1920
rozkaz jej rozwiązania spowodował nieudaną próbę zamachu stanu (pucz
Kappa). Sebastian Haffner [MP: niemiecki dziennikarz i historyk]
wspomina, jak krótko potem zapytał kolegę ze szkoły o nieznane mu
dziwaczne krzyże, które ten rysował w zeszycie i usłyszał lakoniczną
odpowiedź: „Znak antysemitów. Ci z brygady Ehrhardt mieli go na
hełmach. Oznacza >>Żydzi precz<<. Trzeba go znać”80.
Rozpoznawalność i prestiż, jakim się cieszyła, pozwoliły uczynić ze
swastyki symbol NSDAP. W 1920 roku zaprojektowali go Anton Drexley
i Adolf Hitler. Rose przytacza opis symbolu sporządzony przez Hitlera w
Mein Kampf: Jako narodowi socjaliści wyrażamy nasz program w rysunku
naszej flagi: czerwony rozumiemy jako filozofię społeczną naszego ruchu,
biały jako nacjonalizm, a swastykę jako misję walki o zwycięstwo rasy
aryjskiej, a zarazem o zwycięstwo produktywnej pracy, która jest i zawsze
będzie antysemicka81. Od momentu zaaprobowania go przez nazistów,
symbol ten stał się motywem rozpowszechnionym w całej Rzeszy.
Fanatycznie kompulsywna powszechność jego użycia doprowadziła
wręcz do utworzenia ustawy o ochronie symboli państwowych,
zakazującej jego profanacji poprzez używanie go w sposób niegodny (na
przykład na tubkach pasty do zębów). Jako anty-swastykę pojmował
80
Ibidem, s. 232.
81
Ibidem, s. 233.
40
Goebbels żółtą gwiazdą Dawida, do której noszenia zmuszano Żydów.
Analizując antysemickie rysunki prasowe Marca '68, Agnieszka Skalska
kwalifikuje swastykę jako nośnik i najskuteczniejsze narzędzie
aktywizowania społecznej niechęci, emblemat wroga. Zestawienie tego
motywu z gwiazdą Dawida „uruchamiało wizualną grę przenoszenia
wrogości z nazistów na Żydów”. Dokładnie tak jak w przypadku hasła
„Stop agresji Izraela na Gaze / Anty jude”, gdzie litera „z” w wyrazie
„Izraela” przybiera kształt swastyki a całości towarzyszy gwiazda Dawida
zestawiona ze swastyką za pomocą znaku równości, pod napisem
„Syjonizm to nazizm”. Tak komentuje niniejszy zabieg Skalska: Na
rysunkach antysemickich postaci naznaczane są emblematami
zaczerpniętymi z obcego porządku, zabieg ten jest interesujący z punktu
widzenia absurdalnej gry znaczących, odbywającej się w społecznej
podświadomości, ale także z punktu widzenia korespondencji pomiędzy
obrazami. Pożyczony znak namaszcza obraz, odsyła do obcego pola treści
i – w konsekwencji – dokonuje się import nie tylko samego znaku, ale i
mitu, do którego ten znak się odnosi. Fenomen przenoszenia wrogości za
pomocą etykiety zaczerpniętej z kontekstu, wobec którego niechęć jest
ugruntowana, ma długą tradycję, związaną także z oznaczaniem Żydów.
Przeniesienie etykiety związanej z daną – już przez nią negatywnie
napiętnowaną – grupą, na inną sprawia, że następuje pomnożenie
niechęci kojarzącej się z określonym emblematem82.
Rozważania dotyczące tego znaku kończy Rosa Sala Rose stwierdzając:
Obecnie swastyki nie da się oddzielić od wizji milionów zabitych, jakie
pozostawiła za sobą żądza wojny i mordu, charakterystyczna dla Trzeciej
Rzeszy; w Niemczech zakazano wręcz posługiwania się tym symbolem.
Jako wyobrażenie czystego zła stanowi bezprecedensowy przykład
diametralnej zmiany oryginalnego znaczenia. Odwiedzający Indie turyści
z Zachodu nierzadko doznają szoku na widok swastyk, do dziś zdobiących
wiele budynków, i otwarcie wyrażają swe oburzenie, nieświadomi
pozytywnego wydźwięku, jaki niesie za sobą ów znak w kulturze
hinduskiej83. Należy ubolewać nad tym, iż podobnego szoku nie doznają
stojące na straży sprawiedliwości polskie organy decyzyjne, kwalifikujące
ją jako symbol szczęścia na gruncie kultury europejskiej84.
Przewijająca się w powyższym wywodzie NSDAP, czyli
Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotnicza również zresztą
82
Skalska, op. cit., s. 239-245.
83
Rose, op. cit., s. 237.
Nawiązuję do sprawy z Białegostoku, por: Mażący swastyki na miejskich murach mogą spać
spokojnie. Zdaniem prokuratora Dawida Roszkowskiego z Prokuratury Białystok-Północ znak, pod
którym III Rzesza przemysłowo mordowała ludzi, to powszechny w Azji symbol szczęścia.
Namalowanie go na ścianie z propagowaniem nazizmu nic więc wspólnego nie ma. Cały tekst:
http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,126508,14153909,Bialostocka_prokuratura_daje_zielone_swiatl
o_neonazistom.html#ixzz3kmTKSpnL (dostęp: 06.2015)
84
41
jest obecna wśród elementów składających się na analizowane inskrypcje.
Oprócz swastyki towarzyszy jej napis „Łowcy żydowskich napletków”,
który uruchamia skojarzenia okupacyjne (podobnie zresztą jak „Jude
Hunters”). Jak powszechnie wiadomo, bycie obrzezanym mogło być
wówczas jednoznaczne z wyrokiem śmierci. Szmalcownicy urządzali
śmiertelne łowy na mężczyzn, których podejrzewali, że są Żydami.
Polowania tego rodzaju wieńczone były poniżającymi kontrolami
przeprowadzanymi po podwórkowych bramach: złapani mężczyźni
musieli ściągać spodnie, by poprzez ujawnienie obrzezania potwierdzić
swą żydowskość.
Do analogicznych ram czasowych odsyła napis „Juden raus”, w swych
różnych wersjach, w tym najbardziej rozpowszechnionej, zawierającej
błąd gramatyczny: „Jude raus”. Leon Zawadzki, który jako dziecko
przeżył getto w Sosnowcu i ucieczkę z transportu do Auschwitz,
wspomina, iż najstraszniejszym doświadczeniem wojennych lat był nie
głód, nie poniewierka, nie strach, a upokorzenie. W getcie jeśli nie zszedłeś
z chodnika, kiedy z naprzeciwka szli esesmani mogłeś zostać zabity jednym
uderzeniem ręki lub strzałem w dowolne miejsce ciała. Ten dźwięk, "Jude
raus!", słyszę do dzisiaj85. Obok zwrotów takich jak „Hände
hoch”,„Schneller, schneller!” czy „Halt”, „Jude(n) raus” to okrzyk, który
najsilniej utrwalił się jako motyw audialny konotujący nazistowską
okupację w jej eksterminacyjnym wymiarze (Władysław Bartoszewski
wspomina o dotarciu pociągiem do Auschwitz: „Looos, rrraus, schnell!”
- zaraz po otwarciu wagonu rozległy się wrzaski86).
Kulminację nienawistnego przekazu odsyłającego bezpośrednio do
horroru drugowojennej rzeczywistości, czy, jak należałoby w tym
wypadku powiedzieć: do „epoki pieców”, stanowią bezpośrednie
odniesienia do Zagłady. Mowa o napisach „Żydzi do pieca” czy
„Niepotrzebne nam kije pały oraz noże / Widzew kurwo zamkniemy cię
w komorze”.
Pojawia się również sam Hitler, czy to przywołany bezpośrednio z
nazwiska, czy pod postacią dwóch ósemek. W Brunatnej księdze, czyli
kompilacji aktów dyskryminacji, agresywnych incydentów i przestępstw
popełnionych na tle rasistowskim oraz ksenofobicznym, Marcin Kornak
rozwija ten literowy skrót jako „Heil Hitler”, od ósmej pozycji litery „H”
w alfabecie.87 Na temat funkcjonowania postaci Hitlera w zbiorowej
wyobraźni wypowiedział się Ernst Gombrich w sposób następujący: tym,
co pozostało w świadomości ludzkiej po tej strasznej wojnie i co wiedzą o
85
http://gazetacodzienna.pl/artykul/wiadomosci/leon-zawadzki-dzwiek-jude-raus-slysz-do-dzi (dostęp:
06.2015 ).
86
Władysław Bartoszewski, Mój Auschwitz, Kraków 2010, s. 18.
87
Marcin Kornak, Brunatna Księga 2011-2012, Warszawa 2012, s. 197.
42
niej najmłodsi, jest przede wszystkim rozpętana przez Hitlera rzeź
Żydów88.
W swym przeglądzie imaginarium nazistowskiego Rosa Sala Rose pisze
o Hitlerze: W zbiorowej wyobraźni współczesnego Zachodu Hitler
figuruje jako wcielenie najwyższego Zła. Nawet inny przywódcy mający
na swym koncie akty ludobójstwa, jak Stalin, nie zdołali wytrącić mu z
ręki palmy pierwszeństwa jako demonicznemu bohaterowi mitologii
współczesnych społeczeństw.89 Pojawia się również wzmianka o
pozostawionym przezeń testamencie: Potwierdzeniem szczerej
autentyczności antysemityzmu Hitlera jest jego testament napisany na
kilka godzin przed tym, jak strzałem w głowę odebrał sobie życie. W
dokumencie tym Hitler jako swoje główne dziedzictwo ideologiczne
przekazuje narodowi ludobójczy antysemityzm, prosząc pokonane
społeczeństwo niemieckie, by ponad wszystko nigdy nie ustawało w
„walce przeciw Żydom, wiecznym trucicielom świata”.90 Można by się
zastanawiać, czy osoby sporządzające antysemickie inskrypcje zdają
sobie sprawę z tego, iż ich aktywność czyni ich gorliwymi wykonawcami
ostatniej woli człowieka nie bez podstaw uznawanego za największego
zbrodniarza w dziejach ludzkości.
Kolejny symbol przewijający się przez naścienną działalność to krzyż
wpisany w koło, czyli krzyż celtycki. W Brunatnej księdze czytamy, iż jest
to rasistowski symbol białej siły.91 W policyjnych materiałach
dydaktycznych, dotyczących przestępstw z nienawiści, znak ten również
jest zakwalifikowany jako rasistowski: Kołomir - „Krzyż celtycki” symbol „White power”, w Niemczech stanowi symbol zakazanego
Narodowosocjalistycznego Ruchu Niemiec / Partii Pracy, popularny jako
międzynarodowy symbol rasizmu, zwłaszcza wśród skinheadów92. Z kolei
na anglojęzycznym portalu poświęconym flagom świata czytamy, iż krzyż
celtycki to najpopularniejszy symbol pośród (nie tylko) europejskich
neonazistów. Popularniejszy nawet niż tradycyjna swastyka, jej swoisty
substytut. Zapewne ze względów praktycznych: w wielu krajach jej
użycie jest wszak zakazane93.
W materiałach policyjnych pojawia się też opis przybierających kształt
błyskawic dwóch liter „s” (w analizowanych przez nas materiałach
88
Rosa Sala Rose, op. cit., s. 286.
89
Ibidem, s. 107.
90
Ibidem, s. 301-302.
91
Marcin Kornak, op. cit., s. 56.
92
Łukasz Szwejkowski, Przestępstwa z nienawiści. Wybrane zagadnienia, Legionowo 2012, s. 17.,
Przestepstwa_z_nienawisci_-_wybrane_zagadnienia__L__Szwejkowski__nr_63_.pdf (dostęp:
06.2015).
93
https://flagspot.net/flags/qt-z_sym.html (dostęp: 06.2015).
43
obecnych na zniszczonym muralu Aleksandra Rżewskiego). Tzw. „Runa
Sig” - przed 1945. r. znak nazistowskiej Niemieckiej Młodzieży
Narodowej, podwójna stanowiła symbol SS.94
W arsenale rasistowskich emblematów, analogicznych do tych obecnych
na murach, odnajdujemy również falangę: „Falanga”, „Ręka z mieczem”
- symbol ONR „Falanga”, przedwojennej organizacji faszyzującej, a
współcześnie Narodowego Odrodzenia Polski, powszechnie uznanego za
neofaszystowskie95. Jak również krótką charakterystykę, obecnych na
jednym ze sfotografowanych murali, członków organizacji Ku Klux Klan
(mural ten jest podłożem dla analizowanych napisów): KKK = Ku Klux
Klan – amerykańska organizacja rasistowska, antysemicka i
antykatolicka, znana z okrucieństwa96.
Obecny w sąsiedztwie namalowanych na murze symboli członków
KuKluxKlanu napis „Biała duma” wiąże się z jeszcze jednym
komponentem obecnym wśród analizowanych napisów, a mianowicie:
„White power”. W polskim tłumaczeniu „biała siła”, jest
międzynarodowym ruchem głoszącym supremację białej rasy. Posiada
również swoich polskich wyznawców. Za ich przykład mogą posłużyć
osoby przynależące do ruchu „Krew i Honor Polska” - ich witryna
internetowa jest pierwszym wynikiem wyskakującym po wpisaniu w
wyszukiwarkę hasła „White Power Polska”. To właśnie oni
odpowiedzialni są za istnienie serwisu „RedWatch”, na którym publikują
dane osobowe osób ze środowisk uznawanych przez siebie za wrogie.
Autodeskrypcja ugrupowania jest tak dobitna, że nie wymaga komentarza.
Zatem po prostu ją tu przytoczmy (w jej oryginalnym brzmieniu), dla
oddania charakteru ruchu.
Narodowy Socjalism jest jedyna nadzieją jaka ma Biała Rasa Aryjska na
przetrwanie w nowym tysiącleciu. Zapomnijcie o "pseudo-patriotach", o
tych którzy wymachują flagami i o tych, którzy płaszcza się przed królami
i książętami. Oni są słabi i głupi oraz pełni uwielbienia dla sił, które
trzymają ich w łańcuchach. Zapomnijcie o politykach i "demokratach".
Istnieją tylko po to, by osłabić i przyczynić się do zmiany naszego Ruchu.
Ich bogami jest egoizm i pieniądze, za które zaprzedali się żydom.
Zapomnijcie o "przedsiębiorcach" , którzy dorobili się na sprzedaży
ozdóbek ludziom z Ruchu. Odrzucili oni swoje Aryjskie pochodzenie i stali
się żydami. Zapomnijcie o tych, którzy skomlą "Jeżeli tylko pokazalibyśmy
się z dobrej strony, jako mili i poważni, szanujący ludzie, wtedy Wrogowie
pozwolą nam na wszystko to, co chcemy". Oni są słabi i głupi oraz nie
rozumieją Wiecznych Praw Natury. Nowe tysiąclecie musi być czasem
nieustannej walki. Jeżeli my nie zniszczymy Wroga, to On zniszczy nas.
Łukasz Szwejkowski, op. cit., s. 18.
Ibidem, s. 20.
94
95
96
Ibidem.
44
Zbliża się ostateczne starcie, ostatnia szansa dla Białej Aryjskiej Rasy.
Jeżeli będziemy czekać, wtedy z pewnością nie zasłużymy na przetrwanie
i wszystkie nasze osiągnięcia oraz historia i dziedzictwo zostanie
zapomniane i starte z powierzchni ziemi. Na zawsze. Nadszedł czas
Wojowników Narodowego-Socjalizmu!97
W sąsiedztwie napisu „biała siła” figuruje znak, na który może nie
zwróciłabym uwagi jako w tym kontekście istotny, gdyby nie – przyznam
– mój wcześniejszy kontakt z utworem kultury popularnej, w którym znak
ów się pojawia. Tak opisuje go Zygmunt Miłoszewski w kryminale Ziarno
prawdy, osnutym zresztą wokół wątku antysemickiego: Znaczek był
czerwony, prostokątny. Bez żadnych napisów, jedynie biały, geometryczny
symbol. Wyglądał jak wydłużona litera s, tyle tylko, że bardziej
zgeometryzowana, dwa krótsze odcinki to idealnie jak połówka swastyki.98
Od dolnego, krótszego końca dodatkowo odchodził w górę mały dzyndzel.
Bohater książki, po wytężonych poszukiwawczych trudach - które
zminimalizowały moje – odkrywa, iż ten geometryczny symbol to rodło.
Odzwierciedla on bieg Wisły oraz usytuowanie względem niej Krakowa,
traktowanego jako kolebka kultury polskiej. Autorami projektu byli
członkowie Związku Polaków w Niemczech. Po dojściu Hitlera do
władzy w ten sposób wybrnęli z konieczności posługiwania się symboliką
nazistowską przez wszelkie organizacje i stowarzyszenia. Miał być więc
to znak do cna przesiąknięty polskością. Współczesne sytuowanie go w
sąsiedztwie napisów takich jak „white power”, „białe Rataje” (Rataje to
część Poznania) oraz „Polska” zilustrowanych falangą czy krzyżem
celtyckim i zwisającą z szubienicy gwiazdą Dawida świadczy jednak o
intencji nacjonalistycznej w jej najbardziej radykalnym wydaniu.
Dla porządku przywołajmy jeszcze definicje rasizmu, ksenofobii oraz
nacjonalizmu. Słownik PWN głosi, iż rasizm to pogląd oparty na tezie o
nierównowartości biologicznej, społecznej i intelektualnej ras ludzkich,
łączący się zwykle z wiarą we wrodzoną wyższość określonej rasy, często
uznający jej prawo do panowania nad innymi (...).99 Dodajmy, iż w wersji
internetowej słownika, w towarzyszącej definicji notatce czytamy, iż
francuski polityk i etnolog Jean Gobineau, który dostarczył XIXwiecznemu rasizmowi uzasadnień teoretycznych, deklarując wyższość
rasy Teutonów (ich cechy fizyczne odnajdował w ideale fizycznym typu
nordyckiego), za zagrożenie dla rasy „panów świata” uważał przede
wszystkim Żydów, w mniejszym zaś stopniu również Słowian100.
Rasistowskie poglądy stanowiły dogmat ideologii nazistowskiej.
97
http://www.bhpoland.org/strona/index2.htm (dostęp: 06.2015)
98
Zygmunt Miłoszewski, Ziarno prawdy, Warszawa 2011, s. 74.
99
Uniwersalny słownik języka polskiego, t. 3, red. Stanisław Dubisz, Warszawa 2003, s. 888.
100
http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/rasizm;3966134.html (dostęp: 06.2015)
45
Z kolei ONZ-owska Międzynarodowa Konwencja w sprawie likwidacji
przejawów dyskryminacji rasowej, definiuje ją jako wszelkie
zróżnicowanie, wykluczenie, ograniczenie lub uprzywilejowanie z powodu
rasy, koloru skóry, urodzenia, pochodzenia narodowego lub etnicznego,
które ma na celu lub pociąga za sobą przekreślenie bądź uszczuplenie
uznania, wykonywania lub korzystania, na zasadzie równości z praw
człowieka i podstawowych wolności w dziedzinie politycznej,
gospodarczej, społecznej i kulturalnej lub w jakiejkolwiek innej dziedzinie
życia publicznego.101
Ksenofobia w ujęciu PWN to postawa charakteryzująca się niechęcią lub
wrogością do obcych (rasowo, religijnie lub etnicznie) i do tworzonej
przez nich kultury; przeważnie połączona z afirmatywnym stosunkiem do
własnej grupy.102 Na portalu „Sieć równości” poświęconym tolerancji i
równemu traktowaniu czytamy, iż ksenofobia wiąże się z
nacjonalizmem.103 Nacjonalizm [łac. natio ‘naród’], przekonanie, że
naród jest najważniejszą formą uspołecznienia, a tożsamość narodowa
najważniejszym składnikiem tożsamości jednostki, połączone z nakazem
przedkładania solidarności narodowej nad wszelkie inne związki i
zobowiązania oraz wszystkiego, co narodowe, nad to, co cudzoziemskie
lub kosmopolityczne.104 W skrajnej postaci przyjmuje postać szowinizmu:
szowinizm, skrajna forma nacjonalizmu – ideologia i postawa wyrażające
się w bezkrytycznym stosunku do własnego narodu oraz w pogardzie i
nienawiści do innych narodów i w uznawaniu prawa do ich
ujarzmiania.105 Trudno oprzeć się wrażeniu, iż mamy do czynienia z tą
właśnie postacią w przypadku analizowanych przykładów.
Powtórzmy zatem, by rzecz wybrzmiała należycie mocno i wyraźnie.
Obecność elementów nazistowskich, faszystowskich, ksenofobicznych i
rasistowskich jest argumentem zadającym kłam wszelkim próbom
bagatelizowania obecnych na murach przejawów nienawiści jako
niewinnych i nieszkodliwych.
Agresja
Przyjrzyjmy się inskrypcjom pod kątem obecnej w nich agresji, przemocy,
słów powszechnie uznawanych za nieparlamentarne. Na wstępie
chciałabym posłużyć się zastrzeżeniem, jakim rozpoczyna swój Szkic o
101
http://libr.sejm.gov.pl/tek01/txt/onz/1965-r1.html (dostęp: 06.2015)
102
http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/ksenofobia;3928361.html (dostęp: 06.2015)
103
http://www.siecrownosci.gov.pl/slownik-pojec/art,60,ksenofobia.html (dostęp: 06.2015)
104
http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/nacjonalizm;3945094.html (dostęp: 06.2015)
105
Uniwersalny…., s. 1533.
46
tabu językowym Zenon Leszczyński: Zjawisko którym się tu zajmujemy,
dotyka sfer biegunowo różnych; od świętości do skrajnego wulgaryzmu.
Mówiąc o nim, niepodobna pruderyjnie ominąć wszystko, co drastyczne.
Dlatego autor przeprasza wrażliwego Czytelnika za przykrość, jakiej
mógłby doznać przy lekturze tego tekstu.106 Uczyniwszy zadość regułom
dobrego wychowania oraz podkreśliwszy, iż nie jest oznaką przyzwoitości
udawanie, iż rzeczy nieprzyzwoite nie istnieją, przejdźmy do właściwej
treści tego fragmentu.








106
„JEBAĆ ŻYDÓW” (5; 24: obok skrótu „JŻS”, oraz napisu
„ARMIA BIAŁE” - reszta wyrazu poza kadrem; 26: dalsza część
napisu: „KAZIMIERZ”; 43: obok przekreślonej gwiazdy Dawida
pomiędzy literami „a” i „w”; 50b, obok m.in. 50: przekreślonej
gwiazdy Dawida, 50a: napisu „PB HOOLS”, „KRYUS CWEL”;
51; 54c: obok m.in. 54a: przekreślonej gwiazdy Dawida i napisu
„CRAXA DZIWKA” [ten sam napis widoczny na: 68a]; 55; 56:
obok napisu „ALEA IACTA EST” oraz „AJ”; 58; 59; 78: obok
skrótu „TSH”; 79: pod napisem „BRONOWICE”; 80; 86:
pomiędzy wyrazami: przekreślona gwiazda Dawida; 89: obok
napisu „JEBAĆ WISŁĘ”; 93: na słowo „żydów” naniesiony wyraz
„wisła”; 100: obok zwisającej z szubienicy gwiazdy Dawida oraz
swastyki)
„JEBAĆ ŻYDÓW MACZETAMI” (8; 18 obok napisu „MASTER
DZIWKA”)
„BIJ ŻYDA” (12: obok napisu CHWDSB)
„JEB ŻYDA” (14; 22; 25: na wyraz „żyda” farbą o innym kolorze
naniesione słowo: „psa”; 36; 72)
„ŚMIERĆ ŻYDOM I MUSLIMOM” (19: w sąsiedztwie napisów:
19a: „ROSJA KURWY”, „JEBAĆ UKRAINĘ I ROSJĘ / POLSKA
WALCZĄCA” oraz „ŚMIERĆ UKRAINIE” nad symbolem Polski
walczącej oraz 19b: trzech szubienic na których wisza, kolejno,
napisy „UPA”, „BANDERA ŚMIEĆ” oraz gwiazda Dawida, jak
również 19c: napisów „JEBAĆ MUSLIMÓW I ŻYDÓW” i
„MUZUŁMAŃCE WON!” oraz trzech szubienic, na pierwszej
gwiazda Dawida, półksiężyc na drugiej, napis „UPA KURWY” na
trzeciej)
„Jebać ŁS”, pomiędzy literami „ł” oraz „s” gwiazda Dawida
zastępująca literę K (23, 70)
„JEB CWELA Z IZRAELA” (28)
„TS CIPY / JUDE HUNTERS” (29; w sąsiedztwie napisu:
„MASTER DZIWKA” i liter „AJ” po obu stronach gwiazdy
Zenon Leszczyński, Szkice o tabu językowym, Lublin 1988, s. 9.
47
















Dawida; 32a obok dwóch gwiazd Dawida)
„JEBAĆ RTS” obok przekreślonej gwiazdy Dawida (31; 109:
gwiazda Dawida zamiast litery „t”)
32b dorysowany Fallus / gwiazda Dawida
„JEBAĆ JUDE” (35: obok napisu „STOP AGRESJI IZRAELA NA
GAZE”, litera „z” w wyrazie „Izraela” w formie swastyki, pod
spodem napis „ANTY JUDE” i przekreślona gwiazda Dawida)
„JEBAĆ
ŻYDZEW
(39:
obok
gwiazdy
Dawida
najprawdopodobniej zawieszonej na szubienicy – część
przedstawienia poza kadrem)
„SIEMASZKI CIOTY OBSRANE” (49: obok przekreślonej
gwiazdy Dawida, w sąsiedztwie napisów 49a: „BULI PIZDA”,
49b: „LECH ZDECH”, 49c: „CRACOVIA KURWA”)
„ŻYDY CWELE” (57; 81)
JŻS (60, obok przekreślonej gwiazdy Dawida; 61; 62: obok m.in.
napisu „JEB ŻYDA)
„ŻYDZEW KURWA” (74: obok m.in. napisu „JEBAĆ RTS” i
przekreślonej gwiazdy Dawida oraz 74a: „NIEPOTRZEBNE KIJE,
PAŁY ORAZ NOŻE / WIDZEW KURWO ZAMKNIEMY CIĘ W
KOMORZE” i „BANDA CWELA”)
„ŚMIERĆ ŻYDOM” (75; 76: słowo „ŻYDOM” naniesione na
wyraz „WIŚLE”)
„ŚMIERĆ ŻYDOWSKIEJ KURWIE” (83: wyraz „żydowskiej”
naniesiony na słowo „żółtej”, obok skrót „ŚŻK”)
„CHWDŻ” (94, obok karykatury mężczyzny opisanej „WANTED”
oraz napisów „PIZGAJCIE MNIE” i „JESTEŚ ŻYDEM
FRAJERZE”)
„JEBAĆ JUDE (95: obok zwisającej z szubienicy gwiazdy Dawida)
„ŚMIERĆ ŻYDZEWSKIEJ KURWIE” (112)
„CHUJE” (120: obok gwiazdy Dawida)
„KURWA JUDE” (131: obok m.in. napisu „JUDE RS” z gwiazdą
Dawida pomiędzy literami „r” i „s”)
„CWEL'S IZRAEL'S” (132)
Rzuca się w oczy, iż – używany w różnych wersjach i konfiguracjach zwrot „jebać żydów” święci triumfy popularności. Z czym mamy do
czynienia w przypadku tego, bez wątpienia szpetnego, słowo na „j”? W
Słowniku przekleństw i wulgaryzmów pojawia się podział przykrych dla
ucha wyrazów na te zawarte w tytule, oraz wyzwiska. Czym jest zatem
przekleństwo? Otóż Przekleństwo jest to jednostka leksykalna, za pomocą
której mówiący może w sposób spontaniczny ujawniać swoje emocje
48
względem czegoś lub kogoś, nie przekazując żadnej informacji.107 Padają
przykłady: cholera, psiakrew, do licha, kurna. Intuicyjnie wyczuwamy, iż
pojęcie to jest za delikatne dla nazwania wyrazu tak dosadnego. Czytajmy
zatem dalej. Wulgaryzm to jednostka leksykalna, za pomocą której
mówiący ujawnia swoje emocje względem czegoś lub kogoś, łamiąc przy
tym tabu językowe. (…) Przedstawiona charakterystyka wulgaryzmu ma
przede wszystkim motywację kulturową, a ściślej obyczajową. Co najmniej
jedno ze znaczeń każdego podstawowego wyrażenia wulgarnego ma
związek z intymną częścią ciała lub czynnością fizjologiczną (najczęściej
z aktem seksualnym), a więc dotyczy sfery życia, na temat której z reguły
nie mówi się publicznie. Por. wyrażenia chuj, dupa, gówno, jebać, kurwa,
pierdolić, (...) pizda.108 Ponadto: niektóre przekleństwa i niektóre
wulgaryzmy są często używane jako wyzwiska. Przyjmuje się też, że
wyzwisko to zwykle spontanicznie wypowiedziane wyrażenie, ujawniające
emocje mówiącego względem adresata; może być ono użyte po to, aby
adresat wiedział, że mówiący czuje względem niego coś złego, i żeby
adresat czuł się źle z tego powodu.109 Słowo, z którym mamy tu do
czynienia, jest zarazem wulgaryzmem i wyzwiskiem. Podobnie, jak inne
nieobyczajne, przewijające się w inskrypcjach, to jest: „cwel”, „dziwka”,
„kurwa”, „pizda”. Uporządkujmy je, posiłkując się ich definicjami
słownikowymi. Rozpocznijmy od przyjrzenia się temu, po które
najchętniej sięgają osoby sporządzające antysemickie inskrypcje
naścienne.
W słowniku języka polskiego czytamy, iż wulgaryzm „jebać” ma wiele
znaczeń, m.in. uprawiać seks; nie liczyć się z czymś; olewać.110
Ewentualnie: w przypadku mężczyzny – mieć stosunek płciowy;
ignorować kogoś lub coś; o różnych częściach ciała: boleć.111 Cytowany
słownik wulgaryzmów dostarcza szerszego spectrum znaczeń. Sięgnijmy
po przykłady najbardziej adekwatne: ktoś jebie coś, kogoś: 'kogoś nic nie
obchodzi coś, ktoś', 'ktoś ignoruje coś, kogoś', 'ktoś ma do czegoś, do
kogoś wrogi stosunek”. Coś jebie kogoś: 'coś komuś dokucza'. Ktoś jebie
kogoś: 'ktoś współżyje z kimś seksualnie'. Jebany: 'taki, o którym myśli się
jako o kimś, o czymś bardzo złym', 'taki, do którego mówiący ma wrogi
stosunek'. Z kolei Słownik seksualizmów informuje: w świadomości
współczesnego Polaka wyraz ten odczytywany jest jako rusycyzm.
Tymczasem słowo jebać w znaczeniu 'spółkować' pojawia się w
piśmiennictwie polskim już w wieku XV i jest odziedziczone (w niemal
niezmienionej
formie)
z
indoeuropejszczyzny.
Odpowiednik
indoeuropejski miał postać *yàbhati i oznaczał dokładnie
Maciej Grochowski, Słownik przekleństw i wulgaryzmów, Warszawa 1995, s. 13.
Ibidem, s. 15-16.
109
Ibidem, s. 18.
110
http://sjp.pl/jeba%C4%87 (dostęp: 06.2015)
111
http://sjp.pwn.pl/sjp/jebac;2467641.html (dostęp: 06.2015)
107
108
49
'spółkowanie'.112
Przejdźmy do kolejnego obecnego na murach słowa, to jest „cwel”.
Według Słownika seksualizmów „cwel” to potoczne słowo na określenie
homoseksualisty.113 W Słowniku tajemnych gwar przestępczych czytamy:
cwel: homoseksualista bierny, mężczyzna służący seksualnie innym, tj.
wykorzystywany seksualnie przez współtowarzyszy, więzień zgwałcony: Z
cwela jest pożytek w celi. / Bawić się cwelem (...). Cwele zgnębieni przez
silniejszych stają się nieraz w ich rękach bezwolnymi ofiarami. Sprzątają
pomieszczenia i usługują innym. (…) Wyróżnia się trzy główne typy
homoseksualistów biernych w zależności od sposobu degradacji. (…)
Cwele stoją najniżej w hierarchii więziennej. Są to osobnicy ze
skłonnościami homoseksualnymi lub zgwałceni. Cechy te są im
przypisywane przez innych skazanych i nie zawsze muszą oznaczać
faktyczne skłonności tych osób.114
„Dziwka”, wedle słownika języka polskiego, to kobieta, której
postępowanie uważa się za niemoralne lub oburzające, ewentualnie
prostytutka.115 Wedle słownika gwar przestępczych to dziewczyna łatwa
do zdobycia, kobieta prowadząca rozwiązły tryb życia, prostytutka, albo
po prostu „dziewczyna”.116
Przejdźmy do sensów wyrazu „kurwa”. Znaczenia wedle słownika
wulgaryzmów117 to: 'prostytutka', 'kobieta, która chętnie współżyje
seksualnie, i której jest obojętne, z kim to robi', 'o kobiecie' z pogardą i/lub
ze złością, 'o kimś, kto dla osiągnięcia korzyści robi coś, co mówiący
uważa za moralnie złe' ('łajdak') (np. Mnie tam nigdy nie żal kurew, bo
kurwą nie można zostać, trzeba się nią urodzić i umrzeć); pogardliwie o
kochance. Wszystkie te określenia używane są jako wyzwiska. Z kolei w
słowniku gwar przestępczych czytamy, iż słowa tego używa się między
innymi na oznaczenie osoby współpracującej z policją, osoby o
podejrzanej konduicie – prostytutki, funkcjonariusza policji, biernego
homoseksualisty wykorzystywanego przez współtowarzyszy w zakładzie
karnym. Słowo to występuje również w funkcji obelgi będącej powodem
awantur.118
Ostatni z arsenału wulgaryzmów występujących w funkcji wyzwisk to
wyraz „pizda”. W słowniku wulgaryzmów czytamy, iż jest to określenie
na „żeński narząd płciowy”, nazwana pogardliwie „kobieta traktowana
jako obiekt zainteresowań seksualnych”, „ktoś, czyje postępowanie
mówiący ocenia jako bardzo złe”, inaczej łajdak, człowiek podły, „ktoś
pod jakimś względem niezaradny”, inaczej oferma, ewentualnie „krosta
Jacek Lewinson, Słownik seksualizmów polskich, Warszawa 1988, s. 78.
Lewinson, op. cit., s. 26.
114
Klemens Stępniak, Słownik tajemnych gwar przestępczych, Londyn 1993, s. 82-83.
115
http://sjp.pwn.pl/sjp/dziwka;2455969.html (dostęp: 06.2015)
116
Stępniak, op. cit., s. 125.
117
Grochowski, op. cit., 87-88.
118
Stępniak, op. cit., s . 270.
112
113
50
na ciele”. Jako przymiotnik wyraz ten funkcjonuje na określenie osoby
niezaradnej, w wersji zdrobniałej zaś oznacza „zniewieściałego
mężczyznę”.119
Ponadto Słownik wulgaryzmów głosi: Poprzez użycie wyrażenia
wulgarnego mówiący łamie obowiązującą w danej zbiorowości konwencję
kulturową, a skoro narzędziem, za pomocą którego zostaje ona naruszona,
jest wyrażenie, to tym samym łamie on pośrednio konwencję językową.
Zgodnie z rozpowszechnioną konwencją kulturową nie ujawnia się faktów
z zakresu życia osobistego (zwłaszcza seksualnego) człowieka,
dotyczących jego intymnych części ciała. Użytkownicy języka mają
świadomość istnienia związku asocjacyjnego między wyrażeniami a
charakteryzowanymi przez nie obiektami i stanami rzeczy. Ludzie wiedzą,
że użycie pewnych wyrażeń językowych ujawniających negatywne emocje,
zwłaszcza wyrażeń nazywających niektóre części ciała i czynności
fizjologiczne (w tym aktu seksualnego), uważa się powszechnie za
niewłaściwe i że zbiorowości ludzkie nie aprobują zachowań językowych
polegających na używaniu takich wyrażeń. Można zatem przypuszczać, że
użytkownicy języka mają zakorzenioną w swojej świadomości pewną
autocenzurę słownikową: wiedzą, że za pomocą takich a takich sekwencji
dźwięków (ciągów liter) łamią powszechnie przyjętą w danej zbiorowości
normę obyczajową. Do systemu leksykalnego języka należą więc takie
jednostki, które są objęte zakazem użycia, czyli tzw. tabu językowym.120 Z
kolei cytowany już Zenon Leszczyński zauważa: Łamanie tabu polega w
zasadzie na nieliczącym się z obowiązującą normą społeczną użyciu
wyrazów, wyrażeń, sposobów wypowiedzi. Powodować je może
nieznajomość obowiązującego zwyczaju albo nieliczenie się z nim.
Reakcją na złamanie tabu bywa – zależnie od okoliczności – zdziwienie,
śmiech, oburzenie, obraza, odraza.121 Wszelki opis reakcji przechodniów
na antysemickie inskrypcje naścienne mógłby się opierać co najwyżej na
domniemaniach. Jednak z uporczywości trwania oraz powracania
napisów można wysnuwać wniosek, iż reakcje te nie są nadto gwałtowne,
najprawdopodobniej graniczą z obojętnością.
Tymczasem twórcy inskrypcji otwarcie wyrażają potrzebę czy chęć bicia,
„jebania”, zadawania bólu i śmierci. Napisy ociekają przemocą i agresją.
Analizując formy i funkcje agresji werbalnej, Maria Peisert szuka jej
miejsca wśród innych zachowań agresywnych i stwierdza, iż agresja
fizyczna i werbalna (czyli psychiczna) to równorzędne formy realizacji
dążenia do dominacji. Przytacza definicję agresji werbalnej: jest to agresja
słowna, której zadaniem jest zniszczenie lub zranienie ego. Bodźcem
szkodliwym są tutaj groźba i odrzucenie. Groźba jest reakcją, która
symbolizuje, zastępuje lub bezpośrednio poprzedza atak. Odrzucenie w
Grochowski, op. cit., 118-120.
Grochowski, op. cit. s. 15.
121
Leszczyński, op. cit, s. 46.
119
120
51
sensie werbalnym polega na określeniu obiektu agresji jako osoby złej,
niepotrzebnej – określenie jej w kategoriach awersyjnych122.
Charakteryzuje ją również dążenie do uzyskania przewagi nad innymi.
Ponadto, dowiadujemy się, że: Do jawnych aktów agresji językowej z
użyciem słownictwa znieważającego lub podlegającego tabu zaliczamy te
zachowania językowe, które naruszają wartości istotne dla czci, honoru,
dobrego imienia odbiorcy, jego systemu wartości i są przekazane odbiorcy
bezpośrednio bądź publicznie, także bez jego udziału. Ważną rolę odgrywa
tu użycie słownictwa, które odbiorca uznaje za znieważające.123
Zatem najlepszą metodą w przypadku wątpliwości wymiaru
sprawiedliwości byłoby zasięgnięcie opinii u osób, których napisy
dotyczą, które czują się przez nie urażone. Peisert podkreśla, iż opinia
każdej z osób oceniającej dane zachowanie jako agresywne jest ważna dla
jego interpretacji.
Czytamy też, iż wraz z nauką języka ludzie uczą się sposobów, w jakie
najefektywniej mogą naruszyć „stan wewnętrzny” innych, utrwalając te
najskuteczniejsze. Zniewaga odczuwana jest silniej, jeśli zaistnieje w
sferze publicznej. Tu agresja przybiera najostrzejsze formy, ponieważ
anonimowość zapewnia napastnikowi poczucie bezkarności. Peisert
konstatuje również, iż predyspozycja do agresywnych zachowań jest u
człowieka wrodzona, składa się na wyposażenie genetyczne. Natomiast
formy tych zachowań są pochodną socjalizacji, wchodzą w skład
kompetencji kulturowo-językowej członków konkretnej grupy ludzi. Ich
przyswajanie polega na obserwowaniu rodziny, potem zaś szerszej grupy
– w tym sensie mówi się o „dziedziczeniu” agresywnych zachowań.
Jednostkowe doświadczenia mogą je modyfikować: umocnieniu ulegają
szczególnie te, które przynoszą największe korzyści, takich jak
rozładowanie negatywnych emocji. Utrwaleniu agresji werbalnej sprzyja
również jej pozytywne wartościowanie w ocenie społecznej124.
Zauważmy, iż w przypadku interesującego nas zagadnienia, mamy do
czynienia z pewnego rodzaju sprzężeniem zwrotnym. Osoby
sporządzające napisy, muszę skądś czerpać utrwalane na murach treści,
czy to z domu rodzinnego, czy z kontaktów towarzyskich, czy z mediów
lub Internetu. Odwołują się wszak do powielanych wzorców. Z drugiej
strony,
widoczność
i
powszechność
nienawistnych
treści
multiplikowanych w przestrzeni publicznej, niejako legitymizuje dalsze
ich kopiowanie na zasadzie: robią to inni i mało komu to przeszkadza.
Maria Peisert dzieli strategie napaści słownych na kilka rodzajów, ze
względu na sposób ich wyrażania.
Jest to językowa agresja: 1) bezpośrednia, wyrażająca explicite
negatywną wobec odbiorcy treść w dwojaki sposób: a) przez użycie
Maria Peisert, Formy i funkcje agresji werbalnej. Próba typologii, Wrocław 2004, s. 24.
Ibidem, s. 32.
124
Ibidem, s. 25-26.
122
123
52
słownictwa znieważającego; b) z użyciem słownictwa neutralnego; 2)
niejawna wobec odbiorcy, mająca np. postać plotki lub innych
zniesławiających działań językowych; 3) implikowana, tzn. taka, której nie
da się odczytać z treści komunikatu, a która wynika z analizy kontekstu i
sytuacji towarzyszącej aktowi komunikacji.125 W analizowanych
przypadkach mamy do czynienia z najjaskrawszym, nie pozostawiającym
miejsca na wątpliwości przykładem agresji słownej: jej formą
bezpośrednią, wyrażająca negatywną wobec odbiorcy treść poprzez
użycie słownictwa znieważającego.
Przyjrzyjmy się jeszcze zamierzonym skutkom słownej agresji. Otóż, jak
podaje Maria Peisert: W semantyce słów zelżyć kogoś, znieważyć kogoś,
poniżyć kogoś i pochodnych od nich rzeczowników jest zawarte znaczenie
'ująć komu jego wagi, jego ciężaru, jego wysokości' w skali hierarchii
społecznej. To umniejszenie wagi, pomniejszenie rozmiaru, odbywa się,
oczywiście, na płaszczyźnie psychicznej i społecznej, osłabiając siłę i rolę
osoby w grupie społecznej, choć w przeszłości niejednokrotnie miało
konsekwencje o charakterze socjalnym i ekonomicznym.126 Celem jest
upokorzenie, umniejszenie, poniżenie, wyrażenie braku szacunku,
sprawienie przykrości odbiorcy, wyrządzenie mu szkody przez
pomniejszenie jego statusu, zniszczenie reputacji. Warto zauważyć, iż
agresja słowna bywa tu również określana mianem walki, ataku,
kontrataku. W przypadku analizowanych napisów atak jest dwojaki:
agresja słowna w postaci wulgaryzmów wzmacnia wyrażane wprost
życzenia śmierci, wolę zadawania bólu – i na odwrót.
Istnieje wiele sposobów umożliwiających wspomniane pomniejszające (a
zarazem – poniżające) działanie, będące jedną z najistotniejszych funkcji
agresywnych działań językowych. Do najważniejszych należą, między
innymi: umieszczenie imienia lub nazwiska oponenta w nieprzystojnym
otoczeniu leksykalnym, zastąpienie imienia lub nazwiska oponenta
leksyką obraźliwą, podlegającą tabu, związaną ze sferą fizjologii, życia
płciowego itp. czy sugerowanie lub oskarżanie o naruszenie norm
społecznych, np. dziwka, pedał, rogacz, bękart127 – czyli dokładnie te, z
którymi mamy do czynienia w przypadku analizowanych napisów.
Inna funkcja agresywnych zabiegów językowych wiąże się z socjalizacją.
W tym przypadku osoba, wobec której skierowana jest agresja, pełni rolę
kozła ofiarnego bądź wspólnego wroga, często jedynego elementu
spajającego daną grupę. Łączy się to z zasadniczą, to znaczy katarktyczną
funkcją tych działań, służących wyładowaniu negatywnych emocji,
frustracji, niezadowolenia. Peisert zauważa jednak, iż nie jest pewne, czy
po wybuchu agresji wyczerpuje się negatywna energia. Zależy to zapewne
od rodzaju emocji, ich siły, zachowania nadawcy oraz sposobu odparcia
Ibidem, s. 32.
Ibidem, s. 32-33.
127
Ibidem, s. 156
125
126
53
ataku, tj. rodzaju repliki zastosowanej przez osobę zaatakowaną itp.
Badania prowadzone nad uczeniem się agresywnych form zachowania i
ich kształtowaniem wskazują odwrotną zależność: rozładowanie
negatywnej emocji, katharsis, nie eliminuje jej, a oglądanie bądź
wyrażanie agresji sprzyja jej występowaniu.128
Autorka powołuje się również na opinię Ryszarda Tokarskiego, który
stwierdza, iż na wartościowanie ludzi w języku polskim mają wpływ
właściwości wynikające z kategoryzacji wyznaczającej opozycję swójobcy, czyli: lepszy-gorszy. Te właściwości to: ksenofobia,
antropocentryzm, przekonanie o własnej wyższości kulturowej,
chrystianizm oraz etos rycerski. Podobne właściwości wynikać mogą z
kategoryzacji wedle opozycji katolik-niekatolik.129
Szczególną uwagę w kontekście analizowanych przez nas napisów zwraca
właściwość opisana jako „etos rycerski”. Związane są z nią opozycje
wartościujące: szlachcic-nieszlachcic, mężczyzna–niewiasta, baba oraz
katolik-niekatolik. W obrębie funkcjonowania tego etosu cześć kobiety
nie była jej sprawą prywatną, a związaną z honorem mężczyzny (męża,
ojca, brata, syna). Nie tylko zresztą z honorem, ale i prawami do majątku
i dziedziczenia. Do najcięższych obelg należał zarzut lekkiego
prowadzenia się kobiety, lub bycia jej synem, tzw. łajanie od macierze.
Peisert podkreśla odbijającą się w języku polskim nierówność płci,
widoczną choćby w tym, iż nazwanie mężczyzny „babą” służy
zdeprecjonowaniu go. Gdyby osoby sporządzające napisy, którym się
przyglądamy, posługiwały się jedynie słowem „baba”, były by one
stosunkowo subtelne.
Na niniejsze zagadnienie zwraca uwagę również Maria Ossowska. W
traktacie poświęconym normom moralnym przygląda się przykładom
zachowań ubliżających godności. Przy czym – interesuje ją godność w jej
odmianie znaczeniowej głoszącej, iż są tacy, którzy godność mają,
ponieważ jest im przypisywana oraz tacy, którzy jej nie posiadają,
ponieważ posiadanie jej zostało im odmówione.
W tym kontekście czyni Ossowska spostrzeżenie, iż ilość pogardliwych
słów dla oznaczenia kobiet, które nie są w erotyce wybredne, jest zupełnie
uderzająca w europejskich językach. Ta pogarda omija mężczyznę, który
raczej chwali się ilością zdobyczy. (...) O kobiecie nazbyt łatwo mówi się
w naszych kręgach kulturowych, że się nie szanuje.130 Przyglądając się
mechanizmom społecznym zagrażającym dobremu imieniu zauważa, iż
co innego ubliża kobiecie, a co innego mężczyźnie. Cytuje Dworzanina
Łukasza Górnickiego: Czym innym jest przyciąć białogłowie w
odniesieniu do jej prowadzenia się, a czym innym przyciąć mężczyźnie. To
dlatego iżeśmy mężczyźni uczynili to prawo sami sobie, że nam nie masz
Ibidem, s. 155.
Ibidem, s. 47.
130
Maria Ossowska, Normy moralne, Próba systematyzacji, Warszawa 1970, s. 54-55.
128
129
54
sromoty ani niesławy żadnej żyć rozpustnie; a białej-głowie tak to jest
wielka i haniebna lekkość, iż o której raz ta sława rozpusty a bezwstydu
głośno wynińdzie, bądź to prawda albo nieprawda, już ta nieboga zawżdy
w tym rosole zostać musi.131
Także tu pojawia się w tym kontekście zagadnienie etosu rycerskiego. W
ideologii rycerskiej honor, czyli godność związana z określonym
rodzajem dóbr takich jak – na przykład – odwaga, jest atrybutem męskim.
Kobieta posiada natomiast cześć rozumianą jako uprawnienie do
interakcji natury erotycznej jedynie z mężem.
Etos rycerski (swoiście pojmowany) zdaje się stanowić ważki punkt
odniesienia dla osób sporządzających napisy. Etos rycerski w jego
najbardziej inwazyjnych przejawach - dodajmy. Bojowość,
wojowniczość, walka z „niewiernymi”, ale i prymat pierwiastka męskiego
nad kobiecym.
Autorzy inskrypcji nie przebierają w słowach. Wprost deklarują chęć,
potrzebę,
intencję
terroru,
zadawania
bólu,
upokarzania.
Najpopularniejsza deklaracja przemocy zawiera się w słowie, którego
zakres znaczeniowy oscyluje pomiędzy stosunkiem seksualnym (ze
względu na wulgarny charakter słowa raczej upokarzającym,
przemocowym i niekonsensualnym), rękoczynami a ostentacyjnym
bagatelizowaniem, wzgardą i wykluczeniem. Na marginesie zauważmy:
jeżeli weźmiemy pod uwagę to pierwsze znaczenie, zakładając, że
autorami wielu napisów są mężczyźni, można by zapytać kim w takim
układzie czyni to ich, nadawców groźby o charakterze seksualnym
kierowanej do przedstawicieli tej samej płci. Cóż, konsekwencja nigdy nie
była mocną stroną antysemitów i innych osób kierujących się
nienawistnymi emocjami, nie zaś myśleniem.
Nie da się zresztą nie zauważyć, iż w rozważanych przypadkach
nadużycie, o którym mówimy - czyli posługiwanie się w przestrzeni
publicznej przeanalizowanymi wyżej wyrazami, będące przekroczeniem
językowego, obyczajowego, etycznego tabu, złamaniem konwencji dokonywane jest w dużej mierze poprzez asocjowanie „Żydów”
(ewentualnie członków wrogiej wspólnoty, zwykle piłkarskiej) z
przedstawicielkami i przedstawicielami innych społeczności narażonych
na stygmatyzację, a mianowicie kobiet, co koresponduje z diagnozami
Ossowskiej i Peisert, oraz homoseksualistów. Tendencja ta tworzy obraz
zapatrywań antysemickich jako wpisujących się w kulturę patriarchalną,
z jej podwójnymi standardami obyczajowymi dotyczącymi erotyki oraz
represjonowaniem seksualności kobiecej. W kulturze tej, po stronie
męskiej plasuje się siła, działanie, władczość, sprawczość, aktywność, po
kobiecej zaś niemoc, uległość, zależność, pasywność. Jednym z zabiegów
mających na celu odebranie Żydowi godności jest zatem feminizowanie
131
Ossowska, op. cit., s. 60.
55
go, podobnie jak ma to miejsce w odniesieniu do homoseksualisty. Warto
przypomnieć, iż jednym ze stereotypów dotyczących Żydów było
menstruowanie mężczyzn, „wstydliwe cierpienie”, będące karą za
przelanie krwi Jezusa.132 (por.: Bożena Keff w wywiadzie dla „Krytyki
politycznej”: Sama byłam zaskoczona, jak się dowiedziałam, co dla ludzi
średniowiecza – długiego średniowiecza, czyli gdzieś od XI do XVII wieku
– było oczywistą prawdą: wszyscy mężczyźni żydowscy mają miesiączkę,
tak jak kobiety, w dodatku bardzo obfitą. I w ogóle zapadają na wiele
chorób związanych z krwią – dlatego właśnie tak potrzebują krwi
chrześcijańskiej.133).
„Żyd”, „kurwa”, „dziwka”, „pedał”, „ciota”, „pizda” funkcjonują jako
wymienne obelgi, umieszczanie ich we wzajemnym sąsiedztwie
multiplikuje negatywny wydźwięk. Anna Zawadzka, w przytaczanym już
tekście stanowiącym wstęp do zdjęć wykonanych przez Wojciecha
Wilczyka, które dokumentują toczone na murach kibicowskie wojny,
podkreśla, iż jednym z ideałów świata fanów czy wręcz fanatyków piłki
nożnej jest męskość. Spostrzeżenie to z powodzeniem można rozciągnąć
na opis całego społeczeństwa. Czytamy: (…) w obrębie kultury polskiej
mężczyzna to człowiek, który od urodzenia socjalizowany jest do
zadawania przemocy i znoszenia przemocy. Męskość to jakość, którą
identyfikujący się z nią człowiek musi nieustannie udowadniać. Robi to,
piętnując tych, którzy kulturowej definicji męskości nie sprostali. Tym
właśnie w języku kibiców jest „pedał” - nieprawdziwym mężczyzną, dzięki
którego wskazaniu i zaszczuciu wskazujący i szczujący może czuć się
bezpiecznie, że sam nie stanie się wskazanym i szczutym. Do czasu. Bo
tożsamość płciowa wymaga nieustannego treningu, odgrywania,
potwierdzania. Zgodnie z tą logiką, kto pisze na ścianie „pedał”, ten
pedałem nie jest. Na tym polega homofobiczny gest, a jego prześladowcza
moc jest do utrzymania tylko w obrębie kultury, która gest ów aprobuje i
która uczy ludzi, jak go czytać.134 I jeszcze: Kibic wyklucza ze swojej
wspólnoty „Żyda”, „pedała”, „Cygana”, „kurwę” i „cwela”, a badacze,
politycy, eksperci i dziennikarze, za pomocą nie mniej patologizującego
słownika („kibole”, „pseudokibice”, „chuligani”), wyrzucają ze swojej
wspólnoty kibica. Jedni i drudzy zachowują dzięki temu dobre
samopoczucie, bo obronili swoje światy przed intruzami. Między tymi
światami nie ma ani symetrii, ani zerwania. Ten pierwszy jest dzieckiem
drugiego, nie odwrotnie. Transferem sensów, kapitałów i znaczeń wciąż
rządzi prawo społecznej grawitacji. Treścią tego transferu jest znaczenie
(i przeznaczenie) „Żyda”, „pedała”, „Cygana”, „kurwy” i „cwela” w
obrębie polskiej kultury. Za sprawą paradygmatu tożsamości ci trzeci Joanna Tokarska-Bakir, Legendy o krwi. Antropologia przesądu, Warszawa 2008, s. 375.
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/czytaj-dalej/20131118/keff-antysemityzm-nie-jestpogladem (dostęp: 06.2015)
134
Zawadzka, op. cit., s. 13.
132
133
56
„Żyd”, „pedał”, „Cygan”, „kurwa” i „cwel”, wszyscy, którzy z wyboru
lub konieczności nie mieszczą się w definicji białego Polaka-katolika lub
jego białej, polskiej, katolickiej żony – pozostają tam, gdzie byli:
wystawieni na użycie, skazani na status sublokatorów, pozbawieni
możliwości artykulacji, sprawstwa i ochrony.135
Konsekwentnie zatem w obrębie analizowanych napisów Ukraińcy czy
muzułmanie, podobnie jak Żyd, sąsiadują z życzeniem śmierci, szubienicą
czy Polską walczącą.
Dodajmy jeszcze: również u Marii Ossowskiej czytamy, iż godność
związana jest z posiadaniem mocy. Ponieważ szacunek bywa dla
człowieka sprawą największej wagi, tak, iż zdarza się, że na jego utratę
reaguje się odebraniem sobie życia, tworzy się dyrektywy moralne
zobowiązujące do nieponiżania, nieupokarzania.136 Ossowska powołuje
się na dyrektywy sformułowane przez Kanta (o nie traktowaniu człowieka
tylko jako środka, ale zawsze także jako celu) oraz Marksa (o człowieku
jako najwyższej istocie dla drugiego człowieka) jako te, które w
kontekście ochrony godności zyskały szczególne miejsce w rozwoju
myśli etycznej. Formułuje również najogólniejszą w tym kontekście
normę: miej godność i szanuj cudzą. Zakończmy niniejsze rozważania
zaczerpniętymi od niej słowami: Ze względu na doniosłość społeczną
motywacji godnościowej, ze względu na rolę, jaką odgrywa szacunek dla
samego siebie i samoocena w życiu człowieka, wszelkie formy poniżania
winny być piętnowane surowo.137
Spisek, stereotypy, wypędzenie
Kolejny fragment poświęcimy elementom teorii spiskowych, stereotypom
oraz postulatom wypędzenia, jakie odnaleźć można w analizowanych
inskrypcjach antysemickich. Oto napisy zawierające niniejsze
komponenty.
 „ŻYDY KONFIDENCI” (11)
 CHWDSB (12)
 ŻYDZI MORDERCY POLAKÓW (34)
 ZIONIZM – STOP / PALESTINA TODAY → POLAND
TOMORROW (35b)
 „ŻYDZI CHCĄ ŻĄDZIIĆ!!!” (41)
 „ŻYDZI – Z – POLSKI – WON” (45: litera „o” w ostatnim wyrazie
w formie krzyża celtyckiego)
 „MICHNIK ZABIJA SŁOWEM” (64)
Ibidem, s. 15.
Ossowska, op. cit., s. 71-73.
137
Ossowska, op. cit., 73.
135
136
57





„$ZYDER$STWO” (82: litery „s” w formie znaku
symbolizującego dolara, ze względu na tę formę graficzną wyraz
można odczytywać zarówno jako „szyderstwo” jak i „żyderstwo”
„ŻYDZI Z POLSKI WON” (84: obok napisu „WHITE POWER” z
krzyżem celtyckim pomiędzy słowami, także: „ISLAM”)
„PRECZ Z PANUJĄCĄ ŻYDOKOMUNĄ” (85: obok dwóch
gwiazd Dawida zwisających z szubienicy
„ŻYDZI WON Z POLSKI” (88)
„RĘTY EMERYTURY GŁODOWE WON Z ŻYDAMI” (99)
Jedna z otoczek kreowanych stale wokół figury Żyda nosi znamiona aury
spisku. W analizowanych napisach znajduje ona wyraz pod postacią
oskarżeń o: mordowanie Polaków, chęć przejęcia władzy (wyrażonej
ogólnym stwierdzeniem: „Żydzi chcą rządzić!”) oraz niskie stawki rent i
emerytur. W poświęconej potędze spisku książce, Daniel Pipes stwierdza,
iż spisek jako nowy sposób wyjaśniana zjawisk politycznych zaistniał już
ponad dwa stulecia temu, w kontekście Rewolucji Francuskiej138
(zauważmy, że z kolei o zatruwanie studni oskarżano Żydów już w
średniowieczu). Wtedy to niektórzy jej przeciwnicy przypisali swym
wrogom niemal nadludzkie zdolności oraz zamiary zawładnięcia światem.
W XIX wieku, ten „zbiór obaw, który powstał jako snute w środku nocy
przemyślenia malkotentów” jak mówi Pipes, nabrał kształt zespołu
koncepcji politycznych określanych przezeń mianem konspiracjonizmu.
W obrębie tych „teorii” Żydzi zajmowali miejsce na tyle poczesne, iż
badacz dzieli wszelkie spiski na dwie grupy: dotyczące tajnych
stowarzyszeń (takich jak iluminaci, masoni, jezuici) oraz Żydów właśnie.
Do klasycznych tez teorii spiskowych należy obwinianie Żydów o
istnienie zarówno kapitalizmu jak i komunizmu, wybuch wojny
światowej, a w zasadzie obu, oskarżanie ich o finansowanie Hitlera,
kontrolowanie Federalnego Banku Rezerw oraz Hollywood oraz
doprowadzenie do powstania długu Państwowego w Stanach (to
przypadki Amerykańskie, w istocie zaś: uniwersalne). Nie mówiąc o
zdominowaniu życia politycznego oraz kontroli nad środkami przekazu.
Uwaga na marginesie: na kolejną - z licznych obecnych w tej pracy - ironię
zakrawa fakt, iż jako grupę najbardziej podatną na sugestywne argumenty
wymienia Pipes, obok skrajnej prawicy, czarnoskórą społeczność
Ameryki. Ironia wynika z tego, iż wśród analizowanych napisów
konspiracyjne spekulacje sąsiadują wszak z życzeniem supremacji białej
rasy. Jeden z popularnych i radykalnych czarnoskórych antysemitów
cytowanych przez Pipesa, Louis Farrakhan rozgłasza, iż Żydzi – między
innymi, obok zarzutów klasycznych – posiadali trzy czwarte wszystkich
138
Daniel Pipes, Potęga spisku. Wpływ paranoicznego myślenia na dzieje ludzkości, przeł. Sławomir
Kędzierski, Warszawa 1998.
58
istniejących niewolników, finansowali istnienie systemu niewolniczego,
dziś wstrzykują wirusa AIDS czarnoskórym noworodkom. Istnienie
dziury ozonowej to również ich sprawka. Jak widać teorie spiskowe mają
to do siebie, iż zapewniają ramy dla funkcjonowania każdej, nawet
najbardziej absurdalnej i niedorzecznej bzdury.
Odróżniając teorię spiskową od rzeczywistego, faktycznego spisku (czy
to mającego na celu zabójstwo Juliusza Cezara czy zmowę w celu
ustalenia cen na jakiś produkt, bądź przemytu narkotyków),
charakteryzuje Pipes tę pierwszą jako obawę przed spiskiem, którego nie
ma, odnoszącą się nie do czynu, a do postrzegania. Ponadto dzieli on
teorie spiskowe na dwa rodzaje: marginalne oraz ogólnoświatowe, do tych
drugich zaliczając przekonanie, że Żydzi oraz masoni dążą do przejęcia
władzy nad światem. Marginalne teorie spiskowe istnieją od
najwcześniejszych form życia społecznego, ogólnoświatowe zaś wyłoniły
się w Oświeceniu. Zawierają trzy podstawowe elementy: potężną, złą,
zakonspirowaną grupę dążącą do panowania nad światem;
nieświadomych wykonawców i agentów poddających cały świat
wpływom tej grupy oraz dzielną, osaczoną zbiorowość uświadomionych,
usiłujących zapobiec katastrofie. Pipes zauważa, iż antysemityzm
wyjątkowo dobrze pasuje do schematu konspiracjonizmu, do stylu
paranoidalnego, czy też do mentalności niewidzialnej ręki. Jest
pryzmatem, przez który wierzący w spisek postrzega rzeczywistość jako
opanowaną przez dążących do zdobycia władzy. Antysemityzm, dla
niektórych stamowić może rodzaj wiary czy formę objawienia, która
gwarantuje odpowiedzi na wszelkie dręczące, dokuczliwe pytania. Pipes
podkreśla, iż chociaż formułowanie zarzutów artykułujących wymierzoną
w Żydów niechęć sięga czasów antycznych, to utworzenie terminu
„antysemityzm” (w roku 1879 założono w Berlinie Ligę Antysemicką)
niosącego jego XIX wieczne rozumienie, jako politycznej ideologii,
umożliwiło przekształcenie sposobu postrzegania Żydów. Przeobrazili się
z heretyków w potężną, złowrogą siłę. Spiskowy antysemityzm postrzega
Pipes jako najbardziej jadowitą formę nienawiści do Żydów,
przekształcająca ich we wrogów pierwszoplanowych.
Ponadto, teorie spiskowe mają to do siebie, że trudno polemizować z nimi,
posługując się argumentami logicznego myślenia, ponieważ większość
prezentowanych w ich ramach wydarzeń z logicznego punktu widzenia
jest w zasadzie możliwa. Narzędzia umożliwiające identyfikację teorii
spiskowej to zdrowy rozsądek, znajomość historii oraz zdolność
rozpoznawania typowych schematów konspiracjonizmu139. Do
najbardziej symptomatycznych cech tego schematu należą: pogmatwanie
(wyszukiwanie egzotycznych, mało spójnych wariantów, zamiłowanie do
rzeczy nieprawdopodobnych), niechęć do ujawniania źródeł informacji,
139
Ibidem, s. 60.
59
poleganie na falsyfikatach (najsławetniejszy to Protokoły mędrców
Syjonu), niespójności, piętrzenie teorii spiskowych (wyjaśnianie luk w już
istniejących poprzez wymyślanie kolejnych), odrzucanie negatywnych,
niewygodnych dowodów jako oznak spisku, bezkrytyczne przyjmowanie
wszelakich argumentów wskazujących na spisek (w tym: przechodzenie
do porządku dziennego nad sprzecznościami), ignorowanie upływu czasu
(mijają wieki i nic się nie zmienia) oraz nonszalanckie podejście do
faktów.
Teorie spiskowe obejmują kilka zasadniczych, multiplikowanych założeń.
Cel nienawistnej grupy stanowi władza oraz towarzyszące jej bogactwo i
erotyczne zaspokojenie (wszelkie czynności stanowią jedynie środki do
tego celu, na przykład filantropia jest w istocie zakamuflowaną formą
chciwości); rzeczywistą kontrolę sprawuje ten, kto korzysta, czyli: ten, kto
odniósł z danego wydarzenia profity, musi być jego sprawcą (na przykład:
Rewolucja Francuska uwłaszczyła Żydów, zatem oni musieli ją wywołać);
spiski są siłą napędową historii (czy to nieurodzaj, czy I wojna światowa
– stoi za nimi niewidzialna ręka, natomiast historyczne figury, przywódcy
to jedynie pionki sterowane przez niewidoczne siły); nic nie jest
przypadkowe ani bezsensowne, nie ma czegoś takiego jak niepomyślne
zbiegi okoliczności; pozory mylą (najlepszym dowodem jest brak
dowodu, skuteczny spisek maskuje siebie i swoje cele, udaje, że jest
czymś odwrotnym w stosunku do tego, czym jest naprawdę – na przykład:
fałszywe ofiary w rzeczywistości powodują cierpienia); rzekomi
wrogowie są w istocie przyjaciółmi (na przykład Marks był agentem
kapitalizmu) i na odwrót; brak dyscypliny oznacza dyscyplinę (przykład:
Żydzi przez stulecia nie posiadali scentralizowanej władzy, ale i tak
mędrcy Syjonu sprawowali nad nimi kontrolę by zawładnąć światem) - i
na odwrót.
Jak zostało powiedziane, teorie spiskowe od stuleci legitymizowały
przemoc i opresje wymierzone w Żydów. Na przykład w 1306 roku
francuski król Filip IV wypędził ich z kraju, zaś rok później zlikwidował
zakon templariuszy, obie grupy oskarżając o wszelakie bezeceństwa.
Rzeczywistymi motywami były lęk oraz chęć przejęcia pozostawionych
majątków, które w istocie uległy konfiskacie.140 Za historyczny moment,
w którym zaistniały irracjonalne lęki dotyczące grupy skrycie
zabiegającej o przejęcie władzy przyjmuje Pipes czasy krucjat, mających
początek w roku 1096. W społecznej świadomości Żydzi funkcjonowali
ówcześnie jako mordercy Jezusa oraz wyznawcy i sprzymierzeńcy
szatana (są zresztą tacy, którzy myśl tę podzielają do dziś). Wedle Pipesa
krucjaty zainspirowały doktrynę głoszącą, iż Żydzi są mniej odległymi, a
zarazem gorszymi niewiernymi niż muzułmanie i jako tacy powinni
stanowić pierwszy cel świętej wojny141. Równolegle zaczęła funkcjonować
140
141
Ibidem, s. 77.
Ibidem, s. 78.
60
teoria, iż w ramach zemsty, swoistej kontrkrucjaty, dążą oni sami, lub
wespół z muzułmanami, do przejęcia władzy nad światem oraz
wytrzebienia chrześcijaństwa. Stąd chociażby zarzut trucia studni, czy
impregnowane na upływ czasu oszczerstwa takie jak profanowanie hostii
czy rytualne mordy na chrześcijańskich dzieciach. Oraz wyzysk
ekonomiczny. Takie oskarżenia dostarczały pretekstu do prześladowań,
legitymizowały je. Analogiczną metodę uśmierzania ewentualnych
wyrzutów sumienia stosował Hitler, prezentując i uzasadniając swoje
działania jako zapobiegawcze.
Do usystematyzowania wysuwanych pod adresem Żydów oskarżeń
przyczynił się Augustin de Barruel (który wedle Pipesa był dla teorii
spiskowych tym, kim Adam Smith dla ekonomii) w roku 1806. Jako
pierwszy połączył ich z tajnymi stowarzyszeniami, wyłuszczając
koncepcję istnienia wszędobylskiej organizacji kontrolowanej przez
Żydów, potężniejszych jeszcze od masonów, odpowiedzialnej między
innymi za Rewolucję Francuską. Tym samym umieścił ich w centrum
europejskiej spiskowej obsesji – w czym Leon Poliakow widzi jedno z
podstawowych źródeł „Protokołów mędrców Syjonu”142. Broszura ta,
datowana na początek wieku XX a powielana globalnie i święcąca triumfy
do dziś, spreparowana na zamówienie carskiej ochrany, stanowi rzekomy
zapis pierwszego Kongresu Syjonistycznego w Bazylei z sierpnia 1897
roku, ujawniający żydowski plan przejęcia światowej władzy. Janusz
Tazbir zauważa, iż w protokołach kłębią się sprzeczności i powtórzenia.143
Pipes podkreśla z kolei, iż o gigantycznym sukcesie książki zadecydowała
jej mgławicowość (niewiele w niej konkretów takich jak nazwiska czy
daty). Podobnie zresztą jak obecne w niej rozbieżności, umożliwiające
trafienie do szerokich grup odbiorców o zróżnicowanych zapatrywaniach
(na drodze do realizacji swych celów Żydzi posługują się zarówno
kapitalizmem, jak komunizmem, filosemityzmem i antysemityzmem,
demokracją oraz tyranią). Tak Protokoły, jak i inne teksty stanowiące
przejaw spiskowego antysemityzmu poruszają się po utartych koleinach
żłobionych przez następujące klisze: Żydzi zawsze spiskują; są wszędzie
(albo inaczej: są nimi wszyscy, których w danych okolicznościach uznaje
się za oponentów); kryją ich kulisy każdej instytucji; podporządkowani są
centralnej władzy, „mędrcom”; są na najlepszej drodze do odniesienia
sukcesu (jedyną skuteczną zaporę przeciwko ich hegemonii, ostatni
bastion stanowi przeważnie własny kraj uciśnionych i świadomych).
Ponadto są finansowymi krwiopijcami, wyzyskiwaczami, czego
naczelnym symbolem chociażby rodzina Rotschildów (u Pipesa ten
pogląd funkcjonuje jako wariant lewicowy, w przeciwieństwie do
wcześniej wymienionych).
142
143
(Poliakov, t.3, s. 283), [za:] Daniel Pipes, op. cit.
Janusz Tazbir, Protokoły Mędrców Syjonu. Autentyk czy falsyfikat, Warszawa 2004.
61
Wyróżnione w ramach tego fragmentu inskrypcje wpisują się w
nakreśloną powyżej logikę (a raczej jej brak) teorii spiskowej, wpasowują
w schemat konspiracjonizmu. Trudno dyskutować ze stwierdzeniem, że
„Żydzi chcą rządzić”, bo choć buńczuczne, to jego treść informacyjna jest
w zasadzie równa zeru (Którzy Żydzi? Rządzić kim? Gdzie? W jaki
sposób? Etc, etc.). Oskarżenie Żydów o sprawstwo w materii niskich
stawek emerytalnych oraz „ręt” (sic!) w przekonaniu autora/autorki
usprawiedliwia najprawdopodobniej następujące po tym stwierdzeniu
wykrzyknienie: „won!”. Żyd „konfident” i „morderca Polaków” współgra
z obrazem Żyda odwiecznego spiskowca i zdrajcy. Podobnie jak
wysublimowane koncepcyjne „Szyderstwo” - „Żyderstwo” zawierające w
sobie symbole kapitalistycznego dolara – a wspólnym mianownikiem
„Żyda” i „dolara” jest rzecz jasna wyzysk. Powyższe hasła zdają się
funkcjonować na zasadzie podobnej do tej, o której wspomina Pipes w
kontekście atmosfery panującej w przededniu drugiej wojny światowej,
kiedy to oddziaływanie książek takich jak wzmiankowane Protokoły i jej
podobnych uczyniło z antysemityzmu element politycznego krajobrazu i
tym samym stworzyło warunki do akceptacji antyżydowskich oskarżeń.
Hasła „żydowskie niebezpieczeństwo”, „żydowskie finanse” czy
„żydowska prasa” stały się tak znajome i tak oczywiste, że antysemici
przekonali się w końcu, iż muszą jedynie wygłaszać
swoje tezy i powtarzać je, a nie udowadniać. Antysemityzm stał się
utwierdzonym, choć podejrzanym zespołem myśli, dostępnych niemal dla
każdego144.
Zjawiskiem stale powracającym w powyższych rozważaniach jest
stereotyp, stanowiący nieodłączny komponent teorii spiskowych. W
tekście opublikowanym w antologii poświęconej stereotypom oraz
uprzedzeniom Ida Kurcz przywołuje różne definicje tego terminu. Między
innymi potoczną, a mianowicie: odnosi się on do obrazu upraszczającego
rzeczywistość, sztywnego, nie poddającego się zmianom a nawet ową
rzeczywistość fałszującego.145 Kurcz pisze także za Sanderem L.
Gilmanem o definicji stereotypu, bazującej na jego funkcji motywacyjnej,
w kontekście stereotypów związanych z płcią, rasą czy chorobą
psychiczną, czyli stereotypu jako uniwersalnego sposobu radzenia sobie
z lękiem wywołanym niemożnością kontrolowania otaczającego świata.
Natomiast uprzedzenie definiowane jest przez tę Autorkę jako postawa
wobec określonej kategorii społecznej, na którą składają się: jej aspekt
poznawczy, afektywny i behawioralny. Składnik afektywny jest tu
szczególnie silny, aspekt poznawczy przyjmuje zaś formę stereotypu
właśnie. Oba wyznaczają zaś składnik trzeci, behawioralny, czyli różne
144
145
Daniel Pipes, op. cit., s. 126.
Ida Kurcz, Zmiana stereotypów: jej mechanizmy i granice [w:] Stereotypy i uprzedzenia.
Uwarunkowania psychologiczne i kulturowe, red. Mirosław Kofta, Aleksandra Jasińska-Kania,
Warszawa 2001, s. 3 oraz 3-22.
62
formy zachowania wobec przedmiotu (a może należałoby powiedzieć:
podmiotu) uprzedzenia. Jeśli stereotyp stanie się składnikiem
uprzedzenia, to wtedy jego związek z określonym typem ustosunkowania
staje się nierozerwalny.146 Kurcz przytacza autorów mówiących o tym, iż
stereotypy pełnią funkcję hipotez, teorii pomagających nam w
interpretowaniu świata społecznego, przy czym zawsze szukamy faktów
potwierdzających naszą hipotezę, unikamy zaś tych, które osłabiają jej
wiarygodność (czy też, jak pisze Kurcz: dyskonfirmują). Innymi słowy
stereotypy działają na zasadzie samospełniających się proroctw. Jeśli
zatem chodzi o funkcję, to za pomocą stereotypów zapewniamy sobie
szybką i automatyczną reakcję polegającą na klasyfikacji, włączaniu do
określonej, znanej nam, wcześniej wyodrębnionej kategorii społecznej.
Ponadto: Stereotypy pozwalają na szybką orientację i ograniczenie
procesu przetwarzania do kilku cech charakterystycznych, innymi słowy
do radzenia sobie z nadmiarem informacji. Z drugiej strony przy braku
pełnego zbioru informacji stereotyp podpowiada nam te, które w danej
chwili nie są dostępne. Stereotypy są więc warunkiem koniecznym naszego
działania w świecie społecznym. Kurcz pisze też o sile skłonności do
konformizmu i aprobaty społecznej uzyskiwanej od członków własnej
grupy, które mogą zapobiegać wyrażaniu uprzedzeń, zwłaszcza w
społecznościach o rozwiniętej polityce antydyskryminacyjnej. Stąd
zatajanie rzeczywistych poglądów na przykład w sytuacji udziału w
sondażach. Tymczasem mury, gwarantując anonimowość, zapewniają
szerokie pole dla szczerego, nieskrępowanego potencjalną dezaprobatą
społeczną (a może wręcz przy udziale antycypowanej aprobaty?) ich
wyrażania.
Mirosław Kofta zajmuje się natomiast teorią stereotypu spiskowego jako
takiego.147 Definiuje go jako utrwalone przeświadczenie, że określona
grupa dąży do zapanowania nad naszą grupą działając w podstępny
(niejawny) sposób. Prezentuje model teorii spiskowej, wykorzystujący
wyniki analiz myślenia spiskowego. Otóż na treść stereotypu składają się
cztery sądy: pomawianie grupy o żądzę władzy oraz dążenie do
dominacji; podkreślanie tajności jej nader skoordynowanych działań;
doszukiwanie się daleko posuniętego egoizmu oraz solidarności
grupowej; traktowanie osób przynależnych do grupy jako oddanych
wykonawców jej woli i interesu. Prawdopodobny czynnik sprzyjający
jego powstawaniu oraz utrwalaniu to zapisany w pamięci zbiorowej
długotrwały konflikt międzygrupowy, o terytorium, suwerenność, władzę
lub zasoby ekonomiczne, przy czym grupa „obca” okazuje się silna (jako
146
Kurcz, op. cit., s. 7.
147
Mirosław Kofta, Stereotyp spiskowy jako centralny składnik antysemityzmu, [w:] Stereotypy i
uprzedzenia. Uwarunkowania psychologiczne i kulturowe, red. Mirosław Kofta, Aleksandra
Jasieńska Kania, Warszawa 2001, s. 274-298.
63
przykład pada wielowiekowy konflikt ekonomiczny). Rdzeniem
stereotypu spiskowego jest przeobrażenie grupy „obcej” w „pojedynczy
byt intencjonalny”, upersonalizowane zło lub jego źródło (na przykład
metafora diabła). Odwołując się do Poliakova Kofta mówi o schemacie
„przyczynowości diabolicznej”. Obcą grupę charakteryzuje skłonność do
„produkowania zła”. Grupa, szykując swe perfidne plany, działa w sposób
imponująco zintegrowany, niczym pojedyncza osoba. Nieprzyjacielska
aktywność grupy jest zwykle „zdalnie sterowana” z dalekiego centrum
dowodzenia, na przykład piekła, siedziby rządu światowego, etc.
Działanie jako takie jest tajne, niewidzialne. Namacalne są dopiero
pejoratywne skutki tych działań.
Wróćmy do modelu stereotypu spiskowego i jego kolejnego elementu.
Otóż stereotypy te uaktywniają się w odpowiedzi na tzw. sygnały
aktywizujące, należące zwykle do domeny politycznej, na przykład
zbliżające się wybory i groźba przejęcia władzy nad „nami” przez
przedstawicieli grupy obcej. Ponadto stereotyp spiskowy dotyczy grupy
jako całości, nie zaś typowych cech poszczególnych osób do niej
przynależnych. Jego użycie nastąpi zapewne w sytuacji zetknięcia z
symbolem całej grupy, nie zaś napotkania jej pojedynczego członka. Jeżeli
zaś chodzi o funkcje tych stereotypów w poznaniu społecznym oraz
pobudzaniu motywacji do działania, to mogą one: dostarczać wygodnego
wytłumaczenia negatywnych zjawisk społecznych (takich jak bezrobocie
czy klęska polityczna bratniego ugrupowania); ułatwiać odtwarzanie
przebiegu minionych zdarzeń (spiskowa interpretacja historii) oraz
wytwarzanie przebiegu zdarzeń przyszłych; wyczulać na domniemane
niebezpieczeństwa rodzimej grupy; mobilizować do gromadnej
samoobrony; gwarantować moralne podłoże dla dyskryminowania i
dehumanizowania osób przynależnych do grupy obcej.
Choć, jak zauważa Kurcz, obecność stereotypów jest nieodzowna do
funkcjonowania w rzeczywistości społecznej, to warto starać się o
redukowanie tych negatywnych (nie da się ich wykluczyć całkowicie,
możliwa jest jedynie ich zmiana). Autorka wspomina o hipotezie
kontaktu, postulującej pozytywne interakcje osób pochodzących z
różnych grup społecznych. Celem jest lepsze poznanie i gromadzenie
informacji falsyfikujących stereotyp. Aby metoda była owocna, konieczne
jest zaangażowanie instytucji, organizacji bądź struktur społecznych
lansujących takie kontakty. Najbardziej efektywne to te, które wymagają
współdziałania oraz współzależności w osiąganiu jednakiego celu148. Inna
interesująca propozycja to koncepcja dekategoryzacji (Brewera i Millera).
Tu jako mechanizmu zmiany stereotypu grupy obcej używa się
zindywidualizowanych form kontaktu między osobami pochodzącymi z
obu grup. Celem jest zatarcie wyraźnych granic pomiędzy kategoriami
148
Kurcz, op. cit., s. 14-15.
64
„swoich” i „obcych” („oni są w gruncie rzeczy tacy sami, jak my”). Przy
czym autorka przypomina, iż istotną rolę w powstawaniu stereotypów
odgrywa frustracja – obca grupa często pełni funkcję kozła ofiarnego
służącego jej rozładowywaniu. Zatem okoliczności zaaranżowane dla
zmiany stereotypu powinny charakteryzować się brakiem napięcia
powodowanego lękiem czy frustracją właśnie.
Przejdźmy teraz do przewijającego się w analizowanych napisach
postulatu wypędzenia Żydów, wyrażanego poprzez użycie okrzyku „won”
- czy to z Polski czy w ogóle, bez precyzowania skąd. Los wygnańców
przypisany był Żydom przez stulecia. Jeśli jednak o polski kontekst
chodzi, najsilniej chyba zapisał się w społecznej pamięci przypadek roku
'68, funkcjonujący jako emblematyczny przykład żydowskiej banicji.
Wtedy to napisy pokrewne niektórym z tu zebranych, tak jak dziś na
murach, rzucały się w oczy na zakładowych wiecach (choć bardziej
zawoalowane – jak „Syjoniści do Syjamu”, ledwie dwie dekady po
Zagładzie nie epatowano antysemityzmem wprost, pisze o tym chociażby
Michał Głowiński w Marcowym gadaniu). W formie audialnej zaś
postulaty te rozbrzmiewały z politycznych mównic (inny uderzający
przykład to ociekająca jadem publicystyka międzywojnia z jej
wezwaniem do wyniesienia się Żydów na Madagaskar).
Napisany ówcześnie przez Natana Tenenbauma prześmiewczy wiersz
marcowy syntetycznie dowodzi, iż duch spisku i paranoi unosił się i nad
tamtymi czasami antysemickiej nagonki. Przytoczmy: Sławne to były
dzieła, sławne były czasy, / a jak było – opowiem, bo wszystko znam z
prasy. / Więc Wyszyński z Kuroniem za pieniądze Mao / Chcieli Żydom
zaprzedać naszą Polskę całą. / Miał nasz naród iść w jarzmo żydowskiego
króla / Którym byłby Zawieyski, bratanek Kargula. / Chcieli, żeby Izrael
sięgał do Szczecina, / a chłopów z Lubelszczyzny przesiedlić na Synaj. /
Każdy Żyd miał otrzymać zaraz tytuł lorda, Zaś Niemen mógłby śpiewać
tylko jako Jordan. / Poza tym, każdy student, zwłaszcza nieochrzczony, /
Miał dostać mercedesa oraz cztery żony. (…) Bauman z Brusem i Baczką,
ta podstępna szajka / Pastwiła się nad Polską jak czerezwyczajka. Kazali
nam zapomnieć, żeśmy są przedmurze / Kazali nam zapomnieć o Janku
Kiepurze. (…) / A znowu Kołakowski, jak jeszcze był młody / To Stalina
całował w rumiane jagody. / Stalin zaś mu na lody dawał i na kino / I
razem gryźli pestki i grali w domino. (...)149 Wiersz składnie współbrzmi
z przytoczonymi wcześniej hasłami o Żydach chcących rządzić czy
obniżających emerytalne świadczenia do stawek plasujących się poniżej
minimum gwarantującego przeżycie. Oskarżenia, choć groteskowe i
absurdalne, miały jednak całkowicie konkretne skutki.
Rozpętana kampania (tak zwana) „antysyjonistyczna” doprowadziła do
opuszczenia kraju przez tysiące zrozpaczonych osób. Tak pisze o niej
149
Krajobraz po szoku, red. Anna Mieszczanek, Warszawa 1989, s. 53.
65
Dariusz Stola: Nazwa „kampania antysyjonistyczna” jest myląca, i to
podwójnie, gdyż kampania, której poświęcona jest ta rozprawa, zaczęła
się jako antyizraelska, ale wkrótce zmieniła się w antyżydowską i ten
ewidentnie antyżydowski charakter pozostał jej wyróżnikiem. Słowa
syjonizm i syjonista powtarzane w Polsce w 1968 r. w setkach
propagandowych publikacji i na tysiącach zebrań, nie służyły do
adekwatnego nazwania pewnej odmiany nacjonalizmu, lecz były
substytutem słowa „Żyd” i „żydowski”. Po wtóre, syjonista znaczyło
„Żyd” nawet gdy osoba tak nazywana nie była Żydem. Paradoksalnie,
kampania antyżydowska, zwana antysyjonistyczną była skierowana także
przeciw Polakom.150
Stola zaznacza, iż cechą charakterystyczną tej kampanii nienawiści było
zogniskowanie mechanizmów wzniecania agresji przeciw grupie
historycznie stanowiącej ulubiony cel napaści ze strony ugrupowań
antykomunistycznych i przejęcie części ich antysemickiego dziedzictwa.
Nazywa antyżydowską nagonkę mutantem zrodzonym ze skrzyżowania
potworów na pozór przeciwstawnych, przy czym od antykomunistycznego
i przedwojennego antysemityzmu przejęła niektóre klisze i hasła – klucze
do narodowego dziedzictwa antyżydowskich uprzedzeń.151 Wśród
zarzutów niemal żywcem przepisanych z przedwojennej literatury
antysemickiej znalazły się różne odmiany argumentu o istotnej obcości
Żydów, przedstawianie ich rzekomego zachowania jako wyrazu spisku
oraz odwołania do indywidualnej zawiści wobec lepszego statusu Żydów.
Tak zatem Żydzi w obrazie propagandy są obcy, zewnętrzni, wobec „nas”
- Polaków, mają odmienne i sprzeczne z naszymi interesy. „Obcy” znaczy
też „wrodzy”: Żydzi atakują Polskę i Polaków. Czynią to z wrodzonej
nienawiści albo wedle makiawelicznego planu, w którym zjednoczyli się z
innymi wrogami (na przykład Niemcami). (…) W naszym modelowym
obrazie Żydzi mają cechy nie tylko inne, ale przeciwstawne do (dobrych)
cech Polaków. Jeśli nie kierują się nienawiścią do Polski i Polaków,
szowinizmem lub wrogimi interesami grupowymi, to przynajmniej nie
mniej szkodliwym, niepohamowanym indywidualnym egoizmem. W
działaniu najchętniej sięgają po nieuczciwe i perfidne metody, znani są ze
spisków, intryg, afer gospodarczych, hucpy i protekcji (nota bene obraz
Żyda-aferzysty i spekulanta wykorzystywał starą kliszę Żyda-lichwiarza i
nieuczciwego kupca). Protekcja i nepotyzm są wyrazem symbiozy ich
ciemnej grupowej solidarności oraz indywidualnego cynicznego egoizmu.
Last but not least, Żydzi marcowi należą do establishmentu – są bogaci,
wpływowi i bezkarni. Zajmują niezasłużenie miejsca należne Polakom, do
których odnoszą się z wyższością i lekceważeniem.152
Trudno oprzeć się wrażeniu, iż antysemici marcowi i osoby sporządzające
Dariusz Stola, Kampania antysyjonistyczna w Polsce 1967-68, Warszawa 2000, s. 7.
Ibidem, s. 148.
152
Ibidem, s. 153-154.
150
151
66
antysemickie napisy dziś korzystały z jednakiego repertuaru motywów
(vide: Żydzi „konfidenci”, „mordercy Polaków”). Stola podkreśla: na
ironię (MP: znów!) losu zakrawa fakt, iż posłużono się również
antykomunistycznym stereotypem żydokomuny. I on pojawia się dziś na
murach: czy to w haśle „Precz z panującą Żydokomuną”, czy skrócie
„CHWDSB” umieszczonym w bliskim sąsiedztwie wezwania do „bicia
Żyda” (przy czym zaznaczam, iż odczytanie dwóch ostatnich liter jako
odnoszących się do Służb Bezpieczeństwa, esbecji, opieram na własnych
domysłach, choć jak śmiem twierdzić wysoce prawdopodobnych).
Już po klęsce pierwszej wojny światowej niemiecka prawica twierdziła,
iż wszyscy członkowie komunistycznej elity władzy to Żydzi. Jak
podkreśla Pipes153, ów mit funkcjonował na tle coraz bardziej histerycznej
atmosfery panującej podczas ostatnich dni panowania Romanowów i
doprowadził do masakrowania Żydów przez antybolszewickich
„białych”. Mit żydokomuny trafił na podatny grunt i rozprzestrzeniał się
po świecie. Chociażby w Stanach Zjednoczonych zwolennicy faszyzmu
utrzymywali, iż komunizm to emanacja światowego żydostwa a
bolszewizm to judaizm. Hitler przedstawiał komunizm jako żydowski
spisek dążący do przejęcia władzy nad światem.
Dariusz Stola zauważa, iż korzenie stereotypu żydokomuny sięgały
znacznie starszego mitu o Żydach jako siewcach zarazy. Klisza
„żydostalinizmu”, zmieniając w starym schemacie jedynie przedmiot
zagrożony infekcją roznoszoną przez Żydów, wykorzystywała mity głęboko
zakorzenione w polskiej i europejskiej kulturze.154
Z kolei Tomasz Gross, polemizując z tym stereotypem155, podkreśla
represje, jakim, na równi z Polakami – o ile już w ogóle mamy posługiwać
się takim rozróżnieniem – podlegali Żydzi ze strony władzy sowieckiej,
także i ci początkowo entuzjastyczni wobec jej równościowych obietnic.
Wymienia: więzienie i zsyłki – jako kary za odmowę przyjmowania
sowieckich paszportów w ramach paszportyzacji na wiosnę 1940 roku
oraz za masowe zgłaszanie do sowiecko-niemieckich komisji
przesiedleńczych z prośbą o repatriację do Generalnej Guberni, likwidację
prywatnej działalności gospodarczej czy powodowanie rozpadu struktur
społeczeństwa obywatelskiego poprzez sekularyzację obiektów kultu,
likwidowanie kahałów czy interwencję w szkolnictwo – czyli
niwelowanie żydowskości. Nadużyciem jest więc mówienie o
szczególnym uprzywilejowaniu całej grupy jako takiej, poszczególni
Żydzi byli zarówno beneficjentami, jak i ofiarami systemu. Gross
stwierdza: Kto bardziej a kto mniej był poszkodowany, to już nie pytanie
Pipes, op. cit., s. 124-125.
Stola, op. cit., s. 157-158.
155
Tomasz Gross, „Ja za takie oswobodzenie im dziękuję i proszę ich żeby to był ostatni raz” [w:] tegoż:
Upiorna dekada. Trzy eseje o stereotypach na temat Żydów, Polaków, Niemców i komunistów 19391948, Kraków 2001, s. 61-92.
153
154
67
dla historyka. Ludzi zawsze bolą najbardziej własne dolegliwości. Ale
opowieści o uprzywilejowaniu Żydów przez reżym sowiecki powinniśmy
odłożyć do lamusa.156 I dalej: Z perspektywy czasu możemy odbrązawiać
własną historię i rozszyfrowywać stereotypy, ale pamiętajmy, że nie są to
tylko niewinne konstrukcje wyobraźni. Postępowanie ludzi jest funkcją ich
myślenia i fałszywe wyobrażenia prowadzą do czynów, które mają nie
mniej rzeczywiste konsekwencje niż działanie osób myślących
racjonalnie.157
Do takich rzeczywistych konsekwencji należało nakłonienie do wyjazdu
z kraju tysięcy osób, z których wiele uważało się za Polaków, definiowało
poprzez polskość. Za znamienny przykład niech posłuży świadectwo
Zygmunta Baumana obrazowo kreślącego realia i dramat tworzonego
przez ludzi systemu, w którym zasilana nienawiścią machineria wgryzała
się w najdrobniejsze fibry tkanki codzienności. Pozwolę sobie przytoczyć
cytat dłuższy, ale tak gęsty na poziomie emocji, tak ekspresywnie kreślący
atmosferę tamtych dni, że mógłby zastąpić kilka innych. W rozmowie z
Anną Mieszczanek Bauman odpowiada na pytanie o to, dlaczego
wyjechał z Polski.
Trudno to sobie wyobrazić, trzeba było przy tym być. Kiedy otwierało się
rano gazetę, kiedy naciskało guzik radia... Tak się złożyło, że z grupy
akademików uniwersyteckich, z niewiadomych przyczyn, Brusa i mnie
wybrano jako obiekty największych oszczerstw. Nami po prostu wycierano
sobie gębę, pomawiano o rzeczy niegodne, moralnie uwłaczające:
nieuczciwość, dwulicowość, nieszczerość. Tego było takie mnóstwo,
wymysły były tak horrendalne, że ja się w tym dusiłem. Dzieci przychodziły
zapłakane ze szkoły, bo koledzy wytykali im skwapliwie to, co usłyszeli,
pojawiły się koszmarne napisy w windzie... Wszystko to razem
powodowało atmosferę nie do zniesienia. Odpowiadać na zarzuty, bronić
się – nie mogłem, nie pozwalano mi. Musiałem – nie myśląc o
konsekwencjach – postawić jakąś barierę między tym wszystkim a sobą.
Jedynym sposobem była ucieczka. Ja uciekłem pod wpływem tej
propagandowej nagonki i moralnego obrzydzenia, mdłości, które
odczuwałem. (...).158 Na pytanie: czy zaskoczyło go posługiwanie się
argumentacją antysemicką, odpowiada iż jako osobę owszem, zaś jako
socjologa – mniej, ponieważ jeśli chodzi o skanalizowanie społecznego
oburzenia był to wybór sprytny i skuteczny. Indagowany o to, czy kwestia
żydowskich korzeni była dlań wcześniej istotna, odpowiada: przedtem
było to naturalne. Byłem Żydem, urodziłem się taki, nigdy się od tego nie
odcinałem, nie próbowałem – na przykład – zmienić nazwiska i twierdzić,
że nazywam się Roch Kowalski. To co się stało w 1968 roku, to
sklasyfikowanie Żydów polskich przez Gomułkę, podjęte później w całym
Ibidem, s. 91.
Ibidem, s. 92.
158
Zygmunt Bauman, Home coming, [w:] Krajobraz po szoku, op. cit., s. 162.
156
157
68
kraju. Było tam miejsce dla tych, co zapierali się jakichkolwiek związków
z żydostwem, było miejsce dla Żydów bardzo tradycyjnych, definiujących
się tylko jako Żydzi. Nie było tam miejsca dla mnie, to znaczy dla Polaka
i Żyda, polskiego Żyda, człowieka, dla którego godzenie tych dwóch rzeczy
było dotąd bezproblemowe. Nigdy wcześniej nie widziałem w tym sprawy
jakiegoś wyboru: że trzeba coś odrzucić i coś przyjąć, że jest jakiś konflikt
między tymi dwoma aspektami mojej tożsamości. W Marcowym Gadaniu
pisze o tej kwestii Michał Głowiński: pod adresem publikowanych w
„Życiu Literackim” przez Wacława Szafrańskiego, entuzjastycznie
przyjmowanych, zaciekle antysemickich artykułów wysunięto tylko jeden
zarzut. Mianowicie Szafrański posłużył się sformułowaniem „Żydzi
polscy”. W przeglądzie prasy opublikowanym w „Prawie i życiu” uznano
formułę tę za błędną: mówić należy o „Żydach z Polski”.159
W dalszej części wspomnień przywołuje Bauman narzucone piętno,
opresyjne wtłaczanie w tożsamość żydowską definiowaną jako przewina.
(...) ponieważ to, co robiłem ze szczerym przekonaniem, że robię dla dobra
Polski, uznano za element światowego spisku syjonistycznego, w którym
szło o to, by oddać Kraków Izraelowi, wydawało mi się, że stałem się takim
którem Midasem na opak. I że jeżeli dotknięcie króla Midasa zamieniało
wszystko w złoto, moje – zamienia wszystko w gówno. Przepraszam za
nieprzyjemne słowo, ale ja tak to czułem. Ta odgórna definicja
umożliwiała interpretowanie sensu wszystkiego co robię w sposób, który
zapobiegał skuteczności tego. Czułem, że mogę tylko przeszkadzać, a nie
pomagać kolegom. I że może lepiej będzie dla nich, jeżeli wyjadę, jeżeli
nie będą musieli obok wszystkich pozostałych ciężarów nosić jeszcze i
mojego na plecach. Słusznie czy niesłusznie – prawdopodobnie będę ten
pogląd rewidował do końca życia – byłem przekonany, że ludzie, którzy
nie mają tego dodatkowego, przypisanego mi garbu, nic nie zyskują na
towarzystwie garbatego.160
Przytaczane słowa oddają dramat ludzi, którym siłą przytroczono garb
żydowskości pojmowanej – znów, na modłę ponadczasową – jako
piętnujące znamię, bagaż pełen fekaliów, wilczy bilet dyskredytujący
oponenta i nie pozwalający mu wejść w polemikę (czyż nie to samo
odbywa się dziś na murach?)
Dalej czytamy o dramacie inteligenta zmuszonego do pozostawienia za
sobą ponad czterech dekad życia, tym samym pozbawionego dorobku
intelektualnego. Przywodzi to na myśl przejmujące tragedie Żydów
pozostawiających za sobą pieczołowicie gromadzone księgozbiory
podczas przesiedleń do gett. Opowieść Baumana jako świadka jest tym
bardziej cenna, iż stanowi ogniwo w łańcuchu uprzedzeń oraz
prześladowań, także symbolicznych, charakteryzujących się ciągłością i
żywotnością. Zaledwie dwa lata temu wrocławski wykład profesora
159
160
Michał Głowiński, Marcowe gadanie. Komentarze do słów 1966-1971, Warszawa 1991.
Zygmunt Bauman, op. cit., s. 164.
69
Baumana został zakłócony manifestacją światopoglądową setki młodych,
określanych przez media mianem „członków i sympatyków Narodowego
Odrodzenia Polski” czy też „narodowców”, którzy zdezorganizowali
wydarzenie wznosząc okrzyki obfitujące między innymi w
najwulgarniejszą z możliwych wersji zawołania „won”.161 Apologeci
polskości (orzeł biały wespół z Polską na koszulce) swe transparenty i
garderobę udekorowali krótkim orędziem: „Precz z komuną”. Tymczasem
na poziomie symbolicznym zastosowali taktykę analogiczną do
aplikowanej przez manifestowanego adwersarza (czyli „komunę”). Po raz
kolejny historia zatoczyła koło, tak jak w przypadku - odnoszących się do
grupy realnie nieobecnej - napisów pobrzmiewających echem marca '68,
możliwym do wyodrębnienia spośród wielogłosu innych historycznych
ech.
Dwa pojedyncze przykłady znamiennych przedstawień
W niniejszym fragmencie zajmiemy się inskrypcjami, które w
analizowanym zbiorze pojawiają się tylko raz. Przyporządkowane do grup
opisywanych wcześniej, mogłyby (wraz ze specyficzną jednak ich treścią
i wydźwiękiem) ulec przytłoczeniu przez liczebną przewagę napisów
ilościowo bardziej reprezentatywnych w obrębie wcześniej
analizowanych i przedstawianych tu kategorii. Z kolei, pominięcie ich
byłoby niepowetowaną stratą, ponieważ otwierają one pola istotnych
znaczeń.
 Karykatura: mężczyzna z bujną brodą, w czapce, ze spiczastym
nosem i srogo zmarszczonymi brwiami – najprawdopodobniej Żyd,
pod napisem „Wanted” (obok: „JESTEŚ ŻYDEM FRAJERZE”,
„PIZGAJCIE MNIE”, „CHWDŻ”)
 „TALMUD NAUKA ŻMIJOWA”
Zacznijmy od rysunku, który w zamyśle autora/autorki stanowić miał
karykaturalny wizerunek – najpewniej - Żyda. Otóż szkicowa fizis ze
spiczastą brodą i takimż nosem przywodzi na myśl antysemickie
rysunkowe drwiny, za pośrednictwem których wyszydzano Żydów –
znów – na przestrzeni wieków. Przy czym, w przypadku karykatury
zawartej w analizowanym przez nas zbiorze można by się zastanawiać,
czy faktycznie mamy do czynienia ze zjadliwie wykonaną podobizną
Żyda właśnie – ponieważ na jego czole widnieje nie, jak to zwykle w
takich przypadkach bywa, gwiazda Dawida, a kropka. Można by…, gdyby
nie towarzyszące tej podobiźnie napisy: „Jesteś Żydem frajerze”,
„CHWŻD”, etc. – osoba sporządzająca ten szyderczy portret przezornie
nie pozostawiła odbiorcy miejsca na wątpliwości. Powróćmy do kwestii
161
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14160896,Narodowcy_na_wykladzie_Baumana
___Nie_bojmy_sie__ze.html (dostęp: 06.2015).
70
kontekstu otwieranego przez tę karykaturę. Tego typu podobizny Żydów,
chociażby jako sprzymierzeńców diabła, powstawały już w
średniowieczu. Jednak to chyba wiek XX przyniósł najdogłębniej
utrwalone, wypaczone wizualne przedstawienia tego rodzaju.
Tytułując go (artykuł i gazetę) „Szmatławcem wszechczasów” pisze
Andrzej Osęka o „Der Stürmerze”, nazistowskiej tubie propagandowej162.
Wydawana od lat dwudziestych do końca wojny gazeta, w procesie
norymberskim skazanego na śmierć za podżeganie do masowych
morderstw - Juliusza Streichera, za punkt (wątpliwej jakości) honoru
stawiała sobie upadlanie Żydów. Całości przyświecał stały element
kompozycyjny strony tytułowej: motto Die Juden sind unser Unglück! czyli: „Żydzi są naszym nieszczęściem” (w tonie w zasadzie podobny do
naściennych napisów przeanalizowanych w niniejszej pracy, chociażby
we fragmencie poświęconym teoriom spiskowym). Korzenie ulubionego
pisemka Hitlera tkwiły głęboko w średniowieczu, stąd nagminne
odwołania do przesądów, takich jak choćby ten dotyczący mordu
rytualnego. Główny oręż antyżydowskiej agitacji miał charakter
wizualny: „Der Stürmer” słynął z wyszukanych w swej nienawistnej
wymowie i specyfice karykatur. Osęka pisze, iż większą część pierwszej
strony każdorazowo zajmował rysunek będący największą atrakcją
tygodnika: różne wariacje na temat zagrażającego narodowi
niemieckiemu żydowskiego Zła. Żyd pojawiał się w najrozmaitszych
paskudnych wcieleniach: jako żmija, wampir, pająk lub nieokreślona
bestia o wielkich zębach, z pyskiem, z którego wystają resztki zjedzonych
ludzi. Potwory te miały zawsze taką samą minę: podły uśmieszek na
tłustych wargach ociekających śliną, pod haczykowatym nosem. Na czole,
żeby nie było żadnych wątpliwości, widniała gwiazda Dawida.
Do stałego zestawu zwierzęcych motywów, w które przepoczwarzano
Żyda należał włochaty pająk łapiący w sieć niemieckie dziewice, robak
obdarzony semickimi cechami czy żmija z gwiazdami Dawida
układającymi się w zygzak – rozgniatane butem aryjskiego młodzieńca. A
także bakterie, tasiemce, trutnie – i wszelkie inne stworzenia konotujące
pasożytnictwo, szkodliwość, zarazę i chorobę. Odczłowieczanie Żydów
było sztandarową praktyką szmatławca, przyświecającą zresztą przecież
całemu procesowi Zagłady. Jeśli Żydowi pozostawiano jego postać
człowieczą, był to zawsze człowiek, którego aparycja nie pozostawiała
wątpliwości co do stereotypowo pojmowanego pochodzenia rasowego.
Eksponowano haczykowate nosy, mięsiste wargi (znów: ich posiadacze
tylko czyhali na pohańbienie cnoty niezbrukanych aryjskich panien, co tak
naprawdę stanowiło rzutowanie erotycznych obsesji redaktora
naczelnego), kręcone włosy, bujne brody, szyderczo zmrużone,
162
http://wyborcza.pl/alehistoria/1,146902,18298822,Szmatlawiec_wszech_czasow.html
07.2015)
71
(dostęp:
lucyferyczne oczy, kombinatorskie (czyli fałszywe) uśmieszki.
Osęka podkreśla, iż Streicher, wraz ze swą upiorną gadzinówką, posiadają
wiernych fanów także i dziś, pod różnymi szerokościami geograficznymi,
również w Polsce. Cytując nienawistne hasła Osęka notuje refleksję, która
przyświeca i tej pracy: Portal internetowy Wierni Polsce Suwerennej
Niepodległej Patriotycznej cytuje - jako źródło prawdy - broszurę Juliusa
Streichera "Bolszewizm i synagoga" (1941). Wierni Polsce powtarzają za
jej autorem, że "żydostwo to banda podłych komunistycznych morderców",
a wywoływane przez nią na świecie nieszczęścia "skończą się wtedy, gdy
żydostwo będzie całkowicie wyniszczone". W Internecie wciąż czyta się,
także po polsku, pokrzykiwania na "rozwydrzonych syjonistów", "pejsatą
gawiedź", "żydomedia". Stale - w marzeniach - wysyła się u nas kogoś do
Izraela "z biletem w jedną stronę". Jakaś Maria wspomina swe
uszczęśliwienie, gdy po marcu 1968 r. jej żydowskie koleżanki szkolne
opuściły Polskę. Zakłada się, że od takiego gadania do Holocaustu jest
jeszcze daleko, jednak nikt nie wie, jak daleko i co się może zdarzyć po
drodze.
Za nieodrodną siostrę niemieckiego „Szturmowca” uznać można polską
antysemicką prasę Międzywojnia. Antysemickim rysunkom z polskiej
prasy lat 1919-1939 poświęcono trwającą od października roku 2013 do
marca 2014, zorganizowaną w Żydowskim Instytucie Historycznym
wystawę „Obcy i niemili”. Już sam jej tytuł oddaje charakter
prezentowanych karykatur. Jak głosi opis wystawy, celem owych
karykatur było stymulowanie niechęci wobec Żydów, kształtowanie
poglądów na tzw. „kwestię żydowską”163. Służyło temu m.in.
podkreślanie stereotypowych żydowskich cech rasowych, zarówno tych
fizycznych, jak mentalnych. Na symbolicznych przedstawieniach Żyd,
inicjator wszelkiego zła, dążył do przejęcia władzy nad Polakami. Dlatego
prezentowano również sposoby okiełznywania go: walkę ekonomiczną,
getto ławkowe, paragraf aryjski, wysiedlenia. W niektórych pracach
prezentowanych na tej wystawie wyrażano wręcz aprobatę dla metod
stosowanych w hitlerowskich Niemczech czy faszystowskich Włoszech.
Tak mówił o tym kurator wystawy, Dariusz Konstantynow: Obraz Żyda
zaprezentowany w ilustracjach prasowych jawi się jako kreatura
odpychająca swą fizycznością i mentalnością, tak inna, obca i
przerażająca, jak może być tylko demon, monstrum lub budzące
abominację zwierzę.164
W towarzyszącym wystawie katalogu rozwija Konstantynow kwestię
antysemickich sposobów obrazowania. Podkreśla, iż dla wszystkich
autorów i autorek karykatur cechą wyróżniającą i identyfikującą Żyda jest
jego wygląd zewnętrzny: strój oraz ciało. Przy czym ewentualna zmiana
ubioru to za mało, by ukryć „rasę”, ponieważ nie da się ukryć
163
164
http://www.jhi.pl/wystawy/22 (dostęp: 07.2015)
Ibidem.
72
demaskujących stygmatów „żydowskości”. I znów są to wydatny nos
(wedle Konstantynowa urastający wręcz do rangi symbolu żydowskiej
tożsamości), mięsiste wargi, odstające uszy, kręcone włosy, duże płaskie
stopy.
Z takimi cechami koresponduje opis, którego dostarczył Alinie Całej
jeden z ankietowanych na potrzeby książki dotyczącej wizerunku Żyda w
kulturze ludowej. Otóż na pytanie o wygląd „Żyda”, mieszkaniec Studzian
odpowiedział: „Żyd był jak Żyd, pociągły na twarzy, nos garbaty, długi”.
Jak zauważa Cała, część uzyskanych przez nią odpowiedzi, zawierała
określenia przejęte z rasistowskiego stereotypu.165 W siedmiu jej
wywiadach odbicie znalazł stereotyp zdecydowanie antysemicki – tu opis
nakreślony przez mieszkańca Przeworska przybierał formę karykatury:
Żydzi mieli krótkie szyje, nosy orle, krogulcze. Cała zauważa, iż te
„krogulcze nosy”, to termin przejęty wprost z literatury antysemickiej,
czyniącej zeń znaczący wyróżnik, zarówno ikonograficzny, jak słowny. W
podobnym tonie utrzymany jest wizerunek przedstawiony przez
mieszkankę Lubaczowa: Można było natychmiast poznać Żyda po
wyglądzie: wytrzeszczone oczy, grube powieki, pokrętne włosy bardzo
gęste […], drobnej budowy […]. Potrafił zapluskwić mieszkanie, które
wynajmowali.166
Ponadto Żydów rozpoznać można było rzekomo po niedoskonałości ich
odstających od normy ciał: nieproporcjonalnych, pokrytych brodawkami
i nadto bujnym owłosieniem. Wyróżniała ich również awersja do higieny
i specyficzny nieprzyjemny zapach (vide: „foetor judaicus”;
Konstantynów zauważa, iż tę cechę obrazują wskazujące na nią nazwiska,
np. „Sockenduft”). Dopełnienie wizerunków obrazujących cielesność
stanowią te odnoszące się do mentalności i charakteru, a zatem
prezentujące rzekome umiłowanie interesu i pieniędzy, tendencja do
zawierania układów z wrogiem, brak patriotyzmu i skłonność do dezercji
– czyli wszystkie te elementy, z jakimi spotkaliśmy się już, analizując
stereotypy spiskowe. Ażeby dobitniej unaocznić te cechy, rysownicy
posługiwali się zabiegiem animizacji, demonizacji – rysunki wzywają do
walki ze smokami, potworami, wyrywania chwastów, eliminowania
brudu. Konstantynow podsumowuje: Żyd z antysemickich rysunków to
istota niemieszcząca się w ludzkim porządku świata. To kreatura
odpychająca swą fizycznością i mentalnością. (…) odczłowieczony,
zdepersonalizowany, sprowadzony do anonimowego, typowego
przedstawiciela „rasy żydowskiej”.167
Kwestię rozbudzania antyżydowskiej niechęci przy użyciu metod
wizualnych można by rozpatrywać na bezmiarze stron, zasygnalizuję
Alina Cała, Wizerunek Żyda w polskiej kulturze ludowej, Warszawa 1992, s. 28.
Ibidem, s. 29.
167
Dariusz Konstantynow, Antysemickie rysunki z prasy polskiej 1919-39, [w:] „Obcy i niemili”.
Antysemickie rysunki z prasy polskiej 1919-1939, Warszawa 2013, s. 46.
165
166
73
zatem jedynie, iż analogiczną strategię stosowano również intensywnie
podczas nagonki roku '68 (Por. książka Agnieszki Skalskiej).
Podobny do przytaczanego wcześniej zabieg - odniesienia do zwierzęcia
tradycyjnie kojarzonego z przebiegłością, trucicielstwem, z ohydą – został
zastosowany przez autora/autorkę drugiego interesującego nas tu napisu,
czyli „Talmud nauka żmijowa” („żmijowaty” funkcjonuje jako synonim
dla słów takich jak cwany, manipulatorski, fałszywy, judaszowy [!],
podstępny, diaboliczny, etc). Ten napis wskazuje niejako na wyższy
stopień antysemickiego wtajemniczenia – znajomość określenia Talmud,
a zwłaszcza wiedza o tym, czym jest Talmud, nie należy raczej do kanonu
powszechnego wykształcenia (analogiczne spostrzeżenie czyni Joanna
Tokarska-Bakir we wstępie do albumu Wilczyka168: zwraca uwagę na
zadziwiającą znajomość archaicznego folkloru pośród – jak ich zwie,
nawiązując do uczestników staropolskich tumultów – pueri. Nie dla
każdego jest dziś oczywiste istnienie wyobrażeń o „żydowskim smrodzie”
czy Judensau. Tymczasem na zdjęciach Wilczyka kibice wyzywają się od
„śmierdzieli” oraz „świniopasów” - towarzyszący napisowi wizerunek
świni zdobi Gwiazda Dawida).
Napis ten można by na zasadzie analogii zestawić z rysunkiem
rozpatrywanym przez Agnieszkę Skalską w ramach jej analizy
mechanizmów wykluczenia. Autorka przywołuje karykaturę z roku 1967,
opublikowaną w satyrycznym czasopiśmie „Karuzela”. Karol Baraniecki
portretuje w niej Żyda jako hybrydę człowieka (od szyi w dół) i żmiji o
podstępnym spojrzeniu. Z kłów kapie na kartkę służący za atrament jad,
ostry język kaligrafuje „Gadki antypolskie” (to podpis obrazka, podobnie
jak: „Na zachodzie ukazują się wydawnictwa szkalujące Polskę i
Polaków”). Skalska uznaje to przedstawienie za kulminację kampanii
wizualnej skierowanej przeciw krytykom relacji polsko-żydowskich.
Radykalizm tego ujęcia, wynika wedle słów Skalskiej nie tyle z zabiegu
zoomorfizacji, a z wyboru metafory: jadowitość jako immanentna cecha
wroga, odbierać miała jego opiniom znaczenie. Przedstawianie wroga w
postaci zwierzęcej jest gestem wykluczającym, a wybór odpowiednika
wprowadza dodatkową gradację wartości169. Podobną taktykę – czy to w
sposób przemyślany, czy powielający absorbowane z otoczenia treści –
zastosowała osoba, która sporządziła napis oznaczając Talmud epitetem
„nauki żmijowej”. W tej dwusiecznej inwektywie dostaje się i
komentarzowi do Tory i Żydom jako jej autorom – nauka żmijowa bo i
szerząca szalbiercze treści i jadem pisana (co czyni Żydów żmijami). I
znów możemy cofnąć się o stulecia, by udobitnić wielosetletnią
konsekwencję w wysuwaniu tego typu zarzutów. Joshua Trachtenberg
zauważa, iż świat chrześcijański uparcie, choć przecząc logice,
168
169
Joanna Tokarska-Bakir, Pueri, w: Wojciech Wilczyk, op. cit., s. 7-9.
Agnieszka Skalska, op. cit., s. 193-194.
74
dopatrywał się w Żydzie głównego heretyka (herezja to przecież zejście z
uznanej drogi – którą wszak Żydzi nigdy nie kroczyli, podążając własną).
Konsekwentnie traktowano ich jako tych, którzy prawdę znają, ale
odrzucają ją złośliwie i uparcie. Czyniąc zadość tej tradycji, kaznodzieja
Berthold z Rebensburga głosił w swych XIII-wiecznych kazaniach, iż
Żydzi to heretycy a ich Talmud to księga pełna herezji „tak przeklętych,
że zbrodnią jest pozwalać im żyć”. W tym samym stuleciu poeta Helbing
określał księgę mianem „fałszywej i nieprzyjemnej”. Również w XIII
wieku zapoczątkowany został proceder palenia Talmudu na stosie:
chociażby w roku 1233 spalono publicznie około dwunastu tysięcy tomów
skonfiskowanych przez inkwizycję. W roku 1239 papież Grzegorz IX zainspirowany słowami dominikanina Nikolasa Donina, wychrzczonego
Żyda, który z gorliwością neofity określał pismo mianem „horrendalnie
antychrześcijańskiego” - wydał instrukcję dla królów oraz prałatów
Francji, Anglii, Kastylii i Aragonii, by konfiskowali księgi żydowskie i
dostarczali braciom do zbadania. Odbyła się pierwsza publiczna dysputa
między Żydami a chrześcijanami. Na nic się zdała wygłaszana przez
Żydów obrona, kolejne stosy zapłonęły w 1244 w Paryżu i Rzymie,
pochłaniając tysiące hebrajskich woluminów. Cztery lata później Talmud
został ponownie potępiony, a jego posiadanie zakazane. W ciągu tego oraz
kolejnego stulecia inkwizycja pociągała Żydów do odpowiedzialności za
łamanie zakazu, a do ofensywy przyłączyły się władze świeckie. Gdy w
roku 1315 król Francji Ludwik X pozwolił Żydom - wygnanym przez
Filipa Pięknego niemal dekadę wcześniej – na powrót do kraju, zakazał
im wwożenia ze sobą kopii Talmudu. Jak pisze Poliakov: Była to pierwsza
kampania w zajadłej wojnie z Talmudem, trwającej bez pardonu aż po
współczesność, budzącej gwałtowną (i na ignorancji opartą) nienawiść do
tego dzieła jako źródła żydowskiej ślepoty i uporu, księgi pełnej
bluźnierczych napaści na chrześcijan i chrześcijaństwo, klątw przeciw
chrześcijaństwu, plugawych sprośności i antychrześcijańskich podstępów,
zabobonów i magii.170
Poliakow przytacza idące z góry wyobrażenie o Talmudzie
przetransformowane w trubadurze pieśni: Konrad z Würzburga (1268)
nucił: „Biada podłym, głuchym na wszystko i złym Żydom / którzy nie
chcą za nic ustrzec się przed piekielnymi mękami. / Talmud ogłupił ich
sprawiając, że utracili swą cześć”. Zaś inny, anonimowy autor, w tym
samym okresie: „Upadli bardzo nisko / Gdyż Gamaliel nauczał ich /
Heretyckiego Talmudu / Którego fałszywe prawdy / Przesłoniły im
prawdziwą wiarę”. Poliakow podsumowuje: W taki właśnie sposób
docierając do szerokiego audytorium tworzy się wyjątkowo żywotny mit, z
którego obficie czerpać będą w XIX ale i w XX wieku antysemiccy
agitatorzy, mit, w którym Żydzi przedstawiani są jako ci, którzy zatruwają
170
Joshua Trachtenberg, Diabeł i Żydzi. Średniowieczna koncepcja Żyda a współczesny antysemityzm,
Gdynia 1997, s. 156.
75
nie tylko ciało, ale także i umysł.171 Również w wieku XXI – dodajmy.
Internetowy artykuł opisujący przywoływaną wystawę zawiera
także refleksję, która nie traci nic ze swej adekwatności w kontekście
inskrypcji tu analizowanych, przytoczmy go zatem: Język wyższości,
pogardy i nienawiści, której wyrazem są zgromadzone na wystawie „Obcy
i niemili” obiekty, dochodzi do głosu także dzisiaj, choć w innej formie.
Przejawy wrogich emocji są widoczne w skrajnych antagonizujących
ideologiach, które zdają się zyskiwać na sile. Tym bardziej konieczne jest
przypomnienie, że to, co z pozoru w karykaturalnych rysunkach było
jedynie żartem i przemocą symboliczną, wzmacniało niezwykle tragiczne
w skutkach uprzedzenia i stereotypy rasowe.172
W podobnym, korespondującym z niniejszą pracą tonie, utrzymana jest
wypowiedź Teresy Śmiechowskiej, opublikowana w towarzyszącym
wystawie katalogu: Z historycznej perspektywy wydawać by się mogło, że
już nigdy ani rysunki, ani wydarzenia antysemickie nie powinny mieć
miejsca. A jednak, jeśli nawet nie doświadczamy antysemityzmu
bezpośrednio – szczególnie popularne jest w Polsce „oskarżanie” o
żydowskie pochodzenie – to codziennie natykamy się na wrogie Żydom
wypowiedzi w Internecie i mediach. Czytamy w prasie o dewastacjach
cudem ocalonych cmentarzy żydowskich, napisach na murach,
antysemickich transparentach i hasłach wykrzykiwanych na stadionach
piłkarskich. Z księgarni i kiosków bynajmniej nie zniknęły nienawistne,
antysemickie wydawnictwa. Dlatego wystawa „Obcy i niemili” w
Żydowskim Instytucie Historycznym, pokazująca jedną z metod
podsycania niechęci i wzbudzania nienawiści wobec żydowskiej
mniejszości w okresie międzywojennym, wydaje się szczególnie ważna
teraz, gdy mowa nienawiści zyskuje na sile, a działania propagujące
„narodową czystość” i bycie „prawdziwym Polakiem” mają coraz
większy poklask w przestrzeni publicznej. Niestety, dzieje antysemityzmu
w Polsce są ciągle historią otwartą.173
Leon Poliakov, Historia antysemityzmu. Epoka wiary, przeł. Agnieszka Rasińska-Bóbr, Oskar
Hedemann, Kraków 2008, s. 220.
172
http://www.jhi.pl/wystawy/22 (dostęp: 07.2015)
171
173
Teresa Śmiechowska, Wydawałoby się, że to nigdy już nie może się powtórzyć [w:] Obcy i niemili.
Antysemickie rysunki z prasy polskiej 1919 – 1939, Warszawa 2013, s. 8-9.
76
Część III: Zakończenie
Podsumowanie
Przez opracowania dotyczące zagadnienia antysemityzmu w Polsce
przewija się spostrzeżenie, iż transformacja ustrojowa polskiego państwa
w społeczeństwo demokratyczne złagodziła wypowiadane publicznie
opinie na temat Żydów. Pewnych rzeczy, w czasach panowania tak zwanej
politycznej poprawności już po prostu nie wypada. Antyżydowskie sądy
przybierają
formy
bardziej
wysublimowane,
mydlą
oczy
dwuznacznościami (choć jest to stwierdzenie z gatunku tych ogólnych,
poszczególne przypadki wypowiedzi osób reprezentujących optykę taką
jak Janusz Korwin-Mikke czy Grzegorz Braun pokazują, iż formułowanie
stwierdzeń nawet jadowicie antysemickich nie dyskwalifikuje i nie
wyklucza z funkcjonowania w sferze publicznej). Tymczasem przestrzeń
murów i ścian ze względu na swą, podkreślaną już wcześniej,
gwarantującą dużą dozę anonimowości specyfikę unaocznia nam treści
antysemickie par excellence, które buzują pod gładką powierzchnią
rzeczonej poprawności. Podobnie zresztą jak Internet. Jednak
sporządzenie inskrypcji naściennej wymaga więcej nakładów energii niż
– ot – pozostawienie internetowego komentarza. Wiąże się także z
większym ryzykiem (chociaż może wcale nie? Tę wątpliwość nasuwa
społeczna obojętność) To wszystko zdaje się wskazywać na większą, w
tych przypadkach, dozę determinacji twórców antysemickich inskrypcji,
niż autorów antysemickich wpisów w Internecie.
Z punktu widzenia zwykłej ludzkiej przyzwoitości, konfrontowanej
ze zjawiskiem wykraczającym poza jej margines, może kołatać się
pytanie: jak to w ogóle możliwe, by antysemityzm w Polsce przetrwał
hekatombę drugiej wojny światowej? Wielu badaczy/badaczek starało się
uporać z tym dylematem przy użyciu różnych kluczy interpretacyjnych.
Przyjrzyjmy się czterem kategoriom, schematom interpretacyjnym i
poznawczym czy też pojęciom, przy użyciu których tłumaczono
długotrwałość antysemickich uprzedzeń. Będą to: wojenna demoralizacja
skutkująca nieprzepracowaną traumą, mit, konstruowana na negatywnym
odniesieniu tożsamość oraz mechanizm kozła ofiarnego. Każdy z tych
czynników, a tym bardziej wszystkie razem wzięte, potraktowane jako
konglomerat wzajemnych oddziaływań, zdają się korespondować z
rozpatrywanym w niniejszych rozważaniach zjawiskiem.
Wojenna demoralizacja skutkująca nieprzepracowaną traumą
Można utyskiwać na mglistość analiz opartych na kluczu
psychologicznym, czy psychoanalitycznym. Jednak w Długim cieniu
Zagłady, powołując się na słowa Jerzego Jedlickiego, Feliks Tych
77
stwierdza, iż historyk, a zwłaszcza historyk epoki pieców, powinien w
swych rozważaniach uwzględnić fenomen ludzkiej psychiki174. Z kolei
Maria Janion sformułowała tezę, iż najlepsze lekarstwo na polskie
„przeklęte problemy” stanowiłaby porządna psychoanaliza175. Warto
zatem przyjrzeć się zagadnieniu przez ten pryzmat. Za tą sugestią podąża
w swej próbie zinterpretowania zjawiska Michael Steinlauf176. Jego
rozważania opierają się na założeniu, iż zasadniczą polską reakcję na
Zagładę scharakteryzować można jako postawę biernego świadka.
Na marginesie dodajmy, iż spostrzeżenia Steinlaufa to jedna z wariacji na
temat - problematyzującej łatwy podział na ofiary i sprawców –
Hilbergowskiej triady, to jest kategoryzacji osób dramatu Zagłady (drugiej
wojny światowej) na sprawców, ofiary oraz świadków (perpetrators,
victims, bystanders)177. Niniejszy trójkąt stanowi dla badaczy Zagłady,
chociażby Steilaufa, punkt wyjścia do bardziej zniuansowanej analizy
przenikających się ról o migotliwych, dalekich od sztywności, granicach.
Konsekwencję tej sytuacji polskie społeczeństwo ponosi do dziś,
ponieważ obserwowanie mordów na taką skalę, tak długo i z tak bliska –
bezprecedensowe, traumatyczne doświadczenie – nie mogło nie
pozostawić śladu w psychice oraz w morale świadków. Steinlauf zauważa,
iż - rzecz jasna - reakcje Polaków, także narażonych na srogie
prześladowania, były dalece zróżnicowane. Jednak nie można
przemilczać takich faktów, jak choćby to, iż dla wielu tragedia Żydów
okazała się korzystna chociażby na płaszczyźnie ekonomicznej (por.
Klucze i kasa, Warszawa 2014). Feliks Tych pisze w tym kontekście o
„efekcie korumpującym”: korumpowaniu przez okupanta znacznej części
społeczeństwa polskiego, zarówno w sensie moralnym, jak i potocznym
znaczeniu tego słowa. Nazywa całkowite wywłaszczenie Żydów w
wyniku polityki okupanta największym przesunięciem własnościowym w
całej nowożytnej i najnowszej historii, poza rewolucją bolszewicką i jej
pochodnymi178. Steinlauf stwierdza, iż wielu Polaków przyjęło po wojnie
nową sytuację gospodarczą jako „fakt dokonany” i nie przyjmowało do
wiadomości perspektywy powrotu Żydów do ich miasteczek i domów i
dochodzenia przez nich swych majątkowych praw. Taki powrót byłby z
punktu widzenia wielu nie restytucją a inwazją. Tak pisała o tym
Tokarska-Bakir: Żydów miało już nie być, toteż z chwilą gdy powracali, w
ruch szły wszystkie stereotypy, od najbardziej niepojętych do empirycznie
174
Feliks Tych, Długi cień Zagłady. Szkice historyczne, Warszawa 1999, s. 13.
175
Za: Joanna Tokarska-Bakir, Rzeczy mgliste. Eseje i studia, Sejny 2004, s. 9.
176
Michael C. Steinlauf, Pamięć nieprzyswojona. Polska pamięć Zagłady, przeł. Agata Tomaszewska,
Warszawa 2001.
177
Raul Hilberg, Sprawcy, ofiary, świadkowie. Zagłada Żydów 1933-1945, przeł. Jerzy Giebułtowski,
Warszawa 2007.
178
Tych, op. cit., s. 48, 89.
78
ugruntowanych, tym trudniejszych do skorygowania179. Nowa Polska,
rozumiana na ekskluzywistyczną, monoetniczną i monoreligijną modłę,
miała być Polską wolną od „dezintegrującego” wpływu Żydów, co
stanowiłoby zresztą materializację myślenia życzeniowego, wyrażanego
w międzywojniu. W innym celnym spostrzeżeniu Steinlauf konstatuje, iż
w pozbawionej (niekoniecznie z własnej woli, a na skutek np. układu sił)
kolaboracji politycznej Polsce, typowy „krwiożerczy antysemita” mógł
jednocześnie mienić się patriotą, należeć do podziemia i walczyć z
okupantem. Polskie społeczeństwo, samo cierpiące, uległo demoralizacji
pod niemieckimi rządami, premiującymi donos, szantaż i rabunek.
Kazimierz Wyka określił ten proces „zarażeniem śmiercią”180, Maria
Janion „demoralizowaniem polskiej wyobraźni przez patrzenie na horror
okupacyjny”181, zaś Feliks Tych mówił o „pozostałościach
przedwojennego antysemityzmu spotęgowanych w latach wojny
świadkowaniem bezkarności zbrodni hitlerowskiej na narodzie
żydowskim” oraz „demoralizacji spowodowanej świadkowaniem
Holocaustowi”182. W analizowanych przez tego ostatniego badacza
świadectwach (około czterystu tekstów pamiętnikarskich, dzienników,
wspomnień poświęconych latom wojny i okupacji) często pojawiało się,
jak stwierdza, zaniepokojenie straszliwymi spustoszeniami moralnymi,
jakie wśród społeczeństwa polskiego wyrządza niemiecki mord
państwowy na narodzie żydowskim.183
Michał Borwicz, pisarz i publicysta z dyplomem socjologa, w
poprzedzonej wstępem Zofii Nałkowskiej publikacji Organizowanie
wściekłości odnotowywał: okupant zastosował takie środki i takie metody,
które odwróciły zdrowy sposób myślenia i odczuwania. Zdruzgotał
naturalne pojęcia i hamulce. Okaleczył nie tylko szczutych, ale również
szczujących. Uczynił to tak dogłębnie, że okaleczeni nie zauważyli
własnego kalectwa.184 (...) Linia reagowania ludności nieżydowskiej pod
okupacją w odniesieniu do Żydów pozostałaby zagadką, gdyby nie
uwzględnić czynników psychologicznych. (…) Stosunek do nich
przestawał być stosunkiem ludzi do ludzi, stawał się stosunkiem ludzi do
pojęcia. (…) Pod niemiecką okupacją taki obcy i nieznany, taki daleki i –
mimo wszystkie krwawe doświadczenia – bez mała abstrakcyjny, stał się
ogół Żydów.185
179
Joanna Tokarska-Bakir, Okrzyki pogromowe. Szkice z antropologii historycznej Polski lat 19391946, Warszawa 2012, s. 224.
180
Pisze o tym Jan Błoński w: Biedni Polacy patrzą na getto, Kraków 1994, s. 28.
181
Maria Janion, Do Europy – tak, ale razem z naszymi umarłymi, Warszawa 2000, s. 153.
182
Tych, op. cit., s. 89, 131.
183
Tych, op. cit., s . 33-34.
184
Michał M. Borwicz, Organizowanie wściekłości, słowo wstępne: Zofia Nałkowska, Warszawa 1947,
s. 8. (Wydawnictwo Ogólnopolskiej Ligi do Walki z Rasizmem)
185
Ibidem, s. 12-13.
79
Analogicznie komentuje to zjawisko Steinlauf. Panowało powszechne
przekonanie, iż Żydzi, jako „obcy”, znajdują się poza sferą polskich
zobowiązań. Ukrywał ich promil ogółu, zwykle byli to niepodatni na
presję otoczenia indywidualiści. Jak swego czasu stwierdził podczas
prowadzonych przez siebie zajęć Jacek Leociak: ratowanie Żydów nie
było normą, było włożeniem ręki w ogień. Co więcej, po wojnie ratujący
byli nieraz narażeni na szykany ze strony polskich sąsiadów.
W związku z powyższym Tych pisze o konieczności dokonania
rozrachunku moralnego z epoką pieców oświęcimskich. Rozrachunku
dokonanego na własną rękę, z „niczym nieograniczoną wolą dojścia do
prawdy”, niezależnie od tego, jak gorzka by ona nie była. Jego efektem
powinno być wyeksponowanie i docenienie bohaterów, zamiast
sumarycznego przypisywania większości, czy wręcz wszystkim zasług
wymagających „odwagi zupełnie wyjątkowej”186.
Kontynuując kwestię obcości: Steinlauf zauważa, iż w propagandzie
nacjonalistycznego podziemia oraz nierzadko w świadomości społecznej,
obraz wroga konstruowano z określeń takich jak „obcy” właśnie,
„komunistyczny”, „żydowski” i „zdradziecki”. Wydaje się to mikstura
nader aktualna. Był to obraz, który przetrwał znacznie dłużej niż oficjalny
wizerunek wroga. Stanowił wypadkową zawiłych oddziaływań między
systemami mitów i stereotypów z jednej strony oraz doświadczeniem
historycznym z drugiej, splatał fantazję i rzeczywistość w jedną,
wydawałoby się nierozdzielną całość.187 Autor zastanawia się nad
wyjaśnieniem możliwości istnienia ciągłości negatywnego stereotypu
Żyda przed i po wojnie jednako przedstawianego jako szkodnik, mściciel,
wróg wszystkiego, co polskie. Stawia pytanie: jak można było na własne
oczy zobaczyć Zagładę, widzieć rosnące mury getta i uwięzionych za nimi
sąsiadów, później stłoczonych w zaplombowanych wagonach, czuć
zapach dymu z krematoriów, świadkować polowaniu na uciekinierów i
mimo to nie zmienić konwencjonalnego podejścia do Żydów? Zauważa,
iż dokonująca się na oczach Polaków Zagłada nie zmieniła zakodowanego
w zbiorowej wyobraźni stereotypu Żyda jako zagrożenia. A skoro nie
umiano w pełni dostrzec tego, co się stało, zarówno te ofiary, które
przetrwały, jak i sprawcy oraz obserwatorzy skazani byli na borykanie się
przez lata ze skutkami tej niemożności, by po latach pojąć, iż to
„wydarzenie bez świadków” prześladuje nas wszystkich, „jego piętno
trwa w naszej świadomości i zachowaniach, wpływa na kształt naszej
polityki i kultury”.
Steinlauf, zastanawiając się nad tym, gdzie leży źródło tej dziwnej
nienawiści, przeczącej najbardziej prymarnym wyobrażeniom o
człowieczeństwie, określa antysemityzm w Polsce mianem „zbiorowej
186
187
Tych, op. cit., s. 53.
Steinlauf, op. cit., s. 64.
80
psychozy”,
mówi
o
„poddaniu
społeczeństwa
masowemu
traumatycznemu doświadczeniu śmierci bez możliwości uzdrowienia”.
Nieuchronny efekt to poczucie winy, zaprzeczenie, gniew, czemu
towarzyszy przemoc oraz tworzenie grupy „naznaczonych piętnem
śmierci” - kozłów ofiarnych. Bierne dotąd ofiary zamieniają się w
aktywnych prześladowców, uważając się nadal za poszkodowanych.
Autor powołuje się na studia Roberta Jaya Liftona, który w Broken
Connection stwierdza, iż „Wieczny etos ofiary-prześladowcy pozwala [w
efekcie] uzasadnić każdy akt agresji wobec napiętnowanej grupy jako
profilaktyczną „obronę”, słuszny odwet lub jedno i drugie razem.”188
Steinlauf pisze o świadkowaniu Zagładzie jako (w powiązaniu z ówczesną
polską historią) psychologicznej i moralnej pułapce bez widoków na
wyjście. Poczucie winy, niemożliwe ani do przyjęcia ani przezwyciężenia,
można było jedynie odrzucić i stłumić – w związku z czym później dawało
o sobie znać w zniekształconych formach. Po wojnie przywoływano stare
formy symbolicznych reakcji, czyli światopogląd spiskowy i paranoiczny.
Bierne ofiary przetransformowały się w aktywnych prześladowców przy
zachowaniu swego poczucia krzywdy. W ten sposób, konstatuje Steinlauf,
powstały warunki do „rywalizacji w cierpieniu” (stąd nieustanne
powoływanie się na własne cierpienia, zadziwiający dla zachodnich
obserwatorów antysemityzm bez Żydów oraz stereotyp żydokomuny), tak
silnej w „narodzie określającym się przez historię swego ofiarnego
męczeństwa”.
Steinlauf nawiązuje obficie do słynnego, oraz kontrowersyjnego eseju
Jana Błońskiego, w którym autor rozpoczyna tekst od fikcyjnej rozmowy,
będącej kompilacją typowych pytań o antysemityzm w Polsce, i odnosi
się do wiersza Miłosza. Amerykański historyk konstatuje: To „zamazane”
i przytłumione, na co Błoński wskazuje w polskiej psychice, zagrzebane
pod pokładami racjonalizacji i zaprzeczeń, to dziedzictwo niemożliwego
do przyjęcia ani przezwyciężenia poczucia winy, zrodzonego z faktu bycia
świadkiem Zagłady. Jest to pamięć poczucia winy, która nie wynika z
popełnienia jakiejkolwiek zbrodni, ale z nieszczęśliwego przecięcia się
dwóch uwarunkowań: obecności podczas Zagłady w kontekście
wyjątkowych dziejów stosunków polsko-żydowskich. Błoński wyraża to
mówiąc przede wszystkim o Żydzie, jako o kimś, kto „mieszkał w naszym
domu (na naszej ziemi). Jego krew została na ścianach, wsiąkła w ziemię,
czy chcemy czy nie. Wsiąkła w naszą pamięć, w nas samych”.189
Tak jak zauważa Steinlauf, Błoński również odnosi się do kwestii
podświadomości, nieprzepracowania: (…) to wszystko, co działo się
między tymi społecznościami [mowa o Polakach i Żydach - MP],
zachowuje wciąż wielkie znaczenie, także dla ludzi, dla których Żyd jest
188
Ibidem, s. 72.
189
Ibidem, s. 131.
81
postacią najzupełniej bajkową, odmianą żelaznego wilka. Żyd to Inny,
inny par excellence i dlatego polsko-żydowskie porozumienia i
nieporozumienia skupiają w sobie mnóstwo problemów, religijnych,
moralnych, psychologicznych, prawnych, społecznych i w końcu także
politycznych.190 Podkreśla, że kraj, czy – jak kto woli – ojczyzna,
zbudowana jest w pierwszej kolejności z pamięci. Jesteśmy sobą tylko
dzięki pamięci o przeszłości. Nie można nią dowolnie rozporządzać, choć
jako jednostki nie jesteśmy za nią odpowiedzialni bezpośrednio. Choć
bywa to przykre i bolesne, należy ją nosić w sobie i dążyć do jej
oczyszczenia.
Na pytanie: co dzieje się, gdy, czy to badacz, czy każdy inny
człowiek, miast konfrontować się z wpływem, jaki – w ścisłym związku
z jego tożsamością – wywiera nań przeszłość, usiłuje go ignorować,
udziela odpowiedzi Maria Janion191. Otóż, zgodnie ze stanowiskiem
psychologów, treści psychiczne są nieśmiertelne, zatem wyparcie ich nie
tylko nie jest jednoznaczne z ich eliminacją, ale wręcz powodować może
głębszą, powikłaną z nimi zależność.
Przy czym: Trzeba znać polskie przywiązanie do narodowej
martyrologii, żeby zrozumieć szok, jakim jest dziś dla Polaków odkrycie,
że choć przeważnie bywali ofiarami przemocy, to wobec tych, którym coś
„mieli za złe'”, sami nadzwyczaj chętnie stosowali przemoc192.
We wspomnianej, na poły fikcyjnej rozmowie uderza, co podkreśla
Błoński Lęk, aby nie zostać policzonym między pomocników śmierci. Tak
on okropny, że czynimy wszystko, aby go oddalić, aby nie dopuścić nawet
do jego wyjawienia. Czytamy czy słuchamy rozważań o żydowsko-polskiej
przeszłości i kiedy tylko dojdzie do nas zdarzenie, fakt, który nie najlepiej
o nas świadczy, gorączkowo staramy się go pomniejszyć, wytłumaczyć,
zbagatelizować.193
Błoński nawołuje do zarzucenia tej troski o dobre imię i do szczerej oraz
uczciwej konfontracji z pytaniem o współodpowiedzialność, moralnego
przewrotu: do zaprzestania samoobrony i samousprawiedliwień, targów,
buchalterii, zrzucania winy na uwarunkowania polityczne, społeczne i
ekonomiczne. Owszem, nikt rozsądny nie może oskarżyć Polaków jako
narodu o udział w ludobójstwie, choć odzywają się i takie głosy i należy
je, jak podkreśla Błoński, rozważać na spokojnie, nie popadając w –
będący oznaką paniki – gniew. Dokonuje rozróżnienia: czym innym jest
„współ-udział”, czym innym „współ-wina”. „Współ-winnym” można być
nie biorąc udziału w zbrodni: przez zaniechanie, niedostateczne
przeciwdziałanie.
190
Błoński, op. cit., s. 5.
191
Maria Janion, Bohater, spisek, śmierć. Wykłady żydowskie, Warszawa 2009, s. 100.
192
Ibidem, s. 159.
193
Błoński, op. cit., s. 17.
82
Nagminnym następstwem takich refleksji, czy – jak chciałoby wielu –
oskarżeń, jest przyjmowanie postawy obronnej. Tokarska-Bakir mówiąc
o „polskiej obsesji niewinności” i tendencji do „spowiedzi z cudzych
grzechów”, przywołuje spostrzeżenie Konstantego Jeleńskiego: ile razy w
paryskiej „Kulturze” odnoszono się do problemu antysemityzmu w
Polsce, tyle razy redakcję zalewała fala listów protestacyjnych w obronie
czci Polaków194. Sama Tokarska-Bakir stwierdza: Wydawałoby się, że po
Zagładzie żaden gest antysemicki czy – jeśli ktoś woli – antyjudaistyczny
nie może uchodzić za „niewinny”. Dyskusja, która rozgorzała po
opublikowaniu książki Jana Tomasza Grossa o Jedwabnem ujawniła
jednak, że tematyka ta uruchamia w Polsce niezwykle spolaryzowany
sensus communis, a raczej wielogłos „zdrowych rozsądków”,
uwarunkowany rozbieżnymi poglądami politycznymi mówiących i ich
społecznym usytuowaniem. Konkurują w nim rozmaite wersje historii,
rozmaicie opisujące polską i żydowską martyrologię. Opis taki dodatkowo
utrudniają tzw. zachowania fasadowe (ukrywanie niechęci do Żydów),
choć w Polsce, w odróżnieniu np. od Niemiec, Austrii czy Francji są one,
jak twierdzą badacze, stosunkowo słabe195.
Błoński, nawołując do zaniechania rzeczonej postawy obronnej,
formułuje postulat uprawiania historii w oparciu o doświadczenie etyczne,
postulat myślenia przeciw własnemu moralnego komfortowi.. Mówi o
oporze i defensywnej, panicznej oraz krzykliwej polskiej postawie jako
przejawie tłumionego, „głęboko ukrytego poczucia winy” wynikającego
nie ze współ-udziału, a współ-odpowiedzialności (nie tyle prawnej, co
moralnej) podążającej krok za obojętnością. Oczywiście, tak rozumianą
odpowiedzialność Polacy dzielą z sąsiadami, z cała Europą,
chrześcijaństwem itp. Ale to nikogo w niczym nie rozgrzesza. Co
ważniejsze, odpowiedzialność polska jest o tyle większa, że Żydzi
mieszkali od dawna na polskich ziemiach, Polacy powinni ich więc byli
znać i rozumieć, nie robić z nich kozłów ofiarnych itd.196
Mówiąc o ukrytym kompleksie polskiego umysłu oraz – jakże aktualnej –
tendencji do posługiwania się językiem patriotyczno-symbolicznoreligijnym, zamyka Steinlauf swe rozważania z końca lat 90., od których
rozpoczęliśmy niniejszy passus, refleksją: Co zrobią z tą pamięcią
(Polacy), jak będzie ona kształtować polską historię i świadomość, nie
sposób przewidzieć. Można mieć tylko nadzieję, że będzie ona
wykorzystana w służbie odnowy, a nie stłumienia197. Powołując się na tekst
Dwie ojczyzny, dwa patriotyzmy Jana Józefa Lipskiego, pisze o Zagładzie
jako moralnym sprawdzianie dla Polaków. Przywołanym przez Lipskiego
tłem polskiej samooceny jest model chrześcijański. Celem jest wyznanie
194
Joanna Tokarska-Bakir, op. cit., s. 19.
195
Ibidem, s. 74.
196
Błoński, op. cit., s. 44.
197
Steinlauf, op. cit., s. 162.
83
grzechów oraz prośba o wybaczenie skierowana do tych, którzy ucierpieli.
Konstatacja brzmi: tego kolektywnego wyznania win wciąż zabrakło.
Można by polemizować z aktualnością tego ujęcia. Tyle już (na skalę
dotychczas niespotykaną) przecież zrobiono w kwestii upamiętniania
zamordowanych podczas drugiej wojny światowej, Żydów. Widocznie
jednak wciąż i wciąż za mało. Bo czy właśnie nie w opisaną powyżej
logikę wpisują się gładko przypadki takie jak:
198
 spór o lokalizację pomnika Sprawiedliwych ;
 buchalteryjne
enumeracje
obejmujące
liczbę
polskich
Sprawiedliwych oraz drzewek w Yad Vashem
 każdorazowo
pełna zapiekłości wrzawa wokół użycia
niefortunnego sformułowania „polskie obozy śmierci / zagłady”
(ostatnio po słowach dyrektora FBI, Jamesa Comeya199);
 cynicznie użyty argument dotyczący upamiętniania Jedwabnego
jako metoda dyskredytowania oponenta w ostatniej debacie
prezydenckiej
(Andrzej
Duda
oskarżający
Bronisława
Komorowskiego o to, że przepraszając za Jedwabne, uczestniczy w
„kłamliwych oskarżeniach o udział Polaków w Holocauście”200);
 pełne oburzenia reakcje na filmy takie jak „Ida” czy „Pokłosie”
(określanie ich mianem „antypolskich”, „szkalujących dobre imię
Polaków”, etc.).
W tym kontekście pozwolę sobie na osobistą refleksję. Otóż, od
października minionego (2014) roku pracuję w charakterze informatorki
w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, spędzając liczne godziny na
wystawie stałej, w dużej mierze w Galerii poświęconej tematyce drugiej
wojny światowej oraz Zagłady. Biorąc pod uwagę moje zainteresowania
naukowe, o których świadczy niniejszy tekst, posada ta daje mi możność
czynienia fascynujących obserwacji. Otóż w przestrzeni wystawy,
poświęconej wprowadzaniu kolejnych, narastających, wymierzonych w
Żydów restrykcji, wśród polskojęzycznych osób zwiedzających usłyszeć
można komentarz stanowiący ni to zarzut, ni spostrzeżenie dotyczące
analogicznych, w ich mniemaniu, cierpień, jakie przypadały w udziale
Polakom: „przecież Polacy (myśmy) też cierpieli (cierpieliśmy) – gdzie
informacja na ten temat?”. Czym innym są takie uwagi, jak nie
klasycznym przejawem „rywalizacji w cierpieniu”? Podobny wydźwięk
mają komentarze, padające po wielokroć z ust zwiedzających w
pierwszych tygodniach po otwarciu muzeum, zanim jego obecność nieco
okrzepła: „Wie pani, no faktycznie piękne / imponujące to muzeum, ale
198
http://www.holocaustresearch.pl/nowy/photo/file/List_otwarty_w_sprawie_lokalizacji_pomnika_S
prawiedliwych_Polakow.pdf (dostęp: 08.2015)
199
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1425325,Afera-po-slowach-dyrektora-FBI-Jest-reakcjaDepartamentu-Stanu-USA (dostęp: 08.2015)
200
http://wyborcza.pl/1,75968,17937932,Debata_prezydencka__Wronski__Duda__atakujac_Komoro
wskiego.html (dostęp: 08.2015)
84
kiedy doczekamy się równie drogiego / bogatego muzeum poświęconego
Polakom / nam” (ewentualnie: „no no, ci żydzi to potrafią się organizować
jeśli o zbieranie pieniędzy chodzi”). Zawarty w nazwie instytucji
przymiotnik „polskich” widocznie nie przebił się do świadomości
autorów / autorek tego typu, reglamentujących polskość, sformułowań.
Mechanizm kozła ofiarnego
Autorzy już przywoływani i ci, po których jeszcze sięgniemy,
posiłkują się figurą, przy użyciu której częstokroć tłumaczy się trwałość
otaczającej Żydów (czy też: „Żyda”) niechęci. Mowa o girardowskim
mechanizmie kozła ofiarnego. Nie czas tu i miejsce na drobiazgowe
streszczanie koncepcji genezy porządku społecznego, norm moralnych,
kultury czy schematu prześladowczego, zatem poglądy Girarda
zrekapitulujmy jedynie w największym skrócie.
Otóż w myśli René Girarda fundamentem społeczeństwa jest przemoc,
porządek społeczny ufundowany jest na morderstwie. Pochodną
pierwszego, opartego na rywalizacji o upragniony obiekt konfliktu, był
zbiorowy mord dokonany na koźle ofiarnym, mord, który umożliwił
rozładowanie towarzyszącego narastającemu konfliktowi napięcia.
Musiał on jednak pociągnąć za sobą konsekwencje w postaci zbiorowej
traumy. Dla uniknięcia takiej traumy w przyszłości, społeczność, która
mordu dokonała, ustanawia zakazy. Tym samym – konstytuuje się,
tworząc religię, a więc i kulturę. Jej funkcją jest maskowanie własnych
początków, czyli kolektywnego gwałtu, jednak na jego ślady natrafić
można analizując chociażby mitologię, co właśnie, w procesie
rozszyfrowywania przedstawień prześladowczych, czyni Girard.
Ponieważ jednak społeczność całkowicie bezkonfliktowa to co najwyżej
mrzonka, nie da się uniknąć kolejnych kryzysów, więc i rytualnego
odtwarzania pierwszego morderstwa, a zatem wyszukiwania następnych
kozłów – tak społeczeństwa przechodzą kolejne stadia rozwoju. Tyle o
Girardowskiej koncepcji genezy kultury, norm moralnych, rytuałów, etc.
Przejdźmy do funkcjonowania mechanizmu szczególnie nas tu
interesującego. Analizując relacje odnoszące się do eskalacji zbiorowej
przemocy, konstruuje Girard transkulturowy, jak sam go nazywa, schemat
prześladowczy, umożliwiający uchwycenie mechanizmu kozła ofiarnego
na przestrzeni zarówno wieków, jak i różnych szerokości geograficznych.
Przede wszystkim prześladowania są pochodną kryzysu, i choć jego
przyczyny mogą być rozmaite - od epidemii, kataklizmów, kryzysów
ekonomicznych, zamieszek politycznych, czy konfliktów na tle
religijnym, po niepowodzenia osobiste – to efektem jest stan, który
nazywa autor kryzysem odróżnorodnienia. W tym miejscu mamy do
czynienia z pierwszym z trzech głównych stereotypów umożliwiających
identyfikację występowania mechanizmu. Różnice dotąd uznawane za
„naturalne”, będące oczywistym elementem ładu społecznego, zaczynają
85
razić, irytować, zmuszać do stawiania pytań o swoją zasadność. Efektem
takiego stanu rzeczy jest bezradność, pojawia się więc potrzeba
wyjaśnienia istniejącej sytuacji, a dokładnie rzecz biorąc: znalezienia
jednostek lub grup winnych jej zaistnienia.
W tym miejscu przechodzimy do drugiego stereotypu, nazywanego
oskarżycielskim, prześladowczym, występującego w wariantach na
pierwszy rzut oka różnych, będących jednak w istocie wariacją na temat
przekroczenia tabu danej grupy, a zatem zbrodni podkopującej
fundamenty, na jakich opiera się kruchy ład społeczny. Wymienia więc
Girard następujące grupy oskarżeń: zbrodnie polegające na aktach gwałtu
w stosunku do istot, wobec których stosowanie przemocy jest szczególnie
oburzające (a zatem i najsilniejsi: król, ojciec, etc., i najsłabsi, dajmy na
to, dziecko); zbrodnie na tle seksualnym (gwałty, kazirodztwa,
„sodomie”); zbrodnie religijne (np. profanacje symboli religijnych).
Częstym motywem oskarżeń jest trucicielstwo bądź czary, co ma na celu,
jak zauważa autor, „przydanie waloru materialności bezzasadnej
przyczynowości magicznej”, ale i odebranie oskarżonemu możliwości
obrony, ponieważ skuteczna forma obrony przed takim zarzutem po
prostu nie istnieje. Skoro pozostająca w kryzysie społeczność dysponuje
już oskarżeniami, którymi może szafować, potrzebny jest teraz osobnik
(jednostka lub grupa czy kategoria społeczna), którego obarczyć można
winą, ponieważ w istocie zasadniczą rolę odgrywa nie sama zbrodnia, a
przynależność do grup szczególnie narażonych na prześladowania.
Przechodzimy do trzeciego stereotypu, a zatem uniwersalnych cech,
kryteriów selekcji ofiarniczej, znaków ofiarniczych, czyli właściwości,
które prowokują przemoc wobec jednostek je posiadających.
Najistotniejszą rolę w wyborze ofiary odgrywa jej przynależność do grupy
szczególnie narażonej na prześladowania – odznaczającej się szeroko
pojmowaną innością. A że „inność” jest normalności potrzebna właśnie
po to, by określać się mogła mianem normalnej, zatem istnienie jej jest
konieczne, odnajdziemy ją w każdej społeczności, zakres cech ją
wyznaczających jest w związku z tym rozległy. Opierać się może na
kryteriach i religijnych, i kulturowych, i czysto fizycznych. Niechęć
wzbudzają wszelkie krańcowości oraz odstępstwa od tzw. normy
(znakiem ofiarniczym może być cecha zwierzęca, deformacja fizyczna,
ale także – po prostu – kobiecość, por: Dzięki prześladowczemu
mechanizmowi kolektywny niepokój i frustracja doznają zastępczego
zaspokojenia w prześladowaniach ofiar, przeciw którym można zawrzeć
przymierze z racji ich przynależności do niedostatecznie zintegrowanych
mniejszości albo czegoś podobnego.201). Czwarty stereotyp stanowi
przemoc.
Umysły agresorów uwięzione są w prześladowczym złudzeniu.
Wierzą w winę ofiary, stąd pojęcie prześladowczej nieświadomości: nikt,
201
Rene Girard, Kozioł ofiarny, przeł. Mirosława Goszczyńska, Łódź 1987, s. 46.
86
lub prawie nikt nie czuje się winny (w ramach testu Girard proponuje
zadanie sobie szczerego pytania: a jak to jest w moim przypadku?). Jako
kozły ofiarne traktowani są także ludzie głośno mówiący o problemie
kozła ofiarnego (por: Jan Błoński, Tomasz Gross, Stanisław Musiał etc.):
to, co grozi obaleniem nieświadomości co do oddziaływania „efektu kozła
ofiarnego”, ma tendencję do wywoływania go po raz kolejny,
Skoro dysponujemy już wszystkimi składnikami, których
kombinacja jest niejako papierkiem lakmusowym obecności mechanizmu
kozła ofiarnego (choć nie wszystkie muszą występować, by można było o
nim mówić), przejdźmy do kwestii możliwości zastosowania tej teorii w
praktyce. Za przykład do jej zastosowania posłużyć mogą treści książki
Joanny Tokarskiej-Bakir, Legendy o krwi202, będącej analizą tytułowych
narracji, silnie zakorzenionych w świadomości społeczeństwa
średniowiecznego, ale, co na pierwszy rzut oka zaskakujące, zaś przy
uwzględnieniu Girardowskiego mechanizmu nieco mniej, żywych i dziś,
w społeczeństwie określającym się mianem racjonalnego. Tokarska-Bakir
analizując ogromną liczbę takich opowieści (fabuł pochodzących w
głównej mierze z książek polskich pisarzy antysemickich), jak również
towarzyszących im, nieraz zaś autonomicznych, przedstawień wizualnych
(drzeworyty, witraże, ulotki, relikwiarze, malowidła, ilustracje), wyróżnia
pewne stałe elementy. Przede wszystkim kontekst ich funkcjonowania
nierzadko stanowią zamieszki społeczne, pogromy. Centralną postacią
opowieści jest zawsze Żyd, winny zaistniałego kryzysu, a zbrodnia, której
dokonał, podkopała fundamenty społecznego ładu. Co nią było? Dwa
oskarżenia stosowane są wymienne: o mord rytualny (na dziecku
chrześcijańskim) i o świętokradztwo (por.: Żydów oskarżano o coś, co
znajdowało się w samym centrum chrześcijańskiego rytuału203. Warto
również przytoczyć fragment, który stanowi doskonały komentarz do
tego, co nazywa Girard / tłumaczka kryzysem odróżnorodnienia: Zło nie
tkwi w klasyfikacjach. Dystynkcje są wyposażone w ambiwalentny
potencjał, przejawiający się w dwuznaczności łacińskiego discriminatio.
Stereotyp Innego, podstawowe źródło tożsamości grupy większościowej,
może dosłownie z dnia na dzień zagrozić tym, którzy jako antygrupa
pomogli go skonstruować.204).
Absurdalne oskarżenia racjonalizowano odnosząc się do
stereotypów, choćby Żyda-Czarownika, odmieńca, najogólniej rzecz
biorąc „Innego”: krew dziecka potrzebna jest do wyrobu macy
(odmienność religijna) a kradzież i znęcanie się nad hostią (dodajmy:
wymyślne: kłuta, przypiekana, mielona w żarnach etc.) to skłonność
oczywista w przypadku potomków „zabójców Jezusa”. Jeżeli do tych
wątków dodamy przyjęte schematy przedstawiania Żydów: kozły
Joanna Tokarska-Bakir, Legendy o krwi… .
Ibidem, s. 75.
204
Ibidem, s. 61.
202
203
87
(cuchnące, lubieżne), psy (kojarzone z podległością, upokorzeniem,
nieczystością) czy potomkowie świni (por: Grupa zawsze uważa się za
zdrową, dlatego cechy przypisane Innemu będą antytezą
wyidealizowanego obrazu własnego.205), to mamy wszystkie składniki,
które w tych narracjach i wyobrażeniach pozwalają odnaleźć mechanizm
opisywany przez Girarda. O jego aktualności niech świadczy zaś fakt, iż
z niedawno (lata 2005-6) przeprowadzonych wśród mieszkańców
Sandomierza (dodajmy: to w tamtejszych kościele wisiały sławetne
obrazy Karola de Prevot przedstawiające mord rytualny na dziecku
chrześcijańskim) badań wynika, że wiara w prawdziwość tych historii,
choć może trudno w to uwierzyć, pozostaje nadal żywa. Ci zaś, którzy nie
wierzą już w beczki wyściełane gwoździami, dają wiarę tłumaczeniom
wszelkich klęsk światowych i lokalnych żydowskimi spiskami czy
nadreprezentacją polityków żydowskiego pochodzenia w polskim rządzie
oraz w bankach (vide: Żyd-lichwiarz), etc.
Jest to teoria niezwykle nośna, znajdująca zastosowanie i współcześnie,
bez konieczności odwoływania się, jak czynił to Girard, do mitologii czy
podań osadzonych w historii odległej nieraz o kilka stuleci. Bez
popełnienia nadużycia możemy zauważyć, pozwalając sobie na
generalizację, że ogólnoludzką skłonnością jest szukanie w „innych”
przyczyny własnych niepowodzeń. Ten właśnie aspekt niniejszej
koncepcji: obwiniania innych („Innych”) za własne niepowodzenia,
wylewania frustracji, w związku z intensywnością przystawania figury
kozła ofiarnego do codziennej rzeczywistości, przeniknął do języka
potocznego i wpłynął na jej ponadczasowość. By odnaleźć żywotność
zastosowania mechanizmu kozła ofiarnego w stosunku do tej grupy
społecznej dziś, nie trzeba daleko szukać: wystarczy spojrzeć na
komentarze pod pierwszym lepszym artykułem w Internecie, zwrócić
uwagę na napisy na blatach szkolnych ławek lub ścianach toalet, czy,
przejść przez ulicę z „Gazetą Wyborczą” w ręku (por. napis: „Michnik
zabija słowem”). Można by też mnożyć przykłady jego zastosowania w
stosunku do innych grup, bądź jednostek, których „inność”, definiowana
w zależności od potrzeb prześladowców, w specyficznych warunkach
zaczyna szczególnie rzucać się w oczy.
A zatem mechanizm kozła ofiarnego ma się dobrze – cóż, nie
oszukujmy się i nie popadajmy w patos: najzwyczajniej w świecie
zapewnia stosującym go komfort psychiczny – lecz komfort to cokolwiek
wątły i krótkotrwały. O wielkości społeczeństwa, stwierdza Girard,
świadczy poczucie obowiązku wobec tych, których otoczyć należy
opieką.
205
Ibidem, s. 56.
88
Mit
Zauważmy, iż opisany powyżej mechanizm oscyluje wokół pojęcia mitu.
Jest to kolejna kategoria za pośrednictwem której interpretować możemy
żywotność antysemickich uprzedzeń. Do mitu Żyda jako „zagrożenia” i
„Innego” nawiązuje, między innymi, Joanna Beata Michlic, zauważając
przejawy jego żywotności zarówno w kulturze politycznej po przełomie
demokratycznym (np. próba zdyskredytowania Tadeusza Mazowieckiego
przez Lecha Wałęsę poprzez „oskarżenie” o pochodzenie żydowskie –
Michlic podkreśla trwałość XIX-wiecznej etnonacjonalistycznej tradycji
politycznej), jak i w kulturze popularnej (strategie dyskredytacji
przeciwników w podkulturze kibiców piłki nożnej, określanej tu mianem
polskiego sportu narodowego). Ponieważ w tym kontekście wspomina
Michlic o działalności utworzonego w 1996 roku stowarzyszenia „Nigdy
więcej”, pomysłodawcy i organizatora akcji „Wykopmy rasizm ze
stadionów”, warto jako dygresję przytoczyć niedawny eksces świadczący
o aktualności problemu i potwierdzający zasadność oraz potrzebę
działania tego typu organizacji. Otóż podczas meczu w Sarajewie kibice
Lecha Poznań wywiesili flagę „Legion Piła – krew naszej rasy”. Na skutek
interwencji stowarzyszenia „Nigdy Więcej”, UEFA (Unia Europejskich
Związków Piłkarskich) nałożyła na Lecha karę pięćdziesięciu tysięcy euro
oraz na jeden mecz zamknęła stadion. Zbigniew Boniek, dla wielu fanów
tego sportu autorytet, na jednym z portali społecznościowych napiętnował
szefa stowarzyszenia, Jacka Purskiego, odpowiedzialnością za incydent
obciążając jego, a nie kibiców. Tym samym utorował drogę do
wzorcowego zadziałania opisanego wcześniej mechanizmu kozła
ofiarnego: rozpoczął się internetowy lincz Purskiego (obelgi, którymi go
obrzucano, utrzymane są w tej samej co analizowane tu napisy konwencji:
„kapuś”, „cwel”, „szmata”, „czerwony szmaciarz”, podobnie jak
antycypowane kary za „zdradę”: „Ile ci dali, szmato? Zemsta będzie boleć
sto razy bardziej”, „Ty czerwony szmaciarzu, powinieneś zgnić w
więzieniu”, jak również „refleksje” ogólne: „Wszędzie widzicie rasizm i
nazizm, ale komuchów to już nie. Jebać lewactwo White power!”, „Nie
czerwona, Nie tęczowa, tylko Polska narodowa”, „Takich jak ty powinni
kasować przy narodzinach. Ale skąd mogli wiedzieć, że taki pedał
wyrośnie?”, „Cyklon B jest jedynym rozwiązaniem dla takich jak wy”).
Na wyrażone przez FARE, czyli Football Against Racism in Europe,
zaniepokojenie, Boniek, wpisując się w etnonacjonalistyczną retorykę,
zareagował: [sic!] „jak nauczycie się po polsku, to może Wam odpowiem
- kto was do tablicy wywołał?206 Do zdjęcia ilustrującego rozmowę dla
„Dużego Formatu”, Purski pozował tyłem.207
Powróćmy do kategorii mitu. Otóż, jak zostało powiedziane,
206
http://transfery.info/79343,oswiadczenie-fare-w-sprawie-zachowania-bonka-prezes-juzodpowiedzial (dostęp: 08.2015)
207
Grzegorz Szymanik, Jacek Purski: Boniek, to było nie fair [w:] „Duży Format”, nr. 33/2015.
89
Michlic definiuje przedstawianie Żyda w charakterze zagrożenia i obcego
jako mit właśnie. Przy czym zaznaczmy, co podkreśla Michlic, a co
przewijało się już w niniejszej pracy jako niezwykle istotne: określenie
„Żyd” niekoniecznie odnosi się do rzeczywistych Żydów lub osób
pochodzenia żydowskiego; w rzeczywistości tożsamość żydowska nie ma
znaczenia dla etykietowania osób, ruchów czy ugrupowań jako żydowskie.
Określenie „Żyd” posiada silne zabarwienie pejoratywne oraz znaczenie
abstrakcyjne, ponieważ reprezentuje wszystkie wartości i cechy, które są
uważane za wybitnie negatywne i antynarodowe. W ten sposób słowo
„Żyd” funkcjonuje jako rodzaj obelgi w sensie politycznym i
społecznym208. (tę kwestię rozwiniemy we fragmencie poświęconym
zagadnieniu tożsamości konstruowanej w opozycji do tak zwanej
„inności”)
Przez mit rozumie Michlic społecznie ukształtowane przekonanie,
które powszechnie odbierane jest jako fakt społeczny. Za Georgiem
Schöpflinem, traktuje mit jako ważny składnik kultury danego narodu,
będący równocześnie formą ograniczania wiedzy o rzeczywistości. Istotę
mitu stanowi jego zawartość emocjonalna, która bywa tendencyjna i
ukształtowana zgodnie z utrwalonymi uprzedzeniami. Ponadto, zawartość
mitu ulega modyfikacjom, jedne wątki zastępuje się innymi, uzupełnia,
poszerza, zaś narracje poszczególnych mitów mogą pozostawać ze sobą
w logicznej sprzeczności, bądź na siebie zachodzić. Autorka podaje
przykład wyobrażenia Żyda jako „zguby narodu polskiego”: mieści się w
nim zarówno obraz Żyda-komunisty („żydokomuna”), jak i kapitalisty
(wyzyskiwacz). Zauważmy, że podobna logika napędza opisane wcześniej
zjawisko stereotypu. Jedną z cech charakterystycznych mitu jest też jego
wzmiankowana żywotność oraz zdolność dopasowywania do zmian
kontekstu historycznego i społecznego (tu Michlic posiłkuje się
Williamem Doty'm). Mity pełnią wiele funkcji, między innymi stanowią
sposób wyjaśniania i interpretowania zachodzących w społeczeństwie czy
państwie
zdarzeń,
przynoszących
negatywne
konsekwencje.
Zasadniczym pojęciem, na podstawie którego konstruuje się
etnonacjonalistyczne przedstawienie Żyda, jest koncepcja Żyda jako
„obcego”, którego cechy i aktywność społeczna pozostają w sprzeczności
z cechami i poczynaniami etnicznych Polaków. Wszelkie poczynania oraz
cechy Żydów (niezależnie od tego, czy w ogóle są rzeczywiste czy nie)
oceniane są jako sprzeczne z interesami – politycznymi, społecznymi,
ekonomicznymi i kulturowymi – etnicznych Polaków. Michlic nieco
przekornie zauważa, iż takie podejście określić można mianem
judeocentrycznego: polskość jest tu konstruowana jako antyteza
żydowskości.
208
Joanna Beata Michlic, Obcy jako zagrożenie. Obraz Żyda w Polsce od roku 1880 do czasów
obecnych, tłum. Anna Switzer, Warszawa 2015, s. 26.
90
Ludwik Stomma, za Megalomanią Narodową Jana Stanisława
Bystronia, w kontekście kategoryzacji swój-obcy pisze o mechanizmie
procesu mityzacji obcego209. Jak wygląda ów proces? Otóż określone
symptomy obcości zaczynają podlegać idealizacji w trzech wymiarach.
Pierwszy, nazwany wyobrażeniowym, polega na postępującej deformacji
(idącej zwykle w parze z deprecjacją) obrazu „obcego”. Tłumaczy to
Stomma tak: najpierw religia żydowska jest po prostu inna, z czasem:
gorsza, później demoniczna, aż wreszcie: diabelska i zbrodnicza, czego
przykład stanowią choćby wyobrażenia o mordach rytualnych, dodawaniu
dziecięcej krwi do macy, etc; komunistę zaczyna określać się mianem
Żyda, masona, świętokradcy mordercy itp. Drugi wymiar to rozciąganie
sądu o jednostce na całą grupę – stereotyp przestaje różnicować (np.
wszyscy Żydzi są fałszywi). Ostatni wymiar to idealizacja historyczna,
kreująca wrogów „odwiecznych”. „wiekowe krzywdy” (ale i
odwiecznych przyjaciół, np. „Węgier, Polak, dwa bratanki”). Stomma
podkreśla, iż choć demoniczne wyobrażenia o „obcych” występują w
kulturach wszelkich grup ludzkich, to nie można – rzecz jasna – traktować
tych mitów jako potwierdzenia rzeczywistych cech grupy, tak jak zrobili
to chociażby historycy i etnologowie faszystowskich Niemiec w
odniesieniu do Żydów, Polaków czy Rosjan, interpretując materiał z
ludowych wierzeń o„Obcych” w myśl zasady: „coś musi być na rzeczy”.
Również Maria Janion, odnosząc się do pism Staszica (i korzystając
z pracy Żydzi w kulturze polskiej Aleksandra Hertza), mówi o procesie
mityzacji Żyda: Ten chłopski, popierany i podsycany przez obsesyjne
nauki kościelne pogląd na Żyda przetrwał w Polsce do dzisiaj i stał się
składnikiem również współczesnego antysemityzmu. Powstał wizerunek
Żyda, który bywa nazywany „mitycznym”, gdyż jest uogólnieniem dalekim
od zwyczajności i codzienności, nadającym cechy demonicznej władzy i
potęgi. Żyd ma tutaj cztery cechy – jest „zły, szkodliwy, obcy i wrogi”210.
Nawiązując do wywodu Jerzego Jedlickiego (Wiedza jako źródło
cierpień) mówi o „Żydzie mitycznym” odmiennym od „rzeczywistego”.
Ten drugi pada „ofiarą zniewag, szyderstw, pogromów, morderstw,
szantaży”. Jednak zawsze za usprawiedliwienie przemocy służył i służy
„wyposażony w wyraziste cechy” Żyd mityczny. To on popełniał mordy
rytualne, za który płacili Żydzi w rzeczywistości. Jednocześnie, raz
jeszcze, pamiętać należy, co podkreśla Janion za Żiżkiem (Wzniosły obiekt
ideologii): Pojęcie Żyda w antysemityzmie nie ma nic wspólnego z
Żydami. Istnieje rozziew między ideologiczną figurą Żyda a codziennym
doświadczeniem np. w obcowaniu z rzeczywistym Żydem, który może być
dobrym sąsiadem. Antysemityzm jako ideologia usuwa jednak tę
209
Ludwik Stomma, Wierzenia o obcych, [w:] Antropologia kultury wsi polskiej w XIX wieku,
Warszawa 1986, s. 6-7.
210
Maria Janion, Bohater… , s. 85. (Janion cytuje za Aleksandrem Hertzem, Żydzi w kulturze polskiej)
91
sprzeczność, argumentując, że swą prawdziwą naturę Żydzi skrywają pod
maską codzienności. W ten sposób zwycięża ideologiczny obraz Żyda211.
Do poważnego traktowania mitów przekonuje Joanna TokarskaBakir: W naszym zeświecczonym świecie dzieje się tak, że w zjawiskach
masowych chowa się to, co mityczne. Nie od dziś też wiadomo, że mit
ukazuje się w trybie powrotu i powtórzenia. Wcale nie chodzi o
rehabilitację mitu jako źródła prawdy. Chodzi o to, że niebezpiecznie jest
mit lekceważyć (volkizm, nazizm, komunizm, antysemityzm i inne). Nie
wystarczy, jak Immanuel Kant, „wystrzegać się złych snów”. Złe sny
trzeba rozpoznać212.
Z kolei, do krytyki mitów na temat nas samych wzywa Hanna
Świda-Ziemba: Jedyną drogą „rozbrojenia” mitów i likwidacji napięć jest
walka z mitami własnymi, a nie mitami „drugiej strony”213.
Tożsamość
Z powyższych rozważań wynika, iż mit stanowi istotny składnik
konstruowania tożsamości własnej grupy, wspartej na filarze
negatywnego odniesienia.
Joanna Beata Michlic (w książce, nomen omen, Obcy jako
zagrożenie) zauważa, iż polscy przedstawiciele różnorakich dziedzin,
socjologii, historii, literatury, etc., od dawna stali na stanowisku, iż podział
na „swoich” oraz „obcych” stanowi istotny wyznacznik współczesnej
polskiej pamięci oraz tożsamości zbiorowej. Bystroń i Hertz, aktywni
uczestnicy życia społecznego w okresie międzywojennym, wyrażali
szczególny krytycyzm wobec wykorzystania w kulturze politycznej figury
obcego/innego (przedstawianej jako forma zagrożenia lub obcości), co
miało na celu umocnienie jedności społeczeństwa i podniesienie poziomu
świadomości narodowej214.
Udzielając odpowiedzi na pytanie dlaczego narodom potrzebny jest
„groźny obcy”, powołuje się Michlic na socjologa Williama G. Sumnera.
W ramach koncepcji innego/obcego jako narzędzia kształtowania jedności
narodowej, sformułował tezę głoszącą, iż istnienie innego/obcego
skutecznie mobilizuje grupę do zwarcia szeregów, konsolidacji. Leonard
Doob podkreślał, iż kreowanie wrażenia jedności jest istotne zwłaszcza
podczas społecznych, politycznych lub gospodarczych kryzysów (MP:
por.: „Polska w ruinie”) – wtedy też wzmaga się tendencja do
poszukiwania „kozła ofiarnego”. Samoocena członków należących do
etnicznej większości jest o wiele bardziej pozytywna, jeśli winą za
211
Janion, op.cit., s. 107.
212
Tokarska Bakir, Rzeczy mgliste…, s. 6-7.
213
Hanna Świda-Ziemba, Hańba obojętności, [w:] Przeciw antysemityzmowi 1936-2009, Kraków
2010, s. 206.
214
Michlic, op. cit., s. 18.
92
doświadczane nieszczęścia mogą obarczyć mniejszość, która w
rzeczywistości wcale nie musi być odpowiedzialna za kryzys. Doob
zauważył, że w podobnych sytuacjach istnienie „kozła ofiarnego” nie
tylko zwiększa poczucie jedności narodowej, ale także sprawia, że naród
ma poczucie wyższości nad mniejszością postrzeganą jako obca. Naród,
który doświadczył poważnych kryzysów politycznych, społecznych lub
gospodarczych, ma większą skłonność do poszukiwania zagrożenia w
obcych niż naród, który rozwija się w sposób stabilny i ma poczucie
bezpieczeństwa215.
Feliks Tych przytacza refleksję Dariusza Solińskiego (autora
badania: Polacy, Żydzi i Cyganie w percepcji licealistów z roku 1995),
zastanawiającego się nad wyjaśnieniem fenomenu nieprzemijalności
negatywnego stereotypu Żyda w polskim społeczeństwie.: jest to dla
wielu osób „istotny element pozwalający im na podtrzymywanie swego
społecznego ja (social self), poprzez opozycję do obrazu Żyda” - zabieg
ułatwiony – jak można wywnioskować – znów przez śladową dziś jedynie
w Polsce obecność Żydów i wynikającą stąd niemożność skonfrontowania
stereotypu z rzeczywistością216. Tych stwierdza, iż z pokolenia na
pokolenie przekazywane są antyżydowskie legendy i nikt już nie wie, jak
było „naprawdę”. Pozostają jednak Żydzi jako mit. Holocaustowa blokada
wynika ze stale jeszcze istniejących rozległych obszarów ksenofobii:
postrzegania Żyda jako obcego, ze strony którego nic dobrego Polaka nie
może spotkać.
Z kolei Janion pisze o tożsamości w kontekście nowożytnej
koncepcji narodu, wysuwającej na plan pierwszy właśnie tożsamość
wespół ze spójnością. Jedna jak i druga z zasady są nieosiągalne
(nowożytna zbiorowość zawsze pozostaje wewnętrznie, immanentnie
zantagonizowana). Dlatego tradycja katolicka i narodowa (dla wielu
równoznaczne z tradycją polską) podsuwają obraz „wroga” - Żyda. W
czasach zaborów ten fantazmatyczny wróg zaczął być uważany za
nieszczęście większe, niż każdy z trzech zaborców oddzielnie oraz
wszyscy razem wzięci. Te określenia: „nieszczęście”, „nieszczęście
narodowe”, muszą nam stale towarzyszyć. Mogą one stać się kluczem do
zrozumienia mentalności marzącej o jedności i solidarności społecznej i
narodowej oraz wytwarzającej obrazy żydowskiego zagrożenia.217
Składnikiem polskości nazwał antysemityzm Marcin Król: Otóż
istnieje antysemityzm tradycyjny i obyczajowy związany z zawiłym, ale też
i mało agresywnym stosunkiem do wszystkiego, co obce, i istnieje
antysemityzm agresywny, który ma zarówno polityczne przyczyny, jak i
polityczne konsekwencje. Ten drugi typ antysemityzmu narodził się
stosunkowo niedawno, bo w końcu XIX wieku, i w Polsce istnieje do
215
216
217
Michlic, op.cit., s. 37.
Tych, op.cit., s. 83.
Janion, op. cit.
93
dzisiaj. Co więcej, ów endecki przecież typ antysemityzmu, moim zdaniem,
należy do zestawu tych cech, które określamy w sumie mianem polskości,
i przeniknął polską świadomość dogłębnie. Nie znaczy to naturalnie, że
każdy Polak jest antysemitą politycznym, ale znaczy tylko tyle i dokładnie
tyle, że antysemityzm polityczny stał się składnikiem polskiego charakteru
narodowego. Niczego też nie tłumaczy fakt, że być może podobny typ
politycznego antysemityzmu istnieje także w innych krajach, bo nie
mówimy tu o Francji czy Słowacji, lecz o nas samych218.
A zatem do konstruowania spójnej tożsamości, tak indywidualnej jak
kolektywnej, narodowej pojmowanej na modłę etnonacjonalistyczną,
niezbędny jest wróg – „modelowy obcy”219, mieszkaniec antyświata
konstytuującego postulowaną lepszość świata „naszego” (por. Janion we
wstępie do „Rzeczy mglistych” o Tokarskiej-Bakir: (...) pokazała, ile
inwencji lud polski włożył w stworzenie obrazu złego „antyświata” - w
przeciwieństwie do dobrego, chłopskiego, katolickiego „świata”220; też:
Zwrot „po żydowsku” znaczy po polsku „na opak”, zgodnie z logiką
antyświata221 (...) oraz: Żyd – świętokradca, czarownik i kidnaper, jest
sługą szatana, mieszkańcem antyświata, uczestnikiem antywspólnoty.222
Zauważmy iż tu również znajduje zastosowanie mechanizm kozła
ofiarnego (por. słowa Tokarskiej-Bakir o grupie uważającej się za zdrową
i przypisywanych Innemu cechach będących antytezą wyidealizowanego
obrazu grupy własnej; też: Wybór wyobrażeń, które grupa wybierze do
stereotypizacji, jest wypadkową aktualnych zmiennych społecznych i
okoliczności historycznych. Część z nich może być rezultatem faktycznych
interakcji i doświadczeń jednostek, ale stereotypy mogą być także
uwieczniane, wskrzeszane, kształtowane poprzez przekazy zawierające
fantazję życiową danej kultury, niezależną od istnienia bądź nieobecności
jakiejś grupy w tym społeczeństwie. Występujący w nich Żydzi to Żydzi
„symboliczni”, istoty z pół snu, pół jawy, zasiedlające pogranicze lęku i
bezradności teologicznej, a więc tradycyjne obszary religijności ludowej.
Byt Żyda symbolicznego abstrahuje od prawdy ontycznej. Jest wytworem
ludowej epistemologii z jej osobliwym kryterium prawdy, za którą podąża
koślawa etyka. Socjolog nazwie go „kategorią pryzmatyczną” - taką, w
której odbijają się i załamują opinie wszystkich, którzy patrzą i mają
prawo wyrokować o tym, „kto to jest Żyd”, a także „kto z nas jest Żydem”.
Opinii na temat owego „Żyda symbolicznego”, człowieka w pozycji
„Żyda”, nie uzyska się metodą badań ilościowych ani też mechanicznych
ankietowych. Skoro w języku polskim określenia „Żyd” wciąż używa się
218
Marcin Król, Upolitycznienie antysemityzmu, [w:] „Res Publica Nowa”, nr 7-8/1999, s. 16.
219
Określenie użyte przez Joannę Tokarską-Bakir w: Żydzi u Kolberga [w:] Rzeczy mgliste, s. 30.
Tokarska-Bakir, Rzeczy mgliste…, s.8.
221
Ibidem, s. 8.
222
Ibidem, s. 62
220
94
jako wyzwiska, musi ono desygnować całą armię podmiotów223.
Posłużmy się przykładem obrazującym stosowanie podwójnych
standardów wobec grupy własnej oraz do grupy sekowanych, choćby
werbalnie, „Innych”. Odnosząc się do propagandowej przedwojennej
ulotki, mówi Tokarska-Bakir o rozumowaniu mającym na celu zrównanie
Żydów z robactwem: robactwo się mnoży, Żydzi mnożą się jak robactwo,
Żydzi to robactwo224. Na takim rozumowaniu opierano przedwojenną
panikę etniczną w Niemczech. Paralelną narrację snuto w Polsce
powojennej. W lipcu 1946 w Jędrzejowie rozprzestrzeniła się pogłoska, iż
napłynie doń kilka tysięcy Żydów z ZSRR. Podobne nowiny krążyły po
Kaliszu i innych miastach, wzbudzając podniecenie i nerwowość,
podsycane przez plotki o finansowanej przez państwo dalece
ponadprzeciętnej żydowskiej rozrodczości. Narodziny żydowskich dzieci
ukazywano jako zagrożenie biologicznego bytu narodu polskiego
(analogiczne wobec mordowania dzieci polskich). Dziś bliźniacza
retoryka stosowana jest w odniesieniu do muzułmańskich uchodźców. W
wypowiedziach szafującego ideami chrześcijaństwa byłego redaktora
naczelnego portalu Fronda.pl wieszczącego nastanie „Kalifatu Europa”
pobrzmiewają echa tej powojennej paniki, czy w ogóle wszelkich
poruszeń opartych na rozdmuchiwanym nienawiścią lękiem przed
„innym”. Podczas gdy rodząca Matka-Polka wypełnia swe kobiece
powołanie, kobieta muzułmańska zredukowana zostaje do inkubatora
zaprogramowanego na zdominowanie świata (Terlikowski: ogromna
płodność muzułmanów, którzy prowadzą obecnie wojnę nie za pomocą
maczet, bomb czy kałasznikowów, ale macic swoich kobiet.225).
Nazywając go zakłamaniem polskiej świadomości, pisze Andrzej
Leder o polskim antysemityzmie jako o micie, wypaczającym
rzeczywistość, zakrywającym świat. Wchodzi on w skład szerszej
struktury, w obrębie której role są podzielone, postaci zaś poruszają się
niczym marionetki, prowadząc do uśmierzającego wniosku głoszącego, iż
świat nie ulega zmianie, „my” jesteśmy dobrzy, „inni” zaś źli. Polak i Żyd
odgrywają w tym fantastycznym uniwersum rolę szczególną (por: Bożena
Umińska: „W przypadku Żyda jest się lepszym z definicji”). Procesy
zapominania czy przemieszczania pewnych cech (np. Jezus – nie Żyd, zaś
Judasz Żyd w dwójnasób) są w obrębie tego mitycznego świata możliwe,
ponieważ to „fantazyjne uniwersum” rządzące społeczną wyobraźnią jest
w dużym stopniu nieświadome, osadzone w „potrzebach życia
emocjonalnego”. Polska szlachetność tym bardziej jest szlachetna, im
Judasz bardziej jest Żydem. Stąd powszechna zrozumiałość stwierdzenia
takiego jak choćby „Nie bądź Żydem” użytego w sytuacji Polaka
targującego się z Polakiem. Leder stwierdza: (..) nie chodzi tu o jego
223
224
225
Ibidem, s. 57.
Tokarska-Bakir, Okrzyki pogromowe…, s. 281.
Tomasz Terlikowski, Kalifat Europa, [w:] „Do Rzeczy”, nr 1/2015.
95
religię czy narodowość, tylko o pewną postawę – chciwość, skąpstwo, chęć
postawienia na swoim – którą obaj w swoim mitycznym uniwersum
przypisują Żydom. A może lepiej byłoby powiedzieć: postawę, którą
ucieleśnia Żyd, którą nazywają słowem Żyd. Żyd to część z tego w sobie,
czego Polacy nie lubią albo z czym nie identyfikują się. Oczywiście tylko
część. Inne takie części to właśnie Ruski, albo Cygan. Powinienem te
słowa zapisać [z małej litery] bo tak właśnie są wypowiadane. Z pogardą,
zaprzeczeniem, dystansem, który pokazywać ma wyższość tego, który te
„obelgi” wypowiada226.
I choć nie ma już w Polsce Żydów, pozostał odruch nakazujący „nazywać
uosobienie pewnego specyficznego rodzaju lęku i pogardy słowem Żyd,
Judasz” Potrzebą obrony swego „mitycznego imaginarium”,
„imaginacyjnego, mitycznego obrazu świata i siebie”, budującego
tożsamość – tłumaczy Leder niedopuszczanie do świadomości unikalnego
charakteru Zagłady Żydów. Dopuszczenie w obręb tego świata
niewygodnych faktów o „wielkim ładunku emocjonalnym i
symbolicznym” „zachwiałoby fundamentem tożsamości Polaków”. Leder
stwierdza, iż jedyna droga do zmiany treści tego imaginarium to włączenie
w jego obręb sensów powodujących, iż dojdzie do konfrontacji ze
stwierdzeniem: „ależ tak, to ja mogę być tym Żydem, mogę czuć jak on,
mogę spotkać jego los” (jako przykład – sprawa Dreyfusa we Francji –
zmuszająca niemal każdego obywatela do zajęcia stanowiska, wczucia się
w położenie niesłusznie skazanego „innego”).
Zauważmy, iż fantazmatycznemu „obcemu” narzucana jest fikcyjna
tożsamość, będąca konglomeratem postulowanych negatywnych cech.
Niniejsza strategia w pewien sposób przywodzi na myśl zjawisko obecne
podczas niemieckiej okupacji, kiedy to ukrywający się Żydzi musieli
zinternalizować krążące na ich temat stereotypy, opresyjnie narzucaną
tożsamość, by wiedzieć, w jaki sposób nie powinni się zachowywać (por.
Małgorzata Melchior, Zagłada a tożsamość : Polscy Żydzi ocaleni „na
aryjskich papierach. Analiza doświadczenia biograficznego)
Nieodłączny składnik tak zwanej „polskiej tożsamości” (wielu zgłasza
pretensję do uznawania go za kardynalny) stanowi katolicyzm. A skoro
doszliśmy do wniosku, iż antysemityzm jest również jej składową, istnieje
między nimi związek. Powróćmy jeszcze na chwilę do książki Joanny
Michlic. Autorka nawiązuje do słów intelektualistów i religioznawców
argumentujących w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, iż w
okresie powojennym prym wiodła specyficzna forma katolicyzmu jako
religii narodowej, stawiającego wartości etniczno-narodowe ponad
uniwersalnymi chrześcijańskimi. Przełom roku 1989 ujawnił w kościele
katolickim dwa nurty: kościół „zamknięty”, czyli konserwatywny ruch
226
Andrzej Leder, Imaginarium, [w:] „Res Publica Nowa”, op.cit., s. 40.
96
charakteryzujący
się
„polsko-katolickim
triumfalizmem
i
zaściankowością” (to słowa Tadeusza Mazowieckiego) oraz „otwarty”,
zorientowany na nowoczesność. Michlic pisze o tym, iż wieloletnia
dominacja trybów myślenia krzewionych przez kościół „zamknięty”, z
jego „mocno ugruntowaną tradycją wykluczającego etnonacjonalizmu”
doprowadziła do tego, iż duża część społeczeństwa nie uznaje osób
wyznania innego niż katolickie za Polaków. Jednocześnie Michlic mówi
o duchownych zaprzeczających temu, by kierowały nimi pobudki
antysemickie. Oznacza to, że podobnie jak grupa etnonacjonalistycznych
komunistów w latach sześćdziesiątych, duchowni reprezentujący Kościół
„zamknięty” przeprowadzili zaawansowaną racjonalizację swoich
antyżydowskich uprzedzeń, co powoduje, że ich postawę można umieścić
w kategorii „Antysemityzmu bez antysemitów”227, konstatuje autorka. .
Maria Janion, odnosząc się do romantycznego kszałtowania się
nowożytnej polskiej tożsamości narodowej, mówi o jej monoetnicznym
charakterze. Nawiązuje do działań kościoła, w wyniku których Żydzi
znaleźli się poza nawiasem formującej się tożsamości228. Mówi też o
postaci „Żyda teologicznego” utkanej ze stereotypów etnicznoreligijnych. Określa katolicyzm mianem „niezbędnego tła procederów
stawiających sobie za cel zniknięcie Żydów.” Nawiązuje do
Trachtenberga, Goldhagena oraz innych historyków katolickiego
antysemityzmu stwierdzających, iż Kościół „judził obrazami bezeceństw
żydowskich, ale jednocześnie wzywał do miłosierdzia” (por: obrazy
sandomierskie). Stwierdza, iż zbitka „Polak-katolik” to „rdzeń polskiej
idei narodowej”.
Joanna Tokarska-Bakir, posługując się wymowną sugestią, stawia klerowi
katolickiemu zarzut zaniechania. Nawiązuje do artykułu w paryskiej
„Kulturze” z roku 1957, w którym pojawiło się stwierdzenie, iż jedyna
grupa ludzi, która mogłaby w Polsce zwalczyć antysemityzm, to kler
katolicki, ponieważ wpływ księży jest największy, działający najsilniej.
Kler mógłby „wytrzebić antysemityzm z korzeniami, wysuszyć jego
źródła”. „Czy próbował?” zapytuje retorycznie Bakir229.
We wstępie do edycji miesięcznika „Znak” – magazynu o proweniencji
katolickiej, niewątpliwie reprezentanta kościoła „otwartego” - w całości
poświęconej problemowi antysemityzmu, redaktor naczelna Dominika
Kozłowska stawia pytanie: Dlaczego inicjatywy przyczyniające się do
rozwoju dialogu religijnego nie idą w parze z działaniami mającymi na
celu piętnowanie antysemickich zachowań? Szczególnie że tych jest
naprawdę sporo. Padają przykłady antysemityzmu tak codziennego, że
nieraz wręcz niewidocznego. Formułuje odpowiedź: Analizy podjęte w
227
Michlic, op.cit., s. 357.
228
Janion, Bohater, spisek, śmierć…, s. 87, 110, 112.
229
Bakir, Rzeczy mgliste…, s. 39.
97
Temacie Miesiąca prowadzą nas do wniosku, że źródłem problemu,
pozwalającym jednocześnie wyjaśnić słabe przełożenie pozytywnych
działań na rzecz dialogu na społeczne postawy katolików, jest brak
otwartego, uczciwego, głębokiego i przeprowadzonego na szeroką skalę
rozliczenia z antyjudaistyczną spuścizną polskiego katolicyzmu. Debaty
na temat udziału polskich katolików w Zagładzie budziły nieraz głęboki
sprzeciw członków Kościoła. Podsycały także mechanizm kompensacji:
podkreślania zasług Sprawiedliwych, liczenia „polskich”, w domyśle:
„katolickich” ofiar Holocaustu. Tak jakby zgładzeni Żydzi również nie
byli nasi, „polscy”. W przyszłym roku obchodzić będziemy 70. rocznicę
pogromu kieleckiego. Trudno nie zadać pytania: dlaczego nie
doczekaliśmy się jeszcze solidnych badań historycznych, które mogłyby
stać się przyczynkiem do poważnej dyskusji o stosunku polskich
duchownych do polskich Żydów? Dlaczego soborowa rewolucja i nasze
lokalne doświadczenia nie znajdują odzwierciedlenia w treści programu
lekcji religii?230
W pochodzącym z tego samego numeru artykule zatytułowanym
Rekolekcje narodowe, Marta Duch-Dyngosz (w swym doktoracie
analizująca z perspektywy pamięci zbiorowej fenomen upamiętniania
społeczności żydowskich w małych miejscowościach), podkreśla iż
owszem, w Polsce ukształtował się krytyczny dyskurs o trudnej
przeszłości, a coraz więcej miast oraz miasteczek upamiętnia lokalne
społeczności żydowskie, oddaje honory pamięci o lokalnych żydowskich
społecznościach. Jednak samo to nie świadczy o „głębokim przeoraniu
świadomości” większości społeczeństwa, począwszy od przyznania, iż w
Polsce mamy z antysemityzmem problem. Mówi o procederze
nadużywania, zamiast przepracowania pamięci. Za jeden z przykładów
służy zorganizowana w Dąbrowie Tarnowskiej wystawa, która opowiada
wiele przede wszystkim o upamiętniającym Żydów Polaku-katoliku, nie
samych upamiętnianych. Zrekonstruowana, sielankowa wersja historii
prezentuje niezłomne postawy równoważące niechlubne epizody.
Zaniechano jednak realizacji projektu włączenia do wystawy fotografii
współczesnych dąbrowian, ponieważ jeden z radnych stwierdził, iż „córka
nie będzie wisieć w żydowskiej synagodze”. Zagłada podlega
chrystianizacji, obleka się ją w narodowo-religijny kostium. Po stronie
lokalnych elit politycznych oraz duchownych brak woli, by przyznać, że
część mieszkańców postrzega wciąż Żydów jako obcych. Możliwe, że
dzieje się tak również dlatego, że przedstawiciele lokalnych elit często
podzielają antyżydowskie uprzedzenia. Przekazywano je w tych miejscach
przez dziesiątki lat. Nie widzi się zatem potrzeby, by podjąć ten temat np.
podczas warsztatów edukacyjnych – próbować zmienić coś w społecznej
świadomości. - stwierdza Duch-Dyngosz231. Traktuje ewentualną
230
Dominika Kozłowska, Paradoks? Niekoniecznie, [w:] „Znak” nr 719, s. 1.
231
Marta Duch-Dyngosz, Rekolekcje narodowe, [w:] ibidem, s. 14-15.
98
dyskusję, edukację jako szansę na zmianę tych wyobrażeń. Nawiązuje do
słów księdza Musiała, który pisał, iż brak przeprowadzenia „rekolekcji
narodowych”, stanowi poważną „zaszłość moralną”.
W kolejnym tekście tego numeru pisma, Stanisław Krajewski zwraca
uwagę, że doświadczenia historyczne doprowadziły w Polsce do tego, iż
antysemityzm rozumie się jako zabijanie Żydów232. Z czystym sumieniem
można utrzymywać zatem, iż nic takiego nie ma tu miejsca. Brak
wyczucia innych wymiarów oraz sposobów ekspresji uznaje Krajewski
wręcz za specyficzną formę antysemityzmu. Usuwanie poza nawias
polskości niekatolików (nawet pozbawione złej woli czy nieświadome)
również uważa za formę dyskryminacji. Mówi o głębokim zakorzenieniu
postawy antyżydowskiej w mentalności polskich katolików. Narzeka na
fasadowość uroczystości takich jak Dzień Judaizmu. Nawiązując do
wzmocnienia postaw zamkniętych, niechętnych wobec obcych, frustracji
wywołanych szybkimi przemianami cywilizacyjnymi, przepowiada
renesans fundamentalizmu, który nie ominie Polski. Wyraża obawę, iż
przyjmie on formę odwołania do wciąż żywych stereotypów
utożsamiających Żydów ze złem.
Podobne przemyślenia na łamach tego samego numeru „Znaku” snuje
Janusz Poniewierski233. Nie może oprzeć się wrażeniu, iż ludzie Kościoła,
zwłaszcza proboszczowie w swej większości zdają się traktować obchody
Dnia Judaizmu jako wyraz poprawności politycznej. Powołuje się na
słowa Bogdana Białka, obecnego przewodniczącego Polskiej Rady
Chrześcijan i Żydów, który nazwał je kiedyś „skostniałą formą rytuału
odczyniającego,
wymówką
i
usprawiedliwieniem,
źródłem
samozadowolenia i dobrego samopoczucia”. On również podkreśla, iż
fizyczna przemoc to nie jedyny rodzaj antysemityzmu, można o nim
mówić już tam, gdzie Żydzi / osoby pochodzenia żydowskiego
postrzegani są jako „obcy”. Żydowską obcością tłumaczy brak empatii
wobec Zagłady Żydów, czy później: obojętność na los niszczonych po
wojnie macew. Tym samym wyjaśnia „przedziwną ślepotę” na
wszechobecne na murach antysemickie napisy. Powołuje się na słowa
jednej z postaci cytowanych przez Dariusza Rosiaka w książce Człowiek
o twardym karku, opowieści o Romualdzie Jakubie WekslerzeWaszkinelu, człowieku o podwójnej tożsamości, księdzu katolickim
będącym Żydem:
Siedzę obok niego [tj. osoby pochodzenia żydowskiego] i nie widzę
żadnych napisów. (…) Ale wie pan co? Miał rację. Napisy były. Nie
zauważyłem ich. My nie zauważamy, on zauważa. Ja nie zauważam, bo
mnie nie dotyczą. (…) Ale on nie umiał zamknąć oczu tak jak my.234
Podkreśla, iż niedostrzeżenie, czy też niezrozumienie tego, czego naucza
Stanisław Krajewski, Co mnie uwiera, [w:] ibidem, s. 18-23.
Janusz Poniewierski, Czy istnieje na to jakieś lekarstwo [w:] ibidem, s. 24-28
234
Ibidem, s. 25-26.
232
233
99
współczesny kościół można by naprawić przez edukację. Konstatuje:
Niestety, odpowiedzialność za nią pozostaje w rękach tych, którzy sami
„mają oczy ku widzeniu, a nie widzą”. I tak powstaje błędne koło.235
Zauważa, iż potrzeba wiele odwagi, by przeciwstawić się opinii panującej
w polskim kościele, zwłaszcza, gdy jest się księdzem: wychylający się
duchowni zostają „napiętnowani” przez współbraci. Podaje przykład
księdza Wojciecha Lemańskiego zapytanego o to, czy jest obrzezany.
Poniewierski podsumowuje: (...) polski katolicyzm jest chory. Czy istnieje
na tę chorobę jakieś lekarstwo? Owszem: edukacja, rozpoznawanie i
przełamywanie stereotypów, praca nad zastarzałymi uprzedzeniami,
teologiczny namysł nad tajemnicą Izraela i nad tym, że chrześcijanin,
„spotykając Jezusa, spotyka judaizm”, rzetelne i systematyczne badania
historyczne nad stosunkiem Kościoła (jego oficjalnym nauczaniem i
praktyką, zdarzało się bowiem, że działania biskupów sprzeciwiały się
zaleceniom Rzymu) i postawami katolików wobec Żydów, szczególnie w
okresie dwudziestolecia, podczas Zagłady i po wojnie. A także (a może
przede wszystkim) rachunek sumienia przeprowadzony przez wspólnotę
kościelną, wyznanie win, odrzucenie tego, co w naszej wierze niezgodne z
Ewangelią, i stanięcie twarzą w twarz z Jezusem Nazarejczykiem, Królem
Żydów236.
W opublikowanym w tym numerze wywiadzie (rozmowa Jakuba Dratha
z Markiem Nowakiem), pojawia się refleksja, iż metodą na poprawę
sytuacji jest umożliwianie i propagowanie osobistych, rzetelnych spotkań
rzeczywistych katolików z rzeczywistymi Żydami237.
Klisze, sztance i schematy
W przywoływanej już książce Kowalskiego i Tulli, poświęconej
mowie
nienawiści,
autorzy,
„wyodrębniając
i
analizując
charakterystyczne fabuły narracyjne i typowe sposoby argumentowania”
dochodzą do wniosku, iż w badanych przez nich artykułach kilkanaście
schematów powtarza się do znudzenia w różnych zestawieniach i
konfiguracjach. Oraz: nienawistna mowa kieruje się prostymi regułami i
jest nużąco przewidywalna, ale często kryje w sobie drugie i trzecie dno238.
Analogiczną obserwację odnieść można do przedmiotu niniejszych
badań. Koresponduje ona ze stwierdzeniem Joanny Tokarskiej-Bakir o
„długim trwaniu klisz” (Rzeczy mgliste). Język zawiera „klasyczne
antysemickie skamieliny” takie jak „judzić”. O tym, jak żywe jest
myślenie, które utrzymuje pogrom w stanie możliwości, przekonuje sam
język, wypełniony ciągle żywymi antyżydowskimi kliszami239.
235
Ibidem, s. 27.
236
Ibidem, s. 28.
237
Bracia i ojcowie. Z Markiem Nowakiem OP rozmawia Jakub Drath, [w:] „Znak”, op. cit., s. 33.
238
239
Tulli, Kowalski, op. cit., 11, 13.
Tokarska-Bakir, Rzeczy mgliste…, s. 62.
100
Analizowanie przez nas napisy spełniają wymogi dyskursu
antysemickiego. We wstępie do poświęconej mu książki Grzegorz
Krzywiec oraz Paweł Kuciński mówią o obcej i wrogiej figurze Żyda,
przez władców mowy nienawiści obarczonej rolą przedmiotu,
odhumanizowaną, demoniczną tożsamością. Mowa o mitycznym
charakterze konstrukcji pojęcia Żyda, służącego do wyładowywania
frustracji, identyfikacji winnych. To konstrukt ideologiczny, rzekomo
zagrażający światu. Mowa też o podwójnej roli języka antysemityzmu,
który opisując rzeczywistość, antycypuje realność świata, w którym język
nie będzie już potrzebny. Wtedy akt mowy nienawiści przejdzie w akt
nienawiści, przemoc fizyczną. Jedna z ważnych części struktury
antysemityzmu to „arbitralne pozbycie się odpowiedzialności za
wszystkie rzekome krzywdy mówiącego i obarczenie nią wymyślonego
Wroga”. Tożsamość wroga jest wymyślona (por: Kajetan Mojsak,
Esencjalizacja i personifikacja zła w figurze obcego-Żyda sprawia, że
wszystkie kolejne negatywne cechy i zjawiska – zgodnie z mechanizmem
kozła ofiarnego – można tu bez wahania mnożyć i przypisać obcemu.240)
Mowa nienawiści zgłasza pretensje do stałej obecności i replikacji
swej struktury. Teksty antysemickie adresowane są przede wszystkim do
tych odbiorców, których nie trzeba przekonywać. Wszelkie informacje,
niezależnie od stopnia swej sensacyjności, są jedynie aktualizacjami
wiedzy uprzedniej, „umownymi sygnałami” wysyłanymi przez nadawcę
komunikatu, odwołaniem do „gotowych matryc ideologicznych”. Kajetan
Mojsak, za Stanisławem Barańczakiem, nazywa modelowego czytelnika
tekstu antysemickiego „odbiorcą ubezwłasnowolnionym”, a jednocześnie
odbiorcą-współpracownikiem obdarzonym pewną dozą zaufania. Za
jedną z najważniejszych cech dyskursu antysemickiego uznaje
traktowanie Żydów jako „doskonale spójnego podmiotu zbiorowego”,
ahistorycznego i niezmiennego. Podobnie jak Tulli i Kowalski, określa
Mojsak antysemityzm mianem struktury ograniczonej i przewidywalnej.
Opiera się ona na fantazmacie wroga, jej związek z rzeczywistością jest
luźny. Dla jego funkcjonowania istnienie bądź nieistnienie realnych
Żydów jest kwestią nieistotną, zaś fantazmatyczny Żyd-wróg jest postacią
nieśmiertelną. Mamy tu wszak do czynienia ze swego rodzaju
samonapędzającą się machiną ideologiczną, którą jakakolwiek ingerencja
z zewnątrz – odniesienie do rzeczywistości – mogłaby jedynie zepsuć.241
Vide: Żiżek: pojęcie „Żyda” w antysemityzmie nie ma nic wspólnego z
realnymi Żydami.
W tym samym zbiorze Konrad Ambroziak bada dyskurs
240
Kajetan Mojsak, Perpetuum mobile. Nacjonalizm integralny Romana Dmowskiego a reguły
dyskursu antysemickiego, [w:] Analizować nienawiść. Dyskurs antysemicki jako tekstowe wyzwanie,
Warszawa 2011, s. 16.
241
Ibidem, s. 33.
101
antysemicki z punktu widzenia znajdujących w nim wyraz tłumionych
popędów, gdyż, jak argumentuje, pozwoli to zrozumieć jego szerokie
rozprzestrzenienie. Ambroziak zauważa, iż dyskurs ten nic nie wyraża, nie
odnosi się do realnego świata. Jedyne, co dokonuje się za jego pomocą, to
ekspresja tłumionych popędów osób mówiących. Jedną z jego
składowych jest - możliwe do określenia przez pojęcie projekcji wyparcie agresji własnej i rzutowanie jej na innych: przypisywanie
Żydom odpowiedzialności za żywioną do nich nienawiść. Również i tu
pojawia się refleksja o definiowaniu się antysemity poprzez opozycję do
Żydów. Ambroziak konstatuje: Tym samym pojęcie desygnowane przez
wyrażenie „Żyd” w dyskursie antysemickim staje się wszechogarniające
w podwójnym sensie. Po pierwsze można je zastosować w zasadzie do
każdego człowieka. Po drugie, raz użyte pozwala opisać osobę, do której
je zastosowano, w sposób całkowicie deterministyczny, wyjaśnić za jego
pomocą każdą właściwość i każde zachowanie242. Czytamy również, iż
dyskurs antysemicki, podobnie jak każda mowa nienawiści, więcej mówi
o posługujących się nim podmiotach, niż o domniemanych przedmiotach
wypowiedzi (por: Janion: Zdaniem Goldhagena, antysemityzm nic nie
mówi o Żydach, mówi o tych, którzy tworzą antysemickie fantazmaty.
Odzwierciedla zatem istniejące wzorce kulturowe, tkwiące w głosicielach
antysemityzmu.243).
Ponieważ jest pusty treściowo, można go odnieść do kogokolwiek.
Tym samym eksterminacja, która się w nim kryje, staje się bestialska, ślepa
na cierpienia ofiar i niepowstrzymana.244 Autorzy książki wzywają do
krytyki języka jako formy przeciwdziałania zjawisku, zrównując dyskurs
antysemicki z dyskursami totalitarnymi XX wieku.
Zaniechanie
Dokonując przeglądu mechanizmów umożliwiających zrozumienie
irytującej trwałości antysemickich uprzedzeń, w sposób nieunikniony
stajemy przed problemem zaniechania. Problem ten naświetla Bożena
Umińska: Antysemityzm w Polsce był i jest czymś tak powszechnym, tak
przenikającym sposoby postrzegania, interpretowania postaw, zjawisk i
świata, tak głęboko zapisanym w języku i tak bardzo nie zrewidowanym,
że ciemno jest na ten temat pod najjaśniejszą latarnią. Nie widać rzeczy
oczywistych, to znaczy nie ocenia się ich tak, jak na to zasługują, bo z
powodu powszechnego i długotrwałego obniżenia poprzeczki litościwie i
wyrozumiale podchodzi się do najróżniejszych antysemickich
schematów.245 (Mowa również o powszechnej obecności antysemickich
242
Konrad Ambroziak, Co wyraża dyskurs antysemicki, [w:] ibidem, s. 48.
243
Janion, Do Europy..., op. cit., s. 135.
244
Ambroziak, op.cit., s. 79.
245
Bożena Umińska, Naród z natury egzystencjalny, płeć z natury metafizyczna, [w:] Res Publica
Nowa, op. cit., s.9.
102
treści w polskiej literaturze – nie zwraca się na nie uwagi, ponieważ nie
uczy się tego, nie uczula na to.)
Feliks Tych pisze o problemie tolerowania przez dzisiejszy aparat
wymiaru sprawiedliwości działalności propagandowej faszyzujących
organizacji skrajnej prawicy nacjonalistycznej, legalności antysemityzmu
budzącej zdumienie zachodniej prasy246. Joanna Tokarska-Bakir
przywołuje badania zespołu Ireneusza Krzemińskiego, z których wynika,
iż często pojęcie antysemityzmu stosowane jest dopiero do opisu wrogich
czynów, dla wielu same słowa to za mało: rozmówcy indagowani o
antysemityzm własny i grupowy nawet w dobrej wierze mogą mu
zaprzeczać, gdy nie potrafią odnaleźć w pamięci przykładów owych
„wrogich czynów”, w ich przekonaniu rozstrzygających o
antysemityzmie.247
Joanna Beata Michlic mówi o zawoalowanej formie wrogości do Żydów,
dominującej w niektórych kręgach politycznych oraz kulturalnych od
drugiej połowy lat '90248. W wysubtelnieniu form dostrzega wpływ działających mitygująco - nacisków ze strony Unii Europejskiej oraz
Watykanu. Podkreśla jednocześnie, iż wielu propagatorów
antyżydowskich uprzedzeń cechuje wysoki poziom ich internalizacji –
dlatego też nie zdają sobie sprawy ze szkodliwości oraz krzywdzących
wpływów antysemityzmu, ksenofobii, rasizmu.
W kontekście szkodliwości antysemickich napisów nie traci nic ze
swej aktualności wypowiedź Marcina Kuli: W dniu dzisiejszym odnosi się
wrażenie, że mimo wszystko nie postawy aktywnie antysemickie są
najbardziej znaczące dla kształtowania się sprawy żydowskiej w Polsce.
One niewątpliwie i niestety występują – ale są ograniczone. Prawdziwie
niedobre jest natomiast trwanie negatywnego stereotypu Żyda i wejście
obrazu Żyda jako synonimu czegoś złego do dyskursu potocznego – co
daje się zaobserwować przy różnych okazjach. Jest to zjawisko
potencjalnie groźne, gdyż ewentualny aktywny antysemityzm może w nim
łatwo znaleźć paliwo.249 (Joanna Tokarska-Bakir mówi o tym zagrożeniu:
„słowo może eksplodować”.250) Kula podkreśla rolę świadomego
działania „przewodników opinii”, ludzi obdarzonych autorytetem, jako
ważnego czynnika ewolucji. Akcentując słabą słyszalność głosów
przeciwko antysemityzmowi, przyczyniającą się do ugruntowania obrazu
Polski jako kraju antysemickiego, eksponuje działalność, istniejącego od
roku 1999 stowarzyszenia „Otwarta Rzeczpospolita”. Także i on kładzie
nacisk na, szczególną w polskim kontekście społecznym, rolę kościoła
katolickiego – którą dodajmy mógłby, gdyby zechciał odegrać. (Kula
246
Tych, op. cit., s. 83-84.
247
Tokarska-Bakir, Rzeczy mgliste…, s. 74.
Joanna Beata Michlic, Czy antysemityzm…, s. 179-194.
249
Marcin Kula, Uparta sprawa. Żydowska? Polska? Ludzka?, Kraków 2004, s. 278.
250
Joanna Tokarska-Bakir, Legendy o krwi…, s. 39.
248
103
wspomina o jego zróżnicowaniu: Obok ech ożywionego dobrymi
intencjami dialogu z judaizmem łatwo obecnie usłyszeć z jego strony
głosy, których porządny człowiek powinien się wstydzić251). Podkreśla, iż
można dyskutować, czy sądowe karanie w sprawach takich jak
propagowanie treści antysemickich poprzez wystawianie na sprzedaż
antysemickich publikacji jest w ogóle rozwiązaniem. Zarazem zauważa,
iż uznawanie przez sąd czynu za szkodliwy społecznie budzi zdumienie.
Konstatuje: Polska opinia, którą boli stereotyp Polski jako kraju
antysemickiego, winna sobie jednakowoż nade wszystko zdać sprawę, że
podstawową drogą do odmiany obrazu Polski jest podniesienie głosów
przeciwko antysemityzmowi, Do tego trzeba polskiego Zoli, a gdy go brak,
ustawicznych wysiłków codziennych.252 Kończąc rozważania apelem do
swojego (historyków) środowiska zaznacza, iż dla przewartościowania
opinii publicznej istotne jest przypomnienie zarówno obecności w
przedwojennej Polsce, jak katastrofy Żydów, jako antidotum na brednie.
Joanna Beata Michlic, odwołując się do określenia postaw wobec
Żydów mianem „papierka lakmusowego polskiej demokracji”, podkreśla:
niektórzy z polskich intelektualistów dostrzegli, iż temat antysemityzmu
oraz ksenofobii wobec mniejszości narodowych i kulturowych to jeden z
najtrudniejszych problemów w publicznym dyskursie. Powołuje się na,
opublikowaną w drugim obiegu w roku 1980, pracę Stefana
Amsterdamskiego i Tadeusza Kowalika (O czym myśleć nie lubimy, czyli
o niektórych dylematach zasady narodowej). Autorzy, przypuszczalnie
jako pierwsi spośród polskich intelektualistów, zwrócili uwagę na
problem, definiując antysemityzm i ksenofobię jako ważne problemy
społeczne, o których mówi się w Polsce niechętnie253. Nie można
powiedzieć, by sytuacja w tej kwestii zmieniła się dziś diametralnie.
Michlic stwierdza, iż polskie społeczeństwo jako zbiorowość
charakteryzuje socjologiczna kategoria „niskiej tolerancji wewnętrznej”
wobec mniejszości religijnych i kulturowych. Zbyt łagodne traktowanie
przez policję oraz sądy osób odpowiedzialnych za przewinienia w
stosunku do mniejszości (podaje przykład napaści słownych,
rozpowszechniania wrogich mniejszościom publikacji, obraźliwych
graffiti) pokazuje, iż niektórzy pracownicy wymiaru sprawiedliwości
mają problem z identyfikacją treści antysemickich, a – co więcej – ich
sposób
myślenia
jest
zakorzeniony
w
zracjonalizowanym
etnonacjonalistycznym wizerunku Żyda jako „szkodliwego innego”,
podkreśla Michlic. Zauważa też: Dekonstrukcja wizerunku Żyda jako
„szkodliwego innego” stanowi jedno z głównych zadań Polski
spoglądającej
w
przyszłość,
bezpiecznej,
obywatelskiej
i
251
Kula, op. cit., s. 278.
252
Ibidem, s. 280.
253
Michlic, Obcy jako zagrożenie…, s. 351.
104
pluralistycznej.254
Refleksje końcowe
Celem niniejszej pracy było wykazanie, iż – inaczej niż sądzi wielu
– antysemickie inskrypcje naścienne to nie niewinne wybryki znudzonej
czy zbuntowanej młodzieży bądź ekscesy marginesu i półświatka. Chcąc
dostarczyć argumentów przeczących tego rodzaju głosom, starałam się
udowodnić, iż korzenie (a może należałoby w tym przypadku rzec –
fundamenty) niniejszych inskrypcji tkwią mocno i głęboko w
wielosetletniej, wielokrotnie skompromitowanej tradycji antyżydowskich
uprzedzeń i prześladowań. Uzyskany (raz jeszcze przypomnę: dzięki
uprzejmości twórców kampanii Hejt Stop) materiał udało się pogrupować
w wyraziste kategorie. Przy pierwszym oglądzie monotonny w swym
agresywnym uporze, przy kolejnym – odsłaniał bogate pokłady treści:
stereotypów, przesądów, mitów, w końcu: nawiązań i wezwań do agresji
czy wręcz anihilacji. Dla przejrzystości wywodu przypomnijmy w
skondensowanej formie wyekstrahowane z analizowanego zbioru
kategorie tematyczne:
- gwiazda Dawida, używana często w funkcji symbolu
dyskredytującego oponenta;
- skróty oscylujące nieraz wokół tematyki kibicowskiej, czy też
kibolskiej, zaświadczające o istnieniu kodu czytelnego dla nadawców i
odbiorców;
- inspiracje nazistowskie;
- agresja słowna, sugerująca i gloryfikująca przemoc fizyczną;
- teorie spiskowe oraz postulaty wypędzenia;
- karykatura oraz
- dezawuowanie Talmudu.
Adekwatne okazały się również takie pojęcia jak: antysemityzm (w
sposób oczywisty), stereotyp i mowa nienawiści.
Ażeby ukazać mechanizmy, którymi posiłkując się można próbować
rozumieć czy wyjaśniać trwałość antyżydowskich uprzedzeń głoszonych
explicite, artykułowanych na murach bez towarzyskiej, społecznej czy
politycznej autocenzury, posłużyłam się kategoriami:
- (1) traumy oraz nieprzepracowanej pamięci,
- (2) budowanej na negatywnym odniesieniu tożsamości tak
indywidualnej jak kolektywnej, w tym narodowej,
- (3) mitu
- (4) oraz kozła ofiarnego.
254
Ibidem, 371.
105
Zreasumujmy zasadność ich użycia, odnosząc się do analizowanego
materiału.
 Czym innym niż pierwszą kategorią tłumaczyć można obecność
wśród napisów: odwołań do spuścizny Adolfa Hitlera, afirmacji
krematoryjnych pieców, zapisów okrzyku „Jude raus”. Chciałoby
się żywić nadzieję, iż nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie
chełpił się publicznie aprobatą dla nazistowskiej spuścizny, ale to
tylko złudzenie, myślenie postulatywne. Badane tu napisy stanowią
jedną z tonacji długiego cienia Zagłady.
 Druga kategoria silnie sprzęga się z trzecią, bowiem legitymizująca
supremację swojskości, „naszości”, „naturalności” – obcość
„Żyda” zawiera się w snutym na murach micie.
 Naścienny Żyd – konfident, morderca Polaków, chcący rządzić,
opływający w dolary szyderca, winny głodowych stawek
emerytalno-rentowych, sączący jad Talmudu oraz przedstawiciel
panującej żydokomuny – poświadcza swą fantazmatyczną
obecnością żywotność mitu o „Żydzie” złym i obcym.
 Jeśli potraktujemy naścienne napisy jako przedstawianą na murach
spójną narrację, możemy wyodrębnić wymieniane przez René
Girarda stereotypy ofiarnicze, świadczące o obecności mechanizmu
kozła ofiarnego. Sądzę, iż kryzys w tym kontekście traktować
należy jako stan, który w przekonaniu pewnych środowisk (por:
„Polska w ruinie”) charakteryzuje rzeczywistość codzienną, a
reakcje na tak pojmowaną rzeczywistość rzutowane są, w tym
przypadku, na ściany. W Żyda, będącego apogeum odmienności,
sprawcę wszelkich nieszczęść, winnego za całokształt
niepowodzeń – wymierzona jest kolektywna., tu: symboliczna,
przemoc.
Uważam, iż przywołanie powyższych mechanizmów dostarcza
argumentu, przy użyciu którego rozprawić się można z prostodusznym
tłumaczeniem poczynań osób sporządzających napisy. Argumentem,
który polega na odwołaniu się do braku świadomości, jak i złych intencji.
Opisane powyżej mechanizmy unaoczniają nam, iż w kontekście
niniejszego zagadnienia nie jest to argument poważny, w żaden sposób nie
umniejsza on rangi czynu. Wprost przeciwnie. Zaświadcza o bolączce, z
którą od lat boryka się społeczeństwo, znamionuje lekcję wciąż
niedostatecznie odrobioną.
Mamy tu zatem do czynienia z potężnym, wielowymiarowym problemem
generującym kluczowe pytanie: jak uporać się z tym kompromitującym
zjawiskiem. Wydaje się, iż ewentualne zaostrzanie kar nie jest
rozwiązaniem (co oczywiście nie znaczy, iż sprawców nie należy karać w
ogóle). Nasuwające się pytanie o zasadność kar nie usprawiedliwia
niedbalstwa wymiaru sprawiedliwości. Jednak czy kara, dajmy na to
106
więzienia, odniesie w takim przypadku zamierzony resocjalizujący
skutek? Śmiem wątpić. Istnieje ryzyko, iż skazany uzyska w przekonaniu
swoim i współziomków status męczennika, bojownika o sprawę, prawdę,
wolność przekonań, cokolwiek bądź. Lepszą skutecznością, a przez
skuteczność rozumiem tu przemiany świadomościowe, zdają się
odznaczać pomysły takie jak ten, by głosiciele nienawistnych treści
skonfrontowani zostali z przedmiotem (podmiotem) swej nienawiści.
Chlubny i godny naśladowania przykład stanowi wyrok wydany przez
sędziego Wojciecha Łączewskiego z Sądu Rejonowego dla Warszawy
Śródmieście. Siedemnastu kibicom, którzy podczas meczu Legii
Warszawa z Widzewem Łódź wykrzykiwali hasło „Hamas, hamas, Juden
auf dem gas” wyznaczył w ramach pokuty – między innymi – konieczność
wzięcia udziału w seansie filmu „Cud purymowy” Izabelli Cywińskiej
(łódzki robotnik i jego syn kibic – dwoje zagorzałych antysemitów,
odkrywają swe żydowskie korzenie).
Ten reprodukowany, zawstydzający proceder nie będzie łatwy do
wytrzebienia, o ile w ogóle jest to możliwe – wszak stanowi on jedną z
podwalin tożsamości. Konieczne będzie zatem podkopanie tych
podwalin.
Czy znaczy to, iż skazani jesteśmy na bezradność, tym samym nie należy
robić nic? Byłby to grzech zaniechania. Najbardziej owocna, co przewija
się w wypowiedziach cytowanych autorów i autorek, mogłaby chyba być
w tej trudnej sytuacji edukacja: konsekwentna, uczciwa i solidna
prowadzona od jak najwcześniejszych lat, podparta empirią, budowaniem
osobistych doświadczeń (spotkania z przedstawicielami innych kultur?
Wspólne sprzątanie żydowskich cmentarzy?). Akcje zamalowywania
haniebnych napisów godne są największych pochwał, ale to – owszem,
szczytne, jednak – tylko przykrywanie problemu, pokrywane kolejną
warstwą farby procesy gnilne nie przestaną cuchnąć (przy czym proszę
zrozumieć mnie dobrze, uważam, iż osoby uczestniczące w tego typu
inicjatywach wykonują ogrom rewelacyjnej roboty i lepsze to niż wszelkie
fotelowe malkontenctwa). Tak samo jak problemu nie rozwiąże
powlekanie go lukrem festiwalowej cepeliady.
A kłopot staje się coraz bardziej nabrzmiały. Przez kreślone w niniejszej
pracy rozważania przewijała się kwestia krzywdzącego nadużycia,
polegającego na stawianiu gromadnie kleconej abstrakcji ponad żywą
jednostką, konkretnym człowiekiem. Z jednej strony, antysemityzm w
Polsce to unikat karmiony specyficznymi warunkami historycznymi,
uwarunkowaniami społecznymi, etc.; z drugiej zaś – to objaw
uniwersalnego zjawiska, tuczonego tymi samymi emocjami, co wszelkie
przejawy negatywnych zachowań wymierzonych w nie dającego się
wtłoczyć w kanony tak zwanej normalności „Innego”: osoby
homoseksualne, gender, lewacy, uchodźcy, feministki etc., etc. (por.
debata w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin z 27.04.2013: „Czy w
107
XXI wieku gej zastąpił Żyda?”255, a także: debata: „Czy muzułmanie są
współczesnymi Żydami? Postrzeganie muzułmanów i muzułmanek przez
społeczeństwo polskie” w klubokawiarni PaństwoMiasto, 22.09.2014 w
ramach przeglądu „Patrzę na: Islam”256; również: nawiązanie do eseju
Jana Błońskiego w tytule artykułu Kazimierza Bema i Jarosława
Makowskiego: „Biedni Polacy patrzą na uchodźców”257; oraz napisy na
stacji metra wilanowska z 10.09.2015: „Mahomet to pedał”, „Allach to
kurwa”258, pisownia oryginalna.). Analogiczne do rzutowanych na mury
namiętności wypychają na ulicę uczestników antyuchodźczych
demonstracji z biało-czerwonymi opaskami na ręku i pod sztandarem
krzyża celtyckiego.
Snuta na ścianach, oparta na kliszach i schematach, narracja kolektywnej
nieświadomości, antysemickie inskrypcje na pozór niewinne,
bagatelizowane, ignorowane, niedostrzegane, to w istocie symptom
wielowiekowej nienawistnej tradycji, kumulacja z pokolenia na pokolenie
przekazywanych sensów, eksplozja nienawiści, frustracji, resentymentów,
pewnie też maskowanego hardością strachu. To w końcu duża i łatwa
pokusa: wątłe ego podkarmiać dyskredytowaniem cudzej odmienności,
swej lepszości postulowanej.
Nie można udawać, że problemu nie ma, bo jest – zaświadcza o tym
krajobraz ulic - i stawić mu czoła musimy wszyscy. Są tacy, którzy
argumentują, że nie tylko Polacy mają ten problem. Owszem,
przypominam sobie rozmowę prowadzoną kilka lat temu ze Słoweńcem
oraz Węgrem. Użyłam w niej, w kontekście zupełnie od tematów
http://queer.pl/tablica/193667/debata-czy-w-xxi-wieku-gej-zastapil-zyda (dostęp: 09.2015)
http://patrzena.pl/debaty/czy-muzulmanie-sa-wspolczesnymi-zydami-postrzeganie-muzulmanow-imuzulmanek-przez-spoleczenstwo-polskie/ (dostęp: 09.2015); z opisu wydarzenia: W
wypowiedziach – na określenie muzułmanów i muzułmanek mieszkających w Europie – na forach
internetowych często pojawiają się sformułowania takie jak „pasożyty” „ciapaty”, „muslim”,
„terrorysta”. Zatem dyskusja toczy się nie na temat ludzi, a tworów, które zagrażają: „cywilizacji”,
„naszej kulturze”, „naszemu stylowi życia”. Też: wywiad z profesor Krystyną Skarżyńską w
„Gazecie Wyborczej” 9.09.2015: AGNIESZKA KUBLIK: Polacy obawiają się uchodźców. Boją się,
że wzrośnie przestępczość, że przywiozą do nas terroryzm, że zabiorą pracę. Jakie jest źródło tych
lęków? , PROF. KRYSTYNA SKARŻYŃSKA: Źródła obaw wobec imigrantów są różne. Brak wiedzy
o sytuacji i kulturze ich kraju, utrwalone przekonania oraz stereotypy etniczne [w Polsce od 1990
do 2008 r. wzrosła niechęć do muzułmanów jako sąsiadów - z 19 do 24,2 proc. To wyniki
europejskich badań nad wartościami]. Ale także przekonania o świecie i o własnym społeczeństwie
oraz kraju, wśród których znajdują się nieufność, konserwatywny światopogląd i martyrologiczny
narcyzm. Wszystkie te czynniki prowadzą do pojmowania osoby innej kulturowo jako obcego nie
tylko zagrażającego naszej homogenicznej grupie fizycznie i ekonomicznie, lecz także groźnego dla
podzielanych światopoglądów oraz tożsamości. (…) Strach powoduje zmiany w procesach
poznawczych: im wyższe poczucie zagrożenia ze strony obcych przybyszów, tym większe
przypisywane im prawdopodobieństwo złych zamiarów, obecności wśród nich terrorystów i
pospolitych przestępców, kłopotów adaptacyjnych. Niektóre z tych oczekiwań są sposobem radzenia
sobie z dysonansem między niechęcią do obcych (i potrzebą bezpieczeństwa) a potrzebą dobrego
myślenia o nas samych jako dobrych, empatycznych, solidarnych.
257
„Gazeta Wyborcza”, 10.09, 2015, też: http://wyborcza.pl/1,75968,18745495,biedni-polacy-patrzana-uchodzcow.html (dostęp: 09.2015)
258
https://www.facebook.com/zobacznienawisc/photos/a.543600982363780.1073741830.5368198463
75227/954515941272280/?type=1&theater (dostęp: 09.2015)
255
256
108
żydowskich oderwanym, słowa „greedy” (ang. „skąpy”). Na pytanie
Węgra, co słowo to znaczy, Słoweniec wykonał pantomimiczne gesty
wokół nosa oraz uszu, mające oznaczać pokaźny rozmiar tego pierwszego,
oraz obecność pejsów obok tych drugich. Znaczenie wyrazu, bez użycia
słów, w mig stało się dla rozmówcy całkowicie jasne. Owszem, nie tylko
„my” mamy problem, co nie oznacza, że równać należy w dół.
Trudno zmobilizować się mi do postawienia finalnej kropki, ponieważ
bieżąca rzeczywistość stale dostarcza przykładów na poparcie zawartych
w niniejszej pracy tez. Zrealizowany przez Huberta Czerepoka projekt:
złożona z trudnych do odczytania, nienawistnych napisów wzorowanych
na tych naściennych, instalacja artystyczna „Płot nienawiści”, która
stanęła w pobliżu Muzeum Historii Żydów Polskich, dosłownie kilka dni
temu została zasłonięta (gest to nad wyraz symboliczny) płachtą z
napisem: „Precz z tą hucpą”. Na jednym z portali społecznościowych
pojawiła się wypowiedź: "A jaki to daje przykład dzieciom? Na fotografii
widać napis "J...Ć " , "śmierć Cyganom ", "Polska dla Polaków " i inne
wulgaryzmy. Wg mnie to nie powinno się znaleźć w takim miejscu
dostępnym dla wszystkich , a tym bardziej , że w pobliżu jest plac
zabaw”259. ”To natychmiast powinno zniknąć i nie robić nam przykrości”
- stwierdza jedna z indagowanych przez reporterkę kobiet260.
„Przekleństwa, obraźliwe słowa, to zawsze podjudza [podkreślenie moje
- MP] do nienawiści. Nie rozumiemy, dlaczego ten płot stoi na naszym
terenie?” stwierdza jedna z rozmówczyń. Część osób udzielających
wywiadu podkreślała niedostateczną akcję informacyjną wokół projektu,
niewystarczające uświadomienie odbiorców.
Przyznam, iż przystępując do zgłębiania omówionego tu
zagadnienia, zastanawiałam się, czy temat – na pozór i na pierwszy rzut
oka przecież dość monotonny – okaże się na tyle bogaty, obfity,
wieloaspektowy, by móc posłużyć za bazę dla pracy magisterskiej.
Okazało się, iż osoby sporządzające antysemickie inskrypcje nie zawiodły
– niestety.
http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,plot-nienawisci-zasloniety-folia-z-napisem-precz-zta-hucpa,177335.html (dostęp: 09.2015)
260
http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,podjudza-poglebia-podzialy-warszawiacy-o-plocienienawisci,177352.html (dostęp: 09.2015)
259
109
Bibliografia
1.
Bartoszewski Władysław, Mój Auschwitz, Kraków 2010.
2.
Bauman Zygmunt, Home coming, [w:] Krajobraz po szoku, red. Anna
Mieszczanek, Warszawa 1989.
Bilewicz Michał, Marchlewska Marta, Soral Wiktor, Winiewski
Mikołaj, Mowa nienawiści. Raport z badań sondażowych, Warszawa
2014. (dostępny:
http://www.batory.org.pl/upload/files/Programy%20dotacyjne/Obywate
le%20dla%20Demokracji/Mowa_Nienawisci_raport.pdf)
3.
4. Błoński Jan, Biedni Polacy patrzą na getto, Kraków 1994.
5. Borwicz Michał, Organizowanie wściekłości, słowo wstępne: Zofia
6.
7.
8.
9.
Nałkowska, Warszawa 1947.
Burzyńska Anna, Markowski Michał Paweł, Teorie literatury XX wieku.
Podręcznik, Kraków 2009.
Cała Alina, Wizerunek Żyda w polskiej kulturze ludowej, Warszawa
1992.
Cała Alina, Żyd – wróg odwieczny? Antysemityzm w Polsce i jego źródła,
Warszawa 2012
Dubisz Stanisław (red.), Uniwersalny słownik języka polskiego, t. 3,
Warszawa 2003.
Gibson Claire, Jak czytać symbole. Język symboli w różnych kulturach,
Warszawa 2010.
11. Girard René, Kozioł ofiarny, przeł. Mirosława Goszczyńska, Łódź
1987.
12. Głowiński Michał, Marcowe gadanie. Komentarze do słów 1966-1971,
Warszawa 1991.
13. Grochowski Maciej, Słownik przekleństw i wulgaryzmów, Warszawa
1995.
14. Gross Rudolf, Dlaczego czerwień jest barwą miłości, przeł. Anna
Porębska, Warszawa 1990.
15. Gross Tomasz, „Ja za takie oswobodzenie im dziękuję i proszę ich żeby
to był ostatni raz” [w:] tegoż: Upiorna dekada. Trzy eseje o stereotypach
na temat Żydów, Polaków, Niemców i komunistów 1939-1948, Kraków
2001.
16. Hilberg Raul, Sprawcy, ofiary, świadkowie. Zagłada Żydów 1933-1945,
przeł. Jerzy Giebułtowski, Warszawa 2007.
17. Janion Maria, Bohater, spisek, śmierć. Wykłady żydowskie, Warszawa
2009.
18. Janion Maria, Do Europy – tak, ale razem z naszymi umarłymi, Warszawa
2000.
19. Keff Bożena, Antysemityzm: niezamknięta historia, Warszawa 2013.
20. Kofta Mirosław, Stereotyp spiskowy jako centralny składnik
antysemityzmu, [w:] Stereotypy i uprzedzenia. Uwarunkowania
10.
110
21.
22.
psychologiczne i kulturowe, red. Mirosław Kofta, Aleksandra Jasieńska
Kania, Warszawa 2001.
Konstantynow Dariusz, Antysemickie rysunki z prasy polskiej 1919-39,
[w:] „Obcy i niemili”. Antysemickie rysunki z prasy polskiej 19191939, Warszawa 2013.
Kornak Marcin, Brunatna Księga 2011-2012, Warszawa 2012.
Kowalski Sergiusz, Tulli Magdalena, Zamiast procesu. Raport o mowie
nienawiści, Warszawa 2003.
24. Krzywiec Grzegorz, Kuciński Paweł (red.) Analizować nienawiść.
Dyskurs antysemicki jako tekstowe wyzwanie, Warszawa 2011.
25. Kula Marcin, Uparta sprawa. Żydowska? Polska? Ludzka?, Kraków
2004.
26. Kurcz Ida, Zmiana stereotypów: jej mechanizmy i granice [w:]
Stereotypy i uprzedzenia. Uwarunkowania psychologiczne i kulturowe,
red. Mirosław Kofta, Aleksandra Jasińska-Kania, Warszawa 2001.
27. Leszczyński Zenon, Szkice o tabu językowym, Lublin 1988.
28. Lewinson Jacek, Słownik seksualizmów polskich, Warszawa 1988.
29. Michlic Joanna Beata, Czy antysemityzm w dzisiejszej Polsce ma jakieś
znaczenie – i dla kogo?, [w:] Polacy i Żydzi, Kwestia Otwarta, red.
Robert Cherry, Annamaria Orla-Bukowska, Warszawa 2008.
30. Michlic Joanna Beata, Obcy jako zagrożenie. Obraz Żyda w Polsce od
roku 1880 do czasów obecnych, tłum. Anna Switzer, Warszawa 2015.
31. Mieszczanek Anna (red), Krajobraz po szoku, Warszawa 1989.
32. Miłoszewski Zygmunt, Ziarno prawdy, Warszawa 2011.
23.
Ossowska Maria, Normy moralne, Próba systematyzacji, Warszawa
1970.
34. Peisert Maria, Formy i funkcje agresji werbalnej. Próba typologii,
Wrocław 2004.
35. Pipes Daniel, Potęga spisku. Wpływ paranoicznego myślenia na dzieje
ludzkości, przeł. Sławomir Kędzierski, Warszawa 1998.
36. Poliakov Leon, Historia antysemityzmu. Epoka wiary, przeł. Agnieszka
Rasińska-Bóbr, Oskar Hedemann, Kraków 2008.
37. Ringelblum Emanuel, Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny
światowej: uwagi i spostrzeżenia, Warszawa 1988.
38. Rose Gillian, Interpretacja materiałów wizualnych. Krytyczna
metodologia badań nad wizualnością, Warszawa 2010.
39. Roskowiński Rafał, Autoportret z muralem, Gdańsk 2012.
40. Rutkiewicz Marcin, Dzieła graffiti i street artu, Warszawa 2013.
41. Rutkiewicz Marcin, Elżbieta Dymna Polski street art, Warszawa 2012.
42. Sala Rose Rosa Sala, Krytyczny słownik mitów i symboli nazizmu, tłum.
Zuzanna Jakubowska, Agnieszka Rurarz, Warszawa 2006.
33.
Skalska Agnieszka, Obraz wroga w antysemickich rysunkach
prasowych marca '68, Warszawa 2007.
44. Steinlauf Michael C., Pamięć nieprzyswojona. Polska pamięć Zagłady,
przeł. Agata Tomaszewska, Warszawa 2001.
43.
111
Stępniak Klemens, Słownik tajemnych gwar przestępczych, Londyn
1993.
46. Stola Dariusz, Kampania antysyjonistyczna w Polsce 1967-68,
Warszawa 2000.
47. Stomma Ludwik, Wierzenia o obcych, [w:] Antropologia kultury wsi
polskiej w XIX wieku, Warszawa 1986.
48. Śmiechowska Teresa, Wydawałoby się, że to nigdy już nie może się
powtórzyć [w:] Obcy i niemili. Antysemickie rysunki z prasy polskiej
1919 – 1939, Warszawa 2013.
49. Świda-Ziemba
Hanna,
Hańba
obojętności,
[w:]
Przeciw
antysemityzmowi 1936-2009, Kraków 2010.
50. Tazbir Janusz, Protokoły Mędrców Syjonu. Autentyk czy falsyfikat,
Warszawa 2004.
51. Tokarska-Bakir Joanna, Legendy o krwi. Antropologia przesądu,
Warszawa 2008.
52. Tokarska-Bakir Joanna, Okrzyki pogromowe. Szkice z antropologii
historycznej Polski lat 1939-1946, Warszawa 2012.
53. Tokarska-Bakir Joanna, Pueri, [w:] Wojciech Wilczyk, Święta Wojna,
Kraków 2014.
54. Tokarska-Bakir Joanna, Rzeczy mgliste. Eseje i studia, Sejny 2004.
55. Trachtenberg Joshua, Diabeł i Żydzi. Średniowieczna koncepcja Żyda a
współczesny antysemityzm, Gdynia 1997.
56. Tych Feliks, Długi cień Zagłady. Szkice historyczne, Warszawa 1999.
57. Wilczyk Wojciech, Święta Wojna, Kraków 2014.
58. Zawadzka Anna, Polska walcząca [w:] Wojciech Wilczyk, Święta
Wojna, Kraków 2014.
45.
Artykuły prasowe
1. Agnieszka Kublik, wywiad z profesor Krystyną Skarżyńską, [w:]
„Gazeta Wyborcza” 9.09.2015.
2. Andrzej Leder, Imaginarium, [w:] „Res Publica Nowa”, nr 7-8/1999.
3. Bem Kazimierz, Makowski Jarosław, Biedni Polacy patrzą na
uchodźców, [w:] „Gazeta Wyborcza”, 10.09.2015.
4. Bożena Umińska, Naród z natury egzystencjalny, płeć z natury
metafizyczna, [w:] „Res Publica Nowa”, nr 7-8/1999.
5. Bracia i ojcowie. Z Markiem Nowakiem OP rozmawia Jakub Drath, [w:]
„Znak” nr 719.
6. Dominika Kozłowska, Paradoks? Niekoniecznie, [w:] „Znak” nr 719.
7. Janusz Poniewierski, Czy istnieje na to jakieś lekarstwo [w:] „Znak” nr
719.
8. Marcin Król, Upolitycznienie antysemityzmu, [w:] „Res Publica Nowa”,
nr 7-8/1999.
9. Marta Duch-Dyngosz, Rekolekcje narodowe, [w:] „Znak” nr 719.
10. Stanisław Krajewski, Co mnie uwiera [w:] „Znak” nr 719.
11. Szymanik Grzegorz, Jacek Purski: Boniek, to było nie fair, [w:] „Duży
112
12.
Format”, nr. 33/2015.
Tomasz Terlikowski, Kalifat Europa, [w:] „Do Rzeczy”, nr 1/2015.
Adresy internetowe
http://bialystok.gazeta.pl
2. http://ekoszalin.pl
3. http://encyklopedia.pwn.pl
4. http://gazetacodzienna.pl
1.
5. http://hejtstop.pl.
6. http://karne.pl/karny.html
7. http://kodeks-karny.org/czesc-szczegolna/przestepstwa-przeciwko-czcii-nietykalnosci-cielesnej
8. http://libr.sejm.gov.pl/tek01/txt/onz/1965-r1.html
http://patrzena.pl/debaty/czy-muzulmanie-sa-wspolczesnymi-zydamipostrzeganie-muzulmanow-i-muzulmanek-przez-spoleczenstwopolskie/
10. http://queer.pl/tablica/193667/debata-czy-w-xxi-wieku-gej-zastapilzyda
11. http://sjp.pl
12. http://statystyka.policja.pl
13. http://transfery.info/79343,oswiadczenie-fare-w-sprawie-zachowaniabonka-prezes-juz-odpowiedzial
14. http://tvnwarszawa.tvn24.pl
15. http://wiadomosci.gazeta.pl
16. http://www.arslege.pl/propagowanie-faszyzmu-lubtotalitaryzmu/k1/a292/
17. http://www.bhpoland.org
9.
18. http://www.csp.edu.pl/download/6/16762/PrzestepstwaznienawisciwybranezagadnieniaLSzwejkowskinr63.pdf.
19. http://www.holocaustresearch.pl/nowy/photo/file/List_otwarty_w_spra
wie_lokalizacji_pomnika_Sprawiedliwych_Polakow.pdf
20. http://www.jhi.pl
21. http://www.krytykapolityczna.pl
22. http://www.miejski.pl
23. http://www.polskieradio.pl
24. http://www.siecrownosci.gov.pl
25. http://www.tvn24.pl
26. http://www.wprost.pl/ar/405423/Prokurator-swastyka-to-nie-nazizmlecz-hinduskie-szczescie/
27. http://wyborcza.pl
28. http://zapytaj.onet.pl
29. https://flagspot.net
30. www.sztetl.org.pl
113
Aneksy
Aneks I: Opis zdjęć
Szczegółowy opis inskrypcji (pomijam elementy nieczytelne lub dla
tematu nieistotne).

Napis „TALMUD NAUKA ŻMIJOWA” (2)

Gwiazda Dawida sąsiadująca z wykonanym inną farbą napisem
„JEBAĆ POLICJĘ” (3)

litery „PO” oraz Gwiazda Dawida po obu stronach znaku równości
(4)

napis „JEBAĆ ŻYDÓW” (5) (przez tę samą osobę zostały
zgłoszone napisy „JEBAĆ POLICJE” (5a) oraz litery „UE” (5b)
zawieszone na szubienicy)

wiśniowy napis „WIDZEW LODZ” (pod „L”, „O” i „Z”
poprzeczne kreski), zawieszony na granatowej szubienicy,
granatową farbą naniesiono również na dwie pierwsze litery napisu
„WIDZEW” „Ż” oraz „Y” tworząc napis '”Żydzew”, obok
granatowy napis „NLS” ze środkową literą wpisaną w okrąg, oraz
zielony „WFH”, pod środkową literą wpisane w okrąg „L” (6)

napis „JEBAĆ ŻYDÓW MACZETAMI!”, przy czym środkowe
słowo ledwo czytelne ze względu na warstwy innych, w sąsiedztwie
przekreślonej gwiazdy Dawida wpisanej w litery „A” oraz „J” (8)

przekreślona gwiazda Dawida (9, 15),

Gwiazda Dawida wkomponowana w litery RTS, pomiędzy „R” a
„S” z wpisanym w nią „T” (10)

napisy „ŻYDY KONFIDENCJI” (obok: „METAL CWEL”), w
sąsiedztwie liter „AJ” oraz „WSH” (11)

napisy „CHWDSB” oraz „BIJ ŻYDA” (12)

wpisany w zawieszony na szubienicy okrąg napis „RTS”, pod nim
„ŻYDZEW” (13)
114

napis „JEB ŻYDA” (czarny) sąsiadujący z przekreśloną, wpisaną
w znajdujące się pomiędzy literami „A” oraz „J” koło gwiazdą
Dawida (niebieskie) (14),

zawieszona na szubienicy gwiazda Dawida w sąsiedztwie wyrazu
„ANTYSEMITYZM” oraz cyfr „8” i „8” nadpisanych nad
wyrazami „HUJ” oraz „HITLER”, fragment krzyża celtyckiego
(zdjęcie niewyraźne) (16), napis „WHITE POWER” (16a),
„BIAŁE RATAJE” z krzyżem celtyckim z obu stron i rodłem pod
spodem (16b), krzyż celtycki261 i ręka z mieczem: falanga nad
napisem „POLSKA” (16C), skrót „R.T.S” oraz „Żydzew Łódź”,
dwie gwiazdy Dawida, po jednej z każdej jego strony, oraz napis
„JEBAĆ ŻYDOSTWO!!!” (16d) (zdjęcia wykonane przez jedną
osobą, ewidentnie – kolor i faktura ściany – znajdujące się na jednej
przestrzeni)

gwiazda Dawida w sąsiedztwie napisu „Kraków”, wpisana w litery
„A” oraz „J” (17)

napisy „JEBAĆ ŻYDÓW MACZETAMI” i „MASTER DZIWKA”
oraz „HOOLIGANS” w sąsiedztwie przekreślonej gwiazdy Dawida
(18)

Napisy„ŚMIERĆ ŻYDOM I MUSLIMOM”, przy czym litery „ż”
oraz „y” w napisie „żydom” zaklejone są naklejką reklamującą
telefonię komórkową (19), ROSJA KURWY”, „JEBAĆ UKRAINĘ
I ROSJĘ” „POLSKA WALCZĄCA” oraz „ŚMIERĆ UKRAINIE”
ponad symbolem Polski walczącej (19a), zawieszona na szubienicy
gwiazda Dawida, w sąsiedztwie również zwisających z szubienicy
napisów „UPA”, „BANDERA ŚMIEĆ” (19b) oraz jeszcze jedna
zwieszona z szubienicy gwiazda Dawida obok również wiszących
półksiężyca i „UPA KURWY” oraz napisu „JEBAĆ MUSLIMÓW
261
Na terenie Niemiec zakazany jako symbol neofaszystowski.
115
I ŻYDÓW” (w ostatnim słowie pomiędzy literami „ó” oraz „w”
znajduje się zamazany kształt) i „MUZUŁMAŃCE WON!” (19c).
Napisy pochodzą z różnych zdjęć nadesłanych przez tę samą osobę,
faktura i kolor ściany wskazują na jedną powierzchnię, a zatem ich
położenie w sąsiedztwie.

Wiszący na szubienicy wpisany w okrąg napis „RTS”, pod nim zaś
„ŻYDZEW” (20)

Gwiazda Dawida na plakacie wyborczym Hanny GronkiewiczWaltz (na którym oryginalnie znajduje się jej wizerunek, hasło
„Wszyscy tworzymy Warszawę” oraz, pod nim, podpis „Hanna
Gronkiewicz-Waltz” i napis „Platforma Obywatelska” wraz z logo.
Gwiazda wpisana jest pomiędzy hasło wyborcze a personalia
kobiety (21)

Napis „JEB”, zamalowany pod nim „PSA”, pod spodem, inną
czcionką „ŻYDA” (23); „JEB ŻYDA” (36)

Gwiazda Dawida wpisana w litery „Ł” oraz „S”, które poprzedza
napis „Jebać” (23)

Napis „JŻŚ JEBAĆ ŻYDÓW” (24)

przekreślona gwiazda Dawida nad trudnym do zidentyfikowania,
bo przesłoniętym gałęzią znajdującej się na pierwszym planie
rośliny kształtem graficznym (krzyż?), w sąsiedztwie napisów
„PDW” oraz „JEB ŻYDA”, przy czym na drugi wyraz naniesiono
innym kolorem słowo „PSA”, tak, że oba wyrazy są czytelne, spod
spodu przebija pokryty farbą w kolorze reszty ściany napis
„JE[dopisek mój]BAĆ ŻYDÓW”. (25)

Napis „JEBAĆ ŻYDÓW KAZIMIERZ”, pod pisanymi inną
czcionką literami „w”, „i”, „s” oraz fragmentem „ł” (poza kadrem
prawdopodobnie: „a”) (26)

Napis „ANTY JUDE” (27), (42)
116

Napis „JEB ŻYDA [zamazany - MP] CWELA Z IZRAELA” (28),
inne zdjęcie przesłane przez tę samą osobę, ewidentnie ten sam
budynek: przekreślona gwiazda Dawida pomiędzy literami „A”
oraz „J”, obok napis „MASTER DZIWKA” (29a)

Napis „JUDE HUNTERS” (obok, innym kolorem: „TS CIPY”)
(29)

gwiazda Dawida naniesiona na niewyraźną kreską wykonaną
przekreśloną gwiazdę pięcioramienną (30)

przekreślona układającymi się w „X” dwiema kreskami gwiazda
Dawida, wpisana w umieszczony ponad napisem „Jebać RTS”
okrąg (31)

gwiazda Dawida naniesiona intensywniejszą bielą na literę „K” w
wypłowiałym skrócie „ŁKS” (32)

gwiazdy Dawida po obu stronach zamalowanych czarną farbą, lecz
wciąż widocznych liter „Ł” i „S” widniejących z dwóch stron
trzeciej gwiazdy, nad nimi napis „JEBAĆ” (32a)

gwiazdy Dawida naniesione odznaczającą się niebieską farbą na
kompozycję: obramowane czarnym kolorem czerwone serce (tu
jedna gwiazda) wkomponowane w wyrazy „KOCHAM” i „CIĘ”
oraz datę „19.08” (tu druga gwiazda) i „2011”. Analogicznym
kolorem na środek serca naniesiono wizerunek męskich narządów
płciowych (32b)

gwiazda Dawida (biała) wpisana w okrąg (czarny) wkomponowany
w litery „A” oraz „W” w sąsiedztwie napisu „JEBAĆ WISŁĘ”
(wszystkie również czarne) (33)

gwiazda Dawida przekreślona dwoma układającymi się w „X”
kreskami,
w
sąsiedztwie
napisu
„ŻYDZI
MORDERCY
POLAKÓW” (37)

Hasło „STOP AGRESJI IZRAELA NA GAZE”, przy czym „z” w
117
słowie „Izraela” zastąpione zostało swastyką. Pod spodem gwiazda
Dawida wpisana w okrąg wkomponowany w napisy „ANTY” oraz
„JUDE”. To wszystko w kolorze czarnym, z prawej zaś strony
srebrną farbą wykonano napis „JEBAĆ JUDE”, z lewej zaś, tym
samym kolorem, kompozycję, której jedyny czytelny element
stanowi krzyż celtycki. (35). Przez tą samą osobę zgłoszone, w tej
samej przestrzeni (przejścia podziemnego) znajdujące się napisy
głoszą „SYJONIZM TO NAZIZM”. Pod spodem gwiazda Dawida
oraz swastyka po obu stronach znaku równości (35a) oraz
„ZIONISM – STOP”, „PALESTINA TODAY”, od tego napisu
biegnie strzałka do „POLAND TOMORROW” (35b)

wykonany czerwoną farbą napis „WSH” oraz czarną „WISŁA PB”,
obok, przekreślona gwiazda Dawida (37)

przekreślona gwiazda Dawida wpisana w litery „A” oraz „J” (38)

napis
„JEBAĆ
ŻYDZEW”,
obok
gwiazda
Dawida
najprawdopodobniej zwisająca z szubienicy (część poza kadrem)
(39)

swastyka, obok napis „juden RAUS”, pod jednym i drugim
elementem znajduje się gwiazda Dawida (40)

napis „ŻYDZI CHCĄ ŻĄDZIIĆ!!!” (41)

naniesiona na czarną, pięcioramienną, wpisaną w okrąg gwiazdę,
biała przekreślona gwiazda Dawida, po bokach tegoż koloru litery
„A” i „W”, obok czerwony napis „JEBAĆ ŻYDÓW” (43)

czerwony napis „POLONIA” z krzyżami celtyckimi zamiast liter
„O”, zamalowany na czarno, na krzyże naniesione gwiazdy Dawida
w tym samym kolorze, nad pierwszą napis „JUDE”, obok data
1918262 na szubienicy (44)
30.031918 to data powstania klubu sportowego „Harcerski Klub Sportowy Czuwaj”, znanego dziś
jako „Czuwaj Przemyśl”
262
118

napis „ŻYDZI – Z – POLSKI – WON”, przy czym zamiast
ostatniego „o” - krzyż celtycki (45), na tym samym budynku:
„ARYJSKA ARMIA” i krzyż celtycki (46)

napisy „GNLS” [good night left side], „JUDEN RAUS” oraz krzyż
celtycki i zwisająca z szubienicy Gwiazda Dawida (47)

litery „WSPB”, „AJ”, „WSH” „PB” oraz „A” i „J” okalające
gwiazdę Dawida (48)

przekreślona gwiazda Dawida obok napisu „SIEMASZKI CIOTY
OBSRANE” (49), na tym samym budynku „BULI PIZDA” (49a),
„PB WSH”, „LECH ZDECH” (49b), oraz „CRACOVIA KURWA”,
„JC PB” rozdzielone krzyżem celtyckim i „PB WSH” (49c)

przekreślona gwiazda Dawida obok (biała), obok napis „PB
HOOLS” (czarny) (50), na tym samym bloku „WSH” oraz
„KRYUS CWEL”(na napisach, które ewidentnie próbowano
usunąć
zamalowując
je)
(50a)
oraz
„JEBAĆ
ŻYDÓW
MACZ[ETAMI])” (część napisu poza kadrem) (50b)

napis „JEBAĆ ŻYDÓW” (51), (58), (59), (80)

napis „JUDE RTS”, przy czym „t” wkomponowane w gwiazdę
Dawida

napisy „BIAŁA DUMA” oraz „AJ” z dopisanym inną czcionką i
kolorem „WAJ” oraz „PB” na muralu przedstawiającym trzy
zakapturzone postacie [ku klux klan] (53), dalsza część muralu
zawiera krzyż celtycki oraz napis „BIAŁY”, reszta napisu znajduje
się poza kadrem (53a)

litery „CT SK WSH PB” (54), na zdjęciu zgłoszonym przez tę samą
osobę, prawdopodobnie na tym samym budynku „CRAXA
DZIWKA” obok przekreślonej gwiazdy Dawida (54a) oraz
„WISŁA SHARKS” (54b) i „JEBAĆ ŻYDÓW” (54c)

dwuczłonowy czarny napis „JEBAĆ”, druga część nieczytelna,
119
naniesiony na nią biały napis „ŻYDÓW” (55), przez tę samą osobę
zgłoszona przekreślona gwiazda Dawida wkomponowana w litery
„A” i „J” (55a)

napis „ALEA IACTA EST”, pod nim, inną czcionką „AJ JEBAĆ
ŻYDÓW” (56)

napis „ŻYDY CWELE” (57), (81)

litery „JżS” oraz przekreślona gwiazda Dawida (60)

litery „JżS” (61)

napisy „ACAB”, „JżS”, „PSNDW”, „JEB ŻYDA”, „1906”,
przekreślona gwiazda Dawida pomiędzy literami „A” oraz „J”
(innym kolorem: GRUBY PS”) (62); przesłane przez tę samą osobę,
prawdopodobnie na tym samym budynku: „WISŁA PS”, „AJ”,
„PŁASZÓW STARY” (62a)

gwiazda Dawida pomiędzy literami „Ł” oraz „S” (63), (71)

napis „MICHNIK ZABIJA SŁOWEM”, pomiędzy dwoma
pierwszymi słowami 3 elipsoidalne, splecione ze sobą kształty z
literą „i” w środku, ewentualnie: rodzaj sześcioramiennej gwiazdy
o zaokrąglonych wierzchołkach (64)

zdewastowany mural przedstawiający Aleksandra Rżewskiego263:
na piersi domalowana gwiazda Dawida, nad sylwetką Rżewskiego
napis „JUDE RAUSS”, litery „s” w postaci błyskawic, litera „j” w
formie szubienicy z pętlą otaczającą szyję Rżewskiego (65)

napis „JEBAĆ” obok gwiazdy Dawida wpisanej w litery „Ł” oraz
„S”

napisy „JEB” (czerwony), „ŻYDA” (niebieski) (72)

napis „WISŁA BOREK!”, w literę „o” wpisana przekreślona
gwiazda Dawida (73)

263
napisy „ŻYDZEW KURWA”, „JEBAĆ RTS” obok przekreślonej
Działacz socjalistyczny oraz niepodległościowy, prezydent Łodzi w latach 1919-1923.
120
gwiazdy Dawida (74), na tym samym budynku „NIEPOTRZEBNE
KIJE PAŁY I NOŻE, WIDZEW KURWO ZAMKNIEMY CIĘ W
KOMORZE” (naniesiony na inny napis), „DHW8PF BANDA
CWELA”, przekreślona gwiazda Dawida (74a)

napis „ŚMIERĆ ŻYDOM” (drugi wyraz naniesiony na inny,
prawdopodobnie „WIŚLE”) (75), (76)

przekreślona gwiazda Dawida (75a), prawdopodobnie obok tego
samego budynku przekreślona gwiazda Dawida w sąsiedztwie liter
„AJ” (75b)

przekreślona gwiazda Dawida wkomponowana w napis „ANTY
JUDE” (77)

napis „Jebać ŻYDÓW” (niebieski), oraz „TSH” (czarny)

napisy „BRONOWICE” oraz „JEBAĆ ŻYDÓW” (nieco inna
czcionka) (79)

napis
„SZYDERSTWO”,
litery
„s”
przekreślona
dwiema
pionowymi kreskami, tak, iż całość wygląda jak wyraz „zyderstwo”
poprzedzony symbolem dolara (82)

czerwony napis „ŚMIERĆ ŻÓŁTEJ KURWIE”, drugi wyraz
zamalowany na niebiesko, tym samym kolorem, inną czcionką pod
spodem: „ŻYDOWSKIEJ”, obok na czerwono „ŚŻK” (83)

litery „CWKS” wkomponowane w krzyż celtycki, napisy „ŻYDZI
Z POLSKI WON!”, „WHITE POWER ISLAM”, dwa pierwsze
słowa rozdzielone krzyżem celtyckim (84)

napis „PRECZ Z PANUJĄCĄ ŻYDOKOMUNĄ”, po obu stronach
wisząca na szubienicy gwiazda Dawida, z czego jedna wpisana w
okrąg i przekreślona (85)

napis „JEBAĆ ŻYDÓW”, wyrazy rozdzielone wpisaną w okrąg,
przekreśloną gwiazdą Dawida (86)

napisy „WISŁAS” (albo „WISŁA5”), „JEBAĆ CRAXE”, „WISŁA
121
PANY”, obok przekreślona gwiazda Dawida wpisana w litery „A”
i „J” (87)

napis „ŻYDZI WON Z POLSKI” (88)

napis „ŁOWCY ŻYDOWSKICH NAPLETKÓW”, krzyż celtycki,
przypominający swastykę kształt nad literami „NSDAP” (88a)

napisy „JEBAĆ ŻYDÓW”, „JEBAĆ WISŁĘ” (89)

napis „JUDE” wpisany w gwiazdę Dawida, oraz „ZAWSZE
CZUWAJ” obok (90)

gwiazda Dawida wkomponowana w cyfry „1917”, w jej środku
litera „p” lub „d”, pod spodem „Ż.K.S” (91)

napis „JUDE” obok trzech przechodzących przez jeden punkt
kresek [prowizoryczna GD] (92)

napis „JEBAĆ ŻYDÓW”, drugie słowo na innym nieczytelnym,
pokryte słowem „WISŁE” (93)

napis „JESTEŚ ŻYDEM FRAJERZE”, podkreślony „Pizgajcie
mnie”, „CHWDŻ” oraz „WANTED” nad podobizną: głowa z bujną
brodą, spiczastym nosem, zmarszczonymi brwiami, dużą czapką
oraz kropką na czole (94)

srebrny napis „BROŃ RADOM”, na nim wykonany zieloną farbą
„JEBAĆ JUDE” z gwiazdą Dawida zwisający z szubienicy (95)

gwiazda Dawida na szubienicy (96)

napis „Żydzi do pieca” (98)

napis „RĘTY EMERYTURY GŁODOWE WON Z ŻYDAMI” (99)

zawieszona na szubienicy gwiazda Dawida obok napisu „JEBA
ŻYDÓW”, pod spodem innym kolorem wykonana swastyka (100)

gwiazda Dawida (101)

gwiazda Dawida pomiędzy literami „Ł” i „S”, wpisane w okrąg,
przekreślone (102)

zielony napis „ŁKS CHOJNY”, gwiazda Dawida naniesiona czarną
122
farbą na literę „k” (104)

litery „RTS”, „t” wpisane w gwiazdę Dawida, pod spodem „1922”
(105)

napis „ŻYDZEF” (106)

biały napis „ŁKS”, na „k” naniesiona brązowa gwiazda Dawida,
całość wpisana w czarny przekreślony okrąg, obok, też na czarno,
„ŻABIENIEC WIDZEW” (108)

napis „JEBAĆ”, obok gwiazda Dawida wpisana w litery „R” i „S”
(109)

litery „ŁKS”, na „k” naniesiona gwiazda Dawida, obok krzyż
celtycki i „RTS” (110)

napis „RTS”, naniesiona nań gwiazda Dawida (111)

napis „ŚMIERĆ ŻYDZEWSKIEJ KURWIE”, „HB97”, „ŁKS”,
„STARE POLESIE”, splecione litery „S”, „L” i „K” (112)

napis „RTS”, na „t” innym kolorem naniesiona gwiazda Dawida
(113)

napis „RTS”, „t” wpisane w gwiazdę Dawida (114), (123)

napis „ŁKS”, „k” wpisane w gwiazdę Dawida (115)

napis „JUDE RAUS” pośród innych, nieczytelnych napisów (116)

zdewastowany mural Widzewa Łódź, na nazwę drużyny naniesiona
gwiazda Dawida, do emblematów drużyny dorysowane szubienice
(117)

napis „BROŃ”, litera „o” w postaci gwiazdy Dawida (118)

gwiazda Dawida nad napisem „HUJE” (120)

czarny napis „RADOMIAK RULEZ” z koroną, naniesiona nań
niebieska gwiazda Dawida, na napis zaś „CHUJE” z szubienicą, z
której zwisa druga gwiazda (121)

napis „1908 ŁKS CH.W.D.P ŁÓDŹ”, gwiazda Dawida wpisana w
litery „R” i S” (125)
123

napis „3 LIGA”, gwiazda Dawida wpisana w litery „R” i „S” (126)

napis JEBAĆ ŁKS”, litera „k” wpisana w gwiazdę Dawida, innym
kolorem „ł” przeprawione na „R”, a „k” na „T” (127)

napis „WIDZEW”, na dwie pierwsze litery naniesione „Ż” oraz „Y”
(128), (142)

dużo nieczytelnych napisów, ale wyróżniają się: „KURWA JUDE”,
„RTS” wpisane w okrąg, przekreślone, „ŁKS”, „JUDE” obok
wpisanej w litery „R” i „S” gwiazdy Dawida (131)

napis „CWEL'S IZRAEL'S”, pomiędzy wyrazami wpisana w litery
„Ł” i „S” gwiazda Dawida (132)

napis „RTS CWELE”, „t” wpisane w gwiazdę Dawida, pod spodem
„ŁKS HOOLS ŁKS” (133)

napis „JUDE RAUS”, litera „r” odwrócona do góry nogami (134),
(135)

napis „JUDE” wpisany w zawieszoną na szubienicy gwiazdę
Dawida, pod spodem fragment (część poza kadrem) swastyki (137)

gwiazda Dawida nad napisem „WON”, obok swastyka, innym
kolorem: na (pod?) gwiazdą Dawida wpisana w okrąg litera „A”,
do swastyki dorysowana szubienica (138)

zwisająca z szubienicy gwiazda Dawida na plakacie reklamującym
spotkanie z J. T. Grossem na Uniwersytecie Wrocławskim (139)

napis „RTS – RKS” pod spodem „O – 1”, innym kolorem na „RTS”
naniesiona gwiazda Dawida (140)
124
Aneks II: Zdjęcia264
2. Wrocław.
3. Wrocław.
4. Wrocław.
5. Wrocław.
5a. Wrocław
5b. Wrocław
Zdjęcia pochodzą z archiwum projektu HejtStop, (od numeru 84: napisy z bazy Przestrzeni
Miasta, wykryte w latach 2008-2010).
264
125
6. Łódź
8. Kraków
9. Kraków
10. Warszawa
11. Kraków
12. Warszawa
13. Kraków
14. Kraków
126
15. Kraków
16. Poznań
16a. Poznań
16b. Poznań
16c. Poznań
16d. Poznań
17. Kraków
127
18. Kraków
19. Warszawa
19a. Warszawa
19b. Warszawa
19c. Warszawa
20. Grójec
128
21. Warszawa
22. Kraków
23. Miasto nieznane
24. Mników
25. Kraków
26. Kraków
27. Międzygórze
129
28. Rząska
29. Kraków
29. Kraków
30. Kraków
31. Warszawa
32. Aleksandrów Łódzki
130
32a. Aleksandrów Łódzki
32b. Aleksandrów Łódzki
33. Kraków
34. Poznań
35. Warszawa
35a. Warszawa
35b. Warszawa
131
36. Kraków
37. Kraków
38. Kraków
39. Chełm
40. Kraków
41. Poznań
132
42. Kraków
43. Kraków
44. Przemyśl
45. Warszawa
46. Warszawa
47. Kraków
133
48. Kraków
49. Kraków
49a. Kraków
49b. Kraków
49c. Kraków
134
50. Kraków
50a. Kraków
50b. Kraków
51. Kraków
52. Łódź
135
53. Kraków
53a. Kraków
54. Kraków
54a. Kraków
54b. Kraków
136
54c. Kraków
55. Kraków
55a. Kraków
56. Skawina
57. Skawina
58. Kraków
137
59. Kraków
60. Kraków
61. Kraków
62. Kraków
62a. Kraków
63. Łódź
138
64. Warszawa
65. Łódź
68a. Kraków
70. Łódź
71. Łódź
139
72. Kraków
73. Kraków
74. Kraków
74a. Kraków
140
75. Kraków
75a. Kraków
75b. Kraków
76. Kraków
77. Kraków
141
78. Kęty
79. Kraków
80. Kraków
81. Skawina
82. Gorzów Wielkopolski
142
83. Gorzów Wielkopolski
84. Warszawa
85. Rybnik
86. Warszawa
87. Kraków
88. Warszawa
143
88a. Warszawa
89. Kraków
90. Przemyśl
91. Przemyśl
92. Zagórów
93. Kraków
144
94. Poznań
95. Radom
97. Warszawa
98. Wrocław
99. Wrocław
145
100. Wrocław
101. Łódź
102. Łódź
104. Łódź
105. Łódź
106. Łódź
108. Łódź
146
109. Łódź
110. Łódź
111. Łódź
112. Łódź
113. Łódź
114. Łódź
115. Łódź
147
116. Chełm
117. Unieście
118. Radom
120. Radom
121. Radom
123. Łódź
125. Łódź
148
126. Łódź
127. Łódź
128. Łódź
131. Łódź
132. Łódź
133. Łódź
134. Tarnowskie Góry
149
135. Tarnowskie Góry
137. Wrocław
138. Wrocław
139. Wrocław
140. Częstochowa
142. Brzeszcze
150
Download