Uniwersytet Warszawski Wydział Stosowanych Nauk Społecznych i Resocjalizacji Instytut Stosowanych Nauk Społecznych Marta Popławska Numer albumu 263708 Inskrypcje antysemickie w przestrzeni miejskiej: analiza i próba interpretacji Praca magisterska na kierunku: Socjologia w zakresie: Stosowanych Nauk Społecznych Praca wykonana pod kierunkiem dr hab. Małgorzaty Melchior, prof. UW Katedra Socjologii Moralności i Aksjologii Ogólnej Instytut Stosowanych Nauk Społecznych Warszawa, wrzesień 2015 1 STRESZCZENIE Przedmiotem badań pracy są inskrypcje antysemickie sporządzane w przestrzeni miast. Analizowany materiał pochodzi z archiwum projektu HejtStop. Napisy pogrupowane zostały w kategorie tematyczne. Są to: gwiazda Dawida, używana w funkcji symbolu dyskredytującego adwersarza; skróty, oscylujące często wokół tematyki kibolskiej, świadczące o istnieniu czytelnych dla odbiorców kodów; inspiracje nazistowskie; agresja słowna gloryfikująca przemoc fizyczną; teorie spiskowe i postulaty wypędzenia; dwa pojedyncze przedstawienia: karykatura i dezawuowanie Talmudu. Zadziwiająca na pierwszy rzut oka trwałość antysemickich uprzedzeń, która znajduje odbicie w inskrypcjach, interpretowana jest przy użyciu mechanizmów traumy i nieprzepracowanej pamięci, tożsamości budowanej na negatywnym odniesieniu, mitu i kozła ofiarnego. Zawarte w pracy tezy przeczą poglądowi o niewinnym i nieszkodliwym charakterze inskrypcji. Słowa kluczowe Inskrypcja, antysemityzm, Żyd, mit, stereotyp, tożsamość, inny, nienawiść, przemoc, wykluczenie Dziedzina pracy: Nauki społeczne 14000 Tytuł pracy w języku angielskim: Anti-semitic inscriptions in urban space: analysis and attempt to interpret. 2 Spis treści: Wstęp…………………………………………………………..5 Część I: Metodologiczno-teoretyczne ustalenia i inspiracje……9 1. Graffiti……………………………………………………………...…9 2. Mowa nienawiści………………………………………………...…..14 3. Antysemityzm………………………………………………...….…..19 4. Perspektywa badawcza: metody i teorie……………….…….…..21 Część II: Analiza materiału empirycznego………………....…28 1. Gwiazda Dawida………………………………………………...…..28 2. Skróty (oraz „kibole”)………………………………………...…… .33 3. Nazizm, faszyzm, ksenofobia, rasizm………………………...……..39 4. Agresja……………………………………………………...………..47 5. Spisek, stereotypy, wypędzenie……………………………...………58 6. Dwa pojedyncze przykłady znamiennych przedstawień…………..71 Część III: Zakończenie…………………………...…...………78 1. Podsumowanie……………………………...…………….78 1.1. Wojenna demoralizacja skutkująca nieprzepracowaną traumą…....78 1.2. Mechanizm kozła ofiarnego………………………..……...………86 1.3. Mit…………………………………...…………………………….90 1.4. Tożsamość……………………………………...………………….93 1.5. Klisze, sztance i schematy…………………………………..……101 1.6. Zaniechanie………………………………………………………103 2. Refleksje końcowe…………………………………...…..106 Bibliografia…………………………………………………111 Aneksy…………………………………………..…………..115 3 Wstęp Antysemityzm, obok rasizmu, seksizmu czy homofobii, stanowi drugą stronę medalu polskości heroicznej, martyrologicznej, patriotycznej. (Użycie figury medalu wydaje się o tyle uprawnione, iż obserwując obrastającą rzeczoną polskość narrację w jej formie chociażby internetowej czy medialnej, można odnieść wrażenie, iż niejedna przedstawicielka / przedstawiciel narodu polskiego, z zapałem wręczyliby sobie medal za sam fakt tej przynależności). Dlaczego powyższe stwierdzenie to fakt, a nie oszczerstwo, kalumnia i potwarz? Otóż wystarczy wyjść na ulicę i codzienny pęd urozmaicić chwilą natężonej uwagi. Zarówno wyostrzenie zmysłu wzroku, jak i słuchu, skoncentrowanie ich na manifestacje powyższych zjawisk, dostarcza licznych, tak przygnębiających, jak i alarmujących, wrażeń. W niniejszej pracy zamierzam zająć się ich przejawami w wymiarze wizualnym: będę przyglądać się temu, co widoczne na murach, w formie napisów, graffiti, ewentualnie towarzyszących im rysunków – mających charakter antysemicki. Od czasu, gdy na etapie aplikowania na studia magisterskie w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych zaświtał mi w głowie pomysł systematycznego opracowania tego tematu, minęły już niemal trzy lata. W międzyczasie, jako zagadnienie dla mnie istotne – jestem przekonana, iż każda osoba zabierająca się za pisanie pracy magisterskiej zgodzi się ze mną, że jej przedmiot dzień w dzień krąży po orbicie myśli z niemałą częstotliwością - wielokrotnie podejmowałam ten temat w ramach rozmów na płaszczyźnie towarzyskiej. Częsta reakcja, z którą miałam do czynienia, to uprzejme zwątpienie, zawierające się w wątpliwości: czy taka praca w ogóle ma sens? Przecież autorzy ściennych wybryków to bardzo często rozbisurmaniona młodzież, która nie wiedząc, co począć z ogromem wolnego czasu i pustką portfela zabawia się w takie harce, chcąc na własnym grzbiecie poczuć rozkoszny dreszcz emocji wynikający z oddawania się czynnościom nielegalnym – nielegalnym dlatego, że po ścianach w przestrzeni publicznej, wspólnej, mazać nie wolno. Antysemityzmu tu tyle, co kot napłakał, bo ani on przemyślany, ani świadomy. Ot, bazgroły i wybryk, Żyd jako niewinny epitet w osiedlowych przepychankach, napisać „X to Żyd”, to tyle co stwierdzić „X jest głupi i go nie lubię”. Ewentualnie „Kocham Jolkę”. Niska szkodliwość czynu, po co to badać i jak. Z kolei podczas dyskusji bardziej sformalizowanych, toczących się podczas seminarium magisterskiego, moi serdeczni współtowarzysze roztaczali przede mną wątpliwości natury metodologicznej: ażeby badać tego typu inskrypcje, należy dotrzeć do ich autorów, co z przyczyn oczywistych ociera się o niemożliwość. W formie żartu, zaprawionego nutą badawczej powagi, pojawiały się pomysły przeniknięcia do środowisk kibicowskich – bo to im, na podstawie licznych odniesień do 4 klubów piłkarskich zawartych w inskrypcjach – przypisywano autorstwo. Taka maskarada, czy też obserwacja uczestnicząca, pozwoliłaby na poznanie chociażby motywów kierujących umysłem autora, którego ręka nanosi na mur wulgarne obelgi. A ja cały czas trwałam w przekonaniu, iż nie tędy droga. Przekonaniu, przyznaję, momentami balansującym na granicy wahania. Dlatego ucieszyło mnie niezmiernie ukazanie się w międzyczasie na rynku wydawniczym albumu Święta wojna Wojciecha Wilczyka.1 Tytułowy konflikt toczy się nie na polu bitewnym ale na ulicznych murach, orężem jest nie szabla czy broń palna (przynajmniej na tym etapie), a słowo. Notabene, niniejszej pracy przyświeca myśl, iż dystans dzielący te pierwsze od drugiego, nie jest wcale rozległy, nie obce im są relacje przyczynowo-skutkowe (jeżeli bierzemy pod uwagę konstrukcję poprzedniego zdania, to od końca patrząc). Na przestrzeni lat 2009-2014, na terenie Krakowa, Łodzi, oraz Górnego Śląska, zrealizował Wilczyk projekt fotograficzny, w ramach którego rejestrował graffiti tworzone przez kibiców piłkarskich. Znaczna ich część ocieka zajadłym antysemityzmem. Będący rodzajem wstępu do części wizualnej książki, tekst Anny Zawadzkiej Polska walcząca to wypowiedź stanowiąca potwierdzenie moich wcześniejszych intuicji, czytana przeze mnie z dużą dozą aprobaty, porządkująca dotychczasowe spostrzeżenia.2 Otóż w podzielanym przeze mnie przeświadczeniu Zawadzkiej napisy, które w opinii wielu stanowią raptem przejaw bagatelnej swawoli, w istocie swej są kodem posiadającym moc nie do przecenienia. Pozwolę sobie zatem oddać głos umysłom tęższym, których tryby myślenia z moimi są analogiczne: Symbole kojarzone z żydowskością mają obraźliwą moc – ta moc polega na tym, że nikomu nie trzeba ich tłumaczyć, bo przynależą do polskiego kodu kulturowego. Kod ten ma przede wszystkim funkcje łączącą. Wciela on do jednej wspólnoty zrozumienia porządnego obywatela, mijającego napis „Jude Raus” z tym, kto ten napis namalował. Tworzy nić porozumienia między mieszkańcami bloku, na którym namalowane jest „Śmierć Żydom”. I jeszcze: Tymczasem kibicowskie graffiti unaoczniają, że antysemityzm to raczej kod kultury polskiej [podkreślenie moje - MP], w którym Żyd jest „zaledwie” narzędziem komunikacji. (…) Antysemityzm to integralny element polskiej kultury: cześć, bez której stałaby się ona niezrozumiała: język, w którym słowa nie mają nic wspólnego z desygnatem ale pozwalają komunikować się ludziom, którzy słów tych używają. I to jest właśnie perspektywa przyjęta przeze mnie w tej pracy. Wojciech Wilczyk, Święta Wojna, Kraków 2014. Anna Zawadzka, Polska walcząca [w:] Wojciech Wilczyk, op. cit., s. 10-16. 1 2 5 Autorzy inskrypcji zawartych w jej tytule, czerpią z rezerwuaru znaków, symboli kultury antysemickiej, utrwalonej i zinternalizowanej tak dalece, że po wielokroć – owszem, możliwe – używanej nieświadomie. Tym bardziej należy przyglądać się jej z podejrzliwością a napisy te traktować jako (nie)świadomość społeczną rzutowaną na mur. Zawadzka słusznie zauważa tendencję do czynienia tego problemu marginalizowanym i marginalnym – tendencję będącą przejawem niejako myślenia życzeniowego. W obrębie pola nauk społecznych służy temu posiłkowanie się kategorią młodości, o czym zresztą pisałam już na podstawie własnych doświadczeń towarzyskich. Tylko dlaczego młodzież, by wyrazić swoje emocje, potrzebuje maczety, „Żyda” i „zajebania”, a nie na przykład kwiecistej meksykańskiej czaszki, Pszczółki Mai i turkusowego kwadratu? Tego nie wiadomo. A może wiadomo nazbyt dobrze. - stwierdza Zawadzka. Inny manewr, obecny choćby w mediach, to wyznaczanie grubej granicy marginesu pomiędzy „nami”, ludźmi cywilizowanymi i kulturalnymi, a marginesem właśnie - „Żydzi raus” to retoryka pseudokibicowska, chuligańska, nomen omen marginalna. W obrębie pola analiz sztuki, służy temu strategia spychania tego typu praktyk poza jej rubieże, tam gdzie rozciąga się terra incognita wandalizmu (kwestii graffiti poświęcę jeszcze konieczną uwagę). A nas, ludzi sztuki wandalizm się nie ima. Otóż nie. Sama przynależność do jednego społeczeństwa, posługującego się tym samym (nawet jeśli nie takim samym) językiem oraz kodami kulturowymi, czyni nas, mnie, Ciebie – osobo czytająca tę pracę, choćby i pośrednio, chociażby przez zaniechanie, winnymi (pojęcie winy zresztą także pojawi się jeszcze w tej pracy), problem zaś czyni wspólnym. Dlatego to, czego rzekomo – chyba tylko na skutek wyparcia - nie wiadomo, a co w istocie wiadomo nazbyt dobrze, lecz czego werbalizowania się unika trzeba ubierać w słowa, wydobywać z cienia zaniechania tudzież samozadowolenia i oświetlać neonem świadomości oraz refleksji. Zdaję sobie sprawę z tego, iż ktoś mógłby się obruszyć przeciwko takiemu traktowaniu społeczeństwa polskiego, jako pewnego rodzaju całości, zwłaszcza w kontekście materii tak nieprzyjemnej. W tym przypadku podzielam pogląd autorki książki stanowiącej dla mnie jedną z istotniejszych dla tej pracy inspiracji: mowa o Obrazie wroga w antysemickich rysunkach prasowych marca '68 Agnieszki Skalskiej.3 Skalska poświęca ją strategiom wizualnym towarzyszącym kampanii antysemickiej Marca '68, na przykładzie publikowanych w prasie rysunków satyrycznych. Przypis do jednego ze stwierdzeń traktujących społeczeństwo polskie jako swego rodzaju monolitu głosi: Użycie Agnieszka Skalska, Obraz wroga w antysemickich rysunkach prasowych marca '68, Warszawa 2007. 3 6 określenia „społeczeństwo polskie” może budzić słuszny sprzeciw. Kampania marcowa była akcją propagandową, przeprowadzoną przez komunistów „na oczach” polskiego społeczeństwa. Oczy te jednak zdolne były do przyjęcia prezentowanej antysemickiej argumentacji. (…)4 Daleka jestem, najpewniej podobnie jak autorka, od traktowania jakiejkolwiek zbiorowości jako sumy jednostek, których indywidualność redukowana jest na rzecz jedności naczelnej. Ale całkowicie zgadzam się z powyższym „jednak”. Inskrypcje antysemickie również trwają, nierzadko długo, naniesione na ścianę, plakat, mur, jako się rzekło: „na oczach” polskiego społeczeństwa, karmione obojętnością, jeśli nie wręcz cichym przyzwoleniem. A zatem, reasumując, w dalszym toku rozważań, zajmę się: w części pierwszej pracy zagadnieniami graffiti, mowy nienawiści oraz antysemityzmu, starając się ten ostatni termin zawęzić do znaczeń istotnych z punktu widzenia tej pracy. Część drugą poświęcę samym inskrypcjom. Chciałabym podjąć próbę analizy, „rozłożenia ich na czynniki pierwsze”, dotarcia do źródeł sensów, które, mimo swej chropowatości, tak gładko wpisują się w krajobraz polskich miast. Serdeczne podziękowania nalezą się organizacji pozarządowej Hejt Stop, która udostępniła mi ze swych archiwów potrzebne zdjęcia. Ibidem, s. 42. 4 7 Część I: Metodologiczno-teoretyczne ustalenia i inspiracje Graffiti Zacznijmy od przyjrzenia się analizowanemu zjawisku w jego najbardziej materialnym wymiarze. Ze względu na swą naoczną specyfikę - obiekty graficzne wykonywane nielegalnie w obrębie publicznej przestrzeni miejskiej - wpisuje się ono w krąg poczynań ludzkich określanych najogólniej rzecz biorąc mianem graffiti. (To pierwsza nazwa, jaka przychodzi w tym kontekście do głowy, choć, jak zaraz się okaże, sprawa nie jest tak prosta i jednoznaczna, zaś nazewnictwo w tej dziedzinie jest o wiele bardziej rozbudowane, wykraczające poza to jedno określenie, jako pierwsze przychodzące do głowy laikom, do których i ja się zaliczam). Niejeden graficiarz obruszyłby się zapewne na tego typu zaklasyfikowanie, w związku z nikłą wartością artystyczną takich gryzmołów, o treści nie wspominając. Poniekąd słusznie. Biorąc pod uwagę natrętną obecność takich napisów i rysunków, nie można jednak nie udawać, że one nie istnieją. Starając się jakoś zaklasyfikować przedmiot moich badań, sięgnęłam zatem po stosowne opracowania. Nie okazały się one jednak pomocne, ponieważ nie znalazłam w nich wyczerpujących informacji na interesujący mnie temat. (Na ten brak zwraca również uwagę we wspomnianym we Wstępie tekście Anna Zawadzka). Co zatem w nich jest i czym możemy się na użytek tej pracy posłużyć? Izabela Paluch przybliża etymologię nazwy, która wywodzi się ze starożytnego „sgraffito” lub „sgraffiato”, czyli sposobu dekoracji ceramiki, polegającej na częściowym zdrapywaniu barwnych warstw. Włoskie „graffiare” to „drapać” lub „skrobać”, greckie „graphein” zaś to pisać. Pierwotnie mianem tym określano anonimowe rysunki i napisy, zwykle odnoszące się do polityki, wyryte na murach starożytnych miast, Pompei czy Rzymu. Najbardziej ogólna definicja głosi: Współcześnie graffiti kojarzone jest przede wszystkim z dwudziestowieczną przestrzenią miasta i traktuje się je jako rodzaj sztuki lub częściej działania artystycznego w miejscach publicznych, obejmującego wszystkie style – od krótkich enigmatycznych podpisów (tagów) przez napisy i rysunki o charakterze politycznym do wielobarwnych złożonych kompozycji zwanych wrzutami. Szeroka definicja uwzględnia wszystkie techniki – od użycia spreju, pędzli i markerów po vlepki i szablony.5 5 Manco T., Stencil Graffiti, Thames & Hudson Ltd., London 2002, p. 9 [za:] Izabela Paluch, Na 8 Szerokie spectrum naściennej sztuki ulicznej podzielić można jednak na wiązki pomniejsze, choć miejscami podział nie jest wyraźny, a poszczególne określenia przenikają się. Główna linia demarkacyjna wydaje się przebiegać pomiędzy sferami graffiti i street artu. Nad jej istnieniem / kursem tego przebiegania (czy i czym street art różni się od graffiti) zastanawiają się autorzy książki Polski street art.6 Płynące z lektury / oglądu tej książki wnioski pozwalają stwierdzić, iż street art różni od graffiti pewien rodzaj artystycznego zaawansowania, koncepcyjne wysublimowanie, proces twórczy nierzadko jest nieporównanie dłuższy. Jak sama nazwa wskazuje, jest to - czy street, czy urban ale zawsze – art, sztuka. Tym bardziej, że od pewnego czasu zyskująca poparcie instytucjonalne (finansowe, organizacyjne), żeby wspomnieć chociażby o festiwalach sztuki ulicznej, choć wciąż owiana, związaną z genezą, aurą rebelii. Wydaje się zatem, iż słuszniejsze byłoby zaliczenie analizowanych przez nas antysemickich wykwitów na murach do domeny graffiti, nią zatem będziemy się dalej posługiwać. Choć, jak zostało powiedziane, podział jest płynny i migotliwy. Mówiąc o festiwalach streetartowych, galeriach sztuki wystawiających ulicznych artystów, coraz liczniej powstających – nierzadko na publiczne zamówienie – muralach, Marcin Rutkiewicz, w albumie Dzieła graffiti i street artu, stwierdza, iż: podział na „dobry street art” i „złe graffiti” ma się – nie bez racji – świetnie.7 Chwilę później zastanawia się jednak: gdzie się kończy dobry, „ładny” i społecznie akceptowalny street art, a gdzie się zaczyna aspołeczne i „brzydkie” graffiti, które trzeba zwalczać. Po czym stwierdza: Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tak sformułowaną wątpliwość, ostatecznie bowiem to do widza należy decyzja, co jest sztuką a co nie, co uzna za interesujące i dopuszczalne, czego zaś nie może postrzegać jako potrzebne i warte uwagi.8 Odpowiedź na to pytanie zdawałaby się prostsza, gdyby do kręgu branych pod uwagę opcji włączyć ignorowane napisy. Choć z drugiej strony, istnieje słuszna chyba, bo poparta dotychczasową społeczną praktyką, obawa, iż i one spełniłyby wzmiankowane kryterium dopuszczalności. Dalej opisuje Rutkiewicz różne przejawy naściennej (para)artystycznej aktywności, są tu i szablon, i wlepka, i mural. Z opisywanych technik, analizowanej przez nas kategorii najbliżej jest do – po prostu – „napisu”, tak ze względów wizualnych, jak szarym murze domu, [w:] Rutkiewicz Marcin, Elżbieta Dymna Polski street art, Warszawa 2012, s. 350. 6 Dymna, Rutkiewicz, ibidem. 7 Marcin Rutkiewicz, Dzieła graffiti i street artu, Warszawa 2013, s. 4. 8 Ibidem. 9 merytorycznych. Poświęcony napisowi rozdział głosi: Napisy na murach nie tylko stanowią najlepszą ilustrację tego, co w danym czasie ważne i poruszające w życiu społecznym, lecz także są świadectwem historii – najstarsze zyskują niekiedy status zabytku tak cennego, że bywają chronione pleksiglasową osłoną. Napisy występują niemal wszędzie, komunikując różne treści istotne dla piszących. Można wśród nich znaleźć hasła polityczne, wezwania do działania, ślady wojen kibiców, wulgaryzmy i żarty, przejawy sztuki lub poezji, osobiste wyznania. Warto mieć więc oczy szeroko otwarte, mury miast potrafią opowiadać niezwykłe historie.9 W tym lakonicznym i eufemistycznym oraz pozbawionym elementu krytyki opisie rozpoznajemy cechy znamionujące interesujący nas przedmiot badań. Jest i element poruszenia społecznego i historia, i treści bliskie sercu piszącego. Jest też pierwiastek polityki, mobilizacja do czynu, a wszystko to okraszone inwektywą. Twierdzę, iż w pracy tej z wymienionymi aspektami nie raz będziemy mieć jeszcze do czynienia. Ale oprócz tego przywołany rozdział odsyła do historii dawniejszej, a retrospekcja ta stanowi frapujące tło dla napisów współczesnych. Otóż z opracowań kalendarium rozwoju tej dziedziny przebija duma, iż społeczeństwo polskie wiodło w niej prym. Przyjmuje się, że graffiti zaistniało w Stanach Zjednoczonych na przełomie lat 60 i 70 XX wieku, tymczasem specyfika polskiej historii skłoniła do naściennej ekspresji poglądów na szeroką skalę już podczas drugiej wojny światowej. Najstarszy, swoiście polski napis, datuje się, wedle przytoczonego przez Rutkiewicza odkrycia profesora Władysława Łuszczkiewicza na tablicy erekcyjnej dworu jeżowskiego na podgórzu karpackim, na rok 1544. Głosił Gdi pan Bog s namy, wszistko miecz będziemy. Lata 20. XIX w. to w Warszawie czas tworzenia napisów ośmieszających rosyjskiego okupanta, zaś powstanie listopadowe oraz kolejne rozruchy narodowe, rewolucja 1905 i I wojna światowa, tu i w innych miastach: patriotycznych haseł zagrzewających do walki. Jednak prawdziwa eksplozja dywersji na murze pisanej, to, jak zostało powiedziane, II wojna światowa oraz okres Solidarności i schyłek Polski Ludowej. Zawarta w albumie notatka „Napisem w Niemców” przypomina, iż w 1940 w związku z niemiecką okupacją Aleksander Kamiński będący wówczas szefem warszawskiego Biura Informacji i Propagandy Związku Walki Zbrojnej tworzy tajną strukturę – Organizację Małego Sabotażu „Wawer”. Jej zadanie to przeprowadzanie wymierzonych w Niemców akcji propagandowych, zwłaszcza 9 Ibidem, s. 9. 10 malowanie na murach antyniemieckich haseł oraz znaków. Kolejna, zatytułowana „Symbol polski walczącej” adnotacja głosi, iż w 1940 roku Komenda Główna Armii Krajowej zorganizowała konspiracyjny konkurs na symbol oporu. Z nadesłanych dwudziestu siedmiu propozycji wybrano projekt Anny Smoleńskiej, instruktorki harcerskiej, studentki historii sztuki na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Była to kotwica z literą P. Dalej czytamy: Po II wojnie światowej stał się symbolem oporu wobec reżimu komunistycznego, a po upadku komunizmu jest do dziś malowany przez warszawskich writerów jako znak patriotyzmu i lokalnej tożsamości. W tym ujęciu symbol Polski walczącej można uznać za rodzaj tagu o otwartym kodzie źródłowym, malowanego nieprzerwanie od ponad 70 lat.10 Notatce towarzyszy współcześnie wyglądające, kolorowe zdjęcie osiedlowej kaplicy w ten właśnie sposób oznaczonej. Mury okupowanych miast pokrywały się zatem kreślonymi naprędce, zyskującymi symboliczną rangę (jak pisze w eseju towarzyszącym wspomnianej już publikacji o polskim street arcie Izabela Paluch): antycypującymi zwycięstwo literami „V”, implikującymi powolność w pracy dla okupanta żółwiami (zamiennie z akronimem pPp – pracuj Polaku powoli) czy zwisającymi z szubienicy swastykami. Parę dekad później przeciwnicy reżimu komunistycznego, transformując formy graficzne,, ale kontynuując tradycję, zastąpili je napisami „Solidarność żyje”, „Solidarność zwycięży”, okraszonymi nieśmiertelną Polską Walczącą. Anna Zawadzka, określa za Andrzejem Sikorskim takie graffiti mianem – właśnie walczącego.11 Walka toczy się zatem na murach polskich miast od dziesięcioleci aż po dziś dzień. Jeżeli jednak dostrzegamy ciągłość chwalebną, nie możemy wybiórczo przymykać oka na tę noszącą znamiona kompromitacji, musimy zauważać obieranie przezeń haniebnego kursu. Symbole o genezie antyreżimowej, niepodległościowej, wpisywane w konteksty antysemickie, obrastają w treści nacjonalistyczne, czy wręcz nazistowskie (swastyka sąsiaduje już nie z szubienicą, a gwiazdą Dawida). Z dumą podkreślane dziedzictwo naściennej sztuki ulicznej degeneruje się. Przyglądając się analizowanym tu inskrypcjom, można wyrażać obawę, iż osoby je tworzące widzą w sobie kontynuatorów walk o specyficznie rozumianą polskość: gestem umieszczenia podpisu na murach mieliby wpisywać się w tradycje w szerokiej opinii 10 11 Marcin Rutkiewicz, op. cit. Tomasz Sikorski, Graffiti nad Wisłą [w:] „Obieg” 1991 – 1992, nr 11-12, s. 10 [za:] Anna Zawadzka, op. cit., 11. 11 uchodzące za chlubne. Głosząc nowinę o, dajmy na to - bo repertuar jest bogaty - żydowskim spisku, mieliby zyskiwać dla siebie akces do grona bojowników o prawdę. Nieśmiałe postulaty przetransformowania Polski Walczącej w Myśląca, chwieją się tym samym pod naporem tej pierwszej. Symptomatyczne wydaje się zestawienie kibiców, ewidentnie, jak zostało już powiedziane, stanowiących autorów licznych inskrypcji (obecność symboliki klubowej), z żołnierzami, jakiego dokonuje, podpisujący się jako ataman, Rafał Roskowiński, znany weteran polskiego muralu. Mówiąc o jednej ze swych prac, stwierdza: W pierwszej wersji tego muralu mieli być na nim sami kibice. Potem jednak koncepcja się zmieniła, ostatecznie w projekcie pojawiła się grupa żołnierzy powstańczych i grupa kibiców. Ten obraz powstawał w czasach, kiedy kibice byli jeszcze grupą niezagospodarowaną politycznie. Dla mnie już wtedy było oczywiste, że w razie gdyby trzeba było robić powstanie czy rewolucję, to właśnie kibice stanęliby w pierwszym szeregu walki. (...) To jedyna duża grupa społeczna, która potrafi zorganizować się do fizycznej konfrontacji i się jej nie boi, a nawet się do niej rwie. To przecież niemal wyłącznie młodzi, wysportowani, patriotycznie nastawieni mężczyźni, którzy niestety często robią wiele głupot z nadmiaru woli walki.12 Jest jeszcze jedna kwestia, którą należałoby tu poruszyć: czym w ogóle, na poziomie indywidualnej ekspresji, są napisy na murach. Marcin Rutkiewicz, we wspomnianym już albumie z kolekcji „prezentującej dziedzictwo polskiej kultury materialnej” (głosi okładka), mówi: Nie będzie przesadą stwierdzenie, że chyba każdy bazgrał kiedyś po szkolnych ławkach albo po ścianach w szatni i przynajmniej raz w życiu wykonał gdzieś napis czy rysunek, za który mógłby mieć mniejsze lub większe kłopoty, gdyby ktoś złapał go wtedy za rękę. Dlaczego tak jest? Skąd bierze się ten impuls? Możliwe, że tak właśnie działają geny, przechowujące zapis setek tysięcy, a może i milionów lat ewolucji: zajmij teren, oznacz go, pokaż innym, że tu jesteś, że to twój rewir. I jeszcze: U podstaw leżał jednak gest bardzo pierwotny – potrzeba manifestacji swojej obecności, zajęcia przestrzeni i oznajmienia tego innym, a także utrwalenia swojego imienia. Impuls, który wszyscy ludzie mają zakodowany w genach.13 W zakulisowej nomenklaturze kulturoznawczej, gest taki określa się – nieco żartobliwie, ale przy całej świadomości powagi zjawiska – mianem, proszę wybaczyć kolokwializm, obsikiwania terenu. Powyższe rozpoznania wydają się szczególnie trafne w 12 13 Rafał Roskowiński, Autoportret z muralem, Gdańsk 2012, s. 75 i 78. Ibidem, s. 7. 12 kontekście interesującego nas zagadnienia. Tak pejzaż miejski, jak historyczny, niczym niejedna w mieście murawa, nie samym skrzy się kwiatem. A zatem, pochylając się nad zjawiskiem polskiego street artu / graffiti, snuć można nie kończące się rozważania rozbijające się o podstawową wątpliwość: sztuka to, czy akt chuligaństwa. Barwne albumy poświęcone polskiemu street artowi prezentują – używam tego słowa z całym przekonaniem – dzieła imponujące, cieszące oko, są w nich też szpetne i irytujące, ale groźne jedynie (a w zasadzie: aż; jedynie jeżeli zestawimy „tylko” szpecenie miasta z sianiem nienawiści) dla miejskiego krajobrazu bazgroły powielające, na przykład, pseudonim autora. Ale poruszając się po tej osi z jednej strony wyznaczanej przez sztukę, z drugiej przez wandalizm, nie należy zapominać o obecności na niej antysemickich inskrypcji. Prawda, stwierdziliśmy wcześniej z korzyścią dla ulicznej sztuki, iż określanie antysemickich napisów jej mianem stanowiłoby rodzaj nadużycia, niezasłużonej nobilitacji, ale nie jest to stwierdzenie kategoryczne. Celebrowane nabożnie patriotyczne murale i pomijane milczeniem antysemickie „bazgroły” łączy pokrewieństwo czerpania z jednego krwioobiegu symboli, co czyni te drugie street artem – owszem, a rebour, ale nie wyklucza z uniwersum przejawów wizualnej, graficznej aktywności społecznej w przestrzeni miejskiej, jakimkolwiek określalibyśmy je mianem. Na koniec tej części rozważań nie mogę nie wspomnieć o napawającej optymizmem, stanowiącej antytoksynę na jad analizowanego przeze mnie zjawiska, działalności osób takich jak grafficiarz Dariusz Paczkowski, autor nieistniejącego już (co też znaczące) niestety muralu przedstawiającego Marka Edelmana na warszawskim Muranowie i innych kreacji piętnujących nienawiść. Jak głosił jeden z przytoczonych wcześniej cytatów z albumowego opracowania tematu, zajmującego i cieszącego oko, lecz ascetycznego jeśli chodzi o interesujące nas zagadnienie, potwórzmy: Warto mieć więc oczy szeroko otwarte, mury miast potrafią opowiadać niezwykłe historie i przejdźmy do kolejnej kwestii. Mowa nienawiści Zajmując się interesującym nas tematem, nie sposób nie odnieść się do zagadnienia mowy nienawiści, a tym samym nie odwołać do raportu Magdaleny Tulli i Sergiusza Kowalskiego. W Zamiast procesu autorzy ci przeanalizowali pod kątem tego zjawiska artykuły publikowane 13 na przestrzeni roku 2001 na łamach prasy o prawicowej proweniencji (podkreślając, iż lewa strona nie jest wolna od winy). Cel, jaki przyświecał badaniom, to, jak piszą w notce odautorskiej, podważenie wygodnego przeświadczenia, iż mowa nienawiści jest zjawiskiem sytuującym się na marginesie życia publicznego, tym samym niezasługującym na uwagę ludzi kultury.14 To także kładzenie nacisku na jego wagę, wbrew powszechnemu przekonaniu o nieszkodliwości zjawiska. Choć od publikacji książki minęła ponad dekada, postulat ten nie wydaje się w sposób znaczący tracić na swej aktualności. Autorzy podjęli próbę zdefiniowania tego złożonego zjawiska. W sensie potocznym mową nienawiści jest każda wypowiedź lżąca i poniżająca jednostki bądź grupy.15 Tulli i Kowalski dla celów badawczych formułują definicję precyzyjną, umożliwiającą odróżnienie mowy nienawiści w węższym sensie od innych form agresywnej retoryki, przy jednoczesnej możności uchwycenia wykraczających poza dosłowność subtelnych form retorycznych. Przyjmują dwa kryteria. Pierwsze – to adresowanie mowy nienawiści do zbiorowości a nie do jednostek. Przytoczmy sformułowania autorów: Nawet jeśli [mowa nienawiści – MP] uderza na pozór w konkretnego człowieka, czyni to, redukując go do roli typowego przedstawiciela grupy, której rzekome cechy i motywy zostają mu przypisane bez dyskusji; odziera go z indywidualności, pozbawia biografii innej niż zbiorowa, odbiera prawo do bycia sobą.16 Drugie kryterium – to kierowanie nienawiści przeciwko zbiorowościom szczególnego rodzaju: takim, do których włączanie poszczególnych jednostek nie podlega ich wolnemu wyborowi. Czyli: Są to przede wszystkim grupy naturalne, w których udział determinowany jest biologicznie (kolor skóry, płeć, preferencja seksualna, przynależność etniczna i kalectwo) albo społecznie (język, obywatelstwo, religia, miejsce zamieszkania, które często trudno zmienić, czy zawód, w wielu przypadkach „dziedziczony” rodzinnie). W tym sensie poniżanie kobiet jest mową nienawiści, a polemika z feministkami – niekoniecznie.17 I jeszcze jeden istotny element: Mowa nienawiści funkcjonuje w świecie wyobrażonym, i sama wyznacza swoje cele. Dla autorów badanych pism nie jest ważne, czy lżony, wyszydzany i poniżany z powodu należenia do jakiejś zbiorowości rzeczywiście do niej należy – czy naprawdę jest Żydem, Ukraińcem lub homoseksualistą – gdyż przedmiotem ich zainteresowania nie są prawdziwi ludzie, tylko wizerunki, mianowani i wyposażeni w stereotypowe cechy „Żydzi”, „Ukraińcy”, „homoseksualiści”. Atakowanych nie pyta się, kim są, decyzja zostaje Sergiusz Kowalski, Magdalena Tulli, Zamiast procesu. Raport o mowie nienawiści, Warszawa 2003, s. 5. 15 Ibidem, s. 21. 16 Ibidem. 17 Ibidem, s. 22. 14 14 podjęta za nich i jest nieodwołalna. Zauważmy, że od garstki Żydów „prawdziwych” ważniejsze są tłumy zaludniających zbiorową wyobraźnię Żydów mianowanych, na których zorientowane są podstawowe schematy mowy nienawiści.18 Gwałt mowy nienawiści odziera zatem z autonomii, odbiera możność samodecydowania. Z przeprowadzonego przez Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW oraz Fundację Batorego raportu wynika, iż Polacy są gotowi zaakceptować mowę nienawiści wobec osób LGBT, Romów, muzułmanów oraz Żydów. Sprawozdanie głosi: W przypadku mowy nienawiści wobec Żydów, 10 procent polskiej młodzieży i 10 procent dorosłych Polaków przyzwala na publiczne głoszenie wypowiedzi typu: „W przypadku Żydów i wrogiego stosunku do nich, to jest tylko realna ocena poczynań tych wszarzy i faszystów Dawidowych”. Z kolei 19 procent dorosłych i 21 procent młodzieży uważa za dopuszczalne wypowiedzi typu: „Żydzi muszą zrozumieć, że nienawiść Polaków sami wywołali swoją zdradą i zbrodniami. A dziś starają się ukryć swoje winy a odpowiedzialność zwalić na nas.” 14 procent młodych Polaków i 14 procent dorosłych deklaruje, że bardzo często styka się z tego typu wypowiedziami. Młodzież natrafia na tego typu przykłady mowy nienawiści głównie w Internecie (59 procent młodych Polaków zetknęło się w Internecie z antysemicką mową nienawiści) i rozmawiając ze znajomymi (38 procent). Dorośli słyszą taki język głównie wśród znajomych (29 procent), w Internecie (29 procent) i w telewizji (26 procent). Wśród młodzieży dopuszczalność mowy nienawiści związana jest z poglądami prawicowymi i wsparciem dla silnej hierarchii społecznej, niechęcią do cenzurowania wypowiedzi i postawami antysemickimi. U dorosłych poparcie dla tego typu mowy nienawiści w mniejszym stopniu wiąże się z prawicowo-hierarchicznym 19 światopoglądem . Autorzy raportu podkreślają znaczenie, jakie kontakt z mową nienawiści ma szczególnie w przypadku dorosłych: wzmaga uprzedzenia, obniża akceptację dla mniejszości. Z raportu wynika, iż – jak stwierdzają autorzy – zaskakująco wielu Polaków akceptuje mowę nienawiści, zwłaszcza wobec Żydów, Romów, muzułmanów i osób nieheteroseksualnych, nie widząc w niej nic obraźliwego. Kategorycznie należy podkreślić, iż z punktu widzenia członków wymienionych mniejszości wypowiedzi te są jednoznacznie obraźliwe (za podstawowe kryterium kwalifikujące wypowiedzi, użyte do badań sondażowych, jako mowę nienawiści przyjęli badacze ocenę Ibidem, s. 22. Michał Bilewicz, Marta Marchlewska, Wiktor Soral, Mikołaj Winiewski, Mowa nienawiści. Raport z badań sondażowych, Warszawa 2014, dostępny: http://www.batory.org.pl/upload/files/Programy%20dotacyjne/Obywatele%20dla%20Demokracji/Mo wa_Nienawisci_raport.pdf, s. 5. Ogólnopolska próba badawcza 1007 osób dorosłych i 653 przedstawicielach młodzieży. 18 19 15 obraźliwości dokonywaną przez grono najbardziej kompetentne: przedstawicieli mniejszości). A skoro tak, to należałoby przyjrzeć się metodom przeciwdziałania tego rodzaju obraźliwym wypowiedziom. Z raportu wynika, iż choć mowę nienawiści powszechnie uważa się za naruszenie praw człowieka, to, jak sugerowaliśmy wcześniej, brak jest jednoznacznej jej definicji, co koliduje ze ściganiem jej jako przestępstwa. Przytoczona zostaje definicja ogólna zawarta w zaleceniach Komitetu Ministrów Rady Europy, która głosi, iż mową nienawiści są wypowiedzi, które szerzą, propagują i usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm, oraz inne formy nietolerancji, podważające bezpieczeństwo demokratyczne, spoistość kulturową i pluralizm.20 Autorzy raportu kładą nacisk na konsekwencje obcowania z mową nienawiści dla jej ofiar, takie jak towarzyszące traumie reakcje emocjonalne: przygnębienie, gniew, smutek, prowadzące do nienawiści i żalu, kanalizowane czy to w agresji, czy w depresji, w uzależnieniach, aż po próby samobójstw. Skoro problem może prowadzić do tak ważkich konsekwencji, należałoby zastanowić się, co robi polskie prawo, aby zapobiec mu, uporać się z nim. Artykuł 216. Kodeksu karnego, wchodzący w obręb przestępstw przeciwko płci i nietykalności cielesnej, głosi: Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.21 Artykuł 256. KK., dotyczący propagowania faszyzmu lub totalitaryzmu, stwierdza: Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.22, natomiast art. 257.: Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.23 Tak wygląda teoria. A praktyka? Tu niestety bywa, że litera prawa okazuje się martwa. Kowalski i Tulli przytaczają przykład, w ramach którego publikowane treści, takie jak Żydzi kradną wszystko, co można wynieść, czy określające judaizm mianem pogaństwa i choroby, w przekonaniu prokuratury mają owszem, charakter szokujący, jednak brak w nich treści nawołujących do waśni na tle narodowościowym czy religijnym, jak również nie zawierają formułowanych wobec kogokolwiek zniewag (do Rekomendacja Komitetu Ministrów Rady Europy nr R/97/20, [za:] ibidem, s. 8. http://kodeks-karny.org/czesc-szczegolna/przestepstwa-przeciwko-czci-i-nietykalnosci-cielesnej (dostęp: 05.2015) 22 http://www.arslege.pl/propagowanie-faszyzmu-lub-totalitaryzmu/k1/a292/ (dostęp: 05.2015) 23 http://karne.pl/karny.html (dostęp: 05.2015) 20 21 16 tej kwestii jeszcze wrócimy), ergo nie ma podstawy do wszczęcia dochodzenia z oskarżenia publicznego (uzasadnienie przekazane przez Prokuraturę Krajową stowarzyszeniu Otwarta Rzeczpospolita w 2001 roku)24. Odnieśmy się do przykładów bliższych nam w czasie. Oto jaką skojarzeniową ekwilibrystyką posłużył się białostocki prokurator, by odmówić ścigania autorów umieszczonych na murach swastyk (wypowiedź z roku 2013): Nazwa swastyka pochodzi z sanskrytu i oznacza przynoszący szczęście. Obecnie w krajach Europy i obu Ameryk symbol ten kojarzony jest prawie wyłącznie z Adolfem Hitlerem i nazizmem, natomiast w Azji jest powszechnie stosowanym symbolem szczęścia i pomyślności. Przenosząc powyższe rozważania na kanwę przedmiotowej sprawy, nie sposób dostrzec w zamalowanym znaku przedstawiającym swastykę propagowania faszystowskiego ustroju państwa.25 Te przejawy prawnego marazmu unaoczniają nam trafność konstatacji, iż problem nie dotyczy jedynie warstw społeczeństwa uznawanych za marginalne, ale że przykład idzie z góry. Kowalski i Tulli, sugerują, by nie zdawać się na literę prawa, a dążyć do zmiany obyczajowości. Stwierdzają trafnie: Prawo jest bowiem częścią kultury, a jego egzekutorzy należą do społeczeństwa – za mające „niską szkodliwość społeczną” uznają to, co nie przeszkadza zwykłym ludziom. Im zaś, jak dotąd, nie przeszkadzają napisy na murach „Żydzi do gazu” i „Polska dla Polaków”26. Ze względu na ograniczenia zakresu ich przedsięwzięcia, autor i autorka w cytowanym raporcie zrezygnowali z rejestrowania audycji radia specjalizującego się w sączeniu jadu w eter (aż proszących się o uwagę i zbadanie). Z tych samych względów pominęli również interesujące nas tu zjawisko. Jak sami mówią: (…) pominęliśmy wszechobecne graffiti, będące naścienną,, „wysokonakładową” i skondensowaną prezentacją nienawistnych treści. Uważamy, że napisy w rodzaju „Żydzi do gazu” i „Jude raus” są hańbą dla polskiego społeczeństwa. Nie dlatego, że znalazł się ktoś, kto potrafił to napisać – taki znajdzie się wszędzie – tylko dlatego, że tak mało przeszkadzają one mieszkańcom, trwają miesiącami i latami na murach polskich miast, a ponawiane, na przykład w Łodzi, akcje ich usuwania są właśnie tylko akcjami.27 Stwierdziwszy, iż zgadzamy się w zupełności z powyższymi uwagami, przejdźmy do kolejnego aspektu badanego w tej pracy zjawiska. Kowalski, Tulli, op. cit., s. 20. http://www.wprost.pl/ar/405423/Prokurator-swastyka-to-nie-nazizm-lecz-hinduskie-szczescie/ (dostęp: 05.2015) 26 Kowalski, Tulli, op. cit., s. 20-21. 27 Ibidem, s. 28. 24 25 17 Antysemityzm Dla porządku zatrzymajmy się na chwilę przy zawartym w tytule pracy pojęciu antysemityzmu. Mówi się o oscylującym wokół uprzedzeń religijnych, podsycanym przesądami wieków średnich antyjudaizmie (czy też: antysemityzmie religijnym) oraz o późniejszym, związanym z dziewiętnastowiecznym pojawieniem się koncepcji nacjonalistycznych i rasowych politycznym antysemityzmie. Z pewnością jest to termin złożony, różnie definiowany, którego zasadniczy trzon stanowi wrogość wobec traktowanych zbiorczo Żydów. Biorąc pod uwagę przedmiot niniejszej pracy, szczególnie trafne i adekwatne wydają się definicje przytaczane przez Alinę Całą a sformułowane przez Jean-Paula Sartre'a (1946) oraz Helen Fein (1987). Sartre głosi: Antysemityzm to upatrywanie w istnieniu Żydów przyczyny wszystkich lub niektórych niepowodzeń, osobistych lub zbiorowych; oraz przekonanie, że rozwiązanie problemów można osiągnąć przez pozbawienie Żydów praw, częściowe lub całkowite, przez wykluczenie ich z gospodarki i społeczeństwa, wygnanie z kraju lub nawet eksterminację.28 Jak zauważa Cała, Sartre kładzie nacisk na irracjonalne i frustracyjne podłoże zjawiska oraz aktywne postawy osób mu hołdujących. Antysemityzm to trwała potencjalna struktura wrogich wierzeń dotyczących Żydów jako zbiorowości, przejawianych przez jednostki jako postawy, przez kulturę jako mity, ideologię, folklor i wyobrażenia, a w działaniu – przez społeczną lub prawną dyskryminację, mobilizację polityczną przeciwko Żydom, zbiorową lub państwową przemoc – której skutkiem jest odizolowanie, wykluczenie lub zniszczenie Żydów.29 stwierdza Fein. W niniejszej pracy będzie nas interesował zwłaszcza ów element wspomnianych trwałych wrogich wierzeń podzielanych przez społeczność. W innym ujęciu zjawiska pojawia się wątek dotyczący wiary w istnienie obiektywnych „właściwości żydowskich”, czy to uwarunkowanych historycznie i zmiennych, czy biologicznie i trwałych (Aleksander Hertz, 1992). Cała wymienia również części składowe antysemityzmu, do których i my w toku niniejszej pracy odniesiemy się szerzej. Są to: negatywny stereotyp, deklarowana niechęć, istnienie sądów uogólniających, uprzedzeń i przesądów, spiskowa wizja rzeczywistości, nastawienie ksenofobiczne, psychologiczne mechanizmy frustracji i przemieszczenia, wyjaśnienie wzajemnych (niejednoznacznych) współzależności. J.-P. Sartre (1995), Anti-Semite and Jew, New York, s. 8 (tłum. A. Cała), [za:] Alina Cała, Żyd – wróg odwieczny? Antysemityzm w Polsce i jego źródła, Warszawa 2012, s. 17. 29 H. Fein (1987), Dimensions of Antisemitism, [w:] H. Fein, The persisting Question, Berlin-New York, s. 67, (tłum. A. Cała), [za:] Alina Cała, op. cit., s. 18. 28 18 Autorka podkreśla też istnienie różnic pomiędzy antysemityzmem jako ideologią, jako światopoglądem i jako ruchem politycznym, przy czym światopogląd pojmuje jako przekonanie ugruntowane w wyniku edukacji, przekazu międzypokoleniowego i własnych doświadczeń, które składają się na obraz rzeczywistości przyjęty przez określonego człowieka (…).30 Zamysłom niniejszej pracy najściślej odpowiada to właśnie rozumienie, czyli antysemityzmu jako światopoglądu, przy zaznaczeniu, iż wszystkie wymienione aspekty warunkują się wzajemnie i oddziałują na siebie. Podobnie zresztą jak nowoczesny antysemityzm karmił się antyjudaistycznymi wyobrażeniami, czy to o pastwieniu się nad hostią czy o żydowskiej zapiekłości (uparte odrzucanie prawd chrześcijaństwa). Należy zatem akcentować istnienie pewnego kontinuum między odmianami antysemityzmu. Dostrzeganie tej ciągłości postuluje między innymi Bożena Keff31, podkreślając, iż antysemityzm w jego XIXwiecznym politycznym rozumieniu, odnoszący się do obecności Żydów w życiu społecznym i ekonomicznym to pokłosie wieków separowania ich od społeczności chrześcijańskich, będącego następstwem uprzedzeń religijnych. Keff mówi o nim jako o nowszej formie tych samych postaw, dawniej występujących pod postacią „nienawiści do Żydów podsycaną emocjami wiary”. Widzi w nim „wariant i kontynuację utrwalonej średniowiecznej koncepcji Żyda, przystosowaną do innych warunków społecznych i politycznych”. Tak rozumiany, zakorzeniony silnie w antyjudaizmie antysemityzm, przebija przez analizowane napisy, znajdując w nich ujście. Należy zaznaczyć, iż panujące w dzisiejszej Polsce antyżydowskie uprzedzenia, w związku z rzucającą się w oczy nieobecnością samych Żydów, zakwalifikować można jako „antysemityzm bez Żydów”. Co więcej, Joanna Beata Michlic określa go mianem „antysemityzmu bez antysemitów”, ponieważ w czasach panującej poprawności politycznej mało kto otwarcie określi siebie takim mianem albo zgodzi na bycie tak określanym/określaną. Autorka zauważa, iż tak jak w innych krajach, w których nie ma silnych grup muzułmańskich reprezentujących radykalnie wrogie nastawienie wobec Żydów i Izraela, w Polsce współcześnie antysemityzm ma charakter głównie utajony. Wyraża się zwykle w formie antyżydowskich uwag artykułowanych publicznie wprost lub w sposób zawoalowany (te drugie zwłaszcza od połowy lat dziewięćdziesiątych). Michlic podkreśla, iż wielu spośród propagatorów antyżydowskich uprzedzeń odznacza się wysokim poziomem ich uwewnętrznienia, dlatego nie uświadamiają sobie szkodliwości antysemityzmu, ksenofobii, rasizmu i innych krzywdzących przejawów niechęci. Dodaje, iż po roku 1989 wypowiedzi antysemickie częste są w obrębie popkultury, zwłaszcza 30 31 Alina Cała, op. cit. s. 21. Bożena Keff, Antysemityzm: niezamknięta historia, Warszawa 2013. 19 wśród kibiców. Nazwanie przeciwnej drużyny „Żydami” to zjawisko typowe na meczach piłki nożnej, które wyraża się zarówno w słownych obelgach, jak i w graffiti, pokrywających mury różnych miast. Świadczy to o tym, że negatywne sformułowania dotyczące Żydów niekoniecznie są skierowane przeciwko Żydom czy osobom żydowskiego pochodzenia – i że tym samym słowo „Żyd” funkcjonuje jako obelga w społeczeństwie, a także w życiu politycznym.32 Otóż to, antysemita obraża zarówno Żyda, jak i Żydem, traktując posądzenie o żydowskość jako obelgę i sposób na skuteczną deprecjację innych. Interesuje nas tu zatem antysemityzm scharakteryzowany tak, jak powyżej, jako termin w centrum swym posiadający niechęć, nienawiść, poniżenie, krzywdę jednostki, niepodlegające dyskusji przyporządkowanie jej do grupy wzgardzanej, odarcie z cech indywidualnych. Zajmować się będziemy nienawistnymi przesądami, praktykami będącymi pochodną reprodukowanych uprzedzeń, dryfujących na powierzchni społecznych przekonań, wymierzonymi w Żydów (oraz osoby o żydowskość „pomawiane”, Żydem „obrażane”), a w zasadzie – w mitycznego „Żyda”. Nad wyraz celnie skonstatowała Maria Janion: Brednie antysemickie, pełne groźnych urojeń, budzą czasem i dziś politowanie, co nie zmienia jednak faktu, że mają one zawsze ten sam status: fantazmatów świadczących o stanie umysłu antysemitów i bezkrytycznych odbiorców ich majaczeń. I one właśnie muszą podlegać analizie, niezależnie od epoki historycznej.33 W kręgu zainteresowań niniejszej pracy nie leżą natomiast w żadnym razie możliwe kontrowersje dotyczące oskarżeń o antysemityzm w kontekście krytyki współczesnych polityczno-militarnych działań Izraela na Bliskim Wschodzie. Perspektywa badawcza: metody i teorie Badany materiał, jak zostało powiedziane, pochodzi z archiwum projektu HejtStop. Pierwszy człon tej nazwy to spolszczona wersja pochodzącego z angielskiego, uniwersalnie używanego określenia mowy nienawiści, czyli hate speech. A zatem, jak nazwa sugeruje, Hejt Stop zajmuje się walką z szerzeniem mowy nienawiści, w jej interesującej nas tu odmianie. Sami twórcy tego projektu mówią o sobie w następujący sposób: Mamy problem z nienawiścią – jest jej tyle, że czasem jej nie zauważamy. W polskich miastach pełno jest nienawistnych bazgrołów, rasistowskich wypocin i gwiazd Dawida na szubienicy. Po prostu hejtów. Joanna Beata Michlic, Czy antysemityzm w dzisiejszej Polsce ma jakieś znaczenie – i dla kogo?, [w:] Polacy i Żydzi, Kwestia Otwarta. Red Robert Cherry, Annamaria Orla-Bukowska, Warszawa 2008, s. 186-187. 33 Maria Janion, Do Europy – tak, ale razem z naszymi umarłymi, Warszawa 2000, s. 141. 32 20 I nawet, jeśli je widzimy, nie reagujemy, bo jak? Projekt HejtStop jest po to, żeby reagować się dało.34 Na czym polega wspomniana możność reakcji? Otóż, natknąwszy się na nienawistny napis, można go zgłosić za pośrednictwem strony, a osoby zaangażowane w projekt podejmą próbę jego zamalowania. Do tej pory, jak głosi serwis, dodano 987 „hejtów”35. Z takich właśnie zgłoszeń składa się archiwalna baza projektu. Dobór materiału nie stanowi zatem pochodnej mojej subiektywnej decyzji. Przyglądam się i analizuję to, co przez innych uznane zostało za nienawistne w takim stopniu, by zadać sobie trud zarejestrowania i zawiadomienia o tym. Zachowując oryginalną numerację fotografii (tu: numery w nawiasach), pominęłam zdjęcia niewyraźne, zdublowane lub niebezpośrednio związane z tematem, uznane przeze mnie za nieadekwatne (np. przedstawiające tzw. wlepkę, napis na macewie, etc.). Uwzględniona w badaniach dokumentacja obejmuje 156 zdjęć stanowiących rejestrację nienawistnych napisów. Postanowiłam nie posługiwać się selektywnym kluczem geograficznym, ponieważ interesuje mnie uchwycenie ogólnych tendencji badanego zjawiska, nakreślenie ewentualnych wzorów, schematów (nie)świadomości antysemickiej. I dlatego – rozpatrywane przeze mnie napisy pochodzą z bardzo różnych stron Polski, zarówno dużych aglomeracji jak i mniejszych miasteczek. Wśród analizowanych przykładów, znajdą się zatem napisy z Wrocławia, Warszawy, Krakowa, Grójca, Mnikowa, Międzygórza, Rząski, Aleksandrowa Łódzkiego, Poznania, Chełma, Przemyśla, Łodzi, Skawiny, Gorzowa Wielkopolskiego, Rybnika, Zagórowa, Radomia, Stalowej Woli, Unieścia, Tarnowskich Gór, Częstochowy oraz Brzeszcza. Dla uniknięcia chaosu, planuję podzielić napisy na kategorie, zawierające te same, powtarzalne elementy. W sytuacjach, gdy w obrębie jednego przedstawienia występują elementy, które zaklasyfikować można do więcej niż jednej kategorii, dokonam arbitralnej decyzji dotyczącej przyporządkowania inskrypcji do danej grupy tak, by nie multiplikować analizy danego przykładu. Nie jest możliwe w tej pracy określenie reprezentatywności statystycznej badanego zjawiska. Dlatego też nie interesują mnie tu liczby i statystyki. Posłużę się zatem metodą nie ilościową, ale jakościową. Najbardziej płodne poznawczo wydaje się w tym przypadku odwołanie do nurtu określanego w podręczniku Anny Burzyńskiej oraz Michała Pawła Markowskiego Teorie literatury XX wieku mianem „Badań kulturowych”. Jak podkreślają autorzy, przedmiotem tych badań nie jest literatura jako taka, lecz szeroko rozumiana kultura, zaś jedną metodę zastępuje konglomerat cząstkowych strategii poświęconych jej badaniu. Zamiast zajmować się wyłącznie tekstami literackimi, badania kulturowe za 34 35 http://hejtstop.pl/reports#/reported-hates (dostęp: 05.2015). Stan na dzień 5 maja 2015. 21 przedmiot analizy obierają to wszystko, co daje się badać w przestrzeni kultury: tanią literaturę popularną, teksty muzyki rozrywkowej, turystykę, mecze piłki nożnej, reklamę, pornografię, robienie zakupów itd. Zamiast przyjmować jedną metodę analizy, badania kulturowe wykorzystują założenia semiotyki, feminizmu, postkolonializmu, dekonstrukcji, psychoanalizy i robią tak, jak powiadają ich najradykalniejsi rzecznicy, ze względu na wyraźny cel polityczny, jakim jest posiadanie realnego wpływu na rzeczywistość społeczną.36 Dalej czytamy, iż ważkość tych badań polega na zburzeniu mitu wyjątkowej pozycji tekstów literackich w kulturowym uniwersum, ich estetycznej autonomii oraz podkreśleniu, iż tworzenie znaczenia nie dokonuje się w kulturowej próżni, jest społecznie determinowane, ponadto rozszerzają one pojęcie lektury na wszystkie praktyki symboliczne (i wszelkiego typu „teksty”). A analizowane przez nas napisy balansują na granicy pomiędzy uniwersum słownym a obrazowym, składają się zarówno z liter, jak i form plastycznych, Ponadto czytanie, przez które rozumie się zatem i patrzenie (w znaczeniu refleksyjnego obserwowania) rozumiane jest tu jako sposób orientowania się w świecie i interwencja polityczna (w rozumieniu polityki jako sposobu budowania wspólnoty). Autorzy, powołując się na krytyka i teoretyka literatury Stephena Greenblatta37, podkreślają, iż elementarne pytania badawcze w przypadku tej metody dotyczą nie tyle samego dzieła, ile jego związku z kontekstem kulturowym, czyli wartościami wpisanymi w tekst i uznawanymi przez odbiorców, instytucjami społecznymi oraz praktykami symbolicznymi. Teksty nie odsyłają po prostu do kultury wobec nich zewnętrznej, lecz same w sobie, przesiąknąwszy wartościami i kontekstami społecznymi, są tekstami kulturowymi. Antysemickie inskrypcje traktuję zatem jako takie właśnie teksty kultury, przy czym przyjmuję ukutą przez autorów definicję kultury jako systemu pratyk symbolicznych zakorzenionych w określonej ideologii i opartych na wymianie.38 Definicja ta sąsiaduje z opisem procesu definiowania własnej tożsamości oraz rozumienia i wpływania na rzeczywistość poprzez posługiwanie się znakami oraz symbolami. Tożsamość oraz znaczenie są tu efektem działań ludzi, którzy wymieniają pomiędzy sobą poglądy, teksty, opowieści, gesty, zachowania, a wymiana ta, ze względu na groźbę zapanowania chaosu, nie może być nieograniczona i całkowicie swobodna. Będąca przyczyną i rezultatem wymiany kultura wytwarza zatem mechanizmy kontroli, reguły społeczne regulowane technikami dyscyplinującymi. W takich realiach nieubłaganie zaistnieć musi kategoria „inności”, do której jeszcze wrócimy. Jak czytamy dalej, kultura w tym ujęciu nie jest ani koniecznym do osiągnięcia miana człowieka Anna Burzyńska, Michał Paweł Markowski, Teorie literatury XX wieku. Podręcznik, Kraków 2009, s. 521. 37 Ibidem, s. 521. 38 Ibidem, s. 523. 36 22 cywilizowanego standardem etycznej doskonałości, ani homogeniczną całością, lecz, wedle słów Raymonda Williamsa, pioniera badań kulturowych, konkretnym stylem życia, który wyraża pewne znaczenia i wartości nie tylko w sztuce i nauce, ale też w instytucjach i zachowaniu codziennym. Analiza kultury, wedle tej definicji, jest objaśnianiem znaczeń i wartości, tkwiących jawnie lub ukrycie w konkretnym stylu życia, konkretnej kulturze.39 Pojawia się również odniesienie do słów Cliforda Geertza, głoszącego iż znaczenie konstruowane jest społecznie, czyli Może [ono] zaistnieć jedynie w polu gier językowych, dyskursywnych wspólnot, intersubiektywnych systemów odniesienia, sposobów wytwarzania świata, że wyrasta ono w konkretnym układzie społecznych interakcji, w którym coś jest czymś dla jakiegoś ty i jakiegoś ja, a nie w jakiejś tajemnej komorze usytuowanej w głowie i że ma ono na wskroś historyczny charakter, że jest uformowane przez potok wydarzeń […].40Te właśnie znaczenia i wartości, te sposoby wytwarzania świata, będą nas tu interesowały. Biorąc pod uwagę multidiscyplinarność badań kulturowych, zasadne jest odwołanie się również do tradycji semiologicznej W poświęconej metodologii badań nad wizualnością książce Interpretacja materiałów wizualnych Gillian Rose, za Margaret Iversen, nazywa tę metodę „obnażaniem przesądów pod gładką powierzchnią piękna”. W przypadku analizowanych tu przedstawień trudno mówić o pięknie, natomiast pozostała część tej deskrypcji jest w pełni adekwatna. Klasyczne prace z tego obszaru poświęcano analizie przekazów reklamowych. A czymże są analizowane przez nas napisy, jeśli nie, w pewnym sensie, reklamą światopoglądu ich twórców? Jak głosi poświęcony semiologii rozdział, celem użycia tej metody jest odpowiedź na pytanie, jak obrazy tworzą znaczenia, ustalenie, jak wizerunki funkcjonują w odniesieniu do systemów znaczeniowych o szerszym zasięgu.41 Najważniejsze narzędzie semiologiczne stanowi znak, czyli jednostka znaczenia. Jako znaki pragnę traktować badane inskrypcje i ich elementy składowe. Rose cytuje Mieke Bal i Normana Brysona: kulturę ludzką tworzą znaki, z których każdy oznacza coś innego niż on sam, a żyjący w tej kulturze ludzie zajmują się rozumieniem znaczeń tych znaków.42 W polu zainteresowań semiologii znajdują się ponadto ideologia i związane z nią społeczne skutki działania znaczeń, konstruowanie przyczyn porządku społecznego, społecznej pozycji, jak również sposoby tworzenia różnicy społecznej za pomocą znaków, istotne również z perspektywy tej pracy.43 Ibidem, s. 524. Ibidem, s. 524. 41 Gillian Rose, Interpretacja materiałów wizualnych. Krytyczna metodologia badań nad wizualnością, Warszawa 2010, s. 101. 42 Bal Mieke, Bryson Norman, Semiotics and art history, „Art Bulletin” 73, 1991, s. 174-208 [za:] ibidem, s. 102. 43 Gillian Rose, op. cit., s. 105. 39 40 23 Teoretyk semiologii Norman Bryson podkreśla, iż formacja społeczna jest z natury i immanentnie obecna w obrazie. Jak czytamy dalej, semiologiczna metoda doboru obrazów polega na wybieraniu tych, które wydają się najbardziej ciekawe pod względem konceptualnym, nie zaś statystycznie reprezentatywnych, przybiera zatem często postać szczegółowych studiów przypadku niewielkiej liczby obrazów. Pierwszym etapem analizy semiologicznej jest zidentyfikowanie podstawowych jednostek konstrukcyjnych obrazu – znaków. Kolejny etap to badanie ich znaczeń, tego, co symbolizują dla odbiorców, na przykład danej wartości, tak jak, dajmy na to, w reklamie okulary konotować mogą inteligencję. Należy przyjrzeć się też temu, jak znaki tworzą znaczenia, pamiętając o ich relacyjności: co znak znaczy zależy od jego powiązań z innymi znakami. Znaki tworzą szersze systemy znaczeniowe, zwane inaczej kodami (Stuart Hall), systemami odniesień (Williamson) czy „mitologiami” (Barthes). Kod to zespół skonwencjonalizowanych sposobów tworzenia znaczenia właściwy dla określonych grup ludzi, na przykład kod zawodowy. Na przykład znak w reklamie: ogólnie rzecz biorąc odwołuje się ona do kodów używanych przez konkretne grupy konsumentów – zatem jej skuteczność jest uzależniona od kompetencji poznawczych widzów. Rose podkreśla, iż wedle Halla kody dają semiologowi dostęp do działających w społeczeństwie ideologii o szerszym zasięgu44. Podobnie, systemy odniesień Williamsona, stanowią wiedzę poprzedzającą i strukturującą daną formę kulturową i społeczną. Z kolei Barthesowski mit to przechwycony przez klasę dominującą wtórny system semiologiczny, w ramach którego złożona ze znaków arbitralnych wypowiedź zaczyna funkcjonować jako związek „naturalny”, nabiera znamion perswazyjnej oczywistości.45 Taki właśnie rzutowany na mury antysemicki kod, system odniesień, czy też mitologia interesuje nas w niniejszej pracy. Użyteczne wydają się również rozpoznania z obszaru analizy dyskursu. Opisując tę metodę Gillian Rose podkreśla46, iż badaczka / badacz skupić ma się na tym, jak obrazy tworzą opowieści o świecie społecznym, ponieważ dyskursy postrzegane są jako wytwarzane nie jednostkowo, a społecznie, a taka właśnie perspektywa nas interesuje. W rozdziale poświęconym tej metodzie, badaczka wizualności odwołuje się do ikonografii Erwina Panofsky'ego, który podzielił interpretację wizualną na trzy etapy. Opis na poziomie pierwotnym, preikonograficznym to rodzaj uważnej obserwacji. Drugi jej poziom, ikonograficzny, umowny, związany jest ze znajomością tematów i pojęć, a zatem źródeł literackich. Hall Stuart, Encoding/decoding [w:] Centre for Contemporary Cultural Studies, Culture, Media, Language: Working Papers in Cultural Studies, London: Hutchinson, 1980, s. 134, za: Gillian Rose, op. cit., s. 123. 45 Anna Burzyńska, Michał Paweł Markowski, op. cit., s. 534. 46 Gillian Rose, op. cit., 179. 44 24 Trzeci zaś, ikonologiczny, symboliczny, to badanie znaczenia kulturowego wizualnych przedstawień. Ikonologiczne, czyli wewnętrzne znaczenie obrazu „możemy rozpoznać ustalając podstawowe zasady, które odsłaniają fundamentalną postawę narodu, okresu historycznego, klasy, przekonań religijnych lub filozoficznych, wartościowane przez pewną osobowość i skupione w jednym dziele”.47 Jak podaje Rose, ikonografia stosowana jest najczęściej jako metoda intertekstualna przy badaniu zachodnich przedstawień figuralnych i architektury przeważnie dla okresu XVI-XVIII wieku, kiedy to powstawały kompendia symboli dla artystów oraz patronów. Ambicją niniejszej pracy jest utworzenie rodzaju kompendium symboli świadomości antysemickiej. Wspomniana intertekstualność, w której wedle Rose tkwi siła interpretacji ikonograficznej oraz analizy dyskursu, w znaczeniu nadanym temu pojęciu przez Julię Kristevę, czyli koncepcji głoszącej, iż każdy tekst wchłania w siebie wcześniejsze, stanowiąc sieć zapożyczeń, cytatów, klisz, etc.48, jest zresztą również kategorią istotną, z perspektywy poszukiwania powiązań między analizowanymi inskrypcjami. Wielokrotnie podkreśla Rose wagę uważnego przyglądania się badanemu materiałowi, „zanurzania” się w nim. Dzięki dobrej znajomości źródeł wyróżnić można zasadnicze wątki, słowa-klucze. Pojawia się pouczenie Michela Foucault, ażeby uwzględniać Stosunki między wypowiedziami (nawet jeśli wymykają się świadomości autora, nawet jeśli mamy do czynienia z wypowiedziami różnych autorów, nawet jeśli autorzy się nie znali); dalej, stosunki między utworzonymi tą drogą grupami wypowiedzi (nawet jeśli te grupy nie dotyczą tej samej dziedziny lub dziedzin sąsiednich, nawet jeśli nie mieszczą się na tym samym poziomym formalnym, nawet jeśli nie stanowią obszaru dających się oznaczyć kontaktów); wreszcie, stosunki między wypowiedziami lub grupami wypowiedzi a zdarzeniami zupełnie innej natury (technicznej, ekonomicznej, społecznej, politycznej).49 Jako przykład przytacza Rose sposób, w jaki Lynda Nead bada dyskursywne tworzenie postaci „prostytutki”, kreowanej poprzez powtarzalne przedstawienia postaci oraz miejsc. Nead gromadzi bardzo różne przedstawienia wizualne i źródła pisane, po czym, poprzez zdefiniowane pewnej liczby wizualnych kategorii kluczowych, które tworzą prostytutkę, pokazuje, w jaki sposób rozumiano, kim ona jest.50 W podobny sposób spróbujemy przyjrzeć się kreowaniu wizerunku Żyda (czy też: „Żyda”). W ramach opisu Analizy dyskursu znajduje się u Rose stwierdzenie, iż kładzie ona nacisk na złożoność i sprzeczności właściwe dyskursom. Formacje dyskursywne posiadają strukturę, lecz niekoniecznie musi to Panofsky 1971 s. 3 [za:] G. Rose, op. cit., s. 184. Burzyńska, Markowski, op. cit., s. 334. 49 Foucault, 1997, s. 53, [za:] G. Rose, op. cit., s. 191. 50 Lynda Nead 1998, [za:] G. Rose, op. cit., s. 191. 47 48 25 oznaczać, że są wewnętrznie spójne czy logiczne. W rzeczywistości bywa, że siła konkretnej formacji dyskursywnej częściowo opiera się właśnie na wielości różniących się od siebie argumentów, które można w jej kategoriach stworzyć.51 Pojawia się termin ukuty przez Jonathana Pottera: repertuar interpretacyjny. Jest to zespół systematycznie ze sobą powiązanych kategorii, często używanych spójnie z perspektywy zasad stylistyki i gramatyki, a także zorganizowanych wokół jednej lub kilku głównych metafor. Rozwój repertuarów ma charakter historyczny, one same tworzą zaś ważny element „myślenia potocznego” danej kultury, choć niektóre z nich są charakterystyczne dla dziedzin zinstytucjonalizowanych. Na ten aspekt w dalszych rozważaniach również należałoby zwrócić uwagę. Reasumując, Rose zaznacza: Analiza dyskursu opiera się więc na bardzo szczegółowej lekturze. Przyjmuje ona, że skuteczność oddziaływania dyskursu często leży w założeniach, na podstawie których przyjmuje on coś za prawdziwe, rzeczywiste lub naturalne, a także w tym, czego się w jego ramach nie mówi – i do żadnego z tych obszarów powierzchowne odczytanie czy obejrzenie dostępu nie daje.52 Przedstawiłam powyżej metodologiczne oraz teoretyczne inspiracje niniejszej pracy, ogólnie rzecz ujmując – przyjęte przeze mnie perspektywy badawcze. Dostarczają one koniecznych narzędzi analitycznych. Możemy zatem przejść do właściwego przedmiotu badań. 51 52 Potter 1996, s. 131, [za:] G. Rose, op. cit., s. 198. Rose, op. cit., s. 199. 26 Część II: Analiza materiału empirycznego Gwiazda Dawida Tak jak zostało powiedziane wcześniej, niniejsza praca nie ma na celu tworzenia statystyk antysemickiej aktywności naściennej. Nie da się jednak nie zauważyć, iż wśród zgłoszonych do „Hejt Stop” jej przejawów najczęściej występującym motywem jest gwiazda Dawida. Czasem wykonana precyzyjnie (np. 16d), czasem bardzo naprędce i nieudolnie, wręcz prowizorycznie (np. 92), raz stanowiąca samoistne przedstawienie (np. 75a), innym razem jeden z elementów składowych (np. 10). Poddaje się ten symbol licznym zabiegom. Często bywa wpisana w skróty oznaczające kluby piłkarskie (np. 63) lub w litery „A” oraz „J” (np 29a) (o jednym i drugim napiszemy szczegółowiej nieco później). Przekreśla się ją (np. 31), wiesza na szubienicy (np. 85), wtłacza w konteksty polityczne, dekorując nią przedstawicieli danych opcji (np. 4, 21) Co ogólnie wiadomo o tym symbolu? W rozdziale Święte symbole żydowskie pochodzącym z książki Jak czytać symbole. Język symboli w różnych kulturach pisze o nim Clare Gibson: Gwiazda Dawida (albo pieczęć Salomona) to sześcioramienna gwiazda (heksagram) utworzona z dwóch przeplecionych trójkątów równobocznych – jeden jest skierowany w górę, drugi – w dół. Ta „Magen Dawid” (hebr. „tarcza Dawida), której przypisuje się magiczne właściwości ochronne, może być porównywana do tarczy Bożego Zbawienia (o której wspominają starotestamentowe psalmy)53 Czytamy również, iż Gwiazda Dawida jest dziś do tego stopnia identyfikowana z judaizmem, że stała się głównym symbolem żydowskiej tożsamości oraz umieszczona została na izraelskiej fladze. Okładka książki głosi, iż autorka nie tylko wskazuje pochodzenie symboli, ale również zachęca czytelnika do poznania ich artystycznej wartości w poszczególnych kulturach. Jaka jest zatem wartość tego symbolu w kulturze polskiej? Zanim odpowiemy na to pytanie, cofnijmy się w czasie o parę setek lat, do roku 1215, kiedy to Czwarty Sobór Laterański nakazał żydom i muzułmanom zamieszkałym w krajach chrześcijańskich noszenie stygmatyzujących oznak. W Historii antysemityzmu Leon Poliakov przytacza decyzję papieża Innocentego III: W krajach, w których chrześcijanie nie odróżniają się od Żydów i Saracenów ubiorem, dochodziło do zbliżeń między chrześcijanami a Żydówkami lub Saracenkami, albo odwrotnie. Aby zapobiec tego rodzaju skandalicznym wypadkom w przyszłości i aby nie można było powoływać się na pomyłkę, 53 Claire Gibson, Jak czytać symbole. Język symboli w różnych kulturach, Warszawa 2010, s. 103. 27 postanawia się, że od tej chwili Żydzi obojga płci odróżniać się będą od innych narodów swoim ubiorem, tak jak zresztą zalecał to już Mojżesz. Nie będą pokazywać się w publicznie w Wielkim Tygodniu, gdyż podczas tych dni niektórzy spośród nich przywdziewają swoje najlepsze stroje kpiąc sobie z pogrążonych w żałobie chrześcijan. Ci, którzy nie będą stosować się do tej zasady, zostaną ukarani przez władze świeckie po to, żeby nie bluźnić przeciwko Chrystusowi w obecności chrześcijan.54 Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, iż w porównaniu do innych form dyskryminacji ta nie była szczególnie dokuczliwa. W rzeczywistości było jednak dokładnie odwrotnie. W pracy Aliny Całej czytamy: Antyżydowskie prawodawstwo kościelne, przed XII w. niezbyt chętnie i z oporami wcielane w życie albo wręcz ignorowane, zaczęto skutecznie wprowadzać. Kościół dodawał nowe restrykcje, co nie spotykało się już z oporem ani władz świeckich, ani społeczeństwa. Zmienił się charakter tych praw: przedtem ich głównym celem był odizolowanie wyznawców judaizmu, zapobieżenie prozelityzmowi (którego długo się obawiano), obniżenie ich pozycji społecznej. Teraz jednak judaizm przestał być wyznaniem konkurencyjnym. Począwszy od XIII w., gdy segregacja stała się faktem w pełni akceptowanym, prawodawcom chodziło już nie tylko o eksploatację materialną Żydów, lecz także o typowanie ich na ofiary przez wyróżniający strój albo nakaz noszenia oznakowań. (...) Symbolika narzuconych oznaczeń była jednoznacznie pejoratywna, np. we Francji były to żółte łaty symbolizujące monety, za które Judasz sprzedał Jezusa.55 Poliakov zaś zauważa: Znaczenie, jakie przypisywali chrześcijanie temu poniżającemu oznakowaniu, uwidacznia się bardzo wyraźnie w stosunku do heretyków. Zamiast okrągłego znaku musieli oni nosić dwa krzyże naszyte na piersi, a kara ta była uznawana przez inkwizytorów, podobnie jak i przez lud, za najbardziej poniżającą z możliwych kar. Wraz z chłostą zajmowała ona trzecie miejsce w kanonicznym zestawie kar, zaraz za obowiązkiem działań dobroczynnych i grzywnami, które poprzedzały już tylko więzienie i stos. Lecz, o ile przestępca, gdy pojednał się już z Kościołem, był zwolniony z obowiązku noszenia wyróżniającego go znaku, o tyle Żyd mógł to osiągnąć tylko i wyłącznie dzięki przyjęciu chrztu. Konsekwencje takiego stanu rzeczy nie dały na siebie długo czekać. Bardzo szybko bowiem napiętnowanie pod postacią wyróżniającego okrągłego znaku czy nakrycia głowy stało się nieuniknionym atrybutem Żyda, który nie przeszedł na chrześcijaństwo.56 I dalej: Ten rzucający się w oczy znak, który od tej pory charakteryzuje obrzezanych, sprawia, że w świadomości ludzi coraz mocniej zarysowuje się pojęcie Żyda jako Leon Poliakov, Historia antysemityzmu. Epoka wiary, przeł. Agnieszka Rasińska-Bóbr, Oskar Hedemann, Kraków 2008, s. 215. 55 Alina Cała, op. cit., s. 67. 56 Poliakov, op. cit., s. 216. 54 28 człowieka o odmiennym wyglądzie fizycznym, jako istoty, która wyraźnie różni się od innych; koncepcja ta zrodzi wiele legend i utworów scenicznych, o których mówić będziemy dalej, a wynikać z nich będzie, że Żyd jest cieleśnie odmienny od reszty ludzi i że należy do innego porządku aniżeli gatunek ludzki.57 Dalej Poliakov zauważa, iż sobór zatwierdził jedynie ogólną regułę dyskryminacji na płaszczyźnie wizualnej, szczegółowe regulacje pozostawiając w gestii władz świeckich (przy czym z czasem do Żydów, prócz Saracenów, dołączą heretycy, trędowaci, prostytutki i „inne okryte hańbą istoty”). Najwcześniej własne rozwiązanie wprowadziła Francja. Najprawdopodobniej to tu rozróżnienie przyjęło formę okrągłego, żółtego znaku. W tym miejscu Poliakov zauważa, iż wyraźnym zamiarem tej formy dyskryminacji było uczynienie jej piętnującą, poniżającą oraz przygnębiającą, a nakaz wystawiał Żydów na pośmiewisko i niechęć. Ażeby uniknąć prób jego omijania, w samej Francji między okresem soborowym a rokiem 1370 odbyło się dwanaście synodów, król zaś wydał dziewięć edyktów nakazujących przestrzeganie obowiązku pod groźbą dojmujących kar finansowych i cielesnych. W 1361 Jan Dobry, chcąc zachęcić Żydów do powrotu do Francji, zwolnił ich między innymi z konieczności noszenia znaku na okres podróży. Jak zauważa Poliakov, świadczy to o tym, iż rządzący mieli pełną świadomość zagrożenia, na jakie wystawiał noszących ten stygmat. W Niemczech funkcję tego uwłaczającego identyfikatora pełniło nakrycie głowy, przeważnie stożkowaty kapelusz, zwykle żółty bądź czerwony, z czasem zaś również okrągły znak. W Polsce był to okrągły kapelusz. Ponieważ w opisach powyższej praktyki dyskryminacyjnej z dużą częstotliwością przewija się barwa żółta, warto odnieść się do symboliki tego koloru. Otóż wydźwięk tej barwy jest ambiwalentny. Czysta, przywodzi na myśl słońce. U Rzymian stanowiła kolor mężatek oraz matek, kobiet przyzwoitych. Jednak w wersji przyćmionej, zmieszanej z szarością, przypomina substancje wzbudzające wstręt, jest kolorem hańby. Rudolf Gross w poświęconym symbolice barw opracowaniu Dlaczego czerwień jest barwą miłości, przywołuje słowa Goethego z rozprawy o „zmysłowo-obyczajowym działaniu barw”: Gdy żółty kolor porywa nieczyste i nieszlachetne powierzchnie, zwykłą chustę, filc i tym podobne materiały, przez co nie ujawnia się z całą siłą, powstaje owo nieprzyjemne wrażenie. Nieznaczne i niepozorne odchylenia zamieniają piękne wrażenie ognia i złota w uczucie brudu, a kolor godności i rozkoszy w kolor hańby, wstrętu i smaku. W ten sposób mogły powstać żółte kapelusze bankrutów, żółte krążki na płaszczach Żydów, a nawet <<kolor rogaczy>> jest w istocie brudną żółcią.58 Ponadto od starożytności po 57 58 Ibidem. Goethe, Farbenlehre, par. 771, [za:] Rudolf Gross, Dlaczego czerwień jest barwą miłości, przeł. Anna Porębska, Warszawa 1990, s. 129-130. 29 średniowiecze, żółć jako barwa hańby stanowiła wyróżnik prostytutek. Przez dziesięciolecia znaki żydowskości przyjmowały zatem różne formy. Do czasu, aż w wieku dwudziestym historia zatoczyła makabryczne koło, kiedy to pierwszego grudnia roku 1939 na terenie Generalnego Gubernatorstwa weszło w życie rozporządzenie okupanta nakazujące wszystkim Żydom powyżej dwunastego roku życia noszenie, pod karą więzienia, białej opaski z niebieską gwiazdą Dawida na prawym ramieniu. Żydzi zamieszkujący tereny wcielone do Rzeszy (Śląsk, Wielkopolskę, Pomorze) oraz ziemie wschodnie zajęte w 1941 roku, zmuszeni zostali do naszywania na odzież, zwykle piersi lub plecy, żółtych gwiazd Dawida bądź łat w tym samym kolorze. Oznakowanie służyło izolowaniu ich od reszty społeczeństwa, ułatwiało rozpoznawanie, a dzięki temu wyłapywanie do prac przymusowych oraz egzekwowanie innych wymierzonych w nich rozporządzeń.59 Tak pisze o tej izolacji, w jej kontekście społeczno-przestrzennym, Emanuel Ringelblum: Proces eliminowania Żydów z życia gospodarczego i kulturalnego kraju rozpoczął się z chwilą wkroczenia Niemców do Kraju. Usunięto Żydów ze wszystkich stanowisk w instytucjach i przedsiębiorstwach państwowych, komunalnych i publiczno-prawnych. Zakazano firmom aryjskim zatrudniać żydowskich robotników i pracowników. Zabroniono Żydom korzystania z bibliotek publicznych i prywatnych, z teatrów, kin itp. Nie było im wolno korzystać z jakiejkolwiek komunikacji państwowej czy komunalnej (kolej żelazna, kolejki podmiejskie, autobusy, tramwaje). Młodzież żydowska miała zamknięty dostęp do szkół publicznych i – rzecz oczywista – prywatnych, aryjskich. Wszelki kontakt gospodarczy, kulturalny między Żydami a stroną aryjską miał być kompletnie zerwany. Nie wolno było w praktyce utrzymywać z Żydem stosunków towarzyskich; mimo iż takie rozporządzenie nigdy się nie ukazało, obowiązywało ono w praktyce. Utworzenie getta miało być ukoronowaniem procesu separacji Żydów, jego zakończeniem.60 Symptomatycznym przykładem współczesnego posłużenia się tym symbolem jako piętnem61, znakiem mającym na celu obrazę, wykluczenie, są praktyki ze sfery politycznej (domeną kibicowską zajmiemy się później). Gwiazda domalowana na plakacie wyborczym Hanny Gronkiewicz-Waltz (21), czy, poprzez użycie znaku równości, skojarzona z akronimem partii politycznej (PO) (4) wpisuje się w zwyczaj podejmowania prób dyskredytowania przeciwnika poprzez praktykę „demaskowania” jej/jego żydowskiego pochodzenia. Pisze o tym Alina Cała, kiedy odnosi się do funkcjonowania słowa „Żyd” w charakterze wyzwiska: Ciężar gatunkowy jest jednak większy niż w przypadku http://www.sztetl.org.pl/pl/term/467,opaski-zydowskie/ (dostęp: 05.2015). Emanuel Ringelblum, Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej: uwagi i spostrzeżenia, Warszawa 1988, s. 57. 61 Por. Erving Goffman, Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości, przeł. Aleksandra Dzierżyńska, Joanna Tokarska-Bakir, Gdańsk 2005. 59 60 30 większości innych wyzwisk. Ma ono posmak denuncjacji. Określa się kogoś tym mianem nie po to, by przypomnieć o jego prawdziwym lub domniemanym pochodzeniu etnicznym, lecz by go odrzeć z godności, wyeliminować, niejako zadać śmierć cywilną. W tym obyczaju językowym odzywa się echo okupacyjnej grozy, kiedy wymówienie głośno słowa „Żyd” mogło być równoznaczne z wydaniem wyroku śmierci na tak określoną osobę.62 Autorka podaje przykład Leszka Bubla, „demaskującego” w swym piśmie „Tylko Polska” (2001, nr 12) jako „semitów” członków konkurencyjnych partii politycznych, również zresztą antysemickich. To powszechna w Polsce praktyka, „zarzut” żydowskości: „oskarżenia” o semickość padają na prawo i lewo. Internet obiegają spreparowane listy polityków, na których wyborcy, obok ich powszechnie znanych (ale „zmienionych”) nazwisk wyczytać mogą oryginalne, by mieć świadomość, na kogo nie oddawać swego prawdziwie polskiego głosu. Nie tylko polityków zresztą. Pociskiem oskarżenia o żydowskość oberwać może w zasadzie każdy, kto w mniemaniu osób uznających taką broń za skuteczną – a patrząc na skalę zjawiska jest ich niemało – na to zasługuje. A spectrum zasług kwalifikowanych jako przewina jest szerokie, o czym świadczy chociażby skład osobowy sławetnego plakatu, który w 2007 roku zawisł w Koszalinie.63 Pięćdziesiąt sześć podobizn osób ze świata polityki, kultury i rozrywki górowało nad napisem „Żydzi won z katolickiego kraju”, Kazik Staszewski sąsiadował z Jerzym Stuhrem, Dorota „Doda” Rabczewska ze Zbigniewem Religą, Lech Wałęsa z Andrzejem Wajdą, et caetera, et caetera. Wracając więc do pytania o wartość artystyczną tego symbolu w polskiej kulturze, musimy stwierdzić, iż bardzo często, a w przypadku analizowanego przez nas zjawiska w zasadzie każdorazowo, jego użycie ma na celu deprecjonowanie danej osoby lub osób, stawianie jej w złym świetle, zhańbienie – takie znaczenia przydają mu ewidentnie osoby nim się posługujące, mając za sobą wiele setek lat tego rodzaju „tradycji”. Przez wiele wieków żydowskość wiązała się z izolacją, tak przestrzenną jak emocjonalną, pozostającymi w sprzężeniu zwrotnym. Symbol gwiazdy Dawida, z jego bagażem znaczeniowym wyniesionym z drugiej wojny światowej, na stałe wpisał się w polską ikonosferę, jako odnośnik do poniżenia, wykluczenia, napiętnowania. Traktowanie gwiazd Dawida wykwitających spod rąk autorów haseł nawołujących do „zajebania” Żydów jako hołdu dla flagi Izraela byłoby nadmiarem optymizmu. Z całym przekonaniem stwierdzić należy, iż ich skojarzenia oscylują raczej wokół tej pierwszej gamy znaczeń, której tradycja sięga wieków średnich. Jak zauważa Anna Zawadzka: Gwiazdy Dawida nikt – inaczej niż liter 62 63 Alina Cała, op. cit., s. 552. http://ekoszalin.pl/index.php/artykul/313-Pokaz-Petera-Fussa-%E2%80%9EJezus-Christ-King-ofPoland%E2%80%9D (dostęp: 05.2015). 31 klubowych – nawet nie przewraca. Czasem ktoś ją wiesza na szubienicy, ale i to nie zawsze. Nie trzeba. Symbole kojarzone z żydowskością mają obraźliwą moc – ta moc polega na tym, że nikomu nie trzeba ich tłumaczyć, bo przynależą do polskiego kodu kulturowego.64 Nawet, jeśli malowana „ot, tak” gwiazda, odsyła do wielowiekowego bagażu skompromitowanych znaczeń. Skróty (oraz „kibole”) Częstym motywem pojawiającym się na murach są specyficzne skróty. Spójrzmy na te wyróżniające się - na przykład poprzez częstotliwość występowania - w kontekście interesującego nas zagadnienia. „AJ” (10: obok napisu „ŻYDY KONFIDENCI” i skrótu „WSH”; 62a: obok napisów „WISŁA PB” i „PŁASZÓW STARY”) często w towarzystwie wpisanej pomiędzy litery, nieraz przekreślonej gwiazdy Dawida (14: obok napis „JEB ŻYDA”; 29a: napis „MASTER DZIWKA”; 38, 48: tu również skrót „PB” oraz samoistnie „AJ”; 53: na przedstawiającym trzech członków Ku Klux Klanu muralu, z dopiskiem „WAJ”, obok skrót „PB”; 55a; 75b; 87: obok m.in. napisów „JEBAĆ CRAXE” i „WISŁA PANY”). 56: obok napisów „ALEIA IACTA EST” oraz „JEBAĆ ŻYDÓW” / „AW” (33: z gwiazdą Dawida oraz napisem „JEBAĆ WISŁĘ”; 43: z przekreśloną gwiazdą Dawida i napisem „JEBAĆ ŻYDÓW”) „CHWDSB” (12: obok napisu „BIJ ŻYDA”) „CHWDŻ” (94: obok m.in. napisu „JESTEŚ ŻYDEM FRAJERZE” i karykatury podpisanej „WANTED”) „CTSK” (54: obok: „JEBAĆ ŻYDÓW [54c]) „GNLS” (47: obok napisu „JUDEN RAUS”, gwiazdy Dawida zawieszonej na szubienicy oraz krzyża celtyckiego) „JŻS” (24: obok napisu „JEBAĆ ŻYDÓW”; 60: w towarzystwie przekreślonej gwiazdy Dawida; 61; 62: w towarzystwie m.in. skrótu „ACAB” napisu „JEB ŻYDA”, etc.), „KSG” (135: obok napisu „JUDE RAUS”, przy czym litera „r” odwrócona do góry nogami) „ŁKS”, tu podobnie, środkowa litera bywa wpisana w gwiazdę Dawida (np. 32, 104, 108, 110, 115) lub zastąpiona przez nią (23; 32a; 70: obok napisu „JEBAĆ”; 63; 71; 102; 125: obok napisu „1908 ŁKS CH.W.D.P ŁÓDŹ)”; 112: obok m.in. napisu „ŚMIERĆ ŻYDZEWSKIEJ KURWIE”; 132 : obok napisów „CWEL'S”, 64 Anna Zawadzka, op.cit., s. 14. 32 „IZRAEL'S”) „PDW” (25: w sąsiedztwie przekreślonej gwiazdy Dawida, oraz napisu „JEB ŻYDA” / „PSA”) „RTS”, często z towarzyszącą gwiazdą Dawida, zwykle wpisana w nią zostaje litera „t” (np. 10, 105, 113, 114, 123), ewentualnie w sąsiedztwie słowa „jebać” (31), bądź jedno z drugim (109) lub litera „t” zostaje zastąpiona gwiazdą Dawida całkowicie (126; 131: obok m.in. napisu „JUDE”, „KURWA JUDE”); również: sąsiaduje ze skrótami „ŁKS'' oraz „CHWDP” (125); zwisa z szubienicy, obok napis „ŻYDZEW” (13); obok m.in. napisu „JEBAĆ”, „ŻYDZEW KURWA” i przekreślonej gwiazdy Dawida (74) „ŚŻK” (83: obok napisu „ŚMIERĆ ŻÓŁTEJ / ŻYDOWSKIEJ KURWIE”) „WSH” (37: w towarzystwie słowa „Wisła” i przekreślonej gwiazdy Dawida oraz skrótu „PB”; 49b: tu również skrót „PB”, obok napis „LECH ZDECH”; 49c: znów skrót „PB”, także „JC”, krzyż celtycki oraz „CRACOVIA KURWA”; 54: obok skrótów „CTSK” i „PB”, na tej samej ścianie: 54a: przekreślona gwiazda Dawida i napis „CRAXA DZIWKA”, 54b: „WISŁA SHARKS”, 54: „JEBAĆ ŻYDÓW”) „Ż.T.S.” (16d: ponad napisem „ŻYDZEW ŁÓDŹ”, po którego obu stronach znajdują się gwiazda Dawida, obok napisu „JEBAĆ ŻYDOSTWO!!!”) Najłatwiejszy do rozszyfrowania wydaje się skrót utworzony z liter „A” oraz „J”, zwłaszcza, że często funkcjonuje w swojej pełnej wersji: „Anty Jude”, w tej samej formie graficznej, to jest w sąsiedztwie, nieraz przekreślonej, gwiazdy Dawida. Pozostałe skróty oscylują pomiędzy wiedzą tajemną a tajemnicą poliszynela. Bardzo pomocny w ich rozpracowaniu okazał się sporządzony przez Wojciecha Wilczyka słownik, zawarty w przytaczanym już albumie Święta wojna, dotyczący haseł, symboli, terminów oraz akronimów pojawiających się na zdjęciach.65 Przydatna okazuje się także wyszukiwarka internetowa. Jeszcze zestawienie liter „j”, „ż” oraz „s” możliwe jest do odcyfrowania na zasadzie analogii. Otóż w zbiorze antysemickich inskrypcji natrafić można na hasło „Jebać żydów maczetami”, skrót zaś w miejsce tego narzędzia przemocy podstawia siekiery. U Wilczyka czytamy, iż oprócz tego znaczenia występuje inne: „Jebać Żydów Skurwysynów”, ewentualnie, na terenie wpływów klubu piłkarskiego Wisły: „Jesteśmy żydowskimi skurwysynami”. W przypadku analizowanych przez nas 65 Wojciech Wilczyk, op. cit., s. 23. 33 przykładów trudno mówić jednak o tej drugiej, dumnej tożsamościowo wersji, ponieważ skrótowi towarzyszą słowa obelżywe lub przekreślona gwiazda Dawida. Internauci spieszą z informacyjną pomocą dociekliwemu użytkownikowi serwisu zapytaj.onet.pl. Na pytanie: Co to znaczy jżs?66 uzyskuje odpowiedzi: je.bać żydów sku.rwy.synów - tak mówią wrogowie craxy a szczególnie Wiślacy jesteśmy żydowskimi sku.rwy.synami - tak mówią sami o sobie; J*e*a*ć* ż*y*d*o*w*s*k*i*c*h* s*k*u*r*y*s*y*n*ó*w* oraz je.bać żydowskich śmieci. Rozwinięcia tego skrótu ulegają zatem pewnym wariacjom, przekaz natomiast jest stały. Skrót „CHWDŻ” również wydaje się stosunkowo nietrudny do odcyfrowania, biorąc pod uwagę jego podobieństwo do chyba najpopularniejszego od lat przejawu naściennej aktywności, czyli napisu „HWDP”, a z czasem, dla oddania sprawiedliwości zasadom ortografii, „CHWDP”. A zatem Żyd umieszczany jest w tym sąsiedztwie literowym zamiennie z policjantem, któremu zresztą nie tylko w tym przypadku towarzyszy na ścianie (np. 3: gwiazda Dawida + inną farbą: „JEBAĆ POLICJĘ”). Pozostałe skróty nastręczają więcej trudności. Jak się okazuje, wynika to z faktu, iż ich znajomość zarezerwowana jest dla osób zaangażowanych emocjonalnie w świat piłki nożnej, w większości przypadków zaklasyfikować je bowiem można do grupy skrótów kibicowskich (czy też: kibolskich). Skróty będące enigmą dla futbolowego ignoranta czy ignorantki wydają się klarowne dla ogółu użytkowników Internetu. A zatem: AW: Anty Wisła (Wilczyk) CTSK: „Cracovia to Stara Kurwa”67 (Internet) KSG: skrót używany na określenie Górnika Zabrze (Wilczyk) ŁKS: Łódzki Klub Sportowy RTS to Robotnicze Towarzystwo Sportowe Widzew Łódź (Wilczyk) ŚŻK : „Śmierć Żydowskiej / Żydzewskiej Kurwie” (Wilczyk), ponadto pierwsze znaczenie wynika z rozwinięcia skrótu na zdjęciu numer 83. WSH czyli Wisła Sharks, co znaczy mniej więcej, po pominięciu błędu gramatycznego Rekiny, Wisły – bojówka kibicowska Wisły Kraków (Wilczyk), występuje w towarzystwie „PB” (37): Prądnik Biały, dzielnica Krakowa, teren zwolenników Wisły Kraków (Wilczyk) ŻTS, prawdopodobnie zamiast RTS, zwłaszcza, że dalej widzimy „ŻYDZEW ŁÓDŹ” oraz „JEBAĆ ŻYDOSTWO” i dwie gwiazdy Dawida, zatem najpewniej: Żydowskie Towarzystwo Sportowe Widzew Łódź 66 67 http://zapytaj.onet.pl/Category/012,001/2,18729969,Co_to_znaczy_jzs_.html (dostęp: 05.2015 ). http://zapytaj.onet.pl/Category/012,001/2,24588166,Co_oznacza_skrot_quotCTSKquot___wiem_ze _jest_powiazany_z_kubem_pilkarskim_Wisla_.html (dostęp: 05.2015). 34 Ponadto (inne skróty niebezpośrednio związane z zajadłym kibicowaniem): ACAB „All Cops Are Bastards”, czyli „wszystkie gliny to skurwysyny”, używane uniwersalnie przez wszystkie kluby (Wilczyk) CHWDSB, pojawia się tylko raz, w towarzystwie napisu „BIJ ŻYDA”, Internet na temat tego skrótu milczy, być może chodzi o esbecję, skojarzenie z Żydokomuną GNLS: Good Night Left Side (z Internetu: Prezentacja swoich anty lewicowych poglądów głównie przeciwko homoseksualizmowi, zatracaniu tradycji narodowych, komunizmie; to znaczy w dużym skrócie: j**ać lewaków68.; emblemat tej formacji światopoglądowej stanowią dwie białe postaci na czarnym tle, jedna aktywna, dominująca, w agresywnej bojowej pozie, druga pasywna, w pozycji horyzontalnej, ewidentnie pokonana, znokautowana przez pierwszą.69) PDW: Słownik Miejskiego Slangu: Pozdrowienia Do Więzienia70. Teoretycznie rzecz biorąc – za nielegalne pisanie po murach grożą sankcje. Jeśli powstałe straty nie przekraczają kwoty 250 złotych zaś treść napisu jest – cokolwiek miałoby to znaczyć, ponieważ jak wiemy z interpretacją bywa różnie – neutralna, nienawołująca do nienawiści, autor graffiti odpowiada za zniszczenie mienia (art. 124, par. 1 Kodeksu wykroczeń) i grozi mu do 30 dni aresztu lub grzywna. Artykuł 63a Kodeksu Wykroczeń, mówiący o umieszczaniu napisu bądź rysunku w miejscu publicznym bez zgody zarządcy miejsca, również przewiduje za ten czyn karę pieniężną lub grzywnę. Z kolei artykuł 141 mówi o umieszczaniu w miejscu publicznym nieprzyzwoitego napisu lub rysunku, strasząc ograniczeniem wolności, karą do 1500 złotych albo naganą. Jeżeli napis zostanie przez prokuraturę zakwalifikowany jako propagowanie ustroju faszystowskiego lub totalitarnego, przewidywana kara to do dwóch lat więzienia. Jeżeli zaś czyn zostanie podciągnięty pod 288 paragraf Kodeksu Karnego, mówiący o niszczeniu cudzego mienia71, sprawca, w najdotkliwszym przypadku, może zostać skazany na pięć lat pozbawienia wolności. Jak zostało już zauważone, orzeczenia organów wymiaru sprawiedliwością w tej materii pozostawiają wiele do życzenia. Niemniej osoby wykonujące napis muszą mieć świadomość nielegalności swych poczynań. Inskrypcje bardzo często wykonane są w ewidentnym pośpiechu. A posłużenie się skrótem to w tych okolicznościach metoda bardzo praktyczna. Żeby jednak miała sens, http://f.kafeteria.pl/temat/f1/co-znaczygood-night-left-side-p_5401382 (dostęp: 05.2015 ). https://www.facebook.com/1398352147080658/photos/a.1398356543746885.1073741825.1398352 147080658/1398356573746882/?type=1&theater (dostęp: 05.2015 ). 70 http://www.miejski.pl/slowo-PDW (dostęp: 05.2015 ). 71 http://statystyka.policja.pl/st/kodeks-karny/przestepstwa-przeciwko-16/63978,Zniszczenie-lubuszkodzenie-cudzej-rzeczy-art-288.html (dostęp: 05.2015 ). 68 69 35 użyte litery muszą wpisywać się w zbiór czytelny dla szerszego grona odbiorców – inaczej wysiłek i podjęte ryzyko szłyby na marne. Anna Zawadzka mówi w tym kontekście o intymności. Intymność kibicowskiego grona dobrze oddaje wypracowany przez kibiców język. ŚŻK (Śmierć Żydowskiej Kurwie), JŻŚ (Jebać Żydów Siekierami), AJ (Anty Jude), PF (Psycho Fans), JP (Jebać Pejsy lub Jebać Policję), H (Hooligans), odwrócone R (znak przeciwników Ruchu Chorzów), odwrócone G (znak przeciwników GKS Katowice) – kibicowski język doczekał się swojej autonomii. Jest kodem więzi intymnych: niezrozumiałym dla postronnych, przejrzystym dla wtajemniczonych, ekskluzywnym, elitarnym, dostępnym nielicznym, dla których rozszyfrowanie skrótu JŻS, H i AJ jest tak samo proste jak dla przeciętnego obywatela/obywatelki rozszyfrowanie skrótu ZUS, ABW czy PO.72 Zawadzka formułuje to stwierdzenie w kontekście zdjęć opublikowanych w albumie Wilczyka. Czy jednak faktycznie odnieść je można jedynie do grona zapalczywych entuzjastów piłki nożnej? Wśród analizowanych przez nas napisów znajdują się również takie, które wcale jednoznacznie nie wskazują na bycie tworami kibicowskimi. Zwrot „Anty Jude” przypisywany kibicom krakowskiej Wisły jako obelga wymierzona w Cracovię, wielokrotnie funkcjonuje, czy to w formie pełnej czy skróconej, samoistnie. Pojawia się też w Warszawie (35) oraz Międzygórzu (27), każdorazowo w pełnej wersji. Oczywiście dywagacje na temat autorstwa są ryzykowne, a jego ustalenie w wielu przypadkach w zasadzie niemożliwe. Śmiem jednak twierdzić, iż poprzez codzienne przemieszanie ulicy nawet osoba futbolem niezainteresowana zyskuje akces do jego tajemnego świata znaczeń. A nawet jeśli napisy takie jak, dajmy na to, „WSH”, są dlań nieczytelne, to już towarzyszące im adnotacje nie pozostawiają pola dla domysłów. Albowiem jedną z naczelnych strategii w ramach toczonych na ścianach walk jest poddawanie drużyny przeciwnika przemocy symbolicznej. I znów, obok „jebania” czy wieszania na szubienicy narzędzie tej przemocy wielokrotnie stanowi żydowskość. Symboliczną obelgą jest domalowanie gwiazdy Dawida. Widzew przetransformowany zostaje w „Żydzew” (np. 6), Master (chodzi prawdopodobnie o wpływowego krakowskiego kibica73) określony mianem „dziwki”, zaraz obok liter „AJ” oraz przekreślonej gwiazdy Dawida. Symboliczna obecność Żydów czyni przekazy komunikatywnymi, włącza postronnego przechodnia w krąg wiedzy rzekomo tajemnej, język zaś czyni poniekąd intymnym, poniekąd powszechnym. Intymnym, bo do odczytania go potrzebna jest, dająca poczucie grupowej przynależności, znajomość użytych kodów. 72 73 Anna Zawadzka, op. cit., s. 13-14. http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/czlowiek-zginal-bo-sam-zaatakowal-wojna-wkrakowie,213777.html (dostęp: 05.2015). 36 Powszechnym zaś, bo któż ich nie zna. Wszak niektóre zwroty są tak utrwalone, że nic nie stoi na przeszkodzie temu, by zamknąć je w szaradzie skrótów – można chyba przypuszczać, że w przeciwnym razie nie byłyby tak ochoczo powielane. A dla komunikatywności nie pozostawiającej miejsca na wątpliwość dopełnia się kompozycję gwiazdą, bądź innym znakiem „Żyda”. Nie jest to zatem intymny język kibicowski, jest to intymny w swej powszechności język antysemicki. Tak pisze o tym w dalszej części swego wywodu Anna Zawadzka: Jeden wszakże znak w tym języku jest uniwersalny. Znak, który jak Polska długa i szeroka każdy potrafi odczytać bez pudła: Żyd. Czasami zastąpiony przez „Jude”, „Żydy”, „pejsy”, „śmierdzieli” lub gwiazdę Dawida. Czasami z czasownikami: „jebać Żydów”, „oczyścimy Kraków z żydowskiego”, „Jebać Żyda maczetą”. Czasami wpisany w rymowanki: „matki pejsów są kurwami, jebać Żydów siekierami”, „Hitler wróć Żydów truć”. We wszystkich wariantach Żyd jest odwrotnością swojskości, antytezą wszystkiego, co pozytywnie konotowane.74 Obecność figury policjanta jest w tym kontekście zrozumiała. Wszak stróż praw z perspektywy ludzi zaangażowanych w awantury, tak zwane „zadymy” i „rozróby” to potencjalny agresor, rzeczywisty wróg. Natomiast nagminne posługiwanie się figurą „Żyda” przez osoby, które z dużą dozą prawdopodobieństwa – biorąc chociażby pod uwagę obecną liczebność Żydów w Polsce - nie miały z żadnym nigdy do czynienia, na pierwszy rzut oka zakrawa na absurd. Przyczyną jej popularności zajmiemy się w zakończeniu niniejszych rozważań. Kończąc zaś tę ich część, chciałabym oddać głos autorowi słownika, który okazał się tak pomocny w jej napisaniu. Na pytanie reportera: Czy nasza obojętność na mowę nienawiści nie wynika z myślenia, że nas to nie dotyczy, że i tak nic nie zmienimy?, Wojciech Wilczyk odpowiada: To proste. W prasie funkcjonuje termin "kibol". Różni się od kibica tym, że uczestniczy w bójkach i smaruje rasistowskie hasła. Dobry kibic przychodzi na mecz się zrelaksować. No i jesteśmy my - spora część społeczeństwa, która niekoniecznie interesuje się futbolem. Mamy wysokie poczucie estetyki, jesteśmy tolerancyjni i tak dalej. Uważamy, że wojna na murach to sprawa kiboli. Ale przecież za to, co dzieje się w przestrzeni publicznej odpowiadają zarówno ci, którzy malują obraźliwe hasła (nie nazywam ich nigdy kibolami), jak i ci, którzy na nie patrzą. To jest ze sobą powiązane. Gdyby istnieli ludzie, którym te napisy naprawdę przeszkadzają, to by tych napisów nie było.75 A zatem, obojętne przyzwolenie – to w tym przypadku forma niechlubnego współautorstwa, gwarancja akcesu do uniwersum rzekomo 74 75 Anna Zawadzka, op. cit., s. 14. http://wyborcza.pl/1,75475,17142480,_J___c_Zydow_siekierami____Gejksa____Smierc_zydzewsk iej.html (dostęp: 05.2015). 37 zarezerwowanego dla kibiców, a w zasadzie kiboli, w istocie zaś odznaczającego się dużo większym stopniem egalitaryzmu. Nazizm, faszyzm, ksenofobia, rasizm Nic skuteczniej nie podważa rzekomej niewinności analizowanych inskrypcji, niż obecność elementów odsyłających skojarzenia widza do skompromitowanego nazistowskiego uniwersum. „Aryjska armia” (46: nad krzyżem celtyckim) „BIAŁA DUMA” (53: na muralu przedstawiającym trzech członków Ku Klux Klanu, również napis „AJ” oraz, pod spodem „WAJ”, 53: „BIAŁY” oraz krzyż celtycki, dalsza część napisu niewidoczna). Hitler (16: obok m.in. zawieszonej na szubienicy gwiazdy Dawida, napisu „ANTYSEMITYZM” oraz cyfr „88”, 16a: „White power”, 16b: „BIAŁE RATAJE” z krzyżem celtyckim po każdej ze stron oraz rodłem, 16c: krzyżem celtyckim obok falangi nad napisem „POLSKA” oraz 16d: kompozycji: „Ż.T.S. ŻYDZEW ŁÓDŹ” z dwiema gwiazdami Dawida oraz „JEBAĆ ŻYDOSTWO!!!” (16d); 100: obok zawieszonej na szubienicy gwiazdy Dawida oraz napisu „JEBAĆ ŻYDÓW” „Jude Hunters” (29) napis „JUDEN RAUS” (40: obok swastyk i dwóch gwiazd Dawida; 47: obok gwiazdy Dawida zwisającej z szubienicy, krzyża celtyckiego oraz skrótu „GNLS”); również w wersji „JUDDE RS” z gwiazdą Dawida pomiędzy literami „r” oraz „s” oraz „JUDE RAUSS” (65: przy czym litery „s” w formie błyskawic, na zdewastowanym muralu Aleksandra Rżewskiego, z dorysowaną gwiazdą Dawida na piersi, oraz pętlą szubieniczną na szyi), 131: też „JUDE RS” z gwiazdą Dawida pomiędzy literami stanowiącymi drugą część napisu, obok m.in. napis „KURWA JUDE”, skrót „ŁKS” oraz przekreślony „RTS”), 134; 135: „JUDE RAUS”, litera „r” odwrócona do góry nogami KRZYŻ CELTYCKI (obok skrótów „ŁKS” oraz „RTS”, „k” wpisane w gwiazdę Dawida) skrót „NSDAP” (88a: obok m.in. zmodyfikowanej swastyki, krzyża celtyckiego oraz napisu „ŁOWCY ŻYDOWSKICH NAPLETKÓW” swastyka (35: zastępująca literę „z” w wyrazie „Izraela” stanowiącym część napisu: „STOP AGRESJI IZRAELA NA GAZE ANTY JUDE”; 35a: zestawiona z gwiazdą Dawida za pomocą znaku równości, pod napisem „SYJONIZM TO NAZIZM!”; 137: pod zawieszoną na szubienicy gwiazdą Dawida z wpisanym weń napisem „JUDE”), 138: obok gwiazdy Dawida i napisu won [z dorysowaną innym kolorem szubienicą]) 38 „WHITE POWER” (84: obok m.in. krzyża celtyckiego, napisów „ISLAM” oraz „ŻYDZI Z POLSKI WON!”) napis „Żydzi do pieca (98); też: Komora gazowa (74a: w haśle „NIEPOTRZEBNE NAM KIJE PAŁY ORAZ NOŻE / WIDZEW KURWO ZAMKNIEMY CIĘ W KOMORZE” obok m.in. przekreślonej gwiazdy Dawida. W Krytycznym słowniku mitów i symboli nazizmu Rosa Sala Rose zauważa: Mimo iż historia antysemityzmu w cywilizacji zachodniej jest długa, zaskakująca i złożona, w zbiorowej pamięci nie ma narodu czy okresu silniej kojarzonego z antysemityzmem niż nazistowskie Niemcy.76 Analizowane przez nas inskrypcje otwarcie czerpią z symboliki nazistowskich Niemiec. Przyjrzymy się im po kolei, poczynając od alfabetycznie pierwszej „aryjskiej armii”. Pod hasłem „Aryjczyk”77 czytamy u Rose, iż mit aryjskości był elementem kluczowym, porządkującym nazistowską wizję świata. „Czystość rasy”, przynależność do „rasy panów” stanowiła jedną z ówczesnych obsesji – jak widać po dziś dzień żywą. Na chichot historii zakrawa fakt odwoływania się doń przez osoby przynależące do nacji przez nazistów uważanej za niewolniczą. Widocznie – potrzeba symbolicznego bratania się z silniejszym skutkuje wybiórczym podejściem do faktów historycznych. U Rose czytamy dalej, iż w XIX wieku, podczas formowania się podwalin koncepcji „aryjskości”, jej mit upowszechnił się dzięki odkryciom archeologicznym, które pozwoliły ustalić, iż swastyka stanowiła symbol rasowy. Przejdźmy zatem do kwestii tego symbolu, po który również, bez zażenowania (chyba, że uwzględnimy to wywoływane u widza), sięgają autorzy analizowanych napisów. Świadomie pomijam, jako tu nieistotny, aspekt genezy tego symbolu, jego pierwotnej ekspresji, związku ze szczęściem, słońcem czy zdrowiem. W analizowanych przez nas przypadkach, niezależnie od kierunku „ramion”, swastyka ewidentnie odsyła do nazizmu i antysemityzmu, o czym świadczy kontekst użycia (kult solarny obecny był zresztą również w światopoglądzie nazistowskim). Nawet jeśli, dla spokoju sumienia, chcieliby mniemać inaczej przedstawiciele organów władzy sądowniczej. Ponieważ odkrywcy swastyki z XIX wieku nie odnaleźli jej śladów na terenach tradycyjnie uznawanych ówcześnie za semickie, uznali ją za symbol od zawsze odrzucany przez Żydów, pozyskując ją tym samym dla sprawy antysemitów.78 Jak zauważa Rose79, popularyzatorskie i perswazyjne 76 Rosa Sala Rose, Krytyczny słownik mitów i symboli nazizmu, tłum. Zuzanna Jakubowska, Agnieszka Rurarz, Warszawa 2006, s. 286. Ibidem, s. 33. Ibidem, s. 228. 77 78 79 Ibidem, s. 229. 39 talenty kontrowersyjnego archeologa Heinricha Schliemanna, znalazcy rzekomej Troi, doprowadziły do tego, iż w europejskiej świadomości swastyka zaczęła funkcjonować jako symbol par excellence „aryjski”. Pod koniec XIX stulecia biolog Ernst Ludwig Krause jako pierwszy zaadaptował swastykę na potrzeby niemieckiego nacjonalizmu rasowego, fetyszyzując ją i uznając za znak germańskiego odrodzenia i wszystkiego, co nordyckie. Do symboliki nazistowskiej swastyka trafiła za pośrednictwem Zakonu Germanów oraz jego kontynuatora, Towarzystwa Thule. W roku 1919 należący do obu tych organizacji Friedrich Kohn napisał tekst „Czy swastyka nadaje się na symbol partii narodowosocjalistycznych?”, proponując ją na oficjalny emblemat DAP, czyli Niemieckiej Partii Pracy, poprzedniczki NSDAP. Ze swastyką w okresie dzieciństwa zetknął się Adolf Hitler w ostatnich latach XIX wieku jako uczeń szkoły katolickiej w Lambach, mieszczącej się w starym klasztorze benedyktyńskim. Jego opat polecił wyryć na ambonie swój herb, którego element stanowiła właśnie swastyka. Gruntownie utrwaliła się w pamięci Hitlerowi podczas pobytu w Wiedniu. Od roku 1910 była komponentem okładki wydawanego tam ariozoficznego czasopisma „Ostara”. Rose pisze dalej: Już wtedy jej wymowa była wyraźnie antysemicka; zaczęła rozpowszechniać się właśnie jako symbol antysemicki, zanim stała się oficjalnym symbolem NSDAP. W dużym stopniu miała na to wpływ brygada paramilitarna Ehrhardt: w roku 1920 rozkaz jej rozwiązania spowodował nieudaną próbę zamachu stanu (pucz Kappa). Sebastian Haffner [MP: niemiecki dziennikarz i historyk] wspomina, jak krótko potem zapytał kolegę ze szkoły o nieznane mu dziwaczne krzyże, które ten rysował w zeszycie i usłyszał lakoniczną odpowiedź: „Znak antysemitów. Ci z brygady Ehrhardt mieli go na hełmach. Oznacza >>Żydzi precz<<. Trzeba go znać”80. Rozpoznawalność i prestiż, jakim się cieszyła, pozwoliły uczynić ze swastyki symbol NSDAP. W 1920 roku zaprojektowali go Anton Drexley i Adolf Hitler. Rose przytacza opis symbolu sporządzony przez Hitlera w Mein Kampf: Jako narodowi socjaliści wyrażamy nasz program w rysunku naszej flagi: czerwony rozumiemy jako filozofię społeczną naszego ruchu, biały jako nacjonalizm, a swastykę jako misję walki o zwycięstwo rasy aryjskiej, a zarazem o zwycięstwo produktywnej pracy, która jest i zawsze będzie antysemicka81. Od momentu zaaprobowania go przez nazistów, symbol ten stał się motywem rozpowszechnionym w całej Rzeszy. Fanatycznie kompulsywna powszechność jego użycia doprowadziła wręcz do utworzenia ustawy o ochronie symboli państwowych, zakazującej jego profanacji poprzez używanie go w sposób niegodny (na przykład na tubkach pasty do zębów). Jako anty-swastykę pojmował 80 Ibidem, s. 232. 81 Ibidem, s. 233. 40 Goebbels żółtą gwiazdą Dawida, do której noszenia zmuszano Żydów. Analizując antysemickie rysunki prasowe Marca '68, Agnieszka Skalska kwalifikuje swastykę jako nośnik i najskuteczniejsze narzędzie aktywizowania społecznej niechęci, emblemat wroga. Zestawienie tego motywu z gwiazdą Dawida „uruchamiało wizualną grę przenoszenia wrogości z nazistów na Żydów”. Dokładnie tak jak w przypadku hasła „Stop agresji Izraela na Gaze / Anty jude”, gdzie litera „z” w wyrazie „Izraela” przybiera kształt swastyki a całości towarzyszy gwiazda Dawida zestawiona ze swastyką za pomocą znaku równości, pod napisem „Syjonizm to nazizm”. Tak komentuje niniejszy zabieg Skalska: Na rysunkach antysemickich postaci naznaczane są emblematami zaczerpniętymi z obcego porządku, zabieg ten jest interesujący z punktu widzenia absurdalnej gry znaczących, odbywającej się w społecznej podświadomości, ale także z punktu widzenia korespondencji pomiędzy obrazami. Pożyczony znak namaszcza obraz, odsyła do obcego pola treści i – w konsekwencji – dokonuje się import nie tylko samego znaku, ale i mitu, do którego ten znak się odnosi. Fenomen przenoszenia wrogości za pomocą etykiety zaczerpniętej z kontekstu, wobec którego niechęć jest ugruntowana, ma długą tradycję, związaną także z oznaczaniem Żydów. Przeniesienie etykiety związanej z daną – już przez nią negatywnie napiętnowaną – grupą, na inną sprawia, że następuje pomnożenie niechęci kojarzącej się z określonym emblematem82. Rozważania dotyczące tego znaku kończy Rosa Sala Rose stwierdzając: Obecnie swastyki nie da się oddzielić od wizji milionów zabitych, jakie pozostawiła za sobą żądza wojny i mordu, charakterystyczna dla Trzeciej Rzeszy; w Niemczech zakazano wręcz posługiwania się tym symbolem. Jako wyobrażenie czystego zła stanowi bezprecedensowy przykład diametralnej zmiany oryginalnego znaczenia. Odwiedzający Indie turyści z Zachodu nierzadko doznają szoku na widok swastyk, do dziś zdobiących wiele budynków, i otwarcie wyrażają swe oburzenie, nieświadomi pozytywnego wydźwięku, jaki niesie za sobą ów znak w kulturze hinduskiej83. Należy ubolewać nad tym, iż podobnego szoku nie doznają stojące na straży sprawiedliwości polskie organy decyzyjne, kwalifikujące ją jako symbol szczęścia na gruncie kultury europejskiej84. Przewijająca się w powyższym wywodzie NSDAP, czyli Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotnicza również zresztą 82 Skalska, op. cit., s. 239-245. 83 Rose, op. cit., s. 237. Nawiązuję do sprawy z Białegostoku, por: Mażący swastyki na miejskich murach mogą spać spokojnie. Zdaniem prokuratora Dawida Roszkowskiego z Prokuratury Białystok-Północ znak, pod którym III Rzesza przemysłowo mordowała ludzi, to powszechny w Azji symbol szczęścia. Namalowanie go na ścianie z propagowaniem nazizmu nic więc wspólnego nie ma. Cały tekst: http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,126508,14153909,Bialostocka_prokuratura_daje_zielone_swiatl o_neonazistom.html#ixzz3kmTKSpnL (dostęp: 06.2015) 84 41 jest obecna wśród elementów składających się na analizowane inskrypcje. Oprócz swastyki towarzyszy jej napis „Łowcy żydowskich napletków”, który uruchamia skojarzenia okupacyjne (podobnie zresztą jak „Jude Hunters”). Jak powszechnie wiadomo, bycie obrzezanym mogło być wówczas jednoznaczne z wyrokiem śmierci. Szmalcownicy urządzali śmiertelne łowy na mężczyzn, których podejrzewali, że są Żydami. Polowania tego rodzaju wieńczone były poniżającymi kontrolami przeprowadzanymi po podwórkowych bramach: złapani mężczyźni musieli ściągać spodnie, by poprzez ujawnienie obrzezania potwierdzić swą żydowskość. Do analogicznych ram czasowych odsyła napis „Juden raus”, w swych różnych wersjach, w tym najbardziej rozpowszechnionej, zawierającej błąd gramatyczny: „Jude raus”. Leon Zawadzki, który jako dziecko przeżył getto w Sosnowcu i ucieczkę z transportu do Auschwitz, wspomina, iż najstraszniejszym doświadczeniem wojennych lat był nie głód, nie poniewierka, nie strach, a upokorzenie. W getcie jeśli nie zszedłeś z chodnika, kiedy z naprzeciwka szli esesmani mogłeś zostać zabity jednym uderzeniem ręki lub strzałem w dowolne miejsce ciała. Ten dźwięk, "Jude raus!", słyszę do dzisiaj85. Obok zwrotów takich jak „Hände hoch”,„Schneller, schneller!” czy „Halt”, „Jude(n) raus” to okrzyk, który najsilniej utrwalił się jako motyw audialny konotujący nazistowską okupację w jej eksterminacyjnym wymiarze (Władysław Bartoszewski wspomina o dotarciu pociągiem do Auschwitz: „Looos, rrraus, schnell!” - zaraz po otwarciu wagonu rozległy się wrzaski86). Kulminację nienawistnego przekazu odsyłającego bezpośrednio do horroru drugowojennej rzeczywistości, czy, jak należałoby w tym wypadku powiedzieć: do „epoki pieców”, stanowią bezpośrednie odniesienia do Zagłady. Mowa o napisach „Żydzi do pieca” czy „Niepotrzebne nam kije pały oraz noże / Widzew kurwo zamkniemy cię w komorze”. Pojawia się również sam Hitler, czy to przywołany bezpośrednio z nazwiska, czy pod postacią dwóch ósemek. W Brunatnej księdze, czyli kompilacji aktów dyskryminacji, agresywnych incydentów i przestępstw popełnionych na tle rasistowskim oraz ksenofobicznym, Marcin Kornak rozwija ten literowy skrót jako „Heil Hitler”, od ósmej pozycji litery „H” w alfabecie.87 Na temat funkcjonowania postaci Hitlera w zbiorowej wyobraźni wypowiedział się Ernst Gombrich w sposób następujący: tym, co pozostało w świadomości ludzkiej po tej strasznej wojnie i co wiedzą o 85 http://gazetacodzienna.pl/artykul/wiadomosci/leon-zawadzki-dzwiek-jude-raus-slysz-do-dzi (dostęp: 06.2015 ). 86 Władysław Bartoszewski, Mój Auschwitz, Kraków 2010, s. 18. 87 Marcin Kornak, Brunatna Księga 2011-2012, Warszawa 2012, s. 197. 42 niej najmłodsi, jest przede wszystkim rozpętana przez Hitlera rzeź Żydów88. W swym przeglądzie imaginarium nazistowskiego Rosa Sala Rose pisze o Hitlerze: W zbiorowej wyobraźni współczesnego Zachodu Hitler figuruje jako wcielenie najwyższego Zła. Nawet inny przywódcy mający na swym koncie akty ludobójstwa, jak Stalin, nie zdołali wytrącić mu z ręki palmy pierwszeństwa jako demonicznemu bohaterowi mitologii współczesnych społeczeństw.89 Pojawia się również wzmianka o pozostawionym przezeń testamencie: Potwierdzeniem szczerej autentyczności antysemityzmu Hitlera jest jego testament napisany na kilka godzin przed tym, jak strzałem w głowę odebrał sobie życie. W dokumencie tym Hitler jako swoje główne dziedzictwo ideologiczne przekazuje narodowi ludobójczy antysemityzm, prosząc pokonane społeczeństwo niemieckie, by ponad wszystko nigdy nie ustawało w „walce przeciw Żydom, wiecznym trucicielom świata”.90 Można by się zastanawiać, czy osoby sporządzające antysemickie inskrypcje zdają sobie sprawę z tego, iż ich aktywność czyni ich gorliwymi wykonawcami ostatniej woli człowieka nie bez podstaw uznawanego za największego zbrodniarza w dziejach ludzkości. Kolejny symbol przewijający się przez naścienną działalność to krzyż wpisany w koło, czyli krzyż celtycki. W Brunatnej księdze czytamy, iż jest to rasistowski symbol białej siły.91 W policyjnych materiałach dydaktycznych, dotyczących przestępstw z nienawiści, znak ten również jest zakwalifikowany jako rasistowski: Kołomir - „Krzyż celtycki” symbol „White power”, w Niemczech stanowi symbol zakazanego Narodowosocjalistycznego Ruchu Niemiec / Partii Pracy, popularny jako międzynarodowy symbol rasizmu, zwłaszcza wśród skinheadów92. Z kolei na anglojęzycznym portalu poświęconym flagom świata czytamy, iż krzyż celtycki to najpopularniejszy symbol pośród (nie tylko) europejskich neonazistów. Popularniejszy nawet niż tradycyjna swastyka, jej swoisty substytut. Zapewne ze względów praktycznych: w wielu krajach jej użycie jest wszak zakazane93. W materiałach policyjnych pojawia się też opis przybierających kształt błyskawic dwóch liter „s” (w analizowanych przez nas materiałach 88 Rosa Sala Rose, op. cit., s. 286. 89 Ibidem, s. 107. 90 Ibidem, s. 301-302. 91 Marcin Kornak, op. cit., s. 56. 92 Łukasz Szwejkowski, Przestępstwa z nienawiści. Wybrane zagadnienia, Legionowo 2012, s. 17., Przestepstwa_z_nienawisci_-_wybrane_zagadnienia__L__Szwejkowski__nr_63_.pdf (dostęp: 06.2015). 93 https://flagspot.net/flags/qt-z_sym.html (dostęp: 06.2015). 43 obecnych na zniszczonym muralu Aleksandra Rżewskiego). Tzw. „Runa Sig” - przed 1945. r. znak nazistowskiej Niemieckiej Młodzieży Narodowej, podwójna stanowiła symbol SS.94 W arsenale rasistowskich emblematów, analogicznych do tych obecnych na murach, odnajdujemy również falangę: „Falanga”, „Ręka z mieczem” - symbol ONR „Falanga”, przedwojennej organizacji faszyzującej, a współcześnie Narodowego Odrodzenia Polski, powszechnie uznanego za neofaszystowskie95. Jak również krótką charakterystykę, obecnych na jednym ze sfotografowanych murali, członków organizacji Ku Klux Klan (mural ten jest podłożem dla analizowanych napisów): KKK = Ku Klux Klan – amerykańska organizacja rasistowska, antysemicka i antykatolicka, znana z okrucieństwa96. Obecny w sąsiedztwie namalowanych na murze symboli członków KuKluxKlanu napis „Biała duma” wiąże się z jeszcze jednym komponentem obecnym wśród analizowanych napisów, a mianowicie: „White power”. W polskim tłumaczeniu „biała siła”, jest międzynarodowym ruchem głoszącym supremację białej rasy. Posiada również swoich polskich wyznawców. Za ich przykład mogą posłużyć osoby przynależące do ruchu „Krew i Honor Polska” - ich witryna internetowa jest pierwszym wynikiem wyskakującym po wpisaniu w wyszukiwarkę hasła „White Power Polska”. To właśnie oni odpowiedzialni są za istnienie serwisu „RedWatch”, na którym publikują dane osobowe osób ze środowisk uznawanych przez siebie za wrogie. Autodeskrypcja ugrupowania jest tak dobitna, że nie wymaga komentarza. Zatem po prostu ją tu przytoczmy (w jej oryginalnym brzmieniu), dla oddania charakteru ruchu. Narodowy Socjalism jest jedyna nadzieją jaka ma Biała Rasa Aryjska na przetrwanie w nowym tysiącleciu. Zapomnijcie o "pseudo-patriotach", o tych którzy wymachują flagami i o tych, którzy płaszcza się przed królami i książętami. Oni są słabi i głupi oraz pełni uwielbienia dla sił, które trzymają ich w łańcuchach. Zapomnijcie o politykach i "demokratach". Istnieją tylko po to, by osłabić i przyczynić się do zmiany naszego Ruchu. Ich bogami jest egoizm i pieniądze, za które zaprzedali się żydom. Zapomnijcie o "przedsiębiorcach" , którzy dorobili się na sprzedaży ozdóbek ludziom z Ruchu. Odrzucili oni swoje Aryjskie pochodzenie i stali się żydami. Zapomnijcie o tych, którzy skomlą "Jeżeli tylko pokazalibyśmy się z dobrej strony, jako mili i poważni, szanujący ludzie, wtedy Wrogowie pozwolą nam na wszystko to, co chcemy". Oni są słabi i głupi oraz nie rozumieją Wiecznych Praw Natury. Nowe tysiąclecie musi być czasem nieustannej walki. Jeżeli my nie zniszczymy Wroga, to On zniszczy nas. Łukasz Szwejkowski, op. cit., s. 18. Ibidem, s. 20. 94 95 96 Ibidem. 44 Zbliża się ostateczne starcie, ostatnia szansa dla Białej Aryjskiej Rasy. Jeżeli będziemy czekać, wtedy z pewnością nie zasłużymy na przetrwanie i wszystkie nasze osiągnięcia oraz historia i dziedzictwo zostanie zapomniane i starte z powierzchni ziemi. Na zawsze. Nadszedł czas Wojowników Narodowego-Socjalizmu!97 W sąsiedztwie napisu „biała siła” figuruje znak, na który może nie zwróciłabym uwagi jako w tym kontekście istotny, gdyby nie – przyznam – mój wcześniejszy kontakt z utworem kultury popularnej, w którym znak ów się pojawia. Tak opisuje go Zygmunt Miłoszewski w kryminale Ziarno prawdy, osnutym zresztą wokół wątku antysemickiego: Znaczek był czerwony, prostokątny. Bez żadnych napisów, jedynie biały, geometryczny symbol. Wyglądał jak wydłużona litera s, tyle tylko, że bardziej zgeometryzowana, dwa krótsze odcinki to idealnie jak połówka swastyki.98 Od dolnego, krótszego końca dodatkowo odchodził w górę mały dzyndzel. Bohater książki, po wytężonych poszukiwawczych trudach - które zminimalizowały moje – odkrywa, iż ten geometryczny symbol to rodło. Odzwierciedla on bieg Wisły oraz usytuowanie względem niej Krakowa, traktowanego jako kolebka kultury polskiej. Autorami projektu byli członkowie Związku Polaków w Niemczech. Po dojściu Hitlera do władzy w ten sposób wybrnęli z konieczności posługiwania się symboliką nazistowską przez wszelkie organizacje i stowarzyszenia. Miał być więc to znak do cna przesiąknięty polskością. Współczesne sytuowanie go w sąsiedztwie napisów takich jak „white power”, „białe Rataje” (Rataje to część Poznania) oraz „Polska” zilustrowanych falangą czy krzyżem celtyckim i zwisającą z szubienicy gwiazdą Dawida świadczy jednak o intencji nacjonalistycznej w jej najbardziej radykalnym wydaniu. Dla porządku przywołajmy jeszcze definicje rasizmu, ksenofobii oraz nacjonalizmu. Słownik PWN głosi, iż rasizm to pogląd oparty na tezie o nierównowartości biologicznej, społecznej i intelektualnej ras ludzkich, łączący się zwykle z wiarą we wrodzoną wyższość określonej rasy, często uznający jej prawo do panowania nad innymi (...).99 Dodajmy, iż w wersji internetowej słownika, w towarzyszącej definicji notatce czytamy, iż francuski polityk i etnolog Jean Gobineau, który dostarczył XIXwiecznemu rasizmowi uzasadnień teoretycznych, deklarując wyższość rasy Teutonów (ich cechy fizyczne odnajdował w ideale fizycznym typu nordyckiego), za zagrożenie dla rasy „panów świata” uważał przede wszystkim Żydów, w mniejszym zaś stopniu również Słowian100. Rasistowskie poglądy stanowiły dogmat ideologii nazistowskiej. 97 http://www.bhpoland.org/strona/index2.htm (dostęp: 06.2015) 98 Zygmunt Miłoszewski, Ziarno prawdy, Warszawa 2011, s. 74. 99 Uniwersalny słownik języka polskiego, t. 3, red. Stanisław Dubisz, Warszawa 2003, s. 888. 100 http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/rasizm;3966134.html (dostęp: 06.2015) 45 Z kolei ONZ-owska Międzynarodowa Konwencja w sprawie likwidacji przejawów dyskryminacji rasowej, definiuje ją jako wszelkie zróżnicowanie, wykluczenie, ograniczenie lub uprzywilejowanie z powodu rasy, koloru skóry, urodzenia, pochodzenia narodowego lub etnicznego, które ma na celu lub pociąga za sobą przekreślenie bądź uszczuplenie uznania, wykonywania lub korzystania, na zasadzie równości z praw człowieka i podstawowych wolności w dziedzinie politycznej, gospodarczej, społecznej i kulturalnej lub w jakiejkolwiek innej dziedzinie życia publicznego.101 Ksenofobia w ujęciu PWN to postawa charakteryzująca się niechęcią lub wrogością do obcych (rasowo, religijnie lub etnicznie) i do tworzonej przez nich kultury; przeważnie połączona z afirmatywnym stosunkiem do własnej grupy.102 Na portalu „Sieć równości” poświęconym tolerancji i równemu traktowaniu czytamy, iż ksenofobia wiąże się z nacjonalizmem.103 Nacjonalizm [łac. natio ‘naród’], przekonanie, że naród jest najważniejszą formą uspołecznienia, a tożsamość narodowa najważniejszym składnikiem tożsamości jednostki, połączone z nakazem przedkładania solidarności narodowej nad wszelkie inne związki i zobowiązania oraz wszystkiego, co narodowe, nad to, co cudzoziemskie lub kosmopolityczne.104 W skrajnej postaci przyjmuje postać szowinizmu: szowinizm, skrajna forma nacjonalizmu – ideologia i postawa wyrażające się w bezkrytycznym stosunku do własnego narodu oraz w pogardzie i nienawiści do innych narodów i w uznawaniu prawa do ich ujarzmiania.105 Trudno oprzeć się wrażeniu, iż mamy do czynienia z tą właśnie postacią w przypadku analizowanych przykładów. Powtórzmy zatem, by rzecz wybrzmiała należycie mocno i wyraźnie. Obecność elementów nazistowskich, faszystowskich, ksenofobicznych i rasistowskich jest argumentem zadającym kłam wszelkim próbom bagatelizowania obecnych na murach przejawów nienawiści jako niewinnych i nieszkodliwych. Agresja Przyjrzyjmy się inskrypcjom pod kątem obecnej w nich agresji, przemocy, słów powszechnie uznawanych za nieparlamentarne. Na wstępie chciałabym posłużyć się zastrzeżeniem, jakim rozpoczyna swój Szkic o 101 http://libr.sejm.gov.pl/tek01/txt/onz/1965-r1.html (dostęp: 06.2015) 102 http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/ksenofobia;3928361.html (dostęp: 06.2015) 103 http://www.siecrownosci.gov.pl/slownik-pojec/art,60,ksenofobia.html (dostęp: 06.2015) 104 http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/nacjonalizm;3945094.html (dostęp: 06.2015) 105 Uniwersalny…., s. 1533. 46 tabu językowym Zenon Leszczyński: Zjawisko którym się tu zajmujemy, dotyka sfer biegunowo różnych; od świętości do skrajnego wulgaryzmu. Mówiąc o nim, niepodobna pruderyjnie ominąć wszystko, co drastyczne. Dlatego autor przeprasza wrażliwego Czytelnika za przykrość, jakiej mógłby doznać przy lekturze tego tekstu.106 Uczyniwszy zadość regułom dobrego wychowania oraz podkreśliwszy, iż nie jest oznaką przyzwoitości udawanie, iż rzeczy nieprzyzwoite nie istnieją, przejdźmy do właściwej treści tego fragmentu. 106 „JEBAĆ ŻYDÓW” (5; 24: obok skrótu „JŻS”, oraz napisu „ARMIA BIAŁE” - reszta wyrazu poza kadrem; 26: dalsza część napisu: „KAZIMIERZ”; 43: obok przekreślonej gwiazdy Dawida pomiędzy literami „a” i „w”; 50b, obok m.in. 50: przekreślonej gwiazdy Dawida, 50a: napisu „PB HOOLS”, „KRYUS CWEL”; 51; 54c: obok m.in. 54a: przekreślonej gwiazdy Dawida i napisu „CRAXA DZIWKA” [ten sam napis widoczny na: 68a]; 55; 56: obok napisu „ALEA IACTA EST” oraz „AJ”; 58; 59; 78: obok skrótu „TSH”; 79: pod napisem „BRONOWICE”; 80; 86: pomiędzy wyrazami: przekreślona gwiazda Dawida; 89: obok napisu „JEBAĆ WISŁĘ”; 93: na słowo „żydów” naniesiony wyraz „wisła”; 100: obok zwisającej z szubienicy gwiazdy Dawida oraz swastyki) „JEBAĆ ŻYDÓW MACZETAMI” (8; 18 obok napisu „MASTER DZIWKA”) „BIJ ŻYDA” (12: obok napisu CHWDSB) „JEB ŻYDA” (14; 22; 25: na wyraz „żyda” farbą o innym kolorze naniesione słowo: „psa”; 36; 72) „ŚMIERĆ ŻYDOM I MUSLIMOM” (19: w sąsiedztwie napisów: 19a: „ROSJA KURWY”, „JEBAĆ UKRAINĘ I ROSJĘ / POLSKA WALCZĄCA” oraz „ŚMIERĆ UKRAINIE” nad symbolem Polski walczącej oraz 19b: trzech szubienic na których wisza, kolejno, napisy „UPA”, „BANDERA ŚMIEĆ” oraz gwiazda Dawida, jak również 19c: napisów „JEBAĆ MUSLIMÓW I ŻYDÓW” i „MUZUŁMAŃCE WON!” oraz trzech szubienic, na pierwszej gwiazda Dawida, półksiężyc na drugiej, napis „UPA KURWY” na trzeciej) „Jebać ŁS”, pomiędzy literami „ł” oraz „s” gwiazda Dawida zastępująca literę K (23, 70) „JEB CWELA Z IZRAELA” (28) „TS CIPY / JUDE HUNTERS” (29; w sąsiedztwie napisu: „MASTER DZIWKA” i liter „AJ” po obu stronach gwiazdy Zenon Leszczyński, Szkice o tabu językowym, Lublin 1988, s. 9. 47 Dawida; 32a obok dwóch gwiazd Dawida) „JEBAĆ RTS” obok przekreślonej gwiazdy Dawida (31; 109: gwiazda Dawida zamiast litery „t”) 32b dorysowany Fallus / gwiazda Dawida „JEBAĆ JUDE” (35: obok napisu „STOP AGRESJI IZRAELA NA GAZE”, litera „z” w wyrazie „Izraela” w formie swastyki, pod spodem napis „ANTY JUDE” i przekreślona gwiazda Dawida) „JEBAĆ ŻYDZEW (39: obok gwiazdy Dawida najprawdopodobniej zawieszonej na szubienicy – część przedstawienia poza kadrem) „SIEMASZKI CIOTY OBSRANE” (49: obok przekreślonej gwiazdy Dawida, w sąsiedztwie napisów 49a: „BULI PIZDA”, 49b: „LECH ZDECH”, 49c: „CRACOVIA KURWA”) „ŻYDY CWELE” (57; 81) JŻS (60, obok przekreślonej gwiazdy Dawida; 61; 62: obok m.in. napisu „JEB ŻYDA) „ŻYDZEW KURWA” (74: obok m.in. napisu „JEBAĆ RTS” i przekreślonej gwiazdy Dawida oraz 74a: „NIEPOTRZEBNE KIJE, PAŁY ORAZ NOŻE / WIDZEW KURWO ZAMKNIEMY CIĘ W KOMORZE” i „BANDA CWELA”) „ŚMIERĆ ŻYDOM” (75; 76: słowo „ŻYDOM” naniesione na wyraz „WIŚLE”) „ŚMIERĆ ŻYDOWSKIEJ KURWIE” (83: wyraz „żydowskiej” naniesiony na słowo „żółtej”, obok skrót „ŚŻK”) „CHWDŻ” (94, obok karykatury mężczyzny opisanej „WANTED” oraz napisów „PIZGAJCIE MNIE” i „JESTEŚ ŻYDEM FRAJERZE”) „JEBAĆ JUDE (95: obok zwisającej z szubienicy gwiazdy Dawida) „ŚMIERĆ ŻYDZEWSKIEJ KURWIE” (112) „CHUJE” (120: obok gwiazdy Dawida) „KURWA JUDE” (131: obok m.in. napisu „JUDE RS” z gwiazdą Dawida pomiędzy literami „r” i „s”) „CWEL'S IZRAEL'S” (132) Rzuca się w oczy, iż – używany w różnych wersjach i konfiguracjach zwrot „jebać żydów” święci triumfy popularności. Z czym mamy do czynienia w przypadku tego, bez wątpienia szpetnego, słowo na „j”? W Słowniku przekleństw i wulgaryzmów pojawia się podział przykrych dla ucha wyrazów na te zawarte w tytule, oraz wyzwiska. Czym jest zatem przekleństwo? Otóż Przekleństwo jest to jednostka leksykalna, za pomocą której mówiący może w sposób spontaniczny ujawniać swoje emocje 48 względem czegoś lub kogoś, nie przekazując żadnej informacji.107 Padają przykłady: cholera, psiakrew, do licha, kurna. Intuicyjnie wyczuwamy, iż pojęcie to jest za delikatne dla nazwania wyrazu tak dosadnego. Czytajmy zatem dalej. Wulgaryzm to jednostka leksykalna, za pomocą której mówiący ujawnia swoje emocje względem czegoś lub kogoś, łamiąc przy tym tabu językowe. (…) Przedstawiona charakterystyka wulgaryzmu ma przede wszystkim motywację kulturową, a ściślej obyczajową. Co najmniej jedno ze znaczeń każdego podstawowego wyrażenia wulgarnego ma związek z intymną częścią ciała lub czynnością fizjologiczną (najczęściej z aktem seksualnym), a więc dotyczy sfery życia, na temat której z reguły nie mówi się publicznie. Por. wyrażenia chuj, dupa, gówno, jebać, kurwa, pierdolić, (...) pizda.108 Ponadto: niektóre przekleństwa i niektóre wulgaryzmy są często używane jako wyzwiska. Przyjmuje się też, że wyzwisko to zwykle spontanicznie wypowiedziane wyrażenie, ujawniające emocje mówiącego względem adresata; może być ono użyte po to, aby adresat wiedział, że mówiący czuje względem niego coś złego, i żeby adresat czuł się źle z tego powodu.109 Słowo, z którym mamy tu do czynienia, jest zarazem wulgaryzmem i wyzwiskiem. Podobnie, jak inne nieobyczajne, przewijające się w inskrypcjach, to jest: „cwel”, „dziwka”, „kurwa”, „pizda”. Uporządkujmy je, posiłkując się ich definicjami słownikowymi. Rozpocznijmy od przyjrzenia się temu, po które najchętniej sięgają osoby sporządzające antysemickie inskrypcje naścienne. W słowniku języka polskiego czytamy, iż wulgaryzm „jebać” ma wiele znaczeń, m.in. uprawiać seks; nie liczyć się z czymś; olewać.110 Ewentualnie: w przypadku mężczyzny – mieć stosunek płciowy; ignorować kogoś lub coś; o różnych częściach ciała: boleć.111 Cytowany słownik wulgaryzmów dostarcza szerszego spectrum znaczeń. Sięgnijmy po przykłady najbardziej adekwatne: ktoś jebie coś, kogoś: 'kogoś nic nie obchodzi coś, ktoś', 'ktoś ignoruje coś, kogoś', 'ktoś ma do czegoś, do kogoś wrogi stosunek”. Coś jebie kogoś: 'coś komuś dokucza'. Ktoś jebie kogoś: 'ktoś współżyje z kimś seksualnie'. Jebany: 'taki, o którym myśli się jako o kimś, o czymś bardzo złym', 'taki, do którego mówiący ma wrogi stosunek'. Z kolei Słownik seksualizmów informuje: w świadomości współczesnego Polaka wyraz ten odczytywany jest jako rusycyzm. Tymczasem słowo jebać w znaczeniu 'spółkować' pojawia się w piśmiennictwie polskim już w wieku XV i jest odziedziczone (w niemal niezmienionej formie) z indoeuropejszczyzny. Odpowiednik indoeuropejski miał postać *yàbhati i oznaczał dokładnie Maciej Grochowski, Słownik przekleństw i wulgaryzmów, Warszawa 1995, s. 13. Ibidem, s. 15-16. 109 Ibidem, s. 18. 110 http://sjp.pl/jeba%C4%87 (dostęp: 06.2015) 111 http://sjp.pwn.pl/sjp/jebac;2467641.html (dostęp: 06.2015) 107 108 49 'spółkowanie'.112 Przejdźmy do kolejnego obecnego na murach słowa, to jest „cwel”. Według Słownika seksualizmów „cwel” to potoczne słowo na określenie homoseksualisty.113 W Słowniku tajemnych gwar przestępczych czytamy: cwel: homoseksualista bierny, mężczyzna służący seksualnie innym, tj. wykorzystywany seksualnie przez współtowarzyszy, więzień zgwałcony: Z cwela jest pożytek w celi. / Bawić się cwelem (...). Cwele zgnębieni przez silniejszych stają się nieraz w ich rękach bezwolnymi ofiarami. Sprzątają pomieszczenia i usługują innym. (…) Wyróżnia się trzy główne typy homoseksualistów biernych w zależności od sposobu degradacji. (…) Cwele stoją najniżej w hierarchii więziennej. Są to osobnicy ze skłonnościami homoseksualnymi lub zgwałceni. Cechy te są im przypisywane przez innych skazanych i nie zawsze muszą oznaczać faktyczne skłonności tych osób.114 „Dziwka”, wedle słownika języka polskiego, to kobieta, której postępowanie uważa się za niemoralne lub oburzające, ewentualnie prostytutka.115 Wedle słownika gwar przestępczych to dziewczyna łatwa do zdobycia, kobieta prowadząca rozwiązły tryb życia, prostytutka, albo po prostu „dziewczyna”.116 Przejdźmy do sensów wyrazu „kurwa”. Znaczenia wedle słownika wulgaryzmów117 to: 'prostytutka', 'kobieta, która chętnie współżyje seksualnie, i której jest obojętne, z kim to robi', 'o kobiecie' z pogardą i/lub ze złością, 'o kimś, kto dla osiągnięcia korzyści robi coś, co mówiący uważa za moralnie złe' ('łajdak') (np. Mnie tam nigdy nie żal kurew, bo kurwą nie można zostać, trzeba się nią urodzić i umrzeć); pogardliwie o kochance. Wszystkie te określenia używane są jako wyzwiska. Z kolei w słowniku gwar przestępczych czytamy, iż słowa tego używa się między innymi na oznaczenie osoby współpracującej z policją, osoby o podejrzanej konduicie – prostytutki, funkcjonariusza policji, biernego homoseksualisty wykorzystywanego przez współtowarzyszy w zakładzie karnym. Słowo to występuje również w funkcji obelgi będącej powodem awantur.118 Ostatni z arsenału wulgaryzmów występujących w funkcji wyzwisk to wyraz „pizda”. W słowniku wulgaryzmów czytamy, iż jest to określenie na „żeński narząd płciowy”, nazwana pogardliwie „kobieta traktowana jako obiekt zainteresowań seksualnych”, „ktoś, czyje postępowanie mówiący ocenia jako bardzo złe”, inaczej łajdak, człowiek podły, „ktoś pod jakimś względem niezaradny”, inaczej oferma, ewentualnie „krosta Jacek Lewinson, Słownik seksualizmów polskich, Warszawa 1988, s. 78. Lewinson, op. cit., s. 26. 114 Klemens Stępniak, Słownik tajemnych gwar przestępczych, Londyn 1993, s. 82-83. 115 http://sjp.pwn.pl/sjp/dziwka;2455969.html (dostęp: 06.2015) 116 Stępniak, op. cit., s. 125. 117 Grochowski, op. cit., 87-88. 118 Stępniak, op. cit., s . 270. 112 113 50 na ciele”. Jako przymiotnik wyraz ten funkcjonuje na określenie osoby niezaradnej, w wersji zdrobniałej zaś oznacza „zniewieściałego mężczyznę”.119 Ponadto Słownik wulgaryzmów głosi: Poprzez użycie wyrażenia wulgarnego mówiący łamie obowiązującą w danej zbiorowości konwencję kulturową, a skoro narzędziem, za pomocą którego zostaje ona naruszona, jest wyrażenie, to tym samym łamie on pośrednio konwencję językową. Zgodnie z rozpowszechnioną konwencją kulturową nie ujawnia się faktów z zakresu życia osobistego (zwłaszcza seksualnego) człowieka, dotyczących jego intymnych części ciała. Użytkownicy języka mają świadomość istnienia związku asocjacyjnego między wyrażeniami a charakteryzowanymi przez nie obiektami i stanami rzeczy. Ludzie wiedzą, że użycie pewnych wyrażeń językowych ujawniających negatywne emocje, zwłaszcza wyrażeń nazywających niektóre części ciała i czynności fizjologiczne (w tym aktu seksualnego), uważa się powszechnie za niewłaściwe i że zbiorowości ludzkie nie aprobują zachowań językowych polegających na używaniu takich wyrażeń. Można zatem przypuszczać, że użytkownicy języka mają zakorzenioną w swojej świadomości pewną autocenzurę słownikową: wiedzą, że za pomocą takich a takich sekwencji dźwięków (ciągów liter) łamią powszechnie przyjętą w danej zbiorowości normę obyczajową. Do systemu leksykalnego języka należą więc takie jednostki, które są objęte zakazem użycia, czyli tzw. tabu językowym.120 Z kolei cytowany już Zenon Leszczyński zauważa: Łamanie tabu polega w zasadzie na nieliczącym się z obowiązującą normą społeczną użyciu wyrazów, wyrażeń, sposobów wypowiedzi. Powodować je może nieznajomość obowiązującego zwyczaju albo nieliczenie się z nim. Reakcją na złamanie tabu bywa – zależnie od okoliczności – zdziwienie, śmiech, oburzenie, obraza, odraza.121 Wszelki opis reakcji przechodniów na antysemickie inskrypcje naścienne mógłby się opierać co najwyżej na domniemaniach. Jednak z uporczywości trwania oraz powracania napisów można wysnuwać wniosek, iż reakcje te nie są nadto gwałtowne, najprawdopodobniej graniczą z obojętnością. Tymczasem twórcy inskrypcji otwarcie wyrażają potrzebę czy chęć bicia, „jebania”, zadawania bólu i śmierci. Napisy ociekają przemocą i agresją. Analizując formy i funkcje agresji werbalnej, Maria Peisert szuka jej miejsca wśród innych zachowań agresywnych i stwierdza, iż agresja fizyczna i werbalna (czyli psychiczna) to równorzędne formy realizacji dążenia do dominacji. Przytacza definicję agresji werbalnej: jest to agresja słowna, której zadaniem jest zniszczenie lub zranienie ego. Bodźcem szkodliwym są tutaj groźba i odrzucenie. Groźba jest reakcją, która symbolizuje, zastępuje lub bezpośrednio poprzedza atak. Odrzucenie w Grochowski, op. cit., 118-120. Grochowski, op. cit. s. 15. 121 Leszczyński, op. cit, s. 46. 119 120 51 sensie werbalnym polega na określeniu obiektu agresji jako osoby złej, niepotrzebnej – określenie jej w kategoriach awersyjnych122. Charakteryzuje ją również dążenie do uzyskania przewagi nad innymi. Ponadto, dowiadujemy się, że: Do jawnych aktów agresji językowej z użyciem słownictwa znieważającego lub podlegającego tabu zaliczamy te zachowania językowe, które naruszają wartości istotne dla czci, honoru, dobrego imienia odbiorcy, jego systemu wartości i są przekazane odbiorcy bezpośrednio bądź publicznie, także bez jego udziału. Ważną rolę odgrywa tu użycie słownictwa, które odbiorca uznaje za znieważające.123 Zatem najlepszą metodą w przypadku wątpliwości wymiaru sprawiedliwości byłoby zasięgnięcie opinii u osób, których napisy dotyczą, które czują się przez nie urażone. Peisert podkreśla, iż opinia każdej z osób oceniającej dane zachowanie jako agresywne jest ważna dla jego interpretacji. Czytamy też, iż wraz z nauką języka ludzie uczą się sposobów, w jakie najefektywniej mogą naruszyć „stan wewnętrzny” innych, utrwalając te najskuteczniejsze. Zniewaga odczuwana jest silniej, jeśli zaistnieje w sferze publicznej. Tu agresja przybiera najostrzejsze formy, ponieważ anonimowość zapewnia napastnikowi poczucie bezkarności. Peisert konstatuje również, iż predyspozycja do agresywnych zachowań jest u człowieka wrodzona, składa się na wyposażenie genetyczne. Natomiast formy tych zachowań są pochodną socjalizacji, wchodzą w skład kompetencji kulturowo-językowej członków konkretnej grupy ludzi. Ich przyswajanie polega na obserwowaniu rodziny, potem zaś szerszej grupy – w tym sensie mówi się o „dziedziczeniu” agresywnych zachowań. Jednostkowe doświadczenia mogą je modyfikować: umocnieniu ulegają szczególnie te, które przynoszą największe korzyści, takich jak rozładowanie negatywnych emocji. Utrwaleniu agresji werbalnej sprzyja również jej pozytywne wartościowanie w ocenie społecznej124. Zauważmy, iż w przypadku interesującego nas zagadnienia, mamy do czynienia z pewnego rodzaju sprzężeniem zwrotnym. Osoby sporządzające napisy, muszę skądś czerpać utrwalane na murach treści, czy to z domu rodzinnego, czy z kontaktów towarzyskich, czy z mediów lub Internetu. Odwołują się wszak do powielanych wzorców. Z drugiej strony, widoczność i powszechność nienawistnych treści multiplikowanych w przestrzeni publicznej, niejako legitymizuje dalsze ich kopiowanie na zasadzie: robią to inni i mało komu to przeszkadza. Maria Peisert dzieli strategie napaści słownych na kilka rodzajów, ze względu na sposób ich wyrażania. Jest to językowa agresja: 1) bezpośrednia, wyrażająca explicite negatywną wobec odbiorcy treść w dwojaki sposób: a) przez użycie Maria Peisert, Formy i funkcje agresji werbalnej. Próba typologii, Wrocław 2004, s. 24. Ibidem, s. 32. 124 Ibidem, s. 25-26. 122 123 52 słownictwa znieważającego; b) z użyciem słownictwa neutralnego; 2) niejawna wobec odbiorcy, mająca np. postać plotki lub innych zniesławiających działań językowych; 3) implikowana, tzn. taka, której nie da się odczytać z treści komunikatu, a która wynika z analizy kontekstu i sytuacji towarzyszącej aktowi komunikacji.125 W analizowanych przypadkach mamy do czynienia z najjaskrawszym, nie pozostawiającym miejsca na wątpliwości przykładem agresji słownej: jej formą bezpośrednią, wyrażająca negatywną wobec odbiorcy treść poprzez użycie słownictwa znieważającego. Przyjrzyjmy się jeszcze zamierzonym skutkom słownej agresji. Otóż, jak podaje Maria Peisert: W semantyce słów zelżyć kogoś, znieważyć kogoś, poniżyć kogoś i pochodnych od nich rzeczowników jest zawarte znaczenie 'ująć komu jego wagi, jego ciężaru, jego wysokości' w skali hierarchii społecznej. To umniejszenie wagi, pomniejszenie rozmiaru, odbywa się, oczywiście, na płaszczyźnie psychicznej i społecznej, osłabiając siłę i rolę osoby w grupie społecznej, choć w przeszłości niejednokrotnie miało konsekwencje o charakterze socjalnym i ekonomicznym.126 Celem jest upokorzenie, umniejszenie, poniżenie, wyrażenie braku szacunku, sprawienie przykrości odbiorcy, wyrządzenie mu szkody przez pomniejszenie jego statusu, zniszczenie reputacji. Warto zauważyć, iż agresja słowna bywa tu również określana mianem walki, ataku, kontrataku. W przypadku analizowanych napisów atak jest dwojaki: agresja słowna w postaci wulgaryzmów wzmacnia wyrażane wprost życzenia śmierci, wolę zadawania bólu – i na odwrót. Istnieje wiele sposobów umożliwiających wspomniane pomniejszające (a zarazem – poniżające) działanie, będące jedną z najistotniejszych funkcji agresywnych działań językowych. Do najważniejszych należą, między innymi: umieszczenie imienia lub nazwiska oponenta w nieprzystojnym otoczeniu leksykalnym, zastąpienie imienia lub nazwiska oponenta leksyką obraźliwą, podlegającą tabu, związaną ze sferą fizjologii, życia płciowego itp. czy sugerowanie lub oskarżanie o naruszenie norm społecznych, np. dziwka, pedał, rogacz, bękart127 – czyli dokładnie te, z którymi mamy do czynienia w przypadku analizowanych napisów. Inna funkcja agresywnych zabiegów językowych wiąże się z socjalizacją. W tym przypadku osoba, wobec której skierowana jest agresja, pełni rolę kozła ofiarnego bądź wspólnego wroga, często jedynego elementu spajającego daną grupę. Łączy się to z zasadniczą, to znaczy katarktyczną funkcją tych działań, służących wyładowaniu negatywnych emocji, frustracji, niezadowolenia. Peisert zauważa jednak, iż nie jest pewne, czy po wybuchu agresji wyczerpuje się negatywna energia. Zależy to zapewne od rodzaju emocji, ich siły, zachowania nadawcy oraz sposobu odparcia Ibidem, s. 32. Ibidem, s. 32-33. 127 Ibidem, s. 156 125 126 53 ataku, tj. rodzaju repliki zastosowanej przez osobę zaatakowaną itp. Badania prowadzone nad uczeniem się agresywnych form zachowania i ich kształtowaniem wskazują odwrotną zależność: rozładowanie negatywnej emocji, katharsis, nie eliminuje jej, a oglądanie bądź wyrażanie agresji sprzyja jej występowaniu.128 Autorka powołuje się również na opinię Ryszarda Tokarskiego, który stwierdza, iż na wartościowanie ludzi w języku polskim mają wpływ właściwości wynikające z kategoryzacji wyznaczającej opozycję swójobcy, czyli: lepszy-gorszy. Te właściwości to: ksenofobia, antropocentryzm, przekonanie o własnej wyższości kulturowej, chrystianizm oraz etos rycerski. Podobne właściwości wynikać mogą z kategoryzacji wedle opozycji katolik-niekatolik.129 Szczególną uwagę w kontekście analizowanych przez nas napisów zwraca właściwość opisana jako „etos rycerski”. Związane są z nią opozycje wartościujące: szlachcic-nieszlachcic, mężczyzna–niewiasta, baba oraz katolik-niekatolik. W obrębie funkcjonowania tego etosu cześć kobiety nie była jej sprawą prywatną, a związaną z honorem mężczyzny (męża, ojca, brata, syna). Nie tylko zresztą z honorem, ale i prawami do majątku i dziedziczenia. Do najcięższych obelg należał zarzut lekkiego prowadzenia się kobiety, lub bycia jej synem, tzw. łajanie od macierze. Peisert podkreśla odbijającą się w języku polskim nierówność płci, widoczną choćby w tym, iż nazwanie mężczyzny „babą” służy zdeprecjonowaniu go. Gdyby osoby sporządzające napisy, którym się przyglądamy, posługiwały się jedynie słowem „baba”, były by one stosunkowo subtelne. Na niniejsze zagadnienie zwraca uwagę również Maria Ossowska. W traktacie poświęconym normom moralnym przygląda się przykładom zachowań ubliżających godności. Przy czym – interesuje ją godność w jej odmianie znaczeniowej głoszącej, iż są tacy, którzy godność mają, ponieważ jest im przypisywana oraz tacy, którzy jej nie posiadają, ponieważ posiadanie jej zostało im odmówione. W tym kontekście czyni Ossowska spostrzeżenie, iż ilość pogardliwych słów dla oznaczenia kobiet, które nie są w erotyce wybredne, jest zupełnie uderzająca w europejskich językach. Ta pogarda omija mężczyznę, który raczej chwali się ilością zdobyczy. (...) O kobiecie nazbyt łatwo mówi się w naszych kręgach kulturowych, że się nie szanuje.130 Przyglądając się mechanizmom społecznym zagrażającym dobremu imieniu zauważa, iż co innego ubliża kobiecie, a co innego mężczyźnie. Cytuje Dworzanina Łukasza Górnickiego: Czym innym jest przyciąć białogłowie w odniesieniu do jej prowadzenia się, a czym innym przyciąć mężczyźnie. To dlatego iżeśmy mężczyźni uczynili to prawo sami sobie, że nam nie masz Ibidem, s. 155. Ibidem, s. 47. 130 Maria Ossowska, Normy moralne, Próba systematyzacji, Warszawa 1970, s. 54-55. 128 129 54 sromoty ani niesławy żadnej żyć rozpustnie; a białej-głowie tak to jest wielka i haniebna lekkość, iż o której raz ta sława rozpusty a bezwstydu głośno wynińdzie, bądź to prawda albo nieprawda, już ta nieboga zawżdy w tym rosole zostać musi.131 Także tu pojawia się w tym kontekście zagadnienie etosu rycerskiego. W ideologii rycerskiej honor, czyli godność związana z określonym rodzajem dóbr takich jak – na przykład – odwaga, jest atrybutem męskim. Kobieta posiada natomiast cześć rozumianą jako uprawnienie do interakcji natury erotycznej jedynie z mężem. Etos rycerski (swoiście pojmowany) zdaje się stanowić ważki punkt odniesienia dla osób sporządzających napisy. Etos rycerski w jego najbardziej inwazyjnych przejawach - dodajmy. Bojowość, wojowniczość, walka z „niewiernymi”, ale i prymat pierwiastka męskiego nad kobiecym. Autorzy inskrypcji nie przebierają w słowach. Wprost deklarują chęć, potrzebę, intencję terroru, zadawania bólu, upokarzania. Najpopularniejsza deklaracja przemocy zawiera się w słowie, którego zakres znaczeniowy oscyluje pomiędzy stosunkiem seksualnym (ze względu na wulgarny charakter słowa raczej upokarzającym, przemocowym i niekonsensualnym), rękoczynami a ostentacyjnym bagatelizowaniem, wzgardą i wykluczeniem. Na marginesie zauważmy: jeżeli weźmiemy pod uwagę to pierwsze znaczenie, zakładając, że autorami wielu napisów są mężczyźni, można by zapytać kim w takim układzie czyni to ich, nadawców groźby o charakterze seksualnym kierowanej do przedstawicieli tej samej płci. Cóż, konsekwencja nigdy nie była mocną stroną antysemitów i innych osób kierujących się nienawistnymi emocjami, nie zaś myśleniem. Nie da się zresztą nie zauważyć, iż w rozważanych przypadkach nadużycie, o którym mówimy - czyli posługiwanie się w przestrzeni publicznej przeanalizowanymi wyżej wyrazami, będące przekroczeniem językowego, obyczajowego, etycznego tabu, złamaniem konwencji dokonywane jest w dużej mierze poprzez asocjowanie „Żydów” (ewentualnie członków wrogiej wspólnoty, zwykle piłkarskiej) z przedstawicielkami i przedstawicielami innych społeczności narażonych na stygmatyzację, a mianowicie kobiet, co koresponduje z diagnozami Ossowskiej i Peisert, oraz homoseksualistów. Tendencja ta tworzy obraz zapatrywań antysemickich jako wpisujących się w kulturę patriarchalną, z jej podwójnymi standardami obyczajowymi dotyczącymi erotyki oraz represjonowaniem seksualności kobiecej. W kulturze tej, po stronie męskiej plasuje się siła, działanie, władczość, sprawczość, aktywność, po kobiecej zaś niemoc, uległość, zależność, pasywność. Jednym z zabiegów mających na celu odebranie Żydowi godności jest zatem feminizowanie 131 Ossowska, op. cit., s. 60. 55 go, podobnie jak ma to miejsce w odniesieniu do homoseksualisty. Warto przypomnieć, iż jednym ze stereotypów dotyczących Żydów było menstruowanie mężczyzn, „wstydliwe cierpienie”, będące karą za przelanie krwi Jezusa.132 (por.: Bożena Keff w wywiadzie dla „Krytyki politycznej”: Sama byłam zaskoczona, jak się dowiedziałam, co dla ludzi średniowiecza – długiego średniowiecza, czyli gdzieś od XI do XVII wieku – było oczywistą prawdą: wszyscy mężczyźni żydowscy mają miesiączkę, tak jak kobiety, w dodatku bardzo obfitą. I w ogóle zapadają na wiele chorób związanych z krwią – dlatego właśnie tak potrzebują krwi chrześcijańskiej.133). „Żyd”, „kurwa”, „dziwka”, „pedał”, „ciota”, „pizda” funkcjonują jako wymienne obelgi, umieszczanie ich we wzajemnym sąsiedztwie multiplikuje negatywny wydźwięk. Anna Zawadzka, w przytaczanym już tekście stanowiącym wstęp do zdjęć wykonanych przez Wojciecha Wilczyka, które dokumentują toczone na murach kibicowskie wojny, podkreśla, iż jednym z ideałów świata fanów czy wręcz fanatyków piłki nożnej jest męskość. Spostrzeżenie to z powodzeniem można rozciągnąć na opis całego społeczeństwa. Czytamy: (…) w obrębie kultury polskiej mężczyzna to człowiek, który od urodzenia socjalizowany jest do zadawania przemocy i znoszenia przemocy. Męskość to jakość, którą identyfikujący się z nią człowiek musi nieustannie udowadniać. Robi to, piętnując tych, którzy kulturowej definicji męskości nie sprostali. Tym właśnie w języku kibiców jest „pedał” - nieprawdziwym mężczyzną, dzięki którego wskazaniu i zaszczuciu wskazujący i szczujący może czuć się bezpiecznie, że sam nie stanie się wskazanym i szczutym. Do czasu. Bo tożsamość płciowa wymaga nieustannego treningu, odgrywania, potwierdzania. Zgodnie z tą logiką, kto pisze na ścianie „pedał”, ten pedałem nie jest. Na tym polega homofobiczny gest, a jego prześladowcza moc jest do utrzymania tylko w obrębie kultury, która gest ów aprobuje i która uczy ludzi, jak go czytać.134 I jeszcze: Kibic wyklucza ze swojej wspólnoty „Żyda”, „pedała”, „Cygana”, „kurwę” i „cwela”, a badacze, politycy, eksperci i dziennikarze, za pomocą nie mniej patologizującego słownika („kibole”, „pseudokibice”, „chuligani”), wyrzucają ze swojej wspólnoty kibica. Jedni i drudzy zachowują dzięki temu dobre samopoczucie, bo obronili swoje światy przed intruzami. Między tymi światami nie ma ani symetrii, ani zerwania. Ten pierwszy jest dzieckiem drugiego, nie odwrotnie. Transferem sensów, kapitałów i znaczeń wciąż rządzi prawo społecznej grawitacji. Treścią tego transferu jest znaczenie (i przeznaczenie) „Żyda”, „pedała”, „Cygana”, „kurwy” i „cwela” w obrębie polskiej kultury. Za sprawą paradygmatu tożsamości ci trzeci Joanna Tokarska-Bakir, Legendy o krwi. Antropologia przesądu, Warszawa 2008, s. 375. http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/czytaj-dalej/20131118/keff-antysemityzm-nie-jestpogladem (dostęp: 06.2015) 134 Zawadzka, op. cit., s. 13. 132 133 56 „Żyd”, „pedał”, „Cygan”, „kurwa” i „cwel”, wszyscy, którzy z wyboru lub konieczności nie mieszczą się w definicji białego Polaka-katolika lub jego białej, polskiej, katolickiej żony – pozostają tam, gdzie byli: wystawieni na użycie, skazani na status sublokatorów, pozbawieni możliwości artykulacji, sprawstwa i ochrony.135 Konsekwentnie zatem w obrębie analizowanych napisów Ukraińcy czy muzułmanie, podobnie jak Żyd, sąsiadują z życzeniem śmierci, szubienicą czy Polską walczącą. Dodajmy jeszcze: również u Marii Ossowskiej czytamy, iż godność związana jest z posiadaniem mocy. Ponieważ szacunek bywa dla człowieka sprawą największej wagi, tak, iż zdarza się, że na jego utratę reaguje się odebraniem sobie życia, tworzy się dyrektywy moralne zobowiązujące do nieponiżania, nieupokarzania.136 Ossowska powołuje się na dyrektywy sformułowane przez Kanta (o nie traktowaniu człowieka tylko jako środka, ale zawsze także jako celu) oraz Marksa (o człowieku jako najwyższej istocie dla drugiego człowieka) jako te, które w kontekście ochrony godności zyskały szczególne miejsce w rozwoju myśli etycznej. Formułuje również najogólniejszą w tym kontekście normę: miej godność i szanuj cudzą. Zakończmy niniejsze rozważania zaczerpniętymi od niej słowami: Ze względu na doniosłość społeczną motywacji godnościowej, ze względu na rolę, jaką odgrywa szacunek dla samego siebie i samoocena w życiu człowieka, wszelkie formy poniżania winny być piętnowane surowo.137 Spisek, stereotypy, wypędzenie Kolejny fragment poświęcimy elementom teorii spiskowych, stereotypom oraz postulatom wypędzenia, jakie odnaleźć można w analizowanych inskrypcjach antysemickich. Oto napisy zawierające niniejsze komponenty. „ŻYDY KONFIDENCI” (11) CHWDSB (12) ŻYDZI MORDERCY POLAKÓW (34) ZIONIZM – STOP / PALESTINA TODAY → POLAND TOMORROW (35b) „ŻYDZI CHCĄ ŻĄDZIIĆ!!!” (41) „ŻYDZI – Z – POLSKI – WON” (45: litera „o” w ostatnim wyrazie w formie krzyża celtyckiego) „MICHNIK ZABIJA SŁOWEM” (64) Ibidem, s. 15. Ossowska, op. cit., s. 71-73. 137 Ossowska, op. cit., 73. 135 136 57 „$ZYDER$STWO” (82: litery „s” w formie znaku symbolizującego dolara, ze względu na tę formę graficzną wyraz można odczytywać zarówno jako „szyderstwo” jak i „żyderstwo” „ŻYDZI Z POLSKI WON” (84: obok napisu „WHITE POWER” z krzyżem celtyckim pomiędzy słowami, także: „ISLAM”) „PRECZ Z PANUJĄCĄ ŻYDOKOMUNĄ” (85: obok dwóch gwiazd Dawida zwisających z szubienicy „ŻYDZI WON Z POLSKI” (88) „RĘTY EMERYTURY GŁODOWE WON Z ŻYDAMI” (99) Jedna z otoczek kreowanych stale wokół figury Żyda nosi znamiona aury spisku. W analizowanych napisach znajduje ona wyraz pod postacią oskarżeń o: mordowanie Polaków, chęć przejęcia władzy (wyrażonej ogólnym stwierdzeniem: „Żydzi chcą rządzić!”) oraz niskie stawki rent i emerytur. W poświęconej potędze spisku książce, Daniel Pipes stwierdza, iż spisek jako nowy sposób wyjaśniana zjawisk politycznych zaistniał już ponad dwa stulecia temu, w kontekście Rewolucji Francuskiej138 (zauważmy, że z kolei o zatruwanie studni oskarżano Żydów już w średniowieczu). Wtedy to niektórzy jej przeciwnicy przypisali swym wrogom niemal nadludzkie zdolności oraz zamiary zawładnięcia światem. W XIX wieku, ten „zbiór obaw, który powstał jako snute w środku nocy przemyślenia malkotentów” jak mówi Pipes, nabrał kształt zespołu koncepcji politycznych określanych przezeń mianem konspiracjonizmu. W obrębie tych „teorii” Żydzi zajmowali miejsce na tyle poczesne, iż badacz dzieli wszelkie spiski na dwie grupy: dotyczące tajnych stowarzyszeń (takich jak iluminaci, masoni, jezuici) oraz Żydów właśnie. Do klasycznych tez teorii spiskowych należy obwinianie Żydów o istnienie zarówno kapitalizmu jak i komunizmu, wybuch wojny światowej, a w zasadzie obu, oskarżanie ich o finansowanie Hitlera, kontrolowanie Federalnego Banku Rezerw oraz Hollywood oraz doprowadzenie do powstania długu Państwowego w Stanach (to przypadki Amerykańskie, w istocie zaś: uniwersalne). Nie mówiąc o zdominowaniu życia politycznego oraz kontroli nad środkami przekazu. Uwaga na marginesie: na kolejną - z licznych obecnych w tej pracy - ironię zakrawa fakt, iż jako grupę najbardziej podatną na sugestywne argumenty wymienia Pipes, obok skrajnej prawicy, czarnoskórą społeczność Ameryki. Ironia wynika z tego, iż wśród analizowanych napisów konspiracyjne spekulacje sąsiadują wszak z życzeniem supremacji białej rasy. Jeden z popularnych i radykalnych czarnoskórych antysemitów cytowanych przez Pipesa, Louis Farrakhan rozgłasza, iż Żydzi – między innymi, obok zarzutów klasycznych – posiadali trzy czwarte wszystkich 138 Daniel Pipes, Potęga spisku. Wpływ paranoicznego myślenia na dzieje ludzkości, przeł. Sławomir Kędzierski, Warszawa 1998. 58 istniejących niewolników, finansowali istnienie systemu niewolniczego, dziś wstrzykują wirusa AIDS czarnoskórym noworodkom. Istnienie dziury ozonowej to również ich sprawka. Jak widać teorie spiskowe mają to do siebie, iż zapewniają ramy dla funkcjonowania każdej, nawet najbardziej absurdalnej i niedorzecznej bzdury. Odróżniając teorię spiskową od rzeczywistego, faktycznego spisku (czy to mającego na celu zabójstwo Juliusza Cezara czy zmowę w celu ustalenia cen na jakiś produkt, bądź przemytu narkotyków), charakteryzuje Pipes tę pierwszą jako obawę przed spiskiem, którego nie ma, odnoszącą się nie do czynu, a do postrzegania. Ponadto dzieli on teorie spiskowe na dwa rodzaje: marginalne oraz ogólnoświatowe, do tych drugich zaliczając przekonanie, że Żydzi oraz masoni dążą do przejęcia władzy nad światem. Marginalne teorie spiskowe istnieją od najwcześniejszych form życia społecznego, ogólnoświatowe zaś wyłoniły się w Oświeceniu. Zawierają trzy podstawowe elementy: potężną, złą, zakonspirowaną grupę dążącą do panowania nad światem; nieświadomych wykonawców i agentów poddających cały świat wpływom tej grupy oraz dzielną, osaczoną zbiorowość uświadomionych, usiłujących zapobiec katastrofie. Pipes zauważa, iż antysemityzm wyjątkowo dobrze pasuje do schematu konspiracjonizmu, do stylu paranoidalnego, czy też do mentalności niewidzialnej ręki. Jest pryzmatem, przez który wierzący w spisek postrzega rzeczywistość jako opanowaną przez dążących do zdobycia władzy. Antysemityzm, dla niektórych stamowić może rodzaj wiary czy formę objawienia, która gwarantuje odpowiedzi na wszelkie dręczące, dokuczliwe pytania. Pipes podkreśla, iż chociaż formułowanie zarzutów artykułujących wymierzoną w Żydów niechęć sięga czasów antycznych, to utworzenie terminu „antysemityzm” (w roku 1879 założono w Berlinie Ligę Antysemicką) niosącego jego XIX wieczne rozumienie, jako politycznej ideologii, umożliwiło przekształcenie sposobu postrzegania Żydów. Przeobrazili się z heretyków w potężną, złowrogą siłę. Spiskowy antysemityzm postrzega Pipes jako najbardziej jadowitą formę nienawiści do Żydów, przekształcająca ich we wrogów pierwszoplanowych. Ponadto, teorie spiskowe mają to do siebie, że trudno polemizować z nimi, posługując się argumentami logicznego myślenia, ponieważ większość prezentowanych w ich ramach wydarzeń z logicznego punktu widzenia jest w zasadzie możliwa. Narzędzia umożliwiające identyfikację teorii spiskowej to zdrowy rozsądek, znajomość historii oraz zdolność rozpoznawania typowych schematów konspiracjonizmu139. Do najbardziej symptomatycznych cech tego schematu należą: pogmatwanie (wyszukiwanie egzotycznych, mało spójnych wariantów, zamiłowanie do rzeczy nieprawdopodobnych), niechęć do ujawniania źródeł informacji, 139 Ibidem, s. 60. 59 poleganie na falsyfikatach (najsławetniejszy to Protokoły mędrców Syjonu), niespójności, piętrzenie teorii spiskowych (wyjaśnianie luk w już istniejących poprzez wymyślanie kolejnych), odrzucanie negatywnych, niewygodnych dowodów jako oznak spisku, bezkrytyczne przyjmowanie wszelakich argumentów wskazujących na spisek (w tym: przechodzenie do porządku dziennego nad sprzecznościami), ignorowanie upływu czasu (mijają wieki i nic się nie zmienia) oraz nonszalanckie podejście do faktów. Teorie spiskowe obejmują kilka zasadniczych, multiplikowanych założeń. Cel nienawistnej grupy stanowi władza oraz towarzyszące jej bogactwo i erotyczne zaspokojenie (wszelkie czynności stanowią jedynie środki do tego celu, na przykład filantropia jest w istocie zakamuflowaną formą chciwości); rzeczywistą kontrolę sprawuje ten, kto korzysta, czyli: ten, kto odniósł z danego wydarzenia profity, musi być jego sprawcą (na przykład: Rewolucja Francuska uwłaszczyła Żydów, zatem oni musieli ją wywołać); spiski są siłą napędową historii (czy to nieurodzaj, czy I wojna światowa – stoi za nimi niewidzialna ręka, natomiast historyczne figury, przywódcy to jedynie pionki sterowane przez niewidoczne siły); nic nie jest przypadkowe ani bezsensowne, nie ma czegoś takiego jak niepomyślne zbiegi okoliczności; pozory mylą (najlepszym dowodem jest brak dowodu, skuteczny spisek maskuje siebie i swoje cele, udaje, że jest czymś odwrotnym w stosunku do tego, czym jest naprawdę – na przykład: fałszywe ofiary w rzeczywistości powodują cierpienia); rzekomi wrogowie są w istocie przyjaciółmi (na przykład Marks był agentem kapitalizmu) i na odwrót; brak dyscypliny oznacza dyscyplinę (przykład: Żydzi przez stulecia nie posiadali scentralizowanej władzy, ale i tak mędrcy Syjonu sprawowali nad nimi kontrolę by zawładnąć światem) - i na odwrót. Jak zostało powiedziane, teorie spiskowe od stuleci legitymizowały przemoc i opresje wymierzone w Żydów. Na przykład w 1306 roku francuski król Filip IV wypędził ich z kraju, zaś rok później zlikwidował zakon templariuszy, obie grupy oskarżając o wszelakie bezeceństwa. Rzeczywistymi motywami były lęk oraz chęć przejęcia pozostawionych majątków, które w istocie uległy konfiskacie.140 Za historyczny moment, w którym zaistniały irracjonalne lęki dotyczące grupy skrycie zabiegającej o przejęcie władzy przyjmuje Pipes czasy krucjat, mających początek w roku 1096. W społecznej świadomości Żydzi funkcjonowali ówcześnie jako mordercy Jezusa oraz wyznawcy i sprzymierzeńcy szatana (są zresztą tacy, którzy myśl tę podzielają do dziś). Wedle Pipesa krucjaty zainspirowały doktrynę głoszącą, iż Żydzi są mniej odległymi, a zarazem gorszymi niewiernymi niż muzułmanie i jako tacy powinni stanowić pierwszy cel świętej wojny141. Równolegle zaczęła funkcjonować 140 141 Ibidem, s. 77. Ibidem, s. 78. 60 teoria, iż w ramach zemsty, swoistej kontrkrucjaty, dążą oni sami, lub wespół z muzułmanami, do przejęcia władzy nad światem oraz wytrzebienia chrześcijaństwa. Stąd chociażby zarzut trucia studni, czy impregnowane na upływ czasu oszczerstwa takie jak profanowanie hostii czy rytualne mordy na chrześcijańskich dzieciach. Oraz wyzysk ekonomiczny. Takie oskarżenia dostarczały pretekstu do prześladowań, legitymizowały je. Analogiczną metodę uśmierzania ewentualnych wyrzutów sumienia stosował Hitler, prezentując i uzasadniając swoje działania jako zapobiegawcze. Do usystematyzowania wysuwanych pod adresem Żydów oskarżeń przyczynił się Augustin de Barruel (który wedle Pipesa był dla teorii spiskowych tym, kim Adam Smith dla ekonomii) w roku 1806. Jako pierwszy połączył ich z tajnymi stowarzyszeniami, wyłuszczając koncepcję istnienia wszędobylskiej organizacji kontrolowanej przez Żydów, potężniejszych jeszcze od masonów, odpowiedzialnej między innymi za Rewolucję Francuską. Tym samym umieścił ich w centrum europejskiej spiskowej obsesji – w czym Leon Poliakow widzi jedno z podstawowych źródeł „Protokołów mędrców Syjonu”142. Broszura ta, datowana na początek wieku XX a powielana globalnie i święcąca triumfy do dziś, spreparowana na zamówienie carskiej ochrany, stanowi rzekomy zapis pierwszego Kongresu Syjonistycznego w Bazylei z sierpnia 1897 roku, ujawniający żydowski plan przejęcia światowej władzy. Janusz Tazbir zauważa, iż w protokołach kłębią się sprzeczności i powtórzenia.143 Pipes podkreśla z kolei, iż o gigantycznym sukcesie książki zadecydowała jej mgławicowość (niewiele w niej konkretów takich jak nazwiska czy daty). Podobnie zresztą jak obecne w niej rozbieżności, umożliwiające trafienie do szerokich grup odbiorców o zróżnicowanych zapatrywaniach (na drodze do realizacji swych celów Żydzi posługują się zarówno kapitalizmem, jak komunizmem, filosemityzmem i antysemityzmem, demokracją oraz tyranią). Tak Protokoły, jak i inne teksty stanowiące przejaw spiskowego antysemityzmu poruszają się po utartych koleinach żłobionych przez następujące klisze: Żydzi zawsze spiskują; są wszędzie (albo inaczej: są nimi wszyscy, których w danych okolicznościach uznaje się za oponentów); kryją ich kulisy każdej instytucji; podporządkowani są centralnej władzy, „mędrcom”; są na najlepszej drodze do odniesienia sukcesu (jedyną skuteczną zaporę przeciwko ich hegemonii, ostatni bastion stanowi przeważnie własny kraj uciśnionych i świadomych). Ponadto są finansowymi krwiopijcami, wyzyskiwaczami, czego naczelnym symbolem chociażby rodzina Rotschildów (u Pipesa ten pogląd funkcjonuje jako wariant lewicowy, w przeciwieństwie do wcześniej wymienionych). 142 143 (Poliakov, t.3, s. 283), [za:] Daniel Pipes, op. cit. Janusz Tazbir, Protokoły Mędrców Syjonu. Autentyk czy falsyfikat, Warszawa 2004. 61 Wyróżnione w ramach tego fragmentu inskrypcje wpisują się w nakreśloną powyżej logikę (a raczej jej brak) teorii spiskowej, wpasowują w schemat konspiracjonizmu. Trudno dyskutować ze stwierdzeniem, że „Żydzi chcą rządzić”, bo choć buńczuczne, to jego treść informacyjna jest w zasadzie równa zeru (Którzy Żydzi? Rządzić kim? Gdzie? W jaki sposób? Etc, etc.). Oskarżenie Żydów o sprawstwo w materii niskich stawek emerytalnych oraz „ręt” (sic!) w przekonaniu autora/autorki usprawiedliwia najprawdopodobniej następujące po tym stwierdzeniu wykrzyknienie: „won!”. Żyd „konfident” i „morderca Polaków” współgra z obrazem Żyda odwiecznego spiskowca i zdrajcy. Podobnie jak wysublimowane koncepcyjne „Szyderstwo” - „Żyderstwo” zawierające w sobie symbole kapitalistycznego dolara – a wspólnym mianownikiem „Żyda” i „dolara” jest rzecz jasna wyzysk. Powyższe hasła zdają się funkcjonować na zasadzie podobnej do tej, o której wspomina Pipes w kontekście atmosfery panującej w przededniu drugiej wojny światowej, kiedy to oddziaływanie książek takich jak wzmiankowane Protokoły i jej podobnych uczyniło z antysemityzmu element politycznego krajobrazu i tym samym stworzyło warunki do akceptacji antyżydowskich oskarżeń. Hasła „żydowskie niebezpieczeństwo”, „żydowskie finanse” czy „żydowska prasa” stały się tak znajome i tak oczywiste, że antysemici przekonali się w końcu, iż muszą jedynie wygłaszać swoje tezy i powtarzać je, a nie udowadniać. Antysemityzm stał się utwierdzonym, choć podejrzanym zespołem myśli, dostępnych niemal dla każdego144. Zjawiskiem stale powracającym w powyższych rozważaniach jest stereotyp, stanowiący nieodłączny komponent teorii spiskowych. W tekście opublikowanym w antologii poświęconej stereotypom oraz uprzedzeniom Ida Kurcz przywołuje różne definicje tego terminu. Między innymi potoczną, a mianowicie: odnosi się on do obrazu upraszczającego rzeczywistość, sztywnego, nie poddającego się zmianom a nawet ową rzeczywistość fałszującego.145 Kurcz pisze także za Sanderem L. Gilmanem o definicji stereotypu, bazującej na jego funkcji motywacyjnej, w kontekście stereotypów związanych z płcią, rasą czy chorobą psychiczną, czyli stereotypu jako uniwersalnego sposobu radzenia sobie z lękiem wywołanym niemożnością kontrolowania otaczającego świata. Natomiast uprzedzenie definiowane jest przez tę Autorkę jako postawa wobec określonej kategorii społecznej, na którą składają się: jej aspekt poznawczy, afektywny i behawioralny. Składnik afektywny jest tu szczególnie silny, aspekt poznawczy przyjmuje zaś formę stereotypu właśnie. Oba wyznaczają zaś składnik trzeci, behawioralny, czyli różne 144 145 Daniel Pipes, op. cit., s. 126. Ida Kurcz, Zmiana stereotypów: jej mechanizmy i granice [w:] Stereotypy i uprzedzenia. Uwarunkowania psychologiczne i kulturowe, red. Mirosław Kofta, Aleksandra Jasińska-Kania, Warszawa 2001, s. 3 oraz 3-22. 62 formy zachowania wobec przedmiotu (a może należałoby powiedzieć: podmiotu) uprzedzenia. Jeśli stereotyp stanie się składnikiem uprzedzenia, to wtedy jego związek z określonym typem ustosunkowania staje się nierozerwalny.146 Kurcz przytacza autorów mówiących o tym, iż stereotypy pełnią funkcję hipotez, teorii pomagających nam w interpretowaniu świata społecznego, przy czym zawsze szukamy faktów potwierdzających naszą hipotezę, unikamy zaś tych, które osłabiają jej wiarygodność (czy też, jak pisze Kurcz: dyskonfirmują). Innymi słowy stereotypy działają na zasadzie samospełniających się proroctw. Jeśli zatem chodzi o funkcję, to za pomocą stereotypów zapewniamy sobie szybką i automatyczną reakcję polegającą na klasyfikacji, włączaniu do określonej, znanej nam, wcześniej wyodrębnionej kategorii społecznej. Ponadto: Stereotypy pozwalają na szybką orientację i ograniczenie procesu przetwarzania do kilku cech charakterystycznych, innymi słowy do radzenia sobie z nadmiarem informacji. Z drugiej strony przy braku pełnego zbioru informacji stereotyp podpowiada nam te, które w danej chwili nie są dostępne. Stereotypy są więc warunkiem koniecznym naszego działania w świecie społecznym. Kurcz pisze też o sile skłonności do konformizmu i aprobaty społecznej uzyskiwanej od członków własnej grupy, które mogą zapobiegać wyrażaniu uprzedzeń, zwłaszcza w społecznościach o rozwiniętej polityce antydyskryminacyjnej. Stąd zatajanie rzeczywistych poglądów na przykład w sytuacji udziału w sondażach. Tymczasem mury, gwarantując anonimowość, zapewniają szerokie pole dla szczerego, nieskrępowanego potencjalną dezaprobatą społeczną (a może wręcz przy udziale antycypowanej aprobaty?) ich wyrażania. Mirosław Kofta zajmuje się natomiast teorią stereotypu spiskowego jako takiego.147 Definiuje go jako utrwalone przeświadczenie, że określona grupa dąży do zapanowania nad naszą grupą działając w podstępny (niejawny) sposób. Prezentuje model teorii spiskowej, wykorzystujący wyniki analiz myślenia spiskowego. Otóż na treść stereotypu składają się cztery sądy: pomawianie grupy o żądzę władzy oraz dążenie do dominacji; podkreślanie tajności jej nader skoordynowanych działań; doszukiwanie się daleko posuniętego egoizmu oraz solidarności grupowej; traktowanie osób przynależnych do grupy jako oddanych wykonawców jej woli i interesu. Prawdopodobny czynnik sprzyjający jego powstawaniu oraz utrwalaniu to zapisany w pamięci zbiorowej długotrwały konflikt międzygrupowy, o terytorium, suwerenność, władzę lub zasoby ekonomiczne, przy czym grupa „obca” okazuje się silna (jako 146 Kurcz, op. cit., s. 7. 147 Mirosław Kofta, Stereotyp spiskowy jako centralny składnik antysemityzmu, [w:] Stereotypy i uprzedzenia. Uwarunkowania psychologiczne i kulturowe, red. Mirosław Kofta, Aleksandra Jasieńska Kania, Warszawa 2001, s. 274-298. 63 przykład pada wielowiekowy konflikt ekonomiczny). Rdzeniem stereotypu spiskowego jest przeobrażenie grupy „obcej” w „pojedynczy byt intencjonalny”, upersonalizowane zło lub jego źródło (na przykład metafora diabła). Odwołując się do Poliakova Kofta mówi o schemacie „przyczynowości diabolicznej”. Obcą grupę charakteryzuje skłonność do „produkowania zła”. Grupa, szykując swe perfidne plany, działa w sposób imponująco zintegrowany, niczym pojedyncza osoba. Nieprzyjacielska aktywność grupy jest zwykle „zdalnie sterowana” z dalekiego centrum dowodzenia, na przykład piekła, siedziby rządu światowego, etc. Działanie jako takie jest tajne, niewidzialne. Namacalne są dopiero pejoratywne skutki tych działań. Wróćmy do modelu stereotypu spiskowego i jego kolejnego elementu. Otóż stereotypy te uaktywniają się w odpowiedzi na tzw. sygnały aktywizujące, należące zwykle do domeny politycznej, na przykład zbliżające się wybory i groźba przejęcia władzy nad „nami” przez przedstawicieli grupy obcej. Ponadto stereotyp spiskowy dotyczy grupy jako całości, nie zaś typowych cech poszczególnych osób do niej przynależnych. Jego użycie nastąpi zapewne w sytuacji zetknięcia z symbolem całej grupy, nie zaś napotkania jej pojedynczego członka. Jeżeli zaś chodzi o funkcje tych stereotypów w poznaniu społecznym oraz pobudzaniu motywacji do działania, to mogą one: dostarczać wygodnego wytłumaczenia negatywnych zjawisk społecznych (takich jak bezrobocie czy klęska polityczna bratniego ugrupowania); ułatwiać odtwarzanie przebiegu minionych zdarzeń (spiskowa interpretacja historii) oraz wytwarzanie przebiegu zdarzeń przyszłych; wyczulać na domniemane niebezpieczeństwa rodzimej grupy; mobilizować do gromadnej samoobrony; gwarantować moralne podłoże dla dyskryminowania i dehumanizowania osób przynależnych do grupy obcej. Choć, jak zauważa Kurcz, obecność stereotypów jest nieodzowna do funkcjonowania w rzeczywistości społecznej, to warto starać się o redukowanie tych negatywnych (nie da się ich wykluczyć całkowicie, możliwa jest jedynie ich zmiana). Autorka wspomina o hipotezie kontaktu, postulującej pozytywne interakcje osób pochodzących z różnych grup społecznych. Celem jest lepsze poznanie i gromadzenie informacji falsyfikujących stereotyp. Aby metoda była owocna, konieczne jest zaangażowanie instytucji, organizacji bądź struktur społecznych lansujących takie kontakty. Najbardziej efektywne to te, które wymagają współdziałania oraz współzależności w osiąganiu jednakiego celu148. Inna interesująca propozycja to koncepcja dekategoryzacji (Brewera i Millera). Tu jako mechanizmu zmiany stereotypu grupy obcej używa się zindywidualizowanych form kontaktu między osobami pochodzącymi z obu grup. Celem jest zatarcie wyraźnych granic pomiędzy kategoriami 148 Kurcz, op. cit., s. 14-15. 64 „swoich” i „obcych” („oni są w gruncie rzeczy tacy sami, jak my”). Przy czym autorka przypomina, iż istotną rolę w powstawaniu stereotypów odgrywa frustracja – obca grupa często pełni funkcję kozła ofiarnego służącego jej rozładowywaniu. Zatem okoliczności zaaranżowane dla zmiany stereotypu powinny charakteryzować się brakiem napięcia powodowanego lękiem czy frustracją właśnie. Przejdźmy teraz do przewijającego się w analizowanych napisach postulatu wypędzenia Żydów, wyrażanego poprzez użycie okrzyku „won” - czy to z Polski czy w ogóle, bez precyzowania skąd. Los wygnańców przypisany był Żydom przez stulecia. Jeśli jednak o polski kontekst chodzi, najsilniej chyba zapisał się w społecznej pamięci przypadek roku '68, funkcjonujący jako emblematyczny przykład żydowskiej banicji. Wtedy to napisy pokrewne niektórym z tu zebranych, tak jak dziś na murach, rzucały się w oczy na zakładowych wiecach (choć bardziej zawoalowane – jak „Syjoniści do Syjamu”, ledwie dwie dekady po Zagładzie nie epatowano antysemityzmem wprost, pisze o tym chociażby Michał Głowiński w Marcowym gadaniu). W formie audialnej zaś postulaty te rozbrzmiewały z politycznych mównic (inny uderzający przykład to ociekająca jadem publicystyka międzywojnia z jej wezwaniem do wyniesienia się Żydów na Madagaskar). Napisany ówcześnie przez Natana Tenenbauma prześmiewczy wiersz marcowy syntetycznie dowodzi, iż duch spisku i paranoi unosił się i nad tamtymi czasami antysemickiej nagonki. Przytoczmy: Sławne to były dzieła, sławne były czasy, / a jak było – opowiem, bo wszystko znam z prasy. / Więc Wyszyński z Kuroniem za pieniądze Mao / Chcieli Żydom zaprzedać naszą Polskę całą. / Miał nasz naród iść w jarzmo żydowskiego króla / Którym byłby Zawieyski, bratanek Kargula. / Chcieli, żeby Izrael sięgał do Szczecina, / a chłopów z Lubelszczyzny przesiedlić na Synaj. / Każdy Żyd miał otrzymać zaraz tytuł lorda, Zaś Niemen mógłby śpiewać tylko jako Jordan. / Poza tym, każdy student, zwłaszcza nieochrzczony, / Miał dostać mercedesa oraz cztery żony. (…) Bauman z Brusem i Baczką, ta podstępna szajka / Pastwiła się nad Polską jak czerezwyczajka. Kazali nam zapomnieć, żeśmy są przedmurze / Kazali nam zapomnieć o Janku Kiepurze. (…) / A znowu Kołakowski, jak jeszcze był młody / To Stalina całował w rumiane jagody. / Stalin zaś mu na lody dawał i na kino / I razem gryźli pestki i grali w domino. (...)149 Wiersz składnie współbrzmi z przytoczonymi wcześniej hasłami o Żydach chcących rządzić czy obniżających emerytalne świadczenia do stawek plasujących się poniżej minimum gwarantującego przeżycie. Oskarżenia, choć groteskowe i absurdalne, miały jednak całkowicie konkretne skutki. Rozpętana kampania (tak zwana) „antysyjonistyczna” doprowadziła do opuszczenia kraju przez tysiące zrozpaczonych osób. Tak pisze o niej 149 Krajobraz po szoku, red. Anna Mieszczanek, Warszawa 1989, s. 53. 65 Dariusz Stola: Nazwa „kampania antysyjonistyczna” jest myląca, i to podwójnie, gdyż kampania, której poświęcona jest ta rozprawa, zaczęła się jako antyizraelska, ale wkrótce zmieniła się w antyżydowską i ten ewidentnie antyżydowski charakter pozostał jej wyróżnikiem. Słowa syjonizm i syjonista powtarzane w Polsce w 1968 r. w setkach propagandowych publikacji i na tysiącach zebrań, nie służyły do adekwatnego nazwania pewnej odmiany nacjonalizmu, lecz były substytutem słowa „Żyd” i „żydowski”. Po wtóre, syjonista znaczyło „Żyd” nawet gdy osoba tak nazywana nie była Żydem. Paradoksalnie, kampania antyżydowska, zwana antysyjonistyczną była skierowana także przeciw Polakom.150 Stola zaznacza, iż cechą charakterystyczną tej kampanii nienawiści było zogniskowanie mechanizmów wzniecania agresji przeciw grupie historycznie stanowiącej ulubiony cel napaści ze strony ugrupowań antykomunistycznych i przejęcie części ich antysemickiego dziedzictwa. Nazywa antyżydowską nagonkę mutantem zrodzonym ze skrzyżowania potworów na pozór przeciwstawnych, przy czym od antykomunistycznego i przedwojennego antysemityzmu przejęła niektóre klisze i hasła – klucze do narodowego dziedzictwa antyżydowskich uprzedzeń.151 Wśród zarzutów niemal żywcem przepisanych z przedwojennej literatury antysemickiej znalazły się różne odmiany argumentu o istotnej obcości Żydów, przedstawianie ich rzekomego zachowania jako wyrazu spisku oraz odwołania do indywidualnej zawiści wobec lepszego statusu Żydów. Tak zatem Żydzi w obrazie propagandy są obcy, zewnętrzni, wobec „nas” - Polaków, mają odmienne i sprzeczne z naszymi interesy. „Obcy” znaczy też „wrodzy”: Żydzi atakują Polskę i Polaków. Czynią to z wrodzonej nienawiści albo wedle makiawelicznego planu, w którym zjednoczyli się z innymi wrogami (na przykład Niemcami). (…) W naszym modelowym obrazie Żydzi mają cechy nie tylko inne, ale przeciwstawne do (dobrych) cech Polaków. Jeśli nie kierują się nienawiścią do Polski i Polaków, szowinizmem lub wrogimi interesami grupowymi, to przynajmniej nie mniej szkodliwym, niepohamowanym indywidualnym egoizmem. W działaniu najchętniej sięgają po nieuczciwe i perfidne metody, znani są ze spisków, intryg, afer gospodarczych, hucpy i protekcji (nota bene obraz Żyda-aferzysty i spekulanta wykorzystywał starą kliszę Żyda-lichwiarza i nieuczciwego kupca). Protekcja i nepotyzm są wyrazem symbiozy ich ciemnej grupowej solidarności oraz indywidualnego cynicznego egoizmu. Last but not least, Żydzi marcowi należą do establishmentu – są bogaci, wpływowi i bezkarni. Zajmują niezasłużenie miejsca należne Polakom, do których odnoszą się z wyższością i lekceważeniem.152 Trudno oprzeć się wrażeniu, iż antysemici marcowi i osoby sporządzające Dariusz Stola, Kampania antysyjonistyczna w Polsce 1967-68, Warszawa 2000, s. 7. Ibidem, s. 148. 152 Ibidem, s. 153-154. 150 151 66 antysemickie napisy dziś korzystały z jednakiego repertuaru motywów (vide: Żydzi „konfidenci”, „mordercy Polaków”). Stola podkreśla: na ironię (MP: znów!) losu zakrawa fakt, iż posłużono się również antykomunistycznym stereotypem żydokomuny. I on pojawia się dziś na murach: czy to w haśle „Precz z panującą Żydokomuną”, czy skrócie „CHWDSB” umieszczonym w bliskim sąsiedztwie wezwania do „bicia Żyda” (przy czym zaznaczam, iż odczytanie dwóch ostatnich liter jako odnoszących się do Służb Bezpieczeństwa, esbecji, opieram na własnych domysłach, choć jak śmiem twierdzić wysoce prawdopodobnych). Już po klęsce pierwszej wojny światowej niemiecka prawica twierdziła, iż wszyscy członkowie komunistycznej elity władzy to Żydzi. Jak podkreśla Pipes153, ów mit funkcjonował na tle coraz bardziej histerycznej atmosfery panującej podczas ostatnich dni panowania Romanowów i doprowadził do masakrowania Żydów przez antybolszewickich „białych”. Mit żydokomuny trafił na podatny grunt i rozprzestrzeniał się po świecie. Chociażby w Stanach Zjednoczonych zwolennicy faszyzmu utrzymywali, iż komunizm to emanacja światowego żydostwa a bolszewizm to judaizm. Hitler przedstawiał komunizm jako żydowski spisek dążący do przejęcia władzy nad światem. Dariusz Stola zauważa, iż korzenie stereotypu żydokomuny sięgały znacznie starszego mitu o Żydach jako siewcach zarazy. Klisza „żydostalinizmu”, zmieniając w starym schemacie jedynie przedmiot zagrożony infekcją roznoszoną przez Żydów, wykorzystywała mity głęboko zakorzenione w polskiej i europejskiej kulturze.154 Z kolei Tomasz Gross, polemizując z tym stereotypem155, podkreśla represje, jakim, na równi z Polakami – o ile już w ogóle mamy posługiwać się takim rozróżnieniem – podlegali Żydzi ze strony władzy sowieckiej, także i ci początkowo entuzjastyczni wobec jej równościowych obietnic. Wymienia: więzienie i zsyłki – jako kary za odmowę przyjmowania sowieckich paszportów w ramach paszportyzacji na wiosnę 1940 roku oraz za masowe zgłaszanie do sowiecko-niemieckich komisji przesiedleńczych z prośbą o repatriację do Generalnej Guberni, likwidację prywatnej działalności gospodarczej czy powodowanie rozpadu struktur społeczeństwa obywatelskiego poprzez sekularyzację obiektów kultu, likwidowanie kahałów czy interwencję w szkolnictwo – czyli niwelowanie żydowskości. Nadużyciem jest więc mówienie o szczególnym uprzywilejowaniu całej grupy jako takiej, poszczególni Żydzi byli zarówno beneficjentami, jak i ofiarami systemu. Gross stwierdza: Kto bardziej a kto mniej był poszkodowany, to już nie pytanie Pipes, op. cit., s. 124-125. Stola, op. cit., s. 157-158. 155 Tomasz Gross, „Ja za takie oswobodzenie im dziękuję i proszę ich żeby to był ostatni raz” [w:] tegoż: Upiorna dekada. Trzy eseje o stereotypach na temat Żydów, Polaków, Niemców i komunistów 19391948, Kraków 2001, s. 61-92. 153 154 67 dla historyka. Ludzi zawsze bolą najbardziej własne dolegliwości. Ale opowieści o uprzywilejowaniu Żydów przez reżym sowiecki powinniśmy odłożyć do lamusa.156 I dalej: Z perspektywy czasu możemy odbrązawiać własną historię i rozszyfrowywać stereotypy, ale pamiętajmy, że nie są to tylko niewinne konstrukcje wyobraźni. Postępowanie ludzi jest funkcją ich myślenia i fałszywe wyobrażenia prowadzą do czynów, które mają nie mniej rzeczywiste konsekwencje niż działanie osób myślących racjonalnie.157 Do takich rzeczywistych konsekwencji należało nakłonienie do wyjazdu z kraju tysięcy osób, z których wiele uważało się za Polaków, definiowało poprzez polskość. Za znamienny przykład niech posłuży świadectwo Zygmunta Baumana obrazowo kreślącego realia i dramat tworzonego przez ludzi systemu, w którym zasilana nienawiścią machineria wgryzała się w najdrobniejsze fibry tkanki codzienności. Pozwolę sobie przytoczyć cytat dłuższy, ale tak gęsty na poziomie emocji, tak ekspresywnie kreślący atmosferę tamtych dni, że mógłby zastąpić kilka innych. W rozmowie z Anną Mieszczanek Bauman odpowiada na pytanie o to, dlaczego wyjechał z Polski. Trudno to sobie wyobrazić, trzeba było przy tym być. Kiedy otwierało się rano gazetę, kiedy naciskało guzik radia... Tak się złożyło, że z grupy akademików uniwersyteckich, z niewiadomych przyczyn, Brusa i mnie wybrano jako obiekty największych oszczerstw. Nami po prostu wycierano sobie gębę, pomawiano o rzeczy niegodne, moralnie uwłaczające: nieuczciwość, dwulicowość, nieszczerość. Tego było takie mnóstwo, wymysły były tak horrendalne, że ja się w tym dusiłem. Dzieci przychodziły zapłakane ze szkoły, bo koledzy wytykali im skwapliwie to, co usłyszeli, pojawiły się koszmarne napisy w windzie... Wszystko to razem powodowało atmosferę nie do zniesienia. Odpowiadać na zarzuty, bronić się – nie mogłem, nie pozwalano mi. Musiałem – nie myśląc o konsekwencjach – postawić jakąś barierę między tym wszystkim a sobą. Jedynym sposobem była ucieczka. Ja uciekłem pod wpływem tej propagandowej nagonki i moralnego obrzydzenia, mdłości, które odczuwałem. (...).158 Na pytanie: czy zaskoczyło go posługiwanie się argumentacją antysemicką, odpowiada iż jako osobę owszem, zaś jako socjologa – mniej, ponieważ jeśli chodzi o skanalizowanie społecznego oburzenia był to wybór sprytny i skuteczny. Indagowany o to, czy kwestia żydowskich korzeni była dlań wcześniej istotna, odpowiada: przedtem było to naturalne. Byłem Żydem, urodziłem się taki, nigdy się od tego nie odcinałem, nie próbowałem – na przykład – zmienić nazwiska i twierdzić, że nazywam się Roch Kowalski. To co się stało w 1968 roku, to sklasyfikowanie Żydów polskich przez Gomułkę, podjęte później w całym Ibidem, s. 91. Ibidem, s. 92. 158 Zygmunt Bauman, Home coming, [w:] Krajobraz po szoku, op. cit., s. 162. 156 157 68 kraju. Było tam miejsce dla tych, co zapierali się jakichkolwiek związków z żydostwem, było miejsce dla Żydów bardzo tradycyjnych, definiujących się tylko jako Żydzi. Nie było tam miejsca dla mnie, to znaczy dla Polaka i Żyda, polskiego Żyda, człowieka, dla którego godzenie tych dwóch rzeczy było dotąd bezproblemowe. Nigdy wcześniej nie widziałem w tym sprawy jakiegoś wyboru: że trzeba coś odrzucić i coś przyjąć, że jest jakiś konflikt między tymi dwoma aspektami mojej tożsamości. W Marcowym Gadaniu pisze o tej kwestii Michał Głowiński: pod adresem publikowanych w „Życiu Literackim” przez Wacława Szafrańskiego, entuzjastycznie przyjmowanych, zaciekle antysemickich artykułów wysunięto tylko jeden zarzut. Mianowicie Szafrański posłużył się sformułowaniem „Żydzi polscy”. W przeglądzie prasy opublikowanym w „Prawie i życiu” uznano formułę tę za błędną: mówić należy o „Żydach z Polski”.159 W dalszej części wspomnień przywołuje Bauman narzucone piętno, opresyjne wtłaczanie w tożsamość żydowską definiowaną jako przewina. (...) ponieważ to, co robiłem ze szczerym przekonaniem, że robię dla dobra Polski, uznano za element światowego spisku syjonistycznego, w którym szło o to, by oddać Kraków Izraelowi, wydawało mi się, że stałem się takim którem Midasem na opak. I że jeżeli dotknięcie króla Midasa zamieniało wszystko w złoto, moje – zamienia wszystko w gówno. Przepraszam za nieprzyjemne słowo, ale ja tak to czułem. Ta odgórna definicja umożliwiała interpretowanie sensu wszystkiego co robię w sposób, który zapobiegał skuteczności tego. Czułem, że mogę tylko przeszkadzać, a nie pomagać kolegom. I że może lepiej będzie dla nich, jeżeli wyjadę, jeżeli nie będą musieli obok wszystkich pozostałych ciężarów nosić jeszcze i mojego na plecach. Słusznie czy niesłusznie – prawdopodobnie będę ten pogląd rewidował do końca życia – byłem przekonany, że ludzie, którzy nie mają tego dodatkowego, przypisanego mi garbu, nic nie zyskują na towarzystwie garbatego.160 Przytaczane słowa oddają dramat ludzi, którym siłą przytroczono garb żydowskości pojmowanej – znów, na modłę ponadczasową – jako piętnujące znamię, bagaż pełen fekaliów, wilczy bilet dyskredytujący oponenta i nie pozwalający mu wejść w polemikę (czyż nie to samo odbywa się dziś na murach?) Dalej czytamy o dramacie inteligenta zmuszonego do pozostawienia za sobą ponad czterech dekad życia, tym samym pozbawionego dorobku intelektualnego. Przywodzi to na myśl przejmujące tragedie Żydów pozostawiających za sobą pieczołowicie gromadzone księgozbiory podczas przesiedleń do gett. Opowieść Baumana jako świadka jest tym bardziej cenna, iż stanowi ogniwo w łańcuchu uprzedzeń oraz prześladowań, także symbolicznych, charakteryzujących się ciągłością i żywotnością. Zaledwie dwa lata temu wrocławski wykład profesora 159 160 Michał Głowiński, Marcowe gadanie. Komentarze do słów 1966-1971, Warszawa 1991. Zygmunt Bauman, op. cit., s. 164. 69 Baumana został zakłócony manifestacją światopoglądową setki młodych, określanych przez media mianem „członków i sympatyków Narodowego Odrodzenia Polski” czy też „narodowców”, którzy zdezorganizowali wydarzenie wznosząc okrzyki obfitujące między innymi w najwulgarniejszą z możliwych wersji zawołania „won”.161 Apologeci polskości (orzeł biały wespół z Polską na koszulce) swe transparenty i garderobę udekorowali krótkim orędziem: „Precz z komuną”. Tymczasem na poziomie symbolicznym zastosowali taktykę analogiczną do aplikowanej przez manifestowanego adwersarza (czyli „komunę”). Po raz kolejny historia zatoczyła koło, tak jak w przypadku - odnoszących się do grupy realnie nieobecnej - napisów pobrzmiewających echem marca '68, możliwym do wyodrębnienia spośród wielogłosu innych historycznych ech. Dwa pojedyncze przykłady znamiennych przedstawień W niniejszym fragmencie zajmiemy się inskrypcjami, które w analizowanym zbiorze pojawiają się tylko raz. Przyporządkowane do grup opisywanych wcześniej, mogłyby (wraz ze specyficzną jednak ich treścią i wydźwiękiem) ulec przytłoczeniu przez liczebną przewagę napisów ilościowo bardziej reprezentatywnych w obrębie wcześniej analizowanych i przedstawianych tu kategorii. Z kolei, pominięcie ich byłoby niepowetowaną stratą, ponieważ otwierają one pola istotnych znaczeń. Karykatura: mężczyzna z bujną brodą, w czapce, ze spiczastym nosem i srogo zmarszczonymi brwiami – najprawdopodobniej Żyd, pod napisem „Wanted” (obok: „JESTEŚ ŻYDEM FRAJERZE”, „PIZGAJCIE MNIE”, „CHWDŻ”) „TALMUD NAUKA ŻMIJOWA” Zacznijmy od rysunku, który w zamyśle autora/autorki stanowić miał karykaturalny wizerunek – najpewniej - Żyda. Otóż szkicowa fizis ze spiczastą brodą i takimż nosem przywodzi na myśl antysemickie rysunkowe drwiny, za pośrednictwem których wyszydzano Żydów – znów – na przestrzeni wieków. Przy czym, w przypadku karykatury zawartej w analizowanym przez nas zbiorze można by się zastanawiać, czy faktycznie mamy do czynienia ze zjadliwie wykonaną podobizną Żyda właśnie – ponieważ na jego czole widnieje nie, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, gwiazda Dawida, a kropka. Można by…, gdyby nie towarzyszące tej podobiźnie napisy: „Jesteś Żydem frajerze”, „CHWŻD”, etc. – osoba sporządzająca ten szyderczy portret przezornie nie pozostawiła odbiorcy miejsca na wątpliwości. Powróćmy do kwestii 161 http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14160896,Narodowcy_na_wykladzie_Baumana ___Nie_bojmy_sie__ze.html (dostęp: 06.2015). 70 kontekstu otwieranego przez tę karykaturę. Tego typu podobizny Żydów, chociażby jako sprzymierzeńców diabła, powstawały już w średniowieczu. Jednak to chyba wiek XX przyniósł najdogłębniej utrwalone, wypaczone wizualne przedstawienia tego rodzaju. Tytułując go (artykuł i gazetę) „Szmatławcem wszechczasów” pisze Andrzej Osęka o „Der Stürmerze”, nazistowskiej tubie propagandowej162. Wydawana od lat dwudziestych do końca wojny gazeta, w procesie norymberskim skazanego na śmierć za podżeganie do masowych morderstw - Juliusza Streichera, za punkt (wątpliwej jakości) honoru stawiała sobie upadlanie Żydów. Całości przyświecał stały element kompozycyjny strony tytułowej: motto Die Juden sind unser Unglück! czyli: „Żydzi są naszym nieszczęściem” (w tonie w zasadzie podobny do naściennych napisów przeanalizowanych w niniejszej pracy, chociażby we fragmencie poświęconym teoriom spiskowym). Korzenie ulubionego pisemka Hitlera tkwiły głęboko w średniowieczu, stąd nagminne odwołania do przesądów, takich jak choćby ten dotyczący mordu rytualnego. Główny oręż antyżydowskiej agitacji miał charakter wizualny: „Der Stürmer” słynął z wyszukanych w swej nienawistnej wymowie i specyfice karykatur. Osęka pisze, iż większą część pierwszej strony każdorazowo zajmował rysunek będący największą atrakcją tygodnika: różne wariacje na temat zagrażającego narodowi niemieckiemu żydowskiego Zła. Żyd pojawiał się w najrozmaitszych paskudnych wcieleniach: jako żmija, wampir, pająk lub nieokreślona bestia o wielkich zębach, z pyskiem, z którego wystają resztki zjedzonych ludzi. Potwory te miały zawsze taką samą minę: podły uśmieszek na tłustych wargach ociekających śliną, pod haczykowatym nosem. Na czole, żeby nie było żadnych wątpliwości, widniała gwiazda Dawida. Do stałego zestawu zwierzęcych motywów, w które przepoczwarzano Żyda należał włochaty pająk łapiący w sieć niemieckie dziewice, robak obdarzony semickimi cechami czy żmija z gwiazdami Dawida układającymi się w zygzak – rozgniatane butem aryjskiego młodzieńca. A także bakterie, tasiemce, trutnie – i wszelkie inne stworzenia konotujące pasożytnictwo, szkodliwość, zarazę i chorobę. Odczłowieczanie Żydów było sztandarową praktyką szmatławca, przyświecającą zresztą przecież całemu procesowi Zagłady. Jeśli Żydowi pozostawiano jego postać człowieczą, był to zawsze człowiek, którego aparycja nie pozostawiała wątpliwości co do stereotypowo pojmowanego pochodzenia rasowego. Eksponowano haczykowate nosy, mięsiste wargi (znów: ich posiadacze tylko czyhali na pohańbienie cnoty niezbrukanych aryjskich panien, co tak naprawdę stanowiło rzutowanie erotycznych obsesji redaktora naczelnego), kręcone włosy, bujne brody, szyderczo zmrużone, 162 http://wyborcza.pl/alehistoria/1,146902,18298822,Szmatlawiec_wszech_czasow.html 07.2015) 71 (dostęp: lucyferyczne oczy, kombinatorskie (czyli fałszywe) uśmieszki. Osęka podkreśla, iż Streicher, wraz ze swą upiorną gadzinówką, posiadają wiernych fanów także i dziś, pod różnymi szerokościami geograficznymi, również w Polsce. Cytując nienawistne hasła Osęka notuje refleksję, która przyświeca i tej pracy: Portal internetowy Wierni Polsce Suwerennej Niepodległej Patriotycznej cytuje - jako źródło prawdy - broszurę Juliusa Streichera "Bolszewizm i synagoga" (1941). Wierni Polsce powtarzają za jej autorem, że "żydostwo to banda podłych komunistycznych morderców", a wywoływane przez nią na świecie nieszczęścia "skończą się wtedy, gdy żydostwo będzie całkowicie wyniszczone". W Internecie wciąż czyta się, także po polsku, pokrzykiwania na "rozwydrzonych syjonistów", "pejsatą gawiedź", "żydomedia". Stale - w marzeniach - wysyła się u nas kogoś do Izraela "z biletem w jedną stronę". Jakaś Maria wspomina swe uszczęśliwienie, gdy po marcu 1968 r. jej żydowskie koleżanki szkolne opuściły Polskę. Zakłada się, że od takiego gadania do Holocaustu jest jeszcze daleko, jednak nikt nie wie, jak daleko i co się może zdarzyć po drodze. Za nieodrodną siostrę niemieckiego „Szturmowca” uznać można polską antysemicką prasę Międzywojnia. Antysemickim rysunkom z polskiej prasy lat 1919-1939 poświęcono trwającą od października roku 2013 do marca 2014, zorganizowaną w Żydowskim Instytucie Historycznym wystawę „Obcy i niemili”. Już sam jej tytuł oddaje charakter prezentowanych karykatur. Jak głosi opis wystawy, celem owych karykatur było stymulowanie niechęci wobec Żydów, kształtowanie poglądów na tzw. „kwestię żydowską”163. Służyło temu m.in. podkreślanie stereotypowych żydowskich cech rasowych, zarówno tych fizycznych, jak mentalnych. Na symbolicznych przedstawieniach Żyd, inicjator wszelkiego zła, dążył do przejęcia władzy nad Polakami. Dlatego prezentowano również sposoby okiełznywania go: walkę ekonomiczną, getto ławkowe, paragraf aryjski, wysiedlenia. W niektórych pracach prezentowanych na tej wystawie wyrażano wręcz aprobatę dla metod stosowanych w hitlerowskich Niemczech czy faszystowskich Włoszech. Tak mówił o tym kurator wystawy, Dariusz Konstantynow: Obraz Żyda zaprezentowany w ilustracjach prasowych jawi się jako kreatura odpychająca swą fizycznością i mentalnością, tak inna, obca i przerażająca, jak może być tylko demon, monstrum lub budzące abominację zwierzę.164 W towarzyszącym wystawie katalogu rozwija Konstantynow kwestię antysemickich sposobów obrazowania. Podkreśla, iż dla wszystkich autorów i autorek karykatur cechą wyróżniającą i identyfikującą Żyda jest jego wygląd zewnętrzny: strój oraz ciało. Przy czym ewentualna zmiana ubioru to za mało, by ukryć „rasę”, ponieważ nie da się ukryć 163 164 http://www.jhi.pl/wystawy/22 (dostęp: 07.2015) Ibidem. 72 demaskujących stygmatów „żydowskości”. I znów są to wydatny nos (wedle Konstantynowa urastający wręcz do rangi symbolu żydowskiej tożsamości), mięsiste wargi, odstające uszy, kręcone włosy, duże płaskie stopy. Z takimi cechami koresponduje opis, którego dostarczył Alinie Całej jeden z ankietowanych na potrzeby książki dotyczącej wizerunku Żyda w kulturze ludowej. Otóż na pytanie o wygląd „Żyda”, mieszkaniec Studzian odpowiedział: „Żyd był jak Żyd, pociągły na twarzy, nos garbaty, długi”. Jak zauważa Cała, część uzyskanych przez nią odpowiedzi, zawierała określenia przejęte z rasistowskiego stereotypu.165 W siedmiu jej wywiadach odbicie znalazł stereotyp zdecydowanie antysemicki – tu opis nakreślony przez mieszkańca Przeworska przybierał formę karykatury: Żydzi mieli krótkie szyje, nosy orle, krogulcze. Cała zauważa, iż te „krogulcze nosy”, to termin przejęty wprost z literatury antysemickiej, czyniącej zeń znaczący wyróżnik, zarówno ikonograficzny, jak słowny. W podobnym tonie utrzymany jest wizerunek przedstawiony przez mieszkankę Lubaczowa: Można było natychmiast poznać Żyda po wyglądzie: wytrzeszczone oczy, grube powieki, pokrętne włosy bardzo gęste […], drobnej budowy […]. Potrafił zapluskwić mieszkanie, które wynajmowali.166 Ponadto Żydów rozpoznać można było rzekomo po niedoskonałości ich odstających od normy ciał: nieproporcjonalnych, pokrytych brodawkami i nadto bujnym owłosieniem. Wyróżniała ich również awersja do higieny i specyficzny nieprzyjemny zapach (vide: „foetor judaicus”; Konstantynów zauważa, iż tę cechę obrazują wskazujące na nią nazwiska, np. „Sockenduft”). Dopełnienie wizerunków obrazujących cielesność stanowią te odnoszące się do mentalności i charakteru, a zatem prezentujące rzekome umiłowanie interesu i pieniędzy, tendencja do zawierania układów z wrogiem, brak patriotyzmu i skłonność do dezercji – czyli wszystkie te elementy, z jakimi spotkaliśmy się już, analizując stereotypy spiskowe. Ażeby dobitniej unaocznić te cechy, rysownicy posługiwali się zabiegiem animizacji, demonizacji – rysunki wzywają do walki ze smokami, potworami, wyrywania chwastów, eliminowania brudu. Konstantynow podsumowuje: Żyd z antysemickich rysunków to istota niemieszcząca się w ludzkim porządku świata. To kreatura odpychająca swą fizycznością i mentalnością. (…) odczłowieczony, zdepersonalizowany, sprowadzony do anonimowego, typowego przedstawiciela „rasy żydowskiej”.167 Kwestię rozbudzania antyżydowskiej niechęci przy użyciu metod wizualnych można by rozpatrywać na bezmiarze stron, zasygnalizuję Alina Cała, Wizerunek Żyda w polskiej kulturze ludowej, Warszawa 1992, s. 28. Ibidem, s. 29. 167 Dariusz Konstantynow, Antysemickie rysunki z prasy polskiej 1919-39, [w:] „Obcy i niemili”. Antysemickie rysunki z prasy polskiej 1919-1939, Warszawa 2013, s. 46. 165 166 73 zatem jedynie, iż analogiczną strategię stosowano również intensywnie podczas nagonki roku '68 (Por. książka Agnieszki Skalskiej). Podobny do przytaczanego wcześniej zabieg - odniesienia do zwierzęcia tradycyjnie kojarzonego z przebiegłością, trucicielstwem, z ohydą – został zastosowany przez autora/autorkę drugiego interesującego nas tu napisu, czyli „Talmud nauka żmijowa” („żmijowaty” funkcjonuje jako synonim dla słów takich jak cwany, manipulatorski, fałszywy, judaszowy [!], podstępny, diaboliczny, etc). Ten napis wskazuje niejako na wyższy stopień antysemickiego wtajemniczenia – znajomość określenia Talmud, a zwłaszcza wiedza o tym, czym jest Talmud, nie należy raczej do kanonu powszechnego wykształcenia (analogiczne spostrzeżenie czyni Joanna Tokarska-Bakir we wstępie do albumu Wilczyka168: zwraca uwagę na zadziwiającą znajomość archaicznego folkloru pośród – jak ich zwie, nawiązując do uczestników staropolskich tumultów – pueri. Nie dla każdego jest dziś oczywiste istnienie wyobrażeń o „żydowskim smrodzie” czy Judensau. Tymczasem na zdjęciach Wilczyka kibice wyzywają się od „śmierdzieli” oraz „świniopasów” - towarzyszący napisowi wizerunek świni zdobi Gwiazda Dawida). Napis ten można by na zasadzie analogii zestawić z rysunkiem rozpatrywanym przez Agnieszkę Skalską w ramach jej analizy mechanizmów wykluczenia. Autorka przywołuje karykaturę z roku 1967, opublikowaną w satyrycznym czasopiśmie „Karuzela”. Karol Baraniecki portretuje w niej Żyda jako hybrydę człowieka (od szyi w dół) i żmiji o podstępnym spojrzeniu. Z kłów kapie na kartkę służący za atrament jad, ostry język kaligrafuje „Gadki antypolskie” (to podpis obrazka, podobnie jak: „Na zachodzie ukazują się wydawnictwa szkalujące Polskę i Polaków”). Skalska uznaje to przedstawienie za kulminację kampanii wizualnej skierowanej przeciw krytykom relacji polsko-żydowskich. Radykalizm tego ujęcia, wynika wedle słów Skalskiej nie tyle z zabiegu zoomorfizacji, a z wyboru metafory: jadowitość jako immanentna cecha wroga, odbierać miała jego opiniom znaczenie. Przedstawianie wroga w postaci zwierzęcej jest gestem wykluczającym, a wybór odpowiednika wprowadza dodatkową gradację wartości169. Podobną taktykę – czy to w sposób przemyślany, czy powielający absorbowane z otoczenia treści – zastosowała osoba, która sporządziła napis oznaczając Talmud epitetem „nauki żmijowej”. W tej dwusiecznej inwektywie dostaje się i komentarzowi do Tory i Żydom jako jej autorom – nauka żmijowa bo i szerząca szalbiercze treści i jadem pisana (co czyni Żydów żmijami). I znów możemy cofnąć się o stulecia, by udobitnić wielosetletnią konsekwencję w wysuwaniu tego typu zarzutów. Joshua Trachtenberg zauważa, iż świat chrześcijański uparcie, choć przecząc logice, 168 169 Joanna Tokarska-Bakir, Pueri, w: Wojciech Wilczyk, op. cit., s. 7-9. Agnieszka Skalska, op. cit., s. 193-194. 74 dopatrywał się w Żydzie głównego heretyka (herezja to przecież zejście z uznanej drogi – którą wszak Żydzi nigdy nie kroczyli, podążając własną). Konsekwentnie traktowano ich jako tych, którzy prawdę znają, ale odrzucają ją złośliwie i uparcie. Czyniąc zadość tej tradycji, kaznodzieja Berthold z Rebensburga głosił w swych XIII-wiecznych kazaniach, iż Żydzi to heretycy a ich Talmud to księga pełna herezji „tak przeklętych, że zbrodnią jest pozwalać im żyć”. W tym samym stuleciu poeta Helbing określał księgę mianem „fałszywej i nieprzyjemnej”. Również w XIII wieku zapoczątkowany został proceder palenia Talmudu na stosie: chociażby w roku 1233 spalono publicznie około dwunastu tysięcy tomów skonfiskowanych przez inkwizycję. W roku 1239 papież Grzegorz IX zainspirowany słowami dominikanina Nikolasa Donina, wychrzczonego Żyda, który z gorliwością neofity określał pismo mianem „horrendalnie antychrześcijańskiego” - wydał instrukcję dla królów oraz prałatów Francji, Anglii, Kastylii i Aragonii, by konfiskowali księgi żydowskie i dostarczali braciom do zbadania. Odbyła się pierwsza publiczna dysputa między Żydami a chrześcijanami. Na nic się zdała wygłaszana przez Żydów obrona, kolejne stosy zapłonęły w 1244 w Paryżu i Rzymie, pochłaniając tysiące hebrajskich woluminów. Cztery lata później Talmud został ponownie potępiony, a jego posiadanie zakazane. W ciągu tego oraz kolejnego stulecia inkwizycja pociągała Żydów do odpowiedzialności za łamanie zakazu, a do ofensywy przyłączyły się władze świeckie. Gdy w roku 1315 król Francji Ludwik X pozwolił Żydom - wygnanym przez Filipa Pięknego niemal dekadę wcześniej – na powrót do kraju, zakazał im wwożenia ze sobą kopii Talmudu. Jak pisze Poliakov: Była to pierwsza kampania w zajadłej wojnie z Talmudem, trwającej bez pardonu aż po współczesność, budzącej gwałtowną (i na ignorancji opartą) nienawiść do tego dzieła jako źródła żydowskiej ślepoty i uporu, księgi pełnej bluźnierczych napaści na chrześcijan i chrześcijaństwo, klątw przeciw chrześcijaństwu, plugawych sprośności i antychrześcijańskich podstępów, zabobonów i magii.170 Poliakow przytacza idące z góry wyobrażenie o Talmudzie przetransformowane w trubadurze pieśni: Konrad z Würzburga (1268) nucił: „Biada podłym, głuchym na wszystko i złym Żydom / którzy nie chcą za nic ustrzec się przed piekielnymi mękami. / Talmud ogłupił ich sprawiając, że utracili swą cześć”. Zaś inny, anonimowy autor, w tym samym okresie: „Upadli bardzo nisko / Gdyż Gamaliel nauczał ich / Heretyckiego Talmudu / Którego fałszywe prawdy / Przesłoniły im prawdziwą wiarę”. Poliakow podsumowuje: W taki właśnie sposób docierając do szerokiego audytorium tworzy się wyjątkowo żywotny mit, z którego obficie czerpać będą w XIX ale i w XX wieku antysemiccy agitatorzy, mit, w którym Żydzi przedstawiani są jako ci, którzy zatruwają 170 Joshua Trachtenberg, Diabeł i Żydzi. Średniowieczna koncepcja Żyda a współczesny antysemityzm, Gdynia 1997, s. 156. 75 nie tylko ciało, ale także i umysł.171 Również w wieku XXI – dodajmy. Internetowy artykuł opisujący przywoływaną wystawę zawiera także refleksję, która nie traci nic ze swej adekwatności w kontekście inskrypcji tu analizowanych, przytoczmy go zatem: Język wyższości, pogardy i nienawiści, której wyrazem są zgromadzone na wystawie „Obcy i niemili” obiekty, dochodzi do głosu także dzisiaj, choć w innej formie. Przejawy wrogich emocji są widoczne w skrajnych antagonizujących ideologiach, które zdają się zyskiwać na sile. Tym bardziej konieczne jest przypomnienie, że to, co z pozoru w karykaturalnych rysunkach było jedynie żartem i przemocą symboliczną, wzmacniało niezwykle tragiczne w skutkach uprzedzenia i stereotypy rasowe.172 W podobnym, korespondującym z niniejszą pracą tonie, utrzymana jest wypowiedź Teresy Śmiechowskiej, opublikowana w towarzyszącym wystawie katalogu: Z historycznej perspektywy wydawać by się mogło, że już nigdy ani rysunki, ani wydarzenia antysemickie nie powinny mieć miejsca. A jednak, jeśli nawet nie doświadczamy antysemityzmu bezpośrednio – szczególnie popularne jest w Polsce „oskarżanie” o żydowskie pochodzenie – to codziennie natykamy się na wrogie Żydom wypowiedzi w Internecie i mediach. Czytamy w prasie o dewastacjach cudem ocalonych cmentarzy żydowskich, napisach na murach, antysemickich transparentach i hasłach wykrzykiwanych na stadionach piłkarskich. Z księgarni i kiosków bynajmniej nie zniknęły nienawistne, antysemickie wydawnictwa. Dlatego wystawa „Obcy i niemili” w Żydowskim Instytucie Historycznym, pokazująca jedną z metod podsycania niechęci i wzbudzania nienawiści wobec żydowskiej mniejszości w okresie międzywojennym, wydaje się szczególnie ważna teraz, gdy mowa nienawiści zyskuje na sile, a działania propagujące „narodową czystość” i bycie „prawdziwym Polakiem” mają coraz większy poklask w przestrzeni publicznej. Niestety, dzieje antysemityzmu w Polsce są ciągle historią otwartą.173 Leon Poliakov, Historia antysemityzmu. Epoka wiary, przeł. Agnieszka Rasińska-Bóbr, Oskar Hedemann, Kraków 2008, s. 220. 172 http://www.jhi.pl/wystawy/22 (dostęp: 07.2015) 171 173 Teresa Śmiechowska, Wydawałoby się, że to nigdy już nie może się powtórzyć [w:] Obcy i niemili. Antysemickie rysunki z prasy polskiej 1919 – 1939, Warszawa 2013, s. 8-9. 76 Część III: Zakończenie Podsumowanie Przez opracowania dotyczące zagadnienia antysemityzmu w Polsce przewija się spostrzeżenie, iż transformacja ustrojowa polskiego państwa w społeczeństwo demokratyczne złagodziła wypowiadane publicznie opinie na temat Żydów. Pewnych rzeczy, w czasach panowania tak zwanej politycznej poprawności już po prostu nie wypada. Antyżydowskie sądy przybierają formy bardziej wysublimowane, mydlą oczy dwuznacznościami (choć jest to stwierdzenie z gatunku tych ogólnych, poszczególne przypadki wypowiedzi osób reprezentujących optykę taką jak Janusz Korwin-Mikke czy Grzegorz Braun pokazują, iż formułowanie stwierdzeń nawet jadowicie antysemickich nie dyskwalifikuje i nie wyklucza z funkcjonowania w sferze publicznej). Tymczasem przestrzeń murów i ścian ze względu na swą, podkreślaną już wcześniej, gwarantującą dużą dozę anonimowości specyfikę unaocznia nam treści antysemickie par excellence, które buzują pod gładką powierzchnią rzeczonej poprawności. Podobnie zresztą jak Internet. Jednak sporządzenie inskrypcji naściennej wymaga więcej nakładów energii niż – ot – pozostawienie internetowego komentarza. Wiąże się także z większym ryzykiem (chociaż może wcale nie? Tę wątpliwość nasuwa społeczna obojętność) To wszystko zdaje się wskazywać na większą, w tych przypadkach, dozę determinacji twórców antysemickich inskrypcji, niż autorów antysemickich wpisów w Internecie. Z punktu widzenia zwykłej ludzkiej przyzwoitości, konfrontowanej ze zjawiskiem wykraczającym poza jej margines, może kołatać się pytanie: jak to w ogóle możliwe, by antysemityzm w Polsce przetrwał hekatombę drugiej wojny światowej? Wielu badaczy/badaczek starało się uporać z tym dylematem przy użyciu różnych kluczy interpretacyjnych. Przyjrzyjmy się czterem kategoriom, schematom interpretacyjnym i poznawczym czy też pojęciom, przy użyciu których tłumaczono długotrwałość antysemickich uprzedzeń. Będą to: wojenna demoralizacja skutkująca nieprzepracowaną traumą, mit, konstruowana na negatywnym odniesieniu tożsamość oraz mechanizm kozła ofiarnego. Każdy z tych czynników, a tym bardziej wszystkie razem wzięte, potraktowane jako konglomerat wzajemnych oddziaływań, zdają się korespondować z rozpatrywanym w niniejszych rozważaniach zjawiskiem. Wojenna demoralizacja skutkująca nieprzepracowaną traumą Można utyskiwać na mglistość analiz opartych na kluczu psychologicznym, czy psychoanalitycznym. Jednak w Długim cieniu Zagłady, powołując się na słowa Jerzego Jedlickiego, Feliks Tych 77 stwierdza, iż historyk, a zwłaszcza historyk epoki pieców, powinien w swych rozważaniach uwzględnić fenomen ludzkiej psychiki174. Z kolei Maria Janion sformułowała tezę, iż najlepsze lekarstwo na polskie „przeklęte problemy” stanowiłaby porządna psychoanaliza175. Warto zatem przyjrzeć się zagadnieniu przez ten pryzmat. Za tą sugestią podąża w swej próbie zinterpretowania zjawiska Michael Steinlauf176. Jego rozważania opierają się na założeniu, iż zasadniczą polską reakcję na Zagładę scharakteryzować można jako postawę biernego świadka. Na marginesie dodajmy, iż spostrzeżenia Steinlaufa to jedna z wariacji na temat - problematyzującej łatwy podział na ofiary i sprawców – Hilbergowskiej triady, to jest kategoryzacji osób dramatu Zagłady (drugiej wojny światowej) na sprawców, ofiary oraz świadków (perpetrators, victims, bystanders)177. Niniejszy trójkąt stanowi dla badaczy Zagłady, chociażby Steilaufa, punkt wyjścia do bardziej zniuansowanej analizy przenikających się ról o migotliwych, dalekich od sztywności, granicach. Konsekwencję tej sytuacji polskie społeczeństwo ponosi do dziś, ponieważ obserwowanie mordów na taką skalę, tak długo i z tak bliska – bezprecedensowe, traumatyczne doświadczenie – nie mogło nie pozostawić śladu w psychice oraz w morale świadków. Steinlauf zauważa, iż - rzecz jasna - reakcje Polaków, także narażonych na srogie prześladowania, były dalece zróżnicowane. Jednak nie można przemilczać takich faktów, jak choćby to, iż dla wielu tragedia Żydów okazała się korzystna chociażby na płaszczyźnie ekonomicznej (por. Klucze i kasa, Warszawa 2014). Feliks Tych pisze w tym kontekście o „efekcie korumpującym”: korumpowaniu przez okupanta znacznej części społeczeństwa polskiego, zarówno w sensie moralnym, jak i potocznym znaczeniu tego słowa. Nazywa całkowite wywłaszczenie Żydów w wyniku polityki okupanta największym przesunięciem własnościowym w całej nowożytnej i najnowszej historii, poza rewolucją bolszewicką i jej pochodnymi178. Steinlauf stwierdza, iż wielu Polaków przyjęło po wojnie nową sytuację gospodarczą jako „fakt dokonany” i nie przyjmowało do wiadomości perspektywy powrotu Żydów do ich miasteczek i domów i dochodzenia przez nich swych majątkowych praw. Taki powrót byłby z punktu widzenia wielu nie restytucją a inwazją. Tak pisała o tym Tokarska-Bakir: Żydów miało już nie być, toteż z chwilą gdy powracali, w ruch szły wszystkie stereotypy, od najbardziej niepojętych do empirycznie 174 Feliks Tych, Długi cień Zagłady. Szkice historyczne, Warszawa 1999, s. 13. 175 Za: Joanna Tokarska-Bakir, Rzeczy mgliste. Eseje i studia, Sejny 2004, s. 9. 176 Michael C. Steinlauf, Pamięć nieprzyswojona. Polska pamięć Zagłady, przeł. Agata Tomaszewska, Warszawa 2001. 177 Raul Hilberg, Sprawcy, ofiary, świadkowie. Zagłada Żydów 1933-1945, przeł. Jerzy Giebułtowski, Warszawa 2007. 178 Tych, op. cit., s. 48, 89. 78 ugruntowanych, tym trudniejszych do skorygowania179. Nowa Polska, rozumiana na ekskluzywistyczną, monoetniczną i monoreligijną modłę, miała być Polską wolną od „dezintegrującego” wpływu Żydów, co stanowiłoby zresztą materializację myślenia życzeniowego, wyrażanego w międzywojniu. W innym celnym spostrzeżeniu Steinlauf konstatuje, iż w pozbawionej (niekoniecznie z własnej woli, a na skutek np. układu sił) kolaboracji politycznej Polsce, typowy „krwiożerczy antysemita” mógł jednocześnie mienić się patriotą, należeć do podziemia i walczyć z okupantem. Polskie społeczeństwo, samo cierpiące, uległo demoralizacji pod niemieckimi rządami, premiującymi donos, szantaż i rabunek. Kazimierz Wyka określił ten proces „zarażeniem śmiercią”180, Maria Janion „demoralizowaniem polskiej wyobraźni przez patrzenie na horror okupacyjny”181, zaś Feliks Tych mówił o „pozostałościach przedwojennego antysemityzmu spotęgowanych w latach wojny świadkowaniem bezkarności zbrodni hitlerowskiej na narodzie żydowskim” oraz „demoralizacji spowodowanej świadkowaniem Holocaustowi”182. W analizowanych przez tego ostatniego badacza świadectwach (około czterystu tekstów pamiętnikarskich, dzienników, wspomnień poświęconych latom wojny i okupacji) często pojawiało się, jak stwierdza, zaniepokojenie straszliwymi spustoszeniami moralnymi, jakie wśród społeczeństwa polskiego wyrządza niemiecki mord państwowy na narodzie żydowskim.183 Michał Borwicz, pisarz i publicysta z dyplomem socjologa, w poprzedzonej wstępem Zofii Nałkowskiej publikacji Organizowanie wściekłości odnotowywał: okupant zastosował takie środki i takie metody, które odwróciły zdrowy sposób myślenia i odczuwania. Zdruzgotał naturalne pojęcia i hamulce. Okaleczył nie tylko szczutych, ale również szczujących. Uczynił to tak dogłębnie, że okaleczeni nie zauważyli własnego kalectwa.184 (...) Linia reagowania ludności nieżydowskiej pod okupacją w odniesieniu do Żydów pozostałaby zagadką, gdyby nie uwzględnić czynników psychologicznych. (…) Stosunek do nich przestawał być stosunkiem ludzi do ludzi, stawał się stosunkiem ludzi do pojęcia. (…) Pod niemiecką okupacją taki obcy i nieznany, taki daleki i – mimo wszystkie krwawe doświadczenia – bez mała abstrakcyjny, stał się ogół Żydów.185 179 Joanna Tokarska-Bakir, Okrzyki pogromowe. Szkice z antropologii historycznej Polski lat 19391946, Warszawa 2012, s. 224. 180 Pisze o tym Jan Błoński w: Biedni Polacy patrzą na getto, Kraków 1994, s. 28. 181 Maria Janion, Do Europy – tak, ale razem z naszymi umarłymi, Warszawa 2000, s. 153. 182 Tych, op. cit., s. 89, 131. 183 Tych, op. cit., s . 33-34. 184 Michał M. Borwicz, Organizowanie wściekłości, słowo wstępne: Zofia Nałkowska, Warszawa 1947, s. 8. (Wydawnictwo Ogólnopolskiej Ligi do Walki z Rasizmem) 185 Ibidem, s. 12-13. 79 Analogicznie komentuje to zjawisko Steinlauf. Panowało powszechne przekonanie, iż Żydzi, jako „obcy”, znajdują się poza sferą polskich zobowiązań. Ukrywał ich promil ogółu, zwykle byli to niepodatni na presję otoczenia indywidualiści. Jak swego czasu stwierdził podczas prowadzonych przez siebie zajęć Jacek Leociak: ratowanie Żydów nie było normą, było włożeniem ręki w ogień. Co więcej, po wojnie ratujący byli nieraz narażeni na szykany ze strony polskich sąsiadów. W związku z powyższym Tych pisze o konieczności dokonania rozrachunku moralnego z epoką pieców oświęcimskich. Rozrachunku dokonanego na własną rękę, z „niczym nieograniczoną wolą dojścia do prawdy”, niezależnie od tego, jak gorzka by ona nie była. Jego efektem powinno być wyeksponowanie i docenienie bohaterów, zamiast sumarycznego przypisywania większości, czy wręcz wszystkim zasług wymagających „odwagi zupełnie wyjątkowej”186. Kontynuując kwestię obcości: Steinlauf zauważa, iż w propagandzie nacjonalistycznego podziemia oraz nierzadko w świadomości społecznej, obraz wroga konstruowano z określeń takich jak „obcy” właśnie, „komunistyczny”, „żydowski” i „zdradziecki”. Wydaje się to mikstura nader aktualna. Był to obraz, który przetrwał znacznie dłużej niż oficjalny wizerunek wroga. Stanowił wypadkową zawiłych oddziaływań między systemami mitów i stereotypów z jednej strony oraz doświadczeniem historycznym z drugiej, splatał fantazję i rzeczywistość w jedną, wydawałoby się nierozdzielną całość.187 Autor zastanawia się nad wyjaśnieniem możliwości istnienia ciągłości negatywnego stereotypu Żyda przed i po wojnie jednako przedstawianego jako szkodnik, mściciel, wróg wszystkiego, co polskie. Stawia pytanie: jak można było na własne oczy zobaczyć Zagładę, widzieć rosnące mury getta i uwięzionych za nimi sąsiadów, później stłoczonych w zaplombowanych wagonach, czuć zapach dymu z krematoriów, świadkować polowaniu na uciekinierów i mimo to nie zmienić konwencjonalnego podejścia do Żydów? Zauważa, iż dokonująca się na oczach Polaków Zagłada nie zmieniła zakodowanego w zbiorowej wyobraźni stereotypu Żyda jako zagrożenia. A skoro nie umiano w pełni dostrzec tego, co się stało, zarówno te ofiary, które przetrwały, jak i sprawcy oraz obserwatorzy skazani byli na borykanie się przez lata ze skutkami tej niemożności, by po latach pojąć, iż to „wydarzenie bez świadków” prześladuje nas wszystkich, „jego piętno trwa w naszej świadomości i zachowaniach, wpływa na kształt naszej polityki i kultury”. Steinlauf, zastanawiając się nad tym, gdzie leży źródło tej dziwnej nienawiści, przeczącej najbardziej prymarnym wyobrażeniom o człowieczeństwie, określa antysemityzm w Polsce mianem „zbiorowej 186 187 Tych, op. cit., s. 53. Steinlauf, op. cit., s. 64. 80 psychozy”, mówi o „poddaniu społeczeństwa masowemu traumatycznemu doświadczeniu śmierci bez możliwości uzdrowienia”. Nieuchronny efekt to poczucie winy, zaprzeczenie, gniew, czemu towarzyszy przemoc oraz tworzenie grupy „naznaczonych piętnem śmierci” - kozłów ofiarnych. Bierne dotąd ofiary zamieniają się w aktywnych prześladowców, uważając się nadal za poszkodowanych. Autor powołuje się na studia Roberta Jaya Liftona, który w Broken Connection stwierdza, iż „Wieczny etos ofiary-prześladowcy pozwala [w efekcie] uzasadnić każdy akt agresji wobec napiętnowanej grupy jako profilaktyczną „obronę”, słuszny odwet lub jedno i drugie razem.”188 Steinlauf pisze o świadkowaniu Zagładzie jako (w powiązaniu z ówczesną polską historią) psychologicznej i moralnej pułapce bez widoków na wyjście. Poczucie winy, niemożliwe ani do przyjęcia ani przezwyciężenia, można było jedynie odrzucić i stłumić – w związku z czym później dawało o sobie znać w zniekształconych formach. Po wojnie przywoływano stare formy symbolicznych reakcji, czyli światopogląd spiskowy i paranoiczny. Bierne ofiary przetransformowały się w aktywnych prześladowców przy zachowaniu swego poczucia krzywdy. W ten sposób, konstatuje Steinlauf, powstały warunki do „rywalizacji w cierpieniu” (stąd nieustanne powoływanie się na własne cierpienia, zadziwiający dla zachodnich obserwatorów antysemityzm bez Żydów oraz stereotyp żydokomuny), tak silnej w „narodzie określającym się przez historię swego ofiarnego męczeństwa”. Steinlauf nawiązuje obficie do słynnego, oraz kontrowersyjnego eseju Jana Błońskiego, w którym autor rozpoczyna tekst od fikcyjnej rozmowy, będącej kompilacją typowych pytań o antysemityzm w Polsce, i odnosi się do wiersza Miłosza. Amerykański historyk konstatuje: To „zamazane” i przytłumione, na co Błoński wskazuje w polskiej psychice, zagrzebane pod pokładami racjonalizacji i zaprzeczeń, to dziedzictwo niemożliwego do przyjęcia ani przezwyciężenia poczucia winy, zrodzonego z faktu bycia świadkiem Zagłady. Jest to pamięć poczucia winy, która nie wynika z popełnienia jakiejkolwiek zbrodni, ale z nieszczęśliwego przecięcia się dwóch uwarunkowań: obecności podczas Zagłady w kontekście wyjątkowych dziejów stosunków polsko-żydowskich. Błoński wyraża to mówiąc przede wszystkim o Żydzie, jako o kimś, kto „mieszkał w naszym domu (na naszej ziemi). Jego krew została na ścianach, wsiąkła w ziemię, czy chcemy czy nie. Wsiąkła w naszą pamięć, w nas samych”.189 Tak jak zauważa Steinlauf, Błoński również odnosi się do kwestii podświadomości, nieprzepracowania: (…) to wszystko, co działo się między tymi społecznościami [mowa o Polakach i Żydach - MP], zachowuje wciąż wielkie znaczenie, także dla ludzi, dla których Żyd jest 188 Ibidem, s. 72. 189 Ibidem, s. 131. 81 postacią najzupełniej bajkową, odmianą żelaznego wilka. Żyd to Inny, inny par excellence i dlatego polsko-żydowskie porozumienia i nieporozumienia skupiają w sobie mnóstwo problemów, religijnych, moralnych, psychologicznych, prawnych, społecznych i w końcu także politycznych.190 Podkreśla, że kraj, czy – jak kto woli – ojczyzna, zbudowana jest w pierwszej kolejności z pamięci. Jesteśmy sobą tylko dzięki pamięci o przeszłości. Nie można nią dowolnie rozporządzać, choć jako jednostki nie jesteśmy za nią odpowiedzialni bezpośrednio. Choć bywa to przykre i bolesne, należy ją nosić w sobie i dążyć do jej oczyszczenia. Na pytanie: co dzieje się, gdy, czy to badacz, czy każdy inny człowiek, miast konfrontować się z wpływem, jaki – w ścisłym związku z jego tożsamością – wywiera nań przeszłość, usiłuje go ignorować, udziela odpowiedzi Maria Janion191. Otóż, zgodnie ze stanowiskiem psychologów, treści psychiczne są nieśmiertelne, zatem wyparcie ich nie tylko nie jest jednoznaczne z ich eliminacją, ale wręcz powodować może głębszą, powikłaną z nimi zależność. Przy czym: Trzeba znać polskie przywiązanie do narodowej martyrologii, żeby zrozumieć szok, jakim jest dziś dla Polaków odkrycie, że choć przeważnie bywali ofiarami przemocy, to wobec tych, którym coś „mieli za złe'”, sami nadzwyczaj chętnie stosowali przemoc192. We wspomnianej, na poły fikcyjnej rozmowie uderza, co podkreśla Błoński Lęk, aby nie zostać policzonym między pomocników śmierci. Tak on okropny, że czynimy wszystko, aby go oddalić, aby nie dopuścić nawet do jego wyjawienia. Czytamy czy słuchamy rozważań o żydowsko-polskiej przeszłości i kiedy tylko dojdzie do nas zdarzenie, fakt, który nie najlepiej o nas świadczy, gorączkowo staramy się go pomniejszyć, wytłumaczyć, zbagatelizować.193 Błoński nawołuje do zarzucenia tej troski o dobre imię i do szczerej oraz uczciwej konfontracji z pytaniem o współodpowiedzialność, moralnego przewrotu: do zaprzestania samoobrony i samousprawiedliwień, targów, buchalterii, zrzucania winy na uwarunkowania polityczne, społeczne i ekonomiczne. Owszem, nikt rozsądny nie może oskarżyć Polaków jako narodu o udział w ludobójstwie, choć odzywają się i takie głosy i należy je, jak podkreśla Błoński, rozważać na spokojnie, nie popadając w – będący oznaką paniki – gniew. Dokonuje rozróżnienia: czym innym jest „współ-udział”, czym innym „współ-wina”. „Współ-winnym” można być nie biorąc udziału w zbrodni: przez zaniechanie, niedostateczne przeciwdziałanie. 190 Błoński, op. cit., s. 5. 191 Maria Janion, Bohater, spisek, śmierć. Wykłady żydowskie, Warszawa 2009, s. 100. 192 Ibidem, s. 159. 193 Błoński, op. cit., s. 17. 82 Nagminnym następstwem takich refleksji, czy – jak chciałoby wielu – oskarżeń, jest przyjmowanie postawy obronnej. Tokarska-Bakir mówiąc o „polskiej obsesji niewinności” i tendencji do „spowiedzi z cudzych grzechów”, przywołuje spostrzeżenie Konstantego Jeleńskiego: ile razy w paryskiej „Kulturze” odnoszono się do problemu antysemityzmu w Polsce, tyle razy redakcję zalewała fala listów protestacyjnych w obronie czci Polaków194. Sama Tokarska-Bakir stwierdza: Wydawałoby się, że po Zagładzie żaden gest antysemicki czy – jeśli ktoś woli – antyjudaistyczny nie może uchodzić za „niewinny”. Dyskusja, która rozgorzała po opublikowaniu książki Jana Tomasza Grossa o Jedwabnem ujawniła jednak, że tematyka ta uruchamia w Polsce niezwykle spolaryzowany sensus communis, a raczej wielogłos „zdrowych rozsądków”, uwarunkowany rozbieżnymi poglądami politycznymi mówiących i ich społecznym usytuowaniem. Konkurują w nim rozmaite wersje historii, rozmaicie opisujące polską i żydowską martyrologię. Opis taki dodatkowo utrudniają tzw. zachowania fasadowe (ukrywanie niechęci do Żydów), choć w Polsce, w odróżnieniu np. od Niemiec, Austrii czy Francji są one, jak twierdzą badacze, stosunkowo słabe195. Błoński, nawołując do zaniechania rzeczonej postawy obronnej, formułuje postulat uprawiania historii w oparciu o doświadczenie etyczne, postulat myślenia przeciw własnemu moralnego komfortowi.. Mówi o oporze i defensywnej, panicznej oraz krzykliwej polskiej postawie jako przejawie tłumionego, „głęboko ukrytego poczucia winy” wynikającego nie ze współ-udziału, a współ-odpowiedzialności (nie tyle prawnej, co moralnej) podążającej krok za obojętnością. Oczywiście, tak rozumianą odpowiedzialność Polacy dzielą z sąsiadami, z cała Europą, chrześcijaństwem itp. Ale to nikogo w niczym nie rozgrzesza. Co ważniejsze, odpowiedzialność polska jest o tyle większa, że Żydzi mieszkali od dawna na polskich ziemiach, Polacy powinni ich więc byli znać i rozumieć, nie robić z nich kozłów ofiarnych itd.196 Mówiąc o ukrytym kompleksie polskiego umysłu oraz – jakże aktualnej – tendencji do posługiwania się językiem patriotyczno-symbolicznoreligijnym, zamyka Steinlauf swe rozważania z końca lat 90., od których rozpoczęliśmy niniejszy passus, refleksją: Co zrobią z tą pamięcią (Polacy), jak będzie ona kształtować polską historię i świadomość, nie sposób przewidzieć. Można mieć tylko nadzieję, że będzie ona wykorzystana w służbie odnowy, a nie stłumienia197. Powołując się na tekst Dwie ojczyzny, dwa patriotyzmy Jana Józefa Lipskiego, pisze o Zagładzie jako moralnym sprawdzianie dla Polaków. Przywołanym przez Lipskiego tłem polskiej samooceny jest model chrześcijański. Celem jest wyznanie 194 Joanna Tokarska-Bakir, op. cit., s. 19. 195 Ibidem, s. 74. 196 Błoński, op. cit., s. 44. 197 Steinlauf, op. cit., s. 162. 83 grzechów oraz prośba o wybaczenie skierowana do tych, którzy ucierpieli. Konstatacja brzmi: tego kolektywnego wyznania win wciąż zabrakło. Można by polemizować z aktualnością tego ujęcia. Tyle już (na skalę dotychczas niespotykaną) przecież zrobiono w kwestii upamiętniania zamordowanych podczas drugiej wojny światowej, Żydów. Widocznie jednak wciąż i wciąż za mało. Bo czy właśnie nie w opisaną powyżej logikę wpisują się gładko przypadki takie jak: 198 spór o lokalizację pomnika Sprawiedliwych ; buchalteryjne enumeracje obejmujące liczbę polskich Sprawiedliwych oraz drzewek w Yad Vashem każdorazowo pełna zapiekłości wrzawa wokół użycia niefortunnego sformułowania „polskie obozy śmierci / zagłady” (ostatnio po słowach dyrektora FBI, Jamesa Comeya199); cynicznie użyty argument dotyczący upamiętniania Jedwabnego jako metoda dyskredytowania oponenta w ostatniej debacie prezydenckiej (Andrzej Duda oskarżający Bronisława Komorowskiego o to, że przepraszając za Jedwabne, uczestniczy w „kłamliwych oskarżeniach o udział Polaków w Holocauście”200); pełne oburzenia reakcje na filmy takie jak „Ida” czy „Pokłosie” (określanie ich mianem „antypolskich”, „szkalujących dobre imię Polaków”, etc.). W tym kontekście pozwolę sobie na osobistą refleksję. Otóż, od października minionego (2014) roku pracuję w charakterze informatorki w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, spędzając liczne godziny na wystawie stałej, w dużej mierze w Galerii poświęconej tematyce drugiej wojny światowej oraz Zagłady. Biorąc pod uwagę moje zainteresowania naukowe, o których świadczy niniejszy tekst, posada ta daje mi możność czynienia fascynujących obserwacji. Otóż w przestrzeni wystawy, poświęconej wprowadzaniu kolejnych, narastających, wymierzonych w Żydów restrykcji, wśród polskojęzycznych osób zwiedzających usłyszeć można komentarz stanowiący ni to zarzut, ni spostrzeżenie dotyczące analogicznych, w ich mniemaniu, cierpień, jakie przypadały w udziale Polakom: „przecież Polacy (myśmy) też cierpieli (cierpieliśmy) – gdzie informacja na ten temat?”. Czym innym są takie uwagi, jak nie klasycznym przejawem „rywalizacji w cierpieniu”? Podobny wydźwięk mają komentarze, padające po wielokroć z ust zwiedzających w pierwszych tygodniach po otwarciu muzeum, zanim jego obecność nieco okrzepła: „Wie pani, no faktycznie piękne / imponujące to muzeum, ale 198 http://www.holocaustresearch.pl/nowy/photo/file/List_otwarty_w_sprawie_lokalizacji_pomnika_S prawiedliwych_Polakow.pdf (dostęp: 08.2015) 199 http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1425325,Afera-po-slowach-dyrektora-FBI-Jest-reakcjaDepartamentu-Stanu-USA (dostęp: 08.2015) 200 http://wyborcza.pl/1,75968,17937932,Debata_prezydencka__Wronski__Duda__atakujac_Komoro wskiego.html (dostęp: 08.2015) 84 kiedy doczekamy się równie drogiego / bogatego muzeum poświęconego Polakom / nam” (ewentualnie: „no no, ci żydzi to potrafią się organizować jeśli o zbieranie pieniędzy chodzi”). Zawarty w nazwie instytucji przymiotnik „polskich” widocznie nie przebił się do świadomości autorów / autorek tego typu, reglamentujących polskość, sformułowań. Mechanizm kozła ofiarnego Autorzy już przywoływani i ci, po których jeszcze sięgniemy, posiłkują się figurą, przy użyciu której częstokroć tłumaczy się trwałość otaczającej Żydów (czy też: „Żyda”) niechęci. Mowa o girardowskim mechanizmie kozła ofiarnego. Nie czas tu i miejsce na drobiazgowe streszczanie koncepcji genezy porządku społecznego, norm moralnych, kultury czy schematu prześladowczego, zatem poglądy Girarda zrekapitulujmy jedynie w największym skrócie. Otóż w myśli René Girarda fundamentem społeczeństwa jest przemoc, porządek społeczny ufundowany jest na morderstwie. Pochodną pierwszego, opartego na rywalizacji o upragniony obiekt konfliktu, był zbiorowy mord dokonany na koźle ofiarnym, mord, który umożliwił rozładowanie towarzyszącego narastającemu konfliktowi napięcia. Musiał on jednak pociągnąć za sobą konsekwencje w postaci zbiorowej traumy. Dla uniknięcia takiej traumy w przyszłości, społeczność, która mordu dokonała, ustanawia zakazy. Tym samym – konstytuuje się, tworząc religię, a więc i kulturę. Jej funkcją jest maskowanie własnych początków, czyli kolektywnego gwałtu, jednak na jego ślady natrafić można analizując chociażby mitologię, co właśnie, w procesie rozszyfrowywania przedstawień prześladowczych, czyni Girard. Ponieważ jednak społeczność całkowicie bezkonfliktowa to co najwyżej mrzonka, nie da się uniknąć kolejnych kryzysów, więc i rytualnego odtwarzania pierwszego morderstwa, a zatem wyszukiwania następnych kozłów – tak społeczeństwa przechodzą kolejne stadia rozwoju. Tyle o Girardowskiej koncepcji genezy kultury, norm moralnych, rytuałów, etc. Przejdźmy do funkcjonowania mechanizmu szczególnie nas tu interesującego. Analizując relacje odnoszące się do eskalacji zbiorowej przemocy, konstruuje Girard transkulturowy, jak sam go nazywa, schemat prześladowczy, umożliwiający uchwycenie mechanizmu kozła ofiarnego na przestrzeni zarówno wieków, jak i różnych szerokości geograficznych. Przede wszystkim prześladowania są pochodną kryzysu, i choć jego przyczyny mogą być rozmaite - od epidemii, kataklizmów, kryzysów ekonomicznych, zamieszek politycznych, czy konfliktów na tle religijnym, po niepowodzenia osobiste – to efektem jest stan, który nazywa autor kryzysem odróżnorodnienia. W tym miejscu mamy do czynienia z pierwszym z trzech głównych stereotypów umożliwiających identyfikację występowania mechanizmu. Różnice dotąd uznawane za „naturalne”, będące oczywistym elementem ładu społecznego, zaczynają 85 razić, irytować, zmuszać do stawiania pytań o swoją zasadność. Efektem takiego stanu rzeczy jest bezradność, pojawia się więc potrzeba wyjaśnienia istniejącej sytuacji, a dokładnie rzecz biorąc: znalezienia jednostek lub grup winnych jej zaistnienia. W tym miejscu przechodzimy do drugiego stereotypu, nazywanego oskarżycielskim, prześladowczym, występującego w wariantach na pierwszy rzut oka różnych, będących jednak w istocie wariacją na temat przekroczenia tabu danej grupy, a zatem zbrodni podkopującej fundamenty, na jakich opiera się kruchy ład społeczny. Wymienia więc Girard następujące grupy oskarżeń: zbrodnie polegające na aktach gwałtu w stosunku do istot, wobec których stosowanie przemocy jest szczególnie oburzające (a zatem i najsilniejsi: król, ojciec, etc., i najsłabsi, dajmy na to, dziecko); zbrodnie na tle seksualnym (gwałty, kazirodztwa, „sodomie”); zbrodnie religijne (np. profanacje symboli religijnych). Częstym motywem oskarżeń jest trucicielstwo bądź czary, co ma na celu, jak zauważa autor, „przydanie waloru materialności bezzasadnej przyczynowości magicznej”, ale i odebranie oskarżonemu możliwości obrony, ponieważ skuteczna forma obrony przed takim zarzutem po prostu nie istnieje. Skoro pozostająca w kryzysie społeczność dysponuje już oskarżeniami, którymi może szafować, potrzebny jest teraz osobnik (jednostka lub grupa czy kategoria społeczna), którego obarczyć można winą, ponieważ w istocie zasadniczą rolę odgrywa nie sama zbrodnia, a przynależność do grup szczególnie narażonych na prześladowania. Przechodzimy do trzeciego stereotypu, a zatem uniwersalnych cech, kryteriów selekcji ofiarniczej, znaków ofiarniczych, czyli właściwości, które prowokują przemoc wobec jednostek je posiadających. Najistotniejszą rolę w wyborze ofiary odgrywa jej przynależność do grupy szczególnie narażonej na prześladowania – odznaczającej się szeroko pojmowaną innością. A że „inność” jest normalności potrzebna właśnie po to, by określać się mogła mianem normalnej, zatem istnienie jej jest konieczne, odnajdziemy ją w każdej społeczności, zakres cech ją wyznaczających jest w związku z tym rozległy. Opierać się może na kryteriach i religijnych, i kulturowych, i czysto fizycznych. Niechęć wzbudzają wszelkie krańcowości oraz odstępstwa od tzw. normy (znakiem ofiarniczym może być cecha zwierzęca, deformacja fizyczna, ale także – po prostu – kobiecość, por: Dzięki prześladowczemu mechanizmowi kolektywny niepokój i frustracja doznają zastępczego zaspokojenia w prześladowaniach ofiar, przeciw którym można zawrzeć przymierze z racji ich przynależności do niedostatecznie zintegrowanych mniejszości albo czegoś podobnego.201). Czwarty stereotyp stanowi przemoc. Umysły agresorów uwięzione są w prześladowczym złudzeniu. Wierzą w winę ofiary, stąd pojęcie prześladowczej nieświadomości: nikt, 201 Rene Girard, Kozioł ofiarny, przeł. Mirosława Goszczyńska, Łódź 1987, s. 46. 86 lub prawie nikt nie czuje się winny (w ramach testu Girard proponuje zadanie sobie szczerego pytania: a jak to jest w moim przypadku?). Jako kozły ofiarne traktowani są także ludzie głośno mówiący o problemie kozła ofiarnego (por: Jan Błoński, Tomasz Gross, Stanisław Musiał etc.): to, co grozi obaleniem nieświadomości co do oddziaływania „efektu kozła ofiarnego”, ma tendencję do wywoływania go po raz kolejny, Skoro dysponujemy już wszystkimi składnikami, których kombinacja jest niejako papierkiem lakmusowym obecności mechanizmu kozła ofiarnego (choć nie wszystkie muszą występować, by można było o nim mówić), przejdźmy do kwestii możliwości zastosowania tej teorii w praktyce. Za przykład do jej zastosowania posłużyć mogą treści książki Joanny Tokarskiej-Bakir, Legendy o krwi202, będącej analizą tytułowych narracji, silnie zakorzenionych w świadomości społeczeństwa średniowiecznego, ale, co na pierwszy rzut oka zaskakujące, zaś przy uwzględnieniu Girardowskiego mechanizmu nieco mniej, żywych i dziś, w społeczeństwie określającym się mianem racjonalnego. Tokarska-Bakir analizując ogromną liczbę takich opowieści (fabuł pochodzących w głównej mierze z książek polskich pisarzy antysemickich), jak również towarzyszących im, nieraz zaś autonomicznych, przedstawień wizualnych (drzeworyty, witraże, ulotki, relikwiarze, malowidła, ilustracje), wyróżnia pewne stałe elementy. Przede wszystkim kontekst ich funkcjonowania nierzadko stanowią zamieszki społeczne, pogromy. Centralną postacią opowieści jest zawsze Żyd, winny zaistniałego kryzysu, a zbrodnia, której dokonał, podkopała fundamenty społecznego ładu. Co nią było? Dwa oskarżenia stosowane są wymienne: o mord rytualny (na dziecku chrześcijańskim) i o świętokradztwo (por.: Żydów oskarżano o coś, co znajdowało się w samym centrum chrześcijańskiego rytuału203. Warto również przytoczyć fragment, który stanowi doskonały komentarz do tego, co nazywa Girard / tłumaczka kryzysem odróżnorodnienia: Zło nie tkwi w klasyfikacjach. Dystynkcje są wyposażone w ambiwalentny potencjał, przejawiający się w dwuznaczności łacińskiego discriminatio. Stereotyp Innego, podstawowe źródło tożsamości grupy większościowej, może dosłownie z dnia na dzień zagrozić tym, którzy jako antygrupa pomogli go skonstruować.204). Absurdalne oskarżenia racjonalizowano odnosząc się do stereotypów, choćby Żyda-Czarownika, odmieńca, najogólniej rzecz biorąc „Innego”: krew dziecka potrzebna jest do wyrobu macy (odmienność religijna) a kradzież i znęcanie się nad hostią (dodajmy: wymyślne: kłuta, przypiekana, mielona w żarnach etc.) to skłonność oczywista w przypadku potomków „zabójców Jezusa”. Jeżeli do tych wątków dodamy przyjęte schematy przedstawiania Żydów: kozły Joanna Tokarska-Bakir, Legendy o krwi… . Ibidem, s. 75. 204 Ibidem, s. 61. 202 203 87 (cuchnące, lubieżne), psy (kojarzone z podległością, upokorzeniem, nieczystością) czy potomkowie świni (por: Grupa zawsze uważa się za zdrową, dlatego cechy przypisane Innemu będą antytezą wyidealizowanego obrazu własnego.205), to mamy wszystkie składniki, które w tych narracjach i wyobrażeniach pozwalają odnaleźć mechanizm opisywany przez Girarda. O jego aktualności niech świadczy zaś fakt, iż z niedawno (lata 2005-6) przeprowadzonych wśród mieszkańców Sandomierza (dodajmy: to w tamtejszych kościele wisiały sławetne obrazy Karola de Prevot przedstawiające mord rytualny na dziecku chrześcijańskim) badań wynika, że wiara w prawdziwość tych historii, choć może trudno w to uwierzyć, pozostaje nadal żywa. Ci zaś, którzy nie wierzą już w beczki wyściełane gwoździami, dają wiarę tłumaczeniom wszelkich klęsk światowych i lokalnych żydowskimi spiskami czy nadreprezentacją polityków żydowskiego pochodzenia w polskim rządzie oraz w bankach (vide: Żyd-lichwiarz), etc. Jest to teoria niezwykle nośna, znajdująca zastosowanie i współcześnie, bez konieczności odwoływania się, jak czynił to Girard, do mitologii czy podań osadzonych w historii odległej nieraz o kilka stuleci. Bez popełnienia nadużycia możemy zauważyć, pozwalając sobie na generalizację, że ogólnoludzką skłonnością jest szukanie w „innych” przyczyny własnych niepowodzeń. Ten właśnie aspekt niniejszej koncepcji: obwiniania innych („Innych”) za własne niepowodzenia, wylewania frustracji, w związku z intensywnością przystawania figury kozła ofiarnego do codziennej rzeczywistości, przeniknął do języka potocznego i wpłynął na jej ponadczasowość. By odnaleźć żywotność zastosowania mechanizmu kozła ofiarnego w stosunku do tej grupy społecznej dziś, nie trzeba daleko szukać: wystarczy spojrzeć na komentarze pod pierwszym lepszym artykułem w Internecie, zwrócić uwagę na napisy na blatach szkolnych ławek lub ścianach toalet, czy, przejść przez ulicę z „Gazetą Wyborczą” w ręku (por. napis: „Michnik zabija słowem”). Można by też mnożyć przykłady jego zastosowania w stosunku do innych grup, bądź jednostek, których „inność”, definiowana w zależności od potrzeb prześladowców, w specyficznych warunkach zaczyna szczególnie rzucać się w oczy. A zatem mechanizm kozła ofiarnego ma się dobrze – cóż, nie oszukujmy się i nie popadajmy w patos: najzwyczajniej w świecie zapewnia stosującym go komfort psychiczny – lecz komfort to cokolwiek wątły i krótkotrwały. O wielkości społeczeństwa, stwierdza Girard, świadczy poczucie obowiązku wobec tych, których otoczyć należy opieką. 205 Ibidem, s. 56. 88 Mit Zauważmy, iż opisany powyżej mechanizm oscyluje wokół pojęcia mitu. Jest to kolejna kategoria za pośrednictwem której interpretować możemy żywotność antysemickich uprzedzeń. Do mitu Żyda jako „zagrożenia” i „Innego” nawiązuje, między innymi, Joanna Beata Michlic, zauważając przejawy jego żywotności zarówno w kulturze politycznej po przełomie demokratycznym (np. próba zdyskredytowania Tadeusza Mazowieckiego przez Lecha Wałęsę poprzez „oskarżenie” o pochodzenie żydowskie – Michlic podkreśla trwałość XIX-wiecznej etnonacjonalistycznej tradycji politycznej), jak i w kulturze popularnej (strategie dyskredytacji przeciwników w podkulturze kibiców piłki nożnej, określanej tu mianem polskiego sportu narodowego). Ponieważ w tym kontekście wspomina Michlic o działalności utworzonego w 1996 roku stowarzyszenia „Nigdy więcej”, pomysłodawcy i organizatora akcji „Wykopmy rasizm ze stadionów”, warto jako dygresję przytoczyć niedawny eksces świadczący o aktualności problemu i potwierdzający zasadność oraz potrzebę działania tego typu organizacji. Otóż podczas meczu w Sarajewie kibice Lecha Poznań wywiesili flagę „Legion Piła – krew naszej rasy”. Na skutek interwencji stowarzyszenia „Nigdy Więcej”, UEFA (Unia Europejskich Związków Piłkarskich) nałożyła na Lecha karę pięćdziesięciu tysięcy euro oraz na jeden mecz zamknęła stadion. Zbigniew Boniek, dla wielu fanów tego sportu autorytet, na jednym z portali społecznościowych napiętnował szefa stowarzyszenia, Jacka Purskiego, odpowiedzialnością za incydent obciążając jego, a nie kibiców. Tym samym utorował drogę do wzorcowego zadziałania opisanego wcześniej mechanizmu kozła ofiarnego: rozpoczął się internetowy lincz Purskiego (obelgi, którymi go obrzucano, utrzymane są w tej samej co analizowane tu napisy konwencji: „kapuś”, „cwel”, „szmata”, „czerwony szmaciarz”, podobnie jak antycypowane kary za „zdradę”: „Ile ci dali, szmato? Zemsta będzie boleć sto razy bardziej”, „Ty czerwony szmaciarzu, powinieneś zgnić w więzieniu”, jak również „refleksje” ogólne: „Wszędzie widzicie rasizm i nazizm, ale komuchów to już nie. Jebać lewactwo White power!”, „Nie czerwona, Nie tęczowa, tylko Polska narodowa”, „Takich jak ty powinni kasować przy narodzinach. Ale skąd mogli wiedzieć, że taki pedał wyrośnie?”, „Cyklon B jest jedynym rozwiązaniem dla takich jak wy”). Na wyrażone przez FARE, czyli Football Against Racism in Europe, zaniepokojenie, Boniek, wpisując się w etnonacjonalistyczną retorykę, zareagował: [sic!] „jak nauczycie się po polsku, to może Wam odpowiem - kto was do tablicy wywołał?206 Do zdjęcia ilustrującego rozmowę dla „Dużego Formatu”, Purski pozował tyłem.207 Powróćmy do kategorii mitu. Otóż, jak zostało powiedziane, 206 http://transfery.info/79343,oswiadczenie-fare-w-sprawie-zachowania-bonka-prezes-juzodpowiedzial (dostęp: 08.2015) 207 Grzegorz Szymanik, Jacek Purski: Boniek, to było nie fair [w:] „Duży Format”, nr. 33/2015. 89 Michlic definiuje przedstawianie Żyda w charakterze zagrożenia i obcego jako mit właśnie. Przy czym zaznaczmy, co podkreśla Michlic, a co przewijało się już w niniejszej pracy jako niezwykle istotne: określenie „Żyd” niekoniecznie odnosi się do rzeczywistych Żydów lub osób pochodzenia żydowskiego; w rzeczywistości tożsamość żydowska nie ma znaczenia dla etykietowania osób, ruchów czy ugrupowań jako żydowskie. Określenie „Żyd” posiada silne zabarwienie pejoratywne oraz znaczenie abstrakcyjne, ponieważ reprezentuje wszystkie wartości i cechy, które są uważane za wybitnie negatywne i antynarodowe. W ten sposób słowo „Żyd” funkcjonuje jako rodzaj obelgi w sensie politycznym i społecznym208. (tę kwestię rozwiniemy we fragmencie poświęconym zagadnieniu tożsamości konstruowanej w opozycji do tak zwanej „inności”) Przez mit rozumie Michlic społecznie ukształtowane przekonanie, które powszechnie odbierane jest jako fakt społeczny. Za Georgiem Schöpflinem, traktuje mit jako ważny składnik kultury danego narodu, będący równocześnie formą ograniczania wiedzy o rzeczywistości. Istotę mitu stanowi jego zawartość emocjonalna, która bywa tendencyjna i ukształtowana zgodnie z utrwalonymi uprzedzeniami. Ponadto, zawartość mitu ulega modyfikacjom, jedne wątki zastępuje się innymi, uzupełnia, poszerza, zaś narracje poszczególnych mitów mogą pozostawać ze sobą w logicznej sprzeczności, bądź na siebie zachodzić. Autorka podaje przykład wyobrażenia Żyda jako „zguby narodu polskiego”: mieści się w nim zarówno obraz Żyda-komunisty („żydokomuna”), jak i kapitalisty (wyzyskiwacz). Zauważmy, że podobna logika napędza opisane wcześniej zjawisko stereotypu. Jedną z cech charakterystycznych mitu jest też jego wzmiankowana żywotność oraz zdolność dopasowywania do zmian kontekstu historycznego i społecznego (tu Michlic posiłkuje się Williamem Doty'm). Mity pełnią wiele funkcji, między innymi stanowią sposób wyjaśniania i interpretowania zachodzących w społeczeństwie czy państwie zdarzeń, przynoszących negatywne konsekwencje. Zasadniczym pojęciem, na podstawie którego konstruuje się etnonacjonalistyczne przedstawienie Żyda, jest koncepcja Żyda jako „obcego”, którego cechy i aktywność społeczna pozostają w sprzeczności z cechami i poczynaniami etnicznych Polaków. Wszelkie poczynania oraz cechy Żydów (niezależnie od tego, czy w ogóle są rzeczywiste czy nie) oceniane są jako sprzeczne z interesami – politycznymi, społecznymi, ekonomicznymi i kulturowymi – etnicznych Polaków. Michlic nieco przekornie zauważa, iż takie podejście określić można mianem judeocentrycznego: polskość jest tu konstruowana jako antyteza żydowskości. 208 Joanna Beata Michlic, Obcy jako zagrożenie. Obraz Żyda w Polsce od roku 1880 do czasów obecnych, tłum. Anna Switzer, Warszawa 2015, s. 26. 90 Ludwik Stomma, za Megalomanią Narodową Jana Stanisława Bystronia, w kontekście kategoryzacji swój-obcy pisze o mechanizmie procesu mityzacji obcego209. Jak wygląda ów proces? Otóż określone symptomy obcości zaczynają podlegać idealizacji w trzech wymiarach. Pierwszy, nazwany wyobrażeniowym, polega na postępującej deformacji (idącej zwykle w parze z deprecjacją) obrazu „obcego”. Tłumaczy to Stomma tak: najpierw religia żydowska jest po prostu inna, z czasem: gorsza, później demoniczna, aż wreszcie: diabelska i zbrodnicza, czego przykład stanowią choćby wyobrażenia o mordach rytualnych, dodawaniu dziecięcej krwi do macy, etc; komunistę zaczyna określać się mianem Żyda, masona, świętokradcy mordercy itp. Drugi wymiar to rozciąganie sądu o jednostce na całą grupę – stereotyp przestaje różnicować (np. wszyscy Żydzi są fałszywi). Ostatni wymiar to idealizacja historyczna, kreująca wrogów „odwiecznych”. „wiekowe krzywdy” (ale i odwiecznych przyjaciół, np. „Węgier, Polak, dwa bratanki”). Stomma podkreśla, iż choć demoniczne wyobrażenia o „obcych” występują w kulturach wszelkich grup ludzkich, to nie można – rzecz jasna – traktować tych mitów jako potwierdzenia rzeczywistych cech grupy, tak jak zrobili to chociażby historycy i etnologowie faszystowskich Niemiec w odniesieniu do Żydów, Polaków czy Rosjan, interpretując materiał z ludowych wierzeń o„Obcych” w myśl zasady: „coś musi być na rzeczy”. Również Maria Janion, odnosząc się do pism Staszica (i korzystając z pracy Żydzi w kulturze polskiej Aleksandra Hertza), mówi o procesie mityzacji Żyda: Ten chłopski, popierany i podsycany przez obsesyjne nauki kościelne pogląd na Żyda przetrwał w Polsce do dzisiaj i stał się składnikiem również współczesnego antysemityzmu. Powstał wizerunek Żyda, który bywa nazywany „mitycznym”, gdyż jest uogólnieniem dalekim od zwyczajności i codzienności, nadającym cechy demonicznej władzy i potęgi. Żyd ma tutaj cztery cechy – jest „zły, szkodliwy, obcy i wrogi”210. Nawiązując do wywodu Jerzego Jedlickiego (Wiedza jako źródło cierpień) mówi o „Żydzie mitycznym” odmiennym od „rzeczywistego”. Ten drugi pada „ofiarą zniewag, szyderstw, pogromów, morderstw, szantaży”. Jednak zawsze za usprawiedliwienie przemocy służył i służy „wyposażony w wyraziste cechy” Żyd mityczny. To on popełniał mordy rytualne, za który płacili Żydzi w rzeczywistości. Jednocześnie, raz jeszcze, pamiętać należy, co podkreśla Janion za Żiżkiem (Wzniosły obiekt ideologii): Pojęcie Żyda w antysemityzmie nie ma nic wspólnego z Żydami. Istnieje rozziew między ideologiczną figurą Żyda a codziennym doświadczeniem np. w obcowaniu z rzeczywistym Żydem, który może być dobrym sąsiadem. Antysemityzm jako ideologia usuwa jednak tę 209 Ludwik Stomma, Wierzenia o obcych, [w:] Antropologia kultury wsi polskiej w XIX wieku, Warszawa 1986, s. 6-7. 210 Maria Janion, Bohater… , s. 85. (Janion cytuje za Aleksandrem Hertzem, Żydzi w kulturze polskiej) 91 sprzeczność, argumentując, że swą prawdziwą naturę Żydzi skrywają pod maską codzienności. W ten sposób zwycięża ideologiczny obraz Żyda211. Do poważnego traktowania mitów przekonuje Joanna TokarskaBakir: W naszym zeświecczonym świecie dzieje się tak, że w zjawiskach masowych chowa się to, co mityczne. Nie od dziś też wiadomo, że mit ukazuje się w trybie powrotu i powtórzenia. Wcale nie chodzi o rehabilitację mitu jako źródła prawdy. Chodzi o to, że niebezpiecznie jest mit lekceważyć (volkizm, nazizm, komunizm, antysemityzm i inne). Nie wystarczy, jak Immanuel Kant, „wystrzegać się złych snów”. Złe sny trzeba rozpoznać212. Z kolei, do krytyki mitów na temat nas samych wzywa Hanna Świda-Ziemba: Jedyną drogą „rozbrojenia” mitów i likwidacji napięć jest walka z mitami własnymi, a nie mitami „drugiej strony”213. Tożsamość Z powyższych rozważań wynika, iż mit stanowi istotny składnik konstruowania tożsamości własnej grupy, wspartej na filarze negatywnego odniesienia. Joanna Beata Michlic (w książce, nomen omen, Obcy jako zagrożenie) zauważa, iż polscy przedstawiciele różnorakich dziedzin, socjologii, historii, literatury, etc., od dawna stali na stanowisku, iż podział na „swoich” oraz „obcych” stanowi istotny wyznacznik współczesnej polskiej pamięci oraz tożsamości zbiorowej. Bystroń i Hertz, aktywni uczestnicy życia społecznego w okresie międzywojennym, wyrażali szczególny krytycyzm wobec wykorzystania w kulturze politycznej figury obcego/innego (przedstawianej jako forma zagrożenia lub obcości), co miało na celu umocnienie jedności społeczeństwa i podniesienie poziomu świadomości narodowej214. Udzielając odpowiedzi na pytanie dlaczego narodom potrzebny jest „groźny obcy”, powołuje się Michlic na socjologa Williama G. Sumnera. W ramach koncepcji innego/obcego jako narzędzia kształtowania jedności narodowej, sformułował tezę głoszącą, iż istnienie innego/obcego skutecznie mobilizuje grupę do zwarcia szeregów, konsolidacji. Leonard Doob podkreślał, iż kreowanie wrażenia jedności jest istotne zwłaszcza podczas społecznych, politycznych lub gospodarczych kryzysów (MP: por.: „Polska w ruinie”) – wtedy też wzmaga się tendencja do poszukiwania „kozła ofiarnego”. Samoocena członków należących do etnicznej większości jest o wiele bardziej pozytywna, jeśli winą za 211 Janion, op.cit., s. 107. 212 Tokarska Bakir, Rzeczy mgliste…, s. 6-7. 213 Hanna Świda-Ziemba, Hańba obojętności, [w:] Przeciw antysemityzmowi 1936-2009, Kraków 2010, s. 206. 214 Michlic, op. cit., s. 18. 92 doświadczane nieszczęścia mogą obarczyć mniejszość, która w rzeczywistości wcale nie musi być odpowiedzialna za kryzys. Doob zauważył, że w podobnych sytuacjach istnienie „kozła ofiarnego” nie tylko zwiększa poczucie jedności narodowej, ale także sprawia, że naród ma poczucie wyższości nad mniejszością postrzeganą jako obca. Naród, który doświadczył poważnych kryzysów politycznych, społecznych lub gospodarczych, ma większą skłonność do poszukiwania zagrożenia w obcych niż naród, który rozwija się w sposób stabilny i ma poczucie bezpieczeństwa215. Feliks Tych przytacza refleksję Dariusza Solińskiego (autora badania: Polacy, Żydzi i Cyganie w percepcji licealistów z roku 1995), zastanawiającego się nad wyjaśnieniem fenomenu nieprzemijalności negatywnego stereotypu Żyda w polskim społeczeństwie.: jest to dla wielu osób „istotny element pozwalający im na podtrzymywanie swego społecznego ja (social self), poprzez opozycję do obrazu Żyda” - zabieg ułatwiony – jak można wywnioskować – znów przez śladową dziś jedynie w Polsce obecność Żydów i wynikającą stąd niemożność skonfrontowania stereotypu z rzeczywistością216. Tych stwierdza, iż z pokolenia na pokolenie przekazywane są antyżydowskie legendy i nikt już nie wie, jak było „naprawdę”. Pozostają jednak Żydzi jako mit. Holocaustowa blokada wynika ze stale jeszcze istniejących rozległych obszarów ksenofobii: postrzegania Żyda jako obcego, ze strony którego nic dobrego Polaka nie może spotkać. Z kolei Janion pisze o tożsamości w kontekście nowożytnej koncepcji narodu, wysuwającej na plan pierwszy właśnie tożsamość wespół ze spójnością. Jedna jak i druga z zasady są nieosiągalne (nowożytna zbiorowość zawsze pozostaje wewnętrznie, immanentnie zantagonizowana). Dlatego tradycja katolicka i narodowa (dla wielu równoznaczne z tradycją polską) podsuwają obraz „wroga” - Żyda. W czasach zaborów ten fantazmatyczny wróg zaczął być uważany za nieszczęście większe, niż każdy z trzech zaborców oddzielnie oraz wszyscy razem wzięci. Te określenia: „nieszczęście”, „nieszczęście narodowe”, muszą nam stale towarzyszyć. Mogą one stać się kluczem do zrozumienia mentalności marzącej o jedności i solidarności społecznej i narodowej oraz wytwarzającej obrazy żydowskiego zagrożenia.217 Składnikiem polskości nazwał antysemityzm Marcin Król: Otóż istnieje antysemityzm tradycyjny i obyczajowy związany z zawiłym, ale też i mało agresywnym stosunkiem do wszystkiego, co obce, i istnieje antysemityzm agresywny, który ma zarówno polityczne przyczyny, jak i polityczne konsekwencje. Ten drugi typ antysemityzmu narodził się stosunkowo niedawno, bo w końcu XIX wieku, i w Polsce istnieje do 215 216 217 Michlic, op.cit., s. 37. Tych, op.cit., s. 83. Janion, op. cit. 93 dzisiaj. Co więcej, ów endecki przecież typ antysemityzmu, moim zdaniem, należy do zestawu tych cech, które określamy w sumie mianem polskości, i przeniknął polską świadomość dogłębnie. Nie znaczy to naturalnie, że każdy Polak jest antysemitą politycznym, ale znaczy tylko tyle i dokładnie tyle, że antysemityzm polityczny stał się składnikiem polskiego charakteru narodowego. Niczego też nie tłumaczy fakt, że być może podobny typ politycznego antysemityzmu istnieje także w innych krajach, bo nie mówimy tu o Francji czy Słowacji, lecz o nas samych218. A zatem do konstruowania spójnej tożsamości, tak indywidualnej jak kolektywnej, narodowej pojmowanej na modłę etnonacjonalistyczną, niezbędny jest wróg – „modelowy obcy”219, mieszkaniec antyświata konstytuującego postulowaną lepszość świata „naszego” (por. Janion we wstępie do „Rzeczy mglistych” o Tokarskiej-Bakir: (...) pokazała, ile inwencji lud polski włożył w stworzenie obrazu złego „antyświata” - w przeciwieństwie do dobrego, chłopskiego, katolickiego „świata”220; też: Zwrot „po żydowsku” znaczy po polsku „na opak”, zgodnie z logiką antyświata221 (...) oraz: Żyd – świętokradca, czarownik i kidnaper, jest sługą szatana, mieszkańcem antyświata, uczestnikiem antywspólnoty.222 Zauważmy iż tu również znajduje zastosowanie mechanizm kozła ofiarnego (por. słowa Tokarskiej-Bakir o grupie uważającej się za zdrową i przypisywanych Innemu cechach będących antytezą wyidealizowanego obrazu grupy własnej; też: Wybór wyobrażeń, które grupa wybierze do stereotypizacji, jest wypadkową aktualnych zmiennych społecznych i okoliczności historycznych. Część z nich może być rezultatem faktycznych interakcji i doświadczeń jednostek, ale stereotypy mogą być także uwieczniane, wskrzeszane, kształtowane poprzez przekazy zawierające fantazję życiową danej kultury, niezależną od istnienia bądź nieobecności jakiejś grupy w tym społeczeństwie. Występujący w nich Żydzi to Żydzi „symboliczni”, istoty z pół snu, pół jawy, zasiedlające pogranicze lęku i bezradności teologicznej, a więc tradycyjne obszary religijności ludowej. Byt Żyda symbolicznego abstrahuje od prawdy ontycznej. Jest wytworem ludowej epistemologii z jej osobliwym kryterium prawdy, za którą podąża koślawa etyka. Socjolog nazwie go „kategorią pryzmatyczną” - taką, w której odbijają się i załamują opinie wszystkich, którzy patrzą i mają prawo wyrokować o tym, „kto to jest Żyd”, a także „kto z nas jest Żydem”. Opinii na temat owego „Żyda symbolicznego”, człowieka w pozycji „Żyda”, nie uzyska się metodą badań ilościowych ani też mechanicznych ankietowych. Skoro w języku polskim określenia „Żyd” wciąż używa się 218 Marcin Król, Upolitycznienie antysemityzmu, [w:] „Res Publica Nowa”, nr 7-8/1999, s. 16. 219 Określenie użyte przez Joannę Tokarską-Bakir w: Żydzi u Kolberga [w:] Rzeczy mgliste, s. 30. Tokarska-Bakir, Rzeczy mgliste…, s.8. 221 Ibidem, s. 8. 222 Ibidem, s. 62 220 94 jako wyzwiska, musi ono desygnować całą armię podmiotów223. Posłużmy się przykładem obrazującym stosowanie podwójnych standardów wobec grupy własnej oraz do grupy sekowanych, choćby werbalnie, „Innych”. Odnosząc się do propagandowej przedwojennej ulotki, mówi Tokarska-Bakir o rozumowaniu mającym na celu zrównanie Żydów z robactwem: robactwo się mnoży, Żydzi mnożą się jak robactwo, Żydzi to robactwo224. Na takim rozumowaniu opierano przedwojenną panikę etniczną w Niemczech. Paralelną narrację snuto w Polsce powojennej. W lipcu 1946 w Jędrzejowie rozprzestrzeniła się pogłoska, iż napłynie doń kilka tysięcy Żydów z ZSRR. Podobne nowiny krążyły po Kaliszu i innych miastach, wzbudzając podniecenie i nerwowość, podsycane przez plotki o finansowanej przez państwo dalece ponadprzeciętnej żydowskiej rozrodczości. Narodziny żydowskich dzieci ukazywano jako zagrożenie biologicznego bytu narodu polskiego (analogiczne wobec mordowania dzieci polskich). Dziś bliźniacza retoryka stosowana jest w odniesieniu do muzułmańskich uchodźców. W wypowiedziach szafującego ideami chrześcijaństwa byłego redaktora naczelnego portalu Fronda.pl wieszczącego nastanie „Kalifatu Europa” pobrzmiewają echa tej powojennej paniki, czy w ogóle wszelkich poruszeń opartych na rozdmuchiwanym nienawiścią lękiem przed „innym”. Podczas gdy rodząca Matka-Polka wypełnia swe kobiece powołanie, kobieta muzułmańska zredukowana zostaje do inkubatora zaprogramowanego na zdominowanie świata (Terlikowski: ogromna płodność muzułmanów, którzy prowadzą obecnie wojnę nie za pomocą maczet, bomb czy kałasznikowów, ale macic swoich kobiet.225). Nazywając go zakłamaniem polskiej świadomości, pisze Andrzej Leder o polskim antysemityzmie jako o micie, wypaczającym rzeczywistość, zakrywającym świat. Wchodzi on w skład szerszej struktury, w obrębie której role są podzielone, postaci zaś poruszają się niczym marionetki, prowadząc do uśmierzającego wniosku głoszącego, iż świat nie ulega zmianie, „my” jesteśmy dobrzy, „inni” zaś źli. Polak i Żyd odgrywają w tym fantastycznym uniwersum rolę szczególną (por: Bożena Umińska: „W przypadku Żyda jest się lepszym z definicji”). Procesy zapominania czy przemieszczania pewnych cech (np. Jezus – nie Żyd, zaś Judasz Żyd w dwójnasób) są w obrębie tego mitycznego świata możliwe, ponieważ to „fantazyjne uniwersum” rządzące społeczną wyobraźnią jest w dużym stopniu nieświadome, osadzone w „potrzebach życia emocjonalnego”. Polska szlachetność tym bardziej jest szlachetna, im Judasz bardziej jest Żydem. Stąd powszechna zrozumiałość stwierdzenia takiego jak choćby „Nie bądź Żydem” użytego w sytuacji Polaka targującego się z Polakiem. Leder stwierdza: (..) nie chodzi tu o jego 223 224 225 Ibidem, s. 57. Tokarska-Bakir, Okrzyki pogromowe…, s. 281. Tomasz Terlikowski, Kalifat Europa, [w:] „Do Rzeczy”, nr 1/2015. 95 religię czy narodowość, tylko o pewną postawę – chciwość, skąpstwo, chęć postawienia na swoim – którą obaj w swoim mitycznym uniwersum przypisują Żydom. A może lepiej byłoby powiedzieć: postawę, którą ucieleśnia Żyd, którą nazywają słowem Żyd. Żyd to część z tego w sobie, czego Polacy nie lubią albo z czym nie identyfikują się. Oczywiście tylko część. Inne takie części to właśnie Ruski, albo Cygan. Powinienem te słowa zapisać [z małej litery] bo tak właśnie są wypowiadane. Z pogardą, zaprzeczeniem, dystansem, który pokazywać ma wyższość tego, który te „obelgi” wypowiada226. I choć nie ma już w Polsce Żydów, pozostał odruch nakazujący „nazywać uosobienie pewnego specyficznego rodzaju lęku i pogardy słowem Żyd, Judasz” Potrzebą obrony swego „mitycznego imaginarium”, „imaginacyjnego, mitycznego obrazu świata i siebie”, budującego tożsamość – tłumaczy Leder niedopuszczanie do świadomości unikalnego charakteru Zagłady Żydów. Dopuszczenie w obręb tego świata niewygodnych faktów o „wielkim ładunku emocjonalnym i symbolicznym” „zachwiałoby fundamentem tożsamości Polaków”. Leder stwierdza, iż jedyna droga do zmiany treści tego imaginarium to włączenie w jego obręb sensów powodujących, iż dojdzie do konfrontacji ze stwierdzeniem: „ależ tak, to ja mogę być tym Żydem, mogę czuć jak on, mogę spotkać jego los” (jako przykład – sprawa Dreyfusa we Francji – zmuszająca niemal każdego obywatela do zajęcia stanowiska, wczucia się w położenie niesłusznie skazanego „innego”). Zauważmy, iż fantazmatycznemu „obcemu” narzucana jest fikcyjna tożsamość, będąca konglomeratem postulowanych negatywnych cech. Niniejsza strategia w pewien sposób przywodzi na myśl zjawisko obecne podczas niemieckiej okupacji, kiedy to ukrywający się Żydzi musieli zinternalizować krążące na ich temat stereotypy, opresyjnie narzucaną tożsamość, by wiedzieć, w jaki sposób nie powinni się zachowywać (por. Małgorzata Melchior, Zagłada a tożsamość : Polscy Żydzi ocaleni „na aryjskich papierach. Analiza doświadczenia biograficznego) Nieodłączny składnik tak zwanej „polskiej tożsamości” (wielu zgłasza pretensję do uznawania go za kardynalny) stanowi katolicyzm. A skoro doszliśmy do wniosku, iż antysemityzm jest również jej składową, istnieje między nimi związek. Powróćmy jeszcze na chwilę do książki Joanny Michlic. Autorka nawiązuje do słów intelektualistów i religioznawców argumentujących w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, iż w okresie powojennym prym wiodła specyficzna forma katolicyzmu jako religii narodowej, stawiającego wartości etniczno-narodowe ponad uniwersalnymi chrześcijańskimi. Przełom roku 1989 ujawnił w kościele katolickim dwa nurty: kościół „zamknięty”, czyli konserwatywny ruch 226 Andrzej Leder, Imaginarium, [w:] „Res Publica Nowa”, op.cit., s. 40. 96 charakteryzujący się „polsko-katolickim triumfalizmem i zaściankowością” (to słowa Tadeusza Mazowieckiego) oraz „otwarty”, zorientowany na nowoczesność. Michlic pisze o tym, iż wieloletnia dominacja trybów myślenia krzewionych przez kościół „zamknięty”, z jego „mocno ugruntowaną tradycją wykluczającego etnonacjonalizmu” doprowadziła do tego, iż duża część społeczeństwa nie uznaje osób wyznania innego niż katolickie za Polaków. Jednocześnie Michlic mówi o duchownych zaprzeczających temu, by kierowały nimi pobudki antysemickie. Oznacza to, że podobnie jak grupa etnonacjonalistycznych komunistów w latach sześćdziesiątych, duchowni reprezentujący Kościół „zamknięty” przeprowadzili zaawansowaną racjonalizację swoich antyżydowskich uprzedzeń, co powoduje, że ich postawę można umieścić w kategorii „Antysemityzmu bez antysemitów”227, konstatuje autorka. . Maria Janion, odnosząc się do romantycznego kszałtowania się nowożytnej polskiej tożsamości narodowej, mówi o jej monoetnicznym charakterze. Nawiązuje do działań kościoła, w wyniku których Żydzi znaleźli się poza nawiasem formującej się tożsamości228. Mówi też o postaci „Żyda teologicznego” utkanej ze stereotypów etnicznoreligijnych. Określa katolicyzm mianem „niezbędnego tła procederów stawiających sobie za cel zniknięcie Żydów.” Nawiązuje do Trachtenberga, Goldhagena oraz innych historyków katolickiego antysemityzmu stwierdzających, iż Kościół „judził obrazami bezeceństw żydowskich, ale jednocześnie wzywał do miłosierdzia” (por: obrazy sandomierskie). Stwierdza, iż zbitka „Polak-katolik” to „rdzeń polskiej idei narodowej”. Joanna Tokarska-Bakir, posługując się wymowną sugestią, stawia klerowi katolickiemu zarzut zaniechania. Nawiązuje do artykułu w paryskiej „Kulturze” z roku 1957, w którym pojawiło się stwierdzenie, iż jedyna grupa ludzi, która mogłaby w Polsce zwalczyć antysemityzm, to kler katolicki, ponieważ wpływ księży jest największy, działający najsilniej. Kler mógłby „wytrzebić antysemityzm z korzeniami, wysuszyć jego źródła”. „Czy próbował?” zapytuje retorycznie Bakir229. We wstępie do edycji miesięcznika „Znak” – magazynu o proweniencji katolickiej, niewątpliwie reprezentanta kościoła „otwartego” - w całości poświęconej problemowi antysemityzmu, redaktor naczelna Dominika Kozłowska stawia pytanie: Dlaczego inicjatywy przyczyniające się do rozwoju dialogu religijnego nie idą w parze z działaniami mającymi na celu piętnowanie antysemickich zachowań? Szczególnie że tych jest naprawdę sporo. Padają przykłady antysemityzmu tak codziennego, że nieraz wręcz niewidocznego. Formułuje odpowiedź: Analizy podjęte w 227 Michlic, op.cit., s. 357. 228 Janion, Bohater, spisek, śmierć…, s. 87, 110, 112. 229 Bakir, Rzeczy mgliste…, s. 39. 97 Temacie Miesiąca prowadzą nas do wniosku, że źródłem problemu, pozwalającym jednocześnie wyjaśnić słabe przełożenie pozytywnych działań na rzecz dialogu na społeczne postawy katolików, jest brak otwartego, uczciwego, głębokiego i przeprowadzonego na szeroką skalę rozliczenia z antyjudaistyczną spuścizną polskiego katolicyzmu. Debaty na temat udziału polskich katolików w Zagładzie budziły nieraz głęboki sprzeciw członków Kościoła. Podsycały także mechanizm kompensacji: podkreślania zasług Sprawiedliwych, liczenia „polskich”, w domyśle: „katolickich” ofiar Holocaustu. Tak jakby zgładzeni Żydzi również nie byli nasi, „polscy”. W przyszłym roku obchodzić będziemy 70. rocznicę pogromu kieleckiego. Trudno nie zadać pytania: dlaczego nie doczekaliśmy się jeszcze solidnych badań historycznych, które mogłyby stać się przyczynkiem do poważnej dyskusji o stosunku polskich duchownych do polskich Żydów? Dlaczego soborowa rewolucja i nasze lokalne doświadczenia nie znajdują odzwierciedlenia w treści programu lekcji religii?230 W pochodzącym z tego samego numeru artykule zatytułowanym Rekolekcje narodowe, Marta Duch-Dyngosz (w swym doktoracie analizująca z perspektywy pamięci zbiorowej fenomen upamiętniania społeczności żydowskich w małych miejscowościach), podkreśla iż owszem, w Polsce ukształtował się krytyczny dyskurs o trudnej przeszłości, a coraz więcej miast oraz miasteczek upamiętnia lokalne społeczności żydowskie, oddaje honory pamięci o lokalnych żydowskich społecznościach. Jednak samo to nie świadczy o „głębokim przeoraniu świadomości” większości społeczeństwa, począwszy od przyznania, iż w Polsce mamy z antysemityzmem problem. Mówi o procederze nadużywania, zamiast przepracowania pamięci. Za jeden z przykładów służy zorganizowana w Dąbrowie Tarnowskiej wystawa, która opowiada wiele przede wszystkim o upamiętniającym Żydów Polaku-katoliku, nie samych upamiętnianych. Zrekonstruowana, sielankowa wersja historii prezentuje niezłomne postawy równoważące niechlubne epizody. Zaniechano jednak realizacji projektu włączenia do wystawy fotografii współczesnych dąbrowian, ponieważ jeden z radnych stwierdził, iż „córka nie będzie wisieć w żydowskiej synagodze”. Zagłada podlega chrystianizacji, obleka się ją w narodowo-religijny kostium. Po stronie lokalnych elit politycznych oraz duchownych brak woli, by przyznać, że część mieszkańców postrzega wciąż Żydów jako obcych. Możliwe, że dzieje się tak również dlatego, że przedstawiciele lokalnych elit często podzielają antyżydowskie uprzedzenia. Przekazywano je w tych miejscach przez dziesiątki lat. Nie widzi się zatem potrzeby, by podjąć ten temat np. podczas warsztatów edukacyjnych – próbować zmienić coś w społecznej świadomości. - stwierdza Duch-Dyngosz231. Traktuje ewentualną 230 Dominika Kozłowska, Paradoks? Niekoniecznie, [w:] „Znak” nr 719, s. 1. 231 Marta Duch-Dyngosz, Rekolekcje narodowe, [w:] ibidem, s. 14-15. 98 dyskusję, edukację jako szansę na zmianę tych wyobrażeń. Nawiązuje do słów księdza Musiała, który pisał, iż brak przeprowadzenia „rekolekcji narodowych”, stanowi poważną „zaszłość moralną”. W kolejnym tekście tego numeru pisma, Stanisław Krajewski zwraca uwagę, że doświadczenia historyczne doprowadziły w Polsce do tego, iż antysemityzm rozumie się jako zabijanie Żydów232. Z czystym sumieniem można utrzymywać zatem, iż nic takiego nie ma tu miejsca. Brak wyczucia innych wymiarów oraz sposobów ekspresji uznaje Krajewski wręcz za specyficzną formę antysemityzmu. Usuwanie poza nawias polskości niekatolików (nawet pozbawione złej woli czy nieświadome) również uważa za formę dyskryminacji. Mówi o głębokim zakorzenieniu postawy antyżydowskiej w mentalności polskich katolików. Narzeka na fasadowość uroczystości takich jak Dzień Judaizmu. Nawiązując do wzmocnienia postaw zamkniętych, niechętnych wobec obcych, frustracji wywołanych szybkimi przemianami cywilizacyjnymi, przepowiada renesans fundamentalizmu, który nie ominie Polski. Wyraża obawę, iż przyjmie on formę odwołania do wciąż żywych stereotypów utożsamiających Żydów ze złem. Podobne przemyślenia na łamach tego samego numeru „Znaku” snuje Janusz Poniewierski233. Nie może oprzeć się wrażeniu, iż ludzie Kościoła, zwłaszcza proboszczowie w swej większości zdają się traktować obchody Dnia Judaizmu jako wyraz poprawności politycznej. Powołuje się na słowa Bogdana Białka, obecnego przewodniczącego Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, który nazwał je kiedyś „skostniałą formą rytuału odczyniającego, wymówką i usprawiedliwieniem, źródłem samozadowolenia i dobrego samopoczucia”. On również podkreśla, iż fizyczna przemoc to nie jedyny rodzaj antysemityzmu, można o nim mówić już tam, gdzie Żydzi / osoby pochodzenia żydowskiego postrzegani są jako „obcy”. Żydowską obcością tłumaczy brak empatii wobec Zagłady Żydów, czy później: obojętność na los niszczonych po wojnie macew. Tym samym wyjaśnia „przedziwną ślepotę” na wszechobecne na murach antysemickie napisy. Powołuje się na słowa jednej z postaci cytowanych przez Dariusza Rosiaka w książce Człowiek o twardym karku, opowieści o Romualdzie Jakubie WekslerzeWaszkinelu, człowieku o podwójnej tożsamości, księdzu katolickim będącym Żydem: Siedzę obok niego [tj. osoby pochodzenia żydowskiego] i nie widzę żadnych napisów. (…) Ale wie pan co? Miał rację. Napisy były. Nie zauważyłem ich. My nie zauważamy, on zauważa. Ja nie zauważam, bo mnie nie dotyczą. (…) Ale on nie umiał zamknąć oczu tak jak my.234 Podkreśla, iż niedostrzeżenie, czy też niezrozumienie tego, czego naucza Stanisław Krajewski, Co mnie uwiera, [w:] ibidem, s. 18-23. Janusz Poniewierski, Czy istnieje na to jakieś lekarstwo [w:] ibidem, s. 24-28 234 Ibidem, s. 25-26. 232 233 99 współczesny kościół można by naprawić przez edukację. Konstatuje: Niestety, odpowiedzialność za nią pozostaje w rękach tych, którzy sami „mają oczy ku widzeniu, a nie widzą”. I tak powstaje błędne koło.235 Zauważa, iż potrzeba wiele odwagi, by przeciwstawić się opinii panującej w polskim kościele, zwłaszcza, gdy jest się księdzem: wychylający się duchowni zostają „napiętnowani” przez współbraci. Podaje przykład księdza Wojciecha Lemańskiego zapytanego o to, czy jest obrzezany. Poniewierski podsumowuje: (...) polski katolicyzm jest chory. Czy istnieje na tę chorobę jakieś lekarstwo? Owszem: edukacja, rozpoznawanie i przełamywanie stereotypów, praca nad zastarzałymi uprzedzeniami, teologiczny namysł nad tajemnicą Izraela i nad tym, że chrześcijanin, „spotykając Jezusa, spotyka judaizm”, rzetelne i systematyczne badania historyczne nad stosunkiem Kościoła (jego oficjalnym nauczaniem i praktyką, zdarzało się bowiem, że działania biskupów sprzeciwiały się zaleceniom Rzymu) i postawami katolików wobec Żydów, szczególnie w okresie dwudziestolecia, podczas Zagłady i po wojnie. A także (a może przede wszystkim) rachunek sumienia przeprowadzony przez wspólnotę kościelną, wyznanie win, odrzucenie tego, co w naszej wierze niezgodne z Ewangelią, i stanięcie twarzą w twarz z Jezusem Nazarejczykiem, Królem Żydów236. W opublikowanym w tym numerze wywiadzie (rozmowa Jakuba Dratha z Markiem Nowakiem), pojawia się refleksja, iż metodą na poprawę sytuacji jest umożliwianie i propagowanie osobistych, rzetelnych spotkań rzeczywistych katolików z rzeczywistymi Żydami237. Klisze, sztance i schematy W przywoływanej już książce Kowalskiego i Tulli, poświęconej mowie nienawiści, autorzy, „wyodrębniając i analizując charakterystyczne fabuły narracyjne i typowe sposoby argumentowania” dochodzą do wniosku, iż w badanych przez nich artykułach kilkanaście schematów powtarza się do znudzenia w różnych zestawieniach i konfiguracjach. Oraz: nienawistna mowa kieruje się prostymi regułami i jest nużąco przewidywalna, ale często kryje w sobie drugie i trzecie dno238. Analogiczną obserwację odnieść można do przedmiotu niniejszych badań. Koresponduje ona ze stwierdzeniem Joanny Tokarskiej-Bakir o „długim trwaniu klisz” (Rzeczy mgliste). Język zawiera „klasyczne antysemickie skamieliny” takie jak „judzić”. O tym, jak żywe jest myślenie, które utrzymuje pogrom w stanie możliwości, przekonuje sam język, wypełniony ciągle żywymi antyżydowskimi kliszami239. 235 Ibidem, s. 27. 236 Ibidem, s. 28. 237 Bracia i ojcowie. Z Markiem Nowakiem OP rozmawia Jakub Drath, [w:] „Znak”, op. cit., s. 33. 238 239 Tulli, Kowalski, op. cit., 11, 13. Tokarska-Bakir, Rzeczy mgliste…, s. 62. 100 Analizowanie przez nas napisy spełniają wymogi dyskursu antysemickiego. We wstępie do poświęconej mu książki Grzegorz Krzywiec oraz Paweł Kuciński mówią o obcej i wrogiej figurze Żyda, przez władców mowy nienawiści obarczonej rolą przedmiotu, odhumanizowaną, demoniczną tożsamością. Mowa o mitycznym charakterze konstrukcji pojęcia Żyda, służącego do wyładowywania frustracji, identyfikacji winnych. To konstrukt ideologiczny, rzekomo zagrażający światu. Mowa też o podwójnej roli języka antysemityzmu, który opisując rzeczywistość, antycypuje realność świata, w którym język nie będzie już potrzebny. Wtedy akt mowy nienawiści przejdzie w akt nienawiści, przemoc fizyczną. Jedna z ważnych części struktury antysemityzmu to „arbitralne pozbycie się odpowiedzialności za wszystkie rzekome krzywdy mówiącego i obarczenie nią wymyślonego Wroga”. Tożsamość wroga jest wymyślona (por: Kajetan Mojsak, Esencjalizacja i personifikacja zła w figurze obcego-Żyda sprawia, że wszystkie kolejne negatywne cechy i zjawiska – zgodnie z mechanizmem kozła ofiarnego – można tu bez wahania mnożyć i przypisać obcemu.240) Mowa nienawiści zgłasza pretensje do stałej obecności i replikacji swej struktury. Teksty antysemickie adresowane są przede wszystkim do tych odbiorców, których nie trzeba przekonywać. Wszelkie informacje, niezależnie od stopnia swej sensacyjności, są jedynie aktualizacjami wiedzy uprzedniej, „umownymi sygnałami” wysyłanymi przez nadawcę komunikatu, odwołaniem do „gotowych matryc ideologicznych”. Kajetan Mojsak, za Stanisławem Barańczakiem, nazywa modelowego czytelnika tekstu antysemickiego „odbiorcą ubezwłasnowolnionym”, a jednocześnie odbiorcą-współpracownikiem obdarzonym pewną dozą zaufania. Za jedną z najważniejszych cech dyskursu antysemickiego uznaje traktowanie Żydów jako „doskonale spójnego podmiotu zbiorowego”, ahistorycznego i niezmiennego. Podobnie jak Tulli i Kowalski, określa Mojsak antysemityzm mianem struktury ograniczonej i przewidywalnej. Opiera się ona na fantazmacie wroga, jej związek z rzeczywistością jest luźny. Dla jego funkcjonowania istnienie bądź nieistnienie realnych Żydów jest kwestią nieistotną, zaś fantazmatyczny Żyd-wróg jest postacią nieśmiertelną. Mamy tu wszak do czynienia ze swego rodzaju samonapędzającą się machiną ideologiczną, którą jakakolwiek ingerencja z zewnątrz – odniesienie do rzeczywistości – mogłaby jedynie zepsuć.241 Vide: Żiżek: pojęcie „Żyda” w antysemityzmie nie ma nic wspólnego z realnymi Żydami. W tym samym zbiorze Konrad Ambroziak bada dyskurs 240 Kajetan Mojsak, Perpetuum mobile. Nacjonalizm integralny Romana Dmowskiego a reguły dyskursu antysemickiego, [w:] Analizować nienawiść. Dyskurs antysemicki jako tekstowe wyzwanie, Warszawa 2011, s. 16. 241 Ibidem, s. 33. 101 antysemicki z punktu widzenia znajdujących w nim wyraz tłumionych popędów, gdyż, jak argumentuje, pozwoli to zrozumieć jego szerokie rozprzestrzenienie. Ambroziak zauważa, iż dyskurs ten nic nie wyraża, nie odnosi się do realnego świata. Jedyne, co dokonuje się za jego pomocą, to ekspresja tłumionych popędów osób mówiących. Jedną z jego składowych jest - możliwe do określenia przez pojęcie projekcji wyparcie agresji własnej i rzutowanie jej na innych: przypisywanie Żydom odpowiedzialności za żywioną do nich nienawiść. Również i tu pojawia się refleksja o definiowaniu się antysemity poprzez opozycję do Żydów. Ambroziak konstatuje: Tym samym pojęcie desygnowane przez wyrażenie „Żyd” w dyskursie antysemickim staje się wszechogarniające w podwójnym sensie. Po pierwsze można je zastosować w zasadzie do każdego człowieka. Po drugie, raz użyte pozwala opisać osobę, do której je zastosowano, w sposób całkowicie deterministyczny, wyjaśnić za jego pomocą każdą właściwość i każde zachowanie242. Czytamy również, iż dyskurs antysemicki, podobnie jak każda mowa nienawiści, więcej mówi o posługujących się nim podmiotach, niż o domniemanych przedmiotach wypowiedzi (por: Janion: Zdaniem Goldhagena, antysemityzm nic nie mówi o Żydach, mówi o tych, którzy tworzą antysemickie fantazmaty. Odzwierciedla zatem istniejące wzorce kulturowe, tkwiące w głosicielach antysemityzmu.243). Ponieważ jest pusty treściowo, można go odnieść do kogokolwiek. Tym samym eksterminacja, która się w nim kryje, staje się bestialska, ślepa na cierpienia ofiar i niepowstrzymana.244 Autorzy książki wzywają do krytyki języka jako formy przeciwdziałania zjawisku, zrównując dyskurs antysemicki z dyskursami totalitarnymi XX wieku. Zaniechanie Dokonując przeglądu mechanizmów umożliwiających zrozumienie irytującej trwałości antysemickich uprzedzeń, w sposób nieunikniony stajemy przed problemem zaniechania. Problem ten naświetla Bożena Umińska: Antysemityzm w Polsce był i jest czymś tak powszechnym, tak przenikającym sposoby postrzegania, interpretowania postaw, zjawisk i świata, tak głęboko zapisanym w języku i tak bardzo nie zrewidowanym, że ciemno jest na ten temat pod najjaśniejszą latarnią. Nie widać rzeczy oczywistych, to znaczy nie ocenia się ich tak, jak na to zasługują, bo z powodu powszechnego i długotrwałego obniżenia poprzeczki litościwie i wyrozumiale podchodzi się do najróżniejszych antysemickich schematów.245 (Mowa również o powszechnej obecności antysemickich 242 Konrad Ambroziak, Co wyraża dyskurs antysemicki, [w:] ibidem, s. 48. 243 Janion, Do Europy..., op. cit., s. 135. 244 Ambroziak, op.cit., s. 79. 245 Bożena Umińska, Naród z natury egzystencjalny, płeć z natury metafizyczna, [w:] Res Publica Nowa, op. cit., s.9. 102 treści w polskiej literaturze – nie zwraca się na nie uwagi, ponieważ nie uczy się tego, nie uczula na to.) Feliks Tych pisze o problemie tolerowania przez dzisiejszy aparat wymiaru sprawiedliwości działalności propagandowej faszyzujących organizacji skrajnej prawicy nacjonalistycznej, legalności antysemityzmu budzącej zdumienie zachodniej prasy246. Joanna Tokarska-Bakir przywołuje badania zespołu Ireneusza Krzemińskiego, z których wynika, iż często pojęcie antysemityzmu stosowane jest dopiero do opisu wrogich czynów, dla wielu same słowa to za mało: rozmówcy indagowani o antysemityzm własny i grupowy nawet w dobrej wierze mogą mu zaprzeczać, gdy nie potrafią odnaleźć w pamięci przykładów owych „wrogich czynów”, w ich przekonaniu rozstrzygających o antysemityzmie.247 Joanna Beata Michlic mówi o zawoalowanej formie wrogości do Żydów, dominującej w niektórych kręgach politycznych oraz kulturalnych od drugiej połowy lat '90248. W wysubtelnieniu form dostrzega wpływ działających mitygująco - nacisków ze strony Unii Europejskiej oraz Watykanu. Podkreśla jednocześnie, iż wielu propagatorów antyżydowskich uprzedzeń cechuje wysoki poziom ich internalizacji – dlatego też nie zdają sobie sprawy ze szkodliwości oraz krzywdzących wpływów antysemityzmu, ksenofobii, rasizmu. W kontekście szkodliwości antysemickich napisów nie traci nic ze swej aktualności wypowiedź Marcina Kuli: W dniu dzisiejszym odnosi się wrażenie, że mimo wszystko nie postawy aktywnie antysemickie są najbardziej znaczące dla kształtowania się sprawy żydowskiej w Polsce. One niewątpliwie i niestety występują – ale są ograniczone. Prawdziwie niedobre jest natomiast trwanie negatywnego stereotypu Żyda i wejście obrazu Żyda jako synonimu czegoś złego do dyskursu potocznego – co daje się zaobserwować przy różnych okazjach. Jest to zjawisko potencjalnie groźne, gdyż ewentualny aktywny antysemityzm może w nim łatwo znaleźć paliwo.249 (Joanna Tokarska-Bakir mówi o tym zagrożeniu: „słowo może eksplodować”.250) Kula podkreśla rolę świadomego działania „przewodników opinii”, ludzi obdarzonych autorytetem, jako ważnego czynnika ewolucji. Akcentując słabą słyszalność głosów przeciwko antysemityzmowi, przyczyniającą się do ugruntowania obrazu Polski jako kraju antysemickiego, eksponuje działalność, istniejącego od roku 1999 stowarzyszenia „Otwarta Rzeczpospolita”. Także i on kładzie nacisk na, szczególną w polskim kontekście społecznym, rolę kościoła katolickiego – którą dodajmy mógłby, gdyby zechciał odegrać. (Kula 246 Tych, op. cit., s. 83-84. 247 Tokarska-Bakir, Rzeczy mgliste…, s. 74. Joanna Beata Michlic, Czy antysemityzm…, s. 179-194. 249 Marcin Kula, Uparta sprawa. Żydowska? Polska? Ludzka?, Kraków 2004, s. 278. 250 Joanna Tokarska-Bakir, Legendy o krwi…, s. 39. 248 103 wspomina o jego zróżnicowaniu: Obok ech ożywionego dobrymi intencjami dialogu z judaizmem łatwo obecnie usłyszeć z jego strony głosy, których porządny człowiek powinien się wstydzić251). Podkreśla, iż można dyskutować, czy sądowe karanie w sprawach takich jak propagowanie treści antysemickich poprzez wystawianie na sprzedaż antysemickich publikacji jest w ogóle rozwiązaniem. Zarazem zauważa, iż uznawanie przez sąd czynu za szkodliwy społecznie budzi zdumienie. Konstatuje: Polska opinia, którą boli stereotyp Polski jako kraju antysemickiego, winna sobie jednakowoż nade wszystko zdać sprawę, że podstawową drogą do odmiany obrazu Polski jest podniesienie głosów przeciwko antysemityzmowi, Do tego trzeba polskiego Zoli, a gdy go brak, ustawicznych wysiłków codziennych.252 Kończąc rozważania apelem do swojego (historyków) środowiska zaznacza, iż dla przewartościowania opinii publicznej istotne jest przypomnienie zarówno obecności w przedwojennej Polsce, jak katastrofy Żydów, jako antidotum na brednie. Joanna Beata Michlic, odwołując się do określenia postaw wobec Żydów mianem „papierka lakmusowego polskiej demokracji”, podkreśla: niektórzy z polskich intelektualistów dostrzegli, iż temat antysemityzmu oraz ksenofobii wobec mniejszości narodowych i kulturowych to jeden z najtrudniejszych problemów w publicznym dyskursie. Powołuje się na, opublikowaną w drugim obiegu w roku 1980, pracę Stefana Amsterdamskiego i Tadeusza Kowalika (O czym myśleć nie lubimy, czyli o niektórych dylematach zasady narodowej). Autorzy, przypuszczalnie jako pierwsi spośród polskich intelektualistów, zwrócili uwagę na problem, definiując antysemityzm i ksenofobię jako ważne problemy społeczne, o których mówi się w Polsce niechętnie253. Nie można powiedzieć, by sytuacja w tej kwestii zmieniła się dziś diametralnie. Michlic stwierdza, iż polskie społeczeństwo jako zbiorowość charakteryzuje socjologiczna kategoria „niskiej tolerancji wewnętrznej” wobec mniejszości religijnych i kulturowych. Zbyt łagodne traktowanie przez policję oraz sądy osób odpowiedzialnych za przewinienia w stosunku do mniejszości (podaje przykład napaści słownych, rozpowszechniania wrogich mniejszościom publikacji, obraźliwych graffiti) pokazuje, iż niektórzy pracownicy wymiaru sprawiedliwości mają problem z identyfikacją treści antysemickich, a – co więcej – ich sposób myślenia jest zakorzeniony w zracjonalizowanym etnonacjonalistycznym wizerunku Żyda jako „szkodliwego innego”, podkreśla Michlic. Zauważa też: Dekonstrukcja wizerunku Żyda jako „szkodliwego innego” stanowi jedno z głównych zadań Polski spoglądającej w przyszłość, bezpiecznej, obywatelskiej i 251 Kula, op. cit., s. 278. 252 Ibidem, s. 280. 253 Michlic, Obcy jako zagrożenie…, s. 351. 104 pluralistycznej.254 Refleksje końcowe Celem niniejszej pracy było wykazanie, iż – inaczej niż sądzi wielu – antysemickie inskrypcje naścienne to nie niewinne wybryki znudzonej czy zbuntowanej młodzieży bądź ekscesy marginesu i półświatka. Chcąc dostarczyć argumentów przeczących tego rodzaju głosom, starałam się udowodnić, iż korzenie (a może należałoby w tym przypadku rzec – fundamenty) niniejszych inskrypcji tkwią mocno i głęboko w wielosetletniej, wielokrotnie skompromitowanej tradycji antyżydowskich uprzedzeń i prześladowań. Uzyskany (raz jeszcze przypomnę: dzięki uprzejmości twórców kampanii Hejt Stop) materiał udało się pogrupować w wyraziste kategorie. Przy pierwszym oglądzie monotonny w swym agresywnym uporze, przy kolejnym – odsłaniał bogate pokłady treści: stereotypów, przesądów, mitów, w końcu: nawiązań i wezwań do agresji czy wręcz anihilacji. Dla przejrzystości wywodu przypomnijmy w skondensowanej formie wyekstrahowane z analizowanego zbioru kategorie tematyczne: - gwiazda Dawida, używana często w funkcji symbolu dyskredytującego oponenta; - skróty oscylujące nieraz wokół tematyki kibicowskiej, czy też kibolskiej, zaświadczające o istnieniu kodu czytelnego dla nadawców i odbiorców; - inspiracje nazistowskie; - agresja słowna, sugerująca i gloryfikująca przemoc fizyczną; - teorie spiskowe oraz postulaty wypędzenia; - karykatura oraz - dezawuowanie Talmudu. Adekwatne okazały się również takie pojęcia jak: antysemityzm (w sposób oczywisty), stereotyp i mowa nienawiści. Ażeby ukazać mechanizmy, którymi posiłkując się można próbować rozumieć czy wyjaśniać trwałość antyżydowskich uprzedzeń głoszonych explicite, artykułowanych na murach bez towarzyskiej, społecznej czy politycznej autocenzury, posłużyłam się kategoriami: - (1) traumy oraz nieprzepracowanej pamięci, - (2) budowanej na negatywnym odniesieniu tożsamości tak indywidualnej jak kolektywnej, w tym narodowej, - (3) mitu - (4) oraz kozła ofiarnego. 254 Ibidem, 371. 105 Zreasumujmy zasadność ich użycia, odnosząc się do analizowanego materiału. Czym innym niż pierwszą kategorią tłumaczyć można obecność wśród napisów: odwołań do spuścizny Adolfa Hitlera, afirmacji krematoryjnych pieców, zapisów okrzyku „Jude raus”. Chciałoby się żywić nadzieję, iż nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie chełpił się publicznie aprobatą dla nazistowskiej spuścizny, ale to tylko złudzenie, myślenie postulatywne. Badane tu napisy stanowią jedną z tonacji długiego cienia Zagłady. Druga kategoria silnie sprzęga się z trzecią, bowiem legitymizująca supremację swojskości, „naszości”, „naturalności” – obcość „Żyda” zawiera się w snutym na murach micie. Naścienny Żyd – konfident, morderca Polaków, chcący rządzić, opływający w dolary szyderca, winny głodowych stawek emerytalno-rentowych, sączący jad Talmudu oraz przedstawiciel panującej żydokomuny – poświadcza swą fantazmatyczną obecnością żywotność mitu o „Żydzie” złym i obcym. Jeśli potraktujemy naścienne napisy jako przedstawianą na murach spójną narrację, możemy wyodrębnić wymieniane przez René Girarda stereotypy ofiarnicze, świadczące o obecności mechanizmu kozła ofiarnego. Sądzę, iż kryzys w tym kontekście traktować należy jako stan, który w przekonaniu pewnych środowisk (por: „Polska w ruinie”) charakteryzuje rzeczywistość codzienną, a reakcje na tak pojmowaną rzeczywistość rzutowane są, w tym przypadku, na ściany. W Żyda, będącego apogeum odmienności, sprawcę wszelkich nieszczęść, winnego za całokształt niepowodzeń – wymierzona jest kolektywna., tu: symboliczna, przemoc. Uważam, iż przywołanie powyższych mechanizmów dostarcza argumentu, przy użyciu którego rozprawić się można z prostodusznym tłumaczeniem poczynań osób sporządzających napisy. Argumentem, który polega na odwołaniu się do braku świadomości, jak i złych intencji. Opisane powyżej mechanizmy unaoczniają nam, iż w kontekście niniejszego zagadnienia nie jest to argument poważny, w żaden sposób nie umniejsza on rangi czynu. Wprost przeciwnie. Zaświadcza o bolączce, z którą od lat boryka się społeczeństwo, znamionuje lekcję wciąż niedostatecznie odrobioną. Mamy tu zatem do czynienia z potężnym, wielowymiarowym problemem generującym kluczowe pytanie: jak uporać się z tym kompromitującym zjawiskiem. Wydaje się, iż ewentualne zaostrzanie kar nie jest rozwiązaniem (co oczywiście nie znaczy, iż sprawców nie należy karać w ogóle). Nasuwające się pytanie o zasadność kar nie usprawiedliwia niedbalstwa wymiaru sprawiedliwości. Jednak czy kara, dajmy na to 106 więzienia, odniesie w takim przypadku zamierzony resocjalizujący skutek? Śmiem wątpić. Istnieje ryzyko, iż skazany uzyska w przekonaniu swoim i współziomków status męczennika, bojownika o sprawę, prawdę, wolność przekonań, cokolwiek bądź. Lepszą skutecznością, a przez skuteczność rozumiem tu przemiany świadomościowe, zdają się odznaczać pomysły takie jak ten, by głosiciele nienawistnych treści skonfrontowani zostali z przedmiotem (podmiotem) swej nienawiści. Chlubny i godny naśladowania przykład stanowi wyrok wydany przez sędziego Wojciecha Łączewskiego z Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieście. Siedemnastu kibicom, którzy podczas meczu Legii Warszawa z Widzewem Łódź wykrzykiwali hasło „Hamas, hamas, Juden auf dem gas” wyznaczył w ramach pokuty – między innymi – konieczność wzięcia udziału w seansie filmu „Cud purymowy” Izabelli Cywińskiej (łódzki robotnik i jego syn kibic – dwoje zagorzałych antysemitów, odkrywają swe żydowskie korzenie). Ten reprodukowany, zawstydzający proceder nie będzie łatwy do wytrzebienia, o ile w ogóle jest to możliwe – wszak stanowi on jedną z podwalin tożsamości. Konieczne będzie zatem podkopanie tych podwalin. Czy znaczy to, iż skazani jesteśmy na bezradność, tym samym nie należy robić nic? Byłby to grzech zaniechania. Najbardziej owocna, co przewija się w wypowiedziach cytowanych autorów i autorek, mogłaby chyba być w tej trudnej sytuacji edukacja: konsekwentna, uczciwa i solidna prowadzona od jak najwcześniejszych lat, podparta empirią, budowaniem osobistych doświadczeń (spotkania z przedstawicielami innych kultur? Wspólne sprzątanie żydowskich cmentarzy?). Akcje zamalowywania haniebnych napisów godne są największych pochwał, ale to – owszem, szczytne, jednak – tylko przykrywanie problemu, pokrywane kolejną warstwą farby procesy gnilne nie przestaną cuchnąć (przy czym proszę zrozumieć mnie dobrze, uważam, iż osoby uczestniczące w tego typu inicjatywach wykonują ogrom rewelacyjnej roboty i lepsze to niż wszelkie fotelowe malkontenctwa). Tak samo jak problemu nie rozwiąże powlekanie go lukrem festiwalowej cepeliady. A kłopot staje się coraz bardziej nabrzmiały. Przez kreślone w niniejszej pracy rozważania przewijała się kwestia krzywdzącego nadużycia, polegającego na stawianiu gromadnie kleconej abstrakcji ponad żywą jednostką, konkretnym człowiekiem. Z jednej strony, antysemityzm w Polsce to unikat karmiony specyficznymi warunkami historycznymi, uwarunkowaniami społecznymi, etc.; z drugiej zaś – to objaw uniwersalnego zjawiska, tuczonego tymi samymi emocjami, co wszelkie przejawy negatywnych zachowań wymierzonych w nie dającego się wtłoczyć w kanony tak zwanej normalności „Innego”: osoby homoseksualne, gender, lewacy, uchodźcy, feministki etc., etc. (por. debata w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin z 27.04.2013: „Czy w 107 XXI wieku gej zastąpił Żyda?”255, a także: debata: „Czy muzułmanie są współczesnymi Żydami? Postrzeganie muzułmanów i muzułmanek przez społeczeństwo polskie” w klubokawiarni PaństwoMiasto, 22.09.2014 w ramach przeglądu „Patrzę na: Islam”256; również: nawiązanie do eseju Jana Błońskiego w tytule artykułu Kazimierza Bema i Jarosława Makowskiego: „Biedni Polacy patrzą na uchodźców”257; oraz napisy na stacji metra wilanowska z 10.09.2015: „Mahomet to pedał”, „Allach to kurwa”258, pisownia oryginalna.). Analogiczne do rzutowanych na mury namiętności wypychają na ulicę uczestników antyuchodźczych demonstracji z biało-czerwonymi opaskami na ręku i pod sztandarem krzyża celtyckiego. Snuta na ścianach, oparta na kliszach i schematach, narracja kolektywnej nieświadomości, antysemickie inskrypcje na pozór niewinne, bagatelizowane, ignorowane, niedostrzegane, to w istocie symptom wielowiekowej nienawistnej tradycji, kumulacja z pokolenia na pokolenie przekazywanych sensów, eksplozja nienawiści, frustracji, resentymentów, pewnie też maskowanego hardością strachu. To w końcu duża i łatwa pokusa: wątłe ego podkarmiać dyskredytowaniem cudzej odmienności, swej lepszości postulowanej. Nie można udawać, że problemu nie ma, bo jest – zaświadcza o tym krajobraz ulic - i stawić mu czoła musimy wszyscy. Są tacy, którzy argumentują, że nie tylko Polacy mają ten problem. Owszem, przypominam sobie rozmowę prowadzoną kilka lat temu ze Słoweńcem oraz Węgrem. Użyłam w niej, w kontekście zupełnie od tematów http://queer.pl/tablica/193667/debata-czy-w-xxi-wieku-gej-zastapil-zyda (dostęp: 09.2015) http://patrzena.pl/debaty/czy-muzulmanie-sa-wspolczesnymi-zydami-postrzeganie-muzulmanow-imuzulmanek-przez-spoleczenstwo-polskie/ (dostęp: 09.2015); z opisu wydarzenia: W wypowiedziach – na określenie muzułmanów i muzułmanek mieszkających w Europie – na forach internetowych często pojawiają się sformułowania takie jak „pasożyty” „ciapaty”, „muslim”, „terrorysta”. Zatem dyskusja toczy się nie na temat ludzi, a tworów, które zagrażają: „cywilizacji”, „naszej kulturze”, „naszemu stylowi życia”. Też: wywiad z profesor Krystyną Skarżyńską w „Gazecie Wyborczej” 9.09.2015: AGNIESZKA KUBLIK: Polacy obawiają się uchodźców. Boją się, że wzrośnie przestępczość, że przywiozą do nas terroryzm, że zabiorą pracę. Jakie jest źródło tych lęków? , PROF. KRYSTYNA SKARŻYŃSKA: Źródła obaw wobec imigrantów są różne. Brak wiedzy o sytuacji i kulturze ich kraju, utrwalone przekonania oraz stereotypy etniczne [w Polsce od 1990 do 2008 r. wzrosła niechęć do muzułmanów jako sąsiadów - z 19 do 24,2 proc. To wyniki europejskich badań nad wartościami]. Ale także przekonania o świecie i o własnym społeczeństwie oraz kraju, wśród których znajdują się nieufność, konserwatywny światopogląd i martyrologiczny narcyzm. Wszystkie te czynniki prowadzą do pojmowania osoby innej kulturowo jako obcego nie tylko zagrażającego naszej homogenicznej grupie fizycznie i ekonomicznie, lecz także groźnego dla podzielanych światopoglądów oraz tożsamości. (…) Strach powoduje zmiany w procesach poznawczych: im wyższe poczucie zagrożenia ze strony obcych przybyszów, tym większe przypisywane im prawdopodobieństwo złych zamiarów, obecności wśród nich terrorystów i pospolitych przestępców, kłopotów adaptacyjnych. Niektóre z tych oczekiwań są sposobem radzenia sobie z dysonansem między niechęcią do obcych (i potrzebą bezpieczeństwa) a potrzebą dobrego myślenia o nas samych jako dobrych, empatycznych, solidarnych. 257 „Gazeta Wyborcza”, 10.09, 2015, też: http://wyborcza.pl/1,75968,18745495,biedni-polacy-patrzana-uchodzcow.html (dostęp: 09.2015) 258 https://www.facebook.com/zobacznienawisc/photos/a.543600982363780.1073741830.5368198463 75227/954515941272280/?type=1&theater (dostęp: 09.2015) 255 256 108 żydowskich oderwanym, słowa „greedy” (ang. „skąpy”). Na pytanie Węgra, co słowo to znaczy, Słoweniec wykonał pantomimiczne gesty wokół nosa oraz uszu, mające oznaczać pokaźny rozmiar tego pierwszego, oraz obecność pejsów obok tych drugich. Znaczenie wyrazu, bez użycia słów, w mig stało się dla rozmówcy całkowicie jasne. Owszem, nie tylko „my” mamy problem, co nie oznacza, że równać należy w dół. Trudno zmobilizować się mi do postawienia finalnej kropki, ponieważ bieżąca rzeczywistość stale dostarcza przykładów na poparcie zawartych w niniejszej pracy tez. Zrealizowany przez Huberta Czerepoka projekt: złożona z trudnych do odczytania, nienawistnych napisów wzorowanych na tych naściennych, instalacja artystyczna „Płot nienawiści”, która stanęła w pobliżu Muzeum Historii Żydów Polskich, dosłownie kilka dni temu została zasłonięta (gest to nad wyraz symboliczny) płachtą z napisem: „Precz z tą hucpą”. Na jednym z portali społecznościowych pojawiła się wypowiedź: "A jaki to daje przykład dzieciom? Na fotografii widać napis "J...Ć " , "śmierć Cyganom ", "Polska dla Polaków " i inne wulgaryzmy. Wg mnie to nie powinno się znaleźć w takim miejscu dostępnym dla wszystkich , a tym bardziej , że w pobliżu jest plac zabaw”259. ”To natychmiast powinno zniknąć i nie robić nam przykrości” - stwierdza jedna z indagowanych przez reporterkę kobiet260. „Przekleństwa, obraźliwe słowa, to zawsze podjudza [podkreślenie moje - MP] do nienawiści. Nie rozumiemy, dlaczego ten płot stoi na naszym terenie?” stwierdza jedna z rozmówczyń. Część osób udzielających wywiadu podkreślała niedostateczną akcję informacyjną wokół projektu, niewystarczające uświadomienie odbiorców. Przyznam, iż przystępując do zgłębiania omówionego tu zagadnienia, zastanawiałam się, czy temat – na pozór i na pierwszy rzut oka przecież dość monotonny – okaże się na tyle bogaty, obfity, wieloaspektowy, by móc posłużyć za bazę dla pracy magisterskiej. Okazało się, iż osoby sporządzające antysemickie inskrypcje nie zawiodły – niestety. http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,plot-nienawisci-zasloniety-folia-z-napisem-precz-zta-hucpa,177335.html (dostęp: 09.2015) 260 http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,podjudza-poglebia-podzialy-warszawiacy-o-plocienienawisci,177352.html (dostęp: 09.2015) 259 109 Bibliografia 1. Bartoszewski Władysław, Mój Auschwitz, Kraków 2010. 2. Bauman Zygmunt, Home coming, [w:] Krajobraz po szoku, red. Anna Mieszczanek, Warszawa 1989. Bilewicz Michał, Marchlewska Marta, Soral Wiktor, Winiewski Mikołaj, Mowa nienawiści. Raport z badań sondażowych, Warszawa 2014. (dostępny: http://www.batory.org.pl/upload/files/Programy%20dotacyjne/Obywate le%20dla%20Demokracji/Mowa_Nienawisci_raport.pdf) 3. 4. Błoński Jan, Biedni Polacy patrzą na getto, Kraków 1994. 5. Borwicz Michał, Organizowanie wściekłości, słowo wstępne: Zofia 6. 7. 8. 9. Nałkowska, Warszawa 1947. Burzyńska Anna, Markowski Michał Paweł, Teorie literatury XX wieku. Podręcznik, Kraków 2009. Cała Alina, Wizerunek Żyda w polskiej kulturze ludowej, Warszawa 1992. Cała Alina, Żyd – wróg odwieczny? Antysemityzm w Polsce i jego źródła, Warszawa 2012 Dubisz Stanisław (red.), Uniwersalny słownik języka polskiego, t. 3, Warszawa 2003. Gibson Claire, Jak czytać symbole. Język symboli w różnych kulturach, Warszawa 2010. 11. Girard René, Kozioł ofiarny, przeł. Mirosława Goszczyńska, Łódź 1987. 12. Głowiński Michał, Marcowe gadanie. Komentarze do słów 1966-1971, Warszawa 1991. 13. Grochowski Maciej, Słownik przekleństw i wulgaryzmów, Warszawa 1995. 14. Gross Rudolf, Dlaczego czerwień jest barwą miłości, przeł. Anna Porębska, Warszawa 1990. 15. Gross Tomasz, „Ja za takie oswobodzenie im dziękuję i proszę ich żeby to był ostatni raz” [w:] tegoż: Upiorna dekada. Trzy eseje o stereotypach na temat Żydów, Polaków, Niemców i komunistów 1939-1948, Kraków 2001. 16. Hilberg Raul, Sprawcy, ofiary, świadkowie. Zagłada Żydów 1933-1945, przeł. Jerzy Giebułtowski, Warszawa 2007. 17. Janion Maria, Bohater, spisek, śmierć. Wykłady żydowskie, Warszawa 2009. 18. Janion Maria, Do Europy – tak, ale razem z naszymi umarłymi, Warszawa 2000. 19. Keff Bożena, Antysemityzm: niezamknięta historia, Warszawa 2013. 20. Kofta Mirosław, Stereotyp spiskowy jako centralny składnik antysemityzmu, [w:] Stereotypy i uprzedzenia. Uwarunkowania 10. 110 21. 22. psychologiczne i kulturowe, red. Mirosław Kofta, Aleksandra Jasieńska Kania, Warszawa 2001. Konstantynow Dariusz, Antysemickie rysunki z prasy polskiej 1919-39, [w:] „Obcy i niemili”. Antysemickie rysunki z prasy polskiej 19191939, Warszawa 2013. Kornak Marcin, Brunatna Księga 2011-2012, Warszawa 2012. Kowalski Sergiusz, Tulli Magdalena, Zamiast procesu. Raport o mowie nienawiści, Warszawa 2003. 24. Krzywiec Grzegorz, Kuciński Paweł (red.) Analizować nienawiść. Dyskurs antysemicki jako tekstowe wyzwanie, Warszawa 2011. 25. Kula Marcin, Uparta sprawa. Żydowska? Polska? Ludzka?, Kraków 2004. 26. Kurcz Ida, Zmiana stereotypów: jej mechanizmy i granice [w:] Stereotypy i uprzedzenia. Uwarunkowania psychologiczne i kulturowe, red. Mirosław Kofta, Aleksandra Jasińska-Kania, Warszawa 2001. 27. Leszczyński Zenon, Szkice o tabu językowym, Lublin 1988. 28. Lewinson Jacek, Słownik seksualizmów polskich, Warszawa 1988. 29. Michlic Joanna Beata, Czy antysemityzm w dzisiejszej Polsce ma jakieś znaczenie – i dla kogo?, [w:] Polacy i Żydzi, Kwestia Otwarta, red. Robert Cherry, Annamaria Orla-Bukowska, Warszawa 2008. 30. Michlic Joanna Beata, Obcy jako zagrożenie. Obraz Żyda w Polsce od roku 1880 do czasów obecnych, tłum. Anna Switzer, Warszawa 2015. 31. Mieszczanek Anna (red), Krajobraz po szoku, Warszawa 1989. 32. Miłoszewski Zygmunt, Ziarno prawdy, Warszawa 2011. 23. Ossowska Maria, Normy moralne, Próba systematyzacji, Warszawa 1970. 34. Peisert Maria, Formy i funkcje agresji werbalnej. Próba typologii, Wrocław 2004. 35. Pipes Daniel, Potęga spisku. Wpływ paranoicznego myślenia na dzieje ludzkości, przeł. Sławomir Kędzierski, Warszawa 1998. 36. Poliakov Leon, Historia antysemityzmu. Epoka wiary, przeł. Agnieszka Rasińska-Bóbr, Oskar Hedemann, Kraków 2008. 37. Ringelblum Emanuel, Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej: uwagi i spostrzeżenia, Warszawa 1988. 38. Rose Gillian, Interpretacja materiałów wizualnych. Krytyczna metodologia badań nad wizualnością, Warszawa 2010. 39. Roskowiński Rafał, Autoportret z muralem, Gdańsk 2012. 40. Rutkiewicz Marcin, Dzieła graffiti i street artu, Warszawa 2013. 41. Rutkiewicz Marcin, Elżbieta Dymna Polski street art, Warszawa 2012. 42. Sala Rose Rosa Sala, Krytyczny słownik mitów i symboli nazizmu, tłum. Zuzanna Jakubowska, Agnieszka Rurarz, Warszawa 2006. 33. Skalska Agnieszka, Obraz wroga w antysemickich rysunkach prasowych marca '68, Warszawa 2007. 44. Steinlauf Michael C., Pamięć nieprzyswojona. Polska pamięć Zagłady, przeł. Agata Tomaszewska, Warszawa 2001. 43. 111 Stępniak Klemens, Słownik tajemnych gwar przestępczych, Londyn 1993. 46. Stola Dariusz, Kampania antysyjonistyczna w Polsce 1967-68, Warszawa 2000. 47. Stomma Ludwik, Wierzenia o obcych, [w:] Antropologia kultury wsi polskiej w XIX wieku, Warszawa 1986. 48. Śmiechowska Teresa, Wydawałoby się, że to nigdy już nie może się powtórzyć [w:] Obcy i niemili. Antysemickie rysunki z prasy polskiej 1919 – 1939, Warszawa 2013. 49. Świda-Ziemba Hanna, Hańba obojętności, [w:] Przeciw antysemityzmowi 1936-2009, Kraków 2010. 50. Tazbir Janusz, Protokoły Mędrców Syjonu. Autentyk czy falsyfikat, Warszawa 2004. 51. Tokarska-Bakir Joanna, Legendy o krwi. Antropologia przesądu, Warszawa 2008. 52. Tokarska-Bakir Joanna, Okrzyki pogromowe. Szkice z antropologii historycznej Polski lat 1939-1946, Warszawa 2012. 53. Tokarska-Bakir Joanna, Pueri, [w:] Wojciech Wilczyk, Święta Wojna, Kraków 2014. 54. Tokarska-Bakir Joanna, Rzeczy mgliste. Eseje i studia, Sejny 2004. 55. Trachtenberg Joshua, Diabeł i Żydzi. Średniowieczna koncepcja Żyda a współczesny antysemityzm, Gdynia 1997. 56. Tych Feliks, Długi cień Zagłady. Szkice historyczne, Warszawa 1999. 57. Wilczyk Wojciech, Święta Wojna, Kraków 2014. 58. Zawadzka Anna, Polska walcząca [w:] Wojciech Wilczyk, Święta Wojna, Kraków 2014. 45. Artykuły prasowe 1. Agnieszka Kublik, wywiad z profesor Krystyną Skarżyńską, [w:] „Gazeta Wyborcza” 9.09.2015. 2. Andrzej Leder, Imaginarium, [w:] „Res Publica Nowa”, nr 7-8/1999. 3. Bem Kazimierz, Makowski Jarosław, Biedni Polacy patrzą na uchodźców, [w:] „Gazeta Wyborcza”, 10.09.2015. 4. Bożena Umińska, Naród z natury egzystencjalny, płeć z natury metafizyczna, [w:] „Res Publica Nowa”, nr 7-8/1999. 5. Bracia i ojcowie. Z Markiem Nowakiem OP rozmawia Jakub Drath, [w:] „Znak” nr 719. 6. Dominika Kozłowska, Paradoks? Niekoniecznie, [w:] „Znak” nr 719. 7. Janusz Poniewierski, Czy istnieje na to jakieś lekarstwo [w:] „Znak” nr 719. 8. Marcin Król, Upolitycznienie antysemityzmu, [w:] „Res Publica Nowa”, nr 7-8/1999. 9. Marta Duch-Dyngosz, Rekolekcje narodowe, [w:] „Znak” nr 719. 10. Stanisław Krajewski, Co mnie uwiera [w:] „Znak” nr 719. 11. Szymanik Grzegorz, Jacek Purski: Boniek, to było nie fair, [w:] „Duży 112 12. Format”, nr. 33/2015. Tomasz Terlikowski, Kalifat Europa, [w:] „Do Rzeczy”, nr 1/2015. Adresy internetowe http://bialystok.gazeta.pl 2. http://ekoszalin.pl 3. http://encyklopedia.pwn.pl 4. http://gazetacodzienna.pl 1. 5. http://hejtstop.pl. 6. http://karne.pl/karny.html 7. http://kodeks-karny.org/czesc-szczegolna/przestepstwa-przeciwko-czcii-nietykalnosci-cielesnej 8. http://libr.sejm.gov.pl/tek01/txt/onz/1965-r1.html http://patrzena.pl/debaty/czy-muzulmanie-sa-wspolczesnymi-zydamipostrzeganie-muzulmanow-i-muzulmanek-przez-spoleczenstwopolskie/ 10. http://queer.pl/tablica/193667/debata-czy-w-xxi-wieku-gej-zastapilzyda 11. http://sjp.pl 12. http://statystyka.policja.pl 13. http://transfery.info/79343,oswiadczenie-fare-w-sprawie-zachowaniabonka-prezes-juz-odpowiedzial 14. http://tvnwarszawa.tvn24.pl 15. http://wiadomosci.gazeta.pl 16. http://www.arslege.pl/propagowanie-faszyzmu-lubtotalitaryzmu/k1/a292/ 17. http://www.bhpoland.org 9. 18. http://www.csp.edu.pl/download/6/16762/PrzestepstwaznienawisciwybranezagadnieniaLSzwejkowskinr63.pdf. 19. http://www.holocaustresearch.pl/nowy/photo/file/List_otwarty_w_spra wie_lokalizacji_pomnika_Sprawiedliwych_Polakow.pdf 20. http://www.jhi.pl 21. http://www.krytykapolityczna.pl 22. http://www.miejski.pl 23. http://www.polskieradio.pl 24. http://www.siecrownosci.gov.pl 25. http://www.tvn24.pl 26. http://www.wprost.pl/ar/405423/Prokurator-swastyka-to-nie-nazizmlecz-hinduskie-szczescie/ 27. http://wyborcza.pl 28. http://zapytaj.onet.pl 29. https://flagspot.net 30. www.sztetl.org.pl 113 Aneksy Aneks I: Opis zdjęć Szczegółowy opis inskrypcji (pomijam elementy nieczytelne lub dla tematu nieistotne). Napis „TALMUD NAUKA ŻMIJOWA” (2) Gwiazda Dawida sąsiadująca z wykonanym inną farbą napisem „JEBAĆ POLICJĘ” (3) litery „PO” oraz Gwiazda Dawida po obu stronach znaku równości (4) napis „JEBAĆ ŻYDÓW” (5) (przez tę samą osobę zostały zgłoszone napisy „JEBAĆ POLICJE” (5a) oraz litery „UE” (5b) zawieszone na szubienicy) wiśniowy napis „WIDZEW LODZ” (pod „L”, „O” i „Z” poprzeczne kreski), zawieszony na granatowej szubienicy, granatową farbą naniesiono również na dwie pierwsze litery napisu „WIDZEW” „Ż” oraz „Y” tworząc napis '”Żydzew”, obok granatowy napis „NLS” ze środkową literą wpisaną w okrąg, oraz zielony „WFH”, pod środkową literą wpisane w okrąg „L” (6) napis „JEBAĆ ŻYDÓW MACZETAMI!”, przy czym środkowe słowo ledwo czytelne ze względu na warstwy innych, w sąsiedztwie przekreślonej gwiazdy Dawida wpisanej w litery „A” oraz „J” (8) przekreślona gwiazda Dawida (9, 15), Gwiazda Dawida wkomponowana w litery RTS, pomiędzy „R” a „S” z wpisanym w nią „T” (10) napisy „ŻYDY KONFIDENCJI” (obok: „METAL CWEL”), w sąsiedztwie liter „AJ” oraz „WSH” (11) napisy „CHWDSB” oraz „BIJ ŻYDA” (12) wpisany w zawieszony na szubienicy okrąg napis „RTS”, pod nim „ŻYDZEW” (13) 114 napis „JEB ŻYDA” (czarny) sąsiadujący z przekreśloną, wpisaną w znajdujące się pomiędzy literami „A” oraz „J” koło gwiazdą Dawida (niebieskie) (14), zawieszona na szubienicy gwiazda Dawida w sąsiedztwie wyrazu „ANTYSEMITYZM” oraz cyfr „8” i „8” nadpisanych nad wyrazami „HUJ” oraz „HITLER”, fragment krzyża celtyckiego (zdjęcie niewyraźne) (16), napis „WHITE POWER” (16a), „BIAŁE RATAJE” z krzyżem celtyckim z obu stron i rodłem pod spodem (16b), krzyż celtycki261 i ręka z mieczem: falanga nad napisem „POLSKA” (16C), skrót „R.T.S” oraz „Żydzew Łódź”, dwie gwiazdy Dawida, po jednej z każdej jego strony, oraz napis „JEBAĆ ŻYDOSTWO!!!” (16d) (zdjęcia wykonane przez jedną osobą, ewidentnie – kolor i faktura ściany – znajdujące się na jednej przestrzeni) gwiazda Dawida w sąsiedztwie napisu „Kraków”, wpisana w litery „A” oraz „J” (17) napisy „JEBAĆ ŻYDÓW MACZETAMI” i „MASTER DZIWKA” oraz „HOOLIGANS” w sąsiedztwie przekreślonej gwiazdy Dawida (18) Napisy„ŚMIERĆ ŻYDOM I MUSLIMOM”, przy czym litery „ż” oraz „y” w napisie „żydom” zaklejone są naklejką reklamującą telefonię komórkową (19), ROSJA KURWY”, „JEBAĆ UKRAINĘ I ROSJĘ” „POLSKA WALCZĄCA” oraz „ŚMIERĆ UKRAINIE” ponad symbolem Polski walczącej (19a), zawieszona na szubienicy gwiazda Dawida, w sąsiedztwie również zwisających z szubienicy napisów „UPA”, „BANDERA ŚMIEĆ” (19b) oraz jeszcze jedna zwieszona z szubienicy gwiazda Dawida obok również wiszących półksiężyca i „UPA KURWY” oraz napisu „JEBAĆ MUSLIMÓW 261 Na terenie Niemiec zakazany jako symbol neofaszystowski. 115 I ŻYDÓW” (w ostatnim słowie pomiędzy literami „ó” oraz „w” znajduje się zamazany kształt) i „MUZUŁMAŃCE WON!” (19c). Napisy pochodzą z różnych zdjęć nadesłanych przez tę samą osobę, faktura i kolor ściany wskazują na jedną powierzchnię, a zatem ich położenie w sąsiedztwie. Wiszący na szubienicy wpisany w okrąg napis „RTS”, pod nim zaś „ŻYDZEW” (20) Gwiazda Dawida na plakacie wyborczym Hanny GronkiewiczWaltz (na którym oryginalnie znajduje się jej wizerunek, hasło „Wszyscy tworzymy Warszawę” oraz, pod nim, podpis „Hanna Gronkiewicz-Waltz” i napis „Platforma Obywatelska” wraz z logo. Gwiazda wpisana jest pomiędzy hasło wyborcze a personalia kobiety (21) Napis „JEB”, zamalowany pod nim „PSA”, pod spodem, inną czcionką „ŻYDA” (23); „JEB ŻYDA” (36) Gwiazda Dawida wpisana w litery „Ł” oraz „S”, które poprzedza napis „Jebać” (23) Napis „JŻŚ JEBAĆ ŻYDÓW” (24) przekreślona gwiazda Dawida nad trudnym do zidentyfikowania, bo przesłoniętym gałęzią znajdującej się na pierwszym planie rośliny kształtem graficznym (krzyż?), w sąsiedztwie napisów „PDW” oraz „JEB ŻYDA”, przy czym na drugi wyraz naniesiono innym kolorem słowo „PSA”, tak, że oba wyrazy są czytelne, spod spodu przebija pokryty farbą w kolorze reszty ściany napis „JE[dopisek mój]BAĆ ŻYDÓW”. (25) Napis „JEBAĆ ŻYDÓW KAZIMIERZ”, pod pisanymi inną czcionką literami „w”, „i”, „s” oraz fragmentem „ł” (poza kadrem prawdopodobnie: „a”) (26) Napis „ANTY JUDE” (27), (42) 116 Napis „JEB ŻYDA [zamazany - MP] CWELA Z IZRAELA” (28), inne zdjęcie przesłane przez tę samą osobę, ewidentnie ten sam budynek: przekreślona gwiazda Dawida pomiędzy literami „A” oraz „J”, obok napis „MASTER DZIWKA” (29a) Napis „JUDE HUNTERS” (obok, innym kolorem: „TS CIPY”) (29) gwiazda Dawida naniesiona na niewyraźną kreską wykonaną przekreśloną gwiazdę pięcioramienną (30) przekreślona układającymi się w „X” dwiema kreskami gwiazda Dawida, wpisana w umieszczony ponad napisem „Jebać RTS” okrąg (31) gwiazda Dawida naniesiona intensywniejszą bielą na literę „K” w wypłowiałym skrócie „ŁKS” (32) gwiazdy Dawida po obu stronach zamalowanych czarną farbą, lecz wciąż widocznych liter „Ł” i „S” widniejących z dwóch stron trzeciej gwiazdy, nad nimi napis „JEBAĆ” (32a) gwiazdy Dawida naniesione odznaczającą się niebieską farbą na kompozycję: obramowane czarnym kolorem czerwone serce (tu jedna gwiazda) wkomponowane w wyrazy „KOCHAM” i „CIĘ” oraz datę „19.08” (tu druga gwiazda) i „2011”. Analogicznym kolorem na środek serca naniesiono wizerunek męskich narządów płciowych (32b) gwiazda Dawida (biała) wpisana w okrąg (czarny) wkomponowany w litery „A” oraz „W” w sąsiedztwie napisu „JEBAĆ WISŁĘ” (wszystkie również czarne) (33) gwiazda Dawida przekreślona dwoma układającymi się w „X” kreskami, w sąsiedztwie napisu „ŻYDZI MORDERCY POLAKÓW” (37) Hasło „STOP AGRESJI IZRAELA NA GAZE”, przy czym „z” w 117 słowie „Izraela” zastąpione zostało swastyką. Pod spodem gwiazda Dawida wpisana w okrąg wkomponowany w napisy „ANTY” oraz „JUDE”. To wszystko w kolorze czarnym, z prawej zaś strony srebrną farbą wykonano napis „JEBAĆ JUDE”, z lewej zaś, tym samym kolorem, kompozycję, której jedyny czytelny element stanowi krzyż celtycki. (35). Przez tą samą osobę zgłoszone, w tej samej przestrzeni (przejścia podziemnego) znajdujące się napisy głoszą „SYJONIZM TO NAZIZM”. Pod spodem gwiazda Dawida oraz swastyka po obu stronach znaku równości (35a) oraz „ZIONISM – STOP”, „PALESTINA TODAY”, od tego napisu biegnie strzałka do „POLAND TOMORROW” (35b) wykonany czerwoną farbą napis „WSH” oraz czarną „WISŁA PB”, obok, przekreślona gwiazda Dawida (37) przekreślona gwiazda Dawida wpisana w litery „A” oraz „J” (38) napis „JEBAĆ ŻYDZEW”, obok gwiazda Dawida najprawdopodobniej zwisająca z szubienicy (część poza kadrem) (39) swastyka, obok napis „juden RAUS”, pod jednym i drugim elementem znajduje się gwiazda Dawida (40) napis „ŻYDZI CHCĄ ŻĄDZIIĆ!!!” (41) naniesiona na czarną, pięcioramienną, wpisaną w okrąg gwiazdę, biała przekreślona gwiazda Dawida, po bokach tegoż koloru litery „A” i „W”, obok czerwony napis „JEBAĆ ŻYDÓW” (43) czerwony napis „POLONIA” z krzyżami celtyckimi zamiast liter „O”, zamalowany na czarno, na krzyże naniesione gwiazdy Dawida w tym samym kolorze, nad pierwszą napis „JUDE”, obok data 1918262 na szubienicy (44) 30.031918 to data powstania klubu sportowego „Harcerski Klub Sportowy Czuwaj”, znanego dziś jako „Czuwaj Przemyśl” 262 118 napis „ŻYDZI – Z – POLSKI – WON”, przy czym zamiast ostatniego „o” - krzyż celtycki (45), na tym samym budynku: „ARYJSKA ARMIA” i krzyż celtycki (46) napisy „GNLS” [good night left side], „JUDEN RAUS” oraz krzyż celtycki i zwisająca z szubienicy Gwiazda Dawida (47) litery „WSPB”, „AJ”, „WSH” „PB” oraz „A” i „J” okalające gwiazdę Dawida (48) przekreślona gwiazda Dawida obok napisu „SIEMASZKI CIOTY OBSRANE” (49), na tym samym budynku „BULI PIZDA” (49a), „PB WSH”, „LECH ZDECH” (49b), oraz „CRACOVIA KURWA”, „JC PB” rozdzielone krzyżem celtyckim i „PB WSH” (49c) przekreślona gwiazda Dawida obok (biała), obok napis „PB HOOLS” (czarny) (50), na tym samym bloku „WSH” oraz „KRYUS CWEL”(na napisach, które ewidentnie próbowano usunąć zamalowując je) (50a) oraz „JEBAĆ ŻYDÓW MACZ[ETAMI])” (część napisu poza kadrem) (50b) napis „JEBAĆ ŻYDÓW” (51), (58), (59), (80) napis „JUDE RTS”, przy czym „t” wkomponowane w gwiazdę Dawida napisy „BIAŁA DUMA” oraz „AJ” z dopisanym inną czcionką i kolorem „WAJ” oraz „PB” na muralu przedstawiającym trzy zakapturzone postacie [ku klux klan] (53), dalsza część muralu zawiera krzyż celtycki oraz napis „BIAŁY”, reszta napisu znajduje się poza kadrem (53a) litery „CT SK WSH PB” (54), na zdjęciu zgłoszonym przez tę samą osobę, prawdopodobnie na tym samym budynku „CRAXA DZIWKA” obok przekreślonej gwiazdy Dawida (54a) oraz „WISŁA SHARKS” (54b) i „JEBAĆ ŻYDÓW” (54c) dwuczłonowy czarny napis „JEBAĆ”, druga część nieczytelna, 119 naniesiony na nią biały napis „ŻYDÓW” (55), przez tę samą osobę zgłoszona przekreślona gwiazda Dawida wkomponowana w litery „A” i „J” (55a) napis „ALEA IACTA EST”, pod nim, inną czcionką „AJ JEBAĆ ŻYDÓW” (56) napis „ŻYDY CWELE” (57), (81) litery „JżS” oraz przekreślona gwiazda Dawida (60) litery „JżS” (61) napisy „ACAB”, „JżS”, „PSNDW”, „JEB ŻYDA”, „1906”, przekreślona gwiazda Dawida pomiędzy literami „A” oraz „J” (innym kolorem: GRUBY PS”) (62); przesłane przez tę samą osobę, prawdopodobnie na tym samym budynku: „WISŁA PS”, „AJ”, „PŁASZÓW STARY” (62a) gwiazda Dawida pomiędzy literami „Ł” oraz „S” (63), (71) napis „MICHNIK ZABIJA SŁOWEM”, pomiędzy dwoma pierwszymi słowami 3 elipsoidalne, splecione ze sobą kształty z literą „i” w środku, ewentualnie: rodzaj sześcioramiennej gwiazdy o zaokrąglonych wierzchołkach (64) zdewastowany mural przedstawiający Aleksandra Rżewskiego263: na piersi domalowana gwiazda Dawida, nad sylwetką Rżewskiego napis „JUDE RAUSS”, litery „s” w postaci błyskawic, litera „j” w formie szubienicy z pętlą otaczającą szyję Rżewskiego (65) napis „JEBAĆ” obok gwiazdy Dawida wpisanej w litery „Ł” oraz „S” napisy „JEB” (czerwony), „ŻYDA” (niebieski) (72) napis „WISŁA BOREK!”, w literę „o” wpisana przekreślona gwiazda Dawida (73) 263 napisy „ŻYDZEW KURWA”, „JEBAĆ RTS” obok przekreślonej Działacz socjalistyczny oraz niepodległościowy, prezydent Łodzi w latach 1919-1923. 120 gwiazdy Dawida (74), na tym samym budynku „NIEPOTRZEBNE KIJE PAŁY I NOŻE, WIDZEW KURWO ZAMKNIEMY CIĘ W KOMORZE” (naniesiony na inny napis), „DHW8PF BANDA CWELA”, przekreślona gwiazda Dawida (74a) napis „ŚMIERĆ ŻYDOM” (drugi wyraz naniesiony na inny, prawdopodobnie „WIŚLE”) (75), (76) przekreślona gwiazda Dawida (75a), prawdopodobnie obok tego samego budynku przekreślona gwiazda Dawida w sąsiedztwie liter „AJ” (75b) przekreślona gwiazda Dawida wkomponowana w napis „ANTY JUDE” (77) napis „Jebać ŻYDÓW” (niebieski), oraz „TSH” (czarny) napisy „BRONOWICE” oraz „JEBAĆ ŻYDÓW” (nieco inna czcionka) (79) napis „SZYDERSTWO”, litery „s” przekreślona dwiema pionowymi kreskami, tak, iż całość wygląda jak wyraz „zyderstwo” poprzedzony symbolem dolara (82) czerwony napis „ŚMIERĆ ŻÓŁTEJ KURWIE”, drugi wyraz zamalowany na niebiesko, tym samym kolorem, inną czcionką pod spodem: „ŻYDOWSKIEJ”, obok na czerwono „ŚŻK” (83) litery „CWKS” wkomponowane w krzyż celtycki, napisy „ŻYDZI Z POLSKI WON!”, „WHITE POWER ISLAM”, dwa pierwsze słowa rozdzielone krzyżem celtyckim (84) napis „PRECZ Z PANUJĄCĄ ŻYDOKOMUNĄ”, po obu stronach wisząca na szubienicy gwiazda Dawida, z czego jedna wpisana w okrąg i przekreślona (85) napis „JEBAĆ ŻYDÓW”, wyrazy rozdzielone wpisaną w okrąg, przekreśloną gwiazdą Dawida (86) napisy „WISŁAS” (albo „WISŁA5”), „JEBAĆ CRAXE”, „WISŁA 121 PANY”, obok przekreślona gwiazda Dawida wpisana w litery „A” i „J” (87) napis „ŻYDZI WON Z POLSKI” (88) napis „ŁOWCY ŻYDOWSKICH NAPLETKÓW”, krzyż celtycki, przypominający swastykę kształt nad literami „NSDAP” (88a) napisy „JEBAĆ ŻYDÓW”, „JEBAĆ WISŁĘ” (89) napis „JUDE” wpisany w gwiazdę Dawida, oraz „ZAWSZE CZUWAJ” obok (90) gwiazda Dawida wkomponowana w cyfry „1917”, w jej środku litera „p” lub „d”, pod spodem „Ż.K.S” (91) napis „JUDE” obok trzech przechodzących przez jeden punkt kresek [prowizoryczna GD] (92) napis „JEBAĆ ŻYDÓW”, drugie słowo na innym nieczytelnym, pokryte słowem „WISŁE” (93) napis „JESTEŚ ŻYDEM FRAJERZE”, podkreślony „Pizgajcie mnie”, „CHWDŻ” oraz „WANTED” nad podobizną: głowa z bujną brodą, spiczastym nosem, zmarszczonymi brwiami, dużą czapką oraz kropką na czole (94) srebrny napis „BROŃ RADOM”, na nim wykonany zieloną farbą „JEBAĆ JUDE” z gwiazdą Dawida zwisający z szubienicy (95) gwiazda Dawida na szubienicy (96) napis „Żydzi do pieca” (98) napis „RĘTY EMERYTURY GŁODOWE WON Z ŻYDAMI” (99) zawieszona na szubienicy gwiazda Dawida obok napisu „JEBA ŻYDÓW”, pod spodem innym kolorem wykonana swastyka (100) gwiazda Dawida (101) gwiazda Dawida pomiędzy literami „Ł” i „S”, wpisane w okrąg, przekreślone (102) zielony napis „ŁKS CHOJNY”, gwiazda Dawida naniesiona czarną 122 farbą na literę „k” (104) litery „RTS”, „t” wpisane w gwiazdę Dawida, pod spodem „1922” (105) napis „ŻYDZEF” (106) biały napis „ŁKS”, na „k” naniesiona brązowa gwiazda Dawida, całość wpisana w czarny przekreślony okrąg, obok, też na czarno, „ŻABIENIEC WIDZEW” (108) napis „JEBAĆ”, obok gwiazda Dawida wpisana w litery „R” i „S” (109) litery „ŁKS”, na „k” naniesiona gwiazda Dawida, obok krzyż celtycki i „RTS” (110) napis „RTS”, naniesiona nań gwiazda Dawida (111) napis „ŚMIERĆ ŻYDZEWSKIEJ KURWIE”, „HB97”, „ŁKS”, „STARE POLESIE”, splecione litery „S”, „L” i „K” (112) napis „RTS”, na „t” innym kolorem naniesiona gwiazda Dawida (113) napis „RTS”, „t” wpisane w gwiazdę Dawida (114), (123) napis „ŁKS”, „k” wpisane w gwiazdę Dawida (115) napis „JUDE RAUS” pośród innych, nieczytelnych napisów (116) zdewastowany mural Widzewa Łódź, na nazwę drużyny naniesiona gwiazda Dawida, do emblematów drużyny dorysowane szubienice (117) napis „BROŃ”, litera „o” w postaci gwiazdy Dawida (118) gwiazda Dawida nad napisem „HUJE” (120) czarny napis „RADOMIAK RULEZ” z koroną, naniesiona nań niebieska gwiazda Dawida, na napis zaś „CHUJE” z szubienicą, z której zwisa druga gwiazda (121) napis „1908 ŁKS CH.W.D.P ŁÓDŹ”, gwiazda Dawida wpisana w litery „R” i S” (125) 123 napis „3 LIGA”, gwiazda Dawida wpisana w litery „R” i „S” (126) napis JEBAĆ ŁKS”, litera „k” wpisana w gwiazdę Dawida, innym kolorem „ł” przeprawione na „R”, a „k” na „T” (127) napis „WIDZEW”, na dwie pierwsze litery naniesione „Ż” oraz „Y” (128), (142) dużo nieczytelnych napisów, ale wyróżniają się: „KURWA JUDE”, „RTS” wpisane w okrąg, przekreślone, „ŁKS”, „JUDE” obok wpisanej w litery „R” i „S” gwiazdy Dawida (131) napis „CWEL'S IZRAEL'S”, pomiędzy wyrazami wpisana w litery „Ł” i „S” gwiazda Dawida (132) napis „RTS CWELE”, „t” wpisane w gwiazdę Dawida, pod spodem „ŁKS HOOLS ŁKS” (133) napis „JUDE RAUS”, litera „r” odwrócona do góry nogami (134), (135) napis „JUDE” wpisany w zawieszoną na szubienicy gwiazdę Dawida, pod spodem fragment (część poza kadrem) swastyki (137) gwiazda Dawida nad napisem „WON”, obok swastyka, innym kolorem: na (pod?) gwiazdą Dawida wpisana w okrąg litera „A”, do swastyki dorysowana szubienica (138) zwisająca z szubienicy gwiazda Dawida na plakacie reklamującym spotkanie z J. T. Grossem na Uniwersytecie Wrocławskim (139) napis „RTS – RKS” pod spodem „O – 1”, innym kolorem na „RTS” naniesiona gwiazda Dawida (140) 124 Aneks II: Zdjęcia264 2. Wrocław. 3. Wrocław. 4. Wrocław. 5. Wrocław. 5a. Wrocław 5b. Wrocław Zdjęcia pochodzą z archiwum projektu HejtStop, (od numeru 84: napisy z bazy Przestrzeni Miasta, wykryte w latach 2008-2010). 264 125 6. Łódź 8. Kraków 9. Kraków 10. Warszawa 11. Kraków 12. Warszawa 13. Kraków 14. Kraków 126 15. Kraków 16. Poznań 16a. Poznań 16b. Poznań 16c. Poznań 16d. Poznań 17. Kraków 127 18. Kraków 19. Warszawa 19a. Warszawa 19b. Warszawa 19c. Warszawa 20. Grójec 128 21. Warszawa 22. Kraków 23. Miasto nieznane 24. Mników 25. Kraków 26. Kraków 27. Międzygórze 129 28. Rząska 29. Kraków 29. Kraków 30. Kraków 31. Warszawa 32. Aleksandrów Łódzki 130 32a. Aleksandrów Łódzki 32b. Aleksandrów Łódzki 33. Kraków 34. Poznań 35. Warszawa 35a. Warszawa 35b. Warszawa 131 36. Kraków 37. Kraków 38. Kraków 39. Chełm 40. Kraków 41. Poznań 132 42. Kraków 43. Kraków 44. Przemyśl 45. Warszawa 46. Warszawa 47. Kraków 133 48. Kraków 49. Kraków 49a. Kraków 49b. Kraków 49c. Kraków 134 50. Kraków 50a. Kraków 50b. Kraków 51. Kraków 52. Łódź 135 53. Kraków 53a. Kraków 54. Kraków 54a. Kraków 54b. Kraków 136 54c. Kraków 55. Kraków 55a. Kraków 56. Skawina 57. Skawina 58. Kraków 137 59. Kraków 60. Kraków 61. Kraków 62. Kraków 62a. Kraków 63. Łódź 138 64. Warszawa 65. Łódź 68a. Kraków 70. Łódź 71. Łódź 139 72. Kraków 73. Kraków 74. Kraków 74a. Kraków 140 75. Kraków 75a. Kraków 75b. Kraków 76. Kraków 77. Kraków 141 78. Kęty 79. Kraków 80. Kraków 81. Skawina 82. Gorzów Wielkopolski 142 83. Gorzów Wielkopolski 84. Warszawa 85. Rybnik 86. Warszawa 87. Kraków 88. Warszawa 143 88a. Warszawa 89. Kraków 90. Przemyśl 91. Przemyśl 92. Zagórów 93. Kraków 144 94. Poznań 95. Radom 97. Warszawa 98. Wrocław 99. Wrocław 145 100. Wrocław 101. Łódź 102. Łódź 104. Łódź 105. Łódź 106. Łódź 108. Łódź 146 109. Łódź 110. Łódź 111. Łódź 112. Łódź 113. Łódź 114. Łódź 115. Łódź 147 116. Chełm 117. Unieście 118. Radom 120. Radom 121. Radom 123. Łódź 125. Łódź 148 126. Łódź 127. Łódź 128. Łódź 131. Łódź 132. Łódź 133. Łódź 134. Tarnowskie Góry 149 135. Tarnowskie Góry 137. Wrocław 138. Wrocław 139. Wrocław 140. Częstochowa 142. Brzeszcze 150