Rozpuszczając korzenie cierpienia Dokusho Villalba Sensei Tłumaczenie: Stuart Macnichols Z punktu widzenia nauk Buddy, wszystkie przyczyny cierpienia można zredukować do jednej: ignorancji, którą możemy interpretować na wiele sposobów. Wynalazca Enneagramu, Claudio Naranjo, definiuje ignorancję jako „ontyczna próżnię“, lub utratę czystej świadomości własnego „bycia“. W japońskim terminowi temu odpowiada mumyo: mrok, brak jasności, w sensie braku czystej świadomości. Innym sporzeniem na ignorancje jest pojmowanie jej w sensie błedu percepcji (percepowania), zdeformowania procesu kognitywnego przez, który umysł ludzki próbuje uchwycić rzeczywistość – niekompletne lub nieprawidłowe odwzorowanie „bycia bytu“. Efektem tego stanu rzeczy jest iluzja i zniekształcony obraz rzeczywistości oraz niewłaściwe zachowanie, manifestujące sie przez ból i cierpienie, nieznośny ciężar codziennej egzystencji, gdzie podstawowa potrzeba szcześcia pozostaje niezaspokojona (nieuświadomiona). Z tej perspektywy szczeście możemy określić jako doskonałą emocjonalną, umysłową, duchową, fizyczną, społeczną i środowiskową adaptacje człowieka do swojej prawdziwej natury. Zakres i wewnętrzna dynamika medytacji zen Buddha Dharma jest drogą zaprojektowaną w taki sposób aby umożliwić przekroczenie zrówno wewnętrznych jaki zewnętrznych przyczyn cierpienia. Każda z tradycyjnych form medytacji, które Nauka Buddy zaadoptowała ,specjalizuje się w rozwoju jednego bądź kilku poziomów świadomości. Tantra dosknali umysłowe, duchowe i przyczynowe poziomy. Dogczen i Zen koncentrują się głównie na przyczynowej i nie-dualnej naturze Umysłu; Zen wykorzystuje wewnętrzną technikę która służy przeżyciu i włączeniu w dynamikę jednostki, świadmości transpersonalnej. Cechą charakterystyczną Zen jest „...dążenie prosto do korzenia, bez oglądania się na gałęzie bądź liście.“ Medytacja Zen kieruje sie prosto, ku doświadczeniu Najwyższej i Doskonałej Mądrości (po jap. anokutara samyaku sambodhi). O Enteogenach Enteogeny (dosłownie, „te, które dają powstać wewnętrznej boskości“) są naturalnymi bądź syntetycznymi substancjami lub mieszankami substancji, które pozwalają ,momentalnie ,uwolnić się od logiczno-racjonalnej percepcji rzeczywistości i doświadczyć innych poziomów łańcucha bytów. W domenia przyrody znajdziemy ayahuascę, pejotl, kanabis, grzyby psylocybowe, yopo, muchomora czerwonego (Amanita muscaria), szałwię wieszczą (Salvia divinorum), Kaktusa z San Pedro, ibogainę i inne, żeby wymienić tylko najbardziej znane. Większość aktywnych składników powyższych roślin, została do dnia dzisiajszego zsyntetyzowana w laboratoriach. Enteogeny były wykorzystywane jako duchowy wehikuł od zarania ludzkości. Coraz więcej teorii tłumaczących genezę religii i tradycji duchowych oddaje należne miejsce magicznym roślinom,które same w sobie posiadają specjalne moce, lecz ich efekt jest zależny od celu i nastawienia, które towarzyszą zażywaniu. Terapeutyczna moc Enteogenów Potencjalna moc, która tkwi w enteogenach, wykorzystywanych przez psychiatrów jest nie do przecenienia. W temacie debaty jaka toczy się wśród Zachodnich Buddystów , na temat zażywania psychodelików, uważam, że nie praktykowanie budyzmu, może wpływać w sposób negatywny na terapeutycze zastosowanie tych roślin, którego nadrzędnym celem jest uleczenie istoty ludzkiej z różnych traum nabytych na drodze rozwoju. Jedna z maksym Nauk Buddyjskich głosi: „że wszystkie czujące istoty będą wyzwolone z cierpienia i jego przyczyn“. Nie potrafię wyobrazić sobie moralnie słusznego argumentu, dla którego terapeuci nie powinni wykorzystywać tych substancji aby leczyć ludzkie cierpienie i ból, skoro dozowane racjonalnie nie prowadzą ani do psychicznie czy fizycznie negatywnych skutków ani nie powodują uzależnienia. Duchowy potencjał Enteogenów Wielu Amerykańskich Indian było w stanie wyzwolić się z alkoholizmu i jego przyczyn poprzez zrytualizowane i tradycyjne zażywanie pejotlu. W szamanizmie terapeutyczna i duchowa moc psychodelików nie są od siebie oddzielone. Szaman jest jednocześnie i uzdrowicielem i duchowym przewodnikiem (guru). Bardzo często uzdrowienie następuje w wyniku doświadczenia „przebudzenia“ – gdzie pojawiają się tzw. poziomy transpersonalny lub transcendentalny (psychiczny, subtelny, przyczynowy i nie-dualny). Enteogeny sprzyjają doświadczaniu tych pozimów, wspólnych dla wszystkich czujących istot. Przez rozpuszczenie logiczno-racjonalnej wizji rzeczywistości, enteogeny, łączą z jednej strony, obserwacje treści z poziomów przed-personalnych (aspekt regresywny) z obserwacją poziomów trans-personalnych (aspekt transcendentalny). Główna odpowiedzialność terapeuty badź przewodnika polega przede wszystkim na pomocy w celu zintegrowania tych treści i doświadczenia wyższych poziomów świadomości. Pytanie, które jest najczęściej zadawane w tych okolicznościach brzmi: Czy poważny, oddany praktyce, buddysta może okazjonalnie lub systematycznie zażywać psychodeliki jako narzędzia odkrywania siebie na drodze do duchowego przebudzenia? Moja odpowiedź brzmi tak i tak, tak i nie, nie i tak, nie i nie, w zależności od następujących pytań: dlaczego, jak, kiedy, z czym, z kim, po co i jaka była dawka. W zależności od zewnętrznych i wewnętrznych okoliczności w danym momencie, znanych jako „set and setting“. W końcu w zależności, z mojego własnego doświadczenia, od możliwości koncentracji/dekoncentracji uwagi samego odkrywcy. Praktyka buddyjska jest treningiem uwagi, który ma na celu wyeliminowanie lgniecia umysłu do formy i nie-formy. Medytacja jest doskonałym przygotowaniem do konfrontacji z wyższymi poziomami świadomości, generowanymi przez psychodeliki i odwrotnie, natychmiastowe i głębokie doświadczenie tych poziomów, może być ogromnym impulem, aby wcielić w życie owoce medytacji. Nauki buddyjskie rozpoznają 5 rodzajów świadomości, ze względu na poziom koncentracji: 1/ Stan zwyczajny – kiedy świadomość koncentruje się na „ja“ i „moje“ 2/ Stan śnienia w snach – koncentracja działa nieświadomie, porusza się do środka i na zewnątrz, od jednej treści do następnej, dokładnie według karmicznych nawyków 3/ Stan snu bez marzeń sennych – świadomość spoczywa u nieuświadomionego źródła (dharmata), nie będąc siebie samej świadomą 4/Stan świadmości we śnie, lub „Świadome śnienie“ – świadomość nie koncentruję się na „ja“ lub „moje“ , raczej funkcjonuje niczym zwierciadło, które odbija, każdy przedmiot bez wybierania i odrzucania, jest to stan charakterystyczny dla głębokiej medytacji. 5/Świadomy sen bez marzeń sennych. Jest to stan charakteryzujący zaawansowanych praktykujących , którym starannie zdyscyplinowana koncentracja, pozwala pozostawać w domenie niezrodzonego i niewygasającego Umysłu, poza życiem i śmiercia. Powyższe terminy odnoszą się do stanów Bardo opisanych w Tybetańskiej Księdze Umarłych. Niedoświadczony umysł pod wpływem enteogenów oscyluje (podróżuje) pomiędzy stanami drugim i trzecim, rzadko czwartym, w przeciwieństwie do umysłu wytrenowanego, który z łatwością rozpoznaje stany wytwarzane przez psychodeliki jako bardzo podobne do stanów głębokiej medytacji lub świadomego śnienia. Jeśli umysł jest naprawdę dobrze zdyscyplinowany, podróżnik będzie w stanie zostawić za sobą „świadome śnienie“ i doświadczyć „świadomego śnienia bez marzeń sennych“. Enteogeny promują te wewnętrzne postawy i karmiczne skłonności, które są charakterystyczne dla danego indywiduum. Na temat Piątego Wskazania, „Nie intoksykuj ciała ani umysłu“ W mojej opini w nauce Dharmy nie ma ani moralnej ani dogmatycznej zasady, która otwarcie zachęca lub potępia użycie enteogenów. Decyzja tak czy inaczej zależy od poziomu świadomości oraz indywidualnej motywacji, bez względu na to , czy to mistrz Dharmy , czy zwykły praktykujący. W buddyzmie znamy Szesnaście Wskazań (sila, w Sanskrycie; kai po japońsku). Wymowa, rozumienie i praktyka tych wskazań różnią się w zależności od tradycji, w szkole Zen Soto, na przykład, praktykujący przyjmuje wskazania uczestnicząc w ceremonii jukai. Pierwsze trzy wskazania odnoszą się do „przyjmowania schronienia“ w Buddzie, Dharmie i Sandze. Następne to tzw. Trzy Czyste Wskazania (unikaj zła, czyn dobro, działaj dla dobra wszystkich czujących istot), kolejne to Dziesieć Głównych Wskazań, gdzie Piąte Wskazanie głosi: „Nie intoksykuj ciała ani umyłu“. Powierzchowne rozumienie może nas doprowadzić do niedojrzałego wniosku, że użycie psychodelików jest wbrew prawdziwej praktyce, nie mniej jednak, powinniśmy przyjrzeć się bliżej znaczeniu takich terminów jak „toksyczny“, „odurzający“, „odurzenie“ czy „intoksykacja ciała i umysłu.“ Zwykła szklanka dobrego czerwonego wina lub jedzenia, mogą być toksyczne dla organizmu i prowadzić do umysłowej otępiałości. Powietrze, którym oddchamy stało sie toksyczne. Aspiryna jest toksyczna. Naturalne produkty też mogą być toksyczne. Nie możemy zapominć co, zwykł mawiać ojciec zachodniej medycyny: „Jedyną różnicą pomiędzy trucizną a lekarstwem jest ich dozowanie.“ I podobnie rzecz ma się z psychodelikami, brane w odpowiednich ilościach, nie zanieczyszczają organizmu, nie ogłupiają świadomości, działają jak lekarstwo, które rozpuszcza trucizny umysłu. Dlatego dozowanie jest tak samo istotne jak stan umysłu biorącego enteogeny. W „Komentarzach Bodhidharmy do Wskazań Jednego Umysłu“, przekazanych przez Eihei Dogena, jako kwintesencja Wskazań Buddy, w jego dziele po tytułem Kyojukaimon („Reguły Przekazu Wskazań“) znajdujemy nastepujący komentarz na temat Piątego Wskazania: „Dharma jest fundamentalnie nieskalna. Kiedy rozjaśnia się mrok ignorancji praktykujemy wskazanie o nieintoksykacji.“ I to jest esencja piątego wskazania: najwiekszą trucizną jest ignorancja. Kiedy umysł jest od niej wolny, praktykujemy wskazanie o nieintoksykacji. Prawidłowe dawkowanie enteogenów, umożliwia dostęp do wyższych stanów świadomości charakteryzujących się większą jasnością i rozumieniem oraz głebokimi i mierzalnymi zmianami zachowania. I tak, psychodeliki, ułatwiają rozpuszczanie ignorancji, rozumianej jako ograniczone postrzeganie rzeczywistości skupione na „ja“ i „moje.“ Bynajmniej nie proponuję tutaj psychodelików dostepnych wszędzie, dla każdego i w dowolnych ilościach. We wszystkich przypadkach magiczne rośliny powinny być praktykowane z mądrościa (prajna) i właściwymi środkami (upaya) w odpowiednim kontekście (setting), z odpowiednim celem (bodaishin) i z odpowiednim wewnętrznym nastawieniem (set). Zbierając razem... Enteogeny, użyte we właściwym kontekście, przez przygotowane jednostki, w odpowiednim celu i dawkach oraz z właściwym wewnętrznym nastawieniem ujawniają ogromne możliwości w przynoszeniu ulgi cierpieniom spowodowanym na różnych poziomach naszej egzystencji. Biorąc pod uwagę, że nadrzędny cel psychoterapii można odnieść do Buddyjskiej intencji „niech wszystkie czujące istoty zostaną wyzwolone z cierpienia i przyczyn cierpienia“ nie czuję, że gdzieś tutaj czai się sprzczność pomiędzy używaniem enteogenów w psychoterapii a naukami i praktyką buddyzmu Zen. Przyjmowanie psychodelików, podobnie jak praktyka medytacji, wymaga szerokich horyzontów i etycznej bazy z nadrzędnym celem działania dla dobra wszystkich czujących istot. Enteogeny mogą być także błędnie przyjmowane, jako oszałamiacze lub narkotyki, w takim sam sposób jak religia, nawet Buddyzm lub co innego – polityka, kultura, baseball – mogą stać się „opium dla ludu“. Enteogeny umożliwiają pojawienie się wyższych stanów swiadomości, które muszą być zintegrowane w całościowe doświadczenie istoty ludzkiej i jej codziennej egzystencji. Mam poczucie, że samo ich używanie, nie jest wystarczające aby zintegrować te stany z osobowością i codziennym życiem, podobnie jak doświadczenia satori czy wglądu, nie są wystarczające aby naprawdę dokonała się transformacja osobowości bez zintegrowania doświdczenia dnia codziennego. W praktyce, nie jestem adwokatem enteogenów we wspólnocie, którą prowadzę i w kontekście medytacji. Moje poszukiwania mają raczej charakter osobisty i prywatny. Uważam, że zakaz używania enteogenów jest zmachem na wolność sumienia i prawo do religijnej praktyki. Psychodeliki pomogły mi, poza innymi rzeczami, zrozumieć, cel mojego życia, odkryć i zintegrować cimniejsze strony mojej osobowości i uwolnić kreatywność. Poprzez ich zażywanie, doświadczyłem niespotykanie intensywnego stanu „świadomoego snu“ i „świadomego snu bez marzeń sennych“ gdzie, Czyste Światło Istnienia jaśnieje poza czasem i przestrzenią, poza życiem i śmiercią. Przypis do Bardo. bar-do (lub bar-ma-do) znaczy "to, co jest między (dwoma)", "przestrzeń pośrednia", i w literaturze tybetańskiego buddyzmu pełni funkcję odpowiednika terminu sanskryckiego antarabhawa, dosłownie: "między-byt".