Polecam książkę specjalisty od historii najnowszej Hiszpanii Tadeusza Zubińskiego: „Błękitna Dywizja. Hiszpańscy sojusznicy Hitlera” (Wydawnictwo Poznańskie 2016). Nie tylko ja zwróciłem uwagę na tą niezwykłą książkę: Żołnierz w mundurze Wehrmachtu ustępujący miejsca Żydówce w berlińskim tramwaju? Hiszpanie walczący po stronie III Rzeszy potrafili wprowadzić sporo zamieszania… „…Jak pisze Tadeusz Zubiński, autor książki „Błękitna Dywizja”, istnieją wiarygodne dane, według których w 1942 roku na zapleczu frontu wschodniego na Białorusi hiszpańscy wehrmachtowcy ocalili życie 700 Żydów. Także w innych miejscach, w których się pojawiali, wyraźnie wyróżniali się na tle okrutnych Niemców. Zubiński przytacza relację, jaką spisał w 2004 roku Alexander Blumstein, Żyd z Grodna przechowywany w czasie wojny w ukryciu przez polską katolicką rodzinę. Tak wspominał przybycie legionistów do jego rodzinnego miasta i wrażenie, jakie wówczas na nim wywarli: „…Przyszli egzotyczni bruneci w mundurach niemieckich, którzy serdecznie traktowali ludność żydowską. Pamiętam pewną malowniczą scenę. Żołnierz hiszpański, rodem z Toledo, kwaterował w domu, w którym mieszkałem, poprosił o możliwość skorzystania z bani. I jak to jest w zwyczaju na wschodzie, zaproszono go do wspólnej kąpieli. Hiszpan nawet zrobił sobie zdjęcia, jak się kąpie z rodziną polskiego gospodarza. Inny Hiszpan skorzystał z usług żydowskiego dentysty i dobrze Żydowi za tę usługę zapłacił. Na ulicach Hiszpanie grali w piłkę nożną z żydowskimi chłopakami, grali też z nimi w karty. (…) Hiszpanie chętnie przekomarzali się i flirtowali z żydowskimi dziewczynami, pod domami tych ładniejszych grali na mandolinach, śpiewali serenady”… http://atocihistoria.pl/1_2_22_hiszpanie-w-mundurach-wehrmacht u-ocalili-700-ydow.-niemozliwe.html Hiszpanie czasem podzielali poglądy nazistowskie, ale nie akceptowali mimo to okrutnego zachowania Niemców wobec cywilów. Hiszpanie mieli w strukturach Wehrmachtu własną jednostkę – 250. Dywizję, zwaną przez Hiszpanów „Błękitną” (Division Azul) od koloru koszul Falangi, która patronowała całemu przedsięwzięciu. Do dziś przynajmniej konserwatywni Hiszpanie kultywują pamięć o bohaterskiej dywizji (s. 7). Wysłanie DA na front wschodni w 1941 roku było formą podziękowania za to, że choć 25 lipca 1936 roku naziści oceniali sytuację Franco jako trudną i niekoniecznie rokującą zwycięstwo, a jego finanse za liche, pomogli mu (s. 9). Hiszpańskim wysłannikom wsparcia udzielił Rudolf Hess. Hitler obawiał się o interesy Niemiec w Hiszpanii, więc uzyskał od Ciano pomoc w zapewnieniu opieki nad liczną kolonią niemiecką w Barcelonie (włoskie statki ewakuacyjne). Hitler stawiał na Franco, Włosi bardziej na gen Molę. Niemcy zainteresowani byli baskijskimi kopalniami, Włosi – rtęcią z Almaden. Franco miał przenieść do Barcelony 79 niemieckich agentów (s. 13). Franco uznały do 31 marca 1939 roku państwa skandynawskie, w kwietniu 1939 roku była szansa na kredyt z UK, ale ostatecznie Brytyjczycy dali te pieniądze Polakom, gdyby było inaczej być może Franco nie musiałby opierać się na osi, lecz nawiązał antykomunistyczny sojusz z Churchillem (s. 17). W 1937 roku Franco uznał za narodowe pozdrowienie el brazo en alto saludo national, pozdrowienie faszystów włoskich, ale nie był faszystą, jego wzorem był ks. Wellington znany z motta: „wzorem skutecznego uprawiania polityki jest brak polityki” (s. 23). Niemcy wysoko cenili Hiszpanię pod względem dyplomatycznym. Baron von Stroher, który podczas I w.św. wiele zrobił dla utrzymania hiszpańskiej neutralności, w 1938 doradził Hitlerowi dać łasemu na luksusy Fraco Mercedesa W31 540. W lipcu 1939 roku Ciano odwiedził Franco i podpisali umowę o dostawach zboża dla głodującej Hiszpanii (s. 29). Niemcy zaczęli od 1940 wydawać w Hiszpanii tanią, a znakomitą gazetę, będącą hiszpańską wersją niemieckiego „Signal”. Pismo wydawano zresztą w 26 językach, także po angielsku, rosyjsku i katalońsku. Redakcją kierowął płk. Hasso von Wedel (s. 29). Włoskie „Legiones y Falanges” skupiało się tylko na Falandze, pomijając np. konserwatystów, więc zanotowało mniejszy sukces. Przed wojną domową Hiszpanie mieli dostęp do kroniki filmowej FOX Movietone, ale z Franco USA już nie współpracowały, więc rynek zdominowały niemiecka UFA i włoska LUCE. Dopiero w 1942 roku Hiszpanie stworzyli własną kronikę NO-DO. W maju 1939 Hiszpania wzorem Niemiec i Włoch wyszła z Ligi Narodów. W sierpniu Pakt Ribbentrop-Mołotow wywołał niezadowolenie i skrajne niezrozumienie w Hiszpanii. Mówiono, że świat stanął na głowie. Franco prognozował, że UK i Francja z pomocą USA (ich potencjał rozstrzygnie) pokonają oś faszystów i komunistów (s. 31). Jak zobaczymy po upadku Francji zmieni zdanie. Rok wcześniej w grudniu 1938 roku udzielił wywiadu szwajcarskiej gazecie, w którym uznał komunizm za barbarię XX wieku, zupełnie sprzeczny ze sprawiedliwością społeczną do której sam też się odwoływał (s. 34). Sojusz Niemców z komunistami uważał za katastrofę. Kolejną konsternację wywołał atak na katolicką Polskę. Dziwiono się czemu Francja nie uderza. Franco był zdegustowany. Podobało mu się, że Mussolini trzymał się od tego z dala. Franco proponował Niemcom zachowanie kadłubowej Polski, w październiku zdał sobie sprawę, że go nie posłuchają. W grudniu podano w Hiszpanii fałszywą informację o odkryciu złota w Estremadurze by podtrzymać na duchu zbiedniałą wojną ludność (s. 34). Otto Meissner, agent niemiecki pisał, że Franco nie ma dość poparcia, a naród dość zasobów, by mógł być sojusznikiem osi. Od roku 1940 Gestapo pomagało wyłapywać działaczy republikańskich, by przypodobać się Franco, Vallejo-Najera promował nazistowski mizoginizm i ideał KKK, komunizm i anarchizm uznał za chorobę genetyczną, stąd komunistom często odbierano dzieci (s. 39). Po zajęciu Francji, Hitler zgrał jej strefę czasową z czasem niemieckim (by lepiej zgrać działania bojowe), Franco wtedy również porzucił czas Greenwich (Brytyjczycy zrobili to również ze względów taktycznych, ale po WWII wrócili do czasu Greenwich – s. 41). Hiszpanie udostępnili U-Bootom stacje przekaźnikowe i porty, we wrześniu 1940 roku gen. Wolfram von Richthofen przekonał Franco, że III Rzesza wojnę wygra (s. 43). W sierpniu 1940 Goering zdradził Serrano Sunerowi, że Hitler rozważa inwazję na Hiszpanię, ostatecznie to chyba Mussolini przekonał Hitlera, że Hiszpania nie kieruje się złą wolą tylko naprawdę jest za słaba, by włączyć się do wojny po stronie osi (s. 45). Serrano Suner był 27 września 1940 roku przy podpisaniu Paktu Trzech w Berlinie, gdzie Hitler wbił mu kilka szpilek za niedołączenie się Hiszpanii do osi (s. 44). W listopadzie 1940 Włosi też szukali wsparcia Rzeszy, a gen. Fraz Halder (szef sztabu OKH) uważał, że taniej byłoby podbić Hiszpanię niż zawierać sojusz (s. 45), bo jej 340.tys słabo uzbrojonej armii trzeba by wspomagać co chwilę. W październiku 1940 roku w Hendaye Hitler przekonywał Franco, że UK nie uda się wciągnąć USA do wojny, bo te są daleko i mają respekt przed III Rzeszą (s. 51), natomiast należy uniemożliwić USA założenie baz np. na Kanarach poprzez umieszczenie tam niemieckich baz. Franco bał się reakcji USA na niemiecki dostęp (s. 52). „Mit diesem Kerl ist nichts zu machen” – miał rzec Hitler (s. 53). Znawca Hiszpanii, mówiący świetnie po hiszpańsku, adm. Canaris uznał Franco za małą kiełbaskę, a nie bohatera. Franco uznał Niemców za niestabilnych mentalnie i niewychowanych ignorantów (s. 54). W Londynie spotkanie Hitlera z Franco wywołały wielkie przygnębienie. Na spotkaniu we Florencji z Mussolinim, wyszło, że apetyty Włoch i Hiszpanii są kolizyjne (np. Oran). Hitler uznał 1 listopada już w Berlinie, że reżim hiszpański nie jest w stanie się rozwijać, i jest anachroniczny (s. 59). Znamienna jest różnica między Duce a Franco. Mussolini ciągle pracował nad polepszaniem włoskiej rasy, wychwalając naloty wroga i mrozy! (s. 60). Franco spokojnie trwał. 20 stycznia 1941 roku Hitler dał Franco 48 godzin na decyzję, 28 lutego 1941 wysłannik USA William Donovan, późniejszy organizator OSS, dotarł tylko do Serrano Sunera, który uniemożliwił Hiszpanii korzystanie z lend lease (s. 61). 8 lutego Hiszpanie podpisali umowę z Argentyną na ziarno, a wkrótce i UK zaczęła zaopatrywać Hiszpanów. UK pod naciskiem USA przyznała rządowi hiszpańskiemu kredyt w wysokości 2,5 mln funtów. W tym czasie Franco zdumiewał się jak to się stało, że Włochy weszły do wojny nieprzygotowane (s. 65). W 1943 Franco dzięki klęskom Osi mógł przejść do stanu neutralności. Jednak upadek Duce przeżyje ciężko. Pomysł Division Azul prawdopodobnie narodził się ze spotkania germanofilskiej wierchuszki Falangi w hotelu Ritz w Madrycie 21 czerwca 1941 roku (s. 71). Psioczyli na zachowawczość Franco. Franco był ostrożniejszy bojąc się faszyzacji przez kooperację z Niemcami. 22 czerwca 1941 roku rozpoczął się atak na Rosję, 5 dni potem dotarli na front Włosi, 30 czerwca zaczęli werbować Holendrzy. 24 czerwca w Madrycie Serrano Suner uznał Rosję za winną hiszpańskiej wojny domowej. Tego dnia ambasador Niemiec domagał się wypowiedzenia wojny ZSRR przez Hiszpanię. Franco odmówił. Gen. Varela spowodował, że nie tylko falanga miał wpływ na ochotniczą dywizję. 1 lipca rozpoczęto rekrutację do DA. Przy ustalaniu szczegółów Niemcy wkurzali się na telefoniczne gadulstwo sojusznika. Dbano o dobrą kawę – to co najważniejsze dla Hiszpanów. Rekrutując w Barcelonie falanga odrzucała rojalistów (s. 85). Juan Sanz Jarque szedł do walki nie z Rosjanami ale z komunizmem. Wielu nęciła w DA perspektywa dobrego żołdu (w Hiszpanii od 1939 r. do lat 50 były kartki na żywność), dziś motyw ekonomiczny trochę się przemilcza (s. 92). Na wzór Niemiec wprowadzano w Hiszpanii Eintopf i nachalnie propagowano wegetarianizm (s. 93). Niemcy krzywili się na to, że w DA znalazło się trochę białych Rosjan (s. 98). Chętnych było multum (s. 107). Nie brakowało przyszłych sław jak Pedro Lazaga Sabater i Luis Ciges Martinez – ten drugi był dumny, że Hiszpanie lepiej traktowali rosyjskich cywilów niż Niemcy (s. 108). Cesar Ibagnez Cagna trafił do DA przez Falangę, a do tej przez włoskie pochodzenie matki (s. 116). Germanofilia (pikielhauby, nietzscheanizm) była bardzo popularna (s. 120), jeszcze bardziej antykomunizm. Stąd ogrom chętnych. W Hendaya Niemcy robili kontrolę sanitarną (s. 129). Niemki z Cz. Krzyża nalewały świetną kawę. Zabroniono pić wodę (Francuzi mogli ją zatruć). Hiszpanie dostali kieszonkowe. W Karlsruhe fetowano ich jak bohaterów i przyjaciół. Niemcy wydały się soldados radosnych krajem miłych ludzi (s. 131). W Grafenwoehr Hiszpanie wykazali się umiejętnościami wojskowymi (75% było weteranami wojny domowej), stąd szkolenie skrócono z 3 do 2 tygodni (s. 133). Narzucono wstrzemięźliwość seksualną (tabletki antyerotyczne), Hiszpanie po niemieckim piwie bywali kłótliwi. Docenili toaletowe utensylia, które w Hiszpanii musieliby kupić sami. Karabiny i mundury były niemieckie, tylko pistolety bywały hiszpańskie STAR (s. 139). DA miała trzy pułki (262,263,268) i 5000 koni. Hiszpanie dorobili własne słowa do Lili Marlen. Od Suwałk i Augustowa trzeba było iść (s. 153). Po drodze na front 29 ludzi zmarło z zimna (s. 157). Jak czytamy w wychodzącym w podziemiu dwutygodniku: „Szaniec”, z 15 października 1941 roku: „Do Grodna przybyła hiszpańska brygada ochotnicza (…). Przybyło 6 batalionów.Stosunek ich do Polaków był zupełnie przyjazny, dużą sympatię okazywali również Żydom, co już świadczyło o niezupełnym przyswojeniu sobie kardynalnych zasad polityki hitlerowskiej. Jaskrawym przykładem nieuzgodnienia światopoglądów było starcie w Grodnie. Oddział hiszpański, maszerując ulicą, napotkał oddział pędzonych przez Niemców jeńców sowieckich, którzy błagali o żywność. Jakaś kobieta rzuciła im spoza parkanu kilka paczek. Gdy w odpowiedzi na to jeden z konwojentów Niemców strzelił do kobiety, a inny rzucił się z kolbą na podnoszących paczki jeńców, bijąc ich z całej siły, Hiszpanie złamali szeregi i wyciągnąwszy sztylety (nie noszą broni palnej), pośpieszyli bolszewikom na pomoc. Wywiązała się formalna bitwa niemieckohiszpańska, z czego korzystając bolszewicy, w liczbie około 200, rozbiegli się. W rezultacie jeden Niemiec został zasztyletowany, sześciu rannych. Hiszpanie również ponieśli ofiary…” (s. 155). Hiszpanie starali się wyciszać takie incydenty. Hiszpanie nie gardzili Rosjanami jak Niemcy, chociaż narzekali na „azjatycki” smród wieśniaków (porównywali Rosję z Marokiem), z drugiej jednak strony handlowali z Rosjanami (s. 160) i pozwalali się kantować i okradać, co dziwiło Niemców. We wrześniu 1941 roku Niemcy zdobyli Nowogród Wielki, a Hiszpanie zdobywali Leningrad (szkoda im było, że nie Moskwę). Hiszpanie walczyli jak lwy; szaleńcze ataki z okrzykami: Al asalto, Armad las bayonetas! (s. 181). Rosjanie próbowali ich zniechęcić hiszpańskojęzyczną propagandą i okrzykami „Ispanski kaput” (s. 167), ci gromko odkrzykiwali: „Arriba Espana!”. W listopadzie Rosjanie dostali posiłki z Syberii. Franco w grudniu pogratulował Japonii ataku na USA (s. 170), chociaż Ameryka Łacińska i jej ropa były po stronie USA. Hiszpanie zbierali pochwały niemieckich generałów, że nie oddają terenu i dają dobry przykład (s. 174). Hitler kpił: „…Banda obdartusów. Dla nich karabin jest instrumentem, którego w żadnym wypadku nie da się wyczyścić…” (s. 175), zauważał też, że oficerowie hiszpańscy prezentują się wspaniale, a szeregowi mizernie (s. 175), ale Hitler powiedział też np., że „nie wierzy ażeby amerykański żołnierz walczył jak bohater” (s. 175), miał więc kłopoty z racjonalną oceną armii. Hiszpańskie służby SIM9 odkryły w czerwcu 1941 roku agenturę aliancką w ambasadzie niemieckiej w Rzymie i dowiedzieli się o planach II frontu w Europie (s. 191). W tym czasie Hiszpanie pomagali w zamknięciu kotła nad Wołchowem. Sepp Dietrich chwalił waleczność i nieustępliwość Hiszpanów (s. 195). Jako po części Goci Hiszpanie mieli fory rasowe. Choć ochotnicy Falangi w czasie wolnym natychmiast zapominali o wojskowej dyscyplinie, to na polu bitwy zmieniali się w maszyny do zabijania. „…Jeśli na froncie spotkaliście żołnierza źle ogolonego, brudnego, w zniszczonych butach i poszarpanym mundurze, ale bohatera, to na pewno był Hiszpan…żartując sobie ze śmierci” i „nie oddając wrogowi ani centymetra terenu…” , chwalił ich gen. Guenther von Kluge (s. 195). Oto inna pochwała hiszpańskiego męstwa ze strony WH: „…Naprawdę jest bardzo trudno sobie wyobrazić bardziej brawurowych żołnierzy niż oni. Ma się wrażenie, że z lubością stają twarzą do śmierci. Wiem bardzo dobrze, że nasi ludzie czują się bardzo szczęśliwi i pewniejsi, kiedy mają Hiszpanów jako sąsiadów w swoim sektorze…”. Pod Leningradem system obrony ciągłej Niemców był mniej skuteczny niż hiszpański system „jeży” (s. 199). 19 listopada 1941 roku Franco odmówił niemieckiej prośbie udostępnienia Balearów na bazę, niedługo potem proponował Churchillowi mediację, podobnie jak w maju 1943 roku poprosi nagle UK i USA o zaprzestanie bombardowań miast niemieckich (s. 200), czasem przeceniał swój wpływ. Legioniści gen. Franco często odnosili się do Niemców z pogardą, nazywając ich „kwadratowymi głowami” (hiszp. cabezas cuadradas). Ci z kolei nie pozostawali im dłużni. Mówili o Hiszpanach: „gitarzyści”, nabijając się z ich hałaśliwego zwyczaju wspólnego śpiewania przy ogniskach czy przebierania się za byki i urządzania corridy (s. 205). Rosyjscy jeńcy nie uciekali od Hiszpanów, bo wiedzieli, że będą traktowani dobrze. Księża kręcili się na linii ognia, ku zdumieniu Niemców, trąbki na modlitwę i jadło też bywały dziwne, ognisko i śpiewy również, Niemcy woleli ziemianki i spokój (s. 205). Resztki jedzenia Niemcy wyrzucali, Hiszpanie dawali cywilom. W Rydze była dla zluzowanych hiszpańska prasa i jedzenie. Hiszpanie nie pomiatali Rosjanami ale uważali ich za alkoholików i ludzi słabych zasad. Czasem jednak zdarzały się gwałty i okrucieństwa. Niemiecki oficer był w stanie oddać lepsze skarpety szeregowcowi, hiszpański nigdy (s. 235). W grudniu 1942 roku Hitler straszył Hiszpanów armia jaką w Meksyku szykują ponoć republikanie. Pod koniec 1942 roku Dulles sondował możliwość przewrotu w Hiszpanii we współpracy z rojalistami. 8 listopada ambasador USA uspokoił jednak Franco, że ze strony Stanów nic mu nie grozi (s. 241). Nie wueirzył, za dużo naoglądał się antyhiszpańskiej propagandy Hearsta (s. 243). W tym okresie Hiszpanie odkryli przypadkiem plany operacji Torch tym razem nie uwierzyli Niemcy. Wiosną 1943 roku były negocjacje niemiecko-radzieckie, Franco myślał, że Hiszpania zostanie wydana aliantom na otarcie łez (s. 246). 10 lutego 1943 roku DA w sile 6 tys. ludzi pokonała 45 tys Rosjan pod Krasnym Borem (s. 249). Bitwa przeszła do legendy. We wrześniu 1943 roku Franco pozwolił jedynie na pozostanie 1500 ochotników w Rosji, by uczynić zadość zadaniom USA i UK (s. 268). Jednak dopiero D-Day całkowicie zażegnał ryzyko ataku Rzeszy na Hiszpanię. Hiszpanie tu i owdzie nadal walczyli m.in. w składzie dywizji Waffen SS Charlemagne (s. 301). Latem 1944 Cordell Hull zabronił udzielać krajom neutralnym schronienia zbrodniarzom. Franco kluczył. Jedno z ostatnich zdań Hitlera; „Tylko Hiszpania mogła podbić cały świat, i po niej nikt już tego nie dokona” (s. 307). W 1962 roku rząd w Bonn przyznał weteranom DA takie same prawa emerytalne i socjalne jak tym z Wehrmachtu (s. 331). Hiszpanów czerwonych w Moskwie podczas IIWŚ było ok. 6 tysięcy, kilkuset walczyło w Armii Czerwonej. Byli też alianccy Hiszpanie; we francuskiej partyzantce i tzw. Spanish Company Number One. Polecam!