WOWA BRODECKI – JEŹDZIEC PRZYWRACAJĄCY PAMIĘĆ

advertisement
WOWA BRODECKI – JEŹDZIEC PRZYWRACAJĄCY PAMIĘĆ
Niezwykle ciepły i serdeczny, z dumą i błyskiem w oku mówiący
o ojczyźnie. Wielki patriota, miłośnik koni i teatru. Swoją obecnością
ożywia miejsce, w którym się pojawia i na długo zapada w pamięć…
Pułkownik Włodzimierz „Wowa” Brodecki, bo o Nim mowa, od prawie
dwudziestu lat odwiedza Pierzchów i gości w naszej szkole. Uczniowie
klasy czwartej skorzystali z okazji, kiedy to pojawił się w placówce
w Dniu Patrona Szkoły i postanowili przeprowadzić z Nim wywiad.
SP Pierzchów: Panie pułkowniku, proszę nam powiedzieć, czym się Pan
zajmuje i dlaczego to naszą szkołę Pan odwiedza?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Jestem przewodniczącym Środowiska
Miłośników Tradycji Mazurka Dąbrowskiego, więc zajmuję się hymnem
narodowym, a wasza szkoła nosi imię generała Jana Henryka Dąbrowskiego
stąd też jest dla mnie ważna. Po raz pierwszy pojawiłem się w Pierzchowie
w roku 1997, kiedy to zostałem zaproszony na uroczystość odsłonięcia
i poświęcenia nowego Kopca gen Jana Henryka Dąbrowskiego. Inicjatorem
owego przedsięwzięcia był profesor Kazimierz Bielenin, ja natomiast
dostąpiłem zaszczytu wsypania do Kopca pierwszej ziemi przywiezionej ze
swoich wypraw na Monte Cassino. To wtedy między mną a Pierzchowem tą szkołą - zrodziła się pewna więź, przyjaźń… W tym miejscu czuję się
znakomicie, najczęściej występuję w mundurze, więc łatwo mnie rozpoznać
- dzieci z daleka mówią „dzień dobry”, to bardzo miłe…
Goszczę na wszystkich lokalnych uroczystościach, które mają związek
z waszym patronem, czyli generałem Janem Henrykiem Dąbrowskim.
Ponadto, do Pierzchowa przybywam również pod Kopiec z Krakowskim
Szwadronem Ułanów Józefa Piłsudskiego, którego jestem honorowym
dowódcą, a więc można mnie zobaczyć na koniu.
1
SP Pierzchów: A jak wspomina Pan swoje dzieciństwo?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Oooo, wspaniale! Wiadomo, że
zawsze najdłużej pamiętamy najpiękniejsze chwile. Ja mieszkałem
w jednostce wojskowej, dlatego też od najmłodszych lat otaczały mnie
konie. Mój ojciec był kawalerzystą, stąd też musiałem nabyć umiejętność
jazdy konnej. W każde wakacje wraz z wojskowymi dziećmi wyjeżdżaliśmy
na kolonie. Zwiedzaliśmy całą Polskę. W roku 1955 przybyliśmy do
Krakowa, dokładnie na Wolę Justowską, gdzie mieściła się jednostka
wojskowa. Pewnego dnia na apelu pojawiła się ekipa filmowa. Zapytano,
kto nie boi się koni. Wtedy ja, taki malutki, chudziutki chłopiec podniosłem
nieśmiało paluszek. Wybrano mnie oraz czterech moich kolegów. Film,
który kręcono nosił tytuł „Tabor Cygański” i ukazywał życie ówczesnych
Romów. Nam, młodym aktorom kazano bawić się z dziećmi romskimi
w lesie na terenie prawdziwego obozu cygańskiego. To była świetna
przygoda.
Pamiętam, że w czasie kręcenia filmu graliśmy również w piłkę na małym
placu obok Kościoła Mariackiego w Krakowie. Wiedzcie o tym, że nasza
piłka różniła się od tych współczesnych, gdyż była wypchana szmatami.
Bardzo miło wspominam też wyjazdy do wujka na wieś, gdzie paśliśmy
krowy. Mało tego, jeździliśmy na tych krowach oraz na baranach! Zabawa
była przednia, choć nie obyło się bez wypadków. Ale nam to nie
przeszkadzało. Pamiętam, że poproszony o przyprowadzenie krów
z pastwiska siodłałem konia i jechałem po nie konno, a pozostałe dzieci
zazdrościły mi umiejętności jeździeckich. Uwielbiałem wieś.
SP Pierzchów: Czy lubił pan szkołę?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Teraz lubię szkołę, natomiast
w przeszłości różnie bywało. Do przedszkola nie chodziłem. Po skończeniu
Szkoły Podstawowej – jako, że uwielbiałem zwierzęta – podjąłem naukę
w szkole rolniczej. Ukończyłem również Technikum Pszczelarskie
w Pszczelej Woli, z czego jestem bardzo dumny. Co prawda, nigdy nie
pracowałem w tym zawodzie, ale swego czasu odwiedzałem siostrę, która
posiadała ule i chętnie pomagałem jej przy pszczołach.
2
Kolejnymi szkołami były: Studium Teatralne, Studium Rekreacji
i Wypoczynku oraz Wyższa Szkoła Pedagogiczna. Zawsze lubiłem teatr. Już
w technikum grałem w Teatrze Ziemi Chełmskiej, drugą najstarszą tego
typu instytucją w Polsce.
SP Pierzchów: Jakie były Pana ulubione przedmioty szkolne?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Zawsze bardzo lubiłem wychowanie
fizyczne – uprawiałem gimnastykę akrobatyczną, byłem sprawny
i wysportowany. Przyjemność sprawiała mi też nauka języka polskiego –
moją pasją było czytanie książek. Pamiętajcie, że wtedy czas spędzało się
inaczej niż obecnie – w wolnych chwilach nie oglądało się telewizji. W domu
mieliśmy mnóstwo książek. Prawda jest taka, że do dziś się z nimi nie
rozstaję – w autobusach, tramwajach – zawsze czytam.
Z matematyką nie miałem problemów – oceną końcową była czwórka. Do
ulubionych przedmiotów szkolnych dodałbym jeszcze przyrodę, geografię
i historię. Dwa ostatnie okazały się być mi przydatnymi w późniejszym
życiu. Bywając w różnych miejscach doskonale się w nich odnajdywałem.
W pewnym okresie pracowałem jako pilot wycieczek. Niezwykle miło
wspominam fakt, że ludzie chcieli ze mną jeździć. Powiem szczerze, że
popisywałem się zdobytą wiedzą i cieszyło mnie, gdy inni byli pod jej
wrażeniem.
SP Pierzchów: A czego nie lubił się Pan uczyć?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Zawsze jest coś, czego się nie lubi…
może chemia, fizyka - przedmioty, które dla mnie – humanisty- mogły być
trochę trudne. Z kolei zagadnienia, które pojawiły się w szkole rolniczej
były dla mnie nowe, ale też niezmiernie interesujące –pragnąłem je
chłonąć! Z drugiej strony, nie chciałem też odbiegać od chłopców, którzy
pochodzili ze wsi i w związku z tym ich wiedza – zarówno teoretyczna jak
i praktyczna - była nieco większa. Ja, będąc chłopcem z miasta musiałem
poświęcać na naukę więcej czasu.
3
SP Pierzchów: Jak spędzał Pan czas wolny w roku szkolnym i wakacje?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Jak mówiłem wcześniej, wakacje
spędzałem na wsi. W wieku szesnastu, siedemnastu lat, gdy się
usamodzielniłem wyjeżdżałem pod namioty. Cieszyło mnie podróżowanie
po Polsce. Warto również wspomnieć o obozach harcerskich i pierwszej
Centralnej Akcji Szkolenia Kadr Instruktorskich ZHP, w której wziąłem
udział w roku 1958. Jestem bardzo dumny z tego, że w wieku szesnastu lat
zostałem najmłodszym przewodnikiem instruktorem. Lubiłem nosić
mundur harcerski – czułem, że on mnie uszlachetnia.
Zawsze postępowałem zgodnie z kodeksem harcerskim, w autobusach
ustępowałem miejsca, starałem się pomagać potrzebującym. Co więcej,
nigdy nie paliłem papierosów i nie piłem alkoholu.
Wraz z kolegami praktykowaliśmy także tak zwane „ćwiczenie silnej woli”.
Przykładowo, będąc w klasie piątej szkoły podstawowej, w maju, kiedy to
w sklepach pojawiły się pierwsze lody, my postanowiliśmy, że do wakacji
nie zjemy żadnego. Gdy spotkaliśmy się pierwszego września okazało się, że
obaj przedłużyliśmy sobie postanowienie na całe wakacje.
SP Pierzchów: Kiedy zaczęła się Pańska przygoda z końmi?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Zacząłem jeździć konno w wieku
pięciu lat mieszkając w jednostce wojskowej. Konie zawsze były obecne w
moim życiu – rzekłbym, że całe moje jestestwo do dziś jest z nimi mocno
związane.
SP Pierzchów: Ile koni Pan posiadał? Czy miał Pan jakieś ulubione?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Moim ulubionym koniem był Gniady –
pierwszy koń, ten z wojska. To na nim nabyłem jeździeckich umiejętności.
Był on niesamowity i mocno do mnie przywiązany. Lubił mnie, był dla mnie
łagodny. Innych gryzł, mi natomiast zawsze pozwalał na siebie wsiąść.
4
Dodam, że będąc małym chłopcem często miałem problem z wchodzeniem
na niego – zdarzało się, że na grzbiet dostawałem się po szyi. Musiało to
wyglądać zabawnie.
Kolejne konie to Kasztan i Dzidzia. Dzidzia – należała do nastoletniej
dziewczynki Ali mieszkającej w pobliskiej leśniczówce. Razem jeździliśmy
konno i trenowaliśmy woltyżerkę. Na którymś ze spotkań Ala poprosiła,
abym na rajd wyruszył na jej koniu – chciała, by jej ulubieniec stał się
sławny.
Później był Barbakan, następnie Poprad i Kamea, na której przejechałem
z Krakowa na Monte Cassino i z powrotem. Kamea urodziła źrebięta –
pierwsze nazwaliśmy Cassino – na pamiątkę wzgórza. Był on moim
wspaniałym przyjacielem – występował ze mną na Festiwalach Orkiestr
Wojskowych. Obecnie jest ze mną jego brat Tornado i to na nim
przyjeżdżam między innymi do Pierzchowa na różne patriotyczne
uroczystości.
SP Pierzchów: W jaki sposób pozyskiwał Pan konie?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Dostawałem je w prezencie, kupiłem
chyba tylko dwa konie, część wychowałem. W tej chwili mam dwa konie –
dzieci Kamei - Tornado i Arawellę.
SP Pierzchów: Kiedy zaczął się pan interesować teatrem?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Teatrem interesuję się od
dzieciństwa. W wieku siedmiu lat zagrałem w pierwszym filmie. W liceum
zabrano mnie do Teatru Ziemi Chełmskiej, gdzie grano spektakl
Gałczyńskiego „Babcia i Wnuczek”, zagrałem wnuczka. Od tego zaczęła się
moja kariera teatralna. Można więc rzec, że teatr i konie zawsze były
obecne w moim życiu.
5
SP Pierzchów: W którym teatrze gra Pan obecnie?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki:
W Teatrze Ludowym gram
w spektaklu o Nowej Hucie, a pracuję w teatrze Pod Ratuszem, gdzie was
zapraszam.
SP Pierzchów: Czy oprócz teatru i koni ma Pan jeszcze inne pasje?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Oczywiście! Jako aktor grywam
w filmach. Spójrzcie na zdjęcia – tutaj mamy „Ogniem i Mieczem”, a tu „Trzy
śmierci króla Kazimierza Wielkiego”, serial historyczny – „Crimen”,
„Kanclerz”, „Jastrzębia mądrość”. Zauważcie, że wszędzie są konie, a na
zdjęciu ukazującym Monte Cassino ja salutuję , a koń pochyla głowę. Też się
kłania grobom. To piękne…
SP Pierzchów: Czy Pierzchów jest dla Pana ważny? Czy lubi Pan
odwiedzać naszą szkole?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Mogę powiedzieć, ze jesteśmy
wielkimi przyjaciółmi. Od momentu, gdy zostałem tutaj zaproszony po raz
pierwszy w dniu odsłonięcia kopca jestem mocno związany z Pierzchowem.
Bywam tutaj dwa, trzy razy w roku. Przez te wszystkie lata poznałem
mnóstwo wspaniałej młodzieży, kolejnych dyrektorów: Panią Helenę
Wojtas, Pana Adama Kasprzyka, obecną Panią dyrektor Grażynę
Pogorzelczyk–Kluska, no i wielu nauczycieli.
SP Pierzchów: Czym jest dla Pana patriotyzm?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: W obecnych czasach powinniśmy
przede wszystkim starać się poznać własny kraj, czcić nasze – niestety
krwawe rocznice, doceniać to, że nasi przodkowie poświęcili swoje życie,
przelali własną krew dla ojczyzny, abyśmy my byli wolni. Naszym
zbiorowym obowiązkiem jest pamięć. Podoba mi się to, że wy dbacie o tę
pamięć – dowodem jest piękna Izba Pamięci przypominająca o generale
Janu Henryku Dąbrowskim.
6
SP Pierzchów: Jakie wartości w życiu ceni Pan najbardziej?
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Uczciwość, prawdomówność,
właściwą postawę nie tylko na pokaz, ale również w życiu codziennym.
Powinniśmy zachowywać się tak, by móc zawsze spojrzeć każdemu w oczy.
Należy pamiętać, że aby nam żyło się dobrze, my sami musimy być dobrzy.
Istotne jest też, aby otaczać się ludźmi dla nas ważnymi – przyjaciółmi,
rodziną.
SP Pierzchów: Dziękujemy za wywiad .
Płk Włodzimierz WOWA Brodecki: Dziękuję za zaproszenie.
Galeria zdjęć – płk Wowa w Szkole Podstawowej w Pierzchowie
w dniu jej Patrona – 06.06.2016r – IZBA PAMIĘCI
7
8
9
10
11
12
Download