CHRZEST W żYCIU I MISJI KOśCIOŁA

advertisement
Bp Zbigniew Kiernikowski
CHRZEST
W ŻYCIU I MISJI KOŚCIOŁA
Część II
Reakcja Boga na grzech
– obietnica i przymierza
Materiały
na rok 2006/2007
1
Nakładem Kurii Diecezjalnej w Siedlcach
© Copyright Zbigniew Kiernikowski
Siedlce 2006
2
WPROWADZENIE
Chrzest święty stanowi początek i fundament życia chrześcijańskiego,
stąd stałe zgłębianie jego tajemnicy jest czymś nieodzownym w życiu
poszczególnych chrześcijan i chrześcijańskich wspólnot. Doświadczenie
pewnych braków w poznaniu i pojmowaniu sakramentu chrztu wśród
ochrzczonych sprawia, że tym bardziej jaskrawą staje się potrzeba przybliżania
jego tajemnicy wiernym. Mając to na uwadze, podejmujemy w naszej diecezji
refleksję nad tą tajemnicą, spoglądając na rozumienie i przeżywanie
sakramentu chrztu w świetle Objawienia dostępnego dla nas na kartach Pisma
świętego oraz w nauczaniu Kościoła.
Chrzest wprowadza człowieka w sferę życia z Chrystusem i we wspólnotę
Kościoła. Aby to zrozumieć i tego doświadczyć, trzeba poznać tło, które
uprzytamnia nam, dlaczego człowiek potrzebuje zbawienia, kim jest z
naturalnego urodzenia, i co się stało, że człowiek potrzebuje chrztu. Chodzi tu
o całą dziedzinę życia i egzystencji człowieka, którą określamy jako sytuację
grzechu. To było przedmiotem naszej pracy w ubiegłym roku (2005/2006).
Trzeba pamiętać, że dzieło odkupienia spełnione w Jezusie Chrystusie, a
więc także owoce tego dzieła, nie są prostym powrotem do stanu sprzed
grzechu czy odtworzeniem tego stanu, lecz są nowym stworzeniem. Dlatego
Pan Bóg od samego początku, po grzechu człowieka, dał obietnicę swojej
interwencji, obwieścił protoewangelię (zob. Rdz 3,15). W swoistej pedagogii,
zmierzając do realizowania swego planu, Bóg zawierał różne przymierza z
ludźmi. Możemy tu dostrzec dwa zasadnicze rodzaje przymierza: oparte na
dwustronności (jak przymierze zawarte pod Synajem), które ma charakter
przejściowy, oraz takie przymierze, które jest wyrazem jednostronnego
zaangażowania się Boga (jak przymierze z Abrahamem), oczekującego od
człowieka wiary i przyjęcia obietnicy. Jest to przymierze wieczne, które nie
może być unieważnione. Te właśnie treści będą przedmiotem naszej pracy w
bieżącym roku 2006/2007.
W kolejnych latach zgłębimy prawdę o przygotowaniu zbawienia jako
zapowiedzi nowego przymierza, a następnie realizację zbawienia w Jezusie
Chrystusie i przeżywanie tego zbawienia w Kościele.
Mając już trochę doświadczenia z ubiegłych lat – zarówno tego, co było
dobre, jak i tego, co nie w pełni się powiodło – możemy lepiej pracować w
małych grupach i doświadczać owoców tej pracy. Zwracam uwagę na to, że
nie chodzi tylko o wypełnienie programu jako takiego, lecz o systematyczne i
krok po kroku studiowanie, medytowanie i rozważanie tekstów biblijnych; o
3
przeżywanie wszystkiego w łonie Kościoła, w świetle jego nauki i życia, oraz
o odnoszenie zrozumianych i przyjętych treści do własnego życia. Odniesienie
to jest o tyle ważne, że to właśnie w nim weryfikuje się to, czy pojmujemy
siebie jako ludzi, do których dotarło zbawienie i którzy są jego uczestnikami
już tutaj, na ziemi, w codziennym życiu. Jeśli tak będziemy przyjmowali te
prawdy i nimi żyli, to staniemy się nauczycielami i przewodnikami dla innych,
zwłaszcza dla młodego pokolenia. Młodzi ludzie potrzebują bowiem
autentycznych świadków życia chrześcijańskiego – opartego właśnie na
chrzcie i zeń wynikającego, by sami mogli w sobie odkrywać i doceniać ten
sakrament oraz czerpać z niego życie.
Naszą pracę, podobnie jak w poprzednich latach, będziemy podejmować
indywidualnie oraz w małych zespołach, aby z jednej strony stworzyć warunki
do osobistego przeżywania tych prawd, a z drugiej – do dzielenia się nimi i
niejako weryfikowania ich w naszych wzajemnych relacjach. Takie małe
zespoły mogą okazać się żywymi komórkami, kształtującymi życie naszych
wspólnot parafialnych, które stanie się przez to bardziej konkretne i mniej
anonimowe.
Sposób przeprowadzenia tych spotkań jest przedstawiony w dalszej części
materiałów (s. ** - **). Nad przebiegiem pracy winni czuwać duszpasterze, w
szczególności księża proboszczowie, oraz animatorzy świeccy, stopniowo do
tego przygotowywani. Należy pamiętać o tym, by zarówno indywidualne jak i
wspólnotowe czytanie tekstów biblijnych, a także refleksja oraz wymiana
myśli i doświadczeń były prowadzone w duchu modlitwy i otwartości na
działanie Ducha Świętego.
Jeśli odkryjemy, że Pan Bóg prowadzi historię naszego życia, będzie to
dla nas największą radością i wyzwoleniem. Zobaczymy, że Ten, który
rozpoczął w nas dobre dzieło, doprowadzi je do końca. Nie może być większej
radości i większej wewnętrznej wolności, większej wdzięczności wobec Pana
Boga, niż ta, kiedy zaczynam dostrzegać, że On się mną zainteresował i
uchwycił mnie właśnie tam, gdzie ja sam nie byłem w stanie niczego dokonać,
i zaczął mnie prowadzić.
Niech nam Pan błogosławi w odkrywaniu Jego dzieła w nas!
Siedlce, 18 października 2006
W święto św. Łukasza Ewangelisty
4
Katecheza I
REAKCJA BOGA NA GRZECH – PROTOEWANGELIA
Zaistnienie zła w świecie wiąże się z grzechem ludzi pierwszych, o
którym mówi Księga Rodzaju. Rozważaliśmy to w ubiegłym roku. Co działo
się z człowiekiem po grzechu, ukazuje trzeci rozdział Księgi Rodzaju (3,7-13).
W naszych obecnych rozważaniach najpierw zwrócimy uwagę na zachowanie
się Adama i Ewy po grzechu, przypominając sobie i nieco pogłębiając to, co
mówiliśmy już na ten temat w ubiegłym roku (zob. Katecheza II Grzech i jego
bezpośrednie skutki), a potem na reakcję Boga na ich grzech.
I. Sytuacja człowieka po grzechu
Można zapytać: Dlaczego Pan Bóg nie przeszkodził człowiekowi w
grzechu? Nie uczynił tego, gdyż stworzył człowieka wolnym, na swój obraz i
podobieństwo. Dając mu przykazanie (słowo), by nie sięgał po swoje poznanie
dobra i zła, chciał, aby człowiek był blisko Niego i żył Jego poznaniem. Nie
przeszkodził jednak człowiekowi w zerwaniu więzi ze sobą, gdyż tak go
ukochał, że nawet gdy człowiek zgrzeszył, Bóg był gotów go odkupić
(zbawić). Bóg tak czyni, gdyż może wziąć na siebie skutki zła, które zostało
spowodowane czy niejako „wyprodukowane” przez nadużycie wolności przez
człowieka i było wynikiem nadużycia przez niego dobroci Boga.
Warto pokazać to na pewnym przykładzie: Załóżmy, że człowiek
wyprodukuje taki komputer, który sam będzie tworzył sobie nowe programy –
czyli całkowicie wolny, twórczy komputer. Człowiek da temu komputerowi
całkowitą wolność. W pewnym momencie jednak człowiek dostrzega, że ten
komputer zaczyna wytwarzać program, który ma na celu zniszczenie samego
siebie i człowieka, który go uczynił, że zaczyna działać przeciwko
człowiekowi. Co człowiek wtedy zrobi? Przeszkodzi komputerowi. Wyłączy
go z prądu. Nie pozwoli na zrealizowanie takiego programu.
Czy Pan Bóg mógł tak uczynić wobec swojego stworzenia? Mógł, ale w
ten sposób ograniczyłby wolność człowieka. Pan Bóg, stwarzając człowieka
wolnym, zaryzykował, że człowiek obrócił się przeciwko Niemu. Dlaczego?
Po pierwsze, dlatego, że skoro dał człowiekowi właściwie nieograniczoną
wolność i rzeczywiście pozwolił mu z niej korzystać. Gdy człowiek jej
nadużył, pan Bóg mu w tym nie przeszkodził, mając świadomość skutków,
jakie to może przynieść i gotowości wzięcia ich na siebie. Po drugie, Pan Bóg
mógł dać taką wolność człowiekowi, ponieważ jest Bogiem. I dlatego wiedział,
5
że jeśli nawet sprawy pójdą tak źle, że człowiek za namową szatana zgrzeszy i
obróci się przeciwko Panu Bogu, to Jemu i tak to wszystko nie wypadnie z rąk
właśnie dlatego, że On jest Bogiem. Człowiek zaczyna się bać, kiedy coś się
przeciwko niemu obraca (i dlatego „wyłączy z prądu” to, co mu zagraża). Pan
Bóg jest Bogiem w sensie absolutnym, i skoro dał człowiekowi wolność, dał
mu wolność prawdziwą.
Otwarcie oczu
Otworzyły im się obojgu oczy i poznali, że są nadzy (Rdz 3,7).
Istota grzechu – który zaistniał wskutek uległości wobec kuszenia złego
ducha – tkwi w tym, że człowiek, będący obrazem Boga, chciał stać się
całkowicie niezależnym od Boga, istnieć poza Nim; chciał być jak Bóg, ale bez
odpowiadania Bogu, bez związku z Bogiem. Po grzechu i w konsekwencji
grzechu człowiekowi otwarły się oczy, odkrył własną nagość, to znaczy
zobaczył, że jest pozbawiony tego, co dotychczas posiadał jako coś
indywidualnego i specyficznego: swojego stanu bycia jedynym stworzeniem
na obraz Boży.
Wskutek grzechu człowiek stracił również posiadaną zdolność, tę
specyfikę, która odnosiła go w sposób jedyny w swoim rodzaju do Boga. W
konsekwencji grzechu człowiek nie mógł już realizować i aktualizować w
sobie obrazu Bożego, to znaczy zdolności przekraczania siebie i wychodzenia
ku drugiemu, umiejętności odpowiadania i komunikowania się z nim,
tworzenia jedności i komunii w wielości osób, na podobieństwo Trójcy
Świętej.
To, co Bóg zaszczepił w egzystencji człowieka jako swój obraz,
naturalnie nie zostało zabrane człowiekowi, ale człowiek nie mógł już
wprowadzać w czyn tej swojej możliwości odpowiadania Bogu i drugiemu dla
objawienia jedności. Człowiek stał się kimś, kto – mimo że ma w sobie tę
zdolność – nie może jej aktualizować, realizować. Nosi ją w sobie jako
tęsknotę, której nie może sam w pełni zaspokoić czy wyrazić w działaniu. Nie
może, gdyż zerwawszy więź z Bogiem, odczuwa lęk o samego siebie.
Odkrycie własnej nagości
Tekst biblijny wyraża sytuację i zachowanie człowieka po grzechu za
pomocą pewnych obrazów: poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i
zrobili sobie przepaski (Rdz 3,7).
6
Nagość, która przed grzechem była znakiem ufności i bezwarunkowego
oddania się drugiemu człowiekowi, zaczęła stanowić problem. Człowiek
zaczyna przeżywać lęk przed drugim, ponieważ stracił pewność, poczucie
bezpieczeństwa, gwarancję swojego życia, która była mu zapewniana przez
Boga. Naturalnie nie znaczy to, że Bóg zanegował to życie człowieka, ale
człowiek nie miał już w samym sobie tej ufności, tego odniesienia do Boga,
dającego mu pewność posiadania życia od Boga. Właśnie dlatego, że temu
zaprzeczył.
Adam i Ewa w raju przed grzechem tworzyli jedność. Ta jedność
wynikała ze świadomości, że są stworzeniami zależnymi od Boga. Dlatego
mogli się komunikować, jedno mogło dawać siebie drugiemu. Nie pożądali,
lecz dawali siebie. Całość była utrzymywana przez Boga. Adam mógł dawać
swoje życie Ewie, a Ewa jemu, ponieważ wiedzieli, że Bóg daje i gwarantuje
życie im obojgu. Po grzechu to się zmieniło z ich strony. W momencie, kiedy
przestali rozumieć siebie jako stworzenie zależne od Boga i utrzymywane
przez Niego, Adam zaczął patrzeć na Ewę w pewnym sensie jak na kogoś
obcego (innego), a nawet pod pewnym względem jak na nieprzyjaciela; i
podobnie Ewa zaczęła patrzeć na Adama. Ostatecznie zaistniało między nimi
rozdzielenie (pożądanie lub odrzucenie drugiego), dlatego, że powstało
rozdzielenie między nimi a Bogiem.
Po grzechu człowieka szatan mówi teraz w jego sercu: broń twojego
życia, broń, jak możesz, bo nikt ci go nie da. Doprowadziwszy do grzechu
szatan niejako pognębia człowieka, trzymając go w skutkach grzechu:
odwróciłeś się od Boga, dlatego On cię już nie może kochać. W pierwszej fazie
zły duch występował jako kusiciel, wichrzyciel, teraz zaś jako oskarżyciel.
Zaczyna działać z ukrycia. Jako kusiciel, jako diabeł (czyli ten, kto inaczej
ukazuje rzeczywistość) występuje w sposób widzialny. Jako szatan (hebr.:
przeciwnik, oskarżyciel), występuje jako ten, który atakuje, i to atakuje z
ukrycia, z drugiej pozycji, z serca człowieka. To jest przedziwne, bo gdy się
otworzyły oczy obojgu poznali, że są nadzy.
Przed grzechem przykazanie: nie będziesz jadł z owoców tego drzewa,
było łącznikiem człowieka z Bogiem, niejako kanałem dającym życie. Jak
długo człowiek pojmował siebie, jako zależnego od Boga, żył jako stworzenie,
w rękach Boga. W momencie, gdy przez nieposłuszeństwo ten kanał został
przerwany i człowiek powiedział: chcę być jako Bóg, już nie akceptował
swojej sytuacji stworzenia, ale też nie mógł być Bogiem. Nie mógł sobie
samemu dawać, zapewnić życia. Wobec tego zaczął tego życia bronić, bronić
tego, co ma.
7
Otworzyły im się oczy i poznali, że są nadzy, to znaczy wydani na
działanie kogoś innego. Jednocześnie muszący siebie bronić. Uczynili więc
sobie przepaski. Nie chodzi tu o to, aby zakryć sobie genitalia. Chodzi o to, że
człowiek od człowieka zaczyna się odgradzać, oddzielać, nie jest w stanie być
w jedności. Każdy widział drugiego żyjącego obok jako swoistego konkurenta
czy nieprzyjaciela.
W rzeczywistości przeżywanie obecności drugiego człowieka, obecności
coraz to bliższej, obecności psychicznej i fizycznej, prowadzi do odkrywania
właśnie odmienności osób i stanowi materię do bogactwa przeżyć. Bardzo
często jednak bliskość drugiego przyczynia się do zamknięcia się czy ucieczki
z powodu lęku przed nim. Dostrzegamy, że nie potrafimy odpowiednio
kształtować relacji, że nie potrafimy tak nad nimi panować i tak układać, by
prowadziły do pełnego przeżywania człowieczeństwa w relacji do bliźniego.
Oscylujemy między pożądaniem (wykorzystaniem) bliźniego dla siebie
(niewłaściwe pojęcie miłości, zakochanie się) a lękiem przed drugim,
wyrażającym się w obojętności, odrzuceniu czy nienawiści. Źródłem tego
egzystencjalnego lęku człowieka jest podstawowy, pierwotny lęk przed stratą
siebie, przed śmiercią i umieraniem – skutkami grzechu pierworodnego. W
momencie, gdy człowiek nie chciał być jako stworzenie, a okazało się, że nie
jest Bogiem, został niejako zawieszony w próżni. Nieakceptowanie faktu bycia
stworzeniem stawia człowieka w sytuacji egzystencjalnej nieprawdy.
II. Bóg szuka człowieka
Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga
przechadzającego się po ogrodzie w porze, kiedy był powiew wiatru, skryli się
przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu (Rdz 3,8).
Gdy nastąpiło zerwanie relacji z Bogiem, człowiek przestał wierzyć, że
jego „konto” (zabezpieczenie) życia jest nadal otwarte i dlatego przeżył lęk o
siebie, przeżył lęk o swoją egzystencję, przestraszył się, ukrył się. Dlatego Bóg
szuka Adama: Gdzie jesteś? On odpowiedział: Usłyszałem Twój głos w
ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się. Rzekł Bóg: Któż ci
powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem
jeść? Mężczyzna odpowiedział: Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi
owoc z tego drzewa i zjadłem Wtedy Bóg rzekł do niewiasty: Dlaczego to
uczyniłaś? Niewiasta odpowiedziała: Wąż mnie zwiódł i zjadłam (Rdz 3,9-12).
8
Niewłaściwy obraz Boga
Ważne jest uświadomienie sobie tego, że po grzechu człowiek nie mógł
przeżywać w pełni tego, co było rzeczywistością jego bycia na obraz Boży. W
człowieku nastąpiła zmiana jego relacji do Boga. Nie zmienił się natomiast
stosunek Boga do człowieka jako stworzenia, w którym Bóg zawarł swój
obraz.
Zazwyczaj, gdy mówimy o grzechu i jego skutkach, myślimy, że to Pan
Bóg się obraził, ponieważ człowiek przez grzech wyrządził Mu krzywdę. To
jest jednak tylko pewien aspekt tej sytuacji. Musimy pamiętać, że to nie Pan
Bóg się obraził z powodu grzechu człowieka ani też grzech nie zaszkodził
bezpośrednio Panu Bogu, lecz to w człowieku zaistniała zmiana, nastąpił błąd,
który zmienił w nim sposób patrzenia na Boga. To w człowieku został
zniekształcony obraz Pana Boga. Wskutek grzechu człowiek nie ma właściwej
relacji do Boga. Nie jest w stanie wierzyć w jego dobroć, gdy dzieją się rzeczy,
których nie rozumie.
Zrzucanie winy
Rozmowa Adama i Ewy z Bogiem, w której próbują oni zrzucić z siebie
odpowiedzialność za dokonany czyn i obarczają winą drugiego (siebie
nawzajem), odzwierciedla bardzo trudną prawdę, która jest charakterystyczna
dla naszej rzeczywistości: człowiek w momencie krytycznym ucieka od
odpowiedzialności za swoje czyny, albo co najwyżej z wielkim trudem bierze
odpowiedzialność na siebie. To nie ja, to moja żona; to nie ja, to mój mąż; to
nie ja, to ktoś inny. Możemy stwierdzić – zapewne z pewnym uproszczeniem –
że w tym przerzucaniu odpowiedzialności na kogoś innego istnieje pewna
hierarchia – zazwyczaj spychamy zło na kogoś słabszego. To jest podstawowy
mechanizm naszego działania, który decyduje o tym, co się dzieje w różnych
strukturach, począwszy od tych najmniejszych i najbliższych, jak rodzina,
środowisko sąsiedzkie lub związane z pracą, aż po struktury społeczne i
polityczne, państwowe, europejskie i globalne.
Niewątpliwie mogą zaistnieć jakieś wyjątkowe sytuacje, zasadniczo
jednak nikt z nas nie chce przyjmować na siebie zła, które dotyka jego
osobiście czy kogoś innego. Czy Adam był w stanie przyjąć konsekwencje
swojego grzechu? Gdyby był w stanie, to znaczy gdyby potrafił kochać, to
powiedziałby: „tak, to ja uczyniłem”. Wziąłby winę na siebie i byłby gotów
umrzeć. To później uczynił Chrystus. On, nowy Adam, umarł za grzeszną Ewę
(ludzkość). Umierając za nią na krzyżu uczynił ją swoją oblubienicą.
9
Ciąg spychania winy na drugiego, słabszego musiał zostać przerwany.
Stało się to przez Jezusa Chrystusa. On stał się słabym i pozwolił przybić się
do krzyża. Tak grzech spychany na innych, w konsekwencji spadł na Jezusa
Chrystusa. Pan Jezus stanął ostatni w tej kolejce i już nie zrzucił dalej winy,
jaką przygotowali Mu winni. I w ten sposób przerwał ten ciąg lęku, ciąg
nienawiści.
III. Protoewangelia
Pan Bóg definiuje, określa zło, wskazuje na jego skutki; wobec zaistniałej
wskutek grzechu sytuacji, pozostaje suwerennym Panem i Bogiem. Widać to w
reakcji Boga bezpośrednio po grzechu człowieka. Wtedy Pan rzekł do węża:
Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty (...) wprowadzam nieprzyjaźń między
ciebie a niewiastę, między potomstwo twoje a potomstwo jej, ono zmiażdży ci
głowę (por. Rdz 3,14-15).
Bóg nie może potwierdzić fałszywego sposobu egzystencji
Grzech ma swoje konsekwencje. Jeśli patrzymy bez uprzedzeń,
dostrzegamy, że Pan Bóg „nie może” tego zmienić, to znaczy nie może usunąć
zła będącego skutkiem grzechu, jako pewnej okoliczności życia człowieka.
Więcej, Pan Bóg nie może nawet chcieć tego zmienić, to znaczy zawiesić tego
związku między skutkiem grzechu (oderwaniem się człowieka od Boga) a
grzechem człowieka (próbą życia na własną rękę, bycia dla siebie).
Gdy mówię, że Pan Bóg nie może chcieć tego zmienić, to w tym
znaczeniu, że Pan Bóg nie może zaakceptować i potwierdzić fałszywej
(nieprawdziwej, nieodpowiadającej prawdzie) formy egzystencji. Bóg bowiem
pozostaje (musi pozostać) wierny sobie i okazuje wierność stworzeniu,
człowiekowi. Nie może zaprzeć się samego siebie w swojej wierności. Nie
oznacza to jednak jakiegoś ślepego determinizmu, lecz jest wynikiem wolnej,
ale niezmiennej woli Pana Boga.
Pan Bóg nie może chcieć tego zmienić, ale może i chce w to się
zaangażować, wejść w to aż do wcielenia się w rzeczywistość człowieka.
Dlatego, pozostając wiernym wobec człowieka, wchodzi w jego sytuację, sam
stając się człowiekiem podległym cierpieniu i śmierci. Bóg, nie mogąc zaprzeć
się samego siebie, a chcąc pozostać wierny swemu stworzeniu, nie neguje
relacji między sobą a stworzeniem i nie pozostaje w stosunku do człowieka
jakby z zewnątrz, nawet wtedy, gdy człowiek się odwrócił od Niego. Wchodzi
10
w sytuację człowieka, i to właśnie w tę zwichniętą przez grzech sytuację
człowieka, który stracił właściwą koncepcję swojej egzystencji.
Przeklęcie mentalności złego ducha
W opowiadaniu biblijnym, które przedstawia reakcję Boga w stosunku do
szatana (węża), możemy wyróżnić trzy elementy, trzy rodzaje działania Boga:
1) bądź przeklęty – przeklęcie szatana; 2) kładę nieprzyjaźń – zapowiedź
napięcia, zmagania; 3) ono (potomstwo Niewiasty) zetrze ci głowę – zapowiedź
zwycięstwa nad głową (logiką) szatana.
Należy zwrócić uwagę na to, że w odniesieniu do szatana – kusiciela Bóg
ujmuje skutki jego działania w formie przekleństwa. To przekleństwo dotyczy
samego szatana, jego mentalności i tego, co on reprezentuje. Przez grzech
bowiem zaistniała w stworzeniu mentalność, która znajduje się w opozycji do
Boga. Bóg, skoro jest Bogiem w sensie absolutnym, obejmującym wszystko,
nie może tolerować innej mentalności niż swojej. Dlatego musiał i chciał
powiedzieć wobec szatana: „bądź przeklęty”. Tym samym zostaje objawione,
że mogą zaistnieć także w życiu człowieka takie aspekty, które podlegają
przekleństwu. Musimy mieć odwagę dostrzec w nas samych, że czasem mamy
coś z tej mentalności, która należy do „sfery” przeklętej. Zasada, która wyszła
od szatana, jest przeklęta, nie może być zaakceptowana, ale istnieje. Jest,
chociaż nie ma racji bytu, i dlatego jest przeklęta. Pan Bóg mógł to tak
zdefiniować, tak określić, dlatego że jest w stanie wybawić człowieka od tego
przekleństwa, jest w stanie to przekleństwo wziąć na siebie w swoim Synu,
żeby dać człowiekowi możliwość powrotu z przekleństwa do
błogosławieństwa (zob. Ga 3,13-14).
Bóg niejako zagospodarowuje nadużytą przez człowieka przestrzeń
wolności swoim wolnym podjęciem konsekwencji tego nadużycia i
wprowadzeniem człowieka w zdolność korzystania z tej samej (Jego)
wolności. Czasem bagatelizujemy grzech. Mówimy: wszystko jest dobre.
Tymczasem grzech jednak zaistniał i spowodował przekleństwo. Jeśli tej
prawdy nie przyjmujemy na serio, nie ma mowy o historii zbawienia. Jeśli
uwierzymy, że damy sobie radę sami, jakoś dobrzy, negujemy prawdę o
grzechu i o zbawieniu – Pan Jezus nie musiałby przychodzić na ziemię. On
jednak przyszedł właśnie po to, żeby stać się przekleństwem. I chrześcijanie w
to wierzą. Jezus stał się przekleństwem, Bóg uczynił Go grzechem, został
powieszony na krzyżu, a przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie…
(Ga 3,14). To jest pierwszy element czy pierwszy aspekt prawdy o zbawieniu.
Jeśli w to nie uwierzymy, na nic nasze rozważanie na temat historii zbawienia.
11
Konieczne jest odkrycie i uświadomienie sobie prawdy o tym twardym
aspekcie przekleństwa mentalności pochodzącej od złego, wobec której stanął
Jezus Chrystus.
Pan Bóg przeklina mentalność inną niż Jego, bo nie może być innej
mentalności pozytywnej poza Bogiem, żeby pomóc ludziom, którzy zostali
oszukani, myśleli, że da się zrobić coś obok Pana Boga. Przeklęty człowiek,
który ufa samemu sobie (zob. Jr 11,3; 17,5; Ps 49,14n;). Chrześcijanin zaczyna
rozumieć, że każde działanie w oparciu tylko o swoje poznanie i tylko na
własną rękę, poza Bożym zamysłem, poza Jego przykazaniami, jest przeklęte.
To jest początek Ewangelii. My tego nie bierzemy na serio i chętnie usuwamy
ze swojej świadomości. Trudno jest nam uznać, że coś w naszym życiu może
podlegać przekleństwu i że to potrzebuje uzdrowienia.
„Wprowadzam nieprzyjaźń”
Uderzające jest to, że kiedy człowiek zgrzeszył – kiedy zgrzeszyli Adam i
Ewa – Bóg zareagował na to nie tylko karą (choć ta też musiała mieć swoje
miejsce), ale przede wszystkim obietnicą. Obietnicą zwycięstwa nad grzechem,
zwycięstwa, którego dokona sam Bóg. Widać to w słowach skierowanych do
szatana: Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy
potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu
piętę (Rdz 3,15). To wprowadzenie nieprzyjaźni jest dla obrony człowieka
przed wpływem szatana. Stanowi ono wyrwanie człowieka spod władzy
szatana.
Jak bardzo jest to odmienne od naszego sposobu myślenia! Kiedy ktoś
zawini przeciw nam, koncentrujemy się na ukaraniu go, na zemście, na
pokazaniu, że to my mamy rację. Oczywiście, robimy to na różne sposoby,
niekoniecznie brutalnie, ale chcemy, żeby ten, kto zbłądził, kto zgrzeszył
przeciw nam i uczynił zło, zrozumiał, że ma coś do naprawienia wobec nas.
Tymczasem Pan Bóg, kiedy człowiek zgrzeszył, daje mu obietnicę. W
teologii nazywa się to protoewangelią, czyli tym, co leży u podstaw Ewangelii,
co ją poprzedza, co stanowi jej zalążek i pierwsze objawienie. Protoewangelia
objawia i ukazuje podstawę działania Boga w stosunku do człowieka. Ta
protoewangelia zawiera w sobie obietnicę, że Bóg kładzie nieprzyjaźń między
węża – złego ducha, kusiciela – a Niewiastę oraz między potomstwo Jej i
potomstwo węża – złego ducha. W protoewangelii jest też zapowiedź walki,
12
napięcia, starć i czyhania węża przeciwko Niewieście i Jej Potomstwu1 oraz
ostatecznego zwycięstwa Potomka Niewiasty, który zetrze głowę węża – to
znaczy: zetrze w człowieku tę skrzywioną, zwichniętą mentalność, jak
powstała w nim na skutek zwiedzenia go przez kusiciela i jaka ujawniła się w
grzechu i przyniosła śmierć (por. Jk 1,15).
Wprowadzam nieprzyjaźń. Pan Bóg, który kocha wszystko, który jest taki
dobry, mówi bardzo wyraźnie: wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a
Niewiastą, między potomstwo twoje a potomstwo Jej. Nie ma żadnej
możliwości kompromisu. Zdefiniowanie tej nieprzyjaźni jest kolejnym
elementem wyrażającym panowanie Boga nad zaistniałą sytuacją w życiu
człowieka. Ta nieprzyjaźń nie powstała automatycznie, lecz teraz Pan Bóg ją
definiuje i określa – Ja jestem Panem tej sytuacji. W naszym życiu jest też
bardzo ważne, żebyśmy mieli odwagę określić, że między nami może być
nieprzyjaźń. Nie musimy się kochać po ludzku za wszelką ludzką cenę. Jeśli
się nie kochamy, to i tak prędzej czy później to wyjdzie. Lepiej powiedzieć, że
mamy różne zdania, nawet, że się nienawidzimy, ale zaczynamy się modlić o
to, żeby tu weszła przyjaźń, umiejętność kochania nieprzyjaznego człowieka.
Tym, co niszczy wspólnoty, jest fałszywa przyjaźń. Wspólnota chrześcijańska
ma odwagę powiedzieć: „tu jest nieprzyjaźń”, bo ma władzę nad nią, bo może
kochać to, co jest nieprzyjazne.
Zapowiedź zwycięstwa: „Ono zetrze twoją głowę”
Trzeci element to zapowiedź zwycięstwa. Wspomniana wcześniej
nieprzyjaźń rozwiąże się przez walkę na śmierć i życie, nie przez żadną ugodę.
Bóg definiuje nieprzyjaźń między szatanem i jego potomstwem, czyli jego
koncepcją i mentalnością, a wizją życia człowieka, jaką posiada Bóg. Otwiera
ona drogę odkupienia, co dokona się przez Jezusa Chrystusa. Tekst mówi o
napięciu, w którym będzie starta głowa węża, ale dokona się to pewnym
kosztem, wyrażonym w obrazie zmiażdżonej pięty (zob. Rdz 3,14-15). Jezus
zostanie faktycznie dotknięty przez skutki działania szatana. Zostanie
ukrzyżowany. Ale to właśnie wtedy logika szatana zostanie pokonana. To
zwycięstwo na szatanem będzie jednak okupione wolną decyzją poniesienia
pewnej straty przez Tego, kto podejmie walkę (konfrontację) z szatanem.
1 Odpowiednik tej zapowiedzi – niejako spełnienie się jej – odnajdujemy w
apokaliptycznym obrazie Niewiasty, na którą czyha smok, przedstawionym w 12. rozdziale
Apokalipsy św. Jana.
13
Spotkały się tu logika zysku przez działanie na własną rękę i gotowość
poniesienia straty przez przyjęcie postawy posłuszeństwa.
Ewangelia Jezusa Chrystusa obwieszcza tę samą prawdę, która była
zawarta w protoewangelii, gdy po grzechu Bóg obwieścił człowiekowi między
innymi także to: umrzesz. Umrzesz, dlatego że sięgnąłeś po poznanie dobra i
zła na własną rękę. Uczyniłeś to, zgrzeszyłeś, ale grzech – a właściwie
przyjęcie jego konsekwencji, jaką ostatecznie jest śmierć/umieranie – stanie się
okazją do poznania życia na nowo i w pełni oraz do poznania Dawcy życia. To
właśnie spełniło się w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Od tego
czasu prawda umrzesz należy integralnie do Ewangelii. Po grzechu nie ma
możliwości przyjęcia Ewangelii – dobrej nowiny o życiu, bez brania na serio
prawdy o śmierci. Każda wiadomość, która próbowałaby absolutyzować
prawdę nie umrzesz, jest fałszywa. Dziś często próbuje się żyć, jakby to było
prawdą, że człowiek nie umrze. Ma to daleko idące konsekwencje rzutujące na
styl życia i na moralny aspekt postępowania człowieka.
Zapowiedziane zwycięstwo: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu
piętę (Rdz 3,15), dokonało się na krzyżu. Pierwszym etapem tej walki i
zwycięstwa jest kuszenie na pustyni (zob. Mt 4,1-11). Szatan kusił Jezusa:
zbaw duszę swoją, po co masz cierpieć głód, spraw, aby te kamienie stały się
chlebem, rozwiąż twój problem, zbaw twoje życie; rzuć się w dół – pokaż, kim
jesteś, pójdą za tobą, będziesz przywódcą, który narzuci innym swój rytm; a
wreszcie: oddaj mi pokłon. Jezus na żadną z tych propozycji nie poszedł. Nie
zależało mu na tym, aby siebie zbawić, bo wiedział, że Jego zbawienie jest w
tym, co pochodzi od Ojca, nie w Nim.
Jezus starł głowę, czyli mentalność szatana już na pustyni, kiedy nie uległ
pokusom szatana, który podpowiadał Mu „lepsze” rozwiązania: sposoby
powodzenia Jego zbawczej misji. Wówczas szatan od Niego odstąpił do czasu.
Zamknięcie tego epizodu następuje w momencie krzyża. Te wszystkie
elementy kuszenia powtarzają się w scenie ukrzyżowania, kiedy zostaje źle
rozumiane Jego wołanie: pragnę, albo, kiedy do Niego wołają: zejdź z krzyża
itp. Jezus nie przyjął tego, co mogło zaspokoić Jego życie, ani nie zszedł z
krzyża, nie poszedł nawet na tę pokusę wiary łatwej, która by zaspokoiła nasze
życie: zejdź z krzyża, a uwierzymy. Został na krzyżu, bo wiedział, że wiara się
zasadza na czymś innym niż na działaniu człowieka. Starł mentalność szatana,
ale zapłacił starciem pięty. Wyjście człowieka poza zamysł, jaki Pan Bóg miał
wobec niego, musiało zostać opłacone dobrowolnie przyjętą śmiercią.
14
Określenie skutków grzechu w stosunku do człowieka
Po odniesieniu się do szatana (węża) zostają określone przez Boga skutki
grzechu w stosunku do niewiasty i mężczyzny. Pan Bóg dotyka tych sfer życia,
które są najbardziej istotne dla spełniania się człowieczeństwa w każdym z
nich (zob. Rdz 3,16-19a).
W stosunku do człowieka Bóg określa konsekwencje grzechu w różnych
przejawach cierpienia związanych z jego życiem, także trud i znój pracy oraz
inny rodzaj relacji między ludźmi. Wszystko to zostało niejako zebrane w
oświadczeniu: prochem jesteś i w proch się obrócisz (Rdz 3,19b). Grzech
pierwszych ludzi wraz z jego konsekwencjami przeszedł na wszystkich: przez
jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten
sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli (Rz
5,12). Taka jest egzystencja człowieka – naznaczona swoistą absurdalnością.
Człowiek jest powołany do tego, by być „jak Bóg” (ale z Bogiem!), a
jednocześnie doświadcza, że tak nie jest. Ta paradoksalna sytuacja może być
rozwiązana tylko przez śmierć, konieczne jest bowiem zamknięcie tego
rodzaju egzystencji, swoistego błędnego koła, w które człowiek jest uwikłany
wskutek dążenia, by być „jak Bóg”, ale poza Bogiem i bez Boga.
Śmiertelność jest dla chrześcijanina Dobrą Nowiną. To, czego my
normalnie nie chcemy akceptować, to jest właśnie śmierć. Jezus to
zaakceptował. Przyjął śmiertelność i w ten sposób powiedział, że człowiek
poza Bogiem musi umrzeć, ale właśnie tam otrzyma życie. I gdyby Pan Jezus
nie pozwolił szatanowi dotknąć swojej „pięty”, do dzisiaj byśmy nie wiedzieli,
że można zmartwychwstać, że można umrzeć i żyć. Jeśli chrześcijanie nie
dadzą się prześladować, świat nie będzie wiedział, że można żyć w kontekście
śmierci; jeśli chrześcijanie nie przyjmą tej logiki (nie chodzi tu często o
wielkie prześladowania, ale o sprawy dokonujące się w jednej wspólnocie, w
sąsiedztwie, w rodzinie), jeśli nie będzie osób, które świadomie będą
przyjmowały gotowość bycia prześladowanym nie czyniąc z tego powodu
żadnych manifestacji – Jezus nie będzie tam głoszony, nie będzie się
dokonywało zbawienie.
15
Katecheza II
PRZYMIERZE Z ABRAHAMEM
W poprzedniej katechezie poznawaliśmy sytuację człowieka po grzechu i
bezpośrednią reakcję Pana Boga na grzech. Człowiek popadł w
nieprawdziwość, w fałsz istnienia, ponieważ chciał być jak Bóg, chciał nad
wszystkim zapanować. To w gruncie rzeczy było świadectwem
niezaakceptowania siebie jako stworzenia. Bóg jednak człowieka nie opuścił,
lecz dał mu obietnicę zbawienia.
Teraz zechciejmy przyjrzeć się, jak Pan Bóg przychodzi człowiekowi z
pomocą, spełniając daną obietnicę. Bóg angażuje się w sytuację człowieka.
Angażuje się poprzez ludzi, których wybiera i z którymi wiąże się w sposób
szczególny, można powiedzieć, ryzykuje samego siebie, aż do najdalej
podjętego ryzyka w swoim Synu Jezusie Chrystusie, kiedy Go wydał w ręce
ludzi, czyli w ręce tych, którzy w grzechu stali się nieprzyjaciółmi Boga (zob.
Kol 1,21n)
Jednym z aspektów podjętego ryzyka ze strony Pana Boga jest
przymierze. Pan Bóg wiąże się przymierzem z ludźmi, by pokazać, do jakiego
stopnia jest wierny temu, co rozpoczyna. Pierwsze przymierze Bóg zawarł z
Noem (zob. Rdz 6,18; 9,8-17). My natomiast zatrzymamy się na przymierzu,
jakie Bóg zawarł z Abrahamem. W Księdze Rodzaju znajdujemy dwa
opowiadania o zawarciu przymierza z Abrahamem: jedno w rozdziale 15,
drugie – w rozdziale 17.
Pan Bóg powołując Abrahama2 dał mu obietnicę: Przez ciebie będą
otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi (Rdz 12,3; por. 18,18). To
znaczy, że Abraham będzie błogosławieństwem dla pokoleń, a więc znakiem
zupełnie innej rzeczywistości niż ta, jaką było przekleństwo po grzechu.
Abraham uwierzył. Była to jednak wiara początkowa. Dlatego Pan Bóg, żeby
uwiarygodnić obietnicę i dać Abrahamowi poczucie pewności, związał się z
nim przymierzem.
Najpierw wyjaśnijmy, czym jest przymierze oraz w jaki sposób Pan Bóg
wiąże się przymierzem z człowiekiem.
2 W historii Abrahama ma miejsce zmiana imienia z Abram na Abraham (zob. Rdz
17,5; por. 1 Krn 1,27). Dla uproszczenia, od początku używamy imienia Abraham. Więcej o
zmianie imienia Abrama i Saraj pod koniec katechezy – zob. s. ***.
16
Czym jest przymierze?
Przymierza mogą być dwojakiego rodzaju (typu). Pierwszą grupę (rodzaj)
stanowią przymierza o zobowiązaniu dwustronnym, to znaczy takie, kiedy
dwóch różnych, wolnych partnerów, mających podobną pozycję, wiąże się z
sobą, aby sobie wzajemnie pomagać. Drugą grupę (rodzaj) stanowią te
przymierza, w których większy partner proponuje przymierze mniejszemu i
sam z własnej inicjatywy bierze go w opiekę, albo partner mniejszy (ktoś, kto
jest w sytuacji potrzeby) prosi o przymierze kogoś większego, żeby w razie
zagrożenia mieć pomoc. To są przymierza, w których zobowiązania nie są
jednakowe dla stron zawierających je. Może dojść nawet do tego, że strona
silniejsza bezinteresownie weźmie w opiekę stronę słabszą, oczekując od niej
tylko jakiegoś uznania czy wyrazu wdzięczności.
Przymierza, jakie Pan Bóg zawierał z ludźmi mają cechy jednego i
drugiego rodzaju; mamy przymierza jednego i drugiego typu. Wszystkie
ostatecznie zmierzają do tego, aby znaleźć wypełnienie w przymierzu o
zobowiązaniu jednostronnym w Jezusie Chrystusie. Jest to przymierze, w
którym rola człowieka sprowadza się jedynie do zawierzenia Bogu i do
posłuszeństwa wobec Boga. Bóg angażuje się w życie człowieka (ludzi), a
jednocześnie go nie wykorzystuje, lecz daje mu siebie. Bóg, chcąc
zagwarantować, że to, co obiecuje, doprowadzi do końca – zawiera
przymierza. Innymi słowy: daje znak, że dotrzyma słowa, czy wchodzi w jakiś
znak, w którym oczywiście uczestniczy również człowiek. W ten sposób Pan
Bóg wiąże się (zobowiązuje się) wobec człowieka, a człowiek ma poczucie
pewności wynikającej nie z niego samego, lecz z wierności Pana Boga.
Bóg jako Obrońca
Przy pomocy tekstu z Księgi Rodzaju (rozdział 15) pokażemy dynamikę
przymierza, jakie Bóg zawarł z Abrahamem. To przymierze z Abrahamem,
ponowione w znaku obrzezania, zostało nazwane przymierzem wiecznym
(zob. Rdz 17,1-27). To przymierze jest darem ze strony Pana Boga nie tylko
dla Abrahama, ale również dla jego potomstwa.
Bóg powiedział Abrahamowi: Nie obawiaj się Abramie, bo Ja jestem
twoim obrońcą (Rdz 15,1). Przemówienia Pana Boga bardzo często zaczynają
się od słów: „nie bój się”. Bóg tak mówi do Mojżesza, do Jozuego, Gedeona i
proroków, do Józefa, Zachariasza i Maryi (zob. Lb 21,34; Pwt 3,22; Sdz 6,28;
Ez 2,6; Mt 1,20; Łk 1,13; 1, 30 itp.). Apostołowie, którzy przelękli się, kiedy
zobaczyli Jezusa chodzącego po morzu, również usłyszeli: To Ja jestem. Nie
17
bójcie się! (J 6,20). Rabini podkreślali fakt, że w Piśmie świętym zwrot “nie
bój się” występuje 365 razy, a więc na każdy dzień.
Pan Bóg rozpoczyna objawienie się Abrahamowi od słów: „nie bój się”;
Nie obawiaj się Abrahamie, bo Ja jestem twoim obrońcą3, to znaczy jestem
tym, który twoje życie chce chronić, wypełniać, nasycać, doprowadzić do
końca. Dalej Pan Bóg mówi: nagroda Twoja będzie sowita (Rdz 15,1).
Inicjatywa wychodzi od Pana Boga. Pan Bóg ukazuje się i chce Abrahamowi
pomagać. Ale Abraham na to odpowiada: O Panie, mój Boże, na cóż mi ona,
skoro zbliżam się do kresu mojego życia, nie mając potomka, przyszłym zaś
spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer (Rdz 15,2). Słowa
Abrahama moglibyśmy tak sparafrazować: po co mi to wszystko, skoro nie
mam potomka? Po co mi ta cała nagroda, którą mi obiecujesz, skoro
odziedziczy ją po mnie ktoś obcy?4 Pan Bóg odpowiedział Abrahamowi: to nie
on będzie twoim spadkobiercą, lecz dziedziczyć będzie po tobie ten, który od
ciebie będzie pochodził (por. 15,4). Pan Bóg podtrzymuje dane na początku
słowo i mówi dalej do Abrahama: Spójrz na niebo, policz gwiazdy, jeśli
zdołasz to uczynić (na innym miejscu mówi jeszcze: kto może policzyć ziarnka
piasku – Rdz 13,16), tak będzie liczne twoje potomstwo (Rdz 15,5). W
wypowiedzi Abrahama wyczuwa się nutę rezygnacji: po co mi to wszystko,
skoro cały mój dorobek i tak pójdzie w ręce kogoś innego, a nie mojego
potomka. Temu staruszkowi, życiowemu “bankrutowi” – jak moglibyśmy
określić sytuację Abrahama – Pan Bóg jednak mówi: twoje potomstwo będzie
tak liczne, jak gwiazdy na niebie. Pan Bóg nie daje połowicznego rozwiązania.
Oczekuje od Abrahama wiary, że tylko On, jako jedyny Bóg Abrahama, może
wszystko doprowadzić do końca.
Dobrze jest uwierzyć Bogu
Abraham w końcu uwierzył Bogu i Pan Bóg poczytał mu to za
sprawiedliwość, za usprawiedliwienie, za gwarancję życia, tzn. uzasadnienie
życia. (zob. Rdz 15,6)5. To znaczy, że całe życie Abrahama jest oparte na bazie
3 Hebrajski termin magen, w sensie dosłownym i przenośnym, znaczy obrońca, tarcza
(zob. Pwt 33,29; Sdz 5,8; Ps 3,4; 18,31 itd.).
4 Nie wiemy dokładnie, kim był Damasceńczyk Eliezer w stosunku do Abrahama
(zob. przypis Biblii Jerozolimskiej do tego miejsca). W każdym razie to on – zgodnie z
ówczesnym prawem – miał być spadkobiercą Abrahama.
5 Polski przekład tego fragmentu brzmi: Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za
zasługę. Takie tłumaczenie nie oddaje tekstu hebrajskiego, którego wymowa jest
następująca: Abram uwierzył Bogu [Jahwe] i [Bóg] poczytał mu to jako sprawiedliwość
(usprawiedliwienie) życia. Grecki przekład Starego Testamentu zwany Septuagintą
18
wiary, danej jako odpowiedź wiernemu Bogu, a nie na tym, co Abraham sam
wymyślił, co sam zaplanował dla siebie i swojej rodziny.
Trzeba sobie postawić pytanie: co jest uzasadnieniem mojego życia,
gwarancją mojego życia? Czy właśnie oparcie się na tym, który jest wierny?
Na czym polega wierność Boga? Na tym, że nigdy nie odwrócił się od
stworzenia, nawet wtedy, gdy stworzenie odwróciło się od Niego. Jeśli
stworzenie ucieka od Pana Boga, Bóg go szuka, idzie za nim. Taka jest
wierność Boga. Kto w tę wierność uwierzy, ten ma życie usprawiedliwione,
tzn. uzasadnione w wierności Boga. Sprawiedliwość Boga, z której pochodzi
nasze usprawiedliwienie to nic innego, jak Jego wierność wobec stworzenia.
Pan Bóg ponawia i rozwija swoją obietnicę wobec Abrahama: Ja jestem
Pan, który ciebie wywiodłem z Ur Chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na
własność (w. 7). A na to Abraham: O Panie, mój Boże, jak będę mógł się
upewnić, że otrzymam go na własność? (w. 8). Abraham chce gwarancji.
Wtedy Pan Bóg, by dać ją Abrahamowi poprzez przymierze, poleca mu
uczynić pewne znaki. Rzeczywistość, która będzie stała za tymi znakami
należy do Pana Boga i okaże się o wiele większa, przekraczająca te znaki, ale
one są potrzebne, by ta rzeczywistość się stała. Konkretnie Bóg każe
Abrahamowi wybrać trzyletnią jałowicę, trzyletnią kozę, trzyletniego barana, a
nadto synogarlicę i gołębicę, oraz każe mu je porozcinać i w ten sposób
przygotować do zawarcia przymierza.
Ryt przymierza
Ryt, który jest przedstawiony w dalszej części opowiadania (Rdz 15,917), był rytem powszechnie stosowanym w tamtejszym środowisku
kulturowym. Kontrahenci mający zawrzeć przymierze najpierw zabijali
zwierzęta, rozpoławiali je, układali symetrycznie, by następnie przejść między
nimi, wypowiadając słowa przysięgi. Co oznaczały te rozpołowione zwierzęta?
Jeśli ktoś przechodził między tymi zwierzętami i wypowiadał przysięgę
wierności współkontrahentowi, wyrażał to, że jeśli by jej nie dotrzymał, jego
życie może zostać rozpołowione, przecięte, a więc może umrzeć. Do ważności
tego rytu należało przejście obu stron między tymi zwierzętami. Znaczyło to
tyle, co dzisiaj złożenie podpisu pod tekstem umowy. To przejście było
(oznaczany: LXX), oddaje drugą część tego fragmentu w formie biernej (passivum
divinum), co można przetłumaczyć na język polski: Abram uwierzył Bogu i to zostało mu
poczytane za sprawiedliwość. Potocznie moglibyśmy powiedzieć: i to wyszło mu na dobre.
19
publicznym wyrażeniem gotowości dotrzymania przymierza, pod sankcją
utraty własnego życia.
Pan Bóg polecił Abrahamowi rozpołowić zwierzęta i czekać. Trwało to
jakiś czas, dlatego zaczęło nadlatywać ptactwo drapieżne, a Abraham je
odpędzał. Nastał wieczór. W końcu Abraham zapadł w głęboki sen
(tardemah)6, i kiedy trwał w tym śnie (jakby w ekstazie), ogarnięty lękiem,
usłyszał historię swego potomstwa. Pan Bóg objawił mu, że na jego pokolenie
nadejdą trudne czasy, że potomkowie jego będą przybyszami, niewolnikami w
obcym kraju, że dopiero w czwartym pokoleniu powrócą i dopełni się miara
niegodziwości Amorytów, a to będzie oznaczało spełnienie błogosławieństwa
dla Abrahama i jego potomstwa. Kiedy słońce zaszło i nastał mrok
nieprzenikniony, ukazał się dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby
gorejąca pochodnia i przesunęły się między tymi połowami zwierząt. Wtedy to
właśnie Pan zawarł przymierze z Abrahamem (Rdz 15,17n).
Abraham zatem uczynił znaki, przygotował zwierzęta i czekał na
działanie ze strony Boga, a więc – jak to możemy powiedzieć – tego drugiego
kontrahenta. Powinni obaj przejść między rozpołowionymi zwierzętami.
Przeszedł jednak tylko Pan Bóg. Ten fakt jest odpowiedzią na pytanie, kto jest
gwarantem zachowania przymierza. Ten, kto przeszedł, czyli Pan Bóg. Nie jest
też powiedziane, że wtedy zawarli między sobą przymierze, lecz że Bóg zawarł
przymierze z Abrahamem. Uczynił to dla potwierdzenia obietnicy: Potomstwu
twemu daję tę ziemię. Wobec tego, jeśli przymierze nie zostanie zachowane,
obojętnie przez którą stronę, konsekwencje tego poniesie sam Pan Bóg. Jeśli
Abraham nie będzie wierny, to Pan Bóg zobowiązuje się ponieść
konsekwencje jego niewierności. Podkreślam, to przymierze jest przymierzem
o zobowiązaniu jednostronnym, jest zobowiązaniem się Pana Boga wobec
Abrahama, że to Pan Bóg spełni obietnicę, którą dał Abrahamowi. Przymierze
jest podjęte z inicjatywy Pana Boga i Jego mocą zostanie dopełnione. Bóg
angażuje się w historię człowieka do tego stopnia, że daje swoje życie, żeby
okazało się, że jest wierny przymierzu zawartemu z człowiekiem. To są rzeczy
zupełnie przekraczające nasze wyobrażenia.
6 W przypadku zawarcia przez Boga przymierza z Abrahamem, podobnie jak w Rdz
2,21 (sen Adama), nie chodzi o sen zmęczenia, lecz sen ekstazy, w języku hebrajskim
tardemah. Jest to sen, który Pan Bóg sprowadza na człowieka dla przeprowadzenia swego
dzieła w nim, dzieła przekraczającego możliwości samego człowieka. Bóg niejako
wprowadza człowieka w specjalny stan.
20
Wierność i niewierność przymierzu
Gdy poznajemy historię zbawienia, zauważamy, że ludzie nie byli wierni
temu przymierzu. Faktem jest, że potomkowie Abrahama nie zachowali
przymierza, to znaczy nie uznawali Boga Abrahama za jedynego Boga i
oddawali kult bożkom. Czy więc przymierze zostało odwołane, zniszczone?
Skoro jednak ludzie nie zachowali przymierza, Bóg wziął na siebie
odpowiedzialność za to i pozwolił, żeby – obrazowo mówiąc – Jego Syn
„przeszedł między połowami zwierząt”, to znaczy, żeby Jego życie zostało
rozpołowione, przecięte. To stało się na krzyżu. Bóg pozostał i nadal jest
wierny przymierzu.
Św. Paweł w Liście do Kolosan powiedział, że Jezus w swoim ciele
dokonał pojednania (zob. Kol 1,19; Ef 2,13-18). Uczynił to nie dlatego, że
komuś się tak podobało, ale była to konsekwencja przymierza, które Bóg
zawarł na początku historii zbawienia z Abrahamem i z całym jego
potomstwem. To wszystko pokazuje, że Pan Bóg jest wierny temu, co raz
powiedział, co raz rozpoczął. Nie cofnął się nawet wtedy, kiedy człowiek
odszedł od Niego. Abraham po zawarciu przymierza wiele razy „kombinował”
po swojemu jego spełnienie. Wyrazem tego był syn Izmael z niewolnicy
Hagar, bo jednak nie dowierzał, że Pan Bóg ma moc wypełnić to, co obiecał.
Stopniowo jednak Abraham coraz lepiej rozumiał, o co chodzi w jego życiu
oraz to, że Pan Bóg go prowadzi. Pan Bóg zaś, mimo niewierności Abrahama i
później niewierności jego potomków, potwierdzał: przymierze, które
zawarłem, ja sankcjonuję i ja go dochowuję, a skoro zostało złamane, ja płacę
swoim życiem. I to się spełniło w Jezusie Chrystusie.
Inicjatywa przymierza wyszła ze strony Pana Boga. Człowiek zaś, aby
wejść w przymierze, tzn. aby przymierze zaistniało dla niego, musi uczynić
pewne znaki, komunikujące wolę przyjęcia tego, co Bóg oferuje, obiecuje.
Przymierze, a właściwie zawarta w nim obietnica, jest większa niż znaki.
Przymierze dokonuje się za pośrednictwem znaków. To jest dla nas bardzo
ważne. W chrześcijaństwie również mamy do czynienia ze znakami
komunikującymi nas z Bogiem. Czym są bowiem sakramenty? Są skutecznymi
znakami Bożej łaski, Bożego działania, Bożej rzeczywistości. Tak jest od
samego początku historii zbawienia. Dlatego umiejętność odczytywania
znaków, widzenia zawartego w nich sensu, treści, jest bardzo ważna. Przy
czym należy pamiętać, że rzeczywistość, która stoi za tymi znakami jest
ważniejsza, większa niż te znaki. My w posłuszeństwie wypełniamy znaki, a
Pan Bóg spełnia to, co obiecał – daje nam nowe życie.
21
Człowiek wypełnia znaki, a Pan działa
Trzeba, żebyśmy pogłębiali rozumienie języka znaków, bo w
chrześcijaństwie jest to bardzo ważne. Jesteśmy cieleśni, mamy ciało, a ono
wyraża się właśnie poprzez znaki. Nasz sposób myślenia, odczuwania też jest
związany z językiem znaków. Poprzez znaki i gesty wyrażamy naszą relację do
bliźnich, a także do Pana Boga. W znakach wyrażamy też m.in. posłuszeństwo
wobec tych, którzy mają nad nami władzę, także względem Pana Boga. Ma to
miejsce nie tylko w ważnych sprawach, ale także w codziennych.
Co Abraham wyraził poprzez znaki? Gotowość związania się z Bogiem.
Abraham otrzymał obietnicę. Bóg jej dotrzymał. Na początku jednak Abraham
nie wiedział, jaką drogą Pan Bóg go poprowadzi. Nie wiedział, że stanie wobec
próby swego posłuszeństwa Bogu, w której zostanie postawiona na szali jego
ojcowska miłość do syna Izaaka, którego otrzymał od Boga jako syna
spełnienia obietnicy. To wydarzenie stało się okazją do poznania wierności
Boga większej niż to, czego Pan Bóg żąda. Żądał ofiary z syna, a tego syna dał
mu na nowy sposób. Pierwszym, który wiąże się przez przymierze był i jest
sam Bóg. Od Abrahama oczekuje pewnych znaków. Przez wypełnienie tych
znaków, Abraham wyraził gotowość zaangażowania się w sprawy Boże.
Inaczej mówiąc, odpowiedział na wyciągniętą dłoń Pana Boga. Abraham nie
wiedział, co się stanie, gdy Pan Bóg kazał mu porozcinać zwierzęta. Nie wie
też, co się z nim stanie później. Według zwyczajnego rytu on też powinien
przejść między rozpołowionymi zwierzętami. Wykonał to, co Pan Bóg mówił i
zrozumiał to jako znak, przez który wyraził swoją gotowość zaangażowania się
w sprawy Boże, gdyż poznaje, jak Pan Bóg angażuje sił w jego życie.
Rola człowieka w przymierzu
W chrześcijaństwie chodzi o to, by całym sobą być gotowym do
wypełnienia tego, co Pan Bóg chce przeprowadzić. Człowiek może
przygotować się na to i współpracować z Bogiem. Św. Paweł powiedział:
pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze
mną (1 Kor 15,10); Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia (Flp 4,13).
Beze Mnie nic uczynić nie możecie – mówi Pan Jezus w przypowieści o
winnym krzewie (J 15,5). Nie chodzi o to, że nic nie mogę robić. Mogę
posprzątać, ugotować coś do jedzenia, mogę umyć samochód, mogę gdzieś
nim pojechać, ale sam, bez Jezusa Chrystusa, bez Jego mocy, nie mogę
uczynić tego wszystkiego, co jest związane z Jego tajemnicą. Inaczej zawsze
będę szukał w tym samego siebie.
22
Chrześcijanin dzięki Chrystusowi pojmuje swoje życie jako związane z
Bogiem, prowadzone przez Boga i oparte na wierności Boga. Dzięki temu
zabezpieczaniu życia w wierności Boga, chrześcijanin może żyć dla drugiego.
Każdy, kto boi się o siebie, kto jest w stanie niewiary, ten będzie szukał siebie.
Jeśli ktoś zacznie gromadzić dla siebie, dbać o siebie, to już nie będzie w stanie
być dla drugich. Będzie służył tylko niektórym, takiej czy innej grupie. Nie
będzie jednak miał ducha służebnego. Tego ducha można otrzymać tylko od
Boga na miarę poznania Jego wierności i świadomości życia w przymierzu.
Bóg zawarł przymierze z Abrahamem – człowiekiem, którego zaprosił do
dialogu, żeby się okazało, że On przeprowadzi swoje dzieło, a nie człowiek. I
nawet wtedy, gdy człowiek – Abraham okazał się niewierny, to Pan Bóg nie
przestał być wierny.
Mamy piękny tekst w 2. Liście do Tymoteusza: Jeżeliśmy bowiem z Nim
współumarli, wespół z Nim żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół
z Nim królować będziemy, jeśli się będziemy Go zapierali, to i On nas się
zaprze. Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się
zaprzeć samego siebie (2,11). To znaczy, że jeśli chrześcijanin przestanie
odpowiadać Bogu, przestanie być wierny w tym sensie, że zacznie się zapierać,
Chrystus się go zaprze i powie: nie znam cię, nie znam takiej mentalności,
takiego sposobu działania. Oznajmiał to na różne sposoby Apostołom. Piotrowi
powiedział: zejdź mi z oczu szatanie, bo nie myślisz na sposób Boży, lecz ludzki
(Mt 16,23). Kiedy indziej powiedział: nie wiecie czyjego ducha jesteście (Łk
9,55; por. też Mk 10,38), a także: nie znam was (Mt 25,12; por. Łk 13,26n). W
tym wszystkim jednak On pozostanie wierny i można zawsze do Niego wrócić
i się nawrócić.
To tyle na temat pierwszego opowiadania o przymierzu z Abrahamem.
Powtarzam jeszcze raz: Bóg jest wierny. Jeśli człowiek jest niewierny wobec
przymierza, Pan Bóg sam zobowiązuje się być wierny. To zobowiązanie
zostało wypełnione przez Jezusa Chrystusa na krzyżu. Tam się spełniło
przymierze. Pan Bóg zapłacił życiem swojego Syna za niewierność ludzi.
Pokazał, że jest wierny. Gdy raz wszedł w ten układ, już się nie wycofa.
Obrzezanie jako znak przymierza
Przejdźmy teraz do drugiego opowiadania o zawarciu przymierza o
charakterze jednostronnego zobowiązania (Rdz 17). W Piśmie świętym mamy
różne spojrzenia na te same sprawy, na te same wydarzenia. Pan Bóg oświetla
te sprawy i wydarzenia z różnych stron, można je oglądać z różnych punktów
widzenia. Mamy pewne opowiadania i historie spisane w Pięcioksięgu, potem
23
późniejszą refleksję w Księgach mądrościowych, w Psalmach, a jeszcze inne
naświetlenie w Nowym Testamencie.
W drugim opowiadaniu o przymierzu z Abrahamem występuje znak
obrzezania. Pan Bóg znowu przedstawia się Abrahamowi: Jam jest Bóg
Wszechmogący. Służ mi i bądź nieskazitelny, chcę bowiem zawrzeć moje
przymierze między Mną a tobą (Rdz 17,1-2). Podkreślam słowa: „moje
przymierze”, a nie „wasze” czy „nasze przymierze”. To nie my chcemy
zawrzeć przymierze. To Bóg mówi: chcę zawrzeć moje przymierze pomiędzy
Mną a tobą i dać tobie niezmiernie liczne potomstwo.
Z obrzezaniem wiąże się wiele problemów z dziedziny religioznawstwa,
etnologii. Wiemy, że obrzezanie było i jest obecne w innych religiach. To nic
nie ujmuje zastosowaniu go jako znaku przymierza w judaizmie. Abraham żył
w XVIII w. przed Chrystusem, a obrzezanie było znane i praktykowane już
wcześniej. W tym drugim opowiadaniu Pan Bóg – podobnie jak w przypadku
pierwszego opisu przymierza (przechodzenie między zwierzętami) – posługuje
się znakiem związanym z życiem człowieka. Pan Bóg nie chce żadnych
nadzwyczajnych rzeczy. Posługując się prostymi znakami, wkłada w nie nową
treść, nadaje znaczenie odnoszące człowieka do innej rzeczywistości. W
Eucharystii również posługujemy się prostymi znakami z życia codziennego:
chleb, wino, zgromadzenie, śpiew, stół, ołtarz, woda.
Nieobrzezany, czyli mężczyzna, któremu nie obrzezano ciała jego, taki
niech będzie usunięty ze społeczności twojej, zerwał on bowiem przymierze ze
Mną (Rdz 17,14). Tu nie chodzi o sam znak, lecz o jedność. Kto nie będzie
miał tego znaku jest wykluczony. Podobnie jest z Eucharystią. Nie może w niej
uczestniczyć ten, kto nie ma znaku nowego obrzezania, czyli chrztu. Znak
nowego obrzezania zatraca się przez grzech. Sakrament pokuty jest nową
bramą do jedności. Kto nie ma znaku nowego obrzezania, nie może być w
społeczności eucharystycznej. Jest potrzebny pewien znak przynależności do
danej społeczności.
Pan Bóg domaga się od Abrahama obrzezania. Abraham to wykonuje i
Pan Bóg przy tej okazji mówi o jego potomku: Błogosławiąc jej [Sarze], dam
ci z niej syna, i będę jej nadal błogosławił tak, że stanie się ona matką ludów i
królowie będą jej potomkami. Abraham upadłszy na twarz, roześmiał się,
pomyślał sobie bowiem: Czyż człowiekowi stuletniemu może się urodzić syn?
(Rdz 17,16-17). Gdy zaś Pan Bóg powiedział Sarze, że będzie miała potomka,
ta uśmiechnęła się i powiedziała: Teraz gdy przekwitłam, mam doznać rozkoszy
i mój mąż starzec? (Rdz 18,12). Pan rzekł wówczas do Abrahama: Dlaczego to
Sara się śmieje i myśli: Czy na prawdę będę mogła rodzić, gdy się już
24
zestarzałam? Czy jest coś, co byłoby niemożliwe dla Boga? (Pamiętamy, co
powiedziała Maryja w chwili zwiastowania.) Za rok o tej porze wrócę do
ciebie i Sara będzie miała syna. Wtedy Sara zaparła się mówiąc: wcale się nie
śmiałam (Rdz 18,13-15). I to uratowało Sarę. Wyparła się swojego
niedowierzania. Wyrzekła się swojej niewiary. Zaczęła wierzyć. Zaczęła się
nawracać, choć jeszcze negowała i wypierała się, ale zaczynała rozumieć, że
ten śmiech odzwierciedlał jej niewiarę, i zaczynała się reflektować. Pomyślmy
o tym, jak czasem zbawienne jest to, że ktoś nam powie prawdę: ty nie
wierzysz, śmiejesz się, to znaczy nie dowierzasz, że Pan Bóg pewne rzeczy
może uczynić; i wtedy, jeśli nawrócisz się, to stanie się dla ciebie ratunkiem,
zbawieniem.
Zawarciu przymierza towarzyszy też inny znak – zmiany imienia. Zmiana
imienia w Biblii ma zawsze duże znaczenie. To jest nadanie nowej natury,
nowej osobowości. Sprawa znaczenia imion Abram – Abraham jest dość
trudna do wyjaśnienia. W każdym razie wiąże się ona z tym, że Abraham
będzie ojcem wielu narodów. Żona Abrahama również ma zmienione imię z
Saraj na Sara. Będziesz ojcem mnóstwa narodów. Przymierze moje, które
zawieram między Mną a tobą oraz twoim potomstwem będzie trwało z
pokolenia w pokolenie jako przymierze wieczne (Rdz 17,7). Jest tu mowa o
przymierzu wiecznym. Inne przymierze, które jest zawarte później na Synaju,
nie będzie nazwane wiecznym przymierzem. Gdy Pan Jezus będzie mówił w
Wieczerniku o Krwi nowego i wiecznego przymierza, to będzie odwoływał się
właśnie do przymierza z Abrahamem, a nie do przymierza na Synaju.
Bóg dalej mówi do Abrahama: I oddaję tobie i twym przyszłym potomkom
kraj, w którym przebywam, cały kraj Kanaan jako własność na wieki i będę ich
Bogiem (Rdz 17,8). Przymierze wieczne zmierza do wprowadzenia jedności
między ludźmi a Bogiem. Tutaj trzeba powrócić do sytuacji stworzenia i
grzechu człowieka. Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga jako
mężczyzna i niewiasta przeznaczony był do przeżywania jedności, kreatywnej
jedności. Grzech to zaburzył, popsuł. Pan Bóg zaczął to powoli naprawiać,
wybierając ludzi, których jednoczył ze sobą i był ich Bogiem, a oni Jego
ludem. Sprawa jedności, jedności zbudowanej na Bogu zawsze jest
fundamentalna i do odbudowania tej jedności mają służyć przymierza
zawierane przez Boga z ludźmi.
Pan Bóg gwarantem przymierza
Gwarantem dopełnienia przymierza jest Pan Bóg. Dlaczego Pan Bóg
zawiera przymierze? Bo chce dać człowiekowi pewność. Pan Bóg wiąże się z
25
człowiekiem do tego stopnia, że daje siebie, daje swojego Syna jako
gwarantującego dopełnienie przymierza. Człowiek, nawet jeśli na początku nie
dowierza, jeśli się śmieje, w pewnym momencie zaczyna rozumieć, że to błąd i
nawraca się, zaczyna rozumieć, że to jest dla niego ratunek.
Chrześcijaństwo jest wspaniałe, jeśli człowiek da się w nie w pełni i
całkowicie wprowadzić. Jeśli będzie tylko połowicznie, to przez całe życie
będzie miał problemy. Jest to stawka większa niż życie, bo chodzi tu o życie
każdego z nas indywidualnie, ale także we wspólnocie. Mój sposób myślenia,
działania odbija się na życiu innych, na życiu wspólnoty. Wierzący Bogu
Abraham, który poznał wierność Boga wyrażoną i spełnioną w przymierzu,
stał się błogosławieństwem dla narodów ziemi. To zostało dane Abrahamowi
od początku jako obietnica Boga i z tym szedł, ucząc się wierności Boga.
Możemy powiedzieć, że w naszym chrześcijańskim życiu chodzi o to, abym
któregoś dnia świadomie powiedział w Kościele, w zgromadzeniu
(niekoniecznie chodzi o publiczne wyznanie, lecz o świadomość
przynależności do wspólnoty kościelnej): “Dam się przez znaki związać z
Panem Bogiem, żeby On przeprowadził w moim życiu to, co chce”. Bóg
potrafi przeprowadzić to, co chce. Nawet, jeśli się pomylę, a uznam tę swoją
pomyłkę i wrócę – On wszystko przeprowadzi.
Pan Bóg dopełnił przymierza w Jezusie Chrystusie. My jedynie
odpowiadamy, czynimy siebie gotowymi, by w nie wejść. Nie muszę
wszystkiego wiedzieć do końca, ale ważne jest, że jestem gotowy, by
odpowiadać Bogu. To jest rozwiązanie dla naszych wątpliwości: swoją
pewność opieramy na wierności Boga.
26
Katecheza III
NIEWOLA I WYZWOLENIE – EXODUS I PASCHA
Podejmiemy teraz kolejny bardzo ważny temat w historii zbawienia.
Wiąże się on z jednym z podstawowych wydarzeń w tej historii, mianowicie z
wyjściem Izraela z niewoli egipskiej. Będziemy tu mówić o wydarzeniu
paschalnym. Stało się ono punktem odniesienia dla innych wydarzeń historii
ludu wybranego, całej historii zbawienia i znalazło swój kulminacyjny punkt w
wydarzeniu Paschy Jezusa, czyli Jego śmierci i zmartwychwstania. To
wydarzenie stało się też fundamentem wszystkiego, co spełnia się w życiu
poszczególnych wierzących w Jezusa Chrystusa i tworzących Kościół, czyli
Ciało Jezusa Chrystusa. Pacha (wyjście z niewoli egipskiej) była i pozostaje
wydarzeniem-typem, czyli figurą i zapowiedzią tego, co później stało się w
Jezusie Chrystusie i co dzieje się w Kościele. Każde wydarzenie zbawcze,
jakie miało miejsce w historii zbawienia, było i jest jakimś odbiciem
wydarzenia paschalnego i zawsze pozostaje w odniesieniu do niego.
Podstawowy charakter Paschy i zasadnicza jej rola wyraża się już przez
sam fakt, że jest ona wydarzeniem leżącym u podstaw ukonstytuowania się
narodu wybranego, wyzwolonego z niewoli egipskiej. Jest to wprost
wydarzenie konstytuujące i konstytutywne w historii tego ludu. To wydarzenie
było dziełem Boga, skutkiem Jego interwencji, w której uderzył ciemiężyciela
ludu i wyzwolił lud, czyniąc go swoim ludem. Odtąd Bóg przedstawia się jako
Ten, który wywiódł swój lud z niewoli egipskiej, z domu niewoli (zob. Wj
20,1nn).
Pascha żydowska, spełniona za czasów Mojżesza, to cudowne
wyprowadzenie Izraelitów z niewoli egipskiej i przeprowadzenie ich przez
Morze Czerwone. Wyrażała ona w jakiś sposób całą logikę relacji Boga z Jego
wybranym ludem, ludem Starego Przymierza. Celebrowana później corocznie
przez wiernych Izraelitów jako obrzęd święty, nie tylko wspominała dokonane
w przeszłości wydarzenia, ale je przywoływała i czyniła obecnymi w ich życiu.
Jednocześnie zapowiadała i wyznaczała dynamikę wydarzenia zbawczego
mającego się dokonać w historii Wcielonego Słowa – Jezusa Chrystusa.
Kościół zrodził się i rodzi z tajemnicy paschalnej Jezusa Chrystusa.
27
I. Wyjście z niewoli – interwencja Boga
Niewola egipska
Jeśli chcemy bliżej przyjrzeć się temu, czym były i są niewola i
wyzwolenie w kontekście Paschy żydowskiej, będziemy musieli najpierw
odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego Izraelici znaleźli się w niewoli
egipskiej, a ostatecznie – dlaczego człowiek jest w niewoli?
Jak to się stało, że potomkowie Abrahama, ród Jakuba znaleźli się w
niewoli? Stało się to w konsekwencji tego, że synowie Jakuba sprzedali Józefa,
swego brata, bo nie mogli znieść, że był on człowiekiem kochanym, że czuł się
kochany i mówił o tym (zob. Rdz 37,2-11). Imię Józef oznacza dodany. Józef
więc jest więc kimś, kto do synów Jakuba nie pasuje, jest inny, „dodany”.
Bracia nie mogli znieść tej jego inności. Sprzedali go kupcom udającym się do
Egiptu (zob. Rdz 37,12-36). W Egipcie Józef jednak – wbrew intencjom braci
– nie pozostał niewolnikiem, lecz stał się człowiekiem zamożnym, liczącym
się na dworze faraona (zob. Rdz 39 – 41). Później Józef okazał się dla swoich
braci wybawieniem, ocalił im życie, gdy przyszli do Egiptu, by szukać ratunku
przed zagładą spowodowaną głodem (zob. Rdz 42 – 45). W rezultacie tych
wydarzeń synowie Jakuba, wraz ze swym ojcem, sprowadzili się do Egiptu i
tam się osiedlili (zob. Rdz 46). Jednak ten Egipt, w którym uzyskali ratunek,
stał się jednocześnie dla nich pułapką; okazał się miejscem fałszywego
ratunku. Opowiada o tym Księga Wyjścia (zob. Wj 1,8-22).
W tym kontekście historycznym Pan Bóg przygotowuje wielkie
wydarzenie – paschę. Pascha jest właśnie tą konieczną interwencją Boga, żeby
mogło dokonać się wyprowadzenie z niewoli7 i wejście do Ziemi Obiecanej.
Jest to przejście z niewoli, a więc miejsca, gdzie wolność życia Bożego w
człowieku jest ograniczona czy wprost stłamszona, do wolności. Ziemia
Obiecana, to miejsce, do którego człowiek wchodzi tylko dzięki prowadzeniu
przez Boga; miejsce, w którym – niezależnie od okoliczności – może
doświadczyć całkowitego polegania na Bogu, w życiodajnej zależności od
Niego (zob. Pwt 6,1-25; 10,12-22; 30,1-20; Iz 55,1-13; Rz 2,17-29; Ga 6,15;
Mt 5,38-48; Rz 12,9-21; 13,8-14).
Słowo pascha oznacza uderzenie, przejście (zob. Wj 3,19-22; 12,11-13; Mt 26,2-5;
Mk 14,1-2).
7
28
Mojżesz
Przypomnijmy pokrótce niektóre fakty związane z wyjściem Izraela z
Egiptu. Bracia Józefa przychodzą i zamieszkują w ziemi egipskiej. Izrael
zaczyna się rozrastać i powstają pierwsze konflikty z Egipcjanami. Z czasem
miejsce ucieczki staje się miejscem niewoli. Izraelici muszą budować miasta,
wypalać cegły i tak służyć Egipcjanom. Ale im bardziej ten lud jest uciskany,
tym bardziej się rozrasta. Dlatego nakazano im, aby zabijali nowo urodzonych
chłopców. Jedna z matek, chcąc uchronić swego syna Mojżesza przed
śmiercią, chowa go w koszu i rzuca do Nilu. Kosz wyławia córka faraona i
zabiera chłopca ze sobą. Mojżesz dorasta na dworze jej ojca; staje się
przybranym synem córki faraona, ale ma świadomość, że jest Izraelczykiem
(zob. Wj 2,1-10). I gdy pewnego dnia widzi, że Egipcjanin krzywdzi jego
rodaka, zabija krzywdziciela i ukrywa go w piasku. Gdy następnego dnia widzi
kłócących się Hebrajczyków, próbuje ich rozdzielić. Jednakże okazuje się, że
oni wiedzą o zabójstwie Egipcjanina i grożą ujawnieniem tego przed faraonem.
Wtedy Mojżesz, bojąc się kary ze strony faraona, ucieka z Egiptu (zob. Wj
2,11-22).
Widzimy jak Mojżesz na własną rękę chciał przyjść z pomocą swemu
ludowi, ale nie umiał tego zrobić. Ucieka więc do innego kraju, gdzie
przeżywa swoje nawrócenie. Tam bierze sobie żonę, tam również przeżywa to
szczególne spotkanie z Bogiem, który ukazuje mu się w postaci płonącego
krzewu i przemawia do niego (zob. Wj 3,1-6). Następnie Bóg wyrażając to, że
dosyć napatrzył się na cierpienia swego ludu w Egipcie, daje Mojżeszowi
misję wyprowadzenia tego ludu z niewoli egipskiej: Idź, oto posyłam cię do
faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu. Mojżesz się opiera, ale
Bóg mówi: Ja będę z tobą… JESTEM, KTÓRY JESTEM. I dodał: Tak powiesz
synom Izraela: JESTEM, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i
Bóg Jakuba posłał mnie do was, posłał mnie do was JESTEM, KTÓRY
JESTEM … (zob. Wj 3,10-15).
Plagi
Tak rozpoczyna się cała historia wyjścia Izraela z Egiptu. Mojżesz idzie
do faraona i z pomocą Boga dokonuje pewnych cudów, sprowadza na Egipt
plagi. Mojżesz prosi, by faraon wypuścił Izraelitów przynajmniej na święto,
żeby mogli złożyć Bogu ofiarę na pustyni, faraon jednak daje ludowi jeszcze
trudniejsze warunki pracy i nie wypuszcza ich –pomimo dotykających Egipt
plag. Sytuacja Izraelitów staje się więc jeszcze trudniejsza, w wyniku czego
29
narzekają oni na Mojżesza (zob. Wj 3,16 – 6,1). Plagi, którymi został dotknięty
Egipt, były różnorodne (zob. 7,8 – 10,29). Dopiero jednak ostatnia z nich,
śmierć pierworodnych, skłoniła faraona do wypuszczenia Izraelitów. Bóg
powiedział wtedy do Mojżesza: Tej nocy faraon was wypuści. Co więcej,
wyrzuci was. Tej nocy umrze wszystko pierworodne od zwierząt, aż do ludzi.
Tylko w te domy, których drzwi będą pomazane krwią, anioł śmierci nie
wejdzie (sparafrazowane streszczenie Wj 11,1-10).
Te wszystkie plagi i krew to znaki i symbole, które ukazują, że potrzeba
ofiary, krwi kogoś, kto niewolników (człowieka-niewolnika) wykupi z niewoli.
I rzeczywiście tak się dzieje.
Tej nocy, kiedy umierają wszyscy pierworodni w Egipcie, faraon
nakazuje, by Izraelici opuścili jego kraj jak najszybciej. Cały naród wychodzi
w pośpiechu, zabierając z sobą niezakwaszony chleb i wychodzi na pustynię, w
kierunku morza (zob. Wj 12,29-42; 13,17-22).
Pogoń faraona i śmierć w wodach morza
Kiedy wyszli z Egiptu, faraon wysyła za nimi wojska. Mojżesz staje na
brzegu morza, a za plecami ma wojsko faraona. To jest obraz sytuacji bez
wyjścia (zob. Wj 14,5-14). Dla chrześcijanina to jest bardzo ważne:
doświadczyć sytuacji, z której, jak mi się wydaje, nie ma wyjścia. Wtedy
Mojżesz modli się do Boga i sprawia, że wody się rozstępują i Izraelici
przechodzą suchą nogą przez Morze Czerwone. Faraon z wojskiem idzie za
nimi, ale kiedy wchodzą w morze, ono zakrywa ich swoimi falami i giną (zob.
Wj 14,15-31).
Ten epizod jest dla Izraela wydarzeniem fundamentalnym. Sytuacja
wydawała się nie mieć wyjścia: wróg stoi za plecami i nie ma jak przed nim
uciec. Ale naród idzie za Mojżeszem, który już raz był „uratowany z wody”
(zob. Wj 2,10; por. Iz 63,11), który już przeszedł takie doświadczenie, teraz w
posłuszeństwie Bogu wszedł w wodę będącą znakiem śmierci i dlatego
przeszedł. Natomiast ciemiężyciele, szli za Izraelitami, na polecenie faraona –
dlatego zginęli.
Pascha – jak powiedzieliśmy – oznacza przejście, uderzenie. To nie jest
przejście w znaczeniu przechadzki, to nie jest nawet przejście przez kładkę nad
wielkim wąwozem czy rzeką. Jest to doświadczenie przemiany sytuacji,
przemiany osób, doświadczenie umierania i odzyskiwania życia. To jest
gwałtowna interwencja, wtargnięcie, przerwanie, gwałt, wskutek czego rodzi
się nowy porządek, nowa logika życia. I faktycznie zostają pogrzebani w
30
odmętach otchłani faraon i jego wojska, koń i jeździec – jak to zostało
wyrażone w pieśni Mojżesza i Miriam (Wj 15,21).
II. Znaczenie obrazu niewoli egipskiej i faraona
Na historię Wyjścia trzeba spojrzeć w szerszym kontekście całej historii
zbawienia oraz trzeba stawić pytanie o jej sens. Niewola egipska bowiem
wyobraża niewolę człowieka, która spowodowana została odrzuceniem miłości
Boga i szukaniem życia na własną rękę, sięgnięciem po własne poznanie dobra
i zła – tak uczynili bracia Józefa, wypełniając to, co miało swoje korzenie w
grzechu pierworodnym, co przejawiło się także w zabójstwie Abla (zob. Rdz
3,1-7; 4,3-15). W konsekwencji prowadzi to do przyjmowania logiki
zabezpieczenia siebie, oddzielenia się od drugiego człowieka (Rdz 3,7-13.2124) i szukania schronienia w Egipcie (także przy pomocy Boga), jak to jasno
widać na przykładzie braci Józefa, szczególnie w czasie klęski głodu.
Egipt w Biblii
Egipt w Biblii – oprócz tego, że jest pojęciem geograficznym, krajem,
gdzie przebywali potomkowie Abrahama, Izaaka i Jakuba – ma także
znaczenie metaforyczne, symboliczne. Wyobraża miejsce, które wydaje się
człowiekowi ratunkiem – dokąd człowiek ucieka, by ratować swoje życie i
gdzie mimo woli, prędzej czy później, popada w zależności, w niewolę.
To, co symbolicznie wyraża szukanie schronienia w Egipcie – a wynika z
przekonania, że jesteśmy panami naszego życia, że musimy się sami o nie
zatroszczyć, bo nie znamy nikogo, kto by nam to życie dawał – jest skutkiem
grzechu pierworodnego, który nosimy w sobie od urodzenia. Obrazowo
mówiąc – służymy egipskiemu faraonowi, czyli temu, co my sami pod
wpływem wielu tylko ludzkich czynników, a także pod dyktando złego ducha
(zwodziciela, diabła), wytwarzamy jako obraz naszego szczęścia,
bezpieczeństwa, dobrobytu itp., czyli ostatecznie służymy samym sobie.
Faraon, będąc figurą (znakiem) i wyrazem tego zniewolenia, wyobraża to
wszystko, co człowiek wiąże z projekcją własnego szczęścia i ze stawianymi
sobie celami, według własnego poznania dobra i zła. Za takimi postawami stoi
– według definicji św. Pawła – „stary człowiek” (zob. Rz 6,6; Ef 4,22; Kol
3,9). To on zmusza człowieka do określonego sposobu życia, to znaczy życia
dla siebie (zob. Wj 1; 5; Iz 30,1-7; Rz 2,17-28; 6,1-14; Ef 2,1-5). Interwencja
Boga ma na celu wyzwolenie człowieka z niewoli. Bóg musi uderzyć w
„zamysły” faraona, czyli „starego człowieka”, by go pogrążyć w śmierci i
31
wydobyć „nowego człowieka”, żyjącego w wolności, w mocy życia nie dla
siebie (zob. Wj 14,15 – 15,21; Iz 10,20-26; Jr 46; Ez 30; Ef 2,15; 4,24; Kol
3,10).
Ucieczkę do Egiptu przeżył również Pan Jezus. Z powodu
niebezpieczeństwa, które Mu groziło ze strony Heroda, na polecenie Anioła,
dla ratowania siebie, uciekł do Egiptu. Jest to jeden z bardzo wymownych
wyrazów tego, jak dalece Jezus podzielił nasz ludzki los, naszą historię
ucieczek. On tego nie potrzebował, ale przeżył to dla nas. Przeżył drogę
niewolnika, by otworzyć przed nami drogę wolności synowskiej. Słowa
odnoszące się najpierw do Izraela: gdy był jeszcze dzieckiem, miłowałem go –
mówi Pan – i wezwałem mego syna z Egiptu (Oz 11,1), znalazły swoje pełne
urzeczywistnienie w Jezusie: Z Egiptu wezwałem Syna mego (Mt 2,15), i mają
zastosowanie do każdego wierzącego. Jezus przeżył historię człowieka tak
dalece, że nawet doświadczył tej ucieczki do Egiptu. Oczywiście ja też w
moim życiu mogę wiele razy uciekać do Egiptu, ale muszę wiedzieć, że
potrzebuję, abym został wezwany z Egiptu jako syn, jako wolny.
Symbolika faraona
Powiedzieliśmy, że faraon to inaczej „stary człowiek” w nas, moje „ja” –
moja wizja życia, przekonanie, że znam dobro i zło, i że wiem, jak powinno
być. Narzucam sobie tę moją wizję mego życia i jestem gotów robić wszystko,
żebym był szczęśliwy. I jakoś się w tym odnajduję. Te moje zabiegi w pewnej
mierze zabezpieczają moje życie, ale w gruncie rzeczy okazuje się, że to mnie
zniewala i powoduje cierpienie. Pan Bóg chce mnie z tego wyprowadzić. Nie
chodzi tu tylko o wyprowadzenie materialne – przeniesienie z Egiptu do Ziemi
Obiecanej. Chodzi o pokonanie „wewnętrznego faraona”. Chodzi o
wyprowadzenie mnie z życia w moim Egipcie, czyli wyprowadzenie z życia
dla siebie, z życia w lęku o siebie itp. Człowiek, który nie zna Boga,
absolutyzuje siebie i ratując swoje życie, wpada w zależność od siebie lub od
drugiego człowieka.
Symbolem tej zależności jest faraon, twój faraon, twoje JA. On stoi nad
tobą i codziennie mówi ci, kim ty jesteś czy kim ty masz być i dyktuje ci, w
jaki sposób masz układać relacje z innymi. Ostatecznie wszystko kręci się
wokół ciebie. Inni są dobrzy, jeśli tobie odpowiadają, a jeśli ci nie
odpowiadają, to ich usuwasz z kręgu twoich zainteresowań. Jesteś
niewolnikiem siebie. Ten faraon, czyli „stary człowiek” staje się dla ciebie
kimś, kto niszczy twoje życie – niby ratuje, ale tak naprawdę niszczy. I nie ma
tutaj żadnego kompromisu; do pewnego czasu możesz się z nim dogadywać,
32
ale to nie jest żadne rozwiązanie. Dlatego Pan Bóg przychodzi, żeby z tym
faraonem się rozprawić, żeby go zatopić w odmętach Morza Czerwonego.
Najpierw próbuje otworzyć ci oczy przez doświadczenia, plagi, plagi egipskie.
Ostatecznie zaś władza tego faraona kończy się, gdy zostaje dotknięte życie,
moc posiadania i przekazywani życia, co było widoczne w śmierci
pierworodnych. Wtedy otwierając się oczy, chociaż nie zawsze do końca
skutecznie.
Zdjęcie hańby Egiptu
Wizja własnego szczęścia i tego, jacy powinniśmy być, jacy powinni być
ludzie wokół nas, mimo że jakoś prosperująca i wiele obiecująca, bardzo łatwo
staje się de facto naszą niewolą – naszą hańbą Egiptu. Jest jakby założeniem
każdemu z nas na głowę kaptura z niewielkimi otworami na oczy, który
zawęża nasze pole widzenia. Oczywiście, ktoś może powiedzieć: „Mnie jest w
tym dobrze!”. Izraelici po wyjściu z Egiptu, gdy znaleźli się na pustyni, także
mówili, że w Egipcie było im dobrze – mieli cebulę, chleb i garnki pełne mięsa
(zob. Wj 16,3; 17,2). Kiedy byli w Egipcie, pracowali jako niewolnicy i byli
uciskani. Wtedy narzekali i wołali o ratunek. Gdy zaś Mojżesz ich
wyprowadził z Egiptu na pustynię, gdzie nie było drogi, gdzie nie było co jeść
i pić i gdzie trzeba było zawierzyć Bogu, który miał w stosunku do nich swój
plan – plan wyzwolenia ich od nich samych – tęsknili za niewolą, za tym
kapturem, pod którym co prawda było im ciężko, ale wiedzieli, jakie były
reguły gry w ich życiu pod faraonem. Wiedzieli, kto jest panem, kto
zabezpieczał ich życie – ostatecznie według ich przyziemnych upodobań i
pożądań (zob. Wj 15, 22-25; 16,2-3; 17,1-7; por. Lb 20,1-13; 21,4-9 itp.)
My też wyobrażamy sobie, że to, co sami w życiu zaplanujemy,
wybierzemy, zbudujemy, da nam szczęście, że będzie nam w tym dobrze. Po
części nam się to udaje. Ale też przeżywamy rozczarowania, gdy się okazuje,
że tak pieczołowicie konstruowane szczęście okazało się kolejną niewolą.
Może się to stać w małżeństwie, gdy nie spotkamy się w pełni z drugim
człowiekiem, gdy mąż i żona żyją „zakapturzeni”, każde pod swoim kloszem,
a spotykają się tylko wtedy, kiedy im jest wygodnie, i nie wchodzą do końca w
tę jedność życia ze sobą w Jezusie Chrystusie, nie wychodzą bowiem każdy ze
swojej wizji własnego szczęścia, nie spotykają się ze sobą tak naprawdę i
dogłębnie. Wiadomo, że w takiej wspólnocie, w takim małżeństwie nie będzie
nigdy możliwe przeżycie pełnego szczęścia i spotkania z Bogiem. Nie będzie
tam doświadczenia wolności i komunii.
33
Wyprowadzenie z Egiptu jest symbolem tego, że ty musisz być wyrwany
z siebie, z twojej wizji twojego życia. To oznacza właśnie pascha. Na tym
polega pascha, to spełniło się w Jezusie Chrystusie. To staje się w chrzcie
świętym. Godzisz się na to, żeby umrzeć dla siebie, żeby został zniszczony
„stary człowiek”, faraon, który stale ci dyktuje warunki, który potem niszczy
twoje relacje z drugim człowiekiem.
Izraelici przez 40 lat wędrowali po pustyni, a wiele epizodów, które miały
miejsce w tym czasie, wiele przeżytych przez nich doświadczeń ukazuje, że do
Ziemi Obiecanej może wejść tylko nowy człowiek, „nowe potomstwo” (zob.
Lb 14,31; Pwt 1,39; Ps 95,10; Ez 13,9; 20,38; Hbr 3,10-19; 4,3-11). W
momencie wejścia do Ziemi Obiecanej dokonało się zdjęcie hańby, jaką było
służenie obcym Bogom, jak to czytamy w Księdze Jozuego: Dziś zrzuciłem z
was hańbę egipską (Joz 5,9). Wyjście z niewoli i pascha to zwleczenie starego
człowieka a przyobleczenie nowego. O tym często mówi św. Paweł (zob. Rz
6,3-23; 7,14; 8,14-23; Ga 2,4; 5,1 itp.). Problem wolności i niewoli tkwi w
samym człowieku.
III. Ziemia obiecana – dar nowego serca
Do Ziemi Obiecanej wchodzi człowiek nowy. Często mamy mylne
pojęcie na temat tego, czym jest przebywanie w Ziemi Obiecanej. Czasem nam
się wydaje, że istotny jest sam fakt dostania się tam, wejścia, znalezienia się
w niej, a nie myślimy o konieczności przemiany nas samych. Problem nie
sprowadza się do przeniesienia się z jednego miejsca na drugie, z ziemi do
nieba, lecz chodzi o nasze nawrócenie. Dopóki mamy problemy ze sobą
i niesiemy je w sobie, niewiele pomoże zmiana miejsca, otaczających nas osób
itp. Nieraz wyobrażamy sobie, że gdybyśmy żyli w innych warunkach, to nie
popełnilibyśmy pewnych grzechów. Być może pewnych nie, ale
popełnilibyśmy wiele innych. Dopóki wobec tych problemów nie staniemy
twarzą w twarz ze świadomością Bożego miłosierdzia, to – że się tak wyrażę –
nawet gdybyśmy byli w niebie, to byśmy nadal grzeszyli. Oczywiście nie
będzie to możliwe, bo właśnie na tym polega sprawiedliwość Boża, że nie
dopuści – dla naszego dobra – by ktoś nienawrócony znalazł się w niebie.
Nienawróceni nie czulibyśmy się tam dobrze.
Do Ziemi Obiecanej może wejść nowy człowiek. To znaczy taki człowiek, który w doświadczeniu pustyni nauczył się żyć z miłości Ojca. Trwanie
w tej miłości stanowi o jego życiowej relacji do Ojca i uzdalnia go do tego,
żeby w swoich decyzjach i postawach był synem. Dzięki przeżytemu
doświadczeniu zwleczenia starego człowieka i przyobleczenia nowego
34
zaistniała w człowieku-chrześcijaninie nowa natura (zob. Kol 3,3-17; Ef 4,2024). To, co kiedyś wydawało się odległe czy niewykonalne – mamy na myśli
głównie to, co wiąże się z jednością z drugim człowiekiem i przeżywaniem
wszystkich wydarzeń w duchu pojednania – staje się nie tylko czymś
możliwym, ale wprost potrzebnym czy nawet koniecznym. Chrześcijanin
odkrywa swoje życie jako proces własnej przemiany i nawrócenia. Możemy
przywołać słowa z Księgi Powtórzonego Prawa o możliwości zachowania
przykazań Boga w Ziemi Obiecanej przez człowieka o obrzezanym sercu,
mianowicie: rzeczywistość ta (to słowo) nie jest daleko od niego, nie jest poza
jego zasięgiem, jest obok niego (zob. Pwt 9,4n; 30,12n). List do Rzymian,
cytując te słowa, odniesie je do człowieka wiary (zob. Rz 10,5-21).
Do Ziemi Obiecanej wchodzi się dzięki poznaniu darmowości, poprzez
przyjmowanie mentalności i natury syna Bożego, dziecka Bożego (zob. Ef 2,122). Jest to związane z odkrywaniem i akceptowaniem swojej grzeszności,
swojej niewoli, różnego rodzaju egiptów, ucieczek. Oczywiście to nie jest
równoznaczne z godzeniem się na grzeszenie. Św. Paweł mówi bardzo jasno:
tam gdzie objawiła się wielkość grzechu, jeszcze bardziej objawiła się łaska
(por. Rz 5,20). Ta darmowość nie oznacza, że możemy grzeszyć. Św. Paweł
całkowicie odrzuca tego rodzaju myślenie jako absurdalne (zob. Rz 6,1-2; zob.
także rozdz. 6 i 7). Kto pojął, że grzech jest złem i że szukanie celu życia na
własną rękę poza Bogiem jest czymś złym dla niego i dla tych, którzy są obok
niego, ten nie będzie więcej grzeszył. Będzie natomiast szukał pomocy, aby
być właściwie prowadzonym, będzie dostrzegał, że potrzebuje prowadzenia,
będzie uciekał się do posłuszeństwa, to znaczy prosił starszych w wierze, by
być prowadzonym (zob. Hbr 13,7-9), żeby nie zboczyć z właściwej drogi.
Odkrycie tych prawd i świadome ich przeżywanie ustanawia zupełnie nowy
sposób przeżywania relacji w Kościele.
IV. Pascha i chrzest
Chrzest to nie jest nic innego jak wejście w wody śmierci Morza
Czerwonego, by wyjść jako „nowy człowiek” i mieć życie wieczne. Ale czy ja
chcę, żeby moje życie było takim życiem, w którym będę stale wzywany z
Egiptu, by przechodzić przez doświadczenie Morza Czerwonego? To nie jest
magia. Mimo że chrzest przeżywa się jeden raz, to jest jednak długi proces,
którego trzeba się uczyć w sobie akceptować mentalność wyrażającą się w
chrzcie. Chrzest jest bowiem zgodą na uczenie się umierania. Naturalnie to nie
jest obsesja śmierci. Chrześcijanie to ludzie, którzy rozumieją, że cennym
doświadczeniem w ich życiu jest umieranie, tracenie. Świat mówi: tym
35
cennym doświadczeniem jest wiedza, piękno, zdolności, bo tym możesz
„wypłynąć”, pokazać się. To prawda. Chrześcijanie tego nie negują, ale widzą
również inną rzeczywistość. Jeśli ty to rozumiesz i będziesz tego uczył swoje
dziecko od początku, nie oszukasz go, dasz mu właściwe wyposażenie. Nie
powiesz, że najważniejsze w życiu to sukces, zysk itp. i nie będziesz tak twego
dziecka prowadził. Jeśli zaś będziesz mówił tylko: w życiu ważne są studia,
znajomości, ładna dziewczyna czy chłopak z dobrą posadą, zobaczysz, że w
przyszłości mu to nie wystarczy.
Św. Paweł, mówiąc o chrzcie, powie: Czyż nie wiadomo wam, że my
wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa,
zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w
śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w
nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca (Rz 6,3-4).
Na Jezusie ostatecznie dokonał się ten exodus, to wyjście. Chrzest to jest
wezwanie do wyjścia z niewoli, by stać się synem Boga, aby nie żyć w oparciu
o siebie, ale w oparciu o wiarę w Boga. I to, co było figurą, stało się
rzeczywistością w Jezusie Chrystusie. On od tego życia nie uciekał. Chociaż
szatan kusił Jezusa, On nie poszedł na kompromis ucieczki od życia i misji,
jakie podjął, nie poszedł na kompromis zejścia z krzyża. Przyjął krzyż. Tym
samym dokonał tej rzeczywistości paschy, tego przejścia, śmierci, zniszczenia
faraona w sobie. To właśnie dokonało się w Jego ciele (zob. Kol 1,19; Ef 2,1318). Oczywiście Jezus nie miał grzechu, nie miał „swojego faraona”, ale
uczynił to dla nas, by wyjść zmartwychwstałym po drugiej stronie Morza
Czerwonego. Bóg dla nas uczynił Jezusa grzechem, abyśmy stali się
sprawiedliwością Bożą (zob. 2 Kor 5,21).
36
Katecheza IV
PRZYMIERZE POD SYNAJEM
Pan Bóg od początku historii zbawienia, to znaczy od momentu dania
obietnicy (Rdz 3,15), prowadzi człowieka, wskazuje mu drogę do odkrywania
prawdy, że po grzechu jest w sytuacji niewystarczalności, jest w ubóstwie i
nędzy i że potrzebuje nadziei życia, potrzebuje Ewangelii. Wprowadza
człowieka w tajemnicę życia i wspólnoty ze sobą. Bóg wie, że człowieka –
takiego, jakim jest po grzechu – nie doprowadzi do jedności ze sobą żadnymi
zewnętrznymi środkami. Z drugiej strony wie, że człowiek jest tak głęboko
zraniony i zwichnięty w swoim wnętrzu, że będzie uparcie utrzymywał, że jest
– na różne sposoby – jakby niezależnym partnerem Boga; że przed Bogiem –
sam z siebie – ma jakieś racje, jakieś usprawiedliwienia, jakieś prawa. Dla
ratowania człowieka z tej zawiłej sytuacji Bóg wiąże się z nim przymierzem.
Czyni to posługując się obydwoma typami (rodzajami) przymierzy, jak to już
zaznaczyliśmy w drugiej katechezie. Omawialiśmy przymierze z Abrahamem
(Rdz 12 i 15, a także 17), które należy do kategorii przymierza opartego na
obietnicy, czyli jest przymierzem o jednostronnym zobowiązaniu. Przymierze
tego typu trzeba wyraźnie odróżnić od przymierzy opartych na dwustronnym
zobowiązaniu. Do nich należy przymierze zawarte pod Synajem (Wj 24), które
będzie przedmiotem obecnej katechezy.
Przymierze obietnicy i zobowiązania
Swą obietnicę zawartą w protoewangelii (Rdz 3,15) Bóg realizował
najpierw przez Patriarchów. Boże obietnice zawsze przekraczały możliwości
człowieka. Tak było w przymierzu z Abrahamem czy z innymi patriarchami.
Boża logika i Boże działanie były następujące: Bóg dawał obietnicę,
zapowiadał, co spełni przez konkretnego człowieka i dla konkretnego
człowieka. Zazwyczaj słowo Pana dotyczyło czegoś, co przekraczało naturalne
zdolności i możliwości człowieka (np. obietnica potomstwa w sytuacji
niepłodności czy starszego wieku). To była tajemnica przymierza, w którym
Bóg się wiązał z człowiekiem, żeby człowiek mógł poznać, kim On jest. W
tych obietnicach, w których Bóg sam siebie czynił gwarantem ich spełnienia
(Ja tobie to dam – zob. np. Rdz 17,8; 26,3; 28,13). Ze strony człowieka nie
oczekiwał wypełnienia żadnych zobowiązań, co do treści i natury samej
obietnicy, ale oczekiwał spełnienia pewnych znaków, które były wyrazem jego
zawierzenia Bogu. Patriarchowie wypełniając znaki czy wykonując otrzymane
37
od Boga polecenia, uczyli się wiary w to, że „Bóg przewidzi” (por. Rdz 22,8),
choć nierzadko po ludzku wszystko zdawało się wskazywać przeciw obietnicy
Boga. Takie jest przymierze oparte na obietnicy.
Pan Bóg zawierał także przymierza o innym charakterze, niż to oparte na
obietnicy, czego przykładem jest przymierze pod Synajem. Przymierze to
zostało oparte na zobowiązaniu dwóch stron. Pan Bóg obwieścił przez
Mojżesza dekalog, a lud odpowiedział: Wszystkie słowa wypełnimy (por. Wj
24,3). Jest to przymierze-zobowiązanie. W czasie przygotowania do zawarcia
tego przymierza i w samym rycie jego zawarcia ta formuła zobowiązania się
ludu do wypełnienia poleceń Boga pojawia się aż trzykrotnie (zob. Wj 19,8;
24,3.7; por. Pwt 5,27; Joz 24,14-24). Przyjrzymy się teraz bliżej temu
przymierzu.
Ryt przymierza synajskiego
Pan Bóg wszedł w przymierze z Izraelem w momencie, kiedy ten
znajdował się w niewoli. Pan Bóg wyzwolił lud Izraela, bo napatrzył się na
jego uciemiężenie i nasłuchał się jego narzekań na ciemięzców. Posłał
Mojżesza i za jego pośrednictwem czynił cuda. Mojżesz przekonał się, że Bóg
jest z nim. Kiedy sam próbował wyzwolić Izraela (zabił Egipcjanina), przeżył
porażkę, fiasko, doświadczył tego, że on sam nie jest w stanie pomóc swemu
ludowi, mimo, że miał faraona za ojca. Musiał uciekać. Dopiero, kiedy został
przez Boga posłany i przyjął to w posłuszeństwie (choć sam się opierał), stał
się „Wybawionym Wybawicielem”, wydobytym z wody pasterzem trzody, jak
mówi Izajasz (zob. Iz 63,11). Mojżesz przeprowadził lud przez Morze
Czerwone, a Pan Bóg z tego ludu niewolników utworzył sobie lud.
Wprowadził go w przymierze z sobą, by ten lud był Jego ludem.
Wyjście z Egiptu i przejście przez Morze Czerwone łączyło się z
wyprowadzeniem Izraelitów na pustynię. Tam lud potrzebował nowej
świadomości (konstytucji). Pan Bóg zaproponował więc Izraelitom zawarcie
przymierza. Lud na tę ofertę odpowiedział.
Przymierze oznacza pewien pakt, który zawierają strony. Dobrze jest
zawrzeć pakt z człowiekiem mądrym, zaradnym, posiadającym pieniądze,
bowiem jest nadzieja, że razem daleko zajdziemy. Istnieje pewien podział
obowiązków. Każda ze stron do czegoś się zobowiązuje. To jest przymierze.
Takie przymierze możemy nazwać paktem o obustronnych zobowiązaniach.
Zakłada się, że obydwie strony będą wierne. Takie przymierze jest oparte na
wzajemnej odpowiedzialności. Jeśli któraś ze stron wycofa się, to przymierze
się rozpadnie.
38
Mojżesz obwieścił ludowi wszystkie słowa Pana i wszystkie Jego zlecenia.
Wtedy cały lud odpowiedział jednogłośnie: «Wszystkie słowa, jakie powiedział
Pan, wypełnimy». (…) Wtedy (Mojżesz) wziął Księgę Przymierza i czytał ją
głośno ludowi. I oświadczyli: «Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy i
będziemy posłuszni». Mojżesz wziął krew i pokropił nią lud, mówiąc: «Oto
krew przymierza, które Pan zawarł z wami na podstawie wszystkich tych słów»
(Wj 24,3.7-8).
Pan Bóg, zawierając przymierze z narodem, dał mu dekalog, czyli
przykazania do wypełniania. Dotychczas Izraelici doświadczali tego, że Bóg
jest dobry, że się o nich troszczy (wyprowadził ich z Egiptu), więc uznali, że
Bóg jest dla nich życzliwym partnerem. Dobrze więc wejść z Nim w
przymierze. Jeśli znaleźliby się w potrzebie, mogą na Niego liczyć. Inicjatywa
Boga i zaoferowanie przymierza było szansą dla tego narodu. Dlatego chcieli
być z Nim w przymierzu, chcieli Mu być wierni. Mojżesz obwieścił narodowi
wszystkie słowa, jakie Pan Bóg powiedział mu o gotowości zawarcia
przymierza i o warunkach przymierza. Wtedy lud, najpierw przy okazji samej
zapowiedzi przymierza (zob. Wj 19,8), a potem bezpośrednio przed jego
zawarciem, odpowiedział jednogłośnie: Wszystkie słowa, jakie powiedział Pan,
wypełnimy (Wj 24,3). Mojżesz spisał więc wszystkie te słowa. Nazajutrz
zbudował ołtarz, postawił 12 stel, zgodnie z liczbą pokoleń Izraela, kazał zabić
cielce i połowę krwi wylał do czar, a drugą połową skropił ołtarz. Wreszcie:
Wziął księgę przymierza i czytał ludowi, a oni oświadczyli: wszystkie słowa,
które powiedział Pan, wypełnimy i będziemy posłuszni. Mojżesz wziął krew i
pokropił nią lud (Wj 24,7). Pokropienie ludu krwią oznacza dopełnienie rytu
zawarcia przymierza. Podczas pokropienia Mojżesz wypowiedział słowa
obwieszczające zawarcie przymierza: Oto krew przymierza, które Pan zawarł z
wami na podstawie wszystkich tych słów (Wj 24,8). Pokropienie krwią ołtarza i
ludu było jakby usankcjonowaniem tego przymierza. Przymierze to było oparte
na zobowiązaniu dwóch stron. Bóg zobowiązał się prowadzić lud do Ziemi
Obiecanej (zob. Wj 23-20-33), a lud zobowiązał się przestrzegać Bożych
przykazań, to znaczy dekalogu i wszystkich przepisów życia, jakie otrzymał
(zob. Wj 20,1 – 23,19).
To jest przykład przymierza o zobowiązaniu dwustronnym. Pan Bóg daje
propozycję przymierza i człowiek mówi: „ja to uczynię”. Rzeczywiście Pan
Bóg przyjmuje to zobowiązanie człowieka. Naród zdeklarował się, że wypełni
wszystkie słowa, które Bóg powiedział. Trzeba tutaj uświadomić sobie, że
hebrajski termin dabar znaczy nie tylko słowo, ale także czyn, wydarzenie, co
ma szczególną wagę w odniesieniu do słowa Boga. Ze strony człowieka była to
39
zatem w pewnym sensie gotowość czy próba postawienia siebie na
płaszczyźnie partnerstwa z Bogiem w zakresie działania: my spełnimy słowa
(dzieła, wydarzenia), jakie Bóg powiedział (to znaczy także to, czego Bóg
dokonał).
Złamanie przymierza
Lud wyraził gotowość posłuszeństwa, ale był to lud niewolniczy. Izraelici
wyszli z niewoli egipskiej i myśleli, że są sami sobie panami. To była
pomyłka. Pan zniżył się do sposobu myślenia ludu i zawarł z nim przymierze.
„My wypełnimy słowa Boga”8. Pan Bóg pozwolił im to powiedzieć i pozwolił
też doświadczyć, w jaki sposób wypełniają dzieła Boga.
Zawarcie tego przymierza było swoistym kompromisem ze strony Pana
Boga, ponieważ znał człowieka i wiedział, że nie potrafi on w pełni wywiązać
się z tych zobowiązań, że okaże się niewierny i że ostatecznie – w oparciu o
otrzymane prawo i zawarte przymierze –obróci się nawet przeciw samemu
Bogu. Spełni się to, gdy Jezus jako Syn Boży stanie przed najwyższą władzą
tego ludu oraz przed władzą ówczesnego imperium w osobie namiestnika
Piłata, i usłyszy słowa: My mamy Prawo, a według Prawa powinien On
umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym (J 19,7). Przymierze zawarte pod
Synajem ostatecznie stało się legitymizacją skazania Jezusa na śmierć. Tak
dalece Bóg okazał się wierny zawartemu przymierzu. Na bazie swej wierności
wobec tego przymierza, w którym zapłacił krwią swojego Syna, Bóg zawrze
nowe przymierze w Jego Krwi na odpuszczenie grzechów. Izrael otrzymał
wszystkie przykazania i przepisy życia, a ostatecznie zabił Dawcę życia (zob.
Dz 3,15).
Niewierność ludu wobec zawartego przymierza okazała się zaraz po jego
zawarciu. Oto co czytamy w Księdze Wyjścia: A gdy lud widział, że Mojżesz
Wypowiedzenie zobowiązania: „wypełnimy wszystkie słowa, które Bóg
powiedział”, graniczy z deklaracją: „wypełnimy dzieła Boga” (zob. J 6,28). Faryzeusze
zapytali Pana Jezusa: „co mamy czynić, żebyśmy wypełnili dzieła Boże?”. Jest to
paradygmat naszego zachowania się przed Panem Bogiem. Pan Jezus odpowiedział: jedno
jest dzieło Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał. To jest bardzo proste zdanie,
które musi wprowadzić w nasze życie podział pomiędzy tym, co jest nasze (co my sami z
siebie potrafimy), a tym, co jest Pana Boga (czym Pan Bóg zamierza nas obdarować). Na
tym polega wiara, czyli oparcie się na Bogu. To rozróżnienie jest ważne, żeby nam zedrzeć
łuski z oczu, z naszego łudzenia się, że my sami z siebie jesteśmy w stanie wypełnić dzieła
Pana Boga. To jest głupota człowieka będącego pod wpływem szatana, który wpaja
człowiekowi, że wypełni dzieła Boga. Jedno jest dzieło Boga – wierzyć w tego, którego On
posłał.
8
40
opóźniał swój powrót z góry, zebrał się przed Aaronem i powiedział do niego:
Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie wiemy, co się stało z
Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej. Aaron
powiedział im: Pozdejmujcie złote kolczyki, które są w uszach waszych żon,
waszych synów i córek, i przynieście je do mnie. I zdjął cały lud złote kolczyki,
które miał w uszach, i zniósł je do Aarona. A wziąwszy je z ich rąk nakazał je
przetopić i uczynić z tego posąg cielca ulany z metalu. I powiedzieli: Izraelu,
oto bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej (Wj 32,1-4).
Po zawarciu przymierza Mojżesz poszedł na górę do Boga (Wj 32) i
przekazał Mu wiadomość o przyjęciu przez naród przymierza, by Bóg mógł się
cieszyć, że ma wierny lud, że „transakcja” się udała. A gdy pobyt Mojżesza na
Synaju się przedłużał, Izraelici poszukali swojego sposobu rozwiązania tej
sytuacji. Spójrzmy na niektóre szczegóły tego wydarzenia.
Zwrócili się do Aarona: nie wiemy gdzie poszedł Mojżesz. Uczyń nam
Boga, który by szedł przed nami (por. Wj 32,1). Uczyń nam Boga na nasz
użytek, żeby nas prowadził tam, gdzie my chcemy. I to zostało powiedziane do
Aarona, który był przywódcą kultu. Wtedy Aaron kazał przynieść im
wszystkie kolczyki, złoto (wszystkie bogactwa, jakie zdobyli będąc pod
faraonem) i z niego zrobił cielca. I powiedział: Izraelu oto twój bóg, ten, który
cię wyprowadził z Egiptu (Wj 32,2-4). Oto ci, których Bóg wyprowadził z
niewoli, teraz – pod przewodnictwem kapłana Aarona, gdy zabrakło Mojżesza
– oddali cześć bożkowi uczynionemu rękami ludzkimi z kosztownych
materiałów, na które pracowali w Egipcie jako niewolnicy. Jest to schemat,
jaki często spełnia się w życiu człowieka, także w twoim życiu. Twoje
zabieganie, to, co „wyprodukowałeś”, jest twoim bogiem. Oni sami na to
pracowali. Wypracowali to pod faraonem i do tego przylgnęli mówiąc: to nasz
Bóg. Człowiek, który nie zna prawdziwego Boga, będzie oddawał cześć temu,
co sam wytworzył, owocom pracy rąk swoich.
Zwróćmy uwagę na motywację wyrażoną w żądaniu uczynienia bożka i
na jego charakterystykę: Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie
wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi
egipskiej (Wj 32,1). Chcę takiego boga, który ma mnie prowadzić i ma mnie
zaprowadzić tam, gdzie ja chcę. To jest całkowicie inna sytuacja niż z
Abrahamem, któremu Pan Bóg powiedział: pójdziesz tam, gdzie ja ci wskażę
(zob. Rdz 12,1; por. 22,2). Bałwochwalstwo polega na tym, że wprawdzie chcę
mieć boga, bo bez niego jest trudno, ale chcę mieć takiego boga, który będzie
robił to, co ja chcę (zob. Rz 1,20-32). Kiedy Mojżesz wrócił, kazał Izraelitom
41
zniszczyć tego boga i surowo upomniał Aarona, który usprawiedliwiał się,
zrzucając winę na lud (zob. Wj 32,19-24 oraz Wj 32,25-35)
Zatem pierwszym aktem, którego dokonał lud zaraz po zawarciu
przymierza (bez Mojżesza), było sprzeniewierzenie się Bogu, negacja Boga
przez uczynienie złotego cielca, z deklaracją kapłana Aarona: Izraelu, oto bóg
twój. To przymierze zawarte na podstawie wzajemnych zobowiązań Boga i
ludu, oparte na dwóch pilastrach, było ze względu na niewierność człowieka
od początku skazane na złamanie. Bowiem partner Pana Boga był
niewypłacalny, był niewierny.
Dlaczego Bóg zawarł takie przymierze z człowiekiem?
Z perspektywy historii zbawienia i dokonanego już Nowego Przymierza
możemy powiedzieć, że Pan Bóg to przymierze dopuścił, wiedząc, że to się dla
Niego skończy tragicznie, że będzie musiał za nie zapłacić. Stało się to przez
śmierć Jezusa zgodnie z Prawem, śmierć przeznaczoną dla grzesznika (zob. Ga
3,10.13).
Możemy tutaj postawić sobie pytanie, czy ktoś z nas byłby gotów
podpisać kontrakt ze stroną, o której wie, że nie dotrzyma warunków umowy?
Nie dotrzyma, bo nie jest w stanie, nie ma ku temu środków, chociaż może
myśli, że ma i potrafi. Kto z nas świadomie podpisze umowę o cokolwiek (o
pracę, o mieszkanie, o jakąś inwestycję) z góry wiedząc, że druga strona jej nie
dotrzyma, nie tyle z tego powodu, że nie chce, ale przede wszystkim dlatego,
że nie jest w stanie jej dotrzymać? Bóg jednak tak uczynił.
Pan Bóg w swojej odpowiedzialności za człowieka, który zagubił się w
sobie i nie chciał tego uznać, który myślał, że potrafi Bogu dotrzymać
wierności, wszedł z nim w układ. Zawarł z nim przymierze, choć wiedział, że
człowiek go nie dotrzyma. Jednak wiedział też, że gdy człowiek nie dotrzyma
przymierza, On weźmie konsekwencje tego na siebie. Dokonało się to potem w
Jezusie Chrystusie.
Pan Bóg w swojej dobroci dał ludziom możliwość – mówiąc obrazowo –
połknięcia pewnej przynęty, czy może lepiej: pewnego środka, który
spowodował ujawnienie prawdziwej i pełnej sytuacji człowieka. Było to
potrzebne nie tyle dla Pana Boga, bo On wiedział, kim jest człowiek po
grzechu, lecz dla człowieka, by poznał, do czego jest zdolny czy niezdolny, i
by uznał się za grzesznika potrzebującego zbawienia, które dokonuje się przez
wiarę w daną przez Boga obietnicę. Dlatego też św. Paweł nazwał przymierze i
prawo pedagogiem czy figurą (na podobieństwo Hagar i Izmaela), które miały
42
doprowadzić do pewnego momentu, to znaczy do czasu, gdy przyszła łaska
wiary dzięki Jezusowi Chrystusowi (zob. Ga 3,15-29 oraz 4,21-31).
Wszystko to stało się, by człowiek nie łudził się co do swojej dobroci.
Gdyby to się nie stało, to do dzisiaj byśmy myśleli (i czasem myślimy), że
możemy wypełnić dzieła Pana Boga. A jedno jest dzieło Boga – wierzyć w
Tego, którego On posłał (zob. J 6,29). To znaczy: nie my sami wybieramy, w
kogo mamy wierzyć, kogo czcić. Jesteśmy bowiem skłonni, by raczej ubóstwić
dzieło rąk naszych i takiemu bogu oddać cześć. W Biblii pojawia się często ta
myśl, że nasz Bóg nie jest taki, jak inni bogowie, którzy są dziełami rąk
ludzkich (zob. np. Pwt 4,35-39; Sdz 2,17; Iz 45 – 46).
Znaczenie przymierza synajskiego
Pan Bóg sam doprowadził do tego i to dopuścił, żeby człowiek
zobowiązał się wobec Niego i poczuł się odpowiedzialny za wypełnienie czy
też niewypełnienie Jego woli. Pan Bóg na to pozwolił, chociaż wiedział, że
człowiek nie dotrzyma tego zobowiązania, że nie jest w stanie go dotrzymać ze
względu na swój grzech (conditio humana post peccatum).
Ważne jest, abyśmy poznali tę mentalność, według której wydaje się nam,
że potrafimy być wierni Bogu. Przymierze synajskie ma nam pomóc w
dostrzeżeniu, iż my sami z siebie, jako skażeni grzechem, nie jesteśmy w stanie
być wierni przymierzu i nie będziemy wierni. To Bóg mimo naszych
niewierności pozostanie wierny przymierzu. Po to daje swoją krew jako znak
wierności. W chrzcie to Jezus wchodzi z nami w przymierze. On daje nam
szansę, byśmy mogli odpowiadać na Jego propozycje i uczyć się żyć w
nawróceniu. Tylko On może dopełnić w nas tej wierności, na ile będzie się
objawiał wierny w naszych niewiernościach, na ile pozwolimy, by nas leczył z
naszych niewierności.
Biada nam, jeśli pozostaniemy w przekonaniu, że jesteśmy wierni. To
będzie nasze ubóstwienie. Wtedy powiemy któregoś dnia: „gdzie poszedł ten
Mojżesz”? Uczynimy podobnie jak Piotr, który był przekonany co do swej
wierności: choćby wszyscy się zaparli, ja nie (zob. Mt 26,24). A potem się
zaparł. Tym, co nas najbardziej może oddzielać od Pana Boga, jest poczucie
naszej poprawności i przekonanie o naszej wierności, naszej dobroci, poczucie
tego, że jesteśmy w stanie pełnić dzieła Pana Boga.
W IV Modlitwie Eucharystycznej czytamy, iż Bóg wielokrotnie zawierał
przymierze z ludźmi i pouczał ich przez proroków. A prefacja II Modlitwy
Eucharystycznej o Tajemnicy Pojednania formułuje tę prawdę w następujący
sposób: Wiele razy ludzie łamali Twoje przymierze, a Ty zamiast ich opuścić,
43
zawarłeś z nimi nowe przymierze przez Jezusa, Twojego Syna i naszego
Odkupiciela: przymierze tak mocne, że nic nie może go złamać. To jest właśnie
nowe przymierze oparte na obietnicy i przebaczeniu.
44
METODA PRACY
ZESPOŁÓW DEKANALNYCH I PARAFIALNYCH
Praca nad Materiałami będzie się odbywała w kilku kręgach: najpierw
ogólnodiecezjalnym, obejmującym przedstawicieli poszczególnych dekanatów
(dziekan lub wicedziekan, referent ds. liturgii i dwie osoby świeckie z każdego
dekanatu), potem dekanalnym (księża proboszczowie i przynajmniej dwie
osoby świeckie z każdej parafii), i w końcu parafialnym, gdzie praca będzie
przebiegać w małych grupach, których ilość zależy od liczby osób gotowych
do podjęcia takiej formy pracy.
Na pierwszym spotkaniu osobom, które zamierzają podjąć pracę w
małych grupach, należy przekazać Materiały i zapoznać je z metodą pracy,
przedstawiając kolejne fazy refleksji nad przekazywanymi treściami. Należy
także utworzyć 5-7 osobowe zespoły i wyznaczyć osoby, które będą
odpowiedzialne z prowadzenie pracy w tych zespołach i za sprawy
organizacyjne. Jeśli natomiast ktoś chciałby podjąć studium nad Materiałami
indywidualnie, powinien najpierw sam zapoznać się z poniższymi
wskazaniami, które ukazują drogę takiej pracy.
Proponowany na ten rok program przewiduje podjęcie czterech tematów:
1. Reakcja Boga na grzech – protoewangelia
2. Przymierze z Abrahamem
3. Niewola i wyzwolenie – Exodus i Pascha
4. Przymierze pod Synajem.
Refleksja nad podanymi tematami powinna dokonywać się zasadniczo na
dwóch płaszczyznach – indywidualnej i wspólnotowej, i powinna obejmować
trzy etapy. Pierwszym z nich jest wysłuchanie katechezy, jaką wygłasza ksiądz
proboszcz lub inny kapłan, który wcześniej uczestniczył w spotkaniu, gdzie
były przedstawiane i zgłębiane treści podane w Materiałach, oraz w oparciu o
własną pracę z tymi treściami. Po katechezie powinna być możliwość
rozmowy, zadawania pytań odnośnie do przedstawionego tematu itp.
Następnie każdy z uczestników spotkania podejmuje indywidualną pracę i
studium nad treścią katechezy i nad wskazanymi w Materiałach tekstami
biblijnymi. Przez refleksję i modlitwę przygotowuje się do wspólnego
spotkania. Ta faza pracy indywidualnej nie może być pominięta lub
potraktowana zbyt powierzchownie. Trzeba przeznaczyć na to określony czas:
od tygodnia do dwóch – w zależności od planowanej częstotliwości spotkań.
Dopiero po indywidualnym studium i modlitwie można przystąpić do
45
następnego etapu – do dzielenia się w małej grupie owocami pracy
indywidualnej.
Indywidualne studium
a. Zapoznanie się z treścią Katechezy, odpowiadającej danemu tematowi,
oraz zgłębienie jej według wskazań podanych w konspektach. Każdy z
konspektów w pierwszej części zawiera podpowiedzi do medytacji nad
poszczególnymi aspektami tematów. Mają one pomóc w przybliżeniu
obiektywnych prawd bezpośrednio dotyczących rozważanego tematu lub
powiązanych z nim.
b. Przygotowane katechezy i konspekty są bogate w teksty biblijne. Należy
zwrócić uwagę, że nie jest istotne to, by przeczytać je wszystkie czy
wszystkie z takim samym zainteresowaniem. Ważne, żeby czytać je z
uwagą i otwartością na działanie Ducha Świętego; zatrzymać się dłużej
nad tym fragmentem, który szczególnie przemawia i oświeca dzisiaj moje
życie lub pozwala lepiej zrozumieć jakąś prawdę. Można też sięgnąć do
innych tekstów, które skojarzą się z rozważanymi tematami. Przy lekturze
wybranych tekstów warto zapoznać się również z treścią przypisów, które
podaje Pismo święte. Pomocą we wnikaniu w Słowo Boże będą również
punkty do medytacji.
Sugestie do indywidualnej lektury Pisma świętego
a) ogólne

przeczytaj teksty; jeśli podany jest tylko jeden wiersz, przeczytaj
także jego kontekst (najbliższe wiersze przed nim i po nim);
 spróbuj wydobyć z tekstu zasadnicze, istotne momenty czy etapy
opisywanej historii lub przedstawionego pouczenia czy tp.;
 odpowiedz sobie na pytanie, co w tych wybranych fragmentach
(w przeczytanych historiach) jest zaskakujące, inne od
zwyczajnych, typowych ludzkich przewidywań, ocen, reakcji
itp.?
b) szczegółowe

jakie odniesienia do Osoby Jezusa Chrystusa zauważasz w tych
tekstach (historiach)?
 na ile w przeczytanych fragmentach biblijnych możesz zobaczyć
samego siebie, swoje doświadczenie, albo jakie w nich
odkrywasz światło dla twojego życia?
46
W konspektach znajdują się również odniesienia do Kompendium
Katechizmu Kościoła Katolickiego (dalej: Kompendium). Teksty
Katechizmu mogą posłużyć w zgłębianiu nauczania Kościoła w dziedzinie,
która jest przedmiotem rozważań. Osoby, które chciałyby poszerzyć
znajomość tego nauczania, mogą sięgnąć do odpowiednich punktów
Katechizmu, gdyż Kompendium podaje tylko jego zarys. W studium
tekstów Katechizmu należy dokonać refleksji nad rozumieniem zawartych
tam sformułowań, dostrzec, co jest konkretnym wskazaniem dla życia, a
co sprawia trudność w zestawieniu z życiowym doświadczeniem, z tym,
jak dzisiaj myśli się w świecie.
d. Druga część każdego konspektu zawiera pytania odnoszące się do
konkretów życia, do wewnętrznych postaw i przeżyć, kierując uwagę na
sposób przeżywania siebie w kontekście omawianych treści. Szukanie
odpowiedzi na te pytania będzie próbą odniesienia ich do własnego życia i
życia swojej rodziny, wspólnoty kościelnej, środowiska pracy i w ogóle
społeczności.
c.
Praca w małych grupach
Spotkaniu w małej grupie powinna przewodniczyć jedna osoba, wcześniej
wyznaczona i przygotowana. Grupy powinny liczyć od 5 do 7 osób. Praca
niech odbywa się w atmosferze modlitwy i gotowości dzielenia się treściami,
które szczególnie poruszyły uczestników podczas indywidualnego studium.
Podczas spotkania w grupach trzeba nawiązywać do tego, co dla
uczestników stało się jasne w odniesieniu do ich życia. Ważne jest przy tym,
aby nie tyle formować wypowiedzi w sensie uogólniającym (czyli np. że tak
się robi, że człowiek tak postępuje itp.) i pouczającym (czyli, co należy robić –
bo to łatwo prowadzi do moralizowania), ile raczej starać się mówić o faktach
ze swego życia, próbując je rozumieć w świetle Słowa Bożego, zarówno od
strony pozytywnej jak i negatywnej, oraz widzieć je jako objęte światłem
Ewangelii – działaniem Jezusa i nadzieją Jego mocy.
Jeśli chodzi o przebieg spotkania – prowadzący może je kształtować
według własnej koncepcji, mając na uwadze rozważane treści oraz potrzeby i
możliwości członków grupy.
Wypowiedzi podczas dzielenia mogą zawierać następujące elementy:
a. Przedstawienie swego rozumienia odpowiednich punktów
Katechezy i ich znaczenia dla swojego życia.
b. Podzielenie się tym, co dała mi lektura Katechizmu i Słowa Bożego,
oraz tym, jak to Słowo oświeca dziś moje życie.
47
c.
48
Świadectwo osobistego przeżywania omawianych treści.
KONSPEKTY
Temat I
REAKCJA BOGA NA GRZECH – PROTOEWANGELIA
Punkty do indywidualnej refleksji i medytacji
1. Człowiek zgrzeszył i wtedy otworzyły mu się oczy (zob. Rdz 3,7). Poznał
prawdę o sobie, ale niejako bez Boga, bez poczucia jego bliskości i
życiodajnej miłości (zob. Rz 3,23). Stał się w pewnej mierze przeciwnikiem
Boga, zaczął myśleć inaczej niż myśli Pan Bóg (zob. Kol 1,21; Rz 5,10; Mt
16,23). Człowiek zaczął chodzić własnymi drogami, szukając niezależności
od Pana Boga i Jego przykazań (zob. Iz 42,24; 55,8: Ba 4,13-26 itp.;
Kompendium 75, 77)
2. Bóg dotknął przekleństwem szatana, jego mentalność, to wszystko, co od
niego pochodzi (Rdz 3,14). To przekleństwo dotyka także człowieka i jego
sposobu działania, na ile człowiek idzie za podszeptem szatana i dokonuje
czynów pod jego wpływem (zob. Rdz 3,17; 4,11; 9,25). Przekleństwo stało
się też – w przeciwieństwie do błogosławieństwa – sposobem karania i
odrzucenia (zob. Lb 22,6; 24,9; Joz 6,26; Ps 37,22). Przekleństwo dotyczy
tych, którzy przyjąwszy Prawo, nie wypełniają go. Z tego przekleństwa
wykupił nas Chrystus (zob. Ga 3,7-14; Kompendium 106).
3. Wskutek grzechu zaistniała nieprzyjaźń. Tej nieprzyjaźni nie można
pokonać inaczej jak przez krzyż, przez umieranie dla siebie. Tego może
dokonać tylko Bóg – jego Syn, który ma życie od Boga Ojca (zob. Hbr
2,14nn). Jezus, jako Syn Boży to spełnił, przebaczając nam, jako
grzesznikom, a więc nieprzyjaciołom Boga (zob. Rz 5,1-12; Kompendium
118-119, 122). To napięcie nieprzyjacielskie między ludźmi jednak trwa i
często najbliżsi okazują się w jakiejś mierze i w jakiejś dziedzinie życia tak
inni (tak inaczej myślący, działający, odczuwający), że jawią się nam jako
wrogowie i nieprzyjaciele (zob. Mi 7,6 i Mt 10,36). Jak długo nie zaistnieje
(dzięki słowu, wierze i sakramentom) duch Jezusa Chrystusa, nie potrafimy
kochać prawdziwie drugiego człowieka, także wtedy, gdy nawet okazuje się
on w jakimś stopni nieprzyjacielem. A miłość nieprzyjaciół jest znamieniem
uczniów Chrystusa (zob. Mt 5,38-48; Rz 12,17-21; Kompendium 420).
4. Reakcja Boga na grzech człowieka (mimo przeklęcia i potępienia zła –
zamysłu szatana) nie jest potępieniem go, lecz wyciągnięciem ku niemu ręki
49
dla jego zbawienia (zob. J 3,14-21; Ez 18,23; Kompendium 7, 78). „Tam,
gdzie wzmógł się grzech, jeszcze bardziej okazała się łaska.” Grzech
poznaje się wobec Prawa, a łaskę przez doświadczenie przebaczenia (zob.
Rz 5,19-21; Kompendium 73). Jest to obwieszczone przez głoszenie
Ewangelii (zob. Mk 1,14; Dz 13,32-41; Kompendium 79, 101). Naturalnie to
przebaczenie i łaskę oferowaną przez Boga człowiek może przyjąć lub
odrzucić – w tym objawia się wolność człowieka. Jeśli przyjmie – wchodzi
na drogę zbawienia, jeśli nie przyjmie – pozostaje w ciemności (zob. J 3,1719; Łk 1,68-79; Iz 9,1-6; 49,8-21).
Próba spojrzenia na własne życie w kontekście rozważanego tematu
1. Na ile sobie uświadamiam moją wolność, kiedy czynię coś dobrego lub
złego? Co ja uważam za dobre a co za złe? Co stanowi kryterium mojej
oceny? Czy są to momenty, nad którymi panuję, podejmuję świadomie
decyzje itp., czy też ulegam bezmyślnym zachowaniom, przyzwyczajeniom
itp.?
2. W jakich okolicznościach szczególnie dostrzegam, że grzech i zło rozbija
jedność między mną a drugim człowiekiem? Jak reaguję na zło i jego
skutki? Czy rodzą się we mnie myśli rewanżu, ucieczki, rezygnacji? Czy
mam świadomość, że zło niszczy, gdy jest odpłacane?
3. Jak rozmawiam o sytuacjach, gdy ujawnił się grzech, zło uczynione przeze
mnie lub przez bardziej lub mniej bliskie mi osoby, gdy skutki tego zła mnie
czy nas dotykają? Czy i w jakim stopniu podejmuję szczerze rozmowę,
modlitwę sam czy też razem z bliskimi osobami?
4. Na ile sobie uświadamiam i przeżywam lęk po grzechu (po dokonaniu
jakiegoś zła), obawę przed jego skutkami? Czego się boję przede wszystkim
– ludzkiej opinii, konsekwencji dla mnie (zewnętrznych i wewnętrznych),
kary Bożej, zemsty losu czy tp.? Czy zauważam w sobie skłonność do
zrzucania winy na innych, aby siebie usprawiedliwić?
5. Na ile uświadamiam sobie, że czyniąc grzech (zło) także ja jestem
poszkodowany, ponieważ zniekształciłem w sobie obraz Pana Boga, stałe
się mniej prawdziwym człowiekiem i potrzebuję pomocy? Czy i od kogo tej
pomocy oczekuję? Jak sobie ją wyobrażam – w czym jest mi potrzebna? Na
ile jestem otwarty na dobrą nowinę, choćby była ona trudna, wprowadzała
50
w nieprzyjaźń, w zwycięstwo przez nieprzyjaźń wobec „starego
człowieka”?
6. Jak patrzę na siebie po grzechu? Czy odczuwam satysfakcję, że
przeprowadziłem to, co chciałem; cieszę się z „owoców” grzechu i
pokazania mojej wolności i niezależności? Czy też otwierają mi się oczy i
widzę „nagość”, fałsz i bezsens? Czy próbuję się ukryć i zagłuszyć
(wyciszyć) moje sumienie? Czy myślę o odkupieniu dokonanym przez
Jezusa Chrystusa, o tym, że On wziął mój grzech na siebie i z krzyża mi
przebacza, abym widząc zło grzechu, trzymał się Jego? Czy i jak poznaję
Jego miłość do mnie? Na ile zdaję sobie sprawę, że jako grzesznik kochany
przez Boga mogę brać na siebie skutki grzechu swojego i bliźnich i żyć jako
świadek Jego miłości i przebaczenia?
Temat II
PRZYMIERZE Z ABRAHAMEM
Punkty do indywidualnej refleksji i medytacji
1. Bóg wiąże się z człowiekiem przez przymierze (są różne formy
przymierza), by człowiekowi dać gwarancję swej przychylności, dobroci,
zaangażowania w życie człowieka. Powołuje Abrahama i w momentach
zwątpienia daje mu zapewnienie. Przeczytaj uważnie Rdz 12, szczególnie
wiersze 1-8, następnie Rdz 15 oraz Rdz 17 (Kompendium 7, 8).
2. Zwróć uwagę na takie sformułowania, jak: będę ci błogosławił, staniesz się
błogosławieństwem (Rdz 12,2-3); Ja jestem Pan, który… (Rdz 15,7; 17,1);
nie bój się, jestem twoim obrońcą (Rdz 15,1). Zwróć uwagę na słowo
nieskazitelny w sformułowaniu: służ mi, bądź nieskazitelny (Rdz 17,1).
Hebrajskie słowo tamim oznacza przede wszystkim: kompletny, cały, bez
uszczerbku i bez braku (bez skazy). Chodzi o to, by całkowicie i
niepodzielnie Bogu zawierzyć, odwracając się od bożków (Kompendium 25,
26).
3. Zwróć uwagę na to, do kogo należy inicjatywa zawarcia przymierza. Czyje
jest to przymierze? (zob. np. Rdz 17,2.7.13). Jaka jest relacja między
obietnicą daną Abrahamowi przez Boga a przymierzem? Co jest pierwsze?
O co w tym chodzi, czy o samo przymierze czy o spełnienie obietnicy? Co
jest na pierwszym planie? Od czego jednak spełnienie obietnicy jest
51
zależne, czym uwarunkowane? Jaką rolę odgrywają znaki, gesty, czynności
wykonywane przez Abrahama na polecenia Pana Boga?
4. Abraham nie wszystko rozumiał. Pan Bóg stopniowo odkrywał przed nim
kolejne kroki, które miał czynić. Abraham nie zawsze – jeśli chodzi o
konkretne szczegóły (np. wydarzenie z Sarą w Egipcie) –potrafił Bogu
zawierzyć. Bóg jednak uczył go wiary. Abraham stopniowo odkrywał, że
Pan Bóg ma dla niego dobry plan, dobry program na jego życie. Przeczytaj
pod tym kątem Rz 4 (Kompendium 536).
Próba spojrzenia na własne życie w kontekście rozważanego tematu
1. Co mówią tobie następujące sformułowania: wierność Pana Boga,
przymierze, przymierze wieczne? Czy czujesz się kimś, kto może wzbudzać
zainteresowanie Pana Boga? Na ile w twoim życiu odczułeś, że Pan Bóg
wyprowadził ciebie z czegoś (albo przynajmniej widzisz, że zaczął
wyprowadzać), np. z zagubienia się, pokładania w kimś lub w czymś całej
nadziei, budowania sobie własnego świata, własnych zabezpieczeń itp.?
Przeczytaj Rdz 12,1-4.
2. Kiedy odczuwasz, że Pan Bóg tobie coś obiecał, że jest twoim obrońcą? Co
stanowi tę obietnicę, w czym się przejawia według ciebie i dla ciebie
błogosławieństwo Boże, albo bycie człowiekiem błogosławionym? Przed
czym Pan Bóg cię broni, przed czym chcesz, aby Pan Bóg cię bronił? Co
uważasz za szczęście i błogosławieństwo w twoim życiu?
3. Czy możesz wskazać w twoim życiu takie momenty (wydarzenia, fakty), w
których odczułeś, że Pan Bóg zaangażował się w twoje życie, że coś obiecał
i widzisz, że to spełnia? Na ile dzieje się to po twojej myśli, a na ile widzisz,
że Pan Bóg prowadzi cię (pokazuje tobie) inną drogą, daje ci inną drogę,
daje ci inne wydarzenia, niż te, które ty byś chciał? Czy widzisz w tym
wierność Boga i Jego zaangażowanie w Twoje życie? Jakie formy
przymierza przeżywasz z Panem Bogiem? Na ile czujesz, że On jest w
przymierzu z tobą? Jakie formy przymierza (układu) chciałbyś sam
ustanowić? Czy może wprost ustanawiasz z Panem Bogiem pewne reguły
gry, życia?
4. Na ile widzisz w krzyżu Chrystusa wyraz wierności Pana Boga przymierzu
zawartemu z Abrahamem, a także z tobą? Czym Bóg płaci za swoją
52
wierność przymierzu? Co człowiek może zrobić i co robi z przymierzem
Pana Boga? (Kompendium 79)
5. Na ile potrafisz rozróżniać w swoim życiu znaki, którymi wyrażasz swój
związek z Panem Bogiem od tego, co Pan Bóg spełnia? Innymi słowy, czy
odróżniasz w swoim życiu to, co jest twoim działaniem (spełnianiem
znaków), a co jest rzeczywistością obietnicy i życia Bożego w tobie, które
spełnia Pan Bóg. Znaki wyrażają twoją gotowość posłuszeństwa Jemu, by
On mógł spełniać to, co naprawdę jest dobre dla ciebie, czego jednak ty nie
zawsze potrafisz właściwie poznać, ocenić, wykonać.
6. Spróbuj odnaleźć w twoim życiu takie chwile, które są podobne do śmiechu
niedowierzania Abrahama (Rdz 17,16n) i Sary (Rdz 18,12). Czy
przekonałeś się już w życiu, że Pan Bóg ma rację mimo twojego
niedowierzania, błędów, kompromisów, machlojek? Na ile jesteś gotów
uznać, że się pomyliłeś, a Pan Bóg miał rację, że to On jest wierny chociaż
prowadzi innymi drogami niż chciałbyś tego ty sam? W miarę możliwości
wskaż konkretne fakty.
Temat III
NIEWOLA I WYJŚCIE - EXODUS I PASCHA
Punkty do indywidualnej refleksji i medytacji
1. Niewola człowieka jest związana z poszukiwaniem zabezpieczenia
własnego życia. Szukając głębiej jej przyczyn widzimy, że ostatecznie jest
ona związana z grzechem człowieka przejawiającym się w odrzuceniu
Bożej miłości. Szczególnie ujawnia się to w nieprzyjmowaniu Bożego
zamysłu (woli) i nieznoszeniu tego, że Pan Bóg jest dobry, że – jak mi się
wydaje – kocha innych bardziej niż mnie, albo że innych wybiera, a mnie
nie, a przynajmniej nie tak, jak ich. Grzech przejawia się w zazdrości i
prowadzi do zniewolenia (zob. teksty z historii Józefa podane w katechezie).
2. Pan Bóg przez swoich wybranych prowadzi swój plan wyzwolenia
człowieka z jego niewoli. Do tych wybranych należeli Józef (zob. Rdz 45,49) i Mojżesz (zob. Syr 46,1-5). To, co oni przeżywają, jest dla dobra
wszystkich, całego ludu. Oni otwierają drogę, byśmy mogli iść ich śladami.
W pełni ukaże się to w Jezusie (zob. 1 P 2,21nn). Doświadczeni aż do
śmierci, stają się tym samym przewodnikami na drodze wyzwolenia
człowieka (zob. Kompendium 8).
53
3. Faraonem trzymającym człowieka w niewoli i zmuszającym go do działania
pod jego dyktando jest zniekształcone przez grzech wnętrze człowieka, jego
JA, które – po zerwaniu życiowego związku z Panem Bogiem – musi
obronić siebie i dlatego też chce panować nad innymi. Nikt nie jest sam w
stanie wyzwolić się spod panowania tego faraona, tego zwichniętego JA
(zob. Rz 7,24; por. Ps 49,9; 89,48n). Trzeba interwencji z zewnątrz; trzeba
by został pokonany faraona, by uwolnić człowieka stworzonego na obraz i
podobieństwo Boga. Stąd konieczność plag aż do dotknięcia życia
pierworodnych (zob. Wj 7 – 11; Kompendium 103).
4. Faraon ostatecznie wypuścił Izraelitów, ale ich ścigał i chciał pochwycić.
Dopiero śmierć faraona i zguba jego wojsk w otchłaniach Morza
Czerwonego kładą kres tej zależności. Otwiera się droga do pełnej wolności,
do Ziemi Obiecanej, która wiedzie przez pustynię, gdzie człowiek musi
uczynić swoim to wyzwolenie. Trzeba zwlec z siebie „starego człowieka”,
którego ciągnie do Egiptu, do garnków z mięsem i cebulą i któremu w
niewoli jest dobrze (zob. Wj 16,2; 17,3 itd.). Ten problem jest w człowieku.
Do Ziemi Obiecanej wchodzi, może wejść tylko nowy człowiek (zob.
Kompendium 107, 366).
Próba spojrzenia na własne życie w kontekście rozważanego tematu
1. Jak przeżywam sytuacje, w których wydaje mi się (lub też tak jest), że Pan
Bóg (lub człowiek) kocha bardziej kogoś innego, jest mu bardziej życzliwy,
przyjazny niż mnie? Na ile historia Józefa, a w szczególności jego
świadomość, że jest ukochany przez ojca, znajduje we mnie oddźwięk?
Odnajduję siebie raczej bardziej po stronie Józefa czy po stronie jego braci?
Na ile zdaję sobie sprawę z konsekwencji tego wybrania Józefa, jakie
objawią się wobec niego, i tych, które objawią się wobec jego braci?
2. Na ile dostrzegam w swoim życiu prawdę objawioną i pewne prawidłowości
w historii Józefa i Izraelitów, że ratowanie swego życia (szukanie pomocy w
Egipcie) – mimo że na jakimś etapie pomaga – to jednak łatwo prowadzi do
zniewolenia? W jakich konkretnych sytuacjach myślałem, że jakiś życiowy
skrót (przekręt, obejście prawdy, przekroczenie przykazań, uczciwości,
wykorzystanie bliźniego itp.) przyniesie mi rozwiązanie moich problemów
czy jakieś szczęście lub dobrobyt? Może okazało się, że stałem się kimś
zniewolonym, uwikłanym w coś, żyjącym w lęku o siebie itp.?
54
3. Jak widzę siebie jako faraona w stosunku do swego własnego życia, do
życia moich najbliższych? W jakich momentach dostrzegam, że chcę mieć
władzę nad drugim człowiekiem (zostawiamy tutaj dziedzinę
odpowiedzialności rodziców za dzieci, przełożonych i wychowawców za
podopiecznych – tym się zajmiemy oddzielnie; teraz chodzi o bezpośrednie
relacje do bliźnich jako sióstr i braci). Kiedy czuję się zniewalany, a kiedy
zniewalam bliźniego? Co „napędza” mojego faraona? Czy chcę, żeby mój
faraon zawsze miał racją, wygrywał, czynił cuda większe niż Mojżesz
(wysłannik Boga, twoje sumienie)? Jak przeżywam chwile i sytuacje, kiedy
mojemu faraonowi coś się wymyka z rąk, w czymś przegrywa, traci grunt
pod nogami, jest zatapiany? Jestem wtedy gotów śpiewać pieśń zwycięstwa
czy opłakuję faraona (zob. Wj 15,1-20)?
4. Na ile dostrzegam – w świetle czytanych tekstów z historii Józefa i jego
braci oraz wydarzeń paschy – wyjścia, że to właśnie ja potrzebuję
przemiany, wyzwolenia, przeżycia jakiegoś uderzenia w mojego faraona i
wyjścia z niewoli?
5. W jakich momentach czy dziedzinach życia dostrzegam w sobie potrzebę
zwleczenia „starego człowieka” a przyobleczenia się w nowego (zob. Kol
3,5-17)? Nowy człowiek we mnie jest darem. Może stać się on jednak we
mnie za cenę wyrzekania się starego człowieka. W jakiej mierze jestem o
tym przekonany? W czym się to przejawia? Jak przeżywam okazje, w
których Pan Bóg daje mi szansę, aby to się stawało we mnie (zob. Ef 2,119)?
Temat IV
PRZYMIERZE POD SYNAJEM
Punkty do indywidualnej refleksji i medytacji
1. Obietnicę zbawienia daną człowiekowi po grzechu Bóg spełnia stopniowo,
odpowiednimi etapami. Czyni tak ze względu na człowieka. To człowiek
musi dojrzeć do tego, że potrzebuje zbawienia. Dopiero bowiem wtedy
przyjmie w posłuszeństwie zbawienie jako dar Boga. W tym kontekście Bóg
zawiera różne przymierza. Przymierze z Abrahamem stanowi gwarancję
spełnienia obietnicy (Kompendium 360). Przymierze pod Synajem stanowi
okazję do tego, by człowiek poznał nie tylko wierność Boga, ale także swoją
niewierność, przeliczenie się co do swojej wierności. Taką czasową rolę,
55
rolę pedagoga prowadzącego do postawy wiary spełnia przymierze zawarte
pod Synajem i związane z nim prawo (zob. Ga 3,23-29). To ono otworzyło
człowiekowi oczy na siebie wobec Boga, by człowiek przyjął w wierze
łaskę usprawiedliwienia (zob. np. Rz 3,21-31; 5,20-21; Ef 2,1-10).
2. W przymierzu zawartym pod Synajem uwypukla się dwustronność
zobowiązania i relacja partnerska. Aż trzykrotnie zostają przytoczone słowa
ludu wyrażające zobowiązanie się, w pewnym sensie, na miarę Boga (zob.
Wj 19,8; 24,3.7). Przymierze to zawarte w rycie ofiary, przez pokropienie
ludu krwią, zostało zawarte nie tylko na podstawie słów Boga (jak to było w
przypadku przymierza z Abrahamem), ale na podstawie słów
(zobowiązania) ludu. Prawda (spełnienie) tego przymierza zależy więc także
od człowieka.
3. Grzech człowieka wobec zawartego przymierza tkwi w tym, że myśli on, iż
potrafi sam, bez łaski – jak Bóg – być wiernym, spełniać dzieła Boże,
zasługiwać swoim działaniem, wypracowywać przed Bogiem swoją
pozycję. To w rzeczywistości prowadzi do faryzeizmu. Gdy człowiek widzi,
że sam nie potrafi, łatwo ucieka się do tworzenia sobie innego Boga, na
swój obraz i według swoich oczekiwań i pożądań. Nie znosi bowiem
niepewności i – gdy nie ma wiary w Boga (oparcia się na Bogu) – ucieka się
do oddawania czci dziełom rąk swoich. Naturalnie nie przymierze samo w
sobie było złe, lecz człowiek nie był w stanie stanąć przed Bogiem w
prawdzie, w odkrywaniu tego, że jest grzesznikiem, w doświadczeniu
opuszczenia. Szuka więc zastępczych bogów. Dopiero Jezus na krzyżu nie
uczyni sobie żadnego fałszywego obrazu Boga, lecz wołając: Boże mój,
czemuś mnie opuścił (Ps 22,2) pozostanie w tym opuszczeniu aż do śmierci,
i w tym nie dozna zawodu. Bóg Ojciec Go wskrzesi i tak wypełni
przymierze, zarówno to oparte na obietnicy danej Abrahamowi, jak i to
oparte na zobowiązaniach Boga i człowieka – umierając na krzyżu, zgodnie
z prawem (zob. Ga 4,4; 1 Kor 15,3-4; por. Mt 5,17; Ga 3,10-14;
Kompendium 114).
Próba spojrzenia na własne życie w kontekście rozważanego tematu
1. Spróbuj dostrzec w sobie znaki twojej gotowości bycia wiernym Bogu. W
jakich okolicznościach one zazwyczaj powstają? Czy raczej wtedy, gdy
dostrzegasz działanie Pana Boga po twojej myśli i Jego błogosławieństwo w
tym, co czynisz, czy wtedy, gdy dostrzegasz swoje błędy i grzechy, a słowo
56
Boga i Jego przykazania przywołują cię do zmiany postawy i do
nawrócenia?
2. Co w twojej relacji do Pana Boga wysuwa się na pierwszy plan: czy
odkrywanie tego, że Pan Bóg jest wierny, daje swoje obietnice (często różne
od naszych oczekiwań) i je spełnia (też często w inny sposób)? Czy też na
pierwszym planie stoi raczej twoje poczucie, że to ty jesteś zobowiązany
(zobowiązałeś się) do pełnienia woli Pana Boga i Jego przykazań? Na ile
masz poczucie, że robisz to, co – według ciebie – należy do twoich
obowiązków i że w ten sposób masz uregulowany stosunek do Pana Boga?
Jak patrzysz na siebie i na bliźnich, gdy w twoim przekonaniu widzisz, że
jesteś wierny w wypełnianiu (niektórych?, wszystkich?) przykazań Bożych i
twoich obowiązków. Jak patrzysz na siebie, gdy sam dostrzegasz, albo inni
ci to wykazują, że nie jesteś wierny temu, do czego się zobowiązałeś?
3. Co się dzieje w tobie, gdy widzisz, że nie wszystko, co Pan Bóg tobie
obiecał, spełniło się, jak myślałeś – sięgasz po dostępne ci środki, by
zbudować sobie szczęście na twój obraz, zrobisz sobie jakiegoś bożka,
znajdziesz sobie jakiś cel, prosząc ewentualnie, aby Pan Bóg tobie w tym
pomógł i błogosławił? Na ile dopuszczasz, że może twoje zrozumienie
obietnicy nie było poprawne, że ty musisz się nawrócić, poznać twoje
błędne myślenie o sobie, o twojej dobroci i wierności, o poprawności twoich
relacji z bliskimi?
4. Jak patrzysz na twoje niewierności? Na ile dopuszczasz do siebie myśl, że
także wtedy jest z tobą Pan Bóg, wobec którego zobowiązałeś się być
wierny? Na ile pasuje tobie myśl o tym, że On bierze na siebie skutki twojej
niewierności – właśnie jako ukrzyżowany przez ludzi, także przez ciebie?
To oni kiedyś – podobnie jak ty dzisiaj – myśleli, że przeprowadzając swoją
wolę, działali poprawnie, bronili prawa, kultu i religijności, a w
rzeczywistości krzyżowali Jezusa.
57
Download