2013.05.24

advertisement
Dobre Słowo 24.05.2013 r.
Syr 6,5-17; Ps 119,12.16.18.27.34-35; J17,17ba; Mk 10,1-12
Przeterminowane
Duchu Święty, udziel nam łaski pokory, która pozwoli przyjąć Jezusa, Jego
słowo pokonujące ludzkie opinie i przyzwyczajenia.
Dziś w Ewangelii trochę o ustępstwach, czy tak zwanych kompromisach.
W latach 90-tych, kiedy w Polsce była bardzo żywa debata publiczna na temat
przerywania poczętego życia, grupa polityków chrześcijańskich stwierdziła, że jeżeli
ustawa nie będzie po ich myśli, to po prostu wyjdą z sali obrad i tyle. Wtedy akurat –
jak zauważył bacznie obserwujący tę scenę dominikanin o. M. Zięba – w Watykanie
pojawiła się wypowiedź kardynała Ratzingera, który powiedział, że: W życiu są
pewne sytuacje, w których powinniśmy być nastawieni kompromisowo. I podawał mniej
więcej taki przykład: Jeżeli przez dobro rozumie się coś, co jest białe, a przez zło rozumie się
coś, co jest czarne, i ja w danej chwili nie mogę wybrać tego białego, to wybieram szare. To
jest mniejsze zło, ale deklaruję się publicznie, że wybieram nie dlatego, że mnie się podoba to
szare – mniejsze zło, tylko w tej chwili nie mogę osiągnąć białego i zrobię wszystko, żeby to
białe osiągnąć.
Chodzi o ustępstwa, pewne kompromisy, bez których życie między
poranionymi ludźmi staje się śmiercią, piekłem.
Zdaje się, że w taki klimat ustępstw wszedł pewnego dnia Mojżesz, który
wobec różnych zachowań małżeńskich pozwolił napisać list rozwodowy. Ciekawe,
że Jezus mówi: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to
przykazanie. Jeśli mężczyzna znajdzie coś odrażającego w kobiecie, ma prawo
napisać jej list rozwodowy i oddalić ją.
Kiedy faryzeusze, którzy jak zawsze przychodzą po to, żeby wystawiać Jezusa
na próbę, pytają: Czy wolno mężowi oddalić żonę?, Jezus odwołuje się do Mojżesza,
do ówczesnego ustępstwa. Po co? – Po to, żeby wyraźnie zasugerować, że przestało
działać. Są pewne ustępstwa, które na jakiś czas są nawet wskazane. Są pewne
kompromisy, w które trzeba wejść, ale to nie jest cel życia. Bo na początku tak nie
było.
Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę:
dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje
jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego
człowiek niech nie rozdziela. To, co jest w Bożym zamyśle, nawet gdyby było trudne
do przyjęcia i czasami idziemy na ustępstwo – czy Pan Bóg idzie nam na ustępstwo –
nie oznacza, że to ma trwać wiecznie.
Kiedy przyjdzie nam stanąć na Sądzie Ostatecznym z miłości, Pan Bóg nie
będzie nas sądził według mentalności pokolenia, którym byliśmy, tylko według
zasad odwiecznych. Nie według tego, co ludzie na zasadzie kompromisu sobie
pofolgowali, ale według tego, co jest wieczne, co było na początku, co jest w nas
wpisane od początku.
Pytajmy samych siebie o relacje, w których jesteśmy, sytuacje i decyzje
podejmowane szczególnie w tych miejscach, gdzie poszliśmy na jakieś ustępstwo
bądź ktoś poszedł na ustępstwo względem nas. Czy to czasem nie jest właściwa
chwila, żeby skończyć z ustępstwem i wrócić do tego, co rzeczywiście jest w zamyśle
Bożym, co ma służyć prawdziwej, a nie fałszywej jedności?
W czytaniu pięknie dziś słyszeliśmy o prawdziwej przyjaźni. Nie przyjaźni za
wszelką cenę, za cenę stołu, korzyści tylko dla jednej strony, ale przyjaźni, która jest
odwzajemniona i w chwilach prób się sprawdza.
Pytajmy dobrego Pana o Jego światło i prośmy o to światło na sytuacje,
decyzje, relacje, w których może poszliśmy na jakieś ustępstwo. Czemu to służy
dzisiaj? Czy czasem się to już nie zużyło? I czy czasem nie męczy nas właśnie to, że
machnęliśmy na to ręką, że nie wróciliśmy do tego, o co warto walczyć, co było na
początku?
Ksiądz Leszek Starczewski
Download