Eugeniusz Sakowicz, Czy islam jest religią terrorystów

advertisement
Eugeniusz Sakowicz, Czy islam jest religią terrorystów?, Homo Dei,
Kraków 2002, s. 246.
Po koszmarze wojen, jakie miały miejsce w XX wieku, w nowym Millennium
pokładano nadzieje na znormalizowanie sytuacji na świecie. Przejście w nowe tysiąclecie
miało być przejściem w wiek wolny od wojny, krwi i bratobójczej śmierci. W pamięci
społeczeństwa światowego pozostają I i II wojna światowa, wydarzenia na Półwyspie
Koreańskim, w Azji Południowo-Wschodniej, na Bliskim Wschodzie, w Afryce i w wielu
innych miejscach na kuli ziemskiej. Działania zbrojne, w każdej sytuacji, niezależnie od
intencji powodują śmierć niewinnych osób. Śmierć nie czyni podziałów na tych zabitych
w wyniku działań zbrojnych poczynionych w celu uzyskania, czy odzyskania suwerenności,
w celu zdobycia lub przejęcia władzy. Każda wojna jest koszmarem. XX wiek dał nam
niezliczoną ilość przykładów na to jak brutalny może być człowiek wobec człowieka.
Jak mamy postrzegać XXI wiek? Krwawe zamieszki pomiędzy Palestyńczykami
i Izraelczykami, równie brutalne wydarzenia w Timorze Wschodnim, na Sri Lance,
w Czeczenii,
pamiętny
zamach
11
września,
komunikaty
Usamy
Ibn
Ladina
wypowiadającego Ameryce i światu zachodniemu świętą wojnę, która ma doprowadzić do
upadku cywilizacji Zachodu i powrotu do korzeni, do religii. Korespondencje agencji
prasowych roją się od określeń terrorysta, bojownik o wolność, bomba, zamach, dżihad,
Hamas, Hezbollah, Al-Fatah, fundamentalizm, ofiara, śmierć. Niestety bardzo często w
oczach Europejczyków winni zaistniałej obecnie sytuacji są wyznawcy islamu. Czy tak jest
naprawdę? Benjamin Barber w swojej książce Dżihad kontra McŚwiat przedstawił tezę: „Jeśli
nie uda się przedstawić alternatywy wobec starcia między Dżihadem (w rozumieniu Barbera:
świat fundamentalizmu religijnego) a McŚwiatem, epoka, na której progu stoimy –
postkomunistyczna, postindustrialna, postnarodowa, ale przy tym naznaczona sekciarstwem
i fanatyzmem i budząca lęk - okaże się ostatecznie (na naszą zgubę) epoką
postdemokratyczną” (str. 27-28). Odpowiedzi na pytanie o zagrożenie bytu współczesnego
świata szukałem w książce Eugeniusza Sakowicza Czy islam jest religią terrorystów?.
Redaktor i współautor publikacji, Eugeniusz Sakowicz jest teologiem, profesorem
Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz konsultantem Rady ds.
Dialogu Religijnego przy Konferencji Episkopatu Polski.
Czy islam jest religią terrorystów? Już w słowie wstępnym abpa Gądeckiego,
Metropolity Poznańskiego pada zwięzła odpowiedź na to pytanie. Nie, islam z pewnością nie
1
jest religią terrorystów. Uzasadnienie tej tezy miał czytelnik odnaleźć na stronicach książki.
Czy rzeczywiście znalazł?
Publikacja rozpoczyna się małym kompendium wiedzy o islamie. Autorzy przedstawili
dzieje islamu, szczególnie w państwach arabskich, przybliżyli czytelnikowi zasady moralne,
jakimi kierują się muzułmanie, przestawiono w jaki sposób funkcjonuje państwo, w którym
połączono władzę polityczną z religijną.
Następnie rozpatrywany jest dialog chrześciajńsko-muzułamański. Na stronach książki
pojawiają się wypowiedzi jakoby chrześcijanie mięli „tak żyć ewangelicznym duchem, że
będzie on wyzwaniem dla islamu i muzułmanie otworzą się wreszcie na wartości Ewangelii”
(str. 171). Słowa te wygłasza Henri Teissier, arcybiskup Algieru, kierujący Konferencją
Biskupów Państw Afryki Północnej. Stanowisko to zdaje się odbiegać od próby dialogu
pomiędzy dwoma, największymi wyznaniami na świecie. Czytelnik odnosi wrażenie, że
chrześcijanie
powinni
przekazać
muzułmanom
Ewangelię
w celu
oświecenia
i wyprowadzenia ich z błędu. Czy rzeczywiście to było intencją słów Jana Pawła II, który
podczas pielgrzymki do państw Bliskiego Wschodu potępił średniowieczne wyprawy
krzyżowe i prosił o wybaczenie win i błędów krzyżowców. Autorzy publikacji, mimo, iż
książka pochodzi z 2002 roku nie znaleźli, na jej kartach miejsca dla analizy tego
przełomowego wydarzenia dla dialogu pomiędzy wyznawcami obu religii. Temat dialogu
chrześciajńsko-muzułamańskiego, bez klarownego przedstawienia stanowiska Stolicy
Apostolskiej i samego papieża wydaje się być analizą niepełną a przez to nieprzekonywującą,
a nawet sprzeczną z linią Watykanu. Przytoczę chociażby fragment wystąpienia Jana Pawła II
wygłoszonego do młodych muzułmanów w Casablance 15 sierpnia 1985 r. Papież powiedział,
że „wierzymy w tego samego Boga, Boga jedynego, Boga żyjącego, Boga, który stwarza
świat i swoje stworzenie doprowadza do doskonałości”, a następnie „uczciwość wymaga,
byśmy uznali i uszanowali to, co nas różni.” Czy zatem możliwy jest dialog przez narzucenie
drugiej stronie swoich wartości i przemyśleń?
Stricte merytorycznym kwestiom dotyczącym islamu, jako ewentualnej religii
sankcjonującej
działania
terrorystyczne,
poświęcone
zostały
ostatnie,
jakże
mało
wyczerpujące temat, rozdziały publikacji. Autorzy rozpoczynają od analizy fundamentalizmu
muzułmańskiego. Eugeniusz Sakowicz dochodzi do wniosku, że „nie można postrzegać całej
religii przez jej frakcje chcące przywrócić wartości fundamentalistyczne” (str. 193). Należy
stanowczo oddzielić fundamentalizm w islamie od terroryzmu. Fundamentalista muzułmański
nie musi być jednocześnie terrorystą. Jako przykład prof. Sakowicz przedstawia
Stowarzyszenie
Braci
Muzułmanów,
najbardziej
wpływową
organizację
ruchu
2
fundamentalistycznego w świecie arabskim. Skierowanie uwagi fundamentalistów na dążenie
do oczyszczenia religii muzułmańskiej z naleciałości cywilizacyjnych, czy definitywne
odwrócenie się islamu od Zachodu wymaga obszerniejszej analizy. Autorzy przytaczają
rewolucję irańską z 1979 r., oraz zwycięstwo ugrupowań fundamentalistycznych w Algierii w
1991 r. Jednak bez ich analizy, nie przybliżają czytelnika do poznania fenomenu zjawiska
zwanego integryzmem islamskim bądź nawet islamizmem. Autorzy nie zdecydowali się na
konfrontację poszczególnych systemów politycznych w państwach muzułmańskich. Utraciła
na tym wartość książki, szczególnie jako lektury z zakresu powiązania islamu z
fundamentalizmem, który może przekształcić się w terroryzm, co sugeruje tytuł publikacji.
Cytowany wcześniej Benjamin Barber przedstawia tezę jakoby fundamentalizm
religijny przegrał walkę z państwem jako tworem administracyjnym a przez to znalazł innego
przeciwnika, całkowicie odmiennego od siebie. Nowym wrogiem fundamentalistów stał się
świat konsumpcji, szeroko utożsamiany ze światem Zachodu, barberowskiego McŚwiata.
„Dżihad pielęgnuje duszę, której McŚwiat się wyrzeka, i ma na względzie zdrowie moralne,
lekceważone przez McŚwiat zaabsorbowany wyborami w sferze konsumpcji, które mylnie
utożsamia z wolnością. Dżihad rusza więc do wojny z McŚwiatem, a ponieważ każdy z nich
obawia się, że ten drugi przeszkodzi w realizacji jego celów i w końcu ją udaremni, walka
między nimi staje się świętą wojną” (str. 274).
Wyjaśnieniem fenomenu świętej wojny, dżihadu, podjął się Krzysztof Kościelniak.
Autor dochodzi do wniosku, że „uzasadnienie przemocy w krzewieniu islamu pojawia się już
u samego Mahometa (...) i jest kontynuowane przez wszystkie wieki historii tej religii”
(str. 207). Dowodząc tej tezy, Kościelniak opiera się na twórcach współczesnej ideologii
fundamentalistycznej: Raszidzie Ridzie (1865-1935), Hasanie al-Bannie (1906-1949) oraz na
stanowisku Sajjida Kutba (1906-1966). Wyjaśnić jednak należy, że fundamentalizm
muzułmański, w wydaniu Stowarzyszenia Braci Muzułmanów (w 1928 r. organizację założył
Hasan al-Banna), miał doprowadzić do połączenia religii i polityki oraz ograniczenia wpływu
państw i cywilizacji Zachodu. Był zwolennikiem ideologii panislamskiej, wspólnoty
wszystkich państw muzułmańskich. W programie Stowarzyszenia nie występowały jednak
hasła wyniszczenia fizycznego Zachodu. Sajjid Kutb „uznał amerykański styl życia za
niemoralny i dogłębnie zepsuty oraz stwierdził, że Zachód nie potrafi dać żadnych wartości
ludzkości, ponieważ odrzuca religię, a przez to trwa w niewiedzy” (str. 206). Rozumienie
dżihadu, przez Kościelniaka, jako działalności cechującej wszystkich wyznawców islamu jest
tezą sprzeczną z istniejącą sytuacją. Islam nie dąży do dżihadu jako walki militarnej z
3
niewiernymi a przez to nie może być „jednym z najważniejszych problemów współczesnego
świata i dialogu z islamem” (str. 207).
Argumentacje na poparcie postawionej wyżej tezy przedstawia Maciej Bajerowicz. (Czy
islam jest rzeczywiście religią terrorystów?) Powołując się na tunezyjskiego myśliciela prof.
Muhammada
Talbiego,
tłumaczy
znaczenie
samego
słowa.
Dżihad
to
„wysiłek
w poszukiwaniu prawdy, (...) jest zadaniem każdego człowieka” (str. 216). Z biegiem czasu
słowo to nabrało charakteru politycznego a nawet militarystycznego i dla wielu oznacza
dzisiaj po prostu „święta wojną z niewiernymi” (str. 216). Bajerowicz pisze: „islamski
terroryzm, który stroi się w religijne piórka, bezwstydnie używa religii do politycznych
celów” (str. 221). Propaganda islamistyczna trafia na podatny grunt. Statystyczny
muzułmanin nie potrafi czytać a co za tym idzie nie rozumie tekstu. Pogłębiający się marazm
społeczności muzułmańskiej wynika z zacofania cywilizacyjnego muzułmanów. Obecny
prezydent Iranu, M. Chatami, uznany w kraju teolog, udowadnia dlaczego powiodła się
rewolucja Chomeiniego. Jedną z przyczyn była „ignorancja i o wiele bardziej niebezpieczna,
ograniczona wiedza, bo kto jest niedouczony, nie wie, a zdaje mu się, że wie” (str. 220). W
1979 roku 65% mieszkańców większych miast Iranu było analfabetami, wśród mężczyzn
między 25 a 30 rokiem życia analfabetyzm osiągnął niewiarygodne zupełnie rozmiary – 83%.
Autorzy dochodzą do wniosku, że aby poprawić sytuację potrzebny jest współczesny
„złoty wiek islamu”, w którym „muzułmanie ponownie włączą się w rozwój światowej
cywilizacji, nawet jeśli jest ona głęboko przesiąknięta kulturą europejską, ponieważ ci, którzy
głoszą rychłą zapaść cywilizacji zachodniej, mylą się głęboko i zastępują fakty pobożnymi
życzeniami” ( str. 220). „Chatami proponuje ni mniej ni więcej, jak powrót do uznania
rozumu za siłę kontrolującą i porządkującą przekaz tradycji, wprowadzenie rozróżnienia
między tym, co w religii jest święte i objawione a tym, co jest jedynie elementem ludzkim
i związanym z daną epoką” (str. 220). Oczyszczenie islamu z „teologicznych naleciałości,
jednostronnej interpretacji” pozwoli ukazać religię muzułmanów jako religię ceniącą miłość
do drugiego człowieka.
Czy teza abp Gądeckiego została przez autorów udowodniona? Odczuwam niedosyt po
lekturze publikacji. Spośród wielu artykułów, nie znalazłem klarownej odpowiedzi na pytanie
o znaczenie terroryzmu i dżihadu w życiu wyznawców islamu. Stanowiska badaczy,
starających się przedstawić islam jako religię pokoju, wolną od ślepej zemsty na niewiernych
nie zostały dostatecznie uwypuklone przez redaktora. Książka, mimo swojej wartości jako
kompendium dotyczącego islamu, nie daje jednoznacznej odpowiedzi, a co za tym idzie
powoduje poczucie niespełnienia oczekiwań pokładanych w lekturze. Czytelnik potrzebuje
4
jasnej, sprecyzowanej odpowiedzi na pytanie czy islam jest religią terrorystów? W książce
prof. Sakowicza, znalazł bazę do dalszego poszukiwania.
Arkadiusz Płaczek
5
Download